Upada pod urokiem Shawna

Rozdział 1

"Powinnam była przynieść zmianę ubrań," mówię Kyle'owi, gdy wyciągam torebkę z szafki, po czym zamykam ją ponownie. "Teraz jest już za późno".

Nigdy nie będę w stanie jechać do domu i wciąż zdążyć na spotkanie na czas. Nie, że naprawdę mam coś ładniejszego niż mój mundur roboczy, który mogłabym założyć. Nie mam pojęcia, co ludzie zakładają na spotkanie akcjonariuszy. Nie, że nawet wiem, co to jest spotkanie akcjonariuszy. Wszystko, czego naprawdę chcę, to minuta czasu pana Reeda, a wiem, że będzie na spotkaniu.

Jest dyrektorem generalnym i posiada większość udziałów w sklepach spożywczych Community Mart. Jest to sklep spożywczy będący własnością pracowników, co oznacza, że wszyscy pracownicy, którzy pracują w sklepie spożywczym, mają udziały w firmie. Jest to część bycia pracownikiem, ale oznacza to również, że możesz iść na spotkanie kwartalne, jeśli chcesz. Nigdy nie znałem nikogo, kto faktycznie poszedłby wcześniej, ale nie mam żadnych innych opcji. Rozmowa z prezesem to mój ostatni strzał. On może sprawić lub złamać rzeczy dla mojej siostry Hazel i mnie.

"Kogo to obchodzi? To twój mundur roboczy i to spotkanie firmowe. Jeśli nie podobają im się te uniformy, to powinni je zmienić". Kyle plasuje się na ławce i otwiera swój lunch. Grzebie w torbie i przypomina mi to, że jeszcze dzisiaj nie jadłem. Zanim skończyłem rozmowę telefoniczną z jednym z lekarzy mojej siostry, nie miałem już czasu na jedzenie i musiałem wrócić do mojego rejestru.

"Mundur nie jest taki zły".

Kyle robi do mnie minę, jakbym stracił rozum, ale nie jestem pewien, czy jakikolwiek mundur przypadłby mu do gustu. Powiedział mi ostatnio, że potrzebuje on koloru. Nosimy czarne spodnie, białe polo i nasze identyfikatory. Jeśli pytasz mnie, myślę, że jesteśmy całkiem szczęśliwi i nie zamierzam narzekać na to. W sklepie spożywczym Sun Price muszą nosić te śmieszne czapki, które mają wirujące śmigło na szczycie.

"Mógłbym wtopić się w ściany nosząc to."

"Z klientami, których dostajemy, czasami chciałbym wtopić się w ściany. Nie potrzebuję żadnych bajerów, żeby zwrócić na siebie uwagę." Byłbyś zszokowany, jak wredni mogą być niektórzy ludzie nad przeterminowanymi kuponami lub tym, że skończył nam się jakiś produkt. Nie żeby wszyscy byli źli. Mam mnóstwo klientów, których kocham i którzy zawsze szukają mojej linii.

"Czyż nie jest to prawda. Pan Sims zawsze ma cię na oku". Kyle macha brwiami, a ja muszę zwalczyć jęk. Kogo ten człowiek nie zauważa? Myślę, że jego jedyną preferencją jest wagina.

"Proszę, nie zaczynaj z tym." Siadam obok Kyle'a na ławce, a on podaje mi plasterek jabłka. Biorę ją wiedząc, że to będzie to, dopóki nie wrócę do domu i nie zjem dzisiejszej kolacji.

"Tylko mówię, że jest gorący".

"Jest też naszym szefem" - przypominam mu. Nie mam ochoty zadawać się z moim szefem, a potem skończyć bez pracy, gdy sprawy nieuchronnie pójdą na południe. Kierownik sklepu, Mason Sims, uważa, że jest kobieciarzem. Myślę, że podoba mu się tylko ja, bo nigdy nie flirtuję z nim, jak wszyscy inni. Jest taki straszny. Jest naszym cholernym kierownikiem i flirtuje z każdym. Nie tylko z pracownikami, ale też z klientami.

"Nie zapomnij o manwhore", dodaje Kyle, czytając w moich myślach. Wzdryga się na nos i kręci głową. "Kto wie, w ile dziur wsadził swoje D".

Daję mu klapsa w ramię. "Ciii", półgłosem go zbeształem, nie chcąc, żeby nas przyskrzyniło gadanie gówna na szefa. "To obrzydliwe," dodaję. Nie chcę myśleć o D Masona.

Nie zrozumcie mnie źle. Rozumiem, dlaczego tak łatwo jest Masonowi wylądować tak wiele kobiet, jak on z jego wyglądem. Ma ten cały amerykański charakter z blond włosami i niebieskimi oczami. Jest również dobry w swojej pracy, z wyjątkiem flirtowania. Mimo to, on mnie drażni. Jego dziecięce, niebieskie oczy zbyt długo wpatrują się w moje ciało i to mnie niepokoi. Jest jednak sprytny; upewnia się, że robi to, gdy nikogo nie ma w pobliżu.

"Zamierzasz zdążyć do domu, zanim Annie będzie musiała wyjść? Zawsze mogę pojechać, gdy skończę swoją zmianę" - proponuje Kyle, upewniając się, że mam kogoś, kto zajmie się moją małą siostrą, jeśli nie uda mi się wrócić do domu wystarczająco szybko.

Wie, że moja siostra Hazel nie może być w domu sama. Kończy szkołę o trzeciej, a państwo pomaga w opiece po szkole trzy dni w tygodniu, bo ma specjalne potrzeby. Przez pozostałe dwa, Annie przychodzi do sklepu spożywczego i pomaga pakować zakupy. Uwielbia to. Wszystkie zarobione pieniądze wydaje na karmienie swoich zwierząt.

"Powinno być dobrze. Annie wychodzi dopiero o 6:30. Myślę, że do tego czasu powinnam być już w domu. Spotkanie jest o trzeciej. Jak długo może trwać?"

"Nie mam pojęcia. Dla mnie brzmi nudno jak cholera. Zasnęłabym." Wierzę w to. Kyle może się zdrzemnąć wszędzie. Kilka razy musiałem go budzić w pracy. Raz znalazłem go śpiącego w przerwie na lunch na zapleczu na stercie papierowych ręczników. Wyglądało to bardziej komfortowo niż moje łóżko. Ale uczciwie mówiąc, moje łóżko to rozkładana sofa. "Daj mi znać, jeśli cię zatrzymają. You know I love me some Hazel Basil time."

"Możesz wpaść na obiad, jeśli chcesz. Obiecałem Hazel, że zjemy dziś pizzę".

"Brzmi jak plan. Wezmę pizzę chociaż. Jedna rzecz mniej, o którą musisz się martwić." Sięgam do mojej torebki, aby wyłowić trochę pieniędzy. Pizza jest jedyną rzeczą, na którą pozwalam nam oszczędzać co tydzień. To ulubiona rzecz Hazel. "Nawet o tym nie myśl." Kyle stoi i chwyta swój lunch. "Ja wezmę pizzę. Ty weźmiesz ją następnym razem."

"Dzięki." Wiem, że oferuje, aby go odebrać, ponieważ wie, jak napięte pieniądze są dla Hazel i mnie. Wiem również, że nie ma walki z Kylem, kiedy ma swój umysł na coś. Nauczyłem się tego w ciągu pierwszego tygodnia naszej współpracy.

Jestem raczej introwertykiem, który chce pracować i mieć spokojną głowę. Mam zbyt wiele innych rzeczy, na których muszę się skupić i martwić, nie mam czasu na przyjaciół. Hazel jest właścicielem całego mojego czasu i jest mi z tym dobrze. Kocham moją siostrę i jesteśmy zespołem.

Kiedy poznałam Kyle'a, poinformował mnie, że będziemy najlepszymi przyjaciółmi. Na początku zignorowałam jego komentarz, ale w ciągu tygodnia miał rację. Ten człowiek jest nieustępliwy w najsłodszy sposób. Nie wiem, co bym bez niego zrobiła przez ostatnie kilka miesięcy.

"Do zobaczenia wieczorem", mówi mi, gdy zaczyna wypychać się z pokoju przerw. "Oh, i słyszałem, że pan CEO jest gorący!" krzyczy, gdy odchodzi.

Oczywiście, że to słyszał. Kiedy myślę o prezesie Community Mart, myślę o siwiejącym starszym mężczyźnie po sześćdziesiątce z dużym brzuchem. Myślę, że jest chyba naprawdę miły, jeśli weźmiemy pod uwagę sposób, w jaki prowadzi firmę. Sklepy zawsze organizują zbiórki żywności i oferują różne rzeczy dla pracowników. Jak na przykład program, dzięki któremu Hazel może tu pracować nawet ze swoimi specjalnymi potrzebami. To dlatego miałam iskierkę nadziei, że pan Reed będzie w stanie mi pomóc. Wygląda na to, że mu zależy i na tym dzisiaj polegam.

Podnosząc torebkę z ławki, kieruję się do gabinetu Masona. Drzwi są otwarte, więc pukam w ramę. Patrzy na mnie znad swojego komputera i uśmiecha się.

"Wejdź, Bailey."

"Och, właśnie dawałam ci znać, że zmierzam do wyjścia". W czwartek normalnie pracuję do szóstej, ale poprosiłam o wcześniejsze wyjście na spotkanie.

"Naprawdę na to idziesz?" pyta Mason, a ja przytakuję. Nie idę, bo zależy mi na spotkaniu w sprawie akcji. Idę, żeby móc poświęcić minutę czasu panu Reedowi. Powiedziano mi, że zawsze jest na spotkaniach. Choć z moim szczęściem ostatnio nie będzie go tym razem. Ale i tak muszę spróbować. Naprawdę nie chcę iść drogą pokazania się w jego biurze. To wydaje się straszne, a ja naprawdę chcę zrobić dobre wrażenie.

On wypuszcza długie westchnienie. "Dobrze." Potrząsa głową, jakby był rozczarowany mną za wzięcie wolnego czasu. Czego nigdy wcześniej nie robiłem. W rzeczywistości odbieram każdą zmianę, którą mogę i przychodzę, gdy mnie potrzebują, jeśli są wezwani. Prośba o wyjście kilka godzin wcześniej nie powinna być problemem. "Ale musimy porozmawiać, kiedy wrócisz", dodaje, sprawiając, że mój żołądek zaciska się z paniką.

"Czy coś jest nie tak?" Robię krok do jego biura, wykręcając ręce. Nie mogę stracić tej pracy. Nie tylko potrzebuję pieniędzy, ale ubezpieczenie ma być wszystkim dla Hazel i dla mnie. Potrzebuję tego bardziej niż czegokolwiek.

"Myślę, że może twoja rola tutaj powinna się zmienić. Może awans." Wstaje od biurka i podchodzi do mnie. Muszę walczyć ze sobą, żeby nie zrobić kroku w tył. Wyciąga rękę, chowając kosmyk moich blond włosów za ucho. "Potrzebuję asystentki kierownika teraz, gdy Kim odchodzi, by pracować w biurze korporacji." Jego palec śledzi w dół mojej szyi i to wysyła nieprzyjemne dreszcze w dół mojego kręgosłupa.

Myślałam, że odejście Kim to dobra rzecz. Była wredna i cieszę się, że już jej nie ma. Kyle, Hazel i ja mogliśmy wszyscy wykonać szczęśliwy taniec, kiedy usłyszeliśmy dobrą wiadomość. Kim nas nie lubiła i nie pomogło to, że Hazel nie jest osobą, która trzyma język za zębami. Zrobiła kilka komentarzy na temat Kim prosto w twarz i zajęło mi wszystko, aby nie wybuchnąć śmiechem. Chociaż dla Kim było jasne, że w tym czasie umierałem. To naprawdę nie pomogło jej w nielubieniu naszej małej grupy.

Jestem pewna, że odchodzi z powodu Masona. Kolejna dziewczyna gryzie pył po szybkim romansie z nim. Wszystkie się zakochują i nie mogą patrzeć jak on tak łatwo odchodzi. Kim przyjęła to ciężej niż inne. Przeszła od łagodnej suki do mega suki.

"Naprawdę powinnam już iść. Nie chcę się spóźnić." Przełykam grudkę w gardle, chcąc się stąd wydostać, zanim coś się stanie. Proponuje mi awans. To lepsze wynagrodzenie, ale widzę wyraźnie, czego chce w zamian. Moja skóra czuje się napięta, a biuro wydaje się mniejsze.

"Porozmawiamy o tym później" - mówi w końcu po kilku uderzeniach.

Myślę, że cieszył się z mojego niepokoju. Kiwam głową, zanim praktycznie wybiegam z jego biura. Kiedy w końcu udaje mi się dotrzeć do samochodu, wypuszczam głęboki oddech, którego nie zdawałem sobie sprawy, że trzymałem. Mój umysł się ściga, ale spycham na bok wszystkie bzdury o Masonie Simsie. Mam coś ważniejszego, na czym mogę się teraz skupić. Będę się martwić o ten bałagan jutro.

Wkładam kluczyk do stacyjki i modlę się, żeby odpalił. Kiedy to robi, moja klatka piersiowa czuje się lżejsza. Zawsze tak jest, kiedy samochód rzeczywiście odpala. Nie mam czasu na rozruch. Naprawdę muszę znaleźć czas, aby zdobyć akumulator. O, i pieniądze na to.

Kiedy wyjeżdżam na autostradę, powtarzam sobie w głowie, co powiem panu Reedowi. Ćwiczyłem w kółko. W tym momencie nie jestem już za błaganiem. Zrobię wszystko, by upewnić się, że moja siostra nigdy nie zostanie mi odebrana. Jesteśmy drużyną i nie pozwolę, by to zostało złamane.




Rozdział 2

Kiedy wjeżdżam na parking, muszę kilka razy zatoczyć koło, żeby znaleźć miejsce. Ludzie uważają, że prezes firmy powinien mieć własne miejsce parkingowe lub osobistego kierowcę, ale ja wolę to robić sam. Lubię jeździć samochodem i dlaczego miałbym zajmować całe miejsce parkingowe tylko dla siebie, skoro prawie nie będzie ono używane? Spotkanie odbywa się w naszym biurze firmowym, które rzadko odwiedzam. Mam tu biuro, ale jestem albo w sklepach, rozmawiając z kierownikami rejonów, albo na konferencjach w moim samochodzie.

Jestem tylko p.o. CEO przez ostatni rok i chcę dotrzeć do wszystkich naszych lokalizacji przed końcem tego roku. Moja matka pracowała dla Community Mart przez prawie trzydzieści lat i prowadziła go jako dyrektor generalny przez ostatnie dziesięć. Pracowała jej drogę w górę od kasjera do pierwszej kobiety dyrektor naczelny firma miała. Kiedy udziałowcy zagłosowali na mnie jako jej następcę, przyrzekłem kontynuować jej zaangażowanie w firmę i rodziny, które ją prowadzą.

Moja mama rzuciła szkołę średnią w wieku szesnastu lat i zaszła ze mną w ciążę. Nigdzie nie mogła znaleźć pracy i była zdesperowana. Community Mart nie tylko ją zatrudnił, ale pomógł jej zdobyć GED. Pracowała na stanowisku kierownika, a następnie rozpoczęła nasz program "Moms to College". Teraz firma płaci za kontynuację edukacji dla wszystkich samotnych matek, a nawet opłaca opiekę nad dziećmi. To było jej największe osiągnięcie i z którego jest najbardziej dumna. Zdobyła dyplom z biznesu i nigdy nie oglądała się za siebie. Jest moją największą inspiracją i dlatego zaczęłam pracować dla firmy, gdy miałam 15 lat. Zaczęłam pakować artykuły spożywcze do czasu pójścia na studia, a następnie wróciłam po ich ukończeniu, by pracować w biurze firmy. Pracowałam na swoją pozycję i zyskałam szacunek otoczenia. Kiedy moja mama przeszła na emeryturę, wiedziała, że zostawia wszystko w dobrych rękach.

Po znalezieniu miejsca parkingowego udaję się do windy i do sali konferencyjnej. Macham do kilku osób i doganiam tych, których dawno nie widziałem.

"Hej Shawn, jak się ma Martha?" Belinda pyta, gdy podaje mi rękę.

"Jest w tym tygodniu na rejsie na Bahamy, więc powiedziałbym, że cieszy się emeryturą".

"To brzmi wspaniale. Zasłużone dla niej, ale na pewno brakuje nam jej tutaj."

"Powiem jej, że tak powiedziałeś. Będzie lubiła wiedzieć, że mówimy o niej," mówię.

"Pewnie masz rację. Jak wszystko idzie z podróżami do sklepów? Czy idzie tak, jak planowałeś?"

"Właściwie to było świetnie. Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo brakowało mi interakcji z ludźmi, dopóki nie utknęłam w biurze. Wiem, że mama lubiła być w sercu maszyny, ale myślę, że najlepiej pracuję rozmawiając z naszymi pracownikami w sklepach."

Myślę o ostatnim mieście, w którym byłem i o tym, jak dobrze się bawiliśmy. Zrobiliśmy społeczną akcję krwiodawstwa i jedna kobieta bardzo bała się pobrania krwi, ale była zdecydowana oddać ją. Usiadłem i trzymałem ją za rękę przez cały czas i zapytałem ją o jej beagle'a o imieniu Levi, aby odwrócić jej uwagę.

"Gdzie jest następny przystanek?" pyta Belinda, gdy więcej osób wchodzi do sali konferencyjnej i zajmuje miejsca.

"Tak naprawdę to tutaj. Planowałem wrócić do domu na kilka tygodni i spędzić trochę czasu z mamą, podczas gdy ja poszedłem do sklepu w mieście. Ale potem ogłosiła, że jedzie na wakacje, więc nie będę miał okazji jej zobaczyć." Wzruszam ramionami, a Belinda się śmieje.

"Wydaje się, że ma emeryturę w dół".

"To prawda. Ale dobrze będzie być w jednym miejscu przez jakiś czas. Zachowałam tę lokalizację na ostatnią, ponieważ to w niej moja mama zaczynała."

"Wszyscy jesteśmy naprawdę dumni, że kontynuujesz jej dziedzictwo," mówi, gdy pokój zaczyna się wyciszać i wszyscy przygotowują się do spotkania.

"Dziękuję, to wiele znaczy". Ściska moje ramię, zanim przejdzie i stanie przed podium.

Belinda jest dyrektorem finansowym i prowadzi nasze dzisiejsze spotkanie. Gdy zaczyna, pokój milknie, a ona przedstawia wszystkich. Daję małą falę, kiedy mówi moje imię, ale poza tym stoję z tyłu i słucham. Zaczyna od pokazania wszystkim projekcji zysków i wydatków na poprzedni i następny kwartał.

W trakcie jej wypowiedzi zauważam, że drzwi z tyłu pokoju otwierają się lekko i ktoś wślizguje się do środka. Sala jest zatłoczona, ale z tyłu są jeszcze wolne miejsca. Nie potrafię powiedzieć, kto wszedł późno, ale obserwuję, jak kładzie brodę, a jej blond włosy zasłaniają twarz. Siada za kimś i muszę się odchylić, żeby mieć lepszy widok.

Powinnam słuchać Belindy i zwracać uwagę na wypadek, gdyby ktoś zadał mi pytanie. Ale zamiast tego jestem ciekawa, kim jest ta młoda kobieta. Znam wszystkich w tym pokoju, jeśli nie z imienia to z twarzy. Jestem świetna w zapamiętywaniu ludzi i rzeczy o nich, i przez większość czasu, jeśli rozmawiam z nimi przez chwilę, ich imię przychodzi mi do głowy. Ludzie, którzy uczestniczą w spotkaniach są albo bezpośrednio dotknięci tym, co się mówi, albo znajdują się w tym budynku i chcą się spotkać z innymi pracownikami, których nie widują zbyt często. Ta nowa osoba z tyłu to ktoś, kogo nigdy wcześniej nie spotkałem, co każe mi myśleć, że musi być pracownikiem w tym jednym sklepie, w którym nie byłem.

Facet blokujący mi widok na nią porusza się na swoim krześle i muszę odchylić się do tyłu tak bardzo, że moje przednie nogi krzesła podnoszą się z ziemi.

"Na to pytanie prawdopodobnie lepiej odpowiedziałby nasz dyrektor generalny. Shawn?"

Słowa Belindy łapią mnie całkowicie z zaskoczenia i zanim wiem, co się dzieje, moje krzesło przechyla się zbyt daleko do tyłu, abym mógł się złapać, i jestem tumbling do tyłu w powietrze. Jest słyszalny gazp w pokoju, gdy uderzam o ziemię i jęczę z zażenowania, a nie bólu.

"O Boże, czy wszystko w porządku?" Belinda pędzi nad, gdy staczam się z mojego krzesła, a ona pomaga mi wstać.

"Tak, jestem w porządku", mówię i rozglądam się po pokoju do wszystkich na nogach i wpatrujących się we mnie. "Na szczęście tylko moja duma jest zraniona".

Kilka osób się śmieje, a ja zerkam na tył sali, gdzie blondynka znów jest blokowana przez George'a w księgowości.

"W porządku, zajmijcie swoje miejsca," mówię i podchodzę do miejsca, gdzie stoi Belinda. "Czy mogę mieć to pytanie jeszcze raz?" Uśmiecham się, a sala się rozluźnia.

Spędzam następną godzinę rozmawiając ze wszystkimi i podając ogólną aktualizację na temat tego, co nadchodzi na następny kwartał i czego można się spodziewać w związku z nadchodzącymi świętami.

"Kristen z działu kadr wyśle pod koniec tygodnia informacje o naszych nowych świadczeniach, więc jeśli ktoś ma jakieś pytania z tym związane, będzie tu po przerwie, aby odpowiedzieć na konkretne." Patrzę na Belindę, która mówi, że pokryliśmy wszystko i jesteśmy dobrzy, aby odroczyć. "Dziękuję wszystkim za przybycie. I za pozwolenie na wypróbowanie mojego nowego występu akrobatycznego."

Jest śmiech i szmery uznania, gdy sala staje i każdy zbiera swoje rzeczy. Ludzie rozmawiają i przestrzeń jest wypełniona rozmowami, gdy próbuję spojrzeć ponad wszystkimi, aby dostrzec blondynkę z tyłu.

Kilka osób zatrzymuje się, aby się przywitać w drodze na tył sali. Zatrzymuję się, rozmawiam z nimi i odpowiadam na wszelkie pytania, które mają, jednocześnie potajemnie szukając tajemniczej kobiety. Kiedy już z wszystkimi porozmawiam i uścisnę ich dłonie, sala jest prawie pusta. Rozglądam się i jestem rozczarowany, gdy nigdzie jej nie widzę.

"Czy kierujesz się do domu na dzień?" Belinda pyta, a ja patrzę z powrotem, aby zobaczyć jej ramiona pełne papierów. "Mam zamiar zrobić trochę pracy, zanim spotkam się z Rogerem na kolację".

"Um, tak. Prawdopodobnie będę teraz pomijać. Chcę wcześnie zacząć rano." Już myślę o tym, żeby jutro wejść do kilku sklepów i popytać, czy ona tam pracuje. Pewnie mógłbym zapytać Belindę, ale czuję, że to bardziej prywatna sprawa.

"Powodzenia. Zadzwoń do mnie, jeśli mnie potrzebujesz," mówi, jak wychodzi z pokoju z ostatnią pozostałą osobą.

Drzwi zamykają się za nią, a ja wzdycham. Chwytam stos materiałów, które dostaliśmy dzisiaj i prostuję je. Dźwięk otwieranych drzwi sprawia, że spoglądam w górę i ku mojemu zaskoczeniu stoi tam blondynka.

Milczę przez chwilę, bo biorę ją do ręki. Ma na sobie swój uniform Community Mart z torebką zaciśniętą mocno przed sobą. Jej długie blond włosy są przełożone przez jedno ramię, a brązowe oczy patrzą wszędzie, tylko nie na mnie. Jest piękna i choć wygląda delikatnie, jakoś widzę, że jest w niej siła.

"Cześć," mówię, podchodząc do niej bliżej. "Widziałem, że weszłaś wcześniej".

Rumieni się i w końcu patrzy mi w oczy. "Myślałam, że jesteś stary". Kładzie rękę na ustach i jej oczy rozszerzają się w panice. "Tak mi przykro. Nie chciałam, żeby to wyszło."

Śmieję się i wyciągam rękę. "Jestem Shawn."

Wkłada swoją dłoń w moją, i choć jej skóra jest miękka, ma modzele na dłoniach. Jakby pracowała swoimi rękami. Jeśli pracuje w jednym z naszych sklepów, to pewnie jest kasjerem lub magazynierem. Udziela mi mocnego uścisku mocnym chwytem, a ja jestem zaskoczony, jak bardzo podoba mi się to uczucie.

"Jestem Bailey Webb. Miło cię poznać."

"Na pewno." Trzymam jej dłoń dłużej niż powinnam, ale nie jestem gotowa, by ją puścić.

Wpatrujemy się w siebie przez długą chwilę, aż ona mruga i rozluźnia uścisk. Dopiero wtedy ją puszczam, ale robię krok do przodu, potrzebując tej bliskości z powrotem.

"Przepraszam, miałem całą tę przemowę przygotowaną w głowie. Powtarzałem ją sto razy w drodze tutaj." Jej brwi rysują się razem i troska jest na całej jej twarzy.

"Co się dzieje? Czy wszystko jest w porządku?" Mój instynkt chronienia jej jest silny i nagle czuję się odpowiedzialny za to, jak się czuje. "Czy chciałabyś usiąść?"

Zerka na swój zegarek i zagryza wargę. "Nie sądzę, że mam czas. Nie zdawałam sobie sprawy, że spotkania trwają tak długo".

"Czy mogę postawić ci obiad?" Słowa są z moich ust, zanim mam czas, aby się nad tym zastanowić. Jestem pewien, że Kristen w HR miałaby teraz atak paniki, gdyby była w pokoju.

"Ja, um, nie mam czasu."

To brzmi jak wymówka, ale może być po prostu dlatego, że jestem rozczarowany. "Jak długo masz?" Znajduję siebie naciskając na nawet tylko trochę więcej czasu. Muszę wiedzieć, co ją zdenerwowało.

"Nie długo. Powinnam była wyjść piętnaście minut temu." Robi krok w kierunku drzwi i wszystko we mnie potrzebuje, żeby została.

"Tutaj", mówię, wyciągając portfel i wyciągając kartę. Chwytam długopis ze stołu i bazgrzę mój osobisty numer na odwrocie. "To moja bezpośrednia linia. Nikt tego nie ma oprócz mojej mamy. Możesz zadzwonić do mnie w drodze do każdego miejsca, w którym musisz iść. Albo wysłać SMS-a. Tak czy inaczej, odbiorę, w dzień czy w nocy".

Boże, czy mogę brzmieć jeszcze bardziej zdesperowana? Moja potrzeba połączenia się z nią jest niepodobna do niczego, co kiedykolwiek czułam.

"Wow, nie spodziewałam się tego". Patrzy na kartę, a potem w górę na mnie, jakbym dał jej złoty bilet do fabryki czekolady. "Zadzwonię do ciebie."

Ona chowa kartę do swojej torby i wychodzi z pokoju, zanim mogę powiedzieć kolejne słowo.

Stoję tam zupełnie nieruchomo, odtwarzając całą sytuację w mojej głowie. Nigdy wcześniej nie podawałem nikomu swojego numeru. Jest w niej coś, co jest inne, a jednocześnie doskonałe. Muszę wiedzieć więcej i to teraz.

Wyciągam mój telefon służbowy, uderzam w kilka przycisków i przykładam go do ucha. "Hej Kristen, tu Shawn. Czy możesz mi wysłać mailem plik dotyczący pewnego pracownika?".




Rozdział 3

"Przepraszam za spóźnienie", mówię do Ani, gdy wyskakuję z samochodu i chwytam torby z zakupami. Kyle wysłał mi SMS-a, gdy byłem w drodze do domu, aby powiedzieć mi, że poprosili go o pracę do późna i nie będzie w stanie przynieść pizzy dziś wieczorem. Więc nie tylko spotkanie trwało wiecznie, ale musiałam też iść po jakieś jedzenie dla nas.

Annie i Hazel karmią jedną z kóz butelką. Nie, żeby musiała być już karmiona butelką. Hazel uwielbia to robić, a teraz dwie dziewczynki - Abby i Gabby - są rozpieszczane. Na szczęście nie próbuje tego robić z naszą krową, Sugar.

"Jest dobrze." Annie macha na mnie ręką.

Nie mam pojęcia, co bym bez niej zrobiła. Była bogiem dla mnie, odkąd moja mama wstała i zabrała się za Hazel i mnie. Zawsze pomaga tu i tam, ale ostatnio robi to o wiele częściej. Im więcej jej tu jest, tym więcej nas to kosztuje, ale jestem szczęśliwy, że może odebrać dodatkowe godziny.

Normalnie czek od państwa jest wpłacany na konto Hazel, żeby pomóc w opiece domowej, ale jestem pewna, że moja mama kazała przenieść te fundusze gdzie indziej. Nie mogę nawet zadzwonić i się dowiedzieć, bo wtedy państwo dowiedziałoby się, że sama opiekuję się Hazel. Nie mogę ryzykować, że mi ją zabiorą. Hazel prawdopodobnie załamałaby się. Ja pewnie też. Muszę zdobyć prawnika, żeby zobaczyć, co można zrobić, ale to wymaga pieniędzy i czasu - dwóch rzeczy, których nie mam.

"Gabby nie będzie się dzielić". Hazel potrząsa głową, a jej blond kręcone włosy odbijają się wokół niej. Gabby podskakuje i próbuje złapać jeden z jej ringletów, wywołując śmiech.

"Co chcesz na obiad?" Wołam, robiąc sobie drogę w ich kierunku. "Mam rzeczy na spaghetti lub grillowany ser z zupą pomidorową".

"Spaghetti z grillowanym serem", sugeruje Hazel.

"Mogę to zrobić." Patrzę na Annie, która zbiera swoje rzeczy na frontowym ganku. "Chcesz do nas dołączyć?" Oferuję.

"Nah, mam plany na dziś".

"Ona ma randkę." Hazel pochyla się bliżej mnie. "Z chłopakiem." Sposób w jaki to mówi sprawia, że się śmieję. "Ma śmieszne oczy, kiedy o tym mówi. Tak jak dziewczyny w sklepie, gdy Mason przechodzi obok."

Hazel i ja oboje robimy sztuczny odgłos knebla, kiedy wypowiada imię Masona. Zawsze to robimy, gdy jest nas tylko dwoje.

"Nie mam zabawnych oczu!" mówi Annie, gdy jej twarz staje się lekko czerwona. Ona stawia swoje ręce na biodrach i udaje, że szkli się.

"Och przepraszam." Hazel patrzy na mnie, jej oczy tańczą z psotą i uśmiechem. Boże, kocham ją.

Całą drogę do domu martwiłem się o to, co zrobimy z ubezpieczeniem dla niej. Jesteśmy tak napięci na pieniądze i zawsze jestem zestresowana, ale kilka minut z moją Hazel Basil i się śmieję. Ona zawsze robi to dla mnie.

"Nieważne", Annie huffs w udawanej irytacji. "Zobaczymy się później." Ona faluje jak ona robi jej drogę do jej samochodu.

"Jak to się dzieje, że nigdy nie umawiasz się na randki jak Annie? Myślisz, że chłopcy też są obrzydliwi?" Wzdryga się na nos. Gabby naciska na Hazel, przez co prawie się przewraca, ale łapię ją.

"Kto ma czas na chłopców, kiedy masz krowę, dwie kozy i zbyt wiele innych zwierząt, żeby je wszystkie zapamiętać?" droczę się.

Zwierząt jest dużo, ale nie mogłem odmówić, kiedy Hazel jakoś zdobyła je wszystkie. Teraz jesteśmy tu z naszą własną małą farmą. Jest ich pasjonatką i sprawiają, że jej twarz rozświetla się każdego dnia.

"Może chłopak mógłby nam pomóc z Cukrem", Hazel oferuje z jasnym uśmiechem.

Mój umysł błyska do Shawna, a ja odpycham tę myśl. Nawet nie wchodź tam. Nie mam czasu na randki, a co dopiero na kogoś takiego jak Shawn Reed. Jest zdecydowanie poza moją ligą, a na dodatek jest moim szefem. Może nie jest szefem na co dzień w sklepie, ale rządzi. Ostatnią rzeczą, którą muszę zrobić jest ryzykowanie mojej pracy. Może nawet dostanę awans, co będzie oznaczało więcej pieniędzy dla Hazel i dla mnie. Nawet jeśli będę musiała być bliżej z Masonem, to jakoś sobie poradzę.

"Czy ona znowu jest sassy?" pytam, próbując zejść z tematu chłopców. Ta krowa jest garstką.

"Ona jest bachorem." Hazel potrząsa głową jak rodzic besztający, gdy wpatruje się w Sugar. "Ale ja ją kocham!" Wykrzykuje ostatnią część, jakby Sugar ją rozumiała. "Nie bądź na mnie zła, Sugar!" dodaje dla porządku. "Ona potrzebuje siostry."

"Nawet nie zaczynaj." Wskazuję na Hazel w ostrzeżeniu. "Jedna krowa wystarczy."

Patrzę jak się uśmiecha i wiem, że już obmyśla sposób na zdobycie kolejnej krowy. Szczerze mówiąc, nie wiem nawet skąd wzięła się Sugar. Po prostu pewnego dnia znaleźliśmy ją błąkającą się po naszej ziemi i już nigdy nie odeszła. Więc zostaje tutaj.

Hazel chce odpowiedzieć, ale ją odciąłem. "Pobierz kurczaki w kurniku i umieścić Gabby i Abby daleko. Zacznę kolację."

Pochylam się i całuję Hazel w czubek głowy przed powrotem w kierunku domu. Przekleństwo wymyka się swobodnie, gdy górny stopień do ganku daje się i prawie popiersie mój tyłek próbuje złapać się.

"Crap." Patrzę z powrotem na Hazel. "Uważaj na krok, kiedy wchodzisz", mówię jej, popychając się do moich stóp.

"Wszystko w porządku?" Ona zaczyna wchodzić na moją drogę.

"Tak," wzdycham. "Jestem cały i zdrowy." Macham jej na pożegnanie.

Kolejna rzecz, którą trzeba naprawić. Byłoby taniej w tym momencie, gdybym załatwił nam małe mieszkanie, ale nigdy nie mógłbym poprosić jej o opuszczenie farmy. Za bardzo kocha to miejsce, a duże zmiany stresują ją do tego stopnia, że wywołują ataki.

Myślałam, że brak mamy w pobliżu może ją bardziej zdenerwować, ale ona nie wydaje się tym przejmować. To jest nas dwoje. Jeśli to nie było dla ubezpieczenia moja mama trzymała na Hazel od jej pracy, byłbym więcej niż szczęśliwy z jej wstawaniem i wychodzeniem.

Muszę sprawdzić, czy mogę zatrudnić pomocnika na dzień. Są po prostu pewne zadania, których nie umiem wykonać sama, a czasami, gdy próbuję naprawić rzeczy, pogarszam je. Może umieszczę ulotkę na tablicy w pracy. Wolałabym, żeby to był ktoś, kogo znam, albo ktoś, kto poleca z zaufanego źródła. Nie lubię, gdy przypadkowi mężczyźni pojawiają się w pobliżu Hazel.

Kolejne błogosławieństwo, odkąd nie ma mojej mamy. Nie muszę już znosić tego gówna. Ciekawe, jak długo jej nie będzie. Już kilka razy wyjeżdżała na tydzień lub dłużej, mówiąc, że Hazel to za dużo dla niej. Minął już miesiąc i wiem, że nie ma jej w starej pracy, bo ubezpieczenie Hazel wygasło. Kiedy poszłam odebrać leki Hazel i powiedzieli mi pełną cenę, prawie się przewróciłam. Nie ma mowy, żeby było mnie stać na te tabletki bez ubezpieczenia.

Nadal nie wiem, jak mama nie mogła sobie poradzić w tym miejscu. Musiała tylko iść do pracy w domu opieki w następnym mieście. Jedyne, co kiedykolwiek zrobiła dla Hazel, to pokrycie ubezpieczenia. Zaczęłam pracować, gdy miałam czternaście lat, i większość rachunków opłacałam z pomocą tego, co mogłam dostać od państwa. To ja o wszystko występowałam i wszystko wysyłałam. Teraz te pieniądze też się skończyły i zostaliśmy z niczym.

Odkurzam ręce, wchodząc do domu, starając się nie skupiać na mamie. Hazel zawsze potrafi wyczuć, kiedy jestem zdenerwowana. Odkładam rzeczy na kuchenny blat i wyciągam to, czego potrzebuję, żeby zrobić obiad. Ustawiam wszystko na ladzie, bo wiem, że Hazel będzie chciała pomóc.

Idę do sypialni, wyrywam się z ubrań roboczych i zakładam spodnie do jogi i koszulkę. Ściągam włosy w kucyk i staram się choć na chwilę odpuścić cały stres.

Kiedy wchodzę do kuchni, szukam w torebce karty, którą dał mi Shawn. Bawię się nią po raz milionowy i pozwalam jej prześlizgnąć się między palcami. Wpatruję się w numer, który już zapamiętałam i jakoś nadal jestem zszokowana, że mi ją dał. Nie tak bardzo, jak byłam zszokowana tym, jaki jest gorący. I tak niesamowicie słodki, też. Dwa razy źle go oceniłam, zanim jeszcze otworzył usta.

Miał ten cały wygląd złego chłopca, z nieco przydługimi włosami i tatuażami wystającymi spod rękawów jego podwiniętej koszuli zapinanej na guziki, ale potem spadł z krzesła i musiałam stłumić śmiech. Nagle nie był tym mega prezesem, tylko miłym facetem, który był trochę niezdarny. Potem otworzył usta i nic w jego słowach ani czynach nie było "bad boy". Był szczery i miły, gdy mówił o firmie i planach, jakie ma na przyszłość.

Wiem, że muszę do niego zadzwonić, ale czuję niepokój z tym związany. Może odmówić tego, o co zapytam, a ja nie wiem, czy sobie z tym poradzę. W zasadzie po tym, jak zobaczyłam go dzisiaj na spotkaniu, wiem, że powie "nie". On wydaje się być naprawdę dobrym człowiekiem, ale też według książki. Potrzebuję go by położyć moją siostrę na moim ubezpieczeniu bez całej papierkowej roboty by powiedzieć, że jestem jej opiekunem. To zdecydowanie łamie jakieś główne federalne przepisy, ale nadal muszę spróbować.

Chwilę później wchodzi Hazel z Hopperem na rękach. Ten króliczek nie pozwala trzymać się nikomu poza Hazel. Hopper wtula się w ramiona Hazel, a ona siada przy kuchennym stole.

"Jeśli zamierzasz pomóc w gotowaniu, musisz odłożyć króliczka", mówię jej, gdy wkładam kartę z powrotem do mojej torebki. Zadzwonię do niego później, jeśli nie jest za późno, zanim wszystko zrobię. Jeśli nie, po prostu będę musiała zadzwonić do niego na mojej przerwie jutro.

"Będzie dobra." Hazel siada Hoppera na stole. "Nie bądź złą dziewczynką." Wskazuje na Hoppera, który patrzy na nią niewinnymi oczami. "Widzisz?" Uśmiecha się do mnie.

Hazel myje ręce, a ja patrzę na królika, który właściwie przeszkadza Hazel. Nie wiem jak ona to robi, ale nawet zwierzęta ją uwielbiają.

"Jak było w szkole?" pytam, gdy zaczynamy robić obiad.

"Było nudno", śpiewa. "Pani Copper nie było dzisiaj, więc mieliśmy bardzo długie zajęcia z wychowania fizycznego i żadnej sztuki." Ona huffs ostatnią część. Gdyby to zależało od Hazel, przez cały dzień byłyby zajęcia plastyczne i nigdy nie byłoby wychowania fizycznego. Nie żebym ją winił. Nigdy nie byłem fanem PE albo.

"Chciałem z tobą porozmawiać o czymś", mówię jej, jak umieścić wodę na kuchence dla makaronu. Odwracam się i opieram o ladę, patrząc jak dostaje grillowany ser gotowy do gotowania.

"Co byś pomyślała o tym, żebym została asystentką kierownika w sklepie spożywczym?".

Robi pauzę, a ja obserwuję, jak myśli przez chwilę. Większość ludzi automatycznie myśli, że Hazel jest głupia, ale ona nie jest. Jest po prostu trochę wolniejsza, kiedy musi coś przetworzyć. Duże rzeczy są dla niej trudniejsze, ale z tego, co powiedzieli nam jej lekarze i nauczyciele, ma zdolność uczenia się jak dwunastolatka.

Nie znam całej historii, bo moja mama nie chciała ze mną o tym rozmawiać, ale podczas porodu Hazel coś poszło nie tak i Hazel doznała urazu mózgu. Lekarze początkowo myśleli, że nigdy nie będzie w stanie mówić ani chodzić, ale ona jest tak silna i uwielbia udowadniać ludziom, że się mylą. Nigdy nie będzie w stanie mieszkać sama lub całkowicie zadbać o siebie, ale może mieć piękne, pełne życie i to wszystko, czego dla niej pragnę. Pokochałam ją jak własne dziecko w dniu, w którym wróciła do domu ze szpitala. Nie mam nic przeciwko temu, żeby była ze mną do końca naszego życia, ponieważ zasługuje na kogoś, kto będzie patrzył na to, co jest dla niej najlepsze, i ponieważ ją kocham.

Ma małe napady w ciągu dnia, ale żadne nie uniemożliwiają jej funkcjonowania. Tak długo jak trzyma się na swoich lekach jest zdrowa. Muszę tylko znaleźć sposób, aby włączyć ją do mojego ubezpieczenia i utrzymać ją na jej lekach. Jej jakość życia bezpośrednio wiąże się z moją, ponieważ chcę, żeby była najszczęśliwsza, jaka może być.

"Czy to znaczy, że nie byłabym już twoim torbaczem?" pyta, a ja obserwuję, jak jej kciuk zaczyna stukać w palec wskazujący, coś, co robi, gdy się denerwuje.

"Prawdopodobnie, ale mógłbyś workować dla Kyle'a lub niektórych innych dziewczyn. Możesz lubić torby dla nich, zbyt. Gdybym był asystentem kierownika, mógłbyś mi powiedzieć, dla kogo chcesz worka i mógłbym to zrobić. Byłoby tak, jakbyś odpowiadała za to, gdzie są przydzielane torby. W rzeczywistości, może mógłbyś pomóc mi wybrać każdego dnia, kto torby dla każdego kasjera."

Jej palec przestaje stukać i ona perks up przy tym. Jej brwi spotykają się w koncentracji, a następnie jej oczy rozświetlają się. "Więc byłbym menedżerem worków?"

"Brzmi fantazyjnie." Uśmiecham się do niej. "Ale jeszcze nie dostałam tej pracy. Mason-" Hazel knebluje, zmuszając mnie do walki z uśmiechem. "Mason powiedział, że chce ze mną o tym porozmawiać, ale chciałam najpierw porozmawiać z tobą". Podchodzę do niej. "Ponieważ jesteśmy zespołem i decydujemy o rzeczach razem".

Ona podnosi rękę i wyciąga swój pinky. Zamykam go swoim pinky i oboje całujemy nasze dłonie, co zawsze robimy, gdy jesteśmy po tej samej stronie.




Rozdział 4

Podpieram się nogami na stoliku do kawy z komputerem na kolanach. Biorę łyk piwa i przeglądam budżet na następny kwartał, który przysłała mi Belinda. Liczby to moja najmniej ulubiona rzecz w mojej pracy, ale to zło konieczne.

Moja komórka leży na kanapie obok mnie i słyszę dzwonek, który mam dla mamy. Firma ma automatyczną sekretarkę, która wysyła połączenia tam, gdzie trzeba. Jeśli ktoś potrzebuje porozmawiać ze mną, ma inny dźwięk. To ułatwia sprawę, kiedy moja mama dzwoni, bo nie lubi czekać.

Podnoszę go i przynoszę do ucha, nie odrywając oczu od ekranu komputera. "Hej mamo, jak tam Bahamy?"

Następuje długa pauza, a potem słyszę mały piskliwy dźwięk. Nagle linia przestaje działać. Odrywam telefon od ucha i widzę nieznany mi numer. Wtedy uderza mnie, że dzwonek nie jest specyficzny dla mojej mamy, ale dla osobistej rozmowy. Tak się składa, że jedyną osobą, która do mnie dzwoni, jest moja mama. Ale jestem podekscytowana, kiedy widzę, że dzwoniła Bailey.

Zanim zdążę się lepiej zastanowić, oddzwaniam na ten numer. Dzwoni jeden raz, a potem następuje pauza ciszy, zanim słyszę jakieś szuranie.

"Um, hello?"

"Hej Bailey, tu Shawn." Jest kolejna pauza i muszę zagryźć wargę, żeby się nie roześmiać. "Jesteś tam?"

"Tak, jestem tutaj." Słyszę, jak drzwi zamykają się na drugim końcu, a potem ona wraca. "Przepraszam, myślałem, że wybrałem zły numer".

"Bez obaw. Moja mama jest na wakacjach i myślałam, że dzwoni do mnie, żeby mi to wcisnąć. Nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam", przyznaję, gdy zsuwam komputer z kolan i opieram się na kanapie, żeby się wygodnie ułożyć.

"Prawda? Nawet nie wiem, co to są wakacje" - mówi Bailey i mogę powiedzieć, że trochę się rozluźnia.

"Nie wykorzystujesz swoich dni urlopowych?" To osobiste pytanie, ale nie mogę się powstrzymać. Chcę wiedzieć o niej więcej.

"Nie dla tego. Mam siostrę, która ma dużo wizyt u lekarza, więc zwykle spalam je na wizytach".

"O rany, czy wszystko z nią w porządku?" Nagle zastanawiam się nad każdym aspektem jej życia i dlaczego zabiera siostrę do lekarzy, a nie ich rodziców.

Dostałem jej akta z działu kadr niedługo po tym, jak o nie poprosiłem. Nie było tam wiele, tylko jej data urodzenia i kiedy zaczęła pracę w firmie. Nie było żadnych skarg, a ona sama cztery razy otrzymała tytuł pracownika miesiąca w tym stanie. Wszyscy jej pracodawcy mówią, że jest doskonałym pracownikiem, ale nic w tym folderze nie dało mi żadnych danych osobowych.

"Ona ma specjalne potrzeby, więc to tylko regularne wizyty. Jest dobra, po prostu ma więcej wizyt u lekarza niż przeciętna osoba. Um, właściwie to dlatego dzwonię. Właśnie o tym chciałam z tobą dzisiaj porozmawiać."

"Jeśli potrzebujesz więcej wolnego czasu, masz go. Daj mi tylko znać, ile, a ja to załatwię."

Mam nadzieję, że to nie wszystko, o czym chciała rozmawiać. Dźwięk jej słodkiego głosu przez telefon jest tak doskonały. Nie pamiętam, kiedy ostatnio chciałem po prostu usłyszeć, jak ktoś do mnie mówi. Mam wrażenie, że większość czasu spędzam na unikaniu rozmów telefonicznych, ale w tej chwili nie chcę, żeby to się skończyło.

"Nie, właściwie to jest trochę bardziej osobiste niż to". W jej głosie jest wahanie, a ja siedzę, zastanawiając się, czy coś jest nie tak.

"W takim razie może powinniśmy porozmawiać osobiście?" Oferuję, myśląc, że może to może złagodzić jej obawy. "Będę rano w twoim sklepie. Jeśli chcesz, możemy porozmawiać twarzą w twarz. A może zabiorę cię na lunch?".

Boże, jak desperacko brzmię? Staram się jak mogę wyrzucać skrawki w nadziei, że ona się zbliży, żebym mógł ją zgarnąć.

"Może." Brzmi jakby się nad tym zastanawiała. "Mógłbyś spotkać się jutro z Hazel i może to pomogłoby lepiej wyjaśnić sprawy".

"Absolutnie," zgadzam się i odprężam się z powrotem w sofie.

"Ok, cóż, chyba pozwolę ci odejść".

"Dlaczego?"

Jest długa pauza i przez sekundę myślę, że się rozłączyła.

"Dlaczego co?" mówi, a w jej głosie pojawia się uśmiech.

"Dlaczego musisz mnie puścić? Próbuję uniknąć pracy nad dokumentem, którego nie potrafię przetłumaczyć. Mógłbyś pomóc mi odwrócić uwagę."

Śmieje się na drugim końcu, i Boże, to jest tak cholernie piękne. Mogę sobie wyobrazić jej twarz i rozświetlające się oczy. Nasza jedna chwila w sali konferencyjnej nie wystarczyła. Nawet rozmowa przez telefon jest teraz marnym substytutem, ale wezmę wszystko, co mogę dostać.

"Jak sugerujesz, że mam to zrobić?"

"Bailey, mogłabyś przeczytać mi książkę telefoniczną i byłbym szczęśliwym człowiekiem".

Brzmi to tak, jakby się przytuliła, bo wypuszcza szczęśliwe westchnienie.

"Dlaczego nie opowiesz mi o sobie. Myślałem, że zamierzasz być starym człowiekiem".

"Tak. Przypominam sobie, że mówiłeś coś takiego." Ona znowu się śmieje, a ja zamykam oczy, żeby wziąć to wszystko w siebie. "Cóż, moja mama urodziła mnie, gdy miała piętnaście lat. Mój tata zabrał się i nigdy go nie spotkałam".

"Och, tak mi przykro," mówi Bailey, a w jej głosie jest szczera troska.

"Nie szkodzi. Miałam wspaniałą mamę, która wykonywała pracę obu". Idę dalej, by opowiedzieć jej o pracy mojej mamy w firmie i o wszystkim, co dla mnie zrobiła. Potem opowiadam jej o studiach i o tym, jak doszedłem do mojej obecnej pracy. Zatrzymuje mnie co jakiś czas, żeby zadawać pytania, aż dochodzę do końca. "A potem dzisiaj robię z siebie głupka w sali konferencyjnej i tracę szacunek firmy. Więc to jestem ja w pigułce."

Znowu się śmieje, a ja mogę to sobie wyobrazić równie wyraźnie, jakby była przede mną. "Myślę, że zyskałeś dziś mój szacunek. Każdy, kto może sprawić, że sadzenie twarzy wygląda dobrze, jest w porządku w mojej książce."

"Więc, myślisz, że wyglądam dobrze?" Tak, jestem całkowicie łowić na komplement.

"Możliwe", mówi miękko, a ja zastanawiam się, czy się rumieni.

"Dobra, Bailey, twoja kolej".

"Moja kolej co?" pyta, a ja biorę napój z mojego piwa.

"Opowiedziałam ci całą historię mojego życia. Teraz chcę twojej. To sprawiedliwe."

"Obawiam się, że moja nie ma szczęśliwego zakończenia jak twoja," mówi, a w jej głosie jest smutek.

"Skąd wiesz? Dopiero co się poznaliśmy." Wyobrażam sobie, jak przygryza wargę i czuję, jak się uśmiecham. Jasne, to zarozumiały komentarz, ale mówię poważnie. Nigdy wcześniej nie czułem z kimś żadnej iskry, ale w tej chwili czuję się, jakby błyskawice zappingowały wszystko wokół mnie.

"Jesteś taki pewny siebie".

"Unikasz pytania".

"Może po prostu próbuję dać sobie trochę dłużej do myślenia", mówi, a ja czekam, aż skończy. "Ok, więc ja też nie znam swojego ojca. Nie jestem nawet pewien, czy moja mama to zrobiła. Przez długi czas byliśmy tylko my dwoje, a kiedy miałam siedem lat zaszła w ciążę z Hazel. Byłam zbyt mała, by zrozumieć, co się stało, gdy Hazel się urodziła, a moja mama nigdy o tym nie mówiła. Ale lekarze powiedzieli mi, że to był uraz mózgu".

Bailey opowiada mi o opiece nad Hazel i o tym, jak jej mama wyjechała kilka tygodni temu. Mogłaby to być naprawdę smutna historia, ale zamiast tego mówi o tym, jak dobrze się razem bawią i jakie zwierzęta mają na swojej małej farmie. Opowiada mi o tym, jak uwielbiają gotować i oglądać filmy o Harrym Potterze. Serce mi pęka, że ma tyle na swoich barkach, ale ona nigdy nie sprawia, że brzmi to jak ciężar. Widać, że jej serce jest przepełnione miłością do siostry, a słuchając jej opowieści o ich życiu, odkrywam, że chcę być jego częścią.

"Może mógłbym kiedyś przyjść zobaczyć twoją farmę", mówię, próbując się wcisnąć. "Lubię zwierzęta".

"Może tak", mówi z wahaniem, a ja martwię się, że przesadziłem.

"Czy to nie jest w porządku?"

"Muszę tylko uważać, kogo przyprowadzam wokół Hazel. To nie jest dobre dla niej, aby mieć ludzi popping w i poza."

To delikatny sposób, aby powiedzieć, że nie przyniesie wokół turysty. Ona chce kogoś, kto będzie w pobliżu na dłuższą metę, a ja to szanuję.

"Może jutro, kiedy się spotkamy, będę mogła spróbować zrobić dobre wrażenie".

Bailey śmieje się, a to łagodzi niektóre z napięcia, które zbudowałem.

"Och, ona cię pokocha. Masz tatuaże."

"Ona je lubi?" pytam, zaskoczona.

"Kocha je."

"A jak ty się z nimi czujesz?"

Następuje cicha nieśmiałość, a ja znów się uśmiecham.

"Nie mam nic przeciwko tatuażom," zabezpiecza się.

"Dobrze."

"Muszę się położyć do łóżka. Poranek przychodzi wcześnie na farmie", mówi, a ja zdaję sobie sprawę, że rozmawiamy od ponad czterech godzin.

"Wow, tak, nie wiedziałem, która jest godzina". Siadam, wciąż nie chcąc jej puścić, ale wiem, że muszę. "Więc, zobaczymy się rano, tak?"

Nie wiem, dlaczego tak bardzo chcę to potwierdzić, ale czuję, że naprawdę będę za nią tęsknić, dopóki nie zobaczę jej ponownie.

"Jasno i wcześnie," mówi miękko. "Dobranoc, Shawn."

Dźwięk mojego imienia na jej ustach jest taki słodki i czuły. "Dobranoc, Bailey."

Kiedy rozmowa telefoniczna się kończy, opadam z powrotem na kanapę i wpatruję się w sufit. Czuję się jakbym została potrącona przez ciężarówkę i przytulona przez niedźwiedzia w jednym momencie. Mam źle.



Rozdział 5

"Dlaczego ciągle zmieniasz włosy?" Patrzę przez ramię na Hazel, która obserwuje, jak się przygotowuję. Chociaż spędziłem cały czas próbując wymyślić, co zrobić z moimi włosami. Zaplotłam je, ale potem pomyślałam, że to sprawiło, że wyglądam zbyt młodo, więc je wyjęłam.

"Chcę tylko ładnie dziś wyglądać". To prawda.

Postanawiam pominąć część, w której robię to dla pewnego kogoś. Wciąż nie mogę uwierzyć, że zostałam z nim na telefonie przez ponad cztery godziny. Nawet nie wiedziałam, że mogę tyle rozmawiać. Naprawdę muszę porozmawiać o tym z Kyle'em, bo lecę na oślep. Może nawet robię coś, czego nie powinnam. Ale nic nie poradzę na to, że jestem podekscytowana, że go dzisiaj zobaczę. Kiedy pierwszy raz zaczęłam z nim rozmawiać czułam się nieśmiało i niepewnie. Nie minęło wiele czasu, gdy poczułam się komfortowo i wszystko było takie naturalne i łatwe. Czas leciał, gdy z nim rozmawiałam.

"Podoba mi się warkocz", mówi Hazel, po czym spogląda na swój własny warkocz, który ułożyłam jej rano. "Chcę kokardę".

"Oczywiście." Otwieram szufladę i wyławiam wstążkę. "Różowa?"

"Tak", mówi podekscytowana i śmieje się. Wiążę wstążkę w jej włosy.

Rezygnuję z robienia czegoś specjalnego z moimi i po prostu zostawiam je w dół. Walczę z ziewaniem, gdy wychodzimy za drzwi, ale nie obchodzi mnie to. Zostanie do późna, żeby porozmawiać z Shawnem było tego warte. Wiedziałem, że muszę wstać wcześnie, aby upewnić się, że wszystkie zwierzęta były dobre, aby przejść na dzień, ale nadal zrobić to wszystko ponownie.

Wskakujemy do samochodu i mówię moją normalną modlitwę, że zaczyna. Oddycham z ulgą, kiedy to robi. Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się zaoszczędzić trochę pieniędzy, aby pozwolić nam na bardziej niezawodną formę transportu. Na szczęście dojazd do pracy nie zajmuje nam dużo czasu, a Hazel przez całą drogę gra Britney Spears na powtórce. Każe mi śpiewać razem z nią i robię to, bo zrobiłbym wszystko, żeby zobaczyć jej uśmiech.

"Pewnego dnia pójdę na jej koncert", mówi mi, gdy wysiadamy z samochodu. Wchodzimy do sklepu, a ona śpiewa jak porusza ramionami. "Założę się, że to będzie sooooo fun".

"Jesteś pełna energii dziś rano."

"Kocham soboty. Nie ma szkoły, a jutro jest Sunday Funday".

"Jak mogłam zapomnieć? Co będziemy robić?"

"Nadal myślę o tym," informuje mnie, jak pomagam jej otworzyć jej szafkę, a ona odkłada swoją torbę. Robię to samo, a następnie wyciągnąć ogłoszenie, które zrobiłem o potrzebie handyman. Podchodzę do tablicy ogłoszeń i przypinam je.

"Hazel Basil, przybij piątkę" - mówi Kyle, wchodząc na zaplecze. Ona podnosi rękę i policzkuje go.

"Idę na koncert Britney Spears," mówi mu.

"Lepiej kup mi też bilet".

"Ja też wezmę jeden, jeśli rozdajesz bilety", droczę się.

Z całego serca pragnę, aby naprawdę udało mi się zdobyć dla niej bilety. Byłoby to takie drogie, ale może by jej się spodobało. Nie jestem tylko pewna, jak poradziłaby sobie w takim super wielkim tłumie.

"Zobaczę, co da się zrobić. Facet w radiu rozdaje je, jeśli jesteś rozmówcą dziewięćdziesiąt sześć. Zamierzam trzymać jedną słuchawkę w środku przez cały dzień, żeby zobaczyć, czy mogę je dla nas wygrać." Ona promienieje w górę na Kyle.

Mason wchodzi i całe szczęście, że nie widzi twarzy Hazel, bo ta robi minę, gdy tylko go słyszy. Zawsze była dobrym sędzią charakteru.

"Jesteś potrzebny w moim biurze," mówi Mason przed odwróceniem się do wyjścia. Brzmi trochę jak wkurzony.

"Nadal robisz takie miny, że to utknie w ten sposób", szepczę do Hazel. Jej oczy robią się okrągłe w zaskoczeniu.

"Ona jest pełna tego. Nie słuchaj jej." Kyle szturcha Hazel, która wystawia na mnie język.

"Lepiej się ruszaj. Ktoś jest w nastroju." Kyle kiwa głową w stronę drzwi.

"Opowiedz mi o tym," mamroczę po czym wychodzę.

Kyle pomoże Hazel zadomowić się na cały dzień, podczas gdy ja będę w biurze. Zastanawiam się, czego Mason chce tak szybko. Dopiero co weszłam do pracy. Może chce porozmawiać o awansie.

Wchodząc do jego biura, widzę Kim i Shawna. Kim ma głowę odrzuconą do tyłu i śmieje się z czegoś, co powiedział Shawn, a ja zastanawiam się, czy się znają. Wybiera się do korporacji w związku z nową pracą, więc mogą. Mason stoi pod ścianą z rękami skrzyżowanymi na piersi, wciąż wygląda na wkurzonego. Ciekawe, co wpełzło mu do tyłka? Jestem zaskoczona, że nie całuje dupy Shawna. Za każdym razem, gdy pojawia się ktoś z korporacji, on jest wszędzie.

Shawn odwraca głowę, gdy widzi, że wchodzę i wstaje. "Dzień dobry, Bailey." Wszyscy odwracają się, żeby na mnie spojrzeć, a moja twarz się nagrzewa. Wiem, że nie mogą wiedzieć, że Shawn i ja flirtowaliśmy. Przynajmniej tak mi się wydaje. Dlaczego w przeciwnym razie zostałby tak długo przy telefonie ze mną?

"Panie Reed." Kiwam głową. Nie jestem pewien, co zrobić. Uścisk dłoni wydaje się zbyt formalny, więc stoję jak matołek wiercąc się palcami przed sobą.

"Możesz podać nam pokój?" mówi Shawn, nie odrywając ode mnie oczu. Czuję, że moja twarz rozgrzewa się jeszcze bardziej.

Kim wypuszcza zirytowany huff jak wychodzi, ale Mason robi krok w moją stronę. "Potrzebuję cię na froncie, kiedy skończysz, Bailey". Jego głos jest borderline niegrzeczny.

"Trzymaj swój ton w ryzach," Shawn ostrzega Masona.

Jestem trochę zszokowana, jak bezpośredni i poważny brzmi Shawn. Jego łatwa osobowość jest nigdzie nie do znalezienia. Wewnętrznie mnie to cieszy i gdybym była Hazel, wystawiłabym język na Masona. Ale decyduję się trzymać to razem.

"Przepraszam, Bailey." Mogę powiedzieć, że jego słowa są wymuszone. Kiwam głową, gdy wychodzi z biura.

Shawn podchodzi i zamyka drzwi za Masonem, a następnie przekręca zamek.

"Dla prywatności," mówi mi, kiedy wpatruję się w gałkę drzwi.

"I..."

Moje słowa zostają ucięte, gdy on zamyka dystans między nami. Jego usta spadają na moje i to bierze mnie przez zaskoczenie. Gazuję, a jego język chciwie wślizguje się do moich ust. Przyciąga mnie do siebie, gdy jedna ręka wplata się we włosy, a druga owija się wokół mojego biodra w zaborczym uścisku. Rozpływam się w nim, całując go równie łapczywie. Uczucie jego ciepłych, miękkich ust na moich i jego silnego ciała na mnie jest przytłaczające. Zatracam się w tej chwili, gdy nasze usta kochają się ze sobą. Jęczę, moje ręce kopią w jego klatce piersiowej, chcąc go jak najbliżej. Wcześniej myślałam, że jest dużym mężczyzną, ale będąc równo z nim, czuje się masywny. Coś w tym jest, co mnie podnieca. On sprawia, że czuję się chroniony i bezpieczny, co jest czymś, czego nigdy wcześniej nie miałem.

Pasja, która rozpaliła się do białości, zaczyna zwalniać, gdy próbuję złapać oddech. Kiedy się wycofuje, oboje ciężko oddychamy, a on przyciska swój policzek do mojego. Czuję jego rzęsy na moim policzku i to jest tak intymne, że sprawia, że moje serce się zaciska.

"Nie planowałem zrobić tego tak szybko", mówi, a jego klatka piersiowa dudni o mnie. "Ale nie mogłem się powstrzymać, musiałem cię pocałować".

Przyciskam moje ciało bliżej jego, chcąc poruszać się przeciwko niemu. Ten pocałunek strącił mnie całkowicie z równowagi i chcę więcej. Jęczy nisko i głęboko, ale robi krok do tyłu. Przebiega dłonią po twarzy i mruga kilka razy. To tak, jakby próbował wytrzeźwieć po zbyt wielu drinkach. Znam to uczucie. Może nigdy nie byłem pijany, ale teraz kręci mi się w głowie i mam wrażenie, że świat kręci się w drugą stronę.

"Jeśli dalej będziesz to robić, nie będę w stanie się kontrolować. A to nie jest miejsce na to, aby to się stało." Jego głos jest ściszony, ale jego słowa przypominają mi, gdzie jesteśmy.

"Przepraszam", mówię, ale tak naprawdę wcale nie jest mi przykro.

"Nie bądź. Po prostu spróbuję zapisać to na później." Moja twarz musi być tysiąc stopni do teraz z tym, jak gorąco czuje się tutaj. "Teraz, gdy to jest z drogi. Chcę wiedzieć, o czym potrzebowałeś ze mną porozmawiać. Martwiłem się o to całą noc, kochanie."

Prowadzi mnie nad biurkiem i siada mnie na krawędzi, gdy zajmuje miejsce naprzeciwko mnie. Jest tak wysoki, że w tej pozycji jest mniej więcej tej samej wysokości.

"Martwiłeś się o to, o czym chciałem z tobą porozmawiać?" pytam.

"Tak, martwiłem się. Powiedz mi, żebym mógł to naprawić. Wiem, że jeśli jest to dla ciebie ważne i mogę zabrać jedno z twoich zmartwień, zrobię wszystko, co trzeba."

Czuję, że ciężar unosi się z moich ramion i coś ciepłego osiada w moim żołądku. Kiedy ostatni raz ktoś się o mnie martwił? Kiedy ostatni raz ktoś powiedział mi, że sprawi, że wszystko będzie dobrze?

"To moja siostra. Potrzebuję jej na moim ubezpieczeniu, ale..." Urwałem na chwilę, nie będąc pewnym jak to powiedzieć.

"Możemy załatwić jej ubezpieczenie." Podnosi mój podbródek palcami, więc patrzę na niego. "Czy to naprawdę wszystko, czym się martwiłaś?"

Jego oczy są tak miłe, a spojrzenie na jego twarz topi każdą część mnie. Jak ktoś taki jak on jest w ogóle realny?

"Nie mam nad nią opieki. Wiem, że to wbrew zasadom i -" Podnosi rękę i odcina mnie.

"Uznaj to za załatwione. Kiedy zabierzesz ją do lekarzy, każesz im zadzwonić pod mój numer, a ja dopilnuję, żeby wszystko było załatwione. Załatwię to tak, że nie będziesz musiał nic robić. Po prostu wyślij mi wszystko, co masz, a ja dopilnuję, żeby to było załatwione".

Rzucam ramiona wokół niego i przytulam go blisko. "Nie wiesz, co to dla mnie znaczy. Ona musi mieć swoje tabletki, a mnie nie stać na nie bez ubezpieczenia. Jeśli państwo dowie się, że moja mama odeszła, mogą odebrać mi Hazel". Wszystkie moje zmartwienia zaczynają się rozlewać swobodnie i nie mogę powstrzymać łez, które gromadzą się, a potem spadają. Musiałam iść do państwa, jeśli nie mogłam zdobyć ubezpieczenia dla Hazel. Nie byłoby innego sposobu. Ona potrzebuje swoich leków.

Shawn miękko pociera moje plecy. "Nie płacz, Bailey. Łamiesz mi serce. Ja wszystko naprawię." Odchylam się do tyłu i obdarzam go wodnistym uśmiechem. Boże, skąd się wziął ten słodki człowiek?

"To są dobre łzy." Przyciąga mnie do siebie i całuje moje mokre policzki. "Nie wiem, jak kiedykolwiek będę w stanie ci podziękować".

"A może pozwolisz mi zabrać ciebie i Hazel na kolację? Pozwól mi też poznać twoją dziewczynę".

"Myślę, że możemy to zrobić, ale najpierw pozwól mi przedstawić cię jej," mówię Shawnowi, gdy wstaję i przytulam go. "Dziękuję bardzo."

Kiedy wychodzimy z biura czuję się lżejszy niż przez bardzo długi czas. Może kiedykolwiek.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Upada pod urokiem Shawna"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści