Zapłać za jej zdradę

Prolog (1)

==========

PROLOG

==========

HENLEY

"ALL RISE".

Wszyscy w sali sądowej stoją. Wypuszczam drżący oddech i przejeżdżam spoconymi dłońmi po czarnej ołówkowej spódnicy i dopasowuję pasującą marynarkę, gdy sędzia toruje sobie drogę do swojego fotela. Moje serce bije szybko w piersi ze zgrozy i wątpliwości. Mówiłam sobie, żeby się nie martwić, ale nie mogę się powstrzymać. Jest taki dół w moim żołądku, którego nie mogę zignorować. Od tygodni mam mdłości i nie jestem w stanie niczego utrzymać. Niektórzy byliby zadowoleni z utraty dziesięciu kilogramów, ale nie ja. Nie miałam tego rodzaju wagi do stracenia w pierwszej kolejności. Niepokój to suka, a ja nie mogę jej pokonać bez względu na to, co robię i co sobie wmawiam. Ona jest jak ten wyimaginowany przyjaciel, który ciągnie mnie dalej w głębiny oceanu, w pełni świadomy, że nie umiem pływać. Próbuję utrzymać głowę nad wodą, ale ona wypełnia mi usta, gdy próbuję wołać o pomoc. Wiedząc cholernie dobrze, że w pobliżu nie ma nikogo, kto mógłby mnie usłyszeć.

Podskakuję, gdy mój ojciec pociera moje plecy z miejsca, w którym stoi po mojej prawej stronie. Zauważa i obdarza mnie uspokajającym uśmiechem. Jego niebieskie oczy są łagodne, ale widzę wokół nich linie zmartwienia. Nie powiedział, ale wiem, że jest przerażony tym, co ma nadejść. Jeśli to nie pójdzie tak, jak powinno ...

Sędzia Mayes przemawia, zwracając uwagę wszystkich. "Proszę, usiądźcie." Dźwięk wszystkich wracających na swoje miejsca wypełnia salę. "Sąd wprowadził ławę przysięgłych z powrotem do sali rozpraw otrzymawszy wiadomość, że ława przysięgłych osiągnęła werdykt. Czy przewodniczący ławy przysięgłych może wstać?" pyta. Mężczyzna wstaje na nogi, poprawiając swój już prosty krawat. "Czy osiągnęliście werdykt?".

Ten dół robi się większy, a mój oddech bardziej poszarpany. To jest to. Odpowiedź przysięgłych zdefiniuje resztę dwóch żyć.

Przewodnicząca kiwa raz głową. "Tak, Wysoki Sądzie".

"Czy może pan przekazać formularz oskarżenia i werdyktu komornikowi, który dostarczy go do sądu, abym mógł się upewnić, że jest w odpowiedniej formie?". Gdy ma go już w rękach, kontynuuje. "Wyrok jest w odpowiedniej formie. Czy oskarżony może wstać?"

Z przodu sali chłopak wstaje na nogi razem ze swoim adwokatem. Nie wygląda na chłopca. Ma sześć stóp trzy. Jego szerokie ramiona i muskularna budowa onieśmielają mężczyzn dwa razy starszych od niego.

Zawsze miał w sobie to coś, jakby był nie do pokonania. Jest zarozumiałym sukinsynem, któremu wszystko się należy. Jego tata kupuje to dla niego, albo on bije to z ciebie. Tak czy inaczej, wynik jest zawsze taki sam - chce tego, dostaje to. To właśnie czyni tę sytuację jeszcze gorszą. To jest to, co napełnia mnie strachem.

Nawet teraz, w sali pełnej ludzi, którzy czekają, by usłyszeć, czy spędzi resztę życia w celi o wymiarach sześć na osiem, czy też będzie mógł swobodnie chodzić, on wygląda na niewzruszonego. Głowa trzymana wysoko; nie widzę jego twarzy z miejsca, w którym siedzę, ale założę się, że musi walczyć z uśmiechem. Ja mam problemy z kontrolowaniem swojego oddechu, podczas gdy on wygląda dość pewnie jak na człowieka, któremu grozi wyrok dożywocia. W młodym wieku siedemnastu lat jest sądzony jak dorosły z mojego powodu.

W rzędzie za nim siedzą jego trzej najlepsi przyjaciele z rodzicami u boku. Rellik i Law wciąż rzucają mi groźne spojrzenia przez ramię. Scout nawet nie rzucił okiem w moją stronę. Nie zawsze mnie nienawidził, ale teraz już tak. Oni wszyscy to robią. Byliśmy przyjaciółmi, najlepszymi przyjaciółmi, dopóki nie zwróciłem się przeciwko jednemu z nich. Teraz zostałem odrzucony, wyrzucony za moją zdradę. Jeśli można nazwać zdradą robienie tego, co należy.

"Oddychaj", szepcze mi ojciec do ucha. Spuszczam wzrok na czarne skórzane czółenka, które kupiłam tylko na dziś. Cały mój strój jest nowy, właściwie. Do diabła, nawet moja bielizna i stanik są. Chciałam być kimś innym. Kimś, kogo moi przyjaciele nigdy nie widzieli. Ani nie dotknęli. To głupie, gdy o tym myślę. Coś tak drobnego.

Kamerzyści są obecni tuż przed salą sądową. Widziałem też kilka na schodach budynku sądu, gdy przyjechaliśmy. Czekają, by poinformować świat o jego wyniku. To sprawia, że jestem fizycznie chory na myśl, że mógłby stąd wyjść.

Ta sprawa była głośna od momentu, gdy zadzwoniłam na policję. To chore i niepokojące, jak nasze miasto przyjęło uwagę mediów. Rozłożyli dla nich czerwony dywan. Większość tutaj jest gotowa zapłacić każdą cenę za sławę. Chcą mieć swoje miejsce na mapie. To im to da. Bez względu na wynik.

Podnosząc wzrok, widzę sędziego, który trzyma w rękach wyrok. Zaczyna odczytywać numer akt. "Stan Teksas przeciwko oskarżonemu Daxowi Monroe, my, ława przysięgłych, uznajemy oskarżonego... za niewinnego".

Nie.

Większość sali wypuszcza słyszalne oddechy ulgi. Rellik, Scout i Law klepią swojego kumpla Monroe po plecach.

Ja zastygłem w miejscu. To... to... nie. Moje oczy wypełniają się łzami, a dolna warga zaczyna drżeć. "Widziałem go." Patrzę w górę na mojego tatę. "Widziałem jego twarz..." Moje gardło zamyka się na mnie.

Jego szczęka się zaostrza, a on odwraca ode mnie wzrok, nie mogąc utrzymać mojego spojrzenia.

Moje zapłakane oczy wracają do niego - siedemnastoletniego chłopca, który powinien spędzić resztę życia w więzieniu, ale zamiast tego odwraca się i przytula swojego tatę. Potem swoją macochę. Ona ociera szczęśliwe łzy spod oczu. Jego tata ściska dłonie swoich adwokatów, śmiejąc się jednocześnie, jakby to wszystko było żartem. Jakby byli na polu golfowym, uderzając kilka piłek dookoła i dzieląc się starymi opowieściami z college'u o kobietach, które kiedyś mijali jak paczkę papierosów.

Sala sądowa staje się coraz mniejsza. Powietrze jest gęstsze. Krew szumi mi w uszach, zagłuszając ich zwycięstwo. Myślę, że zemdleję, gdy kołyszę się na obcasach.

"Henley." Mój brat łapie mnie za rękę, ale odrywam ją, nie chcąc kontaktu. "Henley, oddychaj", szepcze.

"Ja ... nie mogę." Chwytam się za klatkę piersiową. Ta woda wznosi się wyżej w oceanie, w którym tonę. Jest w górze obok moich ust, odcinając wszelkie możliwości, jakie miałem, aby wezwać pomoc.

On zaczyna mówić do naszego ojca, ale ja nie słucham. To była sprawa otwarta i zamknięta. Dałem im wszystkie informacje, których potrzebowali, żeby go zamknąć. To co zrobił było niewybaczalne. Przyjaciel czy nie, powinien zostać ukarany za swoje zbrodnie.




Prolog (2)

Ale potem znowu nie wiem, dlaczego jestem tak zaskoczony. Nie minął nawet miesiąc. To działo się zbyt szybko. Miasto chciało być w centrum uwagi, ale chcieli, żeby to się skończyło raczej wcześniej niż później. Byli gotowi wymusić życie kobiety, by zyskać uznanie. To tak, jakby diabeł uśmiechnął się do miasteczka Westbrook w Teksasie i powiedział, że możecie być widziani, ale za pewną cenę - a oni byli gotowi zapłacić wszystko, co ich to kosztowało.

Ręce chwytają mnie za górne partie ramion i zostaję wywleczony z sali sądowej na korytarz, z dala od wszystkich śmiechów i uroczystości.

"Henley, uspokój się, kurwa," rozkazuje mój brat, zniżając swoją twarz do mojej.

"On to zrobił..." wykrztuszam. Będę to powtarzać, dopóki ktoś mnie nie posłucha.

Szczęka Jeremy'ego wyostrza się, a jego ciemne oczy odwracają wzrok od moich. Przebiega dłonią po swojej zmęczonej twarzy, a jego oczy ponownie lądują na moich. "Wierzę ci."

Mrugam, a łzy kłują mnie w oczy. Moje gardło czuje się ograniczone, jakby ktoś mnie dusił. Nie mogę wziąć oddechu. Po raz kolejny chwytam się górnej części koszuli.

"Słyszałeś mnie, Hen?" pstryka. Chwytając moje nadgarstki, strzepuje je z koszuli i potrząsa moimi ramionami. "Wierzę ci".

"Nikt inny nie zrobił ..." Drzwi do sali sądowej otwierają się, odcinając mnie. Moje ciało sztywnieje samo z siebie. Może jeśli będę stał nieruchomo jak posąg, nie zobaczą mnie tutaj. Po kolei na korytarz wchodzą moi byli najlepsi przyjaciele.

Ryan Scout jest pierwszy. Ma rozpiętą marynarkę od garnituru Armaniego i ściągniętą do tyłu, by jego ręce mogły spocząć w przednich kieszeniach czarnych, sukiennych spodni. Podeszwy jego Hermesów uderzają o podłogę. Nawet nie patrzy w moją stronę, a moja i tak już napięta klatka piersiowa boli jeszcze bardziej z powodu jego zwolnienia.

Van Rellik jest tuż za nim. Jest ubrany niemal identycznie jak Scout, z tym że ma na sobie białą koszulę. Jego ciemne loki są zaczesane do tyłu. Śmieje się razem z Lawem.

Grayson Law nosi jasnoszarą marynarkę Toma Forda z dopasowanymi spodniami i białą koszulą zapinaną na guziki. Ma ten ładny wygląd chłopaka z niebieskimi oczami i seksownym uśmiechem, który po prostu krzyczy fuck-boy. Ale to nie może być dalsze od tego kim jest - powiedzenie "wygląd może być mylący" nigdy nie było prawdziwsze w odniesieniu do Law.

Na koniec Dax Monroe. Spogląda przez ramię, a moje serce zatrzymuje się, gdy mruga do mnie, zanim podąża za swoimi przyjaciółmi i ich rodzicami korytarzem, a potem znika za rogiem. Reporterzy lecą do nich jak paparazzi do gwiazdy przyłapanej na jedzeniu w ekskluzywnej restauracji, wołając jego imię.

Kilku decyduje się zostać z tyłu i zwraca się do mnie. Światła błyskają w moich oczach, chwilowo mnie oślepiając. "Henley? Co masz do powiedzenia?", pyta jeden, przystawiając mi do twarzy aparat.

Odwracając głowę, cieszę się, że wybrałem dzisiaj noszenie rozpuszczonych włosów, więc daje mi to nieco osłony na moją zalaną łzami twarz.

"Odsuń się!" krzyczy mój brat, odpychając kobietę od nas.

"Henley, czy zeznałbyś ...?"

Inny reporter krzyczy nad innymi. "Dlaczego skłamałeś, Henley ...?"

"Powiedziałem, żeby się odpierdolić". Mój brat chwyta mnie za górne ramię i jankuje w dół korytarza, zanim wepchnie mnie do damskiej łazienki. Moje ręce się trzęsą, a ja staram się uspokoić mój oddech. "Wszystko będzie dobrze, Hen. Obiecuję."

On się myli. Nic już nigdy nie będzie w porządku. On nie wie, co wszystko zrobiłam. Ile ci czterej chłopcy dla mnie znaczyli. Nienawidzę tego, że kiedykolwiek dałam Monroe coś, czego nie mogę odzyskać. Ani żadnemu z nich, jeśli o to chodzi. Nienawidzę tego, że on jest wolny. I nienawidzę tego, że zrobiłam wszystko jak należy, a to wciąż nie wystarczyło. Zasługuje na to, by spędzić resztę życia za kratkami, ale tak nie będzie.

Widziałam go. Spojrzał na mnie tamtej nocy. Słyszałam jego głos. Mówił do mnie. Wypowiedział moje imię. Czułam jego ręce. To był on. On to zrobił.

Łzy spływają po mojej twarzy, a ja oblizuję mokre wargi. Piłem. To właśnie czyniło moje zeznania śmiesznymi. Młoda, nieletnia dziewczyna imprezująca tam, gdzie nie powinna, nie miała nic wspólnego z Monroe'ami i ich koneksjami. Ale musiałam zrobić to, co było słuszne. Dowody? Brak ich jest tym, co powstrzymało go od skazania. Czuję, jak żółć zaczyna się podnosić.

"Henley..."

"Zatrzymaj się", dławię się i popycham wokół niego, moje obcasy Gucci klikają na kafelkach podczas biegu do kramu. Spadam na kolana i przytulam się do toalety. Podchodzi za mną i chwyta moje włosy.

"Już dobrze." Przebiega wolną ręką po moim czole.

Zamykam mocno oczy. Nie jest. Nic już nigdy nie będzie takie samo. Scout próbował mnie ostrzec. Mówił mi, że to się stanie. Nie słuchałam.

Położyłam się w swoim łóżku, próbując utrzymać oczy otwarte. Byłam dziś tak zmęczona i większość przespałam. Moje ciało boli, a moja klatka piersiowa czuje się ciasno po tym, co widziałem ostatniej nocy.

"Henley?"

Siadam w łóżku, gdy słyszę, jak Scout woła moje imię. Co on tu robi? Patrząc z powrotem w dół na moją komórkę, leżącą na prześcieradle, widzę, że jest prawie północ.

"Henley?" Jest głośniejszy, dając mi znać, że już wchodzi po schodach i ma zamiar targać się do mojego pokoju.

Podskakując z łóżka, biegnę do drzwi, otwierając je w samą porę, by zobaczyć go stojącego w korytarzu. Jego ubrania są przemoczone, ukazując mi każdą krzywiznę jego umięśnionego ciała. Podnosząc ręce, przejeżdża nimi po swoich ciemnych włosach, aby strącić nadmiar wody, która ląduje na marmurowej podłodze. Ciężko oddycha i wpatruje się we mnie z mieszaniną emocji. Jego ciemne brwi ściągają się, a on rozchyla usta, a następnie je zamyka. Wypuszcza głęboki oddech, jednocześnie zwężając oczy.

Moje serce podnosi się na widok oskarżenia w nich. On wie. "Scout-"

"Henley," warczy, przerywając mi. "Co się, kurwa, dzieje? Dostałem telefon. Dax został aresztowany. Powiedzieli, że mają świadka." Potrząsa głową, wyraźnie zdezorientowany i myślący, że nie ma jeszcze wszystkich informacji. "Ja ... nie rozumiem."

Opuszczam głowę, zbyt zawstydzony, by na niego spojrzeć. Zrobiłem to. Ale czy on zrozumie dlaczego? Czy jest tak lojalny wobec mnie, jak mówi?

"Hej." Chwyta delikatnie mój podbródek i zmusza mnie do spotkania z jego zielonymi oczami. Zmiękczają się. "Mów do mnie. Co się dzieje? Czy on cię skrzywdził?" Patrzy na mnie w górę i w dół, a w mojej piersi rozkwita nadzieja, że może mu na mnie zależy. Może to nie było udawanie.




Prolog (3)

"Zadzwoniłem na policję", mówię miękko, zbierając się na odwagę, by powiedzieć mu, co widziałem. Co zrobił jeden z naszych najlepszych przyjaciół.

On wypuszcza długie westchnienie i przyciąga mnie do swojej piersi, przytulając mnie mocno. Jego mokre od deszczu ubranie błyskawicznie moczy moją koszulkę i spodnie do salonu. Chwytam materiał w dłoniach, woda przepływa przez moje palce, gdy przylegam do niego. Łzy palą moje oczy.

"Co się stało, Hen?" pyta, zanim pocałuje moje włosy.

Patrzę na niego w górę, a on usuwa swoje prawe ramię z wokół mnie, aby mógł wytrzeć łzy z mojego policzka. "Był tam zeszłej nocy. W Death Valley."

"Hen ..."

"Widziałem go, Ryan. Po tym jak odszedłeś od stołu, znalazłem go na drugim piętrze w kaplicy. Był z Brendą Nash. I ..." tracę wątek, moje gardło zamyka się na mnie.

"I co?" ponagla.

"Miał ją przywiązaną do ziemi." Jego oczy rozszerzają się. "Próbowała go odepchnąć. Powiedziała mu, żeby przestał..."

"Czekaj." Łapie mnie za ramię i wchodzi do mojego pokoju, zamykając za nami drzwi, jakby nikt inny w tym domu nie musiał słyszeć tego, co mówię. Ale to nie ma znaczenia. Jesteśmy tu sami. Mój ojciec wyjechał na weekend w podróż służbową, a brat jest na studiach. Personel poszedł spać na wieczór. "Mówiłem ci, Henley. Był poza miastem."

Potrząsam głową i kłócę się. "Mówię ci ..."

"Że kogoś zgwałcił?" pstryka.

Robię krok do tyłu od niego, przełykając nerwowo.

"Jezu Chryste." Podnosi ramiona i znów agresywnie przebiega obiema rękami przez włosy, strącając przy tym więcej wody. "To jest poważne."

"Wiem," wykrztuszam. "Dlaczego myślisz ...?"

"Nie masz pojęcia, o czym mówisz, Henley".

"Wiem, co widziałem!" krzyczę, coraz bardziej zirytowana. Zmęczona tym, że mi nie wierzy. "Zgwałcił ją. Potem ją zabił."

Jego zielone oczy patrzą na mnie w dół, a ja wstrzymuję oddech. Myślę, że ma zamiar znowu na mnie nakrzyczeć, ale wtedy odrzuca głowę do tyłu i zaczyna się śmiać.

Mrugam, zdezorientowana, jak to jest zabawne. Kobieta nie żyje.

On nadal się ze mnie śmieje, a ja stoję jak idiota z wątpliwościami zalewającymi mój umysł. Czy widziałem jak ją zabił? Czy oni odgrywali role? Niektórzy ludzie lubią takie rzeczy. Wyrzucam tę myśl z głowy tak szybko, jak się pojawiła. To nie jest w porządku. Usprawiedliwiać to, co zrobił. Zgwałcił ją i zabił. Widziałem to.

Staram się zignorować ucisk w klatce piersiowej i oblizuję suche wargi. "Zrobił to, Scout."

Jego śmiech zatrzymuje się, a on prostuje ramiona. "Nie, nie zrobił. Byłaś pijana. Spieprzony. Byłeś zdezorientowany ..."

"To nie była pomyłka", warkam. "Wiem, co widziałem". Jak on może mi nie wierzyć? Dlaczego miałbym to zmyślać? Dax jest też moim przyjacielem, ale to nie usprawiedliwia tego, co zrobił.

Wchodzi we mnie, jego ciało góruje nad moim. "Nie masz racji. I powiesz to policji. Wycofaj swoje oświadczenie. Powiedz im, że popełniłaś błąd".

On nie może być poważny. "Nie zrobię tego."

Łapie mnie za koszulę, ciągnąc do przodu. "Skaut!" Obracając nas wokół siebie, trzepie moimi plecami w zamknięte drzwi sypialni, sprawiając, że grzechoczą. Moje ciało zaczyna drżeć, a ja zasysam oddech, gdy on wpycha się we mnie, przybijając mnie do miejsca.

Mięsień napina się w jego ostrej szczęce, a on bierze głęboki oddech, jakby chciał uspokoić swój temperament. "Jeśli to zrobisz, będą konsekwencje".

Moje ciało relaksuje się przeciwko niemu na jego słowa. W końcu. "Dobrze. On zasługuje na ..."

"Myślę, że źle zrozumiałeś to, co powiedziałem". Puszczając moją koszulę, biegnie rękami w górę mojej klatki piersiowej, aby owinąć je obie wokół mojej szyi. Opieram się na czubkach palców, a moje ręce chwytają jego ramiona, próbując walczyć z nim, gdy odbiera mi powietrze. "Dla ciebie, Henley. Nie Monroe." Puszczając mnie, robi krok do tyłu.

Pocieram szyję, patrząc na niego. "Zapłaci za to, co zrobił, Scout".

Pieści dłonie, jakby myślał o ponownym owinięciu ich wokół mojej szyi, kiedy w końcu przytakuje. "Podjęłaś decyzję." Wyrywając otwarte drzwi, wybiega z domu tak szybko, jak wszedł.

Zaczynam się suszyć. Nie posłuchałem ostrzeżenia i odmówiłem wycofania mojego oświadczenia. Zamiast tego, zeznawałem. To ja zostanę wrzucony do piekła. Oni już złożyli tę przysięgę. I cała czwórka dotrzymuje obietnic.

Chyba część mnie wiedziała, że ich stracę. Ale myślałem, że Dax Monroe zostanie ukarany za swoje zbrodnie. Zamiast tego, teraz to ja będę cierpiał.

_______________

Nikt nie odezwał się ani słowem, odkąd opuściliśmy budynek sądu. Mój ojciec pisze na swojej komórce obok mnie, podczas gdy mój brat siedzi naprzeciwko nas w limuzynie, wpatrując się we mnie. Czekając, czy znowu się załamię, jak to miało miejsce wcześniej.

Nie załamuję się.

W tym momencie, jestem odrętwiały. Mój umysł wciąż próbuje przetworzyć wydarzenia, które doprowadziły nas do tej chwili.

Podjeżdżając pod bramę naszego domu, znajdujemy reporterów stojących na zewnątrz z ekipami fotograficznymi. Ich ręce uderzają o szybę, gdy popychają się nawzajem, by podejść jak najbliżej. Zaczynam chować głowę, ale przypominam sobie, że nie widzą mnie przez szybę limuzyny. Strażnicy mojego ojca odpychają ich, umożliwiając nam wejście.

Odwracam się, by obserwować, jak brama się zamyka, dając sobie poczucie spokoju, że nikt nie dostał się na teren posiadłości.

Kierowca okrąża wejście, podjeżdżając pod front naszej rezydencji o powierzchni piętnastu tysięcy stóp kwadratowych, a ja wysiadam. Jestem na autopilocie. To trochę tak, jak wtedy, gdy prowadzisz samochód, a twój umysł nie zwraca na to uwagi, ale jakoś wciąż docierasz do celu. Tak właśnie jest teraz moje ciało.

Wchodzimy do domu, a personel podchodzi do nas. Mój ojciec mówi do nich, ale ja ich wszystkich dostrajam. Urodziłem się z pieniędzmi. Nasze miasto zbudowane jest na miliarderach i pieprzonych, skrzywionych draniach. Westbrook w Teksasie liczy dwieście pięćdziesiąt tysięcy mieszkańców. Jest pełne jednego procenta, ale nie wszyscy mieszkają tu na pełny etat. Większość z nich posiada domy wakacyjne tutaj, nad jeziorem Miles, stworzonym przez człowieka jeziorem zajmującym ponad dziewięćset akrów. Elita wypływa swoimi jachtami w słoneczne dni, po czym wraca do swoich apartamentów z widokiem na Central Park w Nowym Jorku i rezydencji schowanych w kalifornijskich wzgórzach. Kiedyś zapytałem pewnego mężczyznę, dlaczego trzyma swój jacht tutaj, a nie na oceanie. Odpowiedział, że jest on zbyt wzburzony dla takiego skarbu.




Prolog (4)

Założyciele Westbrook sięgają pokolenia wstecz, do osiemnastu setek lat. Składają się z czterech rodzin - Monroe'ów, Lawsów, Rellików i, zgadłeś, Scoutów. Jak już mówiłem, to miasto należy do moich czterech najlepszych przyjaciół. Są znani jako Ponure Żniwiarze - będą walczyć z tobą na śmierć i życie na boisku i poza nim. Powinienem był wiedzieć, że ojciec Daxa nigdy nie pozwoli mu odejść za zgwałcenie i zamordowanie niewinnej dziewczyny.

"Mamy trzy godziny". Ojciec odwraca się do mnie, gdy stoimy w foyer.

W ustach mam wrażenie, że połknęłam papier ścierny, a klatkę piersiową czuję, jakby ściskało ją imadło. Nie jestem nawet pewien, jak długo jeszcze moje chwiejne kolana będą utrzymywać moje ciężkie ciało w pozycji stojącej.

"Na co?", pyta mój brat.

"Przed odlotem odrzutowca. W tej chwili jest tankowany."

Mówi zagadkami. Nonsens. Wyrok pozostawił go tak samo zdezorientowanym. To jest to, co boli najbardziej. Fakt, że wciągnąłem w to moją rodzinę. Kazali mojemu ojcu wysłać mnie do szkoły z internatem, żebym skończył naukę w liceum, a mój brat - na szczęście nigdy go tu nie ma. To nie ich wina, ale wiem, że gdyby zobaczyli, co zrobiłem, zrobiliby to samo. Wychowano nas, by robić to, co słuszne. Mój ojciec nauczył mojego brata, by szanował słowo "nie". A mnie nauczono, że należy pomagać tym, którzy tego potrzebują. Posiadanie pieniędzy nie oznacza, że nie można mieć moralności.

"Co masz na myśli?", warczy mój brat. "Gdzie idziemy?"

"Rozmawiałem wczoraj z twoją matką i zdecydowaliśmy, że to jest to, co jest najlepsze dla twojej siostry", odpowiada mój ojciec, wciąż pisząc na swoim telefonie.

"O czym ty mówisz?" Najwyraźniej mój brat jest tak samo zdezorientowany jak ja.

Nasi rodzice nigdy ze sobą nie rozmawiają. Mieli bardzo zły rozwód, kiedy byliśmy młodsi. Moja matka miała romans i zdecydowała się przyjąć ugodę, którą zaoferował jej mój ojciec, pozostawiając naszą trójkę w tyle.

Mój ojciec umieszcza swój telefon w kieszeni i odwraca się do mnie z przepraszającym spojrzeniem w swoich miękkich niebieskich oczach. "Nie możesz tu zostać. Nie po tym wyroku." Wypuszcza długi oddech.

"Gdzie ona idzie?" mój brat żąda, wchodząc między naszego ojca i mnie. "Tato ..." On obniża głos. "Tato, nie możesz jej wysłać do szkoły z internatem."

Wciągam marynarkę jeszcze raz. Czuję się w niej tak skrępowany. Chcę się tylko wydostać z tych ubrań, wziąć prysznic i pójść do łóżka. Chcę zmyć ten straszny dzień.

"Zostać z twoją matką." odpowiada tata.

RYAN SCOUT

"Na zdrowie, skurwysynu!" Law hollers, podnosząc kieliszek do shotów i clinking go przeciwko naszym. Rzucamy je z powrotem i trzaskamy teraz puste szklanki na marmurowym blacie w kuchni jego matki. "Mówiłem ci, że nie masz się czym martwić." Klepie Monroe'a po plecach.

Monroe kiwa kilka razy głową i wypuszcza długi oddech, rozpinając swój czarny jedwabny krawat. Stres ostatniego miesiąca dawał mu się we znaki. Nawet kiedy nie było żadnych dowodów na to, że zrobił cokolwiek Brendzie Nash, to i tak kosztowało jego ojca małą fortunę, żeby pozostał niewinny. System dostrzegł okazję i zawsze z niej skorzysta. Pieniądze mówią głośniej niż jakakolwiek dziewczyna krzycząca o gwałcie. "Tak." Chwyta butelkę i nalewa kolejną kolejkę.

Moja komórka wibruje w kieszeni, a ja wyciągam ją, by zobaczyć SMS-a.

Odrzutowiec jej taty właśnie wystartował. Twoja dziewczyna jest na ucieczce.

Nie odpowiadam. Zamiast tego zamykam telefon i odkładam go na blat. "Ona ucieka".

"Oczywiście, że tak". Law śmieje się, ale nie ma w tym humoru.

"Puść ją." Monroe warczy, dając jej przepustkę, wymachując nią. Jakby to, co zrobiła, nie miało znaczenia.

"Nie." Potrząsam głową.

"Co chcesz zrobić? Pójść za nią?" Rellik łukuje ciemną brew.

"Wleczemy ją z powrotem." Uśmiecham się.

"I jak, kurwa, to zrobimy?" Rellik prycha.

Spoglądam na Law, wiedząc, że będzie po mojej stronie. Będzie chciał grać. Nie przepuści takiej okazji, zwłaszcza nie z nią. "Chcesz lalkę?"

Zaczyna nalewać kolejny shot. "Wiesz ..." Napełnia pozostałe kieliszki do shotów, jak również przed tym, jak jego oczy spotykają moje, a on się uśmiecha. "Zawsze byłaś w nich zauroczona".

Kiedy mieliśmy około dziesięciu lat, poszedłem na zakupy z matką i wybrałem lalkę dla Henley. Spodobała się jej i kazała mi się nią bawić.

"Kocham ją." Przytula ją do piersi, siedząc obok choinki. Kawałki papieru pakowego piętrzą się obok niej, a moja lalka w jej rękach. "Dziękuję."

"Nie ma za co," mówię jej z uśmiechem, wypuszczając oddech. Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo byłam zdenerwowana.

"Chcesz się z nią pobawić?" Wyciąga ją do mnie.

Potrząsam głową. "Lalki są dla dziewczynek."

Uśmiech na jej twarzy opada, zamieniając się w zmarszczkę. "Lalki nie są tylko dla dziewczynek, Ryan." Przewraca oczami. "Chłopcy też mogą się nimi bawić".

Potrząsa lalką, gdy trzyma ją przede mną. Biorę ją z westchnieniem. "Co mam z nią zrobić?" pytam, patrząc na nią. Ona przypomina mi Henleya w pewnym sensie - ładna mała lalka z wylewnymi ustami, długie ciemne włosy i duże niebieskie oczy.

"Możesz ją ubrać. Naprawić jej włosy. Możesz je zabrać ze sobą wszędzie." Uśmiecha się ponownie, podając mi szczotkę, która również znajdowała się w pudełku. "Lalki są przeznaczone do zabawy, głuptasie. Nie do siedzenia na półce."

Rzucam z powrotem nowy strzał. "Tak, chcę się bawić lalką. A ty?"

Law wzrusza niedbale ramionami, ale potwierdza to, co już wiedziałem. "Jestem na dole."




Rozdział pierwszy (1)

==========

ROZDZIAŁ PIERWSZY

==========

HENLEY

Siadam na końcu mojego łóżka. Moje walizki wciąż są spakowane, pokrywając mój biały dywan. Cztery miesiące temu byłam w tej samej pozycji, ale zamiast wracać, wyjeżdżałam. Kiedy wróciliśmy do domu z sądu, mój ojciec miał wszystkie moje rzeczy spakowane i gotowe do wysłania mnie.

Miałam skończyć ostatni rok w Nowym Jorku, ale oto jestem. Z powrotem w domu. Mąż mojej matki dostał ofertę pracy w Szwajcarii i przyjął ją, zmuszając mnie do ponownego zamieszkania z ojcem pięć tygodni przed naszym pierwszym semestrem. Więc teraz spędzę ostatni rok w Westbrook High.

Z nimi. Moimi byłymi najlepszymi przyjaciółmi.

Mój ojciec nie jest zadowolony. Spotkał mnie na prywatnym lotnisku i nie powiedział do mnie dwóch słów. Większość czasu spędził, pisząc wściekle na komórce i mrucząc pod nosem przekleństwa. Nie trudno było się domyślić, kto go wkurzył.

"Puk, puk." Moje drzwi się otwierają i do pokoju wchodzi mój brat. Jest bardzo podobny do naszej mamy ze swoimi jasnobrązowymi włosami i czekoladowymi oczami. Widząc ją, zdałem sobie sprawę, że lubię dorastać tutaj z moim tatą i Jeremym.

"Hej." Daję mu słaby uśmiech.

Przychodzi, aby usiąść obok mnie na końcu łóżka king-size. "Mogłabyś pojechać ze mną na studia," proponuje. "Schowam cię w jednej z moich walizek". Mój brat rzadko wraca do domu, odkąd wyjechał do szkoły. Ale kiedy dowiedział się, że nasza matka wysyła mnie z powrotem, zrobił jednodniową wycieczkę, żeby mnie zobaczyć.

Wydaję z siebie szorstki śmiech. "Tak kusząco jak to brzmi, nie sądzę, że będę mile widziany". Mój brat został przyjęty do jednej z najbardziej prestiżowych prywatnych uczelni w Stanach Zjednoczonych. Ma w planach ukończenie studiów inżynierskich. Przez całe życie wiedział, co chce robić, gdy dorośnie. Ja? Nigdy nawet o tym nie myślałem. Pod tym względem jestem jak mama. Ma czterdzieści lat i nadal nie robi nic produktywnego ze swoim życiem. "Poza tym, nie jestem fanem Kalifornii." Uderzam moim ramieniem w jego.

"Tata wariuje." Ignoruje mój żart. "Rozmawia teraz przez telefon z mamą w swoim gabinecie. Jest wkurzony, że mieli umowę, a ona jej nie dotrzymała."

Wzruszam ramionami. "To jest to, co jest. Pat dostał szansę na pracę, której nie mógł odrzucić. Nie tak, jakby wysłała mnie tutaj z własnych egoistycznych powodów." Ale nie jestem pewna, czy to prawda. Moja matka podjęła decyzję, gdy byliśmy młodsi, że nie chce być matką. Wolała mieć pieniądze i wolność. Ja bym ją tylko obciążyła. Myślę, że była zawstydzona, że z nią mieszkam. Jej przyjaciele wiedzieli, co się stało i patrzyli na mnie z góry. Myśleli, że to wszystko zmyśliłem.

Przebiega rękami po włosach, co jest wyraźnym znakiem, że jest sfrustrowany i próbuje znaleźć rozwiązanie problemu. "To jest poważna sprawa, Hen. Chłopcy będą próbowali cię zniszczyć".

Moje oczy spadają do moich rąk zawiązanych na kolanach. Tak samo jak się boję, odczuwam też ulgę. Nie chciałam biec w pierwszej kolejności, bo myślałam, że przez to wyglądam na słabą. A to jedna rzecz, którą nie jestem. "Nie, nie będą", kłamię, próbując złagodzić jego zmartwienie.

"Nie okłamuj się", pstryka, odwracając się do mnie twarzą. "Ten drań chodził, co oznacza, że ktoś, gdzieś wysoko w rankingach Westbrook wziął wypłatę".

Miałem cztery miesiące na przemyślenie tego, co widziałem i co zostało powiedziane w sądzie. Zbyt wiele rzeczy nie dodawało się do siebie. Przerabiałem je w głowie milion razy i nie mogę zrozumieć tego, co widziałem i co argumentował sąd. Oni mieli dowody na poparcie swoich argumentów. Ja miałem tylko słowa. A czasem słowa nie znaczą absolutnie nic.

A jej ciało? Nawet jeśli Monroe je przeniósł, to jak nikt tego nie widział? To był środek sobotniej nocy. Nie mogła tak po prostu zniknąć bez śladu. Ale nie szukano jej ciała. Brenda została adoptowana, gdy miała piętnaście lat. Przybyła z niczego do miasta pełnego bogactwa. Jej adoptowana rodzina pozwoliła Daxowi Monroe na wolność. Stwierdzili, że uciekła. Że miała problemy w naszej szkole. Że pochodziła z niespokojnej przeszłości i trudno było im ją kontrolować. Co było prawdą. Miała wiele kłopotów w szkole z powodu ocen i bójek z innymi, ale to nie dlatego, że była złym dzieckiem. To było znęcanie się wrzucone pod dywan. Stanęła w swojej obronie i to nas obu w końcu spieprzyło.

Więc kiedy ciało zniknęło z miejsca, w którym widziałem, jak Monroe ją zabił, założyli, że byłem pijany i wyobraziłem sobie całą sprawę. Jakby jej tam nigdy nie było. Ale ja tego nie zrobiłem, prawda? "Może się myliłem."

"Henley!" Łapie mnie za twarz, warcząc. "Nie rób tego, kurwa, teraz! Nie zastanawiaj się nad sobą. I nie wpuszczaj ich do swojej głowy!"

Byłem bardziej pijany, niż dałem na dworze. Byłem nawalony. Byliśmy w Dolinie Śmierci. O to chodziło. Dzieciaki były naćpane. Byłem na moim piątym, może szóstym mieszanym drinku. I miałem też kilka shotów. Myślę. Dzięki Bogu, nigdy nie testowali mnie na narkotyki. "Piłem..."

"Gówno mnie obchodzi, czy byłeś na haju. Dziewczyna została zabita. Widziałeś ją. To, że nie było ciała, nie oznacza, że się myliłeś".

Właściwie, to właśnie to oznacza, według sądu. Nie ma ciała, nie ma zbrodni. Ale zachowam to dla siebie. Zamiast tego przytakuję, a on puszcza moją twarz.

"Czy masz ochronę?" pyta.

"Och." Wyrzucam w górę ręce. "Nie planuję uprawiać seksu z nikim". Spałam tylko z dwoma facetami-Monroe i Scout. To był nasz sekret. I jeden cholerny błąd, którego nie zamierzam powtarzać. W dodatku Janice, nasza gosposia, zabrała mnie do lekarza, żeby wziąć zastrzyk, gdy tylko powiedziałam jej, że uprawiałam seks. Była jedyną inną kobietą, z którą byłem w pobliżu. Na szczęście pomogła mi i zagrała moją mamę.

Wzdycha ciężko i grzebie w kieszeni. "Nie mam na myśli seksu, Hen." Wyciągając nóż, odwraca ostrze i trzyma je w górze. "Chcę, żebyś miała to przy sobie przez cały czas".

Stoję i potrząsam głową. "Nie mogę ..."

"Tak, możesz." Stoi i zamyka go, a następnie umieszcza go w mojej dłoni. Zimna stal czuje się obco i ciężko. "Trzymasz go w swojej torebce. Albo w plecaku. I jeśli ktoś próbuje cię skrzywdzić, używasz go."




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Zapłać za jej zdradę"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści