Najlepsi przyjaciele nie powinni wiedzieć, jak smakujesz

Rozdział 1

Rozdział 1

I wbił się w jej wnętrze, pompując swoją długość, aż mogła go tylko poczuć. Z jej ust wyrwał się zdyszany jęk. Kuszący dźwięk wysłał przyjemne fale uderzeniowe przez jego ciało. Jej biodra zakołysały się, wprowadzając go w nią jeszcze głębiej, aż...

"Hej mała Ash, przyszliśmy oderwać cię na chwilę od twoich książek. Ryan wpadł przez drzwi, a Blake podążał tuż za nim.

Z jej ust wydobywa się sapnięcie i szybko kładzie książkę na łóżku. Jej policzki szybko rozgrzewają się rumieńcem, gdy poprawia okulary. O Boże, to żenujące. Pomyślała, przyciskając plecy do wezgłowia łóżka.

Ryan usiadł na łóżku, rozkładając ręce i nogi na miękkim materacu. "Jestem zazdrosny o twoje łóżko." Jęknął, rozciągając się jeszcze bardziej, aż jego dłonie dotknęły jej uda.

Czuła na sobie wzrok Blake'a, studiującego ją, aż nie mogła już tego znieść i przeniosła wzrok na niego. Te niebieskie oczy sprawiły, że zassała oddech i szybko odwróciła wzrok. "Co tam czytałaś Ley?" W jego tonie słychać nutkę rozbawienia.

Zanim zdążyła mu odpowiedzieć, sięgnął i szybko chwycił książkę. "Hej!" Cichy protest opuszcza jej rozchylone usta. Szybko wstaje, a jej stopy uderzają o drewno.

Jej czarne, luźne, kręcone włosy opadają dziko na ramiona. Sięgały jej do pośladków, ale nie miała zamiaru ich ścinać. Blake chichocze, wyciągając ręce z dala od niej, by nie mogła ich dosięgnąć.

Jego niebieskie oczy skanują słowa, a jej serce łomocze. Boże, proszę, nie czytaj tego na głos. Cicho błagała w myślach, gdy na palcach chwyciła książkę w jego dłoń. Wypuściła sfrustrowany oddech, gdy okazało się to daremne. Był od niej wyższy, to było pewne.

Słyszała rozbawiony chichot Ryana, gdy patrzył, jak walczy o złapanie książki. Jakich ja mam najlepszych przyjaciół. Pomyślała sarkastycznie.

"I pchnął w jej rdzeń-" zaczął Blake, a jego oczy szybko przeniosły się na nią. Jej oddech przyspiesza, gdy te niebieskie wiry zmieniają odcień na ciemniejszy. Jego brwi unoszą się z rozbawieniem, gdy się jej przygląda.

"Ley, czy nie jesteś trochę zbyt niewinna jak na te książki?" zapytał kpiącym tonem.

Jego czarne włosy opadały na czoło, a rzęsy były tak długie, że Ley ze wstydem przyznała, że zazdrości jej ich długości. Prosty nos prowadzący do zestawu miękkich ust, które teraz były wygięte w uśmieszek. Był przystojny.

Obecny rumieniec na jej twarzy stał się jeszcze ciemniejszy. Była pewna, że wygląda jak czerwona ciężarówka. Śmiech Ryana unosił się w pokoju, jego głos był tak głośny, że obawiała się, że jej rodzice przyjdą i zobaczą, co jest tego przyczyną.

Nie chciała się przed nimi wstydzić, a znając Blake'a, on też nie przegapiłby takiej okazji. Nikt nie wiedział o jej sekretnej skrytce z powieściami erotycznymi, które ukryła pod łóżkiem. Ale teraz jej sekret wyszedł na jaw.

Jęknęła głośno, zwijając palce w pięść, po czym uderzyła Blake'a w tors. Wypuścił oszołomiony oddech, a ona wykorzystała to, by lekko podskoczyć i wyrwać mu książkę z rąk.

"Dlaczego mama was wpuściła?" Jęknęła, czując się całkowicie upokorzona, że Blake przeczytał te słowa głośniej niż to konieczne. Szybko umieściła książkę w pasie swoich spodni dresowych. Miała nadzieję, że Blake nie będzie próbował jej ponownie chwycić.Jego niebieskie oczy spoglądają na książkę w jej spodniach dresowych, a w jego błękitnych oczach pojawia się błysk złośliwości. Ash szybko kręci głową, wskakuje na łóżko i przewraca się na Ryana. "Cholera Ash, chyba złamałaś mi rękę. Chrząknął, odpychając ją.

"Przestań dramatyzować, duże dziecko." Roześmiała się i położyła na brzuchu. Książka przyciskała się do jej czoła w najbardziej niewygodny sposób, ale nie chciała się wyprostować na wypadek, gdyby Blake znalazł inny sposób, by ją od niej oderwać.

Blake uśmiechnął się, błyskając białymi, perłowymi zębami. "Próbujesz trzymać Ravena blisko swojej dupy?" Odnosił się do męskiej postaci, która biła kobiecą postać w książce. Wzdrygnęła się na jego prymitywne uwagi, czując, jak jej twarz rozgrzewa się bardziej niż wcześniej. Nie wiedziała, że to możliwe.

("Muszę powiedzieć, że jestem zazdrosny." )

"Devo dire che sono geloso." Zaśmiał się.

("O Boże, kolejny dzień trzeciego koła")

"Oh Dio, un altro giorno di terza ruota." odpowiada Ryan. Ashley nie rozumiała ich języka i zawsze używali go przeciwko niej.

"Dajcie spokój, przecież wiecie, że nie rozumiem, kiedy mówicie po włosku. Jęknęła w proteście. Ryan podniósł się i potargał jej włosy. Więc co możemy mieć przeciwko tobie? Zaśmiał się. Ona machnęła na niego ręką i zdmuchnęła kosmyki, które dostały się na jej twarz.

"Dlaczego jesteście tak wcześnie, przecież jest dopiero dziewiąta rano? zapytała, przesuwając się tak, by było jej wygodniej z książką przyciśniętą do jej czoła. Blake to zauważył i posłał jej błysk złośliwości, ale ona spojrzała na niego, powstrzymując to, co powiedziałby dalej.

Siada na łóżku, trochę zbyt blisko niej. Poczuła zapach jego wody kolońskiej i prawie jęknęła na głos. To twój najlepszy przyjaciel, Ashley, przestań myśleć o nim w ten sposób. Ostrzegła samą siebie. Winiła za to powieści erotyczne, które czytała.

"Właściwie to nie jest wczesny kujon, jesteś po prostu wściekły, że przerwaliśmy ci sesję z książką. Chociaż jestem zła, że nigdy nie powiedziałeś mi o swoich małych fantazjach". Blake chichocze. Ashley sapie i uderza go w umięśnione udo.

"To nie są moje fantazje. Argumentuje, choć jej głos wydaje się wątpliwy nawet dla jej własnych uszu.

"Nasza mała Ash nie jest już taka niewinna, Blake. Ryan śmieje się, przybijając piątkę Blake nad jej głową. Dziewczyna wydała z siebie zirytowany pomruk.

"Możecie przestać?" Jęczy, czując się całkowicie upokorzona.

"Przestaniemy, jeśli pójdziesz z nami do Belle. Ryan nalegał. Belle była małą restauracją kilka minut od jej domu.

To właśnie tam wiele nastolatków przychodziło zjeść i porozmawiać z przyjaciółmi, zamiast odrabiać lekcje. Chociaż nie znosiła spotkań towarzyskich, Blake i Ryan upewnili się, że wszędzie z nimi chodzi.

"Dobrze, ale najpierw wezmę prysznic i się ubiorę. Ashley chrząknęła i wstała.

(dziecko)

"Ostrożnie, bambina, nie chcę, żeby twoja książka wypadła. Chciałbym poznać więcej twoich fantazji na przyszłość." Blake zażartował, ale w jego głosie dało się słyszeć nutkę powagi.


Rozdział 2

Rozdział 2

Punkt widzenia Ashley

Zeszłam na dół, już wiedząc, czego się spodziewać, słysząc głośne krzyki chłopców. Jęknęłam, przewracając oczami, gdy dotarłam na dół. "Jesteście głośni." Jęczę podchodząc do trzech chłopców na kanapie. Byli zajęci oglądaniem piłki nożnej.

"Kurwa Chryste, widziałeś to?!" krzyknął Arden, rzucając popcornem w telewizor. "Boo!" Chrząknął, zanim wziął garść popcornu i zapchał sobie usta.

"Co za pieprzony frajer!" Ryan zgodził się, jego twarz przybrała odcień czerwieni. Albo był wściekły, albo cierpiał z powodu upału w tym domu.

("Ten facet jest do dupy!").

"Questo ragazzo succhia il culo!" chichocze Blake. Reszta do niego dołącza, a ja jestem kompletnie zdezorientowany. Czy Arden w ogóle wie, co Blake właśnie powiedział?

Czy naprawdę jestem tu ignorowana? Wydając z siebie oddech irytacji, idę do kuchni, zostawiając chłopców krzyczących do telewizora. To tyle, jeśli chodzi o "pospiesz się i przygotuj".

Zdejmuję gumkę, która była owinięta wokół kości nadgarstka i wplatam w nią moje jedwabiście czarne włosy, aż kosmyki opadają mi na plecy.

Niektóre kosmyki nadal trzepotały na moim czole, ale nie na tyle, by mnie to irytowało. "Dzień dobry mamo. Przywitałem się z nią. Była zajęta gotowaniem obiadu, odwrócona do mnie plecami, gdy krążyła łyżką po patelni.

Odwróciła się na tyle, bym mógł zobaczyć jej twarz i posłała mi ciepły uśmiech. "Dzień dobry kochanie, późno się obudziłeś. Masz szczęście, że uratowałam ci śniadanie, twój tata i brat prawie wszystko skończyli". Powiedziała

roześmiała się.

Usiadłam na jednym ze stołków, opierając przedramię na zimnym marmurowym blacie. "Cóż, technicznie rzecz biorąc obudziłam się wcześnie, byłam po prostu zajęta czytaniem, to wszystko. przyznałam nieszczerze.

Odstawiła kuchenkę, trzymając łyżkę w dłoni i odwróciła się do mnie. Czerwony sos pokrywał łyżkę, a jego zapach sprawiał, że burczało mi w brzuchu. Podeszła do mnie.

"Ile razy mam powtarzać, że twój żołądek jest ważniejszy od książek, Ashley? Książki mogą poczekać, nie chcę, żebyś głodowała". Beszta mnie, zbliżając się do mnie.

Zagryzłam dolną wargę i spojrzałam w dół ze wstydem, czując się jak małe dziecko. "Wiem, mamo. Ten był po prostu..." Szukałam słowa, by opisać książkę, której jeszcze nie skończyłam.

"Interesująca." Dokończyłam z rumieńcem. Modliłam się, żeby mama nie zauważyła mojej zaczerwienionej twarzy. Powinnam była zostawić rozpuszczone włosy.

Wyciąga łyżkę i gestem daje mi spróbować. Przesuwam palcem po łyżce, sos ją pokrywa. Przyciągam ją do ust i wciągam pyszny sos. "Hmmm." Jęknąłem, ssąc palec.

Oczy mamy rozszerzają się z zadowolenia, a na jej ustach pojawia się promienny uśmiech. Jej włosy opadają luźno na ramiona, a ich końcówki delikatnie dotykają końca jej niebieskiej koszulki. Jej oczy marszczą się w kącikach, gdy wciąż się uśmiecha. Nie postarzała się ani trochę. Była dokładnie taka sama, piękna. To wyjaśnia, dlaczego tata nie może zostawić jej w spokoju.

"To dobrze?" Zapytała, choć znała już odpowiedź na to pytanie.

"Kiedy kiedykolwiek ugotowałaś coś obrzydliwego? No, poza tym indykiem w zeszłym roku, którego przypaliłaś". Dźgnąłem ją, zanim zachichotałem. Zwęziła oczy, które były identyczne jak moje. Okulary zsunęły się w dółtrochę nos. Wsunęłam go z powrotem na miejsce i uśmiechnęłam się do mamy. "Czy teraz mogę zjeść śniadanie, mamo?" zapytałem.

"Pani Collins, czy ja też mogę zjeść śniadanie? Do pokoju wchodzi Blake. Zatrzymuje się za mną, a jego ciało emanuje ciepłem. Jego koszula muska moje plecy, a ja mimowolnie wciągam gwałtownie powietrze. Przestań Ashley, to twój najlepszy przyjaciel.

"Ley, jaki jest sens jedzenia, skoro zaraz idziemy do Belle?" Śmieje się i ciągnie mnie za kucyk. Odwracam głowę, aby na niego spojrzeć. Zielone oczy spotykają się z niebieskimi i wpatrujemy się w siebie. "Jaki jest sens proszenia o śniadanie, kiedy mamy iść?" odparłam. Odwróciłam się i wzruszyłam ramionami. "Poza tym pominęłam wcześniej śniadanie i jestem głodna.

"A teraz czyja to wina?" Słyszałam wyraźne rozbawienie w jego tonie. W jego głosie dało się słyszeć wyraźne rozbawienie, gdy zwykle próbował mnie zdenerwować. "Naprawdę powinnaś winić Raven za swój głód. Gdybyś nie była zajęta...

Odwróciłam się szybko, moja mina mówiła wszystko. Byłam zażenowana i zirytowana tym, że żartował sobie z mojej mamy. Na litość boską, ona nawet nie wiedziała, że mam te książki. Wymknęłam się, by kupić je w lokalnej bibliotece kilka minut stąd.

Ilekroć tata dawał mi pieniądze do wydania, oszczędzałam je, by je kupić. Teraz mój sekret nie był już taki tajemniczy, a wszystko dzięki niebieskookiemu chłopcu, który patrzył na mnie z rozbawieniem. Uznał to za zabawne, co za tak zwany przyjaciel.

Ale ostatnio nie myślałeś o nim w przyjazny sposób, prawda Ash? Moje sumienie drwiło ze mnie. Zeszłam ze stołka i chwyciłam go za rękę, ciągnąc za sobą.

"Zostaw śniadanie mamo, idę do Belle! Krzyknęłam przez ramię.

Odpowiedziała chichotem. Świetnie, teraz nawet moja mama uznała mnie za zabawną. Chichot Blake'a wkurza mnie i sprawia, że upuszczam jego rękę. Odwracam się, by na niego spojrzeć, ale nie jestem pewna, czy wyglądam na onieśmielającą.

Jego palec zaczął masować zmarszczkę między moimi brwiami. "Nie marszcz brwi Ley, bo zrobią ci się zmarszczki na tej twojej ślicznej twarzyczce.

Odsunęłam się, czując lekkie mrowienie w miejscu, w którym jego palec dotknął mojej skóry. Odwracam się i podchodzę do Ryana i Ardena. Ich oczy były utkwione w telewizorze, oboje byli zdezorientowani, gdy zdali sobie sprawę, że sięgnęłam po pilota.

Ich oczy błyszczą z niepokoju, gdy skupiają wzrok na ekranie. Mój palec zawisł nad przyciskiem wyłączania, zanim w końcu go nacisnęłam. Ekran zgasł, a chłopcy rozluźnili usta.

"Co do..." zaczął Arden, ale szybko posłałam mu spojrzenie.

"Jeśli dokończysz to zdanie, powiem tacie, kiedy wróci z pracy. Ostrzegłem.

Mruknął coś pod nosem, po czym skrzyżował ramiona. Był dwa lata młodszy ode mnie, ale zachowywał się, jakby był starszy. Był młodszą wersją taty. W wieku zaledwie piętnastu lat był prawie tego samego wzrostu co Blake i dziewczyny padały mu do stóp.

Odwróciłam się do Ryana, widząc, że wciąż wpatruje się w czarny ekran w oczywistym zakłopotaniu. "Chodźmy Ryan, jestem głodna. powiedziałam i odwróciłam się, by przejść do drzwi wejściowych."Dokąd się wybieracie?" Usłyszałem pytanie Ardena.

"Do Belle. odpowiedział Blake.

Otwieram frontowe drzwi, nie dbając o to, czy pójdą za mną. Dostrzegam czerwone Lamborghini Ryana i podchodzę do niego. Moje conversy uderzyły z hukiem o chodnik. Wyraźnie słyszałam ich głośne kroki podążające za mną.

"Ktoś się niecierpliwi, żeby jechać do Belle. Chociaż myślę, że ty niecierpliwisz się, by wrócić do czytania - drażnił się Blake, gdy mnie dogonił.

Zignorowałam go, otwierając drzwi samochodu i wskoczyłam do środka. Krótki, podarty kombinezon, który miałam na sobie, ukazywał gładką, kremową skórę moich ud. Przesunęłam się, aby wygodniej usadowić się na siedzeniu. Oczy Blake'a przesunęły się na moje uda, zanim szybko odwrócił wzrok, zamykając drzwi mocniej niż to konieczne.

Zarówno on, jak i Ryan jednocześnie otworzyli i zamknęli drzwi. Blake odwraca się na swoim miejscu i mruga do mnie: - Nie martw się Ley, wrócimy do czytania. Wtedy będziemy mogli poćwiczyć to, czego cię nauczono.

Czerwony rumieniec pojawia się na mojej twarzy i pokrywa policzki. Ryan śmieje się i mamrocze coś niespójnego: - Zamknij się. Mamroczę i wyglądam przez okno.

Ryan odpala samochód i sekundę później jesteśmy w drodze do Belle. Niepokój przeszywa mój kręgosłup, gdy się zbliżamy. Nienawidzę Belle's, było tam zbyt tłoczno. Pełno tam nastolatków, choć sama byłam jedną z nich, nie chciałam się z nimi zadawać. Byli nieuprzejmi i snobistyczni. Poszłam tam tylko ze względu na Blake'a i Ryana.


Rozdział 3

Punkt widzenia Ashley

Ryan wszedł jako pierwszy, otwierając szklane drzwi, które wyglądały naprawdę onieśmielająco. Wciągnęłam powietrze, wpatrując się w wiele twarzy wewnątrz zbyt małej restauracji. Już od samego patrzenia czułam klaustrofobię.

Słyszałam okrzyki i pochwały, gdy Ryan dał o sobie znać. Przewróciłam oczami, wiedząc, że będziemy otoczeni przez ich wielu wielbicieli. Sięgnęłam po kucyk, rozdzieliłam moje czarne włosy na dwie części i odciągnęłam je od siebie, aż gumka zacisnęła się wystarczająco ciasno.

Odetchnęłam, gdy obok mnie pojawił się Blake. Czułam jego zapach, miętę i wodę po goleniu. Widzi, jak wpatruję się w tłum rozwydrzonych nastolatków, którzy krążą wokół Ryana, bombardując go pytaniami. Wiedział, że jego kolej będzie następna.

"Wiesz, że powinnaś spróbować się rozluźnić, to nie tak, że mogą ci coś zrobić, Ryan i ja jesteśmy tutaj. wyznał.

Ale o to chodziło, kiedy nie byłam w pobliżu Blake'a i Ryana, traktowali mnie jak brud pod ich drogimi butami. Biorąc pod uwagę, że nie rozmawiałam zbyt wiele, nie chciałam rozmawiać ze snobistycznymi, bogatymi dzieciakami.

Ale wciąż denerwowało mnie to, że kiedy byłam w pobliżu chłopaków, w jakiś magiczny sposób stawali się milsi wobec mnie. Tracili swoje grymasy i osądzające spojrzenia, ale nie było tak samo, gdy byłam sama.

Chyba właśnie to dostałam za przyjaźnienie się z najpopularniejszymi chłopakami w szkole. A na domiar złego, byli optymalnie cudowni. Tak, od początku byłam skazana na nienawistne spojrzenia dziewczyn.

Czuję ciężar na ramionach i wracam do rzeczywistości. Odwracam się i patrzę na Blake'a, mrużąc oczy, gdy promienie słońca prawie mnie oślepiają. "Chodź. Nalega, ciągnąc mnie za sobą.

jego ramię bezpiecznie przyciąga mnie bliżej jego zbyt wysokiego ciała.

Jego zapach jest teraz silniejszy, niemal duszący. Moje serce podskakuje, zanim zaczyna niekontrolowanie walić. Moje dłonie swędzą, by owinąć się wokół jego torsu, ale walczę z tym. Nie było powodu, dla którego dziewczyny miałyby myśleć, że jesteśmy razem lub dawać im więcej powodów do traktowania mnie jak kupę.

Ramieniem otwiera drzwi i jak magnes przyciąga do siebie wszystkich. Czuję, jak kurczę się w jego ramionach i znajome uczucie zdenerwowania opanowuje moje ciało. Wyczuwając to, ściska mnie uspokajająco za ramię.

"Blake, idziesz dzisiaj na imprezę?" Zapytał go chłopak o piaskowo-brązowych włosach. Mógłbym przysiąc, że widziałem go wcześniej na jednych z moich zajęć. Prawdopodobnie był jednym z tych dzieciaków, które siedziały z tyłu i kładły stopy na biurku, aby udawać "fajnego".

"Blake, wciąż wisisz mi tego drinka." Dziewczyna zachichotała zalotnie. Blond włosy z niebieskimi końcówkami spływały jej po plecach. Crop top, który miała na sobie, pokazywał kolczyk w pępku, przez który prawie się wzdrygnąłem. Podarte szorty były na nią za ciasne i zastanawiałem się, jak mogła chodzić.

Pytania leciały w stronę Blake'a, a ja poważnie się irytowałem. Przecież nie zobaczą go jutro. Przynajmniej pozwól mi najpierw zjeść, zanim będę musiała cierpieć z powodu śmiesznego flirtu.Ściągnęłam rękę Blake'a ze swojego ramienia i wymknęłam się z tłumu. To był mały tłum w porównaniu do tego, kiedy byliśmy w szkole. Zauważyłam Ryana przy jednym ze stolików, a kiedy mnie zobaczył, zawołał mnie do siebie.

"Jesteście celebrytami i nie wspomnieliście mi o tym?" Jęknęłam, siadając na siedzeniu.

Sięgnęłam po menu i użyłam go jako desperackiego sposobu na znalezienie fana. Z tymi wszystkimi nastolatkami tłoczącymi się przy mnie, naprawdę myślałam, że się uduszę. Ryan odrzucił głowę do tyłu i zaśmiał się. "Może my

jesteśmy." Chichocze, a potem wzrusza ramionami. "A może po prostu jesteśmy tak przystojni i fajni, że kto mógłby się nam oprzeć?".

Prychnęłam, poprawiając okulary. "Ja".

Ryan uniósł brew. "Nie wydaje mi się. Gdy tylko te słowa wymknęły mu się z ust, spojrzał na Blake'a. Serce wali mi w piersi. Czy on wie, że podkochuję się w Blake'u? Czy właśnie przyznałam, że lubię Blake'a? Boże, co jest ze mną nie tak?

Ale na szczęście nic nie dodaje. "Zamówiłeś już?" pytam, mimo że znałam odpowiedź. To był tylko słaby sposób na odwrócenie nagłej niechcianej uwagi ode mnie.

Potrząsnął głową, podniósł menu i przestudiował je. "Po co w ogóle przeglądamy menu, już wiemy, co tam jest." Chichocze i rzuca je na stół. Wzruszyłam ramionami i również rzuciłam swoje. "Prawda. Uśmiechnęłam się, patrząc na Blake'a.

Wyglądał na zakłopotanego i lekko zirytowanego. Nie mogłam się powstrzymać od cichego chichotu, który przemknął mi przez usta. "Co jest takie zabawne?" Ryan zapytał wyciągając swój telefon.

"Twarz Blake'a, wygląda na zatwardziałego." Zachichotałam, odwracając od niego wzrok.

"Powiem mu, że to powiedziałaś." Ryan śpiewa, a w jego oczach błyszczy złośliwość.

Zmrużyłam na niego oczy. "Tattletale."

Wyciąga dziecinnie język i wraca do stukania w telefon. "Dlaczego nazywasz go Tattletale?"

Głos Blake'a pyta za mną.

Wystraszyło mnie to na tyle, że przewróciłam sól na stół, a jej zawartość się rozsypała. "Wciąż niezdarny. Blake klika językiem i siada. Jego krzesło było naprzeciwko mojego, dzięki czemu miałam na niego świetny widok.

"Nazwała mnie Tattletale, bo zagroziłem, że wypaplam, że powiedziała, że wyglądasz na zatwardziałego. Ryan wciąż pisał na klawiaturze do bóg wie kogo. Prawdopodobnie była to jedna z tych biednych dziewczyn, które myślały, że mają szansę powstrzymać jego grę. Ryan i zadowalanie się jedną dziewczyną, to był żart.

Kopnęłam jego goleń pod stołem, czerpiąc przyjemność, gdy usłyszałam syk bólu. "Więc w końcu pozbyłeś się tych swoich wielbicieli?" zapytałam, próbując i nie udając się odwrócić uwagi.

"Więc wyglądałem na zatwardziałego, co? Chcesz wiedzieć, jak wyglądam, kiedy dochodzę?" Uśmiecha się, przez co Ryan wybucha głośnym śmiechem. To przyciąga uwagę do nas i czuję, jak kurczę się w fotelu.

Zmarszczyłam brwi, zanim moje oczy rozszerzyły się ze zrozumienia. Potykam się o słowa, nie wiedząc, jak na to odpowiedzieć. Ale wiedziałam na pewno, że jestem teraz jasna jak pomidor.

"Blake kochanie." Kobiecy głos woła, zanim otulają nas obrzydliwie słodkie perfumy. Ryan wydaje z siebie pomruk niezadowolenia, ale nic nie mówi. Patrzę na nią, obserwując, jak jej blond kręcone włosy rozsypują się po ramionach.Skórzana spódnica podkreślała jej krągłości, a krótki top był tak obcisły, że jej cycki krzyczały, by je uwolnić. Czy jej rodzice nie widzieli, jak się ubierała, zanim opuściła ich dom?

Gdyby mój tata zobaczył mnie tak ubraną, dostałabym po dupie przez kilka dni.

Odwraca się do mnie, jej niebieskie oczy zderzają się z moimi. Uraza płynie w tych niebieskich oczach, gdy patrzyły na mnie, zanim je otworzyła. "Ashley."

"Stacy." odpowiadam.


Rozdział 4

Punkt widzenia Ashley

Nie wpatrywała się długo i szybko skupiła swoją uwagę na Blake'u. Nie wyglądał na zaskoczonego jej obecnością. Ja też nie byłam, chyba nikt z nas nie był.

Kładzie się na jego udzie, jedną z rąk obejmuje jego głowę i przyciąga go do siebie. Jej błyszczące, jaskrawoczerwone paznokcie kpią ze mnie, gdy czule dotyka jego szczęki.

Sekundę później ich usta stykają się ze sobą i nagle przez moje ciało przepływa fala zazdrości. Moje wnętrzności skręciły się na ten widok i szybko odwróciłam wzrok. Poczułam ukłucie na skórze, jakby maleńkie igiełki przeszywały moje ciało.

Albo z nienawiści, albo ze wstydu. Wstydu, że byłam zazdrosna. Nie powinienem być, nie miałem prawa, w końcu była jego dziewczyną. Nienawidziłem tego, nienawidziłem tego, że nie mogłem tego kontrolować.

Usprawiedliwiałam się, że muszę iść do łazienki. Wymówki, wymówki. Moje sumienie szydzi ze mnie. Zdawali się mnie nie zauważać, nie żeby mnie to obchodziło. A może tak było, bo poczułam ukłucie bólu, gdy Blake nadal ssał jej twarz.

To powinno być normalne, widziałam, jak robili to wiele razy. Powinnam się już do tego przyzwyczaić. Ale nigdy nie mogłam się do tego przyzwyczaić. Może dlatego uzależniłam się od czytania erotyków, w moim życiu zdecydowanie brakowało romantyzmu.

Wstając, odsunęłam krzesło. Blake odsunął się dopiero wtedy, gdy krzesło zaskrzypiało. Jego usta są surowe, czerwone i opuchnięte. Moje serce ścisnęło się na ten widok. Odwracam od nich wzrok, nie mogąc znieść widoku, jak czerpie przyjemność z całowania jej.

Jego brwi są zmarszczone, gdy przygląda się mojemu ciału. "Dokąd idziesz?"

Po pierwsze, chciałam stamtąd uciec, bo trudno mi było tu dłużej zostać. Ale to tylko wzbudziłoby podejrzenia. Nie chciałam, żeby pomyślał, że mam problem z jego dziewczyną. Ty masz. Po raz kolejny mały głosik w mojej głowie wykonuje nieprzyjemny cios.

"Idę do łazienki." Powiedziałam mu po raz drugi. Gdybyś nie był zajęty ssaniem jej twarzy, usłyszałbyś mnie za pierwszym razem. Chciałam mamrotać sarkastycznie, Boże, tak bardzo chciałam.

Ale powstrzymałam się, nie było żadnego powodu, by go denerwować. To nie była jego wina, tylko moja, że polubiłam go w sposób, w jaki nie powinnam.

Kiwa głową, a Stacy przewraca oczami, zanim jego usta wracają do jej. Patrzę na Ryana, a on wydaje fałszywy odgłos kneblowania, który sprawia, że chichoczę. "Zamówisz dla mnie? Wiesz już, co lubię." Skierowałam to do Ryana. Ale to nie jego głos odpowiedział.

"Tak, hot doga i frytki z ketchupem na boku, bo nienawidzisz go na frytkach." Blake oderwał usta od ust Stacy. Mogłem powiedzieć, że była zirytowana, ale nie mogłem powstrzymać uczucia pośpiechu, wiedząc, że dostałem się pod jej skórę.

Uśmiechnąłem się, marszcząc idealnie wygiętą brew. "Czegoś ci brakuje."

Przewrócił oczami. "Jak mogłabym zapomnieć o dużym bananowo-czekoladowym koktajlu mlecznym.

Roześmiałam się i poszłam do łazienki. Gdy tylko zostałam sama w kabinie, łzy, które desperacko próbowałam powstrzymać, zaczęły spływać w dół. Westchnęłam, siadając na zamkniętej desce klozetowej.Sięgnąłem po leżący obok papier toaletowy i wytarłem nim wilgoć z oczu. Dlaczego to było takie trudne? Blake był moim najlepszym przyjacielem, nie powinnam być zazdrosna o to, że ma dziewczynę.

Ale byłam i coraz trudniej było mi to ukryć. Zawsze się w nim podkochiwałam, w chłopaku, który był moim pierwszym przyjacielem. Chłopak, który nie bał się walczyć z moimi dręczycielami w dziewiątej klasie, kiedy Ryan nie był

Ryana, by mu pomóc. Chłopak, który nieświadomie skradł moje serce i nigdy go nie oddał. Ale teraz, gdy myślę o tym więcej, nie czuję się jak zwykłe zauroczenie, to coś więcej.

"Widziałaś ją?" Dziewczyna chichocze, gdy drzwi łazienki otwierają się z hukiem. Sekundę później obcasy stukają o wyłożoną kafelkami podłogę, zbliżając się do mojej kabiny. Usztywniam stopy, podciągając się na siedzeniu w łazience.

"Tak, co za wstyd." Inny kobiecy głos chichocze.

Moje oczy opadają na podłogę wyłożoną kafelkami, obserwując jak ich cienie znikają. Westchnęłabym z ulgą, gdyby tylko opuścili łazienkę i pozwolili mi pogrążyć się w użalaniu się nad sobą.

"Jest taką poszukiwaczką uwagi, widziałaś jak Blake ją trzymał? Dziewczyna dosłownie zachowuje się jak dama w opałach tylko po to, żeby mieć ich owiniętych wokół palca". Jeden prychnął. Głosy są blisko.

"Tak, to takie żenujące, że próbuje uczepić się faceta, który jest już zajęty. Szkoda, że Blake widzi w niej tylko najlepszą przyjaciółkę".

Moje ciało staje się zimne. Mówią o mnie.

Druga dziewczyna chichocze, a jej ton drażni moje uszy.

"Ale z niej frajerka. Jestem pewna, że Blake i Ryan są zmęczeni tym, że za nimi chodzi". Jeden parsknął śmiechem. Moje oczy zaczęły się zamazywać i mrugnęłam, by odeprzeć napływające łzy.

"Jest też brzydka w tych głupich okularach. Wstydziłabym się być z nią widziana". Jeden zachichotał. Ich słowa są jak uderzenie w twarz, brutalne i bezlitosne.

Przełknęłam gorzką złość na ich słowa. Kilka zdradzieckich łez zdołało uciec, więc ze złością wytarłam skórę pod oczami. Nienawidziłam okazywać słabości.

Odsunęłam się delikatnie od toalety, by nie zaalarmować ich, że ktoś tam jest. Ale mała część mnie wiedziała, że prawdopodobnie zdają sobie sprawę, że tu jestem. Moje smukłe palce dotykają ścian kabiny, gdy zerkam przez szczelinę w łazience.

Dostrzegłam blondynkę i ledwo widziałam drugą. Blondynka była zajęta nakładaniem błyszczyka na swoje i tak już wyglądające na lepkie i błyszczące usta. Westchnęłam, przygotowując się na nieunikniony wynik tej interakcji, kiedy wyszłam z kabiny.

Otworzyłam drzwi, patrząc na ich udawane, oszołomione twarze. Zdecydowanie wiedzieli, że tam jestem. Brunetka, której jeszcze chwilę temu nie widziałam, wpatruje się we mnie swoimi brązowymi oczami. Chytry uśmieszek pełznie po jej czerwonych ustach.

"Och, Ashley, prawda? Przepraszam, że musiałaś to usłyszeć. Jej usta są wydęte, a jej blond przyjaciółka chichocze. Zmrużyłam oczy. Znałam je, były na moich zajęciach z rachunku różniczkowego.

Nigdy wcześniej nie rozmawialiśmy, w rzeczywistości myślałem, że jestem dla nich niewidzialny. Nikt nie chciał mnie znać. Wszyscy uważali mnie za najlepszą przyjaciółkę Blake'a i Ryana, która za nimi chodziła.Odetchnęłam z irytacją. "Przestań z tymi fałszywymi przeprosinami, oboje wiemy, że wiedziałaś, że tu jestem. powiedziałem, zwracając uwagę na jej bzdury.


Rozdział 5

Punkt widzenia Ashley

Jej brwi unoszą się, gdy jej przyjaciółka milknie obok niej. Potem na jej ustach pojawia się paskudny uśmiech, którego widok jest niepokojący. "Teraz już wiesz, jak bardzo zawstydzasz chłopaków. Powiedziała machając rękami, a później skubiąc swoje długie paznokcie.

Szukałem wyjścia, rozstania. Nigdy nie byłem jednym z tych, którzy konfrontowali się z kimś, to po prostu nie byłem ja. Nigdy nie miałam odwagi. Skrzyżowałam ramiona i wyprostowałam się, starając się wyglądać na pewną siebie, mimo że mi tego brakowało.

"Jedyną osobą, która powinna się teraz wstydzić, jesteś ty. Czy nie jesteś dziewczyną, która w zeszłym roku rzuciła się na Blake'a, a tydzień później próbowała poderwać Ryana? I w obu przypadkach się nie udało?" dźgnęłam.

Co do cholery było ze mną nie tak? Od kiedy stałam się suką? Skrzywiłam się, gdy to słowo pojawiło się w mojej głowie. Nienawidziłam przeklinać.

Sapnęła, a jej twarz poczerwieniała. Wstyd był wypisany na jej twarzy. "Skąd o tym wiesz? Potyka się o słowa.

Teraz nadeszła moja kolej na dłubanie w paznokciach. Czerpałam przyjemność ze świadomości, że mój powrót nie był taki zły. Ale może to była tylko złość po tym, jak Blake pocałował Stacy.

"Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, pamiętasz? Mówią mi wszystko. Uśmiechnąłem się szyderczo i podszedłem do niej. "Znam każdą żenującą rzecz, którą zrobiłaś, aby zwrócić na siebie uwagę Lucy, nie każ mi sobie przypominać."

Z ostatnim spojrzeniem na dwie dziewczyny wyszedłem z łazienki z podniesioną głową. Ale nie czułam się pewna siebie, wręcz przeciwnie. To nie był pierwszy raz, kiedy mi się to przytrafiło. To było jak ciągła rutyna.

Czułem się, jakbym moje stopy ważyły tonę, gdy szedłem w ich kierunku, chłopców, którzy nieświadomie sprawili, że każda dziewczyna mną gardziła. Siadam na krześle. Ryan podnosi głowę znad telefonu i wpatruje się we mnie, marszcząc brwi w zakłopotaniu. "Co się stało?"

Słysząc słowa Ryana, Blake odrywa uwagę od swojej bardzo zirytowanej dziewczyny. Jego niebieskie oczy badają moją twarz. Odwracam od niego wzrok, bojąc się, że zobaczy to, co ukrywałam przez lata.

Odwracam się do Ryana. "Nic się nie stało. mamroczę, czując się zdenerwowana byciem w centrum uwagi. Odwracam się do stolika, zauważając, że już zamówili. Sięgam po frytki i wpycham je do ust.

"Wyglądasz, jakbyś płakała mała Ash, co się stało? Ryan pyta ponownie, tym razem wydając się być zniecierpliwiony. Przełknęłam ciężko, nie chcąc odpowiadać na pytanie. Nie mogłam powiedzieć, że płakałam, bo Blake całował się ze Stacy. Zdecydowałam się więc na głupie kłamstwo.

"Nie ma się czym martwić. Jakaś dziewczyna robiła kupę w łazience, zapach sprawił, że łzawiły mi oczy, to wszystko. Pośpiesznie wyszedłem, wciąż nie podnosząc głowy, by ocenić ich reakcję.

Zapach kupy sprawił, że łzawiły ci oczy? Naprawdę Ashley, tylko na tyle cię stać?

Na kilka sekund zapada cisza, zanim Ryan wybucha głośnym śmiechem. Dźwięk sprawił, że wszyscy obecni w restauracji przestali robić to, co robili, aby zobaczyć, co go tak rozśmieszyło. Wzdrygnęłam się, czując na sobie ich uważne spojrzenia."Ty." Ryan sapie, łzy spływają mu z kącików oczu. "Ty - płakałeś, bo czyjeś gówno brzydko pachniało?" Ryan roześmiał się. Jego głos był wystarczająco głośny, by wszyscy go usłyszeli.

Zawstydzony rumieniec wpełza na moją twarz i osiada na policzkach. Naprawdę powinnam była dziś zostawić rozpuszczone włosy. "Ryan się zamknij. Syczę, sięgając po banana i czekoladowy koktajl mleczny. Łyknęłam trochę i prawie się zakrztusiłam, gdy wypowiedział kolejne słowa.

"Czy to jej gówno tak śmierdziało? zapytał, wskazując na Lucy, która właśnie wychodziła z łazienki, a za nią jej blond przyjaciółka. Oboje zamarli, słysząc głośne pytanie Ryana. To było tak, jakby robił to celowo.

Czy on chce, żeby mnie zabili, gdy następnym razem będę z nimi sama? Ten jeden raz byłam wdzięczna za mój pyskaty język. Kto może powiedzieć, że następnym razem nie dostanę w twarz?

Odwróciłam się do Blake'a, czując się całkowicie upokorzona i błagałam go wzrokiem, by powiedział Ryanowi, żeby przestał. Wciągnął dolną wargę między zęby, przygryzając ją, by stłumić śmiech. Niechętnie kiwa głową, widząc mój dyskomfort spowodowany uwagą.

"Ryan, daj spokój. Zawstydzasz Ley." Chichocze. Stacy zesztywniała słysząc przezwisko, które mi nadał. Nie przyznałabym się do tego głośno, ale potajemnie je uwielbiałam, choć irytowało mnie, gdy tak mnie nazywał.

"Dlaczego nazywasz ją Ley?" pyta Blake, a jej ciemne, gniewne oczy wypalają dziurę w mojej głowie. Przesunęłam się niewygodnie na krześle i wypiłam więcej koktajlu mlecznego.

Blake śmieje się, przyciągając ją bliżej. Dreszcz zazdrości sprawił, że oderwałam wzrok od tej dwójki. "Nie bądź zazdrosna Stacy, to tylko przezwisko i mówiłem ci to wiele razy.

Słyszałem jej protest, ale wyciszyłem ją. Nie musiałam słuchać jej irytującego głosu więcej niż powinnam. Blake był z nią już od kilku miesięcy. Po tym, jak rzekomo przestał sypiać z niezliczonymi dziewczynami. Niektórzy nazywali ją jego cudem. Przyznaję, że zabolało mnie to, że to ona była tą, która powstrzymała jego gracza.

Była nową dziewczyną i każdy facet chciał ją mieć, z wyjątkiem Ryana. I do dziś nie mam pojęcia, dlaczego ją znienawidził. Stacy natychmiast przyciągnęła uwagę Blake'a, gdy tylko weszła na korytarze Western High. Znienawidziła mnie w chwili, gdy spojrzała na moje 5 stóp wzrostu.

"Więc idziemy dzisiaj na imprezę. stwierdza Ryan.

Unoszę brew, wypijając ostatni łyk mojego koktajlu mlecznego. "Jutro jest dzień szkolny Ryan." stwierdziłam. Najwyraźniej nie rozumiałam, dlaczego nastolatki lubią się upijać, to nie jest przyjemny widok.

Przewrócił oczami z przesadą. "Daj spokój Ashley, pożyj trochę.

"Mój tata by na to nie pozwolił. Wzruszyłam ramionami. Właściwie podobało mi się, że tata mi nie pozwolił, to dobra wymówka. Mogłam cieszyć się czytaniem.

"Wymknij się." zasugerował.

Roześmiałem się, jeden pusty od humoru. "Tak, nie."

"Ale potrzebujemy wyznaczonego kierowcy." Dąsał się.

"Boli mnie ręka, nie mogę prowadzić." Mówię sucho i wsuwam kolejnego frytka do ust.

"Kogo obchodzi, czy przyjdzie, dziewczyna cieszy się swoim nudnym życiem. Nie poradzi sobie na imprezie." oświadczyła Stacy. Patrzę na nią, nie podoba mi się sposób, w jaki jej oczy kpią. Zaciskam pięść na udzie, ukrytym za stołem. Złość przepływa przez moje ciało, chcąc pokazać jej, że zdecydowanie poradzę sobie na imprezie. Potrafię, prawda?"Wiesz co, idę." Pstrykam, poprawiając okulary. Czy to było uważane za presję rówieśników?


Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Najlepsi przyjaciele nie powinni wiedzieć, jak smakujesz"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈