Nieoczekiwane konsekwencje nocy

1

Ściskając w dłoniach raport z laboratorium, Will nie kryła frustracji. Wyniki były oczywiste: była w drugim miesiącu ciąży. To było całkowicie absurdalne. Wydarzenia sprzed dwóch miesięcy były zamazane, tylko mgliście przypominała sobie, że był to najbardziej przypadkowy dzień w jej życiu - jej pierwszy raz, z jakimś dziwnym facetem, którego ledwo znała. Co gorsza, nie pamiętała nic z tamtej nocy. Obudziła się tego ranka z pościelą poplamioną karmazynowymi plamami, co dobitnie przypomniało jej, że jest teraz kobietą. A facet, który powinien leżeć tuż obok niej? Zniknął bez śladu.

W ciągu dwóch miesięcy od tamtej nocy dryfowała bez celu przez swoje życie, żyjąc w Akademii Sztuk Pięknych, pozornie niewzruszona szokującą rzeczywistością, że nie była już tylko dzieckiem. W wieku zaledwie osiemnastu lat musiała zmierzyć się z myślą o przyjściu na świat kolejnego dziecka.

Ten cholerny facet! Chciała po prostu spoliczkować ojca tego niespodziewanego dziecka. Ale kim on w ogóle był? Nie znała nawet jego imienia, nie mówiąc już o czymkolwiek na jego temat.

Czując się pokonana, weszła do apartamentowca, wjeżdżając windą na trzynaste piętro - do domu jej najlepszego przyjaciela, Roba Fairchilda. Użyła zapasowego klucza, który schowała, aby wejść do środka, zastając Roba pochłoniętego grą wideo, błogo nieświadomego wszelkich zawirowań, których doświadczała.

"Hej, Will, idealne wyczucie czasu! Pomożesz mi skończyć to zadanie? Czas nagli, nie ma miejsca na pogawędki!" - zawołał.

"Rob." Ignorując jego prośbę, usiadła na kanapie, czując ciężar świata na swoich ramionach. "Myślisz, że to bolało, kiedy twoja mama cię urodziła?

"Co? Zdawał się nie zauważyć jej nietypowego pytania.

"Rob, poważnie? Prosisz się o kłopoty, prawda? Will kopnęła nogą w jego stronę, ale on zręcznie przesunął się w czasie, aby zablokować jej kopnięcie, choć z rozbawionym wyrazem twarzy.

O mój Boże, Will! Jesteś czarnym pasem trzeciego stopnia w Taekwondo! Gdybym tego nie zablokował, mogłabyś skręcić mi kark!" - mruknął, ale szybko zauważył, że coś jest z nią nie tak. Nie próbowała kopnąć ponownie; zamiast tego dąsała się i marszczyła brwi, co było pewnym znakiem, że coś jest nie tak. Bardziej niepokojący był sposób, w jaki spoglądała w dół na swoje stopy - jej charakterystyczny znak, że jest całkowicie sfrustrowana. Na pewno nie zamierzała wyładowywać na nim swoich uczuć?

"Will, co się dzieje? Jego głos stał się łagodny i całkowicie porzucił swoją grę.

"Rob, pytam cię - czy to było bolesne dla twojej mamy, kiedy cię urodziła?

Zamrugał, zaskoczony. "Dlaczego mnie o to pytasz? Czy to nie jest coś, nad czym tylko my faceci powinniśmy się zastanawiać? Dlaczego po prostu nie zapytasz swojej mamy? Ale czekaj, co to wywołało?

Co za pytanie do rozważenia! Wiedząc, że nosiła dziecko kogoś innego, prawdopodobnie uznałby to za wystarczająco zabawne, by wybuchnąć śmiechem. "Och, świetnie! Więc twoja mama przeszła przez cały ten ból, a ty tutaj grasz w gry wideo, zamiast okazać jej trochę wdzięczności. To smutne, Rob. Przysięgam, nigdy nie będę mieć dzieci. Nie ma mowy, żebym poszedł w ślady cioci".
Rob wpatrywał się w nią szeroko otwartymi oczami, próbując przetworzyć to, co właśnie powiedziała. Wiadomość zdawała się do niego nie docierać, a jego reakcja osłabła. Will, rozpoznając jego zakłopotanie, wydał z siebie zirytowany pomruk i wyszedł z mieszkania.



2

William Fairchild oparł się o chłodną ceglaną ścianę swojej szkoły i spojrzał w dal, a jej serce przyspieszyło. Pomysł sprowadzenia dziecka na ten świat - jej świat - wydawał się przerażający ponad miarę. Ból obiecany przez poród nie był ulotną chwilą; będzie trwał, prześladując ją przez wiele lat. Mając zaledwie osiemnaście lat, wciąż będąc w liceum, nie mogła sobie wyobrazić szeptów i osądów, które będą ją ścigać. To było jak okrutny żart.

I dlaczego ona, ze wszystkich ludzi, miała ponosić konsekwencje pijackiej pomyłki z facetem, którego nawet nie pamiętała? To spotkanie było niczym więcej niż nudną fantazją o północy - nie czymś, co chciała zamienić w rodzinny obowiązek. Myśl o usunięciu ciąży napawała ją dziwną lekkością. Gdyby tylko mogła sprawić, że problem zniknie, mogłaby wrócić do bycia beztroską królową liceum. Nie jestem gotowa, by stać się Margaret Allen - mruknęła, wzdrygając się na tę myśl.

Z nowo odkrytym poczuciem celu zaczęła planować, jak zebrać trochę gotówki na zabieg. William Fairchild zawsze był zwykłą dziewczyną - niczym się nie wyróżniającą, z wyjątkiem jej umiejętności taekwondo. Posiadając czarny pas trzeciego stopnia, zdobyła skromne uznanie wśród rówieśników, ale Rob, jej przyjaciel i rywal, często przypominał jej, że same jej umiejętności nie będą miały większego znaczenia w starciu z jego brawurą. Nalegał, że stojąc w miejscu, nawet najtwardszy łobuz ucieknie, motywowany poczuciem zazdrości, ponieważ Will już trenował w ich dojo, podczas gdy on wciąż grzebał się w podstawowych klasach.

Pomimo jej mocnych stron, William był boleśnie świadomy jej własnych niedoskonałości. Miała wszystkie cechy, które definiowały typową siedemnastolatkę: lekko falowane włosy, które widziały lepsze dni; jasną cerę, którą Rob żartobliwie sugerował jako chorowitą; delikatne rysy, w tym pełne usta, które były obiecujące, ale przyćmione przez jej niepewność. Mając metr siedemdziesiąt wzrostu, była uważana za wysoką wśród swoich kolegów z klasy, ale w świecie, w którym tylko supermodelki przyciągały uwagę, często czuła się zagubiona w tłumie.

Jej zwykłe życie nabrało tempa w momencie, gdy zauważyła tego irytującego nieznajomego - ojca dziecka - tuż przed Akademią Sztuk Pięknych.



3

Eleanor Whitmore nie spodziewała się go więcej zobaczyć. Miała zupełnie inne plany - tego samego popołudnia miała poddać się aborcji. A jednak był tutaj, stojąc przed nią w kościele Mariackim.

W zamglonych wspomnieniach próbowała przypomnieć sobie twarz mężczyzny, który wykoleił jej życie. To niewątpliwie pogardliwe spojrzenie było pierwszym wrażeniem, jakie wszyscy odnieśli o Margaret Allen, kobiecie, której sama obecność zdołała podnieść skądinąd niepozornego faceta, takiego jak on, do czegoś niemal magnetycznego. Trudno było to opisać - emanował wrodzoną pewnością siebie, bezkompromisową aurą autorytetu, która przyciągała ludzi, co było rzadkością u mężczyzn takich jak on.

Spojrzenie Williama Fairchilda przeszywało ją na wskroś. Stał wysoki, miał ponad sześć stóp wzrostu, a jego skrojony na miarę garnitur dodawał mu wyrafinowania, które dziwnie kłóciło się z instynktem walki lub ucieczki, który w niej kipiał. Czuła nieprzyjemną presję związaną z jego obecnością, jakby powietrze zgęstniało od niewypowiedzianego napięcia.

Will przyszedł jej szukać; jego zamiar był zbyt oczywisty, by go zignorować. Co dziwne, po nocy, która powinna być przelotną pomyłką, stał tam, podczas gdy ona była pewna, że nigdy więcej nie pokaże swojej twarzy. Świadomość tego sprawiła, że jej serce przyspieszyło - nie, to nie mogło zakłócić jej planu. To dziecko musiało zniknąć do południa.

Zdeterminowana, by go zignorować, odwróciła się na pięcie, gotowa do ucieczki. Ale on był zbyt szybki; w ciągu kilku sekund dogonił ją, chwytając za ramię z siłą, która doprowadziła ją do zatrzymania. Instynktownie prawie rzuciła się na niego, ale zahipnotyzowała ją głębia jego oczu. Gdzieś w głębi duszy rozpoznała dobrze znaną radę dotyczącą spotkań z wilkami: spraw, by twoje spojrzenie było stabilne, a one się wycofają. Ale tutaj, teraz, też by się nie wycofała - odpowiedziała na jego zacięte spojrzenie swoim własnym.

Przyjrzała mu się uważnie, zdając sobie sprawę, że wydawał się inny od mężczyzny, którego pamiętała. Dwa miesiące temu uderzył ją swoją surową charyzmą - w noc czerwonej sukienki, która mieniła się jak płomienie, urzekając go. Jej kwiatowy zapach zaatakował jego zmysły, a jej zalotna natura wciągnęła go w taniec upojenia. Kto mógłby zapomnieć te duszne szepty i sposób, w jaki jej miękka skóra łapała światło? W przeciwieństwie do niej, ta wersja Eleanor była niewinna, ubrana w prosty strój licealistki, praktycznie wtapiając się w tło.

Ich spojrzenia się spotkały i Eleanor poczuła, jak między nimi zapada cisza, niemal duszące napięcie. Poczuła mieszankę buntu i nagłej desperacji. Gdy milczał, chęć mówienia stała się nie do zniesienia. Ale kiedy słowa w końcu nadeszły, były ostatnimi, jakie chciała usłyszeć.

Rozpoznałeś mnie, prawda? Więc przejdźmy do rzeczy. Musimy znaleźć miejsce, w którym to rozwiążemy - powiedział, a jego ton ociekał protekcjonalnością, która tylko jeszcze bardziej podsyciła jej gniew.

Każda sylaba rozpalała płomienie w jej piersi. Jak mógł tak beztrosko wyrażać się o jej życiu, o ich poplątanym losie?


4

Zamknęła na chwilę oczy, zacisnęła pięść, by stłumić złość, wzięła głęboki oddech i powiedziała: "Nie martw się, nie oczekuję, że weźmiesz na siebie odpowiedzialność. To był tylko nieostrożny wypadek i planuję zająć się tym dzisiaj". Zadowolona ze swojego tonu, poczuła się wzmocniona, reprezentując niezależność współczesnych kobiet - mały wewnętrzny chichot wymknął się jej.

Zająć? - Zacisnął mocniej uścisk na jej ramieniu, a na jego twarzy pojawił się nikczemny uśmieszek. Nawet o tym nie myśl.

Co? Czy on nie rozumiał, że w historiach takich jak "Little's" mężczyzna z wdziękiem mówi: "To był tylko romans, powinnaś się tym zająć", a potem zostawia trochę pieniędzy na koszty leczenia? Dlaczego on się tak nie zachowywał?

"Hej, powiedz to wprost! To była tylko jednonocna przygoda! Czy ten wielki człowiek nie wie, co to znaczy?" wymamrotała w panice, nagle zdając sobie sprawę ze spojrzeń innych klientów Akademii Sztuk Pięknych. Jak mogła zapomnieć, gdzie są?

Całe jej staranne planowanie miało pójść na marne!

Mając na oku tylko kilka zaciekawionych spojrzeń, szybko zakryła mu usta, zanim zdążył odpowiedzieć, i powiedziała: "Jest tu zbyt wielu ludzi. To nie jest bezpieczne. Znajdźmy jakieś ustronne miejsce, by porozmawiać".

Odciągnął ją, a ona nie miała pojęcia, że w jego oczach błysnęło rozbawienie.

Ta mała kobieta była naprawdę zabawna.

Co się w ogóle teraz działo?

Siedziała z powagą, przygotowując się do żarliwego przedstawiania swoich racji podczas debaty, zdeterminowana, by zdobyć przewagę w tych negocjacjach.

Mężczyzna siedział naprzeciwko niej na sofie, jakby zagubiony w myślach, z półprzymkniętymi oczami, które od czasu do czasu otwierał, by się jej przyjrzeć. Jego długie palce z gracją bawiły się łyżeczką do kawy, jakby kolor napoju pasował do jego obecnej beztroskiej postawy - obie przepełnione poczuciem zadowolenia.

Jednak Stary Trener utrzymywał tę samą pozycję już od piętnastu minut. Czy tak się kogoś torturowało? Czy nie powinien przynajmniej złożyć ostatecznego oświadczenia przed odejściem? W końcu nosiła jego dziecko. Czy rozmowa o pokaźnym spadku nie byłaby na czasie? (Jej umysł wirował od absurdów, prawie zapominając, że początkowo zamierzała usunąć ciążę).

Zatrzymajmy dziecko. Ja się nim zajmę - odezwał się w końcu, tak jak się tego spodziewała. Ale ona już przygotowała swoją ripostę, siedząc tam przez te piętnaście minut.

Przykro mi, ale tak się nie stanie - wyrecytowała stanowczo. Po pierwsze, mam dopiero osiemnaście lat. Zgodnie ze standardami wieku małżeńskiego, kobiety muszą mieć co najmniej dwadzieścia lat, aby wyjść za mąż. Jeśli myślisz, że możesz go tam trzymać przez dwa lata, to wolałabym nie przechodzić przez tę mękę tylko po to, by dokonać aborcji. Przerwała, widząc go wciąż siedzącego, jego uśmiech tylko się poszerzył, a obojętność promieniowała z niego. Ignorując jego reakcję, kontynuowała: - Po drugie, wciąż się uczę. Gdybym miała mieć dziecko, przeszkadzałoby mi to w nauce. Pod moją presją akademicką jest duża szansa, że wyjdzie albo na geniusza, albo na kompletnego głupca. Aby uniknąć niepotrzebnego obciążenia dla narodu, lepiej będzie, jeśli nie urodzę dziecka".
Oczywiście te dwa pierwsze punkty mogą go nie przekonać, ale ostatni: "W końcu nie jestem nawet pewien, kto jest ojcem. Byłem ostatnio dość zajęty towarzysko i niezbyt ostrożny, więc jeśli to dziecko faktycznie należy do kogoś innego, w zasadzie straciłbym wszystko i nie dostał nic w zamian".



5

"Ha, haha. Zaśmiał się z jej oficjalnego tonu. Było dla niej jasne, że jej słowa szkodzą jej reputacji, ale reputacja to jedno, a duma to drugie. Jeśli chodzi o wolność, była gotowa poświęcić wszystko. Jednak jego wyraz twarzy pozostał spokojny. Eleanor Whitmore, jeśli chodzi o dwie pierwsze kwestie, to nie ma problemu. Z moimi umiejętnościami poradzę sobie z tym, nie przekraczając żadnych granic prawnych ani nie obciążając kraju. Przerwał, uśmiechając się i dodał: - Jeśli chodzi o ostatnią kwestię, nie musisz tracić energii na zgadywanie, czyje to dziecko. To był twój pierwszy raz i oboje o tym wiemy. Jego ostatni komentarz ociekał dwuznacznością, wyraźnie kpiąc z niej.

Kto powiedział, że to był mój pierwszy raz? Kto na to wpadł? Nowoczesna technologia jest tak zaawansowana, że wszystko można sfałszować. Walczyła, by zachować zimną krew; to nie był moment, by działać impulsywnie.

Jednak on tylko zaśmiał się chłodno: - Myślisz, że nie potrafię odróżnić prawdziwej dziewicy od fałszywej? Naprawdę mnie nie doceniasz.

W tamtym roku było tak wiele razy, że po prostu... zapomniałam. Straciła swój argumentacyjny charakter, uciekając się teraz do desperackich usprawiedliwień.

Ha, mam szczegółowe zapisy tego, co robiłeś przez ostatnie dwa miesiące. Mam je wyciągnąć? Są tam całkiem zabawne rzeczy, jak na przykład to, że motocykl jakiegoś faceta został żartobliwie zablokowany, przez co przez wieki walczył, by go ruszyć, podczas gdy jakaś dziewczyna śmiała się w kącie. Aha, i dziewczyna, która jest trenerem w Dojo, pozwalając swoim uczniom wędrować swobodnie, podczas gdy ona drzemie".

Dosyć tego! - warknęła, uznając, że to ona jest tą dziewczyną i odmawiając mu wyjawienia kolejnych wstydliwych sekretów. Hej, jakie masz prawo naruszać moją prywatność? krzyknęła, zupełnie nie zwracając uwagi na ich publiczne otoczenie.

Mam pełne prawo wiedzieć, jak radzi sobie moje dziecko. Lepiej przestań z tym taekwondo; co jeśli skrzywdzisz dziecko? Świetnie, zachowywał się, jakby już był ojcem.

W porządku. Po prostu pozbędę się dziecka, zanim znów zacznę trenować".

W końcu pokazał migotanie gniewu.

Ale zdając sobie sprawę, że traci panowanie nad sobą, szybko odzyskał spokój. Hmm, nie mogę się doczekać, by zobaczyć, jak walczysz, gdy mam cię w garści. Nie martw się, ptak już w klatce nie zostanie wypuszczony przez głupca, który otworzył drzwi".

Will przewrócił oczami, niezdolny do wypowiedzenia słowa w odpowiedzi.

Wziął spokojny łyk kawy, obnosząc się ze swoją zrelaksowaną postawą, niemal zadowoloną z siebie, gdy patrzył, jak kipi ze złości.

Skoro dzieciaka jeszcze w tobie nie ma, to ciekawe jak zamierzasz kontrolować mój brzuch! Ze złością wstała i wyszła, z wysoko uniesionym podbródkiem, zdeterminowana, by nie pozwolić mu myśleć o niej gorzej.

Haha. Zaśmiał się drwiąco na jej żywą minę. Gdyby nie presja ze strony Lady Lovelace w domu, nie ściskałby tego małego dziecka w ten sposób - mówiąc o pechu dla niej. Wolałby, aby nie stało się to powodem do dumy, że zapomniał o środkach ostrożności; tego dnia coś poszło nie tak, przez co zapomniał o czymś tak ważnym. Ostatnią rzeczą, jakiej chciał, było przedwczesne nazwanie siebie "Allenem".
Wyciągnął telefon i wybrał numer. Margaret Allen, negocjacje nie powiodły się. Przygotuj się; mam nadzieję, że uda nam się to szybko rozwiązać!



Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Nieoczekiwane konsekwencje nocy"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈