Płonąca kobieta

Rozdział 1: The Drop

Rozdział 1: Upadek

Morgan Mackenzie miała bardzo zły dzień. Pod koniec jej zmiany w oczekiwaniu na stoliki, jej ulga jeszcze się nie pojawiła. Żadna z pozostałych kelnerek nie chciała odebrać telefonu, więc Morgan utknęła na podwójnej zmianie. Choć zbieranie napiwków w piątkowy wieczór było miłe, miała już plany, które musiała odwołać.

Jakby nie robili tego gówna celowo co tydzień, pomyślała sobie z gorzkim uśmiechem, gdy zamknęła swój rejestr i zwróciła go, zbierając napiwki, zanim wyszła za drzwi. To był trzeci tydzień z rzędu, w którym była zmuszona odwołać swoje własne plany, i te same kelnerki, które nie pojawiły się, jak to było oba razy wcześniej. Chyba zaczynam dostrzegać tu pewien schemat, była jej kolejna sarkastyczna myśl. Będąc już w kwaśnym nastroju, dwa razy pomyliła kluczyki, zanim udało jej się otworzyć drzwi od strony kierowcy. Kiedy już zapięła pasy, położyła czoło na kierownicy, siedząc i dusząc się we własnym cynicznym nieszczęściu. Jej telefon brzęczał w torebce, zwiastując to, co była pewna, że były to gniewne wiadomości od jej on-again, off-again, czasami-boyfriend, zły za zajęcie drugiego miejsca do jej pracy.

"To są przerwy, kolego; nie płacisz mojego czynszu", mruknęła do siebie, gdy uruchomiła silnik i wciągnęła się w późnonocny ruch, by wrócić do domu. To nie jest tak, że kiedykolwiek byliśmy bardziej poważni niż kilka drinków tutaj lub dzika noc lub dwie co drugi weekend, pomyślała cicho do siebie. Chciała po prostu wrócić do domu. Bolały ją stopy, bolały ją plecy i miała ogromną ochotę na długą kąpiel i wygodne łóżko. Jazda do domu minęła w niezapomnianej plamie, jakiej doświadcza każdy, kto ma za sobą rutynowy dojazd do i z pracy.

Z opóźnieniem pokonała drogę z parkingu po dwóch piętrach schodów do drzwi swojej małej kawalerki. Zamknęła drzwi, przeszła przez kanapę do nieoficjalnej sypialni i położyła się na nieposkładanym łóżku. Z westchnieniem przewróciła się w końcu na bok, by wyjąć z torebki nieustannie brzęczący telefon. Zamiast gniewnych wiadomości od jej chłopaka, była to wiadomość od jej najlepszej przyjaciółki Michelle, z załączonym zdjęciem.

>Czy to nie jest twój chłopak Dylan?

Zdjęcie przedstawiało coś, co z pewnością było imprezą w bloku lub zapleczem jakiegoś klubu, a jej tak zwany chłopak siedział z uśmiechniętą blondynką na kolanach. Nawet gdy bluzka drugiej kobiety była zsunięta do pasa, Morgan nie miała problemów z rozpoznaniem Sary, kelnerki, która nie pofatygowała się, żeby się pojawić, przez co miała podwójną zmianę. Przez kilka chwil Morgan wpatrywała się w ten obraz, nie mogąc go przetworzyć. Była w równej mierze zła i apatyczna. Z jednej strony, sprawy między nią a Dylanem nie wyglądały najlepiej. Z drugiej strony, sypiała z nim dość regularnie od prawie roku. Instynkty terytorialne walczyły z jej naturalną tendencją do nie przejmowania się.

To nie tak, że robiliśmy wszystko poza seksem, pomyślała. Dylan był ekstrawertykiem, zawsze coś robił, zawsze był osobą towarzyską. Morgan była pracującą studentką college'u i wolała zostać w domu w te noce, które miała wolne. Powinnam się tego spodziewać wcześniej, jeśli mam być ze sobą całkowicie szczera, powiedziała sobie. Jej emocje wahały się między poczuciem wykorzystania, a poczuciem, że zasłużyła na to, bo nie była skłonna pobłażać jego planom częściej niż dotychczas. Ale im dłużej patrzyła na ten obraz, tym bardziej czuła, że równowaga zaczyna się przechylać. Ta druga kobieta nie tylko podebrała Morgan mężczyznę, ale także przeniosła swoje zmiany w pracy na Morgana, aby to zrobić. Wpatrując się w radosny uśmiech i obfity biust tej drugiej kobiety, gniew zaczął pokonywać apatię i wstręt do siebie. I wtedy złość zwyciężyła, a jej telefon uderzył w ścianę na tyle mocno, że roztrzaskał ekran i złamał coś ważnego w środku, czyniąc ekran na zawsze czarnym.

Zdejmując swój roboczy uniform, Morgan spojrzała na siebie w lustrze i szybko poczuła, że złość się wypala, pozostawiając za sobą apatię. Z wyrazem twarzy, jakby właśnie ugryzła niedojrzałą limonkę, odrzuciła na bok stanik i zsunęła majtki. Kobieta patrząca na nią w lustrze nie była w żadnym wypadku brzydka, ale zawsze po cichu zazdrościła swoim bardziej krągłym i dobrze obdarzonym rówieśniczkom. Trzymając ręce na biodrach, wygięła plecy i wypięła klatkę piersiową... po czym z westchnieniem rozluźniła postawę. Mając pięć stóp i cztery cale wzrostu, z upiornie bladą skórą, ledwo widocznymi kośćmi biodrowymi i zarysem żeber, była trochę zbyt szczupła, by nazwać się krągłą, i trochę zbyt wysoka, by uznać się za drobną.

"Nawet kubki B. Nigdy nie będę z tym rywalizować!" - warknęła w kierunku swojego zepsutego telefonu. Stalking tam i z powrotem przed lustrem, ona wyciągnęła jej krawat włosów luźne i niech jej kruczoczarne zamki wolne z potrząśnięciem głowy. "To czego potrzebuję," oświadczyła przeciągając palcami po swoich długich do pasa włosach, "to odbicie. Jednej nocy, żeby przeboleć to gówno. Zasługuję na to, żeby raz na jakiś czas zrobić sobie dziwkę!".

Odwracając się plecami do lustra, zaczęła nucić do siebie, przekopując się przez szafę. Nie to. Albo to. Albo to, pomyślała sobie. W końcu znalazła to, czego szukała, wyjęła z szafy przeźroczystą czarną sukienkę z maleńkimi, przypominającymi sznurki ramiączkami i udrapowała ją uroczo na swoim łóżku. Prosta i doskonała. "Zobaczmy tutaj. Tylko sukienka, szpilki i mój dowód osobisty na alkohol". Zachichotała do siebie, rozbawiona własną nagłą śmiałością. Wtedy jej ręka powędrowała po udzie, a kłucie włosów na ciele przykuło jej uwagę. "Ale najpierw kąpiel" - oświadczyła do pustego mieszkania.

Postanawiając nie tracić czasu, tak samo spiesząc się, by wyjść za drzwi przed zamknięciem lokalnych barów, jak i chcąc ruszyć w drogę, zanim zdąży się od tego odżegnać, Morgan szybko uruchomiła kąpiel i zajęła się pielęgnacją, gdy wanna się napełniła. Zanurzając się, by zmoczyć włosy, energicznie umyła grzywę szamponem. W momencie, gdy w kuli z luffy spieniła trochę kremu nawilżającego, w jej mieszkaniu zgasły światła.

"Awaria!? TERAZ!?" wściekła na całkowitą ciemność. "DAMN! Gówno widzę... Jak ten dzień może stać się jeszcze gorszy?".

I wtedy wanna przewróciła się przez podłogę, a Morgan miała tylko tyle czasu, by spojrzeć w górę i zobaczyć dwa księżyce spowite w kilka wisielczych chmur, gdy spadała.

I, oczywiście, krzyk.




Rozdział 2: Przetrwanie, z domieszką krzyku. (1)

Rozdział 2: Przetrwanie, z domieszką krzyku.

Morgan Mackenzie spadała przez niebo w staromodnej metalowej wannie, nie mając na sobie nic poza wodą z mydłem i wyrazem całkowitego szoku i paniki. Fakt, że krzyczała w stanie czystego i odrażającego przerażenia, nie powinien być zaskoczeniem dla nikogo, kto mógł być obecny, aby być świadkiem jej nagłego pojawienia się w połowie powietrza w dziwnym i obcym świecie. W istocie, jej przybycie zostało zauważone przez kilku lokalnych mieszkańców jej nowego otoczenia. Pierwszymi istotami, które zostały zaalarmowane o jej obecności były trzy [Giant Eagle Hatchlings], które były dość zaskoczone, gdy ponad trzystu funtowa żelazna wanna, wypełniona około osiemdziesięcioma galonami wody z mydłem i nieco ponad sto funtów piszczącego, nagiego człowieka, pojawiła się mniej niż dziesięć stóp nad ich gniazdem.

Grawitacja natychmiast przypomniała sobie o swoim zadaniu, a nowo narodzone pisklęta orłów natychmiast straciły szansę na zostanie dumnymi i potężnymi [Gigantycznymi Orłami], jak zapewne miały nadzieję. Pechowe pisklęta nie zdążyły nawet wydać beznadziejnego protestu na swój nieszczęśliwy los, gdyż wanna wylądowała na nich z chrzęstem, którego Morgan nawet nie zauważył. Nagłe zatrzymanie wanny i następujące po nim rozbryzgowe uderzenie ucięło jej krzyki, bo wylądowała nie na środku wanny, ale z boku. Tylko przypadek i śliskie mydliny uchroniły ją przed wstrząsem mózgu - lub gorzej - bo zsunęła się z boku, a potem z dna wanny i została wrzucona, razem z wodą do kąpieli, do gniazda na wierzchu rozrzuconych kawałków skorupek jaj i resztek gnijącej padliny.

Morgan podniosła się na kolana, gdy nagły szok minął w bezruchu. Wreszcie mogła zaczerpnąć oddech, żebra bolały ją od uderzenia, ale natychmiast się zakrztusiła. Jej nagły kaszel zarobił jej dalsze protesty z jej już posiniaczonych i czułych żeber. "Co do cholery!" wykrzyknęła, gdy zapachy gnijącego mięsa w różnych stadiach rozkładu zaatakowały jej zmysły, lekko doprawione ptasimi odchodami, a także świeżą krwią i pokrytymi piórami wnętrznościami. Wciąż trzymała w jednej ręce swoją luffę i podniosła ją do twarzy w częściowo udanej próbie zamaskowania smrodu gniazda znajomymi zapachami ulubionych produktów do mycia ciała. Rozejrzała się dookoła w zakłopotaniu, walcząc z czystym szokiem i zaskoczeniem swojej sytuacji, aby spróbować nadać jakiś sens temu, gdzie się znajduje. Jej dezorientacja została jednak szybko odnowiona, gdyż w ciągu kilku chwil od wylądowania poczuła, a nie usłyszała, dzwoniący DING! wewnątrz swojej głowy, po którym natychmiast nastąpiły dwa kolejne odczucia, dokładnie takie same jak pierwsze. W momencie, gdy otworzyła usta, by ślepo powtórzyć wypowiedź, jej uwagę skradł eteryczny, srebrzysty tekst rozlewający się po centrum jej wzroku.

Pokonałeś [Giant Eagle Hatchling (Lvl - 1)].

Za zdobycie zwycięstwa będąc [Naked] i [Unequipped], przyrost doświadczenia podwojony.

+40 zdobytego doświadczenia.

Pokonałeś [Giant Eagle Hatchling (Lvl - 1)]

Za zdobycie zwycięstwa podczas [Naked] and [Unequipped], experience gain doubled.

+40 zdobytego doświadczenia.

Pokonałeś [Giant Eagle Hatchling (Lvl - 2)]

Za zdobycie zwycięstwa podczas [Naked] and [Unequipped], experience gain doubled.

+70 zdobytego doświadczenia.

Kiedy coraz bardziej zdezorientowana Morgan wpatrywała się z niedowierzaniem w słowa nałożone na jej wizję, szybko zaczęły one zanikać. Gdy w ciszy drzew wybuchło kilka wyjątkowo nieładnych przekleństw, w jej umyśle rozległo się jeszcze intensywniejsze DING! niczym złoto-srebrny wybuch gwiazdy.

Osiągnęłaś poziom 2! Zdrowie i Status częściowo przywrócone!

Za osiągnięcie tego kamienia milowego przy [Nagim] i [Niewyposażonym], punkty nagrody podwojone.

10 punktów Statystyki do podziału.

10 punktów umiejętności.

Zakup umiejętności odblokowany! (Sprawdź dostępne umiejętności poprzez menu statusu)

Tak interesujące, jak uznała te nowe wiadomości, Morgan nie miała czasu na właściwe rozważenie informacji. Gdy ostatnia świecąca wiadomość zniknęła z jej wzroku, gniazdo, do którego wpadła, zakołysało się na boki z gwałtownym szarpnięciem, rozrzucając ją po raz kolejny w odmętach. Nagle straciła równowagę, połamane skorupki jaj i poszarpane gałęzie wbiły się w jej ręce i kolana, gdy walczyła, by nie upaść twarzą do przodu na pokrytą błotem podłogę gniazda. Przeszywający pisk na nowo rozbudził jej zapomniane przerażenie. Gniazdo zatrzęsło się ponownie z odgłosem pękających gałęzi drzew.

Morgan cofnęła się w stronę pnia drzewa, które podtrzymywało gniazdo w swoich gałęziach, nie zauważając nawet nowych zadrapań i rozrzuconych kawałków zgniłego mięsa i brudu, przez które w panice się przedzierała. Tylko dwa ważne szczegóły zajmowały w tym momencie jej uwagę. Pierwszym i właściwie mniej przerażającym, co miała na myśli, był fakt, że gniazdo przechylało się coraz bardziej w dół od drzewa, w miarę jak gałęzie pękały i trzęsły się. Drugim i, dla rozgorączkowanego umysłu Morgan, bardziej natychmiast ważnym szczegółem był gigantyczny orzeł zrzucający wannę ze swojego zniszczonego skrzydła.

Ten kolosalny drapieżny ptak był z łatwością dwa razy większy od SUV-a i szarpnął głową, by skierować złowrogi wzrok w kierunku tego, który zabił jego młode i tak ciężko go zranił. Wściekły ptak wciągnął potężny oddech i dał upust swojej wściekłości krzykiem o wiele głośniejszym, niż Morgan była w stanie pojąć. Dźwięk uderzył w nią jak solidna fala siły, bo rzeczywiście taki był efekt umiejętności [Grzmiącego Krzyku] tego przerośniętego ptaka. Nie żeby Morgan była w stanie zdać sobie z tego sprawę, czy też przejmować się tym, nawet gdyby miała taką informację. Ciśnienie krzyku wyrzuciło ją z gniazda i uderzyło w pień drzewa, rozbijając jej bębenki. Wanna oparła się niemal o jej poprzednią pozycję przy samej ścianie gniazda. Oszołomiona, ogłuszona i czująca ostre poszarpane lance bólu przez całe ciało, upadła do przodu na gałąź drzewa i prawie nie zdążyła się na niej w porę zaczepić.




Rozdział 2: Przetrwanie, z domieszką krzyku. (2)

Jej wzrok był zamazany, a uszy nie słyszały nic poza bolesnym, cichym dzwonieniem, Morgan trzymała się gałęzi drzewa ostatnimi śladami wysiłku, jakie pozostały w jej połamanym i wyczerpanym ciele. Inny rodzaj wiadomości pulsował w jej świadomości tępą, pulsującą kadencją.

Otrzymałaś obrażenia krytyczne!

Status afflicted: [Deafened]! Twoje błony bębenkowe pękły!

Stan zagrożenia: [Internal Bleeding]! Masz krwotok wewnętrzny!

Bardziej czuła, jak jej niepewna grzęda przesuwa się i pęka, niż to słyszała, i patrzyła z nagłą pustką w oczach, jak ptak, który właśnie ją zabił, machnął pozostałym skrzydłem, przeleciał przez bok własnego gniazda i zniknął jej z oczu. Ostatni ruch wielkiego orła był ostatnią porcją stresu, jaką mogła znieść torturowana gałąź, i mniej niż stopę od twarzy Morgan, jęcząca kończyna w końcu się poddała. Patrząc w dół, zobaczyła, jak orzeł uderza w ziemię w kłębowisku przerośniętych piór, jakby eksplodowała największa na świecie poduszka, a za nim gniazdo i rozwidlona gałąź drzewa. Gdy złamany ptak próbował wywalczyć sobie drogę z gruzów, wielka metalowa wanna Morgan wylądowała prosto na jego głowie z chrupiącym GONGIEM, który w lepszych okolicznościach Morgan mogłaby uznać za raczej humorystyczny. I gdyby nie pękły jej bębenki w uszach, przez co stała się głucha. Bębenki czy nie, z całą pewnością usłyszała dwa komunikaty wstecz, gdy w jej wizji pojawiły się kolejne bloki tekstu, jeden po drugim, i nagle poczuła się znacznie lepiej. Czuła się lepiej, niż pomyślałaby, że ktoś w jej sytuacji powinien się czuć.

DING!!! przetoczył się przez jej umysł z jasnym, srebrnym błyskiem.

Pokonałeś [Giant Wildlands Eagle (Lvl - 9)]

Za zdobycie zwycięstwa będąc [Naked] i [Unequipped], przyrost doświadczenia podwojony.

+1800 zdobytego doświadczenia.

Po którym natychmiast nastąpiło złote DING!

Osiągnąłeś poziom 3! Zdrowie i status częściowo przywrócone!

Za osiągnięcie tego kamienia milowego będąc [Nagim] i [Niewyposażonym], punkty nagrody podwoiły się.

Przyznano 10 dystrybuowanych punktów statystyki.

10 punktów umiejętności przyznanych.

Zakup umiejętności odblokowany! (Sprawdź dostępne umiejętności poprzez menu statusu)

DING!

Osiągnąłeś poziom 4! Zdrowie i Status częściowo przywrócone!

Za osiągnięcie tego kamienia milowego będąc [Nagim] i [Niewyposażonym], punkty nagrody podwajają się.

10 punktów Statystyki do podziału przyznane.

10 punktów umiejętności.

Zakup umiejętności odblokowany! (Sprawdź dostępne umiejętności poprzez menu statusu)

DING!

Osiągnąłeś poziom 5! Zdrowie i Status częściowo przywrócone!

Za osiągnięcie tego kamienia milowego będąc [Nagim] i [Niewyposażonym], punkty nagrody podwajają się.

10 punktów Statystyki do podziału przyznane.

10 punktów umiejętności.

Zakup umiejętności odblokowany! (Sprawdź dostępne umiejętności poprzez menu statusu)

DING!

Osiągnąłeś poziom 6! Zdrowie i Status częściowo przywrócone!

Za osiągnięcie tego kamienia milowego będąc [Nagim] i [Niewyposażonym], punkty nagrody podwajają się.

10 punktów Statystyki do podziału przyznane.

10 punktów umiejętności.

Zakup umiejętności odblokowany! (Sprawdź dostępne umiejętności poprzez menu statusu)

"What. The. HELL!" Morgan zagazowała. Podczas gdy rzeczywisty czas, który upłynął między byciem w jej mieszkaniu biorąc kąpiel, a jej obecną sytuacją dobrze ponad sto stóp w górę na czubku drzewa, można było policzyć w sekundach bez potrzeby używania trzech cyfr, sama ilość nowych informacji i doświadczeń związanych z wydarzeniami pozostawiła ją z tak horrendalnym przypadkiem mentalnego whiplash, że wszystko, co mogła zrobić, to trzymać się swojego nowego przyjaciela, gałęzi drzewa, i próbować przetworzyć to wszystko.

"To... to się stało... Czy to się stało? Czy nie?" powiedziała do nikogo konkretnego, gdy przepchnęła się do pozycji siedzącej, rozpierając gruby do pasa kikut drzewa, który aktualnie zajmowała. Jej rany mogły zostać cudownie uleczone przez tajemnicze "poziomy", które osiągnęła, ale nadal była pokryta obrzydliwą mieszanką mydła, krwi, piór i ptasich odchodów. I z całą pewnością była naga. Zdawała sobie z tego sprawę, gdy szorstka kora drzewa skrobała jej delikatne uda i pupę. Skóra zaczynała ją swędzieć od tego paskudnego bałaganu. Została w nim obtoczona jak kawałek mięsa obłożony najbardziej paskudnym rodzajem farszu. Inną rzeczą, której nie mogła zignorować, był okropny zapach.

Zdając sobie sprawę, że wciąż trzyma w jednej ręce swoją szorującą luffę, zebrała z niej większe kawałki patyków i piór i ponownie przyłożyła ją do twarzy, by spróbować nawdychać się czegoś przyjemniejszego niż ptasie odchody i żelazny zapach krwi. Ostrożnie wytarła najgorszy muł z twarzy i rozejrzała się powoli, próbując ustalić, gdzie dokładnie się znajduje. Dopiero po kilku uderzeniach serca zdała sobie sprawę, że pytanie "gdzie?" jest pytaniem, na które nie ma łatwej odpowiedzi.

Pierwsza rzecz, którą zauważyła, była potwierdzeniem jej pierwszego oszołomionego spojrzenia na jej nowy świat. Dwa księżyce goniły się po niebie, większy prowadził mniejszy o odstęp szerokości paznokcia od jej punktu odniesienia. Następną rzeczą, którą zauważyła, były drzewa. Dużo, dużo i dużo drzew. Wyglądały bardzo podobnie do znajomych sosen, cedrów i jałowców, które dorastała widząc je wokół swojego domu we wschodnim Waszyngtonie; różnica polegała na skali. Mogła stwierdzić, że znajduje się ponad sto stóp nad ziemią i jest na znacznie mniejszym drzewie niż gigantyczne drzewa, które widziała dookoła.

Drzewo, które obecnie zajmowała, było w istocie martwe, bez zielonych igieł, liści czy czegokolwiek innego, co zdobiło jego sękatą i spowolnioną (w porównaniu z innymi drzewami) formę. Wciąż jednak znajdowała się ponad baldachimem lasu, dzięki temu, że jej tymczasowe miejsce wyrastało z dość wyraźnego wzniesienia ziemi. Księżyce rodzeństwa rzucały jaśniejszą poświatę niż jakakolwiek pełnia, której kiedykolwiek doświadczyła na Ziemi, i w każdych innych okolicznościach jej widok z pewnością zapierałby dech w piersiach. Nawet w tej nagłej i przerażającej sytuacji, nie mogła się powstrzymać od wykrzyknika "Whoa...".




Rozdział 2: Przetrwanie, z domieszką krzyku. (3)

Las rozciągał się tak daleko, jak mogła to dostrzec nawet w wyjątkowo jasnym świetle księżyca, a przynajmniej w każdym kierunku, który mogła dostrzec, biorąc pod uwagę, że w tej chwili była zbyt przerażona, by próbować wspiąć się wokół głównego pnia swojego nowego domu na drzewie. W oddali, po lewej stronie, mogła dostrzec migotanie światła przez zagłębienie w krajobrazie, które mogło być rzeką, ale nie miała żadnego sposobu, by ocenić dokładną odległość tylko przez spojrzenie. Po prawej stronie, jeśli odwróciła głowę wystarczająco daleko, mogła zobaczyć, jak krawędź lasu w oddali wznosi się i ustępuje miejsca surowemu, poszarpanemu pasmu górskiemu. Ale najbardziej niesamowitą rzeczą w tym lesie były, daleko i daleko, drzewa.

Drzewa w tym lesie sprawiały, że gigantyczne sekwoje i sekwoje, które widziała na amerykańskim północnym zachodzie, wyglądały jak małe choinki. Wzgórze, z którego wyrastało "jej" drzewo, tworzyło polanę o szerokości prawie ćwierć mili, według jej najlepszej oceny. Od miejsca, w którym siedziała, do sękatych korzeni, które złapały olbrzymiego orła, zanim jej wanna zakończyła swoje ostatnie chwile oburzenia, było co najmniej sto dwadzieścia stóp. Zbocze opadało stromo przez kilkaset stóp dalej, zanim ustąpiło miejsca mniejszym drzewom na skraju lasu, drzewom, które rosły w siłę i majestat tym bardziej, im bardziej oddalały się od pokrytego korzeniami pagórka, na którym siedziała.

"Musi być coś innego w tym drzewie albo w tym wzgórzu, albo w obu..." powiedziała na głos. Podczas gdy jej "podniesienie poziomu" przywróciło jej zdrowie, wyleczyło pęknięte bębenki i wewnętrzne obrażenia, jej głos wciąż brzmiał stłumiony i daleki z powodu zakrzepłej krwi, która nagromadziła się przed jej cudownym uzdrowieniem. Po częściowo udanej próbie wyczyszczenia uszu ostrożnym przykładaniem paznokci, Morgan po prostu usiadła na kilka minut, by uporządkować myśli.

Morgan Mackenzie nie była głupia. Daleko jej do tego, w rzeczywistości. Była poniżej przeciętnej studentką college'u, która brała tylko lekkie obciążenia zajęć, ponieważ pracowała na pełny etat. Jej przeciętne lub wręcz słabe oceny w szkole średniej i na studiach wynikały z apatii i braku motywacji, a nie z braku inteligencji czy zdolności. Po prostu nie interesowało ją nic ponad to, żeby sobie poradzić, tak długo jak to było możliwe i zostawiało jej mnóstwo wolnego czasu na rzeczy, które naprawdę lubiła. Jak towarzystwo wybranych przyjaciół, książki i oglądanie słodkich rzeczy w internecie, z okazjonalnym przerywnikiem na seks z jej byłym chłopakiem.

Ten szczególny ciąg myśli sprawił, że jej zły nastrój powrócił z zemsty, wyrywając ją z zadumy tak, że zauważyła szorstką korę, której się trzymała. Nie wspominając już o coraz bardziej swędzącej powłoce, którą miała na sobie. Ostrożnie dostosowała się, by trzymać swoje wrażliwsze kawałki z dala od drapiącej kory, do której przylegała jak ludzka folia termokurczliwa. Potrząsając głową, by oczyścić myśli, ponownie skupiła się na wiadomościach, które pojawiły się w jej wizji. Gdy tylko jej uwaga wróciła do nich, ostatnia złota wiadomość "level up" powróciła do zaskakująco żywej jasności. "Co to jest 'menu statusu' ? zapytała sama siebie, podskakując lekko, gdy srebrzysta lista tekstu i liczb zastąpiła poprzedni komunikat o podniesieniu poziomu.

Informacje o statusie dla: Morgan Mackenzie

Poziom - 6

Klasa podstawowa: [Locked]

Secondary Class: [Zablokowane]

Zdrowie - 74/74

Wytrzymałość - 24/24

Mana - 36/36

STR - 3

AGI - 5

CON - 4

VIT - 4

INT - 6

Punkty statystyk dostępne do rozdysponowania: 50

Aktualne umiejętności: Brak

Umiejętności podstawowe są teraz dostępne do kupienia!

Dostępne punkty umiejętności: 50

Tytuły, Płaszcze i Aspekty

[Worldwalker (Tytuł)] - Podróżowałeś przez pustkę pomiędzy wieloma światami! Każdy świat jest inny, każdy ma swoje własne dary i niebezpieczeństwa. Aby pomóc ci przetrwać w nowych miejscach, zyskujesz lekki wzrost zdrowia i zwiększoną zdolność do uczenia się nowych rzeczy! (+50 do zdrowia, +50% zwiększone przyrosty do doświadczenia umiejętności)

[Nagi Ocalały (Aspekt)] - Pokonałeś wrogów i zwiększyłeś własną moc będąc [Nagim] i [Niewyposażonym]! Za zdobycie pięciu lub więcej poziomów w ten sposób, bez korzyści wynikających z [Klasy], zyskujesz ten Aspekt. Zdobyte doświadczenie i punkty są podwajane, gdy jesteś [Nagi] i [Niewyposażony]. Ten Aspekt zmodyfikuje niektóre wyuczone lub dostępne umiejętności o odpowiednie premie, aby zrównoważyć niekompatybilność z wyposażonymi przedmiotami. Wyposażenie w odzież lub przedmioty dowolnego typu wyłączy ten aspekt, sprawiając, że zmodyfikowane umiejętności i korzyści nie będą dostępne. Podejmowanie kolejnych wyzwań i osiąganie nowych kamieni milowych w rozwoju osobistym nago i bez wyposażenia wzmocni ten Aspekt i przyniesie jeszcze większe korzyści.

"Huh..." huffed Morgan jak ona wzięła w nagłym napływie informacji, tym razem faktycznie zwracając uwagę na słowa jakoś być wyświetlane w jej oczach. Mimo że grała w takie gry jak Stardew Valley, Factorio i Starbound bardziej niż w cokolwiek innego, podobieństwa do MMO i RPG nie były dla niej stracone. Gdy skupiła się na swoich fatalnie niskich statystykach, otrzymała, nie kolejne powiadomienie, ale niejasne poczucie tego, jak działają. Zrozumienie, jak działają jej statystyki, nie pomogło jej w wymyśleniu, jak dostać się z jej chłodnego miejsca na szczycie drzewa do miejsca cieplejszego i bezpieczniejszego. Najlepiej do miejsca, gdzie można się wykąpać i zmienić ubranie. Ostry, mrożący krew w żyłach wiatr szeleścił jej wyniesioną grzędą i przypomniał jej, jak bardzo jest naga.

"S-S-S-SHIT," jąkała się. Muł, którym była oblepiona, sprawiał, że chłodny wiatr był jeszcze zimniejszy, a zimno nadawało szorstkiej korze, do której była przyciśnięta, jeszcze bardziej dziką intensywność. Z jej świeżo przywróconym zdrowiem z levelowania, nie bolało to dokładnie, ale było tak dalekie od komfortu, jak tylko mogło być bez bólu. Jej włosy były zmatowione szamponem i wnętrznościami ptaków i zaczynały wysychać, a reszta ciała zaczęła ją swędzieć jak szalona.




Rozdział 2: Przetrwanie, z domieszką krzyku. (4)

"Więc...albo jestem martwy i to jest piekło; śnię; albo, zgodnie z tym tytułem 'Worldwalker', jestem w innym świecie. To gówno za bardzo ssie, żeby to był sen. Zrzucenie w ptasie gówno to zdecydowanie rodzaj piekła, ale gigantyczne drzewa i przerażający las wskazują na inny świat. Mam nadzieję. Albo myślę. Może po prostu popadam w obłęd..."

Mała część umysłu Morgan zdała sobie sprawę, że jej słowa były zbyt szybkie, a oddech zdecydowanie zbyt gwałtowny, i walczyła wewnątrz własnego umysłu, by powstrzymać nadchodzący atak paniki. Wziąwszy głęboki oddech i nie mając żadnych innych pomysłów na to, co zrobić, spojrzała jeszcze raz na swoje statystyki. Przy świadomej uwadze skupionej tylko na jej statystykach, obraz powiększył się na tej sekcji, a reszta zniknęła z jej wizji. Skupiając swoją uwagę na dostępnych punktach statystyk, nie rozumiejąc skąd wiedziała, że może to zrobić, dodała jeden punkt do swojej statystyki siły. Bardziej poczuła niż zobaczyła jak jej STR wzrasta z trzech do czterech, po czym nastąpiło szybkie, ale zauważalne drganie całego ciała. Powtórzyła to jeszcze kilka razy z rzędu, a gdy jej STR osiągnęło jedenaście punktów, całe jej ciało skurczyło się tak intensywnie, że prawie zemdlała. Przytuliła się do swojej gałęzi tak mocno, że wbiła szorstkie krawędzie kory w skórę na całej długości nóg, ramion i nagich piersi, podczas gdy jej ręce zacisnęły się tak mocno, że palce były wciśnięte całkowicie przez korę i w zewnętrzne drewno drzewa.

"OW! OW! OW! KURWA! DAMN!" - wykrzyczała w napiętej kadencji, gdy zmusiła ręce do puszczenia i, z niezwykłą ostrożnością, wyregulowała swój chwyt. Z czułością podniosła się z powrotem do góry, by oprzeć się o pień drzewa, krzywiąc się, gdy kora odrywała się od jej skóry. Gdy świeża krew wypłynęła z dziesiątek drobnych nacięć i rozdarć, przed jej statystykami pojawiła się nowa wiadomość napisana ciemnosrebrnym tekstem.

Status Afflicted: [Minor Bleeding]!

Czując się urażona tą dość oczywistą wiadomością, nie mogła się powstrzymać od wykrzyknięcia: "Wiem, że tu krwawię, do cholery..." Jej szczęka zacisnęła się w zaskoczeniu, gdy zobaczyła, że jej zdrowie spadło o trzy punkty. To, co ją uciszyło, to nie widok liczb, ale uczucie, które przeszło przez jej umysł i ciało, gdy to się stało. Była to nieprzyjemna mieszanka chwili słabości, przyprawiona nutą nerwowego strachu. Kiedy skupiła swoją uwagę na liczbach dotyczących jej zdrowia, ogarnęło ją poczucie złowrogiej grozy. Srebrzysty tekst nie dał jej żadnych odpowiedzi, ale nagle wiedziała każdym włóknem swojej istoty, że pozwolenie na spadek zdrowia do zera to bardzo zła rzecz.

Nagle zaczęła się bać, bardziej niż wtedy, gdy spadała, jeszcze bardziej niż wtedy, gdy orzeł krzyczał i tak bardzo ją ranił. Bo teraz wiedziała, nie wiedząc jak, że zero punktów zdrowia to KONIEC. Gdy ta świadomość ją uderzyła, Morgan poczuła kolejny impuls słabości i zobaczyła, jak jej zdrowie spada o kolejne trzy punkty. Czuła to, nie będąc w stanie wyjaśnić tego nawet samej sobie. Instynkt podpowiadał jej, że parametr "CON", czyli jej konstytucja, wpływa na jej zdrowie, więc szybko przerzuciła na niego pięć z pozostałych sześćdziesięciu ośmiu punktów.

Zwiększenie CON rzeczywiście zwiększyło jej pulę zdrowia, ale ku jej przerażeniu i konsternacji, zwiększyło maksimum, nie robiąc nic dla jej stale spadającego zdrowia. Jej maksymalne zdrowie wzrosło o trzydzieści punktów, do stu czterech, a po wzroście nie nastąpiły skurcze mięśni, jak to miało miejsce przy zwiększeniu siły, lecz fala mdłości i zawrotów głowy. Kolejny impuls oznaczał utratę kolejnych trzech punktów zdrowia, spadając do sześćdziesięciu pięciu. Impulsy zdawały się uderzać co około dziesięć uderzeń serca i Morgan wiedziała, że nie będzie miała zbyt wiele czasu, najwyżej minutę, jeśli krwawienie szybko nie ustanie.

"Spróbujmy zamiast tego witalności" - chrypliwie jęknęła, wciąż oszołomiona i zmaltretowana faktem, że jej zdrowie było prawie w połowie stracone. Zanim zdążyła stracić kolejny kawałek zdrowia, spojrzała na swoje statystyki. Myśląc wszystko albo nic, dodała dziesięć punktów do swojego statutu VIT, co sprawiło, że zostały jej tylko trzydzieści trzy punkty. Morgan nie miała czasu na zastanawianie się nad punktami, ponieważ poczuła, że jej serce się zatrzymuje. A potem poczuła THUMP! w klatce piersiowej, które promieniowało na zewnątrz jak wstrząs elektryczny. Ledwo udawało jej się utrzymać równowagę na drzewie, zobaczyła, że jej wytrzymałość skoczyła do osiemdziesięciu czterech - ale co ważniejsze, kolejny straszny impuls z krwawienia kosztował ją tylko dwa punkty zdrowia. Wstrzymała oddech na kilka uderzeń serca, ale następny impuls nie nadszedł. Potem jej zdrowie wzrosło o jeden punkt, a ona wypuściła powietrze, które trzymała w płucach, dusząc się i prawie hiperwentylując z ulgi. Nie dostała żadnej wiadomości, ale jakoś po prostu wiedziała, że nie jest już dotknięta statusem krwawienia. Jej maksymalna wytrzymałość wzrosła, a teraz jej obecna wytrzymałość zaczęła się regenerować nieco szybciej niż zdrowie.

"Och, dzięki Bogu!", szlochała. Cały wieczór był dla Morgan szaleńczą jazdą na rollercoasterze emocjonalnych wzlotów i upadków, a nawet kilku stron na boki oraz przystanków i startów, i nawet sama nie rozumiała, jak udawało jej się trzymać to w kupie tak dobrze, jak to robiła. Po prawie pełnej minucie zwykłego opierania się o pień drzewa, zdała sobie sprawę, że kora drzewa nie wżera się w jej skórę tak boleśnie jak wcześniej. Świadome myślenie o tym przyniosło jej wiedzę; jej statystyka CON wpływała nie tylko na jej całkowite zdrowie, ale także na jej ogólną wytrzymałość i odporność. Widziała, jak jej obecny stan zdrowia maszeruje w górę o kolejny tick. Nie wracało bardzo szybko, ale wracało. Wolne było lepsze niż nic, mimo wszystko. Z nową determinacją, ponownie spojrzała na sekcję statystyk na ekranie swojego statusu:

Informacje o statusie dla: Morgan Mackenzie

Poziom - 6

Klasa podstawowa: [Locked]

Secondary Class: [Zablokowane]

Zdrowie - 67/104

Wytrzymałość - 28/84

Mana - 36/36

STR - 11

AGI - 5




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Płonąca kobieta"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści