Moja zabawka

Prolog

Prolog

Ayla

Zwykle przychodzi taki czas, kiedy ciemność staje się zbyt duża i ulegasz jej. Toniecie w niej, dusicie się aż do utraty tchu.

Ciemność nigdy tak naprawdę cię nie opuszcza. Zawsze jest tam, czekając na odpowiedni moment, by uderzyć.

I tak właśnie było, ciemność nigdy nie opuściła mnie naprawdę. Minęły miesiące odkąd uciekłem od koszmaru, który powoli mnie zabijał. Uciekłem po swoje życie. Uciekałem po wolność.

Aż natknęłam się na człowieka, który według mnie był gorszy od mojego koszmaru.

Och, mało co wiedziałem...

Stał się moim zbawicielem, a ja wciąż chłonęłam nasze błogie chwile.




Rozdział 1 (1)

Rozdział 1

Maddie i ja wracaliśmy po kolacji do mojego pokoju, gdy nagle zatrzymała się na górnych schodach. Zatrzymując się na swoich ścieżkach, spojrzałem na nią w bok. "Co się stało?"

Zamiast odpowiedzieć, zawołała: "Alessio".

Moja głowa zatrzasnęła się w przeciwnym kierunku i zobaczyłem Alessio plecami do nas. Szedł w kierunku swojego biura. Na dźwięk głosu Maddie odwrócił się, jego brwi zmarszczyły się w pytaniu.

"Co to jest?", mamrotał, podchodząc do nas.

Maddie wciągnęła mnie na ostatni stopień i zatrzymała się przed Alessio. "Myślałam, żeby jutro zabrać Aylę na zakupy. Mieszka z nami już od jakiegoś czasu i nie ma żadnych ubrań poza sukienkami pokojówek i jednym strojem, który mama dostała od niej pierwszego dnia."

Zakupy? Zszokowana, wpatrywałam się w Maddie. Nic mi o tym nie mówiła.

Kątem oka zobaczyłam, że Alessio patrzy na mnie. Zerknęłam w górę, a nasze oczy się spotkały. Oblizując nerwowo wargi, bawiłam się obszyciem sukienki, gdy jego przenikliwe spojrzenie wysyłało dreszcz w dół mojego ciała.

"Oczywiście. Możesz ją wziąć", powiedział Alessio, utrzymując swoje niebieskie oczy na mnie. "Ale dlaczego mnie pytasz?" zapytał, patrząc teraz podejrzliwie na Maddie.

Maddie przewróciła oczami. Wypuszczając huff z irytacji, skrzyżowała ręce na piersi. "Ja cię nie pytam, ja ci mówię. To jest różnica. Po prostu daję ci znać, żebyś nie oszalała i nie zaczęła panikować, kiedy nie zobaczysz Ayli."

Nie zwróciłem uwagi na słowa Maddie, ponieważ mój umysł wciąż próbował zarejestrować to, co powiedział Alessio.

Pozwolono mi wyjść na zewnątrz. Alessio pozwalał mi wyjść. Wpatrywałam się w Alessio, bez wyrazu, moje ciało lekko drżało.

Nigdy nie wolno mi było opuszczać posiadłości ojca, nawet na krok poza bramy. Najdalej wychodziłam do naszego ogrodu. Nie wolno mi było włóczyć się swobodnie. Nigdy. Wszystkie moje dni i noce spędzałem zamknięty w swoim pokoju lub w pokoju z fortepianem. Nie wiedziałam wiele o świecie zewnętrznym.

Ale teraz, mogłam zobaczyć świat.

Mogłam iść na zakupy... coś, czego nigdy nie miałam okazji zrobić. Alberto był tym, który wybierał wszystkie moje ubrania. Musiałam tylko nosić to, co mi dał, lalkę, którą lubił ubierać i posiadać.

Alessio i Maddie rozmawiali, ale ich głosy brzmiały, jakby dochodziły spod wody. Mogłam się skupić tylko na twarzy Alessio. Powoli oddawał mi rzeczy, które straciłam. Alessio zwracał mi moje życie.

Wolność. W końcu byłam naprawdę wolna.

To, czego zawsze chciałam, miałam nadzieję i modliłam się o to każdej nocy, gdy płakałam do snu, moja dusza pękała. Po każdej męczącej nocy, to było to, o czym marzyłam.

Oczy Alessio znów były skierowane na mnie. Widziałam, jak jego czoło marszczy się w zmartwieniu. "Ayla?"

Zatrzasnęłam się z mojego oszołomienia, a następnie skinęłam głową. "Tak?"

"Czy jesteś w porządku z pójściem na zakupy jutro?" zapytał miękko.

Ponownie przytaknęłam, ale tym razem moje usta rozciągnęły się w uśmiechu. "Yup."

"Dobrze." Dał mi mały uśmiech, po czym odwrócił się i odszedł. Obracając się, chwyciłem ręce Maddie, podniecenie biegnące przez moje ciało, aż wibrowałem z nim.

"Mogę iść na zakupy?" Zapytałem, wpatrując się w jej oczy, moje serce czuje nadzieję.

"Oczywiście, kochanie. Dlaczego nie? Rozpaczliwie potrzebujesz ubrań." Roześmiała się.

Wznowiliśmy nasz spacer do mojej sypialni. Byłem oszołomiony, jak dziecko dostające nową zabawkę po raz pierwszy. "Kiedy idziemy?"

"Może po lunchu? Jutro?" zasugerowała.

"To brzmi dobrze. Nie mogę się doczekać" - mruknęłam, zamykając za nami drzwi.

Maddie wskoczyła na łóżko i wzięła pilota do ręki. "Więc jaki film?"

Wzruszyłem ramionami i dołączyłem do niej na łóżku. Wspierając się na poduszce, patrzyłem na telewizor, gdy szukała jakichś filmów. "Nie wiem. Może coś zabawnego." Zrobiłem pauzę, a potem spojrzałem na Maddie z kącika oczu. "I romantycznego?" dokończyłem.

Roześmiała się. "Mam cię, kochanie. The Notebook it is."

"The Notebook?" Zapytałam, jak zaczęła film.

"Przygotuj swoje chusteczki, Ayla. Spodoba ci się to."

***

Obudziłam się z pocałunku za moim uchem. Łaskotliwe uczucie sprowadziło mnie z powrotem z głębokiej drzemki, a ja wypuściłam ziewnięcie. Jęknęłam, rozciągając się, gdy światło słoneczne jasno świeciło za moimi zamkniętymi oczami. Czułem jak jego ciepło kąpie moją twarz i uśmiechnąłem się.

Moje oczy otworzyły się, tylko po to, żeby zobaczyć Alessio siedzącego obok mnie. Był już ubrany w swój garnitur, jego włosy były trochę mokre z kilkoma kosmykami przyklejonymi do czoła.

"Dzień dobry," mruknął, delikatnie odsuwając moje włosy z twarzy.

"Dzień dobry," wyszeptałam z powrotem sennie.

"Zobaczymy się na śniadaniu", powiedział Alessio, gdy wstał. Kiwanie głową, patrzyłem, jak się uśmiecha, zanim wyszedł z pokoju. Kiedy drzwi się za nim zamknęły, odwróciłem się i zagrzebałem się jeszcze bardziej w mojej poduszce.

Dziś był ten dzień. Wybierałam się na zakupy.

Wydając z siebie mały, podekscytowany śmiech, wstałam i poszłam do łazienki. Po odświeżeniu się, przebrałam się w mój czarny strój pokojówki. Zamiast zaplatać włosy jak zwykle, zostawiłam je rozpuszczone. Opadały małymi falami za moimi plecami, tak jak uwielbiał je Alessio.

Mój uśmiech opadł, gdy w lustrze zobaczyłam swoje blizny. Przełykając ciężko, spojrzałam w dół na swoje ramiona i prześledziłam palcami różowe linie. Pomyślałam o Alberto.

Powoli traciłam małą nadzieję, która rozkwitała w mojej piersi. Serce mi się zacisnęło.

Nie mogłam iść na zakupy.

To nie było możliwe. Nie wtedy, gdy Alberto wciąż mnie szukał. Gdybym wyszła, jego ludzie znaleźliby mnie i zostałabym zabrana z powrotem do piekła, w którym się znalazłam. Musiałabym znów przeżyć swój koszmar.

Nie sądziłam, że jestem na tyle silna, by znów przez to przejść. Po odnalezieniu takiego szczęścia, gdybym musiała wrócić, tym razem... nie wyszłabym z tego żywa.

Właśnie znalazłam swoje serce; nie byłam gotowa, by je stracić.

Biorąc kilka głębokich oddechów, próbowałam uspokoić wzbierającą we mnie panikę. Położyłam rękę na klatce piersiowej i kontrolowałam oddech, tak jak uczył mnie Sam.




Rozdział 1 (2)

Świat w końcu przestał wirować, a mój wzrok nie był już zamazany. Z potrząsaniem głową wyszłam z łazienki i pokoju Alessio, zamykając za sobą drzwi.

Jak miałam to wyjaśnić Maddie? Była naprawdę podekscytowana, że pójdzie ze mną na zakupy.

Miała wszystko zaplanowane: zakupy, a nawet posunięcie się do tego, że zaplanowała obejrzenie filmu po nich, a następnie zjedzenie kolacji przed powrotem do domu.

Czułam się winna, wiedząc, że muszę zrujnować jej małą szczęśliwą chwilę.

Po podaniu obiadu, szybko złożyłem wymówkę o tym, że nie czuję się dobrze, mając nadzieję, że natknie się na to jako naturalne.

"Myślę, że zamierzam się położyć. Nie czuję się zbyt dobrze" - powiedziałam cicho obok Maddie.

Zerknęła na mnie, a jej usta wykrzywiły się smutno. "Dobrze. Idź odpocząć", odpowiedziała przed odwróceniem się z powrotem do stołu.

Czułam oczy Alessio na moich plecach, gdy kierowałam się na górę, ale nie oglądałam się za siebie. W moim pokoju padłam na łóżko z twarzą zakopaną w poduszce, czując się całkowicie emocjonalnie i fizycznie wydrenowana.

Oba moje życia wciąż się przecinały. Moja przeszłość i moja teraźniejszość. Nie dało się zostawić przeszłości za sobą.

Kiedy usłyszałam głos Maddie, szybko usiadłam. "Ayla, to ja. Mogę wejść?"

Przyciskając drżącą dłoń do czoła, zatrzęsłam się z napięcia. Przełknęłam ciężko wbrew kulce zdenerwowania i wstałam, stawiając ostrożne kroki w kierunku drzwi.

Pomyśl. Pomyśl, Ayla. Pomyśl o czymś.

"Już idę" - zawołałam drżącym głosem.

Oparłam rękę na klamce, a drugą trzymałam się za brzuch, zagryzając wargi, gdy moje ramiona napinały się z napięcia. Otwierając drzwi, dałem Maddie wymuszony uśmiech.

"Hej, wszystko w porządku?" zapytała zaniepokojona, popychając drzwi szerzej, aby wejść do środka.

"Nie. Nie czuję się zbyt dobrze. Boli mnie głowa i trochę boli mnie brzuch", mamrotałam, trzymając się za brzuch, gdy opierałam się o ścianę.

Maddie dała mi żałosne spojrzenie przed smutnym kiwnięciem głową. "To ten czas w miesiącu, prawda? Wiem, że to ból w dupie. Albo waginy, powinnam powiedzieć."

Przytaknęłam. Przynajmniej to było prawdziwe, więc działało z moim sfabrykowanym kłamstwem.

"Możemy pójść na zakupy innym razem. Bez obaw. Możemy dziś zrobić zakupy online, jeśli chcesz", zaproponowała.

"Dobrze", odpowiedziałem z uśmiechem. To brzmiało lepiej, mimo że nie wiedziałem, że możemy robić zakupy online. Ile tak naprawdę przegapiłam mieszkając z ojcem i Alberto?

"Zaraz będę z powrotem. Pozwól mi wziąć mój laptop." Maddie szybko wyszła z pokoju.

Podeszłam z powrotem do mojego łóżka i usiadłam. Pocierając dłońmi o satynową kołdrę, stwierdziłam, że jej miękkość uspokaja. Zamykając oczy, próbowałam pozbyć się negatywnych, bolesnych myśli. Musiałam przestać myśleć o przeszłości.

"Wróciłam!" Maddie ogłosiła, gdy wróciła do pokoju. "Ok. Zróbmy zakupy!" Położyła laptopa między nami.

Nie mogłem się powstrzymać od śmiechu z jej entuzjazmu. Wiedziała, jak sprawić, by sytuacja była lżejsza. Co najważniejsze, wiedziała jak mnie rozśmieszyć, a to było dokładnie to, czego potrzebowałem.

Przez jakiś czas robiliśmy zakupy. Dobra, to były zdecydowanie godziny. Maddie była bestią na zakupach. Była zdecydowanie opętana. "Shop till you drop", mruknęła, w końcu zamykając laptopa.

"Ile to było? Zapłaciłeś za mnie" - zapytałem szybko. Maddie wzruszyła ramionami i obróciła się na bok, żeby na mnie spojrzeć.

"Nie ma sprawy. Możesz wykorzystać swoją pensję następnym razem, gdy pójdziemy na zakupy".

"Ale ile to było? Dużo kupiliśmy, Maddie. A ta niebieska sukienka była droga," argumentowałam.

"Nie wiem. To było dwa tysiące coś", mamrotała pod nosem. "I zanim zaczniesz, mam pieniądze. Może i jestem służącą," podkreśliła słowo służąca przewracając oczami, "ale Alessio dużo mi płaci. Zasiłek i w ogóle."

"Korzyści dla siostry?"

Przytaknęła ze śmiechem. "Cholera, przez to brzmię jak okropna osoba".

"Nie. On kocha cię jak siostrę, a Lenę jak matkę. To jest bardzo oczywiste. Jestem pewna, że inni mężczyźni czują to samo" - powiedziałam, kładąc się na plecach obok Maddie. Wszyscy szanowali Maddie i Lenę.

Więź tej rodziny zawsze pozbawiała mnie mowy. Byli prawdziwą definicją rodziny. Nie przez krew, ale przez wybór. Coś, czego nigdy nie miałem z własną krwią, ale u Ivanshovów znalazłem rodzinę.

Maddie i ja przez jakiś czas milczeliśmy, oboje wpatrując się w sufit, zagubieni w swoich myślach. Kiedy w końcu przerwała ciszę, nie było to coś, co kiedykolwiek spodziewałam się, że powie.

"Ayla?"

"Hmm...tak?"

"Jestem dziwna, prawda?"

Na pytanie, urosłam zdezorientowana. Obracając się na bok, popchnęłam się na łokcie, stojąc przed nią, gdy nadal wpatrywała się w sufit.

"Nie. Wcale nie. Dlaczego o to pytasz?" zapytałem.

"Zawsze mówią, że jestem dziwna. Powinnam być bardziej dojrzała i bla bla bla".

"Kto tak mówi? To straszne." Oburzyłam się na tę myśl. Była najsłodszą osobą, jaką znałam.

"Moi przyjaciele," zacytowała ponownie, wciąż wpatrując się w sufity. "Nie mam zbyt wielu przyjaciół. Wielu z nich straciłam przez lata".

"Co masz na myśli?" zapytałem, moje serce rosnące ciaśniej przy opuszczonym, odległym wyrazie jej twarzy. Milczała przez kilka minut, napięcie wokół nas gęstniało, jakby ciemna chmura osiadła nad nami.

"Byłam chora" - przyznała w końcu. To było ciche przyznanie się, a ja wpatrywałem się w nią, zdezorientowany.

"Chora? Jak w ciężkiej chorobie?" zapytałam, przysuwając się do niej bliżej.

Maddie przytaknęła. "Miałam WZW C, kiedy miałam dziewiętnaście lat. Po tym jak zostałam wyleczona, rok później zachorowałam na białaczkę. Teraz mijają dwa lata, odkąd jestem wolna od raka".

Jej przyznanie się pozostawiło mnie w szoku. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Ani razu nie domyśliłbym się, że była śmiertelnie chora.

"Wiesz, że czasami, kiedy zbliżasz się do śmierci, zdajesz sobie sprawę, czego ci brakuje i co brałeś za pewnik. A ja brałam swoje życie za pewnik. Po wyleczeniu postanowiłem, że będę żył tak, jakby to był mój ostatni dzień. Zamierzałem być szczęśliwy, aby później nie mieć żalu".




Rozdział 1 (3)

Zatrzymała się, łza spłynęła z kącika jej oczu. Podnosząc rękę do góry, odpędziłem ją. Zanim zdążyłem się wycofać, złapała mnie za rękę. "Ale kiedy wyszłam ze szpitala, po latach walki o pozostanie przy życiu, stwierdziłam, że straciłam przyjaciół. Oni ruszyli dalej. Próbowałam wrócić do swojego życia, próbowałam znów się dopasować, ale po prostu wiesz, kiedy ktoś cię już nie chce. Tak właśnie się czułem. Niechciany. Byłem nieszczęśliwy."

Moje palce zacisnęły się wokół jej, dając jej siłę do kontynuowania. Jej słowa przyniosły łzy do moich oczu. Wiedziałem, jak to jest czuć się niechcianym. Czuć się nieszczęśliwym. Więc pożyczyłam jej maleńką cząstkę siły od siebie.

"Więc rzuciłam szkołę. Zawsze chciałam mieć dyplom. Chciałam zostać prawnikiem. To był zawsze mój plan, ale nie mogłam już tego zrobić. Miałam już dwadzieścia pięć lat, zagubiona, bez celu dla swojego życia. Czułam się duszona. Czułam się słaba i niepotrzebna. Więc wróciłam, żeby zamieszkać tutaj z mamą i innymi."

Maddie wypuściła mały śmiech, zanim obróciła się na bok, by stanąć przede mną. "Nie wiedziałam, że znajdę tu szczęście, ale znalazłam." Wzruszyła ramionami przed kontynuowaniem. "To jest teraz moje życie, ale nie chcę żyć nim dojrzale. Chcę żyć nim swobodnie."

"Cieszę się, że byłaś w stanie ruszyć dalej," szepnąłem, odpędzając łzy na jej twarzy. "Nie uważam, że jesteś dziwny. Myślę, że jesteś najlepszy".

"Prawdę mówiąc, jesteś moim pierwszym przyjacielem od tak dawna. To brzmi dość żałośnie, prawda?"

Wypuszczając śmiech, potrząsnąłem głową. "Nie. Ponieważ jesteś też moim pierwszym przyjacielem".

"Wow," wyszeptała.

"Tak."

"Teraz twoja kolej", powiedziała Maddie, wskazując na moją klatkę piersiową.

"Huh?" zapytałam zdezorientowana.

"Podzieliłam się czymś. Teraz twoja kolej."

Puściłem jej rękę i ponownie położyłem się na plecach. Dzielić się czymś? Czym ja się musiałam podzielić? Moją prawdą...one wszystkie były spaprane. I nawet nie mogłem jej powiedzieć całej prawdy.

Ale może jakąś jej część...

"Jestem zaręczona" - szepnęłam do sufitu.

Maddie milczała obok mnie. Potem szybko usiadła. "Co?", wypluła.

Słowa wyleciały z moich ust, zanim zdążyłem je zatrzymać. Byłem w oszołomieniu, mój umysł zagubił się, gdy wracałem do mojej przeszłości. Obrazy po obrazach, wspomnienia po wspomnieniach przelatywały mi przed oczami.

"To nie był dobry człowiek. Bił mnie. Byłam gwałcona - wiele razy. Nie wiem nic o innych, bo nigdy nie pozwolił mi wyjść na zewnątrz. Był naprawdę kontrolujący. Kiedy nie mogłam już tego znieść, uciekłam i tak znalazłam Alessio. Ukryłam się w jego samochodzie, żeby przed nim uciec."

"Ayla," Maddie zagazowała, jej ręce składając się na moich.

"Powiedział, że mnie kocha. Kochał mnie za bardzo. Jego miłość stała się jego obsesją".

"To nie była miłość, Ayla," powiedziała Maddie, jej ręce ściskając moje w pocieszeniu.

"Wiem", wyszeptałam. Teraz, gdy o tym myślałam, wiedziałam, że Maddie miała rację. Alberto nigdy mnie nie kochał. Dla niego byłam tylko przedmiotem, który można posiąść. Nie człowiekiem... nie kimś, kogo kochał. Alberto odegrał dużą rolę w moim odejściu. Byłam jego obsesją, a on był moim upadkiem. Moim koszmarem.

Teraz wiedziałam, co naprawdę znaczy miłość.

Miłość oznaczała miękkie pocałunki, delikatne pieszczoty, słodkie słowa i kochające oczy.

A Alberto nie miał nic z tych rzeczy...

Ale znalazłam go tutaj.

"Kim on jest? Alessio zabije to małe gówno ludzkie. Boże, nawet nie wiem, jak go nazwać. Nie mogę się doczekać, aż Alessio dostanie go w swoje ręce. Będzie żałował, że nigdy nie spojrzał na ciebie - warknęła Maddie ze złością, jej ręce zacisnęły się wokół moich.

Kiedy milczałam, Maddie podeszła bliżej, kładąc mi rękę na ramieniu. "Ayla, czy Alessio wie? Powiedziałaś mu?"

Potrząsnęłam głową niemrawo, moje gardło zamknęło się przed moimi słowami.

"Musisz mu powiedzieć. On musi wiedzieć."

"Wie, że zostałam zgwałcona, ale nie jestem gotowa, by powiedzieć mu o innych rzeczach. Będę, ale nie teraz. Nie sądzę, że kiedykolwiek będę gotowa, ale wiem, że pewnego dnia muszę mu powiedzieć".

"Ayla-"

"I ty też nie możesz mu powiedzieć. Proszę, Maddie," błagałam, szybko siadając i chwytając jej ręce w swoje.

"To nie jest moja historia do opowiedzenia. Musisz sama mu ją opowiedzieć. Ale nie możesz trzymać tego przed nim zbyt długo. W końcu skrzywdzisz tylko jego i siebie. Alessio musi wiedzieć."

"Powiem...powiem mu. Ale nie teraz." Odwlekałem prawdę, mając nadzieję, że to kupi mi czas. Próbowałem znaleźć odwagę.

Nie chciałam stracić tego, co właśnie znalazłam.

Jeszcze nie.




Rozdział 2 (1)

Rozdział 2

"Ayla, bądź ostrożna. Spadniesz na te skały" - zawołał zza pleców Alessio.

Roześmiałam się swobodnie, skacząc z jednej skały na drugą, zanim wylądowałam w zimnym strumieniu. Zimna woda pędziła przez moje bose stopy i podeszła trochę powyżej mojej kostki. "Tak zimno", zawołałem.

"A jednak wciąż nalegasz na zamoczenie stóp" - mamrotał, podchodząc bliżej.

"To przyjemne uczucie. Ty też powinieneś spróbować" - zasugerowałam, odwracając się w jego stronę z uśmiechem.

"Nie, jestem dobry", powiedział Alessio, zatrzymując się na brzegu strumienia, jego ręce pochowane w kieszeniach jego czarnych spodni.

Minął tydzień od mojej rozmowy z Maddie. Każdego dnia kusiło mnie, żeby powiedzieć Alessio prawdę, ale strach o jego reakcję za każdym razem mnie powstrzymywał. Nie chciałam widzieć nienawiści ani obrzydzenia w jego oczach.

Chciałam, żeby nadal patrzył na mnie tymi samymi kochającymi, łagodnymi, miękkimi oczami. Chciałam jego uśmiechów. Jego łagodnych słów i delikatnych pieszczot. Chciałam ich na zawsze.

Każdy dzień z Alessio czułam się jak w niebie. To był powiew świeżego powietrza. Blask szczęścia. On był moim szczęściem. I doszłam do punktu, w którym pożądałam jego uwagi.

Był jak narkotyk, moje uzależnienie.

"Nie chcesz wejść do wody?" Zapytałem z pout. Alessio potrząsnął głową niemrawo. Małe szare plamki w jego niebieskich oczach migotały jasno w świetle słońca.

Posyłając mu uśmiech, schyliłem się i nabrałem trochę wody w dłonie. Moje kroki były powolne, gdy szedłem w jego stronę, podając mu dłonie do twarzy. "Masz." Zachichotałem.

Zanim zdążył coś zrobić, rzuciłem mu zimną wodę w twarz. Alessio wzdrygnął się i cofnął w zaskoczeniu. "Co do-" warknął Alessio, machając rękami po swojej mokrej twarzy.

Ukrywając śmiech za moimi rękami, zrobiłem kilka ostrożnych kroków do tyłu. "Ups." Wytknęłam mu język.

Alessio uniósł pytającą brew, z uśmiechem na twarzy. Jego oczy mrugały złośliwie, gdy przechylał głowę na bok. Nie mówiąc nic, zdjął marynarkę od garnituru i rzucił ją na trawę. Podwijając rękawy białej koszuli, potrząsnął głową.

"Daję ci przewagę, kotku" - powiedział, jego głos był głęboki i figlarny.

Moje oczy rozszerzyły się, a ja wypuściłem mały śmiech. "Nie będziesz w stanie mnie złapać", drażniłem się przed wyskoczeniem z wody i biegiem obok niego.

"Przekonajmy się o tym," krzyknął. Patrząc za moimi plecami, zobaczyłem, że idzie na mnie z pełną siłą.

Wydając wrzask, biegłem szybciej, obracając się w kółko i ponownie biegnąc w kierunku strumienia. Czułam, że się zbliża, i gdy tylko znalazłam się na brzegu potoku, jego ręka wyciągnęła się i owinęła wokół mojej talii, ciągnąc mnie do tyłu.

Alessio podniósł mnie i obracał w kółko, mój śmiech odbijał się echem wokół potoku.

"Mam cię", szepnął Alessio w moich uszach. Złożył pocałunek na tylnej części mojej szyi. "Zawsze będę cię łapał, kotku". Rozpłynąłem się w jego ramionach, przyciskając moje plecy do jego przodu. "Byłaś bardzo zła. Taka mała minx."

"Alessio," odetchnęłam, gdy złożył pocałunek za moim uchem.

Miałem zamiar odwrócić się w jego uścisku, ale moje stopy poślizgnęły się na mokrej trawie. Moje oczy poszły szeroko, jak wypuściłem krzyk, moje ręce idące do kołnierza Alessio, aby trzymać się.

"Kurwa," przysięgał.

Wszystko stało się tak szybko. Najpierw spadałem, a potem już nie. Ale gdy tylko się wyprostowałam, usłyszałam plusk wody i źródło przekleństw dochodzących od Alessio. Szybko się obróciłem i stanąłem twarzą w twarz ze strumieniem, tylko po to, żeby wydać z siebie głośny śmiech, kiedy go zobaczyłem.

Był rozłożony w wodzie, całkowicie mokry, jego twarz była maską zdumienia.

Szybko straciłem uśmiech, gdy zobaczyłem, że jego twarz stała się bez wyrazu. Stojąc zamrożona w swoim miejscu, zagryzłam nerwowo wargi, bojąc się, że będzie zły. Przez kilka chwil panowała tylko cisza.

Ale potem nagły śmiech zaskoczył mnie i lekko podskoczyłam.

Wpatrywałam się w Alessio, zszokowana. On też się śmiał. Alessio Ivanshov się śmiał.

Nigdy wcześniej nie widziałem ani nie słyszałem, żeby się śmiał. Zawsze był zamyślonym człowiekiem, jego twarz była beznamiętna i twarda. Od czasu do czasu na jego twarzy pojawiał się uśmiech, ale nigdy śmiech. Wyglądało to tak, jakby był w jakiś sposób zakazany.

Tak radosny dźwięk pochodzący od Alessio brzmiał tak obco. Jego śmiech był głęboki i bogaty. Cała jego twarz była nim rozświetlona. Gdy całe jego ciało się trzęsło, mogłem jedynie wpatrywać się w niego w osłupieniu.

Tak piękny dźwięk pochodzący od złamanego człowieka. Kiedy ostatni raz śmiał się tak swobodnie?

To...cokolwiek czułam w sercu, gdy moja klatka piersiowa wypełniała się nienazwanymi emocjami...to było niebo. To było prawdziwe szczęście.

Uśmiech rozprzestrzenił się na moich ustach, aż policzki mnie od niego bolały. "Nigdy wcześniej nie słyszałam, jak się śmiejesz" - szepnęłam, klękając na krawędzi.

Alessio szybko stracił swój śmiech i przez sekundę wyglądał na zdezorientowanego, jakby nie mógł uwierzyć, że faktycznie się śmieje. Przekrzywił głowę na bok, patrząc na mnie z dziwnym wyrazem twarzy.

A potem się uśmiechnął. "Nie sądzę, że kiedykolwiek wcześniej miałem powód do śmiechu", wyszeptał z powrotem.

Zatraciliśmy się w swoich oczach. Od niebieskiego do zielonego. Ani razu nie odwróciliśmy wzroku, oboje odmawiając przerwania tego połączenia.

Kiedy w końcu zamrugałam, spojrzałam w dół na rwącą wodę. "Mówiłeś, że nie chcesz wejść do wody, prawda?" droczyłem się.

Alessio wypuścił mały chichot. "Jakim cudem ja spadłem, a ty nie?" mruknął pod nosem.

Wzruszyłem ramionami na jego pytanie. "Podaj mi rękę", powiedział, wyciągając rękę. Zamiast tego, przewróciłem oczami i potrząsnąłem głową.

"Wiem, co robisz, Alessio. Nie mam zamiaru się na to nabrać."

Dramatycznie położył dłoń na sercu. "Ranisz mnie, kotku".

Potrząsając głową na jego drażniący wyraz twarzy, wstałam. "Powinieneś wyjść z wody, bo się rozchorujesz. Jest zbyt zimno."

"Naprawdę potrzebuję ręki, Ayla. Chyba uszkodziłem sobie plecy."

Na jego słowa, wypuściłam gaz. "Co?"




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Moja zabawka"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści