Złamane serca

PROLOG

==========

PROLOG

==========

Mały chłopiec płakał za swoją mamusią, jego szlochy stawały się coraz bardziej szaleńcze, kiedy Ren krzyczał na niego, żeby przestał. "Przestań zachowywać się jak cipa," warknął Ren, lądując kolejnym ciosem w bebechy dzieciaka swoją zakutą stopą.

"Chcę mojej mamusi!"

Udręczone błaganie chłopca przeniknęło duszę Jacka, a on nie mógł dłużej stać bezczynnie. "Po prostu pozwól mu odejść, Ren". Jack spojrzał w górę na starszego chłopca, ich samozwańczego przywódcę, próbując zamaskować strach ze swojej posiniaczonej i zakrwawionej twarzy.

Ren przerwał swój atak na czterolatka na tyle długo, by prześladować Jacka, chwytając go szorstko za szyję. "Ośmielasz się znowu mnie przesłuchać?" wypluł, oczy strzelające sztyletami w przerażone spojrzenie Jacka.

Jack powinien odpuścić, ale musiał spróbować ostatni raz. "To tylko dziecko. Nikomu nie powie. Nie musisz tego robić. Proszę."

Ren strzepnął Jacka w twardą, odsłoniętą kamienną ścianę z tyłu, zacieśniając uścisk na jego szyi, gdy przegroda zagrzechotała niespokojnie. Pióropusze pyłu otoczyły ich, gdy ściana wyrzuciła kawałki luźnego kamienia. "Ten pochlipujący bachor pobiegnie prosto do swojej mamusi"- zakpił z dzieciaka używając tego samego skomlącego tonu-"i powie jej wszystko. Chcesz iść do poprawczaka? Wiesz, co tam robią z takimi ładnymi chłopcami jak ty?". Jego usta wykrzywiły się w szyderczy grymas. "Ujeżdżają twój pieprzony tyłek tak mocno, że zapomnisz, że kiedykolwiek lubiłeś cipkę".

"Nie wychylaj się!" Vincent ryknął, rzucając się na płaczącego chłopca, gdy ten próbował podnieść się na nogi. Chłopak upadł na podłogę na plecach z nogą przechyloną pod dziwnym kątem. Przeszywające krzyki wzniosły się do krokwi opuszczonego magazynu na opuszczonym lotnisku, którego gang używał jako swojej bazy. "Nie ma sensu płakać, dzieciaku", drwił Johnny, naciskając stopą na złamaną nogę chłopca, uśmiechając się złośliwie, gdy jego krzyki stawały się coraz bardziej wyraźne, a zapach moczu ściekał w powietrzu.

Płuca Jacka zwęziły się wraz z jego zapasem tlenu, gdy Ren utrzymywał mocny uścisk na jego szyi. "To się dzieje na dole. Albo jesteś z nami, albo nie." Ren przewiercił go mrocznym spojrzeniem, które posłało dreszcze w górę kręgosłupa Jacka. Rozumiał groźbę i wiedział, że nic więcej nie może zrobić.

Ren nie oceniał źle ludzi, ale w tamtej chwili zastanawiał się, czy nie popełnił błędu naginając swoje zasady i pozwalając młodszemu chłopakowi dołączyć do bractwa.

Dusza Jacka rozprysła się za jego żebrami, gdy skinął na Rena, podejmując jedyną decyzję, jaką mógł. Ren puścił go, a Jack osunął się na ziemię, dysząc i pocierając obolały kark, gdy rozpaczliwie zasysał powietrze do swoich potrzebujących płuc. Ren przekierował swoją uwagę, odwracając się, gdy mały niuchacz krzyczał głośniej, ale tutaj nie było nikogo, kto mógłby go usłyszeć.

Płacz był bezcelowy.

Nikt nie przychodził mu z pomocą.

Jack podniósł się na nogi i spojrzał na Vincenta. On również stał z tyłu, patrząc jak pozostali członkowie ich stada otaczają bezradnego chłopca, atakując go pięściami i stopami, zadając cios za ciosem, kopnięcie za kopnięciem, aż zduszone krzyki chłopca zmieniły się w skomlenie i w końcu zamarły.

Starsze nastolatki nadal kopały, nawet gdy małe ciało u ich stóp przestało się wić.

Nawet gdy jego malutka klatka piersiowa przestała się ruszać.

W końcu przestali, a cisza zapadła, gdy wszystkie oczy skierowały się na Ren, czekając na instrukcje.

Ból przeszył klatkę piersiową Jacka, a Vincent odwrócił wzrok, próbując ukryć swój żal. Kiedy znów podniósł podbródek, na twarzy Vincenta nie było śladu emocji. Nie mogło ich być. Gdyby Ren wykrył jakąkolwiek słabość, byłby równie martwy jak ten biedny dzieciak na ziemi.

Mówiąc o złym miejscu, złym czasie.

Vincent kopał w gruz na brudnej podłodze, a Jack przełknął żółć podchodzącą do gardła, gdy obaj patrzyli, jak Ren trąca stopą pozbawionego życia chłopczyka.

"Pieprzone A." Johnny odrzucił głowę do tyłu, wypuszczając zwierzęcy skowyt, gdy reszta gangu dołączyła, wyjąc i pompując powietrze pięściami, jakby jego śmierć była czymś do świętowania. Jack, Vincent i Ren byli jedynymi spokojnymi osobami.

Ren schylił się, podniósł wiotki nadgarstek chłopca i przycisnął kciuk do miejsca, w którym powinien miarowo bić puls. Na ułamek sekundy spuścił głowę, a potem stanął, szczerząc się od ucha do ucha. "Zabierz ciało na zewnątrz i zakop je". Posłał spiczaste spojrzenie Johnny'emu, swojemu wiernemu numerowi dwa. Szarpnięciem głowy nakazał wszystkim innym przejść na drugą stronę magazynu.

Jack trzymał głowę w dole, idąc za grupą chłopców, którzy, jak miał nadzieję, staną się rodziną, której nigdy nie miał, przez cały czas walcząc z łzami. Vincent rzucił ostrzegawcze spojrzenie w jego stronę, wkładając ręce do kieszeni i dotrzymując mu kroku.

Ren zatrzymał się i wszyscy czekali na jego wypowiedź. Jego spojrzenie powędrowało wśród załogi. "Nikt o tym nie mówi. Nigdy. Zabierzesz to do grobu." Jego oczy zamknęły się na Jacku, zanim przeniosły się na Vincenta. Ren nigdy niczego nie przegapił, więc nie było zaskoczeniem, że wyłapał również niepokój Vincenta. Dreszcz przeszedł przez ciało Vincenta i w końcu zrozumiał, co to znaczy prawdziwy strach. "Zrozumiano?" zażądał Ren.

Przesłanie było jasne.

Mów, a będą to ostatnie słowa, jakie kiedykolwiek wypowiesz.

==========

CZĘŚĆ I - JUVIE

==========

----------

Kilka lat później

----------




ROZDZIAŁ 1 (1)

==========

ROZDZIAŁ 1

==========

Ryder

"Fresh pussy alert" - syczy pod nosem Lopez, gdy stoimy z rękami za plecami, z pochylonymi głowami, zwróceni w stronę pobielonej ściany. To ta sama musztra każdego ranka przed szkołą. Trzymam oczy wytrenowane na ścianie, ignorując przynętę dublera. Wright i Kelly nie mają jednak tego samego sprytu. Idioci szarpią się za głowę, natychmiast przyciągając uwagę Watsona, oficera korekcyjnego pełniącego dziś służbę. To mój najmniej ulubiony z całej grupy. Koleś nienawidzi mnie z niezrównaną pasją i nigdy nie przepuszcza okazji, żeby mi to powiedzieć.

I to nie dlatego, że wie o mojej przeszłości. Jeśli chodzi o niego, to jestem Ryder Stone i jestem winny przestępstw zapisanych w fałszywej kartotece, która towarzyszyła mi, gdy przybyłem do poprawczaka w Orange County. Gdyby znał moją prawdziwą tożsamość, pewnie zabiłby mnie gołymi rękami.

Moje akta są oficjalnie zapieczętowane z jakiegoś powodu.

Aby chronić mnie przed odwetem.

I aby zamknąć drzwi do jednej z najbardziej szokujących zbrodni, jakie znał świat.

Wielu ludzi ma interes w tym, by zapomnieć o tym, co wydarzyło się tamtego dnia na opuszczonym lotnisku.

Chciałbym móc tak łatwo umyć od tego ręce, ale to ciągle ze mną zostaje, utrzymuje się na mojej skórze jak paskudna wysypka, która nie chce odejść, wdziera się do mojej świadomości jak śmiertelna infekcja, z której nigdy się nie wyleczę.

Nie, dopóki mnie nie pochłonie.

Pożera mnie od środka, niszcząc wszystkie dowody na to, że jestem osobą, za którą się kiedyś uważałem.

W niektóre dni, cicho błagam o zapomnienie. Błagam bóstwo, w które już nie wierzę, błagam wyimaginowanego Boga, by zabrał ból. Innymi dniami życzę sobie lobotomii lub tego, żeby ktoś wyszorował mój mózg wybielaczem, żebym nie pamiętał.

Ale przez większość dni mam nadzieję, że nigdy nie zapomnę.

Bo zasługuję na to, by żyć z tym bólem.

Pozwoliłem na to i słusznie powinienem być karany każdego dnia do końca życia.

Żołądek mi kwaśnieje, a ja zaciskam oczy, gdy wspomnienia, co było do przewidzenia, wracają, by mnie prześladować. Jego twarz miga za moimi siatkówkami, a bolesna bryła klinuje się w moim gardle.

Watson szczeka na moich współwięźniów, a to pomaga mi odciągnąć mnie od torturującego pokazu slajdów odtwarzanego w moim umyśle. Odsuwam te myśli na bok, wyciszając Watsona, który wyrywa Wrighta i Kelly'ego za to, że ośmielili się spojrzeć na nową dziewczynę wprowadzoną do środka.

Podczas gdy w zakładzie są oddzielne oddziały dla chłopców i dziewcząt, kobiety skazane za poważniejsze, brutalne przestępstwa są umieszczane razem z nami w jednostce, która jest uważana za koedukacyjną. Szalenie głupi pomysł, jeśli mnie zapytacie. Chociaż nie śpimy w tej samej sali co cztery inne dziewczyny, które są z nami zamknięte, w ciągu dnia mamy z nimi normalny kontakt. Chodzą z nami do szkoły, jedzą z nami posiłki i dzielą z nami wspólne przestrzenie.

Recepta na katastrofę.

Lopez już posuwa Valerię, twardą Latynoskę, siedzącą tu za przestępstwa związane z gangiem, więc nie ma co patrzeć na nową dziewczynę, ale to go nie powstrzyma. Myśli, że jego gówno nie śmierdzi i że może zrobić wszystko i ujdzie mu to na sucho. Ale jest pieprzonym dupkiem z kompleksem wyższości i mózgiem wielkości orzeszka. Dostanie to, co mu się należy. Byłem w więzieniu wystarczająco długo, żeby wiedzieć, że niewiele można zrobić bez tego, żeby ktoś się tu w końcu dowiedział.

Watson, zgodnie z oczekiwaniami, wyciąga Wrighta i Kelly'ego z szeregu, kiedy pojawia się jego kolega Price, a my przesuwamy się do przodu w pojedynczym pliku za drugim oficerem, podczas gdy chłopaki są zabierani z powrotem do środka, aby otrzymać swoją karę. To prawdopodobnie zarobiło im kilka godzin w izolatce. Nie żeby ci idioci mieli coś przeciwko. Większość z nich nie przykłada się do pracy w szkole. Mają w dupie zdobycie dyplomu czy wykształcenia, ale ja mam.

Posiadanie jakiegoś celu i oczekiwanej codziennej rutyny jest jedynym sposobem na zachowanie równowagi. Jedynym sposobem na uniknięcie narkotyków, seksu i bójek, które są tutaj zbyt powszechne.

Mrużąc oczy na palące słońce, gdy idziemy w stronę skrzydła szkoły, rozkoszuję się ciepłem bijącym w moją skórę. Poza godziną dziennie, którą możemy spędzić na zewnątrz w ramach aktywności fizycznej, podróż do i z budynku szkoły jest jedyną okazją, by poczuć powietrze na twarzy. Dla mnie, który spędził znaczną część mojego wcześniejszego życia swobodnie spacerując na zewnątrz, jest to jedna z najtrudniejszych rzeczy w byciu więźniem. Ale staram się nie narzekać.

Przynajmniej wciąż żyję.

Uciszam swój ciąg myślowy, zanim znów mnie wykolei. Jest wystarczająco źle, że moje noce są nękane przez złośliwe wspomnienia i retrospekcje. W ciągu dnia staram się skupić na tym, by przejść przez rutynę bez myślenia o tym dniu. Bez myślenia o nim.

Poranne zajęcia mijają, a ja jestem głodna, gdy prowadzimy się w jednym pliku do kafeterii na lunch. "Znowu pieprzone ciastka z tuńczykiem", mruczy Young, gdy ustawiamy się w kolejce do obsługi.

"Mówisz tak co tydzień", odpowiadam, kręcąc głową. "Znasz już tę rutynę". Nienawidzę tego gównianego jedzenia tak samo jak on, ale jest pewien komfort w znajomości.

"Czy to by ich kurwa zabiło, żeby trochę to wymieszać? Będę miał koszmary o ciastkach z tuńczykiem przez lata po wyjściu z tego piekła."

"Jeśli to wszystko, co masz koszmary o, jesteś dobry, zaufaj mi." Daję serwerowi ciasny uśmiech, gdy ona klepie dwa placki z tuńczyka, lalkę szarych tłuczonych ziemniaków, łyżkę marchewki i porcję wiotkiej sałatki i dressingu na talerzu i podaje mi go. Kiwam głową z podziękowaniem i biorę jabłko oraz kartonik mleka z następnej stacji, zanim udam się do naszego stolika.

Lopez jest już ustami o nowej dziewczynie, gdy siadam. Jego głos poważnie rani mój mózg, ale znoszę jego gówno, bo zawsze lepiej trzymać wariatów blisko siebie. Niech myśli, że go szanuję, jeśli dzięki temu będę po właściwej stronie. Trzymałem tutaj swój nos względnie czysty i teraz, kiedy jestem na odcinku domowym, mam zamiar utrzymać go w ten sposób.




ROZDZIAŁ 1 (2)

Młody wciąż narzeka, gdy zapada się w fotel obok mnie, a moje usta drgają, walcząc z uśmiechem.

"Sprawdź stojak na nowej dziewczynie", Lopez mówi Torresowi na szczycie swojego głosu, prawie jakby chciał, żeby Valeria go usłyszała. Nie wykluczyłbym, że Lopez celowo podkręca swojego obecnego kumpla do pieprzenia w nadziei, że zacznie coś z nową dziewczyną. To jego zwykłe M.O. Nie, żeby Valeria potrzebowała dużo zachęty, myślę patrząc w kierunku, który wskazuje Lopez.

Cholera. Jest ładna.

Jej długie, ciemne włosy opadają na ramiona, gdy pochyla się do przodu, skubiąc szczupłymi palcami mdłe ciasto z tuńczykiem. Wkłada kawałek do ust, jej twarz wykrzywia się w grymasie.

"Widzisz." Young szturcha mnie w żebra. "Nie jestem jedynym, który nienawidzi pieprzonego tuńczyka".

"Wszyscy nienawidzą pieprzonego tuńczyka, ale jeśli chcesz żyć, jesz to, co ci dają. Proste. Pogódź się z tym."

Young jest moim najlepszym kumplem tutaj, ale nawet on czasami działa mi na nerwy. Trudno nie, kiedy spędzamy ze sobą tyle czasu. We dwóch jesteśmy jedynymi w naszej załodze z uprawnieniami poziomu czwartego, co oznacza, że mamy dwie i pół godziny wolnego czasu każdego dnia i cztery godziny czasu rekreacyjnego w weekendy. To sporo czasu na wysłuchiwanie narzekań mojego młodszego kumpla na jedzenie.

Nie oderwałem wzroku od nowej dziewczyny. Zmusza do zjedzenia tuńczyka, grymasząc przez cały czas, a ja nie mogę powstrzymać swojego grymasu. Jedzenie jest tu kurewsko okropne, ale trzeba to znieść. Wygląda na to, że ona już się nauczyła tej lekcji. "Nawet nowa dziewczyna to dostaje, a jest tu dopiero od kilku godzin." Popycham talerz Younga w jego stronę. "Jedz."

Odwraca się do mnie plecami, ale przestaje biadolić i zaczyna jeść, a ja uznaję to za zwycięstwo.

Young jest jak młodszy brat, którego nigdy nie miałem, i lubię się nim opiekować. Daje mi coś do zrobienia i pomaga przestać czuć się jak bezwartościowy kawałek gówna, choćby tylko na krótkie chwile.

Nowa dziewczyna siedzi przy stoliku sama, ale nie wydaje się tym poruszona. Obserwuję, jak jej oczy subtelnie biorą pod uwagę otoczenie. Żuje powoli i dyskretnie przeszukuje kawiarnię. Valeria i jej banda dziwek siedzą przy stoliku przed nami, patrząc na nią wojowniczo. Jeśli jest świadoma, nie daje tego po sobie poznać.

Oficer Powell, jedyna kobieta w tej jednostce i jedna z nielicznych, która traktuje nas z odrobiną szacunku, podchodzi do nowicjuszki, jej usta poruszają się powoli, gdy z nią rozmawia. Nowa dziewczyna stoi i założę się, że czuje każdy zestaw gałek ocznych przyklejonych do jej walącego się ciała. Każda osoba w tym pokoju gapi się na nią, a ja chcę wstać i krzyczeć na nich wszystkich, żeby zostawili ją w spokoju. To samo dzieje się za każdym razem, gdy pojawia się nowa osoba; chociaż, patrząc na tę dziewczynę, mam wrażenie, że światło reflektorów będzie na niej przez jakiś czas.

Wcześniej się myliłem. Ona nie jest tylko ładna. Ona jest cholernie piękna. Jest wysoka, ma nogi, które wydają się ciągnąć w nieskończoność, i trzyma się z pewnością siebie, która jest seksowna jak cholera. Z jej ciemnymi włosami, dużymi oczami, wysokimi kośćmi policzkowymi i pulchnymi ustami, jest najbardziej oszałamiającą istotą, jaką kiedykolwiek widziałem. Nie potrafię określić jej wieku, bo najprawdopodobniej wygląda na starszą niż jest. Wiem tylko, że ma mniej niż osiemnaście lat, bo inaczej by jej tu nie było.

Przyznaję, że mam minimalne doświadczenie z dziewczynami w świecie rzeczywistym, żeby być w stanie wygłaszać tak daleko idące opinie, ale jest gorętsza niż te aktorki, które widzę w programach telewizyjnych. Te, które zwykle wyobrażam sobie, że się pieprzę, kiedy się szarpię. Nawet w bezkształtnym białym polo i za dużych marynarskich szortach, które ma na sobie, mogę powiedzieć, że ma powalającą figurę. Nienawidzę zgadzać się z tym, co mówi Lopez, ale ona ma niesamowity biust, który już sprawia, że każdy mężczyzna się ślini.

Mam nadzieję, dla jej dobra, że ma parę dopasowanych rozmiarów damskich jaj.

Bo będzie ich potrzebowała, jeśli chce tu przetrwać.

Później tego dnia mam pierwsze bliskie spotkanie z nową dziewczyną. To nasz obowiązkowy czas zajęć na świeżym powietrzu i wszyscy jesteśmy na zewnątrz, puchnąc w intensywnym, późnopopołudniowym upale.

"Kurwa, nawet moje jaja się pocą" - krzyczy Torres, a Sofia przewraca oczami.

"Zachowaj to pieprzone gówno dla siebie", Valeria spews, scowling jak ona skanuje podwórko przed zwinięciem koniec jej koszulki polo do góry.

"Zdejmij to, kochanie" - zachęca Lopez, gdy jego skrzydłowi natychmiast zmieniają pozycję, tak że blokują jego dziewczynę z widoku. Watson jest zbyt zajęty obserwowaniem nowej dziewczyny, która biega po podwórku, aby nawet spojrzeć w tym kierunku.

Valeria oblizuje wargi, wykrzywiając palec w stronę Lopeza w geście przyjścia. Lopez wskakuje na nią, jego ręce podnoszą polo jeszcze bardziej, aż odsłania jej stanik przed śliniącą się męską publicznością. Ona patrzy na mnie z uwodzicielskim uśmiechem, ale ja gapię się na nią beznamiętnie. To nie pierwszy raz, kiedy wykazuje zainteresowanie, a ja jestem zmęczony odrzucaniem jej zalotów. Chociaż moje ciało pragnie seksu - jestem napalony jak każdy siedemnastoletni chłopak - nie zniżę się do tego, żeby się z nią przespać, a nie chcę rozpoczynać pieprzonej wojny z Lopezem, więc robię co mogę, żeby ignorować jej oburzające próby zwrócenia na siebie mojej uwagi. Kiedy zaczyna pieścić jej cycki, odwracam wzrok, a moje oczy natychmiast spotykają się z oczami nowej dziewczyny.

Moje serce przyspiesza, gdy po raz pierwszy stykamy się spojrzeniami. Jej klatka piersiowa lekko się unosi, a wilgotne kosmyki włosów przylegają do jej czoła. Lekki połysk potu lśni na jej czole. To nie jest idealna pogoda na bieganie, ale podziwiam jej determinację. Większość tutejszych dzieciaków jest leniwa jak cholera, nie dbając o szkołę, treningi czy cokolwiek, co pozwoliłoby na wykorzystanie złej sytuacji. Większość zostaje wciągnięta w system, albo trzyma z gangami, albo pada ich ofiarą.

Ciekawe, po której stronie ona się znajdzie.

Kiedy ta myśl pojawia się w moim umyśle, przyrzekam, że zrobię co w mojej mocy, by zapewnić jej bezpieczeństwo.

Jej oczy wpatrują się w moje, niemal jak wyzwanie, a ja gubię się w uwodzicielskiej głębi jej spojrzenia. Szczerze mówiąc, jej oczy są najbardziej zaskakującym brązem. Jak ciepły, spalony bursztyn, a pomarańczowe odcienie otaczające jej źrenice są jak dzikie, migoczące płomienie. Nigdy nie widziałem czegoś takiego. Wpatruje się we mnie przez te długie, gęste rzęsy, a ja, kurwa, zapominam, jak się oddycha. To tak, jakby nasze otoczenie zniknęło i byliśmy tylko ona i ja.





Rozdział 1 (3)

Niewypowiedziane pytania czają się z tyłu jej oczu, a sposób, w jaki na mnie patrzy, sprawia, że czuję się, jakby obierała moje warstwy, jedną po drugiej, aż zostanę przed nią odsłonięty. Zadaję sobie wiele trudu, by ukryć to, kim jestem, i w normalnych okolicznościach uciekłbym na milę przed kimś tak dociekliwym jak ona.

Ale jedynym pragnieniem, jakie odczuwam w tej chwili, jest ucieczka w jej stronę.

Ten sentyment mnie przeraża.

Ale nie na tyle, by odciągnąć moje spojrzenie.

Jej język wysuwa się i oblizuje wargi, zanim przeciągnie dolną wargę między zębami. Chętnie naśladuję te ruchy, a fala pożądania zalewa moje ciało, podczas gdy serce dziko bije w piersi.

Nie jestem pewna, jak długo wpatrujemy się w siebie nawzajem. Czas przestał mieć jakiekolwiek znaczenie. Ale to ona pierwsza się odrywa, odrywając swój wzrok ode mnie i spoglądając na Lopeza i Valerię, którzy teraz obciągają sobie na ławce. Jej stanik jest opuszczony do pasa, jej cycki są nagie dla napalonej publiczności. Kilku facetów ma ręce w dół z przodu ich szorty, pocierając jeden z nich, jak patrzą na nich fuck około.

"Na co się, kurwa, patrzysz?" Valeria żąda, patrząc na nową dziewczynę z nieukrywanym jadem, gdy Lopez stoi z ustami wokół jej sutka.

Nowa dziewczyna powoli przeciąga swój wzrok w górę i w dół ciała Valerii, a jej usta układają się w lekki uśmieszek. "Myślałam, że zostawiłam wszystkie dziwki za sobą w mojej starej szkole. Chyba się myliłam."

Jej głos jest jak roztopiona czekolada, głęboki, duszny i bardzo uzależniający. Myśląc, że mogę się ślinić, zaciskam usta, tłumiąc uśmiech, gdy patrzę jak pewnie rzuca wyzwanie Valerii.

Valeria zrzuca z siebie Lopeza, poprawia swoje ubranie, a następnie podchodzi do nowej dziewczyny. Chłopcy wymieniają się podekscytowanymi spojrzeniami. Minęły wieki odkąd mieliśmy jakieś walki z laskami, a oni już się cieszą. Stoję, gotowy wskoczyć i bronić nowej dziewczyny, jeśli to konieczne, kiedy dostrzegam Watsona tuptającego w tę stronę. Valeria jest zbyt wściekła, żeby to zauważyć, a Lopez jest zbyt podniecony perspektywą walki dziewczyn, żeby patrzeć gdzie indziej.



Opierając się o płot, wiszę z tyłu, rozbawiony, by zobaczyć, jak to się rozegra.

"Powiedz mi to w twarz, suko!" Valeria uderza dłońmi w klatkę piersiową nowej dziewczyny, a ta upada do tyłu o kilka kroków.

"Zabieraj swoje pieprzone łapy." Nie podnosi głosu ani nie próbuje fizycznego odwetu, a to imponuje mi do końca.

"Jesteś martwa, ho. Więc. Kurwa. Martwy." Żyła wyskakuje na szyi Valerii, gdy wbija swój palec w klatkę piersiową nowej dziewczyny.

"Nie powiem ci więcej". Nowa dziewczyna wpatruje się w nią, a ona ma znaczną przewagę wzrostu. Valeria może i jest zadziorna, ale to drobna istota. Nowa dziewczyna góruje nad nią o co najmniej pół stopy, więc patrzenie na to jest niemal komiczne. Ale nie jestem też lekkomyślny. Bo to, czego Valerii brakuje we wzroście i masie ciała, nadrabia w inny sposób. Nowa dziewczyna może nie zdawać sobie z tego sprawy, ale właśnie stworzyła sobie groźnego wroga.

Nie mogę zdecydować, czy jest odważna, naiwna, czy bezmyślnie głupia.

"Valeria!" szczeka Watson, przepychając się do przodu. "Do środka. Teraz!"

"Co do cholery?" Valeria strzela groźne spojrzenie na Watsona. Plotki są, ona jest kurwa go za przysługi, i wydaje się, że te pogłoski są w porządku, jeśli uprawniony wyraz na jej twarzy jest każdy sędzia.

"Teraz." Ton Watsona brokerów żadnych argumentów. "Powell wyraźnie widział, jak popychasz Zetę." Gestykuluje na swoją koleżankę przez ramię. "Nie pogarszaj tego jeszcze bardziej. Po prostu chodź ze mną."

Mamy imię. Zeta. To odpowiednie imię dla pięknej, tajemniczej nieznajomej.

Valeria celowo łypie w ramię Zety, gdy ta przechodzi obok, zerkając na nią z czystą groźbą. "Uważaj," Watson mówi Zecie, jego oczy lingering na jej piersi w sposób, który sprawia, że moja krew się gotuje. "Zachowaj swój nos czysty wokół tutaj, jeśli chcesz pozostać w naszych dobrych łaskach," przestrzega, w końcu odrywając swoje oczy. Moje ręce są zaciśnięte w kulki u moich boków, a przypływ agresji zalewa mój system, błagając o uwolnienie. W tej chwili mogłabym zmiażdżyć Watsona na krwawy placek. Biorę subtelne, głębokie oddechy, wdech i wydech, próbując ostudzić swoje zapędy.

"Mam to", mówi Zeta, nie okazując żadnych emocji. Ale w momencie, gdy Watson odwraca się, ona rzuca mu ptaka za plecami, a kilka niskich chichotów rozbrzmiewa.

"Kochanie, na pewno wiesz, jak zrobić wejście," mówi Lopez, oko-fucking ją jak on saunters do niej.

"Nie jestem twoim dzieckiem", mówi Zeta, składając ręce na piersi. Kilka jęków rozbrzmiewa za mną, a moje instynkty ochronne sięgają zenitu. Robię krok w jej kierunku, a jej oczy rzucają się na mnie przez krótką sekundę.

"Jeszcze nie jesteś", Lopez odpowiada z sugestywnym uśmiechem.

"Nie. Ever." Zeta trzyma dłoń, żeby trzymać go na dystans.

"Słynne ostatnie słowa, kochanie". Lopez szczerzy się.

"Nie robię niechlujnych sekund." Rzuca na niego szybkie spojrzenie. "A ty jesteś za krótki jak cholera".

"Aw, teraz ranisz moje uczucia," mówi Lopez, tylko pół żartem. Ego Guy'a unosi się gdzieś w okolicach orbity i nie przyjmie zbyt uprzejmie takiej uwagi.

"Czy ja wyglądam, jakbym miał w dupie twoje uczucia?" Ona łuki brwi, a ja walczę, aby powstrzymać szeroki grymas umierający wyrwać się na wolność.

"Ostrożnie, kochanie", mruczy Lopez. "Jest cienka granica między flirtem a obrażaniem".

"I jest wyraźna linia między głupotą a inteligencją." Zwilża usta, a ja niemal widzę koła zębate tykające w jej czaszce. "A może nie tak bardzo w twoim przypadku".

Lopez marszczy się. Nie może stwierdzić, czy ona właśnie wywnioskowała, że jest głupi, czy inteligentny.

Głupek.

Mój uśmiech pęka luźno, a ona zauważa, rzucając ukradkowe spojrzenie w moim kierunku, gdy jej własne usta kopią lekko w rogach.

"Cóż," mówi, przygotowując się do wyjścia. "To była zabawa." Waggling jej palce w naszym ogólnym kierunku, ona trots off, pozostawiając ślad zauroczonych serc w jej śladzie.

Wygląda na to, że moje ostatnie kilka miesięcy w poprawczaku właśnie stało się o wiele bardziej interesujące.




ROZDZIAŁ 2 (1)

==========

ROZDZIAŁ 2

==========

Zeta

Trzęsę się cała, gdy odbiegam od chłopców. Krew pulsuje mi w uszach, a serce bije przerażająco szybko za żebrami. Nie mogę uwierzyć, że właśnie to zrobiłam. I dokładnie wiem, co zrobiłam.

Narysowałem cel na mojej głowie.

Ale wiedziałem wchodząc tutaj, że to i tak się stanie, a lepiej oddać strzał otwierający, niż czekać aż kula dopadnie mnie. Jeśli jest coś, za co mogę podziękować mojej matce, to jest to moja umiejętność pływania w morzu pełnym rekinów.

Nie mam złudzeń co do mojej przyszłości. Jeśli nie poradzę sobie w poprawczaku, to nie przeżyję w więzieniu dla dorosłych.

Kiedy trzymałem gębę na kłódkę, nie uwzględniłem tego w moich planach. Myślałem, że poprawczak będzie moim biletem do wolności, ale zamiast tego, jest to mój bilet do piekła. Wszystko stało się tak szybko, że nie miałem czasu pogodzić się z nową rzeczywistością, nie mówiąc już o zastanowieniu się, jak mogę się wyplątać z długoterminowego bałaganu.

Liczyło się tylko to, żeby uciec od tego dupka. W tamtej chwili, kiedy stało się jasne, że zamierza zrzucić całą winę na mnie, to była jedyna myśl, która grała w pętli w moim umyśle. Nie mogłam zostać tam z nim sama. Nigdy nie dotarłabym do osiemnastki żywa.

Więc jestem tutaj i będę musiała wymyślić jakiś sposób na uniknięcie konsekwencji.

Ale na razie jest to jeden dzień na raz. Jeden krok na raz. Jedno drobne zwycięstwo na raz.

Ten piękny posyła mi ukradkowe spojrzenia, podczas gdy ja karmię się słodko-kwaśną wieprzowiną, którą kafeteria próbuje uznać za obiad. Kilku chłopaków próbowało usiąść obok mnie, ale odpędziłam ich spojrzeniem, prychnięciem i kilkoma ostrymi słowami. Jedyne inne dziewczyny w tym miejscu są lojalne wobec tej szmaty. Rzucają brudne spojrzenia w moją stronę, ale celowo je ignoruję, wiedząc, że to wkurzy je jeszcze bardziej. Jako jedyna z dziewcząt w oddziale koedukacyjnym, będę dzieliła z nimi pokój, ale przynajmniej będę miała własną celę. Dopóki nie pojawi się ktoś nowy, jeśli tak się stanie.

Ukradkiem spoglądam na tego wspaniałego, gdy sączę mleko przez słomkę. Rozmawia z młodszym chłopcem u swojego boku, uśmiecha się na coś, co mówi, i mogę powiedzieć, że mu na nim zależy.

Jedną z dobrych rzeczy w byciu samotnikiem jest to, że uczysz się dobrze czytać ludzi. Moje obserwowanie ludzi doprowadzało mamę do szaleństwa. Ciągle mnie karciła, mówiąc, że wolę obserwować przypadkowych nieznajomych niż angażować się w rozmowę. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że nigdy nie chciałam wdawać się z nią w rozmowę.

Dlaczego miałbym?

Co ona, do cholery, dla mnie zrobiła?

Poza tym, że sprowadziła mnie na ten świat, niewiele.

Zaciskam zęby tak mocno, że przebijam się przez słomkę, a małe kropelki mleka ochlapują mi twarz. Kątem oka zauważam, że stolik dziewczyn śmieje się ze mnie. Czy my znowu jesteśmy w przedszkolu? Jeśli tak łatwo je rozbawić, to może nie będzie tak źle, jak się obawiam. Ignorując chęć wywrócenia oczami, udaję, że nie zauważam, ocierając twarz papierowym ręcznikiem.

Znów czuję na sobie oczy tego wspaniałego. Jest w nim coś, co przykuwa moją uwagę. Coś, czego nie potrafię umiejscowić palcem. To krępujące przyznać się, nawet przed samą sobą, jak bardzo jestem nim urzeczona. Nic takiego nigdy wcześniej mi się nie zdarzyło, ale, przysięgam, w chwili, gdy nasze oczy się spotkały, poczułam, że coś we mnie zaiskrzyło.

Połączenie?

Więź?

Wspólne zrozumienie?

Wspólną ciemną stronę?

Nie wiem, jak to wyjaśnić lub opisać, poza tym, że to mnie dezorientuje, przeraża i podnieca, wszystko w tym samym czasie.

I wiem, co sobie myślisz. To tylko dlatego, że jest gorący.

Ale to nie to. Naprawdę nie jest. To znaczy, tak, jest cholernie gorący, niezaprzeczalnie z tym zgranym ciałem, niechlujnymi brudno-blond włosami i tymi olśniewającymi oczami. Są jak mieszanka żółci, pomarańczy i brązu z lekkim odcieniem zieleni, a kiedy na mnie patrzył, zatapiałam się w jego spojrzeniu, odpływając, gdy jakaś dziwna wibracja wybuchała między nami.

I teraz brzmię jak jeden z tych piżmowych romansów, które uwielbiam czytać. Nie tych smutnych. Widziałam wystarczająco dużo takich w prawdziwym życiu, żeby unikać czytania czegoś podobnego. Wolę czytać te jawnie romantyczne, gdzie są same subtelne spojrzenia, nieśmiałe dotknięcia i słodkie pocałunki. W środku śmieję się z siebie, wyobrażając sobie, że zabłądziłam do własnej historii miłosnej.

Jakby one naprawdę istniały.

Jakby to mogło się kiedykolwiek zdarzyć w takim miejscu jak to.

Jakbym mogła kiedykolwiek otworzyć się na drugą osobę w ten sposób.

Następnego ranka bolą mnie plecy i przekrzywiam głowę z boku na bok, próbując rozluźnić zesztywniałe mięśnie. Materac na wąskiej pryczy w mojej celi jest twardy i grudkowaty, poduszka płaska jak naleśnik, nie oferuje żadnej wygody ani wsparcia, więc nic dziwnego, że wszystko mnie boli.

Ziewam, gdy zakładam niedopasowane szorty i polo, które dostałem po przyjeździe. Dreszcz przechodzi przeze mnie, gdy przypominam sobie upokarzający proces przyjęcia. Zmuszony do rozebrania się do naga, musiałem potem cierpieć z powodu żenującej rewizji całego ciała. Przynajmniej był to oficer Powell. Ale żeby ktoś przeszukiwał moją waginę i szczelinę mojego tyłka palcami w rękawiczkach, to męka, której nigdy więcej nie chcę doświadczyć.

Głośne ziewnięcie znów wymyka się z moich ust, a ja czuję się martwa na nogach. Udało mi się przespać tylko jakieś trzy godziny i jestem wykończona. Większość nocy spędziłem w zimnym pocie, walcząc z ciężkimi powiekami i robiąc wszystko, by uniknąć snu, by odpędzić koszmary.

Drzwi automatycznie odblokowują się z głośnym kliknięciem o siódmej rano, a ja wywlekam swoje zmęczone ciało na zewnątrz, czekając aż inne osoby wyjdą ze swoich cel. Każda z dziewczyn patrzy na mnie bez przerwy, ale wrogość ze strony innych kobiet nie jest niczym nowym, więc nie przeszkadza mi to.

"Ruszajmy", mówi oficer Powell, gdy już jesteśmy w jednym szeregu. Trzymam głowę w dole i ręce zaciśnięte za plecami, tak jak mnie wczoraj poinstruowano. Powell idzie obok nas, a za każdym razem, gdy wpatruje się prosto przed siebie, dziewczyna za mną łopocze mnie w plecy, prawie powodując, że potykam się o stopy co kilka kroków, ale udaje mi się utrzymać równowagę i udaje mi się dotrzeć do kawiarni w jednym kawałku. Kusi mnie, żeby wystrzelić łokieć z powrotem w jej bebechy, ale wdawanie się w bójkę drugiego dnia nie zrobiłoby najlepszego pierwszego wrażenia. Może i gardzę tym zboczeńcem Watsonem, ale miał rację co do zachowania czystego nosa.



Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Złamane serca"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści