Część przejęcia

Prolog

==========

Prolog

==========

Niewielu ludzi może powiedzieć, że żyje swoim marzeniem. Ja rozpoczęłam tę drogę, gdy byłam zaledwie po kolana, ale nigdy nie pozwoliłam, by cokolwiek powstrzymało mnie przed osiągnięciem wszystkiego, co zaplanował dla mnie mój ojciec.

Kiedy byłam małą dziewczynką, mój ojciec i ja godzinami leżeliśmy na polu za naszym domem i wpatrywaliśmy się w nocne niebo. Trzymał mnie blisko i wskazywał na gwiazdy, migoczące jak diamenty na tle czarnego jedwabiu nad nami.

Marzył o tym, by dotknąć nieba i zwiedzić ogromne przestrzenie kosmosu. Spędził lata na nauce, by zostać astronautą i prawie osiągnął swój cel. Tragicznie, w ciągu kilku tygodni od zakończenia szkolenia, w strasznym wypadku samochodowym zginęła moja matka, a on sam został na rok w ortezie na plecy.

Jego kariera skończyła się, zanim jeszcze się zaczęła, a on przeniósł swoją uwagę na mnie. Nie zmusił mnie do wejścia na ścieżkę, na której teraz jestem. Nie, mój ojciec nauczył mnie, że mogę osiągnąć wszystko i wierzył, że dotknę właśnie tych zasięgów, o których zawsze marzył, ale nigdy tego nie zrobił.

"Lauren, twoja przyszłość jest tam" - mówił z zachwytem i podnieceniem.

Patrzyłam w górę, wpatrując się w gwiazdy migoczące nad nami, i zastanawiałam się, co jeszcze tam jest. Dziecięca ciekawość i miłość mojego ojca prowadziły mnie w kierunku mojego przeznaczenia... w kierunku dnia dzisiejszego. Nie w kosmos, ale do wnętrza sali konferencyjnej, gdzie mogłem urzeczywistnić marzenia innych.

Chociaż nie miałem odwagi zostać astronautą, od najmłodszych lat wiedziałem, że chcę umożliwić innym dotarcie tam, gdzie nie dotarł jeszcze żaden człowiek. Mój ojciec wierzył we mnie i mówił, że mogę zrobić wszystko, jeśli będę wystarczająco ciężko pracował. Studiowałem naukę i biznes na Boston University, uzyskując w wieku dwudziestu czterech lat tytuł licencjata w dziedzinie lotnictwa i kosmonautyki oraz MBA.

Nie miało znaczenia, że byłam kobietą w branży zdominowanej przez mężczyzn - jedynymi ograniczeniami, jakie miałam, były te, które nakładali na mnie inni, nie doceniając mojego zapału i determinacji w dążeniu na szczyt.

Pięć lat temu zostałam dyrektorem generalnym Interstellar Corp - jednego z najnowocześniejszych producentów technologii lotniczych i kosmicznych na świecie. Jest to druga co do wielkości firma w tej branży, ustępująca jedynie Cozza International, najstarszej firmie w tej branży. Nigdy nie sądziłem, że w ciągu dziesięciu lat od przekroczenia drzwi, stanę na czele korporacji wartej wiele miliardów dolarów.

Osiągnąłem mały kawałek marzenia mojego ojca przed ukończeniem trzydziestego roku życia, ale mój ojciec nigdy nie widział, jak przejmuję stery. Trzy lata przed tym, jak zostałem mianowany szefem Interstellar, zmarł na wylew.

Choć nie stał u mego boku, myślałem o tym, że obserwuje mnie z góry, że w końcu dotrę do wszystkich miejsc, o których zobaczeniu zawsze marzył.

To się stało.

Udało mi się.

Lauren Bradley, prezes Interstellar Corporation.

Bycie bizneswoman i prowadzenie firmy wiązało się z kilkoma poważnymi przeszkodami, których nigdy się nie spodziewałam.

Ale jak wszystko inne w moim życiu, nie pozwoliłam, by mnie to powstrzymało.

Nie mogłam.

Zawsze wiedziałam, że świat biznesu może być podstępny, ale nigdy nie spodziewałam się, że zdrada przyjdzie od kogoś bliskiego.

Przygotowałem się na to. Zawsze istnieje konkurencja - zarówno wewnątrz firmy, jak i ze strony innych firm działających w tej samej branży.

Wiele lat przed tym, jak zostałem dyrektorem generalnym, popełniłem błąd.

Taki, który może być szczególnie niszczący dla kariery kobiety na stanowisku kierowniczym.

Nie co, ale kto.

Trent Moore.

Pracowaliśmy razem długie godziny nad rozwojem nowej technologii silników, a pożądanie stało się niezaprzeczalne. To było moje pierwsze duże zadanie dla firmy i platforma startowa, która wyniosła mnie na szczyt. Nie mogłam się oprzeć, żeby nie przyciągnąć uwagi do Trenta, który był nieskazitelnie przystojny i miał geniusz na poziomie MENSA.

Flirtował.

Zarumieniłam się.

Uśmiechnął się.

I swoned.

Po miesiącach chodzenia w tę i z powrotem, poddałam się mu.

Związki były komplikacją, na którą nie mogłam sobie pozwolić, zwłaszcza nie na początku mojej kariery. Mój umysł to wiedział, ale moje ciało prowadziło mnie ścieżką grzesznego biurowego romansu, który zakończył się tak spektakularnie, jak rakieta testowa eksplodująca przed osiągnięciem stratosfery.

W końcu oprzytomniałam, czując się osaczona po tym, jak stał się zaborczy, co spowodowało, że zaczęłam się wycofywać i szukać drogi ucieczki. Po tym, jak byłem w stanie zerwać nasz związek, zapytałem, czy możemy być przyjaciółmi, ale Trent odmówił uwierzenia, że skończyliśmy. Zrobił wszystko, co w jego mocy, aby mnie odzyskać, a za każdym razem, gdy mówiłam mu "nie", brał to za "tak".

Odmawiałam każdej jego propozycji, ale on zwlekał i myślał, że się opamiętam - ale nigdy tego nie zrobiłam.

Wiem o sobie jedno: gdy raz podejmę decyzję, nigdy się nie cofam.

Trent był trudną lekcją - nigdy nie mieszaj interesów z przyjemnością. Romans w biurze oznacza katastrofę i należy go unikać za wszelką cenę. Nie mogłam tak po prostu odejść od niego całkowicie. Pracowaliśmy razem. I w tym tkwi sedno sprawy.

Kiedy ja zostałem dyrektorem generalnym Interstellar, on został szefem działu badań i rozwoju, nie z mojego powodu, ale z powodu naszej pracy nad projektem, który nas połączył. Mieliśmy wspólny cel - nową technologię silników, która zrewolucjonizowałaby branżę - i byliśmy tak blisko.

Wiedziałem, że jako firma potrzebujemy go, nawet jeśli nie chciałem mieć z nim nic wspólnego.

Miał genialny umysł, a Interstellar potrzebował go tak samo jak mnie. Byliśmy uwięzieni razem w symbiotycznym związku, nawet jeśli był on toksyczny. On potrzebował mnie, bym wspierał jego projekty i dawał mu wolną rękę, podczas gdy ja potrzebowałem go, by stworzyć coś tak wspaniałego, co uczyniłoby Interstellar liderem w przemyśle lotniczym i pozwoliło mi odcisnąć swój ślad we wszechświecie. Czy to się podoba, czy nie, nasze życia były splecione.

Udało mu się dokonać niemożliwego, tworząc coś, co umocniłoby dominację Interstellar nad całą branżą.

Może jednak nie był moim największym błędem.




Rozdział 1

==========

Rozdział pierwszy

==========

Trent siada, jego proste brązowe włosy są dzikie i niechlujne, pasują do jego persony szalonego naukowca do T. Umieszcza ręce za głową i kopie z powrotem w fotelu. "Jak bardzo mnie kochasz?"

Biorę głęboki oddech i liczę do trzech. Nie jestem w nastroju na jego zalotny baner tak wcześnie rano. Ale potem znowu, nigdy nie jestem. "Już kiedyś to przerabialiśmy. Musisz zapukać przed wejściem do mojego biura. Przechadzanie się, jakbyś był właścicielem tego miejsca jest nie do przyjęcia."

Trent nigdy nie pojął w pełni granic, które wprowadziłam po naszym rozstaniu. Bycie dyrektorem generalnym i jego szefem nie przyniosło mi ani odrobiny szacunku w jego oczach. Przychodzi i odchodzi jak mu się podoba, bez względu na to, ile razy przypominałam mu, że nie może po prostu wpaść do mojego biura, jakbyśmy nadal byli parą.

"Chodź, Lulu." Podnosi mi klasyczny podbródek Trenta "Jestem mężczyzną".

Nienawidzę, kiedy nazywa mnie Lulu. Nadał mi to przezwisko kilka miesięcy po tym, jak zaczęliśmy się spotykać i zawsze przyprawiało mnie to o dreszcze. Jak na tak błyskotliwego człowieka, czasami jest kompletnie bez pojęcia.

"Czego chcesz?" Staram się utrzymać gniew z mojego głosu, ale nie udaje mi się to marnie.

Pokazuje dołeczek, który kiedyś uwielbiałem, ale teraz gardzę. "Straciłaś swój blask, kochanie. Co się stało?"

Podnoszę się z krzesła, przechadzam się do przodu biurka i opieram się o nie. "Pomiń te bzdury, Trent. To już na mnie nie zadziała." Krzyżując ramiona, spoglądam w dół na człowieka, o którym kiedyś myślałam, że go kocham. "Co jest nie tak z projektem?"

Uśmiecha się smętnie. "Nic. Jest idealny."

Trudno sobie wyobrazić czas, kiedy wierzyłem, że Trent jest uroczy, ale upadłem dla niego hak, linia, i sinker.

Moje usta spadają otwarte, a moje ramiona opadają. "To jest zrobione?"

Ten cholerny dołeczek się pogłębia. "Yep."

"Zrobiłeś to?" szepczę, chwytając krawędź biurka, nie mogąc uwierzyć w to, co mi mówi.

Nie powinienem być zszokowany, że znalazł sposób, aby silnik działał. To powód, dla którego nigdy go nie zwolniłam. Trent nie jest zwykłym geniuszem; ma zdolności porównywalne z Albertem Einsteinem, jeśli tylko da mu się szansę.

Kwadratuje ramiona i wypycha klatkę piersiową, bo Trent nie byłby Trentem bez swojej zarozumiałości. "Zrobiłem."

"Czy wiesz, co to oznacza?"

Ogrom tej chwili nie jest dla mnie stracony.

Moje serce bije dziko, gdy mój umysł nawija od wiadomości.

On to zrobił.

Nam się udało.

Interstellar dokonał czegoś, o czym nikt nie myślał, że jest możliwe, a Trent sprawił, że to się stało. Nagle jestem wdzięczny, że nigdy go nie zwolniłem, nawet jeśli jest codziennym wrzodem na moim tyłku. Jestem za tym, żeby brać jednego dla drużyny, zwłaszcza gdy się sprawdzają.

Stoi i wdziera się w moją przestrzeń osobistą ze swoimi akwamarynowymi oczami wpatrującymi się w moje. "Że jestem legendą." Przesuwa się bliżej, a ja odchylam się do tyłu, próbując umieścić więcej przestrzeni między nami. "Związaną z tym, że zostanie zapamiętana na wieczność."

Klatkuje mnie, ale w tej chwili nie jestem zły. Jak mogę być po tym, jak właśnie dostarczył najbardziej niesamowitą wiadomość? "Tak, Trent, będziesz." To prawda i śmieszność jednocześnie. "Ale to oznacza, że zmiażdżymy drani w Cozzie".

"To jest to, czego zawsze chciałeś." Zaczyna głaskać odsłoniętą skórę na moim ramieniu. "Tworzymy niesamowity zespół, Lauren".

Zespół? Nie byliśmy zespołem od lat, a nawet wtedy byliśmy dwoma jednostkami, które spędzały razem czas, ale nie żelowały jako jeden. Byłam zbyt zajęta wypruwaniem sobie tyłka, by wspiąć się po korporacyjnej drabinie, a Trent, cóż, jego błyskotliwy umysł nigdy nie wydawał się wystarczająco skupiony. Kiedy byliśmy parą, nigdy nie poświęcał mi tyle uwagi, co teraz.

Ten człowiek nie rozumie granic. Nie tylko wpada do mojego biura, kiedy tylko ma na to ochotę, ale dotyka mnie częściej niż bym chciała. To znaczy, jeśli dotknie mnie raz, to już za dużo. Ale nie mogę go walnąć w jaja w moim biurze. Nawet jeśli on nie zachowuje się profesjonalnie, ja muszę.

Wbijam paznokcie w drewno na spodzie biurka i zwężam oczy. Zgrzytam zębami, ale trzymam głos cicho, żeby reszta biura nie podsłuchała. "Zabieraj łapy."

Jego kciuk szczotkuje o moje ciało, zbyt blisko mojej piersi, gdy ignoruje moją prośbę. "Nowy silnik to mój prezent dla ciebie. Pewnego dnia, wrócisz do mnie."

"Trent." W końcu dukam pod jego ramieniem i ponownie przesuwam się za biurko. Chwytam oparcie mojego krzesła i podnoszę podbródek. "Doceniam myślenie za twoim osiągnięciem, ale nigdy już nie będzie nas".

"Będę na ciebie czekać. Pochwal się wiedzą, że jest gotowy do ostatecznej fazy testów, zanim będziemy mogli wprowadzić go do produkcji, Lulu."

Zmarszczyłam nos i stłumiłam warknięcie, które buduje się w tylnej części mojego gardła. "Dzięki." Mój ton jest ścięty i zimny. "Nie mogę się doczekać, aby przeczytać swój raport i przynieść go przed zarządem do ostatecznego zatwierdzenia. Czy możesz mieć go na moim biurku przed końcem dnia?"

"Już zrobione. Cassie go ma."

Brakuje mi słów.

Trent zawsze był dokładny, ale nie jeśli chodzi o papierkową robotę. Ten człowiek mógłby zbudować wszystko swoimi rękami, ale poproś go o zapisanie czegoś, a staje się nieartykułowany i leniwy.

Oczyszczam swoje gardło. "Zwołam zebranie awaryjne i zacznę toczyć piłkę ASAP".

Odwraca się, by stanąć twarzą w twarz ze mną, zanim zrobi to do drzwi. "Chcesz wypić ze mną drinka po pracy, żeby to uczcić?".

"To nigdy się nie stanie, Trent. Mamy relacje biznesowe i to wszystko."

"Ale..."

Podnoszę rękę, bo nie chcę tracić kolejnej minuty na prowadzenie tej bezużytecznej, powtarzającej się rozmowy. "Trent, przestań robić z siebie głupka."

Przysięgam, że słyszę, jak mamrocze sukę, gdy wychodzi, ale nic nie mówię, bo nie chcę dać mu powodu do powrotu.

Zanim mogę usiąść, Cassie wkracza do pokoju trzymając raport Trenta. "Dzięki Bogu, że już go nie ma".

"Opowiedz mi o tym", mamroczę i wyciągam rękę, chętna do czytania o nowym silniku. "Pozwól mi to zobaczyć."

Wkłada raport w moje ręce. "Przykro mi, że on po prostu wszedł. Próbowałam go powstrzymać." Jej usta są ściśnięte, gdy mówi, ale mówiłem jej sto razy, że nigdy nie winię jej za jego wtargnięcie.

"Nie przejmuj się tym."

Ona zapada się w fotelu, który Trent właśnie zajmował i kopie swoje wysokie obcasy. "Czy jest coś, czego potrzebujesz, abym zrobił w tej chwili?"

Cassie była moją asystentką i linią życia przez ostatnie pięć lat. Jest zawsze punktualna i poukładana, oddana swojej pracy i mnie, i nie wiem, czy mogłabym wykonywać swoją pracę bez niej u boku.

Zazwyczaj wie, czego chcę i potrzebuję wcześniej niż ja, ale wie też, że raport, który Trent złożył w jej ręce, a któremu ufam bezgranicznie, jest ważny dla przyszłości firmy i pochłonie cały mój poranek.

Otwieram raport i naciskam palcem wskazującym na grzbiet, gdy moje oczy zaczynają przeczesywać pierwszy akapit. "Czy możesz zwołać awaryjne spotkanie zarządu na jutro rano o dziewiątej?".

"Na to", mówi przed wyjściem.

Siedzę przez następną godzinę, czytając słowo po słowie w kompletnym zachwycie. Większość informacji była tak ukryta, że nawet ja nie wiedziałem wszystkiego aż do teraz.

Ten zarozumiały drań wymyślił sposób, by silnik działał bez użycia paliwa odrzutowego lub rakietowego. Nie będziemy już drugą największą firmą lotniczą na świecie, zamierzaliśmy rządzić wszechświatem.

Interstellar stanie się liderem w dziedzinie podróży. Nie chodzi tylko o podróże lotnicze, ale jego wynalazek może być wykorzystany do napędzania statków w kosmosie i pozwolić ludziom podróżować dalej niż kiedykolwiek wcześniej.

To jest zmiana gry.

Jestem o krok bliżej do spełnienia marzenia mojego i mojego ojca.




Rozdział 2 (1)

==========

Rozdział drugi

==========

Za niecałą godzinę przedstawię członkom zarządu propozycję uzyskania zgody na ostateczną fazę testów nowego silnika. Bez ich zgody i chęci wydania prawie miliarda dolarów pozostalibyśmy numerem dwa.

Ale ja miałem plan Trenta, swoją wizję i realną szansę na dokonanie czegoś, czego cywilizacja nigdy nie osiągnęła... dotarcie do zewnętrznych krawędzi naszego układu słonecznego bez użycia paliwa rakietowego.

Już mam położyć na stole ostateczną propozycję, kiedy Josh Goldman wchodzi do sali konferencyjnej. "Mamy problem." Prawie hiperwentyluje, gdy zaciska klatkę piersiową.

Moja ręka zastyga kilka centymetrów nad stołem. "Co się stało?"

Nerwowe podniecenie, które czułem, natychmiast morfuje w mdłości głęboko w dole mojego żołądka.

Josh przebiega palcami przez swoje brudno-blond włosy i patrzy przez ramię, zerkając na korytarze, zanim odpowie. "To Cozza. Nalot o świcie. Dranie" - mówi, jąkając się na słowa i nie mówiąc pełnymi zdaniami.

Josh jest moim numerem dwa w Interstellar. Zaczął kilka miesięcy po mnie, z nosem do interesów i zamiłowaniem do liczb. Zazwyczaj jest spokojny i opanowany, choć dziś jest inaczej.

Powoli siadam i wpatruję się w mahoniowe drewno i misterny wzór słojów, próbując ogarnąć wzrokiem informacje.

Podobnie jak w przypadku innych nalotów o świcie, Cozza nabył mniejszościowy pakiet akcji Interstellar tuż po otwarciu rynków dziś rano. Przygotowują się do przejęcia.

To była stara szkoła, podstępna i czysto Cozza, zarozumiałe dranie. To był ich sposób na upublicznienie swoich zamiarów przejęcia Interstellar bez wielkiego rozgłosu w mediach. Naloty o świcie były rzadkie, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, ale powinienem wiedzieć, że Cozza spróbuje wszystkiego, by nas powstrzymać. To oznaczało tylko jedno - oficjalnie wypowiedzieli wojnę i w jakiś sposób wiedzieli o silniku.

"Czy wiesz, co to oznacza?" Josh zapada się w fotelu obok mnie.

Połykając bryłę, która osiadła w moim gardle, przytakuję. "Tak."

Nie chcę w to wierzyć, ale powinienem był wiedzieć, że zrobią coś takiego u progu naszego ogłoszenia. Czas jest niesamowity i krzyczy foul play, ale rzeczy takie jak te zdarzają się cały czas w naszej branży... Powinnam była się tego spodziewać.

"Będą próbowali nas przejąć, Lauren."

"To się nie stanie", mówię stanowczym głosem, próbując zmusić się do uwierzenia w te słowa, gdy je wypowiadam.

Josh zaciska mocno ręce, a z jego czoła wybrzmiewa żyła. "Jak możesz być tak pewna?"

Stukając paznokciem o stół konferencyjny, patrzę przez okno i staram się myśleć o dobrej odpowiedzi. "Nie wiem, Josh, ale lepiej, żebyśmy zaangażowali każdą cholerną osobę w znalezienie sposobu na zatrzymanie Cozzy w martwym punkcie".

Ta wiadomość zmienia wszystko.

Nie jest to już spotkanie, na którym omawia się ekscytującą przyszłość Interstellar, ale punkt ciężkości przesuwa się teraz na to, jak uratować Interstellar i zatrzymać powolny odpływ akcji do Cozzy.

Udziałowcy muszą wiedzieć, żeby trzymać swoje akcje i nie sprzedawać ich pod żadnym pozorem. Bez względu na to, co zaoferuje Cozza, z wynalazkiem tuż na horyzoncie będą bogatsi, niż kiedykolwiek sobie wyobrażali.

Podnosi się z krzesła i zaciska dłonie u boków. "Zajmę się tym młodszym kierownictwem".

Na podstawie jego niepokoju mogę być pewien, że Josh nie stoi za wyciekiem informacji, który skłonił Cozzę do zakupu akcji w ciągu jednej nocy.

Ale jeśli nie on, to kto?

Nie ma zbyt wielu ludzi, którzy wiedzą o silniku poza zespołem projektowym i najwyższym kierownictwem. Zarząd prawdopodobnie miał przeczucie, że dzieje się coś dużego, skoro zwołaliśmy nadzwyczajne posiedzenie zarządu, ale nie wyobrażam sobie, żeby strzelili sobie w stopę... zwłaszcza jeśli chodzi o pieniądze.

"Czekaj." Mój głos jest zaskakująco spokojny i niezachwiany, gdy mówię. "Nie."

Zatrzymuje się i odwraca. "Dlaczego?"

"Nie chcemy, żeby słowo wydostało się na zewnątrz, dopóki zarząd nie dowie się o zamiarach Cozzy. Jak tylko spotkanie się skończy, poinformujemy o tym wszystkich."

Jego jabłko Adama bobruje i on przytakuje, zamykając na krótko oczy. "Dobrze." Patrzy w dół na swój zegarek. "Mamy godzinę zanim wszyscy tu dotrą. Lepiej wymyślimy sposób na delikatne przekazanie wiadomości."

"Zaczniemy od pierwotnego programu. Będziemy szaleć na temat wynalazku i potrzebować ostatecznej zgody na fazę testów, abyśmy mogli jak najszybciej rozpocząć produkcję. Kiedy już wszyscy będą podekscytowani, podamy wiadomość o Cozzie. Na wieść o tym, że staniemy się liderem i uczynimy wszystkich w pokoju obrzydliwie bogatymi, będą pracować jak wół, żeby wymyślić rozwiązanie, które pozwoli im pozbyć się Cozzy i zabezpieczyć korporację."

Pociąga za mankiety swojej koszuli sukiennej, zanim wyprostuje krawat. "Jeśli uważasz, że to dobry pomysł."

Josh rzadko idzie przeciwko mnie, ale on też nie jest sprzedany na moim planie. Chociaż bardzo chciałby mieć moją pracę, Interstellar znaczy dla niego tyle samo co dla mnie. Obaj oddaliśmy tej firmie naszą krew, pot i łzy, i żaden z nas nie chce, żeby to było na nic.

"To jedyna droga, którą można pójść".

"Masz rację."

Stojąc w pobliżu sięgających od podłogi do sufitu szklanych okien sali konferencyjnej, po wyjściu Josha wpatruję się w tętniące życiem miasto poniżej. Nie ma mowy w piekle, że pozwolę, aby lata pracy zostały skradzione przez Cozza i ich niesławnego CEO, Antonio Forte.

Niewiele wiadomo o człowieku, micie, legendzie, jakim jest pan Forte. Odkąd został mianowany szefem Cozza International, stał się w pewnym sensie odludkiem - przynajmniej jeśli chodzi o wydarzenia publiczne i kamery. Jedyne co o nim wiem to to, że jest sępem. Najprawdopodobniej jest starym, przygarbionym człowiekiem, siedzącym samotnie w ciemnym pokoju i nie mającym nic innego do roboty, jak tylko żerować na słabszych firmach otaczających jego cenną Cozzę. Przez lata eliminował konkurencję bez cienia wyrzutów sumienia, a ja przysięgałem, że to nigdy nie spotka nas.




Rozdział 2 (2)

Nawet jeśli Josh ma zastrzeżenia co do prowadzenia z oryginalną agendą, to jest to właściwy plan. Gdy mijają kolejne minuty i do sali wchodzą członkowie zarządu, mój niepokój wzrasta.

Jedynym celem członków zarządu Interstellar jest dbanie o interes akcjonariuszy, których liczba sięga milionów. Mamy pięciu członków zarządu i każdy z nich ma zupełnie inne plany, ale wszyscy mają na sercu dobro firmy.

Pan Grayson wchodzi jako pierwszy, jak to zawsze bywa. Starszy pan nie wiedziałby jak się spóźnić, gdyby jego życie od tego zależało. "Miło cię widzieć, moja droga". Wita mnie za każdym razem tak samo, podając mi uścisk dłoni i mrugnięcie. Gdyby ktoś inny odnosił się do mnie per "kochana", prawdopodobnie obraziłabym się, ale kiedy Grayson to mówi, trochę się rozpływam. Może to dlatego, że przypomina mi bardziej dziadka lub ojca, za którym tak strasznie tęsknię, że przyjmuję to określenie z uwielbieniem.

Następna w pokoju jest zimna i często wyrachowana pani Edwards. Pan Edwards, jej były mąż, prowadził kiedyś Interstellar, ale po bardzo żenującym skandalu, który dotyczył jego traktowania kobiet w firmie, nie tylko ustąpił, ale jego żona wzięła go do czyszczenia. Klaskałem dla niej... po cichu oczywiście. Ale nie pozwoliła, by to, co zrobił jej mąż, trzymało ją w ryzach. Po przejęciu jego udziałów w firmie, weszła do Interstellar jakby była właścicielem tego miejsca. Z taką ilością udziałów, jakie posiadała, praktycznie była właścicielem.

Gdy inni przybywają, mój słuch staje się bardziej wyostrzony, słuchając szmerów ludzi w pokoju, gdy mówią. Uścisnąłem dłoń i przywitałem się z każdym, zanim podszedłem do głowy stołu. Przez cały czas nie przestaję myśleć o tym, jak powstrzymać nadchodzące przejęcie.

Kiedy wszyscy członkowie zarządu zostali usadzeni, oczyszczam gardło i czekam, aż pokój się uciszy. "Panie i panowie." Zatrzymuję się dla ich pełnej uwagi przed kontynuowaniem. "Jesteście tu dzisiaj, aby zatwierdzić końcową fazę naszego najnowszego wynalazku. Zespół inżynierów sfinalizował silnik, który nie wymaga żadnego rodzaju paliwa i jest gotowy do testów, zanim rozpoczniemy produkcję."

Zaczynają się szmery, członkowie zwracają się do osoby siedzącej u ich boku, wszyscy rozmawiają cicho z uśmiechami na twarzach. Nie raz słyszę słowo amazing.

Przechadzając się za ich krzesłami, obserwuję ich uważnie. Czy zdrajca jest wśród nich? Nie mogę sobie wyobrazić, że to możliwe, skoro to pierwsza informacja, jaką słyszą, że projekt jest gotowy, by ruszyć do przodu. "Jeśli otworzycie pakiet przed wami, znajdziecie w nim specyfikację i informacje na temat działania silnika, w tym ustalenia, które zespół projektowy był w stanie zweryfikować dzięki swoim dotychczasowym testom."

Chodzę po pokoju po cichu, gdy czytają pakiet, który został dla nich przygotowany, studiując twarz każdej osoby w poszukiwaniu tellu lub jakiejkolwiek oznaki zdrady, ponieważ w moim umyśle każdy jest podejrzany. Głosy stają się głośniejsze, a podniecenie staje się namacalne.

"To jest naprawdę spektakularne, pani Bradley" - stwierdza pan Grayson.

Jako najdłużej urzędujący członek zarządu, był zbyt lojalny wobec Interstellar, by nas sprzedać.

Uśmiecham się. "Dziękuję, sir".

"Jak dokładnie działa silnik?" pyta najnowszy członek zarządu, pan Connors, i natychmiast podbija moją ciekawość.

Nigdy nie lubiłem Tada Connorsa. Zawsze ma jakieś pytanie i jest w nim coś, co trzyma mnie na krawędzi. Może chodzi o to, że jego oczy zbyt długo wpatrują się w moje nogi, kiedy noszę spódnicę, albo o jego nieustanne dążenie do uzyskania dokładnych informacji, których nigdy bym nie zdradziła.

"Nie mogę ujawnić tej informacji. Patent jest wciąż w toku, a wyciek szczegółów, nawet do zarządu, nie byłby w najlepszym interesie Interstellar."

Przebiega ręką do tyłu po włosach, upewniając się, że każdy kosmyk jest idealnie ulizany do tyłu. "Zrozumiałe."

"Wszystko co mogę powiedzieć to to, że zmieni to przemysł lotniczy na zawsze. Wyobraź sobie możliwość dotarcia na Marsa bez uncji paliwa rakietowego do zasilania pojazdu. Albo lot do Europy bez setek galonów paliwa odrzutowego zanieczyszczającego środowisko."

"Zdumiewające." Tad relaksuje się z powrotem w skórzanym fotelu z wysokim oparciem, obserwując mnie uważnie, gdy przemierzam długość pokoju.

Ale dziś założyłem spodnie, by jego oczy były skierowane na nagrodę, a nie na moje łydki.

"Jeśli zatwierdzimy dziś ostateczne testy, produkcja może zostać rozpoczęta za mniej niż trzy miesiące, a pierwszy silnik międzygwiezdny może znaleźć się w powietrzu za znacznie mniej niż rok".

"Tak szybko?" Doskonale wyskubane czarne brwi pani Edwards wystrzeliły w górę, zanim mały grymas rozprzestrzenił się na jej cienkie czerwone usta.

"Tak, proszę pani. Nic nas nie powstrzyma, gdy udowodnimy, że projekt jest bezpieczny i niezawodny."

"Jak bardzo jesteśmy pewni, że test zadziała?" Pan Jameson pyta, zanim zdążę powiedzieć kolejne słowo.

W połowie lat sześćdziesiątych i niezwykle bogaty, wraz z byciem drop-dead gorgeous dla srebrnego lisa, nie jest w tym dla pieniędzy. Wierzy w firmę i nasze marzenia na przyszłość. Głównie kieruje się marzeniami swoich dzieci. Jego najstarszy, Bennett, jest w Siłach Powietrznych z nadzieją, że pewnego dnia weźmie udział w programie kosmicznym.

"Na podstawie danych ze wstępnych testów, pracy zespołu projektowego i raportu, który mam na biurku, powiedziałbym, że jestem dość pewny, że silnik będzie działał zgodnie z planem bez żadnych problemów". Wracając na swoje miejsce u wezgłowia stołu, modlę się, bym nie musiał zjeść swoich słów.

Pani Kirby, członkini z wykształceniem prawniczym, która zawsze wydaje się martwić o kwestie prawne bardziej niż nasz dział prawny, wkracza zanim zdążę poddać to pod głosowanie. "Więc, przeprowadzając test, ogłaszamy światu nowy projekt. Czy Interstellar podjął niezbędne kroki, aby opatentować wynalazek i uchronić jak najwięcej szczegółów przed wyciekiem w niepowołane ręce? Chcemy zmaksymalizować potencjalny wzrost dla Interstellar i ich udziałowców, wraz z ochroną przyszłych aktywów firmy."

Chcę warknąć jako ostrzeżenie dla niej, żeby się wycofała. Cała firma pracowała nad projektem w jakiejś formie, i zrobiliśmy wszystko co możliwe. "Tak, pani Kirby, podjęliśmy niezbędne kroki, łącznie z opatentowaniem technologii". Nie ma czasu do stracenia i więcej spraw do omówienia, co uderzy w drugą część pytania pani Kirby. "Głosujmy. Wszyscy za."



Rozdział 2 (3)

Po kolei liczę podniesione ręce wokół stołu, mimo że każdy ma swoją w powietrzu. Jednomyślna decyzja jest dokładnie tym, czego się spodziewałem, gdy zwoływałem wczoraj spotkanie.

"Jest jednomyślna. Ostatni etap testów zostanie zaplanowany. Wyślę notatkę, gdy będziemy mieli datę, w której członkowie będą mogli uczestniczyć."

Zanim mogę kontynuować, pan Grayson zaczyna odpychać się od stołu. "Dziękuję." Staje, a wszyscy członkowie zaczynają podążać za nim.

"Mamy jeszcze jeden punkt do omówienia."

Pan Grayson odwraca się w moją stronę, jego brwi zwrócone do wewnątrz, gdy jego oczy spotykają się z moimi.

"Dziś rano coś zwróciło moją uwagę". Dwanaście zestawów oczu wokół stołu jest przyklejonych do mnie. Oczyszczam gardło, patrząc przez chwilę ponad nimi. Pokój staje się cichy, niemal głuchy.

Na wszystkich spotkaniach zarządu, którym przewodniczyłem, nigdy nie wprowadziłem czegoś, co nie było w pierwotnym porządku obrad. "Cozza International zakupiła dziś rano mniejszościowy pakiet udziałów w Interstellar. Jak wszyscy wiecie, Cozza jest naszym głównym konkurentem. Bazując na tej informacji, spodziewam się wkrótce ogłoszenia o ich planie przejęcia Interstellar. Czuję, że przez ich zakup udziałów w firmie, w naszym najlepszym interesie jest przyspieszenie testów silnika, aby pomóc zwiększyć cenę akcji i powstrzymać wszelkie dalsze przejęcia akcji przez Cozzę."

"Jak to możliwe?" Pan Grayson uderza pięścią w stół konferencyjny, zachowując się w sposób, którego nigdy bym się nie spodziewał.

Szmery podniecenia z wcześniejszego okresu teraz zmieniają się w panikę. "Panie i panowie z zarządu", wołam, próbując zdobyć kontrolę nad pomieszczeniem, ale utrzymuję równy głos. "Musimy pracować razem, wraz z zespołem wykonawczym, aby znaleźć sposób na powstrzymanie Cozzy przed przejęciem Interstellar. Niepokoi mnie fakt, że ich próba przejęcia wypada akurat w momencie naszego najnowszego przełomu, ale musimy działać dalej i zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby ich powstrzymać. Musimy upewnić się, że nie są w stanie kupić więcej akcji Interstellar i zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby powstrzymać ich postępy."

"Jak?" pyta pani Edwards, jednocześnie nerwowo głaszcząc swoją szyję.

"Musi być sposób, aby ich powstrzymać. Jeśli ktoś z Cozzy się do ciebie zgłosi, to koniecznie nie rozmawiaj z nimi i pod żadnym pozorem nie sprzedawaj im swoich akcji. Muszą oni nabyć większościowy pakiet udziałów w firmie, aby dokończyć swoje przejęcie. Zespół prawny, w połączeniu z innymi kierownikami, będzie formułował plan, aby zatrzymać ich na drodze i położyć przejęcie spać."

"Forte zniżył się do nowego poziomu" - mówi pan Grayson przez zaciśnięte zęby, zmarszczki wokół jego oczu pogłębiają się. "Cozza próbował tego przed laty i nie udało się. Jestem pewien, że i tym razem zostaną powstrzymani". Nawet jeśli wypowiada te słowa, nie czuję przekonania w jego głosie.

Chwytam oparcie mojego krzesła i zagłębiam paznokcie w miękkiej skórze. "Będę informował wszystkich o naszych postępach i będziemy pracować całą dobę, aby znaleźć rozwiązanie".

Tad stoi i pociera tył swojego karku. "Czy wiemy, kto jest kretem?"

"Nie wiemy", informuję grupę, mimo że w miarę trwania spotkania lista stawała się coraz krótsza. Jest zbyt wiele pieniędzy do zarobienia, aby mogli wyprzedać Interstellar i podzielić się naszymi sekretami z konkurencją. To pozostawia tylko członka zespołu projektowego jako sprzedającego. "To nie ma znaczenia. Teraz liczy się tylko to, żebyśmy ich powstrzymali".

"Dokładnie," stwierdza Josh, w końcu dodając do rozmowy i przychodząc, by stanąć u mojego boku. "Bądźcie pewni, że to jest nasz priorytet".

Pochylam się w jego przestrzeń. "Wreszcie," szepczę nie poruszając ustami.

On trzyma oczy przypięte do członków zarządu. "Zawsze będę miał twoje plecy," szepcze z powrotem do mnie.

"Odwiedźmy się, abyśmy mogli zacząć szukać rozwiązania tak szybko, jak to możliwe", ogłaszam, odchodząc od Josha i kierując się w stronę drzwi, aby uścisnąć ręce członków zarządu, gdy będą wychodzić.

"Dajcie mi znać, czy mogę pomóc" - mówi z uśmiechem pani Edwards, po czym rusza korytarzem w swoich wysokich do kolan butach Louboutina i czarnej, obcisłej spódnicy.

"Bradley." Tad zatrzymuje się przede mną, przykuwając moją uwagę. "Kiedy znajdziesz kreta, odetnij go na kolanach. Jesteśmy zbyt blisko czegoś niesamowitego i zmieniającego świat, by pozwolić, by zasługi trafiły do Cozzy".

"Zgoda." Wpatruję się w jego oczy.

On nie może być tym jedynym.

Jest zbyt głodny pieniędzy i wie, co ten wynalazek oznaczałby dla jego dolnej linii.

"Zrobię, co trzeba, Tad". Uśmiecham się i wstrzymuję oddech, aż wyjdzie.

"Lauren." Pan Grayson podaje mi rękę. "Masz do dyspozycji cały mój zespół prawny. Jestem z Interstellar zbyt długo, by pozwolić Cozzie na przypisanie sobie zasług za całą twoją ciężką pracę. Jesteśmy zbyt blisko czegoś, co zrewolucjonizuje całą branżę".

"Wiem, panie Grayson." Studiuję jego wiekową twarz.

Głębokie zmarszczki w pobliżu jego ciemnobrązowych oczu nadają mu charakteru i sprawiają, że wydaje się bardziej uprzejmy niż wszyscy wiedzą, że jest. Ten człowiek jest pitbullem i załatwiłby każdego wroga, który stanąłby mu na drodze.

"Obiecuję chronić Interstellar."

Poklepał mnie po dłoni. "Dziękuję, kochanie."

Daję jego dłoni mały ścisk, zanim wyjdzie, a ja odwracam się, by znaleźć pustą salę konferencyjną. Stojąc tutaj, zamykam oczy i daję sobie dokładnie pięć sekund, aby strach przesiąkł do środka. Wystarczająco dużo czasu, aby pozwolić mu w końcu uderzyć w dom. Liczę do pięciu, a potem kieruję się prosto do swojego biura, żeby zacząć zajmować się Cozzą.

Kiedy zamykam drzwi mojego biura, opieram się o nie. Ogrom tego, co się wydarzyło, jest wystarczający, by mnie zmiażdżyć. Jak to możliwe, że to się dzieje? Myślałem, że zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, aby otoczyć się najlepszymi ludźmi - najbardziej lojalnymi, najbardziej zaangażowanymi. Ale gdzieś jest kret. Dlaczego teraz? To zbyt blisko rozwoju silnika, by był to przypadek. To jest obliczone i kierowane przez kogoś wewnątrz firmy, kto przekazał wiadomość o projekcie naszej konkurencji. Kiedy wszystko wydawało się być na swoim miejscu, odpadło dno i teraz muszę zrobić wszystko, co w mojej mocy, żeby to naprawić.

Odpycham się od drzwi i kieruję się w stronę mojego biurka, aby opracować plan, taki, który zaczyna się od mojego wiceprezesa. "Cassie, dostać Josh tutaj i wziąć wiadomości na wszelkie połączenia dzisiaj. Nie wolno nam przeszkadzać."

"Tak, proszę pani", odpowiada Cassie, zanim rozłączę połączenie.

Nie wyjdę z biura, dopóki nie będę miała pewności, że nasz zespół ma rozwiązanie.

Nie zszedłbym na dół.

Nie teraz.

Nie w ten sposób.

Nigdy.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Część przejęcia"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści