Bad For Her

Rozdział pierwszy (1)

Rozdział pierwszy

Teague

"Nie powiedział tego tak po prostu".

"Zrobił to", potwierdzam, gdy zbiorowy gasp robi sobie drogę po kawiarni. To nie jest zaskoczony gazp, ponieważ z śmiesznie seksownym głosem jak Bennett, może powiedzieć wszystko, co chce i uciec z tym. Ale bardziej jak zazdrosny sapanie. Bo wszyscy skrycie pragniemy, żeby mówił nam sprośne rzeczy bez nikogo innego w pobliżu.

Okej, ja skrycie tego pragnę. Nie jestem pewna co do wszystkich innych.

Dopóki nie spojrzę na naszych zwykłych poniedziałkowych klientów i nie zauważę odległych spojrzeń na wszystkich ich twarzach. Nawet faceci noszą wyraz, który mówi cholernie.

"Chodzi mi o to, że od kiedy można powiedzieć "fuck" w radiu?" pyta cicho Harper. Opiera się o tylną ladę, ręce skrzyżowane pod jej cyckami w sposób, który wypycha je jeszcze wyżej niż normalnie.

"Skoro z brytyjskim akcentem brzmi to o wiele ładniej?" oferuję, ale jestem pewien, że to dlatego, że ktokolwiek miał swój palec nad przyciskiem cenzury, był stracony na dźwięk głosu Bennetta, też.

Uśmiecha się i kiwa głową na zgodę. Słowo na f wychodzi z ust mojej najlepszej przyjaciółki regularnie, więc właśnie nieco bardziej zakochała się w Bennetcie.

W Los Angeles mieszkają ponad trzy miliony ludzi i jestem pewna, że wszyscy z nich - ci samotni, w każdym razie - słuchają cotygodniowej audycji Bennetta o randkach. W kawiarni wszystko stoi w miejscu, gdy słuchamy jego opowieści o weekendowych eskapadach. Nasi klienci z radością czekają na swoje zamówienia, więc nikt z nas nie przeoczy ani słowa z jego wypowiedzi.

Facet jest zarozumiałym księciem z bajki i przez resztę tygodnia będziemy analizować wszystko, co mówi, w nadziei na znalezienie magicznej formuły, która zmieni randkę w miłość.

Nie żebym wiedziała cokolwiek o randkach w tej chwili. Dzięki mojemu brudnemu byłemu chłopakowi, mój samozwańczy hiatus od płci przeciwnej jest nadal w mocy.

Zamykam oczy i pozwalam, by głos Bennetta przesuwał się po mnie. Jest figlarny i grzeszny, i sprawia, że poniedziałki czują się jak piątki.

"Teague?", mówi jakiś chłopak.

Moje oczy się otwierają i odwracam się. Nie mam pojęcia, kim jest ta osoba po drugiej stronie kasy, a moje zakłopotanie musi być widoczne na mojej twarzy, bo pan Twentysomething Suit and Tie gestem wskazuje na swoje plecy.

Wciąż jestem na straconej pozycji.

Gestem wskazuje na moje plecy. Sięgam za siebie i na pewno znajduję kartkę papieru przyklejoną do mojej białej koszulki polo. Ściągam ją i czytam, co jest na niej napisane. Witam, nazywam się Teague. Pomyślałem, że powinieneś znać imię dziewczyny, na której tyłek ciągle się gapisz.

Zamierzam zabić Harper.

Uśmiecha się - wraz z naszymi dwoma innymi współpracownikami - kiedy gniewnie spoglądam na nią i zgniatam papier. Mój uroczy nieznajomy ma zamiar coś powiedzieć, ale uciszam go palcem przy ustach. Bennett mówi o pro-flirtowym ruchu, który wykonała na nim dziewczyna i o tym, że myślał o tym, gdzie jej ręce mogą się później podziać. Dorywczo dotykając ramienia lub ręki faceta, mówi, jest właściwym ruchem, aby pokazać, że jesteś zainteresowany. Rozmawia jeszcze trochę, a potem się żegna.

Harper wyłącza radio. Kawiarnia wraca do normalnego trybu życia - ruch, rozmowy, warkot blenderów - a my, dziewczyny, wracamy do pracy.

"Fani Know the Score, co?" mówi mój nowy klient z miłym uśmiechem, który spotyka się z jego przyjaznymi brązowymi oczami. Know the Score to nazwa raportu randkowego Bennetta.

Wyrzucam trzymany w ręku pomarszczony papier do kosza na śmieci. "Myślę, że można śmiało powiedzieć, że jesteśmy superfanami. Co mogę ci podać?"

"Duża kawa z odrobiną lodu, proszę".

"Coś jeszcze?"

"To wystarczy."

Biorę jego napój i kładę obok kasy, by mógł go odebrać po zapłaceniu. Wręcza mi banknot stumilionowy, który sprawdzam, czy nie jest sfałszowany, po czym wkładam go do kasy i daję mu resztę. On wkłada wszystko do szklanego słoika na napiwki.

Moja uwaga przeskakuje z słoika na jego twarz. "Dziękuję", mówię ze szczerą wdzięcznością.

"To niezły tyłek, Teague". Mruga do mnie, podnosi swoją kawę na pożegnanie i odchodzi. Szczęka mi opada. Nie jestem pewna, czy powinnam czuć się pochlebiona, czy poniżona. Czy facet pominąłby napiwek, gdyby nie podobał mu się mój tył? Zdecydowanie nie jestem już w moim małym, rodzinnym miasteczku Cascade w Oregonie.

Harper wymierza mi klapsy w tyłek. "Tak jest."

"Przestań".

"Gorący chłopak z Beverly Hills chce kawałek tego," dodaje.

"Zamknij się." Zerkam w stronę drzwi wejściowych, gdy on się przez nie przepycha. Czy on?

Harper pochyla się, by szepnąć mi do ucha. "Tak. I zanim twoja pochwa skurczy się i zapadnie w śpiączkę, wychodzisz ze mną w ten weekend".

Otwieram usta, żeby się kłócić, ale ona ucina mnie słowami: "Koniec z ukrywaniem się w swoim pokoju, żeby czytać albo brać zajęcia online".

Z moimi oczami na oknach frontowych od podłogi do sufitu, widzę jak mój duży wywrotowiec odwraca głowę, by spojrzeć w moim kierunku. Nie jestem pewien, czy mnie widzi, ale nie przegapiam dobrodusznego uśmiechu na jego twarzy. "Dobrze", mówię, spełniając prośbę mojego współlokatora.

Szczerze mówiąc, jestem zmęczony zaszyciem się w moim pokoju, studiując, aby być niezależnym pisarzem podróżniczym. Do tej pory historie, które złożyłem, zostały odrzucone, co sprawia, że myślę, że może potrzebuję przerwy od tak ciężkich prób. Ledwo musiałem się uczyć, aby uzyskać tytuł licencjata z matematyki, kończąc go z wyróżnieniem kilka miesięcy temu. Myślałam, że chcę zostać nauczycielką. Myliłem się.

Przez następne czterdzieści pięć minut jesteśmy zatrzaśnięci z klientami, którzy muszą być w pracy lub szkole, lub po prostu potrzebują kofeiny, aby stawić czoła dniu. O ósmej pięćdziesiąt ładuję na tacę dwa latte, jedną mokkę i jedno podwójne macchiato. "Zaraz wracam", wołam.

Kwietniowe słońce czuje się naprawdę dobrze na mojej twarzy i jak to się dzieje każdego ranka, kiedy realizuję dostawę, w mojej głowie gra "Walking on Sunshine". Kiedy byłem mały, moja mama śpiewała mi to w chwili, gdy po ulewie wychodziło słońce. Na wybrzeżu Oregonu mamy mnóstwo deszczu, więc często to śpiewała.

Odkąd wylądowałam w L.A. dwa miesiące temu, moja mama dzwoni lub pisze do mnie w każdy wtorek. Mój tata w każdy piątek. Oni wszyscy są o tag-teamingu mnie i to jest w porządku. Kiedy powiedziałem im, że się tu przeprowadzam, musieli usiąść i złapać oddech. Jestem dzieckiem rodziny. Moje skrzydła miały pozostać przypięte. Ale tak bardzo jak kocham moich rodziców i bycie blisko nich, potrzebuję być na swoim.




Rozdział pierwszy (2)

I choć teraz martwię się o pieniądze, to jestem zadowolony z mojej decyzji. Kiedy opuściłam dom, zostawiłam bezpieczeństwo i pewność mieszkania w miejscu, w którym się wychowałam. Mam swój samochód, ubrania i laptopa. Mój czynsz nie jest zbyt szalony, dzięki temu, że mieszkam z Harper, ale jeśli nie wymyślę czegoś, co uzupełni moje wypłaty za kawę, moje oszczędności wkrótce się skończą. A nie mogę na to pozwolić.

Poznałam Harper McKinney pierwszego dnia na Uniwersytecie w Oregonie i polubiłyśmy się jak masło orzechowe i galaretka. Jesteśmy zupełnie różne, ale doskonale się uzupełniamy. Ona jest głośna przy mojej ciszy, twarda przy mojej miękkości, nieostrożna przy mojej ostrożności. Jest drugą stroną mnie, a ja kocham ją jak siostrę. Moja mama i tata też ją kochają. Co sprawiło, że przeprowadzka była dla nich o wiele bardziej znośna. Nie byłabym tu bez żadnej rodziny.

Do lśniącego szklanego budynku Gabrielle Gallagher, konsultantki ślubnej, docieram z dwiema minutami zapasu. Briggs jest przy biurku ochrony, ale rozmawia przez telefon, więc szybko mu macham. Wjeżdżam windą na trzecie piętro, wychodzę z niej i wchodzę do wystawnej przestrzeni biurowej za apartamentem 302.

Po raz pierwszy od tygodni mojej dostawy asystentki pani Gallagher nie ma przy biurku. Nie jestem pewna, czy powinnam zostawić napoje kawowe bez potwierdzenia, więc czekam. Pewnie zaraz wróci. Z tego, co widziałem podczas moich krótkich wizyt tutaj, pani Gallagher lubi, gdy jej napój jest dostarczany do ręki natychmiast. Dokładnie o 9:00 rano.

"To wyjątkowo nieprofesjonalne nie mieć planu awaryjnego w tej sytuacji".

Na dźwięk kobiecego głosu odwracam się w stronę gabinetu pani Gallagher. Pojawia się w zasięgu wzroku przez otwarte francuskie drzwi. Rozmawia przez zestaw słuchawkowy, a jej ręce spoczywają na smukłych biodrach.

"Oczywiście mogłabym kogoś wysłać, ale nie o to chodzi. Twoja obietnica dostarczenia jest."

Ma na sobie fuksjową jedwabną bluzkę włożoną w białą ołówkową spódnicę, czarne szpilki, które na pewno kosztują więcej niż sześć miesięcy mojego czynszu, a jej długie czarne włosy są zaczesane do tyłu w gładki kucyk. Jest oszałamiająca jak na kobietę po czterdziestce. Jest też onieśmielająca. Zwłaszcza kiedy patrzy w górę i jej wyrzeźbione brwi spinają się na mój widok.

Jej asystentka wciąż jest MIA, więc w ramach szybkiej decyzji odkładam kawy na biurko, biorę macchiato i pędzę do niej. Wewnątrz jej biura jest tak, jakbym weszła na strony ultrakobiecego magazynu o designie. Wszystko jest surowo białe, z wyjątkiem żelaznych elementów na kilku meblach i masywnej aranżacji ze świeżych kwiatów w pastelowych kolorach siedzącej na okrągłym szklanym stole pod kryształowym żyrandolem.

Wręczam jej kawę, mając nadzieję, że nie popełniłem wielkiego błędu w ocenie. Ona patrzy na mnie w górę i w dół, oceniając. Nie mam pojęcia, co widzi i nie obchodzi mnie to, ale jeśli przekroczyłam jakąś granicę, a ona zadzwoni do kawiarni na skargę, mogę stracić pracę. Niepokój osiada niewygodnie ciasno w mojej piersi.

Kiedy filiżanka jest już mocno w jej dłoni, uśmiecham się i odwracam, żeby wyjść. Modlę się, żeby jak tylko zniknę z pola widzenia, zapomniała o mnie.

"Trzymaj się", mówi surowym głosem.

Nie jestem pewien, czy mówi do osoby przez telefon, czy do mnie, więc odwracam się, żeby się upewnić. Ona przesuwa ustnik na bok. "Potrzebuję, żebyś coś dla mnie odebrał".

"Ja?"

"Jesteś jedyną inną osobą w tym pokoju. Tak, ty."

"Przepraszam, ale mam pracę, do której muszę wrócić".

"To może poczekać." Przesuwa się po biurku i notuje coś na kartce papieru. Następnie, przesuwając ustnik z powrotem na miejsce, mówi: "Za piętnaście minut będzie tam ktoś, kto odbierze torbę. Jeśli spotka się z moją aprobatą, oczekuję, że skoryguje pan cenę o dziesięć procent".

Zerkam przez ramię. Recepcja wciąż jest pusta. Biura w głębi korytarza mają zamknięte drzwi.

Pani Gallagher siedzi w białym skórzanym fotelu obrotowym za swoim masywnym biurkiem. "Nie, nie zrozumiałaś mnie źle. Gdyby moja panna młoda nie była już w drodze tutaj, odwołałbym nasze zamówienie z tobą i poszedł z kimś innym. W rzeczywistości-"

Powolny, diabelski uśmiech wykrzywia kąciki jej czerwonych ust. "Dziękuję." Zsuwa smukłą czarną słuchawkę i kładzie ją na biurku. Jej uwaga przenosi się na schludny stos segregatorów, zanim podniesie kartkę papieru i, nie nawiązując kontaktu wzrokowego, macha nią w moją stronę. "Oto miejsce, do którego potrzebuję, abyś się udał. Niech wiedzą, że przysłała cię Gabrielle Gallagher i zobaczymy się tutaj za trzydzieści minut". Jej lekceważący ton jest obraźliwy. Zupełnie nie tak rodzice wychowali mnie do rozmów z ludźmi.

"Czy to nie jest zadanie dla twojego asystenta?"

Podnosi głowę. Jej ciemne oczy oceniają mnie ponownie z jakimś magnetycznym przyciąganiem, ponieważ moje stopy mimowolnie poruszają się w kierunku jej biurka, aby wziąć kartkę papieru i pomóc jej. "Tak."

"Jestem zdezorientowany, dlaczego potrzebujesz mnie, a następnie".

"Czy widzisz moją asystentkę, pannę...?".

"Watters. I nie."

"Dokładnie." Potrząsa papierem na mnie w zwolnieniu, upuszczając wzrok na ogromny stos papierów na swoim biurku.

Wow. Mówiąc o niegrzeczności. Powinnam powiedzieć "nie" i odejść. Wiem, że powinnam. Problem w tym, że jestem do bani w mówieniu nie. I jestem do dupy w zostawianiu kogoś na lodzie. Nawet jeśli zasługuje na to, by sama się o tym przekonać. Może miała naprawdę zły poranek w domu i wyładowuje to na mnie.

Nie, to nie to. Słyszałam, jak szczeka rozkazami z biurka. Widziałem jej asystenta na krawędzi, kiedy wchodziłem przez drzwi.

Wyrywam notatkę z jej palców, zauważając kątem oka, że papiery na jej biurku to CV. Czytam adres, który mi wręczyła, i nie mam pojęcia, gdzie to jest.

Ona zerka w górę. "Marnujesz mój czas".

Jej czas. Jakby mój się nie liczył. Jestem wdzięczny, że dziewczyny w kawiarni będą miały moje plecy, jeśli nie będzie mnie dłużej niż zwykle, ale zaczynam ponownie rozważać mój dobry uczynek.

"Przepraszam. Zostawiłam moją kryształową kulę w domu".

"Przepraszam?" mówi chytrze.

"Nie mam pojęcia, gdzie to jest, ani jak myślisz, że mam zamiar dotrzeć tam i z powrotem w trzydzieści minut. Chyba, że to tylko w dół ulicy?" W kawiarni nie mam nawet samochodu. Harper zawiozła nas rano do pracy.




Rozdział pierwszy (3)

Mruga do mnie swoimi długimi, ciemnymi rzęsami, jakby nie mogła uwierzyć własnym uszom. To prawda, pani Gallagher, jeśli nie zamierza pani dostosować swojego nastawienia, to chyba ja dostosuję swoje.

"Czy ma pani prawo jazdy?"

"Mam dwadzieścia dwa lata", mówię w huff.

"To nie odpowiada na moje pytanie".

"Tak."

"Masz," mówi, wyciągając breloczek z kluczykiem ze swojej bardzo drogo wyglądającej torebki. "Mój samochód jest w przestrzeni numer dwa. Użyj systemu nawigacji, aby dostać się pod adres".

"Poważnie?" Kobieta musi być naprawdę zdesperowana. Albo mają flotę samochodów zaparkowanych na jej podjeździe, więc moje wzięcie tego, co jest na dole na obrót nie jest wielkim problemem.

"Panna Watters, zawsze jestem poważny i niestety w potrzebie twojej pomocy tego ranka, więc jeśli mógłbyś proszę pospieszyć się będę miał dla ciebie rekompensatę, kiedy wrócisz".

"W gotówce?" pytam żartobliwie i biorę klucz. Bo naprawdę, to jest najdziwniejsza, najbardziej absurdalna rzecz, jaka kiedykolwiek mi się przytrafiła. I nie zamierzam przyjąć od niej żadnej rekompensaty.

Patrzy na mnie bystrym wzrokiem, popijając kawę. Zza pleców słyszę, jak otwierają się jedne z drzwi biura. Następuje dźwięk obcasów klikających na marmurowej podłodze. "Gabrielle, właśnie skończyłam rozmawiać przez telefon z... Och, przepraszam."

"W porządku," mówi Gabrielle. "Panna Watters właśnie wychodziła".

Patrzę między dwiema kobietami, zanim powiem: "Racja".

"Trzydzieści minut," mówi do moich pleców. Zamierzam wziąć co najmniej trzydzieści jeden, tylko dlatego.

Huh. Chyba rośnie mi kręgosłup.

...

"Cześć, Briggs", mówię po zejściu z windy i wejściu do holu.

"Witaj, Teague. Jak się masz w ten piękny poranek?" Uśmiecha się swoim ciepłym, przyjaznym uśmiechem, który przypomina mi Denzela Washingtona. Kiedy powiedziałem mu o tym kilka tygodni temu, wyznał, że tak naprawdę jest kaskaderskim sobowtórem pana Washingtona. Przyjaźnię się z człowiekiem, który pracował w branży filmowej! Jestem starstruck za każdym razem, gdy widzę celebrytę lub spotykam kogoś z branży rozrywkowej, co jest super powszechne tutaj w L.A. Jeśli chcę się dopasować, naprawdę muszę się wyluzować.

"Jestem dobry, ale zapominalski i nie mam swojej komórki. Myślisz, że mógłbym skorzystać z twojego telefonu przez minutę?".

"Oczywiście."

W moim pośpiechu, aby śledzić Harper za drzwiami tego ranka, zostawiłem moją komórkę w domu i chcę zadzwonić do kawiarni, aby powiedzieć jej, dlaczego będę późno wracać. Po tym jak się rozłączam, Briggs patrzy na mnie z życzliwym szacunkiem i mówi: "Jedź bezpiecznie".

"Dzięki. Hej, jak było na przyjęciu urodzinowym twojej wnuczki?".

"Spektakularne."

Uśmiecham się i daję mu pomachać na pożegnanie przed zejściem na parking.

Samochód pani Gallagher to elegancki czarny kabriolet Mercedesa. Jest błyszczący bez plamki brudu na nim. Okna są przyciemniane. Ostrożnie otwieram drzwi po stronie kierowcy i stwierdzam, że pluszowe wnętrze jest prawie tak miękkie jak moje łóżko. Podłączam adres do systemu nawigacji i zaczynam prowadzić jak osiemdziesięcioletnia kobieta. Naprawdę chcę rozłożyć dach, ale nie mam odwagi.

Mój pickup jest tylko kilka mil stąd, dzięki Bogu, i wypuszczam głęboki oddech, gdy docieram bez incydentu. Kobieta, która wręcza mi duży biały Gucci skórzany tote mówi milę na minutę o "torbie OOT" i przeprasza obficie za to, że nie może go dostarczyć. Mówię jej, że nie ma się czym martwić, a potem mam nadzieję, że nie powiedziałam nic złego.

Chodzi mi o to, że to tylko torba wypełniona rzeczami. Po bliższym przyjrzeniu się, myślę, że to prezent powitalny dla gości spoza miasta. Torba OOT. Out of town. Uśmiecham się do siły dedukcji, o której nie wiedziałam, że ją mam. Może i marzyłam o swoim ślubie, ale torby OOT nie były częścią tej fantazji. Czytając metkę przyczepioną do uchwytu-Welcome to Beverly Hills and our weekend wedding ~ Enjoy some treats and our favorite places in our hometown. xo Madison & Henry-potwierdza, że mam rację.

Jasna cholera. Rozdają torby Gucci, jakby były z Oriental Trading Company. Nie chcąc narażać tego cennego ładunku, zabezpieczam torbę pasem bezpieczeństwa na siedzeniu pasażera obok mnie.

Dwa klaksony samochodowe trąbią na mnie w drodze powrotnej. Nieważne. Musiałbym sprzedać duszę diabłu, gdyby coś się stało z tym samochodem, żeby zapłacić za szkody. Tuż przed wjazdem do podziemnego parkingu, duża brązowa plama maluje przednią szybę. Za to piękno nie muszę płacić - chichoczę.

Kiedy wysiadam z windy na trzecim piętrze, asystentki pani Gallagher wciąż nie ma, więc wracam prosto do domu, żeby samemu dostarczyć torbę.

"Wreszcie" - mówi pani Gallagher. Blondynka siedząca po drugiej stronie biurka od niej odwraca głowę.

"O mój Boże!" mówi młoda kobieta, skacząc na nogi i wyciągając ręce po torbę Gucci. Jest mi trochę smutno, że muszę ją wypuścić. "Jestem taka podekscytowana".

Szczery uśmiech przemierza twarz pani Gallagher, gdy obserwuje swojego gościa. Albo chyba powinienem powiedzieć, jej przyszłej pannie młodej.

Położyłam klucz do samochodu na szklanym biurku i odsunęłam się, gdy obie zachwycały się prezentem. "Mama je pokocha", mówi dziewczyna. Miło widzieć, że pani Gallagher nie jest upierdliwa dla swoich klientów. Ale gdyby była, nie byłaby najbardziej poszukiwaną wedding plannerką na Zachodnim Wybrzeżu. A ze stosu CV, które zauważyłam, wiele osób chciałoby dla niej pracować.

Nie ja, to na pewno.

Już prawie udało mi się uciec, kiedy usłyszałam "panna Watters". Zastygam, a moje spojrzenie przeskakuje z zawartości torby na twarz pani Gallagher.

"O której kończy pani pracę z kawiarni?".

Dziwne pytanie. "Jedenasta."

"Dobrze. Bądź tu z powrotem w południe".

"Przepraszam, co?"

Wychodzi zza biurka. Nie jestem pewien, czy ma mnie zastraszyć, czy sprawić, że poczuję się komfortowo. Nie robi ani jednego, ani drugiego. "Potrzebuję nowego asystenta, a ty nim jesteś".

"Umm..." Gdybym nie był tym, który zrobił jej macchiato, powiedziałbym, że w jej porannym napoju było coś więcej niż kawa. "Ja już mam pracę".

"Ile zarabiasz? Dziesięć, jedenaście dolarów za godzinę?"

"Coś takiego", mówię, nie z innego powodu niż moi rodzice nauczyli mnie, że niegrzecznie jest nie odpowiadać na pytanie zadane przez starszych.

"Potroję to".

I tak po prostu mam kolejną pracę.




Rozdział drugi (1)

Rozdział drugi

Teague

"Nie chcę rzucać kawiarni", mówię do Harper, gdy leży na moim łóżku i patrzy, jak robię szybką zmianę garderoby. Jak najlepsza przyjaciółka, którą jest, popędziła mnie z powrotem do naszego wynajętego pensjonatu, kiedy nasza zmiana się skończyła, żebym mogła olać mój uniform z kawiarni i dotrzeć do biura Gabrielle Gallagher przed południem. Czy jestem szalona, że to robię? Prawdopodobnie. Ale większa wypłata to zabójczy motywator.

Po raz pierwszy w życiu jestem całkowicie samowystarczalna i chcę, żeby tak pozostało. Powiedziałem sobie, że kiedy opuszczę dom, będę tonął lub pływał na własną rękę. Żadnej siatki bezpieczeństwa. Żadnej opieki i schronienia. Żadnego uciekania do domu, gdy robi się ciężko.

Dodatkowy przepływ gotówki oznacza również, że mogę wziąć więcej kursów pisania o podróżach. Pisanie jest trudne, ale zabawne i chcę być w tym dobry. Więc im więcej mogę się kształcić, tym większe są moje szanse na sprzedaż historii i osiągnięcie tego, o czym naprawdę marzę.

"Uwielbiam z tobą pracować", kontynuuję. "Więc mam nadzieję, że mogę zostać na otwarcie rano i wyjść o ósmej czterdzieści pięć. Dodatkowo, nie ufam pani Gallagher, że nie zwolni mnie z żadnego innego powodu niż to, że założyłem złą koszulę."

Harper wypycha się na kolana z brzucha. "Mówiąc o koszulach, masz swoją na bakier".

Patrzę w dół i stwierdzam, że tak, moja jedyna jedwabna bluzka jest skierowana w złą stronę. Nic dziwnego, że czułam się tak niewygodnie.

"Hej, nie denerwuj się", mówi Harper, podnosząc koszulę nad moją głową, gdy moja próba wyciągnięcia rąk z krótkich rękawów i przekręcenia bluzki dookoła kończy się niepowodzeniem.

"Nie jestem zdenerwowany. Ja..."

"Zbyt miła", Harper kończy z mieszaniną czułości i zniecierpliwienia w głosie. "Zawsze stawiasz innych ludzi przed sobą, co, nie zrozum mnie źle, jest godne podziwu, ale to nie jest wada, żeby czasem powiedzieć "nie"".

"I-"

"Nie dla mnie, oczywiście. Nie myśl, że te nowe godziny pracy oznaczają, że możesz błagać o wyjście w ten weekend. Fuck no."

Ona zna mnie tak dobrze. Nie chodzi o to, że nie chcę wyjść. Chodzi o to, że to jest poza moją strefą komfortu. Wciąż powtarzam sobie, że bycie w nowym miejscu, gdzie nikt nie zna mojego imienia, oznacza, że mogę puścić moje narzucone przez siebie ograniczenia i przestać się martwić o to, co myślą inni ludzie, ale łatwiej powiedzieć niż zrobić. Mój brak doświadczenia ma sposób na pokazanie się, kiedy najmniej tego chcę.

"Bez obaw. Mam wrażenie, że do piątku mogę faktycznie potrzebować drinka". Wsuwam bluzkę w czarne spodnie. Wsuwam stopy w parę dwucalowych czarnych czółenek.

"Nie bierz nic z jej gówna," rozkazuje Harper. "Są tam inne prace". Skanuje mój strój od butów do koszuli, po czym ponownie łączy się z moimi oczami. "Capiche?"

Łatwo jej powiedzieć.

Harper ma więcej pieniędzy niż będzie w stanie wydać w swoim życiu. Jest najmłodsza z trójki, a jej ojciec jest jednym z najbogatszych biznesmenów w Ameryce. Uwielbia swoją jedyną córkę, ale oczekuje, że będzie pracować, najlepiej dla niego. Ona nie znosi tego pomysłu i zamierza zrobić coś dla siebie, gdy tylko dowie się, co i jak. W międzyczasie lubi parzyć kawę, więc ma coś, co zajmuje ją oprócz lekcji pływania, których udziela. Co miesiąc przekazuje swoją wypłatę za kawę na inną organizację charytatywną, a jej godzinna opłata za naukę idzie prosto do rzeczy takich jak medale i sprzęt do pływania dla jej uczniów.

Czy wspomniałem, że nasz pensjonat znajduje się w Beverly Hills, a jej ciotka i wujek są właścicielami nieruchomości? To sprawia, że mój czynsz jest mniejszy niż większość innych nieruchomości w tym ładnym miejscu, ale nadal znacznie więcej niż zapłaciłbym w domu. A płacenie mojej własnej drogi jest na szczycie mojej listy niezależności. To coś, co muszę zrobić, aby udowodnić sobie, że mogę stanąć na własnych nogach.

"Myślę, że całkiem dobrze sobie z nią poradziłem", mówię Harperowi. "I nie zamierzam przyjmować żadnych bzdur". Głównie.

"Gallagherowie są super bogaci i podróżują w tych samych kręgach co moi rodzice. Myślę, że mój tata robił jakieś interesy z panem Gallagherem i jestem pewna, że moja mama była na kilku tych samych charytatywnych lunchach co Gabrielle. Ale bez względu na to, jak bardzo jesteś bogaty, nadal musisz być miły dla ludzi". Harper plasuje się na krawędzi mojego łóżka i opiera się z powrotem na łokciach. "Właściwie to zaplanowała ślub córki siostry mojego wujka. To było całkiem fan-fucking-tastic."

"Spotkałeś ją więc?"

"Z daleka. Ponieważ nie byłem bezpośrednio spokrewniony, nie byłem na tyle wysoko, by móc rozmawiać. Czekaj. Cofam to. Powiedziała coś do mnie. Zapytała, czy rozmawiałem z moją babcią tymi ustami." Harper szczerzy się. "Jestem pewna, że jej pytanie pojawiło się po tym, jak powiedziałam kilka dosadnych rzeczy o drużbie. Na moją obronę, mężczyzna był tak gorący, że prawie miałam orgazm od samego patrzenia na niego."

"Wow."

"Tak. Gdyby nie był żonaty, poważnie spędziłby noc odpierając napalone kobiety".

Śmieję się, a Harper widzi przeze mnie. Wie, że nigdy nie byłem tak napalony.

"Piątkowa noc," mówi w sposób, który mówi mi, że nie będzie szczęśliwa, dopóki nie doświadczę niekontrolowanego napalenia.

Kiwam głową, przytulam ją i mówię: "Do zobaczenia".

Mimo że podjąłem pracę dla kobiety, której nie jestem pewien, czy lubię, jestem tym całkiem podekscytowany. Moje przyjaciółki i ja udawałyśmy panny młode więcej niż raz dorastając, a ja przebrałam się za pannę młodą na dwa Halloweeny z rzędu. Jestem zafascynowana ślubami i wszystkim, co się z nimi wiąże. Przegapiłam większość planowania ślubu mojej starszej siostry Vanessy, kiedy nie było mnie w szkole, ale cały czas rozmawiałam z nią przez telefon. Mój starszy brat, Luke, uciekł, ale on i moja szwagierka powiedzieli, że ich kameralny ślub był idealny. A moja druga siostra, Erin, planuje docelowy ślub na Hawajach we wrześniu.

Może ta praca pomoże w ewentualnym planowaniu mojego własnego ślubu pewnego dnia.

"Hej, Briggs" - mówię, wchodząc do holu mojego nowego miejsca pracy. Jeśli nic innego, uzyskanie zobaczyć jego ciepłą, uśmiechniętą twarz każdego dnia da mi trochę spokoju.

"Teague, co robisz z powrotem tak szybko?". Patrzy na mnie w górę i w dół, jakby prawie nie rozpoznawał mnie z moich ubrań do kawy.




Rozdział drugi (2)

"Patrzysz na nową asystentkę Gabrielle Gallagher".

Staje i przesuwa się wokół swojego biurka, aby wciągnąć mnie w uścisk. "Gratulacje." Robi krok w tył. "Nie wiedziałem, że szukasz nowej pracy".

"Nie szukałam. W każdym razie nie takiej pracy jak ta".

"Powiedz pani Gallagher, że powiedziałem, by traktowała cię dobrze".

"Czy powiedziałaś to jej ostatniej asystentce pierwszego dnia?" Bo to nie zadziałało.

On zwraca kolejny uśmiech mój sposób jak idzie z powrotem do swojego miejsca. "Nie znałem jej ostatniego asystenta w jej pierwszym dniu. Nie znał jej w jej ostatnim dniu, albo."

"Jej strata," mówię z falą. Mam tylko minutę, aby dostać się na górę i być na czas.

Kiedy wchodzę do klimatyzowanego biura, jest tam niesamowicie cicho. Rzucam szybkie spojrzenie dookoła, zanim przechodzę do mojego eleganckiego białego biurka i wkładam torebkę do małej szafki na akta po lewej stronie. Wypróbowuję nowoczesne białe krzesło z czarną poduszką na siedzeniu i stwierdzam, że jest wygodne. Komputer, kalendarz, uchwyt na ołówki z czarno-białymi paskami i telefon są doskonale umieszczone na szczycie biurka, jakby było wystawione. Jedyną rzeczą, która wskazuje na to, że się mnie spodziewano, jest teczka z moim nazwiskiem wypisanym na froncie. Otwieram ją, aby znaleźć dokumenty, które muszę wypełnić i podpisać - w tym umowę o poufności.

"Panna Watters", woła niecierpliwie pani Gallagher ze swojego biura, zaskakując mnie na tyle, że upuszczam kawałek papieru w dłoni.

Skaczę na nogi i spieszę się, by odpowiedzieć twarzą w twarz. "Witam, pani Gallagher. Jestem tutaj."

Patrzy na mnie jak bez kitu, zanim wnioskuje, żebym zajął miejsce na krześle naprzeciwko niej.

"Właśnie przeglądałam akta, które zostawiłaś na moim biurku".

"Potrzebuję, abyś sfinalizował menu i kwiaty na ślub w Hastings," mówi ze zniecierpliwieniem, jej skupienie z powrotem na biurku, "i zamówić pięćdziesiąt z poza miasta toreb powitalnych, które odebrałeś wcześniej. Chcę je dostarczyć do rezydencji Hastingsów w ciągu miesiąca. Madison to moja córka chrzestna i nie chcę, żeby się czymkolwiek martwiła".

Madison musi być tą przyszłą panną młodą, którą widziałem wcześniej. "Dobrze."

"Na wspólnym dysku komputerowym znajdują się karty menu na ślub Smitha, które muszą być wysłane mailem do drukarni i gotowe do odbioru do piątku. Na dysku są również umowy transportowe. Proszę je przeczytać i dwukrotnie sprawdzić daty, godziny i pisownię." Spojrzała na mnie. "Czy ukończyła pani studia, panno Watters?".

"Tak."

Wypuszcza z siebie oddech ulgi.

"I proszę mówić mi Teague".

Marszczy się na moją prośbę. Nigdy nie nazywano mnie inaczej niż Teague. Albo TW. Moi przyjaciele z college'u zaczęli od inicjałów na pierwszym roku i tak już zostało. Kinney, skrót od McKinney, przylgnął do Harper.

"To moje pierwsze imię i wolę je od panny Watters". Już mam zapytać, jak powinnam ją nazywać - Gabby, GG, Smiley Face? - kiedy ona wysuwa swoje idealnie białe zęby na tyle, by dać mi do zrozumienia, że będzie mnie nazywać, jak tylko zechce.

"W przyszłym tygodniu jest premiera mojej linii papeterii ślubnej. Mindy poinformuje cię, co trzeba tam zrobić".

"Mindy?"

"Poznałeś ją dziś rano". Nie bardzo, ale w porządku. "Ona i Leah są częścią zespołu tutaj. Kristen kieruje naszym biurem w Seattle." Podaje mi teczkę z dokumentami. "Zapoznaj się z językiem, którego chciałbym, abyś używał mówiąc o naszych usługach konsultingowych. W środku znajdziesz również podpisane umowy z dostawcami, które należy złożyć do akt".

"Rozumiem."

Patrzy na mnie sceptycznie, jakbym mógł zapomnieć, co mi mówi. Mój matematyczny mózg pomaga mi organizować rzeczy w mojej głowie, a moja pamięć zawsze była doskonała, więc jestem w dół ze wszystkim, co właśnie wypluła na mnie.

"Madison potrzebuje pomocy z jej bielizną. Powiedziałam jej, że spotkasz się z nią dzisiaj o trzeciej". Ona daje mi raz-over. "W tym samym czasie proponuję ci zakupy nowego stroju do pracy".

Patrzę w dół na siebie, próbując nie pozwolić, by jej obelga mnie zaniepokoiła. Co jest nie tak z moimi czarnymi spodniami i bluzką w kolorze brzoskwiniowym? Przyznaję, że nie jestem najbardziej stylową osobą, ale nie ma nic złego w tym, co mam na sobie.

To także najlepsze, co mam. Przeszukam dziś szafę Harper, żeby znaleźć kilka rzeczy do noszenia, dopóki nie będzie mnie stać na nowe ubrania. Nie pozwolę, by osąd pani Gallagher skłonił mnie do działań, z którymi nie czuję się komfortowo.

"Coś jeszcze?" pytam, z może nutą chrapki. Nie jestem dumna z mojego tonu, ale moja obrona jest podniesiona.

"Tak, nie akceptuję niechlujnej pracy, spóźnień czy niesubordynacji. Ustaliłem tu pewną reputację i nie pozwolę, aby została ona naruszona. Rób, co mówię i kiedy mówię, a zachowasz swoją pracę".

Jeśli chodzi o przemowy, to jest to prawdziwy zwycięzca. Stojąc, by wrócić do biurka, próbuję sobie wyobrazić panią Gallagher z milszą osobowością i nie udaje mi się.

...

"Na zdrowie!" Harper mówi w piątek wieczorem, klinking shot glasses ze mną. To nasz drugi, a ja już czuję szum. Pracowałem dziś non stop i nie miałem czasu na lunch, więc jestem w rozpaczliwej potrzebie jedzenia. Cały tydzień był szalony. Długie godziny, szalone oczekiwania (jasne, mój stopień matematyczny czyni mnie idealną osobą do odgrywania roli mediatora między panną młodą a mamą próbującą uzgodnić schemat rozmieszczenia miejsc) i osobiste sprawy dla Gabrielle.

Tequila pali wnętrze mojej klatki piersiowej, a ja zasysam policzki, gdy roztrzaskujemy nasze kieliszki na stole.

Harper wydaje z ust odgłos poppingu, przykuwając uwagę przechodzącego obok uroczego chłopaka. Zatrzymuje się, żeby się do niej uśmiechnąć. Patrzy na niego z zainteresowaniem w swoich ciemnobrązowych oczach, jej pełne wargi są lekko rozchylone.

"Cześć", mówi, "kupić ci inny?".

Tak, to dla niej takie proste.

Harp poklepuje miejsce obok niej w zaproszeniu. Wewnętrznie się uśmiecham. Nie kupujemy żadnego z naszych drinków, ponieważ wujek Harper jest jednym z właścicieli tej restauracji.

Cute Guy wsuwa się do kabiny, przedstawiamy się przez muzykę i podniesione głosy w wypełnionej po brzegi przestrzeni i jak zwykle Harper przykuwa większość uwagi, nawet nie próbując. Co daje mi czas na zrelaksowanie się teraz, kiedy jest zajęta, a nie na polowanie na brudnego i słodkiego gadułę, który wejdzie mi do głowy, zanim ja to zrobię.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Bad For Her"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści