Sztuka inspiruje miłość

1. Rozdział pierwszy (1)

==========

Rozdział pierwszy

==========

~Anastazja~

"To się nie uda."

Wydmuchuję oddech i z obrzydzeniem wpatruję się w gówniany bałagan, który nabazgrałam na swoim szkicowniku.

Idioci, którzy mnie zatrudnili, i nie, nie zawsze określam moich klientów mianem idiotów, nie dali mi miejsca, od którego mogłabym zacząć. Kiedy para chce mieć tort weselny, zazwyczaj przychodzi do mnie ze zdjęciami, które przypięli na Pinterest lub znaleźli w magazynach. Mają kolory i kwiaty, które preferują.

Mają krwawą wizję.

Ale ludzie, którzy wmaszerowali do mojej piekarni miesiąc temu? Nie mieli nic z tych rzeczy.

"Chcemy, żebyś poszedł z własną wizją", powiedzieli z szeroko otwartymi uśmiechami i wyimaginowanymi kreskówkowymi sercami pękającymi nad ich głowami. "Jesteś artystką, a my nie marzylibyśmy o ingerencji w twój proces".

Doceniam ich wotum zaufania. Naprawdę. A czasem klienci są zbyt surowi w tym, czego chcą.

"Chcę dokładnie to", niektóre panny młode powiedzą, a ja muszę delikatnie przypomnieć im, że nie kopiuję pracy innych.

Ale przynajmniej powiedz mi, jakie są kolory twoich kwiatów. Rzuć mi jakąś cholerną kość!

To nie jest mój ślub.

Od kilkunastu lat zajmuję się tortami weselnymi, a mieszkając w Kalifornii, miałam szczęście występować w Best Bites TV, projektując i wykonując ogromne dzieła z cukru, które sprawiłyby, że najbardziej wymagający krytycy sztuki zapłakaliby z radości.

Ale teraz mieszkam w pobliżu mojego rodzinnego miasta Seattle w stanie Waszyngton, gdzie jest moja rodzina, i otworzyłam tu nowy biznes. Uwielbiam to. To mnie napędza i wyczerpuje, tak jak powinna być pasja człowieka.

Ale dziś w mojej studni pomysłów nie ma nic. Moja muza postanowiła wyjechać na wakacje i nie dała mi żadnego ostrzeżenia.

Pieprzona muza.

Kiedy tak się dzieje, co nie zdarza się często, stwierdzam, że najlepiej odejść od mojej kuchni.

Więc pakuję mój szkicownik i ołówki, wsiadam do samochodu i przygotowuję się do walki z ruchem ulicznym w Seattle.

Po wyruszeniu w drogę dzwonię do mojej siostry, Amelii. Lubi chodzić ze mną do muzeów, a czasem sama rozmowa sprawia, że w mojej głowie pojawiają się nowe pomysły.

"Witaj, ulubiona siostro", mówi, gdy odpowiada.

"Zmierzam do muzeum szkła", mówię natychmiast. "Chcesz iść?"

"Bardzo bym chciała, ale dziś nagrywam i muszę zrobić trzy filmy, żeby nadrobić zaległości. Przykro mi."

Lia jest super udaną sensacją na YouTube. Filmuje tutoriale makijażowe i recenzuje produkty. Z ponad trzema milionami followersów i własną marką makijażową w pracach, nie mogłabym być z niej bardziej dumna.

Nie wspominając o tym, że ma nowego męża, który utrzymuje ją bardziej niż zajętą.

"Rozumiem to. Tęsknię za tobą, chociaż. Nie widziałem cię od tygodni. Więc, spróbujmy zrobić babski wieczór, dobrze?"

"Tak, proszę. Jestem na to gotowa."

"Wkrótce. Na przykład jutro wieczorem."

"Trzymaj proszę." Odciąga telefon od ust, ale nie zawraca sobie głowy zakrywaniem go, więc wszystko słyszę. "Wyatt? Babe, Stasia dzwoni i chce zrobić babski wieczór jutro wieczorem. Czy mamy już plany? A, no tak."

Stukam palcami w kierownicę, zaskoczona, że ruch przez centrum jest tak lekki, jak jest.

"Hej, przepraszam, nie mogę jutro wieczorem. Mamy iść na galę z okazji nowego skrzydła kardiochirurgicznego w szpitalu. Jace poprosił nas o to tygodnie temu".

Nasza rodzina jest duża i trochę zagmatwana. Diagram i doktorat z astrofizyki mogłyby być potrzebne, żeby zorientować się, kto do kogo należy i jak wszyscy do siebie pasujemy.

Wyatt jest mężem Amelii. Jego brat, Jace, jest szefem personelu na chirurgii kardiochirurgicznej w Seattle General. Jace to poważna sprawa. Właściwie w naszej rodzinie jest tego sporo.

"Znajdziemy jakiś wieczór, żeby się spotkać", odpowiadam.

"Właściwie to powinnaś pójść z nami" - mówi Lia, z podnieceniem w głosie. "Mam sukienki, które możesz wybrać i pożyczyć, a ja całkowicie zrobię ci włosy i makijaż. To będzie zabawa. Powiedz tak. Powiedz to w tej chwili."

"Jak mój tyłek będzie pasował do każdej z twoich sukienek. Poza tym, mam tyle pracy, Lia. Nie mogę zmarnować całego dnia na galę, na której nikogo nie będę znała."

"Będziesz znała mnie i Wyatta. I Jace'a i Joy. Levi i Starla też tam będą."

Wzdycham, bo w głębi duszy chcę iść. Nie mam okazji często się przebierać, a uwielbiam spędzać czas z braćmi Wyatta i ich żonami. Nie wspominając o tym, że nigdy nie mam okazji zobaczyć mojej siostry.

Ale mam tort weselny należny w sobotę rano, który jest tylko w połowie udekorowany, i naprawdę muszę dostać ten inny tort zaprojektowany, abym mógł dostać się do pracy na nim z pierwszą rzeczą w niedzielę.

"Jesteś zbyt spokojny. Myślisz o sposobie, w jaki możesz olać pracę, abyś mógł pójść, więc po prostu to zrób."

Przygryzam wargę. Jeśli zostanę całą noc dziś wieczorem kończąc sobotnie ciasto, mogę sprawić, że to zadziała.

"Ok. Pójdę."

"Yay," mówi Lia z małym piskiem, wywołując u mnie śmiech. "Bądź u mnie w domu do południa, żebyśmy mogli zacząć się szykować".

"O której jest gala?"

"Ósma," mówi.

"Nie zajmie nam osiem godzin, żeby się przygotować".

"Będziesz wyglądać jak bogini, kiedy z tobą skończę", obiecuje Lia. "Do zobaczenia jutro!"

Odkłada słuchawkę, a ja marszczę nos. Poczucie winy z powodu poświęcenia czasu na pracę, którego nie mam, osiada między moimi łopatkami.

Ale jedną z rzeczy, nad którymi pracowałem w tym roku, jest poświęcenie więcej czasu dla mnie. Wyprowadziłem się z Kalifornii, bo to mnie zabijało. Pracowałem piętnaście godzin dziennie, siedem dni w tygodniu, a rezultatem tego była choroba i rozpacz. Całe życie walczyłem z astmą, a długie godziny i niektóre przyprawy w piekarni były dla mnie piekłem. Teraz mam swój własny sklep, w którym mogę kontrolować środowisko oraz to, ile godzin dziennie pracuję i mogę przyznać, że moja astma ma się lepiej. Dbanie o siebie jest ważne.

A poświęcenie jednego dnia na bycie z rodziną jest częścią tej troski o siebie.

Praca przez całą noc jest tego warta.

* * *

To był właściwy wybór. Bycie poza piekarnią dzisiaj i zanurzony w sztuce jest dokładnie to, czego potrzebowałem dla świeżej perspektywy. Zanurzenie się w cudzej wizji zawsze odnawia moją pasję do mojej własnej kreatywności.




1. Rozdział pierwszy (2)

Wygląda na to, że moja muza lubi przesiadywać w muzeach.

A O'Callaghan Museum of Glass w Seattle jest moim ulubionym ze wszystkich.

Siedzę na ławce w środku jednej z sal wystawowych, chłonąc wszystko.

Nigdy nie poznałam Kane'a O'Callaghana, artysty, który tworzy takie piękno. Wydaje się, że uwielbia kolory, ponieważ rozpryskują się one wokół mnie. W tym pokoju szkło ma kształt wody, fal rozbijających się o plaże z pływającym wokół morskim życiem. Błękity, zielenie i biel z plamami żółci i czerwieni tu i tam łaskoczą moje zmysły.

Mogę praktycznie usłyszeć plażę wokół mnie.

Z włosami stojącymi na skórze sięgam po szkicownik i ołówki. Ze skrzyżowanymi nogami zabieram się do pracy, z notatnikiem na kolanach.

Ludzie przechodzą obok mnie, ale ja ich prawie nie zauważam. Jestem pochłonięty projektem, który powstaje w mojej głowie i na papierze. Robię przerwy, patrząc na szkło, kolor, płynność pracy, a następnie kontynuuję szkicowanie.

Nie wiem, czy kiedykolwiek tak szybko narysowałem pełną koncepcję.

Kiedy kończę, biorę głęboki oddech i zauważam, że moja klatka piersiowa zaczyna być ciężka. Zerkam dookoła, zaskoczony widząc mężczyznę siedzącego na ławce naprzeciwko mojej, obserwującego mnie leniwymi, zielonymi oczami.

"Czy mogę ci pomóc?" pytam przystojnego nieznajomego. Ma ciemne włosy z pasującym zarostem na brodzie i rzęsy obramowujące te jasne, zielone oczy.

"Właśnie miałem zamiar zadać ci to samo pytanie", mówi głosem zasznurowanym mleczną czekoladą.

"Po prostu cieszę się wystawą", mówię, dając mu uprzejmy uśmiech.

"Wygląda na to, że cieszysz się swoim małym rysunkiem tam," odpowiada, kiwając na podkładkę na moich kolanach. Zamykam go i porzucam uśmiech.

"Po prostu pracuję," mówię.

"W muzeum?"

Wydmuchuję oddech ze zniecierpliwienia. "Czy pracujesz tutaj?"

Przechyla głowę na bok, obserwując mnie. "Nie bardzo."

"W takim razie to nie twój interes, prawda?".

"Czy jesteś jednym z tych ludzi, którzy siedzą w muzeach i kopiują tamtejszą sztukę, bo nie potrafisz wymyślić oryginalnej własnej pracy?".

"Zawsze jesteś dupkiem, czy tylko dzisiaj?" ripostuję, z sekundy na sekundę coraz bardziej wkurzony. "Z pewnością nie jestem jedyną osobą na świecie, którą inspiruje sztuka. W zasadzie myślę, że o to chodzi."

Nic nie mówi, tylko mruga i obserwuje mnie spokojnie. Nie jest przerażający. Nie wyczuwam od niego niebezpiecznej atmosfery. Gdyby tak było, uciekłabym stąd i powiadomiła ochronę.

"Mogę zobaczyć szkic?" pyta, zaskakując mnie.

"To tylko..."

"Nadal chciałbym go zobaczyć." Jego usta uchylają się w półuśmiechu, który stopiłby znacznie silniejsze kobiety niż ja, a on wyciąga rękę, czekając, aż przekażę mu mój pad.

W końcu przerzucam strony do tego, nad czym właśnie pracowałam i podaję go przystojnemu nieznajomemu.

Jego oczy zwężają się, gdy bada surowy rysunek. Od razu żałuję, że nie użyłam więcej kolorów i nie byłam bardziej dokładna, ale to ma być tylko dla moich oczu. Wskazówka, kiedy zacznę dekorować tort za kilka dni.

"Tu nie ma wody" - mówi ze zdziwieniem i spogląda na mnie. "To nie wygląda w żaden sposób jak szkło w tym pokoju".

"Dlaczego miałoby?" marszczę brwi. "Ja się inspiruję, a nie kopiuję. Poza tym, to tylko szkic. Kiedy zrobię ostateczny kawałek, będę wiedział, co myślałem, kiedy go wymyśliłem."

"Rozumiem." Podaje mi go z powrotem. "Bardzo mi się podoba. Masz dobre oko."

Czy to lekki akcent, który słyszę w jego głosie? Biorę głęboki oddech, z ulgą, że ciężkość zniknęła z moich płuc. Jeśli się nie mylę, czuję jego zapach. To piękny, drzewny zapach, który jest lekki i męski i, cóż... seksowny.

"Co ty tu robisz?" pytam.

Wzrusza ramionami i rozgląda się po pokoju. "Pamiętam, jak przypuszczam."

Zanim zdążę go zapytać, co przez to rozumie, do pokoju wpada kobieta, jej obcasy klikają na podłodze z twardego drewna.

"Kane, potrzebujemy cię w magazynie. Teraz, kiedy zobaczysz, co się stało, nie zabijaj nikogo".

"Jeśli kawałek jest złamany, nie mogę zagwarantować, że nie popełnię morderstwa". Zerka z powrotem na mnie. "Chyba więc nasza miła wizyta dobiegła końca".

"Czekaj. Czy ty jesteś Kane O'Callaghan?"

"Jeden i ten sam." Stoi i wyciąga rękę, aby uścisnąć moją. "A ty jesteś?"

"Zakłopotany", mruczę, gdy wsuwam swoją dłoń w jego. "Nie powiem ci, że kocham twoją pracę. To chyba jest wystarczająco jasne".

"Ale artysta nigdy nie męczy się słyszeniem tego," odpowiada z przymrużeniem oka, zanim skinął głową na sflaczałą kobietę. "Baw się dobrze. I weź tyle czasu, ile potrzebujesz."

Z tym, on spieszy się z dala, a ja jestem pozostawiony w niesamowitym pokoju, flustered.

Właśnie poznałam Kane'a O'Callaghana. Pokazałem mu mój szkic. Był nieco gruff, borderline rude, i udało mi się nazwać go dupkiem.

"Dobre, Anastasio."

* * *

"To jest zabawa" - mruczę, podczas gdy Amelia łaskocze moje kości policzkowe puszystym pędzlem. "Nie robimy tego już wystarczająco często".

"Wiem. A ja mam okazję robić to na życie. Powinieneś być w jednym z moich filmów." Jej niebieskie oczy rozszerzają się w podnieceniu. "Poważnie, mogłabym zrobić twój makijaż w filmie i pokazać różne techniki pracy nad kimś innym. To tak różne od nakładania mojego własnego makijażu. Byłoby fajnie."

"Może pewnego dnia."

Tam gdzie Amelia jest wspaniała z niesamowitymi kośćmi policzkowymi i smukłym ciałem, ja jestem inna. Dzielimy te same blond włosy i podpis Montgomery niebieskie oczy, ale jestem bardziej krzywy niż ona, z szerszymi biodrami i cyckami.

Nie jestem raczej typem dziewczyny, która modeluje na modowych vlogach.

Nie zrozumcie mnie źle, dobrze mi z tym, jak wyglądam. Lubię swoje krągłości. A kiedy jestem zrobiony, cóż, wyglądam całkiem fly, ale nie jestem modelem mody.

"Zrobimy to w przyszłym miesiącu, kiedy pojawi się nowa paleta cieni do powiek" - mówi, jakby wszystko było już ustalone. Po prostu milczę. Zrobię to dla niej. Wygląda na to, że zrobię wszystko dla mojego rodzeństwa.

"Czy rozmawiałaś ostatnio z Archerem?" pytam ją. Archer jest najstarszy i jest naszym jedynym bratem.

"Tak, próbowałam go namówić, żeby poszedł z nami dziś wieczorem, ale namówienie naszego brata w garniturze to jak wyciągnięcie ryby z wody".




1. Rozdział pierwszy (3)

Śmieję się na tę myśl. "Szkoda, bo jest przystojny, kiedy jest cały ubrany".

"Jestem po prostu szczęśliwa, że udało mi się go ubrać w garnitur na nasz ślub," odpowiada Lia i staje z powrotem, aby sprawdzić swoje dzieło. "Myślę, że jesteś już gotowa. Następna w kolejności jest sukienka."

"Pozwól mi zobaczyć."

"Nie, dopóki nie będziesz ubrany." Prowadzi mnie przez swoją masywną główną sypialnię do równie ogromnej szafy. "Wybrałam trzy, które będą wyglądać na tobie tak niesamowicie".

"Nigdy się w nie nie zmieszczę," przypominam jej.

"Mają linię A i pokażą twoje niesamowite nogi", mówi, machając mi ręką. "Przymierz najpierw tę czerwoną".

Wyślizguję się z jedwabistego szlafroka, który nalegała, żebym założyła, żeby nie musieć wciągać koszuli przez głowę po zrobieniu makijażu, i wciągam sukienkę na nogi. Wbija się w moje uda.

"Mówiłam ci".

"Dobra, ta." Podaje mi czarną sukienkę z błyszczącymi fałszywymi diamentami rozrzuconymi na gorsecie. Gdy już ją wciągnęłam na biodra, a ona zapięła zamek z tyłu, pasuje do mnie jak ulał. Wpatruję się w lustro, moje ręce wygładzają jasny materiał. Amelia wykonała cholernie dobrą robotę przy moim makijażu. Ale potem znowu, ona zawsze robi.

"Moje cycki wyglądają w tym fantastycznie" - mruczę, podziwiając obfity dekolt, który sukienka pokazuje, nie sprawiając, że wyglądam jak wypchana kiełbasa. Obcas kończy się tuż poniżej moich kolan, a materiał unosi się wokół moich nóg jak chmura. "Och, i jest lekka i wygodna".

"Doskonale", mówi Lia z jasnym uśmiechem. "Wygląda na tobie ah-mazing. Możesz go całkowicie zatrzymać."

"Nie musisz..."

"To Versace."

"Całkowicie go zatrzymam."

Lia śmieje się i wchodzi w swoją własną różową sukienkę, która zsuwa się z jej ramion, sprawiając, że wygląda jak księżniczka z bajki. Po ubraniu, staje obok mnie i podziwiamy się w lustrze.

"Jesteśmy gorące, moja słodka siostra", mówi. Pochyla się, żeby pocałować mnie w policzek, ale odsuwam się. Lia zawsze stara się mnie przytulić, pocałować lub objąć.

Potajemnie to lubię, ale nie mogę jej tego powiedzieć.

"Cholera, tak, jesteśmy gorące".

Wyatt czeka na nas na dole, ubrany w klasyczny czarny smoking, i jak tylko do niego dobiegamy, ruszamy, kierując się na galę. O tej porze ruch jest niewielki, więc szybko docieramy do hotelu, w którym odbywa się shindig.

Pomagają nam wyjść z samochodu, a gdy już jesteśmy w środku, sięgam po kieliszek szampana i szukam naszych ludzi.

"Tam jest nasz stół," mówi Wyatt, wskazując na okrągły stół, przy którym siedzą Levi i Jace, ich głowy razem, gdy rozmawiają. "Zamierzam dołączyć do moich braci".

"Będziemy mieszać", mówi Lia i bierze moją rękę w swoją. "Znajdźmy Joy i Starla. Założę się, że są przy jedzeniu."

"Przydałoby się jedzenie."

Z pewnością, Joy i Starla są przy bufecie z przystawkami, ładując maleńkie talerze z canapes i ciastkami krabowymi.

"Tak się cieszę, że tu jesteście", mówi Joy z westchnieniem. "To znaczy, przychodziłam na takie rzeczy z Jace'em od zawsze, ale to wyczerpujące próbować nawiązać małą rozmowę, kiedy nikogo nie znasz, wiesz?".

"Mamy cię," mówi Starla. Gwiazda pop jest ubrana w zabójczą zieloną sukienkę bez ramiączek, która ma rozcięcie z boku aż do jej biodra. Obcasy z czerwoną podeszwą są idealnym akcentem. Ona odwraca się do mnie, szeroki uśmiech na jej twarzy. "Wow, dziewczyno, ładnie sprzątasz".

"To wszystko było dziełem Amelii. Mogę upiec ciasto jak mistrz, ale jestem bezwartościowa, jeśli chodzi o makijaż".

"Dobrze, że ma mnie" - mówi Amelia z przymrużeniem oka.

Podczas gdy pozostała trójka gawędzi o sukienkach i fryzurach, ja rozglądam się po pokoju, nie spodziewając się zobaczyć nikogo, kogo znam. Kocham mojego szwagra, ale nie chodzę w tych samych kręgach towarzyskich co on.

Na środku pokoju znajduje się szklana rzeźba, którą natychmiast rozpoznaję i odrywam się od innych, żeby ją sprawdzić.

Żywe czerwienie, pomarańcze i żółcie; skręcone, wirujące kształty, które sięgają sufitu. Wszędzie rozpoznałbym tę pracę.

To dzieło O'Callaghan.

Stoję i sączę mój bąbelkowy napój, badając kunszt w szkle, a następnie zauważam dyskretną tabliczkę, która mówi, że jest częścią cichej aukcji.

Jestem przekonany, że nie mogę sobie na to pozwolić. Jego dzieła idą za tysiące, czasem setki tysięcy dolarów.

Moja rodzina jest zamożna, ale to poza moim zasięgiem cenowym.

Ale może, tylko może, mogę złożyć ofertę.

Wchodzę na cichą aukcję i widzę, że rzeźba jest już sześciocyfrowa i całuję to marzenie na pożegnanie.

Kiedyś, być może, będę właścicielem jednego z kawałków Kane'a.

Wzruszam ramionami i odwracam się, by odejść, prawie zderzając się z szeroką klatką piersiową.

"Och, wybaczcie mi", mówię. Kiedy moje oczy podróżują w górę silnej klatki piersiowej i nad niedawno ogoloną kwadratową linią szczęki, patrzę w omszałe zielone oczy.

Kane O'Callaghan.

"Znów się spotykamy", mówi z niewielkim uśmiechem.

"Wygląda na to, że tak." Biorę głęboki oddech, a zapach czyichś perfum wypełnia moje nozdrza. Moje płuca natychmiast się zaciskają. Tak bardzo jak chcę zostać i porozmawiać z nim, zadać mu milion pytań, muszę dostać się do toalety.

Potrzebuję mojego inhalatora ratunkowego.

Niech to szlag!

Robię dwa duże kroki i zaczynam mentalną mowę, która ma mnie wyprowadzić z pełnego ataku paniki.

Nic ci nie jest. Dobrze oddychasz. Powoli oddychaj, Anastasio. To tylko trochę perfum, to wszystko.

Próbuję uśmiechnąć się w jego stronę, a potem znów się odwracam. Domyślam się, że jeśli tu i teraz dostanę pełnoobjawowego ataku astmy, jest mniej więcej czterdziestu siedmiu lekarzy, którzy mogą uratować ten dzień.

Wchodzę do damskiej toalety i otwieram swój szpon, wyciągam inhalator i biorę z niego długie pociągnięcie, z ulgą, gdy albuterol wypełnia moje płuca. Natychmiast czuję ulgę.

Zobacz. Nic ci nie jest. Wszystko lepiej. Nie ma powodu do paniki.

Nie bierzmy nawet pod uwagę faktu, że już drugi raz w ciągu dwóch dni udało mi się zrobić z siebie głupka przy Kane'ie.

Upycham inhalator z powrotem do mojego szponu i wychodzę z toalety, gdzie Kane opiera się o ścianę, ręce w kieszeniach, wyglądając swobodnie i spokojnie, gdy obserwuje mnie przechodzącego przez drzwi.

"Czy to było coś, co powiedziałem?" pyta.

"Przepraszam, nie chciałem się spieszyć".

"Wszystko lepiej?" Jego usta wykręcają się w tym półuśmiechu.

"Lepiej." Kiwam głową, nie chcąc wchodzić w moje medyczne sprawy. "Ten kawałek, który podarowałeś jest oszałamiający".

"Dziękuję." Wysuwa rękę z kieszeni i sięga po moją. "Zatańcz ze mną".

"Zatańczyć z tobą?"

On ćwiartuje brwi. "Proszę."




2. Rozdział drugi (1)

==========

Rozdział drugi

==========

~Anastazja~

Ok, więc mężczyzna ma ruchy. Nie powinno mnie dziwić, że ktoś, kto tworzy tak niesamowite dzieła sztuki, może również prowadzić dziewczynę po parkiecie. Z jedną dłonią mocno posadzoną na moich dolnych plecach, a drugą ściskającą moją rękę, Kane utrzymuje swoje oczy na moich.

"Jesteś dobrym tancerzem," mruczę.

"Jesteś zdenerwowany", odpowiada miękko. "Nie ma takiej potrzeby. To tylko taniec."

Biorę głęboki oddech i oferuję mu uśmiech. On ma rację. To tylko taniec.

Fakt, że jest może najgorętszym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek widziałem, to ogromny bonus.

A jeśli może się tak poruszać, mając na sobie wszystkie nasze ubrania, mogę sobie tylko wyobrazić, jak to może być, gdy będziemy nadzy.

Mercy.

"Nigdy nie dostałem twojego imienia", mówi i prowadzi mnie bliżej siebie, abyśmy mogli mówić do siebie nawzajem do uszu. Zerkam na salę, widząc moją siostrę i inne dziewczyny, które uśmiechają się do nas, obserwując nasz taniec.

"Anastazja", mówię i odwracam głowę, nie do końca sadzając mój nos na jego szyi. Zapach tego człowieka mnie zabije.

I nie dlatego, że wyzwala moją astmę.

Ponieważ jest zbyt seksowny.

Obserwuję pulsowanie w jego szyi i rozkoszuję się uczuciem jego silnych ramion trzymających mnie.

"To piękne imię." Akcent jest teraz grubszy w jego głosie. Irlandzki? Nie jestem dobry z akcentami, ale założyłbym się, że jest Irlandczykiem.

Jego nazwisko może być wskaźnikiem.

"Dziękuję."

Piosenka kończy się i przepływa w kolejną balladę. Adele śpiewa o znalezieniu innego kochanka, jak Kane porusza się przeciwko mnie, ze mną.

Zastanawiam się, czy wygląda to tak seksownie, jak się czuje.

"Powiedziałaś wczoraj", szepcze mi do ucha, "że wykorzystasz swój szkic do czegoś innego. Co to będzie to coś?"

"Tort."

Wycofuje się na tyle daleko, by uśmiechnąć się do mnie ze zdziwieniem. "Tort, prawda?"

Kiwam głową, bardziej komfortowo rozmawiając o tym, co robię dla życia, niż po prostu tańcząc w ciszy.

"Projektuję i buduję torty weselne na życie. Mogę robić je na inne okazje, jak również, ale torty weselne są tym, z czego jestem znana."

"Ciekawe".

"Mam klienta, który przyszedł do mojego sklepu około miesiąca temu, aby mnie zatrudnić. W ogóle nie dali mi żadnego kierunku. Żadnych kolorów, żadnych życzeń. Po prostu musi nakarmić około dwustu gości". Potrząsam głową z obrzydzeniem. "Nie żebym chciał, żeby kazali mi skopiować zdjęcie. Nie zrobię tego, ale zazwyczaj mają kolory, które im się podobają, albo kwiaty na myśli. Coś. Nie tych dwoje. Kiedy potrzebuję inspiracji, lubię patrzeć na to, co stworzyli inni. Albo prowadzić rozmowy z ludźmi, których lubię".

"To ma sens," mówi i pochyla się, aby pocałować mnie w czoło, co wysyła dreszcz w dół mojego kręgosłupa do moich damskich części - które już usiadły i zwróciły uwagę na Kane'a.

"Za co to było?" pytam.

"Przeprosiny," odpowiada. "Za bycie trudnym wczoraj".

"Przeprosiny przyjęte."

Jego usta skręcają się w ten półuśmiech, jego zielone oczy błyszczą. Piosenka prawie się skończyła i wiem, że powinienem podziękować mu za taniec i znaleźć Lię i innych.

"Dzięki za taniec."

Gra ostatnia nuta, a ja się wycofuję, natychmiast życząc sobie, żebym była z powrotem w jego ramionach.

Jest obcy i to szalone, ale prawdziwe.

"Czy należysz do mężczyzny, Anastasio?". Kane szczotkuje swoje knykcie po boku mojego policzka.

Marszczę czoło. "Nigdy nie będę należeć do nikogo".

"Wiesz, co mam na myśli. Jesteś wzięta?"

"Jestem singlem, jeśli o to pytasz".

"Dobrze." Całuje grzbiet mojej dłoni. "Mam tu pokój na noc. Dołącz do mnie."

Mrugam do niego. Jeśli się nie mylę, Kane O'Callaghan właśnie zaprosił mnie na górę do swojego pokoju hotelowego. Nie jestem naiwna. Wiem, co proponuje.

I każda komórka mózgowa we mnie krzyczy, to nie jest dobry pomysł.

Ale moje ciało mówi, do diabła tak, to świetny pomysł.

"Jestem tu z ludźmi".

On kiwa głową. "Znajdźmy ich, w takim razie".

Śmieję się, full-on guffaw, ponieważ to jest po prostu tak śmieszne. I dlatego, że mam zamiar całkowicie zrobić to, co sugeruje.

Ta rzecz samoopieki, o której mówiłem? Może to obejmuje cieszenie się przypadkową nocą z gorącym nieznajomym raz w życiu. To nie jest tak, że to się zdarza często. Ale raz? A co mi tam.

Schodzę z parkietu, nie zadając sobie trudu, by spojrzeć za siebie, czy Kane idzie za mną. Idzie. Czuję jego oczy na sobie.

"Hej," mówi Lia z ogromnym uśmiechem. "A nie myślałaś, że nikogo tu nie znasz".

"To jest Kane O'Callaghan," mówię, przedstawiając Kane'a naszej grupie. "Amelia jest moją siostrą."

"Jesteście zaplutymi obrazami siebie nawzajem," mówi Kane, błyskając grymasem.

Robię rundę przy stole, wskazując na Jace'a i jego braci oraz ich żony. Kiedy dochodzę do Starli, oczy Kane'a rozszerzają się.

"Słucham twojej muzyki w mojej stodole," mówi.

"A ja mam kawałki twojej muzyki w swoich domach", mówi z uśmiechem. "Miło mi was poznać".

"Wierzę, że przyjemność jest moja." Zielone oczy Kane'a zwracają się w dół do mnie. "Czy powiemy w takim razie dobranoc?"

"Czekaj, co?" Levi, jeden z policjantów w naszej rodzinie mówi ze zwężonymi oczami. "Dopiero co tu przyjechałeś".

"Jeśli nie masz nic przeciwko, chciałbym mieć Anastazję dla siebie przez jakiś czas," mówi Kane wsuwając swoją rękę w moją.

Lia stoi i przytula się do mnie. "Zadzwoń do mnie później i opowiedz mi wszystko".

Macham do stołu, ignorując nadopiekuńcze spojrzenie Leviego, i pozwalam Kane'owi wyprowadzić mnie z sali konwentowej do wind.

"To jest szalone," szepczę, gdy wchodzimy do kabiny. "Nie jesteś tu z nikim?"

"Mój agent, Peter," mówi Kane. "On nie będzie za mną tęsknił. Ofiarowanie kawałka jest na dobry cel, a zrobienie osobistego występu sprzedało kilka dodatkowych biletów. Ale pojawiłem się, a teraz chciałbym spędzić trochę czasu z tajemniczym artystą tortów, na którego udało mi się wpaść dwa razy w ciągu dwóch dni."

"Naprawdę nie jestem aż tak tajemnicza".

"Dla mnie jesteś," mówi, a kiedy winda dociera do penthouse'u, bierze mnie za rękę i prowadzi do swojego pokoju.

Co jest zbyt ogólnym słowem na to, co to jest.




2. Rozdział drugi (2)

Kane zatrzymuje się w największym apartamencie, jaki oferuje hotel. To nie jest zwykły pokój.

Prowadzi mnie do części mieszkalnej, z której rozciąga się widok od podłogi do sufitu na światła centrum Seattle.

"Chcesz trochę wina? Lub cokolwiek, dla tej sprawy? Możemy zamówić obsługę pokoju, jeśli chcesz".

"Kieliszek wina jest świetny." Siadam na kanapie i krzyżuję nogi, obserwując, jak Kane chodzi po przestrzeni, otwiera lodówkę z winem i wyciąga butelkę białego. Odkorkowuje i nalewa, a potem podaje mi kieliszek.

Jest wysokim mężczyzną, o długich kończynach i szerokich ramionach. Jego biała koszula przytula mięśnie, kiedy zdejmuje marynarkę i podwija rękawy.

Boże, uwielbiam, jak mężczyzna wygląda w białej koszuli z podwiniętymi rękawami.

A potem, gdy na jednym z jego ramion ujawniają się tatuaże? Prawie wypluwam moje wino.

"Powiedz mi więcej", mówi, gdy siada naprzeciwko mnie.

"Czuję się jak na rozmowie o pracę".

Popija swój napój, obserwując mnie. "Nie mam żadnego interesu w zatrudnieniu cię do jakiejkolwiek pracy. Chcę cię tylko poznać."

"Dlaczego?"

Unosi brew. "Ponieważ jestem zainteresowany. A to oznacza, że chcę wiedzieć więcej. Jesteś piękną kobietą, Anastasio".

"Dziękuję."

"Jak trafiłaś do projektowania tortów?".

"Myślałam, że chcę być szefem kuchni". Uśmiecham się na wspomnienie i kopię z moich obcasów, podciągając stopy pod siebie, aby się wygodnie ułożyć. "Przez całe życie mówiłem każdemu, kto słuchał, że pewnego dnia będę sławnym szefem kuchni. A potem poszedłem do szkoły kulinarnej i byłem okropny."

"Jak to?"

"To po prostu nie było dla mnie. Przypalałem rzeczy, rozlewałem je, tak to się nazywa. Bycie niezdarnym, kiedy wyciągasz pieczeń z piekarnika nie jest wygodne."

Widzę śmiech w jego oczach, gdy przytakuje. "Widzę to."

"Ale potem musieliśmy zrobić rotację przez piekarnię i zakochałem się w niej. Nagle nie byłem już niezdarny. To było tak, jakby moje ciało po prostu wiedziało, że powinienem tam być, i wszystko kliknęło. Lubię pracować z cukrem, z różnymi jego rodzajami. Moim ulubionym jest rzeźba w cukrze, ale zajmuje to dużo czasu i jest drogie, więc nie robię tego często."

"Czy masz zdjęcia niektórych ciast, które zrobiłaś?".

Mrugam do niego, zaskoczona. "Czy masz telefon? Możesz mnie wygooglować."

"Nigdy nie noszę komórki i nigdy w życiu niczego nie wygooglowałem" - odpowiada.

"Czy jesteś podróżnikiem w czasie? To jest rok 2020, Kane."

"Wszystko, co robi telefon, to przeszkadza mi w pracy, więc odmawiam posiadania go przy sobie. Prawdopodobnie jest teraz martwy w mojej kuchni."

Uśmiecham się, oczarowany przez niego, i otwieram swój szpon, by wyciągnąć własny telefon. Mój inhalator wypada na podłogę i ląduje u stóp Kane'a.

Pochwyca go i podaje mi.

"Dzięki."

Wygląda, jakby chciał zadać pytanie, ale zanim zdąży, budzę swój telefon i przywołuję album z moimi ciastkami. Gestem wskazuję mu, żeby usiadł obok mnie.

"Możesz po prostu przeciągnąć palcem w lewo, żeby obejrzeć zdjęcia".

On osiada koło mnie, bierze mój telefon i przygląda się każdemu zdjęciu intesywnie, prawie tak, jakby miał być później przepytany na ich temat.

Podchodzi do tortu, który zrobiłam w zeszłym roku. Ma cztery warstwy i jest pokryty magnoliami.

"Kwiaty są ładne. Czy kwiaciarnia dostarcza je do ciebie?"

"Te magnolie są z cukru", mówię miękko i uśmiecham się, gdy spojrzenie Kane'a wiruje do mojego.

"Wyglądają jak prawdziwe".

"Dziękuję. Każda z nich zajęła mi dwie godziny".

Patrzy z powrotem w dół na telefon. "Jak mam wyglądać bliżej?"

Szczypię i rozkładam palce na obrazie, aby go dla niego powiększyć.

"Niewiarygodne," mruczy. "Chciałbym zobaczyć narzędzia, z którymi pracujesz".

"Ditto."

Szczerzy się do mnie, a potem wraca do zdjęć. Kiedy już zobaczy wszystkie, podaje mi telefon i czeka, aż go uśpię i zwrócę do mojego szponu.

"Jesteś utalentowaną kobietą, Anastasio".

"Możesz mówić do mnie Stasia. Większość ludzi tak robi."

Bierze moją rękę i skręca nasze palce, potem całuje moje knykcie. "Ja wolę Anastazję".

"Jak zaczęłaś zajmować się szkłem?".

"Mój wujek w Irlandii dmuchał szkło i pozwalał mi siedzieć z nim w stodole, kiedy byłem chłopcem. To była najbardziej ekscytująca rzecz, jaką kiedykolwiek widziałem i wiedziałem, że chcę robić nic innego przez całe moje życie."

"Jak długo mieszkasz w Stanach?".

"Dwadzieścia lat", mówi, wciąż dotykając mnie silnymi, zrogowaciałymi dłońmi.

"Czy tęsknisz za Irlandią?"

"Bardziej niż kiedykolwiek będziesz wiedział". Całuje teraz opuszki moich palców. "Spędzam tam dwa miesiące każdego roku, ale tęsknota nigdy tak naprawdę nie odchodzi".

"Dlaczego nie przeprowadzisz się z powrotem?"

Robi pauzę, zastanawiając się nad tym. "Moja rodzina jest tutaj, wszystko w pobliżu Seattle, i kocham ich zbyt mocno, aby być z dala od nich".

Kiwam głową, całkowicie rozumiejąc. "Rozumiem to. To dlatego nie tak dawno temu przeprowadziłem się tu z powrotem. Moja rodzina jest tutaj. Spotkałeś niektórych z nich dziś wieczorem, co jest trochę dziwne."

"Dziwne, prawda?"

"Trochę, tak. Ile masz rodzeństwa?"

"Czworo." szczerzy się. "To duży klan, O'Callaghanowie".

"Montgomerys są tacy sami," mówię z szerokim uśmiechem. Wygląda na to, że mam więcej wspólnego z Kane'em niż się spodziewałem. "Chociaż jestem tylko jednym z trzech, mamy więcej kuzynów niż możemy policzyć, a wszyscy są żonaci z dziećmi. Moglibyśmy być naszą własną wioską".

"Montgomery," mruknął. "To szkockie nazwisko, prawda?"

"Wierzę, że pradziadek pochodził ze Szkocji, tak".

Staje i prowadzi mnie na nogi.

"Czy kierujemy się do sypialni?" Pytam, "czy wyrzucasz mnie za bycie Szkotem?"

"Dojdziemy do sypialni. I myślę, że znajdę to w moim sercu, aby wybaczyć twoje dziedzictwo".

"Jesteś miłym człowiekiem."

"Nie jestem, nie." Marszczy czoło. "Chciałabym jeszcze raz z tobą zatańczyć".

"Lubisz tańczyć, prawda?"

"Nigdy nie lubiłem. Aż do dzisiejszego wieczoru."

"Masz sposób na słowa," informuję go, gdy przyciąga mnie do siebie i owija swoje długie, silne ramiona wokół mojej talii, trzymając mnie blisko. Przechyla głowę w dół i delikatnie całuje moje nagie ramię, wysyłając dreszcze w dół mojego kręgosłupa. Wdycham gwałtownie, gdy moje ciało reaguje na niego, moje ręce zaciskają się na jego ramionach.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Sztuka inspiruje miłość"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści