Jego pierwsza dama

Rozdział pierwszy (1)

Noah

Kiedy słyszysz słowo Tennessee, o czym myślisz?

Może twoja pierwsza myśl to muzyka country. Może nawet widzisz te jasne światła Nashville, słyszysz różne zespoły, gdy ich dźwięki wylewają się z barów i mieszają się w symfonii na ulicach. Może myślisz o Elvisie, o Graceland, o Dollywood i niezliczonych innych muzycznych zabytkach. Może czujesz prestiż Grand Ole Opry, lub cud Country Music Hall of Fame. Może czujesz historię promieniującą z Beale Street w Memphis.

A może myślisz o Great Smoky Mountains, o świeżym powietrzu i wędrówkach, o majestatycznych widokach i długich weekendach w domkach. Może można zamknąć oczy i zobaczyć czubki tych gór zakończone w biały, może usłyszeć wezwanie Tennessee Warbler, może zapach świeżej sosny i dębu.

Może, kiedy myślisz o Tennessee, wszystko to i więcej przychodzi ci na myśl.

Ale dla mnie wyczarowało tylko jedno, dwusylabowe słowo.

Whiskey.

Widziałem bursztynowe płynne złoto za każdym razem, gdy zamykałem oczy. Czułem zapach jej dębowego wykończenia z każdym oddechem, który brałem. Moje kubki smakowe zostały wyszkolone w młodym wieku, aby wykryć każdą delikatną nutę w butelce, a moje serce zostało wyszkolone do kochania whiskey na długo przed tym, jak kiedykolwiek nauczyło się kochać kobietę.

Whiskey Tennessee była częścią mnie. Była w mojej krwi. Urodziłem się i wychowałem na niej, a w wieku dwudziestu ośmiu lat nie było dla mnie zaskoczeniem, że byłem teraz częścią zespołu, który hodował i wychowywał najsłynniejszą Tennessee whiskey na świecie.

To zawsze było dla mnie w kartach. I to było wszystko, czego kiedykolwiek chciałem.

Przynajmniej tak mi się wydawało.

Aż do dnia, w którym Ruby Grace wróciła do miasta.

Moje uszy były zatkane jaskrawymi, neonowo-pomarańczowymi gąbkami, ale wciąż mogłam usłyszeć zgrzytliwy głos Chrisa Stapletona, który skrzeczał za głośnym chrzęstem maszyn. Otarłem pot z czoła, gdy zacisnąłem metalowy pierścień na kolejnej beczce whiskey, wysyłając ją dalej w dół linii, zanim zacząłem od następnej. Lato było już za kilka tygodni, a destylarnia pęczniała od upału w Tennessee.

Bycie zbieraczem beczek w Destylarni Whiskey Scooter było przywilejem. Było nas tylko czterech, zgrany zespół i dobrze nam płacono za wykonywanie pracy, do której jeszcze nie doszli, jak wyszkolić maszyny. Każda beczka była ręcznie robiona, a ja każdego dnia podnosiłem ich setki. Nasze beczki były częścią tego, co czyniło naszą whisky tak rozpoznawalną, częścią tego, co czyniło nasz proces tak unikalnym i częścią tego, co uczyniło Scootera nazwą domową.

Mój dziadek również zaczynał jako dostawca beczek, kiedy miał zaledwie czternaście lat. To on wyznaczył standardy, ułożył proces i uczynił go tym, czym jest dzisiaj. W ten sposób założyciel firmy, Robert J. Scooter, zauważył go po raz pierwszy. To był początek ich przyjaźni, partnerstwa, ich dziedzictwa.

Ale to dziedzictwo zostało przerwane dla mojego dziadka, dla mojej rodziny. Nawet gdybym wyprowadził się z tego miasta, z destylarni, która była tak samo błogosławieństwem dla mojej rodziny, jak i przekleństwem, nigdy bym tego nie zapomniał.

"Hej, Noah", zawołał Marty nad ostrym cięciem kolejnego szczytu beczki. Iskry poleciały w górę wokół jego gogli ochronnych, jego oczy na mnie zamiast na drewno, ale jego ręce poruszały się w stałym, wiedzącym rytmie. "Słyszałem, że dziś rano zrobiłeś spacer wstydu do pracy".

Reszta załogi snickered, kilka kocich rozmów i gwizdy dzwoniąc out jak stłumiłem grymas.

"Co to jest dla ciebie?"

Marty wzruszył ramionami, przesuwając dłonią po swojej gęstej brodzie. Była gęsta i ciemna, końcówki były pokryte siwizną, podobnie jak długie włosy, które obramowywały jego dużą twarz. "Mówię tylko, że może mógłbyś przynajmniej wziąć prysznic następnym razem. Od piątej rano pachnie jak seks".

"To jest to, co to jest?" PJ zapytał, zatrzymując się, aby dostosować swoje prawdziwe okulary pod ochronnymi. Jego twarz wykręciła się, grube czarne oprawki wznoszące się na jego pomarszczonym nosie, gdy potrząsnął głową. "Myślałem, że w stołówce znowu serwują nam paluszki rybne".

To zarobił guffaw od chłopaków, a ja slugged nasz najmłodszy członek załogi na ramieniu. W wieku 21 lat PJ był żółtodziobem, młodym chłopcem, i był też najmniejszy z nas. Jego ramiona nie były stonowane od podnoszenia beczek dzień w dzień przez lata, ale jego dłonie w końcu zaczęły twardnieć pod rękawicami roboczymi.

"Nie, to tylko majtki twojej mamy, PJ. Dała mi je na pamiątkę. Tutaj", powiedziałem, prawa ręka nurkując do mojej kieszeni. Wyciągnąłem chusteczkę, przemykając ją pod nosem, zanim zdążył się odciągnąć. "Dostań lepszy powiew".

"Pieprz się, Noah." Strząsnął mnie z grymasem, gdy chłopaki wybuchli w kolejnym pasie śmiechu.

Potrząsnąłem chusteczką nad jego głową ponownie, zanim schowałem ją, ręce przesunęły się po więcej klepek drewna, aby zbudować następną beczkę. Potrzebowałem od trzydziestu jeden do trzydziestu trzech klepek, aby stworzyć jedną, a ja miałem to opanowane do perfekcji - mieszałem i dopasowywałem rozmiary, szerokość, aż powstała idealna beczka. Od ponad siedmiu lat, odkąd zacząłem je robić w wieku dwudziestu jeden lat, nie miałem żadnej nieszczelnej beczki. Zajęło mi tylko sześć miesięcy, aby opanować mój proces i do moich dwudziestych drugich urodzin byłem najszybszym raiserem w naszym zespole, mimo że byłem wtedy najmłodszy.

Mama zawsze mówiła, że tata byłby dumny, ale ja nigdy nie będę wiedział na pewno.

"Poważnie jednak," kontynuował Marty. "To już trzy razy teraz skradałeś się z domu Daphne Swan z kogutami budzącymi słońce za tobą. Gotta być rekord dla Ciebie".

"Niedługo kupi sobie pierścionek" - pipnął ostatni członek naszego zespołu. Eli był zaledwie kilka lat starszy ode mnie i wiedział lepiej niż ktokolwiek, że nie robię związków. Ale na tym jego wiedza o mnie się kończyła, bo tak jak wszyscy inni zakładał, że to dlatego, że jestem playboyem.

Wszyscy zakładali, że będę singlem do końca czasów, skacząc z łóżka do łóżka, nie dbając o to, czyje serce zostanie złamane w tym procesie.

Ale ja chciałem się ustatkować, dać dziewczynie nazwisko Becker i mieć kilkoro dzieci, za którymi można by się uganiać - może bardziej niż ktokolwiek inny w Stratford. Tylko że w przeciwieństwie do wszystkich moich przyjaciół nie zrobiłbym tego tylko z pierwszą dziewczyną, która upiecze mi ciasto. W naszym małym miasteczku było mnóstwo pięknych dziewczyn, ale ja szukałem czegoś więcej, miłości takiej jak ta, którą mieli moja mama i tata.



Rozdział pierwszy (2)

Każdy, kto znał moich rodziców, wiedział, że prawdopodobnie będę szukał przez jakiś czas.

"Daphne i ja jesteśmy przyjaciółmi" - wyjaśniłem, układając w stos kolejną beczkę. "I mamy porozumienie. Ona chce być trzymana w nocy, a ja chcę być ujeżdżana jak byk na rodeo". Wzruszyłem ramionami. "Pomyśl o tym jak o współczesnym barterze".

"Potrzebuję takiego przyjaciela," mruknął PJ, i wszyscy roześmialiśmy się akurat w momencie, gdy drzwi sklepu zamachnęły się.

"Tour coming through," nasz kierownik, Gus, zadzwonił. Trzymał oczy na papierach, przez które się tasował, gdy stopy niosły go w kierunku jego biura. "Noah, przyjdź do mnie, jak już odejdą".

"Tak jest," odpowiedziałem, i podczas gdy chłopaki wszyscy zrobili złowieszcze oooh na mój koszt, nie byłem zdenerwowany. Gus miał dla mnie tylko szacunek, tak jak ja dla niego, i wiedziałem może zbyt pewnie, że nie mam kłopotów. Miał robotę, która wymagała obsługi, a ja zawsze byłem jego wyborem.

Drzwi otworzyły się ponownie, a dokuczanie umarło natychmiast, wszyscy skupiliśmy się na zadaniu pod ręką, gdy mój brat poprowadził grupę turystów do środka.

"W porządku, pamiętaj teraz, że jest to kolejny obszar, w którym nie wolno robić zdjęć. Proszę odłożyć swoje telefony, dopóki nie wyjdziemy z powrotem na zewnątrz. Ponieważ jesteśmy jednym z ostatnich browarów, który wciąż robi swoje własne beczki, nie chcemy, aby nasze sekrety wydostały się na zewnątrz. Wiemy, że co najmniej połowa z was została wysłana z Kentucky, aby nas szpiegować."

Grupa zaśmiała się miękko, wszystkie ich oczy szerokie, jak filtrowane w celu uzyskania lepszego spojrzenia na nas. Marty nienawidził wycieczek i już słyszałam jego chrząkanie z dezaprobatą, jakby grupa została wysłana tylko po to, by zrujnować mu dzień. Ale ja? Uwielbiałem je, nie tylko dlatego, że oznaczało to, iż Scooter Whiskey wciąż był nazwą domową, a co za tym idzie - bezpieczeństwem pracy - ale także dlatego, że oznaczało to szansę na poszarpanie mojego młodszego brata.

Miałem trzech braci - Logana, Michaela i Jordana.

Jordan był najstarszy - starszy ode mnie o cztery lata. Mama i tata adoptowali go, zanim się urodziłem, i choć może nie wyglądał jak reszta klanu Beckerów, był jednym z nas, na wskroś.

Michael był najmłodszy z nas w wieku zaledwie siedemnastu lat, tylko jedno lato stało między nim a ostatnim rokiem szkoły średniej.

A Logan, który właśnie wszedł przez drzwi z wycieczką, był drugim najmłodszym. Był dwa lata młodszy ode mnie, co oznaczało, że był moim ulubieńcem do podrywania.

W końcu był moim pierwszym młodszym bratem.

Kiedy już cała grupa znalazła się w środku, Logan z szerokim uśmiechem gestykulował do nas.

"To są zacni dżentelmeni znani jako nasi barrel raisers. Być może pamiętacie, że uczyliście się o nich z wcześniejszego filmiku. Jak wspomniano w nim, każda z naszych beczek jest wykonywana ręcznie, przez zaledwie czterech znakomitych dżentelmenów - Marty'ego, Eli'ego, Noaha i PJ'a."

Wszyscy pomachaliśmy, gdy Logan nas przedstawił, a ja zerknąłem z uśmiechem w kierunku najgorętszej dziewczyny na wycieczce. Była starsza, może w połowie lat trzydziestych, i wyglądała jak czyjaś mama. Ale jej cycki były tak perkate, jak wyobrażałem sobie, że były w dniu jej dwudziestych pierwszych urodzin, a ona patrzyła na mnie jak na gorący kawałek chleba po miesiącu bycia na diecie no-carb.

Odwzajemniła mój uśmiech, kręcąc wokół palca pasmo swoich jasnych blond włosów, szepcząc coś do grupy dziewczyn, z którymi była, zanim wszystkie zachichotały.

Logan kontynuował, mówiąc o tym, jak nasza czwórka jako zespół robiła ponad pięćset beczek każdego dnia, zanim wysłała je w dół linii do zwęglenia i opiekania. Wyjaśnił, że Scooter Whiskey jest właściwie bezbarwna, kiedy po raz pierwszy trafia do naszych beczek, a to właśnie proces dębu i zwęglania wydobywa z niej bursztynowy kolor i słodki smak, do którego są dziś przyzwyczajeni.

Mimo że moje ręce pracowały na autopilocie, obserwowałem brata z balonem dumy pęczniejącym w mojej piersi. Jego włosy były w kolorze piaskowego orzechowego brązu, tak jak moje, choć jego kręciły się nad krawędziami czapki, a moje były obcięte krótko w fade. Stał o kilka centymetrów wyższy ode mnie, co zawsze mnie irytowało w okresie dorastania, i był chudy od lat gry w baseball, gdzie ja byłem krzepki od lat gry w piłkę nożną, zanim zostałem raiserem beczki.

Jeśli dorastałeś jako chłopiec w Stratford, uprawiałeś przynajmniej jeden sport. To było po prostu wszystko.

Choć mieliśmy swoje różnice, każdy, kto stał z nami w jednym pomieszczeniu, mógł wskazać nas jako braci. Logan był jak mój najlepszy przyjaciel, ale był też jak mój własny syn. Przynajmniej tak to widziałem po śmierci taty.

Tak jak raiserów beczek była tylko garstka, tak samo było z przewodnikami wycieczek. Byli oni twarzą naszej destylarni, a oprócz tego, że byli dobrze opłacani za swoją wiedzę i charyzmę, otrzymywali również wysokie napiwki od turystów przejeżdżających przez miasto. Była to jedna z najbardziej poszukiwanych posad, a Logan zdobył ją w wieku osiemnastu lat - po śmierci taty, co oznaczało, że nie otrzymał żadnej pomocy w zdobyciu stanowiska.

Dostał tę pracę, bo był w niej najlepszy, więc byłam z niego dumna, tak samo jak wiedziałam, że nasz tata byłby.

Nie było niespodzianką dla naszej rodziny, gdy ją zdobył, biorąc pod uwagę jego niezwykłą dbałość o szczegóły. Był taki od dziecka - nic w jego pokoju nigdy nie było na swoim miejscu, jadł posiłki w określonej kolejności i zawsze odrabiał lekcje zaraz po wyjściu ze szkoły, dokładnie tak, jak należało, a potem wykonywał swoje obowiązki, zanim w ogóle pomyślał o zabawie na dworze.

Aby Logan czuł się komfortowo, wszystko musiało być w porządku.

Biedak prawie zdążył przejść przez cały swój spiel, kiedy kopnąłem beczkę, nad którą pracowałem i upuściłem metalowy pierścień na podłogę, tworząc głośne zamieszanie.

"Ach, mój palec!"

Chwyciłem mocno mój prawy środkowy palec, grymasząc z bólu, gdy reszta załogi poleciała na moją stronę. Turyści sapali z przerażenia, obserwując bezradnie, jak chrząkałem i przeklinałem, stosując nacisk.

"Co się stało?"

"Czy nic mu nie jest?"

"O Boże, jeśli jest krew, to zemdleję".

Musiałam się przemóc, żeby się roześmiać z tego ostatniego, co było prawie pewne, że pochodzi od gorącej mamy z wielką półką.




Rozdział pierwszy (3)

Logan sprint nad, jego twarz blada jak on shoved PJ z drogi, aby dostać się do mnie.

"Cholera, Noah. Co ty zrobiłeś? Nic ci nie jest?" Uderzył PJ'a w ramię. "Idź po Gusa!"

"Czekaj!" Zawołałem, wciąż grymasząc, gdy uniosłem rękę. To było w ciasnej pięści, a z oczami wszystkich ustalonych na nim, powoli toczył palce mojej wolnej ręki obok niego, jak byłem koaxing otworzyć Jack in the Box, a ja flipped mój mały brat off z shit-eating grin.

Chłopaki wszyscy się śmiali, gdy mój brat wydał z siebie sfrustrowane westchnienie, przewracając oczami, zanim chwycił mnie za szyję w uścisku. Strząsnąłem go ze mnie, kradnąc jego kapelusz i rzucając go na własną głowę do tyłu, gdy ścigałem się w kierunku jego grupy wycieczkowej.

"Przepraszam za przestraszenie, ludzie", powiedziałem, odgrywając urok drawl, który otrzymałem naturalnie od urodzenia i wychowania w Stratford. "Nie mogłem przepuścić okazji, aby dać mojemu młodszemu bratu tutaj ciężki czas".

Było jeszcze kilka spojrzeń zamieszania skierowanych w naszą stronę, ale powoli, wszyscy uśmiechnęli się, jak ulga przemywa nad nimi.

"Więc, jesteś w porządku?" usłyszałem miękki głos, który zapytał. "Nie jesteś ranny?"

To była mama, a ja oparłam się o jedną z maszyn na jednym ramieniu, gdy wykrzywiłam uśmiech w jej stronę.

"Tylko przez fakt, że przeszedłem całe życie nie znając cię, kochanie".

Jej przyjaciółki wszystkie zachichotały, jedna z nich nosiła guzik BRIDE TO BE, którego wcześniej nie zauważyłam. Mama wciąż się rumieniła, gdy Logan zerwał mi z głowy kapelusz, kręcąc mną z powrotem w kierunku beczki, którą porzuciłem.

"W porządku, Casanova. Zostaw moją grupę w spokoju".

"Po prostu sprawiając, że ich wycieczka po Scooter Whiskey Distillery będzie jedną z tych, których nigdy nie zapomną, mały bracie", chided, mrugając raz jeszcze do mamy, zanim wróciłem do pracy.

Logan kontynuował już kolejną część swojej wycieczki, gdy wyprowadzał grupę, a ja trzymałem oczy mamy przez całą drogę, aż wyszła za drzwi.

Wyobraziłam sobie, że później wieczorem znajdę ją w jedynym barze w mieście.

Marty zrugał mnie za głupotę, a PJ i Eli przybili mi subtelnie piątki. Wszyscy byli przyzwyczajeni do moich figli, zwłaszcza kosztem moich braci. Kiedy dorastasz w tym samym mieście, z tymi samymi ludźmi, wszyscy pracują w tym samym miejscu i wykonują tę samą cholerną robotę, uczysz się wykorzystywać jak najwięcej z tego, co można wcisnąć w codzienną rutynę.

"Noah."

Głos Gusa otrzeźwił mnie, a ja upuściłem mój kokieteryjny uśmieszek, prostując się na jego wezwanie.

"Moje biuro. Teraz."

Nawet nie podniósł się z krzesła, ale wiedziałem, że słyszał zamieszanie po psikusie. Moja pewność siebie w byciu nietykalnym jako pracownik Scootera wyślizgnęła się trochę, gdy odkleiłem rękawice robocze i zrobiłem drogę do jego biura.

"Zamknij za sobą drzwi", powiedział nie patrząc w górę.

Moje uszy trochę zadźwięczały w tej nagłej ciszy i pozwoliłem, aby drzwi się zamknęły, zanim usiądę na jednym z dwóch krzeseł naprzeciwko niego.

Gus spojrzał na mnie przez papiery, które wciąż miał w rękach, jedna brew wygięła się, zanim westchnął i upuścił papiery na biurko. "Po pierwsze, chociaż doceniam, że wnosisz trochę śmiechu do tego miejsca, nie baw się, gdy chodzi o bezpieczeństwo pracy, dobrze?".

"Tak jest."

"Wiem, że Logan jest twoim bratem i nie mam nic przeciwko okazjonalnym figlom. Ale odcięcie palca to nie jest śmieszna sprawa. Nasz założyciel jest tego dowodem."

Historia naszego założyciela odchodzącego z powodu drobnego urazu palca była jedną z tych, które zawsze opowiadaliśmy wycieczkom, które przez nią przechodziły. Był to zdrowy mężczyzna, starszy, ale nie cierpiący na żadną chorobę, a w końcu dopadła go duma. Przeciął sobie środkowy palec w miejscu, gdzie łączył się on z podstawą dłoni, ale zamiast powiedzieć komuś o tym, po prostu go zawinął i poszedł wykonywać swoje normalne obowiązki.

Infekcja odebrała mu życie zanim nadszedł czas.

"Rozumiem, proszę pana. To się już nie powtórzy."

"Dobrze." Kopnął z powrotem w swoje krzesło, przejeżdżając ręką po swojej łysej głowie, gdy jego oczy ponownie spadły na papier. "Mamy tu potencjalnego kupca, który chce jedną z naszych luf. Ale sytuacja jest trochę niepewna."

"Jak to?"

Nie było niczym dziwnym, że Gus prosił mnie o pokazanie jednej z naszych rzadkich beczek potencjalnym nabywcom, głównie starszym dżentelmenom ze zbyt dużą ilością pieniędzy, którzy nie wiedzieli już co z nimi zrobić. Każda beczka sprzedawała się za góra piętnaście tysięcy dolarów, większość z tych pieniędzy trafiała do dobrego, starego Wuja Sama.

"Cóż, kupujący ma tylko dziewiętnaście lat".

"To jest nielegalne."

"Dzięki za stwierdzenie oczywistości". Gus grzmotnął ręką w stos papierów, na które się gapił. "Ona jest Barnett."

Gwizdnąłem. "Ach. Więc nie możemy powiedzieć nie".

"Nie możemy powiedzieć nie."

"Ale nie możemy też pozwolić, żeby to się wydało, zwłaszcza, że hrabstwo Briar tylko szuka powodu, żeby nas znowu zamknąć".

"Szybko łapiesz o co chodzi."

Przytaknąłem, drapiąc się po niechlujstwie na szczęce. Barnettowie byli jedną z najbardziej wpływowych rodzin w mieście, tuż obok Scooterów i, swego czasu, Beckerów. Barnettowie mieli w swojej linii rodzinnej długą linię burmistrzów, a jeśli chcieli pojedynczą beczkę Scooter Whiskey, nie było mowy o odmowie - niezależnie od wieku.

"Kiedy ta dziewczyna przyjdzie?"

"Jest tu teraz, właściwie. Dlatego cię wezwałem. Musisz pokazać jej beczkę, ale niech to nie będzie nic wielkiego. Nie rób naszej normalnej degustacji, tak dla bezpieczeństwa. Pokaż jej pokój, daj jej puszysty podział tego, co dostaje za swoje pieniądze i zabierz ją stąd."

"Czy jej rodzice odbiorą beczkę podczas ceremonii?"

Każdego roku organizowaliśmy dużą ceremonię - lepiej opisaną jako impreza w stylu backwoods - aby ogłosić różne beczki, ich wyraźne nuty i smaki oraz ich nowych właścicieli. Otwieramy również jedną z beczek, aby miasto mogło się nią rozkoszować. To była jedyna beczka, która nie została sprzedana najwyżej licytującemu.

"Najwyraźniej jej narzeczony jest. Ma dwadzieścia cztery lata, więc jest legalny."

"Dlaczego więc to nie on może to sprawdzić?"

Gus uszczypnął się w brew. "Nie wiem, dziewczyna chce mu to dać jako prezent ślubny, jak sądzę. Czeka, przy okazji, a ja chcę, żeby to było załatwione. Dasz radę?"

"Zajmę się tym."

Bez kolejnego słowa, Gus oddalił mnie, bardziej niż szczęśliwy, aby pozwolić mi zrobić jego brudną robotę.

Wślizgnąłem się do naszej jedynej łazienki w naszym małym udziale w destylarni, myjąc ręce i twarz najlepiej jak mogłem z krótkim wyprzedzeniem. Nie żeby to miało znaczenie. Ludzie, których stać było na wydanie tego, co ja zapłaciłbym za dobry samochód, na beczkę whisky, mieli w dupie to, jak wyglądam, kiedy im o tym opowiadałem. Obchodziło ich tylko płynne złoto w środku.

Więc osuszyłem twarz i ręce, powtarzając słowa, które powiedziałem setkom bogatych mężczyzn i kobiet przed tym jednym, ponieważ sentyment Gusa zadzwonił prawdziwy w moim własnym umyśle.

"Miejmy to już za sobą".




Rozdział drugi (1)

Noah

Za każdym razem, gdy musiałem udać się do centrum powitalnego, zawsze przyciągałem więcej niż kilka ciekawskich spojrzeń.

W centrum było kilka małych grup turystów, którzy robili sobie zdjęcia z posągiem założyciela i czytali o przemianie naszych butelek na przestrzeni lat, czekając na swoją kolejkę. Gdy przechodziłem, głowy się odwracały, brwi się łukowały, gdy przyglądali się mojemu wyglądowi. To miało sens, bo zawsze byłem brudny i trochę śmierdzący. Moja mama twierdziła, że powodem, dla którego zatrzymywali się, by się gapić, był fakt, że byłem "wystarczająco przystojny, by chór kościelny jąkał się unisono".

Powiedziała, że to też dostałem od taty.

Ja nadal twierdziłem, że to przez ten cały zapach.

Uśmiechnąłem się do pary starszych kobiet przy kasie, które nie były ani trochę zawstydzone, gdy się na mnie gapiły. Ich mężowie, z drugiej strony, patrzyli na mnie jak na robaka, którego trzeba zgnieść. Uśmiechnąłem się do nich i nie spuszczałem głowy.

"Noah Becker" - przywitał mnie głośny, hałaśliwy i znajomy głos, gdy zbliżałem się do kasy biletowej. "Czemu zawdzięczam tę przyjemność?".

"Przyszedłem błagać cię o randkę, oczywiście". Pochyliłem się nad biurkiem swobodnie, zarozumiały uśmiech w miejscu. "Co powiesz, Lucy? Pozwól mi obracać cię na parkiecie w ten piątek?"

Ona cacknęła się, jej jasne oczy marszczą się pod jej rumiane policzki. Jej skóra była ciemnym umberem, ale zawsze łapałem nutę czerwieni, kiedy flirtowałem z Lucy. Była w wieku mojej mamy, słodka kobieta, która miała reputację tuczenia nas wszystkich w gorzelni swoim domowym ciastem ze słodkich ziemniaków.

"Nie mogłeś sobie ze mną poradzić".

"Och, czyż ja tego nie wiem." Stuknąłem knykciem w biurko, rozglądając się po miejscu do siedzenia. "Szukam potencjalnego nabywcy beczki. Miała czekać tutaj na górze."

"Ach," powiedziała Lucy, jej wargi szturchnęły się, gdy języczkiem musnęła swój policzek. "The Barnett."

"Taki zły, co?"

Lucy skinęła w kierunku drzwi wejściowych. "Zbyt ładny dla manier, jak sądzę. Ale potem znowu, nie może naprawdę winić jej, biorąc pod uwagę, kim jest jej matka."

Lucy nadal mówiła, ale moje spojrzenie skierowało się na ognistowłosą dziewczynę, która spacerowała na zewnątrz. Światło słoneczne odbijało się od jej kasztanowych włosów jak od czerwonego morza, jej oczy były osłonięte przez okulary przeciwsłoneczne zbyt duże dla jej twarzy, podczas gdy jej białe szpilki przenosiły ją z jednego brzegu chodnika na drugi. Jedną rękę miała skrzyżowaną nad szczupłą talią, podkreśloną złotym paskiem wokół jej białej sukni, a w drugiej trzymała telefon komórkowy przy uchu. Jej usta poruszały się równie szybko jak jej stopy, puchary pomalowane na ten sam karmazynowy odcień co jej włosy.

Miała dziewiętnaście lat, ubrana jakby miała co najmniej trzydzieści, z chodem, który powiedział mi, że nie bierze żadnego gówna.

"Wyszła na zewnątrz, aby odebrać telefon kilka minut temu", powiedziała Lucy, zwracając moją uwagę z powrotem na nią. "Chcesz, żebym dał jej znać, że jesteś gotowy?"

"Nie, nie", powiedziałem szybko, moje oczy podróżujące z powrotem do dziewczyny. "Mam to. Dzięki, Lucy."

Kiedy wypchnąłem się na upał Tennessee, mrużąc oczy przed blaskiem słońca, pierwszą rzeczą, którą zauważyłem były jej nogi.

Oczywiście widziałem je od środka, ale dopiero gdy byłem tuż przy niej, dostrzegłem ich chudą definicję. Były przecięte linią mięśni definiującą każdą smukłą łydkę, podkreśloną jeszcze bardziej przez szpiczaste obcasy, które nosiła. Była zaskakująco opalona, biorąc pod uwagę kolor jej włosów i ilość piegów na jej nosie i policzkach, a ta brązowa skóra kontrastowała z jej białą sukienką w sposób, który sprawiał, że trudno było się nie gapić. Spódnica tej sukienki była lejąca i skromna, ale odsłaniała tylko mały skrawek jej uda, a ja musiałem mentalnie spoliczkować siebie za sprawdzanie pieprzonej nastolatki.

"Mamo, nie obchodzi mnie, czy kwiaty są dust pink czy blush pink. To brzmi jak dokładnie ten sam odcień dla mnie." Zrobiła pauzę, obracając się na jednym obcasie, gdy dotarła do odległego końca chodnika.

Wciąż obserwowałem jej nogi.

"Cóż, nie jestem Mary Anne." Kolejna pauza. "Dlaczego po prostu nie zadzwonisz do niej, a następnie? Z chęcią pokłóci się z tobą o to, który odcień różu jest lepszy, jestem pewna."

"Pani Barnett?"

Zatrzymała się w połowie kroku, zsuwając okulary przeciwsłoneczne z nosa tylko na tyle, by błysnąć swoimi nawiedzającymi, leszczynowymi oczami na mnie, zanim okulary znów znalazły się na swoim miejscu.

"Muszę iść, mamo. Myślę, że..." Zawahała się, oceniając mój wygląd. "Myślę, że ten zacny dżentelmen, który będzie mi pokazywał beczkę, jest tutaj".

Uśmiechnąłem się, krzyżując ręce na piersi. Jeśli myślała, że zamierzam wycofać się ze swojej postawy I'm-better-than-you, to się myliła.

"Tak, przyjdę zaraz po tym do domu. Right. Dobra, dobra." Westchnęła, stukając stopą, zanim odciągnęła telefon od ucha. "Dobra, muszę iść, BYE."

Kiedy połączenie zostało zakończone, wypuściła kolejny długi oddech, wyciągając ramiona z powrotem prosto, jak gdyby ten oddech dał jej opanowanie. Wymusiła uśmiech w moim kierunku, telefon wsuwając do swojej dużej torebki, gdy szła w moim kierunku.

"Cześć", przywitała się, wyciągając lewą rękę. Dłoń zwisała z jej delikatnego nadgarstka, a diamentowy pierścień wielkości niklu błyszczał w słońcu na jej palcu serdecznym, gdy wisiał między nami. "Jestem Ruby Grace Barnett. Czy pokazujesz mi dzisiaj moją beczkę?"

"Jestem." Wziąłem jej rękę w swoją, jej miękka skóra jak jedwab w mojej zdziczałej, brudnej dłoni.

Jej nos marszczył się, gdy wycofywała rękę, a ona sprawdzała ją pod kątem brudu, gdy sięgała do swojej torby, wyciągając małą tubkę płynu do mycia rąk.

"Czekałam wiecznie." Roztarła kroplę środka czyszczącego w swojej dłoni i potarła ją razem z drugą. "Możemy ruszyć to wzdłuż?"

Prychnąłem, chowając ręce w kieszeniach. "Oczywiście. Moje przeprosiny, proszę pani."

Ruszyłem w kierunku magazynu, który przechowywał nasze pojedyncze beczki, nie sprawdzając, czy podążała. Usłyszałem za sobą stukot jej obcasów, jej kroki przyspieszyły, aby dogonić.

"Proszę pani", powtórzyła z niedowierzaniem. "Tak ludzie nazywają moją matkę".




Rozdział drugi (2)

"Przykro mi," powiedziałem, bez uncji rzeczywistych przeprosin w moim głosie. "Czy wolisz pannę?"

"Byłabym", powiedziała, przysuwając się do mojego boku. Jej kostki chybotały się trochę, gdy trafiliśmy na żwirową drogę. "Czy jest... czy idziemy całą drogę?"

I eyed jej obuwia. "Idziemy. Zamierzasz to zrobić?"

Prawda była taka, że mieliśmy wózek golfowy zarezerwowany specjalnie do pokazywania naszym klientom pojedynczych beczek. Z tyłu głowy wiedziałem, że powinienem go chwycić. Panna Barnett była potencjalnym kupcem. Ale sposób, w jaki Lucy zareagowała na moją wzmiankę o jej imieniu, i to, jak praktycznie skrzywiła wargę na mój widok, wystarczyło, żebym wygodnie zapomniał o wózku.

Mała panna Ruby Grace mogła chodzić w tych obcasach, które tak uwielbiała stukać.

Zwęziła oczy na moje założenie. "Zrobię to tak samo dobrze. Jestem po prostu zaskoczony, że nie masz... opcji dla swoich klientów. Zwłaszcza biorąc pod uwagę cenę produktu, o który przyszłam zapytać."

Słowa były dziwne, gdy je wypowiadała, trzymając poziom arogancji, ale złagodzony przez lilt jej Tennessee twang. To było tak, jakby wciąż była małą dziewczynką, bawiącą się w przebieranki w obcasach swojej mamy, próbującą być starszą niż była.

Zatrzymałem się gwałtownie, a Ruby Grace prawie wpadła na mnie, zanim jej pięty wkopały się w żwir.

"Mogę cię nieść" - zaproponowałam, wyciągając ręce.

Jej małe usta otworzyły się, jej spojrzenie przesunęło się po mojej brudnej koszulce. Nawet jeśli patrzyła na mnie jak na kałużę błota, którą musiała manewrować, zauważyłem lekki odcień różu na jej policzkach, bob jej gardła, gdy przełykała.

"Nie potrzebuję, żeby mnie pan niósł, sir". Wyregulowała torbę na swoim ramieniu. "Jak się nazywasz, tak czy inaczej?"

"Czy to ważne?"

Zacząłem znowu chodzić, a ona skuliła się, spiesząc się, by nadążyć.

"Co to ma znaczyć?"

To znaczy, że wiem, że nie dajesz dupy szczurowi, jak mam na imię i zapomnisz o tym, jak tylko wyjdziesz z tej destylarni i z powrotem do swojego małego, srebrnego świata.

Westchnąłem, gryząc się w język przeciwko chęci bycia dupkiem.

"Noah."

"Noah," powtórzyła, pocierając po tym swoje usta, jakby smakowała każdą sylabę mojego imienia. "Miło cię poznać."

Nie odpowiedziałem, sięgając do przodu, aby odblokować drzwi magazynu, zamiast tego. Gdy zamek kliknął, otworzyłem je, gestem wskazując Ruby Grace, by weszła.

Weszła przez framugę drzwi, przesuwając okulary na czubek głowy, gdy jej oczy przyzwyczaiły się do słabego oświetlenia. Wyraźny zapach dębu i drożdży osiadł wokół nas, a kiedy drzwi się zamknęły, oczy Ruby Grace odnalazły mnie, szerokie i ciekawe.

"Czekaj", powiedziała, gdy przerzuciłem na kilka kolejnych świateł. "Jesteś Noah Becker, prawda?"

Skóra na mojej szyi ukłuła się na sposób, w jaki wypowiedziała moje nazwisko, jakby w jej umyśle mówiło to o mnie więcej niż moje brudne ubrania.

"Co z tego?" Obróciłem się na nią, a ona była tak blisko, że jej klatka piersiowa niemalże muskała moją. Nadal była o kilka centymetrów niższa ode mnie, nawet w jej obcasach, ale jej oczy spotkały się z moimi pewnie.

"Och, przepraszam", powiedziała, robiąc nieśmiały krok do tyłu. "Nie chciałam tego w żaden sposób. Po prostu, kiedyś siedziałam za tobą w kościele. Kiedy byłam mała." Jej policzki zapłonęły. "Graliśmy w tę grę... o rany, nieważne. Czuję się tak głupio."

Pomachała mi, odsuwając się jeszcze dalej, gdy jej głowa się zanurzyła. Zacisnęła ręce w talii, czekając aż się odezwę, poprowadzę nas przez strzeliste rzędy beczek, ale ja tylko się na nią gapiłem.

To było tak, jakbym widział ją po raz pierwszy.

Ta jedna przeprosina, ta świadomość siebie, to było szczere i prawdziwe. To była młoda dziewczyna, którą była w rzeczywistości, prześlizgująca się przez fasadę, którą tak dobrze malowała.

I uśmiechnąłem się.

Bo pamiętałam.

Nie byłam pewna, jak mogłam nie połączyć dwóch rzeczy, ale jak mogłam rozpoznać, że ta oszałamiająca, pełna klasy kobieta, która stała przede mną, to ten sam piegowaty dzieciak, który kopał tył mojej ławki? Wtedy była jeszcze dziewczynką, a ja miałem osiemnaście lat, świeżo po ukończeniu szkoły średniej i tak samo znudzony w kościele jak ona. Nie pamiętałem nawet, w co się bawiliśmy, a jedynie to, że kiedyś chichotała tak mocno, że matka uderzała ją w nadgarstek swoim zwiniętym programem.

Uśmiechnąłem się na to wspomnienie i wtedy mnie to uderzyło.

Właśnie sprawdziłem kobietę, która była irytującym dzieciakiem za mną w kościele.

Nowe dno, Becker.

"Byłeś małym gównem", powiedziałem w końcu.

Jej oczy rozszerzyły się, mały uśmiech malujący jej usta. "Mówi Becker. Wy, chłopcy, jesteście notoryczni w sprawianiu kłopotów".

"Lubimy się bawić".

Roześmiała się. "To jeden ze sposobów, aby to ująć."

Jej oczy mrugały nieco pod słabym oświetleniem, gdy oceniała mnie w nowy sposób. Nie patrzyła na mnie jakbym był brudny i pod nią, ale raczej jakbym był starym przyjacielem, takim, który przypominał jej o młodości.

Miała tylko dziewiętnaście lat, ale smutek w jej oczach w tym momencie powiedział mi, że straciła swoją niewinność dawno temu.

Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że się na nią gapię, że zbliżamy się do siebie tylko w niewielkim stopniu, dopóki nie odezwała się i nie cofnęła o cal.

"Więc," powiedziała, oczy badające beczki. Były one ułożone w stos trzydzieści wysokich i sto z powrotem, każdy z nich starzenia się do doskonałego smaku. "Która z tych piękności jest moja?"

"Pojedyncze beczki są z powrotem tutaj", powiedziałem, prowadząc nas w dół jednego z długich rzędów beczek.

Oczy Ruby Grace przeskanowały drewniane bestie, gdy szliśmy, a ja otworzyłem usta, aby wyrzucić z siebie to, co zwykle sprzedaje się w pojedynczych beczkach - jak bardzo są ograniczone, jak nikt inny nie miałby beczki whisky, która smakuje jak jej, jak każda beczka była starzona inaczej, przez różne okresy czasu i w różnych temperaturach. Ale słowa umarły w moich ustach, zanim mogły się pojawić, zamiast nich pojawiło się pytanie.

"Więc, kupujesz beczkę dla swojego narzeczonego, co?"

Jej oczy wciąż były na beczkach, kąciki ich marszczą się nieco, gdy oddech uciekł przez jej rozchylone wargi.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Jego pierwsza dama"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści