Stała w niepewności

Rozdział 1 (1)

==========

Rozdział pierwszy

==========

CARA

Jak złe może być więzienie? Mówię poważnie. Cela więzienna nie może być mniejsza od akademika, który w przyszłym tygodniu będę nazywać domem. I tak jak w akademiku, podają jedzenie, którego nie muszę gotować, i zapewniają pokój rekreacyjny i centrum treningowe. Hmm, to ostatnie nie jest zbyt dużą zachętą. Nie jestem za podnoszeniem ciężarów. Nie, zostawiam ten ciężar mojemu bratu. On jest sportowcem w rodzinie. Stukam palcami o usta, zastanawiając się nad opcjami. Przypuszczam, że centrum treningowe będzie konieczne. Będę musiał stać się twardy. Zbudować swoją wytrzymałość albo cierpieć będąc czyjąś suką. O mój Boże, całkowicie zamierzam być czyjąś suką!

"O czym ty do cholery myślisz? Twoja twarz jest cała wykrzywiona."

Moje spojrzenie przelatuje przez biały, pokryty pościelą stół i ląduje na parze dopasowanych brązowych oczu. Wpatrują się we mnie, jakbym straciła rozum. Być może tak jest. Wyprostowałam się na swoim miejscu i przeczyściłam gardło.

"Zastanawiałem się, jak złe będzie życie w więzieniu". Gryzę się w grymas, gdy oczy mojego brata rozszerzają się. Jego usta się otwierają, ale nic nie wychodzi. Wow, uczyniłem go pozbawionym mowy na jeden raz.

"Czy planujesz popełnić przestępstwo?" Równy ton Mii sprawia, że brzmi ona jak doświadczony detektyw. Jakby tego typu pytania były zadawane codziennie. Szalenie podoba mi się, że AJ i ona się zeszli. Jej sassiness jest idealnym uzupełnieniem zarozumiałości mojego brata.

"Być może. Jeśli nie mogę czegoś wymyślić." Odsuwam moje przecenione, na wpół zjedzone manicotti i opadam z powrotem na swoje krzesło. Jedzenie w Dida's Italiano Ristorante jest dobre, ale straciłem apetyt. Szkoła nawet się nie zaczęła, a zadania połykają mnie w całości.

"O czym ty mówisz?" Zmarszczone brwi i gruffness do tonu AJ jest ostrym przypomnieniem domu. Zawsze był dla mnie opiekuńczy, ale nic w porównaniu z mamą. Gdyby to od niej zależało, zawinęłaby mnie w folię bąbelkową i nie pozwoliła odejść. Ten poziom ochrony doprowadził mnie do najgorszego roku w moim życiu.

"To jest to zadanie. Pamiętasz, jak mówiłam ci, że będę najnowszą plotkarską felietonistką Uniwersytetu Cessna?". Ignoruję osłupiałe spojrzenie AJ i kontynuuję, gdy Mia przytakuje. On nie miałby pojęcia. Kiedy podzieliłam się tą wspaniałą nowiną, AJ był w drodze do domu z długiej podróży drogowej. "W każdym razie, rozmawiałem z Alanem, redaktorem naczelnym-slash-profesorem, i chce coś napisać do pierwszego tygodnia szkoły. Jak mam wymyślić coś tak szybko? Szkoła nawet się nie zaczęła."

"Jaka kolumna plotkarska? Co to ma wspólnego z zostaniem weterynarzem? Czy znowu zmieniłaś kierunek studiów?"

"Nie, nie zmieniłem." Przewracam oczami na oskarżenie mojego brata. Szkoła weterynaryjna zawsze była celem końcowym. Nie żeby wiedział. "Jeśli pamiętasz, mój mniejszy jest w komunikacji. Ponieważ nie wybrałem mojego mniejszego aż do przeniesienia ostatniego semestru, musiałem wziąć to, co zajęcia były dostępne. Mój doradca namówił mnie na tę klasę, co oznacza pracę dla gazety".

Dostanie się do szkoły weterynaryjnej jest niezwykle konkurencyjne. Z uderzeniem moja średnia ocen wzięła, desperacko potrzebowałem do beef mój zapis. Wybrałem komunikację, aby nauczyć się pisać granty. W tamtym czasie, plan brzmiał genialnie. Teraz już nie tak bardzo.

Mia robi pauzę, jej widelec, wypełniony risotto z homara, dyndał w powietrzu. "Musisz napisać artykuł, zanim jeszcze zacznie się szkoła?"

"Uh-huh, i nie widzę, jak to jest możliwe. Jakie brudy mogę wykopać z domu? To nie jest tak, że artykuł wyląduje u mnie na kolanach." Macham rękami w powietrzu, gdy mój głos się podnosi. "To dlatego chcę udusić mojego redaktora. Osobiście uważam, że Alan mnie nienawidzi. Trzyma urazę z jakiegoś powodu. Nie zdziwiłbym się, gdyby przydzielił to niemożliwe zadanie, próbując ustawić mnie na porażkę."

Stwardniały wyraz AJ sprawia, że kurczę się z powrotem w fotelu. Znam to spojrzenie. Nosi je, gdy uważa, że przesadzam. Ale tym razem mam rację. AJ nie jest w pobliżu, by być świadkiem tego, jak facet mnie traktuje.

"Jestem pewna, że tak nie jest. On nawet cię nie zna. Co powiesz na oglądanie praktyk piłkarskich? Może, zobaczysz tam coś, o czym będziesz mógł napisać".

"Plotki nie muszą być złe, prawda?". Linie zaniepokojenia przecinają czoło Mii. "To znaczy, nie mogę sobie wyobrazić, że to jest dobre wzmocnienie morale."

Jej pytanie sprawia, że żołądek mi się skręca. Kiedy po raz pierwszy przydzielono mi ten projekt, myślałem, że to będzie zabawa. Nawet ekscytujące. Ale im więcej o tym myślę, tym mniej jestem zachwycony. Byłem już w Filadelfii odbiorcą plotek. To jest do bani.

"Podniosłem tę kwestię, kiedy Alan zadzwonił, ale dość szybko odrzucił moje obawy. Myślę, że ma coś przeciwko sportowcom. Może był ostatnim dzieckiem wybranym do drużyny na zajęciach z w-fu?" Tak jak ja. Niezależnie od jego wymówki, cała sprawa pozostawia w moich ustach zły smak. Podnoszę moją prawie pustą szklankę z wodą i marszczę czoło. Kelnerka nie sprawdzała nas już od jakiegoś czasu. "Gdybym nadal tu pracował, ta szklanka nie byłaby pusta".

"Bo byłaś taką gwiazdorską kelnerką?" AJ deadpans, a Mia o dławi się kęsem, który trafił do jej ust.

"Nie byłam taka zła." Wiem, że się droczy, ale jego słowa uderzają blisko domu. Może nie byłem straszny, ale nie byłem też dobry. Potrzeba wiele umiejętności i cierpliwości, aby czekać na publiczność. Mam tolerancję w pikach; po prostu zdarza mi się być dla czworonożnej odmiany. "Poza tym, to ty nie chciałeś, żebym pracował, pamiętasz? Powód mojego odejścia i w ogóle."

"A ja stoję przy tym, co powiedziałem. Musisz cieszyć się tymi ostatnimi dwoma latami undergrad." Jego szczerość zmiękcza moje serce, jeśli tylko chwilowo. "Czy rozmawiałeś ostatnio z mamą? Narzekała, gdy ostatnio z nią rozmawiałem."

"Nie ostatnio. Zadzwonię do niej jutro." Chwytam swoją szklankę, żeby zwilżyć suche gardło i przeklinam pustkę. Moje relacje z mamą były napięte przez ostatnie kilka lat. AJ jest moim facetem, ale nienawidzę, gdy wślizguje się w rolę moderatora.




Rozdział 1 (2)

"Przepraszam wszystkich," Lexie, moja najlepsza przyjaciółka i była koleżanka z pracy, mówi, gdy wchodzi do naszego prywatnego pokoju niosąc bardzo potrzebny dzbanek z wodą. "Wygląda na to, że teraz ja będę waszą kelnerką."

"Co się stało z ostatnią dziewczyną?" pytam, ale to dość łatwe do odgadnięcia.

Usta Lexie spłaszczają się do cienkiej linii, a ona oczyszcza gardło przed mówieniem. "Znalazła inne źródło dochodu".

"Poważnie?" Rzucam bratu spiczaste spojrzenie. "Mówiłam ci, że pan Monroe jest niemożliwy".

"Dobra, dobra." Śmieje się, wystawiając ręce w górę w szyderczej obronie. "Wiem tylko, że kiedy pracowałeś, podszedłem do jednego wkurzonego klienta i zaczerwienionego kierownika".

"Tak, cóż, to nie moja wina, że kobieta wyszła za dupka". Dzbanek, który niosłem przypadkowo rozlał się na nią, oblewając całą przednią stronę jej koszuli lodowatą wodą. Potknąłem się do przodu, gdy ręka jej męża wylądowała na tylnej części mojego uda. "To nie była też moja wina, że miała na sobie cienką białą koszulę z cieńszym stanikiem".

Wszyscy się śmieją oprócz mnie. Wciąż czuję się źle i nie winię tej pani za to, że była zakłopotana - mogłaby ciąć szkło tymi twardymi jak diamenty sutkami, które uczyniłyby ją zdecydowaną zwyciężczynią w konkursie mokrego podkoszulka - ale nie musiała być taka podła. Zażądała, żeby mnie zwolnili na miejscu. Zanim poszedłem za panem Monroe do jego biura tej nocy, mój brat wszedł do restauracji. Jego obecność wystarczyła, by królowa lodu się roztopiła. Okazało się, że była wielką fanką Dodgersów. No proszę. Kilka słodkich słów i autograf później, moja praca była zabezpieczona, a "słowo" Monroe'a było niczym więcej niż nic nie znaczącym ostrzeżeniem. Mój brat, początkujący łapacz Dodgersów, uratował dzień. Albo uratował mnie. Znowu.

Tłumię westchnienie i udaję uśmiech, próbując desperacko odpędzić mrowienie przeszywające tył mojej szyi. Kieruję rozmowę z powrotem do mojego obecnego problemu. "Pójdę do kampusu w poniedziałek i dowiem się, kiedy drużyna piłkarska ćwiczy. Może, znajdę coś godnego, o czym będę mógł napisać".

"Brzmi jak dobry plan. Większe pytanie brzmi... Czy będziesz stronniczy, jeśli chodzi o baseballistów?" AJ ćwierka brwi, dobrze wiedząc, co to pytanie robi ze mną. Nie biorę przynęty. Powiedzmy sobie szczerze, nie jestem.

"Zamierzasz wygrać i dostać się do playoffów?"

Mia śmieje się, gdy AJ marudzi. "Zrobimy to."

"Nie możecie sobie pozwolić na przegrywanie kolejnych meczów, Gonzalez," ganię.

"Wiem. Mamy to." Po chwiejnym początku sezonu jego drużyna siedzi z przewagą jednego meczu przed Giants w wyścigu o dziką kartę. I tak, dzika karta jest najlepszą nadzieją drużyny na awans. Arizona jest na szczycie dywizji z sześcioma punktami przewagi. Matematycznie Dodgersi nie są wyeliminowani, ale to wymagałoby cudu. Diamondbacks są trudni w tym roku.

"Nie mam wątpliwości, że moja drużyna odniesie zwycięstwo" - wtrąca Lexie.

AJ macha ręką w kierunku zdrajcy. "Widzisz, o tam. Teraz jest prawdziwą fanką."

"Nieważne. Moje serce należy do Phillies."

"Tak, jestem trochę rozdarta" - przyznaje Mia, strzelając do mnie nieufnym spojrzeniem, zanim zagryzła wargi. Nienawidzę tego. Nienawidzę tego, że czuje się winna na samą wzmiankę o swoim bracie. Brzydota otaczająca nasze rozstanie nie powinna dotyczyć jej.

"Przynajmniej będziesz kibicować Dodgersom w playoffach. Phillies nie mają w tym roku szans." Lekka protekcjonalność w tonie AJ podnosi brew Mii, ale kto może go winić? Brat Mii zajął stanowisko AJ-a. Między Drake'em a AJ nie ma żadnej straconej miłości. Nienawidzę go z moich osobistych powodów. Ale pomimo doskonałych wyników Drake'a, drużyna nie miała sztampowego sezonu. Jest to dalekie od poprzednich dwóch lat.

"Nie zapeszaj nas" - uzupełnia Lexie, nalewając AJ-owi wody.

"Jesteś tym, który miał całą wiarę w nas nie mniej niż trzy minuty temu," AJ huffs.

"To co innego. To ja." Odwraca się w stronę szklanki Mii, napełnia ją, a potem stawia dzbanek na stole. "Czy jesteś podekscytowana rozpoczęciem szkoły w przyszłym tygodniu?".

"Tak, to już dawno za nami".

"Jestem z ciebie dumna, Mia, że wracasz. Nie mogę uwierzyć, że obie moje dziewczyny będą razem w szkole" - chwali się AJ i wygląda na dumną. Jest tylko jedna zasadnicza różnica-AJ nie płaci za naukę Mii, tak jak za moją. Nie żeby nie próbował, ale ona odmówiła jego pomocy. Nie jestem w stanie odrzucić jego dobroczynności. Mój brat zawsze przychodzi mi na ratunek. Myślę o problemach, które miałam w zeszłym roku. Problemach, które spowodowałem. Gardło nagle mi zasycha i sięgam po pełną teraz szklankę z wodą. Mia uśmiecha się do mnie ciepło, ale surowo przypomina o moich błędach z przeszłości.

Moje spojrzenie krąży po sali zarezerwowanej dla celebrytów i sławnych ludzi. Może powinnam być zaszczycona, siedząc tu w odosobnieniu od społeczeństwa, ale jedyne, co teraz czuję, to zamykające się ściany. I co jest z tą temperaturą? Pan Monroe chyba podkręcił ogrzewanie, mimo osiemdziesięciu stopni. Lexie zdaje się zauważać mój nagły upadek. Szturcha mnie w ramię i każe iść za sobą.

"Zaraz wracam", mówię AJ i Mii i podążam za Lexie na zewnątrz. Kiedy wychodzimy z pokoju, biorę głęboki oddech. "Dzięki, dziewczyno".

"Nie ma sprawy. Mam zamówienie na drinka, które muszę zrealizować."

Idę za nią w milczeniu. Rozmowa, skreślić, że, myślenie o moim ex sprawia, że jestem niespokojny. Minęło kilka miesięcy. Miałam mnóstwo czasu, żeby się z nim pogodzić. I mam go już za sobą. To po prostu żenujące, jak bardzo się w niego zaplątałam. Przeprowadzka do Kalifornii i przeniesienie się do nowego college'u ma być moim nowym początkiem. Coś jak powtórka z rozrywki. Nie jestem pewna, jak pisanie kolumny plotkarskiej ma się do tego.

Docieramy do baru, a Lexie składa zamówienie na drinka u nowego barmana. Nie przesadzam. Utrzymanie pomocy w tym miejscu jest niemożliwe.

"Prawdziwym powodem, dla którego chciałam cię tu zaciągnąć, jest ten pyszny człowiek-cukier ostrzegawczy w sekcji D. To jeden z najlepszych w CU". Ona odwraca się do mnie z bladą blond brwią podniesioną, wyzywając mnie do spojrzenia.

Śmieję się, jednocześnie zabezpieczając bobby pin pracujący luźno z mojego koka. Jakby obietnica gorącego faceta nie była wystarczającą przynętą, ona podrzuca deser Cessna University's finest, aby mnie zaczepić. Jak mogłabym się oprzeć, żeby nie zerknąć? Z umiejętnościami, których zazdrościłby mi Ethan Hunt, wślizguję się w tryb zwiadowczy i przesuwam wzrok za otwarty bar. Mój stary szef stoi obok wejścia do kuchni w głębokiej "rozmowie" z kelnerem. Biedny dzieciak. Z jego wyrazu oczu wynika, że bierze na siebie to, co kiedyś było zarezerwowane dla mnie.




Rozdział 1 (3)

"Pospiesz się i patrz już," Lexie mówi przez śmiech. "Czas uwagi Monroe'a jest krótki. On będzie w górę w mojej twarzy następny."

Zapewniona, że nie otrzyma nagany, obracam się, aż moje plecy oprą się o drewnianą krawędź i zerkam przez otwarte wejście do jadalni. Moje spojrzenie ląduje na facecie, wyglądającym w każdym calu tak pysznie, jak opisała to Lexie. Jego piaskowo-blond włosy są krótko przycięte po bokach i mają prawie kolczastą górę. Nie potrafię określić koloru jego oczu. Spogląda na swój telefon, ściskając brwi i uderzając palcem w ekran. Jakby każde mocne uderzenie przekazywało jego ton. Tajemnicza osoba nie może cię widzieć. Oszczędź swoją klawiaturę. Zamiast tego wyślij emoji z gniewną miną lub kilka wykrzykników.

Robi pauzę, linia szczęki ustawiona w determinacji. Chwilę później potrząsa głową i znów wbija wzrok w ekran, wyraźnie nie rozumiejąc mojego mentalnego przesłania. Ktoś nacisnął jego gorący przycisk.

Wirujący szum mieszającego się lodu informuje mnie, że drink jest już prawie gotowy. To nie ma znaczenia. Nie ruszam się z miejsca. Jestem zbyt zajęty sprawdzaniem czarnego T-shirtu pana Deliciousa rozciągającego się na tych szerokich ramionach. Swobodnie ubrany, biorąc pod uwagę otoczenie, emanuje postawą "nie obchodzi mnie to". Sposób, w jaki się zachowuje, pachnie pewnością siebie. Widziałem już takie ramiona jak jego. W zasadzie te same chude mięśnie i silne przedramiona wyglądają znajomo. Zbyt znajomo.

"To sportowiec!" Oskarżenie w moim głosie zwraca uwagę pobliskiego stolika. Uśmiecham się do nich przepraszająco, a potem besztam Lexie. Barman ustawia za nami swojego drinka, ale ja nadal glajcham na osobę, która wie o mojej zasadzie "no-dating-athletes".

Lexie śmieje się pod swoim oddechem i podnosi swojego drinka. "Nie można dostać jeden obok ciebie. Nie nazywają go Modern-day Babe Ruth dla piekła."

"Naprawdę. Zmusiłeś mnie do sprawdzenia gracza w baseball ze wszystkich rzeczy?" Moja zasada podwaja się dla graczy w baseball. Są najgorsi. A ja powinnam wiedzieć. Jestem cholerną królową wiedzy, jeśli chodzi o randki z nimi.

"Co? Więc, jest kapitanem drużyny baseballowej. To nie zmienia faktu, że Braxton Smith jest nadal gorący." Udaje curtsy, równoważąc swój napój na małej, okrągłej tacy. "Nie ma za co."

Zdradziecki głos ciągnie się za mną, gdy ona się oddala. Potrząsam głową, a moje spojrzenie powraca do Pana Pysznego. Jego randka dołącza do niego, a ja nie przegapiłam jej ręki, która dotyka jego wybrzuszonych bicepsów, gdy przechodzi obok niego na swoje miejsce. Nie trudno też przeoczyć uwodzicielskie spojrzenie, jakim ją obdarza, gdy odrzuca swoje długie, kasztanowe loki przez ramię.

No i proszę. Może to jego dziewczyna, a on nie jest jak mój były chłopak, z braku lepszego słowa. Nazwałabym Drake'a byłym kutasem, ale to nie brzmi dobrze. Kiedy przyszło co do czego, to byłam dla niego wszystkim. Środkiem do wyładowania się, kiedy nikogo innego nie było w pobliżu.

Odgryzam gorycz, która podchodzi mi do gardła, i pcham się do przodu. Moje pięty stukają o drewniane deski, ale moje myśli krążą wokół nadchodzącego jesiennego semestru i moich obowiązków.

Jak pisanie artykułów o wspomnianych sportowcach.

Kiedy docieram do wejścia do jadalni, rzucam jeszcze jedno spojrzenie w stronę szczęśliwej pary. Współczesny Babe Ruth stoi i kładzie rękę na małej części pleców swojej partnerki. Ich na wpół zjedzone jedzenie leży na stole, a kiedy prowadzi ją w stronę wyjścia, nie mogę się powstrzymać od zastanowienia, dlaczego wychodzą tak nagle. Jego partnerka uśmiecha się do niego, gdy on trzyma dla niej drzwi. Przynajmniej nie wychodzi wściekła, oceniam.

Z szybkim potrząśnięciem głową obracam się na pięcie, wchodzę z powrotem do baru i kieruję się prosto do łazienki, cały czas zastanawiając się, dlaczego w ogóle mnie to obchodzi. To, co robi lub nie robi ze swoją randką, to nie moja sprawa. Nawet go nie znam. Jest słodki i gra w baseball. Ten grzesznie słodki uśmiech zmieszany z byciem dobrym graczem to toksyczna kombinacja. Nie mówiąc już o tym, że ma randkę. Więc znowu zadaję sobie pytanie, dlaczego mnie to obchodzi?

Przy umywalce w łazience opryskuję twarz wodą i uspokajam oddech. Nie wiem, skąd ten nagły niepokój. Musi wynikać z samego wspomnienia o Drake'u. Jego imię może nie zostało wypowiedziane na głos, ale pamięć o nim krzyczy głośno. Nie mogę całkowicie uciec od sportowców - nie, kiedy mój brat gra w głównych ligach - ale dobrze mi szło unikanie ich w CU.

Wydymam oddech i wpatruję się w przerażone, załzawione odbicie. Co do cholery jest ze mną nie tak? Jestem silniejsza niż to. Nie pozwolę, żeby kolejny gorący sportowiec zredukował mnie do zauroczonej dziewczynki, pozostawionej na pastwę losu. Nie będę taką osobą. Już nie. Wyprostowałam kręgosłup i uniosłam podbródek. Mam to.

Nosząc moją udawaną brawurę jak odznakę, maszeruję z powrotem do baru, ale dwie rzeczy dzieją się jednocześnie. Oddech mi się urywa dokładnie w momencie, gdy drewniana podłoga z desek wypacza się pod moimi stopami i potykam się do przodu. To moja wymówka, kiedy wpadam na kelnera, a kalmary i smażone grzyby rozpryskują się w chrupiącym, smażonym bałaganie. Odgłosy brzęku naczyń rozbrzmiewają wokół mnie, gdy zamarzam, a następnie spoglądam w kierunku rzeczywistego powodu mojego upadku. Moje spojrzenie na ułamek sekundy zatrzymuje się na pewnym blondwłosym facecie. Braxton Smith. Jest z powrotem przy barze, siedzi przy jednym z bocznych stolików, ale kobieta, która mu towarzyszy, jest teraz blondynką.

Dwie randki w ciągu jednej nocy? W tej samej restauracji? Odważne posunięcie, jeśli kiedykolwiek je widziałam.

Zmuszam się, by odwrócić wzrok, zanim skończę jarząc się na niego. Niewiarygodne. Co za świnia. Złość mnie ogarnia. Wściekłość nie na siebie - to nie moja sprawa, co on robi - ale zrodzona z empatii dla dziewczyn. Prawdopodobnie są takie jak ja i nie wiedzą, że wiele kobiet paraduje wokół niego jak kupujący w Czarny Piątek podczas wyprzedaży BOGO.

"Tak mi przykro", mówię, gdy opadam na kolana i zbieram kawałki rozbitych talerzy. Przeklinam siebie, że pozwoliłem temu facetowi nawet dostać się do mnie. Ale może to nie on, a fakt, że nadal noszę w sobie bolesne uczucia nad moim byłym. Nie chcę go z powrotem. W rzeczywistości nie chcę go nigdy więcej widzieć, ale ta deklaracja nie neguje uczuć, które miałam wobec niego. To boli być wykorzystywanym.

"Nie martw się, proszę pani. Mam to", mówi kelner, zbierając większe kawałki.

Stoję i dopasowuję swoją bułkę. Moje stopy niosą mnie obok patronów, w tym oszukującego kapitana drużyny baseballowej, w drodze powrotnej do prywatnego pokoju. Przygryzam wargę. Nie mogę zwalać wszystkiego na mojego byłego Drake'a. Wiedziałam o innych dziewczynach na początku i postanowiłam się tym nie przejmować. Po spędzeniu razem niesamowitego weekendu w jego domku naprawdę myślałam, że się dla mnie zmienił. Mój kochany brat poinformował mnie, że jest inaczej. To wciąż nie było wystarczające, aby mnie zniechęcić. Nope! Wciąż odbierałam każdy telefon i biegałam do niego jak piesek po smakołyk.

Musiało dojść do tego, że mój brat został sprzedany, a Drake świętował na moich oczach, wiedząc, jak bardzo cierpię, zanim zobaczyłem Drake'a Gunnera takim, jakim jest. Oczywiście, będąc drugorzędnym łapaczem drużyny, wślizgnął się na miejsce mojego brata, co naturalnie sprawiło, że był szczęśliwy. Ale stało się oczywiste, że nie dbał o mnie ani o moje uczucia. Kiedy próbował uprawiać ze mną seks gratulacyjny, wyszłam i pobiegłam do mieszkania brata.

Mój brat pomógł mi, po raz kolejny. AJ przeprowadził się do Los Angeles i za jego pieniądze przeniosłam się na ostatni semestr na Uniwersytet Cessna w Los Angeles. Trzymałam się na uboczu i skupiłam się na studiach. Wcześniej byłam poważna. Nigdy więcej nie pozwolę, żeby mężczyzna, a zwłaszcza sportowiec, mnie kontrolował.

Jesienny semestr rozpoczyna się w przyszły poniedziałek, wraz z moją najnowszą przygodą, i wiem dokładnie, jak oddać hołd moim koleżankom. To mój obowiązek, aby stanąć i walczyć.

Uważaj na współczesną Babe Ruth, zaraz poznasz swój odpowiednik. A ja właśnie znalazłam swoją historię.




Rozdział 2 (1)

==========

Rozdział drugi

==========

BRAXTON

Niepokój przepływa przez moje żyły i osadza się w żołądku - to niepożądane uczucie, które mnie zaskakuje. Opieram głowę o okno dwunastego piętra mojej siostry i patrzę, jak szczęśliwi pierwszoklasiści rozpraszają się po placu. Ich podekscytowanie jest niemal namacalne, gdy przenoszą rzeczy z całego roku do pokoju wielkości pudełka po krakersach. Dwa lata temu byłam w tej samej sytuacji - podekscytowana i zdenerwowana, ale gotowa na kolejne cztery lata.

Cztery lata.

Przekleństwo wymyka się z moich ust. Wszelkie uniesienia związane z poczuciem wolności już dawno minęły. Odpowiedzialność i wysokie oczekiwania zgasiły wszelkie szanse na bycie podekscytowanym. Junior year ma być zabawny. Coś w rodzaju okresu przejściowego przed ostatnim rokiem. Większość ludzi nie zaczyna szkoły z ogromną decyzją, która ciąży im nad głową. Ale ja nie jestem większością ludzi. Jestem Braxtonem Smithem - gwiazdą baseballu Uniwersytetu Cessna.

Shannon wdziera się przez drzwi akademika, ma jasne oczy i jest uśmiechnięta. Jestem prawie zazdrosny. "Czy to miejsce nie jest wspaniałe?"

"Ten akademik jest do bani. Wszyscy o tym wiedzą." Zsuwam się z szyby, pozostawiając za sobą ciepło z kalifornijskiego słońca.

"Wcale nie. Jest niesamowity."

"Jasne, jeśli lubisz zapach pięćdziesięciu lat spoconych świeżo upieczonych chłopców". Do diabła, jestem facetem. Nawet ja mogę przyznać, że jest pewien smród, gdy zbyt wielu hormonalnych facetów jest stłoczonych razem. Ale ten budynek jest oryginalny dla college'u i bez względu na to, co próbują kustosze, stalowość utrzymuje się w powietrzu.

"Nieważne." Jej spojrzenie odbija się między czterema bąbelkowymi, różowymi ścianami. "Uwielbiam to."

"Ok, dziwaku. Cieszę się, że jesteś szczęśliwa mieszkając w butelce po Pepto-Bismolu." To zarabia mi pół próby klepnięcia w ramię.

"To nie jest takie złe."

"Jest ohydnie, ale nie masz wyboru. Zmuszają pierwszoklasistów do przebywania w tej sali. Jestem zaskoczony, że jesteś tak podekscytowany. Większość ludzi postrzega ten akademik jako obrzęd przejścia." Ona szkli się na mnie, jakbym kłamała. "To prawda. Jest nawet takie powiedzenie na ten temat."

"Nie, nie ma."

"Uh, yeah, there is." Śmieję się i robię cudzysłów. "Jeśli możesz przetrwać te warunki życia, możesz przetrwać wszystko, co życie rzuca na ciebie". Włącznie z poważnymi decyzjami zmieniającymi życie. Utrzymuję swój uśmiech, ale słowa zawierają więcej prawdy niż chciałbym przyznać.

"Cóż, jestem po prostu szczęśliwa, że mam swoje własne miejsce." Wypuszcza z siebie zdyszany oddech, wyraźnie zirytowana. Porzucam przekomarzanie się.

"Mama i tata startują w porządku?"

"Tak! Koniec z byciem pod ich obserwacją. Jestem wolna i mogę robić, co chcę."

Moje oczy zwężają się. "Czy nie jesteś trochę dramatyczny? Zachowujesz się jakby nasi rodzice byli tyranami, co jest dalekie od prawdy."

"Poważnie?" Ona umieszcza swoje ręce na biodrach i strzela do mnie co-the-hell spojrzenie. "Więc, kiedy tata powiedział, 'to jest bardzo ważny rok dla ciebie, synu. Nie pozwól, aby cokolwiek, lub ktokolwiek, przeszkadzał", nie przeszkadzał?".

Nie odpowiadam. Nie ma sensu. Ona wie, że ma rację. Tata za bardzo naciska. Chce, żebym nie straciła koncentracji. To całe trzymanie oka na nagrodzie. Ma swoje powody, ale też nie musi się martwić. Po tym, co się stało, gdy skończyłam liceum, nie mam zamiaru mieć poważnego związku. To bez sensu.

"Więc co? Przekształcasz się teraz w imprezowiczkę?"

"O mój Boże, zostaw. Zabijasz moje mojo."

"Mówię poważnie. To nie jest przepustka, żeby nagle być dziką." Zachowanie mojej młodszej siostry mnie zaskoczyło. Zazwyczaj jest bardziej powściągliwa. Do mojego żołądka wkrada się nutka niepokoju. Czy będę musiała wysłać notatkę do każdego faceta, że jest poza zasięgiem?

"Nie każ mi żałować, że wybrałem ten college, Gee-Gee." Jej przeszywające spojrzenie ośmiela mnie do rzucenia jej wyzwania, podczas gdy ona nazywa mnie przezwiskiem, którego używa od czasów gimnazjum. Figlarnie popycha mnie w stronę drzwi. "Poważnie, idź. Chcę zorganizować mój wystrój, zanim pojawi się mój współlokator."

Niepewny, czy zostawić ją bez opieki, studiuję ją przez chwilę, zanim ustąpię. Jest dziś silniejsza niż wczoraj wieczorem. Nawet bardziej pieprzona. "I tak muszę się odbić. Mam swoje własne rozpakowanie do zrobienia. Niewiele udało mi się zrobić."

Obdarza mnie chytrym uśmiechem. "Dzięki za spotkanie. Potrzebowałam uciec od rodziców. Oni naprawdę się unosi, po-"

"Zależy im," przerywam. Nie ma potrzeby ponownego przeżywania powodów, dla których potrzebowała mnie ostatniej nocy. "Dodatkowo, jesteś ostatnią osobą, która opuszcza dom. Mama będzie miała ciężko."

"Wiem." Ona upuszcza głowę w dłoniach i jęczy. "Przestań sprawiać, że czuję się winna".

"Przepraszam. To nie jest moja intencja." Może powinienem dać jej trochę luzu. Ona nie zasługuje na to, by trzymać się najwyższych standardów kodeksu moralnego. Nikt mnie nie oceniał, kiedy przyszedłem, a Pan wie, że nie byłem święty. Poza tym, ona radzi sobie ze wszystkim dobrze, biorąc pod uwagę wszystkie sprawy.

"Kiedy zaczyna się trening?" pyta, chwytając pudełko oznaczone jako "osobiste", a następnie kładąc je na swoim łóżku.

"Oficjalnie, w przyszłym tygodniu". Nieoficjalnie, będę uderzał na siłownię później wieczorem. Byłem luzem te ostatnie tygodnie i strach waga kondycjonowanie Trener stawia nas przez.

Shannon zdejmuje pokrywę i przegląda stos zdjęć. Kąciki jej ust zakrzywiają się w uśmiech, gdy wyciąga zdjęcie i patrzy na nie przez chwilę. Odwraca ten uśmiech w moją stronę z determinacją w spojrzeniu. "Zabijesz to w tym roku".

"Tak, wiem."

"Jeśli zostaniesz powołany, pójdziesz?" Jej głos stępia się, a oczy tracą swój blask. Niepewność pazurów w górę mojego kręgosłupa. Ukrywanie prawdy przed Shannon zawsze było trudne.

"Oczywiście", zapewniam. Nawet jeśli chciałabym skończyć szkołę, nie ma sensu myśleć inaczej. Wybór został już za mnie dokonany. "To jest właśnie to marzenie".

"O ile jest twoje."

Przez chwilę zastanawiam się, czy ona czyta w myślach, ale strzepuję tę myśl. Dostanie się na studia jest największym marzeniem. Chcę osiągnąć obie rzeczy - trzymać dyplom w jednej ręce i kij w drugiej. Ale nie mówię o tym. Nigdy tego nie robię. "Wiesz, że kiedy pierwszy raz uderzyłem piłkę nad płotem, marzyłem, żeby trafić nią do McCovey Cove".




Rozdział 2 (2)

Jej usta drgają. "To może być trochę optymistyczne".

"Hej, daj mi trochę luzu. Jestem dobry. Poza tym, dorastałem oglądając Barry'ego Bondsa. Sprawił, że 'splash hits' wyglądały na łatwe."

"Wiem. Wiem." Zerka na zdjęcie w swojej dłoni.

"Nie mogę się doczekać." Mój głos zwęża się, ale ona jest już zbyt zajęta przypinaniem pastelowych klamerek do zdjęcia, by zauważyć mój brak entuzjazmu. Wpatruję się w zdjęcie po tym, jak zaczepia je do żyłki wędkarskiej rozciągniętej wzdłuż ściany przy jej łóżku. Zdjęcie jest starsze. Takie z nami dwiema i moim najlepszym przyjacielem, Noah. Pamiętam dzień, w którym zostało zrobione. Byłyśmy świeżo upieczonymi licealistkami, a Shannon była jeszcze w gimnazjum. To był czas, kiedy wszystko było prostsze. Noah i ja na boisku baseballowym grający dla czystej radości z gry.

Przygryzłem się do westchnienia. "Zostawiam cię w Margaret Locke Hall. Jeśli będziesz czegoś potrzebować, napisz do mnie SMS-a".

"Dam sobie radę", mówi przez ramię.

Z zapewnieniem, że moja mała siostra nie zamieniła się w imprezowiczkę, wychodzę, aby udać się do mieszkania jock. Juniorzy i seniorzy mają przywilej dzielenia czteropokojowych domów rozciągniętych wzdłuż obrzeży kampusu. Technicznie nie mam dostępu do domu aż do przyszłego tygodnia, kiedy to dwóch moich kumpli dołączy do mnie na weekend, ale "status gwiazdy" wiąże się z pewnymi przywilejami. Udało mi się pociągnąć za kilka sznurków i moje rzeczy zostały dostarczone razem z rzeczami Shannon.

Pang wyrzutów sumienia uderza moje jelita na utratę Ricka. Rick miał być czwartym facetem w domu, niedoszłym seniorem i piekielnie dobrym pierwszym basemanem. Kiedy został wybrany w czerwcu zeszłego roku, skorzystał z okazji. Odszedł wraz ze swoją średnią battingu .351. To gryzie, ponieważ oczekuje się, że będziemy pretendentami w College World Series. Ale tak właśnie dzieje się z drużynami, gdy gracze są wybierani - ciągłe przegrupowania.

Moje nogi niosą mnie przez trawiaste pole w centrum quadu, ciężar moich własnych decyzji przygniata moją klatkę piersiową, jakby mój spotter upuścił na mnie pięćsetfuntową sztangę. Ostatnią rzeczą, jaką chcę zrobić, jest zawiedzenie mojej drużyny. I to właśnie się stanie, niezależnie od tego, co wybiorę.

Kątem oka łapie mnie ściana luźnych hebanowych loków. Trochę za późno wyrywam się z zamyślenia. Dziewczyna, pochłonięta stosem papierów, które niesie, i rozmową telefoniczną, zbacza ze ścieżki i kieruje się w prawo, w stronę słupa oświetleniowego. Ledwo mam czas na reakcję.

"Hej, uważaj". Moja próba udaremnienia katastrofy kończy się niepowodzeniem. Dziewczyna wpada w osłupienie i uderza prosto w bezlitosny metal. Papiery wylatują jej z rąk i rozsypują się po ziemi. Podbiegam do niej, gdy podmuch ciepłego wiatru kopie i grozi uniesieniem kilku luźnych.

"Co do cholery?" Śmiech powleka jej głos, gdy w szale opada na ziemię, próbując zebrać swoje papiery.

"Nic ci nie jest?" Pytam, jednocześnie wyrywając kilka arkuszy, które wiatr wieje tuż poza jej zasięgiem. Zdarza mi się złapać listę nazwisk piłkarzy. Dziwne. Do czego przydałby jej się spis drużyny?

"Mamo, muszę iść... Nie, nic mi nie jest. Ledwo na nią wpadłam." Ona heaves a sigh and flashes me a look before dropping her gaze. "To tylko jakiś facet, który mnie widział. Zapytał, czy nic mi nie jest."

Ona pauzuje, a następnie, jej oczy rosną szeroko. "Nie, on nie jest seryjnym mordercą."

Kolejna pauza.

"Bo ja wiem. To kolejny student. Przestań się martwić."

Kolejna krótka pauza.

"Do widzenia, mamo".

Śmieję się wyraźnie jej kosztem. Ale martwię się o nią. Wbrew temu, co powiedziała mamie, dość mocno uderzyła w słup. "Na pewno nic ci nie jest?"

"Tak, tylko zawstydzona... na więcej sposobów niż jeden". Ona potrząsa głową, jakby nie mogła uwierzyć, że to się właśnie stało. To ma sens, bo ja też nie mogę w to uwierzyć. Nigdy wcześniej nie widziałem, żeby ktoś wchodził w słup.

"Nie ma się czego wstydzić. Jestem pewna, że to się zdarza cały czas." Podnoszę kilka innych papierów i pracuję z powrotem do miejsca, gdzie jest pochylona.

"Tak, jasne." Jej głos wychodzi chwiejny, ale wciąż zawiera nutę humoru.

"Zgubiłeś swoją kawę." Podnoszę papierowy kubek, pozostała zawartość rozlewa się po betonie.

"To jest herbata. Nie żeby to miało znaczenie."

"Herbata?" Zerkam na płyn w kolorze karmelu i zastanawiam się, jaka herbata występuje w tym odcieniu. Kolejny podmuch wiatru wiruje wokół nas i przenosi owocowy zapach w moją stronę. "Jeżyna?"

Sięgam po kolejną gazetę renegacką, ale ona jest o uderzenie za szybko. Moja dłoń pasie się na grzbiecie jej ciepłej, jedwabistej skóry. Jej ostry wdech zwraca moją uwagę na pluszowe usta pokryte różowym błyszczykiem. Pełne, łatwe do pocałowania usta, które otwierają się w sposób, który mój umysł wyobraża sobie jako zaproszenie. Odrzucam lubieżne myśli i kieruję wzrok ku górze. To nie pomaga. Oczy tak głęboko brązowe jak surowy teren w Big Sur spoglądają na mnie z wyrazem, którego nie do końca rozumiem. Zaskoczenie? Rozpoznanie? Nerwowość? Nie wiem. Wydaje się znajoma, ale nie mogę jej zlokalizować. Jasne słońce bije z bezchmurnego nieba i rozświetla jej twarz. Z pewnością pamiętałbym, że spotkałem kogoś tak pięknego.

"To jagoda z dwiema porcjami śmietanki" - mówi, wycofując rękę i spuszczając wzrok. Jej gęste ciemne włosy pędzlują po szczytach tych idealnych cycków. Staram się robić to, co należy i nie gapić się, ale daj spokój. Facet może znieść tylko tyle. Odrobina czerwonej koronki prześwitująca przez szczelinę w dekolcie V sprawia, że ślinię się jak prawiczek oglądający swoje pierwsze porno. Ta dziewczyna jest seksowna jak diabli. Luźno dopasowana koszulka ukrywa jej talię, więc nie mogę określić kształtu jej ciała, ale kogo to obchodzi przy takich nogach jak jej. Jesteśmy przykucnięci na ziemi, a one wydają się trwać wiecznie. Kiedy wracam do jej twarzy, spotykam się z lodowatym spojrzeniem.

Złamany.

Zamiast przeprosin, daję radę. "Następnym razem uważaj, gdzie idziesz".

Jej huff sprawia, że gryzę wnętrze policzka, żeby się nie uśmiechać. Tylko żartowałem, ale przypuszczam, że nie zna mojej osobowości. Prostuje stos papierów, gdy jej szczęka ustawia się z determinacją.

"Spieszyłam się i kłóciłam z mamą". Macha papierami w dłoni. "Ale próbowałam też przeczytać moje zadanie".




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Stała w niepewności"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści