Miłość łamie serce

Prolog Frankie (1)

PROLOG

FRANKIE

Dziewięć lat temu ...

Obudził mnie zatrzymujący serce dźwięk gromkiego walenia.

Wystrzeliłam w górę i rozejrzałam się po mojej zaciemnionej sypialni. Sięgnęłam w lewo, spodziewając się znaleźć ciepłe ciało mojego chłopaka, ale jego strona łóżka była pusta i zimna. Nie miałam wolnej chwili na zastanawianie się, gdzie on jest, bo walenie szybko zostało wznowione. Odkopałam kołdrę z mojego ciała i zeskoczyłam z łóżka. Ostre światło korytarza niemal oślepiło mnie w sekundzie, w której otworzyłam drzwi. Przetarłem oczy palcami, gdy skradałem się w dół wąskiego przejścia i zatrzymałem się przy moich drzwiach wejściowych.

"W-Kto to jest?"

"To Michael, Frankie. Otwórz."

Poczułem ulgę, gdy rozpoznałem głos. Rozpiąłem zamek, pociągnąłem drzwi i wpatrywałem się w górę w wysokiego, krępego, brązowowłosego mężczyznę, którego nie spodziewałem się walić do moich drzwi w środku nocy.

"Dr O'Rourke?" Zamrugałam zmęczona. "Co się stało?"

"Frankie." Jego ręce były na biodrach, jego krzaczaste brwi ściągnięte mocno. "Dzwoniłem do ciebie przez ostatnią godzinę".

Dr Michael O'Rourke był dublińczykiem, pochodził z Irlandii, ale od dawna mieszkał w Southwold. Był moim lekarzem pierwszego kontaktu i był nim odkąd tylko pamiętałem. Wartym wspomnienia faktem było to, że był on również chłopakiem mojej mamy. To, że moja mama ma chłopaka, nie było dla mnie problemem, wręcz przeciwnie - było mile widziane. Właśnie skończyłam osiemnaście lat, a ona była czterdziestosześcioletnią wdową, która zasługiwała na to, by znaleźć dobrego mężczyznę, który ją pokocha. Trochę dziwne było to, że tym mężczyzną był mój lekarz rodzinny. Spotykali się od nieco ponad trzech miesięcy, a ja wciąż nie wiedziałam, jak zachowywać się przy doktorze O'Rourke, więc zawsze pozostawałam uprzejma, ale nieco gapowata.

"Jest na cicho". Zadrżałem, gdy paraliżujące zimno zimowej nocy prześlizgnęło się po mnie. "Byłam do późna z Ryzykiem".

Po wypowiedzeniu imienia mojego chłopaka, przypomniałam sobie gdzie był. Był muzykiem, który żył i oddychał muzyką. Kiedy on i jego zespół, Blood Oath, nie podróżowali po Wielkiej Brytanii grając tyle koncertów, ile tylko mogli dostać, gdziekolwiek mogli, byli w maleńkim studio pisząc i nagrywając. Risk Keller spędzał w tym studiu tyle samo czasu, co ze mną; jeśli nie był u mojego boku, to był tam.

Doktor O'Rourke zakasłał w łokieć. "Czy mogę wejść do środka?"

"Oczywiście."

Cofnąłem się do domu, gdy dr O'Rourke wkroczył do środka i zamknął za sobą drzwi. Przez kilka chwil żaden z nas się nie odezwał, a jedyne co było słychać to niski gwizd wiatru na zewnątrz. To było niezręczne.

"Uh, czy chciałaby pani napić się herbaty?".

"Proszę."

Na autopilocie, odwróciłem się i wszedłem do mojej małej kuchni, przerzucając światło jak szedłem. Chwyciłem mój czajnik, napełniłem go wodą, ustawiłem na stojaku, podłączyłem go i włączyłem. Wzięłam dwa kubki, do każdego włożyłam torebkę z herbatą, po czym odwróciłam się i oparłam plecami o blat. Doktor O'Rourke siedział przy moim dwuosobowym stole. Jego wzrok padł na dłonie, które spoczywały na powierzchni stołu. Były one mocno zaciśnięte razem.

"Dr O'Rourke-"

"Michael." Spojrzał w górę ze zmęczonym uśmiechem, który nie sięgał jego brązowych, zakapturzonych oczu. "I've been datin' your mama for a few months now, Frankie. Myślę, że możecie mówić mi po imieniu. Prawda?"

"Przepraszam," powiedziałem, rumieniąc się. "To siła przyzwyczajenia, zawsze nazywałem cię tylko dr O'Rourke".

Przytaknął i wpadliśmy z powrotem w niezręczną ciszę.

Spojrzałam od niego na zegar na ścianie i wpatrywałam się w dwie wskazówki. Dwadzieścia pięć po piątej rano. Doktor O'Rourke był w moim domu o dwudziestej piątej po piątej rano. Nigdy wcześniej nie był wewnątrz mojej chaty, a co dopiero tak wcześnie i bez zapowiedzi. Poczułem, że moje ciało zaczyna się trząść, gdy przytłaczające uczucie strachu wypełniło dół mojego żołądka. To było dziwne doświadczenie, czuć jak moje ciało wpada w dziurę paniki tak szybko. Mogłem już usłyszeć znajomy muzyczny dźwięk z moich płuc, który mówił mi, że atak astmy szybko się zbliża.

"Coś się stało z moją mamą," zgrzytnęłam. "Czyż nie?"

Kiedy dr O'Rourke spojrzał w moją stronę, jego zachmurzone oczy wypełniła nieposkromiona rozpacz i nagle poczułam, że nie mogę oddychać. Moja klatka piersiowa zacisnęła się i wciąganie powietrza stawało się coraz trudniejsze, jakby ktoś wlał mi beton do gardła. Czułem, że krew pędzi wewnątrz mojej głowy. Stopy mi mrowiły, ręce się trzęsły, a wzrok zniekształcił się, jakbym patrzył przez rozbitą taflę szkła.

Znalazłem się na kolanach, nie zdając sobie sprawy, że na nie upadłem.

Poczułem modzelowate dłonie po obu stronach twarzy i głos, który brzmiał jakby był z dużej odległości. Nie mogłem zrozumieć, co było mówione, ale kiedy poczułem, że jakiś przedmiot jest wpychany do środka moich ust, moją natychmiastową reakcją był wdech. W momencie wdechu, znajomy podmuch powietrza o smaku chemikaliów zaatakował moje kubki smakowe w drodze do płuc. Robotycznie zatrzymałem powietrze na kilka sekund, zanim je wydychałem. Proces ten powtórzył się jeszcze kilka razy i tak szybko jak zaczął się ból, tak szybko zniknął.

Otworzyłem oczy, nie zdając sobie sprawy, że się zamknęły, i wpatrywałem się w zatroskane oczy doktora O'Rourke.

"Jesteś w porządku", powiedział, jego ręce na moich ramionach. "Nie mów, po prostu oddychaj wdech i wydech".

Zastosowałem się do jego instrukcji i pozostałem na zimnej, wyłożonej kafelkami podłodze mojej kuchni, dopóki nie minęła groźba ataku. Kiedy poczułem się lepiej, wykonałem ruch, aby wrócić na nogi, a dr O'Rourke mi pomógł. Byłem trochę niepewny, ale moje zmysły wróciły do normy. Dr O'Rourke nie ryzykował i pomógł mi podejść do mojego stołu. Usiadłam na krześle, oparłam łokcie na twardym drewnie, odwróciłam głowę i w milczeniu obserwowałam, jak dr O'Rourke ponownie zagotowuje czajnik, a po kilku minutach przynosi dwie parujące filiżanki herbaty i stawia jedną na podstawce przede mną, a drugą przed nim. Przyniósł z lodówki mleko, a także cukierniczkę i dwie łyżeczki i również postawił je na stole.




Prolog Frankie (2)

Nic nie powiedziałam, tylko go obserwowałam.

"Dużo mleka?"

Pokiwałam głową na jego pytanie. Nalał mi mleka do filiżanki i dodał dwie łyżeczki cukru. Naśladował swoje działania z własną filiżanką herbaty, a następnie usiadł naprzeciwko mnie. Oboje wpatrywaliśmy się w siebie, aż przerwałam kontakt i podniosłam swoją filiżankę. Przez kilkanaście sekund dmuchałam po wierzchu parującego gorącego płynu, po czym wzięłam łyk, a potem kolejny. Czułam, jak moje ciało rozluźnia się, gdy słodki, znajomy smak prześlizgnął się po moim gardle i zrobił swoje, by mnie uspokoić.

"Filiżanka Rosie Lee zawsze trafia w punkt".

Nie mogłam się uśmiechnąć, roześmiać ani zrobić nic innego niż patrzeć w górę i wpatrywać się w tego człowieka, który przyszedł powiedzieć mi, że coś się stało z moją matką. Wiedziałem, że miał i wiedziałem, że on to wie.

"Czy ona ... czy ona d-umarła?"

Mój głos załamał się przy ostatnim słowie, gdy do mojego umysłu wdarły się retrospekcje mojej matki, która posadziła mnie, gdy miałem trzynaście lat i powiedziała mi, że mój ojciec poszedł do nieba i nie wróci do nas do domu. Pamiętam, że krzyczałam, gdy wszechogarniający ból wypełnił moje ciało. Do dziś noszę w sobie ten ból.

"Nie, nie, nie", dr O'Rourke potrząsnął głową. "Ona żyje, tylko nie jest z nią dobrze".

Ulga, którą poczułem, była prawie wystarczająca, by zrobić mi krzywdę.

"Co jest nie tak," powiedziałem, chwytając mój kubek. "Po prostu powiedz mi".

"Pojechała do dwudziestoczterogodzinnego garażu kilka godzin temu po papierosy i została potrącona przez pijanego kierowcę, ale radzi sobie dobrze," powiedział dr O'Rourke w pośpiesznym oddechu. "Jej noga jest dość mocno złamana, ale to jedyne fizyczne obrażenia, jakie odniosła poza kurzem drobnych skaleczeń. Kierowca drugiego pojazdu nie miał tyle szczęścia: został uznany za zmarłego na miejscu zdarzenia. Nie miał zapiętych pasów bezpieczeństwa".

Czułem się jakbym miał doświadczenie poza ciałem. Patrzyłem wprost na dr O'Rourke'a, kiedy mówił, słyszałem wyraźnie każde jego słowo, ale nic z tego nie czułem, jakby działo się naprawdę. Nie wiem, jak to wyjaśnić poza tym, że narzucałem się na ważny moment w czyimś życiu.

"I . . . Nie mogę w to uwierzyć."

"Trudno w to uwierzyć, wiem, ale twoja mama chciała, żebym przyszedł i powiedział ci, zamiast policji pokazać się, aby poinformować cię, ponieważ wzięli oświadczenie od niej o tym, co się stało. Na szczęście ma swoją kamerę cofania, którą podarowałeś jej na Boże Narodzenie w zeszłym miesiącu, jako dowód, ponieważ nagrywała w czasie wypadku."

Czułem, że moja głowa kiwa się w górę i w dół.

"Nie mogę tego przetworzyć," powiedziałem, podnosząc rękę do mojej skroni i pocierając. "To czuje się tak, jakby to się nie stało".

"To brzmi dla mnie jak szok", powiedział dr O'Rourke. "Wypij jeszcze trochę swojej herbaty".

Zrobiłem zgodnie z sugestią i wypiłem jeszcze trochę, ale nie mogłem się pozbyć uczucia, że jest coś, czego mi brakuje. Dr O'Rourke mówił i zachowywał się normalnie, ale jego oczy... Mogłem zobaczyć w nich nawiedzającą falę zamieszania. Wiedziałem, że jest coś, o czym mi nie mówi.

"Jest coś więcej", powiedziałem, odstawiając moją filiżankę. "Coś jeszcze jest nie tak".

Doktor O'Rourke podniósł ręce do twarzy i szorował w górę i w dół, aż jego skóra się zarumieniła. Kiedy opuścił ręce, wziął głęboki oddech i wydychał go, zanim zerknął dookoła, szukając czegoś.

"Gdzie położyłem twój inhalator?"

Automatycznie spojrzałam na białe plastikowe pudełko na ścianie mojej kuchni, które Risk przewiercił na miejsce. Mieliśmy po jednym w każdym pokoju naszego domku; żartobliwie nazywaliśmy je moimi pudełkami na powietrze, ponieważ wewnątrz każdego pojemnika znajdował się inhalator. Miałem ciężką astmę i byłem również podatny na ataki paniki. Zawsze nosiłam przy sobie moje dwa inhalatory, niebieski awaryjny na wypadek ataków i brązowy do zwalczania objawów w codziennym życiu. Zawsze miałem niebieski inhalator ratunkowy w każdej skrzynce powietrznej w moim domu, tak na wszelki wypadek.

Pojemnik na powietrze, w który się wpatrywałem, był otwarty i pusty.

"Jest."

Dr O'Rourke wstał, przesunął się przez mały pokój i podniósł z podłogi mój inhalator i jego czapkę. Potrząsnął inhalatorem, po czym nacisnął na niego i wysłał w powietrze puff ratującego życie leku.

"Nadal działa," odprężył się. "Martwiłem się, że go zepsułem."

Zakręcił mój inhalator, po czym postawił go przede mną. Spojrzałem z niego na niego i mrugnąłem. "Myślisz, że cokolwiek zamierzasz mi powiedzieć, wywoła kolejny atak?".

Wzruszył swoimi szerokimi ramionami. "Nie wiem, może."

Moje jelita się zacisnęły. "Po prostu powiedz mi, sir. Proszę."

Wydychał kolejny duży oddech i przez kilka sekund nic nie mówił. To mnie frustrowało; chciałem sięgnąć i potrząsnąć nim, aż powie, co to było, co musiało być powiedziane. To napięcie mnie zabijało.

"Kilka miesięcy temu", zaczął. "Zauważyłem pewien wzór u twojej matki".

"Dobrze."

"Nic wielkiego, tylko małe rzeczy. Zapomniane chwile."

Podniosłem brew. "Zauważyłeś, że jest zapominalska? Miała udar trzy lata temu, oczywiście, że będzie trochę zapominalska teraz i potem."

Od czasu niespodziewanego udaru miała pewne problemy z pamięcią, jak również miała małe trudności z przełykaniem, ale poza tym, doszła do siebie.

"Teraz i wtedy to nie jest wzór, Frankie. Ona często zapomina; zapominanie nowo poznanych informacji jest niepokojące."

Przesunąłem się. "Jak bardzo niepokojące?"

"Niepokojące na tyle, że jestem zaniepokojony. Kilka tygodni temu zrobiłem dla niej kilka testów w domu, proste testy pamięci, które dziecko mogłoby wypełnić. Na dziesięć pytań cztery były poprawne. Nie mogła sobie przypomnieć rzeczy, o które ją prosiłem w ciągu tygodnia i to była dla mnie czerwona flaga. Tydzień temu namówiłem ją na zrobienie kilku skanów."

"Skany?" Powtórzyłem. "Co masz na myśli?"

"TK, MRI."

"Racja", odchyliłem się na krześle. "Skany mózgu."

"Tak", przesunął się. "W zeszłym tygodniu dostaliśmy wyniki".

"I?"

"I", spojrzał w dół na swoje ręce. "Zgodnie ze skanami, które zostały wykonane, ma w mózgu nagromadzenie blaszek beta-amyloidowych i sploty neurofibrylarne".




Prolog Frankie (3)

Jestem zgarbiony. "Nie wiem, co to znaczy, dr O'Rourke".

"To jest diagnoza."

"Diagnoza czego?"

"Wczesnego Alzheimera."

Nie wiedziałem, czego spodziewałem się po tym mężczyźnie, ale te słowa absolutnie nim nie były. Przez chwilę nic nie mówiłem i nie ruszałem się, po czym wciągnąłem powietrze przez nos, cicho chichocząc z niedorzeczności tego, co słyszałem. To było całkowicie zbyt szalone, by nawet to pojąć.

"Ona ma czterdzieści sześć lat." Potrząsnąłem głową. "Ona nie ma Alzheimera. Jesteście szaleni."

Doktor O'Rourke zamknął oczy i potarł dłonią swoją zarośniętą twarz. Kiedy podniósł powieki i spojrzał z powrotem na mnie, chciałam się rozpłakać, ale nie mogłam. Oczy tego mężczyzny były bezdennym basenem nieszczęścia. On cierpiał.

"Nie", praktycznie pstryknąłem, wszystkie ślady humoru zniknęły. "Słyszysz siebie? Alzheimer? To jest choroba osób starszych. Ona tego nie ma."

"To jest bardziej powszechne u ludzi starszych niż sześćdziesiąt pięć, ale wiele osób poniżej tego wieku ma tę chorobę też. Po prostu nie jest tak powszechna, więc rzadko o niej słyszycie, zwłaszcza w tak małym mieście jak nasze. Ludzie, którzy przeszli udar, są narażeni na jej rozwój".

Podniosłem moje drżące ręce do twarzy i próbowałem myśleć. Przetwarzanie słów lekarza było jak połykanie zmielonej kredy, nie mogłem tego zrobić. Ryzyko pojawiło się w mojej głowie. Potrzebowałam go. Potrzebowałam go obok mnie, żeby móc spróbować nadać sens temu, co mówił mi dr O'Rourke.

"Nie mogę w to uwierzyć." Opuściłem ręce, nie mogąc zaakceptować tego, co słyszałem jako prawdę. "Musi być jakaś pomyłka. Błędna diagnoza. To jest właśnie to. Lekarz się pomylił".

"Skany twojej mamy zostały przejrzane przez zespół lekarzy w szpitalu, Frankie, a także specjalistów w Londynie. Wszyscy doszli do tego samego wniosku ze swoją diagnozą. To Alzheimer."

Moje ciało zaczęło się niekontrolowanie trząść.

"Będzie miała leczenie," wyplułem. "Znajdziemy najlepszego lekarza, który specjalizuje się w Alzheimerze i pójdziemy stamtąd. Jest młoda, jest w większości zdrowa, jeśli nie liczyć tego, co się stało, gdy miała wylew. Nic jej nie będzie, pokona to z łatwością".

"Kochanie", dr O'Rourke zmarszczył głęboko brwi. "Nie ma lekarstwa na Alzheimera. Jest to choroba postępująca".

"Zamknij się!" Skoczyłam na nogi. "Zamknij się, do cholery! Nie wiesz o czym mówisz! Nic jej nie będzie. Słyszysz mnie? Fine!"

Usłyszałem znajome sapanie podczas oddychania i poczułem ucisk w całej klatce piersiowej, więc chwyciłem mój inhalator i wziąłem puff, zanim oddychanie stało się zbyt trudne i kolejny atak miał mnie w swoich szponach. Powtórzyłem tę czynność z inhalatorem jeszcze dwa razy, aż opanowałem sytuację i mogłem swobodnie oddychać. Czułem się chory na żołądek. Minęło kilka tygodni, odkąd miałam tak silny atak, a kolejny zbliżał się niedługo po zakończeniu pierwszego.

"Kochanie," powiedział delikatnie dr O'Rourke. "Wiem, że mówienie ci, żebyś się zrelaksowała jest głupie, ale to, co musisz zrobić, to uspokoić się w całości".

Znalazłem się kiwając głową, jak skupiłem się na moim oddechu. Poszedłem do mojego cichego miejsca, gdzie zablokowałem wszystkich i wszystko i skupiłem się na niczym innym niż na oddychaniu. Zajęło mi to lata praktyki, aby być w stanie nabyć to skupienie, ale pomogło mi to ogromnie i było tak od czasu, gdy byłem małym dzieckiem.

"Wiem, że nie skłamałbyś". Otworzyłem oczy. "Ale nie mogę uwierzyć w to, co mi mówisz."

Dr O'Rourke chrząknął. "Byłem w szoku odkąd się dowiedziałem, ale miałem kilka dni na przetworzenie wiadomości. Tak samo jak twoja mama."

Szarpnąłem się w odpowiedzi na jego słowa.

"Ona wie?"

"Oczywiście," odpowiedział. "Byłem z nią, kiedy otrzymała diagnozę".

"I ona pamięta tę rozmowę?"

"Tak. Dużo o tym rozmawialiśmy, o tym jak iść do przodu. Jak już mówiłem, jest to choroba postępująca. Nie zapomni od razu o każdej rzeczy. Teraz to małe rzeczy. Jak to, gdzie położyła klucze, zapomniała o ostatnio umówionych spotkaniach, kupiła dodatkowe mleko, bo zapomniała, że już je kupiła, albo ugotowała jedzenie i zapomniała o nim."

Poczułem, jak gigantyczna fala wstydu rozbija się o mnie.

"Nie miałam pojęcia", jąkałam się. "Nie miałem pojęcia, że ona przez to przechodziła".

"Frankie, ona też nie. To wszystko jest dla niej tak samo nowe jak dla ciebie".

Rozumiałam to, ale nadal czułam, że powinnam była zauważyć rzeczy, które robił dr O'Rourke. Byłam niesamowicie blisko z moją matką, była pod wieloma względami moją najlepszą przyjaciółką. Rozmawiałyśmy każdego dnia i często się widywałyśmy. Dopiero w ostatnich dniach wyprowadziłam się z jej domu i zamieszkałam z Riskem, w domku w pobliżu molo. Jedynym powodem, dla którego w ogóle dostaliśmy ten domek, był fakt, że dr O'Rourke był naszym właścicielem.

Zaproponował nam wynajem podczas kolacji kilka tygodni temu, kiedy wspomniałam, że Risk i ja chcemy zamieszkać razem, jak tylko skończy osiemnaście lat. Początkowo wahałam się, ponieważ moje relacje z doktorem O'Rourke'em zmieniły się z relacji lekarz-pacjent w nowy rodzaj jednostki rodzinnej. Nie było to jednak problemem, korzystał z agencji najmu, więc nigdy nie musieliśmy mieć z nim do czynienia bezpośrednio, co sprawiło, że poczuliśmy się mniej osobiście.

Ten człowiek zauważył u mojej matki oznaki, które ja powinienem był zauważyć pierwszy; poczucie winy, które czułem, było niewiarygodnie trudne do przełknięcia.

"Poprosiła mnie, żebym powiedział wam o jej diagnozie, kiedy tu byłem" - kontynuował dr O'Rourke. "Była czujna, gdy wcześniej przywieziono ją do szpitala i poprosiła lekarza dyżurnego o powiadomienie mnie. Nie chciała, żebyście dowiedzieli się o jej wypadku przez telefon, była przerażona, że dostaniecie ataku."

"I tak się stało," przełknęłam. "Zna mnie jak własną kieszeń".

Wydawało mi się, że ja też znam ją jak własną kieszeń, ale wszystkie znaki, że jest chora były tuż przede mną, a ja przegapiłem każdy z nich. Nie potrafiłam opisać pustki, jaką to przyniosło. Była moją matką, moją najlepszą przyjaciółką, a ja nie widziałam, że jest chora. Nie widziałam tego.




Prolog Frankie (4)

"To robi," powiedział ze smutnym uśmiechem. "Ona myśli o wszystkich przed sobą. Jesteś światłem jej życia, wiesz?".

Guzek uformował się w moim gardle i wessałem oddech, gdy samotna łza spadła z oka dr O'Rourke'a i meandrowała po jego policzku. Nigdy nie widziałam, żeby płakał w całym moim życiu. Nigdy nie widziałem go w sytuacji, która była dla niego osobista, w której był bezbronny. To był zupełnie nowy grunt dla mnie, aby przejść na, ale moje serce wyszedł do niego.

"Kocham twoją mamę, Frankie." Przetarł swój policzek. "Ona uczyniła mnie szczęśliwszym niż kiedykolwiek myślałem, że to możliwe. Obiecuję ci, że będę stał u jej boku razem z tobą. Nie przejdzie przez to sama. Żadna z was nie przejdzie, przysięgam."

Mój podbródek drżał. "Czy to ją zabije?"

Te słowa były na tyle gęste, że mogłem się nimi udławić.

"Myślisz teraz o najgorszym możliwym scenariuszu, bo się boisz. Patrzysz zbyt daleko w przyszłość; przy tej chorobie musimy patrzeć tylko tak daleko w przyszłość, jak na minutę, w której jesteśmy. Ok?"

Fakt, że nie odpowiedział na moje pytanie solidnym nie, nie był w najmniejszym stopniu pocieszający.

"Chcę ją zobaczyć." Odepchnęłam luźne kosmyki włosów z twarzy. "Właśnie teraz."

"I'll drive ye," Dr O'Rourke skinął głową. "Ring Risk, powinien być z tobą w tej chwili".

Zanim pospiesznie wyszłam z pokoju, włożyłam inhalator z powrotem do jego pojemnika na powietrze i zamknęłam go. Wpojono mi, żeby zawsze odkładać je na miejsce, gdy wyjmę je do użytku. Dobry nawyk, kiedy moja astma była tak zła, jak była.

Kiedy wyszłam z kuchni i weszłam do swojej sypialni, zapaliłam światło, zamknęłam drzwi i przeszłam przez pokój do mojej szafy. Otworzyłam ją i wzięłam pierwsze ubrania, które wpadły mi w ręce. Była to para czarnych legginsów i biała bluza z kapturem z nazwą zespołu Ryzyka, Blood Oath, zaprojektowaną tak, by wyglądała jak namalowana sprayem z przodu na czarno.

Nawet nie zatrzymałem się, aby szukać koszulki lub stanika, aby nosić pod kapturem, po prostu złapałem świeżą parę bielizny i rozebrałem się z mojej piżamy, a następnie założyć czyste ubrania. Chwyciłam starą parę niebieskich Vansów i wsunęłam w nie swoje bose stopy, a następnie zawiązałam sznurówki. Chwyciłam spinkę do włosów ze stolika próżności i zebrałam moje gęste, niesforne, kręcone, sięgające do pasa kasztanowe włosy, ułożyłam je na czubku głowy i związałam w brzydki kok. Nie zatrzymywałam się, by udoskonalić wygląd; nie dbałam o swój wygląd.

Chwyciłam telefon, gdy weszłam do łazienki i zadzwoniłam do Ryzyka, włączając go na głośnik, gdy myłam twarz i myłam zęby. Telefon dzwonił i dzwonił, ale on nie odbierał. Wypłukałam usta wodą, a następnie płynem do płukania ust, ponieważ moje połączenie poszło do poczty głosowej zamiast tego.

"Hej", wyciszony, głęboki głos chłopaka, którego kochałam, wypełnił cichy pokój. "Przepraszam, że przegapiłem twój telefon. Oddzwonię do ciebie, gdy będę miał sekundę."

Kiedy sygnał dźwiękowy zabrzmiał, powiedziałam: "Ryzyko, odbierz telefon. Moja mama miała wypadek samochodowy, jadę do szpitala z doktorem O'Rourke. Proszę. Potrzebuję cię."

Zakończyłam pocztę głosową i natychmiast wystukałam ponownie jego nazwisko. Zdjęłam telefon z głośnika i przyłożyłam go do ucha, wychodząc z łazienki, po czym udałam się do kuchni, gdzie dr O'Rourke wciąż siedział przy moim stole, popijając to, co teraz było już prawdopodobnie zimną herbatą. Poczta głosowa Ryzyka znów zagrała mi w uchu. Zirytowana zakończyłam połączenie, zanim zdążyłam zostawić kolejną wiadomość, i wysłałam mu sześć zaległych tekstów z prośbą, żeby zadzwonił do mnie tak szybko, jak tylko będzie mógł.

"Jestem gotowa." Chwyciłam moją torbę z jej haczyka. Sprawdziłam, czy ma w środku inhalator, a gdy zobaczyłam, że tak, zamknęłam ją i chwyciłam klucze. "Chodźmy."

Dr O'Rourke podniósł się na nogi i bez słowa wyszliśmy z mojego domu i skierowaliśmy się do jego samochodu, który był zaparkowany przed domem. Obaj spieszyliśmy się, aby wejść do środka, gdy lodowaty powiew styczniowej zimowej nocy zakręcił wokół nas. Nie pomogło też to, że padała mżawka. Jak tylko zapiąłem pas, powiedziałem: "Musimy zatrzymać się w domu mamy, żeby zabrać jej ubrania i...".

"Byłam tam, zanim tu przyjechałam". Dr O'Rourke przerwał, gdy zapiął pas i uruchomił samochód. "Wziąłem trochę bielizny, piżamy i kilka przyborów toaletowych. Uznałem, że jeśli będzie potrzebowała czegoś bardziej konkretnego, możemy to złapać za kilka godzin, kiedy sklepy się otworzą."

Przytaknąłem i spojrzałem w dół na mój telefon, gdy wyciągnął samochód na główną drogę. Risk wciąż mi nie odpowiedział i nie było mowy, żebym prosiła dr O'Rourke o objazd do studia, żeby móc się z nim zobaczyć. Studio zostało zbudowane tuż obok domu rodziców Maya Actona. Był członkiem zespołu i najlepszym przyjacielem Ryzyka. Dzwoniłem do Ryzyka jeszcze kilka razy. Dzwoniłem też do jego przyjaciół, bezskutecznie. Wysłałem mu więcej smsów od tyłu i nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Zaczęłam się na niego gniewać, że nie było go, gdy go potrzebowałam, ale wmawiałam sobie, że śpi.

Inaczej odpowiadałby na moje telefony i smsy.

"Jak sobie radzi zespół Ryzyka?" Dr O'Rourke pytał, gdy jechaliśmy. "Jak się nazywa?"

"Blood Oath," odpowiedziałem, doceniając drobną rozmowę. "Radzą sobie naprawdę dobrze. Wydali swoją pierwszą EP-kę w zeszłym miesiącu i otrzymali z niej wiele uwag. Jedna z piosenek z niej stała się naprawdę popularna na Blink, więc ich fanbaza wzrosła ogromnie dzięki temu. Znasz sposób w jaki fani mają swoje własne nazwy? Cóż, teraz fani Blood Oath też mają. Nazywają się Sinners."

"Co to jest Blink?"

"Po prostu aplikacja używana do skeczy, tańców i innych rzeczy".

"Aha, no tak."

Rozmowa zamarła i spędziliśmy mniej więcej trzydzieści pięć minut jazdy w ciszy. Byłem spięty przez całą podróż i wyczułem, że dr O'Rourke też. Miałam tyle pytań, które wymagały odpowiedzi, ale nie mogłam się zmusić do zadania ani jednego z nich, ponieważ byłam zbyt przerażona odpowiedziami. Gdy dotarliśmy do szpitala i zaparkowaliśmy, minęło właśnie pół do szóstej. Na zewnątrz nadal było czarno, ale na drodze było więcej samochodów, ponieważ ludzie zaczęli się budzić, aby rozpocząć dzień od pójścia do pracy. Szybko wysłałam Risk'owi kolejnego SMS'a, informując go, w którym szpitalu jestem, żeby wiedział.




Prolog Frankie (5)

"Zostaniemy wpuszczeni, prawda?". Odpiąłem pasy bezpieczeństwa. "Nawet jeśli godziny odwiedzin jeszcze się nie zaczęły?"

"Powiedziano mi, że będzie jeszcze przez kilka godzin na izbie przyjęć, aż zwolni się łóżko na jednym z górnych oddziałów. Prawdopodobnie będzie miała swoją operację przed tym czasem."

Moje serce się zatrzymało.

"Operacja?" Mój głos się załamał. "Ona potrzebuje operacji? Nigdy nie mówiłeś nic o tym, że będzie miała cholerną operację!".

"Jej noga jest poważnie złamana, Frankie." Dr O'Rourke wyłączył silnik i zaciągnął hamulec ręczny. "To nie zagoi się prawidłowo samo z siebie, więc ona potrzebuje operacji".

"Co jej zrobią?"

"Prawdopodobnie wstawią szpilki, śruby i metalową płytkę. To standard przy złamaniach, które wymagają naprawy chirurgicznej. Nie widziałem jej zdjęć rentgenowskich, ale operacja jest dość prosta."

Próbowałem zachować spokój, mówiłem sobie, że moja mama poddająca się operacji to dobra rzecz. To naprawi jej nogę i da jej większą szansę na prawidłowe gojenie się kości. Powtarzałam to w kółko w mojej głowie, ale czułam się spanikowana. Potrzebowałam Ryzyka; znaliśmy się od czasu, gdy byliśmy w klasie recepcyjnej, ale zaczęliśmy się spotykać dopiero trzy lata temu. Szybko stał się nie tylko miłością mojego życia, ale także skałą dla mnie. Nigdy nie sprawiał, że czułam się jak ciężar z moją astmą lub niepokojem, pomagał mi w każdym ataku i trzymał mnie po nim.

Był moją osobą i potrzebowałam go właśnie teraz, żeby sobie poradzić.

"Racja", powiedziałam do dr O'Rourke. "Rozumiem, ale czy ona wie, że potrzebuje operacji?".

"Tak, jest świadoma."

Wysiedliśmy z samochodu i pospieszyliśmy do wejścia do szpitala, aby wydostać się z deszczu i gorzkiego zimna. Podążyłam za doktorem O'Rourke przez izbę przyjęć i byłam tak zadowolona, że nikt nas nie zatrzymał ani nie zapytał, co robimy. Potrzebowałem zobaczyć moją mamę bardziej niż pragnąłem mojego następnego oddechu.

"Tylko przez to", szepnął dr O'Rourke.

Weszliśmy do pokoju pełnego boksów, które miały zaciągnięte zasłony. Nie było tam zbyt wiele zajęć, ale mogłam zobaczyć kilka pielęgniarek, które rozmawiały za stanowiskiem pielęgniarskim po drugiej stronie pokoju. Dr O'Rourke podszedł do boksu szóstego, a ja byłam tuż za nim. Zanurzył się w środku i usłyszałam, jak mama mówi: "Wróciłaś, kochanie".

Gdy wgramoliłam się do środka i po raz pierwszy zobaczyłam mamę, łzy popłynęły szybko i wściekle. W łóżku przede mną wyglądała na taką małą i słabą. Jej noga była w jakimś obandażowanym urządzeniu. Jej piękna twarz była cała posiniaczona i opuchnięta i zobaczyłem, że ma gazy na prawej ręce i na szyi. Czułam się, jakby ktoś mnie dusił.

"Mamo."

Jej orzechowe, załzawione oczy przeniosły się na mnie i natychmiast podniosła ramiona i powiedziała: "Nic mi nie jest, kochanie. Chodź tu."

Przesunąłem się po pustej stronie jej łóżka i pochyliłem się w jej objęciach, gdy wybuchłem w szlochu. Objęła mnie ramionami, pocałowała moją twarz i trzymała mnie, kołysząc mnie lekko. Przesunęła rękę na moje dolne plecy i zaczęła klepać to miejsce. Uspokajała mnie, by zapobiec atakowi.

To była metoda, którą znalazłyśmy, a która ogromnie mnie pocieszała, gdy byłam dzieckiem, i do dziś mnie relaksuje. Ryzyk często to robił, kiedy tylko zaczynałem się denerwować lub schodzić z ataku. Czasami nienawidziłam tego, że potrzebuję tego rodzaju pocieszenia, bo nie byłam już dzieckiem, ale nic nie mogłam poradzić na to, że było to dla mnie źródłem ukojenia.

Nikt jednak nie wydawał się mieć tego za złe oprócz mnie.

"Nie bój się", powiedziała mama do mojego ucha. "Nic mi nie jest."

Ale nie było z nią dobrze.

Jej zraniona noga była tylko drobnym, czarnym pociągnięciem pędzla w wielkim obrazie kolorów. Mój umysł kręcił się wokół faktu, że moja czterdziestosześcioletnia matka miała chorobę Alzheimera. To było coś, czego nigdy nawet nie brałam pod uwagę za milion lat. Nie wiedziałam nawet, że to możliwe, by ktoś tak młody cierpiał na tę chorobę. To było tak odległe, że po prostu nie czułam się jeszcze realnie. To naprawdę mnie martwiło. Byłam już przerażona, a cały ciężar zdrowia mojej matki nie zdążył jeszcze osiąść i zamarynować się w moim umyśle.

Nie wiedziałam, co zrobię, gdy będę miała czas, by to przetworzyć.

"Czy naprawdę wszystko w porządku?" skomlałem. "Bądź ze mną h-szczery."

Odchyliłam się do tyłu, a mama użyła swoich kciuków, aby otrzeć moje łzy.

"Byłam dość obolała," powiedziała mi. "Lekarze dali mi trochę morfiny, więc w tej chwili czuję się trochę loopy".

Zdołałam się lekko roześmiać, próbując zmusić się do powstrzymania płaczu. Mama przechodziła wystarczająco dużo, nie musiała widzieć mnie tak zdenerwowanego. Wiedziałam już, że martwi się o mnie nieustannie, jej największym lękiem było to, że będę sama, gdy będę miała atak.

"Gdzie jest twój inhalator?"

"Dokładnie tutaj, mamo." Poklepałam swoją torbę. "Sprawdziłam, zanim wyszłam z domu".

"Dobra dziewczynka. Czy . . . Czy Michael z tobą rozmawiał?"

Przytaknęłam, mrugając z powrotem kolejną falą łez.

"Mamo, tak mi przykro. Powinnam była zauważyć znaki, które mógł dostrzec dr O'Rourke. Tak bardzo mi przykro. Chciałabym móc sprawić, żeby to dla ciebie odeszło. Dałabym wszystko, przysięgam, że bym dała."

"Mała, wiem, że byś dała, ale to, co się ze mną dzieje, to nie twoja wina. To niczyja wina, to tylko karty, które mi rozdano. Musimy toczyć się z ciosami, ok?"

Pokiwałam głową, gdy prychnęłam.

Słysząc, jak nazywa mnie przezwiskiem, które nosiła od dziecka, miałam ochotę skulić się obok niej i wypłakać się do snu. To była moja mama i była naprawdę chora. Nie mogłem nawet pozwolić sobie na myślenie o tym, co się z nią stanie, ponieważ czułem się wtedy uwięziony w pokoju bez powietrza. Tak się czułam, gdy umarł mój tata, tak się nadal czułam każdego dnia, gdy o nim myślałam.

"Co ty z myśli, Frankie dziewczyna?" zapytała, przesuwając swoje ręce do moich. "Powiedz mi?"

"Tato," udławiłam się. "Nie mogę stracić także ciebie, mamo. Nie mogę."

Minęło zaledwie pięć lat, odkąd mój ojciec odszedł podczas wypadku w pracy, a przez większość dni nie czułam, że w ogóle minęło tyle czasu. Był elektrykiem. Tego wieczoru, kiedy zginął, pracował przy linii zepsutego transformatora. Został porażony prądem przez linię, która była odsłonięta i miała zasilanie, gdy nie powinna. Umarł natychmiast i tak jak pstryknięcie palcami, zostawił mnie i moją mamę zupełnie same z niczym oprócz jego ubrań i naszych wspomnień o nim.

"Och, kochanie." Mama jeszcze raz przytuliła mnie do siebie. "Proszę, nie myśl w ten sposób. Dobrze?"

Nie sposób było nie, ale dla jej dobra przytaknęłam i starałam się z całych sił.

"Posłuchaj mnie", wzięła moją twarz w swoje małe, miękkie dłonie. "Będziemy się edukować w tej chorobie i będziemy robić wszystko, co w naszej mocy, aby pomóc mi pozostać silnym na dłużej, dobrze?".

Czkawka. "Okay."

Pocałowała mnie w policzek, po czym powiedziała: "Masz swój inhalator?".

Zmarszczyłam się, bo już mnie o to pytała. Zerknęłam na doktora O'Rourke'a, który dyskretnie skinął głową, że też to wyłapał. Mama zapomniała, że już zadała mi to pytanie. To było moje pierwsze doświadczenie z jej chorobą, teraz, kiedy wiedziałam, że ją ma. Ogarnęło mnie uczucie bezradności, którego nigdy wcześniej nie czułam.

"Tak, mamo", odpowiedziałam. "Mam go właśnie tutaj w mojej torbie".

"Dobra dziewczynka," westchnęła. "Niedługo należy ci się dolewka".

"Za dwa tygodnie", przytaknęłam. "Mam to na przypomnieniu w telefonie, żeby nie zapomnieć pójść do apteki".

Mama odprężyła się jak zawsze, gdy usłyszała, że jestem na szczycie dbania o moją astmę. Odkąd się wyprowadziłam, ciągle się o mnie martwiła, bo nie było jej przy mnie, żeby sprawdzić, czy mam inhalatory zawsze zaopatrzone i pod ręką, gdybym kiedykolwiek ich potrzebowała. Wzięłam jej rękę w swoją i głaskałam kciukiem tam i z powrotem, i zanim któraś z nas zdążyła powiedzieć kolejne słowo, zasłona do jej boksu została odsunięta.

"Dzień dobry." Brązowoskóry, w średnim wieku, łysiejący mężczyzna pochylił głowę. "Jestem pan Coleman."

"Miło mi pana poznać. Jestem dr O'Rourke, lekarz pierwszego kontaktu i partner pani Fulton."

Lekarz spojrzał na mnie po uściśnięciu ręki doktora O'Rourke.

"Jestem Frankie." Chwyciłam jego wyciągniętą dłoń. "Córka pani Fulton."

"Miło mi cię poznać," cofnął rękę i spojrzał na moją mamę. "Przykro mi, że musimy się spotkać w takich okolicznościach, pani Fulton".

Mama uśmiechnęła się. "Mnie również."

"Wiem, że powiedziano ci, że potrzebujesz operacji na nodze, ja będę chirurgiem ją prowadzącym. Chcę tylko zbadać twoją nogę, jeśli nie masz nic przeciwko?".

"Proszę bardzo."

Chirurg przeprowadził swoje badanie, a ja nie miałem pojęcia, co zrobił, ponieważ wpatrywałem się w twarz matki, próbując ocenić, czy przez cały czas odczuwała większy ból niż to konieczne. Kilka razy zrobiła minę, a ja ścisnąłem jej dłoń, aby zapewnić jej jak najwięcej wsparcia i komfortu. Miałam nadzieję, że pomagam jej, będąc tutaj, bo czułam się bezużyteczna jak spódniczka w wietrzny dzień.

"Jestem szczęśliwy, że mogę ją teraz zdjąć". Lekarz zyskał moją uwagę. "Obawiałem się, że opuchlizna będzie zbyt duża, by można było przeprowadzić dziś operację, ale jest dobrze."

Chwyciłem mocniej rękę matki.

"Jak długo potrwa operacja, proszę pana?" zapytałem. "I co będzie pan robił?"

"Złamanie, które ma twoja mama, jest umieszczone w taki sposób, że trudno byłoby je dobrze zagoić samodzielnie. Zamierzam wstawić małą metalową płytkę i kazać pół tuzina śrub uszczelnić ją do kości. Dzięki temu złamanie będzie się prawidłowo goiło, a płytka i śruby zapewnią kości dodatkową siłę i ochronę. Operacja tego typu może trwać od dwóch do trzech godzin, może więcej, może mniej. Każda operacja jest inna."

Spojrzałem na dr O'Rourke, upewniając się, że jest w porządku z tym, co mówił ten drugi lekarz. Wiedziałem, że był lekarzem ogólnym i nie operował ludzi, ale był lekarzem, wiedział o niebo więcej o tego typu sprawach niż ja. Milczałam, gdy doktor O'Rourke zadał kilka pytań, których znaczenia nie znałam, więc spojrzałam z powrotem na mamę. Jej oczy były na moim.

"Jesteś taka ładna." Nuciła. "Moja mała."

Zaśmiałam się. "Jesteś zdecydowanie wysoka, wyglądam jak dziewczęca wersja taty".

"Dokładnie," zaintonowała mama. "Jesteś piękna. Mój zielonooki anioł."

Pochyliłam się i pocałowałam ją w policzek. "Kocham cię, wiesz?"

"Ja też cię kocham," mrugnęła. "Bardziej niż całą wodę w morzu".

Oboje zwróciliśmy naszą uwagę na chirurga, kiedy zwrócił się do mojej matki.

"Zobaczymy się w teatrze za około trzydzieści minut, pani Fulton".

"Dziękuję, sir."

Pochylił głowę do nas obojga, uścisnął rękę dr O'Rourke jeszcze raz, po czym wyszedł z boksu. Wydychałam duży oddech i spojrzałam na dr O'Rourke'a.

"Czy wszystko w porządku?"

"Tak", przytaknął. "Omawialiśmy operację i jego plan".

"Czy jesteś z niego zadowolony?"

"Tak."

Odprężyłem się. "Dobrze więc."

Następne trzydzieści minut przyspieszyło i zanim się zorientowałam, Mama została przebrana w szpitalny fartuch, miała na głowie czepek prysznicowy i była prowadzona przez portiera długim korytarzem w kierunku sal operacyjnych. Pielęgniarka towarzyszyła nam z kartą mamy, dr O'Rourke i ja szłyśmy za nimi, ale kiedy zbliżałyśmy się do drzwi, nagle rzuciłam się do biegu, żeby dotrzeć do mamy. Pochyliłam się i pocałowałam ją.

"Kocham cię".

"Kocham cię bardziej, mała".

Portier przestał się ruszać i pozwolił dr O'Rourke pocałować i przytulić także moją mamę. Potem z uśmiechem i mrugnięciem zniknęła za podwójnymi drzwiami, zostawiając nas, byśmy gapili się za nią. Rzut oka wokoło pokazał, że korytarz, który prowadził do sali operacyjnej, był pozbawiony krzeseł. Było to puste przejście o białych ścianach, ale nie obchodziło mnie, że nie mam gdzie usiąść, nie wychodziłam, dopóki moja matka nie wróciła przez te drzwi. Doktor O'Rourke zdawał się to również wyczuwać.

"Nie chce, żebyś się tu tak martwił, dzieciaku".

"Wolę być tutaj, martwiąc się, niż w poczekalni, czując się uwięzionym i spanikowanym. Muszę być blisko niej, a to jest najbliżej jak mogę, więc zostaję tutaj."

Dr O'Rourke nie kłócił się ze mną, po prostu skinął głową i oparł się o ścianę obok mnie.

"Czy nie zamierzasz poczekać w poczekalni?"

"Nie," odpowiedział, zerkając w dół na mnie. "Ja też muszę być blisko niej".

W tym momencie coś się między nami zmieniło. Nadal był doktorem O'Rourke, ale był też partnerem mojej matki. Nie byłam jedyną osobą na świecie, która kochała moją mamę, dr O'Rourke również. Patrzył na nią tak, jakby zawisła na galaktyce, a nie tylko na księżycu. Był dobrym człowiekiem i cieszyłem się, że mama go znalazła, ale właśnie wtedy i tam, byłem naprawdę szczęśliwy, że to on był człowiekiem, którego wybrała.

"Jest pan dobrym człowiekiem, doktorze O'Rourke" - powiedziałam, oferując mu zmęczony uśmiech. "Moja mama naprawdę pana kocha".

"Ja też ją kocham", odpowiedział, jego oczy marszczą się w kącikach, gdy zwrócił mój uśmiech. "Myślę, że będziemy się dogadać po prostu dobrze poruszać się do przodu, co myślisz?"

"Myślę, że masz rację, musimy być zespołem, aby pomóc mamie".

"Brzmi jak plan dla mnie, mały."

Spojrzałam na niego, zaskoczona, że powiedział przezwisko, którego używała tylko moja mama, ale wzruszona, że chciał nawiązać ze mną więź. Bez ostrzeżenia wystąpiłam w stronę doktora O'Rourke i owinęłam ramiona wokół jego krępej budowy. Odwzajemnił mój uścisk z całego serca.

"Wszystko będzie dobrze" - powiedziałam. "A nie będzie?"

"Mam cholerną nadzieję, że tak, dzieciaku".

Odsunąłem się od doktora O'Rourke i oparłem się plecami o ścianę obok niego. Sprawdziłam po raz setny swój telefon i wysłałam Riskowi kolejnego smsa. Potrzebowałam go. Czułam się skrępowana ciężarem sytuacji, w której się znalazłam. Moja matka była chora ... naprawdę chora. Nie wiedziałam jak sobie poradzić, ale wiedziałam, że Risk mi pomoże. Zawsze to robił. Potrzebowałam go, żeby oddychać. Potrzebowałam go bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.

"On tu będzie."

Spojrzałam na dr O'Rourke i zamrugałam.

"Ryzyko." Wyjaśnił. "Przybiegnie, gdy dowie się, że go potrzebujesz, Frankie. Zawsze to robi."

"Frankie!"

Obróciłem się w sekundę, gdy usłyszałem jego głos, a gdy moje oczy wylądowały na nim, bez namysłu zacząłem iść w jego kierunku. Ryzyko biegło przez całą długość korytarza, zwalniając tylko wtedy, gdy się do mnie zbliżał. Gdy był już kilka metrów dalej, mogłam wyraźnie zobaczyć jego okrągłe, lodowo-niebieskie oczy. Jego biało-blond włosy, które normalnie były idealnie ułożone, były niechlujne i nieuporządkowane. Jego przystojna, piegowata twarz była zarumieniona od biegania, a ubranie było koszmarem żelazka. Nie sądziłam, że kiedykolwiek uda nam się pozbyć zagnieceń.

Owinęłam ramiona wokół jego ciała, gdy tylko znalazłam się na nim. Przesunęłam ręce aż do jego szyi, kiedy Risk zgiął się w kolanie, podniósł mnie i przytulił moje ciało do swojego. Ścisnął mnie tak mocno, że niemal trudno było wciągnąć oddech. Po kilku sekundach posadził moje stopy z powrotem na ziemi. Odchyliłam się do tyłu, a jego dłonie powędrowały po obu stronach mojej głowy. Jego oczy zamknęły się na moich.

"Jestem tutaj." panted. "Jestem tu, kochanie."

Mogłam wyczuć zmartwienie i zmieszanie Ryzyka, tak jak on mógł wyczuć mój ból i strach. Doktor O'Rourke miał rację. Zawsze biegł do mnie, gdy go potrzebowałam, bez żadnych pytań. W tamtej chwili nie wiedziałam, że tym razem będzie to ostatni raz, kiedy to zrobi. Ten właśnie dzień okazał się być początkiem najgorszego tygodnia w całym moim życiu. Nie tylko dowiedziałem się, że moja matka ma postępującą, nieuleczalną chorobę, która powoli, z biegiem czasu, pozbawi mnie kobiety, którą tak głęboko kochałem, ale także odepchnę miłość mojego życia z powodów, których on nie mógł zrozumieć.

Odepchnąłem go, aż pozostały po nim tylko echa w melodii.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Miłość łamie serce"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści