Miłość może zmienić świat

Prolog

==========

Prolog

==========

----------

Judah

----------

----------

Opera w Bostonie

----------

Precyzyjny, napięty, perfekcyjny - sznur tancerzy wybiera drogę przez scenę.

Sinuous, staccato, płynne przejście.

Woda na szkle.

Okrążają moje plecy. Ostre, pierzaste oddechy.

Blokuję miejsce. Eksplozja, pstryknięcie, obrót, powtórzenie. Wyśrodkowany, zrównoważony.

W dół, rozciągnąć, poruszyć.

Cholerny szum w moich uszach.

Aprobata publiczności.

Błysk karmazynu w skrzydłach - głowy kiwające się, liczące, trzęsące się, stopy jadące w rytm na podłodze, lądujące przy każdym skoku, marszczące długie notatki na następną próbę. Może cierpliwe przypominanie o tym, jaka jestem młoda, jaka szczęśliwa, ile pracy jeszcze przede mną.

Ale ja nie miałam szczęścia.

Skok. Wylądował. Następny znak. Gotowe.

Byłem przygotowany.

Siedem lat dyscypliny, potu, kontroli, samotności i paraliżującego bólu.

Grand jeté. Wylądował. Następny znak.

Niektóre dni leciałem, inne ledwo chodziłem - wszystko dla tego. Ryk publiczności, grzmot owacji, zawsze taniec, zawsze balet. Całe życie marzeń i determinacji. Przetrwanie bzdur, zaczepek, znęcania się, zdumionej rodziny. Wyjście z domu, dostanie się na scenę, zostanie zauważonym, wybranym, dostanie szansy. Boston.

Temps levé. Ruszać się. Kręć. Czekaj. Liczyć.

Taniec, aż moje kolana się poddadzą, a stopy będą krwawić do taśmy, która ledwo trzyma moją skórę razem. Tańczyłam przez łzy w łydkach i ból ramion, złamania i zapalenie ścięgien, nadwyrężenia kostek i skurcze pleców. Druga solistka po dwudziestce, pierwsza po dwudziestce dwójce, utalentowana, niezwykła, utalentowana. Wszystko dla dzisiejszego wieczoru - główna rola, jeśli się sprawdzę, jeśli wzniosę się, jeśli będę gotowa.

Byłam więcej niż gotowa.

To było moje.

Pas de chat. Ruszać się. Mark.

A ja, kurwa, leciałem.

Ciężarowy huk, ostre gazy, wznoszenie się orkiestry, gdy choreografia znalazła wyraz w rozciągnięciu i uderzeniu moich mięśni. Wiedziałem to po jasnych oczach moich kolegów tancerzy. Wiedziałam to po uspokajającym spojrzeniu mojej najlepszej przyjaciółki i dyrektorki, kiedy szybowała obok mnie na scenie. I wiedziałam to po krytycznym spojrzeniu dyrektora artystycznego w karmazynowej koszuli, mojego kochanka, który liczył każdy takt ze skrzydeł.

Znałam to spojrzenie, w sypialni i poza nią - twarde, sztywne, głodne, bezlitosne. Wypominał mi moje błędy i zasługiwałem na to, ale naciskał tym mocniej, im bardziej zbliżałem się do perfekcji. Rozczarowanie zasługiwało na brak zainteresowania. Dzisiaj nie będzie rozczarowania.

Dziś wieczorem miałam go u stóp, a moje serce leciało.

Penché. Nadgarstek Diany w mojej dłoni dla równowagi, noga rzucona wysoko za siebie. W dół. Kółko. Ruszać się.

Trafiłem na swój znak z przodu sceny, a następnie z krótkim biegiem podwójnych wycieczek, sprawdzając moją niedawno odzyskaną prawą kostkę na ostatnim lądowaniu. Obrót. Prepare. Sprawdź chybotliwość. Co jest, do cholery?

Brzęczenie w moim uchu ryczało.

Zmodyfikowane podnoszenie Kota z Cheshire - wplecione w program, bo Grant był zły jak to. Trudny chwyt, potem podnoszenie. Wylądował. Tak! Definiujący moment. Mój.

Wizja zamazana. Uszy pełne. Ciekawe ciepło. Sprawdzenie umysłu. Stały? Musi być.

Pytające oko. Diana.

Podnoszę podbródek. Nic mi nie jest. Mamy to. Uderz.

Latające stopy.

Obejmij. Kolana zablokowane.

Kurtyny sceniczne płyną. Publiczność się wzdycha. Podłoga się przewraca. Bile.

Mocne mrugnięcie. Stalowa szczęka. Walka.

Diana w moich ramionach, chwyt się wyślizguje, serce wali.

Podłoga pęcznieje pod moimi stopami. Świat wywraca się do góry nogami. Mój prawy łokieć się załamuje.

W oczach Diany błyska strach i zszokowane niedowierzanie.

Nogi mi się rozjeżdżają, żołądek w gardle. Kruszę się o deski.

Ryk w moich uszach.

Sapanie publiczności.

Chorobliwy trzask nadgarstka Diany, który rozbija się podczas upadku.




Rozdział 1 (1)

==========

Rozdział pierwszy

==========

----------

Judah

----------

----------

Painted Bay, Nowa Zelandia. 8 miesięcy później

----------

"Jude, zabieraj dupę stąd! Musimy natychmiast wyjechać!" Moje drzwi wejściowe zatrzęsły się na zawiasach.

Judah.

"Spierdalaj." Weaselled moja boląca głowa dalej pod poduszką i ignorowane żółć, która gryzie z tyłu mojego gardła. Mój brat był dupkiem.

Iskra winy rozbłysła w mojej piersi, po czym równie szybko zniknęła. Nieważne.

Uderzenie młotkiem trwało nadal. "Jude!"

Judah.

"Jeśli nie dostaniesz swojej dupy z łóżka i na tej cholernej łodzi w ciągu pięciu minut", krzyknął Leroy, "wejdę i przeciągnę cię sam. Potrzebuję twojej pomocy, żeby zasiać liny w żłobku, zanim stracimy szparę. Może mógłbyś spróbować nie być totalnym marnotrawcą przestrzeni, tak?".

Skurwiel.

"Dobra, dobra, idę. Zamknij się do cholery, dobrze? Jezu, Leroy, jesteśmy właścicielami tego pieprzonego biznesu. Kogo obchodzi, że spóźnimy się 10 minut?"

"Mama jest właścicielem biznesu, dupku", Leroy kontynuował taranowanie mojej bolącej głowy. "Nie ja, a już na pewno nie ty. Robimy to dla niej i będziesz cholernie dobrze zarabiał na swoje utrzymanie. Kto pracuje przez siedem lat i nie ma nic do pokazania?"

Fakt, nie byłem dumny, ale to nie było tak, że profesjonalny balet przyszedł z premiami i portfelem akcji.

"Plus, nie jesteś dziesięć minut późno, to jest kurwa godzinę po tym, jak powiedziałem ci, że będziemy wychodzić."

Cholera.

"Więc jeśli ci się nie podoba, możesz wypierdalać z tego domku, w którym się taplasz bez czynszu, i znaleźć sobie cholerną pracę".

Zawsze tak było. Punkt przyjęty. "W porządku, nie denerwuj się. Spotkamy się w łodzi."

"Dziesięć minut, Jude."

Judah.

"Dziesięć minut albo możesz spakować swoje pieprzone torby."

"Tak, tak. Upewnij się, że powiesz to mamie. Jestem pewien, że będzie zachwycona tym, że wyrzucasz jej drugiego syna z nieruchomości, której nawet nie jesteś właścicielem." Nie musiałem go widzieć, żeby poznać wyeksploatowaną furię na jego twarzy, a kawałek mnie skrzywił się z powodu satysfakcji, jaką dał mi ten obraz. Może i był dupkiem, ale nie pomagałem sobie.

"For fuck's sake, Jude"-.

Judah.

- "po prostu ..." Westchnął i spuścił głos. "Po prostu wyjdź stąd, dobrze? Jezu, co jest z tobą nie tak, do cholery?".

Podwinąłem nogi na bok i jakoś się zebrałem do siadu. Go me. Fakt, że zajęło kilka chwil, aby pokój przestał walić w moim mózgu, nie był ani tu, ani tam, ale był to wystarczający czas, aby kwaśny smród wymiocin zagłuszył moje nozdrza i odwrócił mój żołądek, ponownie.

Patrząc w dół, znalazłem większość sera i krakersów z zeszłej nocy, wpatrujących się we mnie z powrotem z podłogi przed moimi stopami. Niejasne wspomnienie pochylania się nad brzegiem łóżka pośród wirów sprang to mind. Mruknąłem w dół na swoją klatkę piersiową i w bok na łóżko. Czyste. Dziękuję Chrystusowi za to, i za drewniane podłogi, i za to, że nie włożyłem właśnie swojej cholernej stopy w sam środek gnijącej kałuży. Uwaga dla siebie: nie jedz sera w środku ataku zawrotów głowy.

Telefon na mojej szafce nocnej błysnął wiadomością, a ponieważ wydawał się bezpieczniejszą opcją niż stanie w tej chwili, sięgnęłam po niego. Strumień SMS-ów od Terry'ego siedział z przodu i na środku ekranu. Cholera. Gdzieś w moim zamglonym mózgu przypomniałem sobie, że poprzedniej nocy zrezygnował z mojego żałosnego tyłka i zostawił mnie, żebym utonął w ciepłym płaszczu użalania się nad sobą.

Wszystko w porządku?

Wyślij SMS-a, jeśli nic ci nie jest.

Co jest, kurwa, Judah?

Napisz do mnie!

Skręcę ci ten cholerny kark.

Chyba był wkurzony. Ale musiał się ustawić w kolejce po tego ostatniego smsa.

Odpaliłam szybkie przeprosiny, ale nie zdążyłam nawet odłożyć telefonu na stół, kiedy zadzwonił. Przez chwilę myślałem o zignorowaniu go, a potem...

"Co do cholery, Judah?" Terry był bardzo zdecydowanie wkurzony.

"I dzień dobry tobie też. Słuchaj, przepraszam...

"Byłem zmartwiony chorobą." Zignorował moje przeprosiny. "Obiecałeś, że odpowiesz na tekst, który wysłałem po powrocie do domu, więc wiedziałbym, że wszystko w porządku".

"Byłem trochę -"

"Shit-faced to słowa, których chyba szukasz, dupku. A może bez nogi? A może wkurzony jak traszka? Sam jestem raczej zwolennikiem munted."

"Przepraszam". I tak było.

Linia ucichła na minutę, a ja wyobraziłam sobie Terry'ego, jak daleko może się posunąć. Chociaż znaliśmy się w szkole, nasza dorosła przyjaźń była nowa i lśniąca, i nadal byliśmy w stanie zrozumieć, co jest między nami.

"Cholera. Cóż, o ile nic ci nie jest", powiedział w końcu. "Do kurwy nędzy, nie ułatwiasz sobie sprawy, prawda?"

Śpiewanie do chóru, kolego.

Kontynuował: "Zostałbym, ale opiekunka Hannah była na zegarze i musiałem ją odwieźć do domu".

"W porządku, Terry. Nie potrzebuję niańki. Nie powinnam była tyle pić. To moja własna wina."

Więcej ciszy, potem Terry przeczyścił gardło. "Czy wszystko było w porządku po moim wyjściu? Czy... czy miałeś... no wiesz...?"

Nic nie powiedziałem.

"Kurwa. Po prostu to wiedziałem. Powinienem był zostać."

"Nie. Powiedziałem, że to była moja własna wina. I to nie była zła." Kłamca. "Muszę się pozbierać, wiem."

"Tak, kurwa, jest, stary. Ludzie się o ciebie troszczą. Ale... nieważne. To twoje życie. Pracujesz dzisiaj?"

"Tak. Leroy czeka na mnie teraz. Muszę iść."

"Cholera. Bądź ostrożny. I wpadnij jutro, żebym mógł rzucić okiem na twój żałosny tyłek. Nie byłeś w sklepie od tygodnia i Hannah tęskni za tobą."

Cholera. Terry był na mnie zły, mogłem to znieść. Rozczarowanie Hannah? Zbyt łatwo było kochać córkę Terry'ego. Dziewięć i piętnaście lat. Słodka jak guzik z rdzeniem z kolczastej stali. "Będę. Obiecuję. Muszę iść. Pogadamy później."

Rzuciłem telefon na boczny stolik i popchnąłem się powoli na nogi. Pół tuzina pustych butelek po piwie zgrzytnęło, gdy balansowałem wokół kałuży wymiocin i potykałem się o ścianę, by się ustabilizować, każda cholerna kość w moim ciele łkała z wyczerpania.




Rozdział 1 (2)

Stąpając po moich ubraniach, które jakimś cudem udało mi się z powodzeniem wytrzepać przed wpełznięciem do łóżka o jakiejś głupiej godzinie po północy, pokonałam drogę do łazienki, po czym przytrzymałam się framugi, starając się utrzymać mój gniew na wodzy w związku z ciętymi komentarzami Leroya.

"Co do cholery jest z tobą nie tak?"

Dupek. Leroy wiedział dokładnie, co jest ze mną nie tak. Dokładnie dlaczego utknąłem z powrotem w tym pieprzonym dupku miasta, w tym pieprzonym domku na łódce, pomagając w gównianym rodzinnym biznesie. Usłyszał wszystko bez jednego pytania, bez jednego komentarza, bez niczego poza biletem lotniczym wysłanym pocztą elektroniczną i notatką, że firma będzie potrzebowała zwrotu kosztów. Tak, założę się, że mama nie wiedziała o tej części.

Musiałam przestać pozwalać mu się denerwować. To nie było tak, że kiedykolwiek się dogadywaliśmy, nawet jako dzieci, tak różni jak to tylko możliwe. To cholerne poczucie odpowiedzialności za rodzinę, które posiadał, było szerokie na milę. Powiedziałam mu, że zwariował, kiedy tata zmarł, a on rzucił studia weterynaryjne, by wrócić do domu i prowadzić rodzinną farmę małży. Ale myślę, że w połowie spodziewał się, że do niego dołączę, i to właśnie w tym momencie się rozpadło.

Moja ścieżka zawsze leżała gdzie indziej, a moja determinacja, by się tam dostać, była jednostronna. Kiedy więc tydzień po pogrzebie wróciłam do Bostonu, by kontynuować karierę baletową, przepaść między nami jeszcze bardziej się pogłębiła. Mój obecny upadek był prawdopodobnie tak bliski, jak tylko mógł się odegrać, a on wykorzystywał to w pełni. Mogło mi się to nie podobać, ale prawie mogłam to zrozumieć.

Toaleta drwiła ze mnie z dalekiej strony łazienki, ale dotarłem tam w jednym kawałku i odlałem się na siedząco, zarabiając na pocałunek czarownicy, gdy byłem przy tym i życząc sobie, bym był jednym z tych ludzi, którzy nie mieli żadnych objawów między atakami. Tak, powodzenia z tym.

Niestabilność na nogach - sprawdzone. Zmęczenie - sprawdzone. Nudności - sprawdzone. I umysłowo tak ostry jak głowa pełna meduz - sprawdzone.

Szybkie przejrzenie się w lustrze w celu sprawdzenia, czy nie mam siniaków od miejsca, w którym uderzyłem o podłogę, próbując położyć się do łóżka, wyszło czysto, ale bezpośrednia konfrontacja z moją twarzą nie była zbyt pochlebna. Czarne kręgi otaczały moje oczy, wyraz twarzy był skrzywiony, a do tego dochodził ten zachęcający smród alkoholu i wymiocin.

"Jude!" Okna sypialni zagrzechotały w swoich ramach. "Teraz!"

Judah. "Do kurwy nędzy, już idę".

Sięgnęłam po baterię kosmetyków do makijażu, balsamów i eliksirów, które kiedyś obejmowały moją poranną rutynę w dniach, kiedy dawałam dupy, chwyciłam jedną z butelek z pigułkami z półki obok lustra i wpatrywałam się w nią. Dranie pomagały na zawroty głowy, ale doprowadzały moje zmęczenie do wyczerpania oczu i nasilały mdłości. Jedzenie by pomogło, ale sama myśl o tym sprawiała, że zaczynałem wymiotować. Pieprzony kamień i twarde miejsce. Mimo to, musiałem pracować. Nie dawałem Leroyowi niczego innego, co mógłby wykorzystać przeciwko mnie.

Ale cholera, nienawidziłem tego, nienawidziłem tych tabletek, nienawidziłem wszystkiego, do czego sprowadzało się całe moje pieprzone życie.

Butelka uderzyła z łoskotem w ścianę, odskoczyła od wieczka i rozrzuciła pigułki z jednego końca łazienki na drugi.

Kurwa, kurwa, kurwa.

Szamotałem się na kolanach, żołądek burczał mi w gardle, aż wziąłem wszystkie tabletki do ręki. Wtedy wrzuciłem je, kurz i wszystko, z powrotem do butelki, z wyjątkiem jednej, którą wrzuciłem do gardła z dłonią pełną wody. Wziąłem kolejną na mdłości i dodałem mój zwykły środek moczopędny, po czym upewniłem się, że chwyciłem mój zapas awaryjny na wypadek, gdybym miał kolejny atak na łodzi. Boże, miałem nadzieję, że nie. Ale zapomniałem o tym tylko raz, a żenujące czołganie się na rękach i kolanach z powrotem do hangaru zapewniło, że już nigdy o tym nie zapomnę.

Gdyby mieli pigułkę na pieprzone szumy w uszach, to może sprawiłoby, że moje codzienne terkotanie byłoby faktycznie warte zachodu, ale nie było na to szans. Mimo wszystko, mogło być gorzej. Szum w tle nie był zły, choć cyklon kategorii piątej w moich uszach podczas ataku pozostawiał wiele do życzenia.

Chlapnięcie chłodnej wody na twarz było czystą, pieprzoną błogością i warto było sięgnąć po kolejną tylko dla podniesienia nastroju. Nawet udało mi się przemyć twarz do klatki piersiowej i dołów i przejechać palcami przez lepkie węzły w moim niesfornym bałaganie ciemnych włosów - unikając pytania, czym dokładnie było to gówno - i zastanawiałem się, jak długo jeszcze mogę unikać lokalnego fryzjera, lub lokalnego czegokolwiek w tej sprawie.

Szybki płyn do płukania ust, wystarczający, by moje jelita znów się zacisnęły, i byłem gotowy do drogi - to znaczy, jeśli uważałeś, że chłopak o bladej twarzy, gej z kiepską fryzurą, ciemnym zarostem, oczami w czarnych obwódkach i aktualnym nastawieniem, któremu przydałoby się trochę pracy nawet w przyzwoity dzień, to twoje wyobrażenie o dobrym samopoczuciu.

Ale hej, to działało dla mnie. Znacznie zmodyfikowany rytuał higieniczny sprawił, że strategia wyjścia była o wiele szybsza, co byłoby świetne, gdybym faktycznie miał gdzie iść lub kogokolwiek, kogo obchodziłyby dwa gówna o wyglądanie dobrze dla. To, że moje byłe najlepsze przyjaciółki, byłe kochanki i koleżanki z tańca przeszłyby obok mnie na ulicy bez cienia uznania, mówiło wszystko.

Zebrałam najgorszy bałagan z podłogi w sypialni i wrzuciłam go do toalety, resztę wytarłam wilgotnym ręcznikiem, a następnie wrzuciłam go do prania. Tym razem jednak nie było biegunki, więc hej, do dzieła. Jeszcze jeden szokujący niuans w tym moim nowym, błyszczącym życiu.

Unikając lustra z jego potępiającą opinią o mojej coraz bardziej miękkiej talii i żałosnej utracie definicji mięśni, założyłem świeże ubrania, wsadziłem dżinsy w nieprzemakalne buty, wziąłem kurtkę zza drzwi wejściowych i potknąłem się na zewnątrz, gdzie mój dupowaty brat stał oparty o biuro na nabrzeżu. Przerobiona z oryginalnego magazynu wielorybniczego i szopy załadunkowej, była to jaskinia z drzwiami załadunkowymi i blokiem łańcuchowym bezpośrednio nad wodą, którego nadal używaliśmy do przenoszenia ciężkich rzeczy na i z łodzi do połowu małży.

Leroy miał u stóp stertę czarnych pływaków do połowu taklonu i gębę głębokości rowu Marianny. Ludzie mówili, że jesteśmy podobni i chyba tak było - ciemne włosy, wysokie kości policzkowe i pewna gracja w poruszaniu się, którą przypisywałem genetyce. Ale były też różnice. Mając prawie sześć stóp, byłem nieco wyższy od Leroya, choć on miał więcej mięśni. Moje orzechowe oczy, a jego niebieskie. Mój jasny jak kwiat gejowski tyłek, w porównaniu z jego prostolinijnym, głęboko zakorzenionym hetero.




Rozdział 1 (3)

Ale choć Leroy był wkurzony, zignorowałem go i poświęciłem czas na docenienie świeżej skóry porannego światła nad Painted Bay i wciągnięcie powietrza pachnącego solą i nowym deszczem. Uwielbiałem morze, jedyną radość, której nigdy nie oduczyłem się dorastając w tym przeklętym mieście.

Usytuowane na urwiskach, z widokiem na skaliste wybrzeże wyrzeźbione przez skomplikowany system osłoniętych zatok i falujących mórz, Painted Bay było jednym z szeregu małych miasteczek, które ciągnęły się wzdłuż tej części Wschodniego Wybrzeża - mekki rybackiej i morskiej. Jako nastolatek nie mogłem się doczekać, by zostawić to za sobą. Ale jako dorosły? Tak, nie byłem ślepy na tę atrakcję, a zamieszkanie w domku dla łodzi oznaczało życie z jej pięknem w odległości zaledwie metrów.

Nawet dupowłaz Leroya nie był w stanie zepsuć tego rozprysku codziennej many. W tym celu, i ogólnie po to, by się z nim pieprzyć, nie spieszyłem się z zamykaniem drzwi wejściowych i upewniłem się, że sprawdziłem skrzynkę pocztową, gdy przechodziłem. Westchnienia Leroya nasilały się z każdą mijającą sekundą. więc uśmiechnąłem się i jeszcze bardziej zwolniłem tempo.

Gdy się zbliżyłem, obrzucił mnie zdegustowanym wzrokiem. "Wyglądasz jak gówno."

prychnęłam. "Jejku, dzięki."

Pochylił się bliżej i powąchał. "I śmierdzisz jak pieprzona łazienka w browarze. Myślałem, że wóda spieprzyła ci wszystko?".

Nie mogłem sobie przypomnieć, żeby Leroy choć raz użył poprawnej nazwy. "Tak, to prawda."

"To po co, kurwa, pić?"

Dobre pytanie. Wciąż trzymając go za oko. "Bo czuje się lepiej."

"Lepsze niż co?"

"Lepsze niż to."

Wpatrywał się we mnie przez minutę, zanim jego spojrzenie się zsunęło. "Typowe."

Ale kiedy odwrócił się, żeby odejść, złapałem go za nadgarstek. "I co to do cholery znaczy?"

Obrócił się, by stanąć naprzeciwko mnie. "Że jest tak jak ty, nie myśląc o nikim poza sobą. Wracając tutaj, oczekując, że wszyscy przewrócą się do tyłu dla ciebie, podczas gdy ty nie robisz nic, aby pomóc sobie. Och, biedny Jude," jego głos kpił, podczas gdy moje pięści zacisnęły się u moich boków. "Słyszałaś, co się stało? Musiał zrezygnować ze swojej wielkiej kariery. Jezu, mama googlowała noc i dzień, żeby dowiedzieć się jak najwięcej, żeby mogła ci pomóc, kiedy wrócisz, a ty co robisz? Olewasz wszystko alkoholem i użalaniem się nad sobą. Dorośnij, braciszku. Każdy traci gówno w swoim życiu i musi sobie z tym poradzić. Problem w tym, że nigdy nie musiałeś stawić czoła czemuś, z czego nie mógłbyś się wykaraskać..."

Trzask mojej pięści na jego szczęce i szarpiące ukłucie bólu było pierwszym, po którym wiedziałem, że go trafiłem. Ale drugi cios? Tak, ten był zajebiście celny i długo się zapowiadał.

Zataczał się o zwietrzałe deski na ścianie biura, trzymając się za szczękę. "Dlaczego ty mały..."

Odskoczyłem na bok, jak on lunged, shoving go z powrotem do ściany i wbijając palec w jego klatce piersiowej. "Umierałeś, aby mieć swoją małą wypowiedź, prawda? Ale nie wiesz nic o mnie, ani o tym, z czego musiałem zrezygnować, ani o tym, jak ciężko musiałem pracować, żeby dojść tam, gdzie doszedłem. A jeszcze mniej wiesz o tym, jak to jest dorastać w mieście, gdzie nigdy nie pasowałeś, w szkole, gdzie byłeś jedynym gejem w promieniu kilku kilometrów, gdzie chęć tańczenia i bycie w tym dobrym wiązało się z szyderstwami i tym, jaki jesteś? To ty powinieneś wiedzieć wszystko o czarowaniu swojej drogi, mister star fucking rugby player - robiłeś to przez całe liceum, po wszystkim."

"Pracowałem cholernie ciężko na te oceny". Leroy odepchnął się od ściany. "W przeciwieństwie do ciebie."

"Ja też pracowałem nad swoją karierą. Przetańczyłem więcej godzin po szkole niż ty kiedykolwiek włożyłeś w swoje rugby. Chcesz wiedzieć, jak chudy fem facet jak ja może rzucić cios, który zwala cię z nóg? Bo musiałem się tego nauczyć, żeby móc się odpłacić. I dlatego, że pracowałem w dupie na siłowni i na treningach walki, żeby wykonywać swoją pracę. Moją taneczną pracę. Dwunastogodzinne dni, siedem dni w tygodniu, czasem pięć występów w weekend. Czy kiedykolwiek tańczyłeś dwugodzinny show na złamanej stopie? Nie waż się, kurwa, mówić mi o czarowaniu gdziekolwiek."

"Czy wy chłopcy skończyliście wymachiwać swoimi kutasami?" Martha odepchnęła Leroya na bok, gdy szturmem wyszła z biura. "Bo jeśli ja się na was zawiodę, to wasza matka będzie miała złamane serce. Co do cholery jest z wami nie tak?"

Złapałam wzrok Leroya i odwróciłam wzrok. Martha miała rację. Martha zawsze miała rację. W wieku sześćdziesięciu dwóch lat prowadziła nasze małe prywatne nabrzeże przez piętnaście lat z żelazną pięścią i postawą równą mamie niedźwiedzicy i grzechotnikowi. A ja jako dziecko byłem na złym końcu jej kwaśnego języka wystarczająco często, by rozpoznać znaki ostrzegawcze.

Jej spojrzenie zwęziło się. "Tak jak myślałem. Cóż, jeśli skończyliście rujnować mój poranek, wsadźcie swoje dzikie tyłki do tej łodzi i wyruszajcie. Wasza matka nie płaci wam za zachowywanie się jak idioci. Czy wyrażam się jasno?"

Kusiło mnie, żeby zaznaczyć, że Leroy prowadził interes, a matka w ogóle mi nie płaciła, ale pomyślałem, że to może być nachalne.

Leroy zaszurał butami. "Przepraszam."

Martha zrównała mnie ze spojrzeniem i poczułem się dziesięciolatkiem na nowo.

"Tak, przepraszam".

"Dobrze. A teraz odwalcie się, oboje. Sprawiacie, że to miejsce wygląda nieschludnie. I upewnijcie się, że zabierzecie ten plecak z obiadem. Zrobiła ci dzisiaj pot pie." Martha wkroczyła z powrotem do biura i zatrzasnęła drzwi.

Leroy i ja jednocześnie grymasiliśmy. Kuchnia naszej matki była słynna ze wszystkich złych powodów.

Leroy wpatrywał się w zamknięte drzwi. "Można by pomyśleć, że prowadziła całe to cholerne miejsce, a nie tylko nabrzeże".

Parsknąłem. "Chcesz to powiedzieć na tyle głośno, żeby faktycznie usłyszała?".

Spojrzał na mnie, jakbym wyhodował drugą głowę.

"Ok, więc może nie powinienem był cię uderzyć." Przyznanie się prawie dławiło się w moim gardle, ale było wyraźnym dowodem na moc woo-woo Marthy nade mną.

Leroy potarł swoją szczękę. "Tak, cóż, ja też nie miałem na myśli tego, że czarujesz ze wszystkiego".

Przewróciłem oczami. "Tak, zrobiłeś to."

Roześmiał się. "Może. W każdym razie, to jest jakiś cios masz tam. Nieźle jak na faceta, który nosi tutu."

Podniosłem rękę i zgiąłem ją otwartą i zamkniętą. "Kurwa, boli."




Rozdział 1 (4)

Spojrzał na mnie spekulacyjnie. "Czy naprawdę tańczyłaś na złamanej stopie?".

Wzruszyłam ramionami. "Więcej niż raz."

Wziął sekundę, aby to przetrawić. "To dość hardcorowe."

Nie miał pieprzonego pojęcia.

"Ale naprawdę musisz skończyć z alkoholem".

I miał rację. "Wiem, i zrobię to. To po prostu ... trudne w tej chwili. I dziś nie tylko z powodu wódy. Miałem noc z tego, szczerze mówiąc."

Jego brwi crunched. "Masz jedną z tych ... rzeczy ponownie, że masz z um ... cositsname?"

I huffed. "Czy nie możesz powiedzieć tych pieprzonych słów chociaż raz, Leroy? Choroba Meniere'a. Ataki Vertigo. Wybierz sobie." Aby być uczciwym, Leroy nie był jeszcze świadkiem ataku, ale nawet tak.

Przewrócił oczami. "Jezu Chryste, wszystko w porządku. Czy miałeś cholerny atak zawrotów głowy?".

Wydmuchnąłem westchnienie i załadowałem kilka spławików do moich obolałych ramion. "Tak. Jak tak elokwentnie powiedziałeś, nie mogę oczarować mojej drogi z tego, prawda?"

Jego wyraz twarzy zmienił się na poważny. "Nie miałem tego na myśli. Ale nie możesz też ciągle używać tego jako wymówki. Musisz znaleźć sposób, aby poradzić sobie z tym-".

"Wymówka? To jest to, co myślisz? Ryzykując ponowne uderzenie cię, będę udawał, że nie powiedziałeś tego przed chwilą."

Leroy wzruszył ramionami. "Nieważne. Przestań pić i zacznij dbać o siebie, a może nie będę mówił takich gówien. Ale jeśli masz zamiar tu zostać, musisz pomóc, być na czas może. A teraz załadujmy te rzeczy".

Odgryzłem milion chrapliwych odpowiedzi tańczących na czubku języka i zdecydowałem, że nie warto. Leroy zawsze musiał być trafiony między oczy, żeby zmienić zdanie na jakikolwiek temat. Uparty nie miał nic wspólnego z nim. I szczerze mówiąc, byłem zbyt zmęczony, żeby się tym zajmować.

"Więc jak myślisz, co jest w tych ciastkach?" Leroy celował w small talk, gdy nieśliśmy między sobą ogromny zwój liny i rzucaliśmy go na łódź.

Wytarłem ręce o przód moich dżinsów i rzuciłem plecakowi wątpliwe spojrzenie. "Dziesięć dolców mówi, że to resztki pieczeni z góry z wczoraj".

Leroy skrzywił się. "Jezu, to gówno było wystarczająco trudne za pierwszym razem. Ale później mam trening rugby, więc nie da się tego uniknąć."

Rzuciłem mu plecak i nabrałem ostatnią część liny. "Służy ci jak należy. Ale uczciwie ostrzegam, że jeśli nie będę pluł po drodze, to będzie to pieprzony cud".

Leroy wszedł do łodzi, a ja za nim.

"Gwiazda rugby, co?" Rzucił mi zadowolone spojrzenie.

Potrząsnąłem głową. "To właśnie wyniosłeś z tego wszystkiego? A może zamiast tego homofobiczny dupek?"

Zostawiłem go marszczącego się i poszedłem na przód zabezpieczyć dodatkowe pływaki.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Miłość może zmienić świat"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści