Posłuchajcie Mistrza

Rozdział 1 (1)

==========

Jeden

==========

Sapphire

Byłam ledwo legalna, miałam osiemnaście lat i kilka miesięcy. Dostałam pracę jako catering w galerii sztuki w mieście. Będąc gówno wartym, przyjąłem ją z otwartymi ramionami. Skończyły się moje pieniądze na urodziny i miałam problemy ze znalezieniem pracy. Byłam w takim punkcie, że nie chciałam jeszcze zadowolić się kelnerką.

Rok wcześniej skończyłam szkołę średnią i, ku zgorszeniu rodziców, nigdy nie zapisałam się na studia. Oszukiwałam ich kłamstwami o roku przerwy, ale w rzeczywistości nie miałam pojęcia, czy kiedykolwiek jeszcze pójdę do szkoły. Byłam zbyt uparta, zbyt niespokojna, żeby trzymać się czegoś przez następne kilka lat mojego życia.

Więc kiedy moja współlokatorka Veronica powiedziała mi o tej pracy, posłuchałam. To było dobre wynagrodzenie. Jedna noc pracy, a wyszłabym z setką dolarów. Nie przeszkadzało mi to. Moi rodzice coraz bardziej ograniczali się z pieniędzmi, dawali mi coraz mniej i prawdopodobnie widzieli każde kłamstwo. Oddaliliśmy się od siebie w wieku nastoletnim. Kiedyś byłam dziewczynką tatusia, teraz byłam tylko zagubioną owieczką.

Stałyśmy z Weroniką w szafie w galerii. Ona szykowała się do wyjścia, a ja do pracy. Moje biedne ciało nie miało pojęcia, że będzie bezlitośnie rżnięte w ciągu zaledwie około godziny.

"Załóż to", powiedziała Weronika, podając mi swój uniform z niespokojnym wyrazem twarzy. Była moją współlokatorką wraz z inną dziewczyną, Jessicą. Nigdy naprawdę nie wiązałyśmy się, ale wiedziałam, że Veronica była wdzięczna, że ją kryłam. To był jej pełnoetatowy występ, ale miała randkę ze swoim chłopakiem. Powiedziała mi poprzedniego wieczoru, że ma nadzieję, że to on zadaje pytanie.

Wzięłam ubrania, które mi podała. Czarna ołówkowa spódnica i biała bluzka z czarną muszką - dość proste. Byłam wyższa od Weroniki, ale ona miała pełną figurę, a ja byłam szczupła.

"Czy mam im po prostu powiedzieć, że jestem Weroniką?" zapytałam, wysuwając się z legginsów i koszuli. "Co jeśli będą zadawać pytania?"

"Nie martw się", powiedziała Veronica. "To nie jest zwykły zespół dzisiaj, wezwali kilka dodatkowych osób, ponieważ jest to duże wydarzenie".

Obserwowała mnie, gdy się przebierałam, jej oczy pasły się na mojej figurze i wprawiały mnie w samozachwyt. Moja mama zawsze mówiła mi, że jestem późno rozwijającą się kobietą. Piersi urosły mi dopiero w ostatniej klasie liceum, a nawet teraz nie były duże. Moje biodra i ramiona były wąskie, ale talia jeszcze węższa. Kiedy założyłam ubrania Weroniki, zdałam sobie sprawę, że moje założenia co do tego, że na mnie pasują, były mocno nietrafione. Zwisały z niektórych części mojego ciała i przylegały do innych w najbardziej niewygodny, niepochlebny sposób.

"Te w ogóle nie są dobrze dopasowane". westchnęłam, rzucając Veronice nerwowe spojrzenie.

"Wyglądasz świetnie, Sapphire," skłamała Veronica z fałszywym uśmiechem. Skrzywiłam się słysząc moje imię na jej ustach. Zawsze nienawidziłam tego pretensjonalnego pieprzenia.

"Zamierzam teraz wyruszyć," powiedziała, "Proszę, nie zepsuj tego dla mnie. Wiem, że to wiele od ciebie wymaga... Ale tak bardzo potrzebuję tej pracy. Zwłaszcza jeśli Trevor poprosi mnie o rękę i zamieszkamy razem".

Dałem jej uspokajający uśmiech i wygładził fartuch, który właśnie zapiąłem wokół mojego midriff. "Poważnie, Nic, co może pójść nie tak?" zapytałem. "Będzie po prostu dobrze. Idź na swoją kolację i nie martw się. Nie mogę się doczekać, aby usłyszeć wszystko o tym później."

Obdarzyła mnie uśmiechem, prawdziwym, szczerym uśmiechem. Veronica i ja nie byliśmy sobie bliscy - na pewno nie na długo. Ale ten uśmiech dał mi nadzieję, że może uda nam się połączyć ponad tym, co się działo.

Nic pochyliła się do mnie i złożyła szybki pocałunek na moim policzku, zanim uciekła w noc. Nadal uśmiechałam się do siebie, gdy wzięłam głęboki oddech, próbując powstrzymać drżenie rąk. Dlaczego, u licha, byłam tak zdenerwowana? Moim jedynym zadaniem było nieść tacę z kanapkami i uśmiechać się jak grzeczna dziewczynka. Coś, do czego z pewnością byłam zdolna, nawet z moimi minimalnymi talentami.

Kolejny głęboki oddech i wyszłam z szafy i weszłam do holu. Od razu przywitał mnie chaos. Ludzie biegali wokół gorączkowo, przygotowując się do wielkiej nocy.

"Czy jesteś Weroniką?" ktoś zapytał mnie niespokojnie, a ja spojrzałam w dół w brązowe oczy krępego chłopaka o żarliwym wyrazie twarzy. "Proszę, powiedz, że jesteś, bo inaczej stracę swoje pieprzone marmury".

"Tak", skłamałam gładko, czynność, która ostatnio przychodziła mi tak łatwo. "Jestem Veronica. Spóźniłam się czy coś?"

"Czy ja się spóźniam, pyta", facet przewrócił oczami. "Dziesięć minut, kurwa, późno. Chodź ze mną, zanim zadzwonię do tej cholernej firmy, od której cię dostałem".

Złapał mnie za przedramię i na wpół prowadził, na wpół ciągnął przez pokój do grupy rozbrykanych ludzi w dopasowanych strojach do mojego. Złapałam wzrok gorącego faceta o ciemnych włosach i szarych oczach i strzeliłam mu słodki uśmiech. Uśmiechnął się w zamian, a mój brzuszek wykonał to trzepotanie, które tak bardzo kocham.

Tak naprawdę nie byłam femme fatale. Wiedziałam, że mój wygląd - wyjątkowo długie, blond włosy z baby blues i perłowymi białkami - zasługiwał jedynie na miano słodkiej dziewczyny z sąsiedztwa. Ale wiedziałam, jak grać moimi najlepszymi atutami. Byłam dobrą i złą dziewczyną, wystarczająco słodką, by utrzymać ich zainteresowanie, i wystarczająco puszczalską, by przyciągnąć ich uwagę. Szkoda, że żaden z moich byłych nie potrafił zrobić tego samego dla mnie. Nudziłam się naprawdę szybko.

"Czy zwracasz uwagę, Ver-o-ni-ca?"

Spojrzałam w górę, by znaleźć faceta, który mnie tam zaprowadził, zerkającego na mnie. Poprosiłam go, żeby kontynuował, a on westchnął ciężko.

"Przysięgam, to najbardziej niekompetentna, pieprzona grupa..." mruknął do siebie, zanim dramatycznie pomasował skronie. "Nazywam się Elliot pieprzony Richards. Rzuciłem ten shindig, i lepiej, żebyś sprawił, że będę dumny, albo będzie pieprzone piekło do zapłacenia."

Spojrzał prosto na mnie.

"I mam na myśli pieprzone piekło. Obedrę cię ze skóry i będę nosił jako płaszcz, jeśli to zepsujesz," powiedział, klikając palcami dla podkreślenia.

Wszyscy wyprostowaliśmy się, a ja spojrzałem na podłogę z płonącymi policzkami. Jezu, ten facet był intensywny. Musiałbym ugryźć się w język i nie sass go, albo prawdopodobnie ukrzyżowałby mnie, podczas gdy reszta kelnerów kibicowała mu.

"Więc pieprzone menu jest na pieprzonej liście przed tobą. Nie spieprz tego. Noś te pierdolone tace. Odpowiadaj na wszystkie pieprzone pytania. Zrób dobrą, kurwa, robotę. I spraw, żeby Elliot był, kurwa, dumny". Elliot błysnął anielskim uśmiechem. Więc był szalony i dwubiegunowy. Cóż za zwycięska kombinacja.



Rozdział 1 (2)

Przez następną godzinę wszyscy kręcili się wokół stołów, ustawiając przystawki i flety szampana. Z tego, co wiedziałam, wieczór był na cześć młodej artystki o imieniu Helene, która pozyskała bogatego dobroczyńcę, by sponsorował jej prace. Veronica mówiła mi, że to było gówno, a Helene doszła tak daleko tylko dzięki temu, że bzykała odpowiednich ludzi. Byłem ciekaw prawdziwej sztuki, zastanawiając się, czy rzeczywiście będzie tak gówniana, jak twierdzi Nic.

Byłam jednak zbyt pochłonięta składaniem serwetek i ustawianiem tac, żeby się nad tym zastanawiać, a godzina minęła błyskawicznie. Moje długie do pasa włosy przeszkadzały, więc spięłam je w kok, pracując z resztą kelnerów.

Co jakiś czas wpadał mi w oko wysoki, jasnowłosy facet, a ja doskonale odgrywałam swoją rolę. Nieśmiały uśmiech tu, nieśmiałe spojrzenie tam. Byłam pewna, że jest zaczepiony.

"Co taka ładna dziewczyna jak ty robi podając jedzenie?"

Odwróciłam się w kierunku głosu, zadowolona, że mężczyzna postanowił do mnie podejść, tak jak wiedziałam, że to zrobi.

"Cóż, muszę jakoś zarabiać, prawda?" ciągnąłem, trzepocząc rzęsami.

Użył tak ogólnej linii, żeby mnie zagadać, że byłem prawie rozczarowany. Miałam nadzieję na coś bardziej oryginalnego. Trochę bardziej wartego mojej uwagi.

"To prawda", powiedział mężczyzna, zatrzaskując kanapkę z krewetkami z mojego talerza i biorąc kęs. "Mm, to jest piękne."

Szybko stałem się znudzony i rozczarowany sposobem, w jaki nasza rozmowa się toczyła, uśmiechnąłem się grzecznie, skłoniłem głowę i usunąłem się z jego drogi. Kiedy już udało mi się nakłonić ich do rozmowy, wydawało mi się, że łatwo się nudzą. Niestety, to oznaczało, że nie zaliczałem się do nich tak często, jakbym chciał.

Cóż... nigdy nie zaliczyłem się sam w sobie. Co nie było czymś, do czego lubiłem się przyznawać komukolwiek, a już na pewno nie sobie.

Mężczyzna podążył za mną, a kiedy poczułem jego zimną, wilgotną dłoń na moim łokciu, miałem wrażenie, że będzie sprawiał kłopoty.

"Teraz nie uciekaj przede mną", powiedział. Dopiero wtedy zauważyłem, że w jego słowach słychać było lekki chlupot. Był pijany - lub przynajmniej na bardzo dobrej drodze do bycia pijanym.

"Mam pracę do wykonania", usprawiedliwiłem się grzecznie. "Nie jest pan jedyną głodną osobą w okolicy, sir!"

Zgarbił się na mnie. "Mówiłem ci, żebyś nie odchodziła" - warknął, a jego uścisk na moim łokciu się zacieśnił. Moje oczy przeskanowały tłum, zauważając kilku dobrze sytuowanych ludzi, którzy postanowili odwrócić wzrok, aby nie musieli być świadkami sceny rozgrywającej się między nami.

"Przykro mi," powiedziałem, tym razem z większą determinacją. "Będę musiał teraz wyjść".

"Powiedzieć kto?" zażądał mężczyzna.

Odsunąłem się od niego, siłą wyrywając rękę z jego uścisku, kiedy wpadłem na kolejnego mężczyznę.

Tyle że on nie był zwykłym mężczyzną. Ryzykując, że zabrzmię jak absolutna cipa, był absolutnym bogiem.

Wysoki. Szeroki w ramionach. Przystojny. Ciemny. Wiecie co, spełniał wszystkie kryteria, które sprawiały, że robiło mi się słabo na kolanach. Ale było tam coś jeszcze, co sprawiało, że kręciło mi się w głowie.

On emanował mocą. Moje ciało chciało być posłuszne. Chciałam robić wszystko, co ten człowiek mi każe. Chciałam się podporządkować.

Nieprzyzwyczajona do tak dziwnego uczucia, zmarszczyłam brwi, a naczynia na moim talerzu zagrzechotały, gdy wpatrywałam się w górę mężczyzny przede mną. Byłam zdenerwowana swoją reakcją i nie do końca mi się to podobało. Lubiłam mieć kontrolę - zawsze. To był jedyny sposób, w jaki czułam się bezpiecznie.

Oczywiście mężczyzna nawet na mnie nie patrzył. Wyglądało to tak, jakby nawet nie zauważył, że wpadłam na niego z całej siły.

"Przepraszam," mruknęłam, ale on stał w miejscu, nie ruszając się ani o cal, mimo że przeczyściłam gardło jakieś sześć razy.

"Co się dzieje, Evans?" zapytał dudniącym, głębokim głosem, który sprawił, że chciałem ssać jego wargi. Jezu kurwa, co się ze mną działo? Ten człowiek doprowadzał mnie do szaleństwa kilkoma słowami i samą swoją fizyczną posturą.

Patrzył na człowieka, który mnie męczył, a facet - Evans, jak przypuszczałam - odwzajemnił gniewne spojrzenie.

"Zostaw mnie," mruknął. "Po prostu prowadzę miłą pogawędkę z tą kelnerką".

"Nie wygląda na to, że sprawia jej to przyjemność," powiedział spokojnie mężczyzna. "Dlaczego nie odsuniesz się i nie pozwolisz mi porozmawiać z jej menedżerem?".

"Co?" zapytałem z niedowierzaniem, moje serce podniosło rytm. "Nie możesz tego zrobić. Nie zrobiłem nic złego."

Myśl o wpadnięciu w kłopoty, o spieprzeniu sprawy dla Veroniki, sprawiła, że zrobiło mi się niedobrze. Myślałem, że zwymiotuję na cały drogi garnitur Pana Kłopotów, ale udało mi się to powstrzymać. Zamiast tego zwróciłam swoje błagalne, szczenięce oczy w jego stronę, ale on nawet nie zauważył.

"Odsuń się, Evans," powiedział.

"Spierdalaj." Evans zakołysał się i będąc zbyt skupionym na pysznym uśmiechu Trouble'a, nie byłem wystarczająco ostrożny i Evans wylądował prosto w moim półmisku z kanapkami, wysyłając go z grzechotem na podłogę.

Teraz uwaga wszystkich była już skupiona na nas. Oczywiście. Kiedy faktycznie potrzebowałam pomocy, wszyscy mnie ignorowali. A teraz, gdy miałem kłopoty? Równie dobrze mogliby rzucić na mnie pieprzony reflektor.

Z rozpalonymi policzkami opadłem na kolana i szybko zacząłem zgarniać jedzenie z podłogi, zbierając popękane naczynia i odkładając je z powrotem na półmiski. Usłyszałam głosy nade mną i kątem oka zobaczyłam Elliota, który wpatrywał się we mnie i dziko gestykulował, żebym wróciła do kuchni, prawdopodobnie po to, żeby mógł sobie pokrzyczeć.

Byłam w dużych kłopotach.

Kiedy posprzątałam, zauważyłam, że Pan Kłopot ma na sobie parę czarnych skórzanych butów, trochę nietypowy wybór na otwarcie galerii, nawet jeśli nie byłam jakimś guru mody. A jego stopy były nieruchome, mimo że Evans odszedł chwilę wcześniej.

Nagle jeden z butów delikatnie szturchnął moją stopę. Spojrzałam w górę z pozycji klęczącej na podłodze, a Trouble wpatrywał się we mnie, w końcu uznając moje istnienie.

Poczułam ciepło pędzące do mojego centrum. Nie rozumiałem seksu bardzo dobrze - poza skradzionymi chwilami, które dzieliłem z samym sobą, gdy moi współlokatorzy spali - ale czułem mokrość rosnącą między moimi nogami i wiedziałem, że oznacza to pieprzone kłopoty.

"Wstań," powiedział mi Trouble.

"Nie", odmówiłem bezczelnie.

On wzruszył ramionami. "W porządku. Lubię cię klęczącą, tak czy inaczej."

Jakby moje policzki nie mogły się bardziej zaczerwienić, podniosłem półmisek i olśniłem go, w końcu wstając - akt defiance. "Pierdol się."

"Co brudne usta masz," powiedział mi z pogardą, jego oczy blokowania na moje. "Brudne usta jak na taką właściwą, dobrze wychowaną małą dziwkę."

Rumieniłam się jak szalona, a moje serce waliło. "Proszę o wybaczenie?" Zapytałem. Potrząsnąłem głową, aby pozbyć się myśli, kosmyki blond włosów opuściły mój kok. Podparłam tacę, którą niosłam na jednej ręce, oferując ją mężczyźnie przede mną. "Ciasto krabowe?"

"Jestem dobry," powiedział mi ciemno. Jego oczy były na mnie. W całości na mnie. Czułem się tak, jakby pieprzył mnie samym spojrzeniem, i cholera, to było intensywne. Moje majtki zostały zalane, słuszny bałagan w tak odpowiednim miejscu. Czułam się karcona od jego oczu, jakby dokładnie wiedział, co się dzieje między moimi nogami. Mężczyzna uśmiechnął się, na jego twarzy pojawił się wyraz pełen politowania. Jego wyraz utrzymywał się, tylko o ułamek sekundy za długo, zanim ktoś odciągnął go na bok.

Jego oczy zsunęły się z mojej twarzy, a ja zostałam zapomniana. Tak po prostu.

Pozostawiony sam na środku sali, przeczyściłem niezręcznie gardło i odszedłem z moim sponiewieranym talerzem. Trzęsłam się, moje nogi groziły, że się poddadzą. Musiałam trzymać się ściany, gdy dotarłam do kuchni.

"Co ty do cholery robisz?" rozwścieczony głos Elliota przeciął moje zamglenie. "Upuściłaś jedzenie, Ver-o-ni-ca. Jeśli nie chcesz, żebym cię teraz udusił, weź nowy talerz i zejdź mi z oczu".

Przytaknąłem, wdzięczny, że nie karcił mnie dalej. Zamiast się z nim kłócić, chwyciłem świeży półmisek z deserami i ruszyłem na zewnątrz. Musiałam oczyścić umysł z Evansa i jego cholernie niegrzecznego kolegi.

Musiałem wykonać swoją pracę. Chuj wie, że te sto dolców było mi bardzo potrzebne.




Rozdział 2 (1)

==========

Dwa

==========

King

Czułem piżmo jej cipki z miejsca, w którym stała, taca drżała w jej rękach.

Była ładna, ale nie to mnie w niej pociągało. Długie blond włosy, niebieskie oczy, jej wcięta talia i długie nogi nie przykuły mojej uwagi. Taką kobietę jak ona miałem co noc, pewnie też z większymi cyckami. Jej były małe, ledwie garstka z wyglądu jej bluzki. Nie jest to coś, po co zwykle sięgałem. Ale i tak była piękna. Oszałamiająca, naprawdę.

Ale to nie miało dla mnie znaczenia, jak bardzo była ładna.

Nie, to była ta część jej osoby, którą ukrywała przed wszystkimi innymi. Uległa strona, która kryła się pod warstwami fałszywej brawury, ostrych uwag i buntowniczej postawy. Wszystko to można było jej odebrać, bić, dusić, szczypać i pieprzyć, aż stała się tylko tym, czym chciałem, żeby była.

Moim zwierzakiem.

Zdecydowałem, że chcę ją w chwili, gdy ją zobaczyłem. I wiedziałem, że ona chce mnie.

Zostawiłem ją, gdy już pozbyłem się Evansa, a potem spędziłem boleśnie nudną godzinę z jakąś inwestorką, której próbowałem zaimponować. Czułem na sobie jej oczy, podążające za mną po pokoju, śledzące każdy mój krok, mimo że wcześniej udawała, że nie jest mną zainteresowana. Obserwowała mnie, czekając, aż wykonam jakiś ruch. Ale nie zamierzałem, a w miarę upływu minut w moje nozdrza uderzył zapach jej desperacji, potrzeba, jaką odczuwała, abym ją zauważył, bo była zbyt kurewsko ładna, by ją ignorować.

Zadufana w sobie mała dziwka.

Wymówiłem się od inwestorów i poszedłem podziwiać obraz zawieszony na ścianie galerii. Był pretensjonalny jak chuj, kilka kresek farby na pustym płótnie. Co miały przedstawiać, było niejasne, a ja też miałem to w dupie.

Poczułem jej obecność za sobą, a ona pozostała za moimi plecami przez kilka chwil, zanim podeszła do mnie z tacą z napojami.

"Jeszcze jedną szklankę, proszę pana?" zapytała, ale nie odpowiedziałem. Przetasowała się obok mnie, jej ruchy były nerwowe i niepewne. Pod tą fasadą odwagi, była naprawdę tylko zdezorientowaną małą dziewczynką. "Przepraszam, proszę pana? Czy chciałby pan jeszcze jeden kieliszek wina?"

"Dlaczego nie," odpowiedziałem w końcu, biorąc szklankę z jej tacy. Celowo wyszczerzyłem palce o jej dłoń, a szklanki zagrzechotały, gdy to zrobiłem.

"To piękny obraz," powiedziała, stojąc niepotrzebnie.

Chrząknąłem w odpowiedzi, niemal czując gorąco jej pożądania. Chciała zwrócić na siebie uwagę. Rozpieszczona mała suka.

"Ja naprawdę nie mam żadnej sztuki, aby mówić o", dodała miękko. To wszystko było pieprzoną sztuczką, aby zwrócić moją uwagę, a ona zmieniała osobowości szybciej niż ja przechodziłem przez kobiety w moim łóżku. Trudna do zdobycia, uwodzicielska, słodka i niewinna. Zdecyduj się, kurwa, na to.

"Nie masz pracy do wykonania?" Zapytałem ją szorstko, wciąż bez jednego spojrzenia w jej kierunku.

Szurała nogami i mruknęła coś pod nosem, jakieś przekleństwo, którego nie mogłem do końca wyłowić. Zrobiła ruch, żeby odejść, ale moje palce gładko owinęły się wokół jej nadgarstka. Nasze oczy połączyły się, jej zaskoczone i moje natarczywe.

"Masz brudną, pieprzoną gębę," powiedziałem jej.

"To nie twoja sprawa", odpowiedziała.

"Nie pasuje do ciebie," powiedziałem.

"Och, a co by to było?", odparła.

Obejrzałem ją raz jeszcze. Jej szyja była długa, liliowo-biała i delikatna. Mogłem sobie wyobrazić siniaki wykwitające na jej skórze, mogłem sobie wyobrazić moje ręce odcinające jej oddech, gdy miotała się pod moim twardym ciałem.

"Obroża", powiedziałem jej prosto i odszedłem.

Zrobiła ruch, aby pójść za mną, ale ktoś zawołał ją z powrotem do kuchni i wyszła. Poszedłem omówić coś z właścicielem galerii, przytakując i podpisując dla niego czek. Potem czekałem.

Czekałem, aż galeria się opróżni i zostanę jednym z maruderów na sali. Obsługa też się zmniejszała, ale wiedziałem, że nie odejdzie bez ponownej rozmowy ze mną. Wiedziałem to aż za dobrze.

Podeszła do mnie z wściekłym wyrazem twarzy, jej oczy płonęły, a jej gorące małe ciało napięło się z napięcia.

"Nie zrobiłeś tego po prostu", splunęła na mnie, a ja mruknąłem.

"Zrobić co?" zapytałem ją.

"Myślisz, że możesz kupić mój czas w ten sposób?" argumentowała. "Myślisz, że możesz kupić mi obraz, który mi się podoba, a ja padnę u twoich stóp i będę błagać, żebyś mnie przeleciał?".

Chwyciłem jej drobne przedramię między palce i pociągnąłem ją do korytarza, gdzie mieliśmy więcej prywatności. Gazowała, gdy opuszki moich palców połączyły się z jej skórą, a ja czułem jej wibracje aż do mojego drgającego kutasa.

"Kto mówi", powiedziałem, "że chcę cię pieprzyć?".

Zarumieniła się, otwierając i zamykając usta jak ryba z wody. Była coraz bardziej rozgniewana, a ja wiedziałem, że mam tylko kilka chwil, zanim wyrwała się z mojego uścisku i kazała mi iść do piekła.

"Kto powiedział, że chcę, abyś padła u moich pieprzonych stóp?" Zapytałem ją, zbliżając się do jej pouty wargi, moje własne usta tylko cal od jej. Rozdzieliła swoje wargi potrzebnie, a najdelikatniejszy z jęków uciekł jej. "Kto powiedział, że nie chcę, abyś walczył? Lubię dziewczyny, które walczą."

Jej twarz zbladła i krótko zastanawiałem się, czy nie posunąłem się za daleko, ale potem kolor wrócił do jej policzków i wiedziałem, że ją mam.

"Spodobałoby ci się to, prawda?" Zapytałem ją, a ona odwróciła wzrok. Ładne niebieskie oczy na podłodze, długie czarne rzęsy spidery z tuszem do rzęs spoczywające na jej policzkach. Sięgnąłem do jej twarzy i mój palec przesunął się po jej czole, odsuwając kosmyk włosów, który był nie na miejscu. "Chciałbym zobaczyć, jak płaczesz".

"Nie płakałam od dziecka" - powiedziała, podnosząc głowę i wysuwając podbródek.

"Dumna z tego?" Uśmiechnąłem się do niej. Wyglądała na zdezorientowaną i to sprawiło, że zacząłem się chichrać. "W każdym razie, jestem o głowę. Ciesz się obrazem. Jestem pewien, że będzie to centralny punkt twojego gównianego mieszkania."

Spodziewałem się, że ona lash out na mnie, ale zamiast tego, ona stłumiła chichot.

"Ten obraz jest cholernie ohydny," przyznała. "Próbowałam tylko rozpocząć rozmowę".




Rozdział 2 (2)

"Cieszę się, że się w czymś zgadzamy" - powiedziałem jej. Postanowiłem, że powieszę obraz w swoim mieszkaniu, gdy tylko się wprowadzi. Bo wiedziałem, że tak będzie. Wtedy będę mógł jej dokuczać bez końca. "Dobrze wydane pieniądze".

"Jak mogę ci to wynagrodzić?" chciała wiedzieć, a jej zalotne nastawienie powróciło, wszystkie trzepoczące rzęsy i soczyste, lekko rozchylone usta.

"Jestem pewien, że możesz wymyślić sposób," powiedziałem, właśnie wtedy, gdy korytarz wypełnił się ludźmi. Dostawali swoje płaszcze, ostatni goście wychodzili. "Nie musisz wracać do pracy?"

"Tak," odpowiedziała, jej oczy przyklejone do moich. Jej źrenice były ogromne.

"Więc idź", powiedziałem, a ona potrząsnęła głową nie. "Będziesz miała kłopoty," dodałem.

Przez chwilę rozważała moje słowa, a potem w końcu odwróciła wzrok.

"Pewnie myślisz, że jestem jakąś..." zaczęła, a ja ją uciąłem.

"Wróć do mnie i wypłacz dla mnie kilka całkiem czarnych łez," powiedziałem. Jej oczy wróciły na podłogę, a ona wierciła się palcami. Nerwowo przygryzała dolną wargę.

"Masz chłopaka?" Zapytałem, a ona potrząsnęła głową nie.

"Rodzice czekają w górze?" Kolejne potrząśnięcie głową.

"Lubisz bardziej dziewczyny?" Uśmiechnęła się na to i znów potrząsnęła głową.

W korytarzu wciąż byli ludzie mielący się wokół, a ktoś wpadł na nią mocno, więc przyciągnąłem ją do siebie. Przesunęliśmy się za stojak z płaszczami, a ona splotła swoje palce z moimi. Rzuciłem jej zaskoczone spojrzenie, ale ona nadal na mnie nie patrzyła. Zamiast tego podniosła brzeg swojej czarnej ołówkowej spódnicy i wepchnęła moją rękę między swoje nogi.

Szukałem wilgoci jej majtek. Nie skomentowałem tego, co zrobiła, tylko przesunąłem palcami po jej przemoczonych wargach cipki. Była ogolona do gołej skóry. Gładka. I mokra jak cholera.

Nie wydała żadnego dźwięku, jej oczy skupiły się na podłodze, gdy wepchnęła mnie głębiej, poza materiał jej bielizny i do środka jej cipy. Nie sapała, nie miauczała, ani nie błagała. Była ciasna. Niewiarygodnie, niemożliwie ciasna. Po prostu wpychała mnie coraz głębiej i głębiej, aż moje palce napotkały opór. I wtedy zaczęła dyszeć.

Była dziewicą.

Próbowałem się odciągnąć, ale rzuciła się biodrami na moje palce, szlifując w dół na nich tak głęboko, jak mogła iść bez łamania jej cipki.

"Proszę", błagała. "Chcę tego. Naprawdę, naprawdę tego chcę, sir."

Śledziłem moje palce wzdłuż jej błony dziewiczej, pochylając się bliżej, aby szepnąć w muszli jej ucha.

"Chcesz, żebym to miała?" Zapytałem ją miękko, mój głos pobłażliwy. Przytaknęła, gasping ponownie, gdy rozciągnąłem jej nieotwartą cipkę wokół dwóch palców, jej wargi cipki otwarte i odsłaniając jej słodki clit. "Chcesz, aby moje palce złamały cię w?"

"Proszę", powiedziała z lekkim jękiem, jej ciało naciskając blisko mojego. "Chcę tego, tak. Proszę, proszę."

"Nie," powiedziałem jej, odciągając rękę.

Westchnęła, gdy umieściłem jej majtki z powrotem nad jej cipką. Przykleiły się do niej, mokre od jej soków i odsłaniające kształt jej cipki. Ściągnęłam jej spódnicę z powrotem w dół, a ona olśniła mnie, gdy podniosłam rękę do jej ust, rozmazując jej własny sok z cipy na całej powierzchni.

"Wyczyść je."

Jej rumieniec był uroczy, a ona odwróciła głowę na bok, zaprzeczając mojej prośbie. Mogłem być dżentelmenem, ale potem znowu, kiedy kiedykolwiek byłem dżentelmenem, gdy chodziło o pieprzenie?

I pried jej usta otwarte z moją drugą ręką, trzymając jej usta rozciągnięte szeroko jak wsunąłem moje sodden palce wewnątrz.

"Kurwa, wyliż je do czysta", syczałem, a ona to zrobiła. Jej język przeleciał między tymi pięknymi wargami, a ona lizała moje palce nieśmiało, smakując siebie i wydając mały jęk, gdy słodycz trafiła na jej język. "Dobra dziewczynka."

Złapała mnie wtedy za nadgarstek, a ja nie musiałem już trzymać jej otwartych ust. Ssała moje palce z wigorem, aż były mokre od jej plwociny. Wyjęłam je, a ona rzuciła mi potrzebujące spojrzenie.

"Nie zapytasz jak mam na imię?" zapytała gardłowym głosem, a ja uśmiechnąłem się do niej.

"Mam w dupie, jak masz na imię".

"A jakie jest twoje?" zapytała, jej oczy pijąc mnie w środku.

Puściłem ją, zapinając guziki mojej marynarki i podnosząc palce do ust. Pachniały jej.

Nie lubiłem dziewic. Nieładnie, w każdy możliwy sposób.

Była zbyt młoda, prawdopodobnie ledwo legalna, podczas gdy ja dopiero co skończyłem czterdzieści lat. Nie wyglądałem na to, ale przy dziewczynach w jej wieku na pewno to czułem.

Pewnie w ciągu kilku dni stałaby się potrzebującym maleństwem, uzależnionym ode mnie. A może nawet godzin.

Wyglądała na zadziorną, jakby chciała się kłócić bez powodu, tylko po to, żeby mnie zdenerwować, albo tylko dlatego, że, kurwa, może.

Wszystkie rzeczy, których nienawidziłem. Więc dlaczego, kurwa, brałem to pod uwagę?

"King," powiedziałem jej po prostu.

"Czy tak powinnam cię nazywać?" zatrzepotała rzęsami w moją stronę.

"Jak chcesz," powiedziałem jej. "Ale ostatecznie, Pet, będziesz nazywał mnie Mistrzem".




Rozdział 3 (1)

==========

Trzy

==========

Sapphire

Nic już nie miało znaczenia. Ani Veronica, ani stówa, ani Elliott pewnie plujący i syczący ogniem w kuchni. Obchodził mnie tylko King, stojący tuż przede mną, solidniejszy niż moja rzeczywistość. Chciałam z nim jechać. Chciałam dać mu wszystko.

Wiedziałam, że to co robię jest głupie, wiedziałam, że jestem głupia, a jednak nie mogłam się powstrzymać. Chciałam tego, chciałam go.

Wyszłam za nim z tej szatni ze spódnicą wędrującą na uda, twarzą zarumienioną od smaku własnych soków i zaciskającą się potrzebującą cipką. Wziął mnie mocno za rękę i wyprowadził stamtąd, nie oglądając się nawet przez ramię. Nie zdążyłam się z nikim pożegnać, ani zobaczyć rozwścieczonej twarzy Elliotta, gdy wychodziliśmy z galerii. Nie zdążyłam nawet zabrać ubrań ani mojego cholernego płaszcza, i zdałam sobie z tego sprawę dopiero wtedy, gdy byliśmy na zewnątrz i zadrżałam w chłodzie nocy.

"Zimno?" zapytał, ciągnąc mnie wzdłuż ulicy. Szedł wartko, a ja musiałam robić długie kroki, żeby nadążyć.

"Tak", przytaknąłem, zęby zaczęły mi szczękać. "Bardzo zimno... proszę pana".

Zatrzymał się na sekundę i zsunął marynarkę, nakładając ją na moje ramiona. Czułam się taka mała, kiedy mnie dotykał, jakbym była lalką, którą się bawił. Uwielbiałam to uczucie. I pragnęłam go więcej.

Spojrzałam w dół, gdy obciągnął na mnie marynarkę, nagle zbyt zdenerwowana, by odwzajemnić jego spojrzenie. Co ja, kurwa, robiłam? Był zupełnie obcy, a ja pozwalałam mu... dotykać mnie. I zabrać mnie z powrotem do jego mieszkania.

"Czy jesteś mordercą?" zapytałam go znienacka, a on się rozchmurzył.

"Nie," odpowiedział gładko. "Jestem człowiekiem, który wie, czego chce, Pet".

Znowu było to przezwisko. Sposób, w jaki odrzucił moje prawdziwe imię, jakby to nic nie znaczyło, ale zamiast tego czuł się dziwnie wyzwolony. Moje pretensjonalne imię zawsze było najbardziej unikalną rzeczą we mnie. Bez niego byłam po prostu nudną dziewczyną z sąsiedztwa. Ale jako Pet, nie czułam się nudna. Jako Pet, czułam się wyjątkowa.

Zastanawiałam się przez chwilę, czy nazwał tym imieniem jakieś inne kobiety, ale moje myśli rozpłynęły się w powietrzu, gdy samochód podjechał do krawężnika, a kierowca wysiadł, otwierając drzwi. Zrozumiałam, że to było przeznaczone dla nas, kiedy King wprowadził mnie do środka, jego dłoń mocno trzymała się mojej, kiedy prowadził mnie na moje miejsce.

Drzwi zamknęły się za nami i zostaliśmy sami w ciemności, odcięci od kierowcy czarną lustrzaną przegrodą. Samochód odjechał, a ja zastanawiałam się, czy kierowca nas widzi. I znowu zastanawiałam się, jak mogłam być tak głupia, żeby zaufać mężczyźnie, którego nie znałam, ale moje obawy obróciły się w pył, kiedy jego usta zatrzasnęły się na moich.

Nie całowałam się z wieloma facetami, a co dopiero z mężczyznami. I nigdy nie całowałam kogoś takiego jak King.

Nie pozwolił mi się odwzajemnić pocałunkiem. Pieprzył moje usta swoim językiem, wpychając go siłą między moje wargi i żądając każdej kropli mokrej wilgoci, która za nimi leżała. Jęknęłam wbrew jego wargom, a on pogłębił nasz pocałunek, sprawiając, że drżałam o jego twarde ciało.

Jego ręka powędrowała do mojego gardła, a palce owinęły się wokół mojej szyi. Ścisnął delikatnie i pociągnął mnie do tyłu. Mój oddech uderzył, gdy spojrzał na moją zarumienioną twarz i roześmiał się do niej. Jego kciuk pocierał kółka w zagłębieniu mojego gardła, delikatnie odcinając mi dopływ powietrza. Chciałam, żeby wziął go więcej, chciałam, żeby odebrał mi oddech.

Sprawił, że czułam się jakbym była niczym innym jak zestawem ciepłych dziurek, którymi może się rozkoszować. I sprawił, że cholernie mi się to podobało.

"Otwórz usta", powiedział mi, a ja posłusznie na instynkt, moje usta rozstają się w małym O. Jęknął na ten widok, a jego wolna ręka powędrowała do wybrzuszenia w jego spodniach. "Szerzej!"

Próbowałam, ale to nie wystarczyło. Jego ręka przeszła z twardości między nogami do moich ust i zmusił mnie do otwarcia, tak jak miał w szafie.

"Wystaw swój pieprzony język", powiedział, a ja to zrobiłem. Uwięził go między palcami i trzymał mnie tak otwartą, jakbym była jakąś tanią dziwką. I po raz kolejny, uwielbiam to.

"Więc jesteś dziewicą", mruknął do mnie. Dałam mu niewygodne spojrzenie, rozciągnięte dla jego przyjemności i niezdolne do powiedzenia słowa. "Kiwnij lub potrząśnij głową, gdy o coś pytam. Zrozumiano, Pet?"

Przytaknąłem.

"Czy ssałeś koguta wcześniej?"

Potrząsnąłem głową. W samochodzie było ciemno, latarnie uliczne przejeżdżały tylko słabym blaskiem przez przyciemniane szyby, ale byłam zdesperowana, aby zobaczyć go więcej. Wszystko, co mogłam zrobić z jego kutasa to twardy zarys na tle jego nogi. Nie żebym miała z czym go porównać.

"Zwalił kogoś z nóg?"

Znowu potrząsnąłem głową.

"Czy dotykałeś się wcześniej?"

Odwróciłam wzrok. Przesunął rękę z mojego gardła i mocno uderzył mnie w policzek. Wpatrywałam się w niego w szoku, gdy mój policzek płonął od uderzenia. "Przytaknij lub potrząśnij głową. Nie bądź głupią małą suką".

Przytaknęłam, łzy płonące za moimi oczami.

Powinienem był wysiąść z samochodu właśnie wtedy i tam, ale byłem zbyt potrzebujący, zbyt kurewsko mokry, aby wykonać ruch.

"Ever made yourself come?"

Jego głos był niski i żwirowy, a ja potrząsnąłem głową nie. To sprawiło, że chichotał.

"Nie wiesz jak to zrobić, prawda?"

Potrząsnąłem głową nie.

"To dlatego kurwa nienawidzę dziewic," mruknął do siebie, a ja zarumieniłem się tak zawzięcie, że czułem ciepło w moich policzkach.

Puścił mój język, a ja jęknęłam, moja szczęka bolała od bycia zmuszoną do otwarcia. King sięgnął po moją spódnicę, podsunął ją na uda, po czym złapał mnie za tyłek i wciągnął na swoje kolana z rozłożonymi nogami. Jego kutas naciskał na mój brzuch, tak cholernie twardy i tak duży, że podniosłam rękę do ust w zaskoczeniu. Nie wspomniał o moim szoku ani nie uznał go w żaden sposób.

"Ile masz lat?" zapytał, jego palce powłóczące linią w dół mojego ramienia i pozostawiające gęsią skórkę w ich śladzie.

"Osiemnaście," odpowiedziałam małym głosem, próbując zebrać trochę odwagi. Nie wiedziałem, jak zareaguje na pytanie, ale był tylko jeden sposób, aby się dowiedzieć. "Ile ty masz lat?"

"Czterdzieści." Odchylił mój podbródek do tyłu, łapiąc mnie za szyję tuż pod nią i obrócił moją głowę w bok, jakby mnie, kurwa, badał. "Wyglądasz młodziej."




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Posłuchajcie Mistrza"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści