Niezapomniane chwile zapomnianej miłości

Rozdział 1

**Przebłyski małżeństwa po zapomnieniu o mężu**

Tego dnia Edmund Leaf, ceniony kardiochirurg, był na nocnej zmianie. Przeprowadził dwie operacje w trybie nagłym i miał do czynienia z trzema pacjentami, których stan nagle się pogorszył. Wysokociśnieniowe środowisko pracy sprawiało, że czuł się, jakby w każdej chwili mógł się załamać. Tuż przed zakończeniem pracy zebrał swoją słabnącą energię, aby sprawdzić stan pacjenta na oddziale Royal.

Atmosfera w pokoju szpitalnym była poważna i ciężka. Dwie rozbite ceramiczne filiżanki leżały na podłodze. Gdy skończył obchód i przygotował się do wyjścia, syn pacjenta spojrzał na jego identyfikator i nagle wykrzyknął: "Doktorze Leaf, czy chciałby się pan ze mną ożenić?".

Edmund Leaf stał oszołomiony.

Mężczyzna opierający się swobodnie o okno luksusowego apartamentu emanował władczą prezencją, nawet bardziej niż ważny dyrektor leżący w łóżku. Ze skrzyżowanymi ramionami i chłodnym wyrazem twarzy, równie dobrze mógłby zapytać o cenę kapusty, a nie składać propozycję małżeństwa.

Nie mając pewności, czy to niekończące się telefony od matki nakłaniające go do ustatkowania się, czy też zwykłe zmęczenie nocną pracą, Edmund poczuł chwilowy upadek rozsądku. Odpowiedział: "Jasne".

Po zarejestrowaniu ich małżeństwa, mężczyzna - który później był szczególnie nieobecny - zniknął z życia Edmunda, a lekarz szybko zapomniał o swoim nowo zawartym związku małżeńskim w natłoku obowiązków.

Sześć miesięcy później w sąsiedztwie doszło do morderstwa, w które Edmund został w jakiś sposób wplątany. Siedząc w pokoju przesłuchań w ratuszu, zauważył, że funkcjonariusz wchodzący do pokoju wyglądał niejasno znajomo.

Oficer spisujący zeznania skinął na kapitana Reginalda Traska. Możemy zaczynać?

Wyraz twarzy kapitana Traska stał się jeszcze bardziej surowy, gdy spojrzał Edmundowi w oczy. Wyłączam się z tej sprawy.

Oficer spojrzał zdezorientowany na dwóch mężczyzn.

Kapitan Trask spojrzał na Edmunda, który zdawał się go nie rozpoznawać, po czym odwrócił się, by odejść. Jestem jego mężem.

Zdezorientowanie oficera pogłębiło się.

Jeden z oficerów w pokoju odsłuchowym przeskanował pozostałych. Wygląda na to, że mąż pani kapitan go nie zna. Jak w ogóle się pobrali?

Oficerowie odpowiedzieli: "Nasz szef jest żonaty".

Na twarzy Edmunda pojawiła się maska zdumienia. Czy mój mąż nie jest bogaczem w trzecim pokoleniu? Jak to się stało, że został policjantem?".

**Dynamika**

Zimny i opanowany kontra radosny i trochę kosmiczny.

Nathaniel Highcrest kontra Edmund Leaf.

Edmund Leaf miał prawie trzydzieści lat i przeszedł przez wiele randek w ciemno bez powodzenia. Pewnego dnia, po długiej nocnej zmianie, szokująco zgodził się poślubić Nathaniela Highcresta, szefa Criminal Investigation Unit. Po ślubie Edmund wyjechał za granicę na dalsze studia, całkowicie tracąc kontakt z Nathanielem. Zanim wrócił do domu, całkowicie zapomniał o jego istnieniu. Ale kiedy został wplątany w sprawę morderstwa, ponownie spotkał się z Nathanielem w pokoju przesłuchań, gdzie ich wspólne chwile rozkwitły w słodycz, wzajemne przyciąganie, a ostatecznie miłość.
**Rozdział 1**

Kingston, Clearwater Hamlet.

W budce ochrony przy wejściu do osiedla staruszek Lee i staruszek Huang byli pochłonięci grą w szachy. Staruszek Lee od czasu do czasu zerkał w stronę wejścia do wspólnoty. Gdy w końcu spojrzał w górę, dostrzegł znajomą postać. Hej, Edmund, jest jeszcze trochę za wcześnie na twoją zmianę. Idziesz na ostry dyżur?

Pytanie staruszka Lee było zdawkowe, ale zapytany zmienił kierunek, uśmiechając się i podchodząc do budki. Pomachał nieznajomemu staruszkowi Huangowi i odpowiedział staruszkowi Lee: "Grasz w szachy. Nie idę na ostry dyżur - idę na randkę w ciemno".

Staruszek Lee zachichotał. Czy to nie trzeci raz w tym miesiącu?

Edmund zerknął na szachownicę i zauważył, że staruszek Lee jest bliski przegranej. Z błyszczącymi oczami przekomarzał się: "Staruszku Lee, twoje umiejętności szachowe nie poprawiły się ani trochę".

Staruszek Lee odparł: "Gram tylko dla zabawy. Ale ty! Po tylu randkach wciąż nie znalazłeś tej jedynej?".

Edmund westchnął: "Wszystkie wydają się świetne, ale nie ma iskry".

Staruszek Lee machnął lekceważąco ręką. "Chemię można kultywować. Jesteś po prostu zbyt zajęty. Gdybyś znalazł trochę czasu, jestem pewien, że znalazłbyś miłość".

W tym momencie telefon Edmunda zawibrował wiadomością od jego randki, że przyjechał. Szybko odpowiedział: "Już idę" i odwrócił się, by opuścić kabinę. Do zobaczenia później.

Staruszek Lee zachichotał, obserwując jego oddalającą się sylwetkę. Idź już!

skomentował staruszek Huang, przyglądając się z zaciekawieniem smukłej sylwetce Edmunda - Młodzi ludzie w dzisiejszych czasach zazwyczaj unikają małżeństw i randek w ciemno. Jak to się dzieje, że ten młody człowiek tak swobodnie podchodzi do randek? W ogóle się nie krępuje".

Staruszek Lee roześmiał się serdecznie. "To musi być jego osobowość".

Sto metrów na wschód od Clearwater Hamlet, w tawernie Sunny Day.

Ta mała kawiarnia miała tylko około dziesięciu stolików, ale oferowała przyjemną atmosferę. O 16:00 zajętych było tylko kilka stolików. W najdalszym kącie siedziała młoda kobieta marszcząca brwi przy laptopie, a przy stoliku przy oknie siedziało dwóch przystojnych mężczyzn.

Mężczyzna po lewej miał na sobie elegancki garnitur, elegancko popijał kawę, a spod mankietu wystawał mu drogi zegarek. Z idealnie wyważonym uśmiechem zapytał: "Czy mogę zapytać, jaką specjalizację praktykuje dr Leaf?".

Strój Edmunda był znacznie bardziej swobodny - miał na sobie białą koszulkę polo, spodnie chino w kolorze khaki i białe trampki. Pomimo różnych stylów, obaj mężczyźni wyglądali na zrelaksowanych, pozbawionych nerwowości, którą zwykle odczuwa się podczas pierwszych spotkań.

Lucas Brightstar, elegancko ubrany mężczyzna, czuł się swobodnie dzięki częstym spotkaniom z klientami i dobrze wyćwiczonym umiejętnościom rozpoczynania rozmów z nieznajomymi. Z drugiej strony, komfort Edmunda wynikał z licznych randek w ciemno, na których był.

Siedząc naprzeciwko tego imponującego mężczyzny, Edmund nie mógł przestać podziwiać talentu Lady Hawthorne do swatania. W ciągu ostatniego roku był na piętnastu randkach w ciemno, a na każdej z nich spotkali się wybitni profesjonaliści z różnych dziedzin. Nie miał pojęcia, gdzie Lady Hawthorne znalazła takie bogactwo utalentowanych ludzi.


Rozdział 2

Edmund Leaf odchylił się do tyłu na krześle, z figlarnym uśmiechem na ustach odpowiadając: - Jestem na chirurgii sercowo-naczyniowej. A ty, Lucas Brightstar? Jakim typem prawnika jesteś?

Jestem międzynarodowym prawnikiem specjalizującym się w prawie morskim - odparł Lucas Brightstar, a z jego twarzy biła pewność siebie.

Zainteresowanie Edmunda wzrosło. Spotkał już kilku prawników podczas randek w ciemno, ale byli to głównie prawnicy kryminalni. To było jego pierwsze spotkanie z kimś z tej branży. Więc musisz pracować z firmami spedycyjnymi? Często wypływasz w morze?

Lucasa Brightstara przyciągnęła czarująca postawa i przystępna natura Edmunda. Nie bardzo. Zazwyczaj nie wypływam w morze, ale sporo podróżuję po świecie.

Lucas zawahał się przez chwilę, po czym dodał: - Czy to panu przeszkadza, doktorze Leaf?

Edmund machnął lekceważąco ręką. Wcale nie. To nie ja podróżuję, więc nie miałbym nic przeciwko. Był całkowicie nieświadomy zadowolenia, które wyraźnie malowało się na twarzy Lucasa.

Ciekawość Edmunda wzrosła. Lucas, znasz wielu kapitanów? Czy któryś z nich zetknął się z piratami?

Widząc, że Edmund z ożywieniem włącza się do rozmowy, Lucas poczuł przypływ radości. Z uśmiechem rozpoczął ekscytującą opowieść: "Właściwie to tak! W zeszłym miesiącu statek towarowy przewożący drewno został zaatakowany przez piratów podczas rejsu przez Zatokę Adeńską. Statek, który był mocno załadowany, poruszał się wolno. Piraci mieli szybkie, zwinne łodzie. Sytuacja była napięta, ale na szczęście kapitan zachował zimną krew, a załoga była dobrze wyszkolona do radzenia sobie w sytuacjach awaryjnych".

Edmund słuchał, urzeczony ekscytującą opowieścią o tym, jak kapitan i jego załoga przechytrzyli piratów. Ale dopiero gdy Lucas zaprosił go na kolację, zdał sobie sprawę, że są na randce w ciemno. Chociaż Lucas miał pociągające cechy, Edmund nie poczuł żadnej romantycznej iskry.

Rumieniąc się z zażenowania i żalu, Edmund uśmiechnął się przepraszająco. "Och, przepraszam, muszę wkrótce pracować na nocną zmianę".

Lucas zamrugał na chwilę, po czym szybko zamaskował zaskoczenie uśmiechem. W takim razie spotkajmy się innym razem.

W dorosłym życiu "spotkajmy się jeszcze raz" rzadko obiecuje ciąg dalszy. Myśląc, że łaskawie zakończył randkę w ciemno, Edmund odpowiedział: "Jasne, czemu nie?".

Wychodząc z kawiarni, grzecznie pożegnał się z Lucasem. Gdy Lucas odjechał, Edmund zawrócił i ruszył w drogę powrotną do domu.

Gdy skręcił do Clearwater Hamlet, zauważył staruszka Lee pakującego szachy. Widząc wracającego Edmunda, zapytał: "Udało ci się?".

Edmund podszedł i pomógł mu odłożyć figury. Nie bardzo.

Staruszek Lee, doświadczony obserwator związków międzyludzkich u schyłku życia, potrząsnął głową. Najwyraźniej nie wkładasz wysiłku w znalezienie kogoś odpowiedniego; po prostu wykonujesz ruchy dla swoich rodziców.

Edmund zachichotał, postanawiając się nie kłócić. Po kilku chwilach pomógł Lee dokończyć pakowanie szachów. Chodź, staruszku Lee.

W windzie wpatrywał się w zapalające się cyfry i głośno ziewnął. Właśnie spędził ostatnie dwa i pół dnia na konferencji medycznej w Kingston, schowany w sali konferencyjnej pięciogwiazdkowego hotelu.
Mimo że był tylko słuchaczem i nie musiał prowadzić żadnych prezentacji, czuł się bardziej wyczerpany niż w typowym tygodniu pracy. Po zjedzeniu lunchu w domu planował uciąć sobie długą popołudniową drzemkę, ale telefon od mamy z przypomnieniem o randce w ciemno całkowicie zrujnował ten plan.

Za dwie godziny musiał iść do pracy na nocną zmianę. Opierając się leniwie o ścianę windy, zastanawiał się, co zamówić na wynos na kolację. Jego umiejętności kulinarne były w najlepszym razie nikłe - potrafił tylko ugotować makaron instant lub zrobić prostą zupę. Wyczerpał już lokalne opcje dostawy.

Po powrocie do domu Edmund opadł na kanapę, przewijając aplikację na wynos, ale nie znalazł nic, co by mu odpowiadało. Uznając, że może zabić czas, wyłączył telefon i chwycił poduszkę, pozwalając sobie na szybką drzemkę.

Po pół godzinie wstał, wziął prysznic i przygotował się do wyjścia do pracy.

Jadąc do szpitala Mercy, skierował się do stołówki, zamawiając miskę makaronu żeberkowego. W połowie posiłku naprzeciwko niego usiadł starszy mężczyzna z siwiejącymi włosami.

Edmund spojrzał na niego ze zdziwieniem. Profesorze Oak, co pana tu sprowadza?

Benedict Oak zachichotał, jego zwykle łagodna postawa zabarwiona była nutą frustracji. Moja żona wyjechała na wakacje.

Edmund nie mógł powstrzymać się od uśmiechu. Już za nią tęsknisz, co?

Benedict rzucił mu kpiące spojrzenie. Wróci pierwszym lotem jutro rano. Musisz sprawdzić pacjenta na oddziale dla osób specjalnej troski, zanim skończy się twoja zmiana.

Edmund obserwował mieszankę tłumionej radości i tęsknoty na twarzy starszego mężczyzny i nie mógł powstrzymać się od uśmiechu. Jasne, profesorze. Skup się jutro na odebraniu pani Oak.

Kończąc obiad, udał się do biura. Gdy zakładał biały kitel, ktoś zawołał: "Doktorze Leaf, mamy zaburzenia rytmu w łóżku 26!".

Już idę! Edmund odpowiedział, szybko zapinając swój identyfikator, aby rozpocząć kolejną pracowitą noc.

Po zajęciu się sytuacją na łóżku 26, udał się do sali operacyjnej. Szpital Mercy był znany w mieście i tętnił życiem pacjentów. Nocne zmiany były stosunkowo spokojniejsze w porównaniu do szalonych zmian dziennych, ale dzisiejszy wieczór nie był typowy.

O 4 rano na oddziale kardiologicznym dla dorosłych szpitala Mercy, Mira Lee była na nocnej zmianie, pracując od północy bez chwili wytchnienia. Jej czepek pielęgniarski leżał krzywo na jej głowie, ale nie miała czasu, aby go naprawić. Stojąc przy stanowisku pielęgniarskim, rejestrowała nowych pacjentów.

Powtarzała członkom rodziny pytania o numer identyfikacyjny pacjenta. Po trzech próbach starszy krewny nadal nie mógł go sobie przypomnieć. Sfrustrowana długimi godzinami pracy i napiętą nocą, miała ochotę pęknąć, ale jej oczy napotkały zatroskany wyraz twarzy starszego mężczyzny. Wzięła głęboki oddech i utrzymała łagodny ton. Czy ma pan numer telefonu do swoich dzieci? Mogę do nich zadzwonić.

Clara Rosendale minęła ją, wchodząc do pokoju lekarskiego. Nie wypiła ani łyka wody od czterech zakurzonych godzin, a jej gardło było spieczone.
W końcu, po pół godzinie, udało im się zakończyć pilne sprawy i odetchnęli z ulgą. Clara krzyknęła do Miry: - Co się ostatnio dzieje z doktorem Leafem? Za każdym razem, gdy jest ze mną na nocnej zmianie, nasze obciążenie pracą się podwaja. Może powinniśmy wysłać go do świątyni, żeby miał szczęście, kiedy w końcu zrobi sobie przerwę?".

Tak jak mówiła, ta bardzo przystojna postać w fartuchu laboratoryjnym pojawiła się przy biurku pielęgniarek - nikt inny jak temat ich dyskusji. Edmund Leaf właśnie wyszedł z sali operacyjnej po wyczerpujących sześciu godzinach na sali operacyjnej. Ni stąd, ni zowąd u kolejnego pacjenta pojawiło się krwawienie pooperacyjne i krwiak, co zmusiło go do ponownego zajęcia się sytuacją. W końcu uwolnił się na chwilę, skierował się prosto do lodówki z wodą, szybko wypijając dwie filiżanki - dopiero wtedy poczuł, że może złapać oddech.

Rozdział 3

Potargane czarne włosy Edmunda Leafa były spłaszczone pod jego chirurgicznym czepkiem, a kołnierzyk jego szarej koszuli wystawał spod białego płaszcza, pomiętego po gorączkowej nocy. Pomimo rozczochranego wyglądu, pozostał uderzająco przystojny - pełne czoło, prosty nos i jasna cera. Jego długie, zręczne palce, naturalnie przystosowane do władania skalpelem, trzymały papierowy kubek, a jego urocze, orzechowe oczy błyszczały w ciepłym uśmiechu. Dziękuję, drogie panie! Po pracy zjem z wami śniadanie w wybranym przez was miejscu".

Clara Rosendale nie wahała się ani chwili: - Chodźmy do Yue Flavor Inn.

Yue Flavor Inn była renomowaną kantońską restauracją w Kingston, znaną z autentycznych smaków i eleganckiej atmosfery, choć nie bez wysokich cen.

Udając złamane serce, Edmund przycisnął dłoń do piersi: - Jasne, czemu nie?

"Riiing, riiing!

Na dźwięk dzwonka telefonu cała trójka jęknęła zgodnie: "O rany, co teraz?".

Mira Lee odpowiedziała: "Halo, oddział kardiologiczny dla dorosłych".

Kilka sekund później rzuciła Edmundowi współczujące spojrzenie. Połączenie alarmowe.

Edward ze stęknięciem wyrzucił papierowy kubek do kosza i ruszył w stronę windy.

Po przybyciu na izbę przyjęć, spotkał się ze swoim przyjacielem, Syriuszem Greenfieldem, nocnym lekarzem dyżurnym. Wymienili znajome spojrzenia, gdy Syriusz poinformował go o pacjencie - młodym mężczyźnie po dwudziestce, który spadł z balkonu mieszkania na trzecim piętrze po pijackim zerwaniu. Cudem przeżył upadek, ale nie bez poważnych obrażeń: licznych złamań i krwotoku wewnętrznego.

Edmund szybko wrócił na salę operacyjną. Gdy wyszedł, słońce już wschodziło, a zegar wskazywał 8 rano. Dwa miesiące bez odpowiedniej przerwy, w połączeniu z dwoma i pół dniami konferencji, już go wyczerpały. Po całej nocy chaosu na ostrym dyżurze był bliski załamania. Mira i Clara, wraz z innymi pielęgniarkami z nocnej zmiany, już skończyły pracę. Edmund upewnił się, że wysłał każdej z nich niewielką premię pieniężną jako podziękowanie.

Gdy już miał wyłączyć telefon, zadzwoniła Beatrice Hawthorne. Spojrzał na ekran i westchnął, odbierając połączenie na głośniku, jednocześnie nalewając sobie szklankę wody. Tak, Beatrice? Co słychać?

Troska Beatrice pojawiła się wyraźnie na linii. "Pracowita noc?

Edmund potarł bolące skronie i wypuścił znużone: "Tak, wiesz, jak to jest - bez przerwy".

Chciałabym, żebyś poszedł do domu i odpoczął, ale muszę zapytać - jak poszło spotkanie z Lucasem wczoraj po południu?

Wiedział, że o tym wspomni. Leniwym tonem odpowiedział: "Szczerze mówiąc, nie było najlepsze. Żadnej iskry.

Przez chwilę Beatrice milczała, ale szybko się ożywiła. Nie martw się! Będziemy przedstawiać ci ludzi, dopóki nie znajdziesz swojego odpowiednika. Skoro o tym mowa, twoja ciotka właśnie powiedziała mi, że jej siostrzeniec z Ameryki wkrótce przyjeżdża do Kingston. Będzie pracował w finansach, a zanim jeszcze tu dotrze, wszystkie startupy będą się o niego bić. Jest zdolny, przystojny - co za połów!".

Beatrice, mam dopiero 29 lat. Nie musimy się spieszyć".
"Ale ty masz 29 lat! Jeśli spotkasz kogoś odpowiedniego, randki potrwają jeszcze rok lub dwa, a kiedy wyjdziesz za mąż, będziesz po trzydziestce! A jeśli się nie uda? Kto wie, ile czasu może zająć znalezienie kogoś innego? Czas leci, Edmund. Mrugnij, a będziesz po czterdziestce - wtedy o wiele trudniej!

Gdy to mówiła, Edmund poczuł narastające poczucie pilności związane z szybkim upływem czasu.

Po prostu prześpij się i spotkaj z jej bratankiem dziś wieczorem - naciskała Beatrice.

Nie mogła czekać do jutra; dzisiejszy wieczór był koniecznością.

Z wielkim ziewnięciem Edmund wymamrotał: "Rozumiem".

Nie opierał się jej prośbom tak bardzo, ponieważ wyczuwał, że wahania nastroju Beatrice zwiększały się wraz z jej wiekiem, a jej troska o jego romantyczne życie przeradzała się we frustrację. Dla jej spokoju Edmund często przystawał na jej sugestie.

Innym powodem było to, że Beatrice miała talent do dobierania mu świetnych ludzi na randki w ciemno - nie było ani jednego niewypału w jego kilkunastu spotkaniach. Wszystkie jego randki były profesjonalistami o wysokich osiągnięciach z fascynującymi historiami życiowymi, bardziej fascynującymi niż jakiekolwiek plotki o celebrytach - tak jak Lucas z wczoraj.

Rozłączywszy się z Beatrice, postanowił przebrać się w swój pomarszczony biały płaszcz, zanim udał się na oddział specjalny, spodziewając się, że ich pacjent będzie na najwyższym poziomie. Zdejmując płaszcz odsłonił dobrze skrojoną szarą koszulę i eleganckie czarne spodnie. W dobry dzień ten strój oznaczałby, że jest wybitnym profesjonalistą, ale w tym momencie wielkie ziewnięcie sprawiło, że wyglądał na zmęczonego i nie imponującego.

Po spryskaniu twarzy wodą i przeczesaniu włosów dłonią, założył świeży biały płaszcz i zapiął guziki, po czym udał się na oddział dla osób specjalnej troski na 16. piętrze. Tuż przed wejściem do windy spotkał pielęgniarkę Evelyn Wang, która przywitała go z uśmiechem i podała kubek mleka sojowego. Edmund, wciąż nie jadłeś śniadania, co? Naczelna pielęgniarka poprosiła mnie, abym przyniosła to dla ciebie".

Edmund uśmiechnął się, pokazując swoje jasne, białe zęby, gdy przyjął kubek. Dziękuję, drogie panie.

Machając na pożegnanie, Evelyn odeszła z radosnym uśmiechem.

Dokończył mleko sojowe w prywatnej windzie i po wyjściu wyrzucił pusty kubek do kosza. Otwierając drzwi do pokoju nr 2 na oddziale dla osób specjalnej troski, z jego twarzy zniknęły wszelkie ślady zmęczenia; kiedy przyszło do pracy, był jak najbardziej biznesowy.

W pokoju nr 2 znajdował się Sylvan Longwood, prezes Highcrest Group. Chociaż Sylvan nie był jego pacjentem, był pacjentem szefa oddziału, Benjamina Oaka. Benjamin był jego mentorem i przełożonym - Edmund płynnie przeszedł do Szpitala Miłosierdzia po ukończeniu studiów, dzięki wskazówkom Benjamina. Przypomniał sobie swoją poprzednią wizytę, tętniącą życiem od ważnych gości, którzy żywo rozmawiali z Sylvanem, tworząc żywą atmosferę koleżeństwa.

Edmund zapukał do drzwi i usłyszał surowy głos nakazujący: "Wejść".

Pchnął drzwi, uśmiechając się: - Dzień dobry, Sylvan! Benjamin został zatrzymany w jakiejś sprawie.

Drzwi skrzypnęły, ostry dźwięk porcelany szorującej o wypolerowaną podłogę odbił się nieprzyjemnym echem w cichym pokoju.


Rozdział 4

Edmund Leaf poczuł dziwne uczucie pod stopami, co skłoniło go do spojrzenia w dół. Jego prawy but nadepnął na odłamek porcelany. Na szczęście jego buty były wysokiej jakości; w przeciwnym razie mógłby nabawić się tężca. Wokół odłamka na podłodze leżały porozrzucane kawałki ceramiki, różniące się wielkością.

Pod nieobecność zwykłego asystenta Nathaniela Highcresta, przy oknie stał nieznajomy mężczyzna z rękami w kieszeniach. Kiedy Edmund napotkał jego spojrzenie, zauważył, że wyraz twarzy mężczyzny jest niewzruszony i emanuje z niego niezaprzeczalna presja.

Edmund zawahał się przez chwilę, po czym przeniósł uwagę na Sylvana Longwooda. "Nathanielu, może powinienem wrócić później.

Prawie siedemdziesięcioletni Sylvan Longwood miał surowy wyraz twarzy i pomachał lekceważąco: "Nie ma potrzeby, chodź tutaj".

Pracując przez kilka lat w swojej branży, Edmund spotkał się z różnymi sytuacjami. Gdy początkowy szok minął, zebrał się w sobie i ostrożnie ominął odłamki, kierując się do łóżka, by zbadać Sylvana. Sylvan był hospitalizowany z powodu strukturalnej choroby serca. Zabieg był minimalnie inwazyjny i z powodzeniem zastąpił uszkodzone zastawki.

Z intensywnym skupieniem, Edmund przyłożył stetoskop do jego klatki piersiowej, słysząc, jak dźwięki zastawek rezonują normalnie. Kończąc serię kontroli, podniósł z szafki butelkę antykoagulantów i lekko nią potrząsnął. Nathanielu, dobrze wracasz do zdrowia. Musisz kontynuować przyjmowanie tego leku i trzymać się lekkiej diety; unikaj wszystkiego, co zbyt słone.

Te instrukcje były zazwyczaj przekazywane członkom rodziny pacjenta. Jednak w obliczu nieobecności żywego asystenta i mężczyzny przy oknie, który emanował siłą znacznie silniejszą niż zwykle autorytatywna obecność Sylvana, Edmund poczuł się zmuszony, by zwrócić się bezpośrednio do Sylvana.

Na oddziale królewskim panowała cisza, a atmosfera była pełna napięcia. Na dźwięk jego słów, mężczyzna przy oknie ponownie spojrzał na Edmunda, a w jego głęboko osadzonych oczach pojawił się błysk zaskoczenia.

Unikając bezpośredniego kontaktu wzrokowego, Edmund pospiesznie robił notatki, zapisując spostrzeżenia, jednocześnie pragnąc zniknąć z tej burzliwej sceny.

Nagle ciszę przerwał dzwonek telefonu. Sylvan, wciąż zamyślony, podniósł słuchawkę. Gdy zobaczył identyfikator dzwoniącego, jego zachowanie zmieniło się, a przez jego surową twarz przebił się uśmiech. Lord Seatman.

Na wzmiankę o "Lordzie Seatmanie", mężczyzna przy oknie zadrwił, kpiąc z Sylvana ostrym spojrzeniem pełnym sarkazmu.

Chociaż Edmund był skupiony na pisaniu, nie mógł nie słyszeć. Ogarnął go niepokój; wyczuł, że zaraz dojdzie do konfrontacji. Gorączkowo skończył notować kilka ostatnich słów, schował pióro i powiesił schowek u stóp łóżka, gotowy do szybkiej ucieczki.

Edmundzie, ożenisz się ze mną?

Co?

Niespodziewane pytanie zmroziło Edmunda.

Zastanawiając się, czy się nie przesłyszał, spojrzał na mężczyznę przy oknie i zmarszczył brwi w zakłopotaniu.
Nathaniel Highcrest wyjaśnił: "Dobrze słyszałaś. Wyjdziesz za mnie?

To nie była halucynacja.

Ale co to w ogóle znaczyło?

Edmund skupił się na mężczyźnie, który miał na sobie czarną koszulę z podwiniętymi rękawami, odsłaniającą silne, muskularne nadgarstki. Opierał się swobodnie o framugę okna, a jego wyrzeźbiona twarz miała tak obojętny wyraz, jakby dyskutował o cenie kapusty, a nie proponował małżeństwo.

Może gorączkowa rozmowa telefoniczna z okazji ślubu jego matki w końcu do niego dotarła, a może był po prostu zmęczony po długiej nocnej zmianie, ale gdy jego wzrok spotkał się z przeszywającym spojrzeniem Nathaniela, Edmund wymamrotał: "Jasne".

"Smash."

Drogi, wykonany na zamówienie telefon rozbił się z impetem obok Nathaniela Highcresta, lądując bez szwanku na podłodze.

Edmund poczuł, jak przechodzi go dreszcz, a jego umysł powraca do rzeczywistości: Co, u licha, właśnie się stało?

Zazwyczaj stoicka postać Sylvana Longwooda płonęła wściekłością, skierowaną na jego syna. Myślisz, że nie istnieję? Próbujesz wpędzić mnie do wczesnego grobu?

Ignorując własne zdrowie, Sylvan zaczął działać instynktownie, a Edmund natychmiast sprawdził, czy nie ma żadnych oznak niepokoju. Na szczęście wszystko wyglądało stabilnie.

Niezwykle spokojny w obliczu szalejącego gniewu Sylvana, Nathaniel jedynie poprawił swoją postawę, prostując się jak dumne drzewo. Skinął w stronę drzwi, cicho ponaglając Edmunda do wyjścia.

Edmund, czując się niezręcznie, potarł kark i na palcach wyszedł z pokoju.

Gdy znalazł się na zewnątrz, przewrócił oczami. Naprawdę? Czy właśnie zgodził się poślubić kogoś bez rozważenia konsekwencji? W końcu byli w środku poważnego sporu rodzinnego, a sposób, w jaki Nathaniel to powiedział, najwyraźniej miał sprowokować jego ojca. Co on sobie w ogóle myślał, wskakując tak bez zaproszenia?

Przynajmniej był poza ogniem krzyżowym; wzniosłe pochodzenie tej dwójki było jak lśniąca tarcza; kiedy kurz opadnie, będzie tylko przypisem w ich rodzinnym dramacie.

Myśląc o tym, Edmund pozbył się resztek żalu. Potrząsnął głową i wrócił do biura; potrzebował drzemki. Pracował na oparach i jeśli wkrótce się nie prześpi, może stać się ofiarą własnego wyczerpania.

Po powrocie do biura nie mógł pozbyć się obaw o zdrowie Sylvana po tym, co się właśnie wydarzyło. Spostrzegłszy zastępcę dyrektora Sampsona Brighta, Edmund wymyślił wymówkę, by ten wkrótce sprawdził stan Sylvana.

Na Oddziale Specjalnym Sylvan wciąż był wściekły z powodu prowokacji Nathaniela, a powaga jego statusu nie mogła uchronić go przed takim brakiem szacunku. Sprawował władzę od dziesięcioleci, przyzwyczajony do bycia uwielbianym i posłusznym, ale oto jego buntowniczy syn, który zmienił się drastycznie od czasów gimnazjum, teraz otwarcie mu się przeciwstawiał.

Twoja siostra może i jest uzdolniona, ale i tak wyjdzie za mąż. Jesteś moim jedynym synem, spadkobiercą rodu Highcrest. Jeśli nie chcesz zarządzać rodzinnym biznesem, to w porządku. Pomogę ci nawet znaleźć dobrego partnera, który przejmie stery, podczas gdy ty będziesz cieszył się jeszcze kilkoma latami wolności. Zaplanowałem wszystko z myślą o tobie, a jednak odrzucasz wysoko postawioną partnerkę - znakomitą absolwentkę programu finansowego Stanforda, która wspięła się po szczeblach kariery w rodzinnej firmie dzięki swojemu talentowi i wdziękowi. O co ci chodzi?
Nathaniel uśmiechnął się lekko: - Nie tylko ty jesteś zadowolony, ale jestem pewien, że Anastasia Highcrest również.

Anastazja była jego kuzynką.

Sylvan prychnął pogardliwie. Jakie znaczenie ma jej zadowolenie? Lady Seatman ma na ciebie oko.

Uśmiech Nathaniela był pusty i zimny, a jego ciemne oczy przypominały skupiska lodu. Mając ciebie za wzór do naśladowania, miałby wszelkie szanse, by jej zaimponować. W końcu jesteś mężczyzną, na którym się wzoruje, jego najlepszym przykładem.

Rozdział 5

Nathaniel Highcrest dostrzegł napięcie w powietrzu, gdy gniew powoli odpłynął z twarzy Nathaniela Longwooda, pozostawiając ją zimną i bladą. Jego spojrzenie stało się dociekliwe. Co chcesz powiedzieć?

Dobrze wiesz, o czym mówię. Conrad Kingsley, porzucając udawanie, nadepnął mocno na kawałek ceramiki, miażdżąc go pod stopami na drobne, białe odłamki. Jego ton był ostrzegawczy. Przestań podnosić swoje małostkowe żale i nie wykorzystuj mnie do wywierania presji na Clarę Highcrest.

Nie czekając na odpowiedź, odwrócił się i opuścił salę szpitalną. Korytarz oddziału królewskiego był cichy, a gdy szedł, pielęgniarka minęła go, niosąc tacę. Conrad zawołał do niej.

W międzyczasie dr Edmund Leaf przebrał się i ochlapał twarz wodą. Otworzył szufladę w swoim gabinecie, ale zawahał się przed sięgnięciem po kluczyki do samochodu. Zamiast tego podniósł telefon i wezwał podwózkę przez aplikację.

Gdy finalizował swój przejazd, obok niego stanęła rozkazująca postać. Zakładając, że to tylko członek rodziny pacjenta potrzebującego jego pomocy, westchnął wewnętrznie. Ale kiedy podniósł wzrok, znalazł się twarzą w twarz z uderzająco przystojnym i surowym mężczyzną. "Potrzebujesz czegoś?

Conrad stanął nad nim, jego wzrok spoczął na częściowo otwartej szufladzie. Widząc niebieski notatnik pod brązowym, uniósł brew i powiedział: "Chodźmy".

Gdzie? Edmund zapytał zdezorientowany.

Po nasz akt małżeństwa.

Te słowa uderzyły Edmunda jak ołowiany ciężar. Mówisz poważnie.

Wyraz twarzy Conrada zaostrzył się. Czy właśnie nie zgodziłeś się za mnie wyjść?

Chyba sobie żartujesz! Edmund odpowiedział z niedowierzaniem w głosie.

Nigdy nie żartuję z takich rzeczy. Wycofujesz się ze swojego słowa?

Edmund chciał zrzucić winę na swój stan umysłu, twierdząc, że był po prostu zdenerwowany, ale intensywność w oczach Conrada sprawiła, że się zawahał. Pośpiesznie szukał wymówek. Twój ojciec nie wyraził zgody.

To mój ślub. Nie potrzebuję jego zgody.

Edmundowi zakręciło się w głowie. Ale biorąc pod uwagę twoje pochodzenie, jeśli twoi rodzice tego nie zaakceptują, mogę mieć poważne kłopoty.

Już się tym zająłem. Nie będziesz miał żadnych problemów.

Potrzebował więcej wymówek. Myśl szybko, myśl szybko. Uzyskanie aktu małżeństwa wymaga mojego rejestru rodzinnego. Muszę wrócić do domu i poprosić o to mamę. Będzie chciała wiedzieć dlaczego, a jeśli powiem jej, że potrzebuję go do ślubu, wcale się nie zgodzi".

Conrad przyglądał mu się uważnie. W zeszły weekend widziałem cię na randce w ciemno. Nie podsłuchiwałem, siedziałem przy sąsiednim stoliku. Wspomniałeś, że to była twoja 14 randka. Twoja rodzina musi być chętna, byś się ustatkował".

Spojrzał na wpół ukrytą brązową książkę w otwartej szufladzie. Poza tym, twój rejestr rodzinny jest właśnie tam.

Edmund pochylił się, by to zobaczyć; na okładce brązowej książki widniał napis "Rejestr rodzinny" napisany błyszczącymi złotymi literami, na wpół odkryty pod niebieskim notatnikiem. Jak mógł zapomnieć, że jest w szufladzie?

Mieszkanie, w którym mieszkał, zostało pierwotnie kupione przez jego dziadków jako inwestycja. Po rozpoczęciu pracy w Mercy zdecydował, że jest to wygodne i wprowadził się tam. W zeszłym miesiącu dziadkowie naciskali na niego, aby oficjalnie przejął nieruchomość, a on niechętnie się zgodził. Tego dnia, po podpisaniu dokumentów, udał się bezpośrednio do pracy, zabierając ze sobą rejestr rodzinny i inne ważne dokumenty. Był tak zajęty, że zapomniał zwrócić je mamie.
"Potrzebuję aktu małżeństwa, aby uzyskać dostęp do funduszu powierniczego, a ty potrzebujesz kogoś, kto zapewni twoim rodzicom spokój ducha. Małżeństwo ze mną oznacza, że mogę towarzyszyć ci jako twój chłopak, kiedy ich odwiedzasz. Poza tym twoje życie w ogóle się nie zmieni. Za rok możesz się ze mną rozwieść, kiedy tylko zechcesz".

Conrad zdecydowanie przedstawił korzyści. Będę na ciebie czekał. Masz pięć minut na podjęcie decyzji. Jeśli się zgodzisz, przyprowadź swoją rodzinę i przyjdź mnie znaleźć.

Po tych słowach odwrócił się i wyszedł.

Edmund, obecnie lekarz prowadzący, nie miał własnego gabinetu. Grupa zwykle dzieliła swój czas między klinikę i salę operacyjną, więc posiadanie własnego gabinetu nie było wielkim problemem.

Gdy Conrad wyszedł, w Wielkiej Komnacie zapanowała cisza, z wyjątkiem Edmunda.

Wciąż próbował otrząsnąć się z szoku wywołanego propozycją małżeństwa złożoną przez Conrada. Fragmenty rozmowy ułożyły się w całość:

Widział go na randce w ciemno.

Potrzebował aktu małżeństwa, aby odblokować fundusz powierniczy.

Mógł być jego chłopakiem podczas wizyt rodzicielskich.

Po ślubie jego życie pozostałoby niezmienione.

Mógłby opuścić związek po roku.

Uzyskanie aktu małżeństwa brzmiało jak drobnostka, zwłaszcza w porównaniu do znoszenia kolejnych randek w ciemno. Chociaż randki w ciemno nie były całkowicie straszne, wielokrotne przechodzenie przez nie mogło być irytujące.

Ton Conrada podczas omawiania licencji małżeńskiej sugerował, że to nic wielkiego; to wrażenie pozostało w myślach Edmunda, prowadząc go do wyliczenia pozytywów tego układu. Jedynym minusem, o którym mógł pomyśleć, były potencjalne komplikacje majątkowe po rozwodzie, ale biorąc pod uwagę, że Conrad był synem Nathaniela Highcresta - pochodzącym z bogatego rodu - wątpił, by jego własny skromny majątek miał znaczenie.

Co dziwne, pomimo tego, że było to ich pierwsze spotkanie, czuł niewytłumaczalne zaufanie do Conrada.

Edmund wyjął z szuflady rejestr rodzinny, ważąc go w dłoni. Spoglądając na godzinę, zauważył, że pozostało trzydzieści sekund do zamknięcia pięciominutowego okna Conrada.

Pstryk!

Zamknął szufladę, ściskając rejestr rodzinny i ruszył w stronę drzwi.

Po wyjściu na zewnątrz, Conrad zauważył Edmunda wyłaniającego się bez żadnego zaskoczenia, jakby od początku wiedział, że Edmund się zgodzi.

Szli ramię w ramię w kierunku windy.

Czując senność, Edmund nie mógł powstrzymać się od ziewnięcia, co też po cichu uczynił.

Po wejściu do windy nacisnął przycisk pierwszego piętra, a następnie drugiego. Zapytał swobodnie: - Mój rejestr jest w Bright Valley. Spotkamy się w biurze urzędnika Bright Valley czy gdzieś indziej?

Conrad spojrzał na cienie pod oczami, dostrzegając ślady zmęczenia. Wyłączył światło w przycisku na pierwszym piętrze i odpowiedział: "Proszę za mną".

Jego ton był spokojny, ale nie pozostawiał miejsca na kłótnie.

Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Niezapomniane chwile zapomnianej miłości"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈