Główny obrońca

Prolog

==========

PROLOG

==========

TO JEST RODZAJ OPOWIEŚCI O FAE. Więc zacznę ją tak, jak powinny zaczynać się wszystkie dobre opowieści o Fae.

Pewnego razu...

Dawno temu żył sobie przystojny, silny, łagodny rycerz, Mistrz Króla, Sir Geniver. Był żonaty z piękną panią, Alethią, i mieli córkę, którą bardzo kochali, która kochała ich całym swoim sercem.

(To byłabym ja.)

Ponieważ był Czempionem Króla, Sir Geniver mógł mieć co tylko chciał, ale jego pragnienia były skromne, więc rodzina mieszkała w małym, ale wygodnym dworku na skraju Lasu Veridian, dzięki stypendium, które zapewniał król.

Mieli wszystko, czego potrzebowali. Ośmioosobowy personel, dokładnie tyle, by życie było przyjemne i łatwe, nawet jeśli jedną z tych ośmiu osób była stara guwernantka Lady Alethii, która po prostu nie mogła pojąć, że córka nigdy nie będzie taką damą, jakiej od niej oczekiwano. Byli na tyle blisko pałacu, że w razie potrzeby można było ich wezwać, ale na tyle daleko, że ani Lady Alethia, ani ich córka, Miriam, nie musiały się przejmować pompą i polityką dworu. Jako Mistrz Króla, Geniver nie zajmował się samym dworem, ponieważ nie miał wystarczająco wysokiej rangi - z własnego wyboru - by wplątywać się w politykę. Nie było Królowej, więc Lady Alethia nie musiała dołączać do innych mężatek na Dworze jako jedna z dam Królowej. Tak właśnie działają dwory. Dwór Króla zajmuje się "sprawami królestwa", Dwór Królowej zajmuje się "sprawami pałacu", a jeśli jest Książę Korony lub Księżniczka z własnym dworem, zajmują się "sprawami nauki rządzenia". A brak przynależności do Dworu oznaczał, że Miriam nie musiała poruszać się po potencjalnie niebezpiecznych wodach pałacu pełnego innych córek.

Sir Geniver rozumiał swoją córkę, nawet jeśli jej guwernantka tego nie robiła. Nauczył ją więc wspinać się po drzewach (i nie robić tego w dobrych sukniach) i zabierał na karkołomne przejażdżki, najpierw przed sobą na swoim gigantycznym czarnym koniu, a później za nim na własnym małym kucyku. Dawał jej książki, których jej guwernantka nigdy by nie zaakceptowała, książki o bitwach i szermierce. I nauczył ją, jak się bronić sztyletem, który jej podarował i który nigdy jej nie opuszczał.

Nie znaczy to, że jej matka nie rozumiała Miriam - jej matka również znała swoją córkę bardzo dobrze. I choć czasem mogła wzdychać, bo Miriam nie zachwycała się ładnymi rzeczami, była dumna z inteligencji córki i chęci nauczenia się niemal wszystkiego, i mówiła o tym, ku rozgoryczeniu guwernantki.

Sir Geniver był najlepszym przyjacielem króla. Przebywał z królem prawie codziennie, ponieważ dwór znajdował się na tyle blisko pałacu, że można było tam pojechać w godzinę, a czasami król przychodził z wizytą - cichaczem. Kiedy to robił, był bez swojej korony i nie stawał na żadnej ceremonii, nawet schodząc, by grać w głupie gry, które sprawiały, że wszyscy śmiali się histerycznie (z wyjątkiem Belindy - guwernantki, która była zgorszona). "Masz skarb w swoim utrzymaniu, a jest nim twoja rodzina, Gen" - powiedziałby, gdy zsuwał się z powrotem do pałacu. "Nigdy go nie trać".

I wszystko było cudowne aż do strasznego dnia, kiedy do Tirendell przyszła wojna, a Mistrz Króla wyruszył, by dowodzić armią w imieniu króla i już nigdy nie wrócił do domu.

Wraz ze swoją śmiercią sir Geniver przyniósł zwycięstwo, ale dla lady Alethii nie było to zbyt wielką pociechą, mimo że król uczynił ją nadworną księżniczką i zrobił wszystko, by jej i jej córce nigdy niczego nie brakowało.

Z perspektywy czasu myślę, że mama i ja byłyśmy zbyt pochłonięte naszym smutkiem, by zauważyć przez długi czas, jak bardzo troskliwy był król - ale z pewnością nie umknęło to uwadze większości dworu. Ludzie zaczęli zwracać na nas większą uwagę, a osoby, które nie zwróciłyby uwagi na wdowę po zwykłym rycerzu posiadającym jedynie ziemię w ogrodzie dworskim - nawet gdyby jej były mąż był królewskim czempionem - zaczęły kręcić się w pobliżu, manewrując, by znaleźć się w korzystnej dla nas pozycji.

Przyznam, że myślałam, iż to z powodu nowego tytułu mamy; miałam tylko trzynaście lat i nie miałam pojęcia, że Księżniczka Dworska nie ma żadnej realnej pozycji, a tytuł nadaje jedynie szlachectwo jej linii. Przez jakiś czas mama też była nieświadoma. Ja też pozostałam niepomna na fakt, że wydawało się, iż czuje się lepiej i że nie muszę się tak bardzo starać, by podtrzymać ją na duchu za każdym razem, gdy coś przypominało jej o ojcu. A to oznaczało, że nie musiałam już sama pakować wszystkiego w butelkę, choć nigdy nie pozwoliłabym mamie ani Belindzie tego zauważyć.

Oczywiście nadanie Mamie szlachectwa było całym celem uczynienia z niej czegoś innego niż zwykłej córki rycerza i wdowy po rycerzu. Bo dokładnie rok i dzień później, podczas rocznicy naszego zwycięstwa, król Karlson oświadczył się Mamie.

Na państwowym balkonie.

Na oczach wszystkich.

To było absurdalnie romantyczne.

Zostało też starannie zainscenizowane, żeby ani jeden z jego radnych nie miał szansy się sprzeciwić albo zasugerować kogoś, kto przyniósłby Tirendellowi korzyści polityczne. W rzeczywistości, kiedy wszyscy zdali sobie sprawę z tego, co zamierzał zrobić, było już za późno, by cokolwiek z tym zrobić.

Była bardzo długa przemowa o tym, że kochał Mamę od lat, ale ona wybrała jego najlepszego przyjaciela, a on był zdecydowany nie zniszczyć ich szczęścia przez bycie egoistą, ale teraz, kiedy była wolna, czy wzięłaby go pod uwagę? I wiedział, że nigdy nie zastąpi Genivera, ale czy ona...

Cóż, nigdy nie miał szansy skończyć tej przemowy, bo mama miała na twarzy wyraz zdumienia, może trochę ulgi i tylko przebłysk żalu, a potem wszystko to zmieniło się w najbardziej promienną radość, jaką kiedykolwiek widziałam u kogoś, i padła mu w ramiona, a wszystko to było jak zakończenie bajki o Fae.

Z wyjątkiem, oczywiście, że to nie był koniec. To był początek.

I gdzie moja historia właściwie się zaczyna.




Rozdział pierwszy (1)

==========

ROZDZIAŁ PIERWSZY

==========

ZABRAKŁO mi tylko chwili z dala od krawcowych i mojej przymiarki, żeby sprawdzić, co z moją siostrą. Kiedy słońce wpadało przez okno Królewskiego Żłobka, wpatrywałam się w kołyskę w twarz mojej młodszej siostry i zakochiwałam się od nowa. Działo się tak za każdym razem, gdy ją widziałam, tak samo jak w chwili jej narodzin. Mała Aurora była najpiękniejszą, najdoskonalszą różaną księżniczką w historii.

Oczywiście mogłam być nieco uprzedzona, bo jesteśmy siostrami, ale z drugiej strony większość dzieci wydaje się być - jak to ładnie ująć - stworzeniami, które może pokochać tylko matka. Niektóre z nich wyglądają jak niezgadzający się starcy, nawet gdy są małymi dziewczynkami. Niektóre wyglądają jak niewypieczone bochenki chleba. Albo czarodziejskie małe goblińskie odmieńce. Większość z nich to plamiste, czerwonawe rzeczy, które emitują hałas na jednym końcu i straszne substancje na drugim.

Ale Aurora nie była jak żadne z tych dzieci. Wpatrywała się we mnie ogromnymi niebieskimi oczami spod głowy pełnej delikatnych złotych loków, dokładnie takich jak u jej taty; jej skóra miała kolor i fakturę identyczną jak płatek różowej róży, a jej małe pączki kwiatowe ust zacisnęły się w wyrazie zaskoczenia. A potem, bez żadnego ostrzeżenia, jej oczy zrobiły się większe, a ona wybuchnęła śmiechem i wyciągnęła do mnie dwie miniaturowe, pyzate rączki, błagając, żeby ją wziąć na ręce. Zaczęła rozpoznawać ludzi kilka dni wcześniej, a kiedy zdała sobie sprawę, że duża osoba stojąca nad jej kołyską to ja, za każdym razem robiło mi się ciepło.

Nie powinnam była robić nic, co mogłoby zmącić moją sukienkę do chrztu, ale jaki miałam wybór? Jej Wysokość rozkazała, a ja muszę być posłuszna. Sięgnęłam w dół za jedwabne zasłony w kolorze świtu do gniazda kremowej pościeli z wełny jagnięcej i płótna i wzięłam ją w ramiona.

Podniosłam ją na ramię, wdychając ten słodki zapach dziecka, po części jej, a po części lawendy, którą pachniała cała jej pościel i ubranie, i podskakiwałam, gdy gruchała i chichotała.

"Kto jest najuczciwszy w ziemi, a następnie?" zapytałem ją, wpatrując się w jej piękne oczy. "Ty jesteś! Tak, tak, tak! Tak, jesteś!"

I oczywiście w tym właśnie momencie moja guwernantka i pielęgniarka Aurory, Melalee, wpadła z impetem do przedszkola, psując chwilę. "Lady Miriam!" Belinda wykrzyknęła tym zgryźliwym tonem głosu, który sprawił, że miałam ochotę zrobić coś hoydenowskiego, jak wspinaczka na wieżę-na zewnątrz. "Twoja suknia!"

A Melalee popędził do mnie i odebrał mi Aurorę z podejrzliwym spojrzeniem i tsk, na które zasłużyłbym, gdybym pozwolił jej ssać arkadę sztyletu lub został przyłapany na karmieniu jej wodą z miodem, ale z pewnością nie było to uzasadnione małym podskakiwaniem i gruchaniem.

Belinda, oczywiście, była zaniepokojona bardzo drogą suknią - co, jak przypuszczam, było jej zadaniem, skoro jest moją guwernantką - ale czy musiała zachowywać się tak, jakby Aurora była pokryta brudem? To nie było tak, że Aurora miała zamiar zrobić z nią coś, czego nie dałoby się cofnąć. A Melalee nie lubiła, gdy ktoś dotykał Aurory, kto nie był nią, mamą lub papą.

"Moja suknia będzie wytrzymać kilka minut przytulania dziecka, Belinda", powiedziałem, jak Melalee umieścić małe kochanie z powrotem w jej gnieździe. I wytrzyma; to może być najlepsza suknia, jaką kiedykolwiek posiadałam, ale mama jest bardzo praktyczna w kwestii tego, co każe szwaczkom dla nas uszyć. W rzeczywistości miałyśmy mieć na sobie pasujące suknie z zielonego jedwabiu diagonalnego, na którym nie było widać zmarszczek, jak na satynie, który był mocniejszy niż gaza, i który był na tyle ciemny, że nie brudził się przez samo patrzenie na niego, jak to się działo w przypadku wielu bladych sukni noszonych przez panie mamy. Wykończenie z szerokiego złotego warkocza i nasze paski z tego samego materiału były praktycznie tak mocne jak zbroja, a to wykończenie prawdopodobnie przetrwa mnie i zostanie przekazane jakiemuś wielkiemu potomkowi.

Ale sposób, w jaki Belinda marudziła, można by pomyśleć, że Aurora ma zamiar wylać na mnie trujący żółty ichor, jak jakaś opętana rzecz, i tym razem było po prostu łatwiej pozwolić jej mnie wyściskać. Nie ma sensu, żeby tak blisko chrztu podkręcała swoje gałganki. Chciałam się cieszyć, a nie być zmuszona do siedzenia w solarium, pomieszczeniu, w którym mama i jej panie wykonywały swoje wymyślne prace w zimie, kiedy nie mogły wyjść na zewnątrz. I to nie ja jestem niegrzeczna; w chwili, gdy mama wyszła za papę, dostałam zupełnie nowy zestaw lekcji i obowiązków, a żaden z nich nie wiązał się z siedzeniem w solarium i szyciem godzinami, tak jak chciała tego Belinda. Miałam się uczyć innych języków, tańca, lutni i historii, a także zajmować się sprawami moich nowych ziem. Nie jestem ani wystarczająco szlachetna, by być jedną z dam mamy, ani wystarczająco stara, by po prostu iść i robić to, co chcę - na przykład spędzać połowę czasu na zwiedzaniu na kucyku, a drugą połowę w bibliotece i być może poznawać kilka dziewcząt, które przychodzą tam regularnie. Pomysł Belindy, jak powinnam wypełnić te godziny, nie zawierał nic pożytecznego.

Krawcowe zostawiły mnie na chwilę bez opieki, podczas gdy szukały trzech kompletów rękawów, które wymyśliły, aby mogły zdecydować, który komplet jest najbardziej odpowiedni na chrzest. Rękawy, oczywiście, są oddzielone od sukni i możesz mieć ich tyle, ile masz pasujących materiałów do zrobienia. Bardziej praktyczna strona mamy; zmieniając rękawy, które były najbardziej fantazyjną częścią sukni, i może pasy, mielibyśmy coś, co wyglądało jak trzy zupełnie różne suknie za niewiele więcej niż cenę jednej. Może i była królową, ale mama wciąż myślała o tym, ile co kosztuje, jakby była tylko damą. Może nie musi ważyć kosztów pieczeni z kosztami nowych sukni, ale powiedziała, że to od nas zależy, czy będziemy dawać dobre przykłady nie bycia ekstrawaganckimi.

Krawcowe czekały na mnie w moim pokoju, nosząc identyczne wyrazy niepokoju, bo nie było mnie tam, gdzie mnie zostawiły, jakby obawiały się, że uciekłam do lasu albo zrobiłam coś innego niestosownego w mojej sukni.

Prawdopodobnie tak się przejęły suknią, że zapomniały, iż nie jestem taką flibbertigibbet, za jaką zdawała się mnie uważać Belinda. Powinni byli wiedzieć, że gdybym impulsywnie zdecydowała się zrobić coś naprawdę niestosownego (w przeciwieństwie do przytulania dziecka), nie robiłabym tego w jedwabnej sukni. Najpierw przebrałabym się w coś o wiele bardziej wytrzymałego. Miałam pięć czy sześć lat, gdy ojciec przyłapał mnie na niszczeniu nowej sukni, gdy bawiłam się w niej w błotne placki w ogrodzie, i nigdy nie zapomniałam łagodnego, ale surowego wykładu, jakiego mi udzielił. A zaraz potem upewnił się, że mam jakieś ubranie odpowiednie do robienia rzeczy, które chciałam robić - takich jak wspinanie się po drzewach i ścianach lub uczenie się czyszczenia stajni dla koni. Moje ubranie "hoyden" nie sprawi, że mama będzie się zastanawiać, jak zrobić drugą sukienkę ze szmat pierwszej i resztek tej, którą skroiła, żeby na mnie pasowała.




Rozdział pierwszy (2)

Poza tym, nie uciekałem już impulsywnie. Przynajmniej nie za bardzo.

Nie było męką stać cicho w mojej sypialni, gdy obie kobiety przymierzały rękawy i świergotały do siebie. Miały najwyższe głosy ze wszystkich kobiet, jakie kiedykolwiek słyszałem. Nie mogłem się zdecydować, czy były to ich naturalne głosy, czy też jakiś rodzaj afektacji.

Kiedy Papa poślubił Mamę, zaskoczył mnie własną sypialnią, która tak odpowiadała na każde moje życzenie, że podejrzewałem go o umiejętność czytania w moich myślach. Sufit był pokryty malowidłem przedstawiającym księżyc i gwiazdy. Miałam cały regał książek - a książki są drogie! Każda z nich kosztowała więcej niż suknia koronacyjna mamy, a jedynymi osobami, które kiedykolwiek uznały książkę za odpowiedni prezent dla mnie, byli ojciec i mama. Ludzie, którzy chcieli zyskać przychylność króla, dawali mi jedwabne chusty, drobną biżuterię i tyle słodyczy, że mogłabym chorować tygodniami. Pod regałem stało moje małe biurko i ogromne łóżko z drewnianym baldachimem i haftowanymi zasłonami z zielonego aksamitu, które chroniły przed zimnymi przeciągami w zimie. Ściany były pokryte cennymi gobelinami przedstawiającymi sceny leśne i Fae - one też były drogie i robiły ogromną różnicę w utrzymaniu ciepła w pokoju w zimne dni. Tak więc, podczas gdy szwaczki szeptały o fałdach i zakładkach i o rzeczach, które najwyraźniej miały sens dla nich, ale nie dla mnie, ja mogłam wpatrywać się w gobeliny i znajdować nowe rzeczy, których wcześniej nie zauważyłam.

To nie był duży pokój. Wystarczyło miejsca na kilka niezbędnych mebli, takich jak łóżko i szafa, wraz z półką na książki i toaletką. Nie było tu nawet wystarczająco dużo miejsca na łóżko dla Belindy, a ja nie zgadzałem się, żeby spała ze mną tak, jak to robiła, kiedy byłem młodszy. I wiem, że to niemiłe... ale nigdy nie lubiłam spać z kimś innym w swoim pokoju. Kiedy w końcu stałam się na tyle dorosła, by nalegać, by nie spała ze mną, dostała wyższe łóżko, a ja musiałam spać na wsuwanym pod nie w ciągu dnia łóżku, co nie było tak wygodne. Ale w tym pokoju nie było miejsca na łóżko typu truckle, co bardzo mi odpowiadało. Teraz Belinda musiała spać z paniami mamy, a ja miałam pokój tylko dla siebie.

Mój pokój znajdował się na rogu, więc miałem też dwa okna - a to oznaczało, że nikt inny nie musiał przechodzić przez mój pokój, żeby dostać się do swojego. Pałac został zbudowany tak dawno temu, że właściwie nie miał korytarzy; ludzie wtedy uważali, że trzeba wykorzystać każdy centymetr przestrzeni w czterech ścianach do jakiegoś celu, a nie marnować go na korytarze. I miałem swój własny mały kominek, wielki luksus. Ponieważ nie widziałem go, dopóki mama nie wyszła za króla i nie przenieśliśmy się tutaj, trudno było powiedzieć, do czego służył ten pokój, zanim tata kazał go urządzić dla mnie; na ścianach za gobelinami nie było żadnych wskazówek. Tajemnica. Lubiłam myśleć, że to było dla kogoś takiego jak ja, kogoś kto nie był księżniczką, ale kto był wyraźnie kochany, kogoś kto dbał o swój komfort.

Szwaczki wymyśliły, że będę miała ciasno sznurowane dwuczęściowe rękawy, które pozwolą jedwabnej haleczce prześwitywać przez sznurowanie. Mama prawdopodobnie będzie miała duże, sztybletowe rękawy, które wyglądały jak skrzydła anioła; nie chciałyśmy być do siebie zbyt podobne. W końcu uznały, że przymiarki dobiegły końca i pozwoliły mi się wyślizgnąć z sukni w coś znacznie solidniejszego, bo dziś był mój dzień pracy w kuchni. Gdy szwaczki oddalały się z zaspami materiału na ramionach, ja naciągnęłam moją twardą płócienną spódnicę na lnianą koszulkę, zawiązałam fartuch na obu i wsunęłam stopy w drewniane chodaki. Potem wybiegłam przez solarium i po schodach dla służby na dolne piętro, gdzie załatwiano wszystkie sprawy związane z funkcjonowaniem pałacu. Pierwszym pomieszczeniem po schodach była pralnia - co było urocze, bo kiedy zimą zamykano wielkie zewnętrzne drzwi, para wodna unosiła się po schodach, niosąc ze sobą zapachy czystej bielizny, lawendy i wody różanej. Potem była suszarnia, potem prasowalnia, a następnie pierwsze z pomieszczeń kuchennych, zmywalnia, gdzie myło się wszystkie garnki, patelnie i naczynia. Kolejnym pomieszczeniem był mój cel - piekarnia.

"Najwyższy czas, dziewczyno!" krzyknął na mnie główny piekarz. "Robisz dziś chleb z manchetów! Hop do niego!" Kiedy byłam w kuchni, (przeważnie) traktowano mnie jak wszystkich innych tutaj na dole. Było to na polecenie Papy, żebym przyzwyczaił się do tego, jak traktowano służbę. Papa miał bardzo silne przekonania o tym, że ci, którzy rządzili, powinni dokładnie wiedzieć, jak traktowani i jak czuli się ci, którzy służyli.

Może wydać ci się dziwne, że oto ja, córka królowej, uczyłam się pracy w kuchni. Widzisz, jesteśmy bardzo małym królestwem. Możesz stanąć na szczycie góry Snowdown na północnej granicy i widzieć całą drogę do południowej granicy, a gdyby na wschodniej granicy była góra, mógłbyś widzieć całą drogę na zachód. Jesteśmy teraz w pokoju ze wszystkimi wokół nas, ale mój ojciec zginął w ostatniej wojnie zaledwie kilka lat temu, więc możliwość, że wojna może nadejść ponownie, jest zawsze w umyśle każdego. I choć ostatnia wojna toczyła się tylko między ludzkimi armiami, zawsze istniała szansa, że coś lub ktoś magiczny, wielki i potężny zdecyduje, że mały Tirendell będzie dobrym kąskiem do pochłonięcia. Na tym świecie istnieje magia wszelkiego rodzaju, a nawet mały Tirendell ma swojego czarodzieja. Papa nalegał więc, bym wybrał coś przydatnego do nauki na wypadek, gdyby królestwo zostało kiedyś pokonane i musiałbym ukrywać się wśród ludzi. "Chłopiec zawsze może się wybić jako zwykły wojownik" - powiedział i wsunął palec pod mój podbródek, by przechylić moją twarz, bym widział, że mówi poważnie. "Chcę być pewien, że moja kochana Miriam nigdy nie będzie głodować - albo znajdzie się obnażona i na łasce naszych wrogów. Nikt nie będzie szukał cię po pachy w mące lub pielęgnującej stajnię".

Postanowiłam więc nauczyć się pieczenia. A główny piekarz - Odo - otrzymał polecenie, by traktować mnie jak każdego innego ucznia.




Rozdział pierwszy (3)

Pobiegłem do mojego stanowiska, gdzie wszystko było gotowe, tuż obok mojego dobrego przyjaciela Gilesa, który robił dziś chleb trenczerski. Chleb okopowy to bochenek, który kroi się na pół od końca do końca i daje służbie do jedzenia zamiast talerzy. To oszczędza mycie talerzy. Następnie, jeśli są naprawdę głodni, mogą zabrać to, aby zjeść później, chociaż nigdy nie widziałem, aby któryś ze służących Papy to robił, ponieważ Papa upewnia się, że każda osoba w pałacu, aż do najniższej czaszki, ma co jeść. Mnisi przychodzą co wieczór i zbierają wszystko, co nie jest zjedzone i nie jest oszczędzane na następny dzień, by rozdać to biednym.

"Spóźniłeś się" - powiedział Giles, energicznie zagniatając ciasto. Chleb orczykowy jest zrobiony z grubszej mąki niż chleb manchet, część mąki jęczmiennej lub żytniej, lub obu, a także nieprzesianej mąki pszennej. Chleb manczany robi się tylko z mąki pszennej, która została przesiana przez trzy zestawy ścierek. Jedynie mąka używana do ciasta jest drobniejsza i bielsza.

Piekarnia to wspaniałe miejsce, z wyjątkiem upałów. Jeśli jest coś lepszego niż niebiański zapach pieczonego chleba, to nie wiem co to jest, no może poza zapachem pieczonych ciast. A dzisiaj powietrze było pełne jednego i drugiego. W całej piekarni toczyło się mnóstwo rozmów - główny piekarz jest surowy, ale sprawiedliwy, i dopóki praca jest wykonana, nie krzyczy o pogaduszki. A że zbliżał się chrzest, to z pewnością było o czym gadać.

Podwinąłem rękawy, nie tylko dlatego, że musiałem je wyciągnąć, ale dlatego, że było tu dobrze i ciepło. Podjąłem pracę tam, gdzie skończyła ostatnia osoba na moim stanowisku, zaglądając najpierw pod ściereczki nad miskami z drugim ciastem. Z pewnością były gotowe, wielkie kopce kremowo-białego ciasta z napiętą skórką, więc zaniosłem je do piekarzy. Następnie przechyliłam miski z ciastem na pierwszym wyrastaniu, ponakłuwałam je i przykryłam ściereczkami na drugim wyrastaniu. Następnie zabrałem się za wyrabianie kolejnych ciast.

Opanowałam już flatbreads, quick bread i trencher bread. Teraz dano mi do zrobienia mancheta, "króla" chlebów. Następnie nauczyłabym się placków, a potem ciastek. Ale pewnie nie dekorowania elementów prezentacyjnych i wymyślnych subtelności; tego trzeba było uczyć się latami. Brat Odo miał piekarnię w mieście i gdyby stało się coś strasznego, miałem biec po życie do jednych z tajnych drzwi z pałacu i udać się prosto do tej piekarni. Tych drzwi było pięć, wszystkie ukryte w miejscach, do których bardzo trudno było się dostać, wszystkie zbudowane tak, by nie można było ich otworzyć z zewnątrz, i wszystkie strzeżone magią czarodzieja Gerrolda, by tylko kilka osób mogło z nich korzystać.

Robiliśmy dużo chleba manchet; chrzest miał być za trzy dni i nie tylko każda ważna osoba w królestwie była zaproszona, tak samo wiele znamienitych osób z królestw na naszych granicach. W dniach chrztu i uroczystości nadal odbywałoby się gotowanie, ale wszystko, co można było przygotować z wyprzedzeniem, byłoby. Mieliśmy specjalną spiżarnię z zaklęciem, które zapewniało, że cokolwiek będzie w niej przechowywane, nie zestarzeje się ani nie spleśnieje, i zamierzaliśmy ją zapełnić.

Giles wrzucił swoje ciasto do miski i przykrył je, po czym odmierzył mąkę na swoją deskę i rozpoczął nową rundę ciasta. Zrobiłem to samo, chociaż mój chleb dostał mleko zamiast wody i moje ciasto będzie trochę bardziej klejące niż jego. Ale będzie łatwiejsze do zagniecenia.

"Wkrótce będziesz miał wystarczająco dużo mięśni, aby dołączyć do giermków", powiedziałem, drocząc się z nim.

Odwzajemnił uśmiech. Giles nie był dokładnie przystojny, ale miał ciemnobrązowe oczy, które ogólnie tańczyły z psotą i usta stworzone do uśmiechania się, i zawsze mógł zarządzać, aby nas rozśmieszyć. "Co sprawia, że myślisz, że teraz nie?" kontrargumentował.

"Głównie dlatego, że jesteś tu w kuchni, zamiast na podwórku toczyć beczki, aby świecić rycerskie łańcuchy," odpowiedziałem.

"Pish. To jest lepsza praca" - ripostował, kiwając głową. "Połowa tego, co robi giermek, to czekanie na jakiegoś aroganckiego, pustego łobuza, który kręci się w pobliżu, bo ktoś go stuknął mieczem w ramię. Wolę wykonywać uczciwą pracę".

"Nie wszyscy rycerze są aroganckimi, pustymi łobuzami" - powiedziałam, a potem, niespodziewanie, zakrztusiłam się trochę, bo wizja mojego ojca nagle pojawiła się w moim umyśle i znikąd nie zaskoczyło mnie to, jak bardzo za nim tęskniłam.

Musiałam prychnąć czy coś, bo Giles przerwał swoje mieszanie i podał mi czysty kwadrat materiału, który wziął ze stosu wybielonych lnianych szmat, którymi przykrywaliśmy miski z chlebem. "Hej teraz," powiedział, poklepując mnie po plecach. "Nie chciałem - to znaczy, przepraszam. Sir Geniver był... niesamowity. Nikt nigdy nie nazwałby go aroganckim, czy pusto-patetycznym, czy... Miri, przepraszam!".

"Wszystko w porządku," powiedziałam, wycierając oczy, wydmuchując nos i patrząc w jego zatroskaną twarz z wodnistym uśmiechem. "Wiem, że nie." Znów się zakrztusiłam, a on przytulił moją głowę do swojego ramienia i poklepał mnie po plecach, aż się opanowałam, a Odo zostawił nas samych, nie krzycząc na nas, dopóki tego nie zrobiłam. To nie był pierwszy raz, kiedy rozkleiłam się w piekarni, bo coś przypomniało mi o ojcu, mimo wszystko; a Odo był prawdopodobnie jednym z najmilszych ludzi, jakich można mieć pod opieką, jeśli pracuje się w kuchni. Kiedy Liss, dziewczyna odpowiedzialna za mycie warzyw, dostała złamane serce przez zalotnego ucznia rzeźbiarza w kamieniu, Odo kazał komuś zostawić obok niej duży stos czystych szmat, żeby mogła się zatrzymać i wypłakać, kiedy tylko tego potrzebowała, i nie pozwolił nikomu jej dokuczać.

Kiedy przestałam czuć, że moje gardło jest zbyt ciasne, by przez nie oddychać, oderwałam się od Gilesa, a on puścił mnie z ostatnim poklepaniem i wróciliśmy do pracy.

Kiedy Odo zwolnił mnie na cały dzień, moje ramiona były dobre i zmęczone, ale mój dzień nie był jeszcze prawie skończony. Trzeba było jeszcze zająć się sprawami związanymi z chrztem, a jako jeden z tych, którzy potrafili czytać i pisać, byłem potrzebny, by w tym pomóc. Gdyby nie było spraw związanych z chrztem, przeglądałbym rachunki z mojego dworu z seneszalem papy. Jedną z rzeczy, które Papa zrobił dla mnie po ślubie z Mamą, było przekazanie mi własnego majątku, który dawałby mi własne dochody. To było piękne, ale oznaczało, że musiałam nauczyć się, jak się nim zajmować, co wiązało się z... no cóż, ogromną ilością pracy. Rzeczy takie jak finalizowanie zamówień na prace w mojej posiadłości (nawet jeśli wszystko co robiłem to podpisywanie się na nich, ważne było, aby śledzić co jest robione). Gdybym mieszkał tam, a nie tutaj, miałbym jeszcze więcej pracy - pilnowanie porządku w gospodarstwie domowym poprzez przyjmowanie raportów od mojego szambelana, ogrodnika i stajennego, a także dbanie o interesy posiadłości z moim stewardem lub sołtysem. Musiałbym wiedzieć, kiedy budżet na jedzenie nie pokrywa się z tym, co zostało zaksięgowane, i być w stanie kontrolować zapasy i uprawy, aby wiedzieć, że są zdrowe i prosperują, i co sugerować, jeśli nie są. Na razie Papa wyznaczył zaufanego człowieka jako komornika, który miał się tym wszystkim zajmować, ale jeśli kiedykolwiek pójdę tam mieszkać, muszę wiedzieć, jak to wszystko robić samemu.



Rozdział pierwszy (4)

Ale sprawy związane z chrztem miały teraz pierwszeństwo przed wszystkim innym. Dziś było to sprawdzanie odpowiedzi na zaproszenia z głównej listy. Byłam tylko jedną z małej armii ludzi, którzy się tym zajmowali, armii, w skład której wchodziły niektóre panie mamy i kilka pożyczonych sekretarek, podczas gdy mama i reszta jej pań witały przybywających gości, upewniały się, że się zadomowili, że mają wszystko, czego potrzebują, i nadzorowały resztę przygotowań. Oczywiście nie każdy, kto został zaproszony i zamierzał przyjechać, wysyłał odpowiedź, ale większość tak. Był też inny powód wysyłania zaproszeń.

Mroczna Fae.

Każde królestwo ma Fae, Jasne i Mroczne. Mówi się, że jasne żyją z ludzkiej radości, a ciemne z ludzkiego smutku. Oczywiście, im więcej jest tego smutku, tym Mroczne są szczęśliwsze - dlatego też rzadko zabijają ludzi. Robią wszystko, aby uczynić nas jak najbardziej nieszczęśliwymi, gdy żyjemy. Na szczęście wszystkie Fae muszą przestrzegać zasad, a jedną z ważniejszych jest to, że nie mogą działać przeciwko ludziom, chyba że ci ich skrzywdzili lub obrazili, lub doświadczają pewnych bardzo specyficznych okresów bezbronności, okresów, które zwykle odpowiadają ich wiekowi lub obrzędom przejścia, takim jak - powiedzmy - zawarcie związku małżeńskiego. To tak, jakby przez większość naszego życia istniał pewien rodzaj ochrony wokół nas, ludzi, ale w tych momentach ochrona ta staje się słabsza. Dla większości ludzi, te czasy nie mają znaczenia. To nie jest tak, że Mroczne Fae śledzą urodziny każdego rolnika. Ale dla każdego, kto ma rangę - ludzi, których nieszczęście może wpłynąć na życie dziesiątek lub tysięcy - musicie uważać na te wrażliwe daty, ponieważ wtedy Mroczna Fae skorzysta z okazji, aby wyrządzić krzywdę. Narodziny, chrzciny, trzynaste urodziny, szesnaste urodziny i ślub. I chociaż rzadko kiedy udaje im się zajść tak daleko, cały pierwszy rok życia może być wrażliwym okresem, podobnie jak trzecie i dwudzieste pierwsze urodziny. Im bardziej jesteś ważny, tym bardziej prawdopodobne jest, że będziesz miał wiele podatnych okresów. Wizard Gerrold ma teorię, że dzieje się tak dlatego, że oczekiwania wokół ciebie rozrzedzają wszelką ochronę, jaką posiadasz. Seneszalowie mają teorię, że ma to związek z liczbami pierwszymi. Często wdają się w długie dyskusje na ten temat podczas państwowych kolacji, zaciągając do nich najbliższego gościa, jeśli tylko mogą.

I są jeszcze Zasady. Wiemy, że dawno temu nie było żadnych Zasad, że Ciemne i Jasne Fae walczyły ze sobą bez ograniczeń i że Ciemne Fae mogły robić ludziom co chciały. Tak było do czasu, gdy Świetliste Fae sprzymierzyły się z ludźmi i razem zapędziliśmy Mroczne Fae do narożnika. Przez pewien czas wydawało się, że są one skłonne zniszczyć wszystko zamiast się poddać, ale w końcu zgodziły się na stały rozejm. To było Fae Compact. Zostało ono związane na miejscu na nas wszystkich przez najpotężniejszą magię i ustanowiło wiele zasad dotyczących interakcji pomiędzy Jasnymi i Ciemnymi Fae a ludźmi. Niektóre z nich są proste: Ciemne Fae nie mogą atakować ludzi lub Jasnych Fae, chyba że zostały zaatakowane lub obrażone. Jasne Fae nie mogą atakować Ciemnych Fae (ani ich ludzkich sprzymierzeńców, bo są tacy), chyba że zostały zaatakowane jako pierwsze. Jest więcej zasad: O ile również nie została zaatakowana, Jasna Fae nie może bezpośrednio pomóc człowiekowi przeciwko Ciemnej Fae, ale pośrednia pomoc jest dozwolona. To są główne Zasady, które nas dotyczą. Jest ich więcej, ponieważ Fae Światła chciała dać Fae Ciemności żadnych luk (one i tak znajdują luki), ale ludzie nie znają większości tych Zasad i nie są nimi bezpośrednio dotknięci. Złamanie Zasad niszczy magię przestępcy. Całą. Co oznacza, że jeśli Fae złamie Zasady, może skończyć ze swoim domem obróconym w pył i z każdą klątwą i zaklęciem, które kiedykolwiek rzuciła - i będzie długa lista ludzi i Fae, które skrzywdziła, którzy teraz uznają ją za uczciwą grę. Taka jest siła Fae Compact.

Oczywiście, obrazilibyście jedną z Mrocznych Fae strasznie, gdybyście zapraszali wszystkie ważne osoby w królestwie na uroczystość i nie zaprosili jej. Albo jego, choć najgorsze Mroczne Fae, jeśli chodzi o trzymanie urazów, wydają się być kobietami. Kobiece Mroczne Fae mają tendencję do atakowania pojedynczych osób, a męskie mają tendencję do sprzymierzania się z naprawdę okropnymi ludźmi i angażowania się w tyranie i wojny. Nikt nie wie dlaczego tak się dzieje, choć Czarodziej Gerrold powiedział mi kiedyś, że to dlatego, że mężczyźni nie lubią polować w pojedynkę.

Ale oczywiście są Fae, co oznacza, że następnego dnia mogą zdecydować się na coś przeciwnego. Albo wesprzeć tyrana i działać jako jego osobisty zabójca, likwidując jego wrogów jeden po drugim.

Więc zanim zorganizowałeś jakąś wielką uroczystość lub wydarzenie, musiałeś najpierw przeszukać królestwo w poszukiwaniu wszystkich Mrocznych Fae i upewnić się, że ich zaprosisz. Ponieważ Mroczne Fae nie mogą się oprzeć przed ogłaszaniem się poprzez wznoszenie wież pokrytych błyskawicami i ponurych zamków, nie jest trudno je znaleźć, jeśli się ich szuka.

Ale nadal możesz je obrazić zapraszając je tylko same. Więc jeśli byłeś mądry, zapraszałeś "Fae Sinistressę i gościa(ów)". To prawie zawsze gwarantowało, że nie przyjdą, ponieważ Mroczne Fae zazwyczaj kłóciły się ze sobą, jak również żerowały na ludzkości. Naprawdę nie chciało się mieszkać w pobliżu jednej z Mrocznych Fae, biorąc pod uwagę, że miały one skłonność do wysyłania na siebie nawzajem burz, plag owadów i trujących miazm - lub wyzywania się nawzajem w pojedynkach magów, a zdecydowanie nie chciało się być w promieniu mili od jednej z nich.

A nawet gdyby Mroczne Fae przybyły, po części dlatego, że każda z nich byłaby bardzo zajęta szukaniem jakiegokolwiek możliwego pęknięcia w zbroi swojego rywala, a po części dlatego, że Reguły były przestrzegane, nie mogłyby nic zrobić, chyba że byłyby w jakiś sposób urażone przez kogoś, kto zrobiłby coś, co mogłyby uznać za obrazę lub wyzwanie. Ale szanse były takie, że byliby zbyt zajęci rzucaniem spojrzeń na siebie nawzajem, zawieraniem krótkich sojuszy lub szukaniem nowego nemezis, aby zwrócić uwagę na ludzi wokół nich.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Główny obrońca"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści