Zmiażdżyć zmiennokształtnego

Prolog

==========

Prolog

==========

Świat miał przejebane.

Nie byłem zabawny ani sarkastyczny, ani nawet trochę dramatyczny. To był fakt.

Świat był spieprzony przez ostatnie sto trzydzieści lat, szczególnie dla tych z nas, którzy byli inni. Tych z nas, którzy mieli magię.

O dziwo, kiedy ludzie, swoimi chciwymi łapkami, po raz drugi spieprzyli cały świat, wszystko stało się trochę lepsze dla moich ludzi - magów - i dla zmiennokształtnych też. To znaczy, wypuścili na świat straszne bestie, które chciały zjeść ludzi, ale hej, to wydawało się teraz najmniejszym z naszych problemów.

To było popieprzone, a wszystko zaczęło się, gdy ludzie dowiedzieli się, że magowie i zmienni istnieją.

W ciągu roku od odkrycia przez ludzi prawdy, świat ogarnęła wojna. III wojna światowa spowodowała zniszczenie całych narodów. Cywilizacje legły w gruzach, ziemia została naznaczona bliznami, a liczba ofiar na całym świecie wzrosła do miliardów w ciągu dziesięcioletniej wojny.

Magowie i zmienni walczyli o prawo do życia, podczas gdy ludzie walczyli o władzę i kontrolę. Wielu wierzyło, że moi ludzie i zmienni są obrzydliwością, plagą i chcieli nas wymazać. Wojna była chaotyczna i przerażająca, a wiele narodów wykorzystało sytuację, by podbić mniejsze kraje. Granice na całym świecie zmieniały się w szybkim tempie.

Zachodnie wybrzeże USA nienawidziło traktowania magów i zmiennokształtnych przez swój rząd i zaczęło walczyć o równe prawa - trzy wiwaty dla ludzi, którzy okazali trochę człowieczeństwa. USA skończyło walcząc w dwóch wojnach jednocześnie - III wojnie światowej i wojnie domowej na własnej ziemi.

Gdy obie strony walczyły, bomby były zrzucane w samym środku kraju. Ludzie i ziemia zostały zniszczone na Środkowym Zachodzie. Wojna domowa trwała nadal, a między obiema stronami powstała Wielka Przepaść - opustoszała pustynia, której nie dało się już przeżyć. Nawet życie roślinne nie przetrwało zniszczenia.

Przed końcem III wojny światowej zachodnie wybrzeże całkowicie oderwało się od USA, stając się własnym krajem. Kraj, który dążył do wolności i równości dla wszystkich, niezależnie od tego, kim byli, jak wyglądali i jakiego byli gatunku - brzmiało to zbyt dobrze, by było prawdziwe. W samym środku III wojny światowej narodziła się Unia Ludowo-Wyzwoleńcza, ale na wschodzie sprawy stały się jeszcze gorsze dla moich ludzi i zmiennokształtnych.

Wojna zmieniła się, gdy rząd USA odkrył sposób na schwytanie i obrożę magów jak psów. Związali magię moich ludzi, aby rząd mógł ich zmusić do wykonywania swoich obowiązków. Magowie zostali wepchnięci do walki z własnym ludem i jego sojusznikami, zmiennokształtnymi. Zmuszano ich do robienia strasznych, okropnych rzeczy ludziom, których próbowali chronić, a nieufność między zmiennymi i magami zakorzeniła się - z czym walczymy do dziś.

Po dekadzie wojny na całym świecie zapanowało takie spustoszenie, że ludzie, zmienni i magowie pragnęli pokoju. Podpisano więc Wielki Traktat Pokojowy.

Magom i zmiennym złożono fałszywe obietnice, których ludzie nie mieli zamiaru dotrzymać. Po tym wszystkim, co zrobili, czy to naprawdę takie zaskakujące?

W końcu magowie skończyli w niewoli u rządu USA - i w wielu innych krajach - a zmienni zostali zmuszeni do stworzenia ogrodzonych społeczności, w których rząd kontrolował całe jedzenie, wodę, pracę, opiekę zdrowotną i edukację, która wchodziła i wychodziła. Klatka dla zmiennych była znacznie większa niż dla magów, ale mimo to była to klatka.

Moi ludzie byli traktowani jak zwierzęta. Nie, gorzej niż to, byliśmy traktowani jak brud na bucie rządu USA.

Sto lat po podpisaniu Wielkiego Traktatu Pokojowego, ludzie poszli i spieprzyli świat na nowo. Ludzki kult opętany obsesją stania się potężniejszym od zmiennokształtnych i magów próbował sączyć magię z niewłaściwych miejsc. I oczywiście wszystko poszło w diabły. Między naszym królestwem a królestwem Tarago otworzyła się kilometrowa wyrwa. Dziwne bestie zalały nasz świat, zabijając i zjadając wszystko na swojej drodze - w tym ludzi.

Kult ludzi przerwał zasłonę, która chroniła nasz świat przed rzeczami, które można znaleźć tylko w koszmarach. Od tego pamiętnego dnia zasłona osłabła, a taragorianie - przerażające, smokopodobne potwory - regularnie przedostają się przez nią, żądne jedzenia i zniszczenia. I, chłopcze, były głodne.

Te dziwne bestie były prawie niemożliwe do zabicia. Tylko pazury i kły zmiennokształtnych mogły przebić się przez ich skórę, a tylko wykwalifikowani magowie mogli pomóc zamknąć łzy w zasłonie.

Ludzie szybko zdali sobie sprawę, że potrzebują pomocy ludzi, których tłumili przez sto lat. W rezultacie część praw magów i zmiennokształtnych została zwrócona.

Ale byliśmy daleko od wolności, daleko od równości w oczach amerykańskiego prawa i ludzi, którzy chcieli nas kontrolować.

Więc tak, świat miał przejebane.

Ale co u diabła mogłem z tym zrobić?

Cóż... mam kilka pomysłów.




Rozdział 1 (1)

==========

1

==========

"Tak, właśnie tam. O tak," jęknęłam w poduszkę w błogości, leżąc na brzuchu z rękami pod nią. "Trochę w lewo... o tak, kochanie, to jest to. Mmm, jesteś taki dobry w masażach. Jasna cholera, tak, właśnie tam."

Nadal ugniatał moje dolne plecy przez kolejne kilka minut z jękiem mojej przyjemności, zanim przesunął się w górę i niuchnął tył mojej szyi. Chichotałem na łaskotliwym miejscu, a on przesunął się wyżej na mnie, aby polizać pasek w górę mojego policzka.

"Nie, nadal masuj mnie. Proszę."

Ugniótł trochę moje ramię, sprawiając, że jęknąłem, ale potem znowu polizał mój policzek.

"Stary", skarżyłem się bez ruchu, wciąż błogi relaks od przypadkowego masażu, nawet jeśli pragnąłem więcej. Poszedłem do łóżka obolały ostatniej nocy, więc moje mięśnie były trochę na sztywnej stronie tego ranka. Żadna część mnie nie chciała się ruszyć z tego miejsca przez resztę dnia. Może uda mi się przekonać moją drugą połówkę, żeby przynosiła mi jedzenie i obsługiwała mnie w łóżku przez cały dzień. Mm. Cóż za urocza myśl.

"Wiesz," mój dyad, Jude, powiedział, gdy włamał się do mojego pokoju bez pukania. "Gdybym nie wiedział lepiej, pomyślałbym, że byłeś tutaj wysiadając z jakimś gorącym, a nie śpiąc w swoich kotach".

Jęknąłem. "Bez bycia wrednym przed kawą".

Doktor Dorito Daggertooth ponownie polizał mój policzek w zgodzie, nie ruszając się z miejsca, w którym osiadł na moich górnych plecach. Nie przeszkadzało mi to - był ciepły, puszysty i był doskonałym masażystą.

"Czekam na twoją pobudkę od dwóch godzin, Mads". Jude westchnął i ruszył do mojego pokoju. Podniósł Panią Mango Mushyface i ustawił ją na moim tyłku, a leniwe kości po prostu osiadły właśnie tam, gdy Jude plopped jego tyłek na moim łóżku obok mnie.

Jak zaczął opierać się, aby osiedlić się na poduszce, powiedziałem: "Uważaj na Poppy".

Jude westchnął. "Masz zbyt wiele kotów". Chwycił księżniczkę Poppy Puffikins of Purrito Palace z poduszki i położył ją na mojej głowie, sprawiając, że jęknęłam na niego. Na szczęście Poppy zsunęła się tak, że mogłam oddychać, a potem pomaszerowała prosto do Jude'a i osiadła na jego klatce piersiowej, gdy się wygodnie ułożył. Duży mięczak zaczął ją głaskać i gruchać do niej przez chwilę. Jude zachowywał się tak, jakby koty były tylko moje, ale one też były jego. Koty uznały go za swojego, więc nie miał wielkiego wyboru, naprawdę.

"Mamy tylko trzy koty. To nie jest zbyt wiele," argumentowałam. "Ale myślałam o tym, żeby powiedzieć Olivii, żeby pamiętała o nas, jeśli będzie miała kolejne trudne umieszczenie". Olivia, znana również jako Królowa Ratowniczka Kotów.

"Nie."

"Jude-"

"Nie."

"Judikans-"

"Nie."

Obróciłam głowę na poduszce, tak że byłam zwrócona do niego i wytknęłam dolną wargę, żeby się wykrzywić. "Proszę, mój duży muskularny placek miodowy?"

Jude zrobił zdegustowaną minę przy endearment, którego celowo użyłam tylko po to, żeby go zirytować, i strzelił mi kilka bocznych oczu. "Absolutnie nie."

"Ale czy nie chcesz mnie uszczęśliwić, moja jedyna prawdziwa miłość?"

"Ugh. Przestań. Nie bądź obrzydliwy." Flicked moje ramię.

"To, że jesteś moją prawdziwą miłością, nie oznacza, że mam na myśli to romantycznie. Jesteś moją jedyną prawdziwą platoniczną miłością. Nie rób z tego czegoś dziwnego."

Jude był moim bratem pod każdym względem, oprócz krwi, i nie mogłem się doczekać dnia, w którym znalazł kogoś wyjątkowego. Zasługiwał na kogoś, kto będzie go kochał i dbał o niego we wszystkich aspektach, w których ja nie mogłem. Wiedziałem, że szukał romantycznego związku i chciałbym znaleźć kogoś wystarczająco dobrego dla niego. Większość ludzi nie dała żadnemu z nas szansy, a bycie demiseksualnym sprawiło, że było to dla niego trochę trudniejsze, ponieważ ludzie nie mieli tendencji do poznania go przed zepchnięciem go na margines. Zawsze mnie to smuciło, bo Jude był najlepszą osobą, jaką znałam.

Jude odwrócił głowę w moją stronę, tak że jego fioletowe oczy spotkały się z moimi niebieskimi i powiedział: "To ty sprawiasz, że jest to dziwne".

Jego oczy były intensywne i na chwilę cofnęły mnie do czasów, kiedy byliśmy dziećmi. Obaj byliśmy magami urodzonymi w związku, więc dorastaliśmy w bardzo gównianym miejscu z jeszcze bardziej gównianymi ludźmi nadzorującymi każdy nasz ruch.

"Myślisz, że kiedykolwiek się stąd wydostaniemy?" szepnęła dziesięcioletnia Jude, gdy schowaliśmy się pod kołdrami, udając, że mogą nas osłonić przed ludzkimi strażnikami.

"Pewnego dnia", szepnąłem z powrotem z taką siłą, jaką mogłem. "Wydostaniemy się na zewnątrz. Będziemy wolni."

Jego intensywne oczy nudziły się we mnie. "Mam nadzieję, że masz rację, bubba".

Wolny. Cóż za ambitne marzenie.

Otrząsając się ze wspomnienia, posłałem smutny uśmiech do mojego dyada. "Jesteście moimi ulubieńcami".

Uniósł brew na przypadkowe stwierdzenie, ponieważ on - na szczęście - nie mógł czytać w moich myślach. Z przewrotem w oku Jude powiedział sarkastycznie: "Co za niesamowity zaszczyt".

To sprawiło, że parsknęłam. "Dickhat."

Jude chichotała, po czym westchnęła i stanęła przed sufitem. "Wiesz, że mi na tobie zależy, nie zachowuj się tak, jakbyś nie mogła tego poczuć". Stukał klatką piersiową nad sercem, a ja nie mogłem się powstrzymać, żeby nie grymasić na niego. Miał oczywiście rację. Był moim dyadem - nasze dusze były połączone i były od dnia, w którym zostaliśmy związani. Czułam go zawsze przy sobie i zwykle mogłam też wyczuć jego emocje. Ponieważ nigdy nie znałam innego sposobu bycia, bycie połączonym z inną osobą - innym magiem - było dla mnie tak naturalne jak oddychanie.

"Jude, po prostu powiedz, że cię kocham, Madeo".

westchnął. "Dosłownie mówię ci to cały czas, kilka razy dziennie".

"Powiedz to!" Uderzyłem go w ramię - słabo, bo wciąż miałem koty na plecach i miałem zero dźwigni.

"Powiem to, kiedy będę chciał to powiedzieć".

"Jude, Judi, Judster, Judikans, powiedz mi, że mnie kochasz! Pleeeease!"

Skulił się, ale nie odpowiedział.

"Juuu-dde."

"Maaadeeeeooo."

"Bogini, dlaczego znowu jestem z tobą związany?"

Parsknął. "Bo nie miałaś wyboru. Miałaś trzy dni."

Wszyscy magowie mogli wykonywać proste cantripy, jak źródło światła czy szybka i brudna tarcza, ale do wielkich zaklęć każdy mag potrzebował skupienia. Większość magów używała czegoś w rodzaju gałęzi i robiła z tego różdżkę lub laskę. Magowie sprawiali, że ich ognisko stawało się ich własnym, wypisując na nim sigile, które pomagały im zasilać zaklęcia. Skupienie było nieodwołalnie związane z magiem.




Rozdział 1 (2)

I tu właśnie pojawiały się dyady, gdzie pojawiał się mój Jude. Niektórzy magowie, jak ja, mieli szczęście zdobyć żywe skupienie - znane również jako inny mag. Nie było to częste, ale czasami używano zaklęcia, aby połączyć dwóch magów razem, tworząc dyadę.

Każda para dyad miała jednego tkacza - maga, który tkał zaklęcia razem - i jedno skupienie. Te żywe ogniska miały swoją własną energię, sto razy silniejszą, lub nawet więcej, niż nieżywe ogniska. Nie tylko były żywe, ale miały własną magię płynącą w ich żyłach, a na dodatek głęboka więź, jaką tworzyli dwaj magowie, miłość, jaką ognisko dzieliło ze swoim tkaczem, przynosiła własną energię do mieszanki. Im starsi byli, tym potężniejsi się stawali dzięki tym połączeniom.

Jude był moim skupieniem, a ja jego tkaczem.

Razem tworzyliśmy większe, lepsze zaklęcia. Był pokryty siglami, które wytatuowałam na jego skórze, gdy używałam swojej magii, by się z nimi połączyć.

Westchnąłem. "Naprawdę cię wydymali, kiedy wybrali mnie dla ciebie, prawda? Ja dostałem upgrade, ale ty utknąłeś ze mną - totalny downgrade. Musi być naprawdę do bani być tobą. Jest tylu innych lepszych magów ode mnie, ale ty utknąłeś z niewypałem."

Głowa Jude'a obróciła się w moją stronę, a na jego twarzy pojawił się grymas. "Nie mów tak. Wiesz, że nienawidzę, kiedy mówisz takie gówno, nawet kiedy żartujesz. To nie jest zabawne. Kocham cię i jestem szczęśliwy, że mam cię jako mojego dyada. Ja też nie miałem wyboru, ale gdybym miał, to wybrałbym ciebie za każdym razem."

Powolny uśmiech rozprzestrzenił się na mojej twarzy.

"Co?" Jego scowl pogłębił się, a ja po prostu dalej się uśmiechałem. Wtedy jego oczy rozszerzyły się na ułamek sekundy, zanim zwęziły się na mnie. "Ty kutasie!"

Wybuchnąłem śmiechem, przypadkowo strasząc gówno z Dorito, więc zeskoczył z moich pleców. "Kazałem ci to powiedzieć!"

"Jesteś takim palantem. Myślałem, że naprawdę znowu się stawiasz. To jest oszukiwanie."

"Jak to jest oszukiwanie? Chciałem tylko usłyszeć, jak mówisz, że mnie kochasz. Szarpanina."

Jude westchnął. "Kocham cię."

Uśmiechnęłam się do niego. "Wiem."

Przesunąłem się delikatnie, aż Mango zsunął się z mojego tyłka na łóżko, a potem położyłem głowę na ramieniu Jude'a, pamiętając o Poppy na jego piersi. Zupełnie zignorowała moją obecność, co było niezwykłe, bo zwykle wszędzie za mną chodziła, ale była zbyt zadowolona z tego, że Jude ją pogłaskał.

Kiedy byliśmy dziećmi, zawsze chciałem mieć zwierzątko, ale oczywiście nie miało to miejsca w związku.

"Jeśli kiedykolwiek się stąd wydostaniemy, kupimy sobie psa" - powiedział z zapartym tchem Jude, gdy biegaliśmy na ćwiczeniach. Lubiliśmy marzyć, jak to będzie wyglądać, gdy już uciekniemy z kompleksu. Ładny dom, z dala od innych ludzi, podwórko z ogrodem, może basen.

"Ja chcę mieć kota". Byłam tak samo zdyszana, ale nadal biegłam i wystawiałam dolną wargę, bo wiedziałam, że to sprawi, że się ugnie. Nawet jeśli to było tylko głupie marzenie, to i tak chciałam wygrać ten spór, który prowadziliśmy już milion razy.

Jude jęknął. "Dobra. Nieważne. Kupimy kota".

"Yesssss!"

"Jesteś taki głupi", powiedział, ale śmiał się, więc mruknąłem z powrotem przed szkołą moich cech. W żaden sposób nie chciałem, aby jeden z ludzkich strażników lub sierżant musztry zobaczył mnie uśmiechniętego. Prawdopodobnie zostałbym za to ukarany.

Nie mieliśmy domu, ogrodu ani basenu, ale mieliśmy trzy koty... i mam nadzieję, że pewnego dnia będzie ich więcej.

Cieszyłam się, że mój czerwony identyfikator był w moim prawym uchu, więc nie uciskał Jude'a. Oboje mieliśmy identyfikatory rejestracyjne magi od małego, więc prawie nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale czasem wbijały się w moją skórę, jeśli leżałam na nich w niewłaściwy sposób, albo wbijały się w skórę Jude'a, gdy na nim leżałam.

W Stanach Zjednoczonych wszyscy magowie byli zmuszeni do zarejestrowania się w Non-Human Specialties Operations-NHSO - a kiedy już zostaliśmy zarejestrowani, włożyli nam do uszu czerwoną obróżkę, jakbyśmy byli bydłem. Znacznik pozwalał wszystkim wiedzieć, czym jesteśmy, a także miał funkcję śledzenia. Jeśli zdjęlibyśmy go, żeby nie mogli nas śledzić, konsekwencje, jakie ponieślibyśmy, byłyby o wiele gorsze niż konieczność noszenia tej głupiej rzeczy na początku. Więc nie warto było go usuwać - Jude i ja wiedzieliśmy to z pierwszej ręki.

Usadowiłam się u boku mojego dyada, a Jude natychmiast owinął wokół mnie swoje wolne ramię. Nasza więź dyad brzęczała w zadowoleniu, gdy energia przekazywała się między nami. Westchnęłam z ulgą, a ciało Jude'a w pełni rozluźniło się obok mnie.

Jude nucił. "Teraz utknąłeś tu na zawsze".

Uśmiechnęłam się. "Działa dla mnie tak długo, jak możesz wymyślić sposób, aby uzyskać kawę i jedzenie tutaj".

Parsknął.

Zmiennokształtni również musieli zarejestrować się w NHSO, ale ich znaczniki były zielone. Na świecie było więcej ludzi niż jakiejkolwiek innej rasy, a po III wojnie światowej zmiennokształtni nie byli daleko za nimi w liczbie, ale magowie byli rzadsi. Nasza liczba znacznie spadła w ciągu ostatniego stulecia. Może trzymanie nas w klatkach przez większość tego czasu miało z tym coś wspólnego.

Przypuszczam, że zbiegło się to również z naszym statusem w świecie. Ludzie byli na szczycie, i wiedzieli o tym - większość z nich była z tego powodu dumna. Wtedy zmiennokształtni byli obywatelami drugiej kategorii, którzy lubili popisywać się swoją wyższością nad nami, niskimi magami, kiedy tylko mogli. Nie byli równi ludziom, jeszcze nie. Ale z Radą Świata Zmiennych walczącą o zmiennych w USA, byli na dobrej drodze do stania się równymi obywatelami w tym zasranym kraju, w którym żyliśmy. My, z drugiej strony, byliśmy w zasadzie szczęśliwi, że dostaliśmy resztki ze stołu, jeśli chodzi o równość. Wszyscy traktowali nas jak szumowiny ziemi, i niestety, mieli na to prawne przyzwolenie.

Nieważne. Świat był do dupy, ale miałam szczęście jak cholera, że miałam Jude'a, i codziennie dziękowałam za niego bogini powyżej.

Powiedziałam mu: "Ja też cię kocham, wiesz".

"Tak, tak." Dał mi mały ścisk, wywołując uśmiech na mojej twarzy.

Nigdy w milionie lat nie zamieniłabym za nic przyjaźni i rodzinnej więzi, którą dzieliliśmy. Byliśmy wszystkim, co każdy z nas miał, i nie zmieniłbym niczego między nami.

Kochałem drania na poziomie, którego nie zrozumiałby nikt poza innym magiem dyad. Był kimś więcej niż tylko moim najlepszym przyjacielem, bratem, partnerem, ojcem, synem czy jakimkolwiek innym związkiem. Był czymś więcej niż po prostu rodziną - był wszystkim. Był drugą połową mnie.



Rozdział 1 (3)

Był też totalnym dupkiem przez większość czasu.

Co miało sens, ponieważ byłem jego drugą połówką, biednym pechowcem, i zdecydowanie nie byłem piknikiem, aby być w pobliżu przez dłuższy czas.

Mimo to, westchnąłem z zadowoleniem, gdy nasze magie wirowały razem, nie widoczne gołym okiem, ale wewnątrz naszej więzi duszy. Nasze magie brały i dawały, jak trzeba. Byłam jedynym magiem, który mógł korzystać z energii Jude'a i na odwrót. Co było dobre, bo prawdopodobnie zdjąłbym każdego, kto próbowałby dotknąć go i jego energii.

"Jestem głodny", powiedziałem, gdy przytuliłem się bliżej niego.

"Zdobycie jedzenia wymagałoby wyjścia z łóżka, a nie drzemki na mnie" - powiedział Jude, wciskając pocałunek w moje włosy.

"Ugh, jedzenie jest przereklamowane."

Osiadł dalej na materacu. "Może tylko krótka drzemka".

"Tak," wysyczałam. "Naps for the win".

Parsknął. Oboje wiedzieliśmy, że jeśli jesteśmy tak blisko i śpimy z naszymi magiami szumiącymi zadowoleni, krótka drzemka zamieniłaby się w cholernie długą. Ale mieliśmy ciężkie kilka tygodni, więc zasłużyliśmy na odpoczynek.

Po kilku minutach, kiedy cieszyliśmy się wymianą energii, a ja modliłem się, żebyśmy naprawdę mogli się zdrzemnąć, koty zaczęły miauczeć na swoje śniadanie, a HID-Holographic Implant Device Jude'a wydał sygnał dźwiękowy.

Po III wojnie światowej na świecie było mniej ludzi i tyle zniszczeń, że technologia zatrzymała się na długi czas, podczas gdy świat się odbudowywał. Ale w ciągu ostatnich kilku dekad, wszystko znowu zaczęło się rozwijać. HID-y zastąpiły telefony komórkowe kilka dekad temu. Były to maleńkie komputery, które wszczepiano pod skórę przedramienia danej osoby, z zestawem mikrofon-głośnik wszczepianym za uchem. I oczywiście, był to kolejny sposób dla rządu, aby nas śledzić.

"Zignoruj to", mruknąłem.

"Nie mogę. I tak musimy nakarmić dzieci".

"Ale... drzemka."

"Przepraszam, bubba."

Przeciągnął palcem po spodniej stronie nadgarstka, sprawdził swoją wiadomość i głośno westchnął. Wiedziałam, co oznacza ten dźwięk, więc zakopałam twarz w jego ramieniu, mając nadzieję, że odgrodzę się od jego słów.

Jude powiedział: "Dyrektor Davis wysłała SMS-a". W rzeczywistości była asystentką dyrektora odpowiedzialnego w naszym biurze, ale zwracając się do niej, musieliśmy mówić dyrektor Davis. W przeciwnym razie dostawała wciry. W domu nazywaliśmy ją czasem Director Dipshit, a ja raz zacząłem ją tak nazywać osobiście, ale na szczęście Jude odciął mnie, zanim całe słowo wyskoczyło. Dziękuję bogini za Jude.

"Nie, Jude," jęknęłam.

"Nastąpiła wyrwa w centrum miasta w pobliżu placu. Martwi się, że to wymknie się spod kontroli".

"Noooo."

"Zespół reagowania nie ma jeszcze tego pod kontrolą, więc może chcieć nas tam, zanim dojdzie do kolejnego naruszenia. Wezwała już dwa inne zespoły, ale wciąż stawia nas w stan gotowości na wypadek, gdyby przeszło więcej taragorian. Miejmy nadzieję, że zespół reagujący i jego wsparcie zamkną wyrwę, zanim będzie mogła nas oficjalnie wprowadzić. Ale musimy być gotowi na wypadek, gdyby zadzwoniła."

"Nieeee. Chodź, proszę."

"Nie mamy wyboru, Madeo." westchnął.

Westchnęłam z powrotem i wyszeptałam: "Wiem."

Dał mi ścisk. "Chodź, bubba, musimy wstać".

Mała Poppy dała żałosne miauknięcie w moją twarz, jakby skarżyła się, że to ja zmuszam Jude do wstania z łóżka i nie była z tego zadowolona. Dałam jej kilka pieszczot, w milczeniu zgadzając się z nią co do ssania wstawania w nasz wolny dzień, nawet jeśli to nie była moja wina, mały tyłeczek.

W końcu zwlokłem się z łóżka i poszedłem do łazienki, przechodząc przez moją normalną rutynę, aby przygotować się na dzień, podczas gdy Jude nakarmił koty za mnie, ponieważ już wcześniej wziął prysznic.

Prawo, gdy zamknąłem wodę z mojego szybkiego prysznica, usłyszałem Jude na jego HID z kimś. Westchnęłam i pospieszyłam tyłek do góry, wiedząc bez słuchania, że dyrektor oficjalnie wzywa nas do siebie, cholera. Pobiegłam przez korytarz do swojej sypialni, żeby się ubrać.

Nie było zaskoczeniem, gdy Jude zapukał do moich drzwi kilka sekund później, mówiąc: "Bubba? Zostaliśmy wezwani."

Westchnąłem. "Możesz otworzyć." Kiedy wskoczył głową do środka, zapytałem: "Co się stało?".

"Rozdarcie otworzyło się z powrotem, zanim zespół mógł je w pełni zamknąć. Sześć kolejnych przedostało się przez nie."

Przekląłem pod nosem, chwytając swój mundur z szuflady. Sześciu taragorian na dodatek, niezależnie od tego, ilu przedostało się wcześniej. Tylu na jednym obszarze mogłoby wyrżnąć całe miasto w jeden dzień, proste. "Więc to my jesteśmy wsparciem dla wsparcia?"

"Tak. Samochód przyjedzie po nas za "- sprawdził zegarek - "cztery minuty. Musimy się wyposażyć. Pełna zbroja, Mads."

Ponieważ nie chciałem się z nim kłócić - nie byłem idiotą i wiedziałem, że należy nosić swoją zbroję, na cholerę - tuż przed misją, przytaknąłem. "Dobrze. Przygotuj się. Spotkamy się przy drzwiach za trzy".

"Dobrze. Zostawiłem wystarczająco dużo jedzenia dla kotów na dzień, ale zadzwoń do Emily na wypadek, gdybyśmy byli poza godziną kolacji." Pośpiesznie udał się do swojego pokoju, aby się przebrać.

Skończyłam się szykować i spotkałam Jude'a przy naszych drzwiach wejściowych po tym, jak dałam każdemu z moich dzieci buziaka. Nienawidziłam ich zostawiać, ale nie mieliśmy wyboru, nawet w nasz wolny dzień. Wysłałam SMS-a do naszej młodej, dwudziestokilkuletniej sąsiadki, Emily, kiedy zbiegałyśmy po schodach, a ona odpisała, zanim jeszcze wyszłyśmy z domu. Była magiem, który pracował w jednej z lokalnych szklarni. Skupiała się na magii natury i miała niski poziom mocy, w przeciwieństwie do Jude'a i mnie, którzy zostali zmuszeni do skupienia się na zaklęciach bojowych, kiedy byliśmy młodzi, ponieważ mieliśmy najwyższy poziom, jaki można było osiągnąć. Pomiędzy moimi zdolnościami tkackimi a Jude'm będącym w zasadzie magiczną baterią - jeśli bateria była zdolna do eksplozji - nigdy nie mieliśmy wyboru, na jakiej magii się skupić.

Wszyscy magowie urodzeni rękami rządu byli zmuszeni do pracy dla Operacji Nieludzkich Specjalności. Magowie niższego szczebla pracowali przy zaopatrzeniu w żywność i leki, a także przy kilku innych pracach. Natomiast magowie wyższego poziomu albo pracowali w wojsku walcząc w ludzkich wojnach, albo chronili ludzi przed taragorianami tu, na rodzimej ziemi. Jude i ja robiliśmy obie te rzeczy, ale kilka lat temu przeszliśmy na emeryturę, więc teraz walczymy na miejscu.




Rozdział 1 (4)

Byliśmy częścią Taragoriańskiego Departamentu Reagowania NHSO, ale nie mieliśmy oficjalnej drużyny. Dwa lata temu zdecydowano, że będziemy trzymać nas na aktywnej taragoriańskiej służbie przez cały czas, abyśmy mogli pomagać innym zespołom, kiedy tylko tego potrzebują. A najwyraźniej potrzebowali jej bardzo dużo. Nie wszyscy agenci NHSO byli ekspertami w dziedzinie taragorian, ale Jude i ja byliśmy nimi od czasu, gdy dranie po raz pierwszy wkroczyli do naszego świata dziewiętnaście lat temu. Byliśmy wtedy tylko dziećmi - piętnaście i szesnaście - ale kiedy rząd wysłał cię w sam środek wojny, walczyłeś. To proste.

"Myślisz, że kiedykolwiek dostaniemy dzień wolny?" Mamrotałem, gdy zmierzaliśmy w dół po schodach.

"Mam nadzieję, że jutro", odpowiedział Jude, chociaż mogłem powiedzieć, że nie wierzył w swoje słowa bardziej niż ja. Westchnienie.

Nasze mieszkanie było rządowe, przeznaczone dla magów. Jude i ja nienawidziliśmy tego, ale nie mieliśmy wyboru, nie bardzo. Powód, dla którego rząd musiał wydawać mieszkania dla magów? Ponieważ większość ludzi nie wynajmowałaby nam mieszkań, a legalne było odmówienie nam tylko dlatego, że mieliśmy w uszach czerwone plakietki rejestracyjne. Kiedy lata temu dano nam pierwszy mały posmak wolności, tygodniami szukaliśmy innego miejsca do zamieszkania, zanim się poddaliśmy i przyjęliśmy mieszkanie zapewnione przez NHSO.

Ale przynajmniej nie musieliśmy już mieszkać w kompleksie magów, jak to było w dzieciństwie. Na tę myśl przeszedł mnie dreszcz. Nigdy, przenigdy nie chciałam wracać do tego miejsca. Zbyt wiele koszmarów pływających po korytarzach i kryjących się w cieniach.

Otrząsnęłam się z tych myśli i wysłałam Emily SMS-a z podziękowaniami.

Mając koty w dobrych rękach, odetchnęłam i ruszyłam za moim dyadem za drzwi.

Kierowca pojazdu wydanego przez NHSO nie odezwał się do nas ani słowem. Po prostu zaczął jechać w momencie, gdy Jude zamknął drzwi. Magom nie wolno było posiadać pojazdów, więc NHSO wysyłało samochód, jeśli potrzebowali nas gdzieś szybko. W razie potrzeby pożyczaliśmy samochody od kilku znanych nam ludzi. W przeciwnym razie szliśmy pieszo.

Ignorując dupka ludzkiego kierowcy, przycisnęłam swoje ramię do ramienia Jude'a i zagryzłam wargi, żeby nie wygryźć tego niegrzecznego kolesia. Nieważne. Jude szturchnął mnie, a ja wzięłam oddech, przygotowując się do stawienia czoła jakiemukolwiek piekłu, które leżało przed nami. Dopóki byliśmy razem, mogliśmy stawić czoła wszystkiemu.



Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Zmiażdżyć zmiennokształtnego"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści