Podaj swoją cenę

1. Raegan (1)

Kurwa, powinienem był założyć inne buty.

Zerknęłam na parapet pięć pięter nade mną, a potem z powrotem na swoje stopy. Odgryzając się od ciągu przekleństw, zrzuciłem pięty za kwitnącym krzewem i spojrzałem na ścianę przede mną. To będzie bolało jak cholera.

Wcisnęłam palce tak mocno, jak tylko mogłam, w fugi starej cegły i dziękowałam Bogu, że architekci nie zdecydowali się na elegancką metalową konstrukcję. Moje bose palce paliły się, gdy chwytały bok budynku. Szorstka faktura zdarła więcej skóry z moich stóp z każdym piętrem, które mijałem.

Gdybym zdawała sobie sprawę, że będę skracać sobie noc, aby wykonać pracę - a ta praca będzie polegała na wspinaniu się po stronie hotelu Esposito- nie założyłabym czterocalowych obcasów. Na pewno nie założyłabym mini sukienki ze sztucznej skóry, która teraz zsuwała się z mojego stanika na ramiączkach i opadała wokół mojej talii. Cały strój wymagał spalenia.

Powinnam była się tego spodziewać - to była praca. Mój tata miał szósty zmysł, dzięki któremu wiedział, kiedy dobrze się bawię i kiedy to niszczę. Mogłabym przysiąc, że czerpał jakąś chorą radość ze znalezienia najgorszego możliwego momentu, żeby wezwać mnie do pracy. Jedynym pocieszeniem było to, że nie tylko ja. Robił to samo ze wszystkimi swoimi pracownikami. Jimmy O'Rourke powiedział "skacz", a my powiedzieliśmy "przed czym?".

Wysunęłam magnes ze stanika, walcząc o utrzymanie solidnego trzypunktowego chwytu na ścianie. Zgasiłam, gdy jedna stopa się ześlizgnęła, upuszczając mnie o pół stopy, zanim zdążyłam się ustabilizować. Strach zwinął się w moim żołądku, a serce waliło mi w gardle.

Wzięłam głęboki oddech, przypominając sobie, że po to właśnie trenowałam. Oddychając równo, podniosłem się na gzyms okna i uśmiechnąłem się do prostej zapadki. Liczyłem na arogancję Espositosów. Założyli zaawansowane technologicznie zamki z czujnikami ruchu na niższych piętrach, ale nie liczyli na to, że złodziej przeskoczy przez ich ściany. Idioci.

Zignorowałam wiatr targający moje włosy i krawędzie sukienki, manewrując zimnym magnesem nad zamkiem. Zacisnęłam dolną wargę między zębami, trzymając się jedną ręką, starając się utrzymać magnes stabilnie.

Wstrzymałem oddech, powoli przesuwając magnes, aż usłyszałem charakterystyczny dźwięk sprężynującej zapadki. Mój oddech wyrwał się z płuc, gdy okno się otworzyło - dzięki Bogu. Nie miałem ochoty na "łamanie" części włamania. W każdym razie nie pięć pięter nad ziemią. Moje uda spazmowały, a ja zacisnąłem swój uchwyt na parapecie, modląc się, aby jakikolwiek bogaty dupek zatrzymał się w pokoju hotelowym za nim, nie wykorzystał tej chwili na podziwianie miasta. Dostaliby znacznie więcej niż widok na panoramę, to było pewne.

Zasysając oddech, wczołgałem się przez ciasne okno. Moje biodro zahaczyło o krawędź i kawałek metalowej listwy gruchnął o podłogę. W ciszy budynku zabrzmiało to jak zestaw perkusyjny. Serce waliło mi w gardle, gdy stałam nieruchomo, czekając, aż coś usłyszę. Cokolwiek.

Żaden dźwięk nie nadszedł, a moje biodra wyczyściły ramę. Położyłem się płasko na podłodze, biorąc głębokie oddechy, aż moje serce się uspokoiło. Obrażający kawałek wykończenia wkopał się w mój kręgosłup i sięgnąłem po niego. "Pierdol się, ty mały gnojku". Wyrzuciłem go przez okno w krzaki poniżej.

Stanęłam i strzepnęłam włosy z twarzy, poprawiłam zniszczoną sukienkę i zamrugałam na otoczenie. Sala balowa hotelu Esposito. Brzuch pieprzonej bestii. Instynktownie wyciągnęłam pistolet z kabury na udzie i obracałam go w dłoni. Tak na wszelki wypadek. Kabury udowe wyglądały na chore, ale były super niepraktyczne. Mimo to nienawidziłam być nieuzbrojona, a jeszcze bardziej nienawidziłam nosić torebki.

Masywny pokój był ciemny, jedyne światło pochodziło z cienkich, stylizowanych okien ustawionych co kilka cali wzdłuż całej ściany. Kryształowe żyrandole zwisały z sufitu w odstępach mniej więcej dziesięciu stóp, a stoliki barowe były upchnięte pod jedną ścianą.

To była dopiero wstępna misja wywiadowcza. Zorientowanie się w terenie. Jutro była prawdziwa transakcja - lub dzisiaj, ponieważ minęła północ. "Prawdziwa sprawa" to doroczna gala Esposito. Wszyscy ważni ludzie w mieście St. Adrian mieli tam być, tak samo jak ich biżuteria, portfele i kluczyki do samochodów. To był cholernie dobry bufet dla kogoś takiego jak ja - zakładając, że uda mi się wymyślić, jak wejść i wyjść niezauważonym.

Skalowanie zewnętrznej części budynku w balowej sukni nie było możliwe, ale teraz, kiedy byłam w środku, mogłam zobaczyć, że ogromne podwójne drzwi na jednym końcu nie były jedynym wejściem. Na przeciwległym końcu znajdowały się drzwi dla personelu, prawdopodobnie używane do obsługi wesel i innych rzeczy. Wejście dla personelu bez wątpienia miałoby kamery bezpieczeństwa, gdybym wiedział cokolwiek o Espositos, a niestety wiedziałem. Wiedziałem o nich przez całe życie i miałem zbyt wiele długów do spłacenia, żeby je nawet zliczyć.

Nasi technicy zapętlili kamery w sali balowej, więc mogłem to sprawdzić. Przeszedłem wzdłuż pustej sali balowej, skanując sufit w poszukiwaniu dużych otworów wentylacyjnych lub innych możliwości wejścia. Nic. W porządku, drzwi dla personelu to było.

Wyciągnąłem telefon i otworzyłem moją bardzo poręczną i bardzo nielegalną aplikację zagłuszającą. Musiałbym tylko zagłuszyć kamery w korytarzu dla personelu na jakieś pięć minut, więc ich nadzór prawdopodobnie by nie zauważył. To byłoby nic więcej niż blip. Gdy wertowałem aplikację, szukając odpowiedniego adresu IP, telefon zawibrował. Podskoczyłem i natychmiast przyłożyłem go do ucha.

"Co?" wysyczałam, nie zadając sobie nawet trudu, by się przywitać.

"Rae, gdzie jesteś?" moja siostra, Sophie, marudziła, głośna muzyka emanowała z tła.

Starałam się nie przewracać oczami, ale było to trudne. Naprawdę ciężko. "Wyszłam, pamiętasz? Niech Connor zabierze cię do domu".

"Gdzie poszedłeś?"

"Nie przejmuj się tym", uziemiłam się, trzymając telefon lekko oddalony od ucha, gdy zerkałam do szatni. Równie dobrze mogę sprawdzić wszystko dwukrotnie.

"Nie widziałam jak wychodzisz," powiedziała Sophie.

"Tak, widziałeś. Jesteś pijana."

Zrobiła hałas protestu, ale nie obchodziło mnie to. Sala balowa miała kilka całkiem ładnych obrazów na ścianie. Przeszedłem przez pokój i z ciekawości stuknąłem w krawędź jednej z ram.




1. Raegan (2)

"Czy wyjechałaś z kimś?" zapytała Zofia.

"Tak, hę." Ledwo słuchałem. Pomimo tego, że pochodziłyśmy z tej samej rodziny, Sophie i ja nie byłyśmy wychowywane w ten sam sposób. W ogóle. W wieku dwudziestu czterech lat była o rok starsza ode mnie, ale nie poznałbyś tego. Nasi rodzice traktowali ją jak łamagę, podczas gdy mnie wysyłali, żebym włamywał się do hoteli. To była cała sprawa.

Dokładnie zbadałem jeden z modernistycznych obrazów. Nie był aż tak duży. Z pewnością mogłam go unieść i byłam pewna, że jest wart co najmniej kilkaset tysięcy dolarów. Nie byłem nikim innym, jak tylko oportunistą.

Tylko pieprzeni Espositos byli tak krzykliwi, że zostawiliby obraz za 500 tysięcy dolarów bez ochrony w swojej sali balowej. To nawet nie był ich główny hotel. Zbudowali go dopiero w zeszłym roku. Jeśli miałbym napisać listę wszystkiego, czego nienawidzę w rodzinie Esposito, to bycie krzykliwym na pewno by się tam znalazło. Zaraz pod kłamstwami, oszustwami, kradzieżami, morderczymi dupkami. Żeby wymienić tylko kilka rzeczy.

"Soph, muszę iść," powiedziałem. "Potrzebuję obu rąk".

"Ooh," zachichotała. "Nie mów nic więcej."

Przewróciłem oczami, ale nie poprawiłem jej, gdy się rozłączyła. Potrzebowałem obu rąk, żeby ściągnąć to coś ze ściany. Nie był ciężki, ale był wysoko, a ja byłem w niekorzystnej sytuacji bez butów. Stanąłem na palcach sprawdzając to i westchnąłem, gdy nie było żadnych zaczepionych alarmów. Nie żebym nie mógł sobie poradzić z kilkoma ochroniarzami, ale nie chciałem. Miałem nadzieję na chłodne B&E.

Mój telefon zabrzęczał ponownie, tym razem z tekstem, a ja podskoczyłem. "Kurwa mać" - bąknąłem sam do siebie. Co było ze mną nie tak?

Brian: Gdzie jesteś?

Przewróciłem oczami, zerkając na godzinę. Nie było mnie najwyżej dwadzieścia pięć minut, z czego większość spędziłem wspinając się na budynek. Brian, olbrzymi, sześćdziesięciokilkuletni szef ochrony mojego ojca, przesadzał.

Ja: Mam układ, wracam.

Otworzyłem ponownie moją aplikację do zagłuszania, wybiłem kamery w korytarzu dla personelu i przeszedłem przez drzwi. Z pewnością po drugiej stronie była tylko służbowa klatka schodowa. Idealnie. Teraz miałem plan na później i obraz, który mogłem dać tacie za moje kłopoty. Nieźle jak na jedną noc pracy. Pozwoliłam sobie na małe poklepanie po plecach. Byłam w zasadzie prawdziwą Laurą Croft.

Schody opróżniały się w alejkę za hotelem, ze śmietnikiem i wyjściem pożarowym. Mogłem się kopnąć. To był rodzaj drzwi, które były zamknięte od zewnątrz, ale otwarte od wewnątrz w nagłych wypadkach. Wyłamanie zamka nie stanowiło jednak problemu. Mogłem uniknąć skalpowania tego cholernego budynku. No cóż, spojrzenie wstecz i takie tam.

Zaokrągliłem róg i zauważyłem samochód Briana zaparkowany nieco niżej na ulicy, zwrócony w moją stronę. Dobra, teraz musiałam tylko znaleźć buty i...

Włosy podniosły się na karku.

Szept dźwięku i nutka piżma były jedynym ostrzeżeniem, że nie jestem sama. Odwróciłam się, zaglądając do zacienionej wnęki z boku hotelu między tylnym wejściem a wrzecionowatym metalowym wyjściem pożarowym. Mrugnąłem w ciemność.

W cieniu ledwo dostrzegalna była obecność mężczyzny - znacznie wyższego i szerszego ode mnie, co dawało mi do zrozumienia, że moje szanse na ucieczkę boso są nikłe do zera. Wykorzystałem swoją jedyną przewagę, działając jako pierwszy i wyciągając sześciocalowe ostrze z opaski na udzie, mój prawie bezcenny obraz roztrzaskał się na chodniku, i rzuciłem się na niego.

Szczęśliwy drań uniósł rękę, chwytając mój nadgarstek na tyle mocno, że nabawił się siniaków, i blokując mnie przed wbiciem się w jego szyję. Przerzucił nas, aż moje plecy trzasnęły o ceglaną ścianę i wytrącił mi nóż z rąk, spinając moje ręce między nami. Oomph.

"Hej!" facet chrząknął, gdy podniosłem kolano i próbowałem się uwolnić. "Kurwa, czy ty zwykle chodzisz próbując zabić każdego faceta, którego widzisz?"

Strząsnąłem kosmyki rudych włosów z twarzy i mrugnąłem do mojego porywacza, i zostałem rozproszony przez bizarrity tej chwili. Z mojego doświadczenia wynikało, że gangsterzy i zwykli uliczni przestępcy nie byli tak gorący, jak można by się spodziewać. Ten facet wyglądał mniej jak prawdziwy przestępca, a bardziej jak aktor grający jednego z nich. To powiedziawszy, pistolet przypięty do jego biodra, który kopał mnie w brzuch, powiedział mi, że był prawdziwy.

"Czy zawsze wisisz w ciemności, czekając na zasadzkę na dziewczyny w środku nocy?" zapytałam. Dreszcz przebiegł przeze mnie, nie mogąc powstrzymać pikania podniecenia.

Byłam chorym draniem za to, że kręcą mnie faceci z bronią.

Przycisnął swoje biodra do moich, blokując kolejny atak z mojego kolana i blokując mnie w miejscu. Był wysoki - przynajmniej o głowę wyższy ode mnie, zwłaszcza że wciąż nie zdążyłam założyć butów. Miał uderzające orzechowe oczy i brudne blond włosy, noszone w artystycznym nieładzie w sposób, który nie mógł być naturalny. Połowa jego twarzy była nadal zacieniona, ale jego ostra szczęka i przekłuta warga przyciągnęły mój wzrok. Przeszedł mnie dreszcz, gdy jego pełne usta uformowały się w seksowny grymas. Chciałam posmakować chłodnego metalu tego kolczyka.

Dreszcze przeszły mi po kręgosłupie, a jego gorący oddech muskał moją skórę. Jego oczy przesunęły się ze mnie na obraz u moich stóp. Kurwa.

"Co to jest?"

"Co?" Zapytałem, zbyt niewinnie.

"Widzisz, jestem całkiem pewien, że Espositos byliby dość wytrwali, gdyby ktoś zabrał Moneta z ich sali balowej. To nie jest to, co robisz, prawda?" Jego ton był lekki, prawie zabawny.

Mój żołądek skręcał się z wściekłości na dźwięk nazwiska Esposito. A więc był jednym z Panów. Wybitny. W takim razie nie czułem się tak źle, że muszę go zabić. Ale był ładny. Co za strata.

Zerknęłam przez jego ramię w stronę, gdzie mogłam zobaczyć nijaki czarny sedan, w którym, jak wiedziałam, siedział teraz Brian, zastanawiając się, co mi tak długo zajmuje. Musiałam tylko uwolnić się od tego faceta i przebiec pięćdziesiąt metrów do samochodu.

Blondyn górował nade mną, nie ruszając się, jego rama prawie podwoiła mój rozmiar. Cholera, dlaczego moja ochrona nie wyglądała tak samo? Moje majtki mogłyby zrobić się mokre od samego patrzenia na niego. Co było jednak dziwne, to fakt, że nie wykonał żadnego ruchu, by chwycić obraz albo jeszcze bardziej mnie obezwładnić. Po prostu mnie obserwował, wyglądał na rozbawionego. Co on tu w ogóle robił, do cholery?




1. Raegan (3)

Podjęłam decyzję w ułamku sekundy, której pewnie później będę żałować, ale do diabła z tym. To była moja jedyna szansa. Odsunęłam obraz stopą i podniosłam się na palcach, przyciskając się do niego, aż jego klatka piersiowa naznaczyła moją. Zesztywniał, słusznie nie ufając moim intencjom, ale jego spojrzenie było roztopione z pożądania. Wciągnęłam oddech, a serce waliło mi w uszach, utrudniając myślenie. Dlaczego ten facet musiał być taki gorący?

Wkopałam palce w jego koszulę, paznokcie skrobiąc o jego klatkę piersiową, i to wszystko, co było potrzebne, aby złamać jego kontrolę. Jęknął nisko z tyłu gardła i przeszedł od trzymania mnie w miejscu do rąk wędrujących po każdym calu mojej skóry. To nie powinno mnie podkręcać, ale kurwa tak było.

Opuścił swoje usta do krzywej mojej szyi i ssał mocno, wysyłając ciepło promieniujące w dół mojego kręgosłupa. Bez wątpienia zostawił ślady, aby pamiętać go rano. Jego ręka sięgnęła poniżej mojego tyłka i pociągnęła nas zarumienionych do siebie. Ciepło płonęło, zalewając między moimi udami, a ja wypuściłem mimowolny kaprys.

"Ciii, Mały Złodzieju, bo ktoś nas usłyszy". Jego szorstki, dyszący głos wachlował po mojej szyi, a ja drżałam o niego.

Powoli odchylił moją głowę do tyłu, a ja spotkałam jego orzechowe spojrzenie. Jego oczy niemal bezwiednie powędrowały w dół, do moich ust, a ja oblizałam dolną wargę. Jedyne zaproszenie, jakiego potrzebował. Jego usta rozbiły się o moje, zawłaszczając mnie swoimi. Kurwa, dobrze całował.

Jęknęłam w niego, zarabiając na warczenie z tyłu jego gardła. Smakował słodko i musiałem walczyć z potrzebą, która sprawiała, że byłem głupi. Był tak samo zagubiony jak ja, a to była moja okazja, żeby to wykorzystać. Zsunęłam rękę na udo i uśmiechnęłam się, unosząc broń w jego stronę. Jego piękne oczy zrobiły się szerokie o sekundę za późno. Odsunęłam się i nacisnęłam spust, wystrzeliwując pocisk bezpośrednio obok jego głowy. Cały świat odbił się echem wokół nas, a on był zmuszony puścić mnie, aby zakryć swoje ucho.

"Kurwa!" Jego głos był zbyt głośny - bez wątpienia dzwoniło mu w uszach.

Chwyciłem obraz i wystartowałem w kierunku samochodu, huśtając się na drzwiach od strony pasażera i wystrzelając się do środka.

Co to, kurwa, było? Dlaczego go nie zabiłem? Planowałem go zastrzelić do ostatniej możliwej sekundy. Cholera. Bóg wie, że on by mnie zabił. Panowie nie mieli absolutnie żadnego problemu ze strzelaniem jako pierwsi.

"Zajęło ci to wystarczająco długo", powiedział Brian. Obejrzał mnie i potrząsnął głową, zauważając moją podartą sukienkę i brak butów.

Rzuciłem mu jedno zirytowane spojrzenie za mówienie do mnie w ten sposób, ale pozwoliłem mu odejść. "Got held up. Powinien mieć żadnych problemów na gali chociaż, i mam prezent dla taty." Trzymałem w górze obraz.

Szef ochrony mojego ojca zagwizdał długo i nisko, gdy przedzieraliśmy się przez pustą ulicę. "Dobrze. Jest w gównianym nastroju. Właśnie dostałem telefon, kolejny z chłopaków okazał się martwy po północnej stronie."

Przytaknąłem tylko i zerknąłem w lusterko wsteczne na blondyna stojącego na ulicy i gapiącego się za nami. Otworzyłem okno, wyciągnąłem rękę i pomachałem na pożegnanie. Powinienem był go, kurwa, zabić. Z bycia miękkim nigdy nie wynikło nic dobrego.




2. Beck (1)

Czarny sedan wyjechał z parkingu, a mały złodziejaszek pomachał mi buńczucznie. Wybuchnąłem śmiechem, a na moich ustach pojawił się zawadiacki grymas. Kimkolwiek była, dziś wieczorem mnie ograła. Po pierwsze, szokując mnie i próbując odciąć mi głowę. Po drugie, kiedy kazała mi się zachłysnąć swoim ciasnym ciałem, tylko po to, żeby wyciągnąć broń. To było kurewsko gorące.

Jęknąłem i wyregulowałem się w spodniach. Była seksowna jak diabli, a kiedy już dostałem ją w swoje ręce, mój mózg się rozmył. Była cała w miękkich krągłościach i smakowała jak mięta spearmint. Zerżnąłbym ją o ścianę, gdyby nie wyciągnęła broni. Martwiłem się, gdy wycelowała mi w twarz, ale chyba zmiękła. To dobrze. Lubiłem myśleć, że nie tylko ja zostałem dotknięty.

Potarłem dłońmi twarz i oczyściłem ją z myśli. Co do cholery robiłem, zanim tak przyjemnie się rozproszyłem? Ach tak, pan Penny.

Odrzuciłem głowę w stronę zacienionego kąta za schodami przeciwpożarowymi, gdzie zostawiłem krwawiącego przyjaciela. Pusto. Gdzie on do cholery był?

Zrobiłem mu już porządny numer, więc nie mógł się daleko oddalić. Szkoda, że dla jego planu ucieczki, zostawił dwadzieścia stóp śladu krwi prowadzącego w dół chodnika.

"Co jest, kurwa, panie Penny. Nie skończyłem z panem." Mój głos był niski, gdy złapałem go za kołnierz i podciągnąłem do góry, żeby lepiej się przyjrzeć.

Co za pieprzone marnotrawstwo dobrego piskorza. Jego skóra była bladoniebieska, a z ust sączyła się krew. Wydawał bulgoczące dźwięki, dławiąc się. Kurwa, musiałem skubnąć jakiś organ. Pierdolony błąd żółtodzioba. Chłopcy nigdy nie pozwoliliby mi tego przeżyć.

"Przepraszam, stary", powiedziałem mu. "Właściwie nie chciałem cię zabić. To znaczy, w końcu byśmy to zrobili, ale to było trochę przedwczesne. My bad."

Rzuciłem jego ciało na ziemię, wyciągnąłem telefon i wysłałem SMS-a do naszej ekipy sprzątającej. Krew pokryła moje ręce i skrzywiłem się, wycierając je o koszulkę.

Usiadłem na schodach przeciwpożarowych, aby poczekać, ignorując drgające ciało po mojej lewej stronie, i przewijałem nieobecnie Instagram, stukając "lubię" na kilku zdjęciach, które mój menedżer zamieścił ze mną ostatnio z wyścigu w ostatni weekend. Na moim ekranie pojawiła się smuga krwi, a ja zmarszczyłam brwi. Czasami zastanawiałem się, czy nie stałem się zbyt odrętwiały na to gówno. Nieważne.

Mój umysł powędrował z powrotem do rudowłosej złodziejki. Kim ona do cholery była? Oczywiście nie była gościem, mając na sobie broń i ostrza. Rush straciłby rozum, gdyby dowiedział się, że jego nieprzenikniona ochrona została tak łatwo pokonana. Uśmiechnąłem się do siebie. Nie mogłem się doczekać, żeby mu to wytrzeć w twarz.

Ekipa sprzątająca zaokrągliła róg, a ja spojrzałem w górę ze zdziwieniem. Wiedziałem, że podskoczą, gdy dostaną mój tekst. Bali się mnie jak cholera, po części dlatego, że byłem na szczycie łańcucha pokarmowego Dżentelmenów, a po części z powodu mojej reputacji w sprawianiu, że ludzie znikają. To był jednak rekordowy czas, nawet jak na nich. Zajebiste.

Stałem, dając furgonetce jedno machnięcie, zanim zostawiłem ich samych. Sprzątanie było moją najmniej ulubioną częścią pracy. Nie musiałem się temu przyglądać.

Skorzystałem z windy serwisowej na piętro penthouse, nie chcąc przestraszyć gówna gościa hotelowego. Mimo to, robiłem co mogłem, żeby niczego nie dotykać. Nasi klienci wiedzieli, że są na terytorium gangu. Kurwa, byli tu, żeby zapłacić za nasze wysokiej klasy cipki, ale lubili udawać niewiedzę. Nic nie zburzyłoby tej iluzji jak olbrzymi wytatuowany mężczyzna ociekający krwią.

Hotel był na tyle luksusowy, że nawet ta winda była wyposażona w lustra od ściany do ściany. Krew pokryła moje dłonie i upstrzyła twarz - wyglądałem jak statysta z filmu Final Destination. Zastanawiałem się, czy moja mała złodziejka była w tej samej pozycji. Czy miała ślady w miejscu, w którym ją dotknąłem, czy też uciekła bez szwanku?

Dotarłem na piętro penthouse'u i po cichu wszedłem do apartamentu Nico. Jedyne światło pochodziło od świateł miasta świecących przez okna od podłogi do sufitu. Miałem nadzieję, że to oznaczało, że chłopaki śpią, albo że będę miał czas na wymyślenie wymówki dla katastrofy, jaką zrobiłem z tej pracy.

Ściągnąłem koszulę i wrzuciłem ją do kuchennego kosza. Kurwa mać, uwielbiałem to. Uniosłem ramiona, żeby nie kapać krwią na fantazyjną podłogę Nico i umyłem się po łokcie w zlewie. Kiedy już masz na sobie plamkę krwi, to gówno mnożyło się jak brokat.

"To jest kurwa obrzydliwe, stary". Rush stał w korytarzu, patrząc jak się myję. "Nico cię zabije, jeśli będziesz miał krew na jego gównie".

Uśmiechnąłem się szerzej na to, nucąc jak czyściłem. "Może spróbować." Osuszyłem ręce na świeżej szmatce. "W każdym razie, myślałem, że wyładowałeś się na tego typu rzeczach".

Rush prychnął, krzyżując swoje wytatuowane ramiona. "Kontynuuj pieprzone marzenia. Jesteś o wiele bardziej wyluzowany po wyrwaniu komuś paznokci. Same krzyki wchodzą mi pod skórę".

Roześmiałem się. "Żeby być sprawiedliwym, normalnie ich knebluję".

Skrzywił się. "Twoja wesołość przeraża mnie czasami."

Gwizdnęłam, gdy wycierałam plamki krwi z twarzy, używając mikrofalówki jako lustra. Przez większość czasu nie miałem wstydu z powodu mojej pracy i byłem w niej cholernie dobry. Cóż, byłem w tym dobry przez większość nocy. Dzisiejsza noc była katastrofą.

Szorstki głos Nico przeciął mój humor. "Powiedz mi, że nie torturowałeś kogoś tuż przed moim hotelem?"

Zerknąłem na Nico, gdy pojawił się w korytarzu za Rushem. Tam, gdzie Rush był pokryty szarymi tatuażami i groźnie wyglądał, Nico zawsze wyglądał jak na przesłuchaniu do Mad Men. Podniosłem ręce w szyderczym poddaniu się. "Dobra, nie powiem ci".

"Pieprz się", Nico trzasnął, jego wyraz twarzy był gniewny jak zwykle. "Myślisz, że lubię spłacać gliniarzy?"

Wzruszyłem ramionami. "Potrzebowaliśmy tych informacji. Poza tym, było warto. Śpiewał jak pieprzony kanarek. Trylogia wykonuje ruchy. Zabili dwóch kolesi z Mount Summer na South End, ale nie poczynili jeszcze konkretnych planów, żeby się tam wprowadzić i założyć sklep."

Nico uśmiechnął się na wzmiankę o naszym konkurencyjnym gangu. Nawet rzucona wzmianka o Mount Summer wystarczyła, by posłać go na krawędź. Aby być uczciwym, lekka bryza mogła wysłać Nico nad krawędź, więc to nie mówiło wiele.




2. Beck (2)

"To nie jest właściwe uczucie. Coś się zbliża" - powiedział Nico, przeczesując dłońmi swoje czarne jak smoła włosy. "Brakuje nam kilku ludzi, ale nie są potwierdzeni jako martwi".

Wygarnąłem, wiedząc, jak to się skończy. "Rozproszyłem się i to małe gówno poszło i umarło na mnie."

Rush szydził, wyglądając na niemal rozbawionego. "Co jest, kurwa, Beck?"

"Co masz na myśli, że się rozproszyłeś?" Oczy Nico stały się ciemne, a on skierował swoje 'I'm the boss' glare na mnie. Napięcie wyciągnął taunt między nami. Zazwyczaj rozproszenie się w pracy byłoby karą śmierci, ale miałem szczęście, że ten skurwiel kochał moją dupę.

Cała nasza trójka była wychowankami Dżentelmenów. Nico szczególnie, ponieważ to jego rodzina rozpoczęła całą sprawę, ale wszyscy nasi ojcowie byli oryginalnymi członkami. Nasza trójka była tak blisko jak bracia, odkąd zaczęliśmy chodzić. Ilość gówna, w które się wpakowaliśmy jako dzieci, była absurdalnie wysoka. Byliśmy całą rodziną, której potrzebowaliśmy, a wszyscy inni byli zbędni.

"Muszę wiedzieć, co mogłoby być ciekawsze niż pocięcie faceta". Rush uśmiechnął się, skutecznie przecinając napięcie.

Uśmiechnąłem się na wspomnienie rudego. "Złapałem złodzieja".

"No to gdzie on do cholery jest?" zażądał Nico.

Wzruszyłem ramionami. "Poleciała do kurnika."

Rush się roześmiał. "Czekaj? Czy rozproszyło cię torturowanie kogoś przez dziewczynę?".

"Nie rozumiesz, z czym miałem do czynienia. Była cholernie gorąca, człowieku," chrząknąłem, zalany wspomnieniami. "Najgorętszy pocałunek, jaki kiedykolwiek miałem."

Nico warknął. "Całowałeś kogoś, kto okrada mój hotel?"

Rush chwycił swojego laptopa. "To muszę zobaczyć".

"Jeśli miałeś na niej swoje ręce, to jak do cholery udało jej się uciec?" Do tej pory szyja Nico zrobiła się czerwona, a jego szczęka tiknęła. Nigdy nie jest to dobry znak.

Mój grymas miał jego twarz staje się purpurowy. "Ostrożnie, człowieku. Ciągle ci powtarzam, że jeśli się nie uspokoisz, to będziesz miał udar. Spróbuj jogi."

Nico zamachnął się na mnie pięścią, a ja ledwo się uchyliłem. Skurwiel był szybki.

"Uważaj, gala jest dziś wieczorem. Nie chcę posiniaczyć tej ładnej twarzy" - powiedziałem.

"To jest pieprzona maskarada. Będzie ukryta" - trzasnął.

Powiedziałbym, że musi się przelecieć, ale dosłownie widziałem dwie dziewczyny wychodzące z jego pokoju dziś rano. Żadna ilość seksu czy picia nie mogła naprawić takiej wściekłości. Koleś urodził się po prostu cholernie zły. Pewnie dlatego poszedł do szkoły biznesu.

Na laptopie Rusha pojawił się obraz z monitoringu. Nie było dźwięku, ale bez problemu można było dostrzec obraz dzięki kamerom z trybem nocnym, które Rush zainstalował. Uśmiechnąłem się na ten widok. Stałem we wnęce ukrytej od strony parkingu. Moja twarz przyciskała się w pobliże twarzy pechowego pana Penny'ego. Próbował się ode mnie odepchnąć, ale moja ręka przyszpiliła go w miejscu. Na filmie mogłem tylko dostrzec błysk noża, gdy wykonywałem płytkie cięcia, by sprawić mu maksymalny ból, nie zabijając go. Albo to właśnie miałem robić. Obraz pokazywał moją głowę wyskakującą do góry. Wkroczyłem w cień obok drzwi, ledwie w porę, by te się uchyliły. Mała, ciemna postać wyszła na zewnątrz, a moje spojrzenie skupiło się na niej.

Rush wybuchnął śmiechem, gdy próbowała poderżnąć mi gardło. Mruknąłem, półgębkiem formując się w spodniach. Była seksowna jak cholera.

"Ona dostała pieprzony spadek na ciebie?" Nico zapytał, jedna brew uniesiona.

Podniosłem nadgarstek, pokazując znajdujące się tam rozcięcie. "Zablokowałem ją. Nie martw się o mnie za bardzo".

Rush i Nico zbliżyli się do ekranu, patrząc jak przyszpiliłem ją do ściany, praktycznie pożerając jej twarz. Nie było ich tam. Małej złodziejce nie można było się oprzeć. Patrzyli jak mój znak rozpoznawczy wywleka się z alkowy, podczas gdy ja mocniej przycisnąłem złodziejkę do ściany. Potem na nagraniu widać było, jak wyciąga na mnie broń.

Brwi Nico poszły w górę. "To jest kurwa żenujące."

Uśmiechnąłem się. Nie, to było gorące jak cholera.

"Kim ona jest?" Nico zapytał. "Możesz powiększyć?"

Rush powiększył, ale kąt nie pokazał jej twarzy. Zamiast tego zostaliśmy uraczeni lepszym widokiem mnie wyglądającego jakby Boże Narodzenie przyszło wcześniej.

Rush zakrztusił się śmiechem. "Rozproszony ma rację. Nawet nie zauważyłaś tego gościa próbującego uciec".

"Spokojnie, obezwładniłem go już na tyle, że nie zamierzał daleko uciekać."

Nico warknął. "Czy przez obezwładnienie rozumiesz przypadkowe zabicie go, zanim zdążyłeś zadzwonić po więcej informacji?"

Spojrzałem w dół na podłogę. "Mój błąd."

Nico praktycznie warknął, gotów dokopać mi, ale Rush go odciął, wciąż wpatrując się w rudzielca na nagraniu z monitoringu. "Gdzie są jej pieprzone buty?"

Zanim ktokolwiek mógł odpowiedzieć, wszystkie trzy nasze telefony zabrzęczały. Co do cholery się teraz działo?

Rush sprawdził swój pierwszy. "Gówno się dzieje na siódmym piętrze. Klient wymknął się spod kontroli."

Szczęka Nico znów zadrgała. Stanął gwałtownie, chwycił broń i wsunął ją do swoich skórzanych kabur. Założył marynarkę od garnituru, nigdy nie wyglądał mniej niż profesjonalnie, kiedy zajmował się biznesem. Nico miał na sobie swoją minę "Jesteś kurwa martwy", a ja zapaliłem się z radości. Był zabawny, kiedy szalał w ten sposób. No, chyba że byłeś tym, który odbierał.

Zjechaliśmy windą w dół i jak tylko duże podwójne drzwi z drewnianymi panelami otworzyły się i krzyki nas zaatakowały.

"Zamknij się, kurwa," powiedział Nico, ledwie ponad przeciętną głośność.

Można było usłyszeć spadającą szpilkę. Jego głos nie musiał być podniesiony, aby ludzie wykonali jego polecenie. Podeszliśmy do grupy, wolniej. Jedna z naszych dziewczyn zawisła w drzwiach do swojego pokoju. Dwóch Panów miało trzeciego mężczyznę wciśniętego na kolana, a Madame Cosset szkliła się na niego. Mężczyzna na kolanach spojrzał w górę, oczy okrągłe z przerażenia, ale Nico zignorował go. Skierował swój wzrok na Madame Cosset.

Cosset była starsza, prawdopodobnie w połowie lat pięćdziesiątych, jeśli miałbym zgadywać, ale ona rocked swój wiek. Jej włosy były bladym blond zaczesane na szyję, a ona nosiła zadziorną czerwoną szminkę. Czuć było od niej seks. Co miało sens, ponieważ zarządzała dziewczynami dla The Espositos. Nico nie ufał wielu ludziom, ale ona sprawdziła się pracując dla nich znacznie dłużej niż on był głową rodziny.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Podaj swoją cenę"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści