Diabelskie dusze

Prolog

Adeline

Nigdy nie spodziewałam się, że moje życie potoczy się w taki sposób. Razem z córką zostałyśmy uwięzione na odludziu, mieszkając z alfonsami i handlarzami narkotyków. Jej ojciec był kawałkiem gówna, kawałkiem gówna, z którym musiałam żyć, żeby przetrwać.

Kiedy skończyłam osiemnaście lat, zostałam wyrzucona z domu. Bez pieniędzy, bez dobytku i utknęłam na odludziu, otoczona ludźmi, którzy chcieli, żebym była ich kolejną dziwką. Nie mogłam tego zrobić.

To było samolubne z mojej strony, ale ten starszy facet uganiał się za mną od lat, a ja nie miałam dokąd pójść. Zapukałam do jego drzwi i to była najgorsza rzecz, jaką zrobiłam w całym moim życiu.

Moje życie już nigdy nie było takie samo. Stałam się jedyną rzeczą, którą nigdy nie chciałam być: prostytutką. Moje życie było całkowicie kontrolowane przez niego. Żyłam w strachu i tak bardzo chciałam się wydostać. Tak bardzo go nienawidziłam - nienawidziłam swojego życia. Zaszłam też w ciążę. Kiedy moja córka była starsza, mniej więcej w czasie, gdy powinna była rozpocząć naukę w szkole, zaczął na nią krzyczeć i grozić jej.

Nie mogłam na to pozwolić, kochałam moją córkę ponad życie. Zasługiwała na więcej niż życie, które jej podarowano. Była zbyt słodka jak na świat, w którym żyła.

Byliśmy dwie godziny poza cywilizacją. Przez lata oszczędzałem to, co mogłem znaleźć; to wystarczyło, żebyśmy pojechali do miasta.

Przyłapał mnie na wymykaniu się z domu z córką. Alisha uciekła i schowała się, a ja wzięłam na siebie całą winę. Wtedy zrobił coś nie do pomyślenia. Wstrzyknął mi narkotyki, a ja stałam się kimś, kim nigdy nie myślałam, że będę. Moje życie zostało odebrane. Wpompowywał we mnie tyle leków, że nie mogłam nawet powiedzieć, jak się nazywam. Lata mojego życia zniknęły w ułamku sekundy.

Przez lata widziałem moją córkę w przebłyskach pamięci. Chciałem wyciągnąć do niej rękę, ale on widział moment jasności w moich oczach i wbijał we mnie igłę - wtedy znów mnie nie było.

Tyle razy przedawkowałam, a potem żałowałam, że nie żyję. Byłam bezwartościowa, najgorsza matka na świecie, bo porzuciłam córkę, kiedy powinnam była się nią zająć. W końcu dorosła, ale nadal była uwięziona w tym życiu.

Teraz patrzę na jego ciało. Jest martwy, z kulą prosto między oczami. Nie żyje od kilku dni, a ja w końcu jestem na tyle przytomny, że zdaję sobie z tego sprawę. Ból to pierwsze, co czuję, a następne to trzepotanie w piersi. Nadzieja. Podnosząc się z podłogi, wchodzę do kuchni i sprawdzam miejsce, w którym tak dawno temu ukryłem pieniądze.

Otwieram szafkę i widzę, że pieniądze nadal tam są. Przyciskam rękę do ust, płacząc. Płaczę po raz pierwszy od tak dawna, bo jestem wolny. Ale Alisha odeszła.

Zamierzam uzyskać pomoc i wrócić do osoby, którą kiedyś byłem. Potem odnajdę moją córkę, jeśli to ostatnia rzecz, jaką kiedykolwiek zrobię.




Rozdział 1 (1)

Adeline

Półtora roku później

Kiedy wchodzę do domu Alishy, siedzi ona na kanapie ze swoimi bliźniakami. Jej mąż Techy, którego prawdziwe imię brzmi Jordan, siedzi z nimi i zajmuje się bliźniakami. Alisha i Techy poznali się przez internet, a on zabrał ją z beznadziejnej sytuacji - Techy i jego grupa zabili mojego męża.

Nie chcę nawet wymawiać jego imienia, myśl o nim tak bardzo mnie obrzydza.

Od momentu, kiedy poznałam Techy'ego, jestem tak szczęśliwa, że moja córka wie, czym jest prawdziwy mężczyzna i czym jest prawdziwa miłość. Jestem dla niej tak szczęśliwa.

"Hej mamo, w samą porę". Alisha obdarza mnie swoim oślepiającym uśmiechem, który sięga jej oczu. Przez lata nigdy tego nie widziałam.

Uśmiecham się do niej z powrotem. Sięgam w dół i biorę od niej dziecko, tłamsząc je w pocałunkach. W zasadzie przejęłam rolę babci dla każdego członka Devil Souls MC.

MC stało się ogromną częścią mojej rodziny. Na początku byli wobec mnie bardzo ostrożni. W końcu ostatnie kilka lat to było piekło. Byłam ledwo co zdołowana, nie pamiętałam wiele z mojej przeszłości. Zrobiłam wszystko, co mogłam, żeby zdobyć ich zaufanie i z czasem mi się udało. Niańczę ich dzieci, kiedy chcą wyjść na noc. Jestem osobą, do której dzwonią, gdy są chorzy i potrzebują kogoś do opieki nad nimi.

Po przegapieniu tak dużej części życia Alishy, zrobiłem wszystko, co mogłem, aby być zintegrowanym z każdą częścią jej świata. Stałem się dokładnie tym, kim chciałem być.

Alisha, Jordan i wszyscy inni członkowie MC mają tę miłość, o której nigdy nie wiedziałem, że może istnieć. Nigdy nie wiedziałam, że mężczyźni mogą być tacy. Odkąd pamiętam, każdy mężczyzna w moim życiu był podły, obraźliwy i po prostu okropny. Mój tata nie mógł mnie znieść, bo byłam tylko kolejną gębą do wykarmienia.

Pragnę tego rodzaju miłości bardziej niż czegokolwiek innego. Chcę czuć się bezpiecznie. Chcę być z kimś tak szczęśliwa, że ledwo mogę usiedzieć w miejscu. Chcę tego wszystkiego i mam nadzieję, że kiedyś będę mogła to mieć. Ale najważniejsze jest to, że mam swoją rodzinę.

Dziecko w moich ramionach zaczyna piszczeć ze śmiechu, a ja uśmiecham się do mojej cennej małej Vanessy. Jordan ustawia chłopczyka na podłodze, pomagając Alishy z kanapy. "Dziękuję ci bardzo, Ma, za pilnowanie dzieci". Jordan uśmiecha się i daje mi boczny uścisk. Puszcza mnie i Alisha zajmuje swoje miejsce obok mnie. "Kocham cię, mamo."

Moje serce wypełnia się szczęściem. "Kocham cię, córeczko". Całuję jej skroń. Ona całuje oba dzieci, a ona i Jordan wychodzą za drzwi.

Siadam, a mały Joseph przeskakuje na krawędź kanapy i podnosi ramiona, żebym go trzymała. "Aww, chłopiec Gigi." Pochylam się, podnosząc go i całując jego pyzaty policzek, gdy go przytulam.

Oboje są najsłodszymi maluchami. Chcę mieć więcej własnych dzieci pewnego dnia. Chcę to zrobić jeszcze raz. Chcę to zrobić dobrze. Chcę mieć prawdziwą rodzinę, z mężem, który naprawdę mnie kocha. Ale nigdy tego nie będę miała i na zawsze będę nosiła w sobie poczucie winy za to, co przeszła moja córka. Nie byłam wystarczająco silna, by wyciągnąć ją z sytuacji, w której się znaleźliśmy.

Chciałabym, żeby wszystko było inaczej. Chciałabym, żeby moje życie nigdy nie poszło tą drogą, którą poszło, ale życie, które mam teraz, jest czymś, za co będę zawsze wdzięczna.

Moje demony mnie nawiedzają. Dręczą mnie koszmary, spałam w wannie, bo łóżko sprawiało, że czułam się tak bezbronna. Wpadam w panikę, gdy obcy mężczyźni dotykają mnie w miejscach publicznych. Popadam w paranoję, oczekuję od ludzi najgorszego. Robię przedstawienie dla mojej rodziny, ale jestem złamana w środku. Kiedy patrzę na siebie w lustrze, jestem w połowie obrzydzona tym, co widzę. Moje ciało jest pokryte bliznami od szyi w dół, a ja robię wszystko, by to ukryć.

To jest mój ból do zniesienia; moja córka nie musi znać żadnego piekła, przez które przeszłam przez te wszystkie lata.

Moja historia zaczęła się od popełnienia strasznego błędu, z desperacji, i bycia zmuszonym do uprawiania seksu w zamian za jedzenie i dach nad głową. Ale moja córka jest najlepszą rzeczą, jaka kiedykolwiek mi się przydarzyła. Była moim życiem i przez sześć lat robiłam wszystko, co tylko mogłam, żeby być najlepszą matką na całym świecie. W ułamku sekundy, kiedy skierował swój gniew na nią, zamierzałam odejść. Ale wstrzyknął mi tyle leków, że nie jestem pewna, jak żyję. Byłam w śpiączce. To był mój najgorszy koszmar, który się spełnił.

"Ba ba." Joseph wyrywa mnie z moich myśli, ciągnąc za końcówki włosów i dając mi slobbery grin. Przebiegam palcem po jego policzku, moja łza ląduje na grzbiecie dłoni. Pewnego dnia będę mogła swobodnie oddychać.

Uśmiecham się, moje serce wypełnia nadzieja. Pewnego dnia.

Później tej nocy

Udawałem, że jestem wesoły dla wszystkich, ale w środku po prostu mnie bolało. Siedzę na brzegu łóżka, wpatrując się w ścianę. Boję się zamknąć oczy i wiedzieć, co zobaczę.

Coś uderza w ścianę za moją głową, mój sąsiad znowu jest kutasem. Zamykam mocno oczy, starając się zachować spokój i skupić na oddechu. Wszystko jest w porządku, to co cię spotkało jest już za nami i jesteś wolną kobietą.

Ale ja nie jestem. Boję się, że ludzie, którzy wciąż mnie prześladują, żyją tam, ciesząc się swoim popieprzonym życiem. Jedną rzeczą, której nie mogę się doczekać, jest opieka nad małą dziewczynką Ryana i Myry. To jest to, po co żyję - tak bardzo kocham dzieci. Przebiegam dłońmi po kocach okrywających moje biodra, próbując ukoić nerwy, co stało się nawykiem w ciągu ostatnich kilku miesięcy.

Kiedy pierwszy raz wyszłam na prostą, nigdy nie miałam koszmarów. Ale gdy mój umysł się oczyścił, straszne wspomnienia zaczęły wypływać na powierzchnię.

Powstrzymaj te myśli, Adeline! Zazwyczaj nie jesteś taka zła, daj sobie z tym spokój - besztam samą siebie. Przewracam się na bok, plecami do ściany, i odpoczywam.

Budzę się następnego ranka, kark boli mnie od spania w ciasnej wannie, pod którą mam tylko koc. Siadam, ocierając twarz, wpatrując się w kran. Jakby to było mieć jedną pełną noc snu? Jeśli pójdę do lekarza, przepiszą mi środki nasenne, a od czasu odwyku nie biorę żadnych leków silniejszych niż Tylenol.




Rozdział 1 (2)

Chwytając się boków wanny, odpycham swoje obolałe i zmęczone ciało od jej dna akurat w momencie, gdy rozlega się pukanie do moich drzwi. Moje ciało zamarza w absolutnym przerażeniu. Moja pierwsza myśl to: On mnie znalazł.

Ale to nie jest prawda; on nie żyje. Zamykam oczy, potrząsając głową, próbując uspokoić siebie i moje szalejące serce.

Po drugim pukaniu podchodzę do drzwi i zaglądam przez wizjer. Wypuszczam ogromny oddech, gdy widzę, że to Techy.

Odblokowuję swoje liczne zamki i pociągam za sobą drzwi. Kiedy widzę jego ponury wyraz twarzy, wiem, że idziemy na blokadę. "Down-low lockdown?" pytam. Oznacza to, że istnieje niebezpieczeństwo i klub chce trzymać wszystkich blisko.

On przytakuje, wchodząc do mojego mieszkania i zamykając za sobą drzwi. Idę do mojej sypialni po jakieś ubrania. "Techy, na ile dni muszę się spakować?" Chwytam moją torbę spod łóżka.

On mi nie odpowiada. Zerkam przez drzwi mojej sypialni i nie widzę go. Dziwne.

Wychodzę z pokoju, a on zagląda do łazienki. Proszę, powiedz mi, że pamiętałam o zasunięciu zasłony prysznicowej. Wykręcam ręce za plecami, nerwowy nawyk. W końcu odwraca wzrok od łazienki. W jego oczach dostrzegam smutek.

"Adeline, dlaczego nie powiedziałaś mi, że się zmagasz?" mówi miękko.

Siadam na krawędzi mojej kanapy. Mój żołądek jest w węzłach. Nigdy nie chciałam, żeby ktoś wiedział, że jestem kimś innym niż w porządku.

Techy siada obok mnie. "Adeline, czy wszystko w porządku?" Zatrzymuje się na chwilę, dotykając moich pleców. "Zawsze wydajesz się taka szczęśliwa, jakby to z ciebie promieniowało".

Patrzę na niego. "Jestem szczęśliwa przy was, sprawiacie, że jestem szczęśliwa. Nie chcę, żeby Alisha myślała, choćby przez sekundę, że żyję z tymi demonami. I nie chcę, żeby wiedziała o poczuciu winy, jakie czuję z powodu tego, co wycierpiała. Ona nie potrzebuje tego ciężaru".

Techy potrząsa głową. "Nie możesz mieć tego poczucia winy w sobie, Adeline, byłaś ofiarą. Wiem, że przytrafiły ci się straszne rzeczy, ale nie miej, przez jedną sekundę, poczucia winy z powodu Alishy, to było poza twoją kontrolą."

Opuszczam głowę, płaczę, ból w sercu ustępuje tylko trochę. Nigdy nie wiedziałem, jak bardzo potrzebowałem usłyszeć te słowa. To jak balsam na moje serce.

"Dziękuję, Techy", szepczę. Jego ramiona mocno mnie otaczają. "Jesteś tak dobry dla mojej córki".

"Kocham ją, jest moim światem".

To wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Moje życie przed tym wszystkim było zamazane. Nawet nie czułem się jak moje życie; po prostu przechodziłem przez ruchy.

"Chodź, wyjdźmy stąd i do domku klubowego". Techy pomaga mi zejść z kanapy, a ja wchodzę do mojej sypialni. Zamykam za sobą drzwi, dając mi kilka sekund dla siebie.

Patrzę w moje lustro próżności i uśmiecham się do siebie. Otworzyłam się tylko trochę. Czuję, że jest to dla mnie ogromny krok w dobrym kierunku.

Czuję się znacznie lżejsza po tym, jak pozwoliłam mu poznać poczucie winy, z którym się zmagam. Kto by nie czuł się winny? Ale zaczynam zdawać sobie sprawę, że ja też byłam ofiarą. Moje życie zostało mi skradzione.

Już nie.




Rozdział 2 (1)

Adeline

W chwili, gdy wchodzę do klubu, wszystkie dzieciaki patrzą w górę. Jedno po drugim biegną w moim kierunku, krzycząc: "Gigi!". Wbiegają w moje nogi i owijają ręce wokół mojej talii.

"Jak się mają moje małe dzieci?" grucham, schylając się, aby dać każdemu z nich uścisk i pocałunek w policzek. Skaczą w górę i w dół, chcąc, żebym je podniósł. Jestem z tymi dziećmi prawie każdego dnia - są moim życiem. Jedyny czas, kiedy pozwalam sobie na chwilę szczęścia to ten, kiedy jestem z tymi dziećmi, ale nie zasługuję na to. Mimo, że byłam tak naćpana, że nie byłam w stanie nic zrozumieć, nadal czuję się winna temu, co wycierpiała moja córka.

To będzie żyło ze mną na zawsze.

Kyle, prezes Devil Souls MC, bierze moją torbę, która leży na podłodze przy moich stopach. "Jak się ma Gigi?" pyta, całując mój policzek.

"Nic mi nie jest, Kyle."

Śmieje się i daje znak, żebym poszedł za nim, a on ustawia moją torbę w pokoju obok pokoi dzieci.

"Mamo?" mówi Alisha, stając za mną, a ja zamykam oczy.

Proszę, powiedz mi, że Techy nie powiedział jej o moim załamaniu. Kyle dotyka mojego ramienia i wychodzi z pokoju, zostawiając mnie z nią. Słyszę kliknięcie drzwi, a ja powoli odwracam się i staję twarzą w twarz z córką. Jej oczy są wypełnione łzami. Powiedział jej. Dlaczego miałby to zrobić? Nie potrzebuje tego na głowie.

"Mamo, dlaczego nie powiedziałaś mi, że czujesz się tak bardzo winna?" szepcze, robiąc mały krok do przodu.

Zwieszam głowę; nie chcę tego robić.

"Usiądź na łóżku, mamo, musimy porozmawiać".

Siadam na łóżku obok niej.

"Nie powinnaś czuć ani grama poczucia winy, mamo. To, co stało się ze mną, jest niczym w porównaniu z tym, co stało się z tobą. Wpuścił w twoje żyły tyle rzeczy, że nawet nie jestem pewna, jak żyjesz. Ja przeszłam przez piekło, ale ty byłaś w piekle przez lata i lata. Jesteś taką samą ofiarą jak ja, tylko bardziej. Tak bardzo cierpiałaś. Pamiętam cię, mamo, zanim on na ciebie przyszedł. Nie powinnaś czuć najmniejszego ciężaru winy za to, co się stało. Ja też mogłam być silna, mamo, i wyprowadzić nas z domu. Przydarzyły ci się straszne rzeczy i zasługujesz na to, by być szczęśliwą i żyć swoim życiem. Mogłaś wyjść z tej sytuacji, ale nadal jesteś w piekle". Dotyka mojej głowy. "Tutaj."

Jakby coś zostało zdjęte z mojej klatki piersiowej, serce mi się rozjaśnia. Znowu uświadamiam sobie, jak bardzo potrzebowałam usłyszeć te słowa. "Zaczynam sobie przypominać", mówię jej.

Zamyka oczy, odwracając się ode mnie. "Nigdy nie chciałam, żebyś wiedziała, przez co przeszłaś, mamo". Łza powoli spływa po jej twarzy.

Uśmiecham się i przyciągam ją do siebie. "Jestem w porządku, kochanie. Wszystko będzie dobrze." Całuję bok jej głowy, a ona przytula mnie z powrotem.

Słyszę lekkie pukanie do drzwi. Mój grymas się powiększa, a Alisha się śmieje. Wstaję i otwieram drzwi, i widzę całą szóstkę moich wnuków siedzących na podłodze i czekających na mnie.

Syn Kyle'a, Greyson, wstaje pierwszy i bierze mnie za rękę. "Chodź, Gigi, zróbmy kilka ciasteczek". Wszyscy roją mnie i zabierają do kuchni.

Myślę, że minie dużo czasu, zanim będę mogła się ze sobą pogodzić - mam wiele demonów do zwalczenia - ale wiem jedno.

Pewnego dnia będę szczęśliwa.

Kilka godzin później rozpętuje się piekło. Dzieci schodzą na drzemkę, a Shaylin, kobieta Rzeźnika, wpada do klubokawiarni niosąc przerażoną dziewczynkę. Za nią wchodzi grupa członków klubu. Wyłapuję kilka szczegółów - ktoś próbował porwać jej dziecko.

Od razu swędzą mnie palce, żeby wziąć dziewczynkę. Shaylin jest córką byłego prezydenta Grim Sinners. Nigdy go nie spotkałam, ale słyszałam, że to jedna osoba, z którą nie chce się zadzierać.

Oczy Shaylin są szerokie ze strachu i gniewu. "Oni są po Tianie. Ci mężczyźni są jeszcze kurwa żywi i chcę kawałek ich, gdy tylko ich tu przyprowadzisz." Całe jej ciało promieniuje gniewem.

Drzwi są prawie wyrwane z zawiasów, a Butcher wchodzi wyglądając masywnie i przerażająco. "Shaylin!" Dokonuje inspekcji Shaylin; ma rozcięcie na czole. "Kim oni są? Oni są kurwa martwi."

Tiana wspina się w ramiona ojca, a Shaylin podąża za nią w jego objęcia. Widzę czystą błogość i bezpieczeństwo, jakie czuje w ramionach swojego mężczyzny. Jestem szczęśliwa, że wszystkie te kobiety to czują, że mają taki rodzaj miłości. Nigdy nie wiedziałam, że takie życie istnieje.

"Oni byli po Tiana," Shaylin mówi Butcher, a on sztywnieje.

Uh oh.

Shaylin odsuwa się i mówi Butcherowi coś, czego nie łapię. Pamiętaj, że jestem w sąsiednim pokoju z otwartymi drzwiami. Ale nie możesz mnie winić za bycie wścibskim.

Wchodzą do pokoju, w którym jestem. "Czy Myra jest tutaj?" Shaylin pyta mnie.

"Mogę ją obserwować. Obserwuję Mię przez cały czas," informuję ją. Sięgam po Tianę, a Butcher delikatnie kładzie ją w moich ramionach. Jest taką piękną małą dziewczynką.

Patrzy na mnie swoimi dużymi oczami i mogę powiedzieć, że nadal jest przerażona. Siadam na kanapie, sięgam za siebie i chwytam mały kocyk, który kupiłam dla Mii, i owijam go wokół niej. Kołysząc się z boku na bok, śpiewam jej. Chcę mieć jeszcze jedno dziecko; chcę mieć własne dziecko. Może pewnego dnia je zaadoptuję. Tak wiele dzieci na tym świecie potrzebuje domu.

Stopniowo jej oczy się zamykają. Usadowiłem się z powrotem na kanapie, żeby było jej wygodniej. Około trzydziestu minut później budzi się, gotowa do zabawy. Siadam z nią na podłodze i bawimy się klockami.

Około godziny później do pokoju wracają Butcher i Shaylin. Tiana jest uśmiechnięta i głośno się śmieje. Nie ma nic lepszego niż słyszeć radość dziecka.

Drzwi znów się otwierają, a ja w jednej chwili jestem gotowa chwycić Tianę i pobiec z nią. Dwóch masywnych facetów ładuje się do pokoju, a starszy wciąga Shaylin w uścisk. Domyślam się, że to jej tata, a młodsza wersja to jej brat, który jest obecnym prezesem Grim Sinners MC. Shaylin szepcze coś do niego. Butcher wychodzi z pokoju, a dwaj faceci idą za nim, zostawiając mnie i Shaylin samych. Ona podnosi Tianę, a ja uśmiecham się do niej. "Ona jest takim słodkim dzieckiem. Będę ją obserwować w każdej chwili."




Rozdział 2 (2)

Tiana zaczyna bawić się włosami Shaylin. "Właściwie to chciałam z tobą o tym porozmawiać. Muszę wrócić do pracy za jakiś tydzień."

"Zadzwoń do mnie i daj mi znać". Wstaję, uśmiechając się do niej, kochając perspektywę posiadania kolejnej do opieki.

Klub płaci mi pensję, która jest więcej niż wystarczająca, abym mógł wygodnie żyć, a w ciągu dnia pilnuję dzieci tutaj w klubie lub w ich domach.

Starszy facet, który, jak zakładam, jest ojcem Shaylina, wchodzi z powrotem do pokoju i patrzy na swój telefon. Uderza mnie to, jak niewiarygodnie piękny jest. Jest srebrnym lisem, masywnym i pokrytym tatuażami. Ma zarost na twarzy, a jego dłonie są tak duże, że telefon w jego ręku wydaje się być mizerny. Moja twarz czuje się gorąco tylko będąc w pokoju z tym człowiekiem. "Shaylin, moja ciężarówka jest na zewnątrz," mówi.

"Okay."

Patrzy w górę od swojego telefonu, bezpośrednio na mnie. Jego oczy rozszerzają się i potyka się. Skaczę w szoku i patrzę na Shaylin, która wpatruje się w tatę z dziwnym uśmiechem na twarzy. On szczerzy się do niej.

Staje bezpośrednio przede mną. "Zabieram cię dziś wieczorem".

I gape na niego. Czy on właśnie powiedział to, co myślę, że zrobił? Nie mówię ani słowa; po prostu wpatruję się w niego w absolutnym szoku, bo tego z pewnością się nie spodziewałem.

Wyciąga mój telefon z kieszeni. Wpisuje coś i jego telefon zaczyna dzwonić. "Wyślij mi sms-a ze swoim adresem, ślicznotko". Uśmiecha się do mnie, a mój żołądek skręca się.

Zaczynam coś mówić, cokolwiek, ale nic nie wychodzi. Po prostu przytakuję, bo nie mam pojęcia, co powiedzieć lub zrobić. Odchodzi, mówiąc Shaylin, że będzie przy ciężarówce.

Wpatruję się w niego, wciąż w szoku. "Co się właśnie stało?" pytam Shaylin.

Ona potrząsa głową, wyglądając na równie zaskoczoną jak ja. "Właśnie dostałeś Smileyed."

Siedzę na kanapie, próbując owinąć moją głowę wokół tego. Shaylin mówi mi bye i zostawia mnie w spokoju.

Trochę później Alisha wchodzi do pokoju. "Mamo, wszystko w porządku?" pyta, siadając obok mnie. Mrugam kilka razy, przerażony z mojego umysłu i, szczerze mówiąc, rodzaj podekscytowania. "Właśnie zostałam zaproszona na randkę".

Jej oczy rozszerzają się i uśmiecha się. "Przez kogo?"

"Smiley, tata Shaylin."

Śmieje się. "Mamo, on jest przepiękny! Musimy iść na zakupy i wybrać nowy strój".

"Mam mu wysłać SMS-a z moim adresem."

Alisha wyjmuje mi telefon z ręki i zaczyna wysyłać SMS-y. "Tam, powiedziałam mu twój adres i zapytałam, gdzie idziecie, bo musimy wiedzieć, w co się ubrać". Klaszcze w dłonie z podekscytowania.

Możesz uwierzyć, że to będzie moja pierwsza prawdziwa randka? Nigdy nie spodziewałam się, że będzie to z mężczyzną, który tak wygląda. Jest po prostu cudowny i zdecydowanie poza moją ligą.

Smiley

Po raz pierwszy w moim życiu, kobieta po prostu postawiła mnie na nogi. Nigdy nie spodziewałem się, że ktoś taki jak ona będzie stał tuż przed moimi oczami.

Mój telefon brzęczy i widzę, że to sms od niej, w którym podaje mi swój adres i pyta gdzie idziemy.

Całe moje życie było poświęcone opiece nad moimi dziećmi i członkami mojego klubu. Byłem z Shaylin i mamą Lane'a lata i lata temu, ale nigdy nie byliśmy zakochani. Lane był wypadkiem, ale zeszliśmy się, a potem, rok później, mieliśmy Shaylin. Od tamtej pory nie było nikogo innego; nikt nie wpadł mi w oko aż do dzisiaj. Jest najpiękniejszą, pieprzoną kobietą, jaką kiedykolwiek widziałem. Ma ten pieprzony blask; jest po prostu wspaniała.

Od razu mogę powiedzieć, że jest matką Alishy; nie wiem dlaczego wcześniej o niej nie słyszałem.

"Mam nadzieję, że się polubicie, tato. Zasługujesz na kogoś w swoim życiu", mówi mi Shaylin, a ja sięgam po nią i muskam czubek jej włosów.

Shaylin jest moją małą dziewczynką. W chwili, gdy pojawiła się w moim życiu, wszystko się zmieniło. Chciałem ją chronić i osłaniać przed światem, więc zrobiłem, co mogłem, żeby upewnić się, że będzie mogła chronić siebie.

Lane jest minifigurką mnie. Obserwowałem, jak z dnia na dzień zmienia się w mężczyznę, gdy tylko stał się nastolatkiem. Zrobił wszystko, co mógł, by zdobyć szacunek Ponurych Grzeszników. Może odziedziczył miejsce prezesa, ale zasłużył na nie.

Kilka lat temu przeszedłem na emeryturę jako prezes i spędziłem lata jeżdżąc po kraju z moimi braćmi. Pięciu moich braci i ja byliśmy w klubie od początku. Byli młodsi ode mnie, ale walczyliśmy razem na wojnie.

Konwencjonalna praca nie była dla nas, a brakowało nam braterstwa bycia razem żołnierzami. Postanowiliśmy założyć klub motocyklowy i zająć się ochroną i innymi tego typu rzeczami. Następnie postanowiliśmy zainwestować w kilka firm i teraz, wiele lat później, mamy około siedemdziesięciu firm w całym kraju.

Moja córka, wbrew mojej pieprzonej woli, postanowiła umówić się z jedynym człowiekiem, który się mnie nie boi. Nie chcę, kurwa, żeby wyszła za mąż; chcę, żeby była moją małą dziewczynką tak długo, jak będę mógł ją, kurwa, mieć. Ale musiała pójść i zdobyć skurwiałego faceta z MC, najwredniejszego w tym pieprzonym klubie. Próbowałem go nie lubić, ale on kocha moją córkę i chroniłby ją swoim życiem.

Mogło być, kurwa, dużo gorzej; mógł być cipą.

Rodzina jest tym, co kurwa liczy się najbardziej.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Diabelskie dusze"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści