Sleep With The Enemy

Rozdział pierwszy (1)

----------

ROZDZIAŁ PIERWSZY

----------

"Zrujnowałeś mi życie". Łamanie fal oceanu na zewnątrz mojego mieszkania nie robi nic, by ukoić mój gniew.

Jego głowa przechyla się na bok, jakby nie rozumiał. Niebiesko-szare oczy słabo uzasadniają jego zachowanie. Zwykle nabierałam się na to spojrzenie szczeniaka. Już nie.

"To wszystko? Nie masz nic do powiedzenia na temat rujnowania mojego życia? Nie masz nic do powiedzenia na temat swojego całkowicie niewybaczalnego, zwierzęcego zachowania?"

Przesuwa swoją dużą ramę i drapie się za uchem, zanim zwróci swoją uwagę na mnie.

Emocje łaskoczą mój nos, gdy więcej łez wypełnia moje oczy.

"Pracowałem na to tak ciężko. Moje życie było w końcu na dobrej drodze, a ty je wykoleiłeś!".

Satan saunters off do drzwi patio, pozostawiając jego plecy do mnie myśląc, że może mnie zignorować.

"Mam nadzieję, że jesteś przeklęty z wiecznością swędzenia analnego, a ja uczynię to celem mojego życia, aby zapewnić, że nigdy nie znajdziesz niczego do garbowania się ponownie. Czy mnie rozumiesz?" Przytulam moją zmanipulowaną rękę do piersi. "Wieczne swędzenie odbytu. NIE garbić się!"

On łapie się za drzwi.

"I PRZESTAŃ DRAPAĆ MOJE DRZWI!"

jęczy Swarley. Dlaczego? Nie wiem. Nikt mu dzisiaj nie złamał łapy.

Nie wszystkie psy idą do nieba, a kiedy zamorduję psa mojej siostry, nie przejdzie on przez żaden tęczowy most. Jego nienawidząca ludzi dusza spłonie w piekle, ale jego ciało będzie żyło wiecznie - z nieuleczalnym swędzeniem odbytu.

Swarley znowu jęczy. Najwyraźniej jego potrzeba wysikania swojego imienia w piasku jest ważniejsza od mojej potrzeby nienawidzenia go za to, że gonił tego głupiego kota, podczas gdy smycz zaplątała się wokół mojej ręki.

Nienawidzę kotów!

I psów.

Psy mogą być najgorsze. Przebierają się za najlepszego przyjaciela człowieka, ale ja wiem lepiej. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuję, jest jeszcze jeden przyjaciel bez samokontroli.

Ból przeszywa moją dłoń, strzelając w górę ramienia, a zimny pot oblewa moje czoło od mdłości, które osiadają w dole brzucha. Przyznaję to - choćby tylko sobie - że ja, Avery Montgomery, jestem mięczakiem.

Odwołałam klientów z powodu podrażnionego paznokcia. Skurcze menstruacyjne przykuwają mnie do łóżka na dwadzieścia cztery godziny. I jestem jedną z tych pacjentek, które potrzebują podtlenku azotu, żeby umyć zęby. To genetyczne. Musi istnieć gen niskiej tolerancji na ból.

Cale od drzwi opadam na kolana i zapadam się w pozycję płodową na boku, żeby nie zemdleć. Moje długie, blond włosy przyklejają się do twarzy. Moje włosy - jak mam je zrobić jedną ręką? Wykąpać się? Nałożyć makijaż? Zapiąć mój naszyjnik Chanel lub diamentową bransoletkę Tiffany?

Drogi Ojcze Niebieski, wiem, że moja relacja z Tobą była nieco pasożytnicza - moja wina - i że muszę zabrać moją derrière do kościoła, ale jeśli mógłbyś znaleźć to w swojej bezwarunkowo kochającej jaźni, aby dać mi siłę, by nie zemdleć, przysięgam, że nigdy więcej nie użyję Twojego imienia w gorączce pasji. Ok... nie będę przysięgał, bo wiem, że tego nie lubisz, bo przysięgałem na Biblię o jeden raz za dużo tylko po to, żeby złamać te święte obietnice, ale rozumiesz o co mi chodzi. Zamierzam zrobić to lepiej. Czuję, że to jest moment przyjścia do Jezusa.

Ból! Jest tak nieznośny. Rentgen nie wykazał złamanych kości, ale jestem pewien, że rozległe uszkodzenia więzadeł są równie złe, jeśli nie gorsze. Żadna terapia fizyczna tego nie naprawi. Jestem zrujnowany. Niepełnosprawny w wieku dwudziestu dziewięciu lat. Cóż, to był dobry bieg.

Swarley płacze. Ja płaczę.

Bezlitosny Weimaraner drapie w drzwi. Czepiam się zimnych kafelków dobrą ręką, by zbliżyć się na tyle, by zasunąć drzwi.

"Idź!" chrząkam. "Idź wkurzać się na czyjś dzień".

Bez smyczy. Żadnego nadzoru. Tylko mile plaży do kopania dołów. Idź wykopać swój grób, kolego. Jestem gotów zakopać twój tyłek. Moja siostra nie może się na mnie gniewać, że pozwoliłem jej psu utonąć lub zostać pożartym przez rekina. Moja brutalnie zmasakrowana ręka to jego wina. Jestem jej siostrą. Ona stanie po mojej stronie.

Myślę.

Może.

Kogo ja oszukuję? To bardzo mało prawdopodobne.

Trzymając rękę przy piersi z kruchością noworodka, odnajduję stopy, lekko się chwiejąc, i zapadam się na kuchenny stołek.

"Hej, Siri, zadzwoń do Anthony'ego".

Siri nie odpowiada. Napinając szyję, pochylam się w stronę mojego telefonu po drugiej stronie lady.

"Zadzwoń do Anthony'ego."

Nic.

"Cholera, Siri! Zadzwoń do Anthony'ego!"

Ekran się rozświetla. "W kontaktach nie widzę Dance with me Anthony. Czy mam szukać lokalizacji o tym imieniu?".

"C-ALL AN-THON-Y!"

"Dobra, oto co znalazłem w sieci na temat kolonoskopii".

Swarley drapie w drzwi.

"Na miłość boską, czy wszystkie rekiny zrezygnowały z czerwonego mięsa? Dlaczego jeszcze żyjesz?" Otwieram drzwi stopą, mrucząc.

Swarley wchodzi do salonu i siada na swoim designerskim psim posłaniu, które kupiłam mu, zanim zerwaliśmy. Tak, zerwaliśmy. To będzie ostatni raz, kiedy będę niańczyć psa.

Macham palcami u nóg, zanim użyję ich do zasunięcia drzwi. Potrzebuję pedicure. Lakier w kolorze robin's egg blue ma kilka odprysków. A minęły już dwa tygodnie - dwa tygodnie - odkąd go miałam. Nawet nie zaczynajcie o tym, że na moim różowym palcu u nogi tworzy się zgrubienie.

Kiedy mdłości ustępują, przesuwam się po ladzie do telefonu i dzwonię do Anthony'ego - mojego wszystkiego. On jest dobry w zarabianiu pieniędzy - nigdy nie mógłby ich wydać w ciągu całego życia - a ja lubię wyzwanie, jakim jest próba wydania ich w ciągu jednego życia. Doskonale do siebie pasujemy.

Przeszłam drogę od niskopłatnej masażystki, ledwie przebijającej się co miesiąc, do zarządzania najnowszym butikowym spa w Los Angeles, które Anthony ufundował właśnie dla mnie, swojego anioła. Podróżowaliśmy razem po świecie prywatnym odrzutowcem, luksusowymi samochodami i wymyślnymi jachtami. Małżeństwo jest następne. Wiele razy o tym wspominał, zwłaszcza gdy sugerowałam mu wspólne zamieszkanie. Jego rodzice są gorliwymi katolikami, a on chce ich zadowolić, "robiąc rzeczy we właściwy sposób". Mogę poczekać.

"Anthony, dlaczego nie odbierasz telefonu? Jest prawie ósma, a ja miałam najgorszy dzień w życiu. Musisz wysłać po mnie samochód. Nie mogę prowadzić." prycham. "Sw-Swarley zniszczył mi rękę!" Szloch wyrywa się z mojej klatki piersiowej, ponieważ odczuwam ból, moja siostra odeszła, Anthony nie odbiera telefonu, a ja mogę już nigdy nie zrobić innego masażu.




Rozdział pierwszy (2)

Swarley kiwa do mnie głową. Może to przeprosiny. Nie mogę mu wybaczyć. Jeszcze nie. W tej chwili jest niczym więcej niż kolejnym samolubnym mężczyzną w moim życiu, reagującym pod wpływem impulsu, nie zważającym na moje uczucia.

Z wyjątkiem Anthony'ego. On się troszczy.

Trzeba było wielu nieudanych związków, zdradzających dupków i złamanych serc, żeby w końcu znaleźć mężczyznę, który naprawdę się o mnie troszczy. Myślę, że to dlatego, że jest starszy i bardziej dojrzały. Pochodzi z silnej rodziny. A ja jestem młoda, piękna i płodna - jego słowa, nie moje. Chociaż, nie kłóciłam się z nim.

Będziemy mieli trójkę dzieci, pudla Teacup, który nie musi chodzić na smyczy, brzuszek i cycki po naszym ostatnim dziecku, a ja będę centrum świata mojej rodziny.

Po godzinie bez oddzwonienia i bez kierowcy brzęczącego do moich drzwi, ponownie wyrzucam Swarleya na pożarcie rekinom, ale wraca bez szwanku. Wsypuję mu trochę jedzenia do miski tuż przed wyjściem, żeby złapać Ubera. Może mój sąsiad, Ronnie, wypuści go później, jeśli zaoferuję mu darmowy-No ... Syn ciastka! Nie mogę zaoferować masażu na krześle. Swarley zrabował każdą odrobinę mojej siły przetargowej.

Pół godziny później docieram do rozległej posiadłości Anthony'ego - zamku, w którym pewnego dnia będę jego królową. Kierowca rusza do przodu, żebym mogła wpisać kod otwierający bramę bezpieczeństwa. Zastanawiam się, czy kiedykolwiek przestanę mieć te uszczypliwe myśli, że to jest moje życie. Potyczka Swarleya z kotem prawdopodobnie zrujnowała moje szanse na to, że jeszcze kiedykolwiek zrobię komuś dobry masaż. Będę tęsknił za niektórymi z moich ulubionych klientów, ale zajmowanie się codziennymi zadaniami w tym miejscu będzie pracą na pełen etat.

"Anthony?" Mój głos odbija się echem po suficie katedry, gdy zamykam drzwi wejściowe. Wielkie marmurowe wejście ustępuje miejsca jeszcze większym, dzielonym schodom.

"Panno Montgomery." Kim, pełnoetatowa kucharka Anthony'ego, wita mnie w foyer, zakręcając kosmyk czarnych włosów do ramion za ucho. Zazdroszczę jej idealnie prostych włosów, nieskazitelnej azjatyckiej skóry i nieśmiałego usposobienia.

Jej obecność mnie uspokaja. Mam nadzieję, że kiedy się tu wprowadzę, Anthony zatrzyma ją tutaj, żeby gotowała dla naszej rodziny.

Ona marszczy się jak jej spojrzenie affixes do mojej owiniętej ręki przytulonej do mojej piersi. "Ojej ..."

"Pies mojej siostry gonił kota na naszym spacerze. Nie wydawał się przejmować, że smycz była owinięta wokół mojej ręki. Podobno nie jest złamana, ale zastanawiam się, czy źle odczytali rentgen. To najgorszy ból, jaki można sobie wyobrazić".

Kim grymasi. "Tak mi przykro."

"Dziękuję. Ja też. Gdzie jest Anthony? Próbowałam do niego dzwonić."

"Jest w swoim biurze."

"Dzięki." Robię kilka kroków w kierunku jego biura i odwracam się z powrotem do Kim. "Jesteś tu późno."

"Pan Bianchi poprosił, żebym zrobiła kilka posiłków i zamroziła je, ponieważ w przyszłym tygodniu będę na wakacjach".

"Och. Cudownie. Gdzie idziesz?"

Ekspresja Kim morfuje w coś pomiędzy nerwowym i przestraszonym. "Um ..."

Potrząsam głową. "Przepraszam. To nie moja sprawa. Mam nadzieję, że masz miłą podróż. Prawdopodobnie będziemy jeść na zewnątrz przez większość czasu." Gestem wskazuję na swoją rękę. "Najwyraźniej nie będę robił żadnego gotowania".

Zaparty uśmiech osiada na twarzy Kim, gdy jej głowa obniża się w ostrożne skinienie.

Pukam dwa razy w drzwi biura Anthony'ego.

"Wejdź."

Z łatwością otwieram solidne wiśniowe drzwi.

"Oto mój anioł." Anthony zamyka laptopa i odchyla się w swoim skórzanym fotelu za prezydenckim biurkiem.

Jest dwadzieścia lat starszy ode mnie, ale w wieku czterdziestu dziewięciu lat jest najseksowniejszym srebrnym lisem, jakiego kiedykolwiek widziałem. No dobra, może drugim najseksowniejszym srebrnym lisem, jakiego widziałam. Kiedyś umawiałam się z facetem po pięćdziesiątce, który wyglądał jak Pretty Woman w wersji Richarda Gere'a - ale z prostymi zębami i większą ilością mięśni. Zmarł niespodziewanie podczas rutynowego zabiegu naprawy przepukliny. Nie było mnie w jego testamencie. Najwyraźniej trzy miesiące głębokiego gardłowania nie wystarczą, żeby dostać tyle, co para spinek do mankietów z diamentów i białego złota. Lekcja wyciągnięta.

Anthony ma dziwny kształt nosa, jak pierwsza próba trzylatka w formowaniu kitu, i jest trochę za duży w stosunku do jego twarzy. Smakuje gęstą, roztopioną whisky i zderzającym się z nią smakiem pikantnych, pełnych ciała, ręcznie zwijanych kubańskich cygar. Kiedyś byłam raczej dziewczyną z miętowym płynem do płukania ust, ale przyzwyczaiłam się do jego specyficznego smaku. Pieniądze.

Anthony Bianchi Jr. smakuje jak pieniądze, a mnie traktuje jak królową.

Próbowałam słodkiej drogi miłego faceta - jock, nauczyciel, aspirujący aktor, muzyk. Próbowałam drogi złego chłopaka - tatuażysty, niedoszłej gwiazdy rocka, faceta, który zawsze nosił broń, ale nie potrafił mi powiedzieć dlaczego. Wszyscy oni są oszustami bez kierunku i nie mają pojęcia, jak traktować kobietę.

"Angel, co się stało z twoją ręką?" Stoi i zamyka dystans między nami.

"Nie dotykaj jej!" Skrzywiam się, odchylając swoje ciało od niego.

"Nie jestem. Co się stało?"

"Stało się Swarley. Gdzie byłeś?" Strzelam mu spojrzeniem pełnym łez. "Dzwoniłem. Nie odbierałeś. Nie odpowiedziałeś. Ingrid zabrała mnie do szpitala".

"Ingrid?"

Moja głowa wysunęła się do przodu. "Tak. Ingrid."

Nie zapala się żadne światło. Nie ma pojęcia, o kim mówię. "Zatrudniłeś ją jako moją osobistą stylistkę w zeszłym roku".

"Oh ..." On kiwa głową.

Nadal nie ma pojęcia.

"Dlaczego nie zadzwoniłeś do swojej siostry?"

"Halo?" szydzę. "Gdzie się podziewałaś? Moja siostra jest na wakacjach. Opiekuję się psem Swarleyem dla niej. Czy nie słuchasz niczego, co mówię?".

Opiera swoje dłonie na moich ramionach i całuje mój policzek. "Oczywiście, że tak, aniołku. Po prostu byłem ostatnio bardzo zajęty. Przepraszam, że przegapiłem twój telefon. Myślałem, że wychodzisz dziś wieczorem z przyjaciółmi".

Ok, więc on jakby mnie słucha. "Byłem, ale Swarley gonił głupiego kota, a moja ręka może nigdy nie być taka sama. Nie mogę wyjść z przyjaciółmi. Nie mogę spotykać się z klientami. W tej chwili jestem bezużyteczny." Samotna łza spływa po moim policzku.

Jego telefon brzęczy. Spogląda na ekran. "Muszę to odebrać. To sprawa służbowa. Daj mi kilka minut, a będziesz miała moją niepodzielną uwagę".

Kiwam głową, ocierając łzę, którą myślałem, że zetrze czułym opuszkiem kciuka lub pocałuje tymi pełnymi, rumianymi ustami. Nieważne. Już to mam. Może złapać następnego.




Rozdział pierwszy (3)

Po tym, jak wymyka się z biura, żeby odebrać telefon, zapadam się w jego fotelu przy biurku, rozkoszując się maślaną skórą, która dopasowuje się do każdej krzywizny. Założę się, że kosztował więcej niż mój pierwszy samochód.

Mój telefon dzwoni. To moja siostrzenica, Ocean, pisze do mnie FaceTiming. Pomimo mojego okropnego dnia, uśmiecham się. Kiedy macham, żeby zaakceptować połączenie, ekran robi się czarny. Moja bateria jest martwa. Oczywiście, że tak - jak na mój dzień.

Laptop Anthony'ego to Mac, więc podnoszę pokrywę, żeby skorzystać z jego FaceTime i oddzwonić do niej. Klikam, żeby zamknąć okno, które ma otwarte, ale ono się nie zamyka; zamiast tego gra. To film wideo.

Moje ciało sztywnieje na ułamek sekundy, po czym zapada się w sobie. Ciężar całkowitego szoku i niedowierzania ciągnie mnie w głąb piekła jak kotwica od burty łodzi. Ten nadużywany organ za moimi żebrami zwalnia od szlamu gniewu pełzającego przez moje żyły. Jedyną częścią mnie, która się porusza, jest zimny pot broczący po mojej skórze i bob z mojego gardła, gdy próbuję przełknąć prawdę.

Prawdę?

Anthony wsadził swojego lekko wygiętego kutasa w Kim i nagrał to.

Moja głowa odchyla się w jedną stronę, a potem w drugą. Tak. Jakkolwiek na to nie spojrzeć, robią to w kuchni. Jakże to stosowne. Pierwszy raz uprawialiśmy seks na moim stole do masażu. Był moim klientem. To nie jest mój typowy sposób działania. Domyślam się, że Anthony Crooked Dick Bianchi lubi widzieć, jak kobiety radzą sobie w swoim żywiole.

Wysuwa się z niej, przebiera palcem po misce z musem czekoladowym i... nie, nie... rozsmarowuje go między jej nogami, gdy ona wygina plecy na białym granitowym blacie. Co za strata musu czekoladowego. Anthony nawet nie lubi czekolady-

Gasp!

Żółć podchodzi mi do gardła.

Kłamca!

Najwyraźniej lubi mus czekoladowy. Je go, jakby umierał z głodu i był to ostatni pokarm na ziemi.

Dlaczego ja to oglądam? Wiem, jak to się skończy, a jednak nie mogę odwrócić wzroku. Co gorsza, mój palec wędruje do przycisku głośności. Stukam w niego raz, dwa, trzy razy, aż jego jęki wypełniają pokój, czemu towarzyszy skandowanie Kim: "Tony, Tony, Tony...". Chwila moment. Powiedział mi, że ma na imię Anthony jak święty Antoni. Kropka. Nie Tony. Żadnej ksywki.

"Avery?"

Moja głowa się podnosi. Nie zamykam komputera. Nie wyciszam głośności.

Szczęka Tony'ego tika, oczy są szerokie i przemykają między mną a komputerem.

"Rozłóż je szerzej, mój mały aniołku".

Grymasi na swój nagrany głos pełen pożądania, a moje brwi strzelają w górę. Cóż, wychowano mnie w przekonaniu, że jest tylko jeden Bóg, ale wiele aniołów. Skóra Kim jest piękna, niektórzy mogliby powiedzieć, że anielska. Jęki i przerywane siorbanie Świętego Antoniego rozkoszującego się swoim musem utrzymują nas oboje w zachwycie. Kto powie pierwszy?

Ja. Ja pierwszy.

"Więc lubisz czekoladę, Tony."

"Avery." Złość ściąga mu usta, gdy robi trzy długie kroki do przodu, klepiąc laptopa.

Nie mogę nawet... Nie. Mój świat zniknął. Swarley jest poza zasięgiem. W tej chwili nie czuję nawet bólu w dłoni. Nie mogę poczuć niczego. Niedowierzanie to długotrwały zastrzyk znieczulający.

"Dlaczego szperałeś w moim komputerze?"

Dławię się śmiechem, gdy próbuje się uwolnić. "Dlaczego wsadzałeś swojego wygiętego kutasa w Kim? I dlaczego jest z tego filmik?"

Zgrzyta zębami jeszcze trochę. "Przepraszam. Możemy to naprawić." Szarpie się za krawat, jakby go dusił. Gdyby tylko...

Jeśli niewiara jest środkiem znieczulającym, to szok jest klejem, który tymczasowo trzyma wszystko razem. Nie mogę znaleźć ani jednej łzy. Nie potrafię nawet znaleźć odpowiednich słów, ani zebrać energii, by na niego krzyknąć. To tak, jakbym była na zewnątrz, patrząc obiektywnie.

"Ugryzę się. Jak byśmy to naprawili? To znaczy..." Potrząsam głową i wzruszam "...gdybyś tylko zapytał, pozwoliłbym ci to zrobić ze mną".

"Jezu, Avery ..."

"Nie, nie mów tak. Wiem dużo o Jezusie i ty też powinieneś, święty Antoni. Jestem pewien, że on nie chce mieć nic wspólnego z tą rozmową."

Odchylam się na krześle, kołysząc rękę. Antoni pochyla się do przodu, opierając pięści na przeciwległej stronie biurka. "Moi rodzice cię lubią. Ja lubię ciebie. Moglibyśmy być takim wspaniałym zespołem".

"Zespołem?"

"Podoba ci się styl życia, Avery. Nie udawaj, że nie. Dostaniesz wszystko, czego mogłabyś kiedykolwiek zapragnąć - dzieci, posiadłości, samochody, jachty, odrzutowce, szafę większą niż całe twoje mieszkanie wypełnioną najdroższymi ubraniami ..."

"I co dostajesz?"

"Mojego anioła." Zadowolony grymas prześlizguje się po jego twarzy.

"Który?" Kręcę głową na bok.

Jego usta skręcają się, oczy zwężają. "Wszystkie."

Ich. Ich! THEM!?!

Moja szczęka opada na kolana.

"Ale ty zawsze będziesz moją ulubioną - wybraną. Moją żoną. Matką moich dzieci. Królową mojego imperium."

To jest ta część, w której powinnam złamać coś, jak jego komputer lub jego wyrzeźbiony przez malucha nos.

Nie robię tego.

Tak jak jestem wściekła na tego nieznajomego przede mną, tego człowieka, który oszukiwał mnie przez dwa lata, jestem bardziej zła na siebie, ponieważ przez kilka krótkich, całkowicie szalonych sekund myślę o jego ofercie. Kiedy wyrzekłam się swojej dumy, poczucia własnej wartości? Kto mnie złamał do tego stopnia, że nie czuję się godna tej jednej rzeczy, której on mi nie oferuje?

Jeśli wyjdę przez te drzwi, kim będę? Co jeśli coś lepszego nigdy się nie pojawi? Pukam do drzwi trzydziestki, jednocześnie opanowując sztukę nieudanych związków. Jeśli za dziesięć lat nie będę miała nic poza mieszkaniem z dwiema sypialniami, artretycznymi rękami i marną rentą, czy będę żałować, że odmówiłam rodzinie i wszystkiemu, co można kupić za pieniądze?

"Ja chcę tylko spa. Nasze drogi się rozejdą, ale ty podpiszesz mi spa."

"Avery." Potrząsa głową, jednocześnie kłapiąc językiem. "Nie zdobyłem tego poziomu bogactwa i sukcesu, rozdając milionowe firmy każdej kobiecie, która przetoczy się przez moje łóżko."

"To moje spa."

Uśmiech na jego twarzy kłuje w oczy. Już wiem, co chce powiedzieć. Pozwoliłam sobie uzależnić się od mężczyzny - znowu. Całe moje cholerne życie w tej chwili to dzierżawa.

Moja praca.

Mój samochód.

Moje mieszkanie.

Ubrania.

Karty kredytowe, które mi pożyczył.

Anthony odsuwa się od biurka i wsuwa ręce do przednich kieszeni swoich dopasowanych spodni. "Nie mogę dać ci spa. Zamknę je. To nie jest aż tak dochodowe. Będę potrzebował z powrotem obu kart kredytowych. Twój czynsz jest opłacony do końca miesiąca, ale potem jesteś na swoim. Potrzebuję zwrotu samochodu. Lepiej, żeby twój stary zaczął działać. Reszta rzeczy jest twoja. Proponuję je sprzedać, żeby związać koniec z końcem".

Odklejam się od krzesła. Kiedy jesteśmy twarzą w twarz, pozwalam moim emocjom swobodnie się łamać. "Powiedziałeś, że mnie kochasz". Prycham, gdy łzy ścigają się po moich policzkach.

"Tak jest. Kocham cię za ciebie. Kocham cię pomimo twoich egoistycznych potrzeb. Dlaczego nie możesz mnie kochać pomimo moich?"

Niewiarygodne.

Wynoszę się stąd.

Skończyłam z mężczyznami.

Skończyłam.

Zrobione.

DONE!




Rozdział drugi (1)

----------

ROZDZIAŁ DRUGI

----------

Brakuje mi mojej mamy. Zmarła, gdy miałem osiem lat. Jestem pewien, że psychiatra powiedziałby, że od lat próbuję wypełnić tę pustkę. Niektórych pustek nie da się wypełnić. Niektóre rany też nie przestaną krwawić same z siebie, ale nie przestajesz ich uciskać.

Może nadejdzie dzień, kiedy zdam sobie sprawę, że ta pustka jest integralną częścią tego, kim jestem, ale w tej chwili czuję się jak pusty żołądek pragnący czegoś - czegokolwiek.

Moja tęsknota za czymś prowadzi mnie do domu. Dzwonię do siostry, żeby poinformować ją, że zabieram Swarleya ze sobą do Illinois, żeby zobaczyć tatę. Jest trochę ulgi, kiedy nie odbiera telefonu. Wolę zostawić wiadomość, żeby nie mogła mnie namówić na podróż. Pomaga też to, że czekam, aż minie czternaście godzin mojej dwudziestosiedmiogodzinnej jazdy, zanim zostawię jej tę wiadomość.

A mój tata? Nie ma pojęcia, że przyjeżdżam z wizytą niespodzianką. Miał zbyt wiele problemów z sercem. Nie mogę go stresować moim impulsywnym przedsięwzięciem przez pół kraju w starej Hondzie Pilot, ze starym psem i kaleką ręką.

"Niespodzianka!" Przybieram odważną minę i mam nadzieję, że zignoruje worki pod moimi oczami. Zamieniłem trzydniową wycieczkę w dwa dni z pomocą kawy, napojów energetycznych i wściekłości napędzanej adrenaliną.

"Avery ..." Tata potrząsnął głową. "W-what are you doing here?"

Swarley wącha swoją drogę po podwórku, sikając na wszystko.

Klepię kciukiem przez ramię. "Dlaczego na twoim podjeździe stoi ciężarówka do przeprowadzek?"

Obdarza mnie niezręcznym uśmiechem, po czym potrząsa nim. "Czy przyjechałeś sam? Z L.A.?"

"Tak. Czy zamierzasz wpuścić mnie do domu?"

Przestępuje z mojej drogi.

"Ale, jestem tu teraz. Jestem bezpieczna. Więc nie ma potrzeby pouczać mnie o-" Zatrzymuję się trzy stopy przed drzwiami wejściowymi. Wszędzie są pudła. "Przeprowadzasz się?" Odwracam się, by spojrzeć mu w oczy.

Odchudza się. "Tak."

"Kiedy? Dlaczego? Gdzie? Miałeś zamiar mi powiedzieć? Czy Sydney wie?"

"Uspokój się. Ja też jeszcze nie powiedziałem Sydneyowi". Marszczy się. "Kochanie, co się stało z twoją ręką?"

Wyciągam zabandażowaną rękę, jakbym zauważał ją po raz pierwszy. "Nic ... Swarley ..." Potrząsam kilka razy głową "...nie obchodzi mnie moja ręka. Chcę wiedzieć, co się z tobą dzieje. O mój Boże, czy przeprowadzasz się do Kalifornii?". Możliwość przegania moje zmęczenie i rozpala nadzieję w moim złamanym sercu. "To jest to, prawda? Miałeś zamiar zaskoczyć Sydney i mnie? Tato ... gah! Nie masz pojęcia, jak mnie to cieszy. Potrzebuję cię teraz. Moje życie jest w rozsypce i...

"Avery?" Chwyta moją twarz i zmusza mnie do skupienia, co jest trudne z tak dużą ilością kofeiny wciąż ścigającej się przez moje ciało. "Nie przeprowadzam się do Kalifornii. Przeprowadzam się do Milwaukee".

Mój nos się zmarszczył. "Milwaukee?"

"Tak." Robi krok do tyłu, zaciskając ręce za sobą i kołysząc się w tył i w przód na piętach. "Poznałem kogoś."

Pochylam się do przodu. "Przepraszam, co powiedziałeś?"

On szczerzy się jak ktoś ... Nie, nie, nie ... nie jest zakochany. Nie stoi dwie stopy ode mnie, patrząc na wszystkich giddy i gaga. To wyczerpanie. Mam halucynacje. Po długiej drzemce, to wszystko nabierze sensu. Ciężarówka z przeprowadzką zniknie. Pudła znikną. Moja ręka będzie wyleczona. I będę miała coś więcej niż torebki i buty, by pokazać moje dwa lata z Anthonym.

"Deedy." Wzdycha, a jego usta układają się w zadowolenie.

"Co to jest deedy?"

"Nie co, Avery. Kto. Deedy to kobieta, którą poznałem przez internet. Mieszka w Milwaukee. Pokochasz ją."

Nieprawda. Już jej nienawidzę.

"Była w Korpusie Pokoju przez pewien czas, lata temu. Tam poznała swojego męża. Zmarł trzy lata temu. Połączyliśmy się przez czat w jej kościele. Teraz organizuje wyjazdy na misje. Zamierzam pojechać z nią po ślubie."

Co. The. Właściwy. Kurwa?

"Czy to guz mózgu?"

Tata przechyla głowę na bok. "Czy co jest guzem mózgu?"

Śmieję się. "To! Ciężarówka do przeprowadzki, kobieta Deedy, kościelne czaty? Naprawdę? Och, i nie zapominajmy, że właśnie powiedziałeś, że się żenisz. MARRIED!" Zagryzam wargi, czując się przytłoczona wszystkim. "Ile czasu dali ci lekarze?"

Masując skronie, wpatruje się w swoje stopy. "Avery, wiem, że to dużo do ogarnięcia. Deedy i ja chcieliśmy powiedzieć tobie i Sydney razem. Ale dom sprzedał się tak szybko, a ja nie chciałem powiedzieć ci przez telefon. To było szalone, ale wy, dziewczynki, jesteście już dorosłe i macie swoje własne życie w Kalifornii. Widuję was tylko wtedy, gdy tam jadę. A ten związek z Deedy po prostu tak się ułożył. Naprawdę wierzę, że Bóg wprowadził ją do mojego życia."

"Uprawiałeś z nią seks?"

"Avery Lynn Montgomery! Jesteście nie na miejscu. Nie. Nawet nie spotkałem jej twarzą w twarz. Nie będę uprawiał seksu z kobietą, dopóki nie zostanie to pobłogosławione przez Boga."

Wbijam palce mojej dobrej ręki przez moje włosy i ciągnąc je za sobą. "O mój Boże, o mój Boże, o mój Boże ... to się nie dzieje! Nie spotkałeś się z nią? Planujesz poślubić kobietę, której nigdy nie poznałeś? Tato! Co jest z tobą nie tak? Ona może nawet nie być kobietą! W noc poślubną dostaniesz kutasa w dupę. Jak możesz być tak nieodpowiedzialny?"

"Dość! Nie pozwolę, byś nie szanował Deedy. Nie pozwolę, żebyś nie szanował mnie w moim własnym domu."

Zamrugałam łzami. To wszystko jest zbyt wiele. Co do cholery dzieje się z moim życiem?

"Avery..." Jego głos mięknie. "Jedź ze mną do Milwaukee. Wiem, że kiedy ją poznasz, zobaczysz to, co ja widzę, kiedy codziennie prowadzę z nią wideoczat. Wyjeżdżam rano. Tylko ..." Bierze moją dobrą rękę. "Proszę. Nie czułem się tak od wielu lat".

Deedy to facet z dużym kutasem, który lubi nosić damskie ubrania. To się nie skończy dobrze. Ale jest moim ojcem.

"Dobrze." Wzdycham. "Ale mój samochód się psuje. Obawiam się, że nie dotrze do Milwaukee."

"Sprawdzę to. Przynajmniej jeśli pójdziesz za mną, nie będziesz podróżować sama." Rzuca mi oskarżycielskie spojrzenie. Zatoczyliśmy pełne koło.

"Nie." Przewracam oczami. "Będę po prostu podróżował jak ślimak, ponieważ nigdy nie jeździsz z ograniczeniem prędkości".




Rozdział drugi (2)

* * *

Pięć i pół godziny jazdy zajmuje nam osiem godzin, gdy zatrzymujemy się co trzydzieści mil na problemy z prostatą starego człowieka. Jak szczęście by to miało, moja Honda Pilot całkowicie craps out dwie mile od domu Deedy. Tata dzwoni, żeby go odholować do najbliższego warsztatu, a my łapiemy kawę przed przyjazdem do Deedy'ego.

"Jestem zdenerwowany." Kiedy idziemy do jej drzwi, strzela mi sztywny uśmiech. Jest zakochany w obcej osobie, obcej osobie, którą chce poślubić, i jest zdenerwowany spotkaniem z nią po raz pierwszy.

Brzmi mniej więcej tak.

"Czy ona lubi psy?" Zerkam przez ramię na Swarleya.

"Uwielbia je." Poprawia swój krawat. Kiedy zatrzymaliśmy się na kawę, przebrał się w garnitur. To słodkie, ale wciąż szalone. Musi być oblany potem w tę osiemdziesięciostopniową pogodę.

"Co jeśli zmieni zdanie, gdy mnie zobaczy?"

Moja głowa i serce są w stanie wojny. Myślę, że to błąd, ale nigdy nie widziałem tej bezbronności u mojego taty. Przytulam się do jego ramienia, dając mu mocny ścisk, gdy szepczę mu do ucha: "Wtedy jest głupia".

Całuje bok mojej głowy, gdy go uwalniam i pozwalam mu zrobić ostatnie kroki do drzwi na własną rękę. Modlę się, żeby był wszystkim, co sobie wyobrażała, a nawet więcej, i żeby nie spełniła jego oczekiwań. Wtedy będzie mógł odejść bez poczucia rozczarowania - to ona będzie rozczarowana. Nieczułość z mojej strony? Prawdopodobnie, ale to mój tata.

"Tommy!"

O szlachetny panie kościelnych czatów... Deedy jest... cóż, jest gorąca. I młoda. Czekaj, może to nie Deedy, może to jej córka... O, cholera. Całują się. Najwyraźniej nie córka.

"Cóż, chwała Jezusowi, w końcu nam się udało. Ty musisz być Deedy." Wchodzę po schodach na ganek.

Boże, spraw, żeby przestali!

Mój tata odciąga się, zdyszany, z czerwoną szminką rozmazaną po całej twarzy. "Przepraszam. Deedy, chciałbym, żebyś poznała moją najmłodszą córkę, Avery".

"Avery, tak wiele o tobie słyszałam. Czuję się, jakbym cię znała." Wyciąga rękę, a ja ją ściskam.

"Huh, nie słyszałam nic o tobie aż do wczoraj."

Jej jowialny wyraz zamiera trochę.

Ożywiam go wielkim, fałszywym uśmiechem. "Ale miło cię poznać. Najwyraźniej mój tata myśli o tobie wysoko. Jestem pewna, że ja też będę."

Nie będę. Wydaje się mało prawdopodobne, że ma dużego kutasa, którego przewidywałem, ale chyba wolałbym go od perky breasts i tyłka, który mógłby być na okładce chwalebnego wideo do ćwiczeń glutes.

"To jest dokładnie tak, jak sobie wyobrażałem", mówi tata, rozpuszczając niektóre z napięć, jak on spojrzał na zewnątrz domu.

"Wejdź. Mi casa es su casa." Ona przytula się do jego ramienia i nuzzling jego szyi, jak ja kilka chwil temu-minus nuzzling szyi.

"Czy Swarley może wejść do środka?" pytam.

"Oczywiście. Kocham zwierzęta. Całe życie tak naprawdę. Szczególnie tego tutaj." Ona bops jej palec na nosie mojego taty następnie całuje go.

On mruczy i przechyla brodę, aby uchwycić jej usta. To szybkie dziobnięcie, po którym następuje kolejne, a to prowadzi do głębszego pocałunku.

"Mmm ..." jęczy tata.

Pokrywam moje usta, aby utrzymać moje mini wymioty od wyjścia. Sydney jest w Disney World, gdzie marzenia się spełniają, a ja utknąłem w koszmarze, gdzie mój ojciec jest zaręczony z kobietą wystarczająco młodą, aby być jego córką, a oni przygotowują się do zrobienia porno właśnie tutaj w wejściu.

Oczyszczając gardło, robię krok do tyłu w kierunku drzwi. "Swarley i ja jesteśmy oboje trochę niespokojni po długiej podróży samochodem. Zamierzam zabrać go na spacer przed kolacją. Potem wy dwaj możecie ..." Mieć dziwny seks we-met-on-the-internet pod potępiającymi oczami Boga, co jest lepsze niż przede mną.

Deedy ściera szminkę z ust mojego taty swoim kciukiem, podczas gdy mój tata się dostosowuje. Wow. Jakby zlizywanie przez Anthony'ego musu czekoladowego z nagiego ciała Kim nie było wystarczającą karą za jakieś nieznane przestępstwo, które popełniłem, teraz dostaję przyjemność oglądania, jak mój tata radzi sobie z bonerem.

"Weź główną drogę dwie przecznice na północ, a znajdziesz pas sklepów i restauracji nad wodą. Zacznę kolację po tym, jak oprowadzę twojego tatę po jego nowym domu. Nasz dom."

Aaannnd ... wychodzę stąd. Nawet jeśli Swarley spróbuje wyrwać mi dobrą rękę z ramienia, wolę ten ból niż ten mdlący koszmar.

Podążamy za sugestią Deedy'ego i idziemy dwie przecznice na północ do osobliwej dzielnicy handlowej przytulonej do brzegu wody. Swarley ciągnie mnie za rękę, gdy jego język ciągnie się po ziemi, prosto w kierunku naczynia z wodą wśród stolików przed znajomą kawiarnią.

Sage Leaf Cafe

Mamy taką w L.A., ale nie chodzę tam często. To wegańska restauracja, a ja jestem dziewczyną typu lean-meat-low-carb, ale czasem spacer ulicą z zielonym sokiem w ręku przyciągnie wzrok seksownych facetów, którzy cały dzień spędzają na doskonaleniu swoich ciał. Nigdy nie zdradziłam Anthony'ego, ale kto nie lubi, gdy się na niego patrzy?

Swarley wylizuje resztę wody w naczyniu.

"Piękny pies ... i spragniony." Młoda kobieta w szortach i koszulce Sage Leaf Cafe uśmiecha się do nas, gdy wyciera stoły na zewnątrz.

"Dzięki. On nie jest mój."

Ona zwala osłony przeciwsłoneczne na stoły, jej ciemne, kręcone włosy uciekają z niechlujnego koka, który wygląda na to, że miał długi dzień. "Ukradłeś go?"

"Trudno. To pies mojej siostry." Puszczam smycz i pozwalam mu skrobać o ochłapy pod stołami.

"Kierowcy na tej ulicy mogą być trochę szaleni". Patrzy na Swarleya na luzie z ciągnącą się za nim smyczą.

"Nie będzie wbiegał na ulicę". Niestety. Sprawdzam w telefonie, czy nie ma wiadomości. Jest tuzin od Sydney. Jest wkurzona, że nie oddzwaniam do niej. Wie, że stało się coś katastrofalnego, że spakowałem jej psa na wycieczkę.

Odpisuję jej na standardową wiadomość.

Wszystko gra. On jest w porządku. Bawcie się dobrze.

"Half off The Kermit, jeśli jesteś zainteresowany".

Wsunęłam telefon z powrotem do mojej różowej mini torebki Hermesa. "The Kermit?"

"Mniszek lekarski, sałata, jabłko, cytryna, imbir, kurkuma".

"Zielony sok?"

Ona kiwa głową.

Potrząsam głową. "Nie widzę żadnych gorących facetów. Nie ma potrzeby, by w tej chwili robić akcesoria".




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Sleep With The Enemy"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści