Jedna szansa może być różnicą

Rozdział 1 (1)

==========

Rozdział pierwszy

==========

Addyson

"A co z tamtym?" Moja najlepsza przyjaciółka, Harper, wskazuje palcem nad moim ramieniem. Nie muszę patrzeć, żeby wiedzieć, że nie jestem zainteresowana. I tak robię to, żeby ją udobruchać.

"Który?" Odwracam się, by spojrzeć przez ramię na grupę facetów grających w rzutki.

"Ten z czarnym tank topem".

"Negatywny." Siedzimy w Stagger, lokalnym barze, pijąc drinki na nasz cotygodniowy babski wieczór. "Mówiłam ci, Harp. Wyrzekam się mężczyzn. Mam dość dramatów."

"Och, daj spokój. Nie możesz pozwolić, aby kilka złych randek i związków wyłączyło cię z gry".

"To jest dokładnie to, co robię. Jestem zmęczony grami. Chcę czegoś normalnego, a z mojej historii wynika, że to nie jest możliwe, więc siedzę na ławce". Nie przesadzam. Pech powinien być moim drugim imieniem, jeśli chodzi o płeć przeciwną. Nie mówię, że jestem ławką na zawsze, ale zdecydowanie jestem na kontuzjowanej rezerwie w przewidywalnej przyszłości.

"Nie jest tak źle." Tym razem mówi i wskazuje na mnie swój kij do sera, zanim weźmie kęs.

"Racja," mówię dramatycznie. "A co z Anthonym?"

"Pfft, był kutasem. Zdradzał cię. To nie znaczy, że zawodzisz w związkach".

"Nie powiedziałam, że zawiodłam. Powiedziałam, że mam pecha. Ok, a co z Tommym?"

Ona wzrusza ramionami. "Nic nie poradzisz na to, że kąpał się dla drugiej drużyny".

"Harper, on używał mnie jako przykrywki. Czy wiesz, jakie to upokarzające? Myślisz, że jesteś w zaangażowanym, kochającym związku i dowiadujesz się, że twój mężczyzna lubi mężczyzn?" Naprawdę lubiłam Tommy'ego. W rzeczywistości, nadal utrzymujemy kontakt. Tylko przypadkowe wiadomości typu "jak się masz". On i jego chłopak, Josh, są szczęśliwi i wreszcie mają akceptację rodziców Tommy'ego. Chyba kiedy zorientowali się, jak daleko był gotów się posunąć, żeby ich uszczęśliwić, zmienili swój sposób myślenia.

"Zależało mu na tobie".

"Nie o to chodzi" - argumentuję. Wiem, że mu na mnie zależało, ale też mnie oszukał. To twarda pigułka do przełknięcia.

"Wciąż nie jest to wymówka, by wyłączyć się z gry" - kontruje.

"Dobrze, dobrze. A co z Jaredem?" Podnoszę brwi w pytaniu.

"Był dupkiem."

Uśmiecham się. "Myślisz? Był na ciebie taki napalony. Powinnam była się połapać, skoro zawsze pytał, czy będziesz tam, gdy wychodziliśmy." Hindsight i to wszystko. Pomyślałem, że to wspaniałe, że nowy facet w moim życiu wspierał to, jak blisko Harper i ja jesteśmy. Przyjaźnimy się od przedszkola i łączy nas nierozerwalna więź.

"Dostał to, co mu się należało". Uśmiechnęła się.

"Tak było." Nie mogę się powstrzymać od uśmiechu, gdy podnoszę swój kieliszek do jej, a my stukamy nimi razem. Jared i ja chodziliśmy ze sobą przez jakieś dwa miesiące. Skończyło się to w nocy, kiedy zaczepił Harper w klubie, w którym byliśmy. Powiedział jej, że jest ze mną tylko po to, żeby ją poznać, że ją kocha. Uderzyła go w jaja, przez co upadł na kolana. Zostawiła go tam, żeby przyjść i mnie znaleźć. Od tamtej pory nie widziałem go ani nie słyszałem o nim.

"Nie możesz pozwolić, aby którekolwiek z tych spotkań powstrzymało cię od pójścia naprzód". Sygnalizuje kelnerce i trzyma w górze dwa palce i swoją pustą szklankę.

"Naprawdę? Czy porozmawiamy o Fletcherze?"

Natychmiast się śmieje, zakrywając usta dłonią, by nie wypluć na mnie napoju z piwa, który właśnie wzięła. "Przepraszam," mówi, usuwając rękę. "Nie śmieję się z ciebie, ale z tobą".

"Uważasz, że to zabawne, że spędziłam trzy miesiące z mężczyzną, który nie mógł mnie spuścić?" pytam z niedowierzaniem. Fletcher był moją ostatnią przygodą z randkami, a to było ponad pół roku temu. Harper namawiała mnie do powrotu. Nie mam na to ochoty. No, mam pożądanie, ale to nic, z czym nie mogłabym sobie sama poradzić. Jasne, chciałabym czuć siłę mężczyzny, który unosi się nade mną, trzymając mnie za sobą, ale poświęcenia i takie tam. W moim obecnym stanie myślenia, warto.

"To nie to. To sposób, w jaki opowiedziałbyś tę historię. Próbowałeś go coachować i w ogóle." Zachichotała.

Nie myli się. Próbowałam dawać mu wskazówki, ale nic nie wydawało się pomagać. Na domiar złego był zaskoczony, gdy zakończyłam sprawy między nami. Był przekonany, że to ja jestem tą jedyną. Nie jestem pewna, dlaczego uważa, że każda kobieta jest w porządku, gdy on dostaje swoją i nie odwdzięcza się tym samym. Jak już mówiłam, lepiej radzę sobie sama. To jest to, czym stało się moje życie. Siedzenie w barze z moją najlepszą przyjaciółką, podczas gdy ona chichocze jak nastolatka z powodu mojego braku orgazmów.

Po prostu żyję swoim najlepszym życiem.

"Mówię ci. Musiałam to przerwać z obawy, że dostanę cieśni nadgarstka." Podnoszę prawą rękę i macham nadgarstkiem dookoła, a ona śmieje się jeszcze mocniej.

Nie udaje mi się znaleźć humoru.

"Jedno dyskretne zamówienie online i ten mały problem został załatwiony". Uśmiecham się, dumny z siebie za przejęcie odpowiedzialności za sytuację.

"Brzmi jak potrzebujesz prawdziwego mężczyzny," głęboki, hałaśliwy głos szepcze mi do ucha, powodując mrowienie ścigające się w górę i w dół mojego kręgosłupa.

Obracając się w moim fotelu, biorę go w siebie. Wysoki, dobrze ponad sześć stóp, ciemne włosy, dobrze przycięta broda i rękaw z atramentem. Dodaj do tego głęboki, husky timbre jego głosu, a masz seks na nogach. Przez ułamek sekundy ponownie rozważam swój plan "siedzenia na ławce", ale szybko otrząsam się z tej myśli.

"Dzięki, ale spędzam swój czas z odmianą na baterie w tych dniach", mówię, odwracając się z powrotem w moim fotelu.

"Mind if we join you?" pyta.

Harper rzuca mi spojrzenie typu "lepiej rusz tyłek i zrób miejsce", więc to właśnie robię. Obracając się twarzą do seksownego nieznajomego, oferuję mu swoją rękę. "Addyson Stafford."

Jego duża dłoń obejmuje moją. "Lucas Prescott."

Mam problemy z językiem. Jest cudowny i emanuje pewnością siebie. "Addy." Harper wyrywa mnie z mojego transu i zdaję sobie sprawę, że się na niego gapiłam. Odwracam się, żeby na nią spojrzeć, a ona porusza się w kierunku chłopaka obok niej. Jest równie przystojny, może trochę mniej narowisty niż mój facet. Nie, nie mój facet. Po prostu ciemnowłosy przystojny nieznajomy, który wydaje się rozmawiać ze mną bardziej niż z Harper. "Addyson," mówię, wyciągając po niego rękę przez stół.




Rozdział 1 (2)

"Justin Atwood. Miło mi was poznać, panie", mówi, zwracając wzrok z powrotem na Harper. Musiałam przegapić ich wprowadzenie, kiedy śliniłam się nad Lucasem.

"Więc, orgazmy." Lucas uśmiecha się, biorąc drinka z butelki piwa w swojej ręce, którą dopiero teraz zauważam.

"Ugh." Zakrywam twarz rękami. "Nie musimy ponownie rozgrzebywać tej rozmowy".

"Och, nie, naprawdę uważam, że powinniśmy." Słyszę grymas w jego głosie.

"Addy miała ostatnio złą passę," wtrąca Harper.

"Bad run? Naprawdę?" pytam ją. "Zła passa to zakończenie długoterminowego związku. Mam więcej niż zły bieg."

"Kilka czkawek." Ona próbuje uspokoić moje zrujnowane pióra.

"Dobra, kontynuujmy listę", mówię, nie przejmując się nawet tym, że jeden z najseksowniejszych facetów, na których kiedykolwiek położyłem oczy, siedzi tuż obok mnie, jego udo przyciśnięte do mojego. "A co z Blake'm?"

Kurczy się. "Dupek."

"Co się stało?" pyta Justin. Siada z powrotem w kabinie, nastawiając się na opowieść.

"Och, wiesz, spotkaliśmy się w kawiarni na moim ostatnim roku studiów. Wymieniliśmy się numerami; zadzwonił następnego dnia." Biorę napój z mojego piwa przed kontynuowaniem. "Wyszliśmy kilka razy, a on zasugerował, że ugotuje mi obiad. Zbliżały się finały i kopały mi tyłek. Z chęcią się zgodziłam. Odebrał mnie z klasy, ponieważ tego dnia jeździłem z Harperem. Zatrzymaliśmy się w sklepie, żeby kupić wszystko, czego potrzebował i zgadnijcie, na kogo wpadliśmy?". Utrzymuję wzrok na Justinie, chociaż nie jestem w stanie zapomnieć o mężczyźnie siedzącym obok mnie. "Jego żona," mówię, kiedy wzrusza ramionami. "Spotkaliśmy ją w alejce z produktami. Czy kiedykolwiek rzucono ci ogórkiem w głowę? Nie jest to przyjemne." Otrząsam się z irytacji. "Mógłbym tak dalej i dalej." Biorę kolejny łyk piwa.

"Czy to ten sam schmuck, który nie mógł cię tam zaprowadzić?" pyta Lucas.

Odwracam się, żeby na niego spojrzeć. "Nie, to był Fletcher."

"Tylko ilu ich jest?" pyta.

"Wystarczająco." wzruszam ramionami. "Wszyscy byli katastrofami, które tylko czekały, żeby się wydarzyć. Stąd powód, dla którego jestem na ławce".

"Każdy posadzony na ławce zawodnik potrzebuje treningu". Mrugnął.

"Wątpisz w moje umiejętności, Prescott?". Pochylam się do niego.

"Żadnych wątpliwości," mówi huskily. "Ale jeśli potrzebujesz kogoś do... rzucenia kilku piłek z, jestem twoim facetem".

"Czy ty w ogóle lubisz baseball?" Harper śmieje się.

"Nope." Wzruszam ramionami, kończąc swoje piwo. Cała trójka się śmieje i wymaga to ekstremalnego wysiłku, aby zwalczyć mój grymas.

Robię to z lekkością, ale szczerze mówiąc, mam to już za sobą. Wysiłek, który wkładasz w randki i związki, by nie dostać nic w zamian. Nie zrozum mnie źle, nie jestem divą, ale orgazm lub dwa mogłyby być miłe. Och, i być jedynym w swoim życiu, aby ta osoba była w tobie, a nie w twoim najlepszym przyjacielu, lub być w kimś tej samej płci. Czy to zbyt wiele, by prosić?

"W porządku, więc daj mi trochę więcej", mówi Lucas, uderzając swoim ramieniem w moje. Flirtuje i muszę przyznać, że kontakt jest mile widziany. Z moją samozwańczą suszą, jest to jedyny kontakt, jaki będę widział przez jakiś czas.

"Jestem pewien, że masz lepsze rzeczy do roboty niż słuchanie mojego marudzenia o moich randkowych wpadkach".

"Mam zimne piwo." Pokazuje mi swoją nową butelkę, która właśnie została upuszczona przy naszym stoliku, wraz z dwoma kolejnymi haustami dla Harper i mnie. "Mam uszy".

"Dobrze," mruknąłem. "Zobaczmy." Biorę drinka, przesiewając moje złe doświadczenia, aby dać mu kolejny. "Oh." Wskazuję na Harpera. "A co z Rodneyem?"

Ona potrząsa głową. "Ten był przerażający".

"Straszny?" Lucas siedzi trochę bardziej wyprostowany.

"Tak, więc zapisałem się na randki online. Myśląc, że może po prostu nie chodziłem w odpowiednie miejsca, aby spotkać porządnego faceta. Rodney od razu pasował do mnie. Rozmawialiśmy tam i z powrotem online przez kilka miesięcy, zanim byłem na tyle odważny, aby go spotkać."

"Czy poznałaś tego faceta sama?" pyta. Zaniepokojenie jest widoczne w jego głosie. Ta wiedza mnie rozgrzewa. Ten człowiek mnie nie zna, ale się o mnie martwi. Jego ramiona są spięte, więc szybko rozpraszam jego zmartwienie.

"Nie, spotkaliśmy się w barze w mieście i Harper była ze mną, ale siedziała przy barze".

"Jakby to była ochrona", marudzi, ale ignoruję go i kontynuuję opowieść.

"Tak więc na swoim profilu internetowym był przyzwoicie wyglądającym facetem, blond włosy, zielone oczy, mówił, że jest biegaczem. Miał atletyczną budowę na zdjęciu, więc to było wiarygodne." Biorę kolejnego drinka, czując się trochę bezbronna z uwagą obu tych wspaniałych facetów. Może opowiadanie tych historii nie jest takim dobrym pomysłem.

"Co się stało?" pyta Justin.

Zbyt daleko w środku, aby teraz zawrócić. "W końcu zgodziliśmy się spotkać na drinki. Dotarłam tam wcześniej, żeby Harper mógł się rozgościć przy barze, tak na wszelki wypadek. Siedzę więc przy budce i czekam na niego. Cały czas obserwuję drzwi, szukając go. Miałam wyciągnięty jego profil w telefonie i w ogóle". Biorę kolejnego drinka. "Kiedy starszy pan, po pięćdziesiątce, jeśli miałabym zgadywać, wsuwa się do kabiny i wręcza mi białą różę".

"To był on?"

"Yep," mówię, popping the p. "Kiedy nazwałem go na to, powiedział, że chciał, żebym chciał go dla niego. Następnie musiałem wskazać, że kłamał nie tylko na temat swojego wyglądu, ale jego wiek, i zawód i jestem pewien, że wszystko inne. Kiedy stanęłam, by wyjść, złapał mnie za rękę, mówiąc, że jedna noc z nim i sprawi, że będzie to dla mnie warte zachodu."

"W tym momencie wkroczyłam ja", dodaje Harper. "Siedziałem obok kilku facetów, skórzane kamizelki, niechlujne brody. Później dowiedzieliśmy się, że byli w klubie motocyklowym. W każdym razie, kiedy zobaczyłem, że ją obmacuje, zaciągnąłem tych dwóch facetów, żeby pokazali mu drzwi".

"Wyciągnąłeś wnioski, prawda? Nigdy więcej spotykania się z dziwnymi mężczyznami z internetu," mówi Lucas.

"Cóż, prawdopodobnie powinieneś już iść. Jesteś obcy," mówię mu. Słowa opuszczają moje usta, ale co dziwne, prawie chcę, żeby został. Wydaje się miłym facetem, ale potem znowu, historia dowodzi, że mój osąd w mężczyznach jest gównem. Mimo to, dziewczyna może sobie życzyć.

"Ale ja siedzę tutaj. Widzisz mnie. To, co widzisz, jest tym, co dostajesz." On mruga ponownie, a motyle biorą lot w moim brzuchu. On naprawdę jest taki wspaniały.




Rozdział 1 (3)

"Tak, ale to nie znaczy, że powinienem ci ufać," kontruję.

"Myślę, że tylko czas pokaże". Podnosi rękę, by przykuć uwagę kelnerki i zamawia nam wszystkim kolejną kolejkę.

Tak właśnie przebiega ta noc. Nasza czwórka siedzi i rozmawia, nieśpiesznie pijąc kilka piw, i muszę powiedzieć, że nawet z ingerencją w noc dziewczyn jest to mile widziane.

"Ostatni dzwonek", mówi kelnerka, zatrzymując się przy naszym stoliku.

"Wy panie chcecie jeszcze?" Justin pyta.

"Nie, dzięki", Harper i ja mówimy w tym samym czasie.

"Jesteście gotowe?" Patrzę przez stoisko na moją przyjaciółkę. Mogę powiedzieć, że jest naprawdę zainteresowana Justinem. Gdybym nie była na randce, byłabym też zadurzona w Lucasie, ale byłam już na tej drodze. Nie jestem gotowa na ponowną podróż w najbliższym czasie.

"Tak." Odwraca się do Justina. "Miło było cię poznać," mówi mu. Przegapiam jego odpowiedź, ponieważ gorący oddech Lucasa jest w moim uchu.

"Dobrze się bawiłem." Jego głęboki tembr powoduje, że gęsia skórka wybija się na mojej skórze.

"Ja też." Uśmiecham się do niego. Jego usta wyglądają na miękkie.

"Mogę pożyczyć twój telefon?" pyta.

"Jasne." Grzebię w mojej torbie, odblokowuję ekran i podaję mu go. Obserwuję jak jego palce przelatują po ekranie. "Co dokładnie robisz?" Zakładam, że potrzebował zadzwonić do Ubera lub przyjaciela, aby je odebrać.

"Wysyłam sobie tekst".

"Dlaczego?" pytam głupio. Znam odpowiedź na to pytanie. Wzdrygam się wewnętrznie. Można by pomyśleć, że to pierwszy raz, kiedy jestem w obecności mężczyzny.

"Żebyśmy mogli zrobić to jeszcze raz". Kiwa głową po drugiej stronie stołu. "Mój chłopak nie ma gry." Chichocze. "W ten sposób, gdy jutro będzie kopał się w tyłek za to, że nie zrobił tego, co ja właśnie zrobiłem, będę mógł mu pomóc".

"Dlaczego nie poprosisz mnie o jej numer?" pytam go.

"Co by było w tym zabawnego?"

"Racja, cóż, jeśli chce jej numer, wiesz jak mnie znaleźć," mówię, zabierając mój telefon z jego rąk i upuszczając go z powrotem do mojej torby.

"Jak wracasz do domu?" pyta.

"Och, po prostu mieszkam kilka bloków dalej. Poszliśmy na piechotę."

"Jest późno."

"Czyżby?" odpowiadam asertywnie.

"Odprowadzimy cię".

"To nie jest konieczne. Jesteśmy dużymi dziewczynami. Jak wracasz do domu?" pytam, odwracając stoły na niego.

"Zadzwoniłem do mojej siostry. Ollie, mój siostrzeniec zostaje na noc u naszych rodziców. Próbowałem ją namówić, żeby wyszła z nami, ale ona właściwie cieszyła się na spokojną noc w domu. Nalegała, żebyśmy do niej zadzwonili, a ona po nas przyjedzie. Nie próbowałem się kłócić. Jeśli Anna jest kimś, to jest zdeterminowana, żeby dopiąć swego."

Nie mogę się powstrzymać od zastanowienia, czy siostra to kod na dziewczynę czy żonę. Jak powiedziałem, jestem zmęczony.

"Nie chcesz kazać jej czekać".

"Gdybyś była moją siostrą, chciałabym, żeby facet upewnił się, że bezpiecznie dotarła do domu".

"Więc, próbujesz dowiedzieć się gdzie mieszkam? Co, chcesz mnie teraz prześladować?"

"Nie." On pociera swoje skronie. "Chcę się tylko upewnić, że wasza dwójka dotarła bezpiecznie do domu".

"Hej, czy zadzwoniłeś już do Anny?" Justin pyta Lucasa. "Myślę, że powinniśmy odprowadzić ich do domu".

Lucas spogląda na mnie i uśmiecha się. "Tak, ale powiedziałem jej, żeby poczekała około piętnastu minut, zanim skieruje się w tę stronę. Myślałem o tym samym."

"Nic nam nie jest," protestuję.

"To nie jest tak daleko," mówi półgłosem Harper. Mogę powiedzieć, że nie jest gotowa na pożegnanie.

"W takim razie ustalone." Justin wysuwa się z budki i oferuje jej swoją rękę. Lucas robi to samo, a ja jestem na jego grze, ale pozwalam mu pomóc mi wyjść z kabiny w tym samym czasie. Nie ma sensu wywoływać sceny i rujnować nocy Harper.

Nocne powietrze jest lepkie, ale niebo jest czyste, tak czyste, jak tylko może być w mieście. Justin i Harper idą przed nami, idą blisko, ich ramiona dotykają się, dłonie są otwarte, jakby jeden czekał na drugiego, aby przejąć władzę.

"To dobry chłopak," mówi Lucas.

"Tak? A co z tobą?"

śmieje się. "Możesz nam zaufać".

"Będziesz musiał mi wybaczyć, jeśli nie kupię tej linii. Czy już zapomniałeś o moich nieszczęściach związanych z historią randek?".

"Więc, chcesz się ze mną umówić?" pyta, szczerząc się.

"Wiesz, co mam na myśli." Dymam się na jego ramieniu figlarnie, a jego grymas rośnie jeszcze szerzej.

"Tak." Wyciąga swój telefon. Jego palce stukają w ekran, zanim włoży go z powrotem do kieszeni. "Wysłałem ci wiadomość."

Jakby na zawołanie, mój telefon zabrzmiał. Wyciągając go z torby, widzę nową wiadomość od Lucasa Prescotta. Klikając na nią, widzę jego pełne imię i nazwisko oraz adres. A za nim zdjęcie.

"Trzymasz zdjęcie prawa jazdy w telefonie?" pytam go.

"Musiałem wysłać je do mojego agenta ubezpieczeniowego w celu odnowienia ubezpieczenia samochodowego. Był w podróży, kiedy do niego dzwoniłem. Powiedział mi, żebym wysłał mu to SMS-em, więc wysłałem mu zdjęcie mojego prawa jazdy. To zapobiega transpozycji numerów i było szybsze." Potrząsa głową. "Masz moje dane. Więc bądź spokojna, że jesteś bezpieczna, gdy wiem, gdzie mieszkasz."

"Więc ciągle próbujesz mnie przekonać."

"Jesteś twardym orzechem do zgryzienia, Addyson."

Wzruszyłem ramionami. "Tak, kiedyś nie byłem. Życie mnie zahartowało. Wydajesz się być świetnym facetem, Lucas, ale to zajmie więcej niż kilka piw i rycerski spacer do domu, aby przekonać mnie, że jesteś wart zaufania. Nie daję już tego dobrowolnie." Nie mogę ryzykować kolejnej rany w moim sercu. Przechodziłam tę drogę zbyt wiele razy, by ją zliczyć. To coś więcej niż tylko złamane serce. Byłam wykorzystywana, okłamywana, zdradzana. Lista jest nieskończona. Potrzebuję przerwy od dramatu, jaki wnoszą randki do mojego życia.

"Brzmi jak wyzwanie dla mnie. Chyba będę musiał ci to udowodnić."

Muszę podjąć wysiłek, aby nie przewrócić oczami. On mówi dobrą grę, ale tak samo jak wszyscy inni. "Zrób to", mówię, nie dbając o to, co myśli, że musi udowodnić. Ta sama stara piosenka i taniec.

"To ja", mówię, gdy docieramy do Harper i Justina. Siedzą na frontowym stopniu mojego condo.

"Współlokatorzy?" pyta Lucas.

"Nie, najlepsi przyjaciele, odkąd byliśmy jak trzy." śmieję się.

"To rzadkość w dzisiejszych czasach".

"Nie wiem."

"Cóż, panie." Justin stoi. "To była przyjemność. Powinniśmy to kiedyś powtórzyć." Nigdy nie odrywa oczu od Harper.

"Zdecydowanie." Ona szczerzy się do niego.

"Do zobaczenia później." Lucas lekko opiera swoje ramię na moim, zanim się odwrócą i skierują z powrotem do baru. Patrzę, jak podnosi telefon do ucha, dzwoniąc do swojej siostry, lub do tego, kto twierdzi, że jest jego siostrą, aby dać jej znać, że są w drodze powrotnej do baru.

"Addy," Harper piszczy. "Najlepsza babska noc w historii".

"To była dobra noc", zgadzam się, wchodząc po schodach i odblokowując drzwi mojego condo. Siedzimy na kanapie przez jakiś czas, a ona mówi o tym, jak bardzo lubi Justina i jak świetnym facetem oboje wydają się być. Muszę się z nią zgodzić, jeśli chodzi o pierwsze wrażenie, dali dobre. Prawdziwym testem będzie, jeśli się do nas odezwą.

"Czy dałaś mu swój numer?" pytam.

"Nie." Wzdycha dramatycznie i opiera głowę z powrotem o kanapę. "Zniszczyłam go".

"Dałam Lucasowi mój, no, tak jakby. Poprosił o użycie mojego telefonu i wysłał sobie SMS-a".

"Wow, co się stało z siedzeniem na ławce?"

"On kradnąc mój numer nie ma nic wspólnego ze mną i ławką. Twierdził, że Justin zapomni zapytać o twój, twierdząc, że jego przyjaciel nie ma gry, a on chciał móc mu go dać."

"Czy on też wziął mój numer?"

"Nie."

Jej oczy marszczą się ze złośliwością. "Rozumiem." Uśmiecha się.

"Nic nie widzisz. Idę do łóżka. Pokaż się w swoim pokoju." Stoję i kieruję się w dół korytarza. Mój wolny pokój jest urządzony dla niej, a jej dla mnie. Rozważałyśmy wspólne mieszkanie, ale chciałyśmy mieć własną przestrzeń. Nic nie mówi o dorosłości, jak płacenie czynszu za własną przestrzeń w pojedynkę.

Kładąc się do łóżka, nie mogę się powstrzymać od powtórzenia tej nocy. Jestem szczęśliwy dla Harper. Ona potrzebuje dobrego mężczyzny w swoim życiu. Nie miała takich problemów z randkami jak ja, ale wtedy jej ściany były wyższe niż moje. Już nie. Moje mury są skonstruowane i trzeba będzie niezłej armii, albo niezłego mężczyzny, żeby je zburzyć.




Rozdział 2

==========

Rozdział drugi

==========

Lucas

Mój tyłek ledwo uderza o krzesło w poniedziałek rano, zanim Justin wkracza do mojego biura.

"Zawaliłem sprawę", mówi, siadając na fotelu naprzeciwko mojego biurka.

"Powiedz mi więcej". Walczę, aby powstrzymać moje rozbawienie.

"Nie zdobyłem jej numeru. Kto to robi?" Wyrzuca ręce w powietrze w frustracji. "Chodzi mi o to, że rozmawialiśmy całą noc, odprowadziliśmy je do domu, a mój głupi tyłek nie zdołał zdobyć jej numeru. Spędziłem cały dzień wczoraj próbując szukać jej w sieci. Ona może być tym jedynym, a ja to wszystko spieprzyłem," wzdycha i relaksuje się na siedzeniu.

"Skończyłeś?" Grill przechyla moje usta.

On patrzy na mnie. "Dlaczego do cholery się uśmiechasz? Czekaj." Studiuje mnie. "Proszę, powiedz mi, że masz numer Addysona?" Ma jasne oczy i jest chętny.

"Może."

Halsuje na krawędź swojego siedzenia, wyciągając swój telefon z kieszeni, stukając w ekran, zanim spojrzy na mnie. "Pozwól mi go mieć".

"Nie tak szybko. Po pierwsze, nie mam numeru Harpera, a po drugie, nie możesz teraz zadzwonić."

"Dlaczego do cholery nie?"

"Potrzebujemy planu."

"My?"

"Tak, my."

"I ja dzwoniący do Harper, jedynej kobiety, którą spotkałem w ostatnich miesiącach, która jest ułożona i wydaje się nie rozumieć, że jestem Atwoodem, nie jest wystarczająco dobrym planem?".

"Nie. Lubisz tę dziewczynę. Nie możesz po prostu zadzwonić i powiedzieć hej, czy mnie lubisz? Sprawdź tak lub nie. Musisz mieć jakiś plan. Kolacja? Film? Coś. Musisz zadzwonić z planem. Daj jej znać, że myślałeś o niej i nie możesz się doczekać, żeby ją znowu zobaczyć. Wyjawiasz plan, dając jej do zrozumienia, że naprawdę o tym myślałeś".

"Racja. Tak, dobry pomysł." śmieje się. "A teraz co jest moje?"

"Ile masz lat?"

"Dwadzieścia dziewięć, a to jest dla mnie pierwsze. Nigdy nie musiałem się starać. Mówię im moje nazwisko i wszystkie zakłady są wyłączone. Do diabła, w połowie przypadków oni już wiedzą, kim jestem".

Justin Atwood jest nadziany. Cóż, jego rodzina jest nadziana, a on przez skojarzenie. Jego dziadek zajmował się branżą gastronomiczną, zarabiając tyle pieniędzy, że wnuki Justina nigdy nie musiały pracować ani jednego dnia w życiu. Justin ma fundusz powierniczy, którego nigdy nie dotknął, wybierając własną drogę w świecie. Jest cholernie dobrym architektem. Chodziliśmy razem na studia, które ukończył rok przede mną. Kiedy nadszedł czas na moją praktykę, dał mi namiary na naszą firmę. Podobnie jak on, zaoferowali mi pracę, gdy tylko się skończyła.

"Dokładnie", mówię mu. "To dlatego musisz mieć swoje gówno w porządku, zanim zadzwonisz. Poza tym, nie mam numeru Harpera. Mam Addysona, pamiętasz?".

"Jesteś zainteresowany?" pyta mnie.

"Słyszałeś ją, prawda? Jest zmęczona. I w żaden sposób nie szuka".

"Nie o to cię pytałem," mówi, wywołując mnie.

"Ona jest cudowna, ale nie jest w to zaangażowana".

"Dlaczego wziąłeś jej numer?"

"Po pierwsze, wiedziałem, że zapomnisz. Mogłem powiedzieć, że jesteś naprawdę w Harper, a to nie jest coś, co widziałem z tobą wcześniej. Dwa, ona jest dobrą zabawą, a nigdy nie boli mieć numer pięknej kobiety."

"Potrzebuję czegoś... epickiego".

"Epickiego?" Podnoszę brwi.

"Pierwsza randka i to wszystko". wzrusza ramionami.

"Dobra, więc co masz?"

"Kolację?"

"Nazywasz kolację epicką?" Kontruję.

"Dobra, co proponujesz?"

"Zapytam Addysona." Biorę telefon i wysyłam SMS-a.

Ja: Hej, więc Justin szaleje za twoją dziewczyną.

Addyson: Czy to prawda?

Me: Yep. Chce się z nią umówić, ale chce, żeby to było "epickie".

Addyson: Epickie, co? Co on sobie myśli?

Ja: Tu właśnie wkraczasz ty.

"Co ona mówi?" Justin pyta.

"Jeszcze nic. Powiedziałam jej, że chcesz, aby ta randka była epicka."

Jęczy. "Zabij mnie teraz." Odrzucam głowę do tyłu w śmiechu.

Addyson: Mamy plany na ten weekend, a ona pracuje w piątek wieczorem.

Ja: Chcesz mnie wtajemniczyć w te plany?

Addyson: Nie wiem...

Ja: Daj spokój, Addyson. Jesteśmy dobrymi chłopakami.

Addyson: To jest jeszcze do ustalenia.

Addyson: Ale ona też go lubi.

Addyson: W sobotę w parku St. Pierre odbywa się festiwal. Chodzimy tam co roku.

Ja: Widzimy się tam.

Addyson: Powiedz Justinowi, żeby lepiej nie sprawiał, że będę tego żałował.

Ja: Jest w dobrych rękach.

Czekam na jej odpowiedź, ale nigdy nie nadchodzi. Rzucając telefon z powrotem na biurko, spoglądam na Justina. On nadal siedzi na krawędzi swojego fotela, obserwuje mnie, czekając aż mu powiem. "Chyba w ten weekend w parku St. Pierre jest jakiś festiwal. Addyson mówi, że ona i Harper jadą co roku. Harper musi pracować w piątek wieczorem, więc to twoja jedyna szansa w ten weekend".

"Moglibyśmy pójść na kolację któregoś wieczoru w tym tygodniu".

"Moglibyście", zgadzam się. "Albo ty i ja możemy pójść na ten festiwal i możemy na nich wpaść. Wtedy będziesz mógł na własną rękę poprosić o jej numer".

Powoli, on przytakuje. "Tak, to mogłoby zadziałać. Czy ona coś powiedziała?"

"Skup się. Nie jesteśmy w gimnazjum." Chichoczę. "Powiedziała, że Harper jest w tobie i żeby nie żałowała, że powiedziała nam, gdzie będą".

"To wszystko?"

"To wszystko."

"Wygląda na to, że jedziemy na jakiś festiwal." Stoi i prostuje swój krawat.

"A co jeśli miałem plany na ten weekend?".

"Odwołaj je."

Mój śmiech podąża za nim za drzwiami mojego biura. Chwytając za telefon, odpalam kolejnego smsa.

Ja: Jesteśmy w środku. O której godzinie?

Addyson: Szósta.

Ja: Gdzie?

Addyson: Daj spokój, gdzie w tym zabawa? Powiedziałem ci, gdzie będziemy. It's up

do ciebie, aby znaleźć nas.

Uśmiecham się w dół do mojego telefonu.

Ja: Do zobaczenia w sobotę.

Tym razem nie czekam na odpowiedź, która wiem, że nie nadejdzie. Zamiast tego, dzwonię do Justina.

"Właśnie wyszedłem z twojego biura", mówi na powitanie.

"Będą tam w sobotę o szóstej".

"Racja."

"Więc musimy być tam co najmniej o piątej trzydzieści".

"Dlaczego?"

"Bo nie spotkamy ich tam. Musimy ich znaleźć."

"Zrobione."

"Ty prowadzisz."

Śmieje się. "Nie obchodzi mnie, kto prowadzi, bylebym tylko mógł ją znowu zobaczyć i tym razem zdobyć jej cholerny numer".

"Co byś zrobił beze mnie?"

Jego odpowiedzią jest śmiech i zgaśnięcie linii. Wypierając nasze weekendowe plany z mojego umysłu, zabieram się za plany, które mam rozłożone na stole w moim biurze. Czas zarobić na moją wypłatę. Na szczęście mam pracę, którą kocham.




Rozdział 3 (1)

==========

Rozdział trzeci

==========

Addyson

Nie powiedziałem Harper, że Lucas i Justin mogą być dzisiaj na festiwalu. Nie chciałam rozbudzać jej nadziei. Byłem na tej drodze zbyt wiele razy, by zliczyć, i jeśli mogę oszczędzić tego mojej najlepszej przyjaciółce, zrobię to. Poza tym, nawet jeśli się pojawią, kto powie, że faktycznie nas znajdą. Prawdopodobnie powinienem był mu powiedzieć, że się z nimi spotkamy, ale gdzie w tym zabawa? Justin musi na nią zapracować, jeśli ją chce. Harper na to zasługuje i na nic mniej.

Nawet jeśli nie mam zamiaru umawiać się na randki, nadal nie spieszę się z przygotowaniami. To, że nie jestem zainteresowany, nie znaczy, że nie chcę zrobić wrażenia. Poza tym, noc flirtowania z Lucasem nie brzmi tak strasznie. Po ostatnim spojrzeniu w lustro, biorę telefon i torebkę. Upewniając się, że mam klucze, wychodzę z domu. Powiedziałam Harper, że dzisiaj będę prowadzić samochód. Na wszelki wypadek, gdyby pojawiła się szansa, że się pojawią, i że się polubią, chciałam dać jej łatwe wyjście, żeby to on odwiózł ją do domu. Nie jestem kompletną nienawiścią, jeśli chodzi o związki i mężczyzn, tylko wtedy, gdy dotyczy to mnie. Jestem przeklęta w jakiś sposób.

Kiedy podjeżdżam pod kompleks apartamentów Harper, siedzi na zewnątrz na ławce, z nosem zakopanym w telefonie. Dmucham w klakson, powodując, że podskakuje. Śmieję się, kiedy ona drapie się, żeby nie upuścić telefonu.

"Miłe powitanie." Uśmiecha się, gdy zapina się na siedzeniu pasażera.

"Hej, robię, co mogę", droczę się.

"Umieram z głodu. Przysięgam, że moje usta są wodniste na samą myśl o festiwalowym jedzeniu."

"Ty i ja. To jedyny powód, dla którego tam jadę."

"Daj spokój, kochasz atmosferę tak samo jak ja".

"Nie mylisz się. Jest w tym po prostu coś, co przywraca wspomnienia z dzieciństwa, ale nie byłbym zniszczony emocjonalnie, gdybym nigdy nie dostał się do niego ponownie. To znaczy, gdyby już nie podawali jedzenia."

Rzuca głowę z powrotem o siedzenie i wyje ze śmiechu. "Ty i ja oboje. Wszystko, co dzisiaj miałam, to banan. Musiałam zaoszczędzić miejsce." Poklepuje swój płaski brzuch. "Więc, czy rozmawiałeś z Lucasem?"

Czekałam na to pytanie. "Tak, wysłał mi SMS-a na początku tygodnia".

"Co? Kiedy? Dlaczego mi nie powiedziałaś?" Ona wystrzeliwuje pytania.

"To," mówię, biorąc rękę z kierownicy i wskazując na nią, "jest dlaczego. Wiedziałem, że zwariujesz."

"Nie wariuję," wycofuje się. "Po prostu nie wiem, dlaczego mi nie powiedziałeś".

Tu nic nie idzie. "Bo chciałem, żeby to była niespodzianka".

"Co?"

Szybko zerkam na nią, przed umieszczeniem moich oczu z powrotem na drodze. Jej brwi są zmarszczone; jest całkowicie zdezorientowana. "Oni przychodzą dzisiaj. Cóż, myślę, że tak. Lucas powiedział, że będą tutaj."

Sięga i smaga mnie po ramieniu. "A ty mi nie powiedziałeś. Spójrz na mnie." Patrzy w dół na swoje odcięte dżinsowe szorty i klapki. "Jestem bałaganem."

"Nie, jesteś sobą, Harper. Właśnie dlatego ci nie powiedziałam. Wiem, jak bardzo lubisz tego faceta po zaledwie kilku godzinach w barze. Chciałem, żebyś była sobą. Jeśli on nie może cię polubić za to, kim jesteś, to nie potrzebujesz go w swoim życiu".

"Ale mogłam się postarać."

śmieję się. "Zrobiłaś. Twoje włosy są zakręcone, masz na sobie makijaż, a twoje cut-offy pokazują twoje nogi. Wyglądasz jak ty, piękna jak zawsze".

"O której godzinie przychodzą? Czy spotykamy się z nimi?"

Ta część pewnie ją wkurzy. "Cóż," mówię powoli. "Powiedziałem im, o której godzinie tu będziemy, a oni nas znajdą".

"Co masz na myśli? Znajdą nas?"

"Nie do końca układałem z nimi plany. Powiedziałem im, gdzie będziemy i o której godzinie. Powiedziałem mu, że jeśli nas znajdą, to możemy się wszyscy rozłączyć".

"Dlaczego? Dlaczego miałabyś to zrobić?"

"Musi na to zapracować".

"On nie jest jednym z twojej pralnianej listy facetów, którzy srają na ciebie, Addy. Jest świetnym facetem, który, jak sądzę, faktycznie lubił ze mną rozmawiać i nawet nie próbował mnie ściągnąć do siebie lub na tył swojego samochodu." Przestaje mówić, a ja ją przeczekuję. Znam ją wystarczająco długo, by wiedzieć, że jeszcze nie skończyła. "Tu nawet nie chodzi o mnie, prawda? Chodzi o ciebie. O ciebie i Lucasa."

"Co?" To moja kolej na bycie zaskoczonym. "Nie. To znaczy, tak, jest gorący jak diabli, ale mówiłam ci. Jestem na przerwie. Naprawdę miła, długa przerwa."

"Więc dlaczego nie dać mu mojego numeru, żeby dał Justinowi? Po co ta gra?"

"Chcę widzieć cię szczęśliwą. Jeśli znajdzie cię tutaj, będziesz wiedziała, że naprawdę mu na tobie zależy. On nie szuka łatwych rzeczy. Jest gotów włożyć w to pracę."

"To jest festiwal, Addyson."

"Racja, ale będą tam tysiące ludzi. To jak szukanie igły w stogu siana".

"Dokładnie!", mówi, zirytowana. "Mogą nas nigdy nie znaleźć".

"Prawda, ale co jeśli to zrobią?" Pytam, wjeżdżając na najlepsze miejsce parkingowe i wyłączając silnik. Czuję się winny. Wiem, że ona go lubi i chce go poznać. Prawdopodobnie powinienem był po prostu powiedzieć im, gdzie mają się z nami spotkać. Jednak podoba mi się pomysł, żeby pracował na jej uczucie. Musi na nią zapracować. Lepiej dowiedzieć się teraz, czy nie jest gotów włożyć w to wysiłku.

"Dwie godziny." Trzyma w górze dwa palce. "Jeśli nie znajdą nas w ciągu dwóch godzin, dzwonimy do Lucasa i powiemy im, gdzie jesteśmy".

"Dobrze," przyznaję. Mam wrażenie, że nas znajdą. Żaden z nich nie wygląda na człowieka, który wycofuje się z wyzwania. Lucas, jestem pewien, będzie na celowniku z tego prostego faktu, że insynuowałem, że musi nas znaleźć.

"Co jemy najpierw?" pyta, gdy podchodzimy do bramy.

Czuję ulgę, że najwyraźniej mi wybaczyła. "Zostawię to tobie", przyznaję.

"Zdecydowanie dostaniemy lemoniadę", mówi, wskazując na pierwszą budkę z jedzeniem, którą widzimy. Stoimy w kolejce, kiedy czuję gorący oddech przy moim uchu.

"Znalazłem cię." Jego głęboki tembr powoduje, że dreszcze ścigają się w górę mojego kręgosłupa.

Odwracając się, by spojrzeć przez ramię, widzę Lucasa uśmiechającego się do mnie, jego twarz wciąż blisko. Tak blisko, że mogłabym się pochylić i go pocałować. "Jak długo tu jesteś?" pytam go.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Jedna szansa może być różnicą"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści