Duch moich minionych świąt

Rozdział pierwszy (1)

Fa la la la la, FUCK MY LIFE.

"Gratulacje, Stuart", zgrzytam, stukając moim pokrytym dzwoneczkami plastikowym kieliszkiem do wina o jego.

"To brzmiało naprawdę szczerze," rozbawienie kapie z jego tembru, jak strzela mi spojrzenie w bok, "ale dzięki, Whitney." Obok siebie, skanujemy eskalujący spektakl naszych przesadnie objadających się współpracowników. Wewnętrznie, zaczynam obstawiać tych, którzy najprawdopodobniej zrobią trochę wstydliwego spaceru rano. Moje usta unoszą się, gdy mój wzrok pada na Sophie, która wydaje się być w trakcie intymnej rozmowy z Jonathanem, mężczyzną, za którym tęskni, odkąd dołączył do firmy półtora roku temu. Są schowani w kącie, ich postawa jest sugestywna - jego bardziej niż jej - i chociaż mogę powiedzieć, że stara się zachować spokój, jest promienna, jej wyraz twarzy jest mieszanką uniesienia, szoku i pożądania. Pomimo lekkiego uniesienia warg i mojego wewnętrznego skandowania "you go girl", nie mogę pomóc, ale zwracam się z animozją do mężczyzny stojącego obok mnie, która bierze górę, ponieważ moja krew nadal się gotuje. Biorąc łyk mojego wina, pozwalam mu spoczywać na języku przez całe dziesięć sekund, starając się zatrzymać siebie, podczas gdy wysoka droga jest nadal w zasięgu ręki. To twarde przełknięcie więcej niż wino, które ma mnie wychodząc do podstawowej ulicy suki.

"Oboje wiemy, że na to zasłużyłam. Pracowałem w nadgodzinach. Zdobyłem największe konto i przeprowadziłem najbardziej udaną kampanię w roku."

"Nie ma I w zespole, Collins," uśmiechnął się do swojej filiżanki.

"Ale jest jedno w "ass-kisser"."

"Whitney, Stuart, czy wy dwaj gracie ładnie?" Nasz szef, Rich, saunters do nas, patrząc co trochę Santa biznesu z jego śnieżnobiałe włosy, wybitne wybrzuszenie brzucha wiszące przez jego spodnie garnitur, i buraki czerwone policzki ze względu na jego pobłażanie partii świątecznej. Zmuszając się do uśmiechu, błyskałem wszystkimi zębami, jakby Rich nie przejechał siekierą przez moją przyszłość, kiedy ogłosił, że Stuart będzie nowym starszym wiceprezesem ds. marketingu.

"Właśnie mu gratulowałem" - ripostuję równomiernie.

"Zrobiła to", Stuart zapewnia Richa, gdy przyspiesza w dół drogi, wciskając okulary na swój elegancki, brązowo zabarwiony nos. Cóż, może jego nos nie jest brązowy, ale jego osobowość mnie odpycha. Dobra, jest w większości miłym facetem, niektórzy mogliby powiedzieć, że świętym, ale jest lizusem - jestem tego pewien. Stuart jest również zapalonym golfistą, co dało mu przewagę nade mną, ponieważ Rich jest jego ulubionym kumplem do golfa, a ci dwaj od wczesnej wiosny uświetniają biuro bliźniaczymi, gównożernymi uśmiechami i pasującymi do siebie oparzeniami słonecznymi. Ich długie "lunche" i "brat przyrodni" karate w piwnicy sprawiły, że stałam się dziwną kobietą. Choć chciałabym wierzyć, że seksizm stał się rzadszy w miejscu pracy, Rich jest doskonałym przykładem tego, dlaczego wciąż istnieje. Rich jest na tyle stary, że miał mokro w uszach podczas ery "Mad Men", co oznacza, że miałam przechlapane, zanim w ogóle zasłużyłam na miejsce w kandydaturze na wiceprezydenta.

To, że dostał tę posadę, było w stu procentach posunięciem klubu chłopięcego ze względu na ich bromans i przekonanie Richa, że facet z kutasem stojący obok mnie jest lepszym wyborem na to stanowisko. Podczas gdy ja pracowałem bez końca nad pozyskiwaniem klientów i prowadzeniem kampanii, Stuart wychodził co wieczór dokładnie o szóstej wieczorem - nawet w czasie kryzysu - wyciągając kartę "rodzina przede wszystkim".

Jakby to była wymówka.

Może fakt, że jest duszpasterzem młodzieży i trenerem w programie miejskim jest usprawiedliwieniem dla wcześniejszego wychodzenia z pracy przez kilka dni w tygodniu, ale są też inne dni tygodnia, kiedy mógłby być w biurze, pracując w godzinach, w których ja pracuję.

Nawet jeśli upiera się, że musi wracać co wieczór do swojej ciężarnej żony - psychiatry, która specjalizuje się w pomaganiu weteranom wojskowym w integracji ze społeczeństwem po zakończeniu służby - nie ma żadnego usprawiedliwienia.

Pieprzyć Stuarta.

To, że jestem na regularnej kontroli urodzeń i nie mam swingu golfowego, nie oznacza, że nie jestem godna.

Jestem po prostu... niezależna.

Nie potrzebuję rodziny ani bezinteresownego celu poza pracą, żeby być podstawą w mojej społeczności. Poza moją absurdalną etyką pracy, od czasu do czasu przynoszę kawę do biura. I jestem osobą wierzącą. Nie wierzę tylko, że budzenie się o 7 rano w niedzielę cementuje moje przywiązanie do człowieka na górze.

Poza tym potrzebuję snu, żeby móc pracować w godzinach, w których Stuart nie pracuje.

Starając się jak najlepiej zachować uśmiech i przytaknąć, gdy jest to właściwe, dociera do mnie, że mogę pójść do piekła za ten sposób myślenia.

W tej chwili jestem urażony, ponieważ ostatnie trzy tygodnie były piekłem na ziemi. Ostatnio, z powodu ogłoszenia, że Pan Idealny, grający w golfa, #lifegoals, człowiek rodzinny i porządny obywatel właśnie zgarnął mój awans i powód do życia. Ta wiadomość tylko potwierdziła, że moja przegrana passa nie skończy się w najbliższym czasie.

Każdy, kto miał moją niedawną passę, czułby się nieco zajadle i sztampowo, zwłaszcza po ostatnich kilku minutach słuchania, jak bardzo Stuart zasłużył na to stanowisko. To była gorzka, dziwna wisienka maraschino na szczycie tego gównianego deseru, który przesypywałem przez ostatnie trzy tygodnie.

Jeszcze większa uraza pojawia się, gdy patrzę na przestronne, puste biuro za dwoma mężczyznami gratulującymi sobie nawzajem, że są w stanie przeliterować swoje nazwiska, gdy oddają mocz. Biuro, o które zabiegałem od początku pracy w firmie. Przez lata dążyłem do tego, by być na szczycie swojej dziedziny, by być rozpoznawanym. Ale jak na razie, życie wyciągnęło wszystkie ciosy, ten najnowszy do gardła.

Wszystko zaczęło się od złamania palca u nogi dokładnie trzy tygodnie temu, wypadku, którego doznałem unikając psiego gówna podczas porannego biegu. W chorej ironii, skoczyłem na palec w hydrant przeciwpożarowy pokryty świeżymi szczynami, bez wątpienia prezent od tego samego psa. Od tego momentu, to był wolno poruszający się wrak pociągu w każdym aspekcie mojego życia.

Dokładnie tydzień po tym, jak złamałam palec u nogi, Kyle'owi pękła prezerwatywa. To doprowadziło do histerii, mojej histerii. Moje uzasadnienie? Mężczyzna, z którym się zabujałam, był łatwy w odbiorze, ale bez dwóch zdań był najbardziej bezmyślnym facetem, z jakim kiedykolwiek się umawiałam. Nawet z moją prehistoryczną macicą i szansami na to, że nigdy nie dojdzie do zapłodnienia, nie chciałam ryzykować.




Rozdział pierwszy (2)

Surowy? Zdecydowanie.

Ale nasze rozstanie przebiegało trochę tak.

"Nie sądzę, że to się uda".

"Dlaczego?"

"Bo jesteśmy w różnych miejscach".

"Nie rozumiem, Whitney. Oboje jesteśmy w moim mieszkaniu."

Koniec gry.

Grałam w nią tylko dlatego, że unikanie go, gdy nie byłam w potrzebie, było zdecydowanie zbyt łatwe. Wierzył w każdą wymówkę, którą mu podałam. W pewnym momencie stało się to sportem, żeby zobaczyć, jakie wymówki mogą mi się wymknąć. Miałam bardzo dobry powód, by bawić się z Kylem tymczasowo, bo według szacunków gości miał najdoskonalszego ośmiocalowego penisa i był doskonały w używaniu go. Przebywanie z nim przez tak długi czas, znów osiem cali, uważam za uzasadnione na tym etapie mojego życia.

Choć szczycę się tym, że jestem zaradną, zdolną dziewczyną, nie zamierzałam rezygnować z tej dynamiki z powodu naszej kompletnej i całkowitej porażki w komunikacji. Przy Kyle'u nie wymagałam romansu ani stymulującej rozmowy. Potrzebowałam uwolnienia po dwunastogodzinnym dniu w biurze. Co było dobre w Kyle'u? Zawsze był w dobrym nastroju. Dobry humor oznaczał, że żadne noce, w których byłam w nastroju, nie wchodziły w grę. Był moim ludzkim drapakiem. Ale kiedy pękła prezerwatywa i pojawiła się obawa, że mogłam się rozmnażać z przygłupią wersją Joeya z FRIENDS, musiałam to zakończyć.

Wolę poczucie winy z powodu uprzedmiotowienia go i wyrzucenia go niż ciążę z chodzącym dildo. Prawdę mówiąc, niektóre noce, poczucie winy wygrywa. Ignorując festyn miłosny Richa i Stuarta, wysyłam szybką modlitwę, żeby Kyle znalazł kogoś, kto na niego zasługuje, bo nie zasłużyłam na ani jedną sekundę jego oddania. Może i nie był moim intelektualnym rówieśnikiem, ale był ciepły, troskliwy i obecny, czyli najwięcej od lat dostałam od związku.

Następny cios przyszedł, gdy mój samochód zepsuł się w drodze do domu po rozstaniu - a jedynym mechanikiem, którego miałam na szybkim wybieraniu, był w rzeczywistości ośmiocalowy Kyle. Samochód, który planowałem wymienić, gdy tylko dostanę podwyżkę od wiceprezesa.

Krążąc wokół odpływu, ponownie zerkam na nowe biuro Stuarta i opłakuję moje bezwartościowe plany przemeblowania, kiedy moja asystentka, Zoe, podchodzi do mnie, gdy Stuart i Rich kierują się w stronę przyjęcia, z dala ode mnie.

Zoe podąża za moją linią wzroku, by zobaczyć, jak Rich kładzie rękę na ramieniu Stuarta, a ja czuję ukłucie w gardle, gdy przełykam kolejny łyk wina.

"Zostałeś okradziony. Zasłużyłeś na to i wszyscy tutaj o tym wiedzą. Nawet jeśli Stuart jest najmilszym człowiekiem na planecie".

Zwracam się do Zoe, stażystki, którą zatrudniłem w maju tego roku, tuż po ukończeniu studiów. Z jej wyrazu twarzy wynika, że jest autentycznie zdenerwowana na mnie i to przynosi mi pewne pocieszenie. Ramiona łagodnieją po dwóch kieliszkach taniego wina - bo imiennik Richa to farsa, a ten człowiek jest, jak na ironię, najtańszym draniem, jakiego znam - zwracam się do niej i dzielę się swoim rozczarowaniem.

"Czy kiedykolwiek myślisz: 'O co chodzi?' Kiedy dostajesz to, czego chcesz, kończysz tylko chcąc więcej. To znaczy, ciężko pracujesz przez całe życie i idziesz po coś, a potem to dostajesz i co dalej? Może zdajesz sobie sprawę, że to nie jest tego warte. To znaczy, to się dzieje w ten sposób ze wszystkim i tak. Spotykasz idealnego faceta, jesteś całkowicie zsynchronizowany, a za pierwszym razem, gdy cię pocałuje, odkrywasz, że ma halitozę. Albo w końcu kupujesz i nosisz tę parę butów, które wielbiłeś i oszczędzałeś przez miesiące, aby kupić tylko po to, aby odkryć, że są najbardziej niewygodnymi obcasami na planecie. To znaczy, po co? W końcu nikt nie daje gówna, że nosiłeś te obcasy. Powinniśmy po prostu oszczędzić sobie bólu pleców i kupić mieszkania i wibrator, ponieważ - pod koniec dnia - wszystko, co zostaniemy z rachunkiem karty kredytowej za niewygodne buty, na które nie możemy sobie pozwolić i nieunikniony ból serca. To tak, jakbyśmy... bez względu na to, co robimy lub czego chcemy, byli rozczarowani, a potem się starzejemy, robimy zmarszczki i wiesz...". Przesuwam palcem po gardle.

Moja dwudziestotrzyletnia asystentka znacznie blednie, patrząc na mnie w czystym przerażeniu, podczas gdy ja spadam tyłkiem na dno.

Za daleko, Whit. O wiele za daleko!

Dziwne spojrzenia kierują się w moją stronę, kiedy wypowiadam cackanie się z disneyowskim złoczyńcą, które brzmi obco nawet dla mnie. Zaciskam uspokajającą dłoń na jej ramieniu. "Żartuję. Żartuję."

Ona łaskawie mnie z niewygodnym śmiechem i towarzyszącym kłamstwem. "Wiem."

Widać, że jest teraz przerażona mną, albo dla mnie. Nie jestem pewien, co jest gorsze. Chociaż zbliżyłyśmy się do siebie w ciągu ostatnich sześciu miesięcy, jestem zbyt zakłopotana, aby rozszyfrować, które.

"Nie martw się, Zoe. Mam lęk wysokości, więc nie będę dziś wieczorem kierować się na dach. Czy startujesz?" Ona się zacina, obraz młodości, piękna i świetlanej przyszłości. Mam nadzieję, że nie splamiłem jej moim obrzydliwym językiem.

"Tak, mam zamiar spotkać się z moim chłopakiem. Jedziemy wieczorem do jego rodziców".

"Więc to się robi poważne? Spotykamy się z rodzicami?"

"Tak, to jakby stało się w tym tygodniu".

Fakt, że wydaje się przepraszać za to, tylko pogłębia moje poczucie winy. Mój własny asystent widzi głębię mojej rozpaczy.

"To wspaniale." Obdarzam ją moim najbardziej szczerym uśmiechem. "Tak bardzo się cieszę."

Trudno nie dostrzec ulgi w jej oczach. "Dziękuję. Jestem podekscytowana i zdenerwowana."

"Nie ma takiej potrzeby. Będą cię uwielbiać. To on jest tym szczęśliwym i nie waż się o tym zapominać."

Kolejny olśniewający błysk zębów. "Dzięki, szefie."

"Zoe, po raz milionowy, mów mi Whitney". Odwracam się z powrotem na imprezę, gdy ogłuszający dźwięk sprzężenia zwrotnego z mikrofonu karaoke przebija się przez podłogę, ogłaszając, że większość wszystkich będzie dzwonić po Ubera.

"To mój znak," żartuję. "Jestem tuż za tobą".

Zoe przytakuje i krótko podnosi iPhone'a, którego na zawsze ma przyklejonego do ręki. "Będę miała włączony telefon, tak na wszelki wypadek".

"Nie waż się", mówię surowo. "Nie będę. Weź sobie wolne. Będziesz go potrzebować. Możemy być w dole, ale nie jesteśmy na zewnątrz." Nawet ja słyszę fałszywą brawurę w tym stwierdzeniu. Mój get up and go ma kurwa opuścił budynek, a ja podejmuję decyzję, aby za nim podążać.




Rozdział pierwszy (3)

"Wesołych Świąt, Zoe".

"Tobie też. I bardzo dziękuję za premię."

"Zasłużyłaś na nią." To wszystko, co mogę zarządzać wokół teraz konsekwentny pieczenie w moim gardle z powodu niepożądanych emocji grożąc ogarnąć mnie.

Zoe robi mi przysługę grając odporną na moje szybko błyszczące oczy i z jednym ostatnim machnięciem, idzie w kierunku windy.

Omijając palcami nadejście mojego kryzysu wieku średniego, żegnam się z najbliższymi i biorę płaszcz z mojego biura. Schodząc w dół korytarza, aby zrobić moje zaległe wyjście, boli mnie, gdy nasz guru od grafiki, Paula, śpiewa najgorsze możliwe wykonanie "Have Yourself a Merry Little Christmas".

Sophie pojawia się u mego boku, gdy po raz ostatni skanuję imprezę, próbując zebrać zdolności, by dorównać tej samej pewności siebie, którą miałam w kroku tego ranka.

"O mój Boże, Whitney, nie uwierzysz w to!" Sophie beltuje w zamierzonym szepcie, który kończy się bardziej jak krzyk, tylko dopasowany przez ośle brzmiące zawodzenia wybuchające z Paula. Modlę się do Boga, żeby nikt jej nie nagrywał, bo z pewnością jutro na trzeźwo uznałaby to za godne szantażu.

Odwracając się do Sophie, rzucam jej uśmiech. "Widziałem. Odprowadź mnie do windy. Nie poradzę sobie z tym."

Sophie chichocze, rozradowana, rzadki dźwięk z cynicznej przyjaciółki, którą tak uwielbiam. Ale cynik wydaje się być połknięty na krótko przez sześciostopowy zastrzyk dopaminy właśnie wstrzyknięty przez jej ukochanego. Miłość robi to z ludźmi.

Wiedziałam kiedyś, jakie to uczucie.

"Wiem. Ona brzmi jak osioł na cracku".

Oto moja dziewczyna.

"Myślałem o tym samym."

"Wiesz, że mógłbyś zdmuchnąć dach z tego miejsca, i powinieneś."

"Hard pass." Spojrzałem na nią, by nasycić się jej blaskiem. "Widziałem was w kącie. Wyrzuć to z siebie."

"Zabiera mnie na drinka po tym, jak odpali ostatniego maila i zamknie się." Łapiąc za dużą babeczkę z górą zielonego lukru, zrywam papierowego Świętego Mikołaja stojącego na jej szczycie, gdy idziemy w stronę windy.

"Na początku rozmawialiśmy, to było niewinne, ale po kilku minutach, to było jak... oboje w końcu mieliśmy dość omijania atrakcji. Właśnie miałam się odezwać, a on mnie ubiegł... i gah..." Ona praktycznie odbija się na swoich piętach.

"Co powiedział?"

"Powiedział, że był zmęczony zastanawianiem się, co ja myślę. To był po prostu, Jezu, sposób w jaki to powiedział."

Po raz drugi w ciągu dziesięciu minut zarządzam szczery uśmiech. Wyglądało na to, że ludzie w moim codziennym życiu doświadczali odwrotnego efektu trzytygodniowego kickoffu do zimy mojego niezadowolenia.

To był chłopak, do którego nie żywiłaś uczuć.

Twój palec u nogi prawie się zagoił.

Potrzebowałaś nowego samochodu od lat, a nie od tygodni.

Stuart dostał awans. Dasz sobie radę.

Nawet gdy próbuję się zmusić do lepszego myślenia, ciężar ostatniego ciosu jest zbyt duży, by go zignorować.

"Brzmi, jakby to była dobra noc. Tak się cieszę."

Sophie daje mi zaniepokojone spojrzenie w bok, gdy naciskam przycisk windy.

"Bardzo mi przykro z powodu awansu. Jeśli to pomoże, poradziłeś sobie z tym jak gwiazda rocka. Jeśli potrzebujesz mnie wieczorem, mogę-"

"Nie waż się. Jutro z samego rana wyjeżdżam do Karoliny Północnej, a ja nadal się nie spakowałam. Dam sobie radę. Naprawdę jestem tak szczęśliwy dla ciebie i lepiej napisz do mnie."

"Na pewno?"

"Pozytywnie. Jestem dobry, przysięgam."

Ona zerka w stronę imprezy, gdy Jonathan wyłania się ze swojego biura, jego oczy szukają jej w tłumie. Oboje obserwujemy, jak skanuje przestrzeń, a ja czuję, że oczekiwanie grzechotało z jej ramy.

"Idź", nalegam, a ona wciąga mnie w szybki uścisk. Muszę walczyć, aby utrzymać moją babeczkę w stanie nienaruszonym.

"Wesołych Świąt, Whit."

Bryła tworzy się w moim gardle, a ja otrząsam się z emocji, zbyt bojąc się, by zobaczyła, jak bardzo potrzebowałem jej uścisku.

"Wesołych Świąt", mruczę. "Idź po swojego mężczyznę i nie waż się zapomnieć o SMS-ie do mnie".

Śledzi mnie swoim uśmiechem i widzę, jak zmienia się jej postawa, gdy odrzuca do tyłu ramiona i pewnie kroczy w stronę Jonathana - lekko kołysze biodrami. Jonathan nie omija jej wzrokiem, kiedy jego oczy lądują na niej, a na jego ustach pojawia się seksowny, zadowolony uśmiech.

Zazdroszczę jej, bo przeżywam tę chwilę razem z nią, podekscytowany nadchodzącym tekstem. Nawet w moim niezadowolonym stanie, czuję, że starożytna część mnie - część, która ciągle miała nadzieję na tego typu chwile - budzi się do świadomości, gdy winda się otwiera.

Po wejściu do środka żongluję torebką i babeczką na pocieszenie i sprawdzam telefon, żeby zobaczyć nieodebranego smsa od siostry.

Serena: Kiedy przyjeżdżasz?

Jutro.

Serena: O której godzinie przyjeżdżasz?

Kiedy się pojawię.

Serena: Podaj mi czas.

Zirytowana, wciskam ogromną babeczkę do ust, żeby uwolnić palce.

Ciekawa, kiedy przyjedzie twoja opiekunka? W tym roku będziesz musiała zrzucić ten obowiązek na babcię. Głowa do góry, będę pijana przez cały czas.

Serena: Ostatnio jesteś taka sukowata. Jestem po prostu podekscytowana, że cię widzę. Albo byłam.

Przepraszam. Właśnie dowiedziałam się, że Stuart dostał awans.

Serena: Zapomniałam, że miałaś się dzisiaj dowiedzieć. Wiem, jak bardzo tego chciałeś. Tak mi przykro.

Dzięki.

Serena: No to pospiesz się i przyjedź. Pocieszę cię. I poczekaj, aż zobaczysz to miejsce. Mama poszła na całość. Będzie wspaniale. Zobaczysz.

Normalnie, skakałbym na szansę spędzenia czasu z moją rodziną, ale żadna część mnie nie jest podekscytowana nadchodzącymi dniami z powodu ilości entuzjazmu, który będę musiał udawać, aby to zrobić. Jakakolwiek ilość świątecznego mojo, którą miałem, została wyrwana wraz z ogłoszeniem VP. W tym samym czasie, mały promyk nadziei pączkuje wewnątrz mnie, że moja rodzina może być właśnie rzeczą, która wybije mnie z mojego upadku.

K. Podekscytowany. Kocham cię.

Usta wypchane ponad miarę, zaczynam wycierać nadmiar z twarzy, gdy drzwi windy się otwierają. Dopiero kiedy słyszę zduszone karaoke, uświadamiam sobie, że wraz z serwetką zapomniałam nacisnąć przycisk lobby. Mało tego, całe moje usta i broda pokryte są neonowym zielonym lukrem, gdy staję twarzą w twarz z dwoma najbardziej atrakcyjnymi spośród moich współpracowników, Jaredem i Wesem. Obydwaj po trzydziestce, których Rich sprowadził w tym roku, twierdząc, że są "przyszłością firmy". Weszli z bronią w ręku i zgarnęli kampanię spod mojej ręki. Dwóch ludzi, którym groziłem, że zdejmę ich kilka minut po odejściu klienta. Dwóch mężczyzn, którzy teraz patrzą na mnie rozszerzającymi się oczami, gdy ja wściekle wycieram lukier z moich wypełnionych orzechami wiewiórki ust - upokorzeni. Wes spuszcza oczy w zakłopotaniu za mnie, gdy robię co mogę, żeby przełknąć część.

Robię krok do tyłu, gdy ich zbiorowe wody kolońskie wypełniają windę, i oboje odwracają się do mnie plecami. Jared robi pokaz wciskania przycisku L, jego rama trzęsie się z cichym śmiechem, zanim przemówi słonym językiem.

"Ciężka sprawa z awansem, Collins".

Wes - mniej cięty z tych dwóch - spogląda na mnie przez ramię, litość widoczna w jego spojrzeniu.

To jest dno.




Rozdział drugi

Walizka otwarta i czekająca na moim łóżku, sączę wino, które odkorkowałem wczoraj wieczorem, zamiast poppingu szampana, który kupiłem trzy miesiące temu w ramach przygotowań do świętowania. Drogą butelkę, którą naładowałem, kiedy powiedziano mi, że jestem w wyścigu o stanowisko wiceprezydenta. Kilka łyków, zanurzam się w mojej czekającej kąpieli, ciało szumi z ulgą, kiedy mój telefon pings. Nie mogąc się powstrzymać z powodu zbliżającej się aktualizacji informacji o Jonathanie przez Sophies, podnoszę go z boku wanny, aby zobaczyć kolejny łańcuch e-maili od mojego ojca. Allen Collins - podobnie jak moja matka - nie próżnuje, jeśli chodzi o święta. Entuzjaści świąt to niedomówienie, jeśli chodzi o moich rodziców.

Tata ma poważny plan w tym roku i nawet zawarł oświadczenie o misji. To zadziwia mnie, jak kreatywny stał się od czasu przejścia na emeryturę. Jak na razie ma nasze rodzinne wakacje zaplanowane do tego stopnia, że wydaje się to bardziej jak plan wojenny. Dokumenty Google stały się jego najnowszą obsesją. Do tej pory wypełniłem cztery. Dzisiejszy dokument jest wyłącznie po to, by zamówić muzykę do karaoke. Obwiniam ojca za moje umiejętności organizacyjne i brak rozsądku, który pojawia się, gdy sprawy nie idą zgodnie z moimi wielkimi planami. Stąd ta ciężka strata, od której próbuję się odrętwiać, i to ukłucie, że miałam dziś świętować, a być może szukać nowego pracownika na pół etatu, takiego jak Kyle. Jak moja bańka aspiracji kariery pęka, walczę, aby pozostać w trybie relaksacyjnym tak długo, jak to możliwe, wiedząc, że następny tydzień będzie niczym innym jak chaotycznym. Zrzeczenie się odpowiedzi, by utonąć w mojej wannie litości, staje się niemożliwe przy natłoku nadchodzących odpowiedzi.

19 grudnia 2021

Temat: Świąteczne Karaoke Collinsa

Drogi Clarku,

Wiem, że chcesz dobrze, zbierając informacje o znaczeniu wyborów takich jak świąteczny indyk czy szynka, ale mój syn właśnie dosłownie zrobił mi kupę na rękę. Tak więc, chociaż rozumiem znaczenie dobrego wyboru karaoke, muszę nalegać, abyśmy latali na siedzeniu naszych spodni i żyli trochę. Spontaniczność nigdy nikogo nie boli. W tej chwili jestem w nastroju do śpiewania gangsterskiego rapu. Jutro mogę mieć ochotę na rockową balladę z lat osiemdziesiątych.

Z poważaniem,

Twój syn, który ma do czynienia z dosłownym gównem.

Brenden Collins

CEO Networth Inc.

19 grudnia 2021

Temat: Collins Christmas Karaoke

Synu,

Przez cały czas, kiedy ryczałeś, że nie masz czasu, mogłeś wypełnić ten formularz. Zrób to. Bez wymówek. I przestań porównywać mnie do Clarka Griswolda. On ma podbródek jak dupa. Ja jestem o wiele, wiele lepiej wyglądający.

Tata

Dawca spermy, która cię stworzyła.

19 grudnia 2021

Temat: Collins Christmas Karaoke

Tęsknię za czasami, kiedy nie potrafiłeś wymyślić, jak pisać SMS-y, i na końcu wszystkiego stawiałeś LOL.

Najlepsze,

Jedyna sperma, która się liczy. Proszę pamiętać, że to jest mój FIRMOWY adres e-mail.

Brenden Collins

CEO Networth Inc.

Serena mówi dalej.

19 grudnia, 2021

Przedmiot: Collins Christmas Karaoke

Wypełniłem, tato. Love you. -Serena O'Neal wysłane przez iPhone

19 grudnia, 2021

Temat: Collins Christmas Karaoke

Serena,

Jesteś w pokoju obok. Mogłaś mi powiedzieć.

Tata

19 grudnia, 2021

Temat: Świąteczne Karaoke Collinsa

Rozwalacie mi pocztę. Przestańcie odpowiadać na wszystkie.

Serena jest dupowłazem.

Z poważaniem,

Jedyna osoba, która jest godna nosić nazwisko rodziny.

Brenden Collins

CEO Networth Inc.

19 grudnia, 2021

Temat: Collins Christmas Karaoke

Nie mam jeszcze twojego formularza, synu.

Allen Collins

#BOSS

19 grudnia, 2021

Temat: Collins Christmas Karaoke

To nie są media społecznościowe, tato. Nie używa się hashtagów w mailu. LOL.

-Serena O'Neal wysłana przez iPhone'a

Automatyczna odpowiedź od Brendena wyskakuje natychmiast.

19 grudnia, 2021

Przedmiot: Świąteczne Karaoke Collinsa

Obecnie jestem poza biurem do 3 stycznia. Proszę o e-mail do mojego asystenta w celu uzyskania dalszych informacji: assistance-adriadillion@networthinc.com

Brenden Collins

CEO Networth Inc.

Grudzień 19, 2021

Przedmiot: Collins Christmas Karaoke

Wesołych świąt, Adria,

Piszę w związku z brakiem zdolności mojego syna do wypełnienia prostego formularza. W tym momencie nie jestem pewna, jak udało mu się ukończyć studia i zdobyć stanowisko niezbędne do zajęcia fotela przy biurku prezesa i pobierania pensji. Proszę zobaczyć załączony dokument Google i pomóc mu w jego wypełnieniu. Sprawa jest wrażliwa na czas, więc będę wdzięczny za pomoc w rozwiązaniu tej pilnej sprawy.

Z poważaniem,

Allen Collins

Prezydent wszystkich rzeczy Collins

#fillouttheformson

#imashamedyourethewinningsperm

Wyciągam mój pierwszy prawdziwy śmiech dnia i ustawiam telefon, wiedząc, że Brenden będzie miał tyłek taty za pójście tam. Wyłaniam się spod wody minutę później, kiedy przychodzi odpowiedź Adrii.

19 grudnia 2021 r.

Przedmiot: Świąteczne karaoke u Collinsa

Drogi Panie Collins,

Wcale nie jestem zaskoczony Pana prośbą, ani skargą. Pański syn ma nadmuchane ego, które często kompromituje go w domu. Jako najlepszy przyjaciel jego żony i jedyny powód, dla którego pozostają małżeństwem, całkowicie mu współczuję. Często słyszę, jak śpiewa do starych grup dziewcząt z lat osiemdziesiątych, a w zeszłym tygodniu, jak sądzę, śpiewał coś z Heart. To powinien być interesujący wybór. Wypełnię dokument w jego imieniu kilkoma innymi wyborowymi piosenkami, które myślę, że wszystkim się spodobają. Cała moja sympatia dla twojego zakłopotania.

Adria Dillion

Starszy asystent, Networth Inc.

19 grudnia 2021 r.

Przedmiot: Świąteczne karaoke Collinsa

Święta zostają odwołane. Adria jest zwolniona. Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwy, Clark.

Brenden Collins

CEO Networth Inc.

19 grudnia 2021

Temat: Collins Christmas Karaoke

Heart i The Bangles? Naprawdę, synu? Gdzie są twoje jaja?

Allen Collins

Ojciec dwóch córek

Rozbawiony, ale zdecydowany nie angażować się, odłączam odpływ, suszę się, ubieram i wypełniam formularz przed spakowaniem. Po wyniesieniu walizki do drzwi, rozglądam się po moim pozbawionym życia mieszkaniu i decyduję, że czas spędzony z rodziną jest dokładnie tym, czego potrzebuję, aby wszystko się zmieniło. W momencie, gdy zamierzam wyłączyć telewizor, w tle reklamy pojawia się "Have Yourself a Merry Little Christmas" Judy Garland. Postanawiam potraktować to jako znak. Plusem jest to, że od tego momentu może być już tylko lepiej... prawda?




Rozdział trzeci (1)

Skręcając w prawo na krótką drogę, która kończy się w domku moich dziadków, mój silnik jęczy w proteście z powodu stromości wzgórza i faktu, że mój samochód jest przestarzałym kawałkiem gówna niezdolnym do radzenia sobie z górskim terenem. Głupio, zbyt szybko świętowałem, gdy przekroczyłem granicę Karoliny Północnej na granicy Tennessee. Trzydzieści sekund od bezpiecznego parkowania przypomina mi się, że świętowanie było przedwczesne.

"Nie, Boże, nie, nie!" Silnik zaczyna parować i przeciągać się, gdy nachylenie przykleja mnie z powrotem do mojego siedzenia, gdy tylko łapię widok na kabinę, która siedzi po lewej stronie, usadowiona zaledwie kilka jardów od krawędzi klifu. Przerażony, że w jakiś sposób się osunę, wysyłam tysiąc modlitw i cudem udaje mi się wziąć ostry zakręt w lewo, w górę kolejnego stromego wzniesienia i wjechać na podjazd.

Serce wali, obdzieram moje upiornie białe palce z kierownicy i wzdycham z ulgą, wiedząc, że powinienem był ugryźć kulę w zakupie nowego samochodu miesiące temu, ale czekałem na próżno. Wraz ze wzrostem wynagrodzenia z mojego awansu, planowałem kupić błyszczący nowy SUV, coś ze skórzanymi siedzeniami, co praktycznie samo się prowadzi.

Chociaż dobrze zarabiam na życie z moją pensją kierowniczą, z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu trzymałem sedana daleko poza jego niezawodnymi latami.

Samochód sam deklaruje swoje istnienie i nasz czas razem ponad jak to zaostrza sputtering do jego śmierci jako rano pełne nadziei I mustered w sześć godzin jazdy wyparowuje - dużo jak dym sączący się ze wszystkich stron mojej maski. Odetchnąłem z ulgą, usiadłem na swoim miejscu i powoli zrobiłem wydech. Sięgając za siedzenie pasażera, na oślep grzebię w moim pudełku z zapasami i chwytam butelkę, która jest najbliżej. Po uzbrojeniu odkręcam korek i spuszczam do ust ciepłego Jacka Danielsa, żeby uspokoić nerwy.

Dwa tygodnie. Mam dwa tygodnie, żeby sformułować kierunek działania i zdecydować się na nowy cel zawodowy. Sześć z tych dni spędzę tutaj z rodziną, żeby odciągnąć mnie od presji związanej z tworzeniem wspomnianych planów. Wykorzystam każdy z tych sześciu dni, by zignorować myśl o założeniu obcasów i ponownym przejściu przez biuro jako siłacz, którym miałam nadzieję być.

Choć nie mogę zaprzeczyć, że większość mojej obecnej konsternacji wynika z faktu, że po raz kolejny jestem jedynym członkiem rodziny, który przyjeżdża sam.

Pan Właściwy nigdy się nie pojawił, a po ostatniej nocy zdałam sobie sprawę, że mogę nigdy nie być kobietą sukcesu, którą miałam nadzieję zostać. Bo gdybym była kwitnąca w tym, przynajmniej miałabym wiele wymówek - wystarczająco przyzwoity powód, aby być porażką w moim życiu osobistym.

Żadna dziewczyna nie może mieć wszystkiego, prawda?

I wraz ze śmiercią mojego białego konia, jestem oficjalnie biedną wersją Bridget Jones. Z tym, że nie spodziewam się spotkać miłości mojego życia w brzydkim świątecznym swetrze, ani nie widzę siebie rezygnującej z jednostek alkoholu tylko po to, by w najbliższej przyszłości dwóch druzgocąco wspaniałych brytyjskich mężczyzn zaangażowało się w uliczną walkę o moje uczucia.

Gdyby tylko.

Zakręcając korek, wciskam miętówkę i notuję swoje pierwsze noworoczne postanowienie.

"Pity party skończone, Whitney. Kupisz nowy samochód i pasującą do niego parę szpilek. Rękawice w górę. Wrócisz z impetem."

Gdy Jack mnie rozgrzewa, oglądam chatę, której widok przynosi mi nieoczekiwane ukojenie, ponieważ jest dokładnie taka, jaką ją zapamiętałam.

Minęło zbyt wiele czasu, odkąd wszyscy się tu zebraliśmy. Nasze święta zazwyczaj odbywają się w domu moich rodziców w Nashville, gdzie Serena i ja nadal mieszkamy. Mój brat, Brenden, opuścił Nashville i przeniósł swoją rodzinę - swoje życie - do Charlotte rok temu, aby oprzeć swoją firmę poza miastem, w którym mieszka większość jego najlepszych klientów.

To właśnie tutaj, w dwupiętrowym budynku z lat siedemdziesiątych, zgromadzimy się na następne sześć dni. Klatka piersiowa napina się z nostalgią, a głos mojego dziadka Joe wyraźnie rozbrzmiewa w mojej głowie.

"Po prostu pamiętaj, kiedy czasy stają się trudne, kiedy twoje problemy cię oślepiają, że jesteś na pływającej planecie w środku ogromnej galaktyki wypełnionej niewytłumaczalnym, a jedyną rzeczą trzymającą cię przy niej jest niewidzialna siła, której nie możesz zobaczyć".

"Grawitacja," szepczę miękko, efekt samej kabiny jest balsamem na świadomość, że Grammy i Gramps nie są w środku, czekając na powitanie. Babcia i ja nigdy więcej nie będziemy prowadzić długiej rozmowy, podczas gdy Gramps drzemie obok niej w swojej dopasowanej leżance.

Zima zebrała już żniwo w krajobrazie, większość krzewów i otaczających terenów jest pozbawiona życia po poprzednich śniegach, ale urok jest wiecznie obecny. Na zewnątrz wygląda jak duża chata, majestatyczna w pewien sposób, z wielkim, stromym dachem i dużymi oknami. Seria drewnianych schodów prowadzi na ganek do ciemnych, dębowych drzwi. Białe lampki zdobią wszystkie rogi dachu, dzięki czemu wygląda bardziej jak domek z piernika, bez wątpienia dzięki starannemu wykonaniu przez tatę. Z zewnątrz wygląda to bardzo podobnie jak w bajce, ale w ścianach domku są wspomnienia cenniejsze dla mnie niż jakiekolwiek dzieło fikcji mogłoby się do nich zbliżyć.

Poza naszym domem rodzinnym w Tennessee duża część mojego dzieciństwa miała miejsce tutaj, w Karolinie Północnej. Brenden, Serena i ja spędziliśmy wiele letnich obozów na podwórku. Te noce składały się z naszej czwórki wpatrującej się w gwiazdy, trzymanej w niewoli przez opowieści dziadka Joe.

Dziadek był mądrym człowiekiem - ciepły, zrównoważony, zabawny, spokojny. Od kiedy byliśmy mali, robił wszystko, by wbić nam do głowy swoją życiową filozofię.

A ja zapomniałem o tym przez ostatnie kilka miesięcy. Zabarykadowałem się w pracy, żeby trzymać się z dala od siostry i rodziców, ponieważ - w tym momencie mojego życia - zaczynam czuć się trochę bezkierunkowo. Mojego brata łatwo unikać, bo mieszka w odległym stanie, ale Serena mieszka zaledwie pół godziny drogi od mojego mieszkania w Nashville. I jest wymagająca w tym sensie, że musi wiedzieć, co się dzieje w każdym aspekcie życia jej młodszej siostry.

Obserwując monstrualnego SUV-a Sereny, wydycham uspokajający oddech, wiedząc, że w chwili, gdy postawię stopę w środku, zacznie się chaos. Moje imię stanie się zmorą mojej egzystencji, a jeśli chodzi o Serenę, będę uważana za "pomoc" tak długo, jak długo będę tu zamieszkiwać.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Duch moich minionych świąt"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści