Taniec tajemnic i pożądania

Rozdział 1

Wprowadzenie Anastazji:

Dawno, dawno temu, w tętniącym życiem mieście, żyła dziewczyna o imieniu Isabella Montgomery. Miała serce pełne marzeń i żołądek, który uwielbiał pyszne jedzenie. Jej historia zaczyna się nie tylko jako opowieść o kulinarnych cudach, ale także o tym, że te same potrawy przekształciły się w hipnotyzujących dżentelmenów.

W wieku dziesięciu lat Isabella wyznała swoje uczucia Alexandrowi Hawke, swojemu przyjacielowi z dzieciństwa: "Wędrowaliśmy przez ogrody kwitnące wiosennymi kwiatami, przekraczaliśmy doliny o szerokości stu mil, nurkowaliśmy pod dwoma oceanami, smakowaliśmy kremowej czekolady Dove, delektowaliśmy się lodami waniliowymi i rozkoszowaliśmy się bogatymi czekoladowymi ciasteczkami. Każdy kęs, od słodkiego duriana po soczystego ananasa, serowe ziarna kukurydzy, pikantny sos z kurczaka z puree ziemniaczanym, pieprzną polędwicę wołową, pikantnego żółtego duszonego kurczaka i soczyste słodko-kwaśne żeberka i rybę w occie, nie może się z tobą równać. Nic nie może się z tobą równać".

Szybko do przodu do dwudziestu pięciu lat, kiedy rozkoszne dania, które kiedyś znała, przekształciły się w olśniewający wachlarz przystojnych zalotników. Isabella zastanawiała się, czy jej deklaracja z dzieciństwa ma taką samą wagę, jak wtedy, gdy była zwykłą dziewczynką. Czy można naprawdę zważyć czekoladę i kurczaka na puls atrakcyjności i miłości?

Jej życie tętniło smakiem, gdy poruszała się po przyjaźniach i rywalizacjach, a wszystko to przeplatało się z chwilami, które łączyły słodycz z pikanterią. Kulinarny świat wokół niej odzwierciedlał jej własne serce - garnek zmieszany z towarzystwem i romansem, doprawiony przyprawami dowcipnych przekomarzanek i innych miłośników jedzenia.

Dołącz do Isabelli w jej podróży przez Kingston, gdy odkrywa, że miłość, podobnie jak idealny przepis, wymaga odpowiednich składników we właściwym czasie.



Rozdział 2

Isabella Montgomery wyobrażała sobie niezliczone scenariusze swojego nieoczekiwanego spotkania z Oliverem Hawke. Nigdy jednak nie spodziewała się, że dojdzie do niego w tak żenujących okolicznościach - ubrana w zwykłą koszulę pożyczoną od jej przyjaciela Thorne'a i wyglądająca na nieco rozczochraną, gdy słuchała, jak nowa dziewczyna jej byłego chłopaka błaga o przebaczenie.

Życie miało talent do dramatyzowania.

Isabella nie mogła rozszyfrować tego, co mówi Evelyn Park. Jej wzrok powędrował do odbicia w szybie, gdzie dostrzegła znajomą sylwetkę.

Minęły lata, odkąd widziała go po raz ostatni, ale rozpoznała go natychmiast, nawet przez ruchliwe ulice i lata, które zmieniły ich życie.

Oliver wyróżniał się wśród tłumu, prawie niezmieniony od siedmiu lat, ale z bardziej wyrafinowaną prezencją. Nienagannie ubrany, z łatwością pasowałby do elitarnych postaci, o których często czytała w wiadomościach.

Kiedy jego chłodne spojrzenie spotkało się z jej, Isabella poczuła, jak ogarnia ją fala zażenowania. Odwróciła się do Evelyn, która wciąż paplała i przerwała jej: - Powiedziałaś już wystarczająco dużo?

Nastąpiła pauza.

"Nie chcę słuchać twoich wymówek i z pewnością nie przyjmę przeprosin Liama Crowleya. Od dzisiaj ja, Isabella Montgomery, nie jestem już z tobą przyjaciółką, Evelyn. Nie obchodzi mnie, czy ty i Liam Crowley weźmiecie ślub, czy się rozstaniecie. Nie wybaczę ani nie pobłogosławię żadnej z tych rzeczy".

Z tymi słowami chwyciła swoją torbę i wyszła, zdesperowana, by uciec przed przeszywającym spojrzeniem, które czuła na sobie z naprzeciwka.

Ze spuszczoną głową Isabella pośpiesznie opuściła salę bankietową, ale zanim dotarła do samochodu, zawołał ją głos.

"Isabella Montgomery? To naprawdę ty! Myślałem, że się pomyliłem, gdy zobaczyłem cię z daleka!"

Zaskoczona Isabella odwróciła się i stanęła twarzą w twarz z Oliverem Hawke. Jego wyraz twarzy był chłodny i nieczytelny.

Skinął lekko głową w podziękowaniu i dopiero wtedy zauważyła, że na kogoś czekał - na Lionę Blackwood, złotą dziewczynę z ich liceum.

Natura ich związku była jasna, gdy Isabella patrzyła, jak Fiona zaborczo obejmuje Olivera ramieniem. Przez chwilę była zaskoczona. "Wow, spójrzcie na siebie! Wygląda na to, że miłość unosi się w powietrzu. Kiedy oboje wróciliście do miasta?"

"Jesteśmy w domu od ponad miesiąca. Oliver chciał sprawdzić, co u nas, więc postanowiliśmy go odwiedzić". Fiona oparła się o Olivera i zaczęła przyjacielską pogawędkę, ale potem wspomniała: "Nie przyszedłeś na spotkanie Liama. Słyszałam, że się żenisz. Dlaczego nam nie powiedziałeś?"

Małżeństwo. Taki był plan aż do zeszłego miesiąca, kiedy Evelyn ogłosiła, że jest w ciąży z dzieckiem swojego chłopaka.

Isabella starała się zachować spokój. "Jeśli w końcu wyjdę za mąż, dowiesz się o tym pierwszy" - powiedziała, oferując niewyraźny uśmiech i wymówkę przed wyjściem.

W drodze do domu Isabella zatraciła się w myślach - najpierw o rozstaniu z Liamem Crowleyem, a potem o Oliverze i Fionie. Życie było pełne nieoczekiwanych zwrotów i tak wiele rzeczy było poza jej kontrolą.
Zaledwie siedem lat temu Liam zabiegał o nią. Teraz nie byli już razem, a on zdradzał ją z jej najlepszą przyjaciółką.

Potem był Oliver. On i Fiona byli kiedyś jak ogień i woda, ale teraz byli w poważnym związku. To było zdumiewające, jak życie może zmienić bieg rzeczy.

Po przybyciu do swojej zagrody, Isabella usiadła przy komputerze, aby przygotować swoje podania o pracę.

Miesiąc temu, po zerwaniu z Liamem, rzuciła pracę w przypływie buntu, ale teraz rozpaczliwie potrzebowała pracy, aby się utrzymać.

Rynek był trudny, a porzucenie pracy bez planu awaryjnego było lekkomyślne, ale pozostanie w Montgomery Holdings z wujkiem Liama na czele wydawało się teraz niemożliwe.

Po przeanalizowaniu dostępnych opcji, Isabella złożyła dziesiątki podań, a następnie odchyliła się na krześle z długim westchnieniem.

Życie wydawało się dziesięć razy cięższe, gdy dorosłość zbliżała się nieubłaganie. Przechodzenie przez kolejne etapy stało się wyczerpujące bez wystarczającej motywacji.

Przypomniała sobie, jak nieustraszona była w czasach szkolnych, zwłaszcza gdy ścigała Olivera Hawke'a. Wtedy wszystko wydawało się takie proste.

Uganiała się za nim przez osiem długich lat i wciąż pamiętała treść pierwszego listu miłosnego, który do niego napisała.

Wtedy jej serce było pełne jedzenia i niewinności; jej pierwsze wyznanie było prostą, ale szczerą notatką złożoną z zaledwie kilku zdań:

"Oliverze Hawke, podobasz mi się.

Wiosenne bryzy wiejące przez pięćdziesiąt mil, sto mil, pod morzem przez dwie mile Benjamina,

Czekolada Dove, wanilia Häagen-Dazs, kakaowe brownies, ananas durian,

Kukurydza z serem, ziemniaki z sosem z kurczaka, polędwica wołowa z czarnym pieprzem,

pikantny gulasz z kurczaka, duszone żeberka wieprzowe w sosie słodko-kwaśnym,

Nic nie może się z tobą równać, nic."



Rozdział 3

Ciasto zmienia się w nagiego mężczyznę

Isabella Montgomery, którą nagle dopadła ochota na słodycze, zdała sobie sprawę, jak bardzo pragnie deseru.

Jako dziecko, Isabella zawsze kochała jedzenie. Chociaż przez lata udało jej się utrzymać szczupłą sylwetkę, co było wynikiem jej rygorystycznego treningu i poświęcenia, nigdy nie mogła otrząsnąć się z jedzenia w sercu.

Głęboko wierzyła, że bez względu na to, jak źle się czuła, obfity posiłek mógł to rozwiązać. Jeśli jeden posiłek nie załatwiał sprawy, to dwa z pewnością wystarczały.

Zdeterminowana, by zaspokoić swój głód, Isabella wstała i zaczęła grzebać w kuchni w poszukiwaniu składników na sernik.

Serek, jajka, mąka, jogurt, sok z cytryny... Jakie były proporcje? Minęły wieki odkąd ostatni raz upiekła coś słodkiego, ponieważ jej były Liam Crowley nie podzielał jej zamiłowania do słodyczy. Prawie zapomniała, jak zrobić to ciasto.

Gdy już miała szukać przepisu w Internecie, jej wzrok padł na zakurzoną książkę kucharską na półce.

Była to stara książka kucharska, którą kiedyś zdobyła na pchlim targu. Sprzedawca dał jej ją jako nagrodę pocieszenia za brak drobnych.

Nigdy nie myślała zbyt wiele o tej książce kucharskiej, traktując ją jako dodatek, ale jedno spojrzenie ujawniło zachwycającą mieszankę wschodnich i zachodnich przepisów. Zawierała wiele z jej ulubionych dań i przekąsek, choć pod dość osobliwym tytułem: "Uczta Kruka". Z pewnością brzmiał jak coś z przeciętnego wydawnictwa.

Przerzucając się do sekcji z sernikiem, postępowała zgodnie z pomiarami, wymieszała ciasto i wrzuciła je do piekarnika. Nastawiła minutnik i udała się do Wielkiej Sali na szybki trening.

Ostatnio stres związany z rozstaniem sprawił, że czuła się cięższa niż zwykle, co było prekursorem wagi, z którą Fiona od dawna walczyła. Po obliczeniu kalorii sernika, zebrała w sobie siłę woli, aby przejść przez szczególnie wyczerpujące półtorej godziny jogi, zanim w końcu wzięła prysznic.

Gdy wyszła spod prysznica, rozkoszny aromat sernika unosił się w powietrzu, otulając ją ciepłym uściskiem. Dopóki były zachcianki, życie nie mogło być całkowicie nieszczęśliwe.

Zakładając rękawice kuchenne, Isabella ostrożnie wyjęła ciasto i położyła je na stole, po czym wróciła do kuchni, by zaparzyć filiżankę herbaty. Niespodziewanie, gdy się odwróciła, usłyszała za sobą cichy stukot, jakby coś się zepsuło.

Szybko się odwróciła i ku swojemu całkowitemu szokowi odkryła, że ciasto zniknęło, zastąpione przez nagiego mężczyznę kucającego na jej stole, uśmiechającego się jak kot z Cheshire.

To było jak oglądanie magicznej sztuczki, która się nie udała.

Gdyby nie to, że minęło zaledwie kilka sekund, odkąd się odwróciła, Isabella mogłaby pomyśleć, że to jakieś dziwaczne wtargnięcie do domu.

Jednak to też nie miało sensu; kto włamałby się do czyjegoś domu zupełnie nagi i zarumieniony skulony na stole gospodarza?

Nie, to musiał być sen, a może halucynacja po nieprzespanych nocach.
Kręcąc głową, postanowiła go zignorować, wracając do kuchni, by dokończyć parzenie herbaty i cierpliwie czekając na ponowne pojawienie się ciasta. Ale kiedy weszła z powrotem do Wielkiej Sali, odkryła, że mężczyzna w jakiś sposób owinął szmatkę wokół talii, nonszalancko siedząc na pobliskim krześle, a kiedy podeszła, wesoło do niej pomachał.

Cześć! Jestem Gareth, miło mi cię poznać, siostro".

Stojąc wyprostowana, Isabella zdała sobie sprawę, że nazwanie go "człowiekiem-armią" nie było do końca trafne. Chociaż był wysoki i miał imponującą sylwetkę, jego młodzieńcza twarz i jasne oczy sugerowały, że miał zaledwie dwadzieścia lat.

Przedstawił się ponownie: "Gareth, jak sernik, który właśnie zrobiłaś".

Isabella prawie wypluła herbatę - czy minął zaledwie miesiąc od jej rozstania? Jak szalona była jej wyobraźnia, że wyczarowała przystojnego mężczyznę z powietrza, by zwiastował jej słodkie dzieło?

Potarła skronie, czując, że zaczyna ją boleć głowa. Odwracając się na pięcie, wycofała się do sypialni, uznając, że być może to, czego najbardziej potrzebowała, to dobry sen.

Wtulając się w koce, jej umysł odpłynął. Stukanie matki przed jej pokojem, wzywanie jej i pukanie, odeszło w zapomnienie, gdy poddała się senności.

Po czymś, co wydawało się głębokim, orzeźwiającym snem, Isabella wstała, gdy słońce wpadało przez okno. Odsuwała na bok dziwaczny epizod z poprzedniej nocy, dopóki nie otworzyła drzwi, by znaleźć Garetha, wyglądającego promiennie, gdy stał nad stołem w jadalni, krojąc chleb.

Dzień dobry, siostrzyczko! Zrobiłem śniadanie - chodź coś przekąsić!



Rozdział 4

"Hej, siostrzyczko... przestań to ssać...".

Gareth stał przy stole, ubrany w parę spodni dresowych, które wyglądały jakby zostały wyciągnięte z głębi zapomnianej szuflady, a jego nagi tors zdobił jedynie fartuch. Światło słoneczne uchwyciło kontury jego skóry, podkreślając gładkie mięśnie, promieniujące młodzieńczym wigorem. Dla Isabelli Montgomery było to prawie wystarczające, aby ciężko przełknąć.

Czy to był jakiś żart?

Isabella przypomniała sobie głośny "huk" z zeszłej nocy, wciąż próbując zrozumieć, jak Gareth nagle zmaterializował się w jej kuchni.

"Powiedziałeś, że zrobiłeś mój sernik - zapytała z wahaniem.

Gareth odwrócił się do niej z lekko zranionym wyrazem twarzy. "Nie wierzysz mi, prawda?"

"Szczerze mówiąc, czy możesz mnie winić? Nikt nie uwierzyłby, że to się dzieje naprawdę" - odparła Isabella.

"W takim razie chyba będę musiała ci pokazać.

Gareth zmarszczył brwi i niechętnie chwycił nóż, po czym zawahał się przed przyłożeniem go do palca.

Co on sobie myślał? Miał zamiar odciąć sobie palec i oczekiwać, że zamieni się w ciasto?

Isabella wpatrywała się w niego, czując mieszankę niedowierzania i troski. Po chwili, zamiast pokazu magii, usłyszała, jak Gareth wydał z siebie krzyk, odsłaniając odcięty palec, który ociekał jasnoczerwoną krwią, gdy pchnął go w jej stronę.

"Co ty robisz?"

"Po prostu spróbuj, siostrzyczko!" nalegał.

Krew nadal sączyła się z jego palca, a gdy Isabella zagryzła dolną wargę z wahaniem, w końcu uwierzyła i włożyła jego palec do ust, a jej umysł szalał.

Okej... smakuje trochę słodko... i czekaj, czy to sernik?... Mam nadzieję, że nie dodał nic dziwnego...

Kontynuowała degustację, zauważając niezaprzeczalny smak sernika zmieszany z esencją samego ciasta. Był zdecydowanie lepszy niż te sprzedawane przez jej matkę!

Dwie minuty później wciąż uparcie ssała jego palec, próbując przekonać samą siebie, że krew jest tak samo prawdziwa jak sernik. Spanikowany Gareth cofnął palec. "S-sis... przestań! Ah... to boli!"

Isabella zignorowała go, nie chcąc rezygnować ze swojej kulinarnej ciekawości, dopóki nie była absolutnie pewna. W końcu wyjęła palec Garetha ze swoich ust, patrząc na niego zdumiona, zanim wypchnęła go z pokoju.

To było tak dziwaczne, że nawet wezwanie policji prawdopodobnie doprowadziłoby do niedowierzania.

W supermarkecie roztargnionym wzrokiem wepchnęła artykuły spożywcze do koszyka, podczas gdy Gareth podążał za nią, wrzucając kilka przedmiotów tu i tam. Siostro, ta marka ciasteczek jest lepsza! Skąd wiedziałeś, że tego chcę?

Każdy, kto by ich zobaczył, założyłby, że to czuły duet rodzeństwa, ale w środku Isabella obmyślała sposoby na strząśnięcie Garetha z jej pleców.

Tego ranka prawie wyrzuciła go za drzwi, ale kłócił się i dąsał tak bardzo, że przyciągnęli mały tłum sąsiadów, którzy patrzyli, jak traci twarz. W końcu przyznała mu rację, zaciągnęła go z powrotem do domu, przebrała i wyszli razem.

Była zdeterminowana, by go porzucić, gdy przemieszczali się z wioski do parku, z parku na ulicę spacerową, a stamtąd na targ. Czuła się jak niekończąca się bieżnia z Garethem przyklejonym do jej boku jak cień odbijający się echem.
Po zaniesieniu dwóch wielkich toreb z zakupami do swojego mieszkania, Isabella była wyczerpana. Gareth, z drugiej strony, wydawał się być na haju. Przełożył kilka toreb do jednej ręki i wyciągnął do niej rękę. Wyglądasz na zmęczoną, siostrzyczko.

Wyczerpana? Psychicznie czołgam się do mety.

Wcześniej, w wiosce, udawała, że nie zna Garetha, by w końcu przejść przez drzwi. Myślała, że portier, Xander, go zatrzyma, ale Zander zobaczył Garetha z tymi ciężkimi torbami i przepuścił go bez zastanowienia.

Oczywiście, że by to zrobił - czarujący wygląd i słoneczny uśmiech Garetha zmyliłyby każdego.

Na tę myśl Isabella poczuła się jeszcze bardziej wyczerpana.

Chwyciła Garetha za rękę. Gareth, zastanawiałam się. To, że cię stworzyłam, nie oznacza, że musisz być przy mnie cały czas, prawda?

Um... - zawahał się.

Mówię poważnie! Jestem biedny i nie mogę sobie pozwolić na małego darmozjada.

Ale siostrzyczko, ja ledwo jem!

Nie chodzi tylko o jedzenie. Pomyśl o wszystkim - ubraniach, schronieniu... Jedzenie to tylko jeden element...

Gdy Isabella rozpoczęła monolog o swoich zmaganiach, Gareth mrugnął do niej, wyglądając na zdziwionego. Nie musisz się tak martwić. Tak naprawdę nie jestem tu na zawsze. Jak tylko mnie zjesz, zniknę.

"Zjeść cię?

Dokładnie.

Gareth przysunął się bliżej, szczerze wyjaśniając, powodując gorący rumieniec na twarzy Isabelli. Już miała mu przerwać, gdy kątem oka zauważyła znajomą postać wychodzącą z eleganckiego samochodu zaparkowanego poniżej.

"Isabella! Gareth wykrzyknął z udawaną niewinnością - "Nie obciągaj!".

"Możesz tak nie mówić? - odparła, walcząc z chęcią ukrycia zażenowania.

W końcu, czy to nie zabawne, że wydawali się najdziwniejszą parą we wszechświecie?



Rozdział 5

**Devouring the Little Boytoy**

Liam Crowley. Co on tu do cholery robił?

W tym momencie Isabella Montgomery poczuła wdzięczność za obecność Garetha, jej zbrojnego. Chwyciła go za ramię, zachęcając do wspólnej zabawy, i przeszła obok Liama jak nieznajomy.

Isabella Montgomery...

Liam zawołał do niej, jego wyraz twarzy był nieczytelny, gdy spojrzał na jej twarz i na niczego niepodejrzewającego Garetha u jej boku. Przećwiczone słowa nie wychodziły; wszystko, co udało mu się powiedzieć, to: "Wciąż mam kilka rzeczy u ciebie".

Minęło sporo czasu odkąd się pojawił, a Isabella spodziewała się przynajmniej przeprosin, a nie tylko tego stwierdzenia.

Cała trójka zamilkła. Isabella nawet nie zaprosiła Liama do środka, ale zamiast tego wręczyła mu pudełko, które wcześniej przygotowała.

Duże pudło, wypełnione laptopem, ubraniami, krawatami, skarpetkami, szczoteczką do zębów, a nawet zegarkiem - zebrała nawet herbatę pu-erh, którą lubił pić.

Sprawdź, czy niczego ci nie brakuje - powiedziała, krzyżując ręce.

Liam spojrzał na stos, a jego twarz pociemniała, gdy spojrzał na stojącego nieopodal Garetha. Nowy chłopak? Ukończyłaś już Uniwersytet Eldridge?

Co ci do tego? - odparła.

Tym samym szybko zamknęła drzwi, a odgłos kroków Liama był jedyną rzeczą, którą Fiona usłyszała chwilę później.

Isabella Montgomery wciąż nie pożarła Garetha.

Z mężczyzną, którego znała zaledwie jeden dzień, wejście do łóżka wydawało się niemożliwe, pomimo jej przekonania, że jest otwarta.

Ich pokój był tylko jeden, więc Isabella szybko rzuciła Garethowi koc, aby spał na kanapie.

Gareth, choć od czasu do czasu nalegał, by zabrała go do łóżka, trzymał swoje zachowanie w ryzach. Każdego ranka, jeśli spała, przygotowywał śniadanie, aby ją obudzić. Wychodziła po zakupy, a on od razu tam był, niosąc torby. Ona gotowała, on po niej sprzątał. Kiedy wracała zmęczona z wywiadów, robił jej masaże, aby rozluźnić jej nogi.

Czuła się tak, jakby adoptowała psa w kształcie człowieka.

Gdyby Isabella nie walczyła o znalezienie odpowiedniej pracy w Thorne, mogłaby poważniej rozważyć trzymanie takiego zwierzaka przy sobie.

Mówiąc o pracy, była dobrze radzącą sobie absolwentką Kingston University of Eldridge, specjalizującą się w finansach - nie powinna była napotykać takich przeszkód.

Ale tegoroczny rynek pracy był szczególnie trudny. Od czasu ukończenia studiów Isabella przyzwyczaiła się do komfortowego środowiska, ale teraz, gdy wkroczyła w rzeczywistość poszukiwania pracy, bezwzględność branży mocno ją uderzyła.

Przez dwa tygodnie z rzędu jej aplikacje zdawały się znikać w próżni. Nawet gdy w końcu udało jej się wylądować na kilku rozmowach kwalifikacyjnych, albo wynagrodzenie było zbyt niskie, albo perspektywy pracy były mocno ograniczone.

W końcu Isabella była gotowa zadowolić się każdą posadą, która pojawiła się na jej drodze, ale właśnie wtedy, gdy miała zaakceptować pracę, otrzymała telefon od znanej firmy venture, która zaprosiła ją na drugą rozmowę kwalifikacyjną.
Była to renomowana firma inwestycyjna z silnym zapleczem finansowym.

Babcia Isabelli podkreśliła znaczenie tej okazji, więc ubrała się skrupulatnie przed udaniem się na rozmowę kwalifikacyjną.

Na drugiej rozmowie kwalifikacyjnej prowadzący był agresywny; Isabella radziła sobie z pytaniami najlepiej jak potrafiła. W końcu dotarła do końca, ale kiedy wyszła z sali konferencyjnej, wpadła na Olivera Hawke'a, wybitną postać, którą kiedyś podziwiała.

Panie Hawke - przywitała się, a jej serce przyspieszyło, gdy asystent Olivera wyprowadził ją na zewnątrz. Z daleka Oliver odwzajemnił powitanie i przedstawił Isabelli jej potencjalnego przyszłego współpracownika.

Isabella zastygła w bezruchu, pragnąc, by pochłonęła ją dziura - ukończył ten sam uniwersytet w Eldridge, a mimo to zajmował wysokie stanowisko, podczas gdy ona dopiero starała się o posadę dla początkujących.

Chociaż to sukces Olivera zmotywował ją do ciężkiej pracy, aby uczęszczać do Akademii Aldersgate, teraz, pamiętając swoją wcześniejszą pewność siebie, czuła tylko zażenowanie.

Dlaczego miała czelność myśleć, że może stać u boku Olivera?

Po ukończeniu szkoły, jak krótkowzroczna była, zgadzając się na udział w przedsięwzięciu wuja Liama?

Gdy winda dotarła na szesnaste piętro, Isabella zatraciła się w autorefleksji, ale zanim Oliver zdążył wyciągnąć klucze, drzwi się otworzyły.

Pokój był czarny jak smoła, z wyjątkiem świecy migoczącej na stole w jadalni.

Niespodzianka.

Głos Garetha wypełnił powietrze, gdy Isabella usłyszała charakterystyczny trzask szampana. Siostrzyczko, dziś jest Festiwal Qixi! Świętujmy!

Jak poszła rozmowa kwalifikacyjna? Wyglądasz na wyczerpaną - zauważył Gareth z troską w tonie.

Czując się przygnębiona, Isabella uznała kolację przy świecach za niewiele więcej niż sposób na utopienie smutków. Skończyła pół butelki szampana i osunęła się na sofę, pijana i oszołomiona.

Po tym, jak Gareth posprzątał ze stołu, zauważając, że jej pomalowana twarz powoli traci przytomność, pospieszył do łazienki po chusteczki oczyszczające i płyn do demakijażu.

Hej, siostrzyczko, nie możesz spać z makijażem! To zrujnuje twoją skórę - odwróć się, pomogę ci zmyć resztę.

Gareth wylał zmywacz na wacik i starannie zmył makijaż. Gdy podnosił ciepły ręcznik, by oczyścić jej twarz, oczy Isabelli nagle się otworzyły.

Ciociu, mieć cię w pobliżu jako małego ślicznego chłopca to całkiem miłe - zachichotała, lekko odurzona.

Teraz widzisz, jaki jestem dobry - zachichotał Gareth, kontynuując mycie jej twarzy.

Jego ciepły dotyk sprawił, że poczuła się przytulnie, patrząc na tego mężczyznę z życzliwością w jego uśmiechu, westchnęła z tęsknotą: - Niestety, starsza siostra nie może sobie pozwolić na zatrzymanie cię na dłużej.

Sis-

Więc chyba będę musiała cię pożreć.

Z tymi słowami Isabella owinęła ramiona wokół szyi Garetha i pocałowała go.



Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Taniec tajemnic i pożądania"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈