Przeznaczony dla mojego szefa alfa

Rozdział 1

"Nastąpi dwudziestoprocentowa redukcja personelu" - ogłosił mój menedżer Craig podczas nadzwyczajnego zebrania pracowników.

Mój żołądek natychmiast skręcił się w nerwowy supeł.

Craig zatrzymał się, czekając, aż zbiorowe westchnienie ucichnie, a w kącikach jego ust pojawił się niewielki uśmiech.

Czy to współczucie, czy mu się to podoba? zastanawiałam się.

Jakby w odpowiedzi na moje myśli, twarz Craiga zmieniła się w maskę żalu, gdy rozejrzał się po pokoju.

"Ja też nie jestem z tego zadowolony. Moim zdaniem każdy z was jest ważny dla tego działu. Ale ponieważ nowy dyrektor generalny uważa inaczej, w tym tygodniu przeprowadzę z każdym ocenę wyników i przedstawię swoje wnioski".

Serce mi zamarło.

Wiedziałem, że moja praca jest dobra. Ale jeśli to miał być konkurs popularności, to nie miałem szans.

W końcu jestem "bezwonny".

W świecie wilkołaków zapach był tak samo ważnym zmysłem jak wzrok.

Wilkołaki miały wbudowany system oceny każdego napotkanego zapachu. Alfy rodziły się z minimalnym zapachem klasy B. Z drugiej strony, bety i omegi mogły być bardzo elastyczne. Z łatwością mogły pachnieć jak klasa C, D lub F dla nieznajomych.

Ilekroć ktoś spotkał kogoś, kto miał potencjał, by zostać najlepszym przyjacielem lub partnerem, natychmiast zarejestrował się jako A, podczas gdy A + to zdecydowanie najlepsze dopasowanie. Istniał mit o klasie S, ale był to tylko mit.

Dlatego najlepsi przyjaciele, pary, partnerzy biznesowi, a nawet jednostki wojskowe, wszystkie te więzi społeczne zostały ustanowione na podstawie zapachów.

Ja jednak nie miałem zapachu. A przynajmniej tak twierdziła większość ludzi.

Inną dziwną rzeczą było to, że wydawało mi się, że nie mam systemu oceniania zapachu innych ludzi. Nie oceniałem kogoś instynktownie, zanim go poznałem, ale zamiast tego oceniałem ludzi na podstawie innych aspektów, takich jak osobowość czy zachowanie.

Ci, którzy byli mili, porównywali mnie do powietrza. Niektórzy otwarcie pytali o moją linię krwi, kolejną rzecz, którą zwykle można rozpoznać po zapachu. Moja odpowiedź znów była rozczarowująca. Byłam sierotą i nie miałam pojęcia, kim byli moi rodzice.

"Wyślę każdemu z was wiadomość, kiedy mamy się spotkać. Dziękuję i jeszcze raz bardzo mi przykro, że znaleźliśmy się w takiej sytuacji" - zakończył Craig.

Moi koledzy zaczęli szeptać do siebie, gdy wychodzili, ale nikt ze mną nie rozmawiał.

Byłem już do tego przyzwyczajony.

Wyszłam na korytarz i zaczęłam iść w kierunku głównej sali i mojego boksu, ale Craig wrócił korytarzem i zagrodził mi drogę.

"Tu jesteś, Eleno - powiedział z uśmiechem. "Zawsze tak trudno cię namierzyć. Stuknął się w nos i mrugnął do mnie.

Starałam się nie przewrócić oczami.

Ocena wydajności, pomyślałam i uśmiechnęłam się.

"Co tam, Craig?"

Podał mi stos plików. "Właśnie przyszły nowe rękopisy".

Jego dłoń powędrowała do mojej twarzy, przynosząc ze sobą zapach lukrecji. Odgarnął kosmyk moich ciemnych włosów, po czym położył dłoń na moim ramieniu.

Chciałam ją odgarnąć, ale zmusiłam się do zachowania spokoju i uśmiechu. Rozejrzałam się. Na korytarzu nie było nikogo innego."Jak się czujesz po ogłoszeniu?" - zapytał.

"Zdenerwowana - przyznałam. Jego zapach był zbyt blisko i przyprawiał mnie o mdłości.

Odwróciłam nos, ale on nie ruszył ręką.

"Po prostu daj z siebie wszystko. A skoro o tym mowa, to muszą być w mojej skrzynce odbiorczej, zanim wyjdziesz, dobrze?

"Dobrze.

Potarł moje ramię i ruszył korytarzem.

Patrzyłam, jak odchodzi, starając się nie zachłysnąć gęstą słodyczą, która unosiła się za nim. Nie przeszkadzał mi zapach lukrecji, dopóki nie poznałam Craiga.

Widziałem, jak ściskał, przytulał i klepał inne kobiety i nikt się nad tym nie zastanawiał. Jerry z działu marketingu nawet go poklepał.

Czy jestem przewrażliwiona? pomyślałam, próbując zetrzeć zapach lukrecji z ramienia i zerkając na kobiety wokół mnie, gdy przechodziłam obok ich boksów. Nikt inny nie wydawał się mieć problemu z jego zachowaniem.

Usiadłam przy biurku i spojrzałam na foldery.

Chciałam być reporterką. Obiecali mi to, kiedy po raz pierwszy przyszłam do gazety po ukończeniu studiów. Ale po latach nadal zajmowałem się komiksami i korektą, nie robiąc nic więcej poza okazjonalnym pisaniem artykułów dla innych reporterów pod ich pseudonimami.

Chyba trudno im było zaufać komuś bez doświadczenia.

A jednak starałem się dobrze wykonywać każdą powierzoną mi pracę.

Z pewnością, pomyślałem, cała ta dobra praca i tak mało narzekania pozwolą mi zachować pracę.

Kilka godzin później atmosfera zaczęła się zmieniać. Był piątek i ludzie byli zajęci planowaniem spotkań przy drinku i kolacji.

Poszedłem do biura kierownika z moimi sprawdzonymi kopiami i z ulgą zobaczyłem, że Craig wyszedł na cały dzień. Wrzuciłem paczkę do jego skrzynki odbiorczej, rzucając okiem na zdjęcie jego żony na biurku, zanim poszedłem spakować torbę.

Otworzyłam drzwi do frontowej części budynku, gdy mój telefon zadzwonił SMS-em.

To była Cathy, moja jedyna bliska przyjaciółka i jedyne wsparcie od czasów liceum.

Zgadnij co? Twoja licealna sympatia jest w mieście.

Po tej kolejce nastąpił spray mrugających i otoczonych sercem twarzy emoji.

Oddech uwiązł mi w gardle i instynktownie skręciłam w prawo, kierując się w stronę popularnego placu.

Muzyka i głosy piątkowych tłumów wypełniały powietrze, a neony oświetlały przestrzeń. Pyszne zapachy mięsa i smażonego jedzenia z restauracji wirowały wokół ludzi szczęśliwie spędzających czas lub będących w drodze na jedzenie i rozrywkę.

Ogromny ekran po drugiej stronie placu wyświetlał lokalne wiadomości.

I oto był.

Charles.

Większy niż życie, przeprowadzający wywiad z lokalnym reporterem, zapierający dech w piersiach ze swoimi ciemnymi, falującymi włosami i bystrymi niebieskimi oczami. Jego twarz rozświetliła ekran.

Reporter uśmiechnął się i pochylił w jego stronę. Zawsze wywierał taki wpływ na ludzi.

Ich dialog przebiegał na dole.

"Serdecznie witamy młodego przedsiębiorcę medialnego, pana Charlesa Rafe'a!" - powiedział reporter.

"Dziękuję, Sandy."

Uśmiechnął się do niej, a ja nagle przypomniałam sobie jego, nieco bardziej dziecięcą twarz, na boisku piłkarskim lub w szkolnym mundurku baseballowym, w tylnym rzędzie mojej klasy historii, ale wciąż przyciągał wzrok wszystkich w sali, kiedy się tak uśmiechał.Nawet teraz czułem, jak szczerzę się do ekranu jak idiota, przypominając sobie jego ciepły, wetiwerowy zapach.

"A jakie są twoje plany wobec naszego pięknego miasta?" - zapytał reporter.

"Jak wiesz, Sandy, połączenie dwóch firm mojej rodziny było dobrym posunięciem. Na szczęście odnotowujemy stałe zyski".

"Wszyscy wiemy, że fortuna nie ma z tym nic wspólnego" - powiedział reporter, żartobliwie szturchając go w ramię.

"Cóż, dziękuję, ale potrzeba ciężko pracujących, lojalnych ludzi, aby każdy biznes odniósł sukces".

Jego niebieskie oczy patrzyły prosto w kamerę.

Złapałem oddech, podobnie jak kilka innych osób, które również zatrzymały się i spojrzały w górę. Wydawało się, że patrzy w dół, przez plac, prosto na mnie. Stałem jak wryty, odwzajemniając jego spojrzenie.

"Naturalnie jestem tu po to, by znaleźć tych ludzi, a przy okazji przejąć kilka firm i rozszerzyć imperium biznesowe rodziny Rafe.

Nie mogłam się powstrzymać od wpatrywania się w ekran, dopóki Charles nie zniknął.

Czy to nie byłoby dziwne, gdyby był moim nowym szefem? pomyślałam.

Szybko potrząsnęłam głową z gorzkim uśmiechem.

To było duże miasto.

Z pewnością do miasta przybył więcej niż jeden duży konglomerat.


Rozdział 2

To była prawda, co powiedziała Cathy. Charles podkochiwał się we mnie w liceum.

Ale prawdą było również to, że było to o wiele więcej. Minęły lata od liceum, ale uczucia, które miałem w tym okresie mojego życia, były tak silne, jakby wydarzyły się wczoraj.

Wtedy nikt w moim liceum nie lubił Charlesa Rafe'a. Był jedynym uczniem, poza Cathy, który uśmiechał się do mnie i witał. Nawet za każdym razem poprawnie wymawiał moje imię.

Stopniowo stał się powodem, dla którego wstawałem rano z łóżka i szedłem na zajęcia, tylko po to, by móc siedzieć cicho za nim. Jego swobodny uśmiech był czynnikiem, który sprawiał, że miałam dobry dzień.

Nie było mowy, żeby mnie zapamiętał, nawet gdyby był moim nowym szefem. Mimo to myśl o tym sprawiała, że uśmiechałam się do nocnego nieba i czekałam, aż ekran zapętli wywiad, abym mogła zobaczyć jego twarz jeszcze raz.

Spojrzałam na ekran, obserwując mijające reklamy.

Programy zwykle zapętlały się co najmniej pół tuzina razy, zanim przechodziły do następnej rzeczy, dając ludziom czas na obejrzenie ich podczas spaceru po miejskich placach.

Czekałem i zostałem nagrodzony.

Znowu tam był.

Jego bystre, niebieskie oczy zabrały mnie z miejskiego rynku i nagle znalazłam się z powrotem w klasie pana Sellersa. Siedziałam w lewym tylnym rogu, starając się nie rzucać w oczy i jednocześnie chłonąć każdą wiedzę, jaką mogłam.

Uwielbiałem tę klasę, ponieważ to właśnie tam zacząłem marzyć o zostaniu dziennikarzem.

Charles i jego liczni przyjaciele z Alpha siedzieli w rzędach przede mną, śmiejąc się, uśmiechając i zawsze dobrze się bawiąc.

Pan Sellers cieszył się ich radosną obecnością w klasie, a oni działali jak ściana słońca między nim a moim głodnym umysłem. Nie, żeby mi to przeszkadzało.

Siedzenie za Charlesem było niebem. Za każdym razem, gdy się poruszał, jego zapach wetiweru unosił się w moją stronę, a ja często pochylałam się nad kartką, udając, że piszę, tylko po to, by być bliżej niego.

Uwielbiałam też moment, gdy wchodził na chwilę przed dzwonkiem rozpoczynającym mecz. Ponieważ był miły, witał się z ludźmi w drodze na swoje miejsce, w tym ze mną.

Nawiązywał kontakt wzrokowy swoimi przenikliwymi niebieskimi oczami i oboje się uśmiechaliśmy.

"Hej, Elena."

"Cześć."

A potem siadał odwrócony plecami i to było wszystko. Ale dla mnie to wystarczyło, by uczynić mój dzień lepszym. Jeśli udało nam się napisać pracę na zajęciach, dzień był jeszcze lepszy.

Zanim zebrałam się na odwagę, by powiedzieć coś więcej niż kilka słów, było już po maturze. Patrzyłem, jak przechodzi przez scenę, z dyplomem uniesionym wysoko w triumfie na wiwaty zarówno publiczności, jak i siedzących uczniów, i byłem pewien, że więcej go nie zobaczę.

Ta wiedza dodała mi odwagi.

Kiedy zobaczyłem go idącego samotnie w kierunku swojego samochodu po tym, jak powiedział przyjaciołom, że zobaczy ich później na imprezie, również poszedłem w tym kierunku.

Zatrzymał się, by otworzyć drzwi. Mijając go, powiedziałam: "Gratulacje, Charles".

Spojrzał w górę, uśmiechając się.

"Wydawało mi się, że cię zauważyłem, Eleno. Tobie też gratuluję".

Byłam zaskoczona. Zauważył, że nadchodzę? Te słowa były zarezerwowane dla osób z wyczuwalnym zapachem. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie, ja oszołomiona jego intensywnym spojrzeniem."I..."

Spojrzał na mnie z małym uśmiechem, cierpliwie i wyczekująco. Zmusiłam się do wypowiedzenia tych słów.

"Zastanawiałem się, wiem, że masz mnóstwo przyjaciół i rzeczy do zrobienia, ale może chciałbyś napić się ze mną kawy? W przyszłym tygodniu? Albo kiedyś."

Moje słowa zdawały się wisieć w powietrzu i poczułam, że krew zaczyna mi buzować w żyłach. Czułem, jak moja twarz wykrzywia się w agonii, wiedząc, że właśnie zrobiłem z siebie głupca.

Jego uśmiech nieco przygasł. Chciałam odwrócić wzrok i zapaść się pod ziemię, ale jego niebieskie oczy mnie zatrzymały.

"Przepraszam, Eleno - powiedział. Patrzył na mnie intensywnie, jakby chciał, żebym zrozumiała coś, czego nie mówił.

Przytaknęłam, czując, że moja twarz płonie czerwienią.

"Całkowicie rozumiem. Cóż, powodzenia i tak dalej".

"Czekaj, Elena."

Ale tego nie zrobiłam. Odeszłam w rozmyciu upokorzenia.

Co ja sobie myślałam? Wściekłem się na siebie.

Oczywiście, że by się nie zgodził. Byliśmy tak daleko od siebie, że mogliśmy należeć do różnych gatunków.

Wspomnienie mojego upokorzenia sprawiło, że jęknęłam nawet teraz, lata później, stojąc na ruchliwym placu miejskim w piątkowy wieczór.

Przynajmniej próbowałem. Myśląc wstecz, żałowałbym, że tego nie zrobiłem, pomimo zażenowania.

Wyciągnąłem telefon, gdy jego wywiad zaczął się ponownie i trzymałem go w górze w kierunku jego twarzy, filmując go. Kiedy klip się skończył, wysłałem go do Cathy, która odpisała, gdy odchodziłem.

Wciąż zakochana?

Oczywiście, że nie. Teraz jestem tylko zdystansowaną fanką.

Nigdy nie wiadomo! Następnie dodała emoji z mrugającą buźką. Co powiesz na kolację w ten weekend? Minęło trochę czasu.

Moje serce się rozgrzało. Cathy była najwspanialszą przyjaciółką, choć nigdy nie mogłam pozbyć się podejrzeń, że po prostu źle się ze mną czuła.

Kiedy byłyśmy młodsze, przytulała mnie, chowała nos w moich włosach i wdychała. "Pięknie pachniesz. Jak dla mnie solidne A. Dlaczego nikt inny tego nie wyczuwa?" "

Ścisnąłem jej plecy, czując otaczający mnie orzeźwiający zapach lilii. "Jak pachnę?"

"Nie potrafię go określić. Ale jest wspaniały."

Zawsze zakładałem, że to żart, który ma mnie rozweselić. Zawsze była przy mnie, żartowała czy nie, i żałowałem, że musiałem odmówić jej kolacji.

Przepraszam. Muszę ratować swoją pracę.

Wysłała zmarszczoną twarz, ale potem gif tańczących razem jednorożców. Dobrze, kochanie. Nie pracuj zbyt ciężko. Pamiętaj, że cię kocham.

Ja ciebie też - odpisałam i uśmiechnęłam się. Byłam taką szczęściarą.

Spędziłem resztę weekendu, prawie nie ruszając się od biurka i nie przebierając się z piżamy, przeczesując każdy projekt i odnotowując każde wyróżnienie.

Gdy w niedzielę wieczorem Craig wysłał mi link do planowania, byłem już gotowy. Zaplanowałem blok w połowie poranka i położyłem się spać ze świadomością, że zrobiłem wszystko, co w mojej mocy.

Mimo że wiedziałam, że mój wygląd nie ma większego znaczenia, tego ranka szczególnie zadbałam o fryzurę i strój. Chciałam wyglądać tak dobrze, jak sugerowało moje portfolio. Czułam się nawet przyzwoicie, gdy usiadłam pięć minut przed wyznaczoną godziną przed biurem Craiga.

Zza zamkniętych drzwi dochodziły śmiechy i swobodne rozmowy. Sprawdziłam zegarek, żołądek mi się ścisnął.To nie było dobre. Moje portfolio było dobre. Byłem wartościowy i wiedziałem o tym. Ale jeśli sprowadzało się to do tego typu przekomarzań, to miałem kłopoty.

Minuty mijały, a moje spotkanie przychodziło i odchodziło. Pięć minut, dziesięć minut. Czułem, jak napinają mi się mięśnie i zaczyna mnie boleć głowa.

W końcu drzwi się otworzyły i kolega przeszedł, wołając: "Ok, do zobaczenia, Craig".

Wstałem i odwróciłem się, patrząc na Craiga, który opierał się o framugę drzwi.

"Elena! Cudownie. Wejdź." Pomachał do rogu kanapy i usiadłam. Usiadł naprzeciwko mnie na krześle i oparł łokcie na kolanach. "Dobrze, Elena. Zobaczmy, co masz."

Usiadłam prosto i położyłam teczkę na kolanach, gdzie wydawało się, że utkwił jego wzrok. Skrzyżowałam niepewnie nogi i zaczęłam mówić. Brzmiałam na pewną siebie, kompetentną.

Wręczyłam mu arkusz referencyjny z listą sukcesów i nagród, za które byłam odpowiedzialna. Wziął arkusz i ledwo na niego spojrzał, a jego wzrok nie opuszczał moich nagich kolan.

Kiedy skończyłam, nastąpiła krótka przerwa.

"Masz jakieś pytania?" zapytałam, denerwując się po raz pierwszy i przesuwając nogi w drugą stronę.

Jego oczy spojrzały na mnie po raz pierwszy od dziesięciu minut rozmowy. Potem wstał i rozciągnął się, a jego brzuch lekko wystawał spod koszuli.

Usiadł na kanapie i objął mnie ramieniem. Pochylił się bliżej.

Starałam się nie wdychać jego lukrecjowego zapachu.

"Mam do ciebie pytanie, Eleno, ale tak naprawdę nie dotyczy ono twojego portfolio.

Poczułam, jak opada mi żołądek. To nie mogło być dobre.


Rozdział 3

"Wiesz, Elena - zaczął Craig, pozwalając wskazującemu palcowi jego dłoni opaść na moje ramię. Zaczął rysować tam małe kółka. "To jest dla mnie naprawdę stresujące.

Walczyłam z chęcią odsunięcia jego palca i próbowałam powoli odchylić się do tyłu, jakby chcąc lepiej widzieć jego twarz.

"To znaczy, naprawdę lubię wszystkich moich pracowników. Wszyscy jesteście tacy dobrzy i wartościowi.

Jego palec stał się grzbietem jego palców i przesunął je w kierunku mojej szyi.

"Od kilku dni boli mnie głowa. Dasz wiarę?

"Tak - powiedziałam, wdzięczna za możliwość odsunięcia się i spojrzenia mu w twarz. "Ja też. To trudne dla nas wszystkich.

Uśmiechnął się. "To jedna rzecz, którą w tobie lubię, Eleno. Jesteś współczująca.

"Jakie masz do mnie pytanie?" zapytałam.

Ku mojemu przerażeniu, przysunął się bliżej, cofając powoli kilka centymetrów, które udało mi się między nami umieścić.

"Wiesz, Sandra, moja żona?"

"Poznałem ją na imprezie, tak.

"Mieliśmy problemy."

"To nie może być pomocne w takiej chwili.

"Widzisz? Znowu jesteś wyrozumiały."

Uśmiechnął się, a ja próbowałam odwzajemnić uśmiech. Nie podobało mi się, dokąd to zmierza.

"Po ostatniej imprezie świątecznej wypiłam o kilka drinków za dużo. Uwielbiam poncz, który robią panie z działu kadr".

Słynął z upijania się na imprezach świątecznych. Nauczyłam się omijać go z daleka, jeśli nie chciałam, by obmacywano mi tyłek.

"To całkowicie moja wina, ale Melanie z marketingu tak ładnie pachniała tamtej nocy. Jak pieczony kurczak, a mój umysł po prostu poszedł. Nie mogłem nic na to poradzić. To znaczy, oczywiście wolę zapach mojej żony, ale to było po prostu tak inne".

Jak mam się z tego wyplątać? pomyślałem.

Nie patrzył na mnie, ale wpatrywał się w moją szyję, a jego palce znów zaczęły się poruszać, bawiąc się kosmykiem moich włosów.

"Przepraszam, nie wiem, dokąd to zmierza. Odchyliłam się, ale on kontynuował, zdając się tego nie zauważać.

"I oczywiście ten zapach jest dość silny. Sandra od razu ją wyczuła.

"Och.

Moje brwi uniosły się. Dlaczego przyznał mi się do tego, potwierdzając moje podejrzenia, że rzeczywiście był takim łajdakiem, jakiego sobie wyobrażałam?

"Moje pytanie do ciebie, Eleno, jest następujące. Pochylił się do mnie, jego prawa ręka wokół moich ramion zamknęła się i przyciągnęła mnie blisko, a lewa okrążyła moją talię.

"Skoro nie masz zapachu, czy mogę być z tobą i nie dać się złapać?

Przycisnął mnie z powrotem do kanapy, a jego okropny zapach przytłoczył mnie, sprawiając, że się zakrztusiłam.

"Puszczaj! Odepchnęłam go z całej siły, rzucając się na boki i potykając, gdy wyrwałam się i spadłam z kanapy.

Rzuciłam szybkie spojrzenie na niego, rozciągniętego na twarzy i na wpół spadającego z kanapy, zanim odwróciłam się i pobiegłam w stronę drzwi.

Otworzyłam je i wyleciałam na zewnątrz, ignorując zaniepokojone spojrzenie mężczyzny, który czekał na kolejny wywiad.

Dopiero gdy znalazłam się w najdalszej kabinie pod ścianą w damskiej łazience, zaczęłam oddychać. Siedziałam na toalecie z głową w dłoniach, biorąc duże, łapczywe oddechy. Byłam wściekła i przestraszona jednocześnie, a moja klatka piersiowa kurczyła się z emocji.Stopniowo mój oddech zwalniał, a umysł zaczął się oczyszczać. Słyszałem swój oddech odbijający się echem od zimnych płytek wokół mnie.

Musiałam iść do działu kadr. Powinnam była to zgłosić w przeszłości. Ale teraz musiałam to zrobić, zanim się usprawiedliwię.

Wstałam, wyprostowałam ubranie i wzięłam głęboki oddech.

Wiedziałam, że ludzie mnie nie doceniają, ale wiedziałam też, że jeśli uda mi się ominąć ich uprzedzenia zapachowe, będę potężna.

Trzymałam się mocno tej wiedzy i pewnie wyszłam na korytarz. Zeszłam po schodach, aby nie utrudniać sobie tempa, i udałam się klatką schodową do biur działu kadr.

Resztę dnia spędziłem próbując skoncentrować się na pracy, ale było to niemożliwe. Próbowałem zinterpretować miny pracowników działu kadr i zapamiętać zapachy. Czy wyczułem lekki wzrost ciepłoty ciała? Wzrost siły zapachów?

W końcu jedna z pracownic działu kadr, Cecilia, przyszła do mojego boksu i zaprowadziła mnie do sali konferencyjnej na spotkanie.

Gdy tylko weszłam do środka, serce zaczęło mi walić. Był tam Craig, jego szef i jeszcze jeden przedstawiciel działu HR. Czułam napięcie w atmosferze, gorąco i intensywne zapachy.

Spojrzałam na Cecilię, zakładając, że była moim przedstawicielem, ale zajęła miejsce po stronie kierownika, zostawiając mnie samą i jakbym była na procesie.

Drugi przedstawiciel HR zaczął czytać oświadczenie, podczas którego Craig nie odrywał wzroku od stołu, gdzie jego palec zakreślił ten sam okrąg, co na moim ramieniu.

W głowie mi szumiało, gdy słowa zaczęły do mnie docierać.

"... całkowite sfabrykowanie... desperacki ruch, aby utrzymać pracę... ciągłe zaniedbywanie podstawowych obowiązków".

Kiedy skończyli, kierownik działu kadr odłożył kartkę i spojrzał na mnie chłodnymi, szarymi oczami.

"To wszystko. Będziemy się z tobą kontaktować..."

"Chwileczkę - powiedziałem ze złością w głosie.

"To oburzające. To całkowite kłamstwo, a co więcej, to oszczerstwo.

"Oszczerstwo? Craig zadrwił. "To ty mnie oczerniasz, Eleno!

"Nie, jeśli to prawda. Mogę udowodnić, że mylisz się co do moich osiągnięć. Jeśli to jest sfabrykowane, to absolutnie podważa resztę tego oświadczenia".

"Nie widzieliśmy od ciebie żadnych materiałów dotyczących oceny wydajności" - zmarszczył brwi kierownik działu kadr.

"To dlatego, że zostawiłem je na podłodze jego biura, ponieważ dosłownie uciekłem przed atakiem. Na szczęście mam kopie i wyślę po jednej do każdego z was bezpośrednio po tej marnej wymówce dla interwencji HR".

W pokoju zapanowała martwa cisza.

"To wszystko jest nadmuchane. Sfabrykowane - powiedział Craig, patrząc nieco desperacko na swojego przełożonego. "Nie ma żadnego dowodu na to, że próbowałem ją dotknąć.

"Zapytaj tuzin innych kobiet w biurze, czy kiedykolwiek były dotykane".

Więcej ciszy.

Przedstawiciel HR odchrząknął. "Odezwiemy się w ciągu najbliższych 24 godzin. Podejrzewam, że będziemy musieli przenieść tę sprawę na wyższy poziom".

"Co?" Craig wyglądał na niedowierzającego.

Podniosłam się, wyglądając na tak pewną siebie, jak tylko mogłam, mimo że nogi drżały mi z wściekłości i niepokoju."Spodziewajcie się wkrótce maila ode mnie" - powiedziałem do wszystkich i wyszedłem przez drzwi.

Nie wiem, jak dotarłam do swojego boksu, ale osunęłam się na siedzenie i schowałam głowę w dłoniach, starając się nie rozpłakać.

Po kilku głębokich oddechach wstałam i trzęsącymi się rękoma zaczęłam przesyłać moje raporty wydajności do wszystkich osób znajdujących się w pokoju, a także do ogólnych skrzynek pocztowych działu HR, tak na wszelki wypadek.

Żadna inna praca nie została wysłana w moim kierunku tego dnia.

Wyglądało to tak, jakby Craig i inni menedżerowie założyli, że już mnie nie ma.

Po wyjściu z biura zaskoczył mnie późny e-mail od działu kadr. Był prosty, ale złowieszczy.

"Nowe kierownictwo zostało poinformowane o sytuacji i uważa, że jest ona na tyle skomplikowana, że sami sobie z nią poradzą. Zmiany na stanowiskach zostaną ogłoszone jutro".

"Skomplikowana?" powiedziałem na głos do otaczających mnie latarni ulicznych. Przechodzący pasażer spojrzał na mnie ostrzegawczo i kontynuował.

Nie miałem pojęcia, co to oznacza, ale byłem pewien, że to nie może być nic dobrego.


Rozdział 4

Prawie nie spałem i wyglądałem tak.

Pomimo moich wysiłków z korektorem, worki pod oczami były widoczne, a stres przejawiał się w nadmiernie puszących się włosach.

Mimo to starałam się jak mogłam. Chciałam dobrze wyglądać na mojej egzekucji, ale musiałam zadowolić się byciem na czas i nie wyglądać jak szczeniak złapany na deszczu.

Ręce trzęsły mi się na klamce w holu. Musiałam rozładować napięcie i zdecydowałam się wejść po schodach do naszego oddziału.

Był to popularny wybór. Moi koledzy lubili rozciągać swoje ciała przed i w trakcie dnia siedząc przy biurkach, a ja słyszałem kilka osób kilka pięter nade mną.

Pobudzenie krwi i rozruszanie nóg pomogło mi zszargać nerwy. Zacząłem głęboko oddychać i poczułem, jak rozluźnia to moje mięśnie.

Wtedy usłyszałem swoje imię, które odbiło się echem po betonowej klatce schodowej.

"Nie sądzę, by Elena to zrobiła - odezwał się pierwszy głos. "Ona jest jak owca".

"Ona chce, żebyś tak myślał. Udaje łagodną, ale pod tą łagodnością jest ostra. Byłaby idealną betą, latającą pod radarem, ale potajemnie załatwiającą wszystko. I robi to po swojemu.

"Ale czy jest tak ostra, by sabotować Craiga? Nigdy nie wiedziałem, by była złośliwa.

"Nie sądziłam, ale nigdy nie wiadomo, jak ludzie zareagują, gdy poczują się zagrożeni.

"To trochę oczywista zagrywka, prawda?"

Pochyliłem się do wewnątrz, próbując zobaczyć, kto jest nade mną. Widziałam tylko ręce trzymające poręcz. Jedna z nich miała bordowe paznokcie.

"Jak powiedziałem, desperacja."

Resztę ich rozmowy przerwał trzask otwieranych i zamykanych drzwi.

Jakiekolwiek ukojenie, które zyskałem dzięki odrobinie ćwiczeń, zniknęło. Teraz próbowałem powstrzymać gniewne łzy.

Otworzyłem drzwi, które jak podejrzewałem były tymi samymi i wszedłem do mojego działu. Przy wejściu do boksów stały dwie kobiety i kilka innych osób.

Odwróciły się i zobaczyły mnie. Kobieta z bordowymi paznokciami była na tyle uprzejma, że wyglądała na winną, ale reszta wyglądała na otwarcie wrogą, nawet te dwie, które niedawno uważałam za moje przyjaciółki.

Uniosłam wysoko głowę i przeszłam obok, nie mówiąc im "dzień dobry", gdy głos przez interkom powiedział: "Uwaga wszyscy, proszę zebrać się w sali konferencyjnej za dziesięć minut".

Odłożyłam torbę, włączyłam komputer i odkryłam, że firma przestała wysyłać mi cokolwiek bezpośrednio po spotkaniu z Craigiem wczoraj rano. Wyglądało na to, że opowiedzieli się po jednej ze stron, podobnie jak moi koledzy.

Postanowiłem usiąść przy stole konferencyjnym, zamiast stać na jego obwodzie, więc wziąłem notatnik i przeszedłem przez napięte, ciche boksy.

Gdy zbliżałam się do windy, usłyszałam dzwonek.

Kto się dziś spóźni? Zastanawiałem się. Tylko ktoś szczególnie pewny siebie.

Drzwi otworzyły się i uniosły zapach wetiweru tak silny w mojej pamięci, że zatrzymałem się w miejscu.

Charles Rafe wyszedł z windy, a za nim dwie piękne kobiety, jedna jasna, druga ciemna, pachnące sosną i cedrem, z teczkami, folderami i filiżankami kawy w rękach. Grupa poruszała się jak eleganckie, potężne stado, a ja poczułam, że się cofam.Charles zatrzymał się i powąchał powietrze.

Odwrócił się powoli i jego niebieskie oczy odnalazły moje. Nawet z odległości dziesięciu stóp widziałam, jak źrenice jego oczu rozszerzają się, gdy zbliżał się do mnie.

Towarzyszące mu kobiety wydawały się chwilowo niepewne, co robić, więc stały i patrzyły.

Serce zaczęło mi walić. Jego zapach przywołał lata tęsknoty i niespełnionych marzeń.

Myślałam, że ten dzień nie może być już gorszy.

"Elena Laurentia?"

Mój oddech się zatrzymał, a szczęka opadła. Pamiętał mnie.

Przez chwilę po prostu się gapiłam.

Zrób coś, idioto! Wściekłem się.

"Cześć."

"Hej."

Zupełnie jak w klasie pana Sellersa.

Wziął kolejny głęboki wdech i uśmiechnął się. "Wiedziałem, że to ty."

Uśmiechnął się, a ja myślałam, że ugną mi się kolana. "Przykro mi, że musimy się spotkać po tylu latach. To nie jest przyjemny dzień dla nikogo, kiedy trzeba się zwalniać.

Oczyściłam gardło. Wyglądało na to, że był teraz biznesmenem. "Wyobrażam sobie, że nie."

"W takim razie do zobaczenia w sali konferencyjnej.

Uśmiechnął się i odwrócił do asystentów, gestem wskazując salę konferencyjną.

Nie mogłam tam wejść, kiedy on tam był. Jego piękny, wetiwerowy zapach niemal przygwoździł mnie do ziemi już po tym krótkim spotkaniu. Nie mogłam sobie wyobrazić przebywania z nim w mniejszej, zamkniętej przestrzeni.

Zamiast tego obserwowałem przez okna, jak jego asystenci stawiają filiżankę kawy u szczytu stołu i wręczają mu dokumenty, podczas gdy on sprawdza swój telefon. Ustawili laptopy i zaczęli gestykulować i rozmawiać o systemie projekcji, podczas gdy Charles zmarszczył brwi na notatkach na górze pliku.

Spojrzał w moją stronę przez szklane okna, ale odwróciłam wzrok i ruszyłam korytarzem w stronę mojego boksu.

To tyle, jeśli chodzi o zajęcie miejsca.

Kilka minut później spiker ogłosił, że wszyscy są oczekiwani w sali konferencyjnej.

Dołączyłem do tłumu, który po cichu wchodził do pokoju.

Charles siedział, promieniując mocą i rozglądając się, spotykając oczy i kiwając głową tu i tam.

Spuściłam wzrok i zgodnie z oczekiwaniami zostałam niechcący potrącona i wepchnięta w najdalszy kąt, zasłonięta przed niebieskimi oczami Charlesa przez wyższych i szerszych kolegów.

Nie przeszkadzało mi to. Po raz pierwszy od dłuższego czasu doceniłam swoją umiejętność ukrywania się.

Usłyszałam skrzypnięcie krzesła i gardło Charlesa. Założyłam, że stał.

"Dzień dobry. Zanim zaczniemy, czy możemy poprosić niższe osoby do przodu lub na krzesła, aby wszyscy mogli widzieć? Z tyłu?"

Wokół mnie nastąpiło przesunięcie, a ludzie obok mnie wyglądali na zaskoczonych, że mnie tam znaleźli, gestykulując, abym przesunął się do przodu.

"Dziękuję. Przykro mi, że muszę to zrobić.

Przez chwilę mówił dalej o intencjach firmy. Następnie spojrzał na blond asystentkę, która skinęła mu głową.

"Właśnie wysłano wiadomość e-mail do osób, które chciałbym, aby pozostały ze mną w sali konferencyjnej. Zawiera warunki twojej odprawy, które myślę, że uznasz za hojne, i omówimy inne możliwości lub firmy z naszego konglomeratu, które mogą być dla ciebie opcją".Rozejrzał się po pokoju. Zapach około dwóch tuzinów ludzi nagle się nasilił i zakręciło mi się w głowie.

"Jeśli nie macie e-maili, możecie wrócić do swoich biurek. Zajmę wam chwilę i sprawdzę wasze telefony".

Ręce i twarze wszystkich drgnęły, gdy chwyciliśmy za swoje urządzenia. Otworzyłem aplikację poczty i wstrzymałem oddech.

Nic.

Odświeżyłem stronę. Znowu nic.

Spojrzałam w górę zdezorientowana, ale Charles na mnie nie patrzył. Bardzo powoli kilku z nas zaczęło zbliżać się do drzwi. Zrobiłam kilka niepewnych kroków, dla pewności ponownie odświeżając stronę.

"Sir, chyba zaszła pomyłka. Craig patrzył na swój telefon, a jego twarz robiła się czerwona. Patrzył prosto na mnie. "Jak to możliwe, że ona zostaje? A ja nie? To nie w porządku.

"Masz rację - powiedział Charles, pochylając się nad stołem. "Przepraszam, Eleno. Zapomniałem wspomnieć, że ty też nie będziesz tu pracować.

Na twarzy Craiga pojawił się uśmiech.

"Dołączysz do mojego zespołu. Będę potrzebował trzeciego asystenta".

W pokoju rozległo się jednoczesne sapnięcie.

Co?


Rozdział 5

Rozejrzałem się po oszołomionych twarzach. Craig zaczynał robić się purpurowy. Nawet asystenci Charlesa wyglądali na zdezorientowanych, rzucając sobie nawzajem szybkie spojrzenia, a potem spoglądając na szefa w poszukiwaniu instrukcji.

"Myślisz, że będziesz potrzebować pomocy przy pakowaniu biurka? zapytał Charles.

"I ... Poradzę sobie."

Przytaknął. "Świetnie. W takim razie przyjdę po ciebie za kilka minut.

Poszedłem do swojej kabiny oszołomiony. Ludzie omijali mnie szerokim łukiem, patrząc na mnie z zakłopotaniem.

Rozejrzałam się po swoich rzeczach.

Było ich bardzo niewiele. Zdjęcie moje i Cathy. Mała roślina mięty, której używałem do oczyszczania nosa, gdy sprawy stawały się przytłaczające (stara sztuczka wilkołaków).

Włożyłem dysk zewnętrzny do komputera i zacząłem się upewniać, że mam kopie zapasowe wszystkich prac, które chciałem zachować, a następnie otworzyłem szuflady i zacząłem wyciągać materiały biurowe i papierkową robotę.

Było tam kilka nagród za artykuły, nad którymi pomagałem pracować, a także artykuły, które napisałem dla innych dziennikarzy z ich nazwiskami w nagłówku. Chciałam zachować je do mojego portfolio.

I wtedy poczułem zapach. Wetiwer.

Spojrzałem w górę, a Charles stał przy moim boksie, z ramieniem swobodnie opartym o ścianę działową, kartonowym pudełkiem bankowym w dłoni.

"Szybko załatwiasz sprawy - powiedział, wyciągając pudełko.

Wziąłem pudełko i włożyłem do niego kilka swoich rzeczy. Byłem zdezorientowany, a jego obecność nie pomagała.

Potrząsnęłam głową i wzięłam głęboki oddech.

"Czy możesz mi wyjaśnić, w jaki sposób kwalifikuję się na to stanowisko? Jestem oczywiście wdzięczna, ale...".

Podniósł rękę, by mi przerwać. "Porozmawiajmy na osobności.

Gestem kazał mi iść za sobą i szybko przeszedł przez ciche boksy do pokoju socjalnego, gdzie zamknął drzwi.

Bez swobodnego przepływu powietrza, jego zapach wetiweru szybko wypełnił pomieszczenie, stając się silniejszy, gdy się poruszał, podchodząc najpierw do dozownika kubków, a następnie do ekspresu do kawy.

Patrzyłam na jego ruchy, pełne gracji i siły, i doświadczyłam dziwnej mieszanki euforii i niepokoju. Jego znajomy zapach wypełnił mój mózg w sposób, który był pocieszający, coś cennego z mojej przeszłości, ale także przywołał dawną tęsknotę.

Musiałam potrząsnąć głową, by znów myśleć poprawnie.

Skończył nalewać kawę rozpuszczalną i wciągnął ciemny płyn. Zmarszczył brwi.

"Oczywiście jakość kawy będzie musiała ulec zmianie. Czy mimo to chciałabyś filiżankę?

"Nie, dziękuję. Jestem dziś wystarczająco roztrzęsiony".

Uśmiechnął się na moją szczerość i nalał sobie kubek. Wziął łyk, zrobił minę i wylał go do zlewu, napełniając papierowy kubek wodą i przepłukując usta.

"To było co najmniej nieprzyjemne - powiedział i przez chwilę patrzył na mnie jak beztroski nastolatek.

Nie mogłem powstrzymać się od odwzajemnienia uśmiechu, ale miałem też trudności z ubraniem myśli w logiczne słowa.

Oczywiście, że chciałam pracować. Ale nie wiedziałam, jak pasuję do profilu jego asystentów. Sądząc po jego asystentach, potrzebowałabym innego poziomu edukacji, a także stylisty.

"Miło cię znowu widzieć - powiedział, machając do mnie kubkiem."Nie mogę uwierzyć, że w ogóle mnie pamiętasz".

"Żartujesz? Oczywiście, że cię pamiętam".

Zarumieniłam się, myśląc o naszej ostatniej interakcji.

"Prawdopodobnie dlatego, że nikt inny nie zawstydził się tak bardzo przed tobą przez całe cztery lata".

Jego twarz wyglądała na lekko zmartwioną. "To nie tak. Uwielbiałem siedzieć obok ciebie w klasie pana Sellersa. Twój zapach sprawił, że szło mi lepiej niż innym".

Zmarszczyłam brwi.

"Racja - powiedziałam z taką dozą sarkazmu, jaką uważałam za przyzwoitą w interakcji między pracownikiem a szefem. "Zapach niczego? A może powietrza?"

"Mówię poważnie." Odstawił kubek i pomachał nosem w moją stronę. "Jesteś lekko słodka, ale nieuchwytna. Wspomniałem o tym kiedyś moim przyjaciołom i byłem zaskoczony, że byli pewni, że jesteś bezwonny.

To mnie zaskoczyło. "Nie miałem pojęcia.

Staliśmy, wpatrując się w siebie przez chwilę. I wtedy przyszła mi do głowy straszna myśl.

"Och." powiedziałem. "Zatrzymujesz mnie, bo czujesz się źle, bo łączy nas ta szkolna więź. Poważnie, w porządku. Rozumiem, że biznes to biznes".

"Tak myślisz?" Wylał resztę wody do zlewu. "Proszę, daj mi więcej kredytu zaufania. Widziałem ten raport HR. Wiedziałem, że to ty i że nie będziesz kłamać".

Dziękuję. W rzeczywistości tak nie było. Ale nie rozumiem, skąd miałbyś to wiedzieć po tych kilku wspólnych zajęciach, na których ledwo wymienialiśmy więcej niż dwa słowa".

"Cztery."

"Co?"

"Mieliśmy razem cztery klasy. Pan James na pierwszym roku, pani Harrington na drugim roku, pani Tate na pierwszym roku i pan Sellers na ostatnim roku".

Uśmiechnął się, gdy otworzyłam usta.

"Najwyraźniej obserwowałem cię uważniej, niż sobie wyobrażałaś.

Poczułam, że mój oddech przyspieszył.

"Nie mogę sobie wyobrazić, że miałeś czas na wszystkie swoje zajęcia i przyjaciół. Ale nawet to nie oznacza, że kwalifikuję się jako twoja asystentka. Te panie..."

"Amy i Jessica.

"Amy i Jessica. Są niezwykłe."

"A ty nie? Uśmiechnął się, zdając się czerpać przyjemność z obserwowania mnie. "Naprawdę nie zmieniłaś się od czasów liceum".

"Znam swoje CV. Jestem dobra w tym, co robię. Chcę to rozwinąć i zostać dziennikarką. To pasuje do moich szczególnych umiejętności - powiedziałam, machając do siebie bez zapachu. "Proszę, uwierz, że chcę pracować, ale nie jestem przekonany, czy nadaję się do twojego wewnętrznego kręgu".

Nagle spoważniał i zrobił krok w moją stronę, gniotąc papierowy kubek i wyrzucając go do kosza.

Cofnęłam się o krok, nie zdając sobie z tego sprawy. Moc promieniująca od niego sprawiła, że moje oczy rozszerzyły się.

"Kwestionujesz mój osąd tego, w jaki sposób decyduję się prowadzić moje firmy?"

Otworzyłam usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk.

"Eleno, potrzebuję kogoś uczciwego i kogoś, kto będzie mówił prawdę władzy, nawet ryzykując utratę pracy. Udowodniłaś, że to potrafisz. Czy muszę mówić coś więcej?"

Zamknęłam usta. Miał rację. Z tej odległości jego zapach był silny i gdyby jego argumentacja nie była tak dobra, jego zapach przypieczętowałby umowę.

Spojrzał mi w oczy, odczytał moje myśli i uśmiechnął się wilczo. "Dobrze.*

Podążałem za nimi, niosąc moje w połowie wypełnione pudełko, unikając spojrzeń i szeptów, które podążały za nami, gdy wchodziliśmy do windy.

Wysiedliśmy na następnym piętrze, w dziale marketingu. Charles zaczął iść, a Jessica i Amy dotrzymywały mu kroku. Gdy szli, panowała cisza, a pracownicy działu stali, gdy zdali sobie sprawę, kto właśnie wszedł na ich piętro.

Starałem się podążać za nimi w dyskretnej odległości, mając nadzieję, że nikt mnie nie zauważy w ślad za tą potężną trójką, ale Charles nagle się zatrzymał. Pomachał mi do siebie.

Widziałem, jak pracownicy wychylają się, by spojrzeć, a ich głowy wyskakują z boksów. Najwyraźniej wieści szybko się rozeszły.

"Przejdź obok mnie i oprowadź mnie, Eleno - powiedział.


Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Przeznaczony dla mojego szefa alfa"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści