Róża i Bestia

Rozdział pierwszy

Rozdział 1

Październik, wczesna jesień.

Jane Crona spacerowała po kampusie AL University w prostej jasnoszarej bluzie z kapturem i ciemnoniebieskich dżinsach.

Od ponad miesiąca studiowała za granicą w Stanach Zjednoczonych i stopniowo przystosowywała się do pracowitego, ale zrelaksowanego życia studenta uniwersytetu. Będąc w bibliotece, otrzymała wiadomość od swojej współlokatorki Maggie, która pilnie poprosiła ją o powrót do mieszkania.

"O mój Boże, Jane, nie uwierzysz! Właśnie otrzymałam zaproszenie na tę imprezę!"

Gdy tylko Jane weszła do mieszkania, Maggie podekscytowana objęła ją i wykrzyknęła: "To impreza organizowana przez drużynę futbolową. Właśnie wysłali mi wiadomość!"

Podekscytowana Maggie, Jane nie mogła powstrzymać się od uśmiechu, patrząc na rudowłosą dziewczynę tańczącą i wiwatującą. "Kreid cię zaprosił?"

Kreid był chłopakiem, w którym podkochiwała się Maggie, studentem drugiego roku Szkoły Architektury.

Będąc współlokatorką od miesiąca, Jane straciła rachubę, ile razy słyszała, jak Maggie wymienia jego imię. Według Maggie był wysoki, przystojny, umięśniony, miał czarujący uśmiech i był członkiem drużyny piłkarskiej, mimo że był tylko rezerwowym.

Trzeba jednak wiedzieć, że w Stanach Zjednoczonych piłka nożna była jednym z najpopularniejszych sportów, a członkowie drużyny futbolowej byli szanowani jak celebryci. Nie wspominając już o AL, prestiżowej szkole futbolu z chlubną historią w lidze, choć w ostatnich latach doświadczyli upadku po odejściu ich trenera Brightona. Jednak po zmianach personalnych wytrwale zdobywali mistrzostwo kraju w 2010 i 2013 roku, przez co niezwykle trudno było dołączyć do takiej drużyny.

"Proszę, towarzysz mi, nie mogę... no wiesz, będę zbyt nieśmiały".

Myśląc o swojej sympatii, twarz dziewczyny zarumieniła się tak żywo, jak jej jaskrawoczerwone włosy. Potrzebowała dobrego przyjaciela, który byłby jej największym wsparciem.

Jane nie interesowała się piłką nożną, ani żadnym innym sportem. Co z tego, że była to impreza zorganizowana przez drużynę piłkarską? Jednak Maggie była pierwszą osobą, która aktywnie jej pomagała od czasu przybycia do Stanów Zjednoczonych, poza rodziną.

Poza tym dzisiaj była sobota. Chociaż była znudzona monotonną rutyną codziennego chodzenia z klasy do biblioteki, zmiana tego w weekendy wydawała się dobrym pomysłem.

"W porządku, Maggie, będę ci towarzyszyć.

Jane lubiła ciszę i spokój i nie była dobra w kontaktach towarzyskich.

Jej rodzice rozwiedli się w młodym wieku, a jej ojciec Charles był zbyt zajęty pracą i opieką nad nią, aby w pełni zrozumieć, jak wielkim ciężarem jest mała Jane. Jego sposób na radzenie sobie z jej łzami był prosty i szorstki - zabierał ją na rowerze pod bramę szkoły, nawet jeśli nie miała ochoty iść do szkoły.

Z czasem Jane stała się mniej skłonna do nawiązywania kontaktów z ludźmi. W szkole w Chinach nie miała prawie żadnych przyjaciół. Nie była ani dowcipna, ani ekstrawertyczna i wolała rozmawiać z nieznajomymi online niż z kolegami z klasy. Stopniowo stała się bardziej odosobniona.W pierwszej klasie liceum stała się jeszcze bardziej cicha z powodu ponownego małżeństwa ojca. Nie miała bliskich przyjaciół, którym mogłaby się zwierzyć ze swoich problemów. To Riley Stracke powiedział jej wtedy, że dzięki ciężkiej pracy może zmienić swój los. Później, gdy wyjechał na studia do Stanów Zjednoczonych, uznała AL University za swój jedyny cel.

I rzeczywiście jej się to udało. Tej jesieni oficjalnie została studentką pierwszego roku na Wydziale Informatyki AL University.

Wszystko wydawało się zmierzać w dobrym kierunku, a przynajmniej tak jej się wydawało.

W końcu, przybywając do Stanów Zjednoczonych, zapewniła swojemu ojcu i jego nowej żonie wolność, której potrzebowali, połączyła się z matką, która ponownie wyszła za mąż w Stanach Zjednoczonych, gdy była młoda, i połączyła się z seniorem Rileyem, którego potajemnie podziwiała w liceum.

Kochała swoje obecne życie i postanowiła pożegnać się z dawnym, zamkniętym w sobie "ja".

"Więc co musimy przygotować?"

Jane odłożyła plecak i wskazała na swoją zwykłą jasnoszarą bluzę z kapturem.

Po przyjeździe do Stanów Zjednoczonych uczestniczyła w imprezie zorganizowanej przez grupę brytyjskich studentów w AL. Większość mieszkań studenckich w AL była koedukacyjna, aby ułatwić komunikację i kontakty towarzyskie między kolegami z klasy podczas dyskusji grupowych.

Ale Maggie była tak podekscytowana, że Jane domyśliła się, że impreza, na którą się wybierają, może obejmować alkohol, światła laserowe lub coś innego, czego nigdy wcześniej nie doświadczyła. Nagle stała się zainteresowana.

Maggie położyła obie ręce na ramionach Jane. "Oczywiście, musimy się przygotować. Sprawię, że będziesz wyglądać pięknie!"

Chociaż Jane wielokrotnie odmawiała przyjęcia błyszczącej sukienki bodycon, którą Maggie chciała jej pożyczyć, w końcu przekonały ją błagalne oczy Maggie.

"Proszę, nie każ mi nosić jej samej. Chodź ze mną, Jane~"

Trudno było komukolwiek oprzeć się uroczej Maggie, gdy zachowywała się jak rozpieszczona.

"..."

Patrząc na błyszczącą, gorącą różową sukienkę, Jane westchnęła. "Czy mogę przynajmniej założyć na nią kurtkę?"

"Oczywiście!"

Szarpiąc nadmiernie konserwatywny materiał, początkowo myślała, że ma styl retro, ale okazało się, że to czysty styl klubu nocnego - obcisły i błyszczący. Na szczęście materiał z przodu zakrywał wystarczająco dużo, nie pozostawiając nic odsłoniętego.

Dwa cienkie ramiączka były jedynym wsparciem dla krótkiej spódniczki, ale na szczęście sukienka była obcisła; w przeciwnym razie Jane nie miała pojęcia, co te dwa cienkie ramiączka miały podtrzymywać.

"O mój Boże, wyglądasz oszałamiająco! Tak seksownie, kochanie!"

Rzeczywiście, Jane zwykle nie zawracała sobie głowy przebieraniem się, ale jej figura była trudna do zignorowania - obfite piersi, jędrne pośladki, doskonale wyeksponowane przez tę cekinową sukienkę.

"Dziś wieczorem rozświetlisz to przyjęcie! Gwarantuję, że Annika nie będzie wyglądać tak dobrze jak ty!"

Jane nie interesowało, czy będzie w centrum uwagi, czy nie, ani kim jest Annika. W końcu noszenie tej sukienki sprawiało, że czuła się, jakby nie mogła nawet prawidłowo chodzić; spódnica ledwo zakrywała jej tyłek, stwarzając realne ryzyko odsłonięcia.Niespokojnie szarpiąc krótką spódniczkę, Jane pomyślała o powrocie do swojego pokoju i poszperaniu w szafie. Może udałoby jej się znaleźć przyzwoitą sukienkę, choć szanse na to były niewiele większe niż 1%.

"Maggie, nadal chcę się przebrać.

"Nie! Spóźnimy się!"


Rozdział drugi

Rozdział drugi

Maggie pociągnęła Jane i chwyciła z sofy płaszcz, który wcześniej dla niej przygotowała. "Twoje czarne włosy są takie piękne, czarne i rude, o mój Boże, naprawdę jestem mistrzynią w dobieraniu kolorów! Może nie powinnam była studiować biologii, tylko sztukę i projektowanie."

Oboje biegli przez całą drogę, mimo że byli przykryci płaszczami, wielu chłopców wciąż na nich gwizdało.

Maggie szturchnęła Jane i mrugnęła do niej. "Widzisz, tak wielu chłopców cię lubi."

Jane odpowiedziała niezręcznie: - Ale nie lubię ich gwizdów. Nie potrzebuję, by oceniali, czy jestem dobra, czy nie".

"Jesteś zbyt nieśmiała. Nie myśl o tym jako o czymś złym, to po prostu czysta wdzięczność, kochanie".

Czy to różnica kulturowa? Czy jest zbyt wrażliwa?

Jane próbowała się uspokoić, ale już zaczynała czuć, że towarzyszenie Maggie na tym przyjęciu mogło nie być właściwym wyborem.

Impreza odbywała się w barze niedaleko szkoły. Jane nigdy wcześniej nie była w barze, a sam widok neonu przy wejściu sprawił, że była zdenerwowana i podekscytowana, ale bardziej zaniepokojona i przestraszona jako introwertyczka.

Maggie zaprowadziła Jane do baru, a ochroniarz przy wejściu spojrzał na Jane i uśmiechnął się aprobująco.

"Pani, pięknie dziś wyglądasz".

"Dziękuję."

Bar przyciemnił światła, celowo tworząc złożoną i niejednoznaczną atmosferę. Duży lokal był zatłoczony ludźmi, a śmiech był bardzo głośny. Jane rozejrzała się i zobaczyła co najmniej dwie do trzystu osób.

Dźwięk brzęczących kieliszków sprawiał, że hip-hopowa muzyka była jeszcze bardziej przeszywająca. Wiele dziewczyn miało na sobie bardziej odsłaniające stroje niż ona, z głębokimi dekoltami w kształcie litery V odsłaniającymi ich piersi. Gdy Jane odetchnęła z ulgą, usłyszała, jak Maggie pochyla się i szepcze jej do ucha.

"Widzisz, mówiłam ci, że jesteś zdecydowanie najpiękniejszą dziewczyną na dzisiejszej imprezie. Mieszkam z tobą od miesiąca i nigdy nie zdawałam sobie sprawy, jaka jesteś ładna, Jane. Możesz nosić bardziej modne ubrania i nauczyć się je dopasowywać".

Odetchnęła z ulgą nie dlatego, że uważała się za najpiękniejszą.

Podobnie, nie była niemodna, ale musiała być oszczędna z pieniędzmi.

Czesne AL było zbyt wysokie i nawet ze stypendium nie wystarczało na wszystko. Ponowne małżeństwo jej ojca wywarło presję na finanse rodziny, a ona nie chciała zawsze prosić o pieniądze od rodziny. Jej matka, jako gospodyni domowa w Stanach Zjednoczonych, chociaż jej ojczym był dla niej przyjazny i dawał jej kieszonkowe, kiedy się spotykali, ale w końcu...

Nie chciała sprawiać kłopotów innym.

Jej nastrój na chwilę się pogorszył, a kiedy lekko westchnęła, zobaczyła w tłumie chłopaka o czarnych włosach. Jego plecy przypominały nieco plecy Riley, ale był od niej nieco niższy.

Przypomniała sobie, jak wpadła na Rileya kilka dni temu w szkole. Kiedy jedli razem obiad, chwalił zagraniczne dziewczyny jako seksowne i gorące tuż przed nią. Pomyślała o tym i zdała sobie sprawę, że ona też jest w kwiecie wieku. Może naprawdę powinna się zmienić."Jane, Annika tu jest!"

Annika?

Jane podążyła za wskazującym palcem Maggie w kierunku wejścia, gdzie weszły trzy dziewczyny w sukienkach. Ta w środku miała blond włosy, niebieskie oczy i seksowną figurę. Gdy tylko weszła, chłopcy przy wejściu oszaleli, wiwatując. To musiała być Annika, o której wspominała Maggie.

Maggie powiedziała, że jest ładniejsza od Anniki?

Nie, nie mogła się równać z Anniką. Annika jest naprawdę piękna.

Jest jak najpiękniejsza kapitan cheerleaderek w amerykańskim filmie dla nastolatków, seksowna, zdrowa i pełna witalności!

"Annika jest kapitanem cheerleaderek w drużynie Lions. Kreid powiedział mi, że starała się o Austina przez prawie pół roku, zanim zaczęli się spotykać podczas letnich wakacji".

Gdy Maggie ją przedstawiła, wyciągnęła szyję i spojrzała w stronę wejścia. "Dziwne, dlaczego przyszła z dziewczynami, a nie z Austinem? Czy to prawda, że naprawdę zerwali?"

Jane nie interesowało życie miłosne drugiej osoby, ale westchnęła: "Jest bardzo ładna".

"Tak, ale to nie jest ważne. Jeśli naprawdę zerwała z Austinem, to dzisiejszy wieczór będzie interesujący. To impreza organizowana przez drużynę futbolową, a Austin nie może nie przyjść. Byli kochankowie twarzą w twarz, pomyśl tylko o tym".

Austin?

Kto to znowu jest?

Maggie zobaczyła zdezorientowaną minę Jane i zawołała niskim głosem: "Nie mów mi, że nie znasz Austina Colemana!".

"Przepraszam, ale masz rację.

Maggie dramatycznie przewróciła oczami. "Czy w takim razie wiesz, kto jest dyrektorem naszej szkoły?"

"Oczywiście.

"Znasz dyrektora, ale nie znasz Austina?"

...

"Ale czy naszym dyrektorem nie jest Bradley Brown?"

Maggie potrząsnęła głową, czując się pokonana, jakby nie chciała już rozmawiać z Jane. "Austin Coleman, duma AL! Utalentowany rozgrywający drużyny Lions! Wymarzony facet dla dziewczyn, przystojny, bogaty, dziki i seksowny. Ile dziewczyn chce się z nim przespać? Każdy w szkole powinien go znać".

Wyraz twarzy Maggie przypominał oczernianie jej ulubionego idola. "Z wyjątkiem ciebie.

"Maggie, przesadzasz.

"To nie ja przesadzam, tylko ty, Jane. Dzisiejsza impreza jest organizowana przez Austina i jego przyjaciół, aby uczcić ich zwycięstwo nad DC Bears. Czy wiesz, jak trudno jest dostać się na tę imprezę?".

Czy to naprawdę trudne? Ale Maggie po prostu ją przyprowadziła.

"Kochanie, wiesz, ile osób przyszło wczoraj na stadion oglądać mecz?".

Jane nie odważyła się zgadywać. Jako osoba, która nie wiedziała nic o futbolu, nie miała pojęcia o dzikim entuzjazmie Amerykanów dla tego sportu. Bała się, że liczba, którą uważała za ogromną, będzie dla Maggie tylko żartem.

Jane zawahała się i powiedziała: "Myślę, że to wiele, prawdopodobnie bardzo wiele".

"Trzydzieści pięć tysięcy ludzi, a to był zwykły mecz".

Jane sapnęła, trzydzieści pięć... miała szczęście, że nie powiedziała dwa tysiące.

"Dobra, jestem chyba jedyną osobą w szkole, która go nie zna.

Maggie wyglądała na dumną. "Teraz rozumiesz, jak rzadka jest ta okazja, prawda? Ale skoro nie znasz Austina, to przypomnę ci, że może i jest czarujący, ale nie sprawi, że poczujesz się bezpiecznie. Słyszałam, że ma wiele dziewczyn. Annika spotyka się z nim dopiero od miesiąca, a już wygląda na to, że została rzucona. Krótko mówiąc, Austin zdecydowanie nie jest kimś, do kogo możemy się zbliżyć"."Nie martw się".

Tym razem odpowiedziała szybko. Maggie mogła być całkowicie spokojna. Miała kogoś, kogo lubiła, a co więcej, nie interesowała się tymi umięśnionymi, prostackimi facetami, którzy grali w piłkę nożną.

"Przy okazji, z której uczelni jest ten Austin?"

"Szkoła biznesu, studiuje finanse. Słyszałaś takie powiedzenie? Coleman jest jak chodząca maszyna do robienia pieniędzy, odnosząc się do jego rodziny, rodziny Colemanów".

Coleman! Jak mogła o tym nie słyszeć? Nawet Jane, która zwykle była nieświadoma świata zewnętrznego, wiedziała o gigantycznej rodzinie Colemanów w amerykańskim przemyśle finansowym.


Rozdział trzeci

Rozdział trzeci

Gdy Jane pogrążyła się w myślach, wejście do baru nagle się ożywiło. Wiwaty następowały jeden po drugim, wszyscy wołali "Austin". Wyglądało na to, że męski bohater przybył.

Ciekawość wzięła górę nad Jane, która spojrzała w stronę wejścia. Chciała zobaczyć, jak wygląda ten legendarny Austin.

Wysoki i przystojny chłopak, otoczony przez wszystkich, miał głęboko brązowe włosy zaczesane do tyłu, odsłaniając pełne czoło. Jego oczy miały piękny odcień niebiesko-szary, a wysoki grzbiet nosa sprawiał, że jego rysy wydawały się głębokie i urzekające.

Był wysoki, ubrany w jasnoszarą koszulę i ciemne dżinsy, z dwoma rozpiętymi guzikami na piersi, emanując leniwą zmysłowością.

Hmm, w porównaniu do umięśnionych mężczyzn, których Jane sobie wyobrażała, musiała przyznać, że sylwetka Austina była po prostu idealna.

Jego sylwetka była doskonała, ale zdecydowanie nie był to typ masywnego mięśniaka. Jego linie były gładkie i tylko rękawy koszuli zaciskały się, gdy wywierał siłę. Był naprawdę czarujący.

Nawet gdyby nie grał w piłkę nożną, mógłby z łatwością chodzić po wybiegu. Z jego twarzą i ciałem Jane mogła już sobie wyobrazić szał, jaki wywołałby wśród nastolatek.

Nie miało to jednak nic wspólnego z nią.

Im coś było piękniejsze, tym bardziej niebezpieczne. Nawet nie marzyła o takim mężczyźnie jak on, bojąc się koszmarów.

Po kilku minutach przybyła również oczekiwana przez Maggie osoba, a ona natychmiast się zarumieniła i zostawiła Jane, by za nią gonić.

Chociaż Jane słyszała, jak jej współlokatorka mówiła o Kreidzie niezliczoną ilość razy, to był pierwszy raz, kiedy go widziała.

Był nieco wyższy od Austina i bardziej umięśniony, pasując do wyobrażenia Jane o futboliście. Ale ktoś taki jak on mógł być tylko zmiennikiem, podczas gdy Austin mógł być starterem?

Jako osoba z zewnątrz, Jane zawsze myślała, że w futbolu chodzi tylko o brutalną siłę i zderzenia. Wygrywał ten, kto był większy i silniejszy. Dlaczego więc Kreid nie mógł grać?

Spojrzała jeszcze raz na Austina, otoczonego tłumem, zawsze żywego i zawsze w centrum uwagi, z mężczyznami i kobietami niecierpliwie czekającymi na okazję do wypełnienia pustego miejsca.

Więc odpowiedzią było wybranie członków drużyny na podstawie uroku?

Oczywiście, to nie mogło być możliwe. Poza tym, nie było to coś, co musiała rozważać w tej chwili. Pośpiesznie wróciła do mieszkania, Maggie ją tu zaciągnęła. Nie zjadła nawet kolacji, a teraz jej żołądek burczał z niezadowolenia. Daj mi jeść.

Impreza zapewniała nieograniczone napoje i przekąski. Mogła to potraktować jak bufet. Jednak gdy tylko zaczęła jeść, podszedł do niej jakiś facet, by nawiązać z nią rozmowę.

Wyglądało na to, że urok tej sukienki był naprawdę potężny. Jeden po drugim, w ciągu zaledwie kilku minut, odrzuciła czterech facetów!

Nigdy wcześniej jej się to nie zdarzyło.

W codziennym życiu prawie nikt do niej nie podchodził. W oczach kolegów z klasy była prawdopodobnie tylko nudnym molem książkowym, podobnym do Toby'ego, który również był nudny i umiał się tylko uczyć.Być może oboje widzieli w sobie pokrewne dusze i dlatego zostali przyjaciółmi, uczęszczając razem na zajęcia i chodząc razem do biblioteki.

Zjadłszy i wypiwszy do syta, zauważyła przy barze przyglądającego się jej chłopaka. Sądząc po jego postawie, był prawdopodobnie piątym facetem, który rozpoczął rozmowę.

Daj spokój, była o krok od zawieszenia sobie na szyi tabliczki "Nie przeszkadzać".

Jane odłożyła talerz, wzięła nowy koktajl z baru i spojrzała na balkon. Był zamknięty, jakby nikogo tam nie było.

Pospieszyła tam, pchnęła drzwi, które otworzyły się z łatwością. Bar znajdował się nad rzeką, a jej wzrok przykuła połyskująca tafla wody. Delikatne kolory nocy wypełniły jej oczy i miała szczęście, że nikogo tu nie było, takie piękne miejsce.

Dźwięk dwuznacznych warg ocierających się o siebie przypomniał jej, że to wcale nie było szczęście. Byli tu ludzie, jak w tak intymnym miejscu mogło nikogo nie być?

Nikt nie przyszedł im przeszkadzać, a raczej nikt nie śmiał im przeszkadzać, bo...

Dziesięć minut temu obiekt uwagi wszystkich, Austin, prowadzony przez dziewczynę pod zazdrosnym spojrzeniem Anniki, wyszedł na balkon.

Och, Austin...

Siedział na wiklinowym krześle na balkonie, z blondynką leżącą w jego ramionach. Całowali się intymnie, a dziewczyna była tak pochłonięta chwilą, że nie zauważyła przerwy, jej ręce mocno trzymały kołnierzyk koszuli Austina, nie chcąc puścić.

Ponieważ nagle wtargnęła, Austin powoli podniósł wzrok i spojrzał na nią.

Ich oczy spotkały się, jego głębokie i wysysające duszę spojrzenie zamknęło się na niej. Jane zarumieniła się jak dojrzały pomidor, to było takie żenujące!

"Przepraszam, przepraszam!"

Pośpiesznie zakryła oczy dłonią. Naprawdę nie miała takiego zamiaru i zdecydowanie nie chciała podglądać.

"Przepraszam, przepraszam, że ci przeszkodziłam!"

Uciekła z balkonu w panice, jej serce waliło jak tykająca bomba zegarowa.

Zdenerwowana, stłumiona, o mój Boże, jej umysł stał się pusty. Oszalała!

Będąc świadkiem tak intymnej sceny, miała nadzieję, że ta dwójka nie poczuje się dotknięta i będzie kontynuować swój moment.

W miarę jak noc stawała się coraz ciemniejsza, coraz więcej ludzi przychodziło na imprezę.

Chciała znaleźć Maggie i poprosić ją o wspólne wyjście, ale impreza była już w pełnym rozkwicie. Muzyka stała się jeszcze głośniejsza, a niezliczeni ludzie tańczyli dziko do przeszywającej muzyki. Byli nawet faceci, którzy zdejmowali swoje ubrania, a drinki rozpryskiwały się wszędzie. W tym chaosie znalezienie jednej osoby było jak szukanie igły w stogu siana.

Po trzech rundach picia, coraz więcej zakamarków baru wypełniało się namiętnie całującymi się parami. Mężczyźni i kobiety, mężczyźni i mężczyźni, kobiety i kobiety. Dobry Boże, w tak otwartym środowisku nie mogła zostać dłużej.

Wiedziała, że amerykańskie imprezy studenckie mogą być szalone, ale nie spodziewała się, że będą tak pełne pasji.

Dla kogoś takiego jak ona, kto miał lęk społeczny, było to zbyt męczące. Powietrze było wypełnione ostrym alkoholem i żarem pożądania.Gdyby tu została, zamknięcie oczu przywróciłoby tylko pustkę w jej umyśle, pełną obrazów Austina całującego dziewczynę, ich niejednoznacznych oddechów...

Jane wysłała wiadomość do Maggie, mówiąc, że nie czuje się dobrze i musi najpierw wrócić. Po chwili Maggie odpowiedziała: "Dobrze, kochanie, dbaj o siebie".

Patrząc na wiadomość, baaaby, Maggie musi być pijana.

"Jesteś pijana? Mam cię znaleźć?" zapytała Jane.

"Nie, całuję się z Kreidem. Nie przeszkadzaj mi! Kocham go!" odpowiedziała Maggie.

Co innego mogła powiedzieć zakochanej dziewczynie? Poza tym, nie chciała zakłócać niczyjego szczęścia dwa razy!

Jane założyła płaszcz i uciekła z przyjęcia.


Rozdział czwarty

Rozdział 4

Maggie wróciła o drugiej nad ranem, kompletnie pijana. Po tym, jak Jane pomogła jej posprzątać, poszła odpocząć.

Po tym wszystkim nie miała w ogóle energii, gdy następnego dnia poszła na wczesne zajęcia.

Toby, noszący okulary w czarnych oprawkach i ze starannie uczesanymi krótkimi blond włosami, pomachał do niej z miejsca "dobrego ucznia" w drugim rzędzie.

Gdy usiadła, Toby gestem poprosił ją, by spojrzała na chłopaka z tyłu klasy z posiniaczoną i opuchniętą twarzą.

"Poszedł wczoraj na imprezę drużyny futbolowej".

To było przypomnienie, które dał jej Toby.

Na początku Jane nie zrozumiała, ale potem zdała sobie sprawę, że Toby chciał, aby zgadła, jak facet wyglądał tak okropnie.

Czy upadł na twarz po wypiciu zbyt dużej ilości alkoholu?

Nie było tak źle.

Jane potrząsnęła głową, a Toby zrobił minę. "Z jakiegoś powodu oszalał i wyzwał Austina na pojedynek. Został znokautowany przez Austina w trzy sekundy".

Facet przygarbił się na siedzeniu, podpierając twarz jedną ręką, ale jego ciemne oczy były widoczne.

Przez swoje pijackie zachowanie stał się pośmiewiskiem wszystkich.

Jane spojrzała na niego przelotnie, po czym szybko odwróciła wzrok. Nawet jeśli oszalał, to ośmielenie się na bójkę z kimś z drużyny futbolowej było jak proszenie się o śmierć.

Toby kontynuował: - Mój współlokator powiedział, że to dlatego, że wyznał dziewczynie, w której podkochiwał się przez cztery lata liceum, a ona go odrzuciła. Poszedł tam szukając zemsty i skończył pobity".

Okazało się więc, że był zakochanym facetem, ale to nie była wina Austina, że odrzucił dziewczynę, której nie lubił. Wygląda na to, że wybrał zły cel zemsty.

Toby mówił spokojnie, mówiąc coś jeszcze bardziej bolesnego.

"Dziesięć minut później dziewczyna pojawiła się, ale całkowicie go zignorowała. Jej pierwszymi słowami było pytanie Austina, czy wszystko z nim w porządku".

Jane zakręciło się w głowie i powstrzymała się od komentowania tego. Toby zauważył jej brak energii i podał jej miętowego cukierka.

Jane rozpakowała cukierka, a Toby zażartował: "Hej Jane, jesteś tak zmęczona, że też poszłaś na tę imprezę?".

Pierwotnie była to zwykła uwaga, ale niespodziewanie Jane przytaknęła. "Tak."

Toby wykrzyknął: "Jak się tam dostałaś? I dlaczego mnie nie przyprowadziłeś?".

...

Nie spodziewała się, że Toby również chciał iść na tę imprezę. Nie miała wyboru, musiała iść, bo Maggie ją błagała. To nie było miejsce, w którym ona i Toby powinni być.

Toby był bardzo podekscytowany. "Jane, czy masz powiązania z drużyną piłkarską?"

"Nie, poszłam z moją współlokatorką, która zna jednego z rezerwowych w drużynie.

Toby miał zazdrosny wyraz twarzy. "Zazdroszczę ci. Trudno jest dostać się na imprezę bez zaproszenia od zawodników. Więc, jak było wczoraj wieczorem? Rozmawiałeś z nimi?"

Toby zadawał jedno pytanie za drugim, a Jane pocierała skronie, zmuszając się do zachowania czujności.

"Potraktowałam to jak bufet i dużo jadłam. Nie rozmawiałam z żadnym z nich".

"Co? Mówisz poważnie?"

"Tak, więc moim jedynym odczuciem na temat wczorajszej imprezy jest to, że jedzenie było dobre. Ciasta były niezłe, chociaż pieczeń wołowa w kanapkach była trochę twarda, ale jadłem do syta".Toby zaśmiał się z niej. "Jane, jesteś kimś".

Nie wspomniała, że widziała Austina całującego dziewczynę. W końcu była to czyjaś prywatna sprawa i nie mogła używać jej jako tematu do rozmowy z przyjaciółmi.

W poniedziałkowe popołudnie nie mieli żadnych zajęć, więc nie musieli się spieszyć i jeść kanapki podczas zwykłej podróży. Teraz oboje mogli spokojnie przejść się do stołówki.

Jednak w stołówce napotkały niespodziewaną grupę ludzi - Austina i kilku chłopaków.

Byli naprawdę przyciągający wzrok, wysocy i przystojni, dodając odrobinę ciepła do stopniowo ochładzającego się jesiennego popołudnia.

Chłopaki roześmiali się i otworzyli szklane drzwi stołówki. Kroki Jane zatrzymały się. Pomyślała, że nie powinien jej pamiętać, nie powinien jej rozpoznać, ale...

Niejednoznaczna scena z ostatniej nocy wciąż powracała w jej umyśle, zwłaszcza jego powolne, uwodzicielskie oczy, które sprawiały, że bała się spojrzeć mu w oczy.

Chociaż przerwała mu coś dobrego, to była jej wina.

Ale już przeprosiła i nie podeszła do niego pijana. Nie powinien myśleć o powaleniu jej jednym ciosem, prawda?

Podczas gdy Jane była oszołomiona, Toby zapytał zdezorientowany: "Czy on nie jest ze Szkoły Biznesu? Dlaczego jada tutaj? To tak daleko."

Jane nie chciała kalkulować prawdopodobieństwa, że będzie szukał zemsty, a scena z ostatniej nocy znów przemknęła jej przez myśl, sprawiając, że nie chciała stawić czoła Austinowi.

Jąkając się, Jane zapytała Toby'ego: "Toby, masz ochotę na chińszczyznę? Nagle mam ochotę na coś gorącego, jak makaron z zupą".

Toby'ego to nie obchodziło. "Nie mam nic przeciwko. Jeśli chcesz iść, mogę ci towarzyszyć".

Jane spojrzała na niego z wdzięcznością. W końcu dotarli już do wejścia do stołówki, a nie byłoby w porządku głodzić osobę i nie wpuszczać jej do środka. Poza tym, pójście gdzieś indziej było trochę niehumanitarne.

Ale, ale... Nie, nie myśl już o tym!

Ciało Jane zadrżało, a ona odwróciła się i odeszła z Tobym. Nie zauważyli, że w stołówce był ktoś, kto obserwował ich przez szybę. Kiedy Jane się odwróciła, uśmiech na jego twarzy nagle zniknął.


Rozdział piąty

Rozdział 5

"Kochanie, naprawdę cię kocham! Dziękuję za chęć towarzyszenia mi, mój aniele~"

Maggie wyznała czule, ale nie Kreidowi, lecz Jane.

Jej relacja z Kreidem była czymś więcej niż tylko dwuznacznością, ale mniej niż byciem w związku, a ten bezmyślny wielkolud nie wydawał się mieć zamiaru iść dalej.

W dzisiejszych czasach nie jest już konieczne, aby wyznanie zawsze pochodziło od faceta, zwłaszcza gdy ma się do czynienia z takimi prostakami jak on. Dziewczyny mogą odważnie wyrażać swoją miłość, tak jak Maggie. Postanowiła przejąć inicjatywę i przełamać tę barierę.

Skorzystała więc z wolnego popołudnia i udała się do supermarketu w mieście, kupując składniki do zrobienia czekolady. Spędziła trzy godziny robiąc czekoladę w kształcie serca, aby podarować ją drugiej osobie.

Chciała to załatwić szybko, ponieważ chociaż Kreid był tylko rezerwowym graczem w drużynie piłkarskiej, nosił tytuł "drużyny piłkarskiej". Wiele dziewcząt miało na niego oko, a on był na tyle gęsty, że nie zauważył, jak wiele osób było zazdrosnych.

Kreid miał trening wieczorem, a Maggie czuła się niezręcznie idąc na boisko sama, więc pociągnęła za sobą Jane.

Jane i Toby poszli do biblioteki po zakończeniu zajęć po południu. Kiedy wrócili i zobaczyli kuchnię, która została zbombardowana przez Maggie, Jane nie mogła powstrzymać się od westchnięcia: "Um, czy tu była wojna?".

Maggie odpowiedziała: "Hmm, moja wojna miłosna".

"Dobra..."

"Jane, zabierz mnie na boisko. Kreid ma dziś trening i może zagrać w sobotnim meczu".

Gdy tylko Jane usłyszała słowo "piłka nożna", zaczęła ją boleć głowa.

Podczas gdy Maggie zwierzała się sobie, Jane mogła swobodnie oglądać przystojnych facetów ćwiczących jako przynętę. Nie, grzecznie odmówiła.

Ale Maggie nie dała się oszukać. Nie mogła zrozumieć, dlaczego Jane nie chciała jej towarzyszyć, więc spojrzała na Jane swoimi wodnistymi oczami i zapytała dlaczego.

Jane nie mogła powiedzieć o żenującej scenie, której była świadkiem tamtej nocy. Nie chciała stawić czoła Austinowi, więc posłusznie wzięła klucze i wyszła.

Na szczęście, gdy tylko opuściły apartamentowiec, Kreid zadzwonił do Maggie. Dzisiejszy dzień był bardzo szczęśliwy, ponieważ trening skończył się wcześnie, a oni byli już w drodze powrotnej do mieszkania.

Maggie wspomniała, że Austin nie mieszkał w szkolnym akademiku. Na pierwszym roku kupił wysokiej klasy apartament niedaleko szkoły, w dzielnicy handlowej. Jego sąsiadami były elity IT i popowe divy.

Drużyna futbolowa często chodziła do jego mieszkania na imprezy ze względu na dobrą izolację akustyczną i dużą przestrzeń. Mogli hałasować całą noc bez żadnych problemów.

Jane była zdumiona. To naprawdę był styl rodziny Colemanów, ekstrawagancki i bezduszny.

Ale dobrze, że nie musieli iść na boisko. W ten sposób nie natkną się na Austina.

Jane odetchnęła z ulgą, jakby ostrzegając przed asteroidą, która miała uderzyć w ziemię. Była na krawędzi i nawet powiadomiła wszystkie jednostki, aby były ostrożne. Ale w końcu asteroida zmieniła kurs i był to tylko fałszywy alarm.Ale fałszywy alarm to zawsze dobra rzecz, prawda?

Mieszkanie Kreida znajdowało się niedaleko miejsca zamieszkania Jane i Maggie. Początkowo Jane myślała, że skoro nie idzie na boisko, to ona też nie musi tam iść. Jednak z jakiegoś powodu Maggie wciąż była niespokojna. Będąc dobrą osobą, Jane postanowiła poczekać z Maggie trochę dłużej na dole.

W ten sposób Maggie wyznała jej swoje szczere wyznanie.

Jane uśmiechnęła się i powiedziała: "Nie, Maggie, powinnaś powiedzieć to Kreidowi".

"Wiem, wiem - przytaknęła energicznie Maggie.

"Powiem mu wprost, że chcę być z nim w związku. Tak, on powinien czuć do mnie to samo. Bądź bezpośrednia, nie denerwuj się".

Słuchając, jak Maggie mamrocze do siebie, Jane spojrzała w dół na swoją dłoń, która była tak zdenerwowana, że aż spocona.

Daj spokój, jest już lato.

"Maggie, zrelaksuj się trochę. Jeśli nadal będziesz taka nerwowa, Kreidowi pęknie serce."

Na czekoladce w kształcie serca wypisała imię Kreida białym lukrem. Nastoletnie serce Maggie, pełne rodzącej się miłości, sprawiło, że Jane poczuła się, jakby oglądała amerykański film dla nastolatków.

Ale kiedy pojawił się Kreid, poczuła się, jakby oglądała film katastroficzny.

Asteroida nie nadleciała, ale asteroida uderzyła bezpośrednio bez ostrzeżenia.


Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Róża i Bestia"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści