Diabeł w designerskich dżinsach

Prolog

Za moją Blue-Jay:

Wyglądałeś tak spokojnie, że nie miałem serca cię obudzić. Jeśli mam być całkowicie szczera, pisanie było jedynym sposobem, w jaki miałam szansę przejść przez to bez płaczu. Chciałabym, żebyśmy wszystkie były twardymi dziewczynami jak ty...

Ponieważ wiem, jak bardzo nienawidzisz, kiedy się denerwuję, zrobię to szybko.

Wychodzę na trochę, kochanie. Ty, Scarlett i Hunter to mój świat, więc nie będzie mnie długo. Najwyżej dwa tygodnie. Nie będziesz miała czasu, żeby za mną tęsknić. Obiecuję.

Zanim jeszcze pomyślisz, to nie ma absolutnie nic wspólnego z wami. Ja i twój tata mamy tylko taki bałagan.

Nasz bałagan.

Cienkie ściany utrudniają zachowanie tajemnic, więc na pewno zauważyliście, że krzyki się nasiliły. Myślę, że jedynym sposobem na naprawienie tego, co jest zepsute między nim a mną, jest danie sobie nawzajem przestrzeni. Nigdy nie nauczymy się, jak to zrobić, jeśli jedynym sposobem komunikacji jest kłótnia. Mam nadzieję, że trochę ciszy i spokoju pomoże mi to wszystko poukładać. Może on odłoży butelkę i zrobi to samo, gdy mnie nie będzie.

Nie będzie dnia, żebym nie myślał o was trzech. Hunter pracuje nad czymś, co może przynieść trochę gotówki do domu, więc przez jakiś czas może być trudno dostępny. Dlatego liczę na to, że zajmiesz się Scar, ale nie mam najmniejszych obaw, że nie będzie pod opieką. Jesteś tak dobry w stosunku do niej. Czasami myślę, że jesteś dla niej lepszą matką niż ja kiedykolwiek byłam. Bóg nie daje takich starszych sióstr jak ty zbyt często, więc nie bez powodu patrzy na ciebie.

Wynoszę się stąd, zanim twój ojciec się obudzi i rozpęta piekło, gdy zorientuje się, że moje torby są spakowane. Ostatniej nocy zapił się do snu, co oznacza, że będzie niedźwiedziem, kiedy za jakiś czas potknie się z łóżka. To chyba nie jest zły pomysł dla was, dziewczyny, żebyście trzymały się z dala od niego, jeśli możecie.

Aby zachować jasność umysłu, wyłączyłam telefon. Zostaw wiadomość, a ja zadzwonię, kiedy będę mogła.

Na kuchennym stole leży dwudziestka, żeby włożyć do lodówki kilka artykułów spożywczych, dopóki Hunter nie wróci z tym, co wpadnie mu w ręce. Żadnego śmieciowego jedzenia, Blue! Mówię poważnie! To wróci, żeby cię prześladować w sezonie koszykarskim.

Już tęsknię za wami, dzieciaki. Ucałuj Scarlett ode mnie. Bądź w domu, gdy opadnie kurz.

-Mama




Rozdział 1 (1)

==========

Rozdział 1

==========

----------

-Czerwiec, cztery miesiące później-.

----------

NIEBIESKI

Zgniatanie jej zapisanych słów podnosi ciężar.

To coś, co powinnam była zrobić rano, kiedy znalazłam tę właśnie kartkę poplamionego kawą papieru przyklejoną do moich drzwi. Zamiast tego złożyłam ją starannie i umieściłam w portfelu, jak małą kapliczkę, którą noszę ze sobą gdziekolwiek idę.

Zawsze tęskniłem za skrawkami miłości, które zostawiła po sobie, porozrzucanymi po całym moim życiu. A potem, w najgorszym możliwym momencie, znów się na nie natykam. Tak jak teraz, gdy wokół mnie szaleje epicka impreza, a ja rezygnuję z doskonałej okazji, by po prostu być młodym i wolnym. Dlaczego? Ponieważ grzebanie w moim plecaku w poszukiwaniu gumy do żucia doprowadziło mnie do tej notatki i nagle utknęłam, zastanawiając się nad pokręconą wersją miłości mamy. Powinnam rozmawiać z jakimś słodkim facetem, albo tańczyć jakby świat miał się jutro skończyć, ale nie.

"Znalazłam cię! Wygląda na to, że mój radar hoe-bag nadal jest na miejscu," Jules slurs.

Uśmiech zastępuje mój prawdziwy wyraz twarzy tak szybko, że jest to przerażające.

"Mówisz takie słodkie rzeczy", droczę się, gładząc obie dłonie po białych, lnianych szortach, które nalegała, żebym pożyczył. Były one częścią pakietu - czarnego zbiornika, czarnych obcasów i srebrnych obręczy w zestawie. Jedynym widocznym elementem, który rzeczywiście należy do mnie, jest moja kopertówka.

Bardziej figlarna niż zwykle, Jules delikatnie pociąga za blond warkocz na moim ramieniu. Ułożyła go dla mnie, gdy czekałyśmy na naszą przejażdżkę kilka godzin temu. Mogłam zrobić to sama, ale ta głupia szyna na moim palcu sprawia, że proste rzeczy są praktycznie niemożliwe.

Na przyszłość, minusem uderzenia kogoś w twarz jest złamanie knykcia, które się z tym wiąże. Ale muszę być szczery, było warto. Nawet jeśli spowodowało to wydalenie na koniec roku i prawie kosztowało mnie utratę szansy na dostanie się do Cypress Prep.

Nie jest to coś, co zrobiłabym ponownie, ale też nie jest to coś, czego żałuję.

Zauważyłem, że Jules ma szkliste oczy, jej upojenie oznacza, że zawiodłem. Musiałem dopilnować, żeby nie wymknęła się spod kontroli, ale znalezienie listu było idealnym sposobem na odwrócenie uwagi.

"Ło! Skąd się tu wzięłaś?" czkawką mówi wprost do ceglanej ściany, w którą niezdarnie się wbiła.

Moja ręka wystrzeliła, by podtrzymać klutowatego rudzielca, który teraz opiera się obok mnie. Ma szczęście, że mam szybki refleks.

"Dobrze się bawisz?" pyta niechętnie. "Wiem, że wolałabyś być na dworze czy coś, zamiast kręcić się po północnej stronie, ale myślę, że dzisiejszy wieczór jest ważny".

"Więc ciągle mi to powtarzasz," mruczę.

Jej oczy dart do tyłu głowy, kiedy je toczy. "Bo Jules wie najlepiej", tak chętnie mi przypomina.

To - scena imprezy, te ubrania, rzęsy i makijaż - to wszystko jej sprawa, nie moja. Zwłaszcza w tej części miasta.

Jakby na życzenie wszechświata, ostre krzyki przeszywają powietrze. Spoglądam w lewo, w stronę trójki dziewcząt wpadających do dobrze oświetlonego, turkusowego basenu.

North Cypress jest domem dla bogatych, elity. Południowcy, tacy jak Jules i ja, odstają jak para obolałych kciuków. Czuję to. Stojąc tutaj - na trawniku jakiejś uprzywilejowanej, bogatej posiadłości - jestem bardziej niż świadomy, że jesteśmy poza naszym żywiołem. A jednak dotrzymałem słowa i przyszedłem.

Jasne, przynęta w postaci darmowych drinków i nadmiaru słodyczy dla oczu odegrała rolę w tym, że Jules nalegała, abym został tu zaciągnięty wbrew mojej woli, ale to coś więcej. To jest jej sposób, żeby pomóc mi zaaklimatyzować się w tym świecie, zanim zostanę wrzucony do niego bez uprzęży na początku nadchodzącego roku szkolnego.

Od początku września będę na ich łasce od poniedziałku do piątku. Tylko po to, by pod koniec dnia wrócić do rzeczywistości, do mojej części miasta, gdzie każda noc kończy się tak samo. Gdy do snu zagrzewa mnie jedyna melodia, jaką zna South Cypress - syreny policyjne i szczekanie psów.

Home sweet home.

"Czy ty w ogóle kogoś tu znasz?" Jak tylko pytam, moje oczy podążają za parą, która przechodzi obok, nawet nie zauważając nas. Głównie dlatego, że rozdzierają sobie nawzajem ubrania jak zwierzęta, zanim wślizgną się do pensjonatu przez boczne drzwi.

"Nope," odpowiada Jules. "Pandora wspomniała, że impreza będzie dzika, podrzuciła adres tutaj w Bellvue Hills, a ja zdecydowałam, że musimy się rozbić. Nawet nie wiem, czyj to pad."

Uwielbiam to, że zdecydowała o moim losie, zanim jeszcze zostałam uświadomiona.

"Pandora?

Jules przytakuje. "Tajemnicza dziewczyna, która opowiada o interesach wszystkich na wszystkich swoich kontach społecznościowych".

"Is-" Zanim mogę poprosić o wyjaśnienie na temat tej laski Pandory, zostaję gwałtownie odcięty.

"Musi tu być co najmniej kilkaset osób, nie sądzisz?" Słowa Jules są przytłumione, bo wypowiada je po szyjce butelki.

Kończy łyk i jej głowa uderza w moje ramię, gdy wzruszam ramionami. "Gdzieś w okolicy".

"Zajęło mi wieczność, aby cię znaleźć. Zaczynałem myśleć, że się przede mną ukrywasz." Jest dodatkowa warstwa emocji pod stwierdzeniem, ponieważ jest bardziej pijana niż zdawałem sobie sprawę.

"Nigdy przed tobą, piękna", droczę się. "Zawsze stoję w pobliżu wypełnionych wymiocinami śmietników na imprezach. To taka moja cecha."

Męskich rozmiarów beknięcie wyślizguje się spomiędzy jej warg, a ona prawie tego nie zauważa.

"Wiem, że jesteś sarkastyczny," zauważa, "i jeśli przypomnę sobie rano, jestem pewien, że będę urażony. Więc przygotuj się na to, że dostaniesz po uszach".

Nawet pijana, potrafi wyciągnąć ze mnie śmiech.

Dźwięk mojego dzwonka przykuwa uwagę Jules przed moją. Jest zaskakująco czujna, biorąc pod uwagę stan, w jakim się znajduje. Albo po prostu wścibska.

"Znowu on?"

"Yep." Ledwo zerkam na ekran przed naciśnięciem 'ignoruj'.

"Wiesz, że nie możesz wiecznie unikać jego telefonów, prawda?"

Kiedy ponownie wzruszam ramionami, jej głowa podnosi się wraz z ruchem. "Jak dotąd świetnie się to sprawdza".

"Słowo kluczowe: jak dotąd." Przepełniony alkoholem oddech, który przelewa się przez mój nos z komentarzem, sprawia, że odwracam głowę w drugą stronę, zanim ona kontynuuje. "On jest świniopasem. Wiesz o tym lepiej niż ktokolwiek inny."




Rozdział 1 (2)

Niestety, wiem to lepiej niż ktokolwiek inny.

"Może powinieneś oddzwonić? Może odezwał się Hunter i..."

"I, prawdę mówiąc, jestem dobry tak czy inaczej," uciąłem ją. "Hunter zrobił to, co zrobił i teraz jest tam, gdzie jego miejsce. Koniec historii."

Jej szkliste spojrzenie nie odpuszcza. Czuję to.

"Dobrze," przyznaje, "Odpuszczę to sobie".

"Dziękuję."

Dzikie, rude loki kołyszą się, gdy podnosi głowę, by skinąć głową, ale nagle skupia się na mojej dłoni. A raczej na tym, co trzymam.

"Co to jest?"

Tęsknię za szansą, by wycofać list, który ściskam i który jest teraz jej. Udało jej się go trochę rozpakować, zanim wyrwałem go z powrotem, ale nie bez rozdarcia małego rogu, który chwyciła.

"To nic ważnego."

Co jest prawdą. Słowa mojej matki nie są ważne. Kłamstwa nigdy nie są.

"Geez! Could've fooled me," Jules scoffs, mówiąc do moich pleców teraz, ponieważ zacząłem w kierunku ogniska.

Ludzie tańczą wokół płomieni, wykrzykując słowa piosenki "Today Was a Good Day" Ice Cube'a, i wygląda na to, że biorą udział w jakimś rytuale godowym new age. Do diabła, to może być całkiem trafny wniosek.

Zanim zdążę się od tego odżegnać, prostuję list i trzymam go przy płomieniach, pozwalając mu się zapalić. Czekam do ostatniej możliwej sekundy, żeby w końcu go uwolnić, prawie parząc sobie opuszki palców, kiedy się ociągam. To jednak wydaje się pasować. To ja w skrócie; nigdy nie jestem pewna, kiedy mam dość.

Rodzinna klątwa, w rzeczywistości.

Piwo wsuwa mi się do ręki na pół sekundy przed tym, jak Jules wchodzi na mój obwód. Chwilowo jestem zafiksowany na ogniu przez przyciemnione brązowe szkło butelki, kiedy zbliżam ją do ust, żeby się napić.

W moim sercu pojawia się dziwne uczucie, gdy ostatni widoczny fragment papieru rozpada się w nicość. W przeciwieństwie do większości dziewczyn nie posiadam bibelotów ani pamiątek przekazanych przez matkę. Jedynym prezentem, jaki kiedykolwiek dostałam od któregokolwiek z rodziców, była lista wad dłuższa niż moje ramię.

"Dobrze się czujesz? Możemy wystartować, jeśli chcesz."

Ręka Jules osiada na moim ramieniu, a ja nie tęsknię za tym, że stara się być troskliwa. Jednak znam tę dziewczynę jak własną kieszeń, a jej serce nie jest nigdzie w ofercie.

"Nic mi nie jest. Możemy spędzić jeszcze kilka godzin, jeśli chcesz."

Ledwie zdążyłem wypowiedzieć słowa, zanim ona znowu odpłynęła, znajdując sobie jakiegoś kolesia, z którym mogłaby się zmielić. To jest fajne, chociaż. Jest tam ceglana ściana obok wypełnionego wymiocinami kosza na śmieci z moim imieniem.

Spoglądam w stronę płomieni po raz ostatni, wiedząc, co właśnie wypaliły z mojego życia. Jednak bolący uścisk sentymentu szybko zanika. Wszystko dlatego, że moja uwaga została przyciągnięta ponad płomień, zwabiona wyżej przez niewidzialną siłę, by spotkać trzy podobne do siebie spojrzenia, które są już we mnie utkwione. Pod półprzymkniętymi powiekami, ich oczy - zamknięte jak stado drapieżników - sprawiają, że czuję się ogarnięty duszą i nie mogę się odwrócić. Ich cechy fizyczne są zbyt podobne, dlatego wyciągam wniosek, że muszą być braćmi.

Te kruczowłose bóstwa na pewno mnie zauważyły, a teraz nawet myślę, że mogą o mnie mówić. Dwóch pochyla się, by mówić blisko do tego w środku. Jak jakaś piękna przytulanka gorąca.

Poważnie? 'Huddle of hotness'? To najlepsze, co możesz wymyślić, Blue?

Najwyraźniej mój mózg jest uszkodzony. Z każdą sekundą staje się coraz bardziej zdezelowany.

Siedzą na krzesłach, identycznych jak inne rozrzucone po podwórku. Tylko, że pod nimi, jestem przekonany, że to trony. To ich obecność robi różnicę, odróżnia ich od wszystkich innych facetów, których zauważyłam dzisiejszej nocy.

Są duże, szerokie we wszystkich właściwych miejscach - w ramionach i klatce piersiowej. Efekty tego są podkreślone przez zwężające się, atletycznie szczupłe torsy. Spotykałem ludzi, którzy rządzą w pokoju, ale nigdy nikogo tak groźnego w szerokiej przestrzeni, jak ta trójka.

Gdzie oni się ukrywali przez całą noc?

Nawet gdy dwaj po obu stronach są rozproszeni przez parę mokrych, odzianych w bikini robotów, które podskakują, by walczyć o ich uwagę, ten pośrodku pozostaje skupiony. Światło ognia płonie w jego oczach jak ogień piekielny, ta istota, przysięgam, emituje seks jak drzewa dają tlen. Całkowicie go nie ma, przysięgam, że jego dusza porusza się po tym podwórku, przechodzi przez płomienie i oddycha ciepłem miliona słońc na mojej skórze. On jest wszystkim, co widzę i nie jestem pewna, jak się z tym czuję. Po prostu dlatego, że nie jestem pewna, czy na to zasługuje.

Nie myśl o tym przesadnie, głupku.

Czarne obrazy przemykają w górę, owijając się wokół długości jego ramienia. Od wysadzanego diamentami zegarka, który błyszczy w świetle, aż po zniknięcie pod rękawem białej bluzy ściskającej jego gęste bicepsy. Siedzi tam, niczym bóg czuwający nad swoim ludem, zamrożony w czasie, podczas gdy świat porusza się wokół niego. Właściwie nie trudno sobie wyobrazić, że dobrze odgrywa tę rolę.

Stały przypływ basu pulsującego z wysokich głośników kończy się i zaczyna się nowa piosenka - coś głębokiego i sugestywnego, idealnie pasującego do atmosfery. Nagle mam Jules z powrotem, minimalnie bardziej trzeźwą niż wtedy, gdy uciekła do tańca. Jestem świadomy tego, że kręci się bez tchu u mojego boku, i mam zamiar poświęcić jej uwagę, na którą zasługuje, ale nie mogę. Ponieważ grecki posąg zamaskowany w ciele wstał ze swojego tronu i, jeśli nie jestem całkowicie szalony... myślę, że idzie w moją stronę.

Ho-ly crap.

Jego wzrost jest tak oszałamiający, jak sobie wyobrażałem, a ja jestem zafiksowany, gdy tłum rozstępuje się w oczekiwaniu na każdy jego krok. Ostre kąty jego szczęki i kości policzkowych sprawiłyby, że każdy model straciłby nadzieję na osiągnięcie tej nowej poprzeczki, którą ustanowił dla doskonałości. Żadna z cech nie jest przeciętna. Ani jedna nie mieści się w czyjejkolwiek skali piękna.

Szerokie ramiona zwijają się i zanurzają pod jego koszulką z powolnym, celowym chodem, który sprawia, że praktycznie rozpływam się w swoich obcasach. Bardziej niż doceniam to, jak materiał obejmuje jego ramę aż do talii, gdzie tylko przód koszulki znika za designerskim paskiem przewiązanym przez jego ciemne dżinsy.




Rozdział 1 (3)

Jego spojrzenie jest ustawione na mnie i przełykam ciężko, tylko przypominając sobie, że nie jestem sam, kiedy Jules mówi.

"O mój Boże, dziewczyno... Czy masz pojęcie, kto to jest?".

Nie odwracam się, ale wiem, że Jules musiał śledzić moje spojrzenie. Jedyną odpowiedzią, jaką daję, jest żenująco rozproszone potrząśnięcie głową.

"Sam król Midas."

Mówi to tak, jakbym wiedziała, co to znaczy. Nie jestem jednak na tyle spójny, by szukać jasności.

"To musi być ich miejsce," dodaje. "Cóż, jedno z ich miejsc, w każdym razie. Główne miejsce ich rodziny jest w centrum, penthouse w jednym z hoteli ich ojca czy jakieś gówno. Myślę, że chłopcy mają swoje własne piętro, ale to może być tylko plotka. Żarty na bok, ale zdeptałbym własną babcię, żeby się tam dostać. Do diabła, zrobiłabym to tylko dla lizania" - dodaje bezczelnie. "Nawet nie żartuję."

Była chwila ciszy, w której nie odzywałem się, ani ona.

Potem, nagle, "Czy on tu przyjdzie?" krzyczy.

Od razu rusza, żeby poprawić włosy w moim peryferyjnym miejscu. Nie obraża mnie jej przypuszczenie, że to ona jest tą, którą zauważył. Nie ma to nic wspólnego z jej próżnością, ani z tym, że widzi mnie jako jakieś brzydkie kaczątko. Taka jest po prostu kolej rzeczy w naszej przyjaźni. Jestem chłopakiem, który przeklął dzień, w którym dostał cycki. Tymczasem Jules wypychała się od piątej klasy, bo brakowało jej cierpliwości, by czekać, aż matka natura da jej własną półkę.

Flirtowanie i randki, jej sprawa. Praca i piłka, moja. Tylko dzięki wyczerpującemu weekendowi treningów w pierwszym roku wiem, jak chodzić w tych butach. Jules nie chciała stać z boku, gdybym w dziewiątej klasie poszła na bal przebierańców w wysokich butach.

Ja, z drugiej strony, nie widziałem w tym żadnego problemu.

"Proszę, pozwól mi mieć dziś szczęście", myślę, że chce szepnąć do siebie, ale zamiast tego powtarza to trzy razy jak śpiew.

Jest teraz bliżej, po drugiej stronie ogniska. Ale zanim zdąży okrążyć płomienie...

Przechwycony.

Hardcore.

Przez biuściastą cheerleaderkę, nie mniej, z brązowymi włosami sięgającymi do pasa. Gapię się, jak wpada na obraz, zasłaniając mi widok. Na początku nie stanowi większego zagrożenia, bo między nimi wymieniane są tylko szepty, ale serce mi się kraje, gdy przesuwa swoje drobne, wypielęgnowane palce po jego brzuchu. Nie zatrzymują się, dopóki nie dotrą do przodu jego dżinsów. I nie mówię tu tylko o jakiejś przypadkowej pieszczocie. To znaczy, ta laska chwyta go całą garścią. Jakby nikogo innego nie było w pobliżu.

Właśnie wtedy jego spojrzenie opuszcza mnie, powoli odrywając oczy od moich w dół do jej. Szepcze coś jeszcze i to wywołuje wymowny uśmiech na jego mięsistych ustach. W tym momencie zdaję sobie sprawę, że nie ma szans na skradzenie jego uwagi z powrotem od niej. Żaden facet nie zrezygnowałby z pewniaka na rzecz może.

Nie opiera się, gdy Do-Me-Barbie bierze go za rękę i prowadzi w kierunku głównego domu, a prawdopodobnie w kierunku sypialni.

Zdaję sobie sprawę, że moje spojrzenie nadal utrzymuje się w kierunku, w którym właśnie zniknęli, i prawdopodobnie wyglądam jak bezradny szczeniak. Ale tak właśnie się czuję. Szczeniak, który właśnie został zepchnięty do tyłu z ganku, na zamarzający śnieg.

"Oof," Jules wzdycha. "Cóż, to jest trochę do bani. Mówiąc o antyklimatycznym."

Pomimo rozczarowania skręcającego się w mojej piersi jak nóż, śmieję się. "Historia mojego życia."

Ona odwraca się gwałtownie, gdy mój komentarz wydaje się rejestrować.

"Wait a freakin' minute!" mówi, wyciągając sylaby dla efektu dramatycznego. "Ty ... sama królowa lodu ... byłaś nim zainteresowana?"

Westchnienie pędzi z moich ust. "Nie podniecaj się zbytnio. Ten moment nie do końca zakończył się z hukiem."

"Może nie, ale ten przełom wciąż zasługuje na chwilę uznania. Czy w ogóle był ktoś od-"

"Nie ... powiedz jego imię," ostrzegam ostro, co ma jej ręce strzelające w kierunku nieba w poddaniu się.

"Ok, ok," przyznaje. "Cóż, tak zabawne, jak to jest, myślę, że jestem nad tym małym soiree," ogłasza. Jestem zaskoczony, ale zbyt szczęśliwy z perspektywy odejścia, aby zapytać, co zmieniło jej zdanie.

"I tak powinnam wrócić do domu, żeby sprawdzić, co ze Scar. Ona zawsze próbuje przemycić Shane'a, kiedy opuszczam swój posterunek".

Ściskając moje ramię, gdy przekraczamy trawnik, Jules śmieje się. "Rozjaśnij się, BJ! Oni są tylko przyjaciółmi. Pomimo tego, że są braćmi, Shane nie jest taki jak-"

"Nie ... wymawiaj jego imienia!" Wtrącam się ponownie. "Jeśli powiesz jego imię, przywołasz go jak jakiś ... nie wiem ... nikczemnie uporczywy demon".

"Wickedly hot demon," mamrocze, co skłania mnie do szturchnięcia jej żeber.

Przewraca oczami z uśmiechem. "Dobra. Cokolwiek powiesz. Nie powiem jego imienia."

Moje serce nieco się odpręża, gdy potykamy się przez trawę ramię w ramię. "Dziękuję."

Ona patrzy na mnie, i to kiedy ona gryzie bok swojej wargi, że wiem, co ona ma zamiar zrobić. Jestem za późno, aby ją powstrzymać.

"Ricky Ruiz!" Rozmywa to przed wszechświatem i nie ma już czego cofać. Nawet kiedy zaciska dłoń na własnych ustach. Wielki, głupi grymas, który za nim ukrywa, sprawia, że mam ochotę zaaranżować spotkanie między moją pięścią a jej nosem.

"Widzisz?", promienieje. "Powiedziałam to i nic się nie stało".

Słyszę ją głośno i wyraźnie, ale ona wie, dlaczego utrzymuję dystans między Ricky'm a mną. Bo zasady równają się porządkowi - żadnych niechcianych wizyt, żadnych przypadkowych telefonów.

W ostatnich miesiącach nie respektował żadnej z tych granic.

Jestem uderzony z zaporą wspomnień, przypomnienia, jak on morphed z bycia najlepszym przyjacielem mojego starszego brata, do... to szczerze nie ma znaczenia.

Woda pod mostem.

"Niebo nie spadło", kontynuuje Jules, próbując przeforsować swój program. "Ziemia nie otworzyła się i nie połknęła nas w całości. Martwiłeś się o absolutnie-"

Telefon się odzywa i przez kilka sekund jestem pozbawiony mowy, w szoku przez to, jak dokładnie to nazwałem.

"Looook what you've done, Jules!" krzyczę w stronę nieba, nie mogąc powstrzymać uśmiechu, kiedy ona wybrzmiewa śmiechem.

"Ale czekaj, serio masz tego kolesia zapisanego w kontaktach jako 'The Mistake'?" Widziała to, zanim wcisnąłem 'ignoruj'.




Rozdział 1 (4)

Postanawiam nie odpowiadać ani jej, ani jemu. Tymczasem jej czerwona grzywa ćwierka z potrząsaniem głową.

"Trochę ostro, nie sądzisz, BJ?"

"Mniej więcej tak surowo, jak ty kontynuujesz nazywanie mnie tak, po tym jak prosiłem cię o to przy niezliczonych okazjach." Wygodnie ignoruje resztę jej komentarza.

"Tak, rozmawialiśmy o tym, ale po ponad dekadzie przyjaźni, myślę, że zasłużyłam na prawo do dyskretnego nazywania cię 'Blow Job' dla taniego śmiechu," argumentuje. "A teraz przestań próbować zmieniać temat".

Busted.

"Wiesz z bazyliona tekstów, które wysłał, że nie dzwoni w sprawie rzeczy typu ty i on, więc dlaczego nie odebrać? Może go uśpisz w cierpieniu?"

W teorii Jules ma sto procent racji, ale o czymś zapomina. Nie mam żadnego interesu w rozmowach z Hunterem ani o nim. Złożył się do łóżka, teraz będzie w nim leżał.

Sam.

"Jak daleko jest Uber?" pytam, zamiast kontynuować tę rozmowę.

Jules wyraźnie nie chce go upuścić, ale wie, że jestem uparty, trudny do popchnięcia, kiedy już posadzę stopy.

"Pięć minut drogi."

Fajnie. Całkiem pewne, że mogę uniknąć wznowienia tej rozmowy przez pięć marnych minut.

Stoimy na skraju drogi w milczeniu, co jest do nas niepodobne. Jej spojrzenie wypala dziurę przez bok mojej twarzy, teraz, gdy jest sfrustrowana, że się zamknąłem.

"Dobrze, porozmawiamy o czymś innym", przyznaje, a potem uwalnia moje ramię, by skrzyżować obie swoje nad klatką piersiową. "Powiedz mi, co myślałeś o dzisiejszej nocy".

Nie jestem całkiem pewien, co ona dostaje na, więc wzruszam ramionami. "To było w porządku, chyba. Banda rozpieszczonych bogatych dzieciaków palących trawkę i pijących. Tak jak na południowej stronie, są tam tylko większe domy i pieniądze."

Przewraca oczami, co oznacza, że to nie jest odpowiedź, której szukała.

"Czy myślisz, że, no wiesz, będzie dobrze?" Nie umyka mi szczera troska w jej tonie przy pytaniu. "Większość z tych ludzi będzie twoimi kolegami z klasy w Cypress Prep. Chyba muszę wiedzieć, że nie masz nic przeciwko tej zmianie".

"CP to środek do celu," odpowiadam z westchnieniem. "To okazja, a ja nie dostaję wielu z nich, więc ... carpe diem i co nie".

Milknę, kiedy moje myśli przenoszą się na to, jak udało mi się trafić na wspomnianą okazję. Tak bardzo, jak nie chcę teraz myśleć o moim bracie, mam Huntera do podziękowania.

"Zawsze jesteś taki wymijający," oskarża Jules, co nie jest kłamstwem.

"A ty kochasz mnie taką, jaką jestem".

"Mmm ... bardziej jak ja toleruję cię właśnie taką, jaką jesteś. Duża różnica, BJ."

Zestaw reflektorów zmierzających w naszą stronę przynosi westchnienie ulgi na moje usta. To pierwszy krok do zakończenia tej nocy. Miałem już dość udawania, że tu pasuję, miałem dość udawania, że moje życie nie zostało w tym roku wywrócone do góry nogami.

Na tak wiele sposobów.

Chcę tylko wrócić do domu, cieszyć się letnią przerwą i rozkoszować się ostatnim odcinkiem normalności, który będę miała przez jakiś czas.

Z zegarem, który się kończy, lepiej cieszyć się nim, póki mogę.

* * *

@QweenPandora: Jak można było się spodziewać, impreza była epicka. Dzięki ulubionym trójkom z północnej strony, TheGoldenBoys! Nikt nie zadzwonił na policję z skargami na hałas, nie popełniono żadnych przypadkowych aktów przemocy i tylko jeden idiota prawie utonął. Jakkolwiek to ująć, jest to wygrana! Czapki z głów dla naszych gospodarzy, KingMidas, MrSilver, & PrettyBoyD.

P.S. Wśród tłumu zauważono kilka nowych twarzy, w tym dość swobodną rudą i powściągliwą blondynkę. Czy ktoś ma o nich informacje? Jedno jest pewne; jeśli zostaną w pobliżu, możecie liczyć na to, że zdam relację.

P.P.S. Nie mogę wystarczająco podkreślić, jak ważne jest, abyście używali ochrony. Jeśli nauczyliśmy się czegoś od tego dupka, który prawie utonął w trzech stopach wody, to tego, że świat nie jest jeszcze gotowy na rozmnażanie się tego pokolenia.

Na razie, Peeps.

-P

* * *




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Diabeł w designerskich dżinsach"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści