Jego idealny mecz

Rozdział pierwszy

ROZDZIAŁ JEDEN

W Rahmi . . .

Czasami bycie księciem to nie wszystko, na co się zanosi. To był jeden z tych momentów - czas, kiedy cały ciężar odpowiedzialności i obowiązków spoczywał na barkach księcia. Zain Ali Rahman stał przed swoim wujem Dirarem, królem, oraz resztą rodziny królewskiej, doradców, generałów i dyplomatów Rahmi, małego wyspiarskiego państwa na Bliskim Wschodzie. Jak właśnie przypominał mu wuj, rodzina Ali Rahmanów rządziła od blisko tysiąclecia, a Zain stanowił bardzo ważną rolę w przyszłości rodziny, a tym samym kraju.

Król Dirar był ze zrozumiałych względów zdenerwowany linią sukcesji. Po niespodziewanej śmierci najstarszego brata Dirara, który był ojcem tylko dla córek, Dirar i jego jedyny syn stali się następni w kolejce do korony. Zaledwie rok po śmierci wuja zmarł dziadek Zaina i Dirar wziął na siebie ogromną odpowiedzialność.

Król Dirar obrzucił spojrzeniem swojego brata, Mohtadiego. Zain spojrzał w stronę, gdzie siedział jego ojciec z matką, Danielle. W ich stałym domu w Keeneston, Kentucky, byli po prostu znani jako Mo i Dani. Jego ojciec dał uroczyste skinienie głowy i Zain przełknął ciężko. Coś, co wydawało się niemożliwe, stawało się coraz bliższe rzeczywistości.

"Twój ojciec, Mohtadi, książę Rahmi, abdykował ze swojego miejsca w linii sukcesji" - oświadczył Dirar. "Zostało to postanowione przez rodzinę i zatwierdzone przez radę", Dirar mówił dalej, "że ty, Zain Ali Rahman, staniesz się drugim w kolejce do korony po moim synu, Jamalu. Jeśli Jamal i jego żona zostaną obdarzeni synami, linia sukcesji zostanie w ten sposób zmieniona. Ale musimy mieć plan na wszystkie możliwe wyniki. W tym celu Zain Ali Rahman, książę Rahmi, powtórz za mną."

Zain wziął głęboki oddech, aby utrzymać swój głos silny i wyraźny, gdy przysięgał chronić Rahmi, jego ludzi i jego ziemie swoim życiem. Jego wuj, ubrany w czarny garnitur z czerwoną szarfą, przypiął mu do ramienia złotą broszkę z rubinem Rahmi w środku. Następnie król zszedł z podestu, na którym stał i zatrzymał się przed Zainem. Wyciągnął rękę i przypiął mu do klapy garnituru złoty oryks, na którym w miejscu rogów zwierzęcia widniały miecze. Był to symbol rodziny królewskiej i mogli go nosić tylko ci, którzy mieli oficjalne miejsce w kolejce do korony.

"To należało do twojego ojca. Wiem, że jeśli nadejdzie czas, wyprowadzisz nasz lud z ciemności, która musiała nas spotkać. Jesteś dobrym człowiekiem, bratanku. Wystarczy jeden dobry człowiek, by zmienić świat na lepsze."

Zain uścisnął rękę wuja, gdy hymn narodowy zagrał triumfalnie. Wszyscy wstali i odwrócili się, by spojrzeć w stronę czerwonej flagi z białym pasem pośrodku i czarnym zarysem głowy oryksa w centrum. Właśnie został zapasowym dziedzicem. Ciężar odpowiedzialności ciężko spoczywał na jego barkach. Spojrzał na ojca, który śpiewał słowa o swojej ojczyźnie, miejscu, w którym Zain mieszkał każdego lata od urodzenia, ale nigdy nie uważał go za prawdziwy dom. Dom był w Kentucky. Domem było Keeneston.

* * *

Dwie godziny później Zain uśmiechnął się do jedenastej kobiety, która została mu rzucona. Była córką tak-i-tak, sojusznika Rahmi, a może ta była ze starej szlachetnej linii krwi kraju, a może córka dyplomaty ... nie mógł śledzić w tym momencie. Wszystkie one zlewały się ze sobą. Jego młodszy o minutę brat bliźniak, Gabe, radośnie bawił się z otaczającymi go po drugiej stronie sali kobietami. Oczywiście nie ciążyła na nim waga korony i nie będzie, dopóki kuzyn Jamal nie umrze lub nie spłodzi męskich spadkobierców.

Jamal był dobrym dzieckiem... tak jakby. Tak naprawdę nie był dzieckiem, ale czasami zachowywał się jak jeden. Był kilka lat młodszy od Zaina i już od roku był żonaty. Ślub został zorganizowany przez jego matkę, Ameerę, i jego ojca. Ożenił się z młodą kobietą, ledwie dwudziestoletnią, z właściwej rodziny, z całym wykształceniem przyszłej królowej. Wyglądał na znudzonego do łez i całkiem możliwe, że to właśnie dlatego po roku nie było żadnej zapowiedzi przyszłego dziedzica. Stąd nalegania wuja Zaina, by uaktualnić linię sukcesji, by nie było problemów w przyszłości. Stabilność to drugie imię Dairy.

"Jaką ma pan piękną córkę" - powiedział gładko ojciec Zaina, dołączając do natłoku córek, które Zain tolerował. "Bardzo przepraszam, że przeszkadzam, ale książę Zain jest potrzebny".

Zain uśmiechnął się i grzecznie powiedział wszystko, co trzeba, żeby się usprawiedliwić. "Znasz go?" Zain zapytał, gdy dołączyła do nich jego matka.

"Nie mam pojęcia. Ale każdy, kto ma córkę poniżej trzydziestego piątego roku życia, będzie się u ciebie pozycjonował. Jamalowi i jego żonie nie udało się zajść w ciążę, co jest zmartwieniem po kłopotach, jakich Darir i Ameera doświadczyli przy poczęciu," powiedziała Dani.

Zain ponownie spojrzał na kuzyna. Nie był prawie tak wysoki jak mierzący sześć stóp i dwa klatki Zain, ale nosił się z pewnością siebie przyszłego króla. On po prostu wyglądał jak znudzony i zepsuty przyszły król. "Dlaczego Jamal wygląda, jakby wolał być gdziekolwiek indziej?" Zain zapytał ojca.

"Myślisz, że to złe mieć kobiety rzucone na ciebie? Powinieneś spróbować mieć los linii rodziny spoczywający na twoich pływakach. I możesz się założyć, że każda osoba skomentowała fakt, że księżniczka nie jest jeszcze w ciąży. Jamal może albo wyglądać na znudzonego, albo zabić następną osobę, która oferuje sugestie, jak przejść o uzyskanie dziedzica, coś jestem pewien, Jamal wie, jak zrobić."

Zain skrzywił się na tę myśl, gdy Jamal i Dirar skierowali się do wyjścia z pokoju. "Ale postawiłeś mnie następnego w kolejce do tego nacisku," wskazał na ojca.

Mo skinął głową, teraz pokrytą słono-pieprzowymi włosami. "Bo wiem, że rozkwitłbyś pod presją, jakiej wymaga kierowanie krajem. Niektórzy mężczyźni są do tego stworzeni. Inni nie. Ty jesteś naturalnym przywódcą, który musi być uwolniony, aby zmienić świat na lepsze. A skoro o tym mowa, właśnie otrzymałem wiadomość, że Piper jest gotowa do spotkania w sali konferencyjnej" - powiedział Mo, gdy wyślizgnęli się z recepcji i skierowali do biur króla na drugim końcu pałacu.

Piper Davies była jedną z najbliższych przyjaciółek Zaina z Keeneston. Posiadała również klucz do tego, co Zain miał nadzieję, że jest sposobem na zdywersyfikowanie gospodarki Rahmi. Musiał tylko przedstawić ten pomysł Dirarowi, Jamalowi i reszcie rady królewskiej.

Gdy tylko Zain dotarł do biur, strażnicy otworzyli grube, zdobione drzwi. Zobaczył Piper siedzącą prymitywnie w rogu pomieszczenia. Jej ciemnoblond włosy, które normalnie były w niechlujnym kucyku, były zamotane w elegancki skręt. Siedziała sztywno w swoim czarnym garniturze z obcasami płasko na podłodze, co stanowiło wyraźne odstępstwo od jej normalnych dżinsów i fartucha laboratoryjnego. To właśnie jej orzechowe oczy zdradzały zdenerwowanie.

Nie tylko Piper była zdenerwowana. Mając dwadzieścia siedem lat, miała stać się bardzo potężną kobietą. A w wieku dwudziestu dziewięciu lat Zain miał po raz pierwszy uratować jakiś kraj. Zain obdarzył Piper lekkim uśmiechem, gdy ta wsunęła swoją słuchawkę do ucha. Podobnie podniósł swoją i umieścił ją w uchu, gdy jego rodzice zajęli miejsca przy stole w kształcie półksiężyca. Spojrzał na swoją rodzinę oraz radę i zajął miejsce za podium.

Przemówienie Zaina, wygłoszone w języku jego ludu, było tłumaczone na angielski dla jego matki i Piper. Podobnie, gdy Piper przemówiła po angielsku, byłoby to tłumaczone na język Rahmian.

"Rodzino, radni, dzisiejszy dzień był dniem skupienia się na przyszłości naszego wspaniałego kraju," zaczął Zain, patrząc na każdą osobę przy dużym stole. "Jako członkowie rodziny królewskiej, przysięgliśmy służyć większemu interesowi naszego małego, lecz rozrzutnego kraju. Mój ojciec tak zrobił, wiedząc, że może najlepiej służyć Rahmi z Ameryki. Pracował nad wzmocnieniem naszych więzi z Ameryką, Wielką Brytanią, Kanadą i Niemcami, aby wymienić tylko kilku naszych najnowszych sojuszników.

"Ale jest tylko tak wiele, że dyplomacja może zrobić dla nas. Istnieją obawy o przyszłą gospodarkę wraz z postępem alternatywnych źródeł energii. Nasza ropa jest wciąż obfita; jednak wszyscy wiemy, że nadejdzie czas, kiedy popyt na nią będzie praktycznie żaden." Zain widział spojrzenia dezaprobaty ze strony niektórych w radzie, którzy wierzyli, że ropa była wszystkim, czego Rahmi kiedykolwiek będzie potrzebował.

Ropa była dla Rahmi źródłem dochodu numer jeden. Dawno temu było to rybołówstwo, ale w ciągu ostatnich sześćdziesięciu lat ropa stała się głównym źródłem dochodu. A z tymi pieniędzmi wiązała się władza. Nagle inne kraje zostały zmuszone do sprzymierzenia się z Rahmi wyłącznie ze względu na moc baryłki.

"Nie mówię, że zatrzymamy eksport ropy", kontynuował Zain. "Mówię po prostu, że dywersyfikujemy. Inne kraje zalały pole alternatywnych energii, ale poprosiłem dr Piper Davies, aby przemówiła do nas dzisiaj o tym, jak Rahmi może stać się nową twarzą globalnego postępu. Dr Davies zdobyła tytuł licencjata w zdumiewającym czasie dwóch i pół roku, gdzie uzyskała podwójne magisterium z inżynierii i biologii, specjalizując się w wirusach. Dr Davies została natychmiast przyjęta na studia podyplomowe, gdzie od tego czasu zdobyła tytuł doktora w dziedzinie nanotechnologii. Jej praca doktorska na temat nanotechnologii biomedycznej została opublikowana na całym świecie. Obecnie pracuje w Lexington, w stanie Kentucky, we własnym laboratorium, korzystając z grantu zapewnionego przez największą firmę farmaceutyczną na świecie. Przedstawiam ci dr Piper Davies". Zain cofnął się o krok i uścisnął dłoń Piper.

"Masz to," wyszeptał, gdy dał jej rękę zachęcający ścisk.

"Mam nadzieję, że tak", mrugnęła z powrotem przed zwróceniem się do swojej publiczności. "Panie i panowie, dziękuję za przyjęcie mnie tutaj. Nanotechnologia jest przyszłością dla nas wszystkich. Pytanie brzmi: czy chcecie być w czołówce innowacji, czy spóźnionym adoptującym uzależnionym od jeszcze większych kosztów?"

* * *

"Nie mogę w to uwierzyć!" Piper pisnęła, gdy tańczyła w małym kółku na prywatnym odrzutowcu z powrotem do Keeneston. Jej blond włosy były z powrotem w jej podpisu kucyk, a ona zmieniła się w dżinsy i Keeneston High School koszulkę piłkarską. "Zrobiliśmy to!"

Zain zaśmiał się, gdy Piper chwyciła go i kazała mu świętować z nią. "Zrobiliście to. Mam cię, aby podziękować za to".

"Nie, to ty zdałeś sobie sprawę, że możemy zglobalizować nanotechnologię. Stany Zjednoczone mają już uruchomione laboratorium, jest też jedno w Portugalii. Ale reszta świata nie podjęła działań w związku z rosnącym wykorzystaniem nanotechnologii. Miejsca z depresją gospodarczą nie mogą ich finansować lub nie są nimi zainteresowane. Utalentowani naukowcy pozostają z ograniczoną przestrzenią laboratoryjną i większość z nich jest zmuszona z niej zrezygnować. Teraz jednak będziemy mieć Rahmi International Nanotechnology Laboratories - pierwsze laboratorium finansowane przez państwo, które przyciągnie najlepszych i najzdolniejszych z wielu krajów."

Zain zgodził się. "Teraz muszę tylko zdobyć współpracę naszych sojuszników. Ty to przewidziałeś, a Rahmi zgodził się zapewnić ziemię i początkowe fundusze na rozruch. Ale wciąż potrzebujemy więcej. Porozmawiam z krajami na szczycie w Keeneston w przyszłym tygodniu i zobaczę, czy nie uda nam się zdobyć jeszcze kilku partnerów finansowych." Pewność Zaina co do programu była oczywista, ale wiedział, że inni liderzy będą potrzebowali przekonania.

Piper zajęła miejsce na kanapie i spoważniała. "Miałam zamiar zapytać wcześniej, ale czy słyszałeś od Nasha? Szukałem go, gdy byłem w Rahmi i nigdy go nie widziałem."

Zain pomyślał o swoim najlepszym przyjacielu i byłym drugim w kolejności dowódcą sił bezpieczeństwa Keeneston dla rodziny Zaina. Dirar kazał Nashowi Dagherowi wrócić do Rahmi miesiące wcześniej i od tamtej pory nikt o nim nie słyszał. Nie pojawił się nawet na ślubie Sydney z Deaconem, a Sydney była jedną z jego najbliższych przyjaciółek.

"Nie. Pytałem wujka i jedyne co by powiedział to, że Nash był na zleceniu. Tata dowiedział się, że jest pewne napięcie między Rahmi i Surman. Wygląda na to, że Surman uważa, że zasługują na więcej międzynarodowego światła reflektorów, które ma Rahmi. Zadanie Nasha może mieć z tym coś wspólnego."

Piper zmarszczyła brwi i Zain mógł powiedzieć, że próbuje coś wymyślić. "Czy to kraj rządzony przez jakiegoś twojego kuzyna?"

Zain przytaknął. "To był kuzyn mojego dziadka, który uważał, że powinien być królem Rahmi. Jeszcze przed naszymi czasami, Ahmed i mój ojciec pomogli powstrzymać wojnę między tymi dwoma krajami. Mój dziadek skończył zabijając swojego kuzyna, Sharifa, podczas inwazji na Rahmi. Od tamtej pory oba kraje współpracują ze sobą, ale żaden nie ufa drugiemu. Szczególnie od czasu, gdy dziesięć lat temu córka Sharifa objęła tron. Stosunki stały się skaliste, delikatnie mówiąc".

"Mam nadzieję, że Nash jest bezpieczny. Sophie odmówiła nawet wypowiedzenia jego imienia." Sophie Davies była kuzynką Piper i całe miasto myślało, że ją i Nasha coś łączy. Sophie twierdziła, że nigdy nie było i nigdy nie będzie między nimi nic.

"Tak dużo podróżowała w związku z pracą, że prawie jej nie widziałam. Nawet jeśli nie tęskni za Nashem, a myślę, że tak, to ja na pewno tęsknię. Kareem, syn ambasadora, który zastąpił Nasha, jest w porządku, ale myślę, że bardziej nadaje się do dyplomacji niż do ochrony. Chyba jednak będzie pomocny podczas szczytu - powiedział Zain wzruszając ramionami, gdy wyciągnął swojego maila.

Zain spojrzał na swojego laptopa i przeklął pod nosem. Veronica, jego doradca do spraw zagranicznych, napisała do niego maila. Kanclerz Niemiec właśnie zdecydował się przyjechać na szczyt w zastępstwie wicekanclerza. Wicekanclerz znał biegle angielski, ale kanclerz nie. Zain odpisał Veronice, prosząc ją o współpracę z zespołem bezpieczeństwa w celu znalezienia niemieckiego tłumacza i sprawdzenia, czy w miejscowym pensjonacie znajdzie się miejsce dla jeszcze jednego tłumacza. Szybko zaczynało brakować miejsca dla wszystkich pracowników i tłumaczy potrzebnych na tym szczycie.

Zain po raz pierwszy był gospodarzem międzynarodowego wydarzenia. Chciał, aby wszystko przebiegło bezproblemowo. To był jego czas, by zaznaczyć swoją obecność w globalnej społeczności. Jego ulubionym tematem było zaproszenie sojuszników i rywali, aby usiedli razem i omówili napięcia geopolityczne, które mogłyby zostać złagodzone, gdyby kraje współpracowały w celu powstrzymania epidemii chorób i zagrożeń cybernetycznych, które szkodzą ich obywatelom. Dlatego właśnie organizował je w Keeneston. Chciał, żeby było to coś nietypowego i spokojnego, żeby przywódcy mogli swobodnie dyskutować o pomysłach, nie martwiąc się o to, że otwarte mikrofony ich nagrają, albo że przeszkodzą im media.

Keeneston nie było przygotowane do zorganizowania czegoś takiego, ale mieszkańcy chcieli pomóc. Główna ulica w Keeneston została wyszorowana, dosłownie. Okna lśniły, farba na zabytkowych budynkach leżących przy ulicy została poprawiona, a kwiaty wylewały się z beczek po bourbonie przed sklepami i w koszach wiszących na każdej latarni. Każda witryna sklepowa była również starannie udekorowana lokalnymi przedmiotami.

Keeneston Belles, organizacja charytatywna zrzeszająca niezamężne kobiety, które tak się złożyło, że wszystkie były cheerleaderkami i królowymi balu i które łączyło podobne zainteresowanie poślubieniem najlepszych i najzdolniejszych kawalerów, zgłosiły się na ochotnika do oprowadzania po Keeneston mediów, personelu i dyplomatów. Panie z Keeneston, składające się z byłych Belle, które zawarły korzystne małżeństwa, przygotowały dla wszystkich kosze powitalne. Uczniowie szkół średnich i studenci, którzy wrócili do miasta na lato, byli gotowi służyć jako kelnerzy w Blossom Cafe, jedynym miejscu, gdzie można zjeść w mieście, oraz w Desert Farm, gdzie Zain dorastał i nadal mieszka. W razie potrzeby świadczyli też usługi taksówkarskie.

Po tym jak on i Gabe ukończyli studia, wprowadzili się do osobnego, mniejszego domu na terenie posiadłości. Gosh wie, że kochał swoją matkę, ale kiedy zaczęła pytać, dokąd się wybiera, uznał, że przeprowadzka jest konieczna. Zwłaszcza gdy zaczęła pytać, czy spotyka się z jakimiś dziewczynami. Przez lata wybryki jego matki tylko się nasiliły. Nie zdziwiłby się, gdyby Dani rzuciła ręcznik i zaaranżowała małżeństwo wyłącznie po to, żeby mieć wnuki. To była epidemia w Keeneston. Teraz, gdy niektórzy z jego przyjaciół byli żonaci, reszta młodych dorosłych nie była już bezpieczna.

Zain zamknął laptopa i sekundę później jego oczy również się zamknęły. Jego umysł dryfował do swoich nowo poślubionych przyjaciół. Może posiadanie kogoś, z kim mógłby poradzić sobie z presją korony, kogoś, kto byłby jego partnerem, kogoś, kogo mógłby kochać, nie byłoby takie złe. Oczywiście umarłby, zanim przyznałby się do tego gdziekolwiek poza swoimi marzeniami.




Rozdział drugi

ROZDZIAŁ DRUGI

Washington, D.C.

Mila usłyszała telefon z miejsca, gdzie jej głowa była pochowana pod poduszką. Gdyby go po prostu zignorowała, prawdopodobnie mogłaby z powrotem zasnąć. Ale nie przestawał. Wyciągnęła rękę i szamotała się, aż jej palce zamknęły się na telefonie. Jako tłumaczka kontraktowa, częściej była w pracy niż poza nią. I poprzednia noc nie była inna. Towarzyszyła niemieckiemu ambasadorowi w Stanach Zjednoczonych na przyjęciu do trzeciej nad ranem i wróciła do domu dopiero po czwartej. Chociaż ambasador mówił po angielsku, zawsze nalegał, by zabrać ją ze sobą. Twierdził, że to dlatego, by czegoś nie przegapić. Ale Mila była całkiem pewna, że po prostu lubił mieć ją na ramieniu, żeby nie musiał się męczyć ze znalezieniem randki na te funkcje.

"Halo?" Mila mamrotała spod poduszki.

"Pani Thiessen?" zapytał miękki, ale autorytatywny głos.

Mila westchnęła i porzuciła nadzieję na sen. Strząsnęła z powrotem falujący bałagan ciemno-orzechowych włosów z jej oczu pokrytych tuszem do rzęs. "To jest ona."

"Dzień dobry. Jestem Veronica Pritchard dzwoniąca w imieniu Jego Królewskiej Wysokości, Zain Ali Rahman. Wiem, że jest wcześnie, ale polecono mi panią jako tłumacza języka niemieckiego, a ja rozpaczliwie potrzebuję takiego na szczyt, który książę organizuje w Kentucky w przyszłym tygodniu."

"Dla kogo miałabym tłumaczyć?" Mila zapytała, chwytając notatnik.

"Kanclerz Niemiec, Karl Hartmann."

Mila zamrugała, gdy długopis zamarł na papierze. Urodziła się w politycznej rodzinie. Jej ojciec był dyplomatą, którego wysyłano do pracy z niemieckimi ambasadorami na całym świecie. Jej dzieciństwo było wypełnione mieszkaniem w różnych krajach przez rok lub dwa, zanim przeniesiono ją do następnego. W ten sposób rozwinęła swój talent do języków. Mila postanowiła pójść na studia w Stanach Zjednoczonych, podczas gdy jej ojciec piął się po szczeblach kariery w ambasadzie. Ukończyła niemiecki, co było swego rodzaju oszustwem, ponieważ sama była Niemką. Ale miała też dodatkowe kierunki: angielski, arabski i francuski. Jak dotąd, nie było języka, którego nie mogłaby opanować.

Wykorzystując znajomości ojca, podróżowała po świecie jako tłumaczka dla niemieckich dyplomatów. Przez ostatnie dwa lata mieszkała w Waszyngtonie i pracowała głównie z ambasadą. Otrzymanie zlecenia na tłumaczenie dla kanclerza było czymś, czego się nie odmawia.

"Co się stało z jego zwykłym tłumaczem?"

"Kiedy jego sekretarka napisała, aby poinformować nas o obecności kanclerza, poinformowała mnie, że jego stały tłumacz jest w szpitalu, gdzie dochodzi do siebie po operacji. To wszystkie szczegóły, które mam."

"Jakie są daty?" Mila zapytała wyciągając swój kalendarz. Miała kilka małych przyjęć do obsłużenia z ambasadorem, ale mogła znaleźć zastępstwo. Nawet on zrozumiałby, dlaczego musiała jechać.

"Od poniedziałku do środy".

"Gdzie?" Mila zapytała, gdy ogarnęła ją panika. To był ten nadchodzący tydzień. Zwykle potrzebowała co najmniej tygodnia na przygotowanie się do wydarzeń takich jak to, a nie dwóch dni.

"Keeneston, Kentucky. To poza Lexington," odpowiedziała Veronica.

"To co innego" - pomyślała Mila zapisując wszystko w pamięci. Veronica zachichotała i Mila zdała sobie sprawę, że wypowiedziała się na głos.

"Książę Zain życzył sobie, aby ta konferencja była swobodna, aby przywódcy czuli się na tyle zrelaksowani, aby otwarcie dyskutować o problemach. Czy będziesz w stanie to zrobić?"

"Tak, wyczyszczę swój kalendarz i złapię lot jeszcze dzisiaj. Zakładam, że macie miejsce na stoisku. Czy muszę coś ze sobą przynieść?" zapytała Mila, myśląc o dźwiękoszczelnych kabinach, w których większość tłumaczy pracowała podczas konferencji.

"Nie. Jak już mówiłem, to będzie swobodne. Będzie obecnych tylko piętnastu liderów i siedmiu tłumaczy. Kiedy będziemy wszyscy razem, będziemy potrzebować symultanicznego tłumaczenia konferencyjnego bez sprzętu. W innych przypadkach będzie to tłumaczenie szeptane lub krótkie tłumaczenie konsekutywne w mniejszych grupach, w zależności od tego, co wybiorą liderzy" - wyjaśniła Veronica, wymieniając kolejne szczegóły.

Mila robiła notatki i zadawała wszystkie potrzebne pytania. Po jakimś czasie jej e-mail zadzwonił. Veronica wysłała jej kontrakt, wniosek o ochronę i umowę o poufności. Musiała załatwić formalności, przeprowadzić kontrole bezpieczeństwa i zbadać swoje życie, a wszystko to zanim Veronica złożyła swój podpis na umowie.

"Kiedy wasze prześwity zostaną zweryfikowane i oboje podpiszemy umowę, wyślę wam pakiet informacyjny zawierający przemówienia, tematy dyskusji i inne informacje, które zebraliśmy dla tłumaczy. Czy ma pani jakieś pytania?"

Mila spojrzała na swoje notatki. "Nie. Natychmiast zacznę zajmować się papierkową robotą."

"Dziękuję. Nie mogę się doczekać spotkania z panią, pani Thiessen."

Mila odłożyła słuchawkę i odrzuciła kartki. Miała folder z kopiami swoich identyfikacji, poświadczeń bezpieczeństwa, referencji i innych informacji o tle, które przyzwyczaiła się dostarczać. Mila wyciągnęła je, gdy wydrukowała e-mail od Veroniki i wykonała telefon, żeby znaleźć zastępstwo na przyjęcia, które miała już zaplanowane. Tak jak myślała, ambasador nie miał nic przeciwko temu. Zwłaszcza gdy dowiedział się, że Heidi ją zastępuje.

Gdy tylko papiery zostały odesłane, a jej torba spakowana, usiadła z laptopem na kanapie i w pasku wyszukiwania wpisała Keeneston. Częścią jej pracy było zapewnienie, że zna wszystkie lokalne zwyczaje, aby kanclerz nie popełniła nieświadomie towarzyskiego faux pas. Na stronie internetowej The Keeneston Journal wyskoczyło zdjęcie małego miasteczka. Mila kliknęła i zaczęła czytać najnowszy numer tygodnika.

Keeneston przygotowuje się do międzynarodowego szczytu na Pustynnej Farmie - brzmiał główny nagłówek. Mila przeczytała artykuł skupiający się głównie na rodzinie Ali Rahmana i jej związkach z Keeneston. Przeczytała, którzy dyplomaci wezmą udział w spotkaniu i zobaczyła, że szczyt skupi się na złagodzeniu napięcia geopolitycznego i znalezieniu sposobu na współpracę tych krajów w takich kwestiach jak cyberataki i epidemie chorób. Mila przewinęła dalej w dół i znalazła zdjęcie gospodarza, Zaina Ali Rahmana. Był młodszy, niż się spodziewała - prawdopodobnie tylko o rok lub więcej starszy od jej dwudziestu ośmiu lat. Mila znała króla Dirara i słyszała o jego bracie, Mohtadim, który mieszkał w Stanach Zjednoczonych. Podobno syn Mohtadiego przejmował politykę rodziny. Słyszała również o jego bracie, Gabrielu, który rutynowo pojawiał się w tabloidach z powodu sławnych kobiet, z którymi się spotykał. Zain częściej przelatywał pod radarem.

Spojrzała na uśmiechniętą twarz, ciemnobrązowe włosy obcięte krótko, ciemne oczy i mocną szczękę podkreśloną najmniejszą ilością zarostu. Dżinsy, które wisiały nisko w talii i obcisły czarny podkoszulek świadczyły o tym, że książę faktycznie używał swoich mięśni, i wow, to były niezłe mięśnie. Zain był jednym seksownym księciem. Takim, o jakim opowiadano bajki. Kobieta na zdjęciu z pewnością wydawała się uśmiechać do niego, jakby zawiesił księżyc. Abigail Mueez i Zain Ali Rahman wygrywają wyścig na trzech nogach w Keeneston Fourth of July Celebration - tak brzmiał podpis pod zdjęciem.

Kobieta była piękna. Mila mogła dostrzec, że karaibskie błękitne oczy kryły uwielbienie dla księcia nawet pod modną kudłatą grzywką jej ciemnobrunetowych włosów. Ramię Zaina było wokół jej talii, gdy trzymał ją blisko i uśmiechał się do jej twarzy. Mila zapisała imię Abigail w swoim notesie. Gdyby dziewczyna księcia była w pobliżu, kanclerz musiałby o niej wiedzieć.

Mila kliknęła z powrotem na główną stronę gazety i zamrugała. Pomiędzy zwycięzcami konkursu pieczenia a najbliższym spotkaniem klubu widniał artykuł zatytułowany Tajemnicze majtki znalezione wiszące na wieży ciśnień. Mila nie mogła się powstrzymać od kliknięcia na artykuł.

Już drugą noc z rzędu znaleziono damskie majtki wiszące w okolicach Keeneston. Pierwsze doniesienie pochodziło od pani Jenkins, która wracała do domu ze swojej grupy pikowania w piątek wieczorem o dziewiątej. Czarne koronkowe majtki znaleziono wiszące na gałęzi drzewa w parku Keeneston. Nowo zatrudniony zastępca szeryfa Cody Gray przyjął zgłoszenie, ale nie był pewien, czy faktycznie złamano jakieś prawo. "Może zaśmiecanie?" Zastępca Gray powiedział temu reporterowi. Ale to nie był koniec parady majtek. Kiedy Keeneston Ladies Group przybył do wieży ciśnień wczesnym niedzielnym popołudniem uzbrojony z Keeneston High School drużyny piłkarskiej i trzydzieści galonów farby, aby upiększyć wieżę ciśnień na nadchodzący szczyt, para jasnoniebieskie jedwabne majtki zostały znalezione wiszące z drabiny. Jak zauważył starszy rozgrywający Eric Riviera, "Przynajmniej wygląda na to, że jest fanką Uniwersytetu Kentucky". Na razie pozostaje tajemnica. Kim jest ta kobieta i dlaczego zgubiła swoje majtki? Jeśli masz jakieś informacje, skontaktuj się z zastępcą Gray'a w biurze szeryfa.

Mila prychnęła, patrząc na zdjęcie obrażających ją majtek zamieszczone w artykule. Nie wiedziała, jak przetworzyć to, co czytała. Zwycięzcy konkursów wypieków, spotkania klubu ogrodniczego, spotkania Keeneston Ladies i inne ogłoszenia wypełniały gazetę. Potem był Blossom Café Insider. Ta sekcja wydawała się prowadzić kursy Vegas. Z pewnością różniła się od gazet z Waszyngtonu, Londynu, Nowego Jorku, Dubaju i Berlina, które czytała niemal codziennie. Mila zanotowała miejscową zwyciężczynię konkursu na wypieki, na wypadek gdyby została przedstawiona kanclerzowi jako jakaś lokalna celebrytka. Następnie wróciła do wyników wyszukiwania dla Keeneston i przekopała stare artykuły, które trafiły do większych gazet.

Godzinę później Mila była dokładnie zdezorientowana co do tego małego miasteczka. Wydawało się, że to po prostu Small Town, USA, ale wiadomości, które stamtąd wyciekały, były czymś innym niż normalność. Półtora roku temu dr Sienna Ashton, znana teraz jako dr Parker po ślubie z agentem FBI Ryanem Parkerem, nie tylko była świadkiem morderstwa gracza NFL, ale wraz ze swoim przyszłym mężem, również pochodzącym z Keeneston, pomogła złapać zabójcę. Sydney Davies i jej nowy mąż prywatny detektyw, Deacon McKnight, byli kluczowi w zatrzymaniu pierścienia handlu seksem podczas National Championship Game. Artykuły takie jak ten sięgały dekad wstecz. Prawnik miejski obalił pierścień korupcyjny w Nowym Jorku, o którym wciąż się mówi, zastępca szeryfa zatrzymał nowego twórcę narkotyków, a to wszystko przed międzynarodowym wybuchem czarnego rynku. Nie wspominając już o tym, że szefowa PTA w miejscowej szkole skosiła zamachowca.

Mila odebrała dzwoniący telefon, nie odrywając wzroku od zdjęcia czterech starych kobiet o szokująco białych włosach. Trzymały miotłę, drewnianą łyżkę, szpatułkę, a jedna miała broń tak wielką jak Brudny Harry. W artykule opisano, że zaatakowały mężczyznę z garnkami i patelniami.

"Halo?" Mila mruknęła przewijając artykuł w dół.

"Witam, pani Thiessen, tu Veronica z biura księcia. Cieszymy się, że przeszła pani wszystkie nasze badania. Jak sądzisz, kiedy przybędziesz? Możemy poprosić kogoś o spotkanie na lotnisku".

Mila zamrugała na najstraszniejszego mężczyznę, jakiego kiedykolwiek widziała i kobietę o długich truskawkowo-blond włosach, oboje ubrani w czarne stroje SWAT z psem policyjnym siedzącym przed nimi. "Co to za miasto? Czy potrzebuję ochroniarza? Czy będzie wystarczająca ochrona dla kanclerza?"

Mila usłyszała, jak Weronika chichocze przez telefon. "Zapominam, że tłumacze robią więcej badań niż większość ochroniarzy. Naprawdę, obiecuję, że Keeneston jest całkowicie bezpieczny. I nudne. Tu nigdy nic się nie dzieje".

"Międzynarodowy terroryzm, zamachowcy, morderstwa!" Mila mruknęła z niedowierzaniem.

Veronica skrzywiła się. "To było tak dawno temu. Obiecuję, że nie ma na świecie bezpieczniejszego miejsca niż Keeneston. Więc, o której masz lot?"

Mila potrząsnęła głową, aby oczyścić artykuły z jej umysłu, gdy zamknęła laptopa. "Mogę być tam przed piątą wieczorem".

"Doskonale. Ktoś spotka się z tobą na lotnisku. Załatwiłem ci ostatni pokój w Blossom B&B na Maple Street. Wysyłam ci teraz pakiet prasowy do przejrzenia. Nie mogę się doczekać spotkania z tobą. Masz mój numer telefonu. Nie wahaj się do mnie zadzwonić, jeśli będziesz czegoś potrzebować".

Mila rozłączyła się z Veronicą i wsunęła laptopa do swojej przepastnej torebki. To by było w porządku. W końcu tłumacze byli niewidzialni. Nikt nigdy ich nie widział, nawet gdy tłumaczyli jedne z najsłynniejszych przemówień w historii. Nikt nigdy nie strzelał do tłumacza.

Dwie godziny później Mila była w samolocie zmierzającym do Lexington. Pakiet prasowy został przejrzany i Mila była pewna, że zna wszystkich zaangażowanych w szczyt. Potarła dłonią twarz i odgarnęła z oka zbłąkany kosmyk włosów. Ta podróż miała potencjał, by być wielkim politycznym zwycięstwem lub kompletną katastrofą. Wynik zależał wyłącznie od księcia Zaina i tego, jak poradzi sobie ze swoim "coming outem" na najwyższym szczeblu dyplomacji.




Rozdział trzeci

ROZDZIAŁ TRZECI

"Zain!"

Zain odwrócił się na dźwięk głosu Abigail. "Hej, Abby." Z kierunku, w którym nadchodziła, Zain mógł powiedzieć, że właśnie była w domu swoich rodziców. Był pewien, że cieszyli się, mając ją w mieście przez miesiąc. Od ukończenia college'u, Abby, dziewczyna, z którą dorastał i która była dla niego dosłownie jak siostra, była nieliczna. Mieszkała teraz w Wirginii. W połączeniu z faktem, że młodsza siostra Zaina była w Europie, świętując ukończenie college'u, Zain cieszył się z powrotu Abby, nawet na ten krótki czas. Nigdy by się do tego nie przyznał, ale brakowało mu tych dwóch dziewczyn.

"Abby? Czy jest jakiś powód, dla którego nosisz karabin snajperski?" zapytał Zain, gdy zauważył karabin przewieszony przez jej ramię. Biorąc pod uwagę, że jej ojcem był Ahmed Mueez, największy badass żołnierz, jakiego Rahmi kiedykolwiek widział, a jej matką była Bridget, która również nie była slupkiem na froncie żołnierskim, Zain zgadywał, że nie powinno to być zbyt wielką niespodzianką.

"Właśnie skończyłem zdobywać trochę praktyki na długim dystansie z mamą i tatą".

"Ah, łączenia rodziny w najlepszym wydaniu," Zain uśmiechnął się.

Abby uderzyła go w ramię. Nie ruszył się, ale musiał odgryźć chrząknięcie. Abby nigdy nie uderzył jak dziewczyna. W rzeczywistości, wzięła to jako jej osobistą misję, odkąd miała cztery lata, aby zrobić wszystko, co chłopcy zrobili, tylko lepiej.

"Dostałam telefon od Veroniki. Chyba jest zdesperowana. Potrzebowała, żebym się tu ścigała po jakąś przysługę. O wilku mowa" - mruknęła Abby, gdy Veronica wyszła przez frontowe drzwi rezydencji w Desert Farm. Nie tylko był to dom rodziców Zaina, ale mieściły się w nim również ich biura. "Dzwoniłaś, Madame?"

Veronica przewróciła swoje wykwintne, niebieskie oczy. Jej idealne, rozjaśnione słońcem blond włosy były zaczesane do tyłu w kok. Jej makijaż był nieskazitelny, a usta jasnoczerwone. Biała koszula oksfordzka była skrojona tak, by eksponować jej figurę, a czarna ołówkowa spódnica sprawiała, że mężczyźni zatrzymywali się w miejscu. Ale Zain wiedział lepiej. Veronica dbała tylko o to, żeby Abby zatrzymała się w miejscu. A szkoda. Abby nie grała na tym polu. Nie grała nawet na tym stadionie.

"Potrzebuję cię," powiedziała Veronica zanim się zarumieniła, "aby odebrać kogoś na lotnisku," dokończyła szybko.

"Jasne, mogę to zrobić. Kiedy?" Abby powiedziała, jak wyciągnęła uchwyt do kucyka z włosów i wytrząsnęła swoje ciemne zamki.

Veronica skrzywiła się. "Teraz?"

"Teraz?" Abby płakała. "Jestem bałaganem".

"Uważam, że wyglądasz cudownie", powiedziała Veronica. "Poza tym, właśnie odbierasz tłumaczkę i zabierasz ją do łóżka i śniadania. Mila Thiessen to jej nazwisko".

"Dobrze," westchnęła Abby. "Zain, mogę pożyczyć twój samochód?"

"Jasne." Zain sięgnął do kieszeni i podrzucił jej kluczyki do swojego SUV-a. Z huff, Abby odwrócił się i udał się w kierunku garażu.

"Wiesz, że ona nie ma pojęcia, że jesteś lesbijką, prawda?" Zain zapytał swojego asystenta, gdy obaj wpatrywali się za Abby.

"Nie wiem, jak nie. Wszyscy inni mają. Ale to nie znaczy, że nie mogę docenić atrakcyjnej kobiety, a nie ma nikogo tak atrakcyjnego jak Abby. Nadal uważam, że jesteś głupi, że trzymasz to w Friendsville. Albo to, albo może Mały Zain nie działa?".

Zain zakaszlał ze zdziwienia. "Mały Zain działa po prostu świetnie, dziękuję. Ale on nie jest dla Abby. Po pierwsze, Ahmed odciąłby Małego Zaina. Po drugie, po prostu nie. Ona jest dla mnie siostrą. Wiesz o tym."

"Twoja strata. Więc wracamy do interesów. To ostatni tłumacz, jakiego potrzebujemy. Wszystko inne jest załatwione i w drodze na poniedziałek. Twoja mowa powitalna i plan podróży zostały wysłane do każdego uczestnika. Twoi rodzice przyjadą jutro i będą w pobliżu tylko wtedy, gdy będziesz ich potrzebował. W przeciwnym razie obiecali, że nie będą przeszkadzać."

Zain spojrzał sceptycznie na Veronikę. "Czy kiedykolwiek znałaś moją mamę, żeby trzymała się z dala od czegokolwiek?".

Veronica wzruszyła ramionami. "Na wszystko jest pierwszy raz".

Opony piszczały i brud billowed jak srebrny Aston Martin leciał w dół alei gospodarstwa. "Przysięgam, że dałam Abby kluczyki do SUV-a. Będę tak wkurzony, jeśli ona hotwired mój samochód sportowy," Zain jęknął jako srebrna kropka samochodu zniknął w dół drogi. "Teraz poćwiczmy moje przemówienie i moje punkty mówienia, zanim spotkam się z przyjaciółmi na kolacji".

* * *

Mila wyszła z samolotu i zobaczyła zdjęcia koni na ścianie lotniska. Podążała za innymi pasażerami, gdy kierowali się w dół ruchomymi schodami w stronę odbioru bagażu. Nie było wielu ludzi na lotnisku i łatwo było zauważyć, że nikt nie czekał na nią w bagażu. Stała i rozglądała się za swoim kierowcą, gdy rozległ się brzęczyk na odbiór bagażu.

Ludzie zaczęli chwytać swoje torby i kierować się w stronę przesuwnych szklanych drzwi, a tymczasem Mila stała i czekała. I czekała. I czekała. Zgubiony bagaż na kilka dni przed jednym z największych zadań w jej życiu. Czy może być jeszcze gorzej?

Mila złożyła reklamację w linii lotniczej i wyszła na zewnątrz, aby znaleźć taksówkę. Nie było żadnej. Ani jednej taksówki w kolejce czekającej na taryfę. Zamiast tego było mnóstwo ciężarówek i zadziwiający sportowy samochód z kobietą opierającą się o drzwi. Mila zamrugała; ta dziewczyna wyglądała znajomo. Kobieta opuściła okulary przeciwsłoneczne aviator i Mila dokładnie wiedziała, kto to był po szokujących niebieskich oczach-Abigail Mueez.

"Czy ty jesteś Mila?" zawołała Abigail.

"Pewnie, że jestem," odpowiedziała Mila, gdy zawiesiła swoją torbę komputerową i torebkę na ramieniu.

"Jestem Abigail-"

"Mueez. Tak, wiem."

Mila widziała, jak jej niebieskie oczy utrzymują stałe spojrzenie, ale jej usta marszczyły się z uśmiechem.

"Cieszę się, że zdobyłam reputację. Gdzie są twoje torby?"

Mila wypuściła długi oddech. "Zgubione."

"Bummer. Mogę cię zaczepić, dopóki nie znajdą twoich ubrań." Abby otworzyła drzwi do Astona Martina i podeszła do drzwi kierowcy.

"To jest twój samochód?" Mila zapytała bez kłopotu, aby ukryć swoją zazdrość.

"Chciałbym. Pożyczyłam Zainowi."

Oczywiście, że tak. Gdyby Mila była dziewczyną Zaina, też jeździłaby tym samochodem przy każdej okazji. Mila odwróciła się, by umieścić torbę z komputerem za siedzeniem i zamarła. Leżał tam masywny pistolet. Cholera. Miała rację. To miasto było niebezpieczne.

"Wiesz, że posiadanie broni palnej na lotnisku jest nielegalne, prawda?" Mila zapytała powoli, kładąc rękę na klamce, na wypadek gdyby musiała szybko uciec.

Abby wzruszyła ramionami. "Nic wielkiego. Znam ludzi. Po prostu przesuń to z drogi. To nie jest załadowany," Abby powiedział swobodnie jak ona pchnął pistolet dalej do tyłu, aby zrobić miejsce dla torby komputerowej Mila.

"Czy Keeneston jest niebezpieczny?"

Abby zaśmiała się. "Keeneston? Niebezpieczny? Tak, jasne."

Mila nie miała okazji zadać więcej pytań. Zacisnęła drzwi, gdy Abby zoomowała wzdłuż krętych wiejskich dróg. Minęło zaledwie kilka minut, gdy miasto Lexington przeszło w falujące wzgórza pól uprawnych. Przeleciały obok koni i krów, gdy Abby nawigowała przez wieś.

"Oto jesteśmy", Abby uśmiechnęła się, gdy pojawiło się małe miasteczko. "To jest Main Street".

Wyglądało to dokładnie tak, jak na zdjęciu. Stare budynki z wieloma witrynami sklepowymi, oddzielone kilkoma wąskimi alejkami, wyłożone były ulicą. Były pomalowane na miękkie odcienie brązu, żółci, szarości, błękitu i czerwieni. Kwiaty przelewały się w donicach, zwisających ze słupów oświetleniowych, a ludzie wciąż do nich machali.

"Założę się, że w małym miasteczku z takim samochodem przyciąga się uwagę. Wszyscy do ciebie machają" - powiedziała Mila, gdy mijali kolejną przyjazną twarz.

"To nie jest samochód. To po prostu Keeneston. Wychowałem się tutaj. Znam wszystkich. Oni tylko się witają". Abby skręciła w jedyną inną ulicę, którą Mila widziała w miasteczku. "To jest ulica Klonowa. To tam będziecie się zatrzymywać. To tylko krótki spacer do Blossom Café, najlepszego i jedynego jedzenia w okolicy. Od poniedziałku będą stamtąd również kursować samochody. To właśnie tam udasz się, aby złapać przejażdżkę na farmę."

"Nie mogę po prostu zadzwonić po taksówkę?" Mila zapytała, gdy zatrzymały się przed pięknym, starym, białym wiktoriańskim domem otoczonym różami i dużym gankiem.

Abby znów się roześmiała. "Nie mamy w Keeneston żadnych taksówek. Grupa wolontariuszy będzie jeździć dla ludzi tutaj na szczyt. I pozwól, że dam ci radę: jeśli mój brat Kale zaproponuje, że cię zawiezie, nagle zdecyduj się na cokolwiek innego. Może jest mądrzejszy niż ktokolwiek w mieście, jeśli chodzi o komputery, ale jest okropnym kierowcą. I nie każ mi zaczynać od bliźniaków, Portera i Parkera. Teraz, to jest miejsce, w którym zatrzymasz się ty i reszta tłumaczy oraz część personelu".

"To jest piękne," Mila powiedziała, jak wzięła w wielkim starym domu.

"Poppy Meadows prowadzi to miejsce dla panny Lily. Siostry Rose są czymś w rodzaju instytucji. Spotkasz je wkrótce, jestem pewna. Lepiej jednak pospiesz się i zamelduj. Za kilka minut Poppy będzie musiała dostać się do kawiarni, by pomóc swojej siostrze, Zinni, w przygotowaniu kolacji. To tam chcę, żebyś przyszła za jakąś godzinę, a ja cię zaczepię o jakieś ubrania. Jaki masz rozmiar?"

"Jestem dziesiątką, znacznie większą od ciebie".

"Bez obaw. Do zobaczenia wkrótce i witamy w Keeneston."

"Witamy w Keeneston!" krótka, krzywa rudowłosa blondynka powiedziała z uśmiechem, gdy Mila weszła do środka łóżka i śniadania. "Czy jesteś panią Thiessen?"

Mila skinęła głową.

"Witamy! Jestem Poppy. Gdzie jest twój bagaż, hon?"

"Zgubiony, ale Abby mówiła coś o pożyczeniu jej ubrań. Wolałabym pójść do centrum handlowego. Jest jakieś w pobliżu?"

"Centrum handlowe? Dobroć nie, ale jeśli Abby powiedziała, że ci pomoże, to pomoże. Cóż teraz, pozwól, że zabiorę cię do twojego pokoju i możesz się odświeżyć. Śniadanie, lunch i kolacja są serwowane w Blossom Café. Będziemy mieć muffiny i owoce tutaj, jeśli chcesz lżejszy posiłek."

Poppy paplała dalej radośnie, gdy zaczęli wspinać się po zamaszystych schodach. "Na tym piętrze jest gdzie tłumacze i personel z Surman, Tahjad, i Francja są pobytu." Poppy wskazała pokoje radośnie, gdy kontynuowali wspinaczkę. "A na tym piętrze są tłumacze z Indii, Arabii Saudyjskiej i kilka pań z Filipin".

Mila musiała wciągnąć głęboki oddech, ponieważ schody przeszły z zamiatania, do regularnych, a teraz do małych krętych metalowych schodów pod tylną ścianą. "Gdzie dokładnie jest mój pokój?"

Poppy próbowała uśmiechnąć się energicznie, ale na jej twarzy pojawił się lekki wyraz winy, gdy zaczęła wspinać się po spiralnych metalowych schodach. "Cóż, jesteśmy jakby poza normalnymi pokojami. Jesteśmy w trakcie remontu strychu. Nie martw się jednak, jest uroczy!"

Mila w końcu zataczając się pokonała ostatni stopień schodów i weszła na piętro. Spojrzała na dużą, otwartą przestrzeń. Gdyby nie to, że właśnie weszła trzy piętra wyżej, przysięgłaby, że jest w piekle. Było gorąco i wilgotno, a jedyne światło pochodziło z dwóch małych okien po obu stronach długiego pomieszczenia. Z miejsca, w którym stała na środku strychu, mogła zobaczyć masywne antyczne łóżko ustawione przy nowo wybudowanej ścianie, która biegła przez całą długość strychu. Łóżko, choć piękne, stało na wrzecionowatych nogach, które wyglądały tak, jakby w każdej chwili mogły pęknąć na pół. Naprzeciwko łóżka, przy innej świeżo zbudowanej ścianie, stała skrzynia.

Ładna niebieska zasłona wisiała na małym kwadratowym oknie.Antyczny dywanik wypełnił przestrzeń pod łóżkiem aż do skrzyni. Pasujący runner prowadził od schodów w środku pokoju do drugiego dywanu. Mila odwróciła się i wzięła na drugą połowę strychu. Pokój naprawdę był masywny. Biegło przez długość całego domu. Po drugiej stronie znajdowała się łazienka. Wiedziała to, ponieważ nie było tam żadnych ścian. Toaleta i biała wanna z pazurem ustawiona pod oknem z umywalką były jedynymi przedmiotami po drugiej stronie strychu.

"Wiem, że jest gorąco, ale przy uchylonych oknach i włączonych wentylatorach..." Poppy pospieszyła się i włączyła wentylator skrzynkowy w łazience, a następnie trzy wentylatory skrzynkowe w różnych miejscach otaczających sypialnię. "To jest naprawdę bardzo urocze. Mieliśmy nadzieję umieścić tu dwie sypialnie dla mojej siostry i mnie. W ten sposób moglibyśmy otworzyć pokoje na dole dla gości."

Kobieta była tak słodka i najwyraźniej martwiła się, że Mila może w każdej chwili zwariować. "To wspaniałe. To będzie wielki apartament, kiedy będzie skończony."

Poppy promieniała, gdy z miłością patrzyła na przestrzeń. "Ja też tak myślę. Cóż, mój numer komórki jest na skrzyni. Jeśli potrzebujesz mnie, nie wahaj się zadzwonić. Aha, i aby dostać się do kawiarni, po prostu skręć w lewo za drzwiami i kieruj się do Main Street, a następnie skręć w lewo ponownie. Mamy BLTs i country-fried steak dziś wieczorem. Nie będziesz mogła nas przegapić".

Poppy zrobiła kilka kroków w dół i spojrzała w górę na otwartą dziurę w podłodze. "W ten sposób się ją zamyka. Możesz użyć swojego klucza, aby go zamknąć." Uśmiechnięta twarz Poppy zniknęła, gdy przeciągnęła drewnianą listwę przez szczyt schodów. Z pewnością, na podłodze znajdował się teraz deadbolt, który Mila mogła przekręcić.

Mila skierowała się do łóżka i upuściła torebkę z boku łóżka, zanim opadła w poprzek zaskakująco wygodnego materaca. Spojrzała w górę na odsłonięte belki sufitu i westchnęła. Nie tak wyobrażała sobie swoje pierwsze tłumaczenie dla kanclerza. Utknęła na strychu, prawdopodobnie z duchami i bez ubrania na zmianę.

Mila, zdeterminowana, by jak najlepiej wykorzystać sytuację, przewróciła się na brzuch i spojrzała przez okno na ogromne drzewo i ładny dom za nim. Mila zepchnęła się z łóżka i otworzyła okno. Gałęzie drzewa były grube i stare i dochodziły aż do jej okna. Dawały też bardzo potrzebny cień. Powietrze, które wiało, pachniało wsią i było chłodniejsze, niż się spodziewała.

Z westchnieniem Mila skierowała się do łazienki, by otworzyć okno i odświeżyć się przed wyjściem do kawiarni. Trzeba było przeprowadzić badania terenowe dla kanclerza, a także znaleźć jakieś ubrania.




Rozdział czwarty

ROZDZIAŁ CZWARTY

Zain potrząsnął głową, gdy Abby wysiadła z Astona Martina, zanim sięgnęła do środka, by wyciągnąć swój karabin. Kiedy była zaledwie maluchem, włamała się do biura ochrony i od tego dnia była pełna tylu psot, że jej ojciec wysyłał drona, żeby ją pilnował. Pewnie nadal to robił.

"Zabrałaś swoją broń. Na lotnisko. Aby odebrać mojego gościa," Zain raczej powiedział niż zapytał. "Czy zrobiłaś hotwire w moim samochodzie?".

Abby wzruszyła ramionami. "Kiedy kiedykolwiek potrzebowałam kluczyków? Nie martw się. Nigdy nie będziesz w stanie powiedzieć. Czy Syd wrócił już z pracy? Bagaż tłumaczki został zgubiony i powiedziałam jej, że ją zaczepię".

Zain potrząsnął głową, znowu. "Skąd mam wiedzieć?"

"Cóż, Deacon pracuje dla ciebie w tym tygodniu. Doszedłem do wniosku, że jeśli jej mąż wciąż tu jest, to znaczy, że wciąż jest w pracy."

"Dlaczego miałbyś to wymyślić?" Zain zapytał.

Abby spojrzała na niego, jakby był głupi. "Wiesz, że są nowożeńcami, prawda? Wymykali się razem w każdej wolnej chwili. Gdybym nie wiedziała, że Syd jest na kontroli urodzeń, obstawiałabym w kawiarni, że do wiosny pojawi się dziecko. Są jak króliki".

Zain pomyślał przez chwilę. "Słuszna uwaga. Deacon wyszedł piętnaście minut temu," powiedział o prywatnym detektywie. "Hej, myślisz, że Syd jest właścicielem tajemniczych majtek zostawianych w mieście?".

"Syd? Nie sądzę. Powiedziałem Mili, że spotkam się z nią w kawiarni. Czy to w porządku? Wiem, że mieliśmy się spotkać na kolacji. Mila jest dość spięty i trochę skittish, ale jest miły dość i czuję się źle o jej trudnych początkach tutaj."

Zain jęknął. "Teraz muszę uważać, jak się zachowuję. Powiedz mi jeszcze raz, dlaczego myślałem, że ten szczyt to dobry pomysł."

"Pokój na świecie," powiedziała Abby, gdy wyciągnęła swój telefon i wysłała tekst do Sydney.

"To prawda," westchnął Zain.

* * *

Mila skierowała się do wyjścia z łóżka i śniadania i rozejrzała się po obsadzonej drzewami ulicy. Domy były duże, trawniki idealne, a zapachy dochodzące z ich kuchni przyprawiały ją o burczenie w brzuchu. Chociaż chodziła do college'u w Bostonie i mieszkała w Waszyngtonie, nie było tam nic podobnego. Jeśli nie miało się dużo pieniędzy, a ona nie miała, nigdy nie można było sobie pozwolić na ładne mieszkanie w D.C. W rzeczywistości jej mieszkanie było mniej więcej wielkości salonu w pensjonacie.

"Cześć, kochana. Jesteś tu na szczycie czy po prostu się zgubiłaś?". Mila obróciła się i poczuła się głupio. Jakoś przeszła obok trzech starożytnych pań siedzących na ganku. Jedna z nich siedziała na huśtawce, podczas gdy dwie pozostałe kołysały się w przód i w tył na swoich krzesłach. Talerz z ciastkami stał przed nimi, a one popijały mrożoną herbatę.

"Przepraszam, nie widziałam was tam". Mila uśmiechnęła się uprzejmie do trzech małych pań z białymi kępkami włosów i grubymi butami ortopedycznymi. "Tak, jestem tłumaczem dla kanclerza Niemiec. Nazywam się Mila Thiessen."

Trzy kobiety podzieliły się uśmiechniętym spojrzeniem, zanim ta, która zadała jej pytanie poklepała puste miejsce obok niej na huśtawce. "Usiądź, moja droga. Musisz być tą, którą Abby odebrała z lotniska. Jeśli musiałaś jechać z Abby, to potrzebujesz jednego z tych."

Kobieta podniosła talerz z brownies i wyciągnęła go dla niej, aby wzięła jedno. Mila wzięła brownie i podziękowała kobiecie. "Jestem Lily Rae. A to są moje siostry, Daisy Mae i Violet Fae."

"Panna Lily? Pani jest właścicielką, prawda?"

"Tak jest, kochanie. I Daisy i Violet są właścicielkami kawiarni. Ale podobnie jak ja, przekazały operację naszym dużo młodszym kuzynkom."

Mila wzięła kęs brownie i jęknęła, zanim przypomniała sobie, dlaczego te trzy imiona utknęły. "To wy rzucaliście garnkami i patelniami . . ."

Panna Daisy machnęła ręką lekceważąco. "To było całe życie temu, kochanie".

Pulchna panna Violet westchnęła tęsknie. "Przynajmniej widziałyśmy jakąś akcję, kiedy pomogłyśmy uratować Siennę, zanim dom eksplodował. Nawet jeśli kazali nam zostać w furgonetce".

"Wybuchnąć? Ratować?" Mila mruknęła z czekoladowym gooey dobroci domowej roboty brownie w jej ustach. "Zapytałam, czy Keeneston jest bezpieczny ...".

"Oh, phooey. To najbezpieczniejsze miejsce, w którym możesz być. Chyba, że mówisz po francusku. Czy mówisz po francusku?" Panna Violet zapytała, gdy podała jej kolejne brownie.

"Tak," powiedziała Mila zaniepokojona. "Czy to źle?"

Panna Violet tylko uśmiechnęła się życzliwie. "Nie, kochanie. Tylko nie daj się poznać mojemu mężowi. On jest z Francji, widzisz, i już wysłał francuski tłumacz bieganie z jego pragnieniem, aby mówić jego ojczystym języku ponownie ... stale."

"Więc opowiedz nam o sobie, Mila. Jakie piękne imię. Czy jesteś z Niemiec? Czy twój mąż tam jest?" zapytała panna Lily, zanim wzięła łyk herbaty.

Mila spojrzała z tęsknotą na talerz z brownies. Były najlepsze, jakie kiedykolwiek jadła, i w zasadzie jedyną rzeczą, jaką miała do jedzenia przez cały dzień. "Dziękuję. Pochodzę z Norymbergi, ale dorastając rozjechałam się po świecie. Mój harmonogram podróży sprawia, że dość trudno jest mieć chłopaka, a co dopiero męża."

"To szkoda. Brownie?" Panna Daisy powiedziała, gdy podała jej talerz. Mila była wieloma rzeczami, ale kobieta, która odrzuciła czekoladę, nie była.

"Dziękuję. Mam się spotkać z Abby w Blossom Cafe. Czy to daleko?"

"Wcale nie. Tylko w dół ulicy. Jestem pewna, że się tam spotkamy. Vi, dlaczego nie zadzwonisz Dani i zobaczyć, czy może nas odebrać w drodze do kawiarni," Miss Lily uśmiechnął się pogodnie.

"Dlaczego miałabym ... ow! Daisy, dlaczego mnie kopnęłaś?" Panna Violet ocenzurowała.

"Bo Dani poprosiła nas, żebyśmy ją zawołały, gdybyśmy czegoś potrzebowały. I właśnie teraz potrzebujemy przejażdżki, a ja pomyślałam o rozwiązaniu jej problemu" - powiedziała Daisy, podnosząc brwi, jak je machnęła.

"Jej prob ... oh. Tak, myślę, że poproszę ją, aby nas odebrała. Zobaczymy się tam, kochanie. Dziękuję za siedzenie z niektórych starych kobiet na chwilę. Witamy w Keeneston." Panna Violet poklepała ją po dłoni, zanim wyciągnęła swój telefon.

"Dziękuję," powiedziała Mila wstając. "Wszyscy byli tak mili i gościnni".

"Lepiej bądź ostrożna. Kiedy ludzie przyjeżdżają do Keeneston, mają tendencję, by nigdy nie chcieć wyjechać."

Mila uśmiechnęła się do kobiet, kierując się na chodnik. Jeśli gotowanie w kawiarni było podobne do brownies, które właśnie zjadła, to panna Lily może mieć rację - może nie być w stanie odejść.

Mila nie spieszyła się z dojściem do Blossom Café. Miasto ciężko pracowało, aby historia centrum nabrała blasku. Przeczytała wszystkie tablice pamiątkowe, które zostały umieszczone, poczuła zapach kwiatów przelewających się z donic na beczki po bourbonie i zrobiła zakupy w małych butikach. Jak na tak małe miasto jak Keeneston, było tu sporo sztuki na sprzedaż - dobrej sztuki. I tony antyków.

Mila poczuła zapach kawiarni, zanim ją zobaczyła. Gdy się zbliżyła, zapach jedzenia sprawił, że nabrała wody w ustach. Ludzie siedzieli przy małych stolikach bistro na chodniku, gdy Poppy wbiegała i wybiegała przez drzwi z tacami jedzenia i napojów.

"Witam, panno Thiessen. Tak się cieszę, że dołączyła pani do nas na kolację. Abby właśnie tu dotarła. Zobaczysz ją w środku" - powiedziała Poppy, balansując tacę na dłoni.

Mila otworzyła drzwi od parawanu i ze zdziwieniem zobaczyła, że lokal jest zapełniony. Każdy stolik oprócz jednego był zajęty. Na środku stołu znajdował się znak z napisem Reserved. To musi być dla rodziny królewskiej Rahmi, chociaż dlaczego mieliby jeść w knajpie, było dla niej nie do pojęcia. Kawiarnia prawdopodobnie cały czas trzymała ją zapisaną, na wypadek gdyby królewscy uświetnili miasto swoją obecnością.

"Mila!" zawołał głos ponad dźwiękami podekscytowanej gadaniny. Mila rozejrzała się i zobaczyła Abigail machającą obok potężnego mężczyzny. Mila zawinęła się do stołu. Cztery krzesła stały puste i Mila miała nadzieję, że jedno z nich jest dla niej, bo jej żołądek dudnił.

"Cześć, Abigail", powiedziała Mila z taką pewnością siebie, jaką tylko mogła. Bycie tłumaczem było dziwną mieszanką osobowości. Twoim zadaniem było wtopienie się w tłum, bycie niewidzialnym. Jednak musiała mieć pewność, że przekazuje informacje poprawnie, zwłaszcza coś, co mogło zmienić świat. Nawet jeśli udawała pewną siebie, wychodzącą z domu osobę, to nie była to naprawdę ona. Bardziej prawdopodobne było, że próbowała wtopić się w zasłony, kiedy nie pracowała.

"Mów mi Abby. To jest Dylan Davies. Dylan, to jest niemiecka tłumaczka, Mila Thiessen," przedstawiła Abby.

Mila miała ochotę uciec i schować się. Mężczyzna grzecznie stanął i wyciągnął rękę, ale w wyglądzie Dylana Daviesa nie było nic grzecznego. Był masywny. Wysoki, umięśniony, a jego dłonie sprawiały wrażenie, jakby mogły zmiażdżyć skałę. Tatuaż zerkał z kołnierzyka jego koszulki, a dżinsy były niesamowicie ciasne wokół jego awanturniczych ud.

"Miło cię poznać," Mila zdołała powiedzieć z drżącym uśmiechem.

Dylan chrząknął i Mila przełknęła.

"Mam tu dla ciebie miejsce, ale widzę, że twoje ubrania właśnie dotarły". Abby skinęła na okno, gdzie kobieta w poobijanym pickupie machała do nich. "Idź na zewnątrz. Zarezerwuję dla ciebie miejsce."

Mila przytaknęła, doceniając chwilowe uwolnienie od Dylana. Wyglądał zabójczo i nie mogła stwierdzić, czy to dobry facet, czy diabeł w ludzkiej postaci. Mężczyzna trzymał dla niej otwarte drzwi, a ona uśmiechnęła się z wdzięcznością, gdy weszła na chodnik, biorąc pod uwagę zabłoconą ciężarówkę i kobietę otwierającą tylną klapę i wyciągającą worki ze śmieciami z ubraniami.

"Czy jesteś Mila?" zapytała kobieta. Jej złoto-blond włosy były ściągnięte w niechlujny kok i wyglądało to tak, jakby właśnie przyszła z farmy w dżinsowych szortach i tank topie bez makijażu.

"Tak," powiedziała Mila z wahaniem, gdy kobieta ją obejrzała.

"Myślę, że mam dla ciebie kilka rzeczy". Kobieta dokopała się do torby i wyciągnęła spódnicę i podrzuciła ją do niej.

Mila spojrzała na nią i poczuła jak jej oczy stają się szerokie. To były ubrania od projektantów. Syd Inc. było główną marką. Nie było mowy, żeby kobieta w zabłoconych kowbojskich butach i dwudziestoletniej ciężarówce mogła sobie na nie pozwolić. A jeśli była jedna rzecz, której Mila się nauczyła, to nie był to dobry pomysł, aby wziąć skradzioną własność z bagażnika samochodu.

"Przykro mi, nie mogę ich wziąć" - powiedziała Mila, gdy kobieta podrzuciła pasującą koszulę do spódnicy. Mila miała ochotę jęknąć. Nie posiadała niczego tak ładnego. Tkanina była tak miękka w jej rękach. Musiała sobie przypomnieć, że to było nielegalne, aby wziąć kradzioną własność.

"Jasne, że możesz. Tutaj są niektóre spodnie i bluzki, jak również. Mam nawet gdzieś tutaj piękną małą czarną sukienkę." Kobiety wyciągnęły kolejną torbę i zaczęły ją przeglądać. W międzyczasie Mila zauważyła, że zaczyna zwracać na siebie uwagę. W ich stronę szli mężczyzna i kobieta, a z budynku sądu po drugiej stronie ulicy wyszedł właśnie mężczyzna w mundurze szeryfa.

"Nie mogę tego wziąć" - powtarzała Mila, próbując podrzucić ubranie z powrotem kobiecie. Gdyby została aresztowana, kanclerz kazałby ją zwolnić na pewno.

"Tak, możesz", kobieta strzepnęła ubrania z powrotem na nią z przyjemnym uśmiechem na twarzy. "O, tu jest sukienka".

"Spójrz, pani." Mila zdała sobie sprawę, że zastępca idzie w ich stronę, a jej głos podniósł się w panice. "Nie chcę ich. Nie wezmę kradzionej własności!".

"Kradzione? Co jest kradzione?" zapytała kobieta rozglądając się dookoła.

"To! Może potrzebuję ubrań, ale odmawiam łamania prawa!".

"W czym problem?" powiedział zza niej głęboki głos.

Proszę, nie bądź policjantem, Mila skandowała w swojej głowie. Ale głos był mieszanką Bliskiego Wschodu i amerykańskiego południa. Był głęboki, a mieszanka tworzyła seksowny, miękki ton. Odwróciła się i poczuła, jak jej oczy stają się szerokie.

"Wasza wysokość," Mila zanurzyła się w szybkim ukłonie. "Proszę, nie biorę tych ubrań. Próbuję je oddać."

Mila spojrzała w górę w rozbawione oczy. "Jesteś pierwszą kobietą, jaką znam, która oddaje darmowe ubrania od projektanta".

"Ona myśli, że są kradzione," powiedziała kobieta starając się nie śmiać.

"Czy to jest to, o co się martwisz?" Zain, książę Rahmi, zapytał.

Mila przełknęła ciężko i przytaknęła. Aby dopełnić jej upokorzenia, zastępca postanowił zatrzymać się dokładnie w tym momencie.

"Czy wszystko jest tu w porządku?" Młody człowiek był w wieku dwudziestu lat i miał więcej swawoli w swoim małym pinky niż Mila miała w całym swoim ciele.

"Ona myśli, że te ubrania są kradzione," Zain wyjaśnił zastępcy z imieniem Gray wyhaftowanym na jego koszuli pod gwiazdą szeryfa.

"Proszę mnie nie aresztować," zaczęła błagać Mila. Kariera błysnęła jej przed oczami.

"Teraz, dlaczego miałby to zrobić?" powiedział zza niej elegancki głos.

Mila odwróciła się i poczuła, że jej oczy rozszerzają się jeszcze bardziej. Jej Królewska Wysokość, Danielle Ali Rahman, stała z trzema siostrami Rose. Czy to może być jeszcze bardziej żenujące? Jej reputacja legła w gruzach, a teraz już nigdy nie dostanie innej pracy.

Kobieta przy ciężarówce uniosła ręce. "Tak mi przykro. To wszystko moja wina. Mila, myślałam, że Abby powiedziała ci, kim jestem. Mogę to wszystko teraz wyjaśnić. Moje maniery były fatalne; proszę nie mów mojej matce". Kobieta wystąpiła do przodu z wyciągniętą ręką. "Witam. Nazywam się Sydney Davies McKnight. Jestem właścicielką Syd Inc."

"Nie wyglądasz w ogóle jak na swoich zdjęciach" - mruknęła Mila, zanim zakopała twarz w ubraniach, które wręczyła jej Sydney. Poważnie, to nie mogło być gorzej.

"Dzięki Bogu. Bo wtedy nie mogłabym mieć nic z puddingu chlebowego z sosem maślanym z bourbona, który planuję mieć za chwilę. I całkiem szczerze, to jest warte każdego cala, który dodaje do moich bioder." Sydney uśmiechnął się i klasnął ją w ramię. Mila odważyła się spojrzeć w górę i zobaczyła Zaina próbującego się nie śmiać. Przynajmniej twarz Sydney okazywała współczucie. Więc to jest to, co się stało, gdy nie było już niewidzialne.

"A może pieczesz bułkę w tym piekarniku?" zapytała panna Lily, gdyż Sydney w odpowiedzi tylko przewróciła oczami.

"Tak mi przykro, pani McKnight. Nie mogę wystarczająco podziękować za to, że pozwoliła mi pani pożyczyć te ubrania. Muszę ci jednak coś zapłacić."

Syd przecięła powietrze ręką. "Nawet się o to nie martw. Są twoje i możesz je zatrzymać. Mam ich tutaj pod dostatkiem. Te torby, w rzeczywistości, są dla ciebie, aby wziąć do domu, gdy skończymy jeść. Abby powiedziała, że dołączasz do nas na kolację".

Mila potrząsnęła głową. "Nie mogę się wtrącać."

Danielle zrobiła hałas tsk, który miał Mila obracając się i spuszczając głowę w pokazie szacunku. "Wasza Wysokość," powiedziała Mila z takim profesjonalizmem, jaki mogła zebrać. Była przyzwyczajona do senatorów i kongresmenów, a nie do rodziny królewskiej.

"Wszyscy mówią do mnie Dani. Miło mi cię poznać, Mila. Siostry Rose właśnie opowiadały mi o tobie. I oczywiście możesz dołączyć do nich na kolację, prawda, kochanie?". Dani spojrzała ostro na swojego syna.

"Oczywiście. Abby już tu jest. Wejdźmy do środka. Mamo, dołączasz do nas?" Zain zapytał, gdy ruszył, by przytrzymać otwarte drzwi.

Dani uśmiechnęła się dumnie do swojego syna. "Nie, dziewczyny spotykają się z nami na kolacji. Zobaczymy się jednak później. Nie mogę się doczekać, aby zobaczyć cię w pobliżu, Mila." Dani zamachnęła się do kawiarni, za którą weszły siostry Rose. Sydney weszła za nimi i skierowała się do stolika Abby. Mila spojrzała na księcia, który trzymał dla niej drzwi. Jakimś cudem znalazła się w miejscu, w którym księżniczka prosiła, żeby nazywać ją Dani, i w którym jedna z najlepszych na świecie modelek mody, która zmieniła się w biznesmena, jeździła poobijaną ciężarówką i wyglądała jak każda inna kobieta. Cóż, naprawdę atrakcyjna kobieta. Co na świecie było w tej wodzie?



Rozdział 5

ROZDZIAŁ PIĄTY

Zain przygryzł wnętrze policzka, żeby powstrzymać się od śmiechu. Może i zbliżał się do trzydziestki, ale jego matka nadal opalałaby mu skórę, gdyby zawstydził jakąś kobietę. Było to jednak trudne, bo Mila była po prostu tak cholernie urocza ze swoimi prawdziwie szarymi oczami rozszerzonymi w zaskoczeniu. Kiedy trzymał drzwi otwarte dla niej, posłał jej uśmiech, aby zapewnić ją, że jest, w rzeczywistości, mile widziana na kolacji. Zamiast tego, zarumieniła się, schowała głowę i pospieszyła do środka.

Zain nie miał nic przeciwko. Dało mu to szansę na dokończenie sprawdzania tego, co zauważył na ulicy. Mała tłumaczka była cała w kobiecych krągłościach. W każdym innym momencie zadziałałby na pragnienie, by przejechać dłońmi po jej ciele. Ale nie przy stojącej tu matce i nie przy trwającym szczycie. Zrezygnował ze swojej figury playboya ponad rok temu. Czasami za tym tęsknił. A patrząc na to, jak jej biodra delikatnie kołysały się, gdy szła, zdecydowanie za tym tęsknił.

"Mila, to jest mój mąż, Deacon. A ty już znasz Abby. A ten potężny miś to mój kuzyn, Dylan. Wszyscy, to jest Mila. Jest tu, żeby tłumaczyć dla niemieckiego kanclerza. Albo tak mi powiedziała Abby - powiedziała im Sydney, zajmując miejsce między Abby a jej mężem.

Mila położyła rękę na najbliższym krześle, a Zain przyfrunął, by je dla niej wyciągnąć w tym samym czasie, gdy Dylan stanął, by chwycić krzesło. Mila spojrzała z Zaina na Dylana i w dół na krzesło. Zain uśmiechnął się tak grzecznie jak tylko mógł do Dylana. "Mam to."

Dylan po prostu wzruszył ramionami i ponownie zajął swoje miejsce. Mila podziękowała mu cicho, gdy zajęła swoje miejsce. Zain usiadł po jej drugiej stronie i nie zdążył nawet wcisnąć swojego krzesła, kiedy Abby pochyliła się i szepnęła, "O co do cholery chodziło?".

"Nic," Zain wyszeptał z powrotem. Bo to było nic. Miał szczyt, do którego musiał się przygotować i laboratorium nanotechniczne do uruchomienia. Nie miał czasu na szybki numerek z parną tłumaczką. Nie znaczyło to jednak, że podobał mu się też pomysł, by Dylan miał z nią quickie.

Drzwi wejściowe z trzaskiem się otworzyły i dwie najlepsze przyjaciółki jego mamy, Kenna Ashton i Paige Parker, zatrzymały się i próbowały swobodnie dotrzeć do miejsca, gdzie jego mama siedziała z siostrami Rose. Poznał kłopoty, gdy je zobaczył, ale Mila przesunęła się na swoim krześle, a jej noga delikatnie musnęła jego udo i wszelkie obawy o to, co jego mama i jej przyjaciółki zamierzają zrobić, uleciały.

"Więc jesteś tłumaczem dla kanclerza," Zain uśmiechnął się, starając się brzmieć swobodnie. "Gdzie masz siedzibę?"

"W Waszyngtonie, Wasza Wysokość."

Ręce Mili były zaciśnięte na kolanach, jej ramiona były z powrotem, a ona skomponowała się w wszystko, co było profesjonalne. Zain odchylił się do tyłu na swoim krześle. "Zain."

"Przepraszam?"

"Mów mi Zain. Wszyscy tak robią. Masz tylko najmniejszy akcent. Czy jesteś z Niemiec?"

Mila przytaknęła, a jej falujące, orzechowe włosy odbiły się.

"Kocham Niemcy," powiedziała Sydney zza stołu. "Byłam wielokrotnie i zawsze cieszę się na powrót".

Jej mąż, Deacon, uśmiechnął się do Mili, a Zain czuł się głupio za to, że denerwował się, że jego rozmowa z nią przerodziła się w dyskusję przy całym stole. "Jak ci się podoba Keeneston? Wiem, że kiedy pierwszy raz przyjechałem, byłem zaskoczony ... cóż, nie mogę naprawdę umieścić słowa do niego. Po prostu wiedz, że nie zajęło mi to długo, aby zakochać się w tym miejscu. Mam nadzieję, że będziesz miała trochę czasu na zwiedzanie podczas trwania szczytu," zaoferował Deacon.

Ramiona Mili rozluźniły się, gdy Zain usiadł i obserwował, jak odpowiada na pytania, zadaje pytania, a nawet rozluźnia się na tyle, by się śmiać. Zain odwrócił się, gdy drzwi się otworzyły i zobaczył, że weszło jeszcze kilku z grupy jego mamy. Była grupa dziewięciu z nich, która rządziła miastem. Nie miało znaczenia, co myślały panie z Keeneston. Były to żony wszystkich braci Daviesów, Paige Davies, Kenna Ashton, Bridget Mueez i matka Zaina, Dani. Cała grupa uważała się za jedną wielką rodzinę.

Niestety, ponieważ Sydney dopiero co wyszła za mąż, jej matka, Katelyn, opowiadała wszystkim, jak cudownie jest mieć zięcia i być może wkrótce będzie mogła usłyszeć małe pitter-patter biegających wokół dzieci. Rok wcześniej Sienna, córka Kenny, wyszła za mąż za Ryana, syna Paige, co bez reszty ucieszyło najlepsze przyjaciółki. Teraz Zain słyszał tylko o tym, że wszyscy się pobierają. Wszystkie matki, w tym mama Dylana, Tammy, która właśnie weszła, miały nienaturalny błysk w oczach. To przyprawiało Zaina o dreszcze.

Zain odchylił się w fotelu i spojrzał ponad głową Mili na Dylana. "Dyl, to nie wygląda dobrze".

"To nie dla mnie. Mama dręczy Piper o znalezienie, cytuję, 'miłego młodego człowieka, z którym można się ustatkować.' Czasami wspaniale jest mieć starszą siostrę," powiedział Dylan swoim głębokim głosem.

"Byk. Zabijesz każdego mężczyznę, który dotknie jednej z twoich sióstr," droczyła się Abby. Dylan nie zawracał sobie głowy zaprzeczaniem.

"Cassidy," Sydney zawołał do młodej kobiety ścigającej się wokół stolików, wypełniając zamówienia na drinki.

"Co jest?" zapytała młoda, perky blondynka.

"Twój brat chce, żebyś przeszedł i szpiegował mamę i dał mu znać, czy jest następny na bloku małżeństwa", roześmiał się Sydney.

"Jesteś takim tchórzem, Dylan," Cassidy powiedział z toczenia jej oczy przed patrząc ostro na Mila. "Może to ona jest powodem, dla którego tu są".

"Ja?" Mila zapytała.

W tym samym czasie Zain i Dylan obaj powiedzieli: "Jej?".

"Ona siedzi pomiędzy dwoma najbardziej kwalifikującymi się kawalerami w Keeneston. Nawet jeśli jeden z nich jest palantem." Leszczynowe oczy Cassidy błysnęły ciekawością.

Zain potrząsnął głową. "Mila Thiessen, Cassidy Davies, młodsza siostra Dylana. I Cass, Mila właśnie dotarła do miasta godzinę temu. Jest tu, bo linie lotnicze zgubiły jej bagaż i Syd przyniósł jej trochę ubrań".

"To do bani. Jesteście tu na szczycie?" zapytała Cassidy.

Mila kiwnęła głową. "Tak, jestem tłumaczem dla kanclerza Niemiec."

Nagle Cassidy zaczęła szybko mówić w języku, którego Zain mógł się tylko domyślać, że to niemiecki. Mila uśmiechnęła się i odpowiedziała z powrotem i wkrótce obie kobiety się roześmiały.

"Nie wiedziałem, że mówisz po niemiecku," powiedział Dylan z podniesioną brwią.

"Podniosłem go tej wiosny".

"Dopiero co podchwyciłaś niemiecki tej wiosny? Brzmisz jak naturalna" - powiedziała Mila ze zdumieniem.

Cassidy wzruszyła ramionami. "Mam coś do języków. Potrafię je podnieść w mgnieniu oka. Obecnie mówię w dziesięciu, ale mam nadzieję, że nauczę się więcej, kiedy pójdę na studia jesienią. Chętnie porozmawiam z tobą później o byciu tłumaczem, jeśli masz czas, ale teraz muszę przygotować obiad na stole." Cassidy uśmiechnęła się.

"Oczywiście," powiedziała Mila, gdy Cassidy złapał ich zamówienia i wystartował. "To niesamowite. Nie potrzebowałeś mnie po tym wszystkim," szepnęła do Zaina.

"Nie ma mowy, żebym oddała los moich planów w ręce osiemnastoletniej dziewczyny. Bez urazy, Dylan. Twoja siostra jest genialna, ale to wciąż dziecko. Potrzeba kogoś bardziej doświadczonego, by zrozumieć, że na tych szczytach słowa to nie wszystko. To ton i to, czego się nie mówi, jest równie ważne jak słowa. Czy nie jest tak, Mila?" zapytał Zain.

"To jest bardzo prawdziwe. Ton lub nuta sarkazmu może zmienić całe znaczenie tego, co się mówi," odpowiedziała Mila.

Zain rozejrzał się po stole. Jego przyjaciele patrzyli z zainteresowaniem, jak Mila mówi. Opowiedziała im kilka historii o błędnych interpretacjach, które rozśmieszyły cały stół. Gdy jedli obiad, jego przyjaciele opowiadali swoje własne historie, a Mila rozluźniła się jeszcze bardziej. Pod koniec posiłku Zain mógł stwierdzić, że jest swobodna w towarzystwie wszystkich, którzy opowiadali o zabawnych powiedzonkach i rzeczach, na które może natknąć się w Keeneston.

Sydney roześmiał się, a Zain zwrócił uwagę z Mili na nią. "Hot Brown to danie z Kentucky. Musisz go spróbować, kiedy tu jesteś".

Mila skinęła głową, ale na jej twarzy wciąż widniał sceptyczny wyraz. Zain rozciągnął swoje ramię w poprzek oparcia jej krzesła i pochylił się bliżej niej. "Są wspaniałe. Nie pokierowalibyśmy cię źle. Zaufaj mi."

Oczy Mili rozszerzyły się. Jej ciało było nagle napięte, gdy patrzyła między nim a Abby. "Um, w porządku. Spróbuję tego jutro. Ale teraz muszę się zbierać."

"Czy masz do wykonania jutro prace przygotowawcze?" zapytał Deacon.

"Chciałbym wybrać się na wycieczkę po okolicy, ale powiedziano mi, że nie ma taksówek. Więc prawdopodobnie będę po prostu zwiedzać Main Street i przeglądać punkty rozmów i terminy, które najprawdopodobniej zostaną użyte podczas szczytu," powiedziała Mila zsuwając się ze swojego krzesła.

"Cóż, jeśli czegoś potrzebujesz, po prostu zapytaj. Każdy z nas może cię jutro oprowadzić, jeśli chcesz," uśmiechnęła się Abby.

"A jeśli potrzebujesz czegoś podczas spotkań na farmie, po prostu zapytaj. Dylan i ja będziemy tam oboje przez cały tydzień", powiedział jej Deacon.

Zain przesunął się, aby również stanąć. "Oczywiście, będę również tam, jeśli będziesz czegoś potrzebować lub mieć jakiekolwiek pytania".

Mila spojrzał wokół stołu ze szczerym ciepłem do jej uśmiechu. "Dziękuję wam bardzo. Nie mam w zwyczaju spotykać tylu ciekawych i życzliwych ludzi podczas podróży. Już sprawiliście, że czuję się jakbym należała. Dziękuję."

"W każdej chwili." Sydney uśmiechnęła się. "Weź te dwie torby w mojej ciężarówce i zadzwoń do mnie, jeśli będziesz potrzebował więcej".

"Dziękuję. Każę je wyczyścić i odesłać do ciebie, jak tylko mój bagaż przybędzie".

"Nonsens. Są moim prezentem dla ciebie. Zatrzymaj je. Mam tylko nadzieję, że spodoba ci się twój czas w naszym mieście, jakkolwiek długo to będzie."

Głowa Zaina obróciła się, by spojrzeć na niewinnie wyglądającą Sydney. O nie. Znał to spojrzenie. To było to samo, które jego matka miała obecnie na twarzy, gdy obserwowała go zza kawiarni. W rzeczywistości to spojrzenie było na twarzach wszystkich oprócz Dylana, który aktualnie wpatrywał się w ładnie zaokrąglone piersi Mili.

Nie. To się nie działo. Nie wiązał się z dopiero co poznaną kobietą, niezależnie od tego, jak szalenie go pociągała, nie wspominając już o tym, jak dowcipną i zabawną ją uważał. Nie był na rynku żony. Nie, był na rynku zakładania laboratorium nanotechnicznego i pokoju na świecie. Żona wydawała się niczym innym jak pokojem. Zain ukłonił się szybko Mila. "Ciesz się swoim czasem tutaj. Do zobaczenia na szczycie" - powiedział i natychmiast usiadł z powrotem. Minęły niewinne spojrzenia jego przyjaciół. Szybko zastąpiły je zwężone oczy strzelające sztyletami.

Dylan uniósł na niego brew, a potem wzruszył ramionami. "Chciałbyś, żebym cię odprowadził z powrotem do łóżka i śniadania?".

Zain zmielił zęby. Nie miało znaczenia, co Mila zrobiła. Ona nie była dla niego. Mila uśmiechnęła się do mężczyzny, którego Zain chciał udusić. "Dziękuję ci, Dylan. Ale to nie jest konieczne. Jestem całkiem pewna, że mogę znaleźć drogę powrotną." Zaśmiała się wtedy, a Zain jeszcze mocniej zmielił zęby.

Dylan stał i górował nad nią. "To nie jest problem. Moja matka, ta drobna z kolczastymi blond włosami siedząca tam, wychowała mnie, żeby nigdy nie pozwolić kobiecie chodzić samej do domu. To po prostu nie jest dżentelmeńskie".

"Ja też przyjdę. Będziesz potrzebował pomocy w noszeniu swoich ubrań," powiedział Zain gładko, gdy wstał. Wargi Dylana skrzywiły się z rozbawieniem, gdy cofnął się, by pozwolić Mili wyprowadzić się z kawiarni.

"Co się stało, książę? Boisz się małej konkurencji?" Dylan drwił pod swoim oddechem.

"Jakiej konkurencji? Jestem po prostu przydatny."

Dylan chrząknął.

Zain wyszedł za nimi na ulicę, gdzie oparł się o tył ciężarówki i dźwignął torbę z ubraniami. Nie zamierzał myśleć o tym, co go popchnęło do zaoferowania swojej pomocy. To było po prostu dżentelmeńskie zachowanie, to wszystko. Chociaż sposób, w jaki orzechowe oczy Dylana pogłębiły się do ciemnego brązu powiedział Zainowi, że jego dżentelmeńskie zachowanie było ostatnią rzeczą na umyśle Dylana.

"Gotowy?" Zain zapytał z irytacją wkradającą się do jego głosu.

"Wasza Wysokość!" głos z samochodu przesuwającego się do zatrzymania przed nimi zadzwonił z okna.

"Co to jest, Kareem?" Zain zapytał nowego ochroniarza, który zastąpił Nasha Daghera, jednego z najbardziej zaufanych strażników Zaina.

Kareem Maher był o cal niższy niż pięć stóp sześć cali Mili, gdy nie nosił butów, które lubił - butów, które dodawały dwa cale wzrostu. Kareem pospieszył z samochodu i spojrzał podejrzliwie na Milę i Dylana.

"W Rahmi są zamieszki" - szepnął Kareem.

"Co?" zażądał Zain. Rahmi było spokojnym krajem. Były oznaki niepokoju nad zależnością Rahmi od ropy, które filtrowały przez media społecznościowe, ale nigdy wcześniej nie wybuchły zamieszki. "Gdzie?"

"W stolicy. Twój ojciec poprosił cię o natychmiastowy powrót do domu na wideokonferencję z królem i księciem Jamalem."

Zain strzepnął na Dylana torbę z ubraniami. "Muszę już iść. Dobranoc. To była przyjemność spotkać cię, Mila."

"Czy potrzebujesz mojej pomocy?" Dylan zapytał cicho.

"Nie. To jest coś, z czym muszę sobie poradzić" - zawołał Zain, gdy już ścigał się do samochodu.

Mila patrzyła jak Zain wskakuje do czarnego SUV-a i odjeżdża. Nie była w stanie usłyszeć niczego, co powiedział strażnik. Ale po wyrazie twarzy Zaina wiedziała, że nie było to dobre.

"Dlaczego miałbyś mu pomóc?" Mila zapytała pulchnego mężczyznę, który niósł dwie ciężkie torby, jakby były pełne piór.

"Mam zestaw umiejętności, które niektórzy uznają za przydatne," powiedział Dylan swoim głębokim południowym głosem. Fakt, że nie żartował, sprawił, że Mila poczuła dreszcz. Mężczyzna idący obok niej promieniował niebezpieczeństwem.

"Jesteś przerażający" - mruknęła Mila.

Dylan tylko się uśmiechnął. "Niektóre dziewczyny to lubią".

"Nie ja."

"Wiem. Nie martw się. Ja tylko trochę zadzieram z Zainem" - mruknął Dylan i Mila pomyślała, że może mogłaby żyć niebezpiecznie. Kiedy Dylan się uśmiechnął, świat przestał się kręcić.

"Po prostu nie rozumiem tego miejsca. Książęta i księżniczki mówią sobie po imieniu i jedzą kolację w lokalnej kawiarni, a ani jedna osoba nie myśli, że to odbiega od normy. Potem są wszyscy zabójcy, terroryzm i kobieta odbierająca mnie z lotniska z masywnym karabinem na tylnym siedzeniu."

"Abby?" Dylan natychmiast zapytał. Mila przytaknęła, gdy zatrzymali się przed B&B. "Była na strzelaniu do celu z rodzicami, kiedy Veronica poprosiła ją o ciebie. Co do rodziny królewskiej, cóż, nie bardzo nas to obchodzi. Są po prostu częścią miasta. Dorastałam, biegając wokół ich domu i myślę o Dani i Mo jak o cioci i wujku. Wszyscy z nas, kuzynów Davies, tak robią."

Mila otworzyła drzwi wejściowe i Dylan wniósł torby do środka. "W jaki sposób pomaganie mi zadziera z księciem Zainem?".

"Po prostu humor małego faceta. Gdzie jest twój pokój?"

Mila wskazała w górę.

"Drugie piętro?"

Mila wskazała wyżej jeszcze.

"Trzecie piętro?"

Mila znów wskazała wyżej.

"Powinienem był pozwolić Zainowi przyprowadzić cię do domu" - mamrotał Dylan, gdy zaczął się wspinać.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Jego idealny mecz"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści