Śpij z wrogiem

Rozdział 1 (1)

==========

1

==========

W świecie pełnym oszustw i kłamstw, komu ufasz?

Stoję samotnie w rogu klubu nocnego, patrząc jak bierze ją w ramiona, zanim ją pocałuje.

Powietrze wyparowuje z moich płuc. Nie mogę oddychać.

Rozpacz pompuje się przez mój krwiobieg, ale z jakiegoś chorego, autodestrukcyjnego powodu nie mogę się zmusić do odwrócenia wzroku. Muszę to zobaczyć - zobaczyć, do czego jest zdolny i jak daleko to zaszło.

Znaki były tam, widziałem je. Ale jak głupia ignorowałam je tak długo, jak pozwalał mi na to mój instynkt.

Wierzyłem, że on mnie kocha.

Wierzyłem, że ona mnie kocha.

Stojąc tam i patrząc jak mój dwuletni chłopak całuje moją najlepszą przyjaciółkę i współlokatorkę z pięciu lat, zdaję sobie sprawę, że nigdy nie czułam się tak zdradzona na tak wielu poziomach. Nie mogę nawet zacząć pojmować tego, czego jestem świadkiem.

Włosy na karku stają mi dęba. Czuję się jakbym miała doświadczenie poza ciałem, patrząc na ten straszny koszmar.

To nie może się dziać.

Moje pierwsze przeczucie pojawiło się dwa tygodnie temu. Melissa, moja współlokatorka, miała randkę z facetem, z którym spotyka się od kilku tygodni, a kiedy po nią przyjechał, Todd, mój chłopak, był dla niego naprawdę niemiły. Patrzyłam, jak szklił się na nią, gdy wychodziła, i widziałam, jak praktycznie wybiegła z mieszkania, żeby tylko odciągnąć Todda od tego człowieka.

Dlaczego?

Dlaczego nie był szczęśliwy, że chodziła na randki? Zostali przyjaciółmi i do diabła, spędzili wiele nocy samotnie w moim mieszkaniu, kiedy czekał, aż wrócę z nocnej zmiany. Tej nocy przyszła mi do głowy chora myśl... Czy był zazdrosny?

Nie, nie mógł być.

Więc pomyślałam, że sprawdzę tę teorię. Przez następny tydzień byłem zbyt czuły wobec Todda w obecności Melissy i za każdym razem, gdy kładła się wcześnie spać, udawałem szczęśliwego, mimo że wiedziałem, że w środku jest wściekły. Katalizator przyszedł w czwartek wieczorem, kiedy zdecydowałem się zadzwonić do pracy z powodu choroby, a Todd i Melissa byli otwarcie zirytowani, że nie wchodzę.

Najwyraźniej zrujnowałem ich plany uprawiania seksu i właśnie wtedy dogłębna, obrzydliwa prawda mnie zabiła.

Czy uprawiali seks w jej łóżku czy w moim?

Jak często mój współlokator zaspokajał moją kochankę?

Nie mogąc się powstrzymać, umieściłem aplikację śledzącą na telefonie Melissy. Znałem jej hasło. Oczywiście, że znałem. Dzieliliśmy się wszystkim.

Nawet kutasa, jak się wydawało.

W piątek ogłosiła, że wyjeżdża na weekend, a Todd oznajmił, że ma zaplanowaną noc poza domem, gdzieś w związku z pracą.

Przypadek? Nie sądziłem, że tak.

Wiedziałem, że się spotykają i pewnie będą się pieprzyć gdzieś w pokoju hotelowym.

Nie spieszyłem się. Czekałem.

A teraz jest 23:00 w sobotnią noc, a ja jestem w innym mieście, w nocnym klubie, w którym nikogo nie znam, będąc świadkiem mojego najgorszego koszmaru.

On może odejść. Lampart nigdy nie zmienia swoich chorych plam... ale dlaczego, do cholery, musiał mi ją odebrać?

Patrzę na nich przez nie wylane łzy, a moje serce próbuje uciec z piersi.

Moja najlepsza przyjaciółka - jedyna stała w moim życiu, odkąd moja matka odeszła pięć lat temu. Mój ojciec, nadużywający kontroli, odszedł, gdy byłam dzieckiem, a potem, gdy mama umarła, przeprowadziłam się tu na studia i poznałam Melissę. Moje życie zmieniło się tamtego dnia. Mel była szczęśliwa, pewna siebie i atrakcyjna.

Bardziej niż ja byłam... niż jestem.

Patrzę, jak się o niego ociera, gdy on patrzy na nią uwodzicielsko, jak tańczy. Jego ręce są na jej tyłku. Uśmiecha się, gdy coś mówi, a potem śmieją się razem, a ja czuję, jak umieram trochę w środku.

Oni nie tylko się pieprzą.

Mają do siebie uczucia.

Ponownie ją całuje, a jego ręce wędrują na tył jej głowy, by trzymać ją dokładnie tak, jak chce. Ich pocałunek jest długi, głęboki i erotyczny.

Przez zamazany wzrok próbuję zmusić się do odwrócenia wzroku.

Nie.

Nie mogę odwrócić wzroku, ponieważ wiem, że kiedy opuszczę ten klub nocny, dwie najważniejsze osoby w moim życiu nie będą już jego częścią. Podłoga kołysze się pode mną. Jak to możliwe?

Co takiego zrobiłam, że zasłużyłam na taką zdradę?

Nie mogę się ruszyć.

Ponownie ją całuje i opadają z powrotem na ścianę, gdzie on ją przykuwa i wtedy zaczynają się naprawdę dobierać.

Nie. Przestań!

Łzy rozsadzają tamę i zaczynam kroczyć w ich stronę, gdy adrenalina uderza w swoje crescendo. Muszę ich zatrzymać, zatrzymać wszystko.

Przestań ją całować, ty pieprzony dupku!

Proszę, przestań!

Ale wtedy zatrzymuję się w połowie kroku.

Nie rób tego. Nie zniżaj się. Idź do domu i wyprowadź się. Nie daj im szansy na zaprzeczenie lub obronę.

Jestem od tego lepszy.

Stoję przez chwilę i wpatruję się w kwadratowy wzór na dywanie pod moimi stopami. Kręci mi się w głowie i jestem zdezorientowana. Zostaję tam jeszcze przez chwilę ze wzrokiem mocno wbitym w brudne treny. Całuje ją i podnosi jej udo, żeby owinęło się wokół jego, ruch, który zawsze na mnie wyciąga.

Czy on też lubi robić jej od tyłu?

Ta ostatnia myśl zatrzaskuje coś głęboko w środku. Nie pamiętam, jak się do nich zbliżyłem, ale popycham go w plecy, gdy przypiera ją do ściany, upada do przodu, a potem rozgląda się, jego wyraz twarzy spada w przerażeniu. Zanim wiem, co robię, uderzam go w twarz.

Ręce Melissy lecą do jej ust. "O mój Boże!", gazuje. "T-to nie jest to, co wygląda," ona jąka się.

"Ty dziwko!" krzyczę, nie mogąc się opanować. Biorę drinka od mężczyzny, który przechodzi obok i rzucam go w jej twarz, po czym uderzam ją mocno w policzek. Zatacza się w szoku, jej ręka leci do jej sponiewieranej twarzy.

"Roshelle", krzyczy Todd, który chwyta mnie za ramię, próbując mnie kontrolować. "Uspokój się." Odciąga mnie od Melissy, wyraźnie przerażony, że zamierzam ją znowu uderzyć.

"Nie będę się, kurwa, uspokajać". wypycham, gdy spadają łzy. Odwracam się do niego i wypełnia mnie niezliczona ilość emocji, ale to jego zdrada kradnie mi głos. Mam tak wiele rzeczy, które chcę powiedzieć, tak wiele rzeczy, które uciekły z mojego mózgu. Moje oczy szukają jego i on próbuje złapać mnie za rękę.




Rozdział 1 (2)

"Nie dotykaj mnie!" Krzyczę, gdy odpędzam od niego rękę. "Nigdy więcej."

Zwracam się do Melissy. "Zabieraj swoje rzeczy i wynoś się z mojego domu." Szyderczo się uśmiecham.

"Roshelle," szepcze. "Tak mi przykro." Kręci głową z niedowierzaniem. Nagle ściany zaczynają się zamykać, a ja wiem, że muszę się stąd wydostać.

Muszę uciec od tej krzywdy.

Widzę znak wyjścia i kieruję się w jego stronę, nie oglądając się za siebie. Wypycham się na zimne, nocne powietrze, drzwi zatrzaskują się za mną.

"Zamknij się, kurwa, zanim rozwalę ci łeb!" krzyczy męski głos.

"Nie masz kurwa jaj", ktoś inny szyderczo odpowiada.

Huh?

Próbuję się skupić, mimo łez, i ze złością wycieram je z oczu. Jest ciemno i są tu ludzie. Staram się skupić na cieniach przed sobą, po czym odwracam się do tyłu i próbuję otworzyć drzwi, z których właśnie wyszłam. Są zamknięte, a po tej stronie nie ma żadnej klamki. To najwyraźniej drzwi przeciwpożarowe.

Co? Gdzie ja jestem?

Łzy spływają mi po twarzy.

Rozlega się wystrzał i mężczyzna upada przede mną trzymając się za brzuch. Moje oczy rozszerzają się w przerażeniu, gdy pojmuję sytuację, w którą właśnie nieświadomie się natknęłam.

Co?

Nagle jestem otoczona ze wszystkich stron przez pięciu mężczyzn.

Przerwałam jakąś transakcję.

O nie.

"Kim ona, kurwa, jest?" woła jeden z mężczyzn.

Potrząsam głową w panice. "Nic nie widziałem, przysięgam". Przepycham się przez grupę mężczyzn i jeden z nich łapie mnie za ramię. "Potrzebuję dzisiaj trochę czystego tyłka".

Próbuję wyrwać ramię z jego szponów, ale uderza mnie mocno w twarz swoją bronią, ból dzwoni przez moją głowę jak błyskawica, zanim upadam na ziemię.

"Zabierz ją z nami," ktoś krzyczy.

"Nie, nie potrzebujemy tego bagażu. Zostawcie ją, powiedziała, że nic nie widziała."

Kontynuują kłótnię.

"Tak, cóż, mój kutas potrzebuje nowej cipki. "Przynieś ją." Warczy strzelec.

Czuję jak moje ciało jest podnoszone, a następnie wrzucane do ciasnej przestrzeni bagażnika samochodowego. "Nie," szepczę. "Nie." Moja torebka spada na ziemię i widzę, jak ktoś ją podnosi i wrzuca do samochodu.

Klapa bagażnika zatrzaskuje się z hukiem.

Czuję smak krwi w ustach, gdy leżę w półprzytomności w ciemności.

Ból z mojej głowy pulsuje. Co się właśnie stało?

Podnoszę ręce w ciemności i czuję zimny metal, który mnie otacza.

Rzeczywistość sytuacji rozbrzmiewa, gdy samochód zaczyna jechać i słyszę, jak rozmawiają ze sobą na tylnych siedzeniach za mną. Wszystko jest zamglone, a moja głowa, tak bardzo boli. Czuję, jak coś gorącego przejeżdża po moich włosach. Co to jest? Podnoszę rękę i czuję głębokie rozcięcie w głowie, kapiąca krew jest gorąca i lepka. Co jest, kurwa? O nie. Oni mnie zabiją.

Z odnowionym celem i rozłożonymi rękami zaczynam w panice uderzać w dach.

Właśnie kogoś zabili.

Potrzebuję jakiejś nowej cipki.

Jego słowa przebiegają przez moją głowę. O mój Boże, zgwałcą mnie zanim mnie zabiją, cała piątka.

Zaczynam gorączkowo wodzić rękami po metalu, który mnie osacza. Jak wydostać się z bagażnika samochodowego? Czy jest tam jakiś zatrzask?

"Pomocy!" krzyczę. "Pomóż mi", wołam, trzaskając otwartymi dłońmi w dach. Samochód zwalnia. Cholera! Moje oczy rozszerzają się.

Czy to jest to? I pant jak słuchać ich ruchy i słyszę wir światła drogowego chodzić wskaźnik. Teraz! Muszę teraz krzyczeć. Jesteśmy statyczni, utknęliśmy w korku.

Zaczynam walić w dach z siłą. "Pomóż mi!" krzyczę. Podnoszę nogi i próbuję popchnąć klapę, ale kurwa, tu jest tak ciasno. Walę gorączkowo w sufit i czuję się pod sobą, chwytając róg dywanu. Narzędzia. Pod tym miejscem będą narzędzia. W połowie przewracam się i odrywam dywan i chwytam metalową skrzynkę z narzędziami. "Pomóż mi. Jestem w bagażniku. Zostałem porwany. Heeeeeeelp!" krzyczę.

"Zamknij się, kurwa, albo wrócę tam i cię uciszę" - warczy męski głos z wnętrza samochodu.

Moje oczy się rozszerzają. Och, on brzmi przerażająco. Naprawdę zaczynam wariować. Muszę się stąd wydostać. Teraz.

Z trudem otwieram stojącą przede mną w ciemności skrzynkę z narzędziami, ale w końcu otwiera się ona w pośpiechu, a żelazo do opon leci do tyłu, uderzając mnie prosto w nos.

"Ach, kurwa!" krzyczę.

Auć, to cholernie bolało. Uderzenie doprowadza łzy do moich oczu i zaciskam twarz. O cholera, chyba złamałem sobie nos. Łapię za żelazo do opon i z całej siły uderzam nim w dach. Uderzenie sprawia, że odbija się rykoszetem i trafia mnie prosto w brew.

"Ahh!" krzyczę ponownie. Czuję jak gorąca strużka spływa po boku mojej twarzy. Jeśli mnie nie zabiją, to sam robię tu dobrą robotę.

Wciąż walę tirem w dach. To musi zyskać jakąś uwagę. "Pomóż mi", krzyczę. "Ktoś... zadzwoń na policję. Pomocy."

Samochód przyspiesza, a ja zostaję wrzucony na tył bagażnika. Światła się zmieniają, samochód leci za róg, a ja lecę, wysyłając narzędzia rozrzucone po całym bagażniku tak, że trafiają we mnie. Kierowca skręca w prawo jak maniak, a ja wpadam w poślizg i uderzam głową o bok.

"Pieprzone dupki", krzyczę i słyszę, jak wszyscy śmieją się wewnątrz samochodu. Potem pojazd przelatuje za lewym zakrętem i znów wpadam w poślizg. Słyszę pisk opon, gdy samochód ściga się w dół ulicy.

Zamierzam umrzeć. O Boże, umrę. Próbuję chwycić się metalowego dachu, żeby nie uderzyć w krawędź, ale nie mogę i kiedy samochód leci za zakrętem, gniotę się w twardy metalowy koniec bagażnika. Narzędzia latają dookoła i uderzają we mnie. Cholera. Znów gorączkowo szukam żelazka do opon. Być może będę jej potrzebował, ale nie mogę jej znaleźć, a moja dłoń czuje się po wyłożonej dywanem podłodze.

Gdzie jesteś? Gdzie jesteś?

Pochylam się i czuję wzdłuż drugiego końca bagażnika i w końcu czuję zimny, twardy metal. Moje serce przyspiesza, gdy samochód wymyka się spod kontroli. Potrzebuję planu, ale jaki jest ten cholerny plan?

Pomyśl.

Zaciskam żelazo do opon w dłoni z siłą białego kciuka, próbując powstrzymać się przed lataniem w kółko. Ktokolwiek otworzy bagażnik, zostanie znokautowany tym skurwielem. Moje myśli kierują się do Oprah i jej rady, żeby nigdy nie iść do drugiej lokalizacji. Nie pamiętam zbyt wiele z Oprah, ale wiem, że powiedziała, aby nigdy nie iść do drugiej lokalizacji, jeśli zostaniesz porwany - walcz jak diabli, aby uciec, ponieważ zamierzają cię zabić, jak tylko tam dotrzesz.



Rozdział 1 (3)

O Boże, to jest świetne.

Jestem już w pieprzonym samochodzie w drodze do drugiej lokalizacji. Zaczynam się wściekać, jak wściekły. Jak oni śmieli? Miałem naprawdę zajebiście złą noc i nie jestem w nastroju na to gówno. Po około dwudziestu minutach i sześćdziesięciu planach ataku, samochód zwalnia i pokonuje nierówności prędkości.

Gdzie my jesteśmy?

Adrenalina zaczyna pompować się przez moją krew.

Speed bumps są na parkingach... Więc to musi oznaczać, że jesteśmy na opuszczonym parkingu.

Samochód zatrzymuje się, a mężczyźni milkną. Zamykam oczy, wiedząc, że to jest to.

Jasna cholera.

Serce mi wali, a ja chwytam w jedną rękę żelazko do opon, a w drugą podnośnik samochodowy. Jeśli mam dziś umrzeć, ktoś idzie ze mną. Wykręcam się tak, że moje stopy są skierowane w stronę otworu i przyciągam je do klatki piersiowej. Prawie nie mogę oddychać, tak bardzo się boję. Trzymam broń w ręku i czekam. Drzwi samochodu otwierają się i cały samochód unosi się, gdy mężczyźni wysiadają.

Gdzie my jesteśmy?

Słyszę, jak zaczynają rozmawiać, jakby zupełnie o mnie zapomniano i kolejna obrzydliwa myśl przechodzi mi przez głowę. Co jeśli po prostu mnie tu zostawią?

Co jeśli po prostu umrę powolną śmiercią w samochodzie bez wody i jedzenia? O mój Boże.

Co mam zrobić? Co mam zrobić?

Milczę przez pięć minut, próbując myśleć, aż w końcu nie wytrzymuję dłużej.

Pieprzyć to. Nie będę umierał sam w bagażniku samochodu na opuszczonym parkingu. Kładę swoje żelastwo do opon obok siebie na podłodze i walę w klapę bagażnika. "Pomóż mi. Wypuśćcie mnie" - wołam.

Mężczyźni milkną.

"Po prostu ją wyciągnij i wypuść" - mówi ktoś.

"Najpierw będę się bawić" - odpowiada inny.

Nie rozumiem, co jest powiedziane dalej, ale wszyscy śmieją się głośno, a ja zaciskam w dłoni żelazo do opon.

Dupki.

Wyciągam nogi do tyłu, a gdy bagażnik się otwiera, kopię z całej siły i łączę stopy z twarzą mężczyzny, powalając go na ziemię. Wyskakuję z bagażnika i jeden mężczyzna podchodzi do mnie. Zamachuję się żelazem tak gwałtownie, jak tylko potrafię i uderzam go mocno w głowę, patrząc jak upada. Pozostali mężczyźni śmieją się z dwóch leżących na ziemi przyjaciół. Kolejny mężczyzna podchodzi do mnie, a ja zamachuję się podnośnikiem samochodowym tak mocno, jak tylko potrafię i rozcinam mu twarz.

Potem biegnę.

Tak szybko jak tylko mogę, biegnę przez cement. Jest ciemno, a my jesteśmy na parkingu, który wydaje się być blisko oceanu. Czuję zapach morza i słyszę mewy. Biegnę z dwoma mężczyznami goniącymi za mną. Nie mam żadnej obrony w tych cholernych butach na wysokim obcasie. Doganiają mnie łatwo i tackle mnie do ziemi.

"Zejdź ze mnie", krzyczę, walcząc i kopiąc. Jeden człowiek uderza mnie przez twarz i walczą, aby mnie opanować, gdy zmagam się, aby wyrwać się z ich uścisku. Oni są zbyt silni.

Podnoszą mnie z ziemi, po jednym na każdym ramieniu, kiedy ja kopię nogi i walczę, próbując się wyrwać. Walczą ze mną przez ciemność, prowadząc mnie z powrotem do samochodu.

Jeden z mężczyzn ma zdjętą koszulkę i trzyma ją przy swojej twarzy, aby spróbować zatrzymać krwawienie po moim ataku podnośnikiem samochodowym, a dwaj inni mężczyźni obserwują.

Jeden mężczyzna opiera się o samochód, obserwując mnie uważnie.

I glare na niego, a on uśmiechnął się z powrotem.

"Puść mnie!" Krzyczę, jak próbuję złamać chwyt goryla dwóch mężczyzn ma na mnie. Schylam się, a oni walczą. I kick out ponownie i połączyć się z mężczyzną po mojej lewej stronie, uderzając jego kulki, a on krzyczy i podwaja się. Rozproszenie pozwala mi wyrwać się z uchwytu drugiego mężczyzny i uderzam go mocno w twarz. Człowiek, którego uderzyłem lewarkiem do opon, przychodzi im z pomocą i pomaga im mnie przytrzymać.

"Idziesz z nami, suko".

"Będzie fajnie, jak się wbije". Mężczyzna po mojej lewej stronie śmieje się.

"Pierdol się!" Krzyczę, gdy ponownie kopię go w jaja.

Podwaja się z bólu, a mężczyzna opierający się o samochód śmieje się głośno.

Moje oczy spoglądają na niego. Jest wysoki, przerażająco wyglądający, a pozostali mężczyźni wydają się patrzeć na niego w poszukiwaniu wskazówek. Jest spokojny i opanowany, nie tak jak oni. Jest wyraźnie alfa grupy.

Ich przywódcą.

Uśmiecha się, gdy mnie obserwuje i zapala papierosa, jakby myśląc i kręci głową.

"Nie mam czasu na to gówno". wzdycha.

Kopię i łączę się z golenią drugiego człowieka, on krzyczy. "Za chwilę cię, kurwa, zbiję, suko". warczy. "Co my z nią kurwa robimy?" krzyczy na mężczyznę opierającego się o samochód. "Ona nie ma, kurwa, kontroli".

Wysoki mężczyzna zaciąga się papierosem, jego wzrok spada na moje stopy, po czym podnosi się z powrotem. Uśmiecha się mrocznie. "Przyprowadź ją."

Potrząsam głową i zaczynam walczyć. "Jak cholera będziesz", krzyczę, gdy kopię.

Jego oczy trzymają moje, a on uśmiecha się ciemno i bierze kolejny ciąg swojego papierosa. Oblizuje wargi, gdy jego oczy opadają na moje piersi.

Strach przebiega przeze mnie. Zaczynam iść zwierzęco i walczyć jak diabli.

"Get the cloth", mówi do dwóch pozostałych mężczyzn stojących obok niego. Facet znika do samochodu i tasuje się, gdy ja walczę i kopię dwóch mężczyzn po obu stronach mnie. Pojawia się ponownie z czarną szmatką i trzyma ją nad moją twarzą, gdy walczę z dwoma mężczyznami, którzy mnie trzymają.

"Nie." Krzyczę, gdy próbuję odsunąć głowę poza ich zasięg. Nie mogę się uwolnić od czarnej szmaty, która pachnie jak chemikalia.

Szarpię się.

Walczę.

Czuję się słabo.

Tracę przytomność.

Budzę się, gdy fala mdłości przetacza się przez mój żołądek i idę wytrzeć pot z czoła. Nie mogę ruszyć ręką.

Huh? Pociągam za ramię, ale ono nie chce się ruszyć i zerkam nad głowę, by zobaczyć, że jest przywiązane do słupa.

Szarpię się i patrzę w dół na swoje ciało. Ogarnia mnie przerażenie.

O mój Boże.

Jestem naga, rozłożona i przywiązana do łóżka za ręce i nogi.

Moje oczy nerwowo migoczą po pokoju, próbując się skupić. Widzę wysokiego mężczyznę opierającego się o komodę w rogu, całkowicie pozbawionego koszuli. Przegląda mój portfel z torebki.

Co jest, do cholery?

Zaczynam się gorączkowo szamotać. Muszę się stąd wydostać. Podryguję całym ciałem, próbując poluzować więzy. "Czego chcesz?" wołam.




Rozdział 1 (4)

Ignoruje mnie i wyciąga z portfela moje prawo jazdy. Trzyma je w górze i czyta.

"Roshelle Meyers," mruczy.

"Wynoś się z moich rzeczy", pstrykam.

On zerka w górę i uśmiecha się, idąc w moją stronę, zanim uklęknie obok mnie na łóżku. "Byłem już w twoich..." Waha się i przebiega palcami przez mój otwarty seks, a następnie wkłada je do ust. "Rzeczy," odpowiada sucho, łukiem brwi.

Moje oczy zamykają się. O Boże. Nie pamiętam.

Wstyd wypełnia mnie.

"Puść mnie", szepczę, gdy łzy uciekają i toczą się po moich policzkach.

Jego ręka podróżuje powoli w górę mojego torsu. Kubkuje moją pełną pierś, a potem zgina się i bierze ją w usta. "Lubię je", szepcze do mojej piersi.

Wykręcam swoją twarz i potrząsa głową. "Proszę... przestań. Proszę, błagam. Czego chcesz? Pozwól mi odejść. Miałeś już swoją zabawę."

Mocno gryzie mój sutek, a ja sapię z bólu.

"Jeszcze nie zacząłem się bawić", szepcze zimno.

"Rozwiąż mnie. Proszę, rozwiąż mnie", błagam.

Kręci głową, gdy biegnie palcami z powrotem w kierunku mojego seksu i przesuwa je przez moje nasmarowane ciało. Jestem mokra. Czy uprawiałam seks? "Czy ty...?" Waham się.

Jego ciemne oczy tańczą z rozkoszy. "Mój język to zrobił."

Moje oczy rozszerzają się w przerażeniu.

Wygina się i całuje moją płeć, a ja odchyla się od łóżka, aby spróbować go oderwać.

"Nie mogłem się powstrzymać", szepcze. "Słodko pachnąca cipka związana otwarta dla mojego spojrzenia to coś, czemu nie mogę się oprzeć. Tak na marginesie, podobało ci się to". Leży obok mnie na łóżku i opiera się na łokciu. Patrzy na mnie w dół, jak jego ręka przesuwa się z powrotem w górę mojego ciała, aby kubkować moją pierś. "Wyjaśnijmy sobie jedną rzecz." On szyderczy.

Odwracam głowę, aby nie musieć na niego patrzeć, a on chwyta moją twarz i przeciąga moje oczy, aby spotkać się z jego.

"To ja jestem tu szefem."

Oszałamiam go.

"Robisz to, co chcę, kiedy chcę".

"Jak cholera robię," szepczę ze złością.

On uśmiecha się złym uśmiechem. "Jeśli to, czego chcę, to mój kutas rozdzielający twój dziewiczy tyłek na dwie części... to moja decyzja. Nie pieprzenie się z tobą."

Przełykam strach w moim gardle, gdy jego zimne oczy trzymają moje.

"Idź do piekła", szepczę.

"Jestem strażnikiem bramy Piekła, kochanie. Witaj w domu."




Rozdział 2 (1)

==========

2

==========

Jego oczy zatrzymują moje, zanim stanie i wciągnie przez głowę t-shirt i zapnie dżinsy. Idzie w kierunku drzwi.

"Gdzie.... gdzie idziesz?" Jąkam się.

"Na zewnątrz", chrząka.

Rozglądam się po zimnym pokoju. "Nie możesz mnie tu tak zostawić. Proszę. Proszę, pozwól mi odejść. Rozwiąż mnie." Potrząsam głową w panice. "Nikomu nic nie powiem. Przysięgam, nie powiem."

Jego oczy trzymają moje przez chwilę, zanim ponownie zwraca się w stronę drzwi.

"Jest mi zimno. Proszę. Pozwól mi się ubrać", błagam.

Bez troski czy choćby odrobiny wyrzutów sumienia, znika za drzwiami. Klika, gdy przekręca zamek od zewnątrz.

Cisza.

Dźwięk mojego oddechu rozchodzi się w powietrzu. Dyszę, próbując opanować nieregularne bicie serca. Skamieniałe łzy rozpaczy spływają po moich policzkach.

Co mam teraz zrobić?

Blask małej lampki jest jedynym światłem w dużym pokoju, a od wyjścia mojego porywacza minęło już wiele godzin. Na prawo od drzwi znajduje się rozsuwane wejście, które, jak przypuszczam, prowadzi do łazienki. Widzę odbicie ręcznika wiszącego w lustrze. W rogu stoi małe biurko, lampa i krzesło, a u stóp łóżka mały dwuosobowy salonik. Pokój jest zimny i mało przyjazny. Ściany pomalowane są na ciemną, węglową szarość, a ja mam to dziwne wrażenie, że pokój się rusza. Wiem, że to niemożliwe, to pewnie przez te leki, które dali mi, żeby mnie powalić. Mam wrażenie, że jest już prawie rano, choć zupełnie straciłem poczucie czasu. Słyszę zamieszanie na zewnątrz, a potem przekręcanie klucza w drzwiach.

O nie. Wrócił. Moje serce przyspiesza i przestaję oddychać, patrząc, jak drzwi powoli się otwierają. Pojawia się w zasięgu wzroku i zapala światło, uśmiechając się ciemno, gdy jego oczy skanują moje ciało.

"Kochanie, jestem w domu." Uśmiecha się.

Pieprzony dupek.

Odwracam głowę od niego i wpatruję się w ścianę. Nie mogę nawet patrzeć na tego potwora. Nagle grupa pijanych mężczyzn potyka się w pokoju za nim, a ja wykręcam twarz ze strachu. Zapach alkoholu jest ostry i wiem, że są tu na zmianę.

"Przyszliśmy po nasz deser". Jeden z mężczyzn uśmiecha się, gdy rozpina swoje dżinsy.

Wszyscy zaczynają wilcze gwizdy, gdy jeden obmacuje moją pierś, a inny wkłada rękę między moje nogi.

"Nie", szepczę. "Proszę, nie."

"Ręce precz." Wysoki mężczyzna warczy. "Wynoś się".

"Odpierdol się, człowieku. Miałeś już swoją zabawę. Teraz nasza kolej." Rozpina spodnie i trzyma swojego kutasa nad moją twarzą.

Wysoki mężczyzna odsuwa go ode mnie. "Powiedziałem... wypierdalaj. Nie dzielę się. Już ci mówiłem."

Inny bierze moją pierś w usta, a wysoki facet popycha go gwałtownie na podłogę i kopie, gdy jest na dole. Inny uruchamia się nad moim ciałem i wysoki facet uderza go mocno w twarz. Wszyscy zaczynają się kłócić.

"Przyprowadziliśmy ją tu dla nas wszystkich" - krzyczy jeden z mężczyzn.

"Zasady się zmieniły. Wynoś się!" Warknął gniewnie, popychając jednego mężczyznę w stronę drzwi.

Inny mężczyzna podejmuje ostatnią próbę dotknięcia mnie, a wysoki facet wpada w szał i uderza go mocno trzy razy w twarz. Po wielu przepychankach i kłótniach, mężczyźni w końcu wychodzą. Zamyka za sobą drzwi i odwraca się w moją stronę.

Pozwalam sobie odetchnąć, a potem widzę, jak na jego twarzy pojawia się podniecenie i moja ulga jest krótkotrwała.

Teraz on będzie miał swoją zabawę.

Czuję się chora.

Nie mogę tego zrobić.

Przechodzi na stronę łóżka i wpatruje się we mnie. Patrzę na niego przez zamazany wzrok.

"Narkotyzuj mnie", szepczę, odwracając głowę od niego. "Znokautuj mnie".

"Nie chcesz się mną nacieszyć?" pyta płasko.

Połykam grudę w gardle, gdy wpatruję się w ścianę, łzy spływają po mojej twarzy. Nie mogę uwierzyć, że właśnie mnie o to zapytał.

Odwracam się z powrotem, aby spojrzeć na niego i moje zimne oczy trzymają jego. "Jeśli myślisz, że bycie zgwałconym podczas przywiązania do łóżka jest fantazją każdej kobiety, jesteś tak głupi, jak kurwa wyglądasz". Szyderczo się uśmiecham.

Jego twarz pozostaje bez emocji. Schyla się i zaczyna rozwiązywać jedną z moich stóp. Rozluźnia ją, a ja mam ochotę kopnąć go w głowę.

Przestań. Poczekaj, aż będziesz całkowicie wolna - przypominam sobie. Przechodzi do mojej drugiej stopy i rozwiązuje ją, a ja natychmiast zbliżam nogi do siebie. Auć, jestem obolała od bycia rozciągniętą przez tak długi czas. Czekam cierpliwie, kiedy on rozpina jeden nadgarstek, a potem przechodzi do drugiego i uwalnia mnie całkowicie.

Siadam i natychmiast chwytam koc, żeby przykryć swoje ciało. "Gdzie są moje ubrania?" szepczę ze wstydem.

On wzrusza ramionami, odwraca się twarzą do mnie i zdejmuje koszulę przez głowę. "Nie wiem. Nie obchodzi mnie to. Wynoś się."

Skończył ze mną.

Nienawiść kapie przez każdy mój por. Nie mogąc się powstrzymać, popycham go mocno w plecy. "Za kogo ty się kurwa uważasz?" Pstrykam.

Odwraca się do mnie jak sam diabeł, a ja instynktownie odsuwam się od niego.

"Proszę być bardzo ostrożną, panno..." Robi pauzę dla efektu. "Roshelle."

"Czy w ten sposób zdobywasz swoje żałosne kopniaki? Porywanie i gwałcenie dziewczyn?" Mruknęłam.

Jego warga wykrzywia się w obrzydzeniu. "Nie pochlebiaj sobie."

Oszałamiam go.

"Nie masz tego, czego ja chcę." Uśmiecha się sarkastycznie, gdy jego oczy opadają w dół mojego nagiego ciała, a ja próbuję zakryć się rękami. "Lubię, gdy moje kobiety są..." Znowu robi pauzę. "Kobiety."

Moje serce spada.

Ze wszystkich rzeczy, które mógł powiedzieć.

Jego słowa tną mnie jak nóż i moje myśli kierują się do Todda, mojego chłopaka... byłego chłopaka, teraz. Najwyraźniej dla niego też nie byłam wystarczająco kobieca. Spuszczam głowę, gdy smutek kradnie powietrze z moich płuc. Po prostu zamknij się i wyjdź stąd. Zrzuca spodnie, a jego duża erekcja wisi ciężko między nogami. Wchodzi do łazienki i włącza prysznic.

Stoję w miejscu, próbując odzyskać jakieś opanowanie. Łzy spływają po mojej twarzy. Nigdy w całym swoim życiu nie byłam tak upokorzona.

Gwałciciel mnie nie chce.

Wskakuje pod prysznic i pod wodą, odwrócony ode mnie, widzę, że jest ogromny i umięśniony, a całe jego plecy pokryte są tatuażami. Gdyby chciał mnie zabić gołymi rękami... mógłby.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Śpij z wrogiem"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈