Miłość to milion małych obietnic.

Rozdział pierwszy

ROZDZIAŁ JEDEN

Terytorium Arizony, lato 1907 roku

Winę za początek całej sprawy zrzucam na Jane Austen. Z miejsca, w którym siedziałam tego ranka na grzbiecie konia, jedynego miejsca, gdzie mogłam widzieć cokolwiek wyraźnie, wszystko się zmieniło, gdy tylko moja kwakierska mama znalazła Dumę i Uprzedzenie pod moją poduszką. Pa został wychowany na grzbiecie konia i uważał czytanie za coś, co robią tylko dziewczynki. Żadne z nich nigdy wcześniej nie czytało czegoś takiego jak Austen.

Zostałam przyjęta do Wheaton College bez postawienia stopy w budynku szkolnym. Moja ciotka Sarah Elliot miała dużą kolekcję książek, które wyłożyły każdą ostatnią ścianę, od podłogi do sufitu, w jej domu na ranczu. Pewnego dnia zeszłej jesieni, po przeczytaniu prawie każdej książki, szukałam czegoś nowego i odkryłam prawie ukrytą sekcję powieści na wysokiej półce. Tytuły, Sense and Sensibility oraz Pride and Prejudice, brzmiały jak eseje na temat zasad cnoty i zasłużonego życia. Cóż, nie były.

Moja siostra Esther i ja czytałyśmy sobie te powieści szeptem do późnej nocy. Książki Jane Austen z pewnością sprawiały, że marzyłyśmy o znalezieniu przystojnego mężczyzny, który uczyniłby nasze życie dobrym i bogatym, ale to było Terytorium Arizony. Większość dwunożnych łobuzów, z którymi nie byłyśmy spokrewnione, to kowboje i włóczędzy, więc nigdy nie patrzyłam na żadnego z nich, by uczynić moje życie innym niż było. Rzecz w tym, że nie lubiłem ani bohaterów, ani historii. Tak jak w wielu innych rzeczach, które czytałem, ludzie byli bardziej zaplątani w ślub i zauroczeni jakimś kochankiem lub inną osobą niż w brak deszczu lub koszt nowego siodła. Nigdy nie robili nic wartościowego poza ubieraniem się w wytworne stroje i chodzeniem na tańce, ale dzięki temu mieliśmy co robić w letnią noc, kiedy słońce zachodziło dopiero po dziesiątej. Najbardziej lubiłem prawdziwe historie o ludziach, którzy robili rzeczy, które miały znaczenie. Wynalazki i odkrycia, to właśnie mnie interesowało.

Nawet wczesnym rankiem czułem w powietrzu zapach deszczu. Komary próbowały zrobić śniadanie z mojej szyi, więc podciągnęłam chustkę. W paczkach miałam miejską maskę, ale na razie nosiłam to, co mi pasowało, nowy kapelusz Stetsona i rozciętą spódnicę jeździecką.

Kiedy Esther czytała na głos, aż zasnęła z książką na piersi, leżałam w łóżku i życzyłam sobie, żeby moje życie było czymś więcej niż tylko romansem. Chciałam rysować ludzi i zwierzęta i miałam szkicownik, w którym nie było ani centymetra kwadratowego bez obrazka.

Szkoda, że nie udało mi się pójść do szkoły, tak jak moi bracia, bo kosztowało mnie to pogardę mamy w taki sposób, że czułem się, jakby nienawidziła mnie na zawsze. Wybrała mi kolegę, a ja go również opuszczałem.

Rozłożeni na podłodze w salonie cioci Sary, moje rodzeństwo i ja uczyliśmy się jedynej nauki, jaką kiedykolwiek otrzymaliśmy z tej biblioteki, a obejmowała ona astronomię i hodowlę zwierząt, aż po skórowanie węża i zebry na afrykańskim veldt. Dzięki tej edukacji mój brat Joshua dostał się do szkoły medycznej. Córka cioci Sarah, April, wyszła za mąż młodo i mieszka w Tucson, a jej dwaj chłopcy poszli na Uniwersytet Arizony studiować geologię, ale porzucili ją po roku z powodu "braku skłonności". Mój brat Clover chodził do szkoły przez dwa lata i nastawił się na utrzymanie farmy pekanów Pa. Mój brat Joshua wyjechał na studia medyczne do Chicago. Oprócz Esther mam starsze siostry bliźniaczki, Rachel i Rebeccah. Rebeccah lubi przycinać róże i szczepić łodygi. Brzmi to nietypowo, ale na Terytorium rośnie prawie wszystko, co ma kolce, więc pielęgnuje swoje kwiaty i studiuje botanikę. Rachel haftuje. Nienawidzę tego, a nici plączą mi się w rękach. Dajcie mi grzbiet konia biegnącego piekielnie szybko, a mogę wbić słup nożem lub kulą, albo jednym, albo drugim.

Byłam najmłodszą dziewczynką; zawsze opiekunką Ezry i Zachary'ego, moich dwóch małych braci, najbardziej zgniłych i śmierdzących małych ropuch, jakie kiedykolwiek żyły. Przez całe moje błogosławione życie słyszałam: "Mary Pearl, zabierz chłopców z cukiernicy. Mary Pearl, zmień pieluchę Zachary'emu. Mary Pearl, uważaj, żeby chłopcy nie wpadli do studni".

Chciałam wynosić się do czegoś więcej. Niedługo skończę siedemnaście lat i był to najwyższy czas.

Często czułam się tak podekscytowana na myśl o wyjeździe do szkoły, że ledwo mogłam to znieść. Wtedy przejmowały mnie dreszcze, jakbym zgłosiła się na ochotnika do przejścia nago ulicą Meyer w samo południe. Pomyślałem o mamie, która uciekła, by poślubić tatę podczas ich podróży z Teksasu, kiedy był tylko chłopcem z sąsiedniego wagonu. Odparli Komanczów podczas tej podróży, ale jej matka została zabita. To właśnie podczas tej podróży mama odłożyła na bok niektóre ze swoich kwakierskich przekonań i zbliżyła się do cioci Sary. Ciocia Sarah zawsze nosiła w kieszeni załadowany karabin i pistolet. Powiedziano mi, ale nie pamiętam, że ona też ich używała. Ma taki wyraz twarzy, który zauważają nawet obcy ludzie i nie zadają jej pytań. Nigdy.

Moja mama nigdy nie strzelała z broni, ale powiedziała mi kiedyś, że jest gotowa to zrobić, żeby uratować swoje dzieci. To były czasy, kiedy nasze rodziny oddawały życie za siebie nawzajem. Tak wiele się zmieniło. Matka mojej przyjaciółki Elsy Maldonado zmarła. Po tym wydarzeniu, Elsa spędzała wiele dni w naszym domu. Jej tata próbował poderwać ciotkę Sarę, ale kiedy go odrzuciła, zraził się do całej rodziny. Elsa kochała chłopaka Sary, Charliego, a my, dziewczyny, uważałyśmy, że świetnie by do siebie pasowali. Złamało jej serce to, jak jej tata mówił o Charliem po tym wydarzeniu.

Roadrunner skitrał przed nami, potrząsając chudą jaszczurką, biegnącą obok na brzegu drogi przez dobre ćwierć mili. Sierpniowe słońce przypiekało mi plecy, a Duende, mój koń, tańczył i podskakiwał wysoko na kopytach. Brody Cooperand też z nami jechał, bo Clover jechała ze mną pociągiem, a więc mógł prowadzić wóz do domu, gdy moje siostry skończyły zakupy w mieście. Był też jednym z pracowników domu cioci Sary i pomyślałam, że może być słodki dla Rebeki. Zeszliśmy na dół drogi i odkryliśmy, że letnie deszcze sprawiły, że rzeka płynie, więc odpoczęliśmy trochę na błotnistym brzegu i pozwoliliśmy wszystkim zwierzętom pić, podczas gdy Goździk i Rebeka przygotowały piknikowy lunch.

Kiedy rano przygotowywaliśmy się do wyjazdu, mama płakała w bujaku na ganku, a kiedy machnęłam ręką, wstała i weszła do domu. Wiedziałam, że tata tam był i chociaż niekoniecznie brał stronę w tym sporze, pozwolił mi jechać i wypisał czeki na moje czesne i wyżywienie mojego konia, żartując, że lepiej, żeby ten koń też miał dobre oceny, bo zostanie wysłany do college'u. Kiedy mama się nad tym rozczulała, powiedział: "Cóż, musi mieć transport".

Doszedłem do wniosku, że Ma jest tak naprawdę bardziej zdenerwowana na Esther niż na mnie.




Rozdział drugi (1)

ROZDZIAŁ DRUGI

Esther była starsza ode mnie i przez całe życie dzieliłyśmy sypialnię na piętrze nad kuchenną spiżarnią. Wiele razy Elsa, Esther i ja koczowałyśmy na podłodze i czytałyśmy sobie na głos, próbując odgrywać, jak bardzo wymyślne i często głupie były te dziewczyny z książek. Pewnego dnia zeszłej jesieni Esther zostawiła Dumę i Uprzedzenie na moim łóżku, a ja nie mogłam znaleźć tej książki przez trzy dni, po czym mama kazała mi ją zwrócić ciotce, nieczytaną. Nie miałam odwagi przyznać się mamie, że Esther i ja czytałyśmy ją po raz czwarty. Znałyśmy każdą linijkę na pamięć i chociaż byłam gotowa wyciągnąć Makbeta dla odmiany, Esther była tak zakochana w Elizabeth Bennet, jakby była jej najlepszą przyjaciółką. Postanowiłam zrobić lepszą robotę w ukrywaniu Austen.

To właśnie podczas zebrania bydła u cioci Sarah zeszłego lata zaczęłyśmy znajdować na parapecie miłosne notatki. Mama uważała, że zostały one tam umieszczone przez jakiegoś dwulicowego dryblasa pomagającego przy zbieraniu. Esther i ja dzieliłyśmy wiele nocy, chichocząc pod kołdrą i rozmawiając o tym, jaki facet pisał do nas wiersze i dla której z nas te notatki były przeznaczone. Mówiła, że to na pewno ja, ale w jej oczach widziałem, że chciałaby, aby płatki róż i wstążki do włosów były przeznaczone dla niej. W końcu od jednej z rąk dowiedzieliśmy się, że ten Romeo ma na imię Polinar Bienvenidos. Pewnego dnia, żeby się uśmiechnęła, powiedziałem Esther, że mam nadzieję, że jego miłosne notatki są dla niej, ale ona od razu wiedziała, że kłamię. Nigdy wcześniej nie czułem się tak głupio z powodu kowboja i powiedziałem jej, że jest mi przykro, ale miałem dziwne uczucie oszołomienia za każdym razem, gdy znajdowaliśmy kolejną wstążkę.

Pewnej nocy Esther wymknęła się przez okno, zostawiając list na poduszce. Papa był wściekły, ale nieźle trzymał się w ryzach i był zdania, że należy dać sobie spokój, skoro w liście Estery było napisane, że pobiorą się, gdy dotrą do Benson. Mama była wściekła.

Kilka dni później szeryf wytropił szaloną wodną czarownicę, która przyznała się, że zamordowała ich oboje dla jedynego dobytku Polinar, białego muła. Biblia Esther wciąż znajdowała się w plecaku przy siodle. Ich ciała zostały pochowane w płytkim grobie pod drzewem mezquitowym. To było bardziej podobne do tragedii Szekspira niż ktokolwiek z nas mógłby znieść.

Wszyscy przeżywaliśmy żałobę, ale mama prawie umarła z żalu.

Niedługo potem odwiedziliśmy dom mojego wuja w Tucson. Siedziałam i rysowałam obrazki na frontowym ganku, podczas gdy wujek Harland oprowadzał Rachel i Rebeccah po domu. Im dłużej tam siedziałam, tym bardziej słyszałam dźwięki miasta, domu i ludzi w nim mieszkających. Wtuliłam się w kołdrę na ganku i wyobraziłam sobie, że wsiąkam w to miejsce. To był inny rodzaj spokoju niż ten, który mieliśmy na farmie. Pracowitość, która wydawała się żywa. Mogłam sobie wyobrazić siebie mieszkającą w mieście. Może mieć pracownię artystyczną. Moi bracia bawili się ze swoimi kuzynami i planowali zejście do rzeki Santa Cruz. Po raz pierwszy, nie musiałem iść z nimi. Nie wzięli kijów wędkarskich, po prostu poszli sobie, nie przejmując się niczym. Było zimno, ale oni nawet nie mieli na sobie butów. Chłopcy mieli tak łatwo. Nikt nie musiał ich pilnować, kiedy chcieli coś zrobić. "Hej," krzyknąłem. "Pójdę z tobą!" Zaczęli biec.

Siedziałem tam z nowym szkicownikiem na kolanach i czterema nowymi ołówkami przed sobą. Ostrzyłem je moim nożem do skór. Pracowałem powoli, aż mogłem założyć ładny punkt bez łamania ołowiu.

Zostaliśmy tam dwa tygodnie, zanim mój mały kuzyn dostał gorączki. Wkrótce wszyscy się zaraziliśmy, mama, tata i ciocia Sarah też. Pamiętam, jak tata zaniósł mnie do kuchni. Pamiętam lekarza, który patrzył na mnie i kręcił głową. Godziny ciągnęły się razem z gorączką, a ja zaczęłam wierzyć, że umrę, że to tylko kwestia czasu.

Pewnego dnia - albo nocy, nie potrafię powiedzieć - ciocia Sarah i mama przyszły do mnie z kopertą i jakimiś papierami. "Zobacz, tutaj, Mary Pearl", powiedziała mama. "Sarah znalazła to ogłoszenie w gazecie, że chcą, aby dziewczyny poszły do college'u na wschodzie. W miejscu zwanym Wheaton College. Wysłała twoje zdjęcie, które narysowałaś z frontowego ganku, i napisali, żebyś przyjechała. Proszę, wyzdrowiej, kochanie, i możesz iść do szkoły i studiować sztukę. Cena jest obniżona dla dziewcząt. Czy nie wyzdrowiejesz teraz?" Potem czekała chwilę, aż otworzę oczy, i wydała mi najsurowszy rozkaz, jaki kiedykolwiek słyszałam od mamy: "Dam ci wszystko, ale nie umieraj, dziewczyno!". Potem odeszła.

Pamiętam, że obudziłam się później, trzymając kopertę przy piersi i patrząc na nią, jakby to był sen. Szkoła artystyczna. Pozwoliłem, żeby to przez chwilę dotarło do mnie. To było prawdziwe. Zostało tylko sześć miesięcy. Trzymałem kopertę na kolanach jak dziecko, marząc o rzeczach, których się nauczę. Najpierw napisałam list do mojej starej przyjaciółki Elsy Maldonado, która mieszkała teraz w klasztorze w Tucson. Nie wiedziałam, czy dostanie mój list, ale dorastałyśmy razem i chciałam, żeby wiedziała, że wyjeżdżam.

Jadąc do domu pod kocem w bryczce zamiast na koniu, długo myślałam o tym, o co chodzi w tym całym dorastaniu. Moje siostry, Elsa i ja byłyśmy takie szczęśliwe, tak łatwo cieszyłyśmy się na wiosnę, nowe ubrania czy dobrą parę rękawiczek. Teraz nagle zostałyśmy "zamężne" i wydawało się, że świat stracił nad nami kontrolę. Jakbyśmy stały się paczkami zamiast osobami. My, dziewczęta, byłyśmy tylko rzeczami, które trzeba było przykuć do ziemi i obnosić się z nimi, tak jakby cała rodzina bała się, że się wygłupimy, a nie, że wyrośniemy na młode damy, które mogą mieć własne zdanie. Na samą myśl o tym robi mi się gorąco.

Wiosna przyszła pod koniec lutego, a w drugim tygodniu marca wzgórza były pokryte kwiatami szałwii i penstemonów w czerwonych i purpurowych mieczach, a nad wszystkim leżał dywan złotopomarańczowych maków. To była piękna pora roku - jeszcze trochę chłodna i wręcz chłodna w nocy, ale dobry czas na otwarcie okien i głębokie sprzątanie domu. Kiedy była tu Rachel, wszystkie siostry na to narzekały, ale teraz, kiedy opiekowała się dziećmi wujka Harlanda i zostałyśmy tylko Rebeccah i ja, pomagałyśmy sobie nawzajem i śpiewałyśmy podczas pracy. Jedynym momentem, kiedy mama na mnie marudziła, było powiedzenie mi, żebym odpoczęła z powodu mojej choroby sprzed kilku tygodni. Czułam się tak dobrze i szczęśliwie, że chciałam, aby te dni wiosennych porządków trwały i trwały.




Rozdział drugi (2)

Pewnej nocy zapukałem do drzwi sypialni Rebeccah. Spod dna wydobyło się światło. "Obudziłeś się?" szepnąłem.

"Wejdź," zawołała. "Co robisz na górze o tej godzinie?".

"Przyszłam jeszcze raz poprosić cię, żebyś poszła ze mną na studia. Tobie też by się to podobało. Poza tym, nigdy nie wyjeżdżałam nigdzie poza miasto."

Uśmiechnęła się i wyglądała tak bardzo jak Ma. "Panna Jane Austen wierzy, że dziewczyna powinna szukać sposobów na dalsze osiągnięcia w życiu. To jest szansa dla ciebie, aby nauczyć się nowych rzeczy."

"Cóż, chodź więc. Proszę?"

"Myślę, że jestem skazana na bycie starą panną. Ja naprawdę nie chcę iść, kochanie. Ale ty jesteś bardziej żądna przygód. Jesteś odważna."

Westchnęłam. Nie czułam się odważna. "Reckon I've been told too many times to be afraid lately. Zbyt wielu ludzi wokół, którzy nie należą do tego Terytorium."

"Znajdziesz tam przyjaciół w Illinois. To prawdziwy stan, a nie tylko terytorium. Mają więcej prawa i porządku. Prawdopodobnie większość dziewczyn nie posiada nawet pistoletu".

"To niedorzeczne."

"Mary Pearl, one ubierają się jak na zdjęciach w "Godey's Lady's Book"."

"Nie ma miejsca na pas z bronią ani na pochwę na tym stroju".

"Nie."

Niewiele dni później mieliśmy gościa. Mężczyzna i jego dorosły syn zeszli na dół drogi, szukając miejsca dla cioci Sary. Wieźli wóz, a w nim trumnę.

Okazało się, że zawierała szczątki mojego wuja Earnesta, przywiezione kilka lat temu z miejsca, gdzie został pochowany po wojnie na Kubie. Ci ludzie to byli Hannowie. Mówili, że szukają miejsca, gdzie mogliby się osiedlić. Tylko ten młodszy chciał mieszkać w mieście. Zmęczył mnie, obserwując jak kojot obserwuje królika, gotowy do skoku w każdej chwili. Był grzeczny i w ogóle, i dość ładny, ale był starszy od mojego najstarszego brata Clovera, a ja byłam zbyt zajęta planowaniem garderoby na studia, żeby z nim zadzierać. Pomyślałam o młodszej Hannie jako o kimś, kto mógłby zainteresować się Rebeccah, i kiedy trzymałyśmy mały pochówek wujka Earnesta, przylgnęłam do ramienia siostry za każdym razem, kiedy się zbliżał, i upewniłam się, że mój nóż do skórowania jest na moim bucie w każdej ostatniej sekundzie.

Po kilku tygodniach przyszła ciocia Sarah i powiedziała, że pan Hanna senior i ona chcą się przejechać bryczką, a pan Hanna junior, Aubrey, jak mu było na imię, życzył sobie, żebym im towarzyszyła, bo dwie młodsze z nas będą ich przyzwoitkami. Mama przyciągnęła mnie ze stodoły i powiedziała, żebym się umył, bo mam rozmówcę. Pa wyłączył maszynę do walcowania i posadził Ezrę tam, gdzie ja stałam przy stole sortowniczym.

Ten facet, obok którego miałam siedzieć, był świetnie ubrany i przystojny w miejski sposób. Myślę, że mama i tata zaufali cioci Sarah, powierzając jej swoje życie i życie nas wszystkich, a może sprawy potoczyłyby się inaczej, ale skoro mnie o to poproszono, oczyściłam twarz i ręce, a fartuch roboczy zawiesiłam na gwoździu na ganku.

Wyruszyliśmy z piknikiem, który zrobiła ciocia Sarah, i pojechaliśmy jej czteroosobowym buggy w dół przez wzgórza do ładnej okolicy, skąd widać było daleko i szeroko pustynię. Aubrey Hanna, siedzący obok mnie, powiedział: "Zazwyczaj to młodzi ludzie dostają przyzwoitkę" i uśmiechnął się z prawdziwym i przyjemnym wyrazem twarzy. Podobały mi się jego marmurowo białe zęby i jasne oczy.

"Tak słyszałam", odpowiedziałam.

"Czy jest ci zimno? Usiądź bliżej mnie, a ja przykryję nas tym kocem."

Przysunęłam się bliżej, ale zaraz potem poczuł się zbyt blisko. Zbyt blisko całego siebie, jakby urósł dwa razy większy niż był.

Pan Hanna zatrzymał bryczkę, po czym on i ciocia Sarah wysiedli, by rozprostować nogi, idąc pod górę. Przesunęłam się z powrotem tam, gdzie byłam, ale to miejsce zostało nagle zajęte przez jego wielkie ramię. Potem, po tym jak siedziałam cicho przez kilka minut, nie wydawało się to takie dziwne, gdy to ramię okrążyło mnie. To było miłe. Pocieszające. Wypuściłem głęboki oddech, którego nie wiedziałem, że trzymałem w środku, a kiedy to zrobiłem, Aubrey wziął moją rękę w swoją.

"Przypuszczam, że jesteś wypowiedziana," powiedział miękko, jego oczy wyszkolone na coś w oddali.

"Ja? Nie. Nie ma tu żadnych facetów, o których można by mówić, poza moimi braćmi i kuzynami."

Nadal wpatrywał się w dal, a ja skorzystałem z okazji, by przyjrzeć się jego rysom z bliska. Miał inne włosy niż kiedykolwiek widziałem i pachniał wytworną i wykrochmaloną bielizną. Następnie zapytał mnie, czy kiedykolwiek całowałem się z kimś, oczywiście powiedziałem mu, że nie, z wyjątkiem moich braci i ojca. Zapytał, czy nie wiem, o co mu chodzi, a ja powiedziałam, że tak, i tak też zrobił. Pocałował mnie, to znaczy. Obrócił mnie twarzą do siebie z ramieniem owiniętym wokół moich ramion i położył swoje usta na moich.

"Wytnij to", powiedziałem.

"Jesteś najpiękniejszą dziewczyną, na jaką kiedykolwiek spojrzałem, Mary Pearl". Przyciągnął mnie bliżej i zrobił to ponownie, smooching jak moja twarz była kawałek ciepłego ciasta właśnie z piekarnika.

"Teraz, Aubrey Hanna," powiedziałam, "wiesz, że moja mama nie pozwala na nic poza rozmową, zanim się zaręczymy." Miałam na myśli moje siostry i mnie, a nie jego i mnie.

"Wtedy jesteśmy", powiedział. "Jesteśmy zaręczeni. Powiedz, że będziesz moja. Wyjdź za mnie. To uczyni mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. I możesz nauczyć się wychodzić w społeczeństwie, i mieszkać w pięknym domu. Otwieram praktykę prawniczą w Tucson. Będę miał pewność, że nosisz wszystko co najlepsze i wiesz jak mieć odpowiednie maniery i wszystko. Będziemy mieli dobry adres w Tucson. Mnóstwo dzieci. Będziesz żoną gubernatora zanim się zestarzejesz. Wyjdź za mnie."

"Och, Aubrey, szczerze? Chcesz się ze mną ożenić?" Serce zagrzmiało mi w żebrach, a gardło zrobiło się suche jak pył. W tej sekundzie mogłam zobaczyć w oku umysłu moją matkę i siostry, radośnie trzymające ramiona pełne prezentów dla mnie, najmłodszej córki, dobrze zamężnej z tym przystojnym i bogatym prawnikiem, który wkrótce zostanie gubernatorem. Zostanę doceniona za wytworny ubiór i maniery, a nie tylko za umiejętność znakowania cieląt i wiązania sznurków. To było tak zaskakujące, że poczułam się, jakbym też potrzebowała spaceru. Żałowałam, że nie wzięłam ze sobą konia. Pierwszą rzeczą, gdy wróciliśmy do domu, była długa przejażdżka. "Nie wiem, dlaczego chcesz się ze mną ożenić. Nawet mnie nie znasz."




Rozdział drugi (3)

"Wiem wystarczająco dużo. Pochodzisz z dobrej rodziny, pracowitych ludzi z dużą ilością ziemi. Twoja uroda sprawia, że mężczyźni mdleją. Jesteś łagodna i uprzejma. Idealny wiek. Nie ma kobiety na ziemi, której pragnąłbym bardziej."

"Idę do szkoły artystycznej. College. Na wschodzie."

"Pocałuj mnie."

Nie zamierzam twierdzić, że byłem pewien, że lubiłem go całować, ale na pewno nigdy nie znałem tego dziwnego poruszenia, które spowodowało. Prawie poczułam ulgę, gdy puścił mnie i jakby osiadł z powrotem na miejscu, mówiąc: "Nadchodzą zaloty". Roześmiał się i poczułem w tym momencie, że dźwięk jego śmiechu był dla mnie muzyką. Nigdy nie spodziewałem się, że taki będzie wynik zwykłej przejażdżki bryczką. Czułam, że brakuje mi tchu, jakbym znowu miała ague.

Nie mogłam patrzeć na ciotkę i pana Hannę, ale na szczęście dla mnie, oni mieli oczy tylko dla siebie. Pierwszą rzeczą, jaką zrobiła Aubrey, było podniesienie ręki i powiedzenie: "My też myślimy o ślubie, ludzie. Panna Mary Pearl powiedziała, że mnie weźmie."

"Cóż," powiedziałam, "Powiedziałam, że mama chciałaby, abyśmy byli zaręczeni przed..."

Pan Hanna uśmiechnął się przez ramię do syna i mnie, i powiedział: "Może to my powinniśmy być przyzwoitkami, co, Sarah?".

To była szczęśliwa jazda do domu. Ciocia Sarah i pan Hanna planowali się pobrać. Aubrey i ja planowaliśmy się pobrać. Kazałam im obiecać, że pozwolą mi powiedzieć rodzicom i nie będą robić zamieszania, dopóki tego nie zrobię. Cała trójka niechętnie się zgodziła i po raz pierwszy w życiu poczułam, że ciocia Sarah i ja jesteśmy dziewczynkami, a nie że to ona jest starsza.

Kilka dni później pojechałam Duende po pocztę z Marsh Station. Ezra siedział z tyłu, a my oboje byliśmy na gołym grzbiecie. Z nami dwoma na miejscu trudno było wyważyć skrzynię zaadresowaną do Ma z Park Seed Company. Ma była połaskotana na kawałki i gdy tylko złamaliśmy skrzynię, kazała Ezrze, Zacharemu i mnie zacząć kopać ziemię wokół frontowego ganku. Dla mnie wyglądało to jak skrzynia z cebulą. Mama nadzorowała nasze kopanie i kazała nam zbierać najstarszy nawóz z kupek i wrzucać go do gleby. Kiedy pracowaliśmy, śpiewaliśmy. I wtedy następowała przerwa między piosenkami, podczas gdy mama myślała o kolejnej, a ja mówiłam wesoło: "Mamo? Aubrey Hanna poprosił mnie o rękę".

Wpatrywała się we mnie, jakbym jej powiedział, że tańczyłem na dachu, po czym jej twarz pękła w wielki grymas. "Czy tak jest?"

"Tak", powiedziałem. "Powiedziałam mu, że chodzę do szkoły, a i tak jestem za młoda na małżeństwo".

"No cóż, nie, nie jesteś. Mnóstwo dziewcząt wychodzi za mąż w wieku siedemnastu lat".

"Będę miała dziewiętnaście lat, kiedy wrócę ze szkoły. Zawsze wyobrażałam sobie, że wyjdę za mąż w wieku dziewiętnastu lat".

Wręczyła mi garść cebulek i powiedziała: "Włóż jedną z nich do każdego dołka. Pięć cali głębokości. Kiedy cię zapytał?"

"Kilka dni wstecz. Myślałam o tym".

"Chyba nie zamierzasz mu odmówić, prawda?"

"Jak wyglądają te kwiaty? Liczę, że w szkole plastycznej mogę nauczyć się rysować wszystkie rodzaje kwiatów".

"Ale jesteś zaręczona. Oblubienica. Nie możesz teraz opuścić domu. To moje ostatnie słowo".

"Ależ, mamo, nie jestem inny niż byłem dziesięć minut temu, zanim ci powiedziałem. Powiedziałaś mi, że mogę iść do szkoły. Czy nie porozmawiamy o tym z Pa?" zapytałam. "Planowałam wyjechać do szkoły. Powiedziałam o tym Aubreyowi. Że to zostało ustalone."

Ale zaraz potem podjechała ciocia Sarah w swoim buggy z siedzącą obok niej Babcią. Pierwsze, co powiedziała Ma, to "Mary Pearl wyjdzie za Aubreya Hanna. Nie pojedzie do Illinois. Czy to nie dobra wiadomość?".

Ciotka wyglądała na zaskoczoną i rzuciła mi spojrzenie, którego nie potrafiłam rozgryźć. "Żadnej szkoły artystycznej? Myślałam, że masz na nią serce".

Mama powiedziała: "Sadzę żonkile. Zamówiłam pięć tuzinów."

"Wiesz, że javelina je zje", powiedziała ciocia Sarah.

Twarz Ma zaczerwieniła się. "Wiosna powinna być w maju, a nie w lutym. Kwiaty kwitną na wiosnę. Tutaj jest marzec i każdej nocy przez ostatnie sześć miesięcy było mi tak gorąco, że nigdy nie udało mi się zasnąć".

"Savannah," powiedziała łagodnie Sarah, "Mary Pearl chce iść na studia. Widzę to w jej twarzy".

Ma prawie krzyknęła, "Ona nie idzie na studia. Wychodzi za mąż. Wy, dzieci, zakopcie te żarówki dokładnie tam, gdzie wam powiedziałam".

"Mamo," jęczał Zachary.

Ciotka Sarah powiedziała coś jeszcze, a mama się zbeształa i zanim się obejrzeliśmy, mama obwiniała ciotkę Sarah o to, że zrobiła ze mnie bezczelną dziwkę. Ja, stojąca tam w sukience z długimi rękawami, która kiedyś należała do Rachel, w znoszonych butach roboczych mojego brata i w poszarpanej, starej czapce przeciwsłonecznej, nie byłam raczej obrazem upadłej kobiety, chyba że ktoś miał na myśli, że wpadła do szybu kopalnianego. Rzadko kiedy słyszałam od mamy słowo na wyrost, z wyjątkiem skarcenia nas, dzieci, za jakieś bzdury, i to nie było w jej stylu, żeby się tak mocno denerwować, ale ona wbiła się w moją ciotkę bez litości, aż wszyscy gapiliśmy się na nią, jakby straciła rozum.

Babcia walnęła laską w bok wozu i powiedziała: "Dziewczynki przestańcie się kłócić, a Mary Pearl wejdźcie do tego wozu. Przyszłam po Mary Pearl, żeby spisała moje słowa. Mam na myśli spisanie moich wspomnień. Mem-wars, mówisz o nich."

"Nie ruszaj się, dopóki nie skończysz sadzić moich cebulek" - powiedziała Ma.

Babcia tylko uśmiechnęła się do niej i powiedziała: "Może być, że przechodzisz zmianę, kochanie" i skinęła głową, jakby właśnie ogłosiła odpowiedź na problemy Ma. "Weź trochę toniku z opuncji".

Ma przyłożyła fartuch do twarzy i zawołała, jakby ją użądlono, i pobiegła po schodach ganku do drzwi. Tam odwróciła się do mnie i powiedziała: "Mary Pearl Prine, nie opuścisz domu i nigdy więcej nie postawisz stopy w domu Sary".

Wtedy ja też już płakałam, a twarz cioci Sarah wyglądała tak, jakby powstrzymywała burzę. Tylko babcia uśmiechnęła się i powiedziała: "To jest zmiana, na pewno. Ty, Mary Pearl, przyjdziesz jutro". Mama zatrzasnęła drzwi. Babcia kontynuowała: "Jestem matriarchą tej rodziny i nabrałam skłonności do spisania moich wspomnień i opowiem je tobie, a ty będziesz mogła napisać każde słowo przed moją śmiercią. Zaczynając od jutra".

Kiedy odjechali, pobiegłam do stodoły, gdzie Pa i Clover układali burlapowe worki z łupinami pekanów. Brązowy pył wisiał w powietrzu jak mgła i musiałem wołać, żeby ich znaleźć. Czułam, że muszę opowiedzieć swoją stronę rozmowy, zanim Ma zdoła go przekonać, by zmusił mnie do ślubu. Opowiedziałam im wszystko, co się właśnie wydarzyło. Opowiedziałem im też o tym, że mama miała konwulsje. W końcu zapytałam: "Co mam zrobić, tato? Na pewno chciałam iść do szkoły. Czy mężczyzna nie poczekałby kilka miesięcy, żebym mogła spróbować?".




Rozdział drugi (4)

Pa pochylił głowę, jak to robi, kiedy myśli. "Gdyby cię kochał, czekałby na ciebie czternaście lat. Pójdę porozmawiać z twoją mamą. Prawdopodobnie zbyt ciężko pracowała. To uciążliwe, gorące źródło."

Zostałem tam z moim bratem Cloverem, który, o ile pamiętam, nigdy nie rzucił mi więcej niż przelotne spojrzenie. Powiedział: "Nie zanosi się na to, żeby w najbliższym czasie pojawił się tu inny facet".

"Więc uważasz, że powinnam od razu wyjść za mąż i zostać w domu?"

"Nie, jesteś tylko dzieckiem. Zastanawiam się, dlaczego zapytał cię o to, zaledwie kilka godzin wcześniej zawarł z tobą znajomość".

"Czy to zbyt wcześnie? Mama wielokrotnie powtarzała mi, że wystarczyło, że ona i Pa spojrzeli na siebie i od tego momentu byli zaprzysiężeni na wieczność."

"Cóż, co myślisz o tym człowieku?"

Wiem, że moja twarz zrobiła się ciemna i cieszyłem się z zacienionej stodoły. Mimo to odwróciłam się od niego i wpatrywałam się w otwarte drzwi. Wspomnienia o ramionach Aubrey'a wokół mnie, i jego wargach na moich, i kurczenie się moich wnętrz zalało mnie jak gorączka, a moje kolana drżały. "I ... I reckon I love him. Nie jestem pewna. Sprawił, że czuję się naprawdę dziwnie".

"Myślę o wynalezieniu maszyny do łuskania, która nie łamie tak bardzo mięsa. Co o tym myślisz?"

"To byłoby miłe, jak sądzę".

"Pójdę do miasta i zapytam o niego kilku ludzi. Szeryf powinien coś wiedzieć. W każdym razie nie wyjdziesz jutro za mąż. Odpoczywaj spokojnie, a jeśli go kochasz, to się zorientujesz. Wiele dziewcząt powiedziało "tak", a potem miało wątpliwości, tak jak Violet McMurphy zrobiła to ze mną."

"Cóż, w takim razie wszystko w porządku", powiedziałam. "Jeśli uważasz, że to wszystko jest w porządku, aby czekać. Czy ona złamała ci serce?"

"I reckon. Ale ona poszła dalej, i tak samo ja, i dlaczego chciałbym być żonaty przez całe życie do dziewczyny, która wzięła pojęcie na kaprys? Zaręczyła się około osiemnastu razy, zanim w końcu rzuciła pętlę wokół jednego z nich."

"Dla mężczyzn jest inaczej", powiedziałem, myśląc o bogatych kolegach w Dumie i Uprzedzeniu, którzy mieli fortuny, których nie rozumiałem, i dziewczęta w opowieści, które musiały wyjść za mąż lub głodować.

"Nah. Masz dom i rodzinę i nie idziesz źle, dopóki jesteśmy w pobliżu. Nie potrzebujesz do tego mężczyzny" - powiedział, zupełnie jakby usłyszał moje myśli. "Idź dalej do szkoły. Możesz wyjść za mąż innym razem. Może za dziewiętnastego faceta. To tylko pierwszy z setek chłopców, którzy się w tobie zakochają." Podrzucił w moją stronę orzeszek, a ja złapałam go, uśmiechając się.

To miało dla mnie doskonały sens. W jednej chwili przeszłam od bycia zaręczoną z całym moim życiem zaplanowanym według zarysu Ma, do wolnej osoby, która mogła wybrać coś innego. Poczułam taką ulgę, że mogłabym go przytulić, ale Clover miał na sobie ciężki fartuch i nawet jego twarz była brązowa jak drewno od pekanowego pyłu. Kiedy się do mnie uśmiechnął, jego zęby wyglądały tak biało i lśniąco, że sprawiły, że i ja się uśmiechnąłem. "Dzięki, mi hermano".

"De nada."

Następnego ranka przygotowałem się do spisania wspomnień babci, pakując białe kartki, pióro i atrament do brązowej papierowej teczki. Pa wciąż powtarzał, jak należy szanować swoją mamę, nawet jeśli przez większość czasu wydawała się uzależniona, i że na swój sposób była szefem, choć zwykle nie przywiązywaliśmy wagi do niczego, co mówiła. Ma nadawała się do związania i tyle mówiła. Wykręcała swoją chustkę, aż w jej rękach pojawiły się strzępy. Właśnie miałem iść osiodłać Duende, gdy usłyszeliśmy na podwórku straszny zgrzyt. Psy ruszyły za czymś, jakby to był koniec zniszczenia, a ja otworzyłem drzwi, żeby zobaczyć stado chyba dwudziestu pełnoletnich oszczepów, wraz z ośmioma małymi, różnej wielkości, przedzierających się przez cebulki żonkili i rozrzucających dookoła ziemię. Mama płakała prawie tak mocno jak wtedy, gdy Esther umarła.

"Wszystko w tym smutnym, opuszczonym miejscu jest złe!" wołała. "Nic nie żyje tu normalnie. Nic nie rośnie, jeśli nie jest pokryte cierniami. Moje dzieci nie robią tego, co im każę, a mój mąż mnie nie słucha i moje dziecko nie żyje, a moje kwiaty zniknęły."

Pobiegła do swojej sypialni na parterze i zamknęła drzwi. Zza drzwi kuchni podniosłem karabin, a Ezra i Zack przyszli z pistoletami. Zastrzeliliśmy kilka z tych świń, a reszta zaczęła uciekać. W ciągu sekundy przyszła Mama i wyszarpnęła mi karabin z rąk i wycelowała go w skrzeczące stado. "Mama!" krzyknąłem. "Zabijesz starego Jessa. Nie wiesz, jak strzelać z broni. Spójrz za swój cel; mogłaś zabić psa".

Wyglądała na tak zbitą, tak smutną, że czułem, jak zaczynają się moje własne łzy. "Tak mi przykro", powiedziała.

"Och, mamo."

Ale zanim zdążyłam powiedzieć coś więcej, wręczyła mi karabin i wróciła do swojego pokoju. Chłopcy i ja musieliśmy zdobyć lariat i konia, aby przeciągnąć te tusze z dala od domu na odległość około mili, bo inaczej w ciągu kilku godzin zostalibyśmy zaatakowani przez kojoty. Mama bujała się w bujanym fotelu, wpatrując się przez okno w zrujnowany kwiat żonkili, kiedy poszedłem powiedzieć jej "do widzenia", żeby pojechać do cioci Sary. Nic nie powiedziała, kiedy wyszłam, ale Pa przyszedł ze stodoły i zapytał mnie, dokąd zmierzam, jakby zapomniał.

Całe lato zajęło mi napisanie tego, co miała do powiedzenia moja babcia. Czysta nuda, przerywana jej łzami nad niczym, co mogłam zobaczyć, i całą masą opowieści o gonieniu królików. Słuchając jej opowieści, pamiętała rzeczy z czasów, zanim jej prapraprababcia przybyła do tego kraju i pracowała jako służąca. Płakała nad bólami serca, które nie były jej własne, płakała nad zmaganiami członków naszej rodziny, a potem mówiła, jak ktoś za bardzo lubił swoją whisky.

Mówiła, że pamięta wojnę secesyjną, a ja uważam, że lata są na to odpowiednie, choć była jeszcze dzieckiem. To wszystko było wielkim spiskiem przeciwko żądaniu mojej matki, żebym nigdy więcej nie postawił stopy w domu cioci Sary, więc byłem za. Mama by się gniewała, ja bym się uśmiechała, a babcia byłaby zadowolona, że jej słowa zostały wysłuchane.

Wiem, że moja mama przeczytała "Dumę i uprzedzenie" i wierzę, że to zmieniło jej sposób patrzenia na sprawy. Mama wpadła na pomysł, że powinnam wyjść za Aubreya Hannę od chwili, gdy po raz pierwszy spojrzał na mnie swoimi wielkimi, ciepłymi, cielęcymi oczami. "Młody, bogaty prawnik zapewni ci byt", powtarzała w kółko, czubkiem palca trawiąc powietrze przed moją twarzą. Zgadzałam się, Aubrey był w pewnym sensie bardzo przystojny, a pomysł, że jestem związana z wielkomiejskim prawnikiem, sprawiał, że mama była bardziej dumna, niż kiedykolwiek przyznała. Ale on był taki stary. Dwadzieścia osiem. Bardziej podobny do taty niż do moich braci, z których większość - mimo że byłam drobnej budowy - potrafiłam ubić, gdy tylko miałam ochotę. Zastanawiałem się, czy myślała, że był jednym z tych namiętnych, ale troskliwych bogatych panów z książek Jane Austen.



Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Miłość to milion małych obietnic."

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści