Becca

Rozdział 1

==========

1

==========

SUPERHERO

Fenix

"Potrzymaj te jajka".

Ojciec podał mi biały karton w sklepie spożywczym. W przejściu było zimno. Ja byłem zimny. Moje ręce się trzęsły.

"Nie upuszczaj tych jajek, synu". Jego głos był groźny. Ale wszystko w nim było groźne.

W końcu to zrobił. Zabił moją matkę. Zeszłej nocy. Dziś rano.

Byliśmy w sklepie spożywczym, bo potrzebowaliśmy jedzenia. Moja siostra była w domu ciotki, co było dobre.

Bo mama nie żyła.

Moje ręce trzęsły się bardziej. Wpatrywałam się w nie i chciałam, żeby przestały się trząść. Błagałem, żeby przestały się trząść.

Mama trzęsła się przed śmiercią. Widzieć ją w takim stanie to było wszystko. W tym sklepie spożywczym. W mojej głowie. Moje ręce były teraz czyste, ale tata wyszorował je, zanim wsadził mnie do ciężarówki.

Żeby tu przyjechać. Po zakupy.

Czułem się chory na żołądek.

Mama próbowała zrobić obiad. W końcu całe jedzenie z lodówki zostało rozrzucone po kuchni.

Skrzypiący styropianowy pojemnik, w którym były jajka, zdradzał mnie. On patrzył. Wpadał w jeszcze większą złość.

Mamy już tu nie było. By wkroczyć. Żeby go powstrzymać, kiedy tak się zachowywał.

"Przestań się trząść, Fenixie Churchkey".

To był szept od najstraszniejszego człowieka na tej planecie. Napiąłem mięśnie. Nie było żadnej różnicy. Może to pogarszało sprawę.

"Jesteś najlepszym chłopcem, Nix. Tak bardzo cię kocham. Pamiętaj o tym."

Mamo. Już jej nie było.

Z przerażeniem patrzyłem, jak kartonik wyleciał mi z rąk i uderzył o podłogę. Jajka wydawały w środku chorobliwy dźwięk.

Mama trzęsła się przed śmiercią.

Zanim ją zamordował.

Patrzyłam na jego twarz, wiedząc, że mnie też by zabił. Nie tutaj. Najprawdopodobniej nie tutaj.

Lubił prywatność. Lubił zamknięte drzwi.

Wiedziałam, żeby nie wydać żadnego dźwięku, kiedy jego ręka tak mocno chwyciła moje ramię. Może kiedyś przecisnąłby się przez kości.

Zaczęłam liczyć w głowie moje samochodziki matchbox. W ten sposób zachowywałam ciszę. W pudełku pod moim łóżkiem znajdowały się trzy samochody. Czerwony samochód. Niebieski van. I Hummer, mój ulubiony. Był fioletowy i...

"Co ci mówiłem?"

Jego usta były obok mojego ucha. Jego oddech pachniał niemiło. Jego pot pachniał źle.

Mamy teraz nie było.

Przynajmniej moja siostra była w domu ciotki. Była tylko dzieckiem.

Tata złapał mnie za drugie ramię, trochę niżej niż krawędź rękawa koszulki. Patrzyłam, jak moja skóra wchodzi między jego palce.

Czułam, jak pojawiają się łzy.

Płacz zawsze pogarszał sprawę.

Miał zamiar połamać mi ramiona. Oba moje ramiona.

"Hej! Mister! Zostaw tego chłopaka w spokoju."

Poczułem dreszcze na kręgosłupie. Byliśmy prywatni. Lubiliśmy zamknięte drzwi. Nikt nie miał prawa wiedzieć.

"Powiedziałem puść! Jesteś od niego większy. I puść go. On jest dobry."

Była dzieckiem. Takim jak ja. Położyła ręce na jego przedramieniu i pchnęła. Byłem oszołomiony spokojem. Byłem oszołomiony głupotą.

Nie miała na sobie dopasowanych skarpetek, a jej włosy były gigantyczną aureolą loków. Miała błyszczącą torebkę z wystającym z niej wypchanym psem i pięścią kuponów. Z kieszeni wyskakiwała spiralna podkładka z narysowanym na niej kotem.

Tata zdjął ze mnie jedną rękę i podniósł ją. Miał zamiar uderzyć tą małą dziewczynkę w plecy. Podniosłam rękę, żeby go zablokować.

Zobaczyłam wtedy w jego oczach swoją śmierć. Nie można mu się przeciwstawić.

Nigdy.

Mama odeszła.

Mała dziewczynka nie drgnęła.

Po latach przyszło mi do głowy, że nigdy w życiu nie została uderzona. Ale nie teraz. Teraz była superbohaterką.

"Nie wolno krzywdzić dzieci. To jest złe." Spojrzała z jego twarzy na rękę, która wciąż mnie ściskała.

"Idź dalej, dziewczyno. 'Fore I change your mind." Tata otarł usta grzbietem dłoni z groźbą.

Powściągliwość.

Miał go dla niej. Dla tej małej dziewczynki.

Zmarszczyła oczy na mojego ojca, a potem rozchyliła usta na boki, jakby miała go dość.

Poczułam, że usta mi opadają.

Potem patrzyła na mnie. Jej czyste, niebieskie oczy widziały mnie. Widziały przeze mnie. "Nic ci nie jest?"

Zobaczyć ten dziki brak szacunku dla tego, co mój ojciec mógł zrobić, czego żądał od mamy, ode mnie, było jak uderzenie falą w środek mojej piersi.

Czułam, że ojciec syczy do mnie ostrzegawczo. Ta dziewczyna była słońcem na najciemniejszym horyzoncie. Sprawiała, że ciemność zmieniała się w światło.

Przytaknęłam. Było mi dobrze. Zawsze było nam dobrze.

Mamy już nie było.

"Mister, musisz puścić jego rękę".

Dziewczyna wskazała na mnie. Wiedziałem, co widziała. Jego palce wgryzające się we mnie jak zęby u tygrysa. Na całym ciele miałem tyle siniaków, które były w zarysie dłoni ojca. Ten nowy na moim ramieniu byłby wyjątkowy tylko dlatego, że nie czuł się całkowicie w bezpiecznej strefie tego, jak leżały moje koszulki. Założyłbym długi rękaw, gdybym mógł go jutro znaleźć. Jeśli zrobiłbym to do jutra.

"Powiedziałem dla ciebie, aby uzyskać. I mind your own damn business."

Oczy dziewczyny poszły szeroko przy jego użyciu słowa "cholernie". Gdyby tylko wiedziała.

Chciałem, żeby wiedziała.

Zwęziła oczy na mojego ojca. "Jesteś złym człowiekiem".

Żyły na szyi mojego ojca zaczęły wyskakiwać.

Ona była teraz w niebezpieczeństwie. I wiedziałam, że powinnam ją przed nim chronić, ale żeby choć przez chwilę nie była sama. To sprawiało, że oddychałem, a tak bardzo tego potrzebowałem.

"Wkrótce dowiesz się, jak zły mogę być."

To było niskie warknięcie. To był jego domowy głos. To był jego głos z zamkniętych drzwi. To był głos, od którego nigdy nie miałem się uwolnić. To był ostatni głos, który słyszała moja mama.

Mama odeszła.

"Próbujesz mnie przestraszyć, a ja się łatwo nie przestraszę. Śpię we własnym łóżku przy zgaszonym świetle i bez nocnej lampki już nie".

Podniosła brodę na mojego ojca jak bokser tuż przed pierwszym ciosem.

"Tato, chodźmy." Mówiłem za nią. Normalnie nigdy nie mówiłem. Nie wtedy, gdy głos ojca wbił się w moją duszę. Ale nie chciałem widzieć, jak światło w oczach dziewczyny gaśnie.

Nie wiedziałem, czym jest dusza, dopóki nie zobaczyłem, jak moja matka odchodzi zeszłej nocy - albo dziś rano. To było to światło w oczach.

"Rebecca Dixie Stiles!"

Dziewczyna zatrzasnęła głowę. Rebeka musiała mieć na imię.

"Tutaj, tato! Potrzebuję twojej pomocy!" Skrzyżowała ręce przed sobą.

Patrzyłem, jak mój ojciec przesunął ciężar ciała, a w jego szczęce drgnął mięsień.

Ojciec nie powiedział nic więcej. Porzucił nasze artykuły spożywcze na podłodze przy pojemniku na jajka i pociągnął mnie za sobą.

Spojrzałem na nią przez ramię. Machała w dół swojemu ojcu, którego nie zdążyłem zobaczyć. "Tato! Ten facet! Czekaj!"

Sięgnęła obok swojego wypchanego zwierzaka do lśniącej torby i pobiegła za nami. Wyciągnęła do mnie lizaka. Spojrzałem na niego. Był na nim wydrukowany napis "Przytul mnie". Wsadziłem go do kieszeni.

Rebecca zamknęła mi wtedy oczy. "Be okay. Okay? Be okay."

Przytaknąłem.

Po prostu nie stało się to tego dnia.

Ani następnego.

Ani następnego.




Rozdział 2

==========

2

==========

SETUPS

Becca

Piętnaście lat później

Z początku trudno było słuchać, jak Henry mówi o swoim chłopaku, Dicku Dongy, z prostą twarzą. Ale teraz wydawało się to drugą naturą. Hendrix Lemon był barmanem/kelnerem razem ze mną w Meme's. Był to bar luźno związany z zabawnymi memami z Internetu. Wystrój składał się głównie z wydruków wspomnianych memów przyklejonych do ścian wnętrza. I oczywiście pracownice musiały być skąpo ubrane.

Henry poznał jej mężczyznę i zamknął to gówno. Nie żebym go winił. Ciało Henry'ego było obłędne, a jej włosy i usta - przyciągały do baru. To było pewne.

Henry mieszkał teraz z Dickiem, a ja straciłem partnera w różnego rodzaju przestępstwach związanych z polowaniem na mężczyzn.

"Więc, Dick powiedział, że mamy zamiar zrobić kilka remontów w szpitalu roadkill w ten weekend, więc będę musiał odwołać nasz dzień rozpieszczania dziewczyn".

Henry dostał się do przebrania za siebie w pracy, co było cop-out, ponieważ stała się wirusowym meme internetowym w zeszłym roku. Musiałam jeszcze spełnić fetysz właścicielki Bubble Gum Girl, która była najbardziej obskurnym memem w historii. Miałam na sobie warkocze i różowy stanik. Moje gorące spodnie były białe i srebrne, a wysokie obcasy były seksowną odmianą bojówek. Musiałam spryskiwać się perfumami o zapachu gumy balonowej co około godzinę. Wysokie obcasy i barmaństwo/kelnerstwo było najgorszą częścią wszystkiego. No, i wszystkie różne sposoby, jakie znaleźli pijani faceci, żeby przejechać swoimi rękami po mojej gołej skórze.

Wytarłam ostatni stolik przed otwarciem i wkurzyłam się na Henry'ego. Ona była poważnym downerem.

"Przepraszam. Wynagrodzę ci to, i to wkrótce". Henry wyciągnął ręce do uścisku i zakończył czułość z głośnym klapsem na moim tyłku. "Trzymaj go mocno, Becs".

Użyłem mojego ręcznika jako broni i skręciłem go w linę i zatrzasnąłem ją o tylną kieszeń jej dżinsów. Po tym jak odskoczyła, wiedziałem, że nawiązałem przyzwoity kontakt.

Henry pracował dziś za barem. Byłam zazdrosna, bo z tyłu mogłam założyć parę Crocsów, które były o wiele milsze dla moich stóp niż bojowe buty na obcasie.

"Dostałaś smsa od mamy!" Henry trzymał w ręku mój telefon.

"Co tam jest napisane?" I hollered przez moje ramię, jak poszedłem do odblokowania drzwi wejściowych.

"O cholera."

Włączyłem neon, aby podświetlić słowo "OPEN", zanim odwróciłem się, aby zobaczyć, o czym Henry przeklinał.

"Twoja mama znowu cię ustawia".

"O cholera", powtórzyłem echo mojego przyjaciela. "Kiedy?"

Henry grymasił. "Przychodzi tu dziś wieczorem".

Potrząsnąłem głową. Henry potrząsnął głową. Już to kiedyś przerabialiśmy.

Przeszedłem do baru i wskoczyłem na stołek. Henry podał mi mój telefon.

Przewinąłem piętnaście smsów oznaczonych jako Matka Potwora. Znalazła dla mnie innego faceta, co nie było niespodzianką. Znalezienie mi męża, który zadba o wszystkie moje potrzeby, było jej jedynym celem w życiu.

Wiedziałam, że to wynikało z miłości. Gdzieś, w głębi duszy, moja matka chciała się upewnić, że mam idealne życie. To było jej własne wyobrażenie o idealnym życiu, oczywiście.

Zrobiłam wydech i poczułam, że moje ramiona opadają, że moja postawa jest niska.

W głowie słyszałam, jak mama mówi mi, żebym siedziała prosto i wystawiała cycki. Bo mężczyźni lubili cycki. A cycki załatwiały ci wspaniałego męża.

I hunched my ramiona nawet więcej.

Mama poznała faceta w miejscu, gdzie wymienia się olej w jej BMW i przysłała go do mnie dziś wieczorem.

Niektóre matki nie chciałyby, żeby ich córki były w takim stroju, w jakim ja obecnie się poruszałam, publicznie, nigdy. Dla mojej mamy, widziała to jako przynętę na męża. Im bardziej seksowne, tym lepiej.

Bo zdobycie męża było najważniejszą rzeczą w życiu dziewczyny. Nie miało znaczenia, czy cię zdradzał. Jeśli cię ignorował. Jeśli miał całe listy kontaktów z internetowymi znajomymi od seksu. Dopóki był twoim mężem, wygrywałaś życie.

Henry położyła swoją dłoń na moim przedramieniu. "Przykro mi, kochanie. Wiem, że tego nienawidzisz".

Przesunęłam swój telefon nad barem. Henry schowałby go z naszymi torebkami. Nie miałam kieszeni, a szef marszczył się na używanie telefonu w godzinach pracy.

"Oh, czekaj. Jest jeszcze jeden. To zdjęcie. Cholera." Henry uniosła brew i stuknęła paznokciem w ekran.

Zdjęcie było najwyraźniej zrzutem ekranu z profilu w mediach społecznościowych. Alton Dragsmith był bardzo przystojny. Przytulał małego jelonka, więc to było to dla Henry. Była frajerką dla każdego rodzaju słodkiego, rozmytego dziecka.

Miał mocną szczękę i roziskrzone niebieskie oczy. Miał na sobie bandanę jak wędrowiec, który uwielbiał wędrować (wyraźnie). Tło wyraźnie wyglądało, jakby był na szczycie góry.

"Alton jest gorący." Henry wzruszyła ramionami, jakby przepraszała za zauważenie oczywistości.

Oddałem jej swój telefon. "Wygląd może być mylący. To znaczy, że regularnie spotykasz się z seryjnym mordercą z miasta." Mrugnąłem, gdy ona prychnęła.

Dick Dongy miał reputację zanim Henry uznał go za swojego. Był wtedy niezrozumiany. Nadal lubiłem się z nią drażnić od czasu do czasu. Dick nauczył nas patrzeć trochę głębiej, zanim wydamy wyrok na osobę.

"Tak. Ale co jeśli może ten facet nie jest najgorszy?"

Zmarszczyłem nos na nią i wykręciłem się ze stołka, gdy drzwi wejściowe się otworzyły. Moja mama miała niebywałą zdolność znajdowania najdziwniejszych, najbardziej szalonych facetów w mieście i aranżowania dla mnie spotkań z nimi.

Dostałam menu dla mojej pierwszej rundy klientów. Zamówili drinki, a ja pomaszerowałam z prośbami do Henry'ego.

Kontynuowała rozmowę, jakby nigdy się nie skończyła.

"Więc, może ten facet jest inny".

Stuknąłem palcami w błyszczące drewno, gdy czekałem na zamówienia, aby umieścić je na mojej tacy.

"Po prostu nie chcę regularnych. Wiesz? Chcę czuć miłość twardo w mojej klatce piersiowej." Lód zagrzechotał w szklance, gdy zrównoważyłem rum i colę na tacy.

"I twoja wagina." Henry potrząsnął jej cycki na mnie. Potrząsnąłem moimi z powrotem, nie rozlewając ani kropli z napojów.

"To jest jakiś następny poziom kelnerskiej dziwki, który możesz tam zrobić." Henry postawił ostatniego drinka na mojej tacy dla mnie.

"Mam umiejętności, o których nawet nie wiesz". Odprowadziłam drinki do mojego stolika, a do tego czasu zdecydowali się na przystawki. Właśnie skończyłem przyjmować zamówienie, gdy otworzyły się drzwi wejściowe. Alton Dragsmith wszedł do Meme's i przeskanował bar. Potem znalazł mnie. Jego uśmiech był roziskrzony i miał nawet dołeczek. Był cudownie przystojny, ale ja nie czułam nic. Ani jednej rzeczy poza zgrozą. Cykl miał się znowu powtórzyć. Matka Potwora będzie naciskać i wścibiać się. Zrobiłabym wszystko, co w mojej mocy, ale i tak bym ją rozczarowała i nie zdobyła męża, który byłby szczęśliwy.



Rozdział 3 (1)

==========

3

==========

SURPRISE

Fenix

Byłem przywiązany do metalowego krzesła w pozbawionym okien pomieszczeniu z pięcioma wściekłymi mężczyznami. Przeszli dziś przez wszystkie emocje na psychologicznym kole fortuny.

Cieszyli się, że mnie złapali, bo byłem nie do złapania. Do diabła, byłem nawet mitem. Pracowałem nad tą tajemnicą przez lata. Tak rzadko pojawiałem się ludziom, którzy rzeczywiście przeżyli ze mną jakiś incydent, że mogłem być fantazją.

"Spójrz na tę pieprzoną twarz. Jezu. Ile godzin włożyłeś w to gówno, Mercy?". Mężczyzna złapał mnie za szczękę. Uśmiechnęłam się do niego, żeby go bardziej wkurzyć.

"Co za świr robi to sobie?"

Byli zmieszani, zdegustowani - a teraz byli wściekli.

Zamierzali mnie zabić, jak tylko ich szef skończy ze mną. Przynajmniej tak myśleli. Przeszukali mnie. Nie byłem uzbrojony.

Warknąłem. Najbliższy z nich uderzył mnie w twarz. Potraktowałem ten cios jako okazję. Byłem przyzwyczajony do bólu i mogłem znieść znacznie więcej niż ci faceci byli w stanie dostarczyć.

Ugryzłem się w język i użyłem zębów, by wbić małą igłę, którą wbiłem tam, zanim zostałem "schwytany". Po tym, jak użyłem własnego języka, by przemycić ją w tej sytuacji, pozostała jedynie maleńka czerwona kropka wynikająca z wejścia. Gdy igła była już wolna, naciąłem jej krawędź, by ją rozerwać. Dopóki żadna z załadowanych do niej trucizn nie skapnie na mnie, będę żył.

Dmuchnąłem igłą w twarz mojego porywacza jak rzutką i utkwiła ona tuż pod jego prawym okiem. Igła była tak cienka; nawet przez chwilę nie zarejestrował, co zrobiłem. Wykorzystałem czas, w którym trucizna rozrywała go na wylot, by manipulować moimi podwójnie złączonymi rękami, by wydostać się ze skrępowania. Zatruty mężczyzna gwałtownie zareagował na wydanie wyroku śmierci. Miał konwulsje i pianę na ustach do czasu, gdy moje ręce były wolne.

Zaskoczenie było tak uroczym odwróceniem uwagi. Miałem resztę pokoju pełnego mężczyzn na podłodze, zanim zatruty mężczyzna wziął swój ostatni dławiący oddech. Nie patrzyłem na ich twarze po śmierci. To był nawyk. To była technika zapobiegania pamięci. Bo pamiętałabym wyraz twarzy mojej matki po tym, jak ojciec ją zamordował. Te zamrożone oczy. Potrząsnąłem głową i oceniłem otoczenie.

Udało mi się otworzyć drzwi do sali inkwizycyjnej, w której mnie trzymali. Nigdy nie pomyśleli, żeby je zamknąć, kiedy byłem tylko ja, a nie cały tłum. Widziałem kamery w rogach pomieszczeń. Zajmę się nimi później.

Teraz musiałem dokończyć swoją pracę.

W tym domu była mała dziewczynka. Porwana jako dźwignia za duży dług.

Zapamiętałem rozkład domu z badań, które przeprowadziłem na jego planach przed przyjazdem. Nie zapalałem świateł, gdy się poruszałem. Nie chciałem zostawiać oświetlonej ścieżki dla innych, którzy na pewno byli w drodze, by mnie upolować.

Cztery drzwi po lewej, potem zestaw schodów, cztery kolejne drzwi i piąte - kopnąłem je.

Usłyszałem pojękiwania, jednocześnie nasłuchując tupotu stóp, który sygnalizowałby, że ludzie są bliżej ponownego odnalezienia mnie. Nie byłem uzbrojony w nic poza moją desperacką potrzebą uratowania kogoś. A dziś wieczorem - to była mała Christina.

Przeczytałem dokładnie jej profil, zanim przyjąłem zlecenie. Była wnuczką lokalnego gangstera. Nie jej wina. I w wieku 7 lat nie interesowały ją pieniądze, tylko moje małe kucyki.

Wiedziałem, że moja twarz ją przestraszy, więc zapiąłem tylko część kaptura bluzy. To mnie zakrywało. Następnie odsunęłam na bok suwak bluzy i rozpięłam koszulkę z guzikami, odsłaniając koszulkę z My Little Pony.

Wskazałam na nią. "Hej, Christina. Czy mogę cię prosić, żebyś poszła ze mną? Chcę zabrać cię z powrotem do twojej mamy i taty. "

Była bryłą na łóżku w ciemnym pokoju. Znalazłem przełącznik i klepnął go na. Christina miała rozpaczliwe brązowe oczy i piaskowe blond włosy. Trzęsła się. Wskazałem na moją koszulę.

"Ten jest mój ulubiony. Twinkle Fairy Fart." Wiedziałem, że rozmowa z facetem w kapturze z siatkowym materiałem musiała być z jej koszmarów. Używałem zabawnego żartu, który jej ojciec grałby z nią, aby spróbować ustawić ją na luzie. O wiele łatwiej byłoby ją stąd wyciągnąć, gdyby nie kopała i nie krzyczała.

Jakby odruchowo, odpowiedziała: "To nie jest Twinkle Fairy Fart. To jest Twilight Sparkle."

"Chcę cię stąd zabrać. I przykro mi, że tu jesteś. Czy mogę sprawić, byś poszła ze mną?".

Patrzyłam, jak przez jej przerażone oczy przelatują wszystkie lekcje, których nauczyła się od rodziców. Nie chodzić z nieznajomymi. Nie rozmawiaj z dziwakami. Wszystkie te rzeczy.

Stuknąłem w obraz na mojej piersi. "Nie mamy zbyt wiele czasu, księżniczko. Możesz pójść ze mną?"

Zdjęłam rękawiczkę i wyciągnęłam rękę. Nie chciałem, aby jakakolwiek trucizna, której mogłem niechcący dotknąć zabijając sześciu mężczyzn, otarła się o nią.

Wskazała na moją pokrytą atramentem dłoń. "Czy jesteś szkieletem?"

Potrząsnąłem głową. "To tylko tatuaż. Aby przestraszyć złych facetów. Ale ty nie jesteś złym facetem".

To wydawało się dobrą odpowiedzią. Christina wyskakiwała z łóżka. Pokój był jałowy. Okno zostało zamurowane. Czułem, że moje postanowienie znów się rozrasta. Dla niej. Aby zapisać tę dziewczynę.

Christina wzięła mnie za rękę, a ja wyprowadziłem ją z pokoju. Korytarz był ciemny, a jej małe paluszki mocniej zakręciły się wokół moich palców.

Wiedziałam, że nie lubi ciemności. Wiedziałem też, że gdyby podniosła tył swojej koszulki do spania, zobaczyłbym blizny po pięciu operacjach kręgosłupa, które przeszła już w swoim krótkim życiu.

To, że chodziła, było dobre. Oznaczało, że jej porywacze nie zranili jej. Albo jeśli bolało, to znosiła palący ból, żeby uciec ze mną.

Usłyszałem krzyk alarmu gdzieś w domu.

Nasz czas właśnie się skrócił. Pochyliłem się nisko.

"Przepraszam. Mogę cię nieść? Musimy poruszać się naprawdę szybko".

Mała dziewczynka wyciągnęła rękę i dotknęła boku mojej twarzy, mając między nami tylko materiał mojego kaptura. "Jesteś miłym facetem, prawda?"




Rozdział 3 (2)

Przełknąłem ciężko i przytaknąłem.

"Możesz mnie nieść". Christina wystawiła swoje małe ramiona w powietrze.

Podniosłem ją tak ostrożnie, jak to możliwe. Jej chwyt był silny wokół mojej szyi, co wziąłem za dobry znak dla jej kręgosłupa.

"Pochowaj głowę tutaj i nie otwieraj dla mnie oczu. Dobrze?" Już knułem. Najlepszym wyjściem, które najmniej by jej przeszkadzało, było wyjście przez garaż. Najchętniej wyskoczyłbym przez okno. Ale nie z nią w ramionach.

Czułem jej gorący oddech na swojej klatce piersiowej. Zbliżała się jak tylko mogła do kreskówkowego kucyka na mojej koszuli. Rozpiąłem kaptur, żeby mieć pełny zakres widzenia.

Kucnąłem, gdy poczułem ruch powietrza w pobliżu mojego ucha. Cios przeszedł nad moją głową. Wystrzeliłam rękę, by ugodzić mężczyznę w gardło. Podczas gdy on sięgał do szyi, ja chwyciłem jego pistolet z ręki, ból rozluźnił jego chwyt.

Pistolet miał na sobie tłumik. Użyłem go, żeby go zabić. Poczułem, jak ramiona Christiny mocno ściskają moją szyję.

Szepnąłem blisko jej ucha: "Wszystko będzie dobrze. Miej zamknięte oczy i udawaj, że to sen".

W drodze do garażu zabiłem jeszcze dwóch mężczyzn. Stąpałem po ich ciałach, cały czas spokojnie mówiąc Christinie, jak blisko byliśmy wyjścia. Poprosiłam ją, żeby wyszeptała mi też imiona innych swoich ulubionych kucyków.

Dotarłem do podjazdu i zniknąłem z nią w lesie, który otaczał kompleks. Nie byłyśmy jeszcze w pełni wolne od niebezpieczeństwa. Teren rozświetlił się i pojawiły się czarne SUV-y. Mężczyźni w całej czerni z karabinami maszynowymi wylali się z domu.

Zacząłem miękko śpiewać do ucha Christiny piosenkę przewodnią My Little Pony. Chciałem, żeby nie płakała. Nauczyłem się tego w drodze na ratunek. Ale ona była twarda. Mała wojowniczka - tak mówił jej ojciec.

Jej rodzice nie mieli żadnych powiązań z mafią, do której należał dziadek. Najprawdopodobniej byli pionkami w walce, która nie powinna ich dotyczyć.

Ale przyszedłbym po Christinę bez względu na wszystko.

Mam słabość do dzieci.



Zaczęła szeptać - śpiewać razem ze mną. Jej słowa o moją klatkę piersiową. Do kucyka, jak się domyślałem.

Ona mnie topiła.

Zabiłbym każdego mężczyznę w tym związku, żeby móc dziś wieczorem oddać tę małą dziewczynkę jej matce. By zakończyć dla niej ten koszmar.

Koszula, którą miałem na sobie, była biała, a blond włosy Christiny były jak flaga w świetle księżyca. Nie odbierałem jej kucyka, więc musiałem poruszać się szybciej, żebyśmy mogli jak najbardziej oddalić się od związku.

"Jak twoje plecy?" zapytałem, gdy skończyliśmy piosenkę tematyczną.

"W porządku." Spojrzała wtedy w górę, widząc moją nieosłoniętą twarz.

Spodziewałem się krzyku.

Położyła opuszki palców na zębach pokrytych tuszem w pobliżu moich ust. "Szkielety też są superbohaterami?"

"Tak." Byłem najdalszą rzeczą od bohatera, ale jeśli to było to, czego potrzebowała, to tym właśnie byłem.

"Dziękuję." Christina ponownie położyła głowę na mojej piersi.

Słuchałem pękania gałęzi, gdy wybierałem drogę przez noc.

Kiedy dotarliśmy do mojego motocykla, nie poświęciłem czasu na kask dla każdego z nas.

"Tam!" Okrzyki alarmowe podążały za nami.

Byliśmy poza czasem. Wskoczyłem na niego. "Trzymaj się tak mocno, jak tylko możesz".

Ruszyłem, nie zawracając sobie nawet głowy próbami ukradkowego zachowania. Potrzebowałem teraz prędkości. A mój rower był najszybszą rzeczą na drodze w większości przypadków. Każda część oprócz lusterek była matowo czarna, żeby nie świeciła.

Potrzebowałem obu rąk, aby jechać tak szybko.

Christina trzymała się jak mała małpka. Ta część była dla mnie niepokojąca. Nie mogłem wziąć jej kręgosłup pod uwagę teraz. Byliśmy na 110 mph z żadnym sprzętem bezpieczeństwa. Ale za mną byli mężczyźni gotowi zabić nas obu, więc tylko szybko pracował.

Musiałem dostać się na terytorium dziadka. Jego ludzie ustawiliby obronę.

Zjechałem z głównej drogi i przeciąłem reflektor, który zmodyfikowałem właśnie w tym celu. Przejechałem w przypadkowym tempie przez dzielnicę mieszkalną, po czym wjechałem na kilka minut do otwartego garażu. Sprawdziłem na Christina i była wstrząśnięty, ale nadal oddycha regularnie. Czekałem jeszcze kilka minut, ale nie widziałem żadnego ruchu w cichych ulicach.

Postawiłem Christinę na nogi i zdjąłem bluzę z kapturem. Pozwoliwszy jej go założyć, żeby nie było jej zimno, poszła za mną, gdy włamywałem się do domu. Odczekałem minutę, nasłuchując, czy nie ma alarmu. Żadnych dźwięków.

Kiedy znalazłem się w środku, pomogłem Christinie wejść na palcach do biura. Komputer był włączony i udało mi się uzyskać wiadomość do jej dziadka. Jako odniesienia użyłem adresu na rachunkach leżących na biurku.

Mieliśmy kilka sekund zanim musieliśmy się ruszyć, więc zaimplementowałem rudymentarny hack na kamery bezpieczeństwa po odbiciu ISP wokół. Biedni ludzie, do których domu właśnie się włamałem, nie chcieli brać udziału w tej wojnie. Zostałem wymazany z systemu.

Christina i ja byliśmy na rowerze na drodze, kiedy nadjechał konwój jej dziadka.

Nalegała, abym towarzyszył jej do domu, bojaźliwie spoglądając na ludzi dziadka - którzy wyglądali jak ci, którym właśnie uciekliśmy, przynajmniej w oczach dziecka, jak przypuszczałem.

Mężczyźni gapili się na moją twarz, ale nie zamierzałem zmuszać Christiny do zdejmowania bluzy. Zgodziłam się, że będę ją wozić w jednym z SUV-ów, a jeden z ekipy dziadka zgodził się jechać za mną na rowerze. Pozwoliłem jej usiąść z przodu na miejscu pasażera, bo w SUV-ie było ciemno w nocy. Zdryfowała do snu w ciągu dwudziestu minut, które zajęło jej doprowadzenie do drzwi wejściowych.

Jej matka szarpnęła za klamkę, budząc dziewczynkę, gdy ja szukałem przycisku odblokowującego.

"Moje dziecko! Moje dziecko!"

Spojrzałem w dół na moje kolana, ponieważ surowa desperacja w jej głosie przywołała wspomnienia, których nie chciałem ponownie przeżyć.

Za siedzeniem, które Christina właśnie opuściła, leżała kurtka.

Wsunąłem ją na siebie, gdy jej ojciec dotarł do huddle. Szczęśliwe łzy i okrzyki ulgi stały się najgłośniejszymi odgłosami nocy. Naciągnąłem kaptur kurtki na twarz, zanim wyszedłem z SUV-a.

Matka stała i krzyczała z siłą na mężczyzn dziadka. "Zostaw. Wynoś się stąd. Jak śmiesz? Jak śmiesz?"

Może była irracjonalna z braku snu, ale nie winiłem jej. Mordercy otaczali jej dziecko.

Łącznie ze mną.

Christina wskazała na mnie. "On jest dobry."

Poczułem, że kolana na moment robią mi się słabe. Spojrzałem na swoje stopy. Byłem tak daleko od dobrego. Ona właśnie przypomniała mi o innej małej dziewczynce z dawno temu.

"Cóż, w takim razie może zostać. Ale reszta niech się stąd wynosi albo dzwonię po gliny". Była wściekła.

Był tu rodzinny dramat, którego nie chciałem być częścią. Miałem tylko nadzieję, że jakkolwiek to się skończy dla Christiny. To był najlepszy los.

Jeden mężczyzna podszedł do mnie, a ja wyjrzałem na niego z głębi kaptura.

"To moja kurtka."

Nic nie powiedziałem.

"Dobrze, teraz chyba jest twoja".

Przechyliłem głowę.

"Na pewno jest twoja. Dobra robota, Mercy. Jezu. Masz to? Musisz wkrótce wyjść, bo szef nie zapłaci. Mówi, że jesteś straszniejsza niż ktokolwiek, kogo kiedykolwiek spotkał."

Milczałam. Tak jak lubiłem. Im mniej mówiłem, tym więcej sobie wyobrażali. Wykonałem zadanie. Niemożliwe do wykonania zadanie.

Dziadek obiecał mi przysługi za powrót jego wnuczki do syna i synowej. Odrzuciłem je. Chciałem pieniędzy. Tylko pieniędzy. Nie chciałem być związany z żadnym z tych dupków.

I chciałem uratować Christinę.

Zbliżyła się i objąłem ją delikatnie, uważając na jej plecy. Szepnąłem, że może spać w ciemności, bo już nigdy nie pozwolę, by spotkało ją coś złego.

I dodałem ją do bardzo krótkiej listy kobiet, które obserwowałem, bo od tego zależało moje zdrowie psychiczne.

Moja siostra, Ember. Rebecca Dixie Stiles. A teraz Christina Feybi.

Ale tylko Christina wiedziałaby, że to robię.




Rozdział 4

==========

4

==========

WOLNOŚĆ KOŚCI

Becca

Zdejmowanie stanika push-up po całonocnej pracy było orgazmem samym w sobie.

Byłam w stanie wyciągnąć go przez otwór na ramię mojej różowej koszulki, zanim jeszcze moje drzwi zostały zamknięte.

"Oh, Sweet Nelly. Witamy w domu, dziewczyny." Masowałam swoje cycki, kopiąc moje bojowe obcasy po pokoju. Lewy pomknął do kuchni, prawy wylądował w pobliżu mojej kanapy.

Była 3:00 rano. Praca do późnych godzin nocnych była czymś, do czego byłam przyzwyczajona, ale tworzyła ciekawe nawyki.

Jak robienie ładnej, dużej sałatki z dużą ilością awokado, podczas gdy reszta mojego apartamentowca prawdopodobnie spała.

SMS od Henry'ego sprawił, że przestałam siekać marchewki.

Wyprowadziłaś się.

Prychnęłam i odpowiedziałam:

Uprawiałeś seks, zanim mi to wysłałeś, prawda?

Henry wysłał następnego z uśmiechniętą twarzą.

Oczywiście.

Dałam telefonowi palec. Szkoda, że nie uprawiałam seksu.

Henry znów wysłał SMS-a.

No i jak było w Altonie?

Zastanowiłam się nad swoim ekranem. Więc jak było z Altonem? Nie dość dobry, by zabrać go do domu na seks. Użyłam funkcji voice to text, żeby powiedzieć Henry'emu właśnie to, a potem dodałam więcej.

Alton był miły. Przyjemny. Starał się za bardzo. Komplementy przychodziły szybko i mocno. Ponad miarę.

Byłam na to gotowa. Dostałam to. Strój, który nosiłam, by zarabiać pieniądze, został zaprojektowany tak, by portfele były luźne, a kutasy twarde.

Ale ten facet, którego przysłała moja matka, przypominał, że nie jestem odpowiednia. Była mężatką w wieku 20 lat. Ze mną w ciąży w wieku 21 lat.

To był papierek lakmusowy sukcesu mojej matki.

Moje wykształcenie humanistyczne było uważane za całkowitą stratę czasu, ponieważ nie skończyłam studiów z obrączką na palcu.

College był najlepszym targiem mięsa dla mężów.

"Zdobądź ich, póki jesteś młoda, by mieć wybór."

Miałam ostry język i liberalną waginę. Wiedziałam, że nie potrzebuję mężczyzny, by uczynić mnie tym, kim jestem.

Byłam też tą małą dziewczynką, która miała poparzenia uszu od lokówki wewnątrz głowy, bo moje włosy musiały być idealne dla mamy.

Chciała widzieć swoją mamę szczęśliwą. A szczęśliwa była jasno zdefiniowana: Bądź piękna. Bądź młoda. Zdobądź mężczyznę.

Osąd przesiąkł do kochającego wyrazu mojej matki. Powiązałem to tonące uczucie z budulcem tego, jak stałem się sobą.

Byłam wszystkim, co miała.

Kiedy mój ojciec zostawił ją dla młodszej kobiety, moja matka była przygnębiona i dzieliła się z ośmioletnią córką czymś więcej niż powinna.

A mój ojciec zostawił nie tylko ją. Założył rodzinę z nową żoną, ale ja nie byłam mile widziana w jego domu po tym, jak nowa żona urodziła moją przyrodnią siostrę.

Wtedy zakorzeniły się wątpliwości mamy co do tego, że obie byłyśmy niepożądane. Byłem wystarczająco stary, by wiedzieć, że jestem wszystkim, co mama miała, i wystarczająco młody, by wierzyć, że mogę załatać dziurę, którą miała.

W ten sposób trzymała się mnie do dziś. Tyle lat później. Kiedy próbowałam ignorować ustawienia lub komentarze na temat mojego makijażu czy włosów, zaczynała odpływać od szczęścia.

Była na wiecznej diecie, żeby dobrze wyglądać w swojej sukni ślubnej, którą już posiadała. Do ślubu, którego nigdzie nie planowałam.

A już najmniej do bardzo atrakcyjnego Altona.

Rano, po zajęciach gorącej jogi mamy, dostałabym kilka SMS-ów, a potem w końcu telefon, żeby dowiedzieć się, jak poszła randka.

Alton był wysoki, co przyprawiało moją mamę o zawrót głowy. Wzrost oznaczał sukces. Dobrzy mężowie byli wysocy. A fakt, że pracował w salonie BMW, był kolejnym nacięciem w pasie przyszłego męża.

Poczułam, że moja postawa się pochyla.

Jakby Henry mógł usłyszeć moją depresję z odległości wielu kilometrów, znów pojawiła się w moich wiadomościach tekstowych.

Jesz?

Odpowiedziałem szybko. Tak.

Odpowiedziała. Chcesz się spotkać na FaceTime i obejrzeć Suicide Squad?

Wpisałem: Tak.

Połączyłem się z Henry, która jadła ogromny talerz naleśników. Dick stał za nią, machając. Uśmiechnąłem się. Byłem wdzięczny, że chciała się upewnić, że czuję wsparcie, ale widok Dicka patrzącego na tył głowy Henry'ego, jakby właśnie zawiesiła księżyc, był ciężki do strawienia dzisiejszej nocy.

Chciałam tego, co ona miała. Natychmiast poczułam się okropnie, że zazdrość przeszywa mnie na wskroś.

Włączyłam film w telewizorze i oglądaliśmy. Ja na kanapie, Henry z głową na rozpiętej klatce piersiowej Dicka. Kiedy Joker skończył swój skok do kadzi z kwasem, oboje wyłączyliśmy film.

Trochę za bardzo podobała nam się ta pewna część. Dick pewnie bardziej by się nad nią rozpływał w seksie. Podszedłem do biurka i naszkicowałem kota, żeby się uspokoić. Uwielbiałam rysować.

Ale po czterdziestu pięciu minutach sztuki, nadal byłem kluczony. Była prawie piąta rano, wiedziałem, że moja matka zadzwoni za niecałe dwie godziny. Musiałem jeszcze wziąć prysznic, ale zostałem na kanapie i stukałem w moją ulubioną aplikację.

Jak już mówiłem, dziwne nawyki zdarzały się tak wcześnie rano. Uzależniłem się od zdalnej gry na automacie z pazurami, Grabby Tabbies. Mogłem go kontrolować za pomocą przycisków na moim telefonie, i wygrałbym najsłodsze wypchane pluszowe zwierzęta. Musiałam wydać prawdziwe pieniądze, co było uciążliwe, ale dostawałam prawdziwe rzeczy, które wygrywałam, dostarczane do mojego mieszkania.

Dzisiaj przyjrzałam się ofercie. Maszyna miała wypchane lamy i wiedziałem, że w to wchodzę. Załadowałem na swoje konto kredyty o wartości dziesięciu dolarów i zabrałem się do pracy.

Kluczem było przesuwanie zwierzęcia w kierunku zsypu w małych odstępach czasu i posiadanie cierpliwości. Po pięciu próbach udało mi się wygrać lamę.

Odłożyłem telefon i wykonałem swój zwycięski taniec. Nic nie było tak ekscytujące jak wygrana w maszynie z pazurami.

Nadszedł czas na gorący prysznic. Zastanawiałem się, jak długo potrwa, zanim moja lama przybędzie.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Becca"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści