Uwaga!

ROZDZIAŁ 1

ROZDZIAŁ JEDEN

BYŁA wszystkim, czego nienawidził w kobiecie, a do tego rozmawiała z jego bratem. Ariston Kavakos stał nieruchomo, wpatrując się w nią. Na krzywizny gwarantujące, że mężczyzna będzie jej pożądał, czy tego chciał, czy nie. A on zdecydowanie nie. A jednak jego ciało uparcie odmawiało posłuszeństwa dyktatowi umysłu i potężny snop pożądania strzelił prosto do jego pachwiny.

Kto, do cholery, zaprosił Keeley Turner?

Stała blisko Pavlosa, jej blond włosy falowały pod światłami londyńskiej galerii sztuki. Podniosła rękę, jakby chciała podkreślić jakiś punkt i Ariston zauważył, że jego wzrok przyciągają najbardziej niesamowite piersi, jakie kiedykolwiek widział. Przełknął, gdy przypomniał sobie ją w ociekającym wodą bikini, ze strumieniami wody spływającymi po jej brzuchu, gdy wynurzała się ze spienionych, błękitnych wód Morza Egejskiego. Była wspomnieniem i fantazją wymieszaną w jednym. Czymś rozpoczętym i nigdy nie zakończonym. Osiem lat później Keeley Turner sprawiała, że chciał patrzeć na nią i tylko na nią, pomimo oszałamiających zdjęć jego prywatnej greckiej wyspy, które dominowały na ścianach londyńskiej galerii.

Czy jego brat był podobnie zauroczony? Miał nadzieję, że nie, choć trudno było to stwierdzić, bo ich mowa ciała wykluczała resztę świata, gdy stali pogrążeni w rozmowie. Ariston zaczął przechadzać się po galerii, ale jeśli zauważyli, że się zbliża, nie zdecydowali się tego potwierdzić. Poczuł błysk gniewu, który szybko odrzucił na bok, bo gniew mógł przynieść efekt odwrotny do zamierzonego. Wiedział o tym teraz. Lodowaty spokój był o wiele bardziej skuteczny w radzeniu sobie z trudnymi sytuacjami i był kluczem do jego sukcesu. To dzięki niemu wyciągnął z kurzu schorowaną firmę swojej rodziny, zbudował ją na nowo i zyskał reputację człowieka z dotykiem Midasa. Rozpustne rządy jego ojca dobiegły końca, a starszy syn był teraz u władzy. Obecnie firma przewozowa Kavakos była najbardziej dochodową na planecie i zamierzał utrzymać ją w takim stanie.

Jego usta stwardniały. To oznaczało coś więcej niż tylko kontakty z maklerami okrętowymi i bycie na bieżąco ze stanem światowej polityki. To znaczyło mieć oko na bardziej łatwowiernych członków rodziny. Ponieważ w imperium Kavakos było mnóstwo pieniędzy, a on wiedział, jak kobiety zachowują się przy pieniądzach. Wczesna lekcja kobiecej chciwości zmieniła jego życie na zawsze i dlatego nigdy nie spuszczał oka z piłki. Jego postawa sprawiała, że niektórzy uważali go za kontrolującego, ale Ariston wolał myśleć o sobie jako o przewodniku, niczym kapitan kierujący statkiem. I w pewnym sensie życie było jak bycie na morzu. Z oczywistych powodów unikało się gór lodowych, a kobiety były jak góry lodowe. Widziałeś tylko dziesięć procent tego, jakie są naprawdę - reszta była zakopana głęboko pod powierzchnią służącą samemu sobie i chwytającą za serce.

Jego oczy nie opuszczały blondynki, gdy szedł w ich stronę, wiedząc, że jeśli będzie ona problemem w życiu jego brata, to sobie z tym poradzi - i to szybko. Jego usta wykrzywiły się w najkrótszy z uśmiechów. Załatwiłby ją, zanim nawet zorientowałaby się, co się dzieje.

Ariston powiedział łagodnie, gdy do nich dotarł i zauważył, że kobieta natychmiast się spięła. 'To jest niespodzianka. Nie spodziewałem się, że zobaczę cię tu tak szybko po premierze. Czy rozwinęłaś późną miłość do fotografii, czy po prostu tęsknisz za wyspą, na której się urodziłaś?

Pavlos nie wyglądał na zadowolonego, że mu przerwano - ale Aristona to nie obchodziło. W tej chwili nie mógł myśleć o niczym poza tym, co działo się w jego wnętrzu. Ponieważ, co wściekłe, wydawało się, że nie wykształcił żadnej odporności na zielonooką kusicielkę, którą ostatni raz widział, gdy miała osiemnaście lat, kiedy rzuciła się na niego z głodem, który rozsadził mu umysł. Jej uległość była natychmiastowa i byłaby całkowita, gdyby on jej nie powstrzymał. Wykazując się seksistowskimi podwójnymi standardami, o które czasami go oskarżano, gardził jej dostępnością, a jednocześnie był nią oczarowany. Odepchnięcie jej i dopasowanie ubrania wymagało całej jego legendarnej samokontroli, ale udało mu się to, choć po tym wydarzeniu był twardy i obolały przez kilka miesięcy. Jego usta zacisnęły się, ponieważ ona była tylko włóczęgą. Tania i chwytliwa mała włóczęga. Jak matka, jak córka, pomyślał ponuro - i był to ostatni typ kobiety, z którą chciał, żeby jego brat się zadawał.

'Och, cześć, Ariston', powiedział Pavlos z łatwością, która sprawiała, że większość ludzi była zaskoczona, gdy dowiadywali się, że są braćmi. 'Tak jest, znowu tu jestem. Postanowiłem złożyć drugą wizytę i jednocześnie spotkać się ze starym przyjacielem. Pamiętacie Keeley, prawda?'

Nastąpiła chwila ciszy, podczas gdy para jasnozielonych oczu uniosła się ku jego i Ariston poczuł głośny młot swojego serca.

'Oczywiście, że pamiętam Keeley' - powiedział szorstko, świadomy ironii swoich słów. Ponieważ dla niego większość kobiet była godna zapomnienia i nie była niczym więcej niż środkiem do celu. Och, czasami może przypomnieć sobie parę spektakularnych piersi lub szczupłą pupę - lub jeśli kobieta była szczególnie utalentowana w zakresie ust lub rąk, mogła od czasu do czasu zasłużyć na nostalgiczny uśmiech. Ale Keeley Turner była klasą samą w sobie i nigdy nie był w stanie usunąć jej z zakamarków swojego umysłu. Bo była niedostępna i zakazana? A może dlatego, że dała mu posmakować niewiarygodnej słodyczy, zanim zmusił się do jej odrzucenia? Ariston nie wiedział. Było to równie niewytłumaczalne, jak i potężne, a on sam zaczął studiować ją z taką samą intensywnością, jak pobliscy ludzie wpatrujący się w zdjęcia zdobiące ściany galerii.

Drobna, ale niemożliwie krągła, jej gęste włosy zwisały na plecy w kurtynie bladych i falujących fal. Jej dżinsy były zwyczajne, a cienki sweter nie do odróżnienia, ale jakoś nie miało to znaczenia. Z takim ciałem jak jej, mogłaby nosić kawałek worka i nadal wyglądać jak dynamit. Tania, męska tkanina opinała bujność jej piersi, a niebieski dżins pieścił krągłości jej pupy. Jej usta były pozbawione szminki, a oczy miały na sobie tylko odrobinę tuszu do rzęs, gdyż studiowały go ostrożnie. Jej wygląd nie był nowoczesny - a jednak było coś w Keeley Turner... Nieokreślone coś, co poruszyło zmysłowe jądro głęboko w jego wnętrzu i sprawiło, że zapragnął zedrzeć jej ubranie z ciała i ujeżdżać ją, aż będzie krzyczeć jego imię. Ale bardziej niż łóżka pragnął jej odejścia - i może właśnie teraz powinien się za to zabrać.

Celowo wyłączając ją z rozmowy, Ariston zwrócił się do brata i przywołał mdły uśmiech. 'Nie wiedziałem, że jesteście przyjaciółmi'.

'Właściwie nie widzieliśmy się od lat,' powiedział Pavlos. Nie od tamtych wakacji.

Podejrzewam, że te wakacje to wydarzenie, do którego żadne z nas nie chce wracać," powiedział Ariston gładko, ciesząc się nagłym przypływem koloru, który sprawił, że jej policzki przybrały głęboki odcień różu. 'A jednak przez cały ten czas utrzymywaliście ze sobą kontakt?'

'Jesteśmy przyjaciółmi na mediach społecznościowych,' rozwinął Pavlos, wzruszając ramionami. 'Wiesz, jak to jest'.

'Właściwie, to nie. Znasz moje poglądy na temat mediów społecznościowych i żadne z nich nie są pozytywne. Ariston nie próbował ukryć swojej mroźnej dezaprobaty. 'Muszę z tobą porozmawiać, Pavlos. Sam na sam,' dodał.

Pavlos zmarszczył brwi. 'Kiedy?'

'Teraz.'

'Ale dopiero co spotkałem się z Keeley. Czy to nie może poczekać?'

'Obawiam się, że nie może.' Widział, jak Pavlos rzuca jej przepraszające spojrzenie, jakby chciał przeprosić za bulwersujące zachowanie swojego brata, ale towarzyskie uprzejmości nie przeszkadzały mu. Przez większość życia ciężko pracował, aby Pavlos trzymał się z dala od takich skandali, jakie kiedyś ogarnęły ich rodzinę. Był zdeterminowany, by nie przeszedł tej samej smutnej drogi co ich ojciec. Upewnił się, że uczęszczał do dobrej szkoły z internatem w Anglii i na uniwersytet w Szwajcarii, a także starannie wpływał na jego wybór przyjaciół i dziewczyn. A ta ładna mała włóczęga w swojej taniej sukience i z oczami jak z łóżka miała się dowiedzieć, że jego młodszy brat jest całkowicie niedostępny. 'To jest biznes,' dodał stanowczo.

'Nie więcej kłopotów w Zatoce?'

'Coś takiego,' zgodził się Ariston, zirytowany postawą brata i zastanawiający się, dlaczego zapomniał, że nie mówi się o rodzinnych interesach przy obcych. Możemy skorzystać z jednego z biur w galerii - są bardzo gościnni," dodał gładko. Właściciel jest moim przyjacielem.

'Ale Keeley-'

'Och, nie martw się o Keeley. Jestem pewien, że ma wyobraźnię, aby zadbać o siebie. Jest na co popatrzeć.' Ariston odwrócił się, aby dać jej twardą wersję uśmiechu, zauważając, że jej knykcie nagle pobielały, gdy kurczowo trzymała swój cienki szal. Po raz pierwszy przemówił bezpośrednio do niej, zniżając głos do jedwabistego szmeru, który jego rywale biznesowi rozpoznaliby jako ton, z którym się nie zadziera. 'I mnóstwo mężczyzn kręcących się w pobliżu, którzy byliby zbyt szczęśliwi, aby zająć miejsce mojego brata. W rzeczywistości widzę, że kilku z nich obserwuje cię w tej chwili. Jestem pewien, że mogłabyś się z nimi dobrze bawić, Keeley. Naprawdę nie możesz pozwolić, żebyśmy cię dłużej trzymali.

Keeley czuła, jak jej twarz zastyga, gdy Ariston do niej mówił, pragnąc wymyślić odpowiednio miażdżącą odpowiedź, którą mogłaby rzucić w potężnego Greka, który patrzył na nią jak na plamę na bladych deskach podłogi i rozmawiał z nią, jakby była jakąś dziwką. Ale prawda była taka, że nie ufała sobie, że będzie mówić - bała się, że jej słowa wyjdą jako bezsensowny bełkot. Bo taki był jego wpływ na nią. Tak działał na wszystkie kobiety. Nawet kiedy mówił do nich - a może powinna powiedzieć do nich? - z całkowitą pogardą w oczach, potrafił doprowadzić je do poziomu tęsknoty, który nie był taki, jaki odczuwało się przy większości mężczyzn. Potrafił sprawić, że miałaś o nim fantazje, mimo że emanował jedynie mrokiem.

Widziała, jak patrzyła na niego jej własna matka. Widziała, jak inne kobiety w galerii przyglądają mu się teraz - ich spojrzenia są głodne, ale ostrożne - jakby obserwowały inny gatunek i nie były pewne, jak się z nim obchodzić. Jakby zdawały sobie sprawę, że powinny trzymać się z daleka, ale mimo to chciały go dotknąć. I nie mogła ich za to osądzać, prawda? Bo czyż nie rzuciła się na niego? Przycisnęła swoje ciało do jego ciała i zapragnęła, żeby zabrał ból z jej wnętrza. Zachowała się jak mały, tani głupiec, źle interpretując prosty gest z jego strony i zdołała jeszcze bardziej pogorszyć złą sytuację.

Kiedy widziała go po raz ostatni, jej życie całkiem się załamało, a osiem lat później nadal radziła sobie z jego skutkami. Keeley zacisnęła usta. Zbyt wiele przeszła, by pozwolić aroganckiemu miliarderowi na pogorszenie jej samopoczucia. Podejrzewała, że szydercze wyzwanie iskrzące się w jego niebieskich oczach miało na celu skłonienie jej do wymówienia się i zniknięcia, ale nie zamierzała tego robić. W jej wnętrzu zaczął narastać cichy bunt. Czy on naprawdę myślał, że ma moc wyrzucenia jej z tej publicznej galerii, tak jak kiedyś wyrzucił ją ze swojej prywatnej wyspy?

'Nie planowałam nigdzie wychodzić', powiedziała, widząc jak jego oczy ciemnieją ze złości. 'Jestem całkiem szczęśliwa patrząc na zdjęcia Lasii. Zapomniałam, jaka to piękna wyspa i z pewnością mogę się nią zająć, dopóki nie wrócisz". Uśmiechnęła się. Będę tu na ciebie czekać, Pavlos. Weź tyle czasu, ile chcesz.

To wyraźnie nie była odpowiedź, której chciał Ariston i widziała irytację, która stwardniała w jego pięknych rysach.

'Jak sobie życzysz,' powiedział stanowczo. 'Choć nie mogę zagwarantować, jak długo będziemy'.

Spotkała jego zimne, niebieskie spojrzenie z niedbałym uśmiechem. 'Nie martw się o to. Nie spieszy mi się.'

Wzruszył ramionami. 'Bardzo dobrze. Chodź, Pavlos.

Zaczął odchodzić z bratem u boku i choć kazała sobie odwrócić wzrok, Keeley nie mogła zrobić nic innego, jak tylko stać i patrzeć, tak jak wszyscy inni w galerii.

Zapomniała, jaki był wysoki i krzepki, bo zmusiła się do zapomnienia - do oczyszczenia pamięci ze zmysłowości, która dotknęła ją jak żadna inna. Ale teraz to wszystko wracało. Oliwkowa skóra i kosmyki włosów, które tak czarno układały się na kołnierzyku jego koszuli. A jednak wydawało jej się, że w wykwintnym szarym garniturze, który nosił, czuł się nieswojo. Jego muskularne ciało wyglądało na skrępowane - tak, jakby bardziej pasowały mu podarte dżinsy, które nosił na Lasii. Te, które podkreślały jego potężne uda, gdy nurkował w szafirowych wodach otaczających jego wyspiarski dom. I nagle dotarło do niej, że nie ma znaczenia, co nosił i co mówił, bo nic się nie zmieniło. Nie bardzo. Widziałaś go i pragnęłaś, to było takie proste. Pomyślała, jak okrutne może być życie - jakby potrzebowała przypomnienia - że jedynym mężczyzną, którego kiedykolwiek pożądała, był ktoś, kto nie krył, że nią gardzi.

Z wysiłkiem oderwała wzrok i zmusiła się do skupienia na fotografii przedstawiającej wyspę, która od pokoleń należała do rodziny Kavakos. Nie bez powodu Lasia nazywana była rajem Cyklad, a Keeley czuła się jak w raju, gdy tylko postawiła stopę na jej srebrzystych piaskach. Zwiedzała z zachwytem jego zaskakująco bujne wnętrze, dopóki zaskakujący upadek matki z łask nie doprowadził do brutalnego skrócenia ich wizyty. Nigdy nie zapomni hord prasy i błysku aparatów fotograficznych na ich twarzach, gdy wysiadali z łodzi, która zabrała ich z powrotem do Pireusu. Nie zapomni też wrzaskliwych nagłówków, gdy dotarli do Anglii, ani pełnych żalu wywiadów, jakich udzieliła potem jej matka, co tylko pogorszyło sprawę. Keeley została skażona skandalem - była mimowolną ofiarą okoliczności, na które nie miała wpływu - a efekt domina trwał do dziś.

Czy to nie to sprawiło, że przyszła tu dziś po południu, by spotkać się z Pavlosem i przypomnieć sobie o pięknie tego miejsca? Jakby robiąc to, mogła narysować linię pod przeszłością i mieć jakiś rodzaj zamknięcia? Miała nadzieję, że uda jej się wymazać niektóre z okropnych wspomnień i zastąpić je lepszymi. Widziała zdjęcie Aristona w gazecie, uczestniczącego w premierze, z jakąś cudowną rudowłosą, trzymającą się jak winorośl na jego ramieniu. Z pewnością nie spodziewała się, że pojawi się tu dzisiaj. Czy przyszłaby, gdyby wiedziała?

Oczywiście, że nie. Nie postawiłaby stopy w promieniu miliona mil od tego miejsca.

'Keeley?'

Odwróciła się, by stwierdzić, że Pavlos wrócił - z Aristonem stojącym lekko za nim, nie trudzącym się, by ukryć triumf wykrzywiający jego usta, gdy jego spojrzenie zderzyło się z jej.

'Cześć' - powiedziała, świadoma, że błękit jego oczu sprawił, że jej skóra stała się gorąca. 'Nie byłaś długo.'

Spojrzenie żalu przeszło przez twarz Pavlosa i w jakiś sposób Keeley wiedziała, co nadchodzi.

'Nie. Wiem, że nie byłem. Słuchaj, obawiam się, że będę musiał się wykupić, Keeley,' powiedział. 'I wziąć deszczówkę. Ariston potrzebuje mnie, abym poleciał na Bliski Wschód i zajął się pewnym statkiem.'

'Co, teraz?' zapytała Keeley, zanim zdążyła się powstrzymać.

W tej chwili," wtrącił Ariston jedwabiście, po czym dodał: "Czy powinien był najpierw sprawdzić u ciebie?".

Pavlos pochylił się, aby złożyć krótki pocałunek na każdym z jej policzków, zanim obdarzył ją szybkim uśmiechem. 'Przekażę ci wiadomość później. Okay?

'Jasne.' Stała i patrzyła jak odchodzi, świadoma, że Ariston wciąż stał za nią, ale nie ufając sobie nawet, by na niego spojrzeć. Zamiast tego, bardzo mocno starała się skupić na zdjęciu, które studiowała - osłoniętej zatoce, gdzie można było dostrzec kształty olbrzymich żółwi pływających w krystalicznie czystej wodzie. Może po prostu weźmie się w garść i odejdzie. Zostawiłby ją w spokoju, żeby mogła zacząć pracować nad zapomnieniem go od nowa.

Nie wiem, czy jesteś całkowicie zapomniana o mojej obecności," powiedział swoim ciemnym, akcentowanym głosem, "czy po prostu masz kopa z ignorowania mnie.

Przysunął się bliżej, by stanąć obok niej, a Keeley podniosła wzrok, by znaleźć się w tym przeszywającym, szafirowym spojrzeniu i wynikający z tego przypływ krwi powędrował prosto do jej głowy. I jej piersi. Czuła, jak stają się ciężkie i obolałe, gdy powolny rytm jej krwi je objął. Zaschło jej w ustach. Jak on to zrobił? Palce jej zdrętwiały i czuła się prawie oszołomiona, ale jakoś udało jej się ułożyć chłodne zdanie. 'Dlaczego kobiety zawsze zauważają cię, gdy wchodzisz do pokoju?'

'Co o tym myślisz?'

I właśnie wtedy Keeley zdała sobie sprawę, że nie musi grać w tę grę. Ani w żadną inną. On był dla niej niczym. Niczym. Więc przestań się zachowywać, jakby miał nad tobą jakąś władzę. Tak, kiedyś popełniła głupi błąd, ale co z tego? To było dawno temu. Była młoda i głupia i spłaciła swoje zobowiązania - nie wobec niego, ale wobec wszechświata - i nie była mu nic winna. Nawet grzeczności.

'Szczerze?' Zaśmiała się krótko. 'Myślę, że jesteś niewiarygodnie niegrzeczny i arogancki, a także masz najbardziej nadmuchane ego ze wszystkich mężczyzn, jakich kiedykolwiek spotkałam.'

Podniósł brwi. 'A wyobrażam sobie, że musiałeś spotkać sporo w swoim czasie'.

'Nigdzie w pobliżu ilości kobiet, które musiałeś zdobyć, jeśli wierzyć gazetom'.

Nie zaprzeczam, ale jeśli próbujesz grać w grę liczbową, obawiam się, że nigdy nie wygrasz. Jego oczy błyszczały. Czy nikt ci nigdy nie powiedział, że zasady dla mężczyzn i zasady dla kobiet są zupełnie inne, koukla mou?

'Tylko w tym przestarzałym wszechświecie, który zdajesz się zajmować'.

Niedbale wzruszył ramionami. 'Może to nie jest sprawiedliwe, ale obawiam się, że jest to faktem w życiu. A mężczyznom wolno zachowywać się w sposób, który byłby nieakceptowany u kobiety.

Jego głos przeszedł w aksamitną pieszczotę i to właśnie miało na nią zły wpływ. Keeley poczuła, jak gorący rumieniec zalewa jej policzki, gdy próbowała się odsunąć.

'Przepuść mnie, proszę', powiedziała, starając się utrzymać swój głos stabilnie. 'Nie muszę tu stać i słuchać tego rodzaju neandertalskich...śmieci'.

'Nie, masz rację. Nie masz.' Położył krępującą dłoń na jej przedramieniu. 'Ale zanim pójdziesz, może to idealna okazja, żeby wyprostować kilka spraw między nami'.

'Jakich rzeczy?'

'Myślę, że wiesz o czym mówię, Keeley'.

'Obawiam się, że mnie zgubiłeś.' Wzruszyła ramionami. Czytanie w myślach nigdy nie należało do moich talentów.

Jego spojrzenie stwardniało. W takim razie pozwól, że przekażę ci to w słowach o jednej sylabie, żeby nie było nieporozumień. Nastąpiła pauza. 'Po prostu trzymaj się z dala od mojego brata, dobrze?'

Wpatrywała się w niego z niedowierzaniem. 'Przepraszam?'

'Słyszałaś. Zostaw go w spokoju. Znajdź sobie kogoś innego, w kogo będziesz mogła wbić swoje piękne pazury - jestem pewna, że jest wielu chętnych.

Jego ręka wciąż była na jej ramieniu i dla świata zewnętrznego musiało to wyglądać jak czuły gest między dwojgiem ludzi, którzy właśnie na siebie wpadli, ale dla Keeley to nie było takie uczucie. Czuła odcisk jego palców przez sweter i było prawie tak, jakby ją markował swoim dotykiem - jakby podpalał jej skórę. Ze złością, potrząsnęła sobą. 'Nie mogę uwierzyć, że masz czelność wyjść i powiedzieć coś takiego'.

'Dlaczego nie? Mam na uwadze jego najlepsze interesy.

'Masz na myśli, że regularnie chodzisz i ostrzegasz przyjaciół Pavlosa?

'Do tej pory nie czułem potrzeby robienia czegoś więcej niż tylko pilnowania ich, ale dziś już tak. Zabawne. Dał bezlitosny uśmiech. 'Nie mam pojęcia o twoim wskaźniku sukcesu z mężczyznami, choć wyobrażam sobie, że musi być wysoki. Ale czuję, że lepiej zmiażdżyć wszelkie nadzieje, które możesz mieć, mówiąc ci, że Pavlos ma już dziewczynę. Piękną, porządną kobietę, na której bardzo mu zależy, a dzwony weselne są w powietrzu". Jego oczy błyszczały. 'Więc na twoim miejscu nie marnowałbym na niego więcej czasu'.

Keeley znów uderzyło, jak bardzo był kontrolujący. Nawet teraz. Jakby wystarczyło tylko pstryknąć palcami i wszyscy podskoczyliby na baczność. 'A czy on ma coś do powiedzenia w tej sprawie?' zażądała. 'Czy wybrałaś już pierścionek zaręczynowy? Zdecydowałeś gdzie będzie ślub i ile druhen?'

'Po prostu trzymaj się od niego z daleka, Keeley,' pstryknął. Rozumiesz?

Ironią było to, że Keeley nie miała absolutnie żadnych romantycznych skłonności do Pavlosa Kavakosa i nigdy nie miała. Kiedyś byli sobie bliscy, owszem, ale w sposób czysto platoniczny i nie widziała go od lat. Ich obecna przyjaźń, jeśli można było ją tak nazwać, nie sięgała dalej niż jej naciskanie okazjonalnego przycisku "lubię to" lub uśmiechniętej buźki, gdy tylko zamieszczał zdjęcie z tłumem pięknych, młodych ludzi, cieszących się słońcem. Dzisiejsze spotkanie z nim było pocieszające, ponieważ zdawała sobie sprawę, że nie obchodzi go to, co wydarzyło się w przeszłości, ale była świadoma, że poruszają się w zupełnie innych światach, które nigdy się nie zderzają. On był bogaty, a ona nie. Nie wiedziała ani nie obchodziło jej, że miał dziewczynę, ale usłyszenie imperialnego rozkazu Aristona było jak czerwona szmata dla byka.

'Nikt nie mówi mi co mam robić,' powiedziała cicho. 'Ani ty. Ani nikt. Nie możesz przestawiać ludzi jak pionków. Spotkam się z kim chcę - a ty nie możesz zrobić nic, żeby mnie powstrzymać. Jeśli Pavlos będzie chciał się skontaktować, nie będę go odtrącała tylko dlatego, że ty tak mówisz. Rozumiesz?

Widziała niedowierzanie na jego twarzy, za którym szybko podążył gniew, jak gdyby nikt nigdy nie ośmielił się przeciwstawić mu tak otwarcie, i próbowała zignorować nagłe poczucie zagrożenia, które sprawiło, że jej ciało stało się jeszcze bardziej napięte. Ale powiedziała już swoje i teraz musiała się oddalić. Odejść szybko, zanim zacznie myśleć o tym, jak się czuła, gdy ją dotykał.

Odwróciła się i wyszła prosto z galerii, nie zauważając, że kremowy szal wyślizgnął się z jej pozbawionych nerwów palców. Jedyne, czego była świadoma, to palące oczy Aristona na jej plecach, które sprawiały, że każdy krok odczuwała jak powolny spacer na szubienicę. Szklana winda przyjechała niemal natychmiast, ale Keeley trzęsła się, gdy zjechała na poziom gruntu, a jej czoło było mokre od potu, gdy wyszła na ruchliwy londyński chodnik.




ROZDZIAŁ DRUGI

ROZDZIAŁ DRUGI

Droga powrotna do domu w New Malden upłynęła w mgnieniu oka, ponieważ Keeley wciąż pamiętała sposób, w jaki Ariston zwracał się do niej - z pogardą, której nie próbował ukryć. Ale to nie powstrzymało jej piersi przed napięciem się pod jego aroganckim spojrzeniem, prawda? Ani tej głupiej tęsknoty, która szeptała po jej skórze za każdym razem, gdy patrzyła w niebieski blask jego oczu. A teraz miała zacząć zapominać o nim od nowa.

Nagły wiosenny prysznic opróżnił się na jej głowie, gdy wyszła z dworca. Kwietniowa pogoda była notorycznie nieprzewidywalna, ale była źle przygotowana na deszcz i nie spakowała parasola. Zanim weszła do swojej maleńkiej kawalerki, była już ociekająca wodą i zimna, a jej palce drżały, gdy zamykała drzwi. Ale zamiast zrobić rozsądną rzecz, czyli rozebrać się i zagotować czajnik, żeby zrobić herbatę, zapadła się w najbliższym fotelu, nie przejmując się tym, że jej ubranie było wilgotne i się pogniotło. Wpatrywała się w okno, ale pręty deszczu rozpryskujące się na dachach ledwo się rejestrowały. Nagle przestała siedzieć drżąca w małym i nieciekawym zakątku Londynu. Jej umysł płatał jej figle i jedyne, co widziała, to szeroka srebrna plaża z pięknymi górami wznoszącymi się w oddali. Rajskie miejsce. Lasia.

Keeley przełknęła, nieprzygotowana na nagły zryw pamięci, który sprawił, że przeszłość wydawała się tak żywa. Pamiętała swoje zaskoczenie, gdy znalazła się na Lasii - prywatnej wyspie należącej do potężnej rodziny Kavakos, z którą nie miała żadnych związków. Na pobliskim Androsie przebywała z matką, która spędziła wakacje, narzekając na swój niedawny rozwód z ojcem Keeley i zmywając swoje smutki zbyt dużą ilością szklanek retsiny.

Ale ojciec Ariston był jednym z tych mężczyzn, których olśniła gwiazda - nawet ta z listy B - i kiedy usłyszał, że aktorka i jej nastoletnia córka są sobie bliskie, nalegał, by dołączyły do niego w jego ekskluzywnym domu na wyspie, by kontynuować wakacje. Keeley niechętnie wdzierała się na czyjeś przyjęcie, ale jej matka była zachwycona darmowym awansem, a jej anteny towarzyskie drżały w obecności tak wielu bogatych i wpływowych mężczyzn. Nałożyła dodatkowe warstwy "farby wojennej" i wcisnęła swoje ciało w bikini, które było zbyt krótkie dla kobiety w jej wieku.

Ale Keeley nie chciała żadnych imprez, bo ją to nudziło. Mimo stosunkowo młodego wieku, miała już dość dekadenckich przyjęć, na które matka ciągnęła ją, odkąd była wystarczająco dorosła, by chodzić. W wieku osiemnastu lat starała się pozostać w cieniu, bo tam czuła się najbezpieczniej. Przez lata dziewczęcość jej matki przyczyniła się do tego, że stała się prawdziwą chłopczycą, pomimo swoich uciążliwych i bardzo kobiecych krągłości. Pamiętała, że była zachwycona, gdy poznała wysportowanego Pavlosa, z którym od razu się zżyła. Grecki nastolatek nauczył ją, jak nurkować w krystalicznych zatokach i zabrał ją na wędrówkę po niebiesko-zielonych górach. Fizyczna atrakcyjność nie wchodziła w grę, ponieważ, jak wiele dzieci wychowanych przez nieobyczajnych rodziców, Keeley była w pewnym sensie pruderyjna. Nigdy nie czuła ani jednego podszeptu pożądania, a myśl o seksie napawała ją lekkim obrzydzeniem. Ona i Pavlos byli jak brat i siostra - brązowi jak jagody, gdy odkrywali rajską wyspę, która była jak ich własne miniaturowe królestwo.

Ale pewnego ranka jego starszy brat Ariston przybył na srebrzysto-białej łodzi, wyglądając jak jakiś bóg u steru, ze swoimi zmierzwionymi czarnymi włosami, płową skórą i oczami, które pasowały do koloru ciemnego morza. Keeley pamiętała, że obserwowała go z plaży, jej serce tłukło się w nieznany sposób. Pamiętała, że zaschło jej w ustach, gdy wskoczył na piasek, a drobne srebrne ziarenka rozpryskiwały się wokół jego brązowych łydek jak świąteczny brokat. Później została mu przedstawiona, ale była tak skrępowana w jego obecności, że ledwo była w stanie spojrzeć mu w oczy. Nie tak jak wszystkie inne kobiety na przyjęciu. Bolało ją, jak jej matka z nim flirtowała - nawet poprosiła go, żeby posmarował jej ramiona kremem do opalania. Keeley pamiętała jego ledwie wyczuwalny dreszcz, gdy delegował to zadanie kobiecie z personelu, i płacz matki, gdy to zrobił.

A potem nadeszła noc przyjęcia - imponującego przyjęcia, na które zaproszono greckiego ministra obrony. Keeley pamiętała gorączkową atmosferę i dezaprobującą twarz Aristona, kiedy ludzie zaczęli się coraz bardziej upijać. Pamiętała, że zastanawiała się, gdzie zniknęła jej matka - tylko po to, by odkryć, że została przyłapana na całowaniu się z kierowcą ministra, a jej blond głowa kręciła się w górę i w dół na tylnym siedzeniu służbowego samochodu, gdy uprawiała seks oralny z mężczyzną o połowę młodszym od siebie. Ktoś nawet sfilmował ich poczynania. I wtedy rozpętało się całe piekło.

Keeley uciekła na plażę, zbyt zdławiona wstydem, by móc spojrzeć komukolwiek w oczy, zbyt przerażona, by odczytać obrzydzenie w ich wyrazach twarzy i pragnąca jedynie zostać sama. Ale Ariston przyszedł za nią i znalazł ją płaczącą. Jego słowa były zaskakująco łagodne. Prawie delikatne. Objął ją ramionami i poczuła się jak w niebie. Czy to dlatego, że jej matka nigdy nie okazywała fizycznych uczuć, a ojciec był zbyt stary, by ją podnieść, gdy była mała, Keeley źle zinterpretowała to, co się działo, więc pomyliła komfort z czymś innym? Czy to dlatego pożądanie, które było nieobecne w jej życiu, teraz wystrzeliło przez nią jak płomień, sprawiając, że zachowywała się w sposób, w jaki nigdy wcześniej się nie zachowywała?

To uczucie było tak potężne. Jak prymitywny głód, który trzeba było zaspokoić. Przycisnęła swoje ciało do ciała Aristona, podniosła się na palcach, a jej drżące usta szukały jego. Po chwili on odpowiedział, a ta odpowiedź była wszystkim, co mogła sobie wymarzyć. Przez kilka minut uczucie to nasiliło się, gdy jego usta gwałtownie docisnęły się do jej. Poczuła, że jego język dotyka jej ust, a ona otworzyła usta w niemym zaproszeniu. A potem jego palce znalazły się na jej drżących piersiach, niecierpliwie muskając jej sutki, zanim poprowadził jej rękę w kierunku swoich spodni. Nie było w tym żadnej nieśmiałości z jej strony, tylko wspaniałe uświadomienie sobie siły jej własnej seksualności - i jego. Przypomniała sobie jego gwałtowny jęk, gdy go tam dotknęła. Sposób, w jaki podziwiała twardy grzbiet napierający na jego spodnie, gdy zachłannie przesuwała po nim opuszkami palców. Namiętność pokonała nieśmiałość i była nią tak pochłonięta, że podejrzewała, iż pozwoliłaby mu zrobić wszystko, co by chciał, właśnie tam i wtedy, na srebrzystym piasku - aż nagle odepchnął ją od siebie z wyrazem twarzy, który zapamiętała do końca życia.

'Ty mała... włóczęgo,' powiedział, jego głos drżał z wściekłości i obrzydzenia. 'Jak matka, jak córka. Dwie brudne, małe włóczęgi.

Do tamtej chwili nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo odrzucenie może zaboleć. Tak samo jak nie zdawała sobie sprawy, jak ktoś może sprawić, że poczujesz się tak tanio. Pamiętała wstyd, który ją zalał, gdy przysięgała sobie, że już nigdy nie postawi się w takiej sytuacji. Nigdy nie pozwoliłaby sobie na ponowne odrzucenie. Ale jej własny ból został szybko zastąpiony przez to, co się stało, gdy wrócili do Anglii i styl życia jej matki w końcu ją dopadł - w taki czy inny sposób płacili za to cenę od tamtej pory.

Odepchnęła od siebie te gorzkie wspomnienia, bo jej włosy wciąż były wilgotne i zaczęła się trząść, więc Keeley zmusiła się do wstania i pójścia do ciasnej łazienki, gdzie nędzny strumień mdłej wody sączący się z prysznica niewiele rozgrzał jej zziębniętą skórę. Ale mocne wytarcie szorstkim ręcznikiem pomogło, podobnie jak duży kubek herbaty, którą sobie potem zrobiła. Właśnie zakładała swój mundur, kiedy rozległo się pukanie do drzwi i zmarszczyła brwi. Jej krąg towarzyski był niewielki ze względu na godziny pracy, ale i tak nieczęsto zapraszała tu ludzi. Nie chciała, żeby ludzie przychodzili i oceniali ją. Zastanawiać się, jak jedyna córka bogatego mężczyzny i aktorki, której twarz uświetniła ekrany kin w serii niskobudżetowych filmów o wampirach, mogła skończyć życie w tak drastycznie złych warunkach.

Rozległo się głośniejsze pukanie i szarpnęła drzwi, ciekawość zamarła jej na ustach, gdy zobaczyła, kto tam stoi. Serce waliło jej w piersi, gdy spojrzała w blask oczu Aristona i chwyciła klamkę, mocno. Jego czarne włosy były mokre i przylepione do głowy, a płaszcz pokryty kroplami deszczu. Wiedziała, że powinna powiedzieć mu, żeby spadał, zanim zatrzaśnie mu drzwi przed nosem, ale potężne uderzenie jego obecności sprawiło, że się zawahała, tak jak zdradził ją po raz kolejny syreni pociąg jej ciała. Bo był tak cholernie wspaniały... ze swoją muskularną sylwetką i tą klasyczną grecką twarzą z małym guzem w połowie nosa.

'Co ty tu robisz?' powiedziała zimno. 'Czy przyszło ci do głowy jeszcze kilka obelg, które zapomniałeś zrzucić do domu?'

Jego usta wykrzywiły się w dziwny rodzaj uśmiechu. 'Myślę, że zostawiłaś...to.'

Wpatrywała się w kremowy szal, który trzymał, jej serce automatycznie się skurczyło. Była to stara chusta, która należała do jej matki - miękka, kaszmirowa rzecz wyszywana drobnymi różowymi kwiatkami i zielonymi listkami. Dziś była wyblakła i zużyta, ale przypominała jej kobietę, jaką była jej matka, i guzek podniósł się w jej gardle, gdy podniosła wzrok na niego.

'Jak dowiedziałeś się, gdzie mieszkam?' zapytała szorstko.

'To nie było trudne. Podpisałeś księgę gości w galerii, pamiętasz?

'Ale nie musiałeś przynosić jej sam. Nie mogłeś poprosić jednego ze swoich sługusów, żeby to zrobił?".

'Mogłem. Ale są pewne rzeczy, których wolę nie delegować.' Spotkał się z jej oczami. A poza tym, chyba nie skończyliśmy jeszcze naszej rozmowy, prawda?

Przypuszczała, że nie i że w jakiś sposób wydaje się, że wiele zostało niedopowiedziane. I może tak było lepiej. Coś jednak powstrzymywało ją przed zamknięciem drzwi przed nim. Wmawiała sobie, że wyszedł z siebie, by przynieść jej chustę mamy i był bardzo mokry. Czy wyczuł jej wahanie? Czy to dlatego zrobił krok do przodu?

'Więc nie zamierzasz zaprosić mnie do środka?' upierał się łagodnie.

'Suit yourself,' powiedziała beztrosko, ale jej serce biło jak oszalałe, gdy wchodziła z powrotem do małej kawalerki i słyszała, jak zamyka drzwi, by iść za nią. A kiedy się odwróciła i zobaczyła go stojącego tam - tak potężnego i męskiego - jej piersi stały się gorące i ciężkie z pożądania. Dlaczego on? - pomyślała zrozpaczona. Dlaczego Ariston Kavakos miałby być jedynym mężczyzną, który sprawiłby, że poczułaby się tak szalenie żywa? Jej uśmiech był napięty. 'Choć jeśli masz zamiar próbować usprawiedliwić swoje absurdalnie kontrolujące zachowanie, nie zawracałabym sobie głowy'.

'A co to ma znaczyć?' zapytał jedwabiście.



'To znaczy, że pojawiasz się i nagle wysyłasz swojego brata na morze - tylko po to, żeby go ode mnie odciągnąć. Czy to nie jest trochę desperackie?'

Jego usta stwardniały. 'Tak jak ci mówiłem. On już ma dziewczynę. Młodą kobietę greckiego pochodzenia, która właśnie uzyskała dyplom lekarza i jest o lata świetlne od kogoś takiego jak ty. A jeśli musisz wiedzieć, interesy w Zatoce są zarówno pilne, jak i uzasadnione - pochlebiasz sobie, jeśli myślisz, że wyprodukowałbym jakąś katastrofę tylko po to, żeby usunąć go z twojej firmy. Ale nie zamierzam kłamać. Nie mogę zaprzeczyć, że cieszę się, że odszedł".

Poczuła ukłucie jego słów, ale mogła prawie zrozumieć jego troskę - nawet jeśli była źle ulokowana - ponieważ kontrast między nią a dziewczyną Pavlosa nie mógł być większy. Mogła sobie wyobrazić, jak Ariston musi to widzieć, w ten swój uproszczony i szowinistyczny sposób. Wykwalifikowany, profesjonalny lekarz kontra ktoś, kto ma na koncie ledwie jeden egzamin. Gdyby podszedł do tego inaczej - gdyby poprosił ją ładnie - wtedy Keeley mogłaby zrobić to, czego chciał. Mogłaby dać mu słowo, że nigdy więcej nie zobaczy Pavlosa - co prawdopodobnie i tak było prawdą. Ale on nie prosił, prawda? On mówił. I to nie tyle pogarda w jego oczach, co całkowity brak szacunku. Jakby nic nie znaczyła. Jakby jej uczucia nic nie znaczyły. Jakby miała spędzić resztę życia, płacąc za jeden młodzieńczy błąd. Podniosła podbródek do góry. 'Jeśli myślisz, że możesz mi mówić, co mam robić, to się mylisz,' powiedziała. 'Bardzo, bardzo się mylisz.'

Ariston zesztywniał, ponieważ jej przekora go podniecała, a to była ostatnia rzecz, jakiej chciał. Przyjechał tu rzekomo po to, by zwrócić szal, który zostawiła, a jednak część z niego chciała ją znowu zobaczyć, nawet jeśli przekonywał sam siebie, że ma na uwadze jedynie dobro brata. W samochodzie na chwilę zanurzył nos w miękkim kaszmirowym materiale i poczuł zapach kwiatowych perfum Keeley. Zastanawiał się, czy celowo zostawiła je, aby jego brat przybiegł za nią, gdy wróci do Anglii. Czy to był jej niezbyt subtelny plan? Czy wyczuła miękkość w jego młodszym rodzeństwie i podatność na jej blond seksowność, która mogła zniweczyć to, co wydawało się być idealnym związkiem z jego wieloletnią dziewczyną?

Pamiętał, jak blisko była z Pavlosem w tamte wakacje, jak ciągle razem biegali. Ludzie mówili, że przeszłość ma potężne i sentymentalne macki, a ona znała jego brata, kiedy był młody i podatny na wpływy. Na długo przed tym, jak osiągnął wiek dwudziestu pięciu lat i wszedł w posiadanie ogromnego funduszu powierniczego, który zmienił stosunek ludzi do niego, bo bogactwo zawsze zmieniało. Czy Pavlos nie wyczytał w swojej randce z seksowną blondynką więcej, niż było w rzeczywistości, i nie zapomniał o bezpiecznej i ustabilizowanej przyszłości, która była dla niego starannie przygotowana? A co, jeśli Keeley Turner zdała sobie sprawę, że fortuna jest do wzięcia, jeśli tylko podejdzie do tego we właściwy sposób?

Rozejrzał się po jej domu, bardziej zaskoczony otoczeniem, niż pamiętał, by był zaskoczony czymkolwiek od dawna. Bo to nie był tylko niski standard życia - to było życie na granicy ubóstwa. Wyobrażał sobie pawie pióra i błyszczące naszyjniki udrapowane na lustrach. Ściany ociekające starymi zdjęciami przedstawiającymi dość haniebną sławę jej matki, ale nie było tu nic poza schludnością i niemal nijakim utylitaryzmem. Najbardziej nadrzędną cechą była czystość. Jego usta stwardniały. Czy to był po prostu sprytny zabieg, żeby pokazać, jaką dobrą małą gospodynią mogłaby być, gdyby tylko jakiś wielki i potężny mężczyzna zabrał ją od tego wszystkiego i dał jej szansę?

Robił co mógł, żeby się na nią nie gapić, bo gapienie się tylko wzmagało jego pożądanie, a mężczyzna mógł myśleć jaśniej, gdy jego krew nie była rozgrzana żądzą. Ale teraz patrzył na nią beznamiętnie i po raz pierwszy zarejestrował, że ma na sobie jakiś mundur. Zmarszczył brwi. Z pewnością nie była pielęgniarką? Objął bezkształtną granatową sukienkę obrzeżoną bladoniebieską lamówką, a potem zauważył małą plakietkę przedstawiającą jaskrawe, kreskówkowe słońce i coś, co wyglądało jak podudzie kurczaka, pod napisem "Super Save". Nie - wykrzywiły się jego usta. Zdecydowanie nie jest to pielęgniarka.

'Pracujesz w sklepie?' zażądał.

Mógł dostrzec niezdecydowanie, które splotło się z jej brwiami, zanim dała mu kolejny wyzywający przechył podbródka, który sprawił, że jej usta wyglądały na całkowicie do pocałowania.

'Tak, pracuję w sklepie', powiedziała.

'Dlaczego?'

'Dlaczego nie?' zapytała ze złością. 'Ktoś musi. Jak inaczej myślisz, jak wszystkie półki są ułożone z nowych produktów? Albo, niech zgadnę - nigdy nie robisz zakupów?".

'Jesteś osobą układającą półki?' zapytał z niedowierzaniem.

Keeley wzięła głęboki oddech. Gdyby to był ktokolwiek inny, mogłaby wyrzucić z siebie prawdę o swojej matce i wszystkich innych ciemnych sprawach, które doprowadziły do tego, że musiała opuścić tak wiele miejsc pracy, że w końcu supermarket Super Save okazał się jej nieprawdopodobnym wybawieniem. Mogła wyjaśnić, że robi wszystko, by nadrobić te wszystkie stracone, cygańskie lata, ucząc się pilnie, gdy tylko ma wolną chwilę, i robi internetowy kurs księgowości i studiów biznesowych. Być może nawet pogrążyła się w samej głębi własnej rozpaczy i przekazała poczucie beznadziei, jakie odczuwała, odwiedzając matkę co tydzień. Kiedy widziała, jak niegdyś żywe rysy stały się nieruchomą maską, a te porcelanowo-błękitne oczy wpatrywały się niewidzialnie w dal. Kiedy, bez względu na to, ile razy modliła się o inny wynik, jej matka nie potrafiła rozpoznać młodej kobiety, którą urodziła.

Keeley na chwilę zamknęła oczy, przypominając sobie niezręczną rozmowę, jaką odbyła w zeszłym tygodniu z kierownikiem domu opieki. Jak została poinformowana, że koszty rosną i będą musieli podnieść opłaty i że państwo opiekuńcze może zrobić tylko tyle. A kiedy próbowała zaprotestować, że jej mama została przeniesiona do tej okropnej wielkiej pieczary, która była nie tylko tańsza, ale i oddalona o wiele mil, spotkała się ze wzruszeniem ramion i powiedziano jej, że nikt nie może kłócić się z ekonomią.

Ale dlaczego miałaby sobie wyobrażać, że Ariston Kavakos miałby coś innego niż zimne i nieczułe serce? Jakby w ogóle obchodziły go jej problemy. Kontrolujący miliarder najwyraźniej chciał myśleć o niej jak najgorzej i wątpiła, czy wyjście z własną, specyficzną sobowtórową historią zmieni jego zdanie. Nagle zrobiło jej się żal Pavlosa. Jak okropnie mieć brata, który był tak zdeterminowany, by kierować twoim życiem, że nie pozwalał ci na wolność osobistą, by mieć własnych przyjaciół. Dlaczego stojący przed nią seksowny grecki miliarder był niczym innym jak szalonym megalomanem!

'Tak, jestem układaczem półek,' powiedziała cicho. 'Czy masz z tym jakiś problem?'

Ariston chciał powiedzieć, że jedyny problem, jaki miał, był z nią. Z jej wrodzoną zmysłowością, która potrafiła przekroczyć nawet brzydki strój, który miała na sobie. A może dlatego, że widział ją w stroju kąpielowym, z mokrym materiałem przylegającym do każdej kobiecej krągłości. Może dlatego, że wiedział, jakie zabójcze ciało kryje się pod za dużym uniformem, który go podniecał. Jednak szokiem było odkrycie, jak skromne były jej okoliczności. Jako złota rusałka najwyraźniej nie była tak skuteczna jak jej matka, inaczej nie skończyłaby w nędznym mieszkaniu, pracując po godzinach w supermarkecie.

W myślach zaczął dokonywać szybkich obliczeń. Oczywiście była spłukana i dlatego łatwo było nią manipulować, ale wyczuwał też, że stanowiła nieznany rodzaj zagrożenia. Gdyby nie Pavlos, zwalczyłby wściekłe pragnienie pocałowania jej i po prostu odszedłby, skazując ją na historię. Zadzwoniłby do supermodelki, którą zabrał na wystawę fotograficzną i zażądał, żeby rzuciła wszystko. Zwłaszcza majtki. Przełknął, bo równie irytująca rzeczywistość była taka, że modelka wydawała się natychmiast zapomniana, gdy porównał ją z Keeley Turner w jej niepochlebnym uniformie. Czy to ogień plujący z jej zielonych oczu i oburzone drżenie tych ust sprawiały, że chciał ją zdominować i podporządkować? Czy też dlatego, że chciał chronić swojego brata przed kimś takim jak ona? Wysłał Pavlosa na morze, by zajął się zbuntowaną załogą - ale gdy tylko sytuacja zostanie rozwiązana, wróci. A kto miał powiedzieć, co oni oboje mogą zrobić, gdy on będzie odwrócony plecami? Nie mógł ich rozdzielić, nieważne jak potężny był. Czy jej eteryczna blond piękność nie mogłaby skusić jego brata do zbłądzenia, pomimo uroczej młodej kobiety, która czekała na niego w Melbourne?

Nagle jego myśli obrały zupełnie inny kierunek, gdy rozwiązanie pojawiło się znikąd. Rozwiązanie o tak satysfakcjonującej prostocie, że niemal zaparło mu dech w piersiach. Bo czyż mężczyźni nie są terytorialni ponad wszystko - zwłaszcza mężczyźni z Kavakos? On i Pavlos nie zostali wychowani do dzielenia się - ani swoimi zabawkami, ani myślami, a już na pewno nie kobietami. Różnica wieku między nimi gwarantowała to w równym stopniu, co ponure i niespokojne okoliczności ich dzieciństwa. Co z tego, że uwiódł ją, zanim jego brat miał szansę? Pavlos z pewnością nie byłby zainteresowany jedną ze swoich podrzutków - czy to nie usunęłoby jej z życia jego brata na dobre?

Ariston przełknął. A seks może sprawić, że uda mu się wyplenić ją z pamięci, raz na zawsze. Bo czyż przez te wszystkie lata nie była dla niego jak niskoprocentowa gorączka - gorączka, która wciąż od czasu do czasu daje o sobie znać? Była jedyną kobietą, którą kiedykolwiek pocałował, a nie uprawiał z nią seksu, i być może to jego potrzeba doskonałości i dopełnienia wymagała, by naprawił to bolesne zaniedbanie.

Rozejrzał się po jej zniszczonym domu. Na cienkie zasłony w oknie, które wychodziło na deszczową ulicę i na wytarty dywanik na podłodze. I nagle zdał sobie sprawę, że to może być proste. Zawsze tak było z kobietami, gdy poruszało się temat gotówki. Jego usta stwardniały w gorzkim wspomnieniu, gdy przypomniał sobie transakcję pieniężną, która zdefiniowała i potępiła go, gdy był tylko chłopcem. 'Czy potrzebujesz pieniędzy?' zapytał łagodnie. 'Myślę, że tak, koukla mou.'

'Oferujesz mi pieniądze, żebym trzymał się z dala od twojego brata? Poważnie? Wpatrywała się w niego. Czy to nie jest tak zwany szantaż?

'Właściwie to oferuję ci pieniądze, żebyś przyszedł i pracował dla mnie. Więcej pieniędzy niż mogłabyś kiedykolwiek wymarzyć.'

'To znaczy, że masz swój własny supermarket?' zapytała sarkastycznie. I potrzebujesz własnego pracownika do układania towaru na półkach?

Prawie się uśmiechnął, ale zmusił się do zaciśnięcia ust, zanim zwrócił jej spojrzenie. Nie dałem się jeszcze skusić na handel detaliczny," powiedział drwiąco. 'Ale mam swoją własną wyspę, na której od czasu do czasu się bawię. Jutro wracam tam, aby przygotować się na przyjęcie domowe.

'Jak miło dla ciebie. Ale nie widzę, co to ma wspólnego ze mną. Czy mam ci pogratulować, że masz tylu przyjaciół - choć trudno uwierzyć, że w ogóle ich masz?'

Puls zaczął natarczywie bić mu na skroni, bo Ariston nie był przyzwyczajony do tak zadziornej i bezczelnej reakcji - i nigdy ze strony kobiety. A jednak sprawiło to, że chciał przyciągnąć ją w swoje ramiona i mocno zacisnąć swoje usta na jej. To sprawiło, że chciał przycisnąć ją do ściany i sprawić, by jęczała z rozkoszy, gdy on będzie wsuwał palce w jej majtki. Przełknął. 'Mówię ci, bo w czasie wzmożonego ruchu na wyspie, zawsze jest dostępna praca dla odpowiedniej osoby'.

'I uważasz, że jestem odpowiednią osobą?'

'Cóż, nie przesuwajmy wiarygodności za daleko.' Jego usta wykrzywiły się, gdy rozejrzał się dookoła. 'Ale wyraźnie brakuje ci pieniędzy.'

'Jestem pewien, że większość ludzi jest w porównaniu do ciebie.'

'Mówimy o twoich okolicznościach, Keeley, nie o moich. A to twoje mieszkanie jest zaskakująco skromne.'

Keeley nie zaprzeczyła. Jak mogłaby? 'I?'

'A ja jestem ciekawa. Jak to się stało? Jak przeszłaś od latania po Europie prywatnymi odrzutowcami do... tego? Twoja matka musiała zarobić mnóstwo pieniędzy na swoich różnych związkach z bogatymi mężczyznami i nawyku udzielania wywiadów dla prasy. Czy nie pomaga finansować stylu życia swojej córki?

Keeley wpatrywała się w niego, myśląc jak bardzo się pomylił, ale nie zamierzała mu powiedzieć. Dlaczego miałaby? Niektóre rzeczy były po prostu zbyt bolesne, aby je opowiadać, zwłaszcza takiemu zimnemu i nieczułemu człowiekowi jak on. 'To nie twoja sprawa,' pstryknęła.

W jego oczach pojawiło się wyrachowane spojrzenie. 'Cóż, cokolwiek robisz - to najwyraźniej nie działa. Więc jak zarobić sobie na premię?" kontynuował łagodnie. Dużą, grubą premię, która mogłaby cię wyrwać z pułapki ubóstwa?

Spojrzała na niego podejrzliwie, próbując stłumić automatyczną sprężynę nadziei w swoim sercu. 'Robiąc co?'

Wzruszył ramionami. 'Twój dom jest zaskakująco czysty i schludny, więc zakładam, że jesteś w stanie wykonywać prace domowe. Tak samo jak zakładam, że jesteś w stanie wykonywać proste polecenia i pomagać w kuchni.'

'I ufasz mi na tyle, żeby mnie zatrudnić?'

'Nie wiem. Mogę? Jego spojrzenie wbiło się w nią. 'Wyobrażam sobie, że powodem twojej względnej biedy jest prawdopodobnie to, że jesteś zawodna i łatwo nudzisz się sprawami przyziemnymi - i że może rzeczy nie wpadły ci w ręce tak łatwo, jak myślałaś. Czy mam rację, Keeley? Czy odkryłaś, że nie byłaś tak udaną darmozjadką jak twoja matka?".

'Idź do diabła,' pstryknęła.

'Ale podejrzewam, że gdyby cena była odpowiednia, byłabyś gotowa się przyłożyć', dodał z namysłem. 'Więc co powiesz na to, że zaoferuję ci miesiąc jako tymczasowy domownik w mojej greckiej posiadłości - i możliwość zarobienia takich pieniędzy, które mogłyby odmienić twoje życie?

Jej serce biło bardzo mocno. 'A dlaczego miałbyś to zrobić?' wykrztusiła.

'Ty wiesz dlaczego.' Jego głos stał się szorstki. 'Nie chcę, żebyś była w Londynie, kiedy Pavlos wróci. Ma przylecieć do Melbourne za dwa tygodnie, mam nadzieję, że z diamentowym pierścionkiem schowanym w kieszeni - a potem nie obchodzi mnie, co zrobisz. Nazwijmy to polisą ubezpieczeniową, dobrze? Jestem gotów zapłacić dużą składkę, byle tylko trzymać cię z dala od życia mojego brata".

Jego dezaprobata obmyła ją jak brudna woda i Keeley miała ochotę powiedzieć mu dokładnie, co może zrobić ze swoją ofertą, a jednak nie mogła zignorować dręczącego głosu w swojej głowie, który nakłaniał ją do bycia realistką. Czy naprawdę mogła sobie pozwolić na odrzucenie takiej okazji, która prawdopodobnie nigdy więcej nie pojawi się na jej drodze, tylko dlatego, że nienawidziła człowieka, który ją składał?

'Kuszona?' zapytał miękko.

Och, była kuszona, w porządku. Kusiło ją, by powiedzieć mu, że nigdy nie spotkała nikogo tak pozbawionego uroku i obraźliwego. Keeley poczuła, jak jej skóra robi się gorąca, gdy uświadomiła sobie, że proponuje jej pracę jako jakiś rodzaj skivvy. Ktoś, kto pobrudzi sobie ręce sprzątając po nim i jego wytwornych gościach. Miałaby siekać warzywa i zmieniać mu łóżko, podczas gdy on przechadzał się po srebrzystej plaży z kimkolwiek, kto był jego aktualnym wybrankiem - prawdopodobnie z tą oszałamiającą rudą, którą zabrał ze sobą na otwarcie galerii. Patrzył na nią swoim dumnym i patrycjuszowskim nosem, a ona otworzyła usta, żeby powiedzieć, że wolałaby umrzeć z głodu, niż przyjąć jego ofertę, dopóki nie przypomniała sobie o istotnym fakcie, o którym groziło jej zapomnienie. Bo nie tylko siebie musiała brać pod uwagę, prawda?

Wpatrywała się w jedną z dziur w dywanie, myśląc o swojej matce i drobnych smakołykach, które dodawały jej życia, nawet jeśli była na nie zupełnie niepomna. Cotygodniowy manicure i okazjonalna fryzura, by nadać tym przerzedzonym lokom jakiś kształt, tak by pod pewnymi względami przypominały kobietę, którą kiedyś była. Vivienne Turner nie wiedziała, że te rzeczy robi się dla niej, ale Keeley tak. Czasami drżała, wyobrażając sobie, jak zareagowałaby jej matka, gdyby mogła spojrzeć w kryształową kulę i zobaczyć życie, na które została skazana. Ale nikt nie miał kryształowej kuli, dzięki Bogu. Nikt nie mógł zobaczyć, co ją czeka. A kiedy czasami krewni innych pacjentów lub członkowie personelu rozpoznawali skorupę kobiety, która kiedyś była Vivienne Turner, Keeley była dumna, że jej matka wyglądała tak dobrze, jak tylko mogła. Bo to by się liczyło. Dla niej.

A więc przetestuj go, pomyślała. Zobacz, co potężny Ariston Kavakos wykłada na stół. Zobacz, czy jest to na tyle duże, że pozwoli ci znieść jego towarzystwo dłużej niż minutę. 'Ile,' powiedziała łyso, 'proponujesz mi?'

Ariston przełknął niesmak, gdy usłyszał chytrą nutę, która wdarła się do jej głosu i zdał sobie sprawę, że chciwość Keeley była równie przejrzysta jak jej matki. Jego usta wykrzywiły się. Jakże gardził nią i wszystkim, co reprezentowała. Jednak jego naturalny wstręt nie wystarczył, aby zniszczyć jego pożądanie do niej i jego usta stały się suche, gdy pomyślał o uprawianiu seksu z Keeley Turner. Bo nie do pomyślenia było, żeby wróciła do Lasii i nie przespała się z nim. To przyniosłoby satysfakcję i zamknięcie - dla nich obojga. Gorączka w jego krwi zostałaby usunięta, a potem można by ją spokojnie wymazać z całego ich życia. Dostałaby w nagrodę wystarczająco dużo pieniędzy, by ją zadowolić. Zniknęłaby w promieniach zachodzącego słońca. Najważniejsze ze wszystkiego-Pavlos nigdy więcej by jej nie zobaczył.

Uśmiechnął się, gdy wspomniał o sumie pieniędzy, oczekując jej wdzięczności i natychmiastowej akceptacji, ale zamiast tego spotkał się ze spojrzeniem jej zielonych oczu, które było niemal lodowate.

'Podwój to,' powiedziała chłodno.

Uśmiech Aristona zamarł, ale czuł, jak natarczywe uderzenie pożądania nasila się, ponieważ jej postawa sprawiła, że jego bezduszny plan stał się o wiele łatwiejszy do wykonania. Każdą kobietę można było kupić, przypomniał sobie z goryczą. Trzeba było tylko wynegocjować odpowiednią cenę.

'Masz umowę,' powiedział miękko.




ROZDZIAŁ TRZECI

ROZDZIAŁ TRZECI

LASIA BYŁA tak samo piękna, jak Keeley ją zapamiętała. Nie. Może nawet bardziej. Bo kiedy miałaś osiemnaście lat, myślałaś, że słoneczne dni nigdy się nie skończą, a piękno będzie trwało wiecznie. Nigdy nie przypuszczałaś, że życie może potoczyć się tak inaczej, niż sobie wyobrażałaś. Myślała, że pieniądze będą trwać. Myślała, że...

Nie. Spojrzała przez okno samochodu na bezchmurne, błękitne niebo. Nie zamierzała tego robić. Nie zamierzała oglądać się za siebie. Była tu, na tej oszałamiającej prywatnej wyspie, by pracować dla Aristona Kavakosa i zarobić na gniazdko dla swojej biednej, załamanej matki. Skupiając wzrok na granatowej linii horyzontu, przypomniała sobie, żeby zacząć szukać pozytywów, a nie negatywów.

Na jedynym lądowisku w Lasii czekał na nią elegancki samochód - jego klimatyzowane wnętrze było rozkosznie przyjazne, ponieważ, mimo że była dopiero wiosna, południowe słońce było intensywne. Podczas lotu zastanawiała się, czy ktoś z personelu Aristonu może ją pamiętać i obawiała się takiego rozpoznania. Ale na szczęście kierowca był nowy - no, nowy dla niej - i miał na imię Stelios.

Wydawał się milczeć i Keeley nic nie mówiła, gdy potężny samochód wiódł górskimi drogami w kierunku kompleksu Kavakos po drugiej stronie wyspy. Ale choć na zewnątrz była spokojna, wewnątrz trzęsła się z różnych powodów. Po pierwsze, straciła pracę w supermarkecie. Jej kierownik zareagował z niedowierzaniem, kiedy poprosiła o miesiąc bezpłatnego urlopu, mówiąc jej, że chyba postradała zmysły, skoro oczekuje tego rodzaju korzyści. Dodał z triumfem, że to zła praca, ale w głębi duszy Keeley już to wiedziała. Bo niezależnie od tego, jak bardzo się starała, nigdy nie pasowała. Nie tam. Nigdzie, jeśli się nad tym zastanowić, a już na pewno nie tutaj, w tym prywatnym raju, który emanował nieopisanym bogactwem i przywilejami. Gdzie kosztowne jachty chwiały się na lazurowym morzu tak beztrosko, jak dziecko pływające z zabawkami w wannie. Pochyliła się do przodu, żeby lepiej się przyjrzeć, gdy samochód pokonał zakręt i powoli zjechał w stronę kompleksu, który ostatni raz widziała, gdy miała osiemnaście lat, mrugając oczami ze zdziwienia, bo wszystko wyglądało tak inaczej.

Och, nie Assimenos Bay - to się nie zmieniło. Naturalna zatoka ze swoim srebrzystym piaskiem była tak samo zachwycająca jak zawsze, ale ogromny dom, który kiedyś nad nią dominował, zniknął. Nie było już rezydencji przy plaży, a na jej miejscu stał imponujący budynek, który wydawał się składać głównie ze szkła. Nowoczesny i wspaniały, przezroczyste ściany i zakrzywione okna odbijały różne odcienie morza i nieba, tak że pierwsze wrażenie Keeley było takie, że wszystko wyglądało tak niebiesko. Tak niebieskie jak oczy Aristona, pomyślała, zanim przypomniała sobie wściekle, że nie jest tu po to, by o nim fantazjować.

I wtedy, jakby wyczarowała go ze swojej niespokojnej wyobraźni, zobaczyła greckiego potentata stojącego przy jednym z ogromnych okien na pierwszym piętrze domu. Stał obserwując ją - jego postawa była nieruchoma jak posąg. Przez jej ciało przebiegła fala mimowolnej świadomości, gdy wpatrywała się w niego, bo nawet na odległość dominował nad wszystkim. Nawet jeśli otaczało ją tyle naturalnego piękna i scenerii, jakiej dawno nie widziała, to i tak odciągnięcie od niego wzroku wymagało ogromnego wysiłku. Nie mogła być widziana, jak gapi się na niego jak jakaś bezradna fanka. Czy już raz nie popełniła tego błędu? I zobacz, gdzie ją to zaprowadziło. To była jej szansa na odkupienie się i jedynym sposobem, by to osiągnąć, było uodpornienie się na niego i jego bezwysiłkową charyzmę. Pokazać mu, że już go nie chce - ten statek odpłynął - bo nie przepadała za okrutnymi miliarderami, którzy traktują cię z zerowym szacunkiem.

Samochód zatrzymał się, Stelios otworzył drzwi, a Keeley poczuła zapach cytryn, sosny i słony smak pobliskiego morza, gdy wyszła na spieczony słońcem dziedziniec.

'Oto Demetra', powiedział Stelios, gdy kobieta w średnim wieku w białym, czystym uniformie zaczęła iść w ich stronę przez mieniący się żar. 'Ona jest kucharką, ale w zasadzie to ona rządzi! Nawet Ariston słucha, kiedy Demetra mówi. Zaprowadzi was do waszych kwater. Macie sporo szczęścia, że tu mieszkacie,' zauważył. 'Wszyscy inni pracownicy mieszkają w wiosce'.

'Dziękuję.' Keeley odwróciła się do niego ze zdziwieniem. 'Mówisz perfekcyjnie po angielsku!'

'Całkiem sporo. Przez jakiś czas mieszkałem w Londynie. Zarabiałem na życie jeżdżąc taksówkami'. Stelios obdarzył go niezrozumiałym uśmiechem. 'Chociaż szef nie lubi, żebym się z tym zbytnio obnosił'.

Nie, założyłaby się, że nie. Cichy, ale wyrozumiały kierowca byłby atutem dla takiego maniaka kontroli jak Ariston, pomyślała Keeley z przekąsem. Ktoś, kto mógłby podsłuchiwać rozmowy jego anglojęzycznych gości, gdyby zaszła taka potrzeba. Słyszała jednak oczywistą sympatię w głosie kierowcy, kiedy mówił o swoim szefie, i zastanawiała się, co autokratyczny armator zrobił, żeby na to zasłużyć, poza tym, że urodził się ze srebrną łyżeczką w ustach. Ale wszyscy cię lubią, kiedy masz pieniądze, przypomniała sobie. Świat był pełen wisielców, którzy byli zahipnotyzowani przez przynętę bogactwa. Tych samych, którzy porzucali cię jak gorący kartofel, gdy całe to bogactwo odchodziło.

Uśmiechnęła się, gdy kucharz podszedł, przypominając sobie, że ważne jest, by zostać zaakceptowanym przez ludzi, z którymi będzie pracować i pokazać im, że nie boi się ciężkiej pracy.

'Kalispera, Demetra,' powiedziała, wyciągając rękę. 'Jestem Keeley. Keeley Turner.'

'Kalispera,' powiedział kucharz, wyglądając na zadowolonego. 'Mówisz po grecku?'

'Nie bardzo. Tylko kilka zwrotów.' Keeley pociągnął za twarz. 'Ale chętnie nauczyłbym się więcej. Czy mówisz po angielsku?'

'Neh. Kyrios Kavakos lubi, gdy wszyscy jego pracownicy mówią po angielsku.' Uśmiechnęła się. 'Pomagamy sobie nawzajem. Chodź. Pokażę ci twój dom.

Keeley podążyła za kucharzem wąską, piaszczystą ścieżką prowadzącą wprost na plażę, aż dotarli do małego, bielonego domku. Słyszała, jak fale uderzają o brzeg i widziała na wodzie ruchome promienie słońca, ale mimo że otaczało ją tyle piękna, jedyne, co pamiętała, to wrzawa i chaos. Bo czy to nie tam, obok tego zbioru skał, Ariston przyciągnął ją w swoje ramiona, by poczuć ten kusząco słodki smak przyjemności, zanim znów ją odepchnął? Zamknęła oczy, gdy mimo upału dnia na jej nagich ramionach pojawiła się gęsia skórka. Jakim cudem wspomnienie czegoś, co wydarzyło się tak dawno temu, wciąż było tak żywe?

'Podoba ci się?' zapytała Demetra, najwyraźniej źle interpretując jej milczenie.

'O rany, tak. Jest...piękny,' powiedziała szybko Keeley.

Demetra uśmiechnęła się. 'Oreos. Cała Lasia to oreo. Przyjdź do domu, kiedy będziesz gotowa, a ja ci wszystko pokażę'.

Po tym jak Demetra odeszła, Keeley weszła do domku - zostawiając otwarte drzwi, aby mogła usłyszeć fale, gdy ruszyła na zwiedzanie swojego tymczasowego domu. Nie potrzebowała dużo czasu, aby się zorientować, bo choć był mały i kompaktowy, to jednak większy niż jej dom w Londynie. Był tu salon i mała kuchnia, a na górze sypialnia z miejscem na niewiele więcej niż duże łóżko. Łazienka była zaskakująco wyrafinowana, a całe miejsce było proste i czyste, ze ścianami pomalowanymi na biało i całkowicie pozbawionymi dekoracji. Ale światło, które wlewało się do każdego pokoju było niesamowite - jasne i przejrzyste i nakręcone tańczącym odbiciem fal. Kto potrzebował obrazów na ścianach, kiedy miało się coś takiego?

Keeley rozpakowała się, wzięła prysznic i przebrała się w szorty i koszulkę - i właśnie schodziła na dół, gdy zobaczyła Aristona idącego w stronę jej domku. I starała się jak mogła, nie mogła zrobić nic, by zapobiec potężnemu ściśnięciu serca i roztopionej strudze w głębi siebie.

Chciała się odwrócić. Zamknąć oczy i uciszyć go... a jednak chciała go oglądać jak powtórkę ulubionego programu telewizyjnego. Potężne parcie jego ud, gdy szedł. Szerokość jego barków i spięte mięśnie ramion. Sposób, w jaki jego biała koszulka kontrastowała z ciemnością jego oliwkowej skóry. Zaschło jej w ustach, gdy zauważyła wąski pasek skóry pokazujący się nad nisko zawieszonym pasem jego wyblakłych dżinsów. Bo to był Ariston taki, jakim go zapamiętała - nie w wytwornym garniturze, który zdawał się go krępować, ale wyglądający tak, jakby właśnie skończył pracę na jednej z łodzi rybackich.

Był najbardziej samczym samcem alfa, jakiego kiedykolwiek widziała, ale najważniejsze było, żeby nie domyślił się, że ona tak myśli. Musiała reagować na niego obojętnie - nie zdradzając żadnych niepokojących emocji, gdy tylko się zbliżał. Musiała udawać, że jest jak każdy inny mężczyzna - mimo że nim nie był. Ponieważ żaden inny mężczyzna nigdy nie sprawił, że czuła się w ten sposób. Wciągnęła niepewny oddech, gdy się zbliżył, ponieważ najważniejszą rzeczą, o której musiała pamiętać, było to, że tak naprawdę go nie lubi.

'Więc. tu jesteś,' zauważył, jego niebieskie oczy przesuwające się po niej z ich dziwnym, zimnym ogniem.

'Oto jestem.' Czując się osobliwie niesubstancjalnie, szarpnęła za obszycie swojej koszulki. 'Brzmisz na zaskoczonego'.

'Może jestem. Część mnie zastanawiała się, czy nie zmienisz zdania w ostatniej chwili i nie przyjdziesz.

'Czy powinnam była?' Spojrzała na niego pytającym wzrokiem. Czy byłoby mądrzej odrzucić twoją hojną ofertę pracy i kontynuować moje życie tak, jak było, Kyriosie Kavakosie?

Gdy wpatrywała się w niego tak nieustraszenie, jej jasnozielone oczy tak kocie i zachwycające, Ariston pomyślał o odpowiedziach, których mógłby jej udzielić. Gdyby była kimś, na kim mu zależało, powiedziałby jej, że owszem, powinna trzymać się z dala od jego wyspy i skazanej na zagładę orbity człowieka takiego jak on. Ale chodziło o to, że jemu nie zależało. Ona była towarem. Kobietą, którą zamierzał uwieść i dokończyć to, co ona zaczęła te wszystkie lata temu. Po co ostrzegać ją, by miała się na baczności przed czymś, co miało przynieść im obojgu ogromną przyjemność?

I zamknięcie, przypomniał sobie ponuro. Bo czyż zamknięcie nie było równie ważne?

Wpatrywał się w gęste blade włosy, które zwisały w skręconym sznurze przez jedno ramię, zastanawiając się, dlaczego tak trudno było mu oderwać od niej wzrok. Znał kobiety piękniejsze. Z pewnością znał kobiety bardziej odpowiednie niż jakaś spłukana była imprezowiczka ze znakiem dolara w oczach. Jednak świadomość tego nie umniejszała jej wpływu na niego. Jej bujne piersi napierały na koszulkę w kolorze cytryn, które rosły na wzgórzach za domem, a para bawełnianych szortów opływała jej zgrabne biodra i nogi. Wsunęła swoje bose stopy w parę błyszczących klapek, tak że wyglądała niespodziewanie beztrosko i młodo - jakby nie podjęła najmniejszego wysiłku, aby zaimponować mu swoim wyglądem, a niespodziewaność tego faktu sprawiła, że pożądanie zakręciło się w nim jeszcze bardziej.

'Nie, myślę, że jesteś dokładnie w odpowiednim miejscu', powiedział równo. 'Więc wejdźmy do domu i oprowadzę cię po nim. Myślę, że przekonasz się, że od ostatniego razu, kiedy tu byłaś, sporo się zmieniło.'

'Nie, szczerze mówiąc. Nie musisz tego robić,' powiedziała. 'Demetra już się zaoferowała.'

'Ale ja oferuję teraz.'

Przechyliła głowę na jedną stronę. Z pewnością byłoby bardziej odpowiednie, gdyby inny pracownik mnie oprowadził? Musisz mieć mnóstwo innych rzeczy, które wolałbyś robić - taki zajęty człowiek jak ty, z wielkim imperium do kontrolowania.

'Nie obchodzi mnie, czy jest to właściwe, czy nie, Keeley. Tak się składa, że jestem bardzo praktycznym pracodawcą.

'I co powiesz, to będzie, prawda?'

'Dokładnie. Więc dlaczego po prostu nie zaakceptujesz tego i nie zrobisz tego, co mówię?

Był tak absurdalnie opanowany, pomyślała Keeley z urazą. Czy nie zdawał sobie sprawy z tego, jak nie na miejscu i jak przestarzale brzmiał, kiedy mówił w ten sposób? Ale mimo że sprzeciwiała się jego przesadnej postawie, nie mogła zaprzeczyć, że tak na nią działał. To było tak, jakby jej ciało zostało zaprogramowane, by reagować na jego męską dominację i nic nie mogła zrobić, by to powstrzymać. Jej twarz była gorąca, gdy zamykała drzwi domku i szła za nim przez plażę w kierunku jego domu, jej klapki zapadały się w miękkim piasku, gdy starała się dorównać jego tempu.

'Jakieś pytania, które chcesz zadać?' powiedział, zerkając na nią.

Było ich milion. Chciała wiedzieć, dlaczego - mając trzydzieści pięć lat i będąc z pewnością jednym z najbardziej pożądanych kawalerów na świecie - wciąż nie był żonaty. Chciała wiedzieć, co czyni go tak twardym, zimnym i dumnym. Chciała wiedzieć, czy kiedykolwiek się śmiał, a jeśli tak, to co sprawiało, że te zmysłowe usta wykrzywiały się z humorem. Ale odgryzła wszystkie te pytania, bo nie miała prawa ich zadawać. 'Tak,' powiedziała. 'Co skłoniło cię do zburzenia starego domu?'

Ariston poczuł, jak puls migocze na jego skroni, gdy zmniejszył swój krok, by mogła za nim nadążyć. Jak na ironię, wybrała temat, który wciąż miał moc sprawiania, że czuł się nieswojo. Pamiętał niedowierzanie, z jakim spotkał się, gdy zaproponował wyburzenie starego domu, który był bogaty w historię. Jak ludzie myśleli, że działał z poczucia źle ulokowanego żalu po śmierci ojca. Ale to nie miało z tym nic wspólnego. Dla niego było to konieczne odrodzenie. Czy powinien jej powiedzieć, że chciał zrównać przeszłość z tymi imponującymi murami? Jakby wierzył, że te mroczne wspomnienia można zredukować do gruzu, tak jak cegły. Że chciał zapomnieć o domu, w którym jego matka bawiła się z nim do dnia, w którym odeszła, zostawiając jego i Pavlosa pod opieką ojca. Tak samo jak chciał zapomnieć o przyjęciach i chorobliwie słodkim smrodzie marihuany oraz o kobietach sprowadzanych z miejsc w całej Europie, które miały za zadanie "zabawiać" jego ojca i jego zmęczonych przyjaciół. Dlaczego miałby powiedzieć Keeley Turner coś takiego - skoro ona i jej matka były dokładnie takimi kobietami?

'Nowa miotła, nowa era,' powiedział z ciężkim uśmiechem. 'Kiedy mój ojciec zmarł, uznałem, że muszę dokonać kilku zmian. Odcisnąć swoje własne piętno na tym miejscu.'

Wpatrywała się w szeroką szklaną konstrukcję. 'Cóż, z pewnością to zrobiłaś'.

Jej kokieteryjne słowa brzmiały spekulatywnie - instynktowna reakcja chciwej kobiety skonfrontowanej z bogactwem - ale to nie zniwelowało przyjemności, jaką Ariston czerpał z jej pochwał. Ani nie powstrzymało go od myślenia, jak bardzo chciałby usłyszeć ten miękki angielski głos szepczący mu do ucha zupełnie inne rzeczy. Czy była jedną z tych kobiet, które rozmawiały podczas seksu? zastanawiał się. Czy też milczała, dopóki nie zaczęła dochodzić, wydając z siebie radosną przyjemność do ucha mężczyzny? Jego usta wykrzywiły się w spekulatywnym uśmiechu. Nie mógł się doczekać, żeby się tego dowiedzieć.

Gestem nakazał jej, by go poprzedziła, choć jej kręcąca się pupa utrudniała mu skupienie się na trasie. Pokazał jej kort tenisowy, siłownię, swój gabinet i dwie mniejsze sale recepcyjne - ale nie zdecydował się zabrać jej na górę, do każdej z siedmiu sypialni z łazienkami, ani do swojego głównego apartamentu. Gardło mu się zacisnęło. Demetra mogła to zrobić później.

W końcu wprowadził ją do głównego salonu, który był centralnym punktem domu, uważnie obserwując jej reakcję, gdy została skonfrontowana z widokiem na morze, który zdominował trzy z masywnych szklanych ścian. Przez chwilę stała tam bez ruchu - nie zauważając bezcennych jaj Fabergé, które leżały na jednym z niskich stolików, ani rzadkiego posągu Lysipposa, który kupił pod nosem międzynarodowych dealerów w domu aukcyjnym w Nowym Jorku i który przypieczętował jego reputację jako konesera sztuki.

'Wow,' powiedziała niewyraźnie. 'Kto to wymyślił?'

'Poprosiłem architekta, aby zaprojektował mi coś, co zmaksymalizuje widoki i aby każdy pokój przepływał do następnego,' powiedział. 'Chciałem światła i przestrzeni wszędzie - tak, że kiedy pracuję, nie wydaje się, że jestem w biurze'.

'Nie mogę sobie wyobrazić żadnego biura wyglądającego w ten sposób. To wygląda...cóż, to najbardziej oszałamiające miejsce, jakie kiedykolwiek widziałem.' Odwróciła się do niego twarzą. 'Rodzinny biznes musi mieć się dobrze.'

'Uspokajająco dobrze,' powiedział nijako.

'Nadal budujesz statki?'

Podniósł brwi. 'Mój brat ci nie powiedział?'

'Nie, Ariston. Nie powiedział mi. Ledwo zdążyliśmy się ponownie zapoznać, zanim go odciągnąłeś.'

'Tak, nadal budujemy statki,' potwierdził. 'Ale robimy też wina i oliwę z oliwek po drugiej stronie wyspy, które stały się zaskakującym hitem we wszystkich rodzajach miejsc. W dzisiejszych czasach ludzie zdają się cenić towary organiczne, a produkty z Kavakos znajdują się na liście zakupów większości wielkich szefów kuchni na świecie" - uniósł brwi. 'Coś jeszcze chcesz wiedzieć?'

Przeczesała dłonie po swoich szortach. 'W Anglii powiedziałeś, że spodziewasz się gości w ten weekend'.

'To prawda. Dwóch moich prawników przylatuje jutro z Aten na lunch, a w weekend przyjeżdża pięć osób na przyjęcie domowe.'

'I czy są to Grecy?'

'Międzynarodowi,' ciągnął. 'Chcesz wiedzieć kim oni są?'

'Czy nie jest to zawsze uprzejme, aby znać nazwiska ludzi z wyprzedzeniem?'

'I poręczne, gdy próbujesz zbadać, ile każdy z nich jest wart?' zaproponował drwiąco. 'Jest Santino Di Piero, włoski potentat nieruchomości, który przyjeżdża ze swoją angielską dziewczyną, Rachel. Jest też mój przyjaciel z dawnych lat-Xenon Diakos, który z jakiegoś powodu postanowił przyprowadzić swoją sekretarkę. Chyba ma na imię Megan".

'To już cztery,' powiedziała, zdecydowana nie podnosić się na paskudne kopniaki, które robił.

'Więc to jest to. A Bailey Saunders to drugi gość,' powiedział, jakby dopiero teraz sobie przypomniał.

'Jej nazwisko wydaje się znajome.' Zawahała się. To kobieta, którą zabrałeś na otwarcie wystawy fotograficznej, prawda?

'Czy to istotne, Keeley?' zapytał jedwabiście. Albo, w rzeczy samej, jakaś twoja sprawa?

Potrząsnęła głową, nie wiedząc dlaczego o tym wspomniała, a teraz czuła się głupio i bezbronnie. Zażenowana własną ciekawością i zła na niechcianą zazdrość, która sprawiała, że jej skóra stawała się gorąca, Keeley podeszła do okna i wpatrywała się w nie niewidzialnie. Czy miała spędzać całe dnie, będąc świadkiem, jak Ariston całuje się z piękną kobietą? Widzieć, jak pływali razem w tym niesamowitym basenie lub całowali się na plaży w świetle księżyca? Czy będzie musiała zmienić ich pościel rano i zobaczyć na własne oczy dowody ich wspólnej pasji? Przeszedł ją dreszcz wstrętu i modliła się, żeby tego nie pokazać. Bo nawet gdyby musiała zmagać się z tymi rzeczami - i co z tego? Ariston był dla niej niczym, a ona dla niego i jeśli nie będzie o tym pamiętać, czeka ją bardzo trudny miesiąc.

'Oczywiście, że to nie moja sprawa,' powiedziała sztywno. 'Nie chciałem...'

'Nie chciałem czego?' Przeszedł przez pokój i stanął obok niej przy oknie, a ona zaczęła wdychać jego subtelny, cytrusowy zapach. 'Sprawdzić czy mam dziewczynę czy nie? Dowiedzieć się, czy byłem dostępny, czy nie? Nie martw się, Keeley - jestem przyzwyczajony do tego, że kobiety to robią'.

Zmagała się z tym, aby powiedzieć coś konwencjonalnego. Aby wygłosić jakąś dowcipną uwagę, która mogłaby rozładować nagłe napięcie, które nagle pojawiło się między nimi. Zachować się tak, jakby ją to nie obchodziło, albo skarcić go za jego spektakularną arogancję. Ale on stał tak blisko, że nie mogła wymyślić ani jednego słowa, a nawet gdyby mogła, nie sądziła, że byłaby w stanie powiedzieć je z przekonaniem. Tak samo jak nie wydawało jej się, że jest w stanie zapobiec temu, jak on się czuł - jakby jej ciało nie było już jej własne. Jakby po cichu reagowało na rzeczy, o których do tej pory tylko marzyła.

Spojrzała w jego twarz, by odkryć, że jego oczy stały się zadymione i jakby czytał w jej myślach, bo nagle podniósł rękę, by objąć palcami jej twarz, i uśmiechnął się. Nie był to szczególnie miły uśmiech i nie sięgał nawet do oczu, ale wrażenie jego dotyku wysłało i tak już wyostrzone zmysły Keeley w nadbieg. Jego kciuk przejechał po jej dolnej wardze tak, że zaczęła niekontrolowanie drżeć. To była jedyna rzecz, którą robił, a jednak sprawiała, że miała ochotę się rozpłynąć. Sprawiał, że z każdą sekundą była bardziej podniecona i z pewnością musiało to być widoczne. Jej sutki stwardniały w dwa bolesne punkty i gdzieś nisko w brzuchu czuła rozpraszający i roztopiony ból.

Czy on zdawał sobie z tego sprawę? Czy to dlatego jego chwyt zmienił się tak, że zamiast obejmować jej twarz palcami, przyciągał ją do siebie? Wciągał ją w swoje ramiona, jakby to było jego prawo. Jego oczy płonęły, wpatrując się w jej oczy, a ona czuła, jak miękkość jej ciała idealnie dopasowuje się do twardości jego ciała, gdy zbliżał swoje usta do jej.

A Keeley zadrżała, bo ten pocałunek był jak żaden inny. Był jak każda fantazja, jaką kiedykolwiek miała - a czyż nie było prawdą, że te fantazje zawsze dotyczyły jego? Całował ją powoli, a potem mocno. Całował ją tak długo, aż zaczęła się wiercić, aż myślała, że będzie krzyczeć z rozkoszy. Czuła pęd gorąca i zgrzyt frustracji i jedyne, czego chciała, to poddać się temu uczuciu. Owinąć ramiona wokół jego szyi i pozwolić, by pożądanie wzięło górę. Szeptać mu do ucha, żeby zrobił wszystko, co chce. Co ona chciała. Żeby złagodził ten straszny ból wewnątrz niej, tak jak podejrzewała, że tylko on może.

A potem co? Pozwolić mu zabrać cię do swojego łóżka, mimo że wiesz, jak bardzo tobą gardzi? Mimo że za kilka dni przyjeżdża Bailey Saunders? Bo tak właśnie działali ci ludzie. Sama widziała, w jakim świecie żył. Łatwo przyszło, łatwo poszło.

To nic nie znaczyło. Ona nic nie znaczyła - czyż nie dał już tego jasno do zrozumienia? A dla kogoś, kto ma już zachwiane poczucie własnej wartości, takie działanie byłoby kompletnym szaleństwem.

'Nie!' Keeley szarpnęła się od niego, robiąc kilka kroków w tył i próbując zignorować cichy protest swojego ciała. 'Co ty do cholery myślisz, że robisz, Ariston?' zażądała. 'Skacząc na mnie w ten sposób!'

Jego krótki śmiech był zabarwiony frustracją. 'Och, proszę,' ciągnął. Proszę nie obrażaj mojej inteligencji, koukla mou - ani swojej własnej. Byłaś-jesteś-gorąca i napalona. Chciałaś, żebym cię pocałował, a ja z przyjemnością to zrobiłem.

'Nie zrobiłam tego', odparła.

'Och, Keeley - dlaczego zaprzeczać prawdzie? To nie jest najlepszy początek w tych okolicznościach, nie kiedy uważam, że uczciwość jest bezcennym atutem dla wszystkich moich pracowników.

'I z pewnością przekraczanie fizycznych granic ze swoimi pracownikami jest niedopuszczalnym zachowaniem dla każdego pracodawcy - czy przestałaś się nad tym zastanawiać?'

'Może gdybyś przestał patrzeć na mnie z tak jawnym zaproszeniem,' powiedział jedwabiście, 'wtedy mógłbym przestać reagować na ciebie jako człowiek, a nie jako szef.'

'Nie byłam!' powiedziała z oburzeniem.

'Nie byłaś? Zadaj sobie to pytanie jeszcze raz, tylko tym razem nie okłamuj siebie'.

Keeley przygryzła wargę. Czy patrzyła na niego zachęcająco? Serce jej waliło. Oczywiście, że tak. I jeśli miała być brutalnie szczera, to czyż nie pragnęła, żeby ją pocałował, odkąd zobaczyła go stojącego w oknach swojej szklanej rezydencji, którego potężna sylwetka dominowała nad wszystkim wokół? Może nawet wcześniej - gdy z twarzą jak grom i napiętym, potężnym ciałem ruszył przez londyńską galerię w stronę jej i Pavlosa. A ona nie mogła pozwolić sobie na takie odczucia. Była tu, żeby zarobić pieniądze i pomóc w opiece nad chorą matką - a nie zadawać się z takim zadufanym szowinistą jak Ariston i przy okazji złamać sobie serce.

Wciągnęła głęboki oddech i zmusiła się, by przynajmniej wyglądać tak, jakby panowała nad własnymi emocjami. 'Nie mogę zaprzeczyć, że istnieje między nami przyciąganie,' powiedziała. 'Ale to nie znaczy, że będziemy działać na nim. Nie tylko dlatego, że jesteś moim szefem i jest to niestosowne, ale dlatego, że nawet się nie lubimy.'

'Co lubienie ma z tym wspólnego?'

'Are you serious?'

'Całkowicie poważnie.' Wzruszył ramionami. 'Z mojego doświadczenia wynika, że odrobina wrogości zawsze dodaje pikanterii. Pewnie mama cię tego nauczyła, Keeley?

Domniemana obelga nałożyła się na kolejną warstwę bólu i Keeley miała ochotę rzucić się na niego. Uderzyć gniewnie pięściami w tę potężną klatkę piersiową i powiedzieć mu, żeby zachował swoje opinie dla siebie, bo nie wie, o czym mówi. Ale nie ufała sobie, by się do niego zbliżyć, bo dotknąć go to znaczyło go pragnąć, a nie mogła sobie pozwolić na ponowne postawienie się w takiej sytuacji. Prosił o szczerość, prawda? Więc dlaczego po prostu mu jej nie dać, nawet jeśli oznaczało to przełknięcie jej dumy w tym procesie? Po co udawać, że nie ma słonia w pokoju, skoro całe ich stado groziło, że ją zdepcze?

'Nie mam zamiaru się do ciebie zbliżać, Aristonie, głównie dlatego, że nie jesteś typem mężczyzny, który mi się podoba,' powiedziała powoli. 'Przyjechałam tu, aby zarobić dobre pieniądze i to właśnie zamierzam robić. Właściwie to wszystko, co zamierzam robić. Zamierzam ciężko pracować i trzymać się od ciebie jak najdalej. Nie zamierzam znów stawiać się w sytuacji bezbronności". Wymusiła uśmiech, wtrącając do swojego głosu wymaganą nutę uległości, przypominając sobie, że ma zachowywać się jak pokorny pracownik, którym miała być. 'Więc jeśli mi wybaczysz - lepiej pójdę i dowiem się, czy Demetra chce, żebym coś zrobiła w kuchni'.



ROZDZIAŁ CZWARTY

ROZDZIAŁ CZWARTY

ONA doprowadzała go do szaleństwa.

Szaleństwo.

Wciągając płuco powietrza, Ariston zanurkował pod atramentowe wody morza, które dopiero zaczynało być ozłocone przez słońce wschodzące nad horyzontem. Było wcześnie. Zbyt wcześnie, by ktokolwiek inny był w pobliżu. Nawet personel jeszcze się nie obudził, a okiennice pozostawały szczelnie zamknięte w oknach sypialni w domku Keeley. I to była całkiem trafna metafora obecnego stanu rzeczy między nimi, pomyślał ponuro. Jak na mężczyznę tak całkowicie przekonanego o swojej seksualnej władzy nad kobietami - i nie bez powodu - sprawy z Keeley Turner nie poszły do końca zgodnie z planem.

Przez chwilę mocno pływał pod cienistą powierzchnią wody, próbując pozbyć się z ciała niespokojnej energii, która w nim narastała, ale łatwiej było powiedzieć niż zrobić. Źle sypiał, a obrazy Keeley w różnych wyobrażonych stadiach rozebrania nawiedzały jego erotyczne i frustrujące sny. Ponieważ ona miała na myśli to, co powiedziała, odkrywał z rosnącym niedowierzaniem - i pomimo seksualnej chemii, która tak mocno skwierczała między nimi, ona uparcie trzymała go na dystans. Na początku myślał, że jej zachowanie było częścią jakiejś wymyślonej akcji mającej na celu utrzymanie go w ryzach. Ale nie było żadnego złagodzenia jej postawy wobec niego. Żadnego nagłego złagodzenia, które mogłoby wskazywać na jej osłabienie. Wszystkie interakcje między nimi przebiegały w sposób formalny, ale wysoce niezadowalający.

Uprzejmie zapytała, czy chciałby kawy, chleba lub wody. Spuszczała demonstracyjnie oczy, gdy tylko ich drogi się krzyżowały. Nieważne, ile razy mówił jej, że nie ma nic przeciwko temu, by używała jego chrześcijańskiego imienia w miejscach publicznych, nie docierało to do niej. Była zagadką, pomyślał. Czy naprawdę była odporna na podziwiające ją spojrzenia jego ateńskich prawników, kiedy przybyli na Lasię na lunch - czy też była po prostu bardzo sprytną aktorką, która znała siłę swojego piękna? Zachowywała się tak, jakby była zrobiona z marmuru, podczas gdy on wiedział na pewno, że pod tą chłodną i krzywą powłoką zewnętrzną bije serce namiętnej kobiety.

Czy myślał, że do tej pory już mu ulegnie? Że na wspomnienie pocałunku, którym podzielili się pierwszego dnia, będzie się skradać w jego ramionach, by dokończyć to, co zaczęli?

Oczywiście, że tak.

Ten krótki pocałunek był najbardziej erotyczną rzeczą, jaka przydarzyła mu się od dłuższego czasu, ale prowadził dokładnie do nikąd i chociaż nie był człowiekiem przyzwyczajonym do odmawiania mu tego, czego naprawdę pragnął - teraz był zmuszony doświadczyć dokładnie tego. Więc był trochę zdystansowany wobec niej, zamierzając pokazać swoją dezaprobatę dla kobiet, które się droczyły, myśląc, że jego niecierpliwość sprawi, że zrozumie, że jego cierpliwość jest na wyczerpaniu. Przewidywał, że znajdzie go samego w jakiejś spokojnej chwili. Wyobrażał sobie, jak przesuwa suwak jego spodni i dotyka go tam, gdzie on sam pragnie być dotykany. Przełknął. Każda inna kobieta by to zrobiła - a Keeley z pewnością miała w tym względzie swoją historię. Gdyby wszystko poszło zgodnie z planem, już dawno powinien był pójść z nią do łóżka i cieszyć się kilkoma sesjami oszałamiającego seksu. W rzeczywistości, do tej pory prawdopodobnie byłby już coraz bardziej znudzony jej nieuniknionym uwielbieniem i jego jedynym dylematem byłoby wypracowanie najlepszego sposobu na powiedzenie jej, że to koniec.

Ale tak się nie stało.

Rzuciła się w wir pracy z entuzjazmem, który go zaskoczył. Czy układała półki w supermarkecie z taką pasją? zastanawiał się z przymrużeniem oka. Demetra poinformowała go, że Angielka była radosna w kuchni i w domu. Radość? - zastanawiał się ponuro. Do tej pory widział na to niewiele dowodów.

Czy jej mroźna postawa miała na celu podsycenie jego seksualnego apetytu? Bo jeśli tak było, to działało. Jego ciśnienie wzrastało za każdym razem, gdy wchodziła na taras w swoim czystym, białym uniformie. Biała, bawełniana sukienka nadawała jej wygląd czystości, a jej blond włosy były zgrabnie zaczesane do tyłu w bezsensowny kok, co sprawiało, że wyglądała jak idealna służąca. Jednak błysk ognia w jej zielonych oczach, gdy tylko zmuszała się do spotkania z jego spojrzeniem, był nie do pomylenia - jakby wyzywała go, by znów się do niej zbliżył.

Wynurzył się w jasny, złoty poranek, strząsając krople wody z głowy, zanim zaczął płynąć z mocą w kierunku brzegu. Nadszedł czas, by stawić czoła nadchodzącemu dniu i zabawić się w gospodarza. Przybyło czterech jego gości, ale Bailey Saunders nie było już na liście gości. Zadzwonił do niej kilka dni temu i poprosił o zmianę terminu, a ona się zgodziła. Oczywiście, że tak. Kobiety zawsze to robią. Idąc po piasku, poczuł dreszcz oczekiwania.

Może nadszedł czas, aby Keeley Turner zrozumiała, że nie ma sensu opierać się nieuniknionemu.

* * *

'Czy wyjmiesz kawę, Keeley?' Demetra wskazała na załadowaną tacę.

'Oczywiście.' Keeley wygładziła swoją białą sukienkę od munduru. 'Czy mam położyć na talerzu kilka tych małych cytrynowych ciasteczek?'

Efharisto.

'Parakalo.' Automatycznie sprawdzając, czy ma wszystko, czego potrzebuje, Keeley z ciężkim sercem wyniosła je na taras. Kolejna podróż do stołu ustawionego obok basenu, gdzie Ariston kończył długi lunch ze swoimi wytwornymi gośćmi, a ona się tego bała. Bała się, że zobaczy jego surową twarz, która będzie ją obserwować, jego wyraz twarzy ukryty za ciemnymi okularami, kiedy będzie próbowała przejść wzdłuż krawędzi basenu, nie wyglądając na zbytnio skrępowaną, ale to było trudne. Tak samo jak trudno było zapomnieć o pocałunku, którym się podzielili, kiedy sprawił, że jej zwykle nie reagujące ciało ożyło - i pozostawił ją w stanie sfrustrowanego podniecenia od tamtej pory. To było tak, jakby zapalił papier dotykowy jej tłumionej seksualności i podpalił go.

A ona mogła winić tylko siebie.

Dlaczego nie powstrzymała go przed wciągnięciem jej w ramiona w ten sposób? Ponieważ była bezsilna, by go powstrzymać. Chciała, żeby to zrobił. Nadal chciała, żeby to zrobił.

Przygryzła wargę. Robiła wszystko, co w jej mocy, by zepchnąć go na dalszy plan - unikała go, gdy tylko było to możliwe i skupiała się na swojej pracy, zdecydowana wykonać zadanie, z którego mogła być dumna. Chciała wymazać jego negatywne wrażenia o niej i pokazać mu, że potrafi być uczciwa, pracowita i porządna. Tak jak była zdeterminowana, by nie wzbudzić podejrzeń ludzi, z którymi pracowała. Lubiła Demetrę i Steliosa, podobnie jak dodatkowy personel, który został ściągnięty z pobliskiej wioski, by pomóc w organizacji przyjęcia. Nie chciała, żeby myśleli, że ma coś wspólnego z szefem. Wszystko, czego pragnęła, to być postrzegana jako pomocna Angielka, która chętnie bierze na siebie swoją część.

Słońce grzało ją w głowę, gdy wyniosła kawę na zewnątrz, gdzie cała piątka siedziała wokół resztek posiłku, który im zaserwowała-Xenon, Megan, Santino, Rachel i Ariston. Została im wczoraj przedstawiona i wszyscy wydawali się typem odrzutowców, z którymi już się nie kojarzyła. Zapomniała o tym życiu, w którym kobiety zmieniały stroje cztery razy dziennie i wydawały na słomkowy kapelusz więcej, niż Keeley wydała na całą swoją letnią garderobę. Była tak uprzejma i przyjazna, jak wymagało tego jej stanowisko, ale zdawała sobie też sprawę, że jako członek personelu była przeważnie niewidzialna. Tylko przyjazna Rachel traktowała ją jak prawdziwą osobę - i zawsze nawiązywała rozmowę, gdy tylko ją widziała.

Długie, brązowe nogi Rachel były wyciągnięte przed nią i rozjaśniła się, gdy zobaczyła Keeley zbliżającą się ze srebrnym dzbankiem do kawy błyszczącym w promieniach słońca.

'Och, mniam. Uwielbiam tę grecką kawę!' powiedziała. 'Jest taka gęsta i słodka'.

'Nie zrobię oczywistego porównania,' skomentował drętwo Santino, z łatwością łapiąc pospiesznie zwiniętą serwetkę, którą jego dziewczyna rzuciła w niego w szyderczej furii.

Rachel wzięła mały kubek z tacy. 'Dzięki, Keeley. Czy można prosić o jeszcze trochę wody gazowanej? Jest dziś tak gorąco. Musisz się piec w tym mundurze,' zauważyła, marszcząc czoło. 'Czy Ariston pozwala ci się ochłodzić w basenie, czy też stale trzyma twój nos przy kamieniu szlifierskim?'

'Och, Keeley wie, że ma władzę nad tym miejscem, kiedy nie pracuje,' mruknął Ariston. 'Ona po prostu decyduje się nie korzystać z tego, prawda, Keeley?'

Wszyscy patrzyli na nią i Keeley była bardzo świadoma faktu, że Rachel i Megan miały na sobie kaftany z gazy na maleńkie bikini, podczas gdy ona miała na sobie uniform, który sprawiał, że czuła się całkowicie przesadnie ubrana, jak również przegrzana. Wszyscy pracownicy Ariston nosili uniformy - ale jakoś na niej wyglądało to zupełnie nie tak. Miał odpowiedni rozmiar i wszystko, ale robił niepożądane rzeczy z jej figurą. To była jedyna rzecz, którą odziedziczyła po matce, a z którą nie mogła nic zrobić. Bo niezależnie od tego, jak bardzo starała się zamaskować swoje kształty luźnymi ubraniami, jej biust zawsze wydawał się za duży, a krągłość bioder o ułamek za szeroka, więc wszystko przylegało dokładnie tam, gdzie nie chciała, żeby przylegało.

'Mam wielki ocean na wyciągnięcie ręki, jeśli kiedykolwiek poczuję potrzebę popływania, ale kiedy nie pracuję, najczęściej spędzam czas na robieniu rzeczy na komputerze', powiedziała, a potem, ponieważ wciąż patrzyli na nią pytająco, poczuła się zobowiązana do zaoferowania jakiegoś wyjaśnienia. 'Studiuję na kierunku studiów biznesowych', dodała.

'Cóż, to wszystko jest bardzo godne podziwu, ale od czasu do czasu trzeba wziąć wolne. Jak to się mówi, że wszystko jest pracą, a nie zabawą?' zapytała Rachel, przeczesując palcami swoje ciemne włosy i rzucając Aristonowi pytające spojrzenie. 'Czy nie mówiłaś, że Bailey uciekła w ten weekend, jeśli wybaczysz kalambur?

'Bailey już nie przyjdzie, nie,' odpowiedział gładko Ariston.

'Więc będzie nam brakowało kobiety na kolacji?' upierała się Rachel.

'Och, jestem pewien, że będziesz w stanie sobie z tym poradzić,' powiedział Santino. 'Od kiedy to kiedykolwiek przejmowałaś się nieparzystymi liczbami, cara? Zawsze wydaje się, że masz wystarczająco dużo rozmów, aby zrekompensować nieobecnych gości'.

'Tyle jest prawdą.' Rachel uśmiechnęła się. 'Ale dlaczego Keeley nie dołączy do nas zamiast tego, aby uzupełnić liczbę?'

Ariston zdjął swoje ciemne okulary i rzucił Keeley niezrozumiałe spojrzenie. Tak," powiedział, jego aksamitny akcent zdawał się szeptać jak aksamit po jej skórze. 'Dlaczego nie dołączysz do nas na kolację później?'

Potrząsnęła głową. 'Nie, szczerze mówiąc. Nie mogę.'

'Dlaczego nie? Daję ci pozwolenie na wzięcie wolnego wieczoru. W rzeczywistości, spójrz na to jak na rozkaz.' Jego uśmiech był twardy i zdecydowany. 'Jestem pewien, że mamy wystarczająco dużo personelu, aby nie zostać pominiętym czekając przy stole'.

'To bardzo...miłe z twojej strony, ale...' Keeley odłożyła ostatni z kubków z kawą drżącymi palcami, zanim się wyprostowała. 'Nie mam nic odpowiedniego do ubrania.'

To była zła rzecz do powiedzenia. Dlaczego po prostu nie powiedziała stanowczego "nie"?

'Nie martw się. Jesteś mniej więcej tego samego rozmiaru i wzrostu co ja,' powiedziała Megan, patrząc na nią w górę i w dół. 'Możesz coś ode mnie pożyczyć. Powiedz "tak", Keeley. Pracowałaś tak ciężko, że zasługujesz na odrobinę przestoju. I z przyjemnością coś ci pożyczę'.

Obie panie były wyraźnie na misji, by skłonić ją do zmiany zdania i wewnętrznie Keeley zaczęła się denerwować. Wiedziała, że starają się być po prostu miłe, ale nie chciała ich życzliwości. Czuła się przez to traktowana protekcjonalnie, ale co gorsza, czuła się bezbronna. Myśleli, że dają jej smakołyk, ale w rzeczywistości popychali ją bliżej Aristonu, a to było miejsce, w którym nie chciała być. Ale trudno było jej podać im powód swojego oporu, prawda? Naprawdę nie mogła im powiedzieć, że martwi się, że skończy w łóżku ze swoim szefem! A w końcu sprzeciw nie miał sensu, bo było pięciu na jednego i nie było sposobu, żeby się z tego wywinęła.

Masz z nimi kolację, to wszystko, przypomniała sobie, stojąc pod chłodnym strumieniem prysznica później tego popołudnia. Musiała tylko włożyć pożyczoną sukienkę i starać się być miłą. Mogła wyjść, kiedy tylko chciała. Nie musiała robić nic, na co nie miała ochoty.

I tak właśnie znalazła się tego wieczoru, idąc w stronę oświetlonego gwiazdami tarasu, w jedynej sukience Megan, która na nią pasowała i która była ostatnim typem stroju, jaki normalnie by założyła. Była zbyt delikatna. Zbyt kobieca. Zbyt... odkrywcza. W miękkim, rumianym różu, nisko wycięty gorset eksponował jej piersi, a jedwabisty materiał przylegał do jej bioder dokładnie w taki sposób, w jaki nie chciała. A ona nie była ślepa. Ani głupia. Widziała, jak Ariston patrzył na nią, gdy wyszła na oświetlony świecami taras. Widziała instynktowne zwężenie jego oczu, które uruchomiło odpowiadające mu zaciśnięcie w jej piersiach.

W gardle miała taką suchość, że zbyt szybko wypiła pół kieliszka szampana, który trafił prosto do jej głowy. Ukoiło to jej skołatane nerwy, ale miało też niepożądany efekt uboczny w postaci złagodzenia jej reakcji na greckiego szefa, bo naturalnie znalazła się obok niego. Wmówiła sobie, że nie będzie miała na niego wpływu. Że był bezdusznym manipulatorem, który nie liczył się z jej uczuciami. Ale jakoś jej myśli nie trafiały do jej ciała. Jej ciało w ogóle się nie zachowywało.

Czuła to w silnym napływie krwi do piersi i w niepokoju, kiedy tylko Ariston poddawał ją temu chłodnemu spojrzeniu, co zdawał się robić znacznie częściej, niż było to konieczne. A jakby tego było mało, miała trudności z przystosowaniem się do tego niespodziewanego spotkania towarzyskiego. Od dawna nie była na tak wytwornym przyjęciu i nigdy wcześniej nie robiła tego na własnych warunkach. Zawsze była zapraszana tylko ze względu na matkę, a to było coś innego. Nie obserwowała już kątem oka, na wypadek gdyby mama zrobiła coś skandalicznego, z niepokojem zastanawiając się, czy zdoła ją odprowadzić do domu, nie robiąc z siebie głupka. Tym razem ludzie zdawali się być nią zainteresowani, a ona tego nie chciała. Co mogła powiedzieć o sobie - poza tym, że wykonywała szereg męskich prac, bo tylko takie mogła dostać po złamaniu edukacji, która doprowadziła do zerowych kwalifikacji?

Wieczór spędziła na blokowaniu pytań - czego nauczyła się przez lata - tak, że gdy pytano ją o coś osobistego, odwracała to i szybko przenosiła temat na coś innego. Stała się bardzo doświadczona w sztuce unikania, ale dzisiejszego wieczoru wydawało się, że przyniosło to zupełnie zły efekt. Czy jej nieuchwytność była powodem, dla którego Santino zaczął ją monopolizować przez drugą część wieczoru, a uszczypliwa mina Rachel zdawała się wskazywać, że żałuje swojej pochopnej decyzji, by do nich dołączyć? Keeley miała ochotę wstać i oznajmić, że nie jest w najmniejszym stopniu zainteresowana włoskim biznesmenem - że przy stole był tylko jeden mężczyzna, który przyciągał jej uwagę i musiała bardzo mocno walczyć, żeby nie dać się mu zahipnotyzować. Ponieważ dzisiejszego wieczoru Ariston wyglądał niesamowicie - bardzo tradycyjnie i przejmująco męsko. Jego biała koszula była rozpięta pod szyją, odsłaniając jedwabisty trójkąt oliwkowej skóry, a zwężane ciemne spodnie podkreślały jego długie nogi i potężne uda.

I przez cały czas obserwował ją, jego błękitne spojrzenie wpalające się w nią tak intesywnie, że oddech uwiązł jej w gardle i ledwo była w stanie jeść. Przed nią stawiano danie za daniem pyszne jedzenie, ale Keeley mogła zrobić niewiele więcej niż popychać je wokół swojego talerza. Czy inni goście byli rozbawieni jej brakiem apetytu - nie zdając sobie sprawy z jego przyczyny - zwłaszcza, że wydawało się, iż niemalże wybucha z sukni Megan? Czy myśleli, że jest jedną z tych kobiet, które nigdy nie jadły publicznie, ale lubiły potajemne bingi z paczką ciastek, kiedy tylko były same?

'Dobrze się bawisz, Keeley?' zapytał łagodnie Ariston.

'Bardzo,' odpowiedziała, nie przejmując się tym, czy usłyszał kłamstwo w jej głosie. Bo co innego mogła powiedzieć? Że czuła fale świadomości szepczące po jej skórze, ilekroć na nią patrzył? Że uznała jego twardy i chropowaty profil za najpiękniejszą rzecz, jaką kiedykolwiek widziała, i nie chciała niczego więcej, niż tylko siedzieć i się na niego gapić?

Przełamała schemat swojego kopciuszkowego wieczoru, wymawiając się na długo przed północą. Gdy tylko zegar wybił jedenastą, wstała i grzecznie podziękowała za uroczą kolację. Jakimś cudem utrzymała postawę wysokiej głowy, odchodząc z tarasu, ale gdy tylko zniknęła z pola widzenia, zaczęła biec. Biegła wzdłuż ścieżki prowadzącej na plażę, prosto obok swojego domku i w dół do linii brzegowej, ciesząc się, że pod długą suknią miała na sobie praktyczne sandały. Cieszyła się też, że fale uderzały o piasek tak, że ciężki dźwięk odbijał się od bicia jej bijącego serca. Podnosząc brzeg sukienki, odsunęła się, uważając, by woda morska nie dotknęła delikatnej tkaniny, gdy wpatrywała się w pokrytą księżycem wodę.

Pamiętała, jak się czuła, kiedy supermarket ją zwolnił, tuż przed tym jak poleciała do Lasii, kiedy ogarnęło ją poczucie, że nie ma prawdziwego miejsca na świecie. Czuła to teraz - bo tak naprawdę nie była częścią tego wspaniałego stołu, prawda? Była outsiderem, który został ubrany na tę okazję w obcą suknię. Czy Ariston wiedział, jak bardzo czuła się wyobcowana - czy też był zbyt zajęty zwijaniem jej w swoją silną seksualność, by się tym przejmować? Czy nie zdawał sobie sprawy, że to, co dla niego było prawdopodobnie tylko grą, znaczyło o wiele więcej dla kogoś takiego jak ona, kto nie miał swojego wąskiego kręgu przyjaciół ani bogactwa, na którym mógłby się oprzeć?

Poczuła, jak głupie łzy szczypią ją w oczy i zastanawiała się, czy ich przyczyną było użalanie się nad sobą. Bo jeśli tak, to miała zamiar je stracić - i to szybko. Licz swoje błogosławieństwa, powiedziała sobie zawzięcie, gdy przetarła oczy grzbietem dłoni. Ciesz się, że byłaś wystarczająco silna, by oprzeć się komuś, kto nigdy nie mógł być niczym więcej niż jednonocną przygodą.

Ale kiedy odwróciła się, by wrócić do swojej chaty, zobaczyła postać idącą w jej kierunku - mężczyznę, którego rozpoznała w mgnieniu oka, nawet z tej odległości. Jak mogła go nie rozpoznać, skoro jego obraz był tak silnie wypalony w jej umyśle, że mogła go sobie wyobrazić przy najmniejszej prowokacji? Jego cienista sylwetka była potężna, gdy się poruszał, a błysk księżycowego światła w jego oczach i bladość jedwabnej koszuli zawładnęły jej wyobraźnią. Poczuła, jak jej skórę przeszywa instynktowne podniecenie, po którym szybko nastąpiło zimne obmycie przerażenia, gdy się zbliżył, bo przecież próbowała postąpić właściwie. Zrobiła wszystko, co w jej mocy, by trzymać się od niego z daleka. Więc dlaczego, do cholery, był tutaj?

'Ariston,' powiedziała stanowczo. Co tu robisz?

'Martwiłem się o ciebie. Opuściłaś kolację tak nagle i patrzyłem jak idziesz ścieżką do swojej chaty. Jego oczy zwęziły się, gdy ją obserwowały. 'Tylko nie zapaliło się żadne światło'.

'Szpiegowałeś mnie?'

'Nie bardzo. Jestem twoim pracodawcą. Jego głos brzmiał głęboko ponad miękkie docieranie fal. 'Po prostu martwiłem się o twoje dobro'.

Jej oczy spotkały się z jego. Czy to prawda?

Nastąpiła pauza. 'Tak. Nie,' zaprzeczył i nagle jego głos stał się ostry. 'Właściwie, to nie wiem. Nie wiem, co to do cholery jest. Wiem tylko, że nie mogę przestać o tobie myśleć'.

Keeley dostrzegła nagłą zmianę w nim. Napięcie, które usztywniło jego ciało, co podejrzewała, odzwierciedlało napięcie w jej własnym. Tak samo jak wiedziała, co się stanie, patrząc na jego twarz - surowy wyraz głodu, który wywołał potrzebę odpowiedzi gdzieś głęboko w niej.

'Ariston,' wyszeptała, ale zabrzmiało to bardziej jak modlitwa niż protest, gdy wciągnął ją w swoje ramiona, w ciepło swoich objęć, a ona pozwoliła mu na to - ignorując obiekcje, które tłoczyły się w jej umyśle. A w chwili, gdy jej dotknął, była zagubiona.

Zjechał swoimi ustami na jej usta, a ona usłyszała jego mały jęk triumfu, gdy odwzajemniła pocałunek. Jej usta otworzyły się, a on wsunął swój język do środka jej ust, by pogłębić pocałunek. Kołysała się na jego tle, jej paznokcie wbijały się w jego klatkę piersiową przez delikatny jedwab jego koszuli, a on krążył biodrami wokół niej w ruchu, który był bezwstydnie pilny. A teraz jego ręka wślizgiwała się do gorsetu jej sukienki, by mógł objąć palcami jej pozbawioną biustu pierś, a ona pozwalała mu na to. Jak mogła go powstrzymać, skoro tak bardzo tego pragnęła?

Jego jęk został stłumiony, gdy badał każdy diamentowy sutek, a ona mogła poczuć, jak jej majtki stają się wilgotne. Czy zamierzał zrobić jej to teraz? Tutaj? Pchnąć ją w dół na miękki piasek, nie dając jej czasu na sprzeciw? Tak. Przyjęłaby to z radością. Nie chciała, żeby cokolwiek zniszczyło ten nastrój i tę chwilę, bo to było od dawna. Dokładnie osiem lat. Osiem długich i jałowych lat, kiedy jej ciało czuło się, jakby było zrobione z kartonu, a nie reagowało na ciało i krew. Keeley przełknęła. Nie chciała mieć czasu na zastanawianie się nad tym, co ma się wydarzyć - chciała po prostu iść z prądem i być spontaniczna. Pęd podniecenia zalał ją, aż przypomniała sobie, co ma na sobie i, odblokowując swoje usta od jego, odciągnęła się od niego. 'Sukienka!' potknęła się.

Wpatrywał się w nią z niezrozumieniem. 'Sukienka?' powtórzył oszołomiony.

'To nie jest moje, pamiętasz? Nie chcę jej... naznaczać.'

'Oczywiście. Pożyczyłaś sukienkę.' Coś stwardniało w jego oczach, gdy jego spojrzenie przetoczyło się przez nią, a jego uśmiech był zabarwiony migotliwym triumfem, gdy podniósł ją i przeszedł przez piasek w kierunku domku, zanim kopnięciem otworzył drzwi.




ROZDZIAŁ PIĄTY

ROZDZIAŁ PIĄTY

PO WEJŚCIU ARISTON wniósł Keeley prosto na górę w pokazie męskiej dominacji, którą uznała za odurzającą. Gdy składał głodne pocałunki na jej szyi i ustach, była na takim delirycznym haju rozkoszy, że ledwie zdawała sobie sprawę z tego, że podniósł jej ręce nad głowę i zdjął pożyczoną sukienkę. Aż nagle stała przed nim ubrana tylko w parę maleńkich majteczek. Półnaga w srebrnym świetle księżyca, powinna czuć się nieśmiało, ale spojrzenie płonące z oczu Aristona sprawiło, że nie czuła się nieśmiała. Przechylając podbródek, poczuła jedwabisty ruch swoich włosów, gdy kołysały się na jej nagich plecach, a nagłe poczucie wyzwolenia ogarnęło ją, gdy spotkała się z jego powolnym i pełnym uznania uśmiechem.

'Theos mou, ależ ty jesteś wspaniała', powiedział, jego ciało napięło się, gdy objął jedną z jej piersi, jak handlarz na rynku obliczający wagę arbuza.

I nawet ten dość brutalny gest ją podniecił. Każda rzecz w nim była teraz podniecająca - każdy nerw w jej ciele czuł się tak, jakby warstwa skóry została zdarta, pozostawiając ją surową i bolącą. Jego głos obniżył się aprobująco, gdy jego wzrok skupił się na jej maleńkich majteczkach. 'Wygląda na to, że pod tymi często nieciekawymi ubraniami, które preferujesz, ubierasz się po to, by zadowolić swojego mężczyznę'. Błysnął jej uśmiechem. 'A ja to pochwalam'.

Jego arogancja zapierała dech w piersiach i Keeley chciała mu powiedzieć, że jego słowa były nieścisłe w tak wielu kwestiach. Że maleńkie majtki były jedyną rzeczą, którą mogła założyć pod tak delikatną suknię bez uzyskania widocznej linii majtek i że zazwyczaj nosiła ciężki stanik, aby powstrzymać swoje przejrzałe piersi. Ale on znów bawił się jej sutkami i było to tak nieznośnie słodkie uczucie, że nie miała ochoty - ani siły - by przerwać ten kruchy nastrój sztampowymi słowami wyjaśnienia. Ponieważ podczas tej krótkiej podróży z plaży do sypialni wiedziała, że nie będzie już odwrotu. Nie miało znaczenia, czy było to słuszne, czy nie, po prostu wydawało się nieuniknione. Miała zamiar pozwolić Aristonowi Kavakosowi kochać się z nią dzisiejszej nocy i nic nie miało jej powstrzymać.

Podniosła swoje spojrzenie na jego, obserwując, jak zaczął rozpinać koszulę, jego oczy nie opuszczające jej twarzy, gdy obnażał swoją porośniętą włosami klatkę piersiową.

'Baw się swoimi piersiami,' nakazał miękko. 'Dotykaj się'.

Słowa powinny ją zszokować, ale nie zszokowały - może dlatego, że udało mu się je przekształcić w nieodparty i jedwabisty rozkaz. Czy powinna mu powiedzieć, że jej doświadczenie seksualne było śmiesznie niskie i nie była pewna, jak dobra będzie? Ale jeśli miała to zrobić, musiała to zrobić bez żadnych zahamowań. Nieśmiało rozłożyła dłonie na bolących kopcach i zaczęła je okrążać tak, jak tego żądał, a najdziwniejsze było to, że gdy tylko pozbyła się swoich zahamowań, zaczęła czuć się seksownie. Wyobraziła sobie, że to dłonie Aristona kreślą erotyczne ruchy po jej rozbudzonym ciele. Wierciła się niecierpliwie, a jej ciężkie powieki trzepotały do zamknięcia.

'Nie.' Kolejny miękki rozkaz rozbrzmiał w oświetlonej księżycem sypialni. 'Nie zamykaj oczu. Chcę, żebyś na mnie patrzyła, Keeley. Chcę zobaczyć twój wyraz twarzy, kiedy sprawię, że dojdziesz. I uwierz mi, zamierzam sprawić, że dojdziesz, koukla mou. W kółko i w kółko.

Oczy Keeley rozszerzyły się, bo jego słowa były tak graficzne. Tak jednoznaczne. Miała wyraźne wrażenie, że celowo demonstruje nad nią kontrolę. Czy tak właśnie lubił? Być całkowicie u władzy? Mówić jej, co ma robić i pokazywać, kto jest szefem? Jej serce zaczęło bić, ponieważ był teraz nagi, jego erekcja była tak blada i dumna pośród ciemnych loków - i nawet jej onieśmielające rozmiary nie były wystarczające, by ją onieśmielić. Podszedł do miejsca, w którym stała, zdjął ręce z jej piersi i zastąpił je swoimi ustami, pochylając głowę, by pocałować każdy sutek po kolei, czubek języka pracował fachowo na ściśniętym ciele, aż wydała mały jęk przyjemności.

'Lubię słuchać twoich jęków', powiedział niepewnie. 'Obiecuję, że będę sprawiał, że będziesz jęczała całą noc'.

'Czy jesteś?'

'Neh.' Zaplątał palce w rozlane włosy, zakotwiczając jej głowę tak, że nie mogła patrzeć nigdzie poza nim. 'Czy wiesz ile razy wyobrażałem sobie ciebie w ten sposób, Keeley? Stojącą nago w świetle księżyca jak jakaś bogini?'

Bogini? Czy on był szalony? Układacz półek z Super Save, który dźwigał zbyt duży ciężar? Fala histerii buchnęła w jej wnętrzu. Chciała mu powiedzieć, żeby nie mówił takich rzeczy, ale prawda była taka, że jej się to podobało. Podobało jej się to, jak się dzięki temu czuła. I dlaczego nie miałaby choć raz poczuć się jak bogini, kiedy jego słowa malowały w jej wyobraźni obrazy, które wzmagały jej pożądanie? Bo to był prawdopodobnie sposób, w jaki to robił. Jego metoda. Zmuszanie jej do uległości swoimi wyćwiczonymi wierszami. Mówienie jej rzeczy, które chciała usłyszeć, nawet jeśli nie były prawdziwe. Przypuszczalnie tak robili mężczyźni i kobiety przez cały czas i nic to nie znaczyło. Seks nic nie znaczył. To była jedna rzecz, której nauczyła ją matka.

'Ariston,' udało jej się, przez suche jak kostka usta.

'Czy ty też o mnie marzyłaś?' mruknął.

Przypuszczała, że zniszczyłaby nastrój, gdyby przyznała, że wszystkie sny, które miała o nim, były głęboko niepokojące. Ale po co niszczyć nastrój przyznaniem, które nie wydawało się już istotne?

'Może,' przyznała.

Wydał z siebie niski śmiech przyjemności, gdy przesunął dłonią po jej maleńkich stringach. 'Uwielbiam, że dmuchasz tak gorąco i zimno', powiedział. 'Czy już dawno temu nauczyłaś się jak trzymać mężczyznę w niepewności?

Keeley przygryzła wargę. Jego wrażenie o niej było o milion mil od rzeczywistości, ale dlaczego teraz przekłuwać bańkę? Najwyraźniej uważał ją za jakiś rodzaj mężczyzny-magnesu i z pewnością stratą czasu byłaby próba przekonania go, że jest inaczej. Bo nie spodziewała się w tym żadnej przyszłości. Wiedziała, że tylko głupiec spodziewałby się związku z takim mężczyzną jak Ariston, ale jej serce wciąż się zaciskało, gdy zdawała sobie sprawę, jak bardzo będzie to ulotne. A jeśli jego fantazje o niej go podniecały, to dlaczego nie zagrać w grę? Dlaczego nie zebrać tej niewielkiej wiedzy, którą miała i nie pracować z nią?

'Czy zawsze tracisz tyle czasu na gadanie?' mruknęła.

Jej łagodnie wypowiedziane przekomarzanie się sprawiło, że atmosfera się zmieniła. Wyczuwała w nim nowe napięcie, gdy podniósł ją i zaniósł na łóżko, nie zawracając sobie głowy odsuwaniem pościeli, gdy ją na nim kładł. Jego oczy były niezgłębione, gdy wpatrywał się w nią.

'Wybacz, że nie rozpoznałem twojej...' wsunął rękę między jej nogi, odsuwając panel jej majtek z pomrukiem uznania, gdy przesunął palcem po jej gładkim, mokrym cieple '...niecierpliwości'.

Keeley przełknęła, bo teraz jego palec pracował z celem i czuła, jak buduje się w niej ciepło. Chciała, żeby znowu ją pocałował, ale jedynym obszarem, który wydawał się zainteresowany całowaniem, był jej tors, a potem brzuch, a potem...potem... Wciągnęła zszokowany oddech, kiedy ściągnął jej majtki i przesunął głowę między jej nogi, tak że mogła poczuć łaskotanie jego gęstych włosów ocierających się o jej uda. Jej ciało było napięte na to, co miało się za chwilę wydarzyć, ale nic na ziemi nie mogło jej przygotować na to pierwsze słodkie liźnięcie. Szarpnęła się na łóżku i próbowała wyrwać się z niemal nie do zniesienia przyjemności, która nakręcała się w jej wnętrzu, ale on trzymał ją za biodra, więc nie mogła się ruszyć. I tak leżała tam bezradnie - chętna więźniarka greckiego potentata, gdy warstwa po warstwie rozkoszy narastała do takiego poziomu intensywności, że gdy pękła, poczuła się jak nabrzmiała rzeka, która przerwała swoje brzegi, a ona wykrzyknęła jego imię.

Gdy spazmy powoli ustępowały, poczuła rozkoszne ciepło przeszywające jej ciało i otworzyła oczy, by znaleźć go pochylonego nad nią, ze śladem rozbawienia na krawędziach ust.

'Mmm...' powiedział miękko. 'Jak na kobietę, która wieje tak gorącym i zimnym powietrzem, nie spodziewałem się, że będziesz tak głośna. Czy zawsze jesteś tak słodko entuzjastyczna, kiedy dochodzisz, Keeley - czy może próbujesz wymasować moje ego zachowując się tak, jakby to był pierwszy orgazm, jaki kiedykolwiek miałaś?

Keeley nie była pewna jak odpowiedzieć. Zastanawiała się, czy nie byłoby wstydem przyznać, że nigdy wcześniej nie doświadczyła takiej przyjemności, i zastanawiała się, jak on by zareagował, gdyby zdał sobie sprawę, jak pobieżne było jej doświadczenie seksualne. Oblizała wargi. Nie odstraszaj go, powiedziała sobie. Po co burzyć ten rozkosznie senny nastrój rzeczywistością? Powiedz mu to, co spodziewa się usłyszeć. Bądź kobietą, którą nigdy wcześniej nie miałaś odwagi być.

'Nie powinieneś być tak dobry,' powiedziała leniwie. 'I wtedy nie byłabym całkiem...wokalna'.

'Dobry? Czy ty żartujesz? Nawet jeszcze nie zacząłem,' mruknął.

Przełknęła i nagle poczuła się nie na swoim miejscu. 'Ja nie...'

Jego spojrzenie wbiło się w nią. 'Nie co, Keeley?'

Znów oblizała wargi. 'Nie jestem na pigułkach ani nic takiego'.

'Nawet gdybyś była, zawsze lubię być podwójnie pewny', powiedział, jego głos stwardniał, gdy grzebał w kieszeni swoich spodni, aż znalazł to, czego szukał.

Keeley patrzyła, jak wsuwa prezerwatywę i pomyślała, jak bardzo anatomiczne wydaje się to wszystko - jakby emocje nie odgrywały żadnej roli w tym, co miało się wydarzyć. Przełknęła. Czy naprawdę myślała, że może być inaczej - że Ariston Kavakos może okazać jej czułość lub sympatię?

'Pocałuj mnie', powiedziała nagle. Proszę. Po prostu mnie pocałuj.

Ariston zmarszczył brwi, gdy wygłosiła swój zdyszany apel i gdy poddał się pocałunkowi, którego zażądała, jego serce zacisnęło się. Do diabła... Ona była taka...zaskakująca. W jednej chwili chłodna uwodzicielka, a w następnej - prawie nieśmiała. Po tym jak kazał mu czekać dłużej niż kiedykolwiek musiał czekać na kogokolwiek, była tak słodka w swojej odpowiedzi. Czy uczyła się na kolanach matki, jak najlepiej zniewalać mężczyzn? Czy odkryła, że utrzymywanie ich w niepewności jest ostatecznym podnieceniem dla mężczyzn, którzy widzieli wszystko, robili wszystko i czasami byli znudzeni po drodze?

Czuł się tak, jakby chciał eksplodować, gdy ją głaskał i całował, a jego serce waliło, gdy przesuwał się nad nią, zasysając głęboki oddech oczekiwania, gdy powoli wchodził w nią. I czyż nie było najbardziej szaloną rzeczą, że był prawie rozczarowany łatwością, z jaką wbił się w jej gładkie, mokre ciepło? Czy nie fantazjował o niej od tak dawna, że pozwolił sobie na ostateczne złudzenie - i czy jej dzika reakcja na orgazm nie wzmocniła tylko tego szalonego wyobrażenia? Że może była dziewicą, a może on był pierwszy...

Ale jego szaleństwo trwało nie dłużej niż sekundę, zanim zaczął się odprężać i rozkoszować się całym miękkim i krągłym ciałem, które było tam tylko do wzięcia. Była taka gorąca. Taka ciasna. Złapał ręce pod jej udami i zaczepił jej nogi wokół swoich pleców, ciesząc się jej małymi piskami przyjemności, gdy zwiększał swoją penetrację. Wjeżdżał w nią mocno i mocniej, celowo powstrzymując się, aż nie mogła już wytrzymać i ponownie zawołała jego imię. I wtedy po prostu się pod nim znalazła, jej ciało wygięło się w ciasny łuk, aż puściła go z jednym długim i drżącym okrzykiem. I czyż nie była to jego fantazja? Nie jakaś kobieta, którą nigdy nie mogłaby być, ale Keeley Turner pod nim, gdy ją ujeżdżał, z tymi miękkimi udami napinającymi się, gdy dochodziła cała. Czekał, aż jej miękkie jęki ucichną i dopiero wtedy pozwolił sobie na własne uwolnienie, jego serce zaciskało się, gdy nasienie pompowało gorąco z jego ciała, a on przypomniał sobie, że o to właśnie chodzi. Ostateczny podbój kobiety, która prześladowała go od lat. Pożegnanie z czymś, co powinno być zakończone osiem lat temu.

Potem zasnął, a kiedy się obudził, zastał swoje usta dotykające jednej z piersi. Niewiele ruchów potrzebował, by wziąć w usta zwinięty sutek, musnąć go zębami i polizać, aż zaczęła się pod nim wiercić i zanim zorientował się, co się dzieje, znów był w niej. Tym razem było to dłuższe. Wolniej. Jakby to wszystko działo się w jakimś śnie. Ale jego orgazm trwał i trwał, i trwał. Po wszystkim przetoczył się na plecy, uważając, by jej głowa spoczęła na jego ramieniu, bo kobiety w takich chwilach są bardzo podatne na odrzucenie - i choć planował pomachać jej na pożegnanie w najbliższej przyszłości, na pewno nie będzie to dziś wieczorem. Musiał jednak zastanowić się, co dalej, bo była to sytuacja, która wymagałaby niezwykłych pokładów dyplomacji. Jego opuszek palca lekko przejechał po jej brzuchu i poczuł, jak zadrżała w odpowiedzi.

'Cóż,' wyszeptał. 'Nie mogę wymyślić bardziej satysfakcjonującego zakończenia wieczoru'.

Keeley przytaknęła, starając się nie pokazać swojego rozczarowania. Ze wszystkich rzeczy, które mógł powiedzieć, a wyszedł z czymś takim. Dlaczego, sprawił, że poczuła się jak po spożytej kolacji brandy! Oblizała spuchnięte wargi. Ale czego się spodziewała? Słów podziwu i czułości? Aristona mówiącego jej, że jest jedyną kobietą dla niego i że pragnie z nią związku? Oczywiście, że nie. To było to, czym było, powtarzała sobie zawzięcie. Jednonocna znajomość, która nie miała nic znaczyć. Więc odtoczyła się od niego, potrząsając splątanymi włosami, próbując znaleźć poziom wyrafinowania, którego ten rodzaj sytuacji bez wątpienia wymagał.

'Rzeczywiście tak było,' zgodziła się chłodno.

Przez chwilę panowała krótka cisza, podczas której zdawał się zastanawiać nad swoimi słowami.

'Jestem zaskoczony, że Santino nie próbował śledzić cię tutaj, aby dostać się do ciebie, zanim ja to zrobiłem,' powiedział w końcu.

To była tak przypadkowa uwaga, że Keeley zmarszczyła się, gdy odwróciła głowę, by na niego spojrzeć, odsuwając garść nieuporządkowanych włosów. 'Dlaczego, u licha, miałby to zrobić?'

Wzruszył ramionami. 'Zauważyłem, jak wiele uwagi poświęcał ci przez cały obiad'.

'Czy ty?' powiedziała, nie tracąc ani chwili.

Oczywiście, że tak. A po twoim odejściu Santino i Rachel również wyszli dość gwałtownie. Słyszeliśmy ich kłótnię przez całą drogę do ich pokoju.

'I pomyślałeś...co?' zapytała miękko, bo jakiś wewnętrzny system ostrzegawczy zaczął się odzywać w jej głowie. 'Czy myślałeś, że chodziło o mnie?'

'Podejrzewam, że tak było. Twoje imię zostało wymienione więcej niż raz.'

'I...co?' zażądała. 'Czy myślałeś, że jestem głodna mężczyzny, Aristonie? Jakiegokolwiek mężczyzny? Że gdyby Santino przybył przed tobą, że byłabym z nim w łóżku?'

'Nie wiem.' Nastąpiła sercowa pauza, gdy podniósł swoje oczy do jej. 'A ty?'

Keeley zamarła tuż przed tym, jak instynkt dał o sobie znać i zapragnęła wygiąć paznokcie na jego skórze i rozerwać jego jedwabiste ciało. Aby zadać mu jakiś rodzaj bólu - coś, co mogłoby naśladować rozdzierający ból, który zaciskał się wokół jej serca. Wyrzuciła z siebie wstrzymywany oddech, z goryczą uświadamiając sobie, jak mało o niej myślał. Ale przecież wiedziała to od początku, prawda? I myślała, że co? Że rosnący pociąg seksualny między nimi jakoś zniweluje jego oczywisty brak szacunku? Że dopuszczenie go do jej łóżka tak szybko sprawi, że zacznie ją podziwiać? Co za głupia mała głupia była.

'Wynoś się', powiedziała niskim głosem.

'Och, Keeley,' powiedział miękko. 'Nie ma potrzeby przesadzać. Zadałaś mi pytanie, a ja odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Czy wolałabyś, żebym powiedział ci kłamstwo?

'Mówię poważnie!' trzasnęła. Chciał ją przyciągnąć z powrotem w swoje ramiona, ale wyskoczyła z łóżka zanim zdążył ją dotknąć. 'Wynoś się stąd,' powtórzyła.

Wzruszył ramionami, przerzucając nogi przez łóżko i sięgając po spodnie. 'Nie miałem zamiaru cię obrażać'.

'Naprawdę? W takim razie myślę, że powinnaś dobrze, długo przyjrzeć się temu, co właśnie powiedziałaś. Myślisz, że jestem seksualnie bezkrytyczny, prawda Ariston? Że jeden atrakcyjny mężczyzna jest taki sam jak każdy inny?

'Skąd mam wiedzieć? W końcu jesteś córką swojej matki. A ja mam dość doświadczenia z kobietami, by wiedzieć, do czego są zdolne," powiedział surowo. 'Wiem tylko, jak bardzo potrafią być pozbawione skrupułów'.

Keeley sięgnęła po bawełniany szlafrok, który wisiał na haczyku na drzwiach i wciągnęła go na siebie, nie mając odwagi mówić, dopóki nie zawiązała pasa wokół talii i jej nagie ciało nie zostało ukryte przed jego spojrzeniem.

Dlaczego mnie uwiodłeś, Aristonie?" zapytała niskim głosem. 'Skoro najwyraźniej tak mało o mnie myślisz?'

Zatrzymał się w momencie wsuwania koszuli, ruch sprawił, że jego potężne mięśnie zaczęły falować pod jedwabną tkaniną. 'Ponieważ uważam, że jesteś bardzo atrakcyjna. Ponieważ rozpaliłeś we mnie tęsknotę te wszystkie lata temu, która nigdy tak naprawdę nie zniknęła. Może teraz to nastąpi.

'I to wszystko?'

Jego oczy zwęziły się. 'Czy to nie wystarczy?'

Ale instynkt mówił jej, że było coś więcej. Coś, co powstrzymywał. I nagle musiała to wiedzieć, nawet jeśli podejrzewała, że to ją zdruzgocze. 'Powiedz mi prawdę, tak jak zrobiłeś to wcześniej,' powiedziała. 'Po prostu...powiedz mi.'

Jego oczy błyszczały jak srebro w świetle księżyca, zanim wzruszył ramionami. 'Zaczęło się od tego, że chciałam mieć cię dla siebie, ze wszystkich powodów, które właśnie podałam,' powiedział niskim głosem. 'Ale także dlatego, że...'

'Bo co, Ariston? Proszę, nie przestawaj teraz. Nie wtedy, gdy to dopiero staje się fascynujące.'

Zapiął spodnie, zanim spojrzał w górę. 'Ponieważ wiedziałem, że mój brat nie będzie kuszony przez ciebie, jeśli będzie wiedział, że najpierw uprawiałem seks z tobą'.

'Co naturalnie upewniłabyś się, że on wie?'

Wzruszył ramionami. 'Gdybym musiał, to tak. Tak, zrobiłbym to.

Zapadła niedowierzająca cisza, zanim zdołała się zmusić do odpowiedzi. 'Więc to było... to był jakiś rodzaj terytorialnej sprawy? Ostateczny środek odstraszający, aby zapewnić, że twój brat nie był kuszony, mimo że nie ma żadnej iskry między mną a Pavlosem i nigdy nie było?

Spotkał jej spojrzenie bez wahania. 'Chyba tak.'

Keeley poczuła się słabo. Było jeszcze gorzej niż myślała. Na krótko zamknęła oczy, zanim przeszła w tryb ograniczania szkód, a to było coś, co przychodziło jej tak naturalnie jak oddychanie. Rzecz, w której była najlepsza. Wciągnęła niepewny oddech. 'Zdajesz sobie sprawę, że będę musiała opuścić wyspę? Że nie mogę już dla ciebie pracować. Nie po tym wszystkim.

Potrząsnął głową. 'Nie musisz tego robić.'

'Naprawdę?' Roześmiała się gorzko. 'Więc jak to widzisz? Ja wykonująca prace domowe, podczas gdy ty od czasu do czasu zakradasz się tutaj, aby uprawiać ze mną seks? Czy może mam teraz porzucić mój mundur, jakby to był jakiś dziwaczny rodzaj awansu i dołączać do ciebie i twoich gości na kolacji każdego wieczoru?'

'Nie ma potrzeby przesadzać, Keeley,' mruknął. 'Możemy coś wypracować'.

'Tu właśnie się mylisz, Ariston. Nie możemy. Nie ma możliwości wypracowania czegoś takiego. Nie będę traktowana w ten sposób i nie spędzę więcej czasu w towarzystwie człowieka, który jest zdolny do takiego traktowania. Dzisiejszy wieczór był błędem - ale teraz nie możemy nic z tym zrobić. Ale nie zostanę tu ani sekundy dłużej niż muszę. Chcę wyjechać jutro, z samego rana. Zanim ktokolwiek się obudzi.

Skończył zapinać guziki koszuli i wyraz jego chropowatej twarzy był ukryty przez serię przesuwających się cieni. 'Jesteś świadomy, że potrzebujesz do tego mojej współpracy? Że jestem właścicielem lądowiska, jak również samolotów - i żaden inny samolot nie może stąd lądować ani startować bez mojej zgody. Może nie będę chciał cię tak łatwo wypuścić, Keeley - pomyślałeś o tym?

'Nie obchodzi mnie, czego chcesz, po prostu lepiej mnie puść,' powiedziała, jej głos drżał teraz. 'Ponieważ jestem silną pływaczką - i jeśli będę musiała sama pokonać drogę do najbliższej wyspy, to uwierz mi, że to zrobię. Albo skontaktuję się z jedną z międzynarodowych gazet i powiem im, że jestem więziona na wyspie greckiego potentata - wyobrażam sobie, że prasa mogłaby mieć z tego niezły ubaw. Chyba że planujecie skonfiskować mój komputer, co, muszę was poinformować, jest przestępstwem. Nie? Więc wynoś się stąd, Ariston i przygotuj jeden ze swoich samolotów, by zabrał mnie z powrotem do Anglii. Rozumiesz?




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Uwaga!"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści