Taniec zdrady i miłości

Rozdział 1

Z gromkim hukiem czerwony samochód sportowy wymknął się spod kontroli i spadł z krawędzi klifu.

Elena Montague, najlepsza tancerka klasyczna w Riverlond, poczuła, że dzwoni jej w głowie, a każda kość w jej ciele wydaje się zmiażdżona przez gwałtowne uderzenie. Krew spływała jej po czole, a poważne obrażenia wewnętrzne zmusiły ją do kaszlu karmazynowymi kroplami, gdy zwisała boleśnie z pasów bezpieczeństwa.

Ten samochód był jej dumą i radością, a ona znała się na pojazdach. Zaledwie trzy godziny temu osobiście sprawdziła jego zabezpieczenia. Jedynym przystankiem była akademia tańca, więc kto sabotował jej samochód w tak krótkim czasie?

Niemożliwe było, aby jej hamulce zawiodły w momencie, gdy zauważyła blokadę drogową.

Kto to zrobił? Kto chciał jej śmierci?

W tym momencie biały SUV płynnie połączył się z otaczającymi go szarymi klifami. Wysiadła z niego Clara Montague, jej przyrodnia siostra z uśmiechem, który promieniował złośliwością.

Clara była piękna, ale jej oczy były jadowite, gdy podeszła do wraku pojazdu. Uklękła obok niego, patrząc na zdezorientowaną Elenę z szyderczym uśmiechem.

Och, moja droga siostro - zadrwiła, jej głos ociekał radością - nie tylko krwawisz z każdego otworu, ale też niepewnie dyndasz nad urwiskiem. Jeden zły ruch i spadniesz w dół, zamieniając się w zlepek roztrzaskanych kości". Jej ton był przeplatany zachwytem. Wygląda na to, że już po tobie!

Elena zgrzytnęła zębami w obliczu rozdzierającego bólu i napotkała triumfujące spojrzenie Clary.

Cóż, Clara przybyła szybciej niż jakakolwiek pomoc.

Ta trasa była jedyną drogą do konkursu tanecznego, w którym była sędzią, a ona i Clara zawsze były skłócone.

Gdyby tylko jej mózg nie był zamroczony bólem, krzyknęłaby na Clarę. Ale z roztrzaskaną kończyną i krwią wszędzie, jej jedynymi użytecznymi kończynami były ramiona.

Teraz musiała się ratować. Jeśli Clara jej nie zabije, zrobi to utrata krwi.

Z trudem łapiąc oddech, zmusiła się do sięgnięcia po sygnalizator awaryjny samochodu.

Clara obserwowała jej słabe próby i zachichotała: "Oszczędzaj oddech. Upewniłam się, że twój samochód po prostu się nie zepsuje; nie zdążysz nawet wysłać sygnału alarmowego. Zamierzam się upewnić, że umrzesz tutaj".

Ból nasilił się, wyostrzając uwagę Eleny. Spojrzała szyderczo na Clarę: - Nie mogłaś majstrować przy moim samochodzie. Jesteś na czarnej liście w szkole - nie ma mowy, żebyś podeszła wystarczająco blisko. Z kim knujesz, żeby mnie zabić? Mów!

Zaskoczona Clara skrzywiła się, ale po chwili powrócił do niej bezradny uśmiech. To nie ja. Ale jest ktoś, kto nie tylko miał dostęp, ale i motyw.

W tym momencie obok Clary pojawiły się wypolerowane czarne buty, a mężczyzna w eleganckim białym garniturze przykucnął, a jego przystojna twarz pojawiła się nad Eleną.

Jasper Quinn... Elena sapnęła, z niedowierzaniem rozpoznając swojego narzeczonego.

Gdy Clara zauważyła szok w szerokich oczach Eleny, śmiało pochyliła się i pocałowała Jaspera. Rozpalona poczuciem satysfakcji i mocy, odwróciła się z powrotem do Eleny: - Słyszałaś to, Eleno? Jasper mnie kocha.
Jasper, mieszanka miłości i pogardy, uśmiechnął się do Clary. Jesteś tą, którą cenię najbardziej.

Słuchaj uważnie, Eleno - mężczyzna, którego uwielbiasz, jest mi oddany na zawsze - zadrwiła Clara, opierając zaborczo dłoń na swoim brzuchu. A na dodatek noszę dziecko Jaspera. Dużo zazdrości?

To niemożliwe, Claro! Kłamiesz - krzyknęła Elena, kipiąc z wściekłości. Odwróciła się do Jaspera, desperacja zabarwiła jej głos. Byłam na skraju śmierci, a ty nie zawahałeś się oddać nerki, by mnie uratować. Prawie się wykrwawiłeś, robiąc mi transfuzję po moim wypadku. Te czyny dowodzą twojej miłości do mnie! Powiedz mi - Klara próbuje mną tylko manipulować, prawda?

Clara rozkoszowała się tą chwilą, opierając się na zaufaniu, jakim obdarzył ją Jasper. Spotykasz się od lat, nie pozwalając mu tknąć cię palcem w obawie przed zrujnowaniem twojej cennej niewinności. A co do tego dawcy? Jasper nigdy tego nie zrobił. Po prostu łudziłaś się, że to bajka.

Oczy Eleny rozszerzyły się, a na jej twarzy pojawiło się niedowierzanie.

To było niepojęte.

Nawet w chwili zagrożenia życia jej zmysły były czujne.

Rozdział 2

Serce Eleny Montague przyspieszyło, gdy stanęła twarzą w twarz z Jasperem Quinnem, którego spojrzenie było przeszywające jak ostrze. Oparła się pokusie wzdrygnięcia się pod jego spojrzeniem, choć oskarżenie wisiało w powietrzu.

Jej rodzice, a nawet lekarze to powiedzieli, wiesz o tym - powiedział Jasper z bezlitosnym szyderstwem. Gdyby nie ja, Clara już by nie żyła. Oddałem jej nerkę i dwukrotnie uratowałem jej życie.

Umysł Eleny zakręcił się, starając się obalić jego twierdzenia. Jak Clara, kobieta, której nienawidziła od tak dawna, mogła zostać uratowana przez mężczyznę, który stał przed nią - arogancki, szyderczy i tak niepokojąco bliski?

Ona kłamie! Elena splunęła, zaciskając pięści.

Clara nie jest kłamczuchą. Jedyną osobą, którą kiedykolwiek kochałem, jest ona - odparł Jasper, władając słowami jak sztyletami. Chcesz wiedzieć, kto się dla ciebie poświęcił? To nikt inny jak mój poruszający się na wózku inwalidzkim kuzyn, lord Alaric Hawthorne.

To imię poruszyło coś głęboko w niej. Lord Alaric, z jego mrożącym krew w żyłach dystansem i pogardą. Nie do pomyślenia - zawsze żywili do siebie wzajemną wrogość, więc jak mogło mu kiedykolwiek na niej zależeć?

"Nie wierzysz mi? Odkąd byliśmy dziećmi, widziałam jak cię faworyzował. Ale nie mogłam znieść myśli, że jest szczęśliwy, więc wtrącałam się, żebyś go znienawidziła. To naprawdę rozkoszne. Oddałby za ciebie życie, a ty... nie możesz nawet znieść jego widoku. Śmieję się na samą myśl o tym! Śmiech Jaspera był okrutny, wstrząsający zawirowaniami w klatce piersiowej Eleny.

Jej zaprzeczenie pękło pod ciężarem rzeczywistości, a gorzki żal gryzł jej wnętrze. Torturowała lorda Alarica, tego, który okazał takie oddanie.

Naprawdę myślisz, że pozwoliłabym mu przypisać sobie tę zasługę? Ja to wszystko zaaranżowałam - jego poświęcenie przekształciło się w moją chwałę. A on jest zbyt naiwny, by się kłócić. Nawet gdyby chciał to wyjaśnić, nie uwierzyłabyś mu. Tak jak ty nie wierzysz mi teraz - zadrwił Jasper, a prawda była gorzką pigułką, której nie mogła przełknąć.

Gniew płonął w Elenie. Prawda uderzyła mocno, a obraz śmiechu kosztem Lorda Alarica sprawił, że zaschło jej w gardle. Gorący płomień wściekłości zapłonął, pozostawiając smak krwi w jej ustach.

Clara, Jasper, wy bezduszne potwory - obyście nigdy nie zaznali spokoju! - ryknęła w końcu, a jad w jej słowach odbił się echem w słabo oświetlonym pokoju.

Jasper tylko się zaśmiał, niezrażony. Byłaś tylko pionkiem, Eleno. Grałem tobą przez lata, aż do twoich zaręczyn, ponieważ chciałem dziedzictwa, które zostawił ci twój dziadek. Podszedł bliżej, jego głos ociekał wyższością. Teraz to dziedzictwo jest moje. Jesteś tylko bezużytecznym reliktem.

Elena zawrzała z wściekłości. Gorzka prawda o jej bezwartościowości zapadła głęboko w jej kości, rozpalając w niej szalejący ogień. Jak mogła pozwolić się przechytrzyć tym dwóm? Jak mogła stać się bezsilna, zarówno w przenośni, jak i dosłownie?

W ostatnim akcie buntu krzyknęła: "Jasper, Clara, przysięgam, że za to zapłacicie. Nawet po śmierci nie pozwolę ci uniknąć sądu. Będę cię prześladować aż do końca!".
Wciąż mówisz twardo, nawet u progu śmierci - warknęła Clara, jej głos był ostry jak lód. Paradujesz ze swoim tytułem Montague niczym trofeum, podziwiana i uwielbiana. A ja? Mówią, że jestem tylko nieślubną córką, hańbą nazwiska Quinn. Nienawidzę cię i musisz umrzeć! Tylko wtedy będę mogła zająć należne mi miejsce". Uśmiechnęła się złośliwie, zerkając na Jaspera. Ale mój słodki Jasper nie chce, byś umierała samotnie.

Gdy drwiny Clary ucichły, Jasper spojrzał na zegarek, sprawiając wrażenie nonszalanckiego. Nie martw się, twoja podróż nie będzie samotna. Gdy tylko lord Alaric cię znajdzie, przybiegnie. Zobaczy twój wypadek i zaryzykuje wszystko, by cię uratować. Tylko poczekaj...

Wyciągnął z kieszeni mały detonator, kładąc go dyskretnie obok niej. "Oboje możecie wyjść razem - w jakimś pokręconym, męczeńskim losie.

Serce Eleny zatonęło, gdy Clara kontynuowała, a jej głos był mrożącym krew w żyłach szeptem. Wiesz, jak łatwo dochodzi do wypadków samochodowych? Nikt nie będzie tego kwestionował, jeśli zginiesz tutaj. I może zechcesz przypomnieć sobie kilka rodzinnych historii, Eleno. Czy kiedykolwiek zastanawiałaś się, jak naprawdę umarła twoja matka? Twój dziadek nie zostawił ci spadku z czystego uczucia. Czuł się winny, że nie mógł jej uratować, więc obdarował cię majątkiem, aby ci to wynagrodzić. Myślisz, że mógłbyś przetrwać bez niej?

Elena poczuła się, jakby uderzył w nią piorun, pozostawiając za sobą mgłę dezorientacji. Przez całe życie jej dziadek przedstawiał odejście matki jako zwykłą tragedię, a jednak słowa Clary sugerowały mroczniejszą głębię.

Co tak naprawdę stało się z jej matką?

Chodźmy - powiedział Jasper, jego głos był zimny jak lód i odwrócił się od niej, zostawiając ją w burzy szalejących myśli i emocji.

Rozdział 3

Jasper Quinn z irytacją spojrzał na zegarek. "Zaraz przyjedzie mój wujek idiota".

"Nie martw się, droga siostro. Możesz spać spokojnie. Wkrótce wszystko, co należy do rodziny Montague, będzie moje." Clara Montague zadrwiła z Eleny Montague, po czym oddaliła się wraz z Jasperem.

Nad nimi helikopter unosił się złowieszczo nad miejscem wypadku, gdzie przystojny mężczyzna w czarnym garniturze siedział na wózku inwalidzkim, a jego wyraz twarzy był stalowy i zdeterminowany.

Na skraju klifu leżała Elena Montague, przesiąknięta krwią, a jej ciało promieniowało wściekłością, która mogłaby zedrzeć farbę ze ścian. Przypominała mściwego ducha wypełzającego z piekielnych czeluści.

Ogłuszający ryk helikoptera przeszył jej słuch, przypominając aż nazbyt wyraźnie, że lord Alaric Hawthorne przybył jej na ratunek, tak jak zaplanował Jasper Quinn.

Lord Alaric kochał ją bardziej niż własne życie, a mimo to dała się wmanewrować w obrażanie go po tym, jak został ranny.

Czuła głęboko zakorzenioną nienawiść do Jaspera Quinna za to, że jej zaufał, że zraniła jedyną osobę, której na niej zależało i że dopiero teraz dowiedziała się od Clary Montague, że jej matka nie umarła tak po prostu, w przeciwnym razie mogłaby odkryć prawdę o jej śmierci.

Migające czerwone cyfry zegara bomby migały jej przed oczami, przypominając, że gdy Lord Alaric przybędzie, by ją uratować, oboje zginą w eksplozji.

Nie.

Nigdy nie pozwoliłaby lordowi Alaricowi umrzeć tutaj.

Przez lata zadawała mu ból, teraz przyszła jej kolej, by się dla niego poświęcić.

Zaciskając zęby, walczyła z agonią, by odpiąć pas bezpieczeństwa, odsłaniając zakrwawione i połamane dłonie. Drżąca, ale zdecydowana, chwyciła bombę za pierś.

Jasperze Quinn, Claro Montague, nie dam ci tej satysfakcji. W innym życiu spłacę twój dług krwi w naturze".

Z całych sił wypluła mściwe przekleństwo, po czym stoczyła się z klifu.

Elena Montague... Głos lorda Alarica odbił się echem szoku i strachu.

Nastąpiła ogłuszająca eksplozja i Elena Montague została zniszczona.

---

Błyskawica roztrzaskała ciemne niebo, oświetlając cały Riverlond.

Lord Alaric Hawthorne! krzyknęła Elena, nagle się budząc.

W następnej chwili zdała sobie sprawę, że jest z powrotem we własnej komnacie.

Czy nie zginęła w eksplozji?

Dlaczego teraz była cała i zdrowa w swojej sypialni?

Zrywając się z łóżka, pospieszyła do lustra, wpatrując się szeroko otwartymi oczami w swoje odbicie: gęste rzęsy okalające błyszczące ciemne oczy, skóra jak porcelana i wykwintne rysy - była niewątpliwie piękna.

Żywa i zdrowa.

Jednak w tym nowo odkrytym życiu nie było żadnego pocieszenia. Uszczypnęła się mocno w udo, czując narastający ostry ból, uziemiający ją w obecnej rzeczywistości.

Ból potwierdził jej istnienie - odrodziła się.

"Dong, dong, dong!" Nagłe pukanie przerwało jej myśli, a Lydia Hart bez wahania wpadła przez drzwi.

Jej oczy wypełniły się niesmakiem, gdy spojrzała na rozczochraną Elenę, wciąż w koszuli nocnej, ale szybko zamaskowała to słodkim uśmiechem.
"Moja droga, jest już dość późno! Dlaczego jeszcze się nie przebrałaś? Quinnowie już tu są. Dała znak służącej, by weszła i pomogła Elenie się przygotować. "Tak długo kochałaś Jaspera Quinna. Dziś wreszcie będziesz go miała. Pamiętaj, wybierz go na męża, a twój ojciec i ja w końcu będziemy mogli spać spokojnie.

Elena wyłapała przelotną złośliwość w spojrzeniu macochy Lydii. Opuściła lekko oczy, ukrywając nienawiść, która w niej płonęła.

Wybór Jaspera miał rzekomo prowadzić do szczęścia.

Hmph.

Sama myśl o nikczemnych czynach Jaspera i Clary przed jej śmiercią rozpaliła w jej sercu wściekły płomień.

Wierzyła również, że Lydia Hart była powiązana ze śmiercią jej matki. To było zbyt wygodne, że Lydia pojawiła się w chwili śmierci jej matki, wprowadzając się bez przeszkód do posiadłości Montague.

Zacisnęła mocno pięści, pragnąc rozerwać Lydię na strzępy, desperacko powstrzymując ten impuls.

Teraz, gdy wróciła do nocy swoich zaręczyn, nie pozwoliła, by osoby odpowiedzialne za jej śmierć odeszły bez szwanku.

Była zdeterminowana, by na nowo napisać wydarzenia ze swojej przeszłości, odkryć prawdę stojącą za śmiercią jej matki i sprawić, by każdy ze sprawców doświadczył udręki, której ona doświadczyła. Chciała się zemścić.

Wielka sala była wypełniona jasnymi światłami i mieniącymi się dekoracjami.

Rozdział 4

Gdy Elena Montague wkroczyła do Wielkiej Sali w swojej eleganckiej czarnej sukni wieczorowej, a jej wyrafinowane upięcie zdobiła diamentowa tiara, wywołała niemałe poruszenie. Oszołomione miny otaczających ją ludzi skrywały głębsze pokłady drwiny - szepty i uśmieszki, które wskazywały na prawdę, której była błogo nieświadoma. Wszyscy wiedzieli, że serce Jaspera Quinna należało do jej siostry, Clary Montague. Jednak we mgle zamieszania tylko Elena pozostała nieświadoma prawdy, która pochłonęła jej rodzinę.

Pomimo okrutnych kpin, które tańczyły w oczach ludzi, Elena była niewzruszona. Jej myśli nie skupiały się na osądach, lecz na corocznym rytuale cichego świętowania urodzin w kącie, w towarzystwie lorda Alarica Hawthorne'a, który rozumiał ją jak nikt inny.

Po drugiej stronie pokoju Jasper i Clara dzielili się chwilą, patrząc sobie w oczy w niewypowiedzianym uczuciu. W chwili, gdy Elena weszła do środka, spojrzenie Jaspera skierowało się na nią, wypełnione udawanym podziwem, a on szybko przybrał fasadę słodyczy, gdy się zbliżył.

Eleno, wyglądasz dziś zapierająco dech w piersiach - powiedział, wyciągając do niej rękę.

Wewnątrz Elena kipiała wściekłością, która groziła rozlaniem się, pragnąc rozerwać na strzępy udawanie Jaspera. Zamiast tego zmusiła się do stłumienia szalejącej wewnątrz burzy i jedynie zaoferowała mu uprzejmy uśmiech.

Dziękuję, ale powinieneś wrócić do mojego ojca.

Jego dłoń zawisła niezręcznie w powietrzu, złapana między wahaniem a zakłopotaniem, gdy zauważył, że wszystkie oczy w holu są skierowane na niego. Nerwowo zachichotał i podążył za Eleną, powietrze było gęste od niewypowiedzianego napięcia.

Panie i panowie - zagrzmiał Victor Montague, ojciec Eleny, gdy zobaczył wchodzącą córkę, rzucając porozumiewawcze spojrzenie ojcu Jaspera. Dziś moja córka obchodzi dwudzieste drugie urodziny i mamy kolejną doniosłą okazję do świętowania. Ma bardzo ważne ogłoszenie dotyczące jej zaręczyn".

Wszystkie oczy przeniosły się na Jaspera, a w powietrzu zawrzało oczekiwanie. Elena i Jasper byli nierozłączni od lat i wszyscy oczekiwali, że ogłosi ich długo oczekiwany związek.

Elena? Victor gestem zachęcił ją do zabrania głosu.

Elena rzuciła czułe spojrzenie na Jaspera, który praktycznie błyszczał z oczekiwania. Ale kiedy wskazała palcem na lorda Alarica Hawthorne'a, pokój wypełniła głucha cisza.

Wybieram lorda Alarica Hawthorne'a - oświadczyła, a czystość i spokój jej głosu przecięły napięcie. Chcę za niego wyjść. Odwróciła się do Alarica z delikatnym uśmiechem na ustach, pytając: - Lordzie Alaricu Hawthorne, czy przyjmiesz moją rękę za żonę?

Świadomość tego, co właśnie oświadczyła, rozbiła się wokół nich jak fala przypływu, pozostawiając szok wyryty na każdej twarzy, zwłaszcza Jaspera. Dramat rozwinął się w tym momencie, zmieniając sojusze i losy pośród odnowionych i zaskoczonych westchnień odbijających się echem w Wielkiej Sali.

Rozdział 5

W wielkiej sali rozległo się westchnienie, a po nim potok szeptanych rozmów.

Jasper Quinn zastygł w bezruchu, niemal wątpiąc we własne uszy.

Odwrócił się do Evelyn, ale jej wzrok był skupiony na lordzie Alaricu Hawthorne, który siedział królewsko na swoim wózku inwalidzkim.

Serce Evelyn zaczęło szaleńczo bić.

Śmierć często przynosi odrodzenie.

Teraz, gdy los dał jej drugą szansę, była zdeterminowana, by spędzić życie naprawiając swoje błędy i kochając lorda Alarica Hawthorne'a.

W tym momencie mężczyzna siedzący w cieniu przy oknie nacisnął przycisk na swoim wózku inwalidzkim i pojawił się w polu widzenia.

W delikatnym blasku świateł lord Alaric Hawthorne pojawił się w szytym na miarę czarnym garniturze, którego mankiety lśniły złotymi guzikami. W połączeniu z nieskazitelnie białą koszulą i eleganckim czarnym krawatem, wyglądał oszałamiająco. Jego długie, głęboko czarne włosy okalały wyrzeźbioną twarz, która mogła zostać wyrzeźbiona przez mistrza rzeźby, emanując aurą szlachetnej brytyjskiej arystokracji.

Jego bystre, wąskie oczy były ciemne i głębokie, promieniując zimnym dystansem, który sprawiał, że wydawał się niedostępny. Był ucieleśnieniem eleganckiej samotności, mężczyzną ubranym w bogatą, acz groźną godność.

W tym momencie wydawał się być bosko uprzywilejowaną postacią, doskonale niedoskonałą.

Evelyn Montague wpatrywała się w niego, ogarnięta niekontrolowaną radością.

Lord Alaric Hawthorne... - wyszeptała jego imię, drżąc z niedowierzania.

To była prawda; żyła i znów mogła go zobaczyć.

Lord Alaric Hawthorne spoglądał na tętniącą życiem Evelyn z obojętnym wyrazem twarzy, jego dłonie spoczywały na podłokietnikach wózka inwalidzkiego, a kostki były blade, gdy starał się opanować własne uczucia.

Jeśli ci odbiło, to może powinnaś udać się do terapeuty, zamiast wariować przede mną. Jego głos był głęboki, ale lekko zachrypnięty.

Evelyn zamrugała zaskoczona, zanim na jej twarzy pojawił się jasny uśmiech.

Alaric Hawthorne pozostał taki sam, jak w jej poprzednim życiu - kpiący, ale intrygujący. Podobnie, często rzucała w niego kąśliwymi uwagami podczas ich poprzednich spotkań.

Naprawdę znasz mnie najlepiej - podeszła bliżej, jej uśmiech był uwodzicielski - I wiesz, że kiedy już podejmę decyzję, nic ani nikt nie może jej zmienić. Więc wychodzę za ciebie".

Cienkie wargi lorda Alarica zacisnęły się w wąską linię, a jego przenikliwe spojrzenie ujawniło burzę emocji, gdy skupił się na Evelyn.

Evelyn, o czym ty, u licha, mówisz? Victor Montague podniósł głos z oburzeniem - Powinnaś poślubić Jaspera, a nie jego wuja! To jakiś absurd. Natychmiast zmień zdanie!

Evelyn nie zapomniała o złych intencjach swojego biologicznego ojca, który od dawna pragnął ją zabić dla rodzinnej fortuny. Jednak spadek po dziadku miał należeć do niej, gdy skończy dwadzieścia dwa lata, a potem mogła robić, co jej się żywnie podoba.

W swoim poprzednim życiu została przekonana przez ojca, by wybrała Jaspera Quinna na swojego narzeczonego, a nawet zaręczyła się, podczas gdy oni subtelnie namawiali ją, by skupiła się wyłącznie na swojej karierze, co doprowadziło do tego, że Jasper zarządzał rodzinną firmą.

Myślała, że Jasper uratował jej życie więcej niż raz; nie wiedziała, że jej rzekomy wybawca zwróci się przeciwko niej z powodu jej bogactwa.
Nie jestem jeszcze żoną Jaspera, więc kto powiedział, że nie mogę wybrać lorda Alarica Hawthorne'a?

Rodziny Hawthorne'ów i Quinnów zawsze były sobie bliskie, mimo że byli dalekimi krewnymi. Kiedy lord Alaric skończył dziesięć lat, w wyniku tragicznego wypadku został osierocony, sparaliżowany i wychowany przez Roberta Quinna.

Strukturalnie lord Alaric był wujem Jaspera, ale w rzeczywistości byli bardziej jak bracia, ponieważ byli w podobnym wieku i uczęszczali do tej samej szkoły przed ukończeniem szkoły średniej.

Evelyn nie żywiła wcześniej żadnych złych uczuć do lorda Alarica - to raczej manipulacja Jaspera zasiała między nimi niezgodę. Nie mogła pojąć, że tym, który zawsze ją ratował, mógł być lord Alaric, zdając sobie z tego sprawę dopiero pod koniec jej ostatniego życia, kiedy zrozumiała, że głęboko ją kochał.

Teraz, z tą nową szansą, nie było mowy, by powtórzyła swoje błędy.

Jasper, czując na sobie uważne spojrzenia otaczających go gości, poczuł się, jakby ukłuły go ciernie, a jego cera wahała się między bladością a rumieńcem.

Clara Montague była już związana z Jasperem; widząc, jak jej ukochany jest upokarzany przez Evelyn, mogła tylko kipieć ze złości.

Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Taniec zdrady i miłości"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈