Mroczni Rycerze

Prolog

----------

Prolog

----------

Nie pasuję tutaj.

Minęły dwa tygodnie odkąd przybyłam na ten kampus i powiedzieć, że nie pasuję tutaj byłoby niedopowiedzeniem stulecia. Obecnie siedzę pod jednym z masywnych dębów na placu, przeglądając lektury, które muszę zrobić na jutrzejsze zajęcia i obserwując ludzi. To fascynująca rzecz widzieć, jak te wszystkie dzieciaki po prostu szwendają się po kampusie, nie dbając o nic. Nieustannie migają kluczykami do najnowszych samochodów, które dostali od rodziców, albo rozmawiają o tym, na jakie luksusowe wakacje się wybiorą.

Wszyscy noszą najnowsze metki projektantów i chwalą się niemal codziennymi wycieczkami na zakupy. Spoglądanie w dół na moje zakupy w sklepie z artykułami używanymi przynosi mi rumieniec na twarzy, nawet jeśli nikt nie zwraca na mnie uwagi. Pracowałam na swój tyłek przez 6 tygodni, zanim tu przyjechałam, żeby mieć wystarczająco dużo pieniędzy, żeby pójść do ładniejszego sklepu z używaną odzieżą, w którym mieszkałam w Los Angeles, i wydać trochę nowszych ubrań. Resztę odłożyłam na moje skromne konto czekowe, dopóki nie znalazłam tu pracy.

Na szczęście znalazłam kawiarnię tuż przy kampusie i mam tam rozmowę kwalifikacyjną w przyszłym tygodniu. Godziny pracy nie będą duże, ale wystarczą na pokrycie rachunku telefonicznego i wszelkich potrzebnych rzeczy. Nawet jeśli nie dostanę tej pracy, to znalazłam też kilka innych opcji. Mogę nie pasować do tej prywatnej uczelni, ale to mnie nie zniechęci. Potrzebuję tej edukacji bardziej niż czegokolwiek na świecie. Choćby po to, by udowodnić wszystkim, którzy we mnie wątpili, że nie będę kolejnym marnotrawcą dolarów podatkowych jak moja matka.

Nieważne, jakie wyzwania napotkam tutaj będąc kompletnym niedojdą, zwyciężę.

Rozglądając się jeszcze raz po terenie quadu, mój wzrok przykuwają trzy ciała. To fascynujące, jak wszyscy wokół mnie milkną, gdy się pojawiają. To prawie tak, jakby bali się mówić wokół nich, a jeszcze ciekawsze jest, gdy uczniowie w pośpiechu schodzą im z drogi.

Tylko kilka razy udało mi się ich zauważyć, ale ich dominująca obecność zawsze mnie intryguje. Słyszałam na zajęciach szepty o tym, że są oni królewską rodziną na kampusie i że należy się trzymać z dala od nich, chyba że chce się mieć kłopoty.

Myślałem o pytaniu innych w klasie, kim są, dopóki nie zostałem przyłapany na gapieniu się na nich. Brzydkie, wiedzące szyderstwa sprawiają, że zawsze wycofuję się do swojej skorupy i chowam twarz w książce. Jak dotąd tylko jedna osoba próbowała się ze mną zaprzyjaźnić, ale jestem niezwykle ostrożna, kiedy z nią rozmawiam. Nie wiem, czy myśli, że jestem jakimś cyrkowcem, czy rzeczywiście jest szczera w swoim zainteresowaniu moją osobą.

Niezależnie od tego, zamierzam wstrzymać się z nią trochę dłużej, dopóki nie dowiem się, czy za jej przyjacielskimi próbami stoi jakiś motyw, czy nie. Może, jeśli rzeczywiście jest szczera w swoich intencjach, zapytam ją, o co chodzi z tymi trzema boskimi bytami, które obecnie skradam się pod czapką.

Niemal jak za pomocą szóstego zmysłu, wszystkie ich oczy spoglądają w moją stronę. Mój oddech łapie się w gardle, zanim w pośpiechu spojrzę z powrotem na mój podręcznik. Moje ciało rumieni się z zażenowania, a tętno przyspiesza do nienaturalnego tempa, przez co chce mi się rzygać.

Nie odważę się przerwać mojej koncentracji na podręczniku, dopóki quad powoli nie powróci do swojego zwykłego szumu aktywności. Gdy zmuszam moje ciało do powrotu do normalności, przez mój mózg przebija się kilka dominujących pytań.

Kim oni są? Dlaczego jedno ich spojrzenie rozpaliło moje ciało? Dlaczego moje ciało zawsze wydaje się przyciągać do nich, nawet jeśli nigdy nie byłem w bliskiej odległości od nich?

Potrząsając głową, by oczyścić się z pytań, muszę wewnętrznie śmiać się z siebie. Nigdy nie poznam odpowiedzi na te pytania.

A może jednak?




Rozdział 1

----------

Rozdział 1

----------

----------

Sinclair

Koniec września - ostatni rok

Kurwa mać. Jak długo jeszcze będzie gadał?

Jezu Chryste.

Siedzę tu przy stole narad z Declanem po mojej prawej i Giovannim po lewej, słuchając, jak nasi dranie ojcowie gawędzą z niektórymi rekrutami The Trident przed ich oficjalną ceremonią inicjacji. W kółko mówi o "znaczeniu naszej tajemnicy", "o tym, jakie mieli szczęście, że zostali wybrani na członków naszej prestiżowej organizacji" i nasze ulubione "jak bardzo ich życie stanie się wzbogacone i potężne z nami jako rodziną". Zajęło mi to wszystko, aby nie zacząć się śmiać z mojego tyłka.

Byk. Kurwa. Gówno.

Jasne, można powiedzieć, że nasze życie było ponadprzeciętne w porównaniu do większości.

Nasze trzy rodziny prowadziły szkołę, do której aktualnie uczęszczaliśmy. Kurwa, moje nazwisko to nazwa naszej szkoły.

Uniwersytet Blackwell, założony w 1862 roku, kiedy nasi pradziadkowie wzbogacili się na kalifornijskiej gorączce złota. Byli twardymi, starymi draniami, którzy uznali, że zachód potrzebuje szkoły dla bogatych, żeby mogli do niej chodzić i żeby pomogli wyciągnąć na zachód innych napakowanych skurwieli, takich jak oni.

Ale byli też podejrzliwi jak cholera i stworzyli Syndykat Trident, znany jako super tajne stowarzyszenie Uniwersytetu Blackwell.

Jesteśmy najbogatszym społeczeństwem. Organizacja tylko dla mężczyzn, gdzie członkostwo jest przekazywane z ojca na syna, z krwi na krew.

Utrzymujesz swój status społeczny będąc bezwzględnym draniem. Większość z nas zabiła przynajmniej raz, jeśli nie wielokrotnie. Posiadamy władzę rodziny mafijnej lub kartelowej, ale z cieniami jako naszymi obrońcami. Chcieliby tylko, żeby udało im się osiągnąć połowę tego, co my, ale w przeciwieństwie do nich, nigdy nie znaleźli się w centrum uwagi.

Siedząc tutaj i słuchając naszego ojca, naprawdę chciałbym, żeby po prostu zamknęli się w sobie i spierdolili do swojej wieży w mieście, czyli do swoich biur, i wynieśli się z naszego kampusu.

Obracam pierścień Trident na lewym środkowym palcu. Niektórzy nazywają to nerwowym tikiem. Ja nazywam to trzymaniem mojej wielkiej gęby na kłódkę, żebym nie skończył martwy z ręki ojca za "zawstydzenie" go przed świeżym mięsem.

"Coś do dodania do dyskusji, panie Blackwell?", pyta mnie ojciec, wyrywając mnie z mojego pieprzonego transu nudy.

"Tak. Rób, co ci, kurwa, każemy, nie spieprz mojej prośby o drinka i nie wkurwiaj mnie" - odpowiadam na idiotyczne pytanie ojca skierowane do newbies, jednocześnie wkurwiając starego, dobrego Arthura.

Wygrać. Kurwa. Win.

Z krótkim spojrzeniem śmierci w moją stronę przed wznowieniem swojej stoickiej, byczej twarzy autorytetu wraz z ojcami Declana i Giovanniego kończą w końcu spotkanie jakimiś innymi bzdurami, których my trzej z pewnością w ogóle nie słuchamy.

"Panie Blackwell, panie Carter i panie Martinelli, wy 3 zostajecie z tyłu na kilka" - mówi do nas Robert Carter, ojciec Declana, ze spojrzeniem, które przestraszyłoby większość, ale nie nas.

Zostaliśmy wychowani na tych złośliwych spojrzeniach, wśród innych różnych kar. Jeśli myślą, że będziemy się płaszczyć, to się mylą.

Gdy zwracam się najpierw do Decka, a potem do Gio, moja brew się marszczy, jakby pytając: "Jakiś pomysł, o co chodzi?". Dostaję lekkie odpowiedzi w zamian mówiąc 'nie mam pojęcia', ale żeby nie alarmować drani, że się komunikujemy.

Kiedy wszyscy inni odchodzą, wszyscy obracamy nasze krzesła tak, aby stanąć twarzą w twarz z naszymi dawcami spermy, prostujemy nasze ramiona, utrzymujemy nasze twarze w neutralnym stanie i przygotowujemy się na wszystko, co ci psychole mają gotowego do rzucenia na naszą drogę.

Po prostu siedząc na swoim krześle królewskim, zachowując się jak król, mój ojciec zerka na nas, a następnie zerka na Roberta Cartera i Lorenzo Martinellego, ojca Giovanniego, przed dostarczeniem największej "pieprzonej nienawiści do was trzech" wiadomości naszego życia.

"O ile nie znajdziecie chłopcy odpowiednich opcji, które zatwierdzimy do czasu ukończenia studiów, co wątpimy, że się stanie, znaleźliśmy każdemu z was odpowiednią kobietę do poślubienia jesienią przyszłego roku. Możecie wtedy zacząć produkować kolejne pokolenie mężczyzn dla naszego społeczeństwa".



Cisza.

Wszyscy po prostu wpatrujemy się pustymi oczami w naszych ojców, gdy oni z uśmiechem spoglądają na nas, jakby właśnie zarobili kilka miliardów więcej, którymi mogliby podetrzeć sobie tyłki.

Declan łamie ciszę pierwszy, stojąc tak kurwa szybko jego krzesło rozbija się o kamienną podłogę.

"Hold the fuck up?! Czy wy brudne dranie mówicie, że jeśli nie zginamy się do waszych głupich, pieprzonych zasad, to ustawiacie nas z aranżowanymi małżeństwami?".

"Declan...Watch. Twój. Tongue." Robert mówi przez zgrzytanie zębów.

"Och idź wciągnąć trochę więcej koki z dupy innej striptizerki. Możesz iść je przelecieć, jeśli myślisz, że zgodzę się na to końskie gówno."

Yup. Deck jest bardzo wkurzony, ale jest rzecznikiem naszej trójki. Więc gra Roberta na siłę wobec niego jest tak samo użyteczna jak pistolet bez iglicy. Jego słowa nie są nawet rejestrując w głowie Deck obecnie.

Robert stoi, wyraźnie nie ciesząc się, że syn wyzywa go od gówna, które widział, jak robi, podczas gdy jego żona i mama Declana, Cindy, siedzi w domu i walczy z rakiem. Bezwartościowy głupiec.

"Declan Ryan Carter! Siadaj, do cholery! Zgodzisz się na to razem z Giovannim i Sinclairem. Chcesz przejąć nasze stanowiska w firmie, gdy skończysz studia? Cóż, tak to zrobicie. Żaden z was nie przejdzie do firmy, jeśli nie będzie żonaty".

I tu pada moja stoicka determinacja. Parskam, w końcu przyciągając ich oczy w moją stronę.

"A co jest takiego zabawnego Sinclair?" Lorenzo pyta płaskim tonem.

"Że myślisz, że jesteśmy tak cholernie głupi".

"Przepraszam?"

"Hmm...Nie zdawałem sobie sprawy, że wszyscy już ogłuchliście. Zgaduję, że powiem to jeszcze raz. To zabawne, że myślisz, że wszyscy jesteśmy tak kurewsko głupi."

Cisza od nich, ale widzę, że mówi, że każdy z ich temperamentów jest flaming. Więc kontynuuję, stojąc obok Declana.

"Czy myślicie, że jesteśmy tak niewiarygodnie głupi, że zgodzimy się poślubić te 'najdroższe tatusiowi' księżniczki, zająć wasze pozycje w firmie - które są naszymi cholernymi prawami rodzenia - i wszyscy dostaniecie się na 'emeryturę'? Gówno prawda. Wszyscy już wiemy, że nikt z was nie ma żadnej motywacji do opuszczenia swoich miejsc na szczycie każdej firmy czy tutaj w Syndykacie. Chcecie po prostu, żebyśmy poślubili kogokolwiek, kogo kurwa wybierzecie, bo to nic innego jak interesy, dzięki którym zarobicie więcej pieniędzy, a nie mówiąc już o tym, że nasze życie będzie jeszcze większym piekłem. Czy się mylę?"

Więcej milczenia ze strony naszych ojców. Tak, tak właśnie myśleliśmy. To chciwe fiuty, które wolałyby umrzeć niż stracić swoje pozycje czy to tutaj, czy w firmach.

"Cóż...Skoro nie zamierzasz odpowiedzieć, bo mamy rację, możesz wziąć swoją ofertę i wsadzić ją sobie w swój obłąkany tyłek, Arturze".

I na tej wzmiance, odwracam się i idę w kierunku drzwi wiedząc, że Gio i Deck są tuż za mną.

Pieprzyć to.

Pieprzyć ich.

Potrzebuję pieprzonego drinka ASAP.

Gdy szturmem wychodzę z sali katedralnej, gdzie odbywają się nasze zgromadzenia i do katakumb pod uniwersytetem w kierunku strefy wypoczynkowej, słyszę jak Declan chrząka obok mnie.

"Chwytamy nasze telefony z szafek, nalej mi też jednego".

Wchodzę do strefy wypoczynkowej i nalewam kilka strzałów wódki dla nas obu, zastanawiając się, gdzie kurwa jest Giovanni. "G come out yet?" Pytam, gdy Deck podchodzi do baru.

Przesuwa mój telefon i podrzuca z powrotem swój shot. "Jeszcze nie. Znając go, próbuje ratować nasze tyłki swoim superstar IQ lub jakimś Houdini shit jak to. Na pewno nie zamierzałem się tu kręcić, żeby się dowiedzieć. Pewnie sięgnąłbym i podciął gardło jednemu z naszych ojców, gdybym to zrobił."

"Pieprzyć to. Wyślij mu tekst i powiedz, żeby spotkał się z nami w klubie. Nie mogę znieść bycia tutaj przez kolejną chwilę."

Rzucam z powrotem mój shot, poluzowuję krawat i kieruję się w stronę prywatnego parkingu, gdzie wszyscy członkowie Syndykatu parkują, gdy jesteśmy wezwani na radę. Wskakuję do mojego SUV-a, gdy Declan wsiada do swojego, i obaj zmierzamy do Club Luxe. Po dotarciu na miejsce, migamy nasze niestandardowe dopasowane pierścienie organizacji na strażnika, aby otworzyć żelazne bramy, a następnie przyspieszyć w kierunku alkoholu, straszne decyzje i chętny cipki.




Rozdział 2

----------

Rozdział 2

----------

----------

Giovanni

Siedziałem tam, jak Sinclair i Declan szturmowali z pokoju rady, wpatrując się w naszych ojców przez sekundę, zanim przemówiłem.

"Nie możecie chyba traktować tego poważnie".

"Jesteśmy," odpowiedzieli wszyscy unisono.

Spędziłem sekundę zbierając myśli, zanim ponownie przemówiłem.

"A jakie dokładnie były myśli naszych dziadków na temat twojego dość śmiałego rozkazu? Patrząc na to, że wszyscy oni wciąż żyją, to oni posiadają prawdziwą władzę tutaj w Trójkącie, niezależnie od tego, czy są aktywnie zaangażowani, czy nie."

Szczęka moich ojców kliknęła, ręce ojca Sinclaira zacisnęły się w pięści, gdy jego knykcie zrobiły się białe, a ojciec Declana chwycił swoją tumblerkę z whisky tak mocno, że była gotowa pęknąć.

Wiedzieli, że ich mam.

Wszyscy nienawidzili swoich ojców, naszych dziadków. Choć nadal byli przestępcami tak samo jak my, nasi dziadkowie byli kryminalistami starej szkoły z prawdziwymi złotymi sercami, w przeciwieństwie do mężczyzn przede mną.

Nie zrozumcie mnie źle, widziałem jak mój dziadek Gianluca złamał człowiekowi rękę kijem baseballowym za jakiekolwiek przestępstwo, które popełnił w wieku sześciu lat. Nawet wtedy wyglądało to tak, jakby to był kolejny dzień, bo w naszym świecie tak właśnie było. Oznaczało to również, że przestrzegali zasad i praw wynikających z przynależności do Tridentu.

Według praw Syndykatu Trident, jeśli wśród żyjących członków trzech rodzin był ktoś starszy i w zasadzie "emerytowany", miał on władzę nad wszystkimi aktywnymi członkami. Ich słowo było prawem, a ty się z nim nie spierałeś. Patrząc na reakcje na moją wypowiedź, nasi ojcowie musieli zapomnieć o tym małym regulaminie. Nie jest to w najmniejszym stopniu zaskakujące.

"Racja...Cóż widząc, że nie mają żadnej wiedzy o twoim dekrecie tutaj, powinienem wykonać telefon i zobaczyć co mają do powiedzenia na ten temat?" Śmiało zapytałem zachowując pokerową twarz.

Wiem, że to będzie królewsko gryzło mnie w tyłek później, ale nie chcę widzieć żadnego z nas w przymusowym małżeństwie, które przynosi korzyści tylko tym głupcom.

Lorenzo milczy, pewnie już planuje swoją zemstę na mnie. Szkoda, że nie mogę zhakować niczego, co on próbuje. Robert wciąż się nie ruszył i wpatruje się we mnie sztyletami. Śmiertelnie chwyta swojego drinka, życząc sobie, żeby to była jedna, albo wszystkie nasze szyje. W końcu tata Sinclaira staje i zapina swoją wartą 7,500 dolarów marynarkę od Armaniego, zanim zacznie mówić.

"Teraz nie dajmy się ponieść tam, Giovanni. Nie musimy ich w to mieszać. Jestem pewien, że możemy dojść do jakiegoś rodzaju... zrozumienia."

"Porozumienie jest proste. Odmawiamy. Podczas gdy wszyscy inni mogą być twoimi marionetkami czekającymi na rozkaz tańca, my nie jesteśmy. Powinniście już to zrozumieć. Jeśli nie, to przykro mi to mówić... Wszyscy jesteście pieprzonymi kretynami."

I to przerwało ich spokojny nastrój.

Robert szyderczo spojrzał na mnie. "Lekceważące gówno!"

"Giovanni Lorenzo Martinelli! Co, do jasnej cholery, jest z tobą nie tak? Nie wychowałem cię na takie bezczelne, niegrzeczne dziecko!".

"Zdajesz sobie sprawę z kary za brak szacunku dla jednego ze starszych, prawda?" Arthur spokojnie mówi przez środek wściekłości pozostałych.

Siadam z powrotem na krześle i krzyżuję ręce na piersi, dając im do zrozumienia, że mnie nie przerażają. Nie robili tego od lat. To, że jestem najspokojniejszy z naszej trójki, nie oznacza, że natychmiast się przed nimi płaszczę.

"Lorenzo, nie wychowałeś mnie. Zatrudniona pomoc wychowywała mnie, podczas gdy ty, kurwa, wiedziałeś, gdzie, wymykając się mamie, gdy ta zapiła się na śmierć. I tak, Arturze, znam kary. W przeciwieństwie do ciebie, mam nasz kodeks postępowania zapamiętany. To oznacza, że wszyscy bezpośrednio naruszacie jeden z największych kodeksów. Nie konsultując się z prawdziwymi autorytetami Tridentu w sprawie tak ważnej decyzji, zwłaszcza naszej pieprzonej przyszłości, możecie zostać pozbawieni członkostwa w syndykacie, a wszystkie wasze pozycje poza tymi murami również przepadną. Wystarczy jeden telefon i wszystko może się skończyć dla was wszystkich", kończę stojąc.

Są one shell shocked przez moją deklarację.

Dobry.

"A teraz wybaczcie mi panowie, mam lepsze miejsca niż to."

I wychodzę, aby znaleźć innych i wypełnić je w potencjale, który jest 3 wojna światowa.

-----

"Co za pieprzone dranie! Oni poważnie myśleli, że mogą uciec z tym gównem bez rozmowy z naszymi dziadkami?" Declan cholernie głośno krzyczy w klubie.

Dzięki Bogu, że mamy prywatny apartament na takie okazje, bo inaczej gówno trafiłoby w wentylator.

Club Luxe to jedno z naszych przedsięwzięć biznesowych poza wiedzą naszych ojców. To nasz prywatny plac zabaw, gdzie idziemy uciec od tych wszystkich burz gówna, które są naszym życiem.

"Zamknij się już, Deck. Jezu Chryste. Poradzimy sobie z tym jak zawsze" - żąda Sin, próbując jednocześnie opanować swoją wściekłość.

"To, co musimy zrobić, to..." Declan szaleje dalej, ignorując nasze wypowiedzi.

"Declan!" oboje krzyczymy, co go zaskakuje, ale przynajmniej zamyka się i skupia na nas.

"Dość już. Ponadto, ktoś będzie musiał pokryć moją kartę dziś wieczorem, dopóki nie wrócimy do domu." Mruczy, gdy biorę łyk napoju w mojej dłoni.

"Dlaczego?" Sinclair pyta z wydziwioną brwią.

"Mogę lub nie mogę powiedzieć kilka wybranych rzeczy po tym, jak obaj szturmowaliście jak wkurzone goryle. Więc mam wrażenie, że wszystkie moje gówno jest zablokowany ponownie," Odpowiadam z uśmiechem na moich ustach, zanim downing mój strzał.

Declan w końcu siedzi z jedną nogą nad krzesłem. Bierze 2 strzały z powrotem do tyłu, zanim gównożerny grymas rozpryskuje się na jego twarzy.

"Wkurzyłeś diabły reinkarnowane? Jak to kurwa osiągnąłeś, chłopcze Gio?"

Z przewróceniem oczami i środkowym palcem na jego twarzy, przekazuję im rozmowę. Podczas opowiadania, ich twarze przechodzą przez kilka emocji. Wściekłość jest jednak stała.

"Głupie pierdoły," mruczy Sinclair. "Dzięki kurwa, że zapamiętałeś to gówno. Ja na pewno nie."

"Ja też. I nie obchodzi mnie to. Ale właśnie dlatego mamy cię geniuszu chłopcze," Deck mówi z końcówką swojej szklanki w moim kierunku.

Declan kładąc na komplementy oznacza, że jest na jego drodze do uzyskania prawej królewsko oberwał dziś wieczorem. Chociaż nie winię go. Dzisiejsza noc była jednym z najbardziej gównianych spotkań w historii nas wszystkich będących członkami Tridentu, i to łącznie z naszymi tygodniami inicjacji i hazing. Te pozostawiły nas wszystkich z takimi samymi bliznami wzdłuż naszych lewych dłoni, markami na naszych prawych udach, i wszyscy 3 z nas dostali nasze kutasy przebite przez przegranie zakładu z Declanem podczas pijanego hazing.

To gówno bolało jak cholera, ale od tamtej pory opłacało się całkiem dobrze, dzięki naszym niezliczonym kobiecym przedsięwzięciom. Zdobyliśmy nawet okropny przydomek "Trzy Orgazmy". Jest to całkowicie niedorzeczne, ale w jakiś sposób wyciąga kobiety z drewnianych ścian, aby spróbować przejechać się na jednym lub wszystkich naszych 'grzesznych mieczach'.

"Biorąc to pod uwagę, będziemy ciągnąć jego tyłek stąd w ciągu godziny, jaki jest twój zakład?" Mówię do Sinclaira, jednocześnie wciąż patrząc na Declana. Nienawidzi, gdy stawiamy na jego pijackie nawyki.

"$100. 45 minut. Tops."

"Deal."

"Frajerzy kogutów", mruczy Deck, chwytając jedną z naszych butelek, zanim wstanie, by spojrzeć na klub poniżej.

On nawet nie przeszkadza argumentując już o nas zakładając przeciwko niemu.

"Obaj będziecie mi winni rano. Święty pieprzony wtorek."

"Care to elaborate on how we are both gonna lose there, bud?" pyta go Sinclair.

"Tak... Moja przyszła była żona jest tam na parkiecie i idzie w stronę baru, żeby usiąść. To dlatego."

Sin i ja spoglądamy na siebie, zanim sami wstajemy, aby spojrzeć w dół do klubu razem z nim. Nie zajmuje nam długo, aby zobaczyć, kto skradł uwagę Declana.

"Jasna cholera", mruczę, czując mój kogut sprężyny do życia w moich spodniach garniturowych.

Sin gwiżdże. "Kurwa mać."

"Tak", to wszystko, co Declan może powiedzieć w odpowiedzi.

A po tym...wszyscy jesteśmy pozbawieni mowy.

Ona jest absolutną czystą doskonałością.




Rozdział 3 (1)

----------

Rozdział 3

----------

----------

Declan

Przez te wszystkie lata, nigdy nie myślałem, że jest możliwe, aby moje zimne, martwe serce ożyło. Od dnia, w którym się urodziłem, byłem trzymany w niemożliwych oczekiwaniach i bity na centymetr mojego życia, kiedy nie udawało mi się zadowolić mojego ojca i jego despotycznego sposobu życia. Przynajmniej dopóki nie byłem w stanie walczyć z biciem. Od tamtej pory pozwalam sobie na przekraczanie granic uczuć. Walczę, pieprzę się i imprezuję, nie myśląc o konsekwencjach.

Po prostu... Robię. Not. Care.

Nikt nigdy nie miał mnie w dupie poza Sinclairem i Giovannim. Wszyscy nosimy podobne blizny po psychicznym i fizycznym znęcaniu się nad nami przez naszych oprawców. Po prostu inaczej nosimy nasze rany.

Sinclair jest maniakiem kontroli z piekła rodem. Jest wyrachowany we wszystkim, co robi. Czy to podrzynanie komuś gardła, jego codzienna rutyna, czy szczekanie żądań. Rzadko kiedy traci kontrolę nad sytuacją, w której się znajduje. Jedynymi ludźmi, którzy nas łamią są nasi ojcowie. Ale kurwa, oni wydobywają z nas wszystkich to, co najgorsze.

Giovanni wycofuje się w ciasne ramy swoich komputerów. Jest w nich geniuszem samoukiem, co uratowało nam tyłki więcej razy niż ktokolwiek z nas chce przyznać. Ma również fotograficzną pamięć nawet najbardziej prozaicznych informacji, takich jak zupełnie niedorzeczne kodeksy postępowania Tridentu, które rządzą naszym życiem od czasu, zanim się urodziliśmy.

Ja żyję dla dreszczyku emocji. Czy to adrenalina, którą daje mi ściganie się moim Bugatti Chiron Sport po kalifornijskich autostradach, czy toksyczna mieszanka tabletek i alkoholu, która mnie napędza, czy też przypływ brudnego, wyuzdanego seksu, kiedy tylko i gdziekolwiek mogę go uprawiać. Jeśli to może znieczulić całkowite piekło, które codziennie zalewa moją podświadomość, potwory czające się tuż za głębią mojego umysłu, które tylko pożądają szansy, aby w pełni wciągnąć mnie w swoją głębię bez powrotu, zrobię to.

Demony, które wszyscy nosimy na plecach wystarczyłyby, żeby wysłać zdrowego człowieka, kurwa, normalnego człowieka na ognistą ścieżkę zniszczenia, która mogłaby zrównać z ziemią Los Angeles w ciągu godziny. Rozgrzeszenie naszych grzechów, które wykonujemy co godzinę, wystarczy, by wysłać samego Boga na spiralę w kierunku dołów piekielnych, jakimi jest nasze życie.

Ale oto jestem, stojąc obok jedynych dwóch osób, za które oddałbym życie i nie zastanawiał się nad tym dwa razy. Patrzymy w dół na tłum ludzi, a ona już spowodowała wzrost mojego pulsu. Nieznane ciepło rozchodzi się po moim ciele tylko od samego patrzenia na nią i niemalże powala mnie na pieprzone kolana.

Co jest, do cholery?

Stwierdzam, że chwytam się poręczy wychodzącej na klub, żeby utrzymać równowagę. Nie jestem pewien, czy to przez alkohol i tabletki płynące w moich żyłach, czy przez zmianę w mojej duszy spowodowaną tą laską. Rzucam szybkie spojrzenie na Giovanniego i Sinclaira, aby zobaczyć ich tak samo zachwyconych jak ja.

"Wy patrzycie na tę samą osobę, którą jestem, prawda?"

Sinclair nie przenosi z niej spojrzenia. "Krótka srebrna cekinowa sukienka halter z niskimi plecami, które pozwalają nam zobaczyć dołeczki nad tym zmysłowym tyłkiem. 5-calowe czarne szpilki. Prosty makijaż podkreślający jej naturalne piękno. Długie brązowe włosy, które bledną do blondu. Wygląda też absolutnie nie na miejscu, jakby nie mogła się doczekać, by uciec od swojej sytuacji? Tak, kurwa, widzę ją".

Prycham na jego stwierdzenie. "Obserwacyjny drań. Ale tak, ona. Giovanni, jak szybko możesz wyciągnąć informacje?".

"Już się tym zajmuję. Przeglądam nagrania z kamer przemysłowych z drzwi wejściowych z ostatnich pół godziny, bo nie wygląda na to, żeby była tu tak długo." Milknie na chwilę. "I dostałem."

Nie wiem dlaczego w ogóle jestem zaskoczony, że znalazł ją tak szybko, ale jestem. Najwyraźniej Sin też jest, bo w końcu odwraca wzrok, żeby spojrzeć na Gio. "I co? Czy zamierzasz nas poinformować, czy musimy to z ciebie wybić, dupku?".

"Insolent crybabies," mruczy Giovanni. "Jeśli musicie wiedzieć, zacząłem od naszej szkoły, żeby sprawdzić, czy ona tam chodzi, i na szczęście dla nas, chodzi. Bethani Larie Reece. 21. Stypendystka drugiego roku na Uniwersytecie Blackwell. Podwójny kierunek dziennikarstwo i fotografia z mniejszym rosyjskim. Urodziny obchodzi 15 listopada. Pochodzi z Seattle w stanie Waszyngton, ale ostatni znany adres przed przeprowadzką tutaj 2 lata temu to slumsy Los Angeles. Powody są nieznane. Nie mówi nic o rodzinie ani o żadnych bardziej osobistych informacjach. Żadnych mediów społecznościowych, nic więcej. Prawie jak mały duch próbujący coś ukryć, albo po prostu taka prywatna osoba."

Oboje gapimy się na niego, zanim Sinclair przemówi za nas. "Jezu Chryste, G. Zdobyłeś to wszystko ze swojego telefonu w mniej niż 30 sekund?".

Ze wzruszeniem ramion i uśmiechem, ponieważ czasami jest takim zarozumiałym gównem, odpowiada, "Wiedzielibyście jak zrobić to gówno też, gdybyście faktycznie słuchali tego, co próbowałem wyjaśnić - wiele razy - z wami kutasami. Ale nieee, wolicie polegać na mnie w kwestii informacji, bo obaj jesteście takimi leniwymi gówniarzami. Ale odpowiadając na twoje pytanie, tak, ściągnąłem to z telefonu w mniej niż 30 sekund. Już to wyciągałem, zanim któreś z was cokolwiek powiedziało", kończy z kolejnym zadowolonym uśmiechem.

Prawidłowo pompatyczny dupek jest czasami.

W końcu spoglądam z powrotem w dół, aby znaleźć Bethani siedzącą przy barze z tym, co wygląda jak para przyjaciół w pobliżu niej. Co się dzieje dalej wysyła moją krew gotować, i przez sztywnienie ramię moich przyjaciół, są one również widząc to.

Jest jakiś douche bag, beady-eyed patrząc fuck podchodzi za jej krzesło i umieścić swoje ręce na jej ramionach. Ona szybko sztywnieje, ale potem równie szybko to traci, bo jej twarz staje się stoicka. Prawie wygląda na wkurzoną. Dobrze. Nawet stąd, z góry, widzę strach, który chwilowo przemyka po jej twarzy, i to sprawia, że mam ochotę szturmem zejść po schodach i strącić zadowolony uśmieszek z twarzy tego pojeba. "Giovanni....."

Nie podnosząc wzroku znad swojego telefonu, zgrzyta przez zaciśnięte zęby, "Kurwa mać".

Rzucam szybkie spojrzenie na Grzesia. Trzyma się kurczowo poręczy naszego prywatnego apartamentu, tak samo jak ja.




Rozdział 3 (2)

"Skurwiel!" Gio krzyczy, jednocześnie cholernie blisko łamiąc swój telefon.

Obaj patrzymy na pulsującą furię, która jest widoczna na jego twarzy i wiem, że Sinclair zastanawia się nad tym samym co ja. Co się, kurwa, dzieje? G szturmuje do telefonu linii bezpieczeństwa, który mamy w apartamencie i zaczyna krzyczeć, gdy osoba odbiera, "Karl! Zabieraj tu swój tyłek TERAZ!"

Patrzę z powrotem na Sinclaira, jego oczy są na Bethani. W końcu odwracam się w stronę Gio, gdy Karl, nasz szef ochrony, wpada przez drzwi. Ale nie robi to zbyt daleko w pokoju przed Gio ma rękę wokół szyi Karla i jest slamming go z powrotem do korytarza.

"Czy nie płacimy tobie i reszcie ochrony wystarczająco dobrze?" żąda, gdy twarz Karla jest zszokowana. Kurwa, choć jestem pewien, że moja twarz wygląda tak samo. Giovanni jest najbardziej potulny z nas. To trwa wieleto rile go w ten sposób, ale kiedy jest wkurzony, oglądać fuck out.

"T-tak, proszę pana. Płacisz nam wszystkim ex-extremalnie dobrze," mruknął Karl.

"Więc dlaczego, do cholery, jakiś nadęty dupek przeszedł przez nasze drzwi z fałszywym dowodem osobistym? Ex-fucking-splain. Teraz!"

"S-sir?"

"Kurwa mać, Gio. Wypełnisz nas zanim dostaniesz pieprzonego zawału albo zabijesz już naszego szefa ochrony." żąda Sin.

Giovanni zwraca swoją morderczą wściekłość w naszą stronę i przez zaciśnięte zęby mówi: "Ten pieprzony kij tam na dole z rękami na Bethani ma jakieś gówniane fałszywe ID, które Roman przepuścił. Na zdjęciu jest on, ale w informacji jest 67-letni mężczyzna, który zmarł 7 miesięcy temu. Kimkolwiek jest ten kutas na dole, wziął prawo jazdy tego faceta, ostrożnie je rozebrał, włożył w nie swoją twarz, a potem naprawił prawo jazdy z powrotem. Całe to pieprzone szkolenie, które dajemy tym facetom, a oni pozwalają na takie głupie gówno? Kurwa. To!" Zwraca swój gniew z powrotem do Karla. "Chcę, żeby ten sukinsyn wyszedł z baru w ciągu najbliższej minuty albo każdy z was zostanie zwolniony pod koniec nocy! Upewnij się, że skonfiskujesz jego prawo jazdy i nie zostawisz odcisków palców. Zostało wam 45 sekund. GO!"

Karl ciągnie tyłek na dół, podczas gdy my wszyscy wracamy na balkon, aby oglądać show. Pozostajemy w milczeniu, gdy obserwujemy, jak ekipa wyprowadza z klubu tego, kimkolwiek jest ten facet, raczej niechętnie. On mówi wszelkiego rodzaju gówna, których nie słyszymy z powodu muzyki, ale coś, co mówi ma twarz Bethani bladość na chwilę, a ja nie mogę pomóc, ale zastanawiam się, co ten drań powiedział.

W końcu Sinclair mówi: "Więc zamierzasz rozwinąć swój... wybuch tam, G?".

Po kilku chwilach zastanowienia, w końcu mówi: "Tak... Jak już mówiłem, nasza ochrona przepuściła przez drzwi fałszywy identyfikator. Zastanawia mnie, czy Roman został jakoś opłacony, żeby przepuścić tego drania. A może jest aż tak cholernie głupi. Już go sprawdzam w okolicy, ale nic nie wychodzi, bo wszystkie jego informacje to śmieci. Albo ten facet nie chce być znany, bo robi nielegalne gówno, albo ma odpowiednich ludzi, którzy ukrywają jego gówno, bo wiedzą, że są przeciwko nam. Na domiar złego, gdy tylko zobaczyłem strach Bethani, natychmiast chciałem się wściec na gościa, żeby ją chronić. Kurwa, jeszcze nawet z nią nie rozmawiałem, a już ciągnie mnie do niej jak do żadnej innej i chcę ją tylko chronić. Kurwa mać."

Sinclair zwija ramiona i trzaska szyją. "Nie jestem też pewien dlaczego, ale już czuję to samo do dude. Po prostu miejmy na nią oko z góry, dopóki nie wyjdzie. Wtedy wymyślimy plan gry później, jak złapać jej uwagę. Dzieliliśmy laski wcześniej przy okazji, to nie wydaje się być tak różne od każdego innego dnia pieprzonego tygodnia."

"Dobra," Gio ustępuje, ale nie wydaje się, że jest w tym samym nastawieniu co Sin. Tak, wszyscy pieprzyliśmy tę samą dziewczynę w tym samym czasie, ale Bethani wydaje się inna niż nasze normalne MO już, a ja nawet nie rozmawiałem z nią jeszcze.

Zerkając z powrotem w dół na nią, ona w końcu odwraca się w kierunku balkonu. Przysięgam, że moje pieprzone serce zatrzymuje się, gdy jej oczy spotykają się z moimi, mimo że nie widzi mnie jako nic więcej niż cień. Jej pieprzone, idealne oczy w kolorze aqua spotykają się z moimi, a ona obdarza nas najbardziej olśniewającym uśmiechem, jaki kiedykolwiek pojawił się za wspaniałymi pełnymi ustami. Z szybkim machnięciem i ustami "dziękuję" w naszą stronę, w końcu odwraca się z powrotem w stronę swoich przyjaciół, a ja czuję, że w końcu mogę znowu oddychać.

"Kurwa", mruczy Sin.

Gio mamrocze coś po włosku. Zakładam, że się zgadza.

"Mamy już kompletnie przejebane, prawda?" pytam.

Obaj nie odpowiadają, ale już wiem, że się zgadzają.

Ta dziewczyna. Ten promień pieprzonego słońca siedzący przy barze...

będzie naszym pieprzonym kryptonitem.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Mroczni Rycerze"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści