Krew i wnętrzności

Rozdział 1

1 

Maleńki samolot wylądował w ciemności na pasie startowym, który wydawał się zdecydowanie za krótki. Kiedy samolot w końcu zatrzymał się, nie mogłem zmusić mojej prawej ręki do opuszczenia podłokietnika. Dosłownie, trzymałem się tak mocno, że moja ręka zablokowała się, tak jakby trzymanie się mocno miało coś dobrego zrobić, gdyby samolot się rozbił. Pilot odwrócił głowę, by spojrzeć na mnie i dać mi kciuka. Ja tylko wpatrywałem się w niego, serce miałem w gardle. Miałem fobię przed lataniem, a ta wyboista podróż w czteromiejscowej Cessnie nie zrobiła nic, by uciszyć moje obawy. 

Zdjął słuchawki i powiedział: "Daj spokój, nie było tak źle, prawda?". Uśmiechnął się, gdy to powiedział. Spojrzałem na niego, aż jego uśmiech osłabł. Projektowałem badass, podczas gdy jedyną mantrą w mojej głowie było Nie będę wymiotować. Nie będę wymiotować. Tylko świadomość, że życie człowieka wisi na szali, skłoniła mnie do wspinania się na coraz mniejsze płaszczyzny, aż do tej ostatniej. 

"Witamy w Hanuman, Michigan, szeryfie Blake", powiedział w końcu pilot i otworzył drzwi. 

Gdy wyrwałem rękę z jej śmiertelnego uścisku, znów zastanawiałem się, dlaczego to robię. Bo to twoja praca, pomyślałem. Powtarzałem to sobie, kiedy zbierałem swoje torby i dopasowywałem tę dużą przez drzwi przede mną. 

Pilot powiedział: "Ta torba jest wystarczająco duża, by pomieścić ciało". 

"Tylko jeśli byłaby mojego rozmiaru lub mniejsza, choć przypuszczam, że mógłbym ją pociąć i sprawić, że zmieściłby się w niej prawie każdy", powiedziałem, gdy przeprowadziłem resztę mnie i mniejszą torbę przez drzwi i w dół na asfalt. 

"Bardzo zabawne," powiedział pilot. 

Rzuciłem mu płaskie spojrzenie, dopóki nie powiedział: "Co naprawdę jest w torbie?". 

"Broń", powiedział mężczyzna, gdy szedł w naszą stronę w ostatnim świetle zachodzącego słońca. 

Miałem tylko chwilę, aby zobaczyć las, a potem było ciemno, jakby ktoś wyłączył światła. Wiesz, że jesteś na zadupiu, kiedy jest tak ciemno, nawet zanim wejdziesz na drzewa; w ich cieniu byłoby jaskiniowo ciemno. 

Uśmiechnąłem się do marszałka Winstona Newmana. Był tak samo wysoki jak za pierwszym razem, gdy go spotkałem, czyli ponad sześć stóp, ale miał więcej mięsa na kościach, jakby albo przybierał na wadze, albo nabierał mięśni. Musiałbym go zobaczyć w lepszym świetle, żeby mieć pewność, czy uderzał na siłownię, czy na pączki. Jego włosy nadal były krótkie pod białym kowbojskim kapeluszem, ale kapelusz nie był już nowiutki. Jego rondo zostało obrobione rękami tak, że tworzyło prawie ostry punkt nad jego twarzą. Teraz pasował na niego. Kiedy spotkałem go po raz pierwszy, kapelusz wydał mi się prezentem od kogoś, kto tak naprawdę go nie znał, albo chciał, żeby był bardziej kowbojski niż się wydawało. 

Zaproponował, że weźmie torbę, żebym mogła uścisnąć mu rękę, a ja pozwoliłam mu ją wziąć. Zrobiłbym to samo dla niego. "Dzięki za wylot w ostatniej chwili, Blake". 

"Doceniam, że wyciągnąłeś rękę w tej sprawie". Prawie dodałem "debiutant", ale on już nim nie był. Był nowszy ode mnie, ale wtedy większość marszałków w oddziale preternatywnym była. Było nas tylko ośmiu ze starych czasów; wszyscy inni byli albo martwi, gorzej niż martwi, albo na emeryturze. 

"Dzięki za pomoc, Jim", powiedział Newman do pilota, który stał przy swoim samolocie, obserwując nas. 

"Rodzina Marchandów jest tu od dawna, a Bobby to mój przyjaciel, marszałek Newman. Doceniam, że próbujesz dać mu szansę". 

"Rozumie pan, że jeśli Bobby Marchand to zrobił, to będę musiał wykonać na nim egzekucję" - powiedział Newman. 

"Jeśli zabił staruszka Marchanda, wtedy zasłuży na to, ale Bobby był Ailurantropem od czasu tuż po ukończeniu przez nas szkoły średniej. Miał to pod kontrolą". 

Zdziwiło mnie, że Jim znał poprawne politycznie określenie na likantropię opartą na kotach. Przepraszam, na Therianthropię, która była nowym terminem na to wszystko, ponieważ nie implikowała wilka, tak jak likantropia. Ale całe życie używania go jako ogólnego terminu było dla mnie trudne do przełamania. 

"Tak mi wszyscy mówią. Jeszcze raz dziękuję, Jim. Marszałek Blake i ja musimy się dostać do biura szeryfa". Zaczął iść w kierunku dużego Jeepa Wranglera, który był zaparkowany w trawie obok pasa startowego. 

"Duke to dobry człowiek, Newman. Po prostu nigdy nie widział czegoś takiego." 

Newman utrzymywał nas w ruchu w kierunku Jeepa, gdy oddzwonił przez ramię, "Nie kwestionuję kompetencji szeryfa Leduca, Jim". 

"Dobrze, ale uważaj na jego zastępcę, Wagnera." 

To sprawiło, że Newman zatrzymał się i spojrzał z powrotem na pilota. "Co jest nie tak z Wagnerem?" 

"Robi się szorstki, kiedy myśli, że może mu to ujść na sucho". 

"Czy szeryf wie?" zapytał Newman. 

"Ja nie wiem, ale wszyscy w mieście wiedzą". 

"Dzięki za ostrzeżenie, Jim". 

"Nie ma sprawy. Mam nadzieję, że z szeryfem Blake'iem się dogadacie." 

"Ja też, Jim. Ja też" - powiedział Newman, otwierając tylne drzwi i wrzucając do środka moją torbę z bronią. 

Ponieważ miałem już Springfielda EMP 9mm w wewnętrznej kaburze spodni, z moją odznaką szeryfa na pasku obok - więc gdybym błysnął nią w jednym z większych samolotów, zobaczyliby moją odznakę - plus dwa dodatkowe magazynki w kieszeniach cargo moich spodni, składany nóż Emerson wave od Gerbera w innej kieszeni, małą taktyczną latarkę, bardzo smukły męski portfel i mój smartfon, byłem w porządku będąc poza łatwym zasięgiem reszty mojej broni i zbroi. Obeszłam drzwi od strony pasażera i wpuściłam się do środka. Dodałem jeszcze dwa noże i zamieniłem EMP na mojego Springfielda Rangemastera full frame .45 w kaburze z opuszczaną nogą, kiedy miałem okazję. Miałem do niej kaburę biodrową, ale gdybym musiał nosić pancerz, to i tak musiałbym się przesiąść do kabury drop, tak jak EMP przesiadłbym się do kabury na systemie pasków MOLLE na piersi kamizelki. Kabury wewnętrzne na spodnie służyły do ukrytego noszenia, gdy nie chciałeś płoszyć cywili. W przypadku aktywnego nakazu, kiedy byłem już w pełni przygotowany, ukryte noszenie było niemożliwe. 

"Wiedziałeś, że ten zastępca Wagnera ma reputację szorstkiego człowieka?" zapytałem. 

Newman usadowił się za kierownicą swojego Jeepa i potrząsnął głową. "Nie słyszałem tej plotki, a z tego co wiemy, to tylko tyle". 

"Jak dobrze znasz Jima pilota?" 

"Wystarczająco dobrze, by rugować go z łóżka w sobotę i kazać mu lecieć z głównego lotniska do nas". 

"Wiedziałeś, że jest przyjacielem Bobby'ego Marchanda, więc będzie zmotywowany." 

"Tak było." 

"Czy to jest teraz twoja baza domowa?" 

"Tak." 

"To nie jest zbyt dobre miejsce dla marszałka. Wybrałeś je, czy kogoś wkurzyłeś?" 

Uśmiechnął się na tyle szeroko, że mogłem to zobaczyć, gdy wyciągnął Jeepa na pas startowy i jechał tak, jakbyśmy byli samolotem szykującym się do startu. Zdałem sobie sprawę, że w pobliżu nie wydaje się być żadnego innego utwardzonego terenu. Minęliśmy szopę z wiatrowskazem, ale to było wszystko. To była definicja środka pieprzonego niczego. 

"Wybrałem ją." 

Spojrzałem na niego, a on się roześmiał. "Nie patrz na mnie w ten sposób, Blake. Wiem, że to nie jest zagłębie możliwości kariery, ale poznałem kobietę na pewnej sprawie i to jakby przeorganizowało moje priorytety." 

Uśmiechnąłem się do niego. "I ona jest tutaj lokalnie, jak mniemam." 

"Tak." 

"Więc, zatopiłeś swoją karierę, aby podążać za miłością swojego życia na pustkowia Michigan?" 

"Nie, ale zdecydowałem, że szybki wzrost przez szeregi nie był tak ważny, jak bycie w pobliżu kobiety, z którą chciałem spędzić resztę życia". 

Rozłożyłem ręce i powiedziałem: "Hej, nie rzucam kamieniami w niczyje życie miłosne, Newman. Mój dom ma za dużo błyszczącego szkła na sobie, co mi przypomina, obiecałem, że wyślę im SMS-a, kiedy w końcu wyląduję." 

To go rozśmieszyło. Dobrze było usłyszeć ten dźwięk; oznaczał, że sprawy nie poszły całkowicie do diabła. Było źle, ale wciąż mógł się śmiać. Niektóre miejsca zbrodni kradły śmiech wraz ze wszystkim innym. "To miłe, że nie jestem jedynym, który musi wysyłać SMS-y do domu. Niektórzy z innych szeryfów mają mi to za złe." 

"Pieprzyć ich, jeśli ich relacje nie są tak dobre jak nasze", powiedziałem. 

Znów się roześmiał. Uśmiechnąłem się odruchowo, pisząc na telefonie. Byłem metafizycznie związany ze wszystkimi ludźmi, których kochałem, co oznaczało, że mogłem po prostu zrzucić moje psychiczne tarcze i skontaktować się z przynajmniej niektórymi z nich umysłem do umysłu, albo oni mogli wyciągnąć do mnie rękę, lub w nagłym wypadku mogli rozbić moje tarcze, ale to było cholernie rozpraszające w środku walki, więc umowa była taka, że wysyłałem SMS-y i dzwoniłem bardziej jak zwykły Joe lub Jill. Poza tym, inni policjanci mieli mi za złe, że umawiam się z nadnaturalnymi, co było jednym z politycznie poprawnych określeń dla wampirów, wampirów i wszystkiego innego, co nie było ściśle ludzkie. Kiedyś powiedziałabym, że to zwykły człowiek, ale zostałam skarcona za użycie słowa zwykły. Pomiędzy faktycznymi wytycznymi dotyczącymi słownictwa w tej pracy a cywilami, którzy dostają po tyłku z powodu moich wyborów słownych, myślałem o zastąpieniu słowa "fuck" słowem, które im się nie podobało, żeby zobaczyć, czy to im się bardziej spodoba. Jeśli mam być obraźliwy, to równie dobrze mogę pójść na całość. 

Skasowałam kilka tekstów i w końcu zadowoliłam się "Landed safe. Kocham cię. Już za tobą tęsknię." Wydawało się to nieadekwatne, ale wszystko było prawdą i przynajmniej pamiętałem, żeby napisać SMS-a. Pozostawanie w kontakcie, gdy byłem w pracy poza miastem, nie należało do moich najlepszych rzeczy, delikatnie mówiąc. Micah Callahan, jeden z moich narzeczonych, był w tej kwestii równie zły jak ja i równie dużo podróżował. Nasi wspólni kochankowie niedawno zrobili interwencję, aby dać nam znać, że musimy zrobić lepiej. 

Pierwszy tekst zwrotny binged na moim telefonie. Nie byłem zaskoczony, że to Nathaniel Graison, jeden z moich innych narzeczonych, ponieważ był jednym z głównych inicjatorów interwencji. Jego tekst brzmiał po prostu: "Dziękuję za SMS-a. Wiem, że nie rozumiesz, dlaczego tego potrzebuję. Kocham cię z powrotem. Podoba mi się, że za mną tęsknisz. Czekam na jutrzejszy telefon, albo na twój powrót do domu przed tym". I tak się stało, miłosny tekst zamienił się w zrzędzący nacisk. Wszyscy zgodziliśmy się, że wyślę SMS-a, gdy przyjadę i że będę dzwonić raz dziennie, jeśli to możliwe, albo znów wyślemy SMS-a. Nathaniel przypominał mi o tym, co zgodziłam się zrobić, co sprawiło, że miłosny tekst lub rozmowa telefoniczna stały się obowiązkiem, co mnie trochę denerwowało. Teksty zwrotne przychodziły szybko i wściekle, ponieważ tekst grupowy zawierał osiem osób, nie licząc mnie. Byłem zaskoczony niektórymi kochankami, którzy nalegali na więcej uwagi na odległość i tymi, którzy byli zadowoleni ze status quo. Niektórzy z nich odpowiedzieli w tekście grupowym, ale inni odpowiedzieli prywatnie. Napisałam odpowiedź do każdego z nich; tylko dwie wywołały uśmiech na mojej twarzy. Jean-Claude'a "Je t'aime, ma petite" i Nicky'ego Murdocka "Wiem, że mnie kochasz. Nie musisz ciągle pisać do mnie SMS-ów, żeby to udowodnić". 

"Wiem, że to nie moja sprawa, ale z iloma osobami musisz pisać SMS-y, kiedy cię nie ma?". 

"Wystarczy," powiedziałem i westchnąłem. Przewijałem wszystkie teksty i zdałem sobie sprawę, że nie jestem pewien, do kogo muszę zadzwonić jutro rano, jeśli nadal tu jestem. Nie wiedziałbym, jak długo będę tu na ziemi, dopóki nie dowiedziałbym się więcej o sprawie. Odłożyłam telefon i powiedziałam: "Nie zaprosiłeś mnie tu, żeby rozmawiać o naszym życiu osobistym, więc co się dzieje najpierw w sprawie zapuszkowania zbrodni?". 

Uśmiechnął się, gdy powiedział: "Szeryf Leduc poprosił, abym cię przedstawił, zanim udamy się na miejsce zbrodni. Musimy przejeżdżać tuż obok biura szeryfa, więc nie jest to z drogi. Do diabła, możesz zobaczyć Bobby'ego Marchanda. Może wymyślisz mądrzejsze pytania niż ja." 

"Byłeś dokładnie taki, jak mówi twoje nazwisko, kiedy cię poznałem, Newman, ale to było kilka lat temu. Dobrze sobie radzisz ze swoimi sprawami". 

"Sprawdziłeś mnie?" zapytał, zerkając z dala na czarną jak noc drogę; reflektory zdawały się rzeźbić sobie drogę przez bezksiężycową noc. 

"Mam oko na nowicjuszy, których spotykam". 

"A ja mam oko na kariery marszałków, na których chcę wyrosnąć", powiedział. 

To mnie rozśmieszyło. "Jeśli dorośniesz jeszcze bardziej, będę potrzebował drabiny, żeby uścisnąć ci rękę". 

Dołączył do mnie w śmiechu, i jechaliśmy przez kilka minut w towarzyskiej ciszy. 

"To ciemna noc tutaj na górze", powiedziałem. 

"Pokrywa chmur jest dziś gruba, ale jeśli się oczyści, zobaczysz tu gwiazdy, jakich nigdy nie widziałem poza pustynią czy oceanem". 

"To nie tylko pokrywa chmur, Newman. Wczorajsza noc była ciemnością księżyca, a dzisiejsza noc nie będzie dużo jaśniejsza. Jeśli Bobby Marchand był wasleopardem - przepraszam, Ailuranthrope - przez tak długi czas, nie powinien nawet zmieniać formy tak daleko od pełni księżyca." 

"To jedna z rzeczy, która zaniepokoiła mnie na tyle, że próbowałem opóźnić wykonanie na nim egzekucji, i nie martw się. Ja też mam problemy z zapamiętaniem wszystkich nowych terminów. Poza tym wiemy, że Bobby Marchand jest lampartem, więc nie musimy używać ogólnych terminów między nami." 

"Świetnie. Doceniam to. Nienawidzę nowego słownictwa. Czy macie już w ręku nakaz egzekucji?". 

"Tak, sędzia wysłał go e-mailem do biura szeryfa i dostał go podpisany przez DocuSign zaledwie kilka godzin po odkryciu ciała". 

"Pamiętam, że przesyłanie nakazu faksem było zaawansowane technologicznie," powiedziałem. 

"Tak, teraz wszystko jest zaawansowane technologicznie przez większość czasu. Szybko i sprawnie, może trochę zbyt sprawnie." 

"Ile czasu pozostało na nakazie?" Zapytałem. 

"Około sześćdziesięciu godzin z pierwotnych siedemdziesięciu dwóch. Powinienem był zadzwonić wcześniej". 

"Powinien nie jest pomocny, Newman. Skoncentruj się na tym, co możemy zrobić tu i teraz. Odgadywanie samego siebie tylko pożera twoją energię i czas." 

Zerknął na mnie, potem z powrotem na drogę. "Może, ale zaczęli być naprawdę wybredni w kwestii przedłużania czasu na nakazie egzekucji." 

"Tak, odkąd rozciągnęli okno na nakaz z czterdziestu ośmiu do siedemdziesięciu dwóch, nie lubią przedłużać czasu, chyba że jest to polowanie na żywo, gdzie nie możesz położyć rąk na mordercy, a masz tego jednego zamkniętego w więzieniu. Nie będzie podstaw do przedłużenia czasu, a jeśli nie pociągniesz za spust w odpowiednim czasie, będzie to postrzegane jako odmowa wykonania obowiązku jako marszałek oddziału preternaturalnego, a to będzie zabójcą kariery." 

"Lepsza moja kariera niż życie niewinnego człowieka". 

"Powiedziałeś mi, że nie wierzysz, że on to zrobił, ale nie mieliśmy czasu, żebyś opowiedział mi wszystkie swoje powody przez telefon". 

"Nie, potrzebowałem cię tutaj ASAP, abyś mógł mi pomóc w ustaleniu, co jest nie tak z tą sprawą". 

"Jestem zaskoczony, że pierwsza policja na miejscu zdarzenia nie zabiła go na miejscu. Mogliby zrobić dobry argument za tym, że to był czysty strzał." 

"Gdyby znaleźli go zakrwawionego tuż obok ciała jego wujka, pewnie by to zrobili, ale on był w swojej sypialni, zemdlony. Nie jestem pewien, czy nawet by go podejrzewali, gdyby nie był cały we krwi." 

"Obejrzałem zdjęcia miejsca zbrodni, które wysłałeś mi e-mailem. Pierwszy rzut oka, ofiara była poszarpana na kawałki. Dlaczego miejscowi policjanci nie mieliby podejrzewać jedynego wasleoparda mieszkającego z nim w domu? Nie narzekam, że nie wyskoczyli do wniosku, ale to prosta matematyka gliniarzy, żeby tak myśleć." 

"Jak powiedział Jim, Bobby to miejscowy chłopak. Jest lubiany. Nie pije za dużo, nie robi niczego w nadmiarze, a jego rodzina jest na tyle bogata, że mógł sobie pozwolić na wiele ekscesów." 

"Wielu zmiennokształtnych jest ostrożnych w robieniu czegokolwiek, co obniży ich kontrolę nad wewnętrzną bestią, jak picie czy narkotyki lub nawet silne emocje," powiedziałem. 

Newman przytaknął. "Co oznacza, że Bobby jest ostrożny i nie ryzykuje ze swoją bestią". 

"Brzmi jak wzorowy obywatel" - powiedziałem. 

"Jest. Wiem, że byłeś w podróży, więc nie mogłeś po prostu otworzyć plików bez ryzyka, że cywile zobaczą zdjęcia z miejsca zbrodni, ale czy miałeś szansę je obejrzeć, naprawdę obejrzeć?". 

"Tak." 

"Co cię w nich zaniepokoiło?" 

"Brak ugryzień, z jednej strony. Jeśli zabił go jakiś lampart, to powinien mieć ugryzienie lub dwa." 

"Rodzina mówi, że pan Marchand był na silnych środkach przeciwbólowych z powodu starego urazu pleców i artretyzmu. Teoria jest taka, że wasleopard mógł wyczuć leki w jego ciele i nie zjadłby go." 

"Może. Mam kilku przyjaciół, do których mogę zadzwonić i zapytać później, czy wyczuliby na kogoś leki, ale będę musiał znać dokładne recepty." 

"Mam je zapisane. Dam ci listę." 

"Wiem, że ludzie trują tusze, aby nielegalnie zabijać lwy i inne duże koty, a one biorą przynętę. Ludzie używają trucizny, aby pozbyć się szczurów, myszy, kretów, a potem miejscowe koty zjadają je i umierają. Nie jestem pewien, czy z wereleopardem byłoby inaczej". 

"Znaleźli Bobby'ego zemdlonego w swoim łóżku, nagiego, pokrytego krwią, ale jego łóżko nie było tak zabałaganione jak on sam". 

"To znaczy, że pościel nie była poplamiona krwią, tylko jego ciało?" 

"Tak." 

"Czy były tam krwawe odciski dłoni, odciski kolan, gdzie wczołgał się na łóżko tuż przed tym jak zemdlał?" 

"Nie, nie było." 

"Cóż, nie lewitował do łóżka. Nawet większość wampirów nie potrafi tego zrobić," powiedziałam. 

"Wiem, a poza tym jego ludzkie ciało powinno było być czystsze niż to. To jego forma bestii, która zabiła wujka, powinna być oblana krwią, ale jeśli opuścił teren przed zmianą w człowieka, to krew powinna być po prostu wchłonięta podczas przemiany." 

"Czy były tam krwawe ślady stóp prowadzące z miejsca zbrodni do sypialni?" zapytałem. 

"Tak, ale coś w nich jest nie tak". 

"Co masz na myśli, off?" 

"Nie wiem, ale wygląda na to, że stopa ma większy rozmiar buta niż Bobby'ego. Gdyby to było normalne morderstwo na człowieku, byłby czas dla kryminalistyki, aby zebrać dowody i powiedzieć mi, czy mam rację, ale ponieważ jest to zbrodnia nadprzyrodzona na człowieku, nie będą nawet zawracać sobie głowy kryminalistyką, chyba że będę w stanie przedstawić argumenty przemawiające za tym, że ich potrzebuję." 

"Gdyby to poszło zgodnie z planem, Bobby Marchand byłby martwy na długo przed tym, jak medycyna sądowa mogłaby zostać przetworzona," powiedziałem. 

"Wiem, a my jesteśmy zbyt małym obszarem, aby mieć wiele na drodze medycyny sądowej. Szeryf musiałby poprosić policjantów stanowych o pomoc w badaniach kryminalistycznych, a on nie widzi takiej potrzeby." Newman brzmiał na głęboko niezadowolonego z całej sprawy. 

"Kiedy nadejdzie nakaz egzekucji, masz obowiązek działać zgodnie z nim". 

"Wiem o tym, Blake. Wiem, że jedyną rzeczą, która mogłaby dodać do limitu czasu jest to, że Bobby ucieknie i będziemy musieli na niego polować." 

"To nie dodaje się do czasu, jaki mamy na ukończenie nakazu, Newman. Podejrzany po prostu zyskuje czas, który jest nam potrzebny, aby go upolować i wykonać egzekucję." 

"Jest zakuty w kajdany i w celi. Nie ucieknie, dlatego cię wezwałem. Nie mam nic przeciwko egzekucji Bobby'ego Marchanda, jeśli stracił kontrolę i zabił swojego wuja. Jeśli jest tak niebezpieczny, to tak będzie najlepiej, ale nie chcę wpakować mu kuli w mózg, a potem dowiedzieć się, że ślady stóp nie pasują, że krew na nim nie pasuje do zbrodni, że... To po prostu nie jest w porządku, Blake." 

"Dlatego przyleciałem najmniejszym samolotem, jakim kiedykolwiek leciałem, żeby pomóc ci dowiedzieć się, czy to zrobił." 

"Nakaz daje mi prawo do poproszenia o wsparcie, którego potrzebuję," powiedział. 

"Daje ci prawo do deputowania ludzi, jeśli ich zestawy umiejętności pomogą ci wykonać swoje obowiązki w bezpieczny i terminowy sposób, z najmniejszą możliwą utratą życia". 

"Wiem, że normalnie to sformułowanie dotyczy pozyskania lepszych myśliwych i tropicieli, którzy pomogą ci znaleźć potwora, ale pomyślałem, że to sformułowanie da mi wystarczająco dużo miejsca, aby wezwać kogoś, kto pomoże mi upewnić się, że Bobby Marchand nie straci życia, chyba że zasługuje na jego utratę". 

"To godne pochwały myślenie, Newman". 

"Uratowałeś mi życie, kiedy spotkałem cię po raz pierwszy, i właśnie przeleciałeś przez cały kraj, żeby pomóc mi uratować życie. Mów mi Win". 

"Nigdy nie słyszałem, że jako skrót od Winston". 

"Byłem Winstonem do szóstej klasy, kiedy zacząłem swój skok wzrostowy. Pod koniec siódmej byłem w drużynie koszykarskiej." 

"Zwycięska drużyna koszykówki, biorę to", powiedziałem, uśmiechając się i kręcąc głową. 

"Tak, wszyscy zaczęli nazywać mnie Win, a ja wolałem to od Winstona," powiedział, szczerząc się do mnie. 

"W porządku, Win. Jeśli dobrze pamiętam, pomogłeś też jechać mi na ratunek, ale nie przyleciałem tu, żeby uratować życie. Przyleciałem tu, żeby może uratować życie, ale jeśli spojrzymy na dowody i Bobby Marchand jest winny tej zbrodni, to egzekucja będzie musiała ruszyć do przodu." 

Wszystkie wskazówki uśmiechu zniknęły, a kiedy nadjeżdżające reflektory błysnęły po jego twarzy, wyglądał na zmęczonego i o wiele starszego. "Wiem i jeśli jest winny, to spełnię swój obowiązek. Ale chcę mieć pewność, że zabicie Bobby'ego Marchanda jest najpierw moim obowiązkiem". 

Zgodziłem się z Newmanem, ale wiedziałem też, że gdy tylko pojawi się nakaz, będzie duża presja, żeby to zakończyć. To było prawdopodobnie najstraszniejsze morderstwo, jakie ta maleńka okolica widziała od lat, jeśli w ogóle. Będą chcieli, żeby morderca został złapany i ukarany; będą chcieli znów czuć się bezpiecznie. Mieliśmy kilka godzin, żeby zorientować się, czy są wystarczające podstawy do opróżnienia nakazu, albo przynajmniej uzyskać prawne zawieszenie wykonania wyroku w nadzwyczajnych okolicznościach na czas rozpatrywania dowodów. 

Posterunek szeryfa Hanumana był bardziej przestronny, niż się spodziewałem po lotnisku. Miał przednią część wystarczająco dużą dla dwóch biurek z miejscem na dodanie kolejnego, jeśli byli ostrożni wokół ekspresu do kawy. W tylnej ścianie były jedne drzwi. Zakładałem, że jeśli mają celę więzienną, to jest ona tam, ale nigdy nie wiadomo w tak małym miejscu. 

Szeryf Leduc musiał mieć co najmniej pięć-osiem lat, bo moja głowa nie sięgała czubka jego ramienia, ale ciężar, który nosił w okolicach środka, sprawiał, że wyglądał na niższego. Musiał zapiąć pas służbowy pod brzuchem, więc pasował bardziej na biodrach niż w talii. Nie musisz chodzić na siłownię, jak jesteś w SWAT, ale zdolność do biegania w średnim tempie bez zawału serca wydaje się minimum dla policjanta. Nie byłem pewien, czy Leduc jest na tym minimum. 

Uśmiechnął się i zaoferował swoją dłoń, a my uścisnęliśmy ją tak, jakbyśmy faktycznie byli w jednej drużynie. Podobało mi się to i miałem nadzieję, że to prawda. "Mów mi Duke. Wszyscy tak robią." 

W głowie pomyślałem: Więc nazywasz się Duke Leduc, ale nie powiedziałem tego na głos. Nie chciałem drażnić mężczyzny. Można mnie było nauczyć. 

"Wszyscy dość często nazywają mnie Blake, kiedy pracuję," powiedziałem. Uśmiechnęłam się mówiąc to, ale nie chciałam, żeby nazywał mnie Anitą. To było dla moich przyjaciół, lub przynajmniej znajomych, kiedy nosiłam odznakę. Używanie nazwisk pomagało również utrzymać profesjonalny dystans, który musi zachować każda kobieta w dziedzinie zdominowanej głównie przez mężczyzn. 

"Teraz, Anita - mogę mówić do ciebie Anita, prawda?" Uśmiechnął się do mnie, gdy to powiedział. 

Chciałam zapytać, czy nazwał Newmana po imieniu, ale nie zrobiłam tego. Szeryf Duke Leduc zachowywał się przyjaźnie, a to było dobre. Będziemy go potrzebowali po naszej stronie, gdybyśmy uznali, że nakaz trzeba opóźnić. Nie kosztowało mnie wiele, by pozwolić mu używać mojego imienia. 

"Jasne", powiedziałem i starałem się upewnić, że uśmiechnąłem się zamiast zgrzytać zębami. 

Newman też się uśmiechał i wyglądał, jakby miał to na myśli. Wszyscy byliśmy tak cholernie mili, jakby nie zastali jednego ze swoich czołowych obywateli zarżniętego czternaście godzin temu. Wszyscy byliśmy tak mili, że było to niemal denerwujące, jakbyśmy byli tam z zupełnie innego powodu niż morderstwo. 

"Jak się trzyma Bobby?" powiedział Newman, a uśmiechy zniknęły z twarzy wszystkich. 

Leduc - nie mogłem myśleć o nim jako o Duke'u; o ile nie było się Johnem Wayne'em, nie można było być Duke'em - potrząsnął głową. Zgasło z niego światło i wyglądał po prostu na zmęczonego. "Myślę, że gdybyśmy nie mieli go zakutego w kajdany na pryczy w celi, że mógłby zrobić sobie krzywdę". 

"Nie wydawał się samobójcą, kiedy przeprowadzałem z nim wywiad" - powiedział Newman. 

Szeryf wzruszył swoimi wielkimi ramionami, i znów pojawiła się aluzja do jego rozmiarów i tego, że może kiedyś gdzieś tam był sportowiec. "Myślę, że zaczyna wierzyć, że to zrobił. Ray był jedynym ojcem, którego Bobby naprawdę pamięta. Jak byś się czuł, gdybyś się obudził i dowiedział, co zrobiłeś?". 

"Mówisz, że obudził się, ale powiedziano mi, że Bobby Marchand zazwyczaj mija po tym, jak zmienia się z formy zwierzęcej na ludzką", powiedziałem. 

"To typowe dla większości lykantropów . Therianthropes. Fakt, że mijają na zimno przez wiele godzin po zmianie z powrotem w człowieka, jest jedyną przewagą, jaką mamy, gdy zaczynają zabijać ludzi." 

"Nie wszyscy zmiennokształtni mdleją po zmianie z powrotem," powiedziałem. 

"Cóż, niech Bóg nam pomoże, gdyby Bobby był jednym z nich. Prawdopodobnie nadal polowalibyśmy na niego przez las". 

"Czy w ludzkiej formie jest wielkim outdoorem?" zapytałem. 

Leduc przytaknął. "Dorastał na kempingach z Rayem. Obaj byli wielkimi fanami wszystkiego, co mogli robić na świeżym powietrzu, nawet zanim Bobby złapał lykantropię. Chłopak zna te lasy". 

"Jak poważnie myślisz, że Bobby myśli o zrobieniu sobie krzywdy, Duke?" zapytał Newman. 

"Cóż, teraz trudno powiedzieć. Jedyne, co mogę powiedzieć na pewno, to że brzmiał na tyle poważnie, żebym ci o tym wspomniał, ale Frankie siedziała tam z nim przez ostatni kawałek, więc musiałbyś ją zapytać, jak sobie teraz radzi. Jest cały w emocjach. W jednej chwili brzmi normalnie, jak Bobby, a potem zaczyna się denerwować i nie wiadomo, co powie. Powiedział, że jeśli zabił wujka Raya, to zasługuje na śmierć. Mówił to często." 

"To nie jest dokładnie samobójcza rozmowa," powiedziałem. 

"To było moje doświadczenie, że kiedy ludzie zaczynają mówić, że zasługują na śmierć, nie trwa długo, aby dostać się wokół do spełnienia tego życzenia. Może im się to nie udać. Może to być tylko wołanie o pomoc, ale czasami te wołania okazują się trwałe." 

"Trwałe rozwiązanie tymczasowego problemu - samobójstwa, mam na myśli". 

Leduc spojrzał na mnie, oczy zwężając. "Czasami, ale Ray nie jest tymczasowo martwy i nic co Bobby może zrobić, lub powiedzieć, nie cofnie tego co zrobił. Nie ma nic tymczasowego w emocjach, które targają tym chłopakiem." 

"Poprawiam się, szeryfie. Ma pan całkowitą rację. Chyba ma pan do czynienia z większą liczbą samobójstw niż ja." 

"Mieliśmy ich więcej niż można by sądzić w mieście tej wielkości," powiedział i wyglądał na nagle znużonego. Zmęczenie nie obejmowało tego. Ponownie zapiął swój pas służbowy, jakby próbując przesunąć go z powrotem tam, gdzie wcześniej jeździł. Wyglądało to jak nawykowy gest, który już nie do końca działa, jak odgarnianie włosów z twarzy po ich skróceniu. 

"Jedyni ludzie, którzy umierają na mojej warcie, nie umierają przez samobójstwo", powiedziałem. 

"Pierwszy mundur, jaki nosiłem, był wojskowy. Widziałem walkę. Myślałem, że to złe, ale czasem za tym tęsknię. To czystsze niż umieranie przez cale w zaściankowym miasteczku". Duke brzmiał tęsknie, albo zdecydowanie zbyt szczerze, by mówić o tym przy obcym człowieku. 

To Newman zapytał: "Wszystko w porządku, Duke?". 

To wbrew kodeksowi facetów, by pytać o takie rzeczy, ale czasami, gdy zaczynasz rozmowę o samobójstwie i słyszysz, jak z czyichś ust wypływa tak gorzka porażka, łamiesz zasady. Większość z nas, którzy noszą mundur, nauczyła się, że nie możemy zachować kodeksu milczenia, kiedy ktoś z nas cierpi. W ten sposób tracimy zbyt wielu ludzi, zarówno mężczyzn, jak i kobiety. Każdego dnia w samych Stanach Zjednoczonych z powodu samobójstwa umierają 22 weterani walk, i nie są to tylko żołnierze, którzy właśnie wrócili do domu ze służby. Nie ma przedawnienia dla koszmarów i depresji. Przy takich liczbach musimy zacząć więcej ze sobą rozmawiać. 

Mimo wszystko cieszyłam się, że Newman zadał pytanie. Nie znałem Duke'a na tyle dobrze, żeby być tak osobistym. 

Duke potrząsnął głową. "Znam Raya od ponad trzydziestu lat. Byłem tu, kiedy jego siostra i jej mąż zmarli i zostawili Bobby'ego jako sierotę. Dzieciak miał wtedy dwa, trzy lata, a Ray nigdy nie miał czasu na własne dzieci. Po studiach robił całą karierę, ale zmienił swoje życie, żeby móc być ojcem dla tego małego chłopca. Wtedy właśnie sprzedał swoją firmę, bo nie mógł być prezesem i ojcem. Powiedział mi to kiedyś, tak po prostu. Sprzedaż, kiedy to zrobił, oznaczała, że dostał najwięcej pieniędzy, jakie kiedykolwiek dostałby za firmę, a on był poza nią, kiedy nadszedł krach, ale nie wiedział tego, kiedy to zrobił. Kochał tego chłopca jak swojego własnego, a teraz jest martwy, bardzo martwy. Ostatnią rzeczą, którą widziałem, że jest zła, był atak niedźwiedzia, a to było prawie dziesięć lat temu. To nie był sposób na śmierć Raya, a teraz Bobby też umrze." Znów potrząsnął głową. Jego oczy były trochę błyszczące, gdy dostał swój kapelusz i powiedział: "Zabiorę cię na miejsce zbrodni". 

"Znam drogę, książę", powiedział Newman, głos łagodny. 

"Wiem, że tak, Win, ale mimo wszystko, pójdę razem". 

"Chciałbym porozmawiać z Bobbym, zanim pójdziemy", powiedział Newman. 

Nie chciałem rozmawiać z więźniem, bo w tej chwili był abstrakcyjny, nie tak realny jak Leduc, który właśnie pozwolił nam zobaczyć swój ból. Nie chciałem, żeby Bobby Marchand był dla mnie realny. Potrzebowałem jak najwięcej emocjonalnego dystansu, bo zaczynałem zdawać sobie sprawę, że mogę być jedyną odznaką w mieście, która nie jest emocjonalnie skompromitowana. Nadal wierzyłem, że Newman w końcu wykona swój obowiązek, ale zaczynałem rozumieć, ile może go to kosztować. Pozostałby jego nakaz, ale jeśli obaj zgodzilibyśmy się, że wykonanie go kosztowałoby mnie mniej, to może się okazać, że to ja będę patrzył w lufę pistoletu na więźnia. Jeśli miałbym zabić kogoś, kto był przykuty i nie mógł uciec, to chciałbym mieć jak największy dystans emocjonalny. Daj mi proste polowanie na potwora, który próbował mnie zabić, i byłem w porządku, ale strzelanie do zakutych w łańcuchy ryb w celi więziennej, to byłoby nowe nawet dla mnie. Nie chciałem rozmawiać z więźniem, nie jeśli miałem go później zastrzelić, ale kiedy Newman przeszedł przez drzwi w tylnej ścianie, poszedłem za nim. Wymagało to o wiele więcej odwagi, niż przyznałbym na głos. Nie było tu wygranej dla mnie, ani dla Newmana. Do diabła, nie było wygranej dla nikogo.




Rozdział 2

2 

BYŁY DWIE cele, a na ich końcu znajdował się wąski korytarz prowadzący do zamkniętych drzwi. Zastępca siedział na krześle przy ścianie ze strzelbą na kolanach. Stała, gdy weszliśmy, strzelba trzymana luźno w jednej ręce, lufa skierowana bezpiecznie w betonową podłogę. Cała skóra, która pokazywała się wokół munduru, była głęboko brązowa. Pomyślałem, że może być Meksykanką, jak moja matka, albo przynajmniej jakimś smakiem Latynosa, ale drugie spojrzenie pokazało, że ładny ciemny odcień skóry nie pochodzi z południa granicy, ale gdzieś bardziej na wschód. 

Jej włosy były równie czarne jak moje, ale proste i związane z tyłu w zgrabny kucyk. Moje loki nigdy nie układały się tak starannie w kucyk, dlatego narzeczony pomógł mi zapleść je we francuski warkocz, zanim wsiadłam do samolotu. Szeryf Leduc przedstawił ją jako swoją zastępczynię, Frances (nazywaj ją Frankie) Anthony. 

Wszyscy uścisnęliśmy sobie dłonie, jakby nie było innej osoby w pokoju - no, w celi. Nie trzeba mieć odznaki długo, żeby zacząć inaczej myśleć o więźniach. To po części samozachowanie, zwłaszcza dla marszałków z oddziału preternatywnego, takich jak Newman i ja. Trudniej jest kogoś zabić, jeśli myśli się o nim jak o człowieku takim jak ty i ja. Wszyscy oprócz mnie znali tego więźnia, a jednak nadal przedstawiali mnie najpierw zastępcy, jakby Bobby Marchand nie był w zasięgu słuchu. Zastanawiałem się, czy w ogóle wiedzą, że to zrobili. 

Newman zwrócił się do celi, nie przedstawiając mi człowieka w środku. "Jak się masz, Bobby?" 

Bobby Marchand mrugnął do nas niebieskimi oczami, tak dużymi, że zdominowały jego twarz do tego stopnia, że na początku widziałeś tylko je, jakby był postacią z anime. Oczywiście, to mogła być maska zaschniętej krwi otaczająca jego baby blues, która sprawiła, że były tak zaskakujące. Kontrast musiał być jeszcze większy, gdy krew była świeża i czerwona. Teraz była to zmęczona ceglasta czerwień zmierzająca w kierunku brązu; większość ludzi pomyślałaby, że to zaschnięte błoto. Większość ludzi pomyślałaby, że to zaschnięte błoto. Nigdy nie zgadliby, że to krew, dopóki nie zobaczyliby, co się dzieje pod prysznicem. Woda przywracała ją do życia i nagle błoto wyglądało jak coś znacznie bardziej płynnego niż brud. Na krótkich blond włosach Bobby'ego widniała jedna plama zaschniętej krwi; reszta była rozczochrana, ale czysta. Miał owinięty wokół siebie szary koc, więc większość jego ciała była zakryta. Na klatce piersiowej, która była widoczna, zaschła krew, ale ramiona i ręce, które trzymały koc na miejscu, były czyste; jego ręce nie. Krew zaschła nawet na mankiecie wokół jego prawego nadgarstka. Łańcuch od niego przechodził do metalowej ramy łóżka obok niego. Łóżko było przykute do betonowej podłogi, a drugi łańcuch ciągnął się pod kocem w kierunku nogi łóżka, więc miał też kajdany na co najmniej jednej kostce. Wyglądały jak zwykłe kajdany, a nie nowe rzeczy zaprojektowane specjalnie dla więźniów z ich nadnaturalną siłą, co oznaczało, że gdyby Bobby chciał zerwać swoje łańcuchy, mógłby to zrobić, nawet w ludzkiej postaci. Nawet kraty nie utrzymałyby go, gdyby naprawdę chciał się wydostać, ale trwałoby to dłużej - na tyle długo, by oficer na warcie mógł do niego strzelić i mieć nadzieję, że uda im się go zabić, zanim zdąży się przemienić w swoją jeszcze silniejszą drugą połowę. To, że mieli zastępcę na warcie przed celą ze strzelbą, oznaczało, że część z tego rozumieli, i prawdopodobnie nie mieli budżetu na nowe, specjalne ograniczenia. Nawet niektóre większe miasta nie mogły sobie pozwolić na więcej niż kilka pełnych zestawów. 

Bobby wiercił się, mocniej ściskając swój koc. Próbował oczyścić ręce, wycierając je w kilku miejscach o koc, ale krew osadziła się wokół jego paznokci i w porach skóry. Nawet prysznic nie załatwiłby teraz wszystkiego. Z doświadczenia wiedziałam, że jeśli nie nosi się rękawiczek, gdy jest tyle krwi, to wyczyszczenie jej z okolic paznokci to poważna sztuka. Pod paznokciami można było zrobić, ale skórki i krawędzie paznokci były wyzwaniem. Tylko jego ręce były pokryte zaschniętą krwią; nie sięgała ona poza żaden nadgarstek. W tym momencie uwierzyłem, że Bobby Marchand został wrobiony. Ktokolwiek przeprowadził na nim badania krwi, nie wiedział, że jeśli ktoś zanurzy gołe ręce w jeszcze żyjącym ciele, a nawet w świeżo zmarłym, krew nie zatrzyma się zgrabnie na nadgarstkach. Wchodziła na ramiona, a na klatce piersiowej pojawiały się rozpryski krwi, a nie gruba powłoka, którą ktoś namalował na Bobbym. To wszystko było złe, ale jeśli nie widziałeś tylu zabójstw likantropów, co ja, albo nie przebrnąłeś przez wystarczająco dużo krwawych scen morderstw, nie pomyślałbyś o właściwych rzeczach. Nie wiedziałbyś, gdzie umieścić krew. 

"Jak mam być, Win? Zabiłem wujka Raya". 

"Nie jesteśmy co do tego przekonani, Bobby. Wciąż zbieram dowody" - powiedział Newman. 

Bobby zwrócił te niebieskie oczy w ich krwawej masce na szeryfa. "Duke, powiedziałeś mi, że to zrobiłem. Powiedziałeś mi, że zabiłem wujka Raya". 

"Przykro mi, Bobby. Naprawdę mi przykro, ale znaleźliśmy cię pokrytego jego krwią, a ty jesteś jedynym zwierzęciem byłym w tych stronach." 

Bobby spojrzał z powrotem na Newmana. "Duke ma rację. Jeśli wasze zwierzę zabiło wujka Raya, to muszę to być ja. Nie ma innego zmiennokształtnego w promieniu stu mil". 

"Pozwól nam martwić się o znalezienie innych podejrzanych, Bobby. Muszę się tylko upewnić, że nie zrobisz nic głupiego, kiedy ja będę tam próbował udowodnić, że jesteś niewinny." 

"Teraz, Win", powiedział Leduc, "nie rozbudzaj nadziei chłopca w ten sposób". 

Debatowałem nad tym, czy zwrócić uwagę na dowód z krwi teraz, ale chciałem najpierw powiedzieć Newmanowi na osobności. Wiedział, że krew nie jest właściwa, ale nie miał mojego doświadczenia w terenie, żeby powiedzieć dokładnie, dlaczego jest niewłaściwa. To był jego nakaz, jego sprawa i, co ważniejsze, jego rodzinne miasto, jego przyjaciele. Nie chciałem podważać jego autorytetu w tym miejscu. Chciałem wiedzieć tylko jedno: czy sfotografowali wzory krwi na więźniu? Nie chciałem podważać pracy policji Leduca i jego ludzi, ale kiedy wiesz, że wydano nakaz egzekucji, czasami nawet najlepsi funkcjonariusze nie zbierają dowodów, jak w przypadku zwykłego morderstwa. To znaczy, jaki to ma sens? Nigdy nie będzie procesu. 

"Nie chcę rozbudzać twoich nadziei, Bobby, ale wierzę, że jest szansa, że tego nie zrobiłeś. Dlatego wezwałem bardziej doświadczonego szeryfa, aby przyjrzał się twojej sprawie". 

"To godne pochwały, że chcesz się upewnić, Win, ale zmarnowałeś czas szeryfa Blake'a, zabierając ją tutaj," powiedział Leduc. 

Zastępca Anthony i Bobby powiedzieli jednocześnie: "Blake". Spojrzeli na siebie, a następnie z powrotem na mnie, jak ona powiedziała: "Anita Blake?", a on powiedział: "Nie Anita Blake?". 

"Tak, to ja". Byłam plagą nadprzyrodzonego zestawu, więc nie było całkowicie zaskakujące, że Bobby Marchand rozpoznał moje imię, ale nie zawsze byłam na paradzie przebojów dla niemarszałkowskich lokalnych organów ścigania, zwłaszcza dla lokalnych organów ścigania, LEOs, w bardziej wiejskich obszarach. 

"Jesteś tu, aby mnie zabić, bo Win nie chce musieć tego robić", powiedział Bobby i wydawał się całkowicie pokonany. Nie było w nim nawet żadnego strachu, który mógłbym wykryć, a powinien być. Nawet winni ludzie boją się śmierci. Szeryf może mieć w końcu rację co do ryzyka samobójstwa. 

"Skąd ci dwaj znają szeryfa Blake'a?" zapytał Leduc. 

"Ona jest naszym straszakiem. Jeśli łamiesz prawo, to ona jest tym, kogo wysyłają, żeby cię zabił" - powiedział Bobby, głosem gęstym od smutku, ale wciąż bez nerwowości, tylko z beznadzieją, jakby to już się skończyło. 

"Jestem tylko jednym marszałkiem z oddziału preternaturalnego, nie jedynym" - powiedziałem. 

Zastępca Antoniego powiedział: "Nadal ma pan największą liczbę udanych egzekucji w całym oddziale preternatywnym". 

"Byłam częścią starego systemu łowców wampirów wiele lat przed tym, jak dostałam grandfathered do Marshals Service, więc miałam przewagę." 

Potrząsnęła głową. "Nawet Śmierć nie ma tak wysokiego wskaźnika zabójstw jak ty, a zaczął wcześniej niż ty". 

Gdyby szeryf Ted (Edward) Forrester i ja nie byliśmy najlepszymi przyjaciółmi i partnerami, prawdopodobnie przeszkadzałoby mu, że on, Śmierć, był za mną w kwestii legalnych zabójstw. Oczywiście, jeśli dodać do tego nielegalne zabójstwa, wyprzedzał mnie. Gdyby nie prawdziwa apokalipsa, nigdy nie dogoniłbym jego liczb, gdybyś uwzględnił je wszystkie. 

"Śmierć dopada każdego w końcu, Frankie, więc o czym ty do cholery mówisz? Nikt nie ma większych liczb niż śmierć" - powiedział Leduc i brzmiał sfrustrowany, graniczący z gniewem. Był bardziej na krawędzi niż to okazywał, ale potem chyba wszyscy byli. Byłem jedynym, który nie miał osobistego udziału w morderstwie. 

"Pozostała policja nadała czterem preternaturalnym marszałkom przydomek Czterech Jeźdźców: Śmierć, Wojna, Głód i Plaga" - powiedziała. 

Leduc wydał z siebie dźwięk humph. "Wiem, jak nazywa się Czterech Jeźdźców. Znam swoją Biblię, a marszałka Blake'a w niej nie ma". 

"Oczywiście, że nie, sir. Nie miałem na myśli prawdziwych Czterech Jeźdźców." 

Leduc spojrzał na mnie, i było to teraz nieco inne spojrzenie, bardziej oceniające - nie w sposób, w jaki mężczyzna patrzy na atrakcyjną kobietę, ale w sposób, w jaki mężczyzna patrzy na innego mężczyznę, kiedy zastanawia się, czy mógłby go wziąć w walce. Leduc uznał, że mógłby mnie pokonać w uczciwej walce i nie próbował ukryć tej wiedzy na swojej twarzy i w swojej mowie ciała. Nie przeszkadzało mi, że myślał, że wygra. Ja wiedziałem lepiej i to wystarczyło. 

"Więc, jeśli ktoś inny jest Śmiercią, to kim jesteś ty, Plagą czy Głodem?". 

"Jestem Wojną," powiedziałem. 

To sprawiło, że mocniej się zmarszczył, a potem roześmiał. "Jesteś za mały, żeby być Wojną, Blake". 

"Nawet mała wojna jest bardzo złą rzeczą," powiedziałem i uśmiechnąłem się.




Rozdział 3

3 

NEWMAN ROZEŚMIAŁ SIĘ. DEPUTY Anthony się roześmiał. Szeryf Leduc nie. Najwyraźniej nie rozbawiłem go. To było w porządku. Moje poczucie humoru nie działało na wielu ludzi. 

"Czy ktoś robił zdjęcia więźniowi, kiedy go przywieziono?" zapytałem. 

"Nie ma potrzeby", odpowiedział Leduc. 

Wiedziałem, co miał na myśli, ale zabrałem go poza zasięgiem słuchu więźnia, co oznaczało poza obszarem biurowym. Newman nas śledził, pozostawiając Antoniego ponownie sam na sam z więźniem. Naprawdę nie sądziłem, że będzie próbował uciekać. Wyglądało na to, że całkowicie się poddał. Myśl o tym, że to więzienie trzyma zmiennokształtnego, który nie poddał się i nadal chciał żyć, była po prostu złym pomysłem. Tym razem mieli szczęście. Miejmy nadzieję, że nie będzie kolejnego razu, jeśli, jak wszyscy mówili, był to jedyny likantrop w promieniu stu mil. 

Leduc oparł się o krawędź biurka, żeby nie górował nade mną. "Fotografie pomogą nam uzyskać rozmiar ran i rzeczy później, na wypadek, gdyby pojawiły się jakieś pytania dotyczące tego, że idziemy do przodu z nakazem". 

"Dlaczego miałyby być jakieś pytania na ten temat?" zapytał. 

"Z tego, co powiedział mi Newman, Marchandowie są rodziną wokół tutaj dla pieniędzy i władzy. To nie jest sprawiedliwe, ale to może oznaczać, że więcej prawników się zaangażuje. Wolałbym kryć wszystkie nasze tyłki". 

To wydawało się Leducowi rozsądne; jeśli nie Newmanowi, nie okazywał tego. Albo nauczył się ukrywać swoje emocje w ciągu lat, odkąd go poznałem, albo ufał mojemu bardziej doświadczonemu telefonowi. Tak czy inaczej, zgodził się pomóc mi zrobić zdjęcia więźnia, które moglibyśmy wykorzystać jako zdjęcia referencyjne na miejscu zbrodni. To była całkiem niezła bzdura. Nawet w formie półczłowieka rozmiar dłoni, stóp, zębów, ust, wszystko różni się od pełnej formy ludzkiej. Jedyny powód, dla którego te zdjęcia byłyby przydatne, to gdyby później odbył się zwykły proces i można by je wykorzystać jako dowód, że ktoś próbował nieumiejętnie wrobić Bobby'ego Marchanda. Byłem niemal pewien, że Newman rozumie, dlaczego chcieliśmy dodatkowych zdjęć. Zapytam go później na osobności, bo jeśli nie, to podzielę się tą informacją, a jeśli tak, to jego poziom zaufania do mnie był trochę przerażający. Ufaj, ale sprawdzaj, nawet jeśli to ja. 

Standardową procedurą w każdym "systemie więziennictwa", niezależnie od jego wielkości, jest to, że nigdy nie należy zabierać ze sobą broni do celi. Nie chcesz ryzykować, że więzień chwyci za broń i użyje jej przeciwko tobie. Od wszystkich zasad są wyjątki, ale dzisiejszy wieczór nie był jednym z nich. Oddałem Anthony'emu moją 45-tkę, folder Gerbera i oba noże w osłonie nadgarstka. Szeryf zniecierpliwił się i powiedział: "Och, na miłość boską, jesteś wystarczająco rozbrojony. Wejdź tam i zrób zdjęcia, pomiary czy cokolwiek, żebym mógł cię odwieźć do domu". 

Właściwie skończyłem się rozbrajać, ale nie zawracałem sobie głowy wyjaśnianiem tego Leducowi. Niech się zastanawia, co jeszcze mogę mieć przy sobie. 

"Możemy znaleźć dom na własną rękę, książę. Mówiłem ci to", powiedział Newman. 

"A ja ci powiedziałem, że cię tam zabiorę", powiedział Leduc, brzmiąc defensywnie, albo gniewnie, albo po prostu zrzędliwie. 

Anthony zapytał: "Czy mogę położyć część twoich rzeczy na podłodze, marszałku Blake?". 

Spojrzałem na nią i zdałem sobie sprawę, że stos był trochę nieporęczny do noszenia w ramionach. "Jasne, tylko niczego nie pokiereszuj". 

"Och, będę ostrożna," powiedziała, a ona brzmiała o wiele zbyt szczerze o tym. Odjęłam kilka lat od jej wieku. Po prostu nie zostaje się tym gorliwym dużo powyżej dwudziestego piątego roku życia. 

Szeryf odblokował celę, a Newman i ja weszliśmy dobrowolnie. Nigdy nie byłem zwolennikiem rozbrajania się i wchodzenia do klatki. Z zasady wydaje mi się to po prostu złe. Wielkie metalowe drzwi chrzęszczące za nami nie sprawiły, że polubiłem to bardziej, ale z biegiem lat nauczyłem się nie okazywać zaskoczenia, gdy to się działo. 

Wyjaśniliśmy już Bobby'emu, że chcemy zrobić mu zdjęcia na dowód. Nie miał nic przeciwko temu. Jego reakcja była tak płaska, że miałem ochotę zapytać go o coś skandalicznego, żeby sprawdzić, czy zareaguje bardziej. 

Newman pomógł Bobby'emu przytrzymać koc i jednocześnie rozłożyć ręce na boki. Najwyraźniej nie dali mu nic do ubrania oprócz koca i albo Newman był skromny, albo wiedział, że Bobby jest, bo bardzo się starali, żeby nie błysnął ani mnie, ani zastępcy. Te przebłyski, które udało mi się uzyskać, świadczyły o tym, że Bobby Marchand ćwiczył i utrzymywał się w dobrej formie. Niektórzy ludzie wierzą, że stanie się nadnaturalnym zwierzęciem lub wampirem automatycznie daje im umorusany brzuch i chude, umięśnione ciało, ale tak nie jest. Tak, nadnaturalni są silniejsi niż ludzcy normalni, ale nie przychodzą automatycznie z większymi mięśniami. Te, które nadal musisz iść na siłownię i stworzyć sobie, nawet jeśli jesteś zmiennokształtnym. Jeśli jesteś wampirem, nie możesz nawet tego zrobić. Jeśli chcesz mieć dobrze wyglądające zwłoki, musisz wykonać pracę zanim przejdziesz na drugą stronę, bo kiedy już się nim staniesz, utkniesz z tym, jak wyglądasz w dniu swojej śmierci na całą wieczność. Niektóre wampiry, mój narzeczony Jean-Claude jest jednym z nich, są na tyle potężne, że ćwiczenia mogą spowodować takie same zmiany w ich ciałach, jakich doświadczają ludzie, ale to ogromne zużycie energii. A nawet jeśli jesteś gotów użyć mocy, większość mistrzowskich wampirów nadal nie jest w stanie tego zrobić. Jean-Claude jest wyjątkiem od wielu wampirzych reguł. 

Coś w poruszaniu się koca pozwoliło mi zobaczyć stopy i jedną nogę Bobby'ego, co sprawiło, że powiedziałem: "Muszę zobaczyć wszędzie, gdzie jest krew, panie Marchand". 

"Mów mi Bobby. Wszyscy tak robią" - powiedział automatycznie, nie nawiązując nawet kontaktu wzrokowego. 

Tak naprawdę nie chciałem nazywać go Bobbym, na wypadek gdybym musiał później pociągnąć za spust, ale patrzyłem już w jego oczy z odległości centymetrów. Stawał się dla mnie prawdziwy, a nie tylko pracą, więc dlaczego nie? 

"Dobra, Bobby, muszę zobaczyć gdziekolwiek są dowody na krew. Mam twoje stopy, ale widziałem trochę wyżej na twoich nogach po jednej stronie. Potrzebuję zdjęcia tego, ok?" 

"Ok," powiedział tym samym pozbawionym emocji głosem, który miał przez cały czas. Zebrał koc blisko swojego ciała i podniósł go do góry prawie jak zbyt długą sukienkę. Na jego prawej dolnej nodze była rozmazana krew. Wpadł mi w oko jej obraz. 

"Czy to wszystkie dowody?" 

Przytaknął, nie patrząc na mnie. Przez cały czas unikał kontaktu wzrokowego. Nie przypominał mi przestępcy; reagował raczej jak ofiara. Gdyby był kobietą, lub nawet mężczyzną w innych okolicznościach, zastanawiałbym się, czy zabił w samoobronie po ataku. To był rodzaj atmosfery, którą odbierałem od niego i jego reakcji. Nie mogłem wymyślić, jak zapytać, czy jego wujek, człowiek, który wychowywał go od małego, molestował go. Czy w końcu się bronił? Nie, to nie było właściwe, a to nie tłumaczyłoby, że dowody krwi na nim są tak złe. Zmiennokształtny wiedziałby, że jego ludzka forma nie miałaby na sobie krwi z zabójstwa. Tylko ktoś, kto nie wiedział zbyt wiele o wasanimalach, zrobiłby to w ten sposób. 

"Jesteś pewien, że to wszystkie zdjęcia, których potrzebuję?" 

Znów przytaknął, ale wpatrywał się w podłogę. 

"Bobby," powiedziałem, "czego mi nie mówisz?". 

Tym razem potrząsnął głową, nadal wpatrując się w podłogę. 

"Bobby, czy gdzieś jeszcze na twoim ciele są dowody w postaci krwi?". 

Poszedł bardzo nieruchomo w sposób, w jaki ofiary traumy mogą wejść w głąb siebie, jakby wierzyły, że jeśli będą wystarczająco spokojne, ciche, nie będą musiały odpowiadać na kolejne pytania. Jeśli odejdą na widoku, to najgorsze się nie wydarzy albo nie będzie trzeba się tym dzielić. Wszystko w nim krzyczało ofiara, a nie sprawca. Co tu się do cholery działo? Co się stało z Bobbym Marchandem, że tak zareagował? Zapytałbym później Newmana na osobności, czy Bobby zwykle był tak cichy i wycofany; jeśli tak, to zwykle wskazywało to na długotrwałe wykorzystywanie. Jeśli to nie było dla niego normalne, to znaczy, że coś złego przydarzyło mu się bardzo niedawno, na przykład wczoraj. Może wystarczyłoby obudzić się pokrytym krwią i zostać oskarżonym o zamordowanie jedynego ojca, jakiego się znało? Tak, to brzmiało jak wystarczająco. Byłem po prostu przyzwyczajony do szukania horrorów, jakby sama tragedia nie wystarczyła. 

"Bobby, próbujemy pomóc udowodnić, że nie zabiłeś swojego wuja. Nie chcesz, żebyśmy to udowodnili?" zapytałem łagodnie, delikatnie, w sposób, w jaki robi się to z ofiarami, gdy nie chce się ich spłoszyć. 

Odpowiedział, wciąż wpatrując się w podłogę: "Jeśli zabiłem wujka Raya, nie chcę, żebyście mnie ratowali". 

"Ale jeśli nie ty zabiłeś wujka Raya, to zrobił to ktoś inny, Bobby. Czy nie chcesz ich złapać?" 

Spojrzał na mnie wtedy, oczy zaskoczone, ale próbujące mnie zobaczyć, naprawdę zobaczyć. Patrzył mi w oczy - próbując sprawdzić, czy mówiłem poważnie, tak mi się wydaje. 

Szeryf Leduc powiedział: "Nie okłamuj go, szeryfie. On to zrobił i będzie musiał za to umrzeć. Dawanie mu fałszywej nadziei jest po prostu ... okrutne". 

Bobby spojrzał na Leduca. "Wiesz, że to zrobiłem, prawda?" 

"Przykro mi, Bobby. Jest mi naprawdę przykro, ale wiem, co wiem. Wiem, co widziałem w twoim domu." 

Bobby znów zaczął patrzeć w ziemię, ale machnąłem mu ręką przed twarzą tak blisko, że zaskoczony cofnął się od niej. Zmarszczył się na mnie, w jego oczach błysnęła chwila gniewu. A z tym gniewem przyszło najsłabsze ciepło jego bestii, jak nutka żaru, gdy podchodzi się zbyt blisko piekarnika. Nie trzeba otwierać drzwiczek, żeby wiedzieć, że to cię spali. 

Moja wewnętrzna bestia podniosła się w kierunku jego. Och, wiedziałem, że piekarnik jest włączony, ale w środku piekło się coś słodkiego, a mój wewnętrzny lampart chciał się dowiedzieć, czy to ciasteczka, czy ciasto. Zwykle lepiej się kontrolowałam, ale coś w Bobbym mnie zaniepokoiło. 

Jego oczy poszły szeroko z zaskoczenia. "Jak możesz być ..." zaczął szeptać, a potem zatrzymał się, zerkając w kierunku oficerów poza kratami. Myślał, że jestem wasleopardem jak on, ale nie chciał mnie ujawnić. To wciąż było prawną podstawą do zwolnienia z większości sił policyjnych czy wojskowych. Oddział preternatów był wyjątkiem, ale Bobby o tym nie wiedział. Tak samo jak nie mógł wiedzieć, że nosiłem w sobie wiele pasm likantropii, ale nigdy nie zmieniałem formy. Lekarze uważali, że złapanie tak wielu rodzajów choroby tak blisko siebie uczyniło ze mnie medyczny cud, więc byłem nosicielem, ale nie miałem pełnego przypadku żadnej z wewnętrznych bestii, które nosiłem. 

Wpatrywałem się w jego niebieskie oczy w ich masce z krwi i powiedziałem: "Gdzieś jest więcej krwi na tobie, prawda, Bobby?". 

"Tak", wyszeptał, gdy napotkał moje spojrzenie. 

"Pokaż mi, Bobby, proszę". 

"Nie chcę, żeby wszyscy widzieli," wyszeptał, głos jeszcze niższy. 

Newman powiedział: "Czy możesz dać nam trochę prywatności, Duke, Frankie?". 

"Prywatność, po jaką cholerę wam prywatność? Przyprowadziliśmy tu Bobby'ego jaybird nago. Widzieliśmy ten program." 

Bobby wzdrygnął się na to i wrócił do patrzenia w podłogę. To, co było mało animacji na jego twarzy, po prostu odpłynęło. 

"Pociesz nas, szeryfie", powiedziałem. 

"Nie zostawię cię tam samego z nim bez broni, ale możemy odwrócić się plecami, jeśli to pomoże". 

"Jeśli to jest największa prywatność, jaką możemy uzyskać, to weźmiemy ją," powiedziałem. 

Szeryf najpierw odwrócił się szerokimi plecami, kciuki w pasie służbowym. Musiał powiedzieć zastępcy, żeby się odwrócił. Wydawała się zdziwiona, ale odwróciła się z moją bronią wciąż dyndającą przy niej. 

Pochyliłem się blisko Bobby'ego i powiedziałem: "Teraz nie zobaczą, Bobby". 

"Oni już widzieli. Słyszałeś Duke'a." Brzmiał na porażonego; to było jedyne słowo. 

Newman mówił powoli i miękko; załapał, co robię. "Chcemy ci pomóc, Bobby, ale ty musisz nam w tym pomóc". 

Bobby potrząsnął głową, wciąż wpatrując się w podłogę. 

Przywołałem tylko nutę lamparta z powrotem, tak że sunął po mojej skórze i powłóczył się jak ciepło między nami. To sprawiło, że znów na mnie spojrzał. "Bobby, pokaż mi, proszę". 

Wpatrywał się w moje oczy, jakby nie mógł odwrócić wzroku, i powoli zaczął zrzucać koc. Newman tym razem nie próbował go złapać. Po prostu pozwolił, by opadł otwarty, odsłaniając przód ciała Bobby'ego Marchanda. Na jego pachwinie była krew, wsiąkająca w krótkie włosy wokół niego. 

Zaczął się trząść i gdyby Newman nie złapał go od tyłu, upadłby na tyle, na ile pozwoliłyby mu łańcuchy. "Co ja zrobiłem? Co ja zrobiłem wujkowi Rayowi? Boże, proszę powiedz mi, że nie zrobiłem mu tego. Nie wiem, dlaczego miałbym to zrobić. Nigdy, przenigdy nie myślałem o czymś takim. To mój ojciec. Nigdy bym tego nie zrobił, ale jeśli nie zrobiłem, to dlaczego jest tam krew? Co do cholery stało się wczorajszej nocy?" Zawodził swój żal i przerażenie. Bardziej niż krzyk, to było to, co ludzie mieli na myśli, mówiąc o błaganiu za zmarłych. 

Żal Bobby'ego rozdarł go na wylot i jak wszystkie silne emocje potrafią, wydobył z niego bestię. Newman wciąż próbował wciągnąć go na pryczę za pomocą łańcuchów, przy czym prawie martwy ciężar Bobby'ego utrudniał mu pracę, kiedy poczułem przypływ gorąca. To było tak, jakbym otworzył piekarnik, zamiast po prostu przejść obok niego. Ten podmuch ciepła obmył mnie w kłującym skórę pędzie. Bobby podniósł twarz do góry i znów zawodził, ale tym razem jego oczy były czysto żółte. Z jego ludzkiej twarzy wyjrzał lampart. To była pierwsza część jego człowieczeństwa, która odeszła, ale nie byłaby ostatnia.




Rozdział 4

4 

"HIS EYES. POKAŻCIE mu oczy" - powiedział Anthony. 

Leduc krzyknął: "On się przesuwa. Wynoś się stamtąd!" 

Newman upuścił Bobby'ego i pozwolił mu upaść na kolana i jedną rękę. Druga ręka wciąż była przykuta do łóżka i nie mogła dotknąć podłogi. Newman ruszył do drzwi, ale mogłem powiedzieć, że ciepło jeszcze nie wystarczyło. Bobby wciąż walczył ze swoją bestią, wciąż próbował odzyskać kontrolę. Pozwoliłem sobie zerknąć na drzwi. Anthony miała swoją strzelbę przy ramieniu, jakby wiedziała, jak jej użyć. Leduc otworzył drzwi celi dla Newmana. Odszczekał rozkaz na zastępcę, każąc jej przełożyć lufę przez kraty, a nie trzymać ją poza nimi. Gdy tylko Newman znalazł się w otwartych drzwiach, Leduc wyciągnął broń boczną i wycelował ją w upadłego. Nie mieli pojęcia, że Bobby wciąż walczy, by pozostać człowiekiem. Nie mogli tego wyczuć. Gdybym wyszedł z celi, po prostu by go zastrzelili, a ja nie mógłbym ich nawet winić. 

Upadłem na kolana obok Bobby'ego i mówiłem nisko. "Jestem tutaj, Bobby. Jestem tutaj." 

Jego żółte lamparcie oczy wpatrywały się we mnie z odległości centymetrów. Jego głos wyszedł jako warknięcie. "Wynoś się. Nie mogę ... wytrzymać". 

"Wynoś się stamtąd, Blake!" krzyknął Leduc. 

"On wciąż walczy, żeby się nie przesiąść," powiedziałem, ale nigdy nie odwróciłem wzroku od tych jasnożółtych oczu. Dotknąłem ramienia Bobby'ego, a jego moc przeskoczyła z niego na mnie. Wywołało to moją własną wewnętrzną lamparcicę, tak jak wiedziałem, że tak będzie, ale zaufałem swojej kontroli. Grałem w tę grę już wcześniej po obu stronach problemu. Moja energia sprawiła, że jego potknął się, z braku lepszego słowa. 

"Anita, wyjdź stamtąd!" Głos Newmana był pilny. Nie patrzyłam na niego. Wiedziałam, że do tej pory on też będzie miał w ręku broń. Gdybym przestała blokować ich cel, Bobby Marchand by zginął. 

Klęczący obok mnie mężczyzna zamrugał, jego ludzka twarz wskazywała, że już traci słowa, bo lamparty nie myślą słowami. 

"Nazywasz się Bobby Marchand. Mieszkasz w Hanuman w stanie Michigan". 

Wpatrywał się we mnie, marszcząc brwi, jakby wiedział, że mówię do niego, ale w obcym języku, którego nie mógł zrozumieć. 

"Daj spokój, Bobby, wiem, że tam jesteś. Mów do mnie." 

"Jeśli przesunie się z otwartymi drzwiami, będziemy musieli strzelać, a friendly fire to suka, Blake," powiedział Leduc zza moich pleców. 

"Więc zamknij drzwi". 

"Anita, nie!" powiedział Newman. 

Po prostu wciąż patrzyłam w twarz Bobby'ego i chciałam, żeby mi odpowiedział. "Bobby wciąż tam jest. Wciąż walczy, by pozostać człowiekiem. Nie chce nikogo skrzywdzić. Czy ty, Bobby?" 

Dał najmniejsze potrząśnięcie głową; to był początek. Byłem tak szczęśliwy, że odpowiedział, że dodałem swój wstrząs radości do energii. Przeskoczyła ona z mojej dłoni do niego. Zadrżał, a potem chwycił moje ramię z powrotem, gdzie wciąż go trzymałem. Energia naszych bestii wirowała po skórze każdego z nas, a kiedy mrugnął do mnie następnym razem, zobaczyłem, jak jego oczy rozszerzyły się w zaskoczeniu. Nie wyszeptał tego, bardziej odetchnął ledwo poruszając wargami. Żaden z ludzi przy drzwiach nie usłyszał, jak powiedział: "Twoje oczy". 

Zamrugałem i wiedziałem, że gdybym miał w tym momencie lustro, moje własne oczy też nie byłyby ludzkie. Moje oczy były jedyną rzeczą, która kiedykolwiek się dla mnie zmieniła. Aby się uratować, nie mógł znaleźć swoich słów, ale aby ostrzec mnie przed niebezpieczeństwem, aby mnie uratować, znalazł swoją ludzką połowę. 

Pochyliłam się blisko niego, wykorzystując jego ciało, by ukryć oczy przed drzwiami, bo gdyby zobaczyli nas oboje nieludzkimi oczami, nie wiedziałam, co by się stało. Nie, wiedziałam: Zastrzeliliby nas oboje. Może Newman spróbowałby mnie uratować, ale Leduc strzeliłby pierwszy i załatwił sprawę później, a jego zastępca poszedłby w jego ślady. Przytuliłam się do Bobby'ego, opierając twarz w zgięciu jego szyi po stronie przeciwnej do drzwi. Dawało mu to doskonałą okazję do rozszarpania mi gardła, ale czułam, jak żar jego bestii wycofuje się, jakbyśmy wreszcie znaleźli gałkę do wyłączenia piekarnika. Od strony drzwi ludzie krzyczeli tylko moje imię lub domagali się informacji, co robię. Ale w tej sekundzie wiedziałem, że jeśli spojrzę z powrotem na moich kolegów z lamparcimi oczami, zabiją nas obu.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Krew i wnętrzności"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści