Zwierzę w rogu

Prolog (1)

==========

Prolog

==========

----------

Micha

----------

10 lat temu:

Dlaczego tu byliśmy?

Prychnęłam na dzieciaki biegające po urządzeniach na placu zabaw. Mój młodszy brat był jednym z tych piszczących bachorów. To był dobry czas dla Mase'a, natomiast ja nie bawiłam się dobrze z innymi. Sądziłem, że nasza mama nauczyła się tego po mojej ostatniej zabawie. Powiedziała, że przesadziłem, że Brandon nie chciał skrzywdzić Mase'a. Mój ojciec to zrozumiał. Kiedy rodzice Brandona pojawili się, narzekając na złamaną rękę syna, powiedział im, żeby baczniej przyglądali się swojemu dziecku, zanim trzasnął im drzwiami w twarz.

Przyjrzałem się ojcu i pozostałym czterem mężczyznom, którzy siedzieli po drugiej stronie stołu piknikowego. Ile razy powtarzał mi, że Zakon musi pozostać niczym więcej niż szeptami w ciemności? Tajemnica była ważna. Dlaczego więc mężczyźni, którzy zarządzali Zakonem, siedzieli przy piknikowym stole z ośmioletnim dzieckiem, wyglądając jak gotowi na spotkanie biznesowe? Nie do końca niepozorni, jeśli mnie pytasz. Zwłaszcza, że otaczali nas uzbrojeni strażnicy.

Królowie się nie dogadywali. O ile nie były to interesy Zakonu, nie spotykali się. Nie mówiąc już o tym, że były lepsze miejsca niż park. Przypominała mi się przysięga Zakonu za każdym razem, gdy się kłócili - przysięga, o której zdawali się zapominać.

Kruki stoją mocno,

Przez wiarę i czas,

Mój brat jest moją więzią,

Jego rodzina jest moja.

Spojrzałem na doktora Creswella, zastanawiając się, czy to on był powodem naszej obecności? Jego syn, Silas, był dziś inicjowany razem z Mase. Obok niego był jego brat, Sebastian. Jego syn, Finn, miał tylko dwa lata, ale dzieciak był głupio inteligentny - dosłownie wszystko pamiętał. Preston, Ava i ojciec Parkera, Dean Whitley, siedzieli po drugiej stronie stołu. Obok ojca, wyglądającego na równie znudzonego jak ja, siedział Ryker Hudson. Był ojcem mojego najlepszego przyjaciela Logana i przyczyną napięcia między Królami.

"Tato, tato, spójrz na mnie!" Mase krzyczał machając rękami w powietrzu podczas podskakiwania na zjeżdżalni. "Zobacz, jak szybko mogę jechać!"

Czy powinnam powiedzieć mu, żeby się zatrzymał? Czy moglibyśmy odejść, gdyby upadł?

Machając mojemu młodszemu bratu, ojciec mruknął: "To świetnie, Mase".

Wycieczka w dół zjeżdżalni nie była czymś, co nasz ojciec uważał za godne swojej uwagi. Moje spojrzenie zwęziło się na nim. Dlaczego żartował z Mase'a?

"Dlaczego tu jesteśmy?"

Brwi mojego ojca podniosły się. "Czy jest coś złego w tym, że ojciec chce spędzić czas ze swoimi chłopcami?"

Tak! Nie grał z nami w łapki, a już na pewno nie robiliśmy wycieczek do parku. Takie zajęcia były banalne, a banalne było dla przyziemnych i nieważnych.

"W porządku, powinniśmy najpierw zbudować zamek z piasku?" Powiedziałem, nazywając jego blef. "Czy może chcesz mnie popchnąć na huśtawkach?"

Westchnął i machnął ręką przez powietrze. "Park nie był moim pierwszym wyborem, ale sprawi, że twój brat będzie zajęty".

"Mogłem go zostawić z mamą?"

"Zachowanie twojej matki ostatnio jest. ...niepokojące."

Widziałem jak płakała kilka razy, ale to tylko to co robiły dziewczyny. Pociągnąć za włosy, a one uciekły się wypłakać pierwszemu dorosłemu, którego zobaczyły. Pfft! Płaczące dzieci.

"Powinnaś była pozwolić mi przyprowadzić mojego chłopca," przerwał Ryker.

"Twój chłopiec nie jest gotowy", argumentował ojciec.

"A twój jest?"

"Tak."

"Logan jest w tym samym wieku -"

"Dość!" Dean Whitley pippedował. "Mój chłopak jest starszy od obu waszych i nie słyszysz, żebym się skarżył".

Zielone oczy Rykera zwęziły się na Deanie. "Mój chłopak jest -"

"Nie jest przyszłym liderem," zauważył spokojnie dr Creswell.

Patrzyłem, jak się sprzeczają i jęknąłem: "Jeśli zamierzacie chwilę pobyć, dajcie mi znać. Znajdę sobie coś innego do roboty".

Na drążkach małpy śmiał się jakiś dzieciak ... mogłem go zepchnąć.

"Twój chłopak jest niecierpliwy," powiedział Ryker. "Nie jest to dobra cecha dla lidera".

Nie bałem się go, w przeciwieństwie do innych dzieci, które nazywały Rykera 'kozakiem'. Logan zaczął wspinać się przez okno mojej sypialni w środku nocy. Nie chciał o tym mówić, ale widziałem siniaki.

"Powiedz mi, Ryker, czy twoja żona wie, gdzie byłeś ostatniej nocy?". Uśmiechnąłem się, gdy jego twarz zapłonęła gniewem. To prawda, widziałem, jak wymykałeś się z pokoju mojej matki. "Byłoby szkoda, gdyby się dowiedziała ..." A mówiąc ona, miałam na myśli mojego ojca.

"Uważaj na swój ton, Micha!" ojciec zbeształ i klepnął rękami w stół. "Ryker jest królem i będziesz go szanował!".

Moje ręce zwinęły się w pięści. Mój ojciec po prostu robił to, co powinien. Nikt nie lekceważył króla. Uśmiech Rykera wciąż mnie jednak wkurzał.

"Teraz, gdybyśmy mogli wrócić do tego, co nas tu sprowadziło". Mój ojciec potrzebował chwili, aby się wyprostować i odzyskać spokój. "Powiedz mi, synu, co myślałeś o ostatniej nocy?".

Odrywając wzrok od Rykera, wzruszyłem ramionami i powiedziałem: "Było w porządku".

"Czy było ci żal tej dziewczyny?"

Skontaktowała się z niewłaściwymi ludźmi i zapłaciła za to cenę. Nic, czego bym wcześniej nie widział. Jedyną różnicą było to, że kazali mi patrzeć. Nigdy nie zapomnę momentu, kiedy opadła na kolana, oczy wciąż płonące nienawiścią, a jej pięści się zacisnęły.

"Dlaczego mam jej współczuć?"

"Myślisz, że powinnaś jej współczuć?"

Nienawidziłam, kiedy robił te kurczowe rzeczy. Odpowiadanie na pytanie pytaniem na pytanie.

"Po prostu powiedz mi, co chcesz, żebym zrobił".

Ryker prychnął. "Twój chłopak ma problem z nastawieniem".

"Potrafię sobie poradzić z moim synem" - warknął ojciec.

Ryker wzruszył ramionami w odpowiedzi.

Zwracając swoją uwagę z powrotem na mnie, mój ojciec westchnął. "W porządku, Micha, pewnego dnia będziesz Królem Królów".

Przewróciłem oczami. Powiedz mi coś, czego nie wiem.

"A każdy król potrzebuje królowej", powiedział przesuwając czarny segregator po stole.

Otworzyłam go, marszcząc czoło na widok zdjęć dziewczyn. Wszystkie były mniej więcej w moim wieku, bawiły się w białym pokoju. Dobrze znałam to pomieszczenie. To było to samo miejsce, w którym odbywały się nasze inicjacje. Będąc najstarszym Kesslerem i następnym w kolejce do tronu, musiałem uczestniczyć w każdej inicjacji. U Prestona miałem zaledwie cztery lata.




Prolog (2)

Patrząc w górę na ojca, zapytałem: "Czy oni coś zrobili?".

"Nie", stwierdził płasko. "Chcę, żebyś wybrał jednego".

"Na co?"

"Aby zachować".

Moja warga się skrzywiła. "Dlaczego miałbym chcieć zatrzymać jedną? Co mam zamiar zrobić z dziewczyną?"

Ryker chuckled. "Zaufaj mi, chłopcze, jest wiele rzeczy, które możesz zrobić z dziewczyną".

Wiedziałem, co mężczyźni robili z kobietami. Po prostu nie rozumiałem tego. Mój ojciec mówił, że zrozumiem, gdy będę starszy, ale nie widziałem, żeby tak się stało. Jedyną dziewczyną, z którą spędzałem czas była Ava, a ja wolałem ją uderzyć niż pocałować.

"Czy ona będzie taka jak dziewczyny w Malum?"

Mój ojciec potrząsnął głową. "Dziewczyny w Malum są dla wszystkich do wykorzystania. Tę poślubisz. Będzie rodzić twoje dzieci i robić co tylko zechcesz. Jeśli zdecydujesz się nią podzielić, to twoja prerogatywa. Ale ona będzie należała do ciebie i tylko do ciebie. Czy rozumiesz?"

Nie rozumiałam, ale i tak przytaknęłam. Czy posiadanie osoby było jak posiadanie zwierzęcia?

"A co jeśli nie będzie słuchać?"

"Cóż, synu", powolny uśmiech rozprzestrzenił się na jego twarzy, "wtedy ty ją zmusisz".

Lubiłem zmuszać ludzi do robienia rzeczy. Billy Johnson nie chciał zejść z huśtawki, żeby Mase mógł się obrócić. . a teraz w ogóle nie chodził na huśtawki. Zwracając uwagę na zdjęcia, przeskanowałem je. Blondynka w różowej sukience. Dziewczynka budująca domek z klocków, i kolejna kolorująca. Strona po stronie uśmiechy i szczęście, tak jak ten głupi park.

"Na co się patrzysz?" zapytał Mason, zerkając przez moje ramię.

Westchnąłem. "Wracaj do parku, Mase".

"Pójdziesz ze mną?" błagał, nadzieja błyszczała w jego zielonych oczach.

Zeskanowałem jego dżinsy i czerwoną koszulę, marszcząc nos na pokrywający je brud i trawę. "Nie."

"Chodź." Mase zmarszczył brwi. "Spójrz, możemy kopać nad zamkiem z piasku tego faceta, a potem zbudować nasz własny".

Dzieciak w piaskownicy miał wyciągnięty język, całkowicie skupiony na tym, co robił. Załóżmy, że płakałby, gdybym go zniszczył.

"Odejdź", mruknąłem, zły, że utknąłem patrząc na głupie dziewczyny. "Jestem zajęty".

"Robiąc co?"

"Twój brat szuka swojej przyszłej narzeczonej", odpowiedział mój ojciec.

"Dlaczego? Dziewczyny są obrzydliwe".

Ojciec parsknął. "Nie zawsze będziesz się tak czuł".

Zignorowałem ich i kontynuowałem przerzucanie segregatora, niezainteresowany.

"Czekaj," Mase nacisnął swój karczemny palec na zdjęcie rudowłosej dziewczyny, "Podobają mi się jej piegi. Mogę dostać to?"

Ta dziewczyna była zbyt mała i chuda. Dlaczego Mase miałby ją chcieć?

"Jeśli chcesz." Ojciec przytaknął. "Ale nie musisz teraz wybierać".

Zamknęłam książkę. "Czy ja?"

"Nie. Ryker wybrał Paisley dopiero później, ale jej rodzina nie była chętna do współpracy i było kilka ofiar. Paisley nie przyjęła tego dobrze."

"Teraz jest w porządku," przekonywał Ryker.

"Ale jakim kosztem?" Ojciec wypuścił powietrze i machnął ręką nad segregatorem. "Te dziewczyny nie będą stanowiły problemu".

Szykowałem się do ponownego otwarcia segregatora, kiedy przerwał mi mały głos.

"S'cuse me..."

Zirytowany, odwróciłem się, zerkając na dziewczynę w żółtej sukience. Była mała o bladej skórze i czarnych włosach.

"Zgubiłam mojego szczeniaka, jest taki duży". Jej ręce wskazywały na rozmiar o wiele za mały dla jakiegokolwiek psa. "Jego ucho idzie w ten sposób", powiedziała, kubkując rękę na czubku głowy, "i ma ogon".

Pies z ogonem i uszami. Idiota! Patrzyłem, jak jej warkocze kołyszą się na wietrze i uśmiechnąłem się do zmartwienia, które błyszczało w jej głęboko niebieskich oczach. Może ten dzień nie byłby mimo wszystko taki zły.

Mason podskoczył, zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć. "Mogę pomóc szukać. Jeśli go znajdziemy, pomożesz mi zbudować zamek z piasku? Ale musimy najpierw go rozwalić" - dodał, wskazując na piaskownicę.

"Dlaczego mamy to zrobić? Siedzimy obok niego i robimy większy".

Parsknąłem. Ona nawet nie potrafiła poprawnie mówić. Co ona miała, pięć lat?

"Huh." Mase spojrzał w górę, zdezorientowany, dlaczego ta myśl nigdy nie przyszła mu do głowy. A nie powinna była. Dlaczego miałby dzielić piaskownicę z kimkolwiek? Jeśli chciał ją mieć, to powinien ją wziąć!

"Dobrze!" Mase zgodził się i złapał dziewczynę za rękę. "Znajdźmy twojego psa."

Moja ręka wystrzeliła zatrzymując ich. "Myślę, że nie powinieneś." Nie zamierzałem pozwolić, aby jakaś dziewczyna zrobiła mojego brata na miękko.

Głowa dziewczyny zakręciła się w bok. "Jak to?"

"On prawdopodobnie nie żyje."

Szok ciągnął się za jej rysami. "Nuh uh, uciekł. To wszystko."

"Nope." Potrząsnąłem głową. "On nie żyje."

Oczy Mase'a się otworzyły. "Czy naprawdę myślisz, że on nie żyje?"

Wzruszyłem ramionami.

"Fajnie," krzyknął i pobiegł dalej. "Zobaczę, czy mogę znaleźć ciało".

Opierając się na jej wyrazie twarzy, mój brat tylko dodał paliwa do ognia.

Jej twarz wykrzywiła się w gniewie. "Nie jesteś zbyt miły".

"Dlaczego miałbym być miły? To ty podszedłeś do mnie, szukając swojego martwego psa".

"On nie jest martwy!" krzyknęła, tupiąc nogą.

"Nikogo nie obchodzi twój pies". Ryker westchnął, machając lekceważąco ręką. "A teraz uciekaj, zanim mnie zirytujesz".

Większość dzieci stroniła od Rykera, ale nie ta dziewczynka. Skuliła się, wyprostowała plecy i spojrzała mu prosto w oczy. "Mój tata mówi, że nie muszę cię słuchać." Jej spojrzenie przetoczyło się przez Kingsa, gdy dodała: "Że jesteście złymi ludźmi".

Brwi Rykera nie były jedynymi, które się podniosły.

Ojciec pochylił się do przodu, łokcie oparł na stole. "Jak się nazywasz dziecko?"

"Riley Marie Adams," oświadczyła z dumą.

Królowie wymienili boczne spojrzenie, ale to Ryker zabrał głos. "Twój tata jest zastępcą szeryfa, prawda?".

Ostro przytaknęła. "Tak, jest."

Kings mieli pewne problemy z nowym zastępcą szeryfa. Nie chciał się ustawić w szeregu, jak to nazwał mój ojciec, i ciągle wtykał nos w miejsca, do których nie należał. Dyskutowali, co z nim zrobić podczas wczorajszej lekcji.

Dr Creswell pochylił się bliżej mojego ojca. "Jak mogliśmy o tym nie wiedzieć?" zapytał, kiwając głową na dziewczynę.

"Wygląda na to, że nasz nowy zastępca jest bardzo przebiegły," odpowiedział, oczy utkwione w Riley. "Nie spodziewałem się, że ukrywa rodzinę".




Prolog (3)

Brwi Deana uniosły się. "On nie jest głupi. Rodzina to słabość".

"Taka, którą możemy wykorzystać." Ryker przechylił głowę i uśmiechnął się. "Lubisz gry, mały?"

Riley patrzył na niego przez sekundę, niepewnie, ale potem powoli przytaknął.

"Co robisz?" szepnął Sebastian.

"To, czego żaden z was nie ma jaj zrobić," mruknął Ryker, utrzymując swoją uwagę na obserwującej nas dziewczynie. "Chciałabyś zagrać ze mną w grę, mała?".

Zanim zdążyła odpowiedzieć, podbiegła kobieta o czarnych włosach.

"Riley!" zawołała, przykucając i chwytając ją za ramiona. "Ay dios mio! Nie uciekaj tak!"

"Ale mamo!" Riley jęczała. "Szukałam Charliego".

"Nie obchodzi mnie to! Nie uciekaj tak!" Kobieta stała i odwróciła się w naszą stronę. "Przepraszam, jeśli ci przeszkadzała".

"Nie przeszkadza," powiedział Ryker, jego zielone oczy błyszczały.

Moje spojrzenie zamknęło się na Riley, która stała tam z grymasem na twarzy. Kiedy spojrzała z powrotem na mnie, wykrztusiłam: "On nie żyje.

"Nie jest! Ty dupku!" wypluła pewnie.

"Riley!" jej matka wybuchła, zszokowana. "Co ci mówiłam o nazywaniu ludzi po imieniu?"

"Ale mamo -"

"Nie 'ale mamusia' mnie, panienko! Teraz przeproś!"

Musiałem powstrzymać uśmiech, kiedy zmarszczyła brwi i huffed, "Przepraszam".

"Czy tak się przeprasza, młoda damo?"

Rozumiałem frustrację błyszczącą w jej oczach. To przychodziło z bycia dzieckiem, kiedy dorośli nie chcieli cię słuchać.

Riley westchnęła, powędrowała i przytuliła mnie. "Przepraszam."

"W porządku", uśmiechnęłam się i dodałam szeptem, który tylko ona mogła usłyszeć, "psi morderca".

Odepchnęła mnie i krzyknęła: "Nienawidzę cię!".

"Riley -" Jej matka zaczęła ją besztać, ale uniosłam rękę.

"Jest w porządku," powiedziałem, umieszczając smutny wyraz na mojej twarzy. "Niektóre dzieci po prostu nie są tak miłe".

Riley cofnęła się, jej usta otworzyły się w szoku.

"Och, ty biedny chłopcze." Jej matka przytuliła mnie, po czym zerknęła przez ramię na Riley. "Ty i ja porozmawiamy z twoim ojcem, kiedy wróci do domu".

Riley nic nie powiedziała, tylko wpatrywała się z niedowierzaniem. To było niesamowite, jak szybko dorosły stanie po stronie smutnego dziecka. Jakby pocieszanie ich miało w jakiś sposób uczynić ich żałosną egzystencję lepszą.

"Wiesz, jak twój ojciec i ja czujemy się w kwestii zastraszania" - powiedziała jej matka, kręcąc palcem.

"Zaoferowałam tylko pomoc w znalezieniu jej psa". Dałam Riley uśmiech, podczas gdy plecy jej matki były odwrócone, i wykrztusiłam 'Zabójca psów'. "Potem zaczęła mnie wyzywać".

"Jesteś dziwką!" krzyknęła Riley, zanim spoliczkowała mnie i odeszła.

Moje palce wkopały się w moje ciało, gdy kubkowałem mój kłujący policzek. Uderzyła mnie! Naprawdę mnie uderzyła!

"Riley Marie Adams! Wracaj tu natychmiast!" zawołała jej matka.

"Nie, nienawidzę go!" krzyknęła i pobiegła przez plac zabaw.

"Tak mi przykro. Nie wiem, co w nią wstąpiło" - przeprosiła matka i pospiesznie się oddaliła.

Kings wybuchnęli śmiechem, kłując mnie bardziej niż ugryzienie z jej uderzenia. Patrzyłem, jak Riley biega, unikając matki, i zacisnąłem pięści. Myślała, że może zrobić ze mnie głupka? Byłem Micha William Kessler, następny w kolejce do przewodzenia Zakonowi Kruków i Wilków. Moja rodzina posiadała to miasto, a kim ona była? Nikim wartym mniej niż nic.

"Mogę wybrać dowolną dziewczynę?"

"Tak." Mój ojciec przytaknął, wciąż chichocząc z mojego upokorzenia.

Zacisnęłam zęby i wysyczałam: "Chcę ją".




Rozdział 1 (1)

==========

Rozdział pierwszy

==========

----------

Micha

----------

Moja warga skrzywiła się na zapach ryb w powietrzu. Doki w Ashen Springs były gównianą dzielnicą. W zeszłym tygodniu ktoś został zastrzelony przecznicę dalej, a przecznicę niżej był ciąg włamań. Ale na tej ulicy, mojej ulicy, słyszałem jak woda miękko dociera do doków. Dwa dni. Tyle wystarczyło, żeby posprzątać to miejsce.

Niewielu ludzi odważyło się mnie zaatakować. Współczucie i miłosierdzie nie były rzeczami, z których byłem znany. Zabiłem pierwszego mężczyznę, gdy miałem 10 lat, a 11 dla kobiety. Czy czułem się z tym źle? Nie. Tylko słabi mieli sumienie. Poczucie winy mogło doprowadzić człowieka do szaleństwa - nauczyła mnie tego moja matka.

Podszedłem do podniszczonego brązowo-białego budynku mieszkalnego. Była to jedyna budowla na tej ulicy, którą miałem w dupie. Na trzecim piętrze, w mieszkaniu 3c, mieszkała świnka, która spoliczkowała mnie w parku, Riley Adams. Moja mała myszka była uparta. Przez lata drwiłem z niej, upokarzałem ją przy każdej okazji, ale ona nie chciała się wycofać. Nawet ze łzami błyszczącymi w jej szafirowych oczach, walczyła. Może straciłbym zainteresowanie, gdyby się złamała?

Mimo całej brawury, Riley była łatwym celem. Biedna dziewczyna z doków z matką alkoholiczką. Ale to nie jej łez chciałem; to była jej nienawiść. Ta wściekłość płonąca głęboko w jej oczach, to była moja rysa. Potrzebowałem tego. Pragnąłem ukłucia jej gniewu prawie tak samo jak satysfakcji z jej upokorzenia. Nasze role były proste - drapieżnik i ofiara. Myszka, którą mogłem się bawić, gdy się nudziłem. Ale potem sprawy się... skomplikowały.

Weszłam do mieszkania i skierowałam się na schody, myśląc o tamtej nocy. Byłem w drodze powrotnej do mojego Jeepa po późnym spotkaniu z Jimem Seversonem, kiedy ruch w alejce przykuł moją uwagę. Jim miał swoje zastosowania, ale ciągle mnie wkurzał swoją postawą lepszego od siebie. Skurwiel był właścicielem sieci domów towarowych, sklepów, którym pomogliśmy odnieść sukces. Nie był przecież cholernym prezydentem! Dlatego postanowiłem siedzieć i patrzeć, jak postać ubrana na czarno okrada jego sklep.

Tyle że postać nie chwyciła z plecaka łomu ani wytrychów. Wyciągnęła puszki z farbą w sprayu. Ashen Springs zostało ostatnio dotknięte serią graffiti. Osobiście uważałem, że to, co było uważane za wandalizm, poprawiło to miejsce. Szkoła publiczna miała lepszą maskotkę. Ratusz został udekorowany muralem przy plaży, a billboard w centrum miasta teraz faktycznie wyglądał jak gejzery poza miastem. Kiedy wandal uderzył w biuro mojego ojca, malując królewskiego króla siedzącego na tronie z ludzi, nie mogłem nie podziwiać skurwiela. Trzeba było mieć jaja, żeby postawić się mojemu ojcu.

Moje zaintrygowanie tylko wzrosło, gdy zdałem sobie sprawę, że to dziewczyna. Gdy zobaczyłem jej oczy, uśmiechnąłem się. Wszędzie rozpoznałbym wściekłość i gniew migające w tych głębokich basenach błękitu. Moja mała myszka była tajemniczym wandalem z Ashen Springs. To było zbyt dobre, by to przegapić. Wznosząc ramiona, przygotowałam się do marszu tam i sprawienia, że Riley pożałuje swoich decyzji. Wtedy podniosła ramiona, a ja zamarłem, moje oczy oblewając odsłoniętą krzywiznę jej talii. Im bardziej się przyglądałem, tym więcej widziałem. Tonowane nogi, perky little tits, Które ładnie wypełniłyby moje ręce, a jej tyłek! Cholera! To był pierwszy raz, kiedy Riley Adams sprawiła, że mój kutas stał się twardy. Naturalnie, wydałem ją.

Nigdy nie zapomnę wyrazu twarzy Riley. Był prawie tak dobry jak Bryce'a. Myślałem, że zemdleje, gdy zakuł córkę swojego szefa w kajdanki.

Odegrałem rolę zatroskanego obywatela. Wyszedłem z cienia i powiedziałem: "Zajęło wam to wystarczająco dużo czasu".

Riley jęknęła i przewróciła oczami. "Powinnam była wiedzieć."

"Mam nadzieję, że nie piłaś." Przechyliłam głowę i dałam jej mały grymas, "Czy nie jest to stare powiedzenie, jak matka jak córka?"

Uśmiechnęłam się i stuknęłam w przekrzywioną trójkę wiszącą na jej drzwiach, obserwując jak kołysze się w przód i w tył na jednym gwoździu trzymającym ją w miejscu. Jak bardzo Riley byłaby wkurzona, gdyby wiedziała, że mój ojciec jest właścicielem tego miejsca? Zmusiłam go do kupna, z czego nie był zbyt zadowolony. To miejsce było w rozsypce. Zużyte dywany, zepsuta winda, a do tego śmierdziało rybami - wszystko, co znajdowało się tak blisko doków. Zgadywałem, że zburzy je, gdy tylko Riley się wprowadzi. Już zaczął rozdawać zawiadomienia o eksmisji.

Dom Logana byłby sporą modernizacją. Większość dziewcząt uznałaby się za szczęściary, gdyby ich ojciec poślubił Paisley Hudson. Nie Riley. Wolałaby umrzeć, zziębnięta w pudełku na ulicy, niż wprowadzić się do mojej dzielnicy. Ale nie miała wyboru. Jej matka zginęła trzy dni temu w wypadku samochodowym, prawdopodobnie znów była pijana. Riley było lepiej.

Omijając pudła zaśmiecające podłogę, skierowałam się do sypialni po prawej stronie. Kusiło mnie, żeby wyrzucić do kosza stojącą na jej komodzie butelkę tabletek nasennych. Brała je od śmierci matki. Nie rozumiałam, o co była tak załamana? Jeśli w ogóle, to Riley była tym rodzicem, z którym łączyły ją relacje. Zajmowała się domem i pilnowała, żeby rachunki były płacone.

Jej ojciec nie był dużo lepszy. Powinien zabrać ją lata temu, a ja nigdy nie rozumiałem, dlaczego tego nie zrobił. Szeryf nie opuszczał wizyt i uczestniczył w spotkaniach szkolnych. A jednak z jakiegoś powodu trzymał córkę na dystans. Nic dziwnego, że nikt nie wiedział, co robiła w wolnym czasie. Riley nie miała absolutnie żadnego nadzoru. To miało się wkrótce zmienić. Jeszcze tydzień, a skończyłaby szesnaście lat i byłaby moja.

Skinęłam głową w dół na moją śpiącą myszkę, rozłożoną na materacu. Nawet na swoim malutkim łóżku wyglądała na małą. Noga przypadkowo rzucona na koc. Nie podobało jej się życie według moich zasad, ale musiała to zrobić, albo ponieść konsekwencje. Moja ręka przejechała przez jej długie czarne włosy, okręcając jedwabiste pasma wokół moich palców. I och, jakże miałem zamiar cieszyć się z wymierzania tych konsekwencji.

Jej fioletowa piżama z Myszką Minnie wywołała u mnie uśmiech. Moja twarda dziewczyna miała coś do tej postaci z kreskówki. Jej uśmiechnięta twarz była wszędzie - na pluszakach, figurkach i obrazkach. Były nawet obrazki narysowane w jej szkicowniku. Rysunki, które naprawdę mi się podobały, znajdowały się z tyłu jej pamiętnika. Minnie skąpo odziana w koronki, klęcząca u stóp Mickey'a. Jej pamiętnik zawierał też inny sekret, którego zdecydowanie nie chciała, żebym poznał.




Rozdział 1 (2)

Łóżko skrzypiało, gdy usiadłam na krawędzi i podniosłam stopę Riley. "Moja niewinna mała myszka" - powiedziałam, przeciągając palcem po jej drobnych palcach. Były one pomalowane na ten sam głęboki niebieski kolor, co jej oczy. "Myślisz, że twoje sekretne fantazje są brudne?" Westchnąłem i pogładziłem dłoń po miękkiej skórze jej łydki. "Nie masz pojęcia, co to jest brudne".

Riley wymamrotała jęk i wyciągnęła rękę, by przytulić swoją poduszkę z Myszką Minnie. Opuściłem jej stopę i zgrzytnąłem zębami. Zawsze byłam wobec niej w pewnym sensie zaborcza. Lubiłem się jej czepiać, dlatego nikt inny nie mógł. Ale teraz głupie drobiazgi mnie wkurzały, jak ta poduszka. Nienawidziłem tej pieprzonej rzeczy! Minnie uśmiechająca się do mnie noc w noc ze swojego miejsca zagnieżdżonego między piersiami Riley. Chciałem ją rozerwać na strzępy i śmiać się maniakalnie, gdy szlifowałem materiał pod obcasem buta.

Pierdol się, ty kreskówkowa suko!

Szczęka mi zadrżała. Jeśli chciała się przytulić do tego czegoś, w porządku! Sięgnąłem do tyłu i ściągnąłem koszulę przez głowę. Klimatyzacja owiewająca moją nagą skórę nie zrobiła nic, by ostudzić mój gniew. Po ostrożnym odsunięciu ramion Riley, obciągnęłam koszulę wokół twarzy Minnie i odsunęłam się. Wtuliła się w niego i wydała zadowolone westchnienie, wywołując u mnie uśmiech.

Tak jest, mała myszko, nasiąknij tym.

Moje oczy przelały się przez jej włosy, do zamkniętych oczu i różowych policzków. Kurwa, była piękna. Jak ja tego nie widziałem? Wspiąłem się na łóżko i wsunąłem ręce w górę jej gładkich nóg, aby złapać w garść jej jędrny tyłek.

"Jak mogłem przegapić ten tyłek?"

Riley nie ubierała się jak inne dziewczyny. Byłem prawie pewien, że cała jej garderoba składała się z dżinsów i bluz z kapturem. Nie powstrzymało to jednak skurwieli od zauważenia jej. Właśnie w zeszłym tygodniu Logan i ja złożyliśmy wizytę jakiemuś dupkowi ze skateparku. Był trochę za blisko, jak na mój komfort. Gdyby Riley zaczęła ubierać się jak inne laski, mógłbym zabić skurwiela.

Przeczołgałem się nad leżącą formą Riley, uśmiechając się do jej spoconego czoła i ciężkich oddechów. "Znowu o mnie marzysz, Myszko?" szepnąłem jej do ucha.

Jej pamiętnik był bardzo opisowy. Wiedziałam każdą brudną myśl, jaką miała na mój temat i jak bardzo się za to nienawidziła.

Riley mruknęła i wierciła się pode mną. Jęknąłem i ponownie się dopasowałem. Coraz trudniej było mi trzymać ręce z dala od niej. Widząc ją w takim stanie, było to, cholera, prawie niemożliwe. Jeszcze tydzień, tyle musiałem czekać. Pojedzie do Meksyku, pochowa swoją matkę, a kiedy wróci, Riley będzie moja.

"Do kogo należysz?" szepnąłem jej do ucha.

"Ty," wyszeptała z powrotem.

Musiały minąć miesiące nocnych wizyt i cichych zaczepek, żeby odpowiedziała prawidłowo. Nakłonienie jej do powiedzenia tego, gdy była obudzona ... teraz, to byłoby trudniejsze zadanie.

"To prawda, Mouse." Powiedziałem, naciskając moje usta do jej czoła. "Bądź dobrą dziewczyną w Meksyku. Pamiętaj, że będę obserwować. Zawsze obserwuję."

Z tym, wstałam, odzyskałam swoją koszulę i wymknęłam się z pokoju. Prawie zrobiłam to do drzwi, zanim mój telefon się rozłączył.

"Co," miękko warknęłam, jednocześnie sprawdzając, czy wujek Riley, który spał w pokoju obok, nie obudził się.

Rozległ się głos Logana. "Gdzie ty, kurwa, jesteś?"

Właśnie wygrał wyścig i w jego domu była impreza. Przyszłam do Riley'a nie tylko po to, żeby zobaczyć się z moją myszką, ale żeby zabić czas. Imprezy Logana były epickie, ale nie miałam ochoty na przebywanie w otoczeniu bandy pijanych idiotów.

"Nigdzie," warknęłam, zamykając drzwi do mieszkania i ryglując je.

"Uh huh," zaśpiewał Logan z chichotem. "Jak moja mała sis robi dziś wieczorem?"

Moja obsesja była najnowszym źródłem rozbawienia moich przyjaciół. Logan użył kąta siostry, aby mnie dokuczyć.

"Ona nie jest twoją siostrą," warknąłem.

"Błagam, nie zgadzam się. Jej tata jest żonaty z moją mamą", argumentował, "Ergo, jest moją siostrą".

Westchnęłam i wyszłam na chłodne, nocne powietrze.

"Nie mów mi, że on jest z tą śmieciem?" zawołał głos w tle.

Naomi. Oczywiście, że tam kurwa była. Gdziekolwiek nie spojrzałem, była tam ze swoim fałszywym, pieprzonym uśmiechem. "Naomi lepiej uważaj na swoją pieprzoną gębę".

"Ktoś jest sfrustrowany." Logan snickered. "Nadal ma tę poduszkę?"

"Spierdalaj".

Otwarcie się zaśmiał. "Można bezpiecznie przyjść. Wszyscy odeszli ... no, może poza Naomi i jakąś blond laską, z którą twój brat pieprzył się na oczach przez całą noc".

"Lepsze to niż walka," mruknąłem.

"Tak, ale ona nie daje mu czasu."

Nie mogłem się powstrzymać od parsknięcia. Największy łamacz serc Ashen Springs nie mógł przypieczętować umowy?

Głos Naomi był tym razem głośniejszy. "Zobaczymy, jak wspaniała jest jego mała dziwka z doków, kiedy dotrze do Ashworth".

I tak oto zniknął mój dobry humor.

Wsiadłam do Jeepa i powiedziałam: "Daj mnie na głośnik".

"Should've keep your mouth shut", Logan tsk-ed, i zrobił, jak powiedziałem.

"Jesteś głuchy, czy po prostu kurewsko głupi?" wyszczekałem. "Czy nie mówiłem ci, żebyś trzymał się od niej z daleka?"

"Tak, tak." Westchnęła, sprawiając, że wygiąłem łuk brwiowy.

Nie lubiłem być odrzucany, zwłaszcza nie przez rozpieszczoną księżniczkę jak Naomi.

"Och wyluzuj," westchnęła Naomi, gdy warknąłem niecierpliwie. "To nie jest tak, że powiem jej coś, czego nie chcesz, żeby wiedziała."

Czy ona właśnie mi, kurwa, groziła?

"Nie jestem w nastroju na twoje gówno, Naomi".

"Nie masz się o co martwić," śpiewała tym irytującym tonem, którego nienawidziłam. "Jestem pewna, że jej matka powiedziała jej wszystko o waszej rozmowie".

Któregoś wieczoru osaczałam Marię Adams w pracy i wyzywałam ją za złe wychowanie. Być może przypomniałem jej również, że zbliża się termin spłaty kontraktu, który podpisał jej były mąż. Dwa dni później nie żyła. Zrobiłem wiele rzeczy Riley, ale to... Nigdy by mi nie wybaczyła, nawet jeśli byłoby jej lepiej bez matki.

"Będę tam za dziesięć", powiedziałem, mój palec zawisł nad moim telefonem, "I, Logan, zrób mi przysługę? Upewnij się, że ta suka nie może powiedzieć nic więcej, kurwa, głupiego". Zakończyłem połączenie i odciągnąłem od krawężnika.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Zwierzę w rogu"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści