Szepty cichej nocy

1

Nie ma nocy, światło księżyca jest jasne, a gwiazd jest niewiele.

Idąc do domu, Alice Meyer wróciła myślami do swojej nocnej sesji nauki i dziwnych uczniów, którzy wpatrywali się w nią ze zdziwieniem i dezorientacją, gdy stała przed swoją klasą. Jutro był drugi dzień gimnazjum.

Alice westchnęła lekko, myśląc o białych twarzach, które były tak zirytowane.

Spojrzała w dół na swoją niebiesko-czerwoną sukienkę w kratę, która już na nią nie pasowała, i zwolniła trochę, szarpiąc róg spódnicy, gdy szła w kierunku dzielnicy spowitej nocą.

Był to staroświecki dom zbudowany na początku lat dziewięćdziesiątych.

Było już po dziesiątej, a wiele okien było ciepło oświetlonych.

Pchnęła bramę niestrzeżonego osiedla, przeszła przez ogród, który był słabo wypełniony zapachem nocy, i weszła do korytarza budynku na zachodzie.

Krok po kroku, stąpając po szarych schodach wytartych przez wiek, dotarcie na czwarte piętro nie zajęło dużo czasu.

Dom po prawej miał żelazną bramę na zewnątrz i proste drewniane drzwi od wewnątrz.

Wyciągnęła nogę i przekręciła odblokowaną żelazną bramę od wewnątrz i pchnęła ją, a następnie zapukała lekko w drewniane drzwi, słysząc kroki z odległego miejsca, którym towarzyszył nieco niski głos: "Wróciłaś".

Alice odpowiedziała, odwróciła się i zamknęła oboje drzwi, zdjęła płócienne buty i zastąpiła je wyblakłymi plastikowymi sandałami.

W tym momencie spojrzała na zegar ścienny: "Dziadku Henry, następnym razem daj mi klucz i nie czekaj rano na drzwi".

Po kilku sekundach ciszy w końcu nadeszła odpowiedź: "Dobrze, uważaj na siebie po drodze".

"Aha."

Alice poszła do swojej sypialni i odłożyła ciężką torbę.

Nie zapalając światła, powoli podeszła do okna.

W klombie na podwórzu bujne kwiaty i rośliny obejmowały dwa wysokie drzewa magnolii, a wiatr kołysał ich cienie.

Wczesnym rankiem następnego dnia Alice obudził śpiew ptaków.

Po wstaniu z łóżka złożyła cienką kołdrę.

Żółta orchidea w oknie rozkładała swoje gałęzie i liście, jakby chciała wejść do środka, a ona delikatnie dotknęła zielonych liści.

Rano poszła do sąsiedniego pokoju i odkryła, że bambusowa moskitiera wisi nisko, a dziadek Henry jeszcze nie wstał.

Po umyciu się poszła do kuchni i włożyła jajka i bułeczki na parze do parowaru, a następnie wyjęła dwa kartony mleka z lodówki i włożyła je do garnka, aby podgrzać, proste śniadanie było gotowe.

Zjadła swoją porcję, a resztę zostawiła w garnku.

Spojrzała jeszcze raz na godzinę, założyła tornister na plecy, zmieniła buty, ostrożnie zamknęła dwoje drzwi i delikatnie poszła w kierunku wschodniej części budynku.

Po drodze Alice niewyraźnie słyszała, jak ktoś woła jej imię.

Oglądając się za siebie, dziewczyna biegła w jej kierunku.

Była to Emma Young, w kucyku, ubrana w jasną morelową koszulkę z krótkim rękawem i dżinsy.
Dziadkowie obu rodzin byli starymi przyjaciółmi, a Alice odwiedzała Youngów z dziadkiem Henrym, gdy była małą dziewczynką.

W ciągu ostatnich kilku lat reumatyzm dziadka Henry'ego utrudniał mu poruszanie się, a dziadek Emmy, James, cierpiał na kilka drobnych chorób, więc szanse na spotkanie obu rodzin zmalały.

"Mo Mo, ja też chcę iść do tej szkoły". Emma stała się wyższa niż wcześniej, a do tego była o rok starsza od Alice i miała szczuplejszą sylwetkę.

"Cóż, jest w klasie 1 na pierwszym piętrze gimnazjum."

"Jest w klasie 7 na drugim piętrze, mogę się z nim później pobawić? Ładna twarz Emmy lekko się zarumieniła.

Alice radośnie zgodziła się: "Jasne".

Razem poszły w kierunku szkoły.

Cloverdale High, z długą historią i wydziałem pośród szkół City A, znajdowało się około dziesięciu minut drogi od domu Alice.

W szkole obowiązywała rejonizacja, a uczniowie przed zapisaniem się do niej przechodzili test kwalifikacyjny i byli przydzielani do pierwszej klasy na podstawie swoich ocen; Alice została przydzielona do pierwszej klasy ze względu na swoje doskonałe oceny.

Niedługo po porannym czytaniu do jej uszu dobiegł głośny dzwonek.

"Uczniowie, szkoła średnia może być najtrudniejszym okresem w naszym życiu, ale kiedy wkraczamy w społeczeństwo i pracujemy, często najbardziej nostalgiczne wspomnienia z przeszłości będą również z tamtych lat. Jeśli napotkacie jakiekolwiek trudności w nauce i życiu na kampusie, możecie przyjść do mnie, a zajęcia rozpoczną się już teraz".

Nauczycielką tej klasy jest pani Wendy Lee, która służy również jako wychowawczyni klasy.

Miała na sobie koszulkę z krótkim rękawem w kolorze korzenia lotosu i pachnącą jesienią spódniczkę z gorsetem. Wyglądała na trzydziestolatkę o łagodnej twarzy.

Nawet Alice, ze swoją lekką osobowością, odniosła pozytywne wrażenie o wychowawczyni niemal od pierwszego spotkania.

Po lekcji języka, która była jak wiosenna bryza, była lekcja matematyki, która wypaliła jej mózg.

"Lin Mo, mogę pożyczyć ołówek? Nie uważałam i mi zabrakło." powiedziała nieśmiało Jane Yu.

"Dobrze." Alice delikatnie wyciągnęła ołówek ze swojego piórnika, podała go, a następnie kontynuowała chowanie głowy w swojej pracy.

Dni nauki zawsze były nudne i żmudne, ale Alice stopniowo zyskała kilku dobrych przyjaciół w tym okresie.

Jane była jedną z nich.

Podobnie jak jej okrągła twarz i cienkie brwi, była głęboko zaangażowana w popularne tajwańskie dramy o idolach.

Wciąż nosi w plecaku wazon z lawendą ze szkoły podstawowej, motto kwiatu to "czekająca miłość" i podobno jeśli oddychasz wystarczająco mocno, zobaczysz cud.

Jane nie odpuszczała tej powiernicy i często wykorzystywała wolne chwile między zajęciami, by z nią podyskutować: "Ojej, bohaterka jest taka miła, dlaczego zawsze wplątuje się w związki z innymi chłopakami? Chociaż ten chłopak też jest całkiem przystojny". "Jak to możliwe, że w ich szkole nie ma tak przystojnego seniora?"


Ilekroć tak się działo, Alice mimowolnie odwracała twarz, by spojrzeć przez okno na liściaste drzewo saponaria i policzyć grube owoce saponaria zwisające z jego gałęzi.

Czas mijał i w mgnieniu oka była już późna jesień.

"Rimmer, czy jestem zainteresowana kandydowaniem na przedstawiciela sztuk językowych w semestrze wschodnim?" zapytała Megan Johnson, kolejna bliska przyjaciółka.

W piątki, kiedy księżyc świeci jasno, tempo studentów wokół nas wydaje się być znacznie lżejsze niż zwykle.

"Chciałabym spróbować, a ty?"

Ponieważ klasa Alice dopiero co rozpoczęła szkołę, wychowawca klasy zdecydował, że ten semestr będzie okresem obserwacji, a przedstawiciele przedmiotów zostaną wybrani na początku następnego semestru.

Oczywiście wyniki egzaminów końcowych na koniec roku będą punktem odniesienia.

Po spędzeniu czasu z koleżankami i kolegami z klasy, Alice miała dobre wyobrażenie o ich mocnych stronach.

Megan, ze swoimi krótkimi, zaczesanymi do tyłu włosami i błękitnym płaszczem, wydawała się mieć dużą osobowość, ale była dobra w rozwiązywaniu złożonych problemów matematycznych.

"Hej, to brzmi fajnie, więc pójdziemy razem. Przeczytałam więcej książek niż oni i nadążam za aluzjami pani Lee, więc ktokolwiek zostanie przedstawicielem sekcji, myślę, że oboje będziecie w tym dobrzy".

Alice nie mogła powstrzymać się od lekkiego zakłopotania, gdy mówiła tak elokwentnie.

Rodzina miała ogromną półkę z książkami w kolorze bali, wypełnioną chińskimi klasykami, znanymi na całym świecie książkami i zbiorami poezji, które dziadek Henry zbierał przez lata. Nawet nieco mniej popularna dzika historia i powieści również mają wiele, każde piętro jest ułożone w stosy książek.

Jednak ulubionym miejscem Alice jest "kolekcja" po jednej stronie regału.

Molly, jej sąsiadka, dała jej małe pudełko komiksów dla dziewczynek, zanim się przeprowadziła, a Alice uwielbiała je tak bardzo, że często przeglądała je w wolnym czasie, a niektóre strony były już lekko pożółkłe.

Dziadek Henry przymyka na to oko.

Dom Megan znajduje się niedaleko skrzyżowania, po przejściu przez sygnalizację świetlną oboje pożegnali się, Alice szła dalej.

Była to długa ulica przesiąknięta wiekiem, pełna restauracji, fryzjerów i butików, tętniąca życiem pod czerwonym księżycem.

Dom Alice znajdował się na końcu ulicy, czarna żelazna brama dzielnicy była niepozorna, nosząca chrzest czasu, drzwi pełzały rdzą.

Gdy tylko przekroczyła próg, poczuła otwartość.

Wieczorne słońce zalewało budynki i kwiaty na podwórku, a od czasu do czasu trzy lub dwa motyle przelatywały w ciepłym, złotym blasku.

Alice pomyślała, że dziadek Henry może być teraz w sąsiedniej herbaciarni, więc nie spieszyła się na górę, tylko usiadła na kamiennej ławce obok żółtej orchidei obok domu.

"Xiao Mo nie ma w szkole, chodź i przynieś miskę twarogu do zjedzenia!". dobiegł znajomy głos pani Smith.

Alice podniosła wzrok i spojrzała na siwowłosą staruszkę, której prawa noga opierała się na mahoniowej lasce, a lewa lekko do niej machała.
Wstała i podeszła do starca.

"Dziękuję, pani Smith, to za dużo, pół garnka wystarczy".

Alice powiedziała pośpiesznie, idąc za panią Smith do jej domu i widząc, jak nabiera kwiat fasoli z parującego garnka dużą chochlą.

"Jutrzejszy kwiat fasoli jest wyjątkowo delikatny i aromatyczny, a dobrze jest mieć go więcej; stary Lin naprawdę go lubi".

Alice w milczeniu skinęła głową i nie powiedziała nic więcej.

Po przyniesieniu kwiatów fasoli do domu odkryła, że dziadek Henry już wrócił i podlewa kwiaty na balkonie. Filiżanki z herbatą zostały postawione na stoliku w salonie.

Alice po prostu usmażyła dwie potrawy w kuchni i przygotowała sos do fasolowego twarogu.

Niebo robiło się ciemne, ale było rozświetlone przez wszystkie światła.

Wnuki spokojnie zjadły kolację przy kwadratowym stole.

Alice wstała, by pozmywać naczynia, gdy rozległo się pukanie do drzwi.

Mieszkała w tej okolicy od urodzenia, ponad dwanaście lat temu, i znała zwyczaje swoich sąsiadów na pamięć.

Kiedy otworzyła drzwi, zastała Lindę Liu, która mieszkała w innym budynku.

Miała kręcone włosy przez cały rok, jej twarz była jasna, a w ręku niosła dużą ciemnobrązową torbę.

"Xiao Mo, przyniosłam kilka sztuk jesiennych i zimowych ubrań, które można nosić, gdy robi się chłodniej." powiedziała Linda, wchodząc do domu: "Wujku Lin!".

Dziadek Henry, który pił herbatę na sofie, spojrzał na nią: "Wejdź".

Linda powiedziała kilka uprzejmych słów i pociągnęła Alice do sypialni.

"To są ubrania z przedostatniego i zeszłorocznego roku, wybrane, w mniejszych rozmiarach. Są w moim rozmiarze, więc przymierz je".

Powiedziała, wybierając z szafy ciemnoszary tweedowy płaszcz i podając go Alice.

Alice podziękowała, wzięła płaszcz i założyła go na lekko czerwonawo-żółtą koszulę.

"Ojej, pasuje!" Linda była szczerze zaskoczona.



2

Przed dziewczyną, melonowa twarz mała, brwi długie jak liście wierzby, oczy nieduże, ale czarno-białe, przez czyste światło. Jej nos jest smukły i elegancki, usta lekko zakrzywione, jakby kwitnące kwiaty wiśni były ogólnie jasnoróżowe. Nawet w słabo oświetlonym otoczeniu jej skóra emanuje porcelanowo-białym połyskiem, wydając się szczególnie poruszająca.

Linda Liu prowadziła sklep odzieżowy, ale większość ubrań w sklepie była przeznaczona dla dorosłych w wieku trzydziestu i czterdziestu lat, a zapasy stopniowo się piętrzyły. Obserwowała, jak Alice Meyer dorasta z dnia na dzień, dziewczyna zawsze zmieniała dwie lub trzy sukienki co sezon i wracała do domu ze szkoły, aby zająć się gotowaniem i pracami domowymi. Pomimo takiego życia nigdy nie narzekała i była bardzo zdyscyplinowana w nauce, dobrze radząc sobie bez nadzoru rodziców.

Potem spojrzała na własnego syna w domu, gdy tylko wszedł do pokoju, skupił się na grze komputerowej, podczas jedzenia również musiał dzwonić tysiąc razy, zanim mógł wyjść, ubrania i buty są prawie wszystkie markowe, nie lubią bezpośredniego wyrzucania na bok, aby nie nosić. Ilekroć o tym myślała, serce Lindy nieuchronnie napełniało się goryczą. Coraz bardziej współczuła Alice, pragnąc, by to wyrozumiałe dziecko było jej córką.

Po powrocie do domu Alice powoli wyjęła z torby ubrania, w tym swetry z dzianiny, golfy i bawełniane płaszcze. Starannie złożyła każdą rzecz i włożyła je do szafy, wypełniając swoje puste serce ciepłem.

Liście z przydrożnych drzew opadały w zawrotnym tempie, a przedwiośnie stawało się coraz chłodniejsze. Po kilku dniach pochmurnego nieba, patrząc w niebo, szare powietrze wydawało się być zamrożone w powietrzu, grożąc upadkiem w każdej chwili, Alice była w drodze do szkoły, kiedy przypadkowo spotkała Emmę Young, a Alice była rozproszona przez smutek, który pojawił się w jej oczach:

"Co się stało? Jesteś chora?"

"Dziadek jest chory, został zabrany do szpitala na badania kontrolne, a lekarz powiedział, że to bardzo poważne".

"W którym szpitalu jest dziadek Emmy? Pójdę do niego po szkole".

"Miejski Szpital Ludowy" - ton Emmy był znacznie bardziej stonowany niż zwykle.

Alice szepnęła jej kilka słów otuchy. Nie minęło wiele czasu, zanim obie dotarły do szkoły, każda kierując się do innej klasy. Jutrzejsza lekcja angielskiego miała niespodziankę w postaci testu. Nauczycielka angielskiego o bystrym spojrzeniu w okularach w złotych oprawkach rozdawała kartki jak płatki śniegu.

Gdy zabrzmiał dzwonek, każdy podał swoją pracę na przód sali.

"Mo Mo, jego mózg nie wydaje się już pracować zbyt dobrze, ostatnio zawsze ma wrażenie, że w jego uszach brzęczą pszczoły". Jane Yu leżała na biurku, wyglądając na bezsilną.

"Zabierz trochę energii z moich dramatów o idolach, a na pewno się przyda." Alice przeglądała materiały z angielskiego, nie patrząc na nią.
"..."

Jutrzejszy plan zajęć był napięty, klasa fizyki wyjaśniała nowe wzory, klasa historii podsumowywała poprzednie treści, a nogi wszystkich bolały od pisania. Po lekcjach Alice spakowała torbę i szybko wyszła.

Kiedy wróciła do domu, powiedziała Henry'emu Meyerowi o dziadku Emmy, a on zatrzymał się na chwilę, nalewając wodę.

Henry ukończył studia za granicą we wczesnych latach swojego życia. W czasach, gdy wielu ludzi nie miało co jeść, biednemu studentowi nie było łatwo wytrwać na studiach. Po ukończeniu studiów został przydzielony do nauczania w szkole podstawowej w mieście, podczas gdy James Young pracował jako urzędnik w szkole. Mieli podobne zainteresowania i wspierali się nawzajem przez długi czas.

James Young mieszka daleko od domu Alice, a po przejściu na emeryturę kontaktowali się głównie telefonicznie. W ostatnich latach widywali się coraz rzadziej.

"Pojutrze jadę z nim do szpitala". Zobaczył, że policzki Alice i czubek jej nosa są lekko zaczerwienione i powiedział z troską: "Od teraz dawaj mi pięćdziesiąt dolarów tygodniowo na kieszonkowe i kupuj własne artykuły papiernicze i przybory szkolne. Jedz lunch w szkole i wracaj do domu po lekcji".

W tym momencie serce Alice zawsze będzie ciężko pracować.

Odkąd sięgała pamięcią, korzystała z emerytury dziadka, by opłacić szkołę i koszty utrzymania. Jej rodzice byli zaledwie sylwetkami w jej poprzednim życiu. Jej ojciec, John Meyer, ledwo ukończył szkołę średnią, a następnie poszedł do pracy w City C. Poznał Tinę Lin, również pracującą w niepełnym wymiarze godzin, i oboje byli zbyt młodzi i niedoświadczeni, aby mądrze zarządzać swoim związkiem. Wkrótce potem Tina zaszła w ciążę.

Nigdy wcześniej nie myślała o tak wczesnym urodzeniu dziecka i wahała się, czy to zrobić. Po namowach i naleganiach Johna, w końcu wróciła z nim do domu i wyszła za mąż. W następnym roku na świat przyszła Alice i była to piękna rodzina. Jednak z biegiem czasu słodycz między parą stopniowo zanikała, a Tina miała wyrzuty sumienia i była zmęczona monotonią i ubóstwem swojego życia.

Rodzina Johna nie jest bogata, jego ojciec kupił dom za swoje jedyne oszczędności, a miesiąc jest trochę trudny. Skromna miesięczna pensja, którą John zarabia w pracy na pół etatu, to zdecydowanie za mało, by zaspokoić jej potrzeby. Pragnie dobrze wyglądać, a nie patrzeć, jak jej młodość mija pośród opieki nad dziećmi i prac domowych.

Jej niechęć rośnie, gdy dowiaduje się, że jej najlepsza przyjaciółka Laura wyszła za mąż za właściciela fabryki obuwia i prowadzi luksusowe życie. Zdesperowana, by zobaczyć świat zewnętrzny, podąża za Laurą na kilka imprez. Przed wyjściem, jeśli babci Alice nie ma w domu, wkłada małą Alice, wówczas malucha, do suszarki bębnowej pralki.

Za każdym razem miała na sobie najlepsze ubrania, jakie mogła znaleźć w swojej szafie, ale nie wyglądała dobrze wśród tego całego blichtru i przepychu, a Tina była niezrównoważona, wierząc, że Laura nie jest lepsza od niej, więc dlaczego ona radzi sobie tak dobrze, a ona tak kiepsko?
Dlatego za każdym razem, gdy John wracał do domu na wakacje, Tina zawsze przyjmowała go niechętnie. Na początku John był cierpliwy i przekonujący, ale z czasem jego cierpliwość się wyczerpała. Kłótnie odbijały się echem w całym domu, a Tina nadal ubierała się, gdy John był w pracy, co w tamtych czasach było wyraźnie poza charakterem.

Sąsiedzi byli szczerzy, ale ona nie słuchała. Aż pewnego dnia Tina poznała na imprezie mężczyznę po trzydziestce, drobnego, choć nieatrakcyjnego dewelopera spoza miasta, który chciał przyjechać do City A, aby sprawdzić możliwości biznesowe. Mężczyzna zakochał się w Tinie od pierwszego wejrzenia, myśląc, że jej delikatny wygląd i arogancja małej kobietki odpowiadają jego potrzebom, więc podarował jej ubrania i naszyjniki, i namiętnie ją ścigał.

Babcia Alice przeczuwa kłopoty, ale nie krytykuje Tiny, mając nadzieję, że Tina zmieni zdanie i powróci do spokojnego życia z Johnem. Tak się jednak nie dzieje i wszystko zmierza w nieuniknionym kierunku.

Tina nie zawahała się i wybrała materializm. Zaledwie rok później odeszła.

Kiedy odchodziła, miała na sobie najnowszą szminkę, drogą sukienkę i wysokie obcasy, a tylko małą torbę podróżną. To, co zostawiła za sobą Johnowi, to niekończące się zamieszanie i smutek, to, co zostawiła za sobą Alice, to tylko złoty pierścionek i kilka złotych naszyjników.

Babcia poważnie zachorowała z powodu podekscytowania, a jej i tak już wyczerpane ciało nie wytrzymało, dopóki Alice nie skończyła szkoły podstawowej.

Gdy zapada zmierzch i nadchodzi zimny chłód, Alice przeciera oczy, na próżno mając nadzieję, że dorośnie tak szybko, jak drzewo magnolii w ogrodzie i utrzyma kawałek własnego nieba.

W weekend, kiedy powietrze stało się chłodniejsze i bardziej surowe, Alice, w swoim ciemnoszarym płaszczu, ubrana i gotowa, czekała na dziadka, aby pomóc mu założyć kapelusz i podać mu jego laskę z drewna gruszy, a potem oboje wyszli razem. Mijając sklep z owocami na ulicy, kupili torbę pomarańczy i kiść bananów, a następnie wzięli taksówkę w kierunku szpitala.

Po zadzwonieniu na numer pokoju Emmy zeszłej nocy, wnuki dotarły do szpitala i weszły prosto do skrzydła szpitalnego. Był to zwykły czteroosobowy oddział, a James Young leżał na łóżku przy oknie, jakby pogrążony w głębokim śnie, a jego szpitalny fartuch w niebieskie paski wyglądał wyjątkowo pusto.

James Young leżał na łóżku przy oknie, jakby pogrążony w głębokim śnie, a jego szpitalny fartuch w niebieskie paski wyglądał wyjątkowo pusto.

"Jak się teraz czujesz, co powiedział lekarz? Henry nie silił się na uprzejmości, od razu przeszedł do rzeczy.

"Dobrze znam swoje ciało, lekarz powiedział, dbaj o nie, może jeszcze wytrzymać dwa lata. alice, pomóż mi przesunąć krzesło tam."

Alice położyła owoce na małej szafce, przesunęła krzesło za dziadka i wybrała inne krzesło, aby usiąść pod ścianą.

"Kto się mną opiekuje w szpitalu? Henry rozejrzał się i nie zobaczył nikogo z rodziny Youngów.

"Moja synowa przyszła tu dawno temu, wróciła gotować, a potem przyniosła mi to w południe. Emma nie jest zbyt dobra w nauce, chce, żeby została w domu i czytała książki."
Alice przysłuchiwała się rozmowie dwojga staruszków, a jej serce wypełniał lekki smutek starości, choroby i śmierci.

Kiedy wróciła do domu, otworzyła książki i przygotowała się do odrabiania pracy domowej, ale było jej trochę trudno się skoncentrować. Gdy wyjrzała przez okno, liście magnolii żółkły, a kwiaty i rośliny w klombach drżały na zimnym wietrze.



3

W dniu egzaminu końcowego Alice Meyer próbowała się uspokoić.

Z Jane Yu obok niej, trzymającą książkę do zaimprowizowanej recenzji, i Megan Johnson w pierwszym rzędzie, kręcącą neutralnym długopisem na kolanach, klasa była plątaniną przewracanych książek i dyskusji.

Kiedy pani Wendy Lee weszła do klasy z arkuszami egzaminacyjnymi w ramionach, całe zamieszanie na chwilę ucichło.

Zaśmiała się cicho i powiedziała: "Nie denerwujcie się, to tylko egzamin końcowy, potraktujcie go poważnie. Odłóżcie książki na biurka, odwróćcie biurka, a kiedy będziecie gotowi, zaczniemy rozdawać prace".

Klasa ponownie rozbrzmiała dźwiękiem przesuwanych stołów i krzeseł.

Proces egzaminacyjny był wyjątkowo cichy, prawie bezgłośny i można było wyraźnie usłyszeć oddechy uczniów wokół siebie i szelest pisania.

Alice podniosła pióro, marszcząc brwi i zastanawiając się nad pytaniami.

Wkrótce egzamin następnego dnia dobiegł końca.

Megan jako pierwsza oddała swoją pracę, a Alice zawsze poświęcała czas na sprawdzanie swoich prac aż do końca egzaminu, kiedy powoli je oddawała.

Po dzwonku Alice stanęła przy drzewie mydlanym i czekała. Niedługo potem Jane wyszła z klasy z bladą twarzą, a kilka krótkich kroków wydawało się być dla niej bardzo trudne.

"Alice, chodź, idziemy do domu. Jestem naprawdę zmęczona i głodna.

"Zjadłaś tylko dwie miski ryżu na lunch, dlaczego tak szybko zgłodniałaś?". Dom Jane jest trochę daleko od szkoły, Alice zaprosiła ją do siebie na lunch.

Pani Smith wiedziała, że następnego dnia mają egzaminy końcowe, więc przygotowała duszone żeberka wieprzowe z ziemniakami i zupę z czerwonej fasoli z dynią.

Alice i Jane poszły do domu, wzięły po misce, podgrzały w mikrofalówce i zjadły razem z ryżem ugotowanym na parze przez dziadka Henry'ego.

"Alice, ta babcia z sąsiedztwa tak dobrze gotuje, że chciałabym tam wrócić!" powiedziała podekscytowana Jane.

"Jest już popołudnie, wróćmy do mojego domu."

Następne dwa dni były wypełnione egzaminami.

Po pierwszym teście z chemii Alice wyszła z klasy. Uczniowie na korytarzu rozmawiali, Megan wydawała się szczególnie ożywiona, co było niezwykłe.

Alice podeszła do niej powoli: "Jak poszedł egzamin?".

"Bardzo dobrze, pytania nie były zbyt trudne. Na twarzy Megan pojawiła się pewność siebie.

Alice w głębi serca wiedziała, że pytania z matematyki i fizyki były trochę trudne.

Po tym, jak uczniowie życzyli sobie nawzajem powodzenia, część z nich poszła razem, a część sama do domu.

Dla nich Sylwester był pełen radości i zabawy. Ale dla Alicji najlepszym sposobem na opisanie tego jest - zimno.

Odkąd sięgała pamięcią, jej ojciec był poza domem przez cały rok, wracając tylko na krótki czas w Nowy Rok. W czerwone dni wychodził spotkać się z przyjaciółmi, a rano czytał w swoim pokoju, prawie nigdy z nią nie rozmawiając.

Gdy zapadła noc, światło księżyca rzuciło swój srebrny blask.


Alice leżała w łóżku, nie myśląc już o tych kłopotliwych rzeczach, owinęła się szczelnie kołdrą i wkrótce zasnęła.

Nawet na wakacjach wciąż miała regularną rutynę.

Pozwalała sobie kłaść się spać później niż podczas roku szkolnego, ale upewniała się, że wstaje, zanim dziadek Henry się obudzi.

Po śniadaniu udawała się na pobliski targ spożywczy, aby kupić składniki, a następnie pracowała nad zadaniem domowym na ferie zimowe. Tuż przed południem zaczyna gotować.

Po południu kontynuuje naukę, od czasu do czasu robiąc przerwę na przejrzenie "skarbów" w swojej biblioteczce.

Wieczorami dziadek Henry pije herbatę i ogląda dramaty telewizyjne w salonie, a jeśli ma czas, Alice idzie je obejrzeć.

Pewnego dnia w południe, gdy Alice wyszła po zakupy spożywcze, spotkała panią Smith, która skarżyła się, że jej wnuczka, Molly, nie traktuje poważnie nauki, jej oceny nie są dobre, a pismo odręczne nie jest dobre.

"Dlaczego nie pozwolisz Molly przychodzić do mnie codziennie i uczyć się razem? Jeśli czegoś nie zrozumie, mogę ją tego nauczyć".

Oczy pani Smith rozbłysły, gdy to usłyszała: "Tak! Uwielbiała się ze mną bawić, odkąd była dzieckiem, a jesteśmy w tym samym wieku, więc nie ma przepaści pokoleniowej. Jeśli nie słucha, mogę też coś powiedzieć".

Alice uśmiechnęła się.

Dziadek Henry uczył ją od dziecka, że nawet kropla dobroci powinna zostać zapamiętana. Nawet jeśli w danej chwili nie wie się o tym zbyt wiele, trzeba pamiętać o tym w sercu i nie można brać dobroci innych ludzi za coś oczywistego.

Pani Smith i Linda Liu oraz inni sąsiedzi zwykle dobrze opiekują się swoimi rodzinami, a jeśli napotkają jakieś trudności, Alice również chętnie im pomoże.

Następnego dnia Alice odrabiała pracę domową i udzielała korepetycji Molly, gdy nagle przypomniała sobie o Emmie Young.

Zadzwoniła w zeszłym miesiącu, by dowiedzieć się, że dziadek Emmy został wypisany ze szpitala, więc zapytała Emmę, czy chciałaby przyjść do jej domu, by wspólnie odrobić lekcje.

"Alice, ona naprawdę chce jechać, ale nasz dom jest daleko, a dziadek potrzebuje kogoś, kto się nim zajmie". Głos Emmy przez telefon wydawał się cienki i bezradny.

"Och, przyjadę do waszego domu, kiedy znajdę czas".

Po odłożeniu słuchawki Alice pomyślała, że dom Emmy i jej własna szkoła znajdują się w dwóch różnych kierunkach i nie ma bezpośredniego autobusu, więc westchnęła cicho.

Po południu Molly spakowała pracę domową i artykuły papiernicze i wróciła do domu.

Alice stała przed oknem, obserwując jej spacer na wschodnią stronę budynku, i przypadkiem spotkała pomarańczowego kota spacerującego leniwie po podwórku.

Kiedy nie zwracała na nią uwagi, przytuliła ją i pomasowała po brzuchu, a kotka trochę się szamotała.

Zarówno jedna osoba, jak i jeden kot wyglądają na pulchne, Alice nie może nic poradzić na to, że przyjemnie się na nie patrzy.

Trzaskające petardy, w przyszłym roku nadszedł Sylwester.

Kaligrafia Henry'ego Meyera była dobrze znana w mieście A. Jego kaligrafia była płynna i mocna. Jego kaligrafia była znana w mieście A. Był to płynny, mocny i potężny styl.
Zawsze proszono go o napisanie chińskiego wiersza noworocznego przed Nowym Rokiem, a liczba osób, które przychodziły go odwiedzić, była tak duża, że wychodził dopiero w południe.

Rodzina Henry'ego nie wzięła ani grosza z chińskich zwojów noworocznych, ale ludzie bali się wysyłać prezenty, takie jak atrament, kamień atramentowy, herbata i konserwowane mięso.

John Meyer wrócił do domu w południe.

Wrzucił walizkę do swojego pokoju, umył krótko twarz, a następnie zamknął drzwi i poszedł spać.

W Sylwestra Alice ugotowała dwie kiełbaski, pozwoliła im trochę ostygnąć, pokroiła je w plasterki i położyła na talerzu wraz z rybą gotowaną na parze, zupą z kurczaka z grzybami shiitake, która gotowała się przez większość dnia, oraz dwoma lub trzema talerzami smażonych warzyw.

Cała trójka usiadła wokół kwadratowego stołu, trzymając małe czerwone porcelanowe miseczki i jedząc, wszyscy nie powiedzieli ani słowa, a śmiech dochodzący z telewizora wydawał się szczególnie wyraźny.

Po kolacji Henry poszedł do salonu oglądać imprezę, John zabrał kilka książek z regału z powrotem do sypialni.

Alice w kuchni, zmywając naczynia, spojrzała w górę i zobaczyła, że czarne niebo nagle rozkwitło kilkoma skupiskami fajerwerków, kolorowych, olśniewających.

Kiedy patrzyła na fajerwerki, przyszedł jej do głowy wiersz Song: "Wschodni wiatr uwalnia tysiące kwiatów w nocy, a nawet spuszcza gwiazdy jak deszcz".

Po biciu noworocznego dzwonu stary rok dobiegł końca i rozpoczął się nowy.

Alice pomyślała, że jej życie będzie toczyć się bez przeszkód aż do końca jej dni.

Nigdy nie wyobrażała sobie, że po pojawieniu się tej osoby, jej życie będzie jak kamień wrzucony do spokojnego jeziora, kołyszący się falami za falami i nigdy się nie rozproszy.

Zimną marcową wiosną rozpoczął się nowy semestr.

Lista rankingowa ocen końcowych została wywieszona na tablicy w klasie. Na jaskrawoczerwonym papierze wyróżniało się kilka nazwisk: 1. Megan Johnson, 2. Zachary Jiang, 3. Carl Feng, 4. Zoe Yingxue, 5. Tina Lin, 6. Alice Meyer.

W pierwszej klasie językowej nauczycielka, pani Wendy Lee, postanowiła poświęcić połowę czasu na wybór przedstawicieli dla każdego przedmiotu: "Uczniowie, którzy chcą wziąć udział w wyborach, proszeni są o podejście do tablicy przy podium i napisanie swojego imienia i nazwiska obok przedmiotu".

Ton głosu nie był już tak łagodny jak wcześniej, ale w powietrzu w klasie czuć było nutkę napięcia.

Megan jako pierwsza wstała, podeszła prosto do podium, podniosła kredę i napisała swoje imię obok "Matematyka". Wracając, rzuciła okiem na Alice.

Alice "podniosła się" na jej znak i powoli wstała ze swojego miejsca.

W tym samym czasie Zachary, inny uczeń w okularach, przygotowywał się do wejścia na podium.

Obaj spojrzeli na siebie.

Zachary zatrzymał się, dając znak Alice, by weszła pierwsza.

Alice kiwa lekko głową, podchodzi do podium i wpisuje swoje imię obok "Language".

Pani Wendy Lee spojrzała na nią ciepłym wzrokiem.

Następnie Zachary wpisał swoje imię przy przedmiocie "Fizyka".
Reszta klasy stopniowo stawała się bardziej aktywna.

Głosowanie przebiegało w sposób uporządkowany, a jego wyniki były wkrótce znane.

Po zajęciach Jane spojrzała na dwójkę uczniów, którzy dostali to, czego chcieli, z uśmiechem na twarzy: "Od teraz oboje będziemy przedstawicielami klas, więc będziemy musieli puścić wodę, gdy będziemy zapamiętywać teksty i formuły matematyczne".

"Nie ma mowy. Twarz Alice była spokojna.

"No nie wiem. Przyjaźnie mogą się zmieniać. Jane odwróciła się do siedzącej obok Megan.

"Ona i ja jesteśmy po tej samej stronie. Megan nie dała jej szansy na wypowiedź.

"......" - powiedziała Jane, a jej szczęka opadła, nie mogąc wydusić z siebie słowa przez długi czas.

Na gałęziach drzewa brzoskwiniowego pojawiły się różowe pąki, które po nocnym deszczu rozkwitły w porannym słońcu drugiego miesiąca.

Kiedy Alice przeszła na wschodnią stronę budynku, powitała ją scena wiosennego przepychu.

Dziedziniec w sąsiedztwie, ze względu na budowę we wczesnych latach, nie przeszedł przez profesjonalny projekt ogrodu, sadzenie drzew przez kilka przypadkowych osób.

Na podwórku znajdują się trzy stosunkowo duże kwadratowe klomby, z których najbardziej uderzający jest środek dwóch wysokich drzew magnolii. Obok nich znajdują się dwa drzewa brzoskwiniowe, a po drugiej stronie drzewo granatu.

W dolnej części ogrodu znajdują się kwiaty księżyca, orchidee i astry, a nawet kilka paproci i psich ogonów wyskakujących w rogach, odsłaniając odrobinę dzikości.

Kilkanaście okolicznych budynków otacza ten dziedziniec, tworząc niewielki okrąg.

Przed każdym budynkiem znajdowały się małe owalne klomby, niektóre z żółtymi orchideami, inne ze śliwkami, które były bardzo piękne, a pani Smith, która mieszkała na pierwszym piętrze, posadziła małą czerwoną kapustę i zieloną cebulę.

Alice wyszła z bramy dzielnicy, większość sklepów po drodze nie była otwarta dla biznesu, tylko kilka sklepów śniadaniowych unosiło gorącą parę.

Kiedy dotarła do szkoły, poranna lekcja czytania jeszcze się nie rozpoczęła, a liderzy zespołów przekazywali sobie zeszyty jeden po drugim.

Odkąd Alice została przedstawicielem językowym, codziennie w porze lunchu musiała zostawiać miejsce na swój gruby stos książek.

Miała wrażenie, że jej biurko stało się o wiele mniejsze.

Pod koniec zajęć uważnie przyjrzała się swojemu biurku, zastanowiła się, a następnie przeniosła część książek do brzucha biurka.

Dzięki temu biurko wyglądało na bardziej uporządkowane.



4

Z boku unosił się lekko ostry zapach, Alice Meyer spojrzała w bok, Jane Yu malowała paznokcie.

Chociaż szkoła nie zabraniała uczniom przebierania się, nie pozwalała na żadne oczywiste "pudrowanie". Uczniowie muszą ubierać się stosownie do sytuacji, a także istnieją pewne wymagania dotyczące fryzur zarówno męskich, jak i żeńskich, które nie mogą być farbowane ani poddawane trwałej ondulacji. Jednak dziewczęta w wieku młodzieńczym są mniej lub bardziej zakochane w pięknie.

"To jest mój kuzyn, który wyjechał za granicę, aby kupić, Nowy Rok dał mi butelkę, markę XXX. Spójrz na ten kolor, czyż nie jest piękny?" Oczy Jane rozbłysły podekscytowaniem.

Alice cicho hmmm, kontynuuje porządkowanie papeterii na brzuchu stołu, książki zostały przeniesione, przestrzeń jest nieco zatłoczona.

"Założę go dla ciebie, szybko, za minutę lub dwie." Jane wpatrywała się uważnie w swoje ręce.

Palce Alice były białe i smukłe, a ona zwykle nie dbała o paznokcie, ponieważ łatwiej jej było pisać i wykonywać swoje obowiązki, a one zawsze były dość czysto przycięte. "Dzięki, nie.

"Jestem pewna, że sama nie będę w stanie zużyć całej butelki, to będzie strata, jeśli się przeterminuje. Jane wyglądała na wyczekującą.

"Śmiało. Alice nie lubiła marnotrawstwa.

Jane z zadowoleniem nałożyła bladoróżowy lakier na paznokcie.

Właśnie wtedy nagle zadzwonił dzwonek. Ta klasa to klasa chemiczna, nauczyciel nazywa się Green, nauczyciel jest prawie stary, ciało jest nieco grube.

Po wejściu do klasy jego kroki zatrzymały się, nos lekko zadrgał, a następnie niespiesznie podszedł do podium: "Dzisiaj chciałbym z wyprzedzeniem wyjaśnić równania chemiczne benzenu i formaldehydu, a także ich zastosowania i zagrożenia w życiu".

Podczas gdy nauczyciel wykładał, uczniowie w klasie od czasu do czasu spoglądali w stronę Alice. Pod koniec zajęć policzki Alice wciąż były lekko zarumienione.

"Co się z tobą dzieje?" Jane zapytała z niepokojem.

"Lakier do paznokci, poczekaj do lunchu, aby go spakować i wrócić do domu." Alice powiedziała cicho.

Jane zamarła, wciąż chcąc pomalować paznokcie Megan Johnson.

"Alice, pani Lee chce, żebyś przyszła do biura. Powiedział jeden z uczniów w klasie.

"Ok, dzięki." Alice odpowiedziała i wyszła z klasy w kierunku budynku biurowego.

Wiosenny wiatr stawał się coraz cieplejszy, a przed oczami czuła słodki zapach kwiatów akacji. Dotarła do biura, drzwi były lekko uchylone i zapukała dwa razy: "Pani Lee."

"Wejdź." Odezwał się głos pani Lee.

Alice pchnęła drzwi i podeszła do niej.

Pani Wendy Lee siedziała przed swoim biurkiem i nie mogła się powstrzymać od potajemnego kiwnięcia głową, lepiej, żeby dziewczyna była tak dostojna i przyzwoita. "Pierwsza połowa miejskiego konkursu twardego pióra została rozstrzygnięta i wezmą w niej udział starsi uczniowie. Polecę ci udział w konkursie kaligrafii pędzlem w drugiej połowie roku".

Alice zamarła na chwilę z oczami czystymi jak tafla jeziora: "A co z innymi uczniami?"
"Znam twój poziom bardzo dobrze, poza tym twój dziadek musiał uczyć cię dobrych uczniów." Pani Lee wzięła łyk zaparzonego West Lake Longjing: "Wcześniej myślałam, że jestem zamkniętą uczennicą, ale nie zdawałam sobie sprawy, że jest jeszcze jedna młodsza siostra."

Dziewczyna, która jeszcze przed chwilą była żywa i zwinna, w tym momencie zamarła jak drewniana.

Pani Lee spojrzała na nią z rozbawieniem: "Jestem trochę starsza od ciebie, prywatnie chciałabym, żebyś mówiła do mnie 'starsza siostro', ale zazwyczaj lepiej jest zachować obecny wygląd".

Alice wróciła do klasy oszołomiona.

Kiedy wróciła do domu ze szkoły w południe, Alice zapytała o to.

"Kiedy zapisałaś się do klasy, pani Lee również do mnie zadzwoniła, żeby mi powiedzieć, że to nic ważnego." Dziadek Henry uśmiechnął się lekko, jego maniera wciąż była łagodna: "Konkurs kaligrafii, jeśli chcesz wziąć w nim udział, poświęć więcej czasu na ćwiczenia".

Alice zaczęła uczyć się pociągnięć pędzla w wieku sześciu lat, a na początku uczył ją sam dziadek. Miała dobry talent, spokojną osobowość i w ciągu zaledwie kilku lat rozwinęła piękny charakter pisma. Pociągnięcia były miękkie, a znaki takie jak jej osobowość.

Od tego dnia Alice ćwiczyła pismo odręczne przez kwadrans każdego popołudnia.

Pod koniec tygodnia w okolicy pojawił się nowy mieszkaniec.

Przed osiedlem zaparkowała furgonetka, a kilkoro dzieci zebrało się wokół, by z zaciekawieniem ją obserwować.

Kobieta po trzydziestce, z ładną twarzą i małą torbą, wyszła z furgonetki i poszła w kierunku dzielnicy. Miała na sobie długi granatowy płaszcz, a jej włosy były swobodnie związane z tyłu głowy.

Kierowca, prosty mężczyzna w średnim wieku, zamknął drzwi, wyładował z tyłu kilka dużych kartonów, podniósł jeden z nich i ruszył za kobietą.

Aż do budynku na dole, zatrzymał się, łapiąc oddech, i kontynuował marsz na górę. Powtórzyło się to kilka razy, aż w końcu skończył przenosić siedem lub osiem pudeł.

W tym momencie nastolatek szybko zeskoczył z tyłu samochodu, chwycił ogromną walizkę, a następnie spokojnie odjechał.

Nastolatek ciągnął walizkę, idąc niespiesznie w kierunku dzielnicy. Miał na sobie brązową sportową kurtkę i czarne spodnie, zwykłe buty poplamione kurzem, kolor jest nieco ciemny.

W ciepłym wiosennym słońcu wiatr delikatnie unosił płatki kwiatów brzoskwini, które były jak gwiazdy spadające na ziemię.

Młody mężczyzna przechylił lekko głowę, ukazując niezwykle przystojną twarz. Jego skóra była gładka, nos prosty, brwi gęste, oczy naturalnie zakrzywione, ale jego spojrzenie było lekko tajemnicze, jakby spowite mgłą.

Alice poczuła dziwne połączenie, jej oczy nagle zderzyły się z jego oczami poprzez płatki kwiatów unoszące się w powietrzu. Okrągły pomarańczowy kot przebiegł obok, wskoczył na krawędź klombu z zielonego kamienia, rozprostował łapy i leniwie wyciągnął talię, jakby chciał spać w słońcu.
Oczy nastolatka i dziewczyny szybko się rozdzieliły.

"Kto to jest, ktoś kogo nie rozpoznaję, czy to wypożyczalnia?"

"Wydaje mi się, że widziałem ją wcześniej, czy to córka rodziny Lu, a jej dziecko jest takie stare?"

"Tak, słyszałem, że wyjechała do dużego miasta do pracy, prawdopodobnie nie wróciła od ponad dziesięciu lat".

"Stara para kupiła dom w okolicy kilka lat temu i przeprowadziła się z powrotem do miasta, mówiąc, że nie mogą sobie pozwolić na utratę tej osoby. Dlaczego wrócili teraz?"

"Stary Yao, miałeś kiedyś dobre relacje z rodziną Lu, nie przeprowadziliście się tutaj razem, opowiedz nam o tym".

"To było dawno temu, kto to dobrze pamięta. Jest prawie południe, dlaczego nie zabierzesz kupionych warzyw do gotowania?" Kilku sąsiadów rozmawiało spokojnie w ogrodzie.

W nocy okolica wydawała się znacznie cichsza niż w ciągu dnia, a od czasu do czasu można było usłyszeć słaby dźwięk rozmowy i szczekanie rodzinnego psa. Na niebie gwiazdy są jak małe kryształy, rozrzucone na nocnym niebie w kolorze atramentu. Wzdłuż ulic jest tylko kilka żółtych latarni, które emitują słaby krąg światła.

Dach budynku był pusty, tylko w rogu kto wie, kto zasadził kilka doniczek z żywymi kaktusami i aloesem. Młody mężczyzna stał w milczeniu, jego oczy wydawały się nie skupione, nie wiedząc o czym myśli.

Po dłuższej chwili zza jego pleców dobiegł łagodny głos: "Aiden, w nocy na zewnątrz jest chłodno, wracaj wcześniej do swojego pokoju, twój pokój jest posprzątany".

"Uh-huh." Jego odpowiedź była słaba, jakby nie miał żadnych emocji.

Wiosenna trawa jest jak trawa, kwiat brzoskwini stopniowo opada, liście na gałęziach również zmieniają kolor z młodej zieleni na jasną zieleń.

Alice miała dziś na sobie cienki sweter w jasnym kolorze, a jej sięgające ramion niebiesko-czarne włosy zwisały luźno na ramionach. Za oknem nieustannie padał deszcz, a jesienna sceneria była jak spowita lekkim dymem, zamglona.

Wzięła swoją zwykłą parasolkę w kwiaty w kolorze śniegu i wyszła na zewnątrz. Chodzenie w deszczu jest zawsze wolniejsze niż zwykle, a Alice jest coraz bardziej ostrożna. Miała tylko dwie pary płóciennych butów, a druga para była dopiero co wyprana i jeszcze nie wyschła.

Obok niej przeszła jakaś postać. Nastolatek nie używał parasola, czapka jego czarnego swetra była swobodnie zapięta na głowie i wydawało się, że idzie spokojnie, ale w rzeczywistości szybko się od niej oddalił.

Po dotarciu do szkoły Alice odłożyła parasol, strząsnęła z niego krople wody, podeszła do tylnych drzwi klasy i weszła do środka, powiesiła parasol na drewnianej półce, obok miotły, mopa i innych narzędzi do sprzątania.

Dzisiejsza poranna lekcja czytania to angielski i jak zwykle będzie dyktando. Uczniowie wokół nas już podnieśli swoje podręczniki i zaczęli czytać na głos lub recytować.

"Mo Mo, nie zapamiętałam wielu słów, co powinnam zrobić?" powiedziała Jane z przygnębieniem.

"Jeszcze nie jest za późno, by zacząć zapamiętywać." Alice postanowiła nie pozwalać sobie na podglądanie podczas dyktowania.
"Ale jest już późno, pan Swann przyszedł. Alice podniosła wzrok i zobaczyła swojego nauczyciela angielskiego powoli wchodzącego do klasy przez deszcz z czarnym parasolem.

Był szczupły i przystojny, zawsze ubrany w prosty garnitur, z parą okularów w złotej oprawce na grzbiecie nosa i lekko przydługimi włosami. Ponieważ nazywał się Evan Swann, wszyscy prywatnie nadawali mu przydomek "Pan Swann", ale nikt nie odważył się tak do niego mówić.

Przedstawicielka klasy IV, Gong Xiaorui, szybko wzięła czarny parasol i powiesiła go na drewnianej półce z tyłu klasy. Pan Swann na podium, mający dwadzieścia pięć lub dwadzieścia sześć lat, nadal był elegancki, a Alice była wyczulona na fakt, że wydawał się inny.

Oczywiście, powiedział: "Klaso, w ten weekend biorę ślub".

Klasa zamilkła na kilka sekund.

"Co! Żenisz się?" "Czy ta druga osoba jest ładna? Poznaliście się?" "Czy możemy iść na ślub nauczyciela? Czy nadal będziesz nas uczyć, jeśli wyjdziesz za mąż?". "Gdzie są słodycze? Lubię słodycze, ale mama nie pozwala mi ich kupować, bo uważa, że przez nie będę mieć próchnicę".

W klasie panowało podekscytowanie; pan Swann był potężnym człowiekiem przez długi czas, a wielu uczniów nie odważyło się zapytać go wprost, a jedynie dyskutowało szeptem wśród rówieśników.

Pan Swann: "..."

Zasygnalizował Gong Xiaorui, by podeszła. Gong Xiaorui pośpiesznie podbiegł, wziął dużą plastikową torbę z ręki pana Swanna, z wyczuciem wyciągnął cukierki z torby i zaczął je rozdawać.

Alice spojrzała na dwie czekoladki i dwa delikatne cukierki na swoim stole, nieco zdezorientowana.

Po chwili jej wzrok powrócił do pana Swanna.

Zwykle się nie uśmiechał, był surowy dla wszystkich w nauce, a od czasu do czasu przeprowadzał klasówki, przez co mniej odważni uczniowie czuli strach na jego widok. Jednak słońce wciąż świeci jasno i nawet ta deszczowa pogoda nie jest w stanie ukryć ciepłego uśmiechu na jego twarzy.



5

"Jane, myślisz, że to miłość czy coś innego?" zapytała Alice Meyer z powagą.

"Mo Mo, myślę, że pytam niewłaściwą osobę." Jane Yu poklepała się pewnie po klatce piersiowej: "Prawdziwa miłość jest jak te dramaty, nawet jeśli wokół jest tak wiele pięknych dziewczyn, bohater ma w oczach tylko bohaterkę. Albo jak w innym dramacie, nawet jeśli bohaterki już nie ma, bohater wciąż trzyma ją w swoim sercu".

Gdy zebrali się, by o tym porozmawiać, za oknem spadł lekki deszcz, a ponieważ nie było potrzeby przeprowadzania ćwiczeń podczas dzisiejszej przerwy obiadowej, kilka dziewcząt z klasy zebrało się wokół biurka Jane.

Słuchały i z empatią przytakiwały: "Tak, tak powinno być".

Wkrótce wyjaśnienia Jane przerodziły się w ożywioną dyskusję na temat fabuły dramatów idoli.

Alice słuchała w milczeniu. Miłość i małżeństwo wydawały się dla nich odległe, być może dopiero po ukończeniu college'u i rozpoczęciu pracy.

Aż do rozpoczęcia wieczornej sali do nauki, Alice miała już ten temat za sobą.

"Jest coś, czego nie rozumiem w jutrzejszym zadaniu z geometrii".

"Ach, ta część? Nauczyciel poprosił o przedłużenie prostej, na której znajduje się prosta AB, znalezienie punktu środkowego drugiej prostej CD i połączenie ich".

"Rozumiem. Był tak pewny, że istnieje drugie, czystsze rozwiązanie, ale wygląda na to, że go nie ma".

Pod koniec dnia szkolnego Alice i Megan Johnson zawsze dyskutowały i "ulepszały" nawzajem swoją naukę, a Jane, obok niej, była do tego przyzwyczajona.

Kilku modnie ubranych chłopców przeszło obok, śmiejąc się i żartując.

"Oni są z klasy 9. Chodź, trzymaj się z daleka". Jane wyglądała na zaniepokojoną.

Spośród dziewięciu klas w ich roczniku, ta, która znajdowała się z tyłu klasy, została oznaczona jako "klasa z problemami" w oczach nauczyciela i została oznaczona jako "niezmotywowana". Zdawali się również rezygnować z siebie, często biorąc wolne podczas zajęć, a następnie pędząc do kafejek internetowych i salonów gier na ulicy po szkole. Prawie wszyscy uczniowie, których rodzice zostali wezwani, pochodzili z klas 7, 8 i 9.

"Czy mogę zmienić jego przezwisko?" Megan skrzywiła się, wyglądając na niezadowoloną: "Zawsze brzmi jak pierożek".

"Alice, ten w czarnej bluzie z kapturem, czy ja go znam? Alice spojrzała na chłopców, którzy szli ramię w ramię.

Wtedy jej uwagę przykuł samotnie idący chłopak, wyższy niż jego rówieśnicy, z długimi nogami, idący powoli, z rękami w kieszeniach spodni.

Jane spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami: "Wow, jest taki przystojny, dlaczego nie zauważyłam go wcześniej, zapytam go o to innym razem."

Wcześniejsze uprzedzenia wobec niego zostały natychmiast porzucone.

Megan szarpnęła ją za ucho: "To, co widzisz, może być mirażem, to nierealna wyobraźnia!".

Rzeczywiście, po spędzeniu tak dużo czasu z Alice, nawet usta Jane stały się "kulturalne".

Im bardziej Alice na nią patrzyła, tym bardziej znajomo się czuła.

Kiedy podeszła do wejścia do dzielnicy, postać, którą widziała przed chwilą, przeszła przez bramę jako pierwsza i dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że to ten, który wprowadził się do dzielnicy kilka miesięcy temu.
Tydzień później.

Krążyły plotki, że ślub pana Evana Swanna był wielkim wydarzeniem, a jego żona była absolwentką jego college'u, byłą uczennicą.

Evan był utalentowany i arogancki, ale nie odważył się do niej zalecać.

Uczennica myślała, że jest w nim zakochana, a po ukończeniu szkoły wyjechała za granicę, aby studiować, zanim zdecydowała się wrócić do ojczyzny w zeszłym roku.

Evan spędza trochę czasu w samotności, ale nigdy nie spodziewa się, że ponownie spotka uczennicę na zjeździe klasowym. Zaskoczony, natychmiast zaczyna się do niej zalecać, a uczennica zgadza się z rumieńcem na twarzy.

W następnym roku Evan w końcu spełnił swoje życzenie, a uczennica weszła do sali ślubów.

Uczniowie, którzy poszli na ślub, dyskutowali o tym w klasie, a Alice również uważnie słuchała.

Od zeszłego tygodnia postawa Evana nieco się zmieniła, nie jest już tak "zimny" w stosunku do uczniów, wydaje się być nieco bardziej tolerancyjny.

"Może miłość jest tam, gdzie kwitną kwiaty i kwitnie życie". Alice zastanawiała się w duchu.

Wczesne letnie słońce wlewało się przez szczeliny w liściach, pozostawiając na ziemi cienie.

Pewnego piątkowego popołudnia Alice wróciła wcześniej ze szkoły.

"Mo Mo, chodź zjeść trochę smażonych pestek melona". Linda Liu usiadła na kamiennej ławce i odpoczywała.

Alice powąchała, podeszła, znalazła inną kamienną ławkę i usiadła.

Sklep Lindy stopniowo podupadał, a jej syn nie był zbyt posłuszny, więc czuła się nieco przytłoczona, więc zatrudniła kogoś do pomocy.

"Zmęczony nauką? Spójrz na moją twarz, bardzo schudłam".

Alice dotknęła swojej twarzy, która wydawała się pozostać taka sama.

"W porządku. On już idzie." Linda włożyła pieniądze do torby i wychodząc powiedziała do Alice: "Weź pestki melona i zjedz je, i pamiętaj, żeby zamknąć torbę, jeśli ich nie skończysz".

"Dzięki." odpowiedziała Alice.

Molly skakała dookoła, Alice przywołała ją, by podeszła i zjadła pestki melona.

Molly podeszła do Alice, spojrzała za nią, po czym odwróciła się. Po kilku sekundach rozejrzała się ponownie.

"Na co się patrzysz?" Alice pomyślała, że Molly wygląda jak mały, okrągły chomik.

"Siostrzyczko, on mówi, że się nie boję". Duże oczy Molly zabłysły, ale słowa, które wyszły z jej ust, wywołały dreszcze na jej kręgosłupie: "Za mną jest pająk".

Alice zamarła, nie mając odwagi spojrzeć za siebie, i powiedziała drżącym głosem: "Molly, znajdź mi gałąź i pozbądź się go!".

Grupa Aidena Lu miała jutro sprzątać i wróciła pół godziny później niż zwykle.

Na podwórku w sąsiedztwie, mała dziewczynka w różowej sukience trzymała gałązkę ze smutną miną: "Siostro, obawiam się, że nie mogę tego zabić i będzie się wspinać po całym miejscu".

Alice ma dziś na sobie cienką bawełnianą koszulkę i z punktu widzenia Molly pająk wydaje się dość mocno trzymać nitek sukienki.

"Użyj trochę siły, po prostu go złap".

Jej twarz lekko poczerwieniała, a w oczach zebrały się łzy.

Aiden podszedł, poczuł, że coś jest nie tak i zawrócił.
"Co się stało?"

"Bracie, może pomogę siostrze? Jest na niej pająk". Molly poprosiła go o pomoc.

Aiden spojrzał w dół i parsknął.

Sięgnął nogą w górę, złapał pająka i rzucił go w trawę na klombie.

Patrząc, jak winowajca wykonuje parabolę w powietrzu, Molly spojrzała na niego z uwielbieniem: "Bracie, jesteś niesamowity!".

"Pająka już nie ma, prawda?"

"Tak! Już go nie ma, mój brat go wyrzucił!

Alice odważyła się powoli wstać, jej nogi były trochę słabe i przypadkowo upadła na bok Aidena.

"Hej, co ja zrobiłam, tylko jednego pająka?"

Wydawało się, że zamarł.

Oczy młodej dziewczyny na jej drobnej twarzy były tak jasne, że zdawały się lśnić łzami, a ona spojrzała na niego.

Do tej pory Aiden najbardziej lubił patrzeć, jak dziewczęta wiją się, płaczą lub mówią coś przed nim. Uważał kobiety za istoty sprawiające kłopoty, oczywiście z wyjątkiem matki.

W tej chwili spojrzał na młodą dziewczynę w swoich ramionach, jego nos wychwycił słodki zapach jej ciała i był zaskoczony, gdy jej nie odepchnął.

Ktoś przeszedł poboczem drogi, przerywając ciszę.

"Dzięki." Alice powiedziała pospiesznie, odwróciła się i pobiegła w stronę swojego domu, idąc w lekkiej panice.

Molly podążyła za nią, trzymając torbę z pestkami melona: "Bracie, mogę zjeść pestki melona?".

Aiden nie odpowiedział, tylko spojrzał na plecy Alice i odwrócił się niedbale.

Molly wyglądała na zdziwioną, podczas gdy pomarańczowy kot przysunął się do niej, gestem nakazując wyciągnięcie pestek melona z torby.

Molly wyciągnęła nogę i wymierzyła kotu cios, pomarańczowy kot "miauknął" jak piłka odbita w górę i oboje zrobili bałagan.

W nocy upał znacznie się zmniejszył, wieczorna bryza przyniosła odrobinę chłodu, a cykady na koronach drzew już cicho zasnęły.

"Aiden, jak ci się układa z kolegami w szkole? Czy ktoś cię o coś prosił? Czy nauczyciele są surowi, biją cię?"

"Wygląda na to, że jest cichym typem."

Yasmin Lu zamarła.

"To już prawie koniec semestru, czytaj więcej książek. Jeśli nie rozumiesz któregoś z pytań, dlaczego nie zapiszesz się na korepetycje?".

"Wystarczy pieniędzy."

Kiedyś mieszkali w wynajętym domu. Na początku roku Yasmin poważnie zachorowała i prawie połowa jej oszczędności została wykorzystana.

Pod koniec dnia przypomniała sobie o mieszkaniu i postanowiła się wprowadzić. Na szczęście właściciel był na tyle uprzejmy, że zwrócił jej resztę czynszu.

Aiden zamyka drzwi do sypialni, zostawiając tylko czerwoną lampkę.

Leży na łóżku, niekontrolowanie przypominając sobie wydarzenia dnia.

Perłowa twarz wydawała się znajoma, jakby już gdzieś ją widziała, więcej niż raz.

Wczesnym rankiem następnego dnia, Aiden szła z torbą na plecach, bez wyrazu twarzy.

Nagle przed nią pojawiła się smukła postać, która wciąż się kołysała.

Kiedy dotarła do rogu, przeszła przez ulicę, poszła prosto, skręciła za róg, a postać wciąż była przed nią.
Nawet nie zdawał sobie sprawy, że jego tempo było znacznie wolniejsze niż zwykle.

W tym momencie widać już było bramę szkoły. Mężczyzna objął go ramieniem: "Ta ładna dziewczyna przed nami, jest z klasy 1, słyszałem, że nazywa się Alice Meyer, wydaje się, że dobrze się dogaduje, ale jeśli chodzi o chłopaków, jest po prostu jak izolator".

Aiden spojrzał na niego, jego oczy były zimne.

W tym momencie nagle pomyślał, że nie podoba mu się ten rodzaj chodzenia ramię w ramię, więc natychmiast odskoczył, jednocześnie cofając ramiona.

Jej sylwetka zniknęła, a chwilę później Aiden odwrócił wzrok.

W miarę zbliżania się egzaminów końcowych, atmosfera w szkole stawała się coraz bardziej napięta.

Klasa 9 wciąż była leniwa i zdezorganizowana.

Aiden odrzuca ćwiczenia na bok, wyrywa kartkę papieru i zaczyna pisać muzykę, wkrótce zanurzając się w świecie muzyki.

Wychodząc ze szkoły, Alice potyka się.

Zatrzymuje się, spogląda w dół na swoje sandały, zatrzymuje się na chwilę, po czym wydaje z siebie westchnienie.

Tak się składa, że niedaleko niej idzie Aiden.

Spokojnie zdejmuje sandały i niesie je w dłoniach, a jej małe, białe stopy powoli idą w kierunku alejki w dół ulicy.

"Wujku Zheng, proszę pomóż mi naprawić kolejną parę butów".

Mistrz naprawy obuwia przy wejściu do alejki podniósł głowę: "Wygląda na to, że ta para butów została już naprawiona, w rzeczywistości nie ma żadnego problemu, po co przychodzić do naprawy ponownie?".

"Nie, to te same buty. Jeśli są naprawione, to czy mogę je nosić także jutro?".

"Muszę poczekać, zanim je przymierzę. Pójdę i popracuję nad tym przez chwilę, a kiedy skończę, naprawię to dla ciebie".

Alice usłyszała to i w milczeniu podeszła do ławki obok niej i usiadła.

Jej małe stopy były świeżo czyste, ale teraz były zakurzone, ale nie obchodziło jej to, po prostu patrzyła na sandały siedzące na kolanach szewca.

Aiden oderwał od niej wzrok i poszedł dalej w głąb ulicy.



Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Szepty cichej nocy"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści