Owinięty w ramiona mojego zabójcy

Rozdział 1 (1)

Rozdział 1

Miałam zamiar zabić Avery'ego Hamiltona.

Spocone dłonie chwyciły kierownicę, gdy mówiłam sobie, że muszę wysiąść z samochodu. Było już zdecydowanie po czasie, ale wiedziałam, że wolałabym przejść boso po rozbitym, rozgrzanym szkle, niż wejść do tej restauracji.

Brzmiało to przesadnie nawet dla mnie.

Ale wszystko, co chciałem zrobić, to wrócić do domu, zmienić się w parę legginsów, które prawdopodobnie nie nadawały się do publicznego oglądania, zwinąć się na kanapie z miską kwaśnej śmietany i cheddarowych chipsów ziemniaczanych (rodzaj ruffled) i czytać. Obecnie przechodziłam przez ten dziwny etap, w którym pożerałam historyczne romanse napisane w latach osiemdziesiątych, i właśnie miałam zacząć romans o wikingach Johanny Lindsey. Czekało na mnie mnóstwo bodice ripping i mężczyzn alfa na sterydach. Bardzo mi się to podobało.

Ale wtedy Avery zabiłaby mnie, gdybym olała dzisiejszy wieczór.

No dobra. Nie zabiłaby mnie, bo kto by niańczył Avę i małego Alexa, żeby ona i Cam mogli mieć wieczór randkowy? Dzisiejszy wieczór był rzadkością. Rodzice Cam byli w mieście, więc pilnowali dzieci, a ja byłam tutaj, siedząc w swoim samochodzie, wpatrując się w jeden z japońskich klonów, który wyłożony był na parkingu i wyglądał, jakby był o sekundy od przewrócenia się.

"Ugh," jęknąłem, przechylając głowę z powrotem o siedzenie.

Jeśli robiłabym to każdego innego dnia, nie byłoby to takie złe, ale to był mój ostatni dzień w Richards and Decker. Było tak wiele osób w i z mojego maleńkiego biura. Balony. Tort lodowy, z którego zjadłam dwa... albo trzy kawałki. Byłem cały zaludniony.

Odejście z mojej pracy przez pięć lat było dziwne. Tak długo przekonywałam siebie, że mi się tam podobało. Poszłam do pracy, zamknęłam drzwi i przez większość czasu byłam sama, kiedy rozpatrywałam roszczenia ubezpieczeniowe. To była cicha, prosta praca, w której mogłam się zatracić i nie miałam ryzyka, że pod koniec dnia przyniosę ją ze sobą do domu. Płaciłem za mieszkanie z dwiema sypialniami i pokrywałem kredyt na moją Hondę. To była cicha, nudna i nieszkodliwa praca, która towarzyszyła spokojnemu, nudnemu i nieszkodliwemu życiu.

Wtedy mój ojciec w końcu, dosłownie, złożył mi ofertę, od której byłbym idiotą, gdyby ją odrzucił, i ta oferta odblokowała we mnie coś, co od dawna uważałem za martwe.

Pragnienie, by znów zacząć żyć naprawdę.

Tak, to brzmi tandetnie, ale taka była prawda. Przez ostatnie sześć lat egzystowałem z dnia na dzień. Nie ciesząc się na nic. Nie robiąc żadnej z rzeczy, o których kiedyś marzyłem.

Przyjęcie oferty mojego ojca było pierwszym krokiem - największym krokiem - w końcu ruszyłem do przodu z moim życiem, ale nadal nie mogłem uwierzyć, że to robię.

Moi rodzice nienawidzili... nienawidzili tego, jak potoczyły się dla mnie sprawy. Mieli te wszystkie marzenia i nadzieje. Ja też je miałem...

Stuknięcie w szybę mojego samochodu zaskoczyło mnie i podskoczyłem. Moje kolano trzasnęło o spód kierownicy, gdy spojrzałem w lewo.

Avery stała na zewnątrz mojego samochodu, jej włosy były ogniście czerwone w gasnącym wieczornym słońcu. Pomachała do mnie palcami.

Kuląc się, bo czułam się głupio, sięgnęłam i nacisnęłam przycisk. Okno bezgłośnie się zsunęło. "Hej."

Pochyliła się, opierając przedramiona na drzwiach i cała wlepiła głowę w samochód, mówiąc bezpośrednio do mojego lewego boku. Avery była kilka lat starsza ode mnie i miała dwoje dzieci, jedno z nich mniej niż rok temu, ale z tymi piegami i ciepłymi brązowymi oczami, wciąż udawało jej się wyglądać, jakby była ledwie dwudziestolatką. "Więc, co robisz?"

Zerknąłem z niej na przednią szybę, a potem z powrotem. "Um, ja ... myślałam."

"Uh-huh." Avery uśmiechnął się lekko. "Czy myślisz, że w najbliższym czasie skończysz to robić?"

"Nie wiem", mruknąłem, czując, jak moje policzki się nagrzewają.

"Kelnerka właśnie przyjęła nasze zamówienia na napoje. Mam dla ciebie colę," zaproponowała. "Nie dietetyczną. Mam nadzieję, że dołączysz do nas, zanim zamówimy przystawki, bo Cam mówi o piłce nożnej, a wiesz, jak wygląda moja rozpiętość uwagi, kiedy zaczyna mówić o piłce nożnej."

Prawy kącik moich ust wykrzywił się nieco. Cam grał w piłkę nożną przez kilka lat. Teraz przeniósł się na trenowanie w Shepherd, co oznaczało, że dostał się do domu znacznie częściej. "Przepraszam, że zostawiłem cię w takim stanie. Nie miałem zamiaru rezygnować."

"Nie sądziłam, że tak będzie, ale uznałam, że możesz potrzebować odrobiny koaksji".

Zerkając na nią ponownie, mały półuśmiech zsunął się z mojej twarzy. Pozwolenie Avery'emu na namówienie mnie do tego było również częścią całego wydostania się tam i ponownego życia, ale to również nie było łatwe. "Czy ... czy on wie o ... ?" Gestem wskazałem na swoją twarz.

Miękkie spojrzenie wkradło się na twarz Avery'ego, gdy sięgnęła do środka i poklepała moje ramię. Wróciłem do chwytania kierownicy jak wariat. Przytaknęła. "Cam oczywiście nie wdał się w szczegóły, bo to nie nasza historia do opowiadania, ale Grady wie wystarczająco dużo".

Znaczy, że nie miałby tego wyrazu "WTF" na twarzy, kiedy mnie zobaczył.

Przyznaję, pewnie w pewnym momencie nadal miałby ten wyraz. Z daleka, nie było we mnie nic dziwnego. Ale po bliższym przyjrzeniu się, moja twarz nie pasowała.

I tego właśnie obawiałem się dziś wieczorem, czego obawiałem się za każdym razem, gdy spotykałem kogoś po raz pierwszy. Niektórzy ludzie po prostu to wypowiadali, nie dbając o to, czy pytanie mnie zawstydziło, czy zmartwiło, czy też sprawiło, że pomyślałem o nocy, o której wolałbym zapomnieć z wielu powodów. Nawet jeśli nie pytali, co się stało z moją twarzą, myśleli o tym, bo ja też bym tak myślała. To nie czyniło ich okropnymi ludźmi. To po prostu czyniło ich ludźmi.

Gapili się, próbując zrozumieć, dlaczego moja prawa szczęka wygląda nieco inaczej niż lewa. Staraliby się ukryć, że patrzą, ale wciąż zerkają na mój lewy policzek, domyślając się, co mogło pozostawić tak głębokie wcięcie tuż pod kością policzkową. Potem zastanawiali się, czy głuchota w moim prawym uchu ma coś wspólnego z tym, co dzieje się z moją twarzą.

Nikt nie musiał zadawać tych pytań, ale wiedziałem, że właśnie o tym myślą.




Rozdział 1 (2)

"To naprawdę świetny facet," kontynuował Avery, ściskając delikatnie moje ramię. "Jest super miły i bardzo uroczy. Mówiłam ci już, jaki jest słodki, prawda?".

Kucnąwszy pod brodą, uśmiechnąłem się - najlepiej jak potrafiłem, co zawsze wyglądało sztucznie lub jakbym się uśmiechał. Nie mogłem sprawić, by kącik lewej strony moich ust działał prawidłowo. "Tak, wspominałeś o tym kilka razy." Westchnąłem, gdy zmusiłem moje ręce z kierownicy. "Przepraszam. Jestem gotowy."

Avery cofnął się, gdy uderzyłem w przycisk, zamykając okno. Wyłączając samochód, chwyciłam z siedzenia moją spaloną pomarańczową torebkę. Miałam coś do torebek. Naprawdę jedna rzecz, na którą się rozpieszczałam i mogłam wyrzucić jakieś śmieszne pieniądze na torebkę. Ta jesienna torebka Coach nie była najdroższą, jaką kupiłam.

Wyszłam na chłodne, późnowrześniowe, wieczorne powietrze, żałując, że nie założyłam czegoś cięższego niż cienki, czarny golf, ale lekki sweterek dobrze wyglądał z czarnymi, wysokimi do kolan butami, a ja faktycznie próbowałam dziś wieczorem. Wiesz, wkładając wysiłek w to, jak wyglądałem, co oznaczało, że mam nadzieję, że włożę wysiłek w tę randkę.

"Musisz przestać przepraszać." Avery zapętliła swoje ramię przez moje lewe. "Zaufaj mi. Weź to od kogoś, kto kiedyś był nałogowym apologetą świeckiego porządku. Nie musisz przepraszać, kiedy nie zrobiłeś nic złego."

Podniosłem brwi. Wiedziałem, że Avery miał dość popapraną przeszłość. Przez najdłuższy czas nie miałem pojęcia, co się z nią stało, ale jakieś pięć lat temu zwierzyła mi się. Usłyszeć, przez co przeszła, mimo że było to znacznie inne niż to, co spotkało mnie, pomogło. Zwłaszcza widok, jak wyszła z tak traumatycznego wydarzenia, szczęśliwa, zdrowa i zakochana.

Avery była dowodem na to, że blizny, czy to fizyczne, czy emocjonalne, mogą być nie tylko reprezentacją przetrwania, ale także historią nadziei.

"Tak, ale wy czekaliście na mnie" - powiedziałam, sięgając do szyi i zbierając długie kosmyki włosów. Przyniosłem je wokół mojego lewego ramienia, tak że gruba kurtyna włosów opadła do przodu. "Mam prawie dwadzieścia siedem lat. Nie powinieneś przychodzić po mnie z samochodu."

Avery zaśmiał się. "Są chwile, że Cam musi przyjść wyciągnąć mnie z szafy i wyrwać mi z palców butelkę wina, więc to nic takiego".

Roześmiałam się z obrazu, jaki stworzyły te słowa.

"Cieszę się, że zgodziłaś się wyjść wieczorem". Avery wysunęła rękę z wolna i otworzyła drzwi. "Myślę, że naprawdę polubisz Grady'ego".

Miałam nadzieję, że tak.

Ale nie miałem najwyższych oczekiwań, głównie dlatego, że miałem, cóż, nie najlepsze szczęście, jeśli chodzi o płeć przeciwną. Byłam super zainteresowana tylko dwoma facetami. Nie chciałam nawet myśleć o pierwszym - o nim - bo to był dół rozpaczy, do którego nie zamierzałam wracać. I był jeszcze ten facet, z którym umawiałam się trzy lata temu, ale Ben Campbell traktował mnie tak, jakby mógł odliczyć randki ze mną od podatku w ramach darowizn na cele charytatywne.

Poza tym byłam jakby bez daty i naprawdę wierzyłam, że moja mama obawia się, że skończę niezamężna, bezdzietna i samotna do końca życia, mieszkając w swoim mieszkaniu z tuzinem egzotycznych ptaków.

"Jesteś gotowy?" zapytał Avery, wyrywając mnie z moich myśli.

Przytaknęłam, mimo że to nie było to, co chciałam robić. Kłamałem, bo czasami kłamstwo było jak przetrwanie. Robiłeś to, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. "Jestem gotowa."




Rozdział 2 (1)

Rozdział 2

Wzdrygając się, podążyłam za Avery w kierunku tylnej części restauracji, ze wzrokiem wyćwiczonym na ładnym zielonym swetrze, który miała na sobie, żeby się nie rozpraszać. Tłumy były teraz dziwne, bo ta gadanina sprawiała, że czułam się wytrącona z równowagi. Jakbym chwytała tylko połowę tego, co działo się wokół mnie. Nadążanie za rozmowami w dużych grupach lub gdy panował duży hałas było często równie skuteczne jak używanie mojego czoła do walenia gwoździem w ścianę.

Kroki Avery'ego zwolniły, gdy zbliżyliśmy się do stolika, a Cam spojrzał w górę tymi swoimi niezwykle jasnymi, niebieskimi oczami. Kiedy pierwszy raz spotkałam się z Camem, zostałam uderzona w język i nie byłam w stanie sformułować prostych słów. Był tak wspaniały i tak bardzo zakochany w swojej żonie, że czasami czułam się trochę zazdrosna. Bycie odbiorcą tego rodzaju oddania i akceptacji było czymś, czego nigdy nie czułam. Prawdę mówiąc, nie sądziłem, że każdy na świecie może doświadczyć takiego poziomu miłości. To było tak rzadkie i piękne jak aligator albinos.

"Znalazłeś ją." Cam oparł się z powrotem o krzesło, szczerząc się do Avery'ego. "Dobra robota, żono."

Uśmiechnęła się, gdy wsunęła się na siedzenie obok niego.

"Przepraszam," powiedziałam, zsuwając torebkę z ramienia, ignorując spiczaste spojrzenie, które Avery wystrzelił w moim kierunku. "Byłem spóźniony."

Mężczyzna z plecami do mnie, który wiedziałem, że to Grady, podniósł się i odwrócił. Z odrobiną ulgi zdałem sobie sprawę, że będzie siedział po mojej lewej stronie. Patrząc w górę, odkryłem, że był kilka cali wyższy ode mnie i był tak samo uroczy, jak powiedział Avery. Jego piaskowo-brązowe włosy i jasnoniebieskie oczy przypominały mi plażę. Uśmiechał się, a to było ciepłe i przyjazne.

"To jest całkowicie w porządku," powiedział Grady. "Dobrze jest cię poznać."

"Ciebie też", odpowiedziałem, rumieniąc się lekko, gdy wyciągnął moje krzesło i czekał, aż usiądę. Zrobiłem właśnie to, ostrożnie umieszczając pasek mojej torebki na oparciu mojego krzesła. Nie było mowy, żeby moja torebka Coach siedziała na podłodze. Zerknęłam na stół. "Więc, um, czy zamówiliśmy już jedzenie?"

"Złożyłem zamówienie na dip szpinakowy z karczochami". Cam zakręcił ramię wokół oparcia krzesła Avery'ego. "I frytki serowe ... z dodatkowym bekonem i serem".

"Ktoś je jak oni biegają w górę iw dół pola na życie," Grady skomentował, grinning jak on zerknął na mnie. "W przeciwieństwie do reszty z nas".

Cam chuckled. "Nie nienawidzić."

Podnosząc szklankę z colą, wziąłem łyk, aby złagodzić moje suche gardło i uspokoić nerwowe brzęczenie trylujące w moich żyłach. "Więc, Avery mówił, że pracujesz w Shepherd?"

Grady przytaknął i mówił bezpośrednio twarzą do mnie, oczywiście świadomy mojej częściowej głuchoty. "Tak, ale moja praca nigdzie nie jest tak rozrywkowa jak u Cam. Uczę chemii".

"On jest po prostu skromny," powiedział Cam, czekając, aż odwróciłem się do niego, zanim kontynuował. "Jest najmłodszym profesorem na wydziale nauk ścisłych".

"Wow, to imponujące" - skomentowałem, zastanawiając się, czy wiedział, że rzuciłem studia i co o tym myślał. Trzeba było być całkiem bystrym, żeby uczyć chemii. "Jak długo tam jesteś?"

Gdy odpowiedział na moje pytanie, zobaczyłem, jak jego spojrzenie spada z mojego, migocząc po moim policzku, ale jego wyraz nie zmienił się, a ja nie byłem pewien, co to oznaczało. "Mówili mi, że uczęszczałaś do Shepherd?"

Przytaknąłem, zerkając na Avery'ego. "Zrobiłem ..." Zamknąłem usta, nie będąc pewnym, co jeszcze powiedzieć. Cisza wydostała się na zewnątrz, a ja ponownie chwyciłem moją szklankę.

Cam przyszedł na ratunek, poruszając temat fiksacji siedmioletniej Avy na punkcie piłki nożnej. "Ona tak będzie grać".

"Ona będzie tańczyć", poprawił Avery.

"Prawdopodobnie mogłaby robić jedno i drugie," wskoczył Grady. "Nie mogłaby?"

Zajęło mi chwilę, aby zdać sobie sprawę, że mówi do mnie. "Z jej energią? Mogłaby robić taniec, piłkę nożną i gimnastykę".

Avery zaśmiał się. "Nasza dziewczyna jest ... cóż, jest garstką".

"To takie dziwne, że Alex jest tym łagodnym z dwójki," zauważył Cam. "Spodziewałbym się, że będzie wszędzie."

"Daj mu czas," odpowiedziała sucho. "Ma dopiero jedenaście miesięcy".

"On też będzie grał w piłkę nożną". Cam pochylił się, całując policzek Avery, zanim ta zdążyła odpowiedzieć. "Będziesz wozić ich obu na treningi w minivanie".

"Niech Bóg mi pomoże" - zaśmiał się Avery.

Kelnerka pojawiła się wtedy przy naszym stoliku, zatrzymując się gwałtownie, gdy jej wzrok powędrował na Grady'ego, a potem zatrzymał się na mnie. Pospiesznie przejrzałam menu, decydując się na pieczonego kurczaka i ziemniaki. Nie spojrzałam na nią, kiedy składałam zamówienie, bo nie chciałam wiedzieć, czy się na mnie gapi, czy nie.

Kiedy wyszła, żeby złożyć zamówienie, rozmowa znów nabrała tempa, a ja uwielbiałam słuchać, jak Cam i Avery plotkują ze sobą w tę i z powrotem. Ta dwójka sprawiała, że się uśmiechałem, nawet gdy nie czułem się komfortowo z tym, jak się czułem lub wyglądałem.

Byłem cichy, gdy przybyły przystawki, mrucząc moje podziękowania, gdy Grady zaoferował załadowanie małego talerza dla mnie.

"Cam mówił, że zaczynasz nową pracę w poniedziałek?" zapytał, szczere zainteresowanie błyszczące w jego oczach.

"Całkowicie powiedziałem mu, kim jest twój ojciec". Grymas Cam był owczy. Nie byłem zaskoczony. Cam był totalnym fanboyem Lima. "Przepraszam."

"Jest w porządku." I naprawdę było. Nawet jeśli zdystansowałem się od zawodu mojego ojca, wciąż byłem na wskroś dumny z tego, co mój ojciec i jego bracia osiągnęli. "Moje nazwisko trochę to zdradza".

"Nie wiedziałbym," przyznał Grady, jego policzki zaróżowiły się, gdy spojrzałem na niego ze zdziwieniem. "Chodzi mi o to, że tak naprawdę nie śledzę całej sprawy mieszanych sztuk walki".

Ta rzecz mieszanych sztuk walki była częścią mojego życia przez długi czas.

Tata był na mnie od lat, zwłaszcza po tym, jak otworzył swój nowy state-of-the-art mieszane sztuki walki, a następnie kilka obiektów szkoleniowych w Martinsburg, mniej niż piętnaście minut od miejsca, gdzie uczęszczałem do college'u na Uniwersytecie Shepherd. Boże, byłem tak wkurzony, kiedy odkryłem, że moja rodzina praktycznie podążyła za mną na studia. Tata zostałby w Filadelfii, ale jeden z moich pięciu tysięcy wujków zawsze byłby w zasięgu wzroku.




Rozdział 2 (2)

Tata chciał, żebym wrócił do domu i pracował w centrum w Filadelfii, ale jakieś dwa lata temu w końcu zrozumiał, że to się nigdy nie stanie. Nigdy. Było tam zbyt wiele wspomnień, zbyt wiele, które przypominały mi... przypominały mi o nim i o tym, jaka byłam.

Ale jakieś pół roku temu, tata znowu zaczął się na mnie wyżywać. Moja mama też. Tak jak wujek Julio, Dan i Andre i, o mój Boże, Limowie byli jak mogwai karmione po północy. Tym razem boisko zaczęło się inaczej. Andre, który był obecnie dyrektorem generalnym Akademii Lima w Martinsburgu, chciał się przenieść z powrotem do Filadelfii na początku października, bo chyba Zachodnia Wirginia nie była dla niego wystarczająco fajna. Tata nie oferował mi stanowiska dyrektora generalnego, ale stanowisko asystenta dyrektora generalnego - stanowisko kierownicze, które wcześniej nie istniało w Martinsburgu. Asystent kierownika miał nadzorować codzienne funkcjonowanie Akademii, jednocześnie pomagając w rozszerzaniu usług. Chciał mieć kogoś, komu mógłby zaufać i kto znałby się na biznesie, podczas gdy on znalazłby nowego GM. Oferta była, cóż, bardzo kusząca, ale ją odrzuciłem.

Potem tata pojawił się w moim mieszkaniu i wręczył mi kartkę papieru, na której była wypisana moja pensja, wraz z mnóstwem korzyści, i byłbym najgłupszą i najbardziej upartą osobą, która by to odrzuciła, ale chociaż oferta była niesamowita, to nie był to prawdziwy powód, dla którego w końcu ją przyjąłem. Po prostu przyszedł w odpowiednim momencie, kiedy po prostu ... po prostu byłem tak cholernie zmęczony pokojem bez okien i pracą, o której nie dałem dwóch crapsów. Oferta szturchnęła Jillian, którą kiedyś byłam, a część mnie wiedziała, że to właśnie do niej tata próbował dotrzeć przez cały ten czas, składając jedną szaloną ofertę pracy za drugą.

"Tak," potwierdził Cam, wyrywając mnie z moich myśli.

"Wiemy." Avery westchnął. "Wszyscy wiemy".

"Więc, ty . . naprawdę nie macie pojęcia, co oznacza moje nazwisko?" Zapytałem, znajdując to nieco uwalniając, że był czerwonokrwisty człowiek, który nie skrycie życzył sobie, aby mógł wejść do Octagonu i wyjść z powrotem w jednym kawałku.

"Nie bardzo. Czy to coś złego?"

"Nie." Zanurzyłem mój podbródek, gdy uśmiechnąłem się i zerknąłem z powrotem na niego. "To jest ... dobra rzecz."

Jego spojrzenie spotkało się z moim. "Cieszę się, że to słyszę."

Moja twarz rozgrzała się ponownie, więc skupiłam się na moim talerzu. Szturchnąłem frytki serowe, gdy mój żołądek marudził. Gdybym był w domu, już skonsumowałbym połowę mojego talerza, ale zmusiłem się, by nie jeść tak, jakbym nie widział jedzenia w tygodniu.

Kolacja poszła . . zaskakująco gładko.

Cam i Avery utrzymywali naturalny przepływ rozmowy, podnosząc ją, gdy tylko przerwy w ciszy zaczęły się zbyt długo ciągnąć, co nie zdarzało się często. Grady był łatwy w rozmowie, prowadząc mnie do rozmowy. Tylko kilka razy zdarzyło się, że Cam lub Avery mówili do mnie, a ja ich nie słyszałem, więc Grady musiał zwrócić moją uwagę. Nie przeszkadzało im to, co sprawiało, że łatwo było mi to przeoczyć.

Nasze główne dania pojawiły się, podczas gdy Grady opowiadał mi o nowej wystawie sztuki, która pojawiła się w Shepherd. Sposób, w jaki jego oczy się świeciły, gdy mówił o wystawie, można było powiedzieć, że to rodzaj rzeczy, które go interesują.

I to było słodkie.

"Brzmi jak niesamowita rzecz do zobaczenia", powiedziałem, podnosząc mój widelec. "Nie poszedłem do wielu wystaw sztuki ostatnio." Albo kiedykolwiek. Tak na poważnie. Nie chodziłem patrzeć na sztukę. Nie tak, że widziałem coś złego w robieniu tego, ale to po prostu nie było coś, co robiłem.

I znowu, nie było wiele rzeczy, które robiłem.

"Mogę cię zabrać", zaoferował Grady, szczerząc zęby. "Z przyjemnością."

Moje usta rozdzieliły się przy tej niespodziewanej ofercie. Dobrze się dogadywaliśmy, więc nie byłem pewien, dlaczego oferta zaskoczyła mnie, ale tak się stało. Zaczęłam odpowiadać, ale zdałam sobie sprawę, że nie wiem, co powiedzieć, bo nie byłam pewna, czy jestem podekscytowana tym, co wydawało się szczerą ofertą, czy też jestem nią zupełnie niewzruszona.

Przeszło przeze mnie aż nazbyt znajome uczucie, to, które zwykle dopadało mnie w środku długiej nocy, nie pozwalając mi zasnąć. To było to, co czułam, kiedy spotykałam się z Benem; to było uczucie, które sprawiło, że byłam z nim, ponieważ nie widziałam dla siebie nic lepszego. Nie dlatego, że nie zasługiwałam na coś lepszego, ale ja... Oddałam swoje serce tak całkowicie, tak w pełni komuś innemu, że kiedy moje serce zostało złamane, te kawałki, które dobrowolnie oddałam, nie były już moje.

Moje serce nie było kompletne.

I może to dla niektórych brzmi głupio i przesadnie dramatycznie, ale nie obchodziło mnie to. To była prawda i nie byłam pewna, czy kiedykolwiek będę mogła się tak czuć do kogoś innego. Więc ustatkowałam się z Benem. Czy zrobiłabym to ponownie z Gradym, gdyby doszło do tego momentu? Ugoda?

O Boże, poczekaj chwilę.

Czy naprawdę siedziałam tu i myślałam o ustatkowaniu się po tym, jak godzinę temu poznałam tego faceta?

Musiałam wziąć się w garść.

"Jillian?" powiedział Grady, a ja zgadłam, że myślał, że go nie usłyszałam.

"T-tak byłoby miło," udało mi się wymusić.

Studiował mnie przez chwilę zbyt długo i zastanawiałam się, czy wyczuwa moje rosnące zdenerwowanie.

"Zaraz wracam." Kładąc moją złożoną serwetkę na stole, podniosłem się i obszedłem krzesło. Czułem na sobie zatroskane spojrzenie Avery'ego i nie chciałem robić z niczego wielkiej sprawy, ale zapewniłem ją, że nic mi nie jest.

Potrzebowałam tylko minuty.

Albo i trzech.

Torując sobie drogę wąskimi ścieżkami między stolikami, skierowałam się z powrotem w stronę łazienki. Dopiero kiedy otworzyłam podwójne drzwi i zatrzymałam się przed lustrem z plamami wody, zdałam sobie sprawę, że zostawiłam torebkę przy stoliku, więc nie będzie możliwości ponownego nałożenia szminki.

Wycisnęłam mydło na dłonie i machnęłam nimi pod fasetą. Woda popłynęła, zmywając osad, a ja powoli podniosłam wzrok na swoje odbicie. Zazwyczaj, gdy patrzyłam na siebie, nie poświęcałam sobie uwagi dłużej, niż było to konieczne, by nałożyć makijaż, nie kończąc na tym, że wyglądam jak nieudany tutorial.

Stojąc tu teraz, naprawdę się sobie przyjrzałam.

Kiedyś nosiłam włosy cały czas upięte, ale przestałam to robić codziennie. Moje włosy zwisały teraz w falach, a ich końce zakręcały się nad czubkami piersi. Miałam też ciężkie grzywki, ale dzięki Bogu, już dawno ich nie ma. W końcu nauczyłam się nakładać eyeliner. To był kolejny cud. Lekki rumieniec na twarzy przyciemnił moją naturalnie opaloną skórę. Moje usta były pełniejsze, a nos prosty.




Rozdział 2 (3)

Moje włosy były przedzielone na lewą stronę, więc osłaniały mój policzek... a mój policzek nie wyglądał tak źle, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, jak wyglądał, gdy zobaczyłem go po raz pierwszy po... dniach spędzonych w szpitalu.

Do diabła, cała moja twarz była jednym wielkim bałaganem.

W moim lewym policzku było głębokie wgłębienie, prawie jakby wbito tam icepick, a kiedy patrzyłem na moją prawą linię szczęki, wciąż byłem zdumiony tym, co chirurdzy plastyczni mogą osiągnąć. Połowa mojej twarzy została dosłownie poskładana z powrotem do kupy dzięki przeszczepowi grzebienia biodrowego z płytką rekonstrukcyjną i mnóstwem zabiegów dentystycznych, aby przywrócić mi pełny zestaw funkcjonalnych zębów.

Chirurdzy plastyczni nie mieli magicznych różdżek, ale byli magikami. Gdybyś nie patrzył na mnie prosto, nie miałbyś pojęcia, że moja prawa szczęka była cieńsza niż lewa.

Nie miałbyś pojęcia, co się ze mną stało tamtej nocy.

Teraz patrzyłem na siebie tak samo jak tamtej nocy, sześć lat temu, stojąc w łazience, zaledwie kilka minut przed tym, jak całe moje życie się rozpadło.

Nie chodziło o to, że nienawidziłem tego, jak teraz wyglądam. Fakt, że żyłam, oznaczał, że byłam jedną z tych rzadkich, chodzących i oddychających statystyk.

Ale nawet świadomość tego, jakie miałem szczęście, nie zmieniała faktu, że czułem się ... zdeformowany. To było ostre słowo do użycia. Nie lubiłem go często wymachiwać. Robienie tego na tym, co do tej pory było całkiem dobrą randką, prawdopodobnie nie było dobrym pomysłem.

Biorąc głęboki oddech, potrząsnąłem głową. Nie potrzebowałem, żeby moje myśli szły w tym kierunku dzisiejszego wieczoru. Jak dotąd, kolacja była niesamowita. Grady był miły i był słodki. Być może widziałabym siebie wychodzącą z nim ponownie, na wystawę sztuki i może na kawę.

I to było to, co mnie przerażało.

Nie zamierzałam pozwolić, żeby życie mnie przeraziło.

Nie.

Mogłam dać mu szansę i nie martwić się o to, czy się ustatkuję.

Odwróciłam się od zlewu, osuszyłam ręce, a następnie wyregulowałam włosy tak, by opadały do przodu, na lewe ramię i policzek. Wyszłam z łazienki i weszłam do wąskiego holu, wzrok wlepiając w podłogę, bo zrobiłam jakieś dwa kroki, zanim zorientowałam się, że ktoś stoi tuż za drzwiami, oparty o ścianę. Zanim niemal zaorałem go.

Zdyszany, zrobiłem krok do tyłu. Wszystko, co mogłem zobaczyć, to precyzyjnie skrojone czarne spodnie sparowane z ... ze starymi czarno-białymi Chucksami? Co za dziwne połączenie, ale te buty przypominały mi...

Lekko potrząsnąłem głową i odsunąłem się na bok. "Przepraszam. Przepraszam-"

"Jillian."

Zatrzymałam się.

Czas się zatrzymał.

Wszystko się zatrzymało oprócz mojego serca, bo nagle waliło mi w piersi zbyt mocno, zbyt szybko. Ten głęboki, szorstki głos. Rozpoznawałam go aż do samego rdzenia. Powoli podniosłam wzrok, wiedząc już, co zobaczę, ale nie chcąc w to uwierzyć.

Przede mną stał Brock Mitchell.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Owinięty w ramiona mojego zabójcy"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści