Niania dla serca miliardera

Rozdział 1

Valentina spędziła upalny letni dzień na poszukiwaniu pracy. W świecie, w którym dominowały wilkołaki, znalezienie pracy jako huEvans było trudnym zadaniem, zwłaszcza w tętniącym życiem mieście. Pomimo jej dyplomu z edukacji wczesnoszkolnej, szkoły odmawiały zatrudniania jej tylko dlatego, że była HuEvans. Myśl o "bezwartościowym HuEvanie" uczącym ich dzieci oburzała rodziców wilkołaków, którzy lekceważyli umiejętności, zapał i wykształcenie Valentiny. Pozostawiona z ograniczonymi opcjami, Valentina uciekła się do pracy w usługach, które również były rzadkością z powodu przesycenia innymi zdesperowanymi HuEvansami walczącymi o opłacenie rachunków.

Czas uciekał Valentinie. Jeśli wkrótce nie znajdzie pracy, straci mieszkanie. Właściciel dał jej już trzydziestodniowe wypowiedzenie, by zapłaciła zaległy czynsz za trzy miesiące albo groziła jej eksmisja. Na szczęście wciąż miała swojego chłopaka, Brandona, choć i on nie był szczególnie zamożny. Byli razem od trzech lat i rozważali wspólne zamieszkanie.

Gdy Valentina szła zatłoczoną ulicą miasta, oblana potem po całym dniu poszukiwania pracy, doskwierał jej głód. Nie mogła sobie pozwolić na jedzenie poza domem, a kuszące zapachy unoszące się z restauracji tylko wzmagały jej apetyt. Jedna konkretna restauracja przykuła jej uwagę, ale nie ze względu na jej aromat.

Zamarła w miejscu, jej oczy rozszerzyły się z niedowierzania.

Przez okno restauracji Valentina dostrzegła Brandona. Nie był sam; był z innym Evansem i byli...

Całowali się.

"Chyba sobie żartujesz" - mruknęła Valentina, przyciągając ciekawskie spojrzenia przechodniów.

Brandon twierdził, że był ostatnio zajęty, pochłonięty pracą. Czy to było to, czym naprawdę był zajęty? Zdradzał ją z inną kobietą?

Złość ogarnęła Valentinę i popchnęła ją na drugą stronę ulicy, w kierunku okna restauracji. Jej żołądek burczał, gdy się zbliżała. Druga kobieta była oszałamiająca, o figurze supermodelki. To tylko potęgowało poczucie bezwartościowości Valentiny, gdy stała tam, obserwując Brandona i jego kochankę.

Jak mógł jej to zrobić?

Stała przed oknem, niezauważona przez dwójkę pochłoniętą sesją całowania. Frustracja aż kipiała i Valentina zaczęła walić w szybę.

Zaskoczeni Brandon i tajemniczy WoEvans cofnęli się, a ich oczy rozszerzyły się, gdy zobaczyli Valentinę. Wtargnęła do restauracji, nie zważając na spojrzenia personelu i klientów, i stanęła twarzą w twarz z Brandonem i woEvansem przy ich stoliku.

"Jak śmiesz?!" Valentina krzyknęła, zaciskając pięści po bokach. "Byliśmy razem przez trzy lata, a ty mnie zdradzasz?

Zawstydzony WoEvans spojrzał między Brandona i Valentinę, podczas gdy na twarzy Brandona widać było tylko złość i urazę. Bez słowa chwycił Valentinę za ramię i siłą wyciągnął ją z restauracji. Potykała się za nim, a łzy spływały jej po policzkach, gdy wyszli na tętniącą życiem ulicę.

"Robisz z nas obojga głupców, Valentino - warknął Brandon, gdy znaleźli się na zewnątrz."Robisz z nas głupców?" odparła Valentina, jej głos wciąż był podniesiony. "Obściskujesz się publicznie z innym WoEvansem!"

Brandon przewrócił lekceważąco oczami, odciągając Valentinę dalej od wejścia do restauracji. Jego wilkołacze oczy płonęły ognistym, pomarańczowym blaskiem, a twarz wykrzywiał gniew.

"Opanuj się - szepnął, popychając Valentinę szorstko na ścianę budynku. "Jesteś tylko zwykłym HuEvansem. Uważaj się za szczęściarę, że w ogóle zabawiałem cię przez trzy lata.

Jego słowa przeszyły Valentinę na wskroś, zalewając jej oczy łzami.

"Dlaczego ona? - wydusiła z siebie, a szloch uwiązł jej w gardle.

Brandon, mężczyzna, który wyznawał jej miłość przez ponad trzy lata, tylko się zaśmiał. "Jesteś dla mnie bezużyteczna - warknął. "Ona jest betą. Jej rodzina jest niewiarygodnie bogata i potężna. Dzięki niej w przyszłym tygodniu rozpocznę nową pracę w WereCorp.

WereCorp była największą korporacją na świecie, kontrolującą banki i rozwijającą powszechnie używaną kryptowalutę WCoin. Valentina, jako HuEvans, nie mogła z niej korzystać, ale dzięki niej wiele wilkołaków stało się niezwykle bogatych.

Brandon kontynuował swoją bolesną tyradę: - Co dla mnie zrobiłaś poza tym, że się ze mnie wydzierasz, bo nie możesz znaleźć pracy? Jesteś niczym w porównaniu z nią. Jak śmiesz kwestionować moją decyzję o odejściu.

Nie mogąc znaleźć właściwych słów, jedynym instynktem Valentiny była ucieczka. Odepchnęła Brandona, uwalniając się od ściany. "Pieprz się - warknęła, jej złość wzięła górę. Podnosząc rękę, uderzyła go mocno w twarz. Przechodnie zwrócili uwagę na tę scenę, ale Valentina nie zwracała na nich uwagi.

Nie wypowiadając ani słowa, obróciła się na pięcie i odeszła, nie oglądając się za siebie.

Gdy Valentina szła ulicą, odrętwiała i ocierała łzy, myśli o tym, jaki Brandon był kiedyś, pochłonęły jej umysł. Kiedyś był prześladowanym Omegą w liceum, pozbawionym pewności siebie, perspektyw i przyjaciół. Pomogła mu pokonać te przeszkody swoją miłością i wsparciem, ale odpłacił się jej zdradą. Zostawił ją dla jakiejś blondynki, a wszystko to dla pracy w WereCorp?

Nic nie rozwścieczyło Valentiny bardziej niż świadomość, że jej trzyletni chłopak i najlepszy przyjaciel od pięciu lat tak łatwo ją porzucił dla pieniędzy i władzy.

Zagubiona w swojej wściekłości, Valentina weszła na skrzyżowanie bez odpowiedniego sprawdzenia nadjeżdżających pojazdów. Nagle zatrąbił samochód, co przywróciło ją do rzeczywistości. Spojrzała w górę i zobaczyła pędzący w jej stronę luksusowy samochód. Przeklinając pod nosem, potknęła się i upadła w kałużę tuż przed zderzeniem z samochodem.

Skrzypiący samochód zatrzymał się obok niej, co było zaskakujące, biorąc pod uwagę, że Valentina spodziewała się, że kierowca przyspieszy po tym, jak prawie ją potrącił. Ale jeszcze bardziej zszokowała ją osoba znajdująca się wewnątrz pojazdu, gdy szyba się uchyliła.

Augustus Barnes, dyrektor generalny WereCorp.

Augustus był znany nie tylko z tego, że był najmłodszym prezesem w historii firmy i spadkobiercą największej fortuny na świecie, ale także ze swojego uderzającego wyglądu. Pomimo gniewu i bólu spowodowanego wydarzeniami dnia, Valentina nie mogła nie zauważyć jego silnej linii szczęki, muskularnych ramion i niewiarygodnie przystojnej twarzy.Zanim Valentina zdążyła wypowiedzieć słowo na temat bliskiego wypadku, Augustus ocenił ją szybkim spojrzeniem i wyrzucił zwitek gotówki przez okno. Z obrotami silnika odjechał.

Augustus Barnes, dyrektor generalny WereCorp, prawie ją przejechał, a potem rzucił jej pieniądze, jakby była żebraczką.

Wyglądało na to, że wszystkie wilkołaki to aroganckie dupki.

Valentina rzuciła pieniądze na ziemię i wstała, przeklinając samą siebie, gdy zdała sobie sprawę z przemoczonych i brudnych ubrań. Musiała wrócić do domu i zebrać trochę drobnych na pranie przed jutrzejszym poszukiwaniem pracy. Na razie jednak chciała po prostu utopić swoje smutki.

Idąc kilka przecznic, w końcu zauważyła cichy i zachęcający bar. Wzięła głęboki oddech i wygładzając poplamioną koszulę, weszła do środka i podeszła do bramkarza.

Bramkarz zwęził oczy, przyglądając się brudnemu wyglądowi Valentiny i wąchając powietrze przed nią.

"Żadnych HuEvansów bez eskorty - warknął, krzyżując ręce.

Valentina zmarszczyła brwi i zapytała: - Członkini? Jestem płacącym klientem. Po prostu pozwól mi kupić drinka".

Bramkarz potrząsnął głową, próbując zaprowadzić ją do drzwi, jakby była uciążliwa.

"Czy to jest w ogóle legalne? - wykrzyknęła, podnosząc głos. "Nie można tak dyskryminować ludzi! Czy moje pieniądze są tutaj bezwartościowe tylko dlatego, że...?

"Ona jest ze mną - przerwał jej stanowczy i autorytatywny głos z tyłu.

Zarówno bramkarz, jak i Valentina odwrócili się, by zobaczyć dobrze ubranego Evansa na schodach.

Augustus Barnes.


Rozdział 2

Valentina

"Wpuść ją - warknął bramkarz, kierując swoją uwagę na Evansa stojącego na schodach. Stałam jak zamrożona, a moje oczy rozszerzyły się, gdy zdałam sobie sprawę, że ten sam Evans, który wcześniej prawie potrącił mnie swoim samochodem i rzucał we mnie pieniędzmi, jakbym była żebraczką na ulicy, teraz przybył mi na ratunek: Augustus Barnes, dyrektor generalny WereCorp. Część mnie chciała się odwrócić i odejść, ale zanim zdążyłam wykonać jakikolwiek ruch, Augustus zszedł po schodach i odprawił bramkarza, skupiając na mnie swoje intensywnie szare spojrzenie.

"Chodź - powiedział, spoglądając za mnie na padający na zewnątrz deszcz. "Wygląda na to, że znowu będzie lało. Nie chcesz chyba zostać złapana w deszczu, prawda?

W jego głosie słychać było protekcjonalność, ale miał rację. Padało przez cały dzień i nie miałem ochoty zmoknąć jeszcze bardziej. Więc bez słowa poszedłem za Augustusem po schodach.

"Wciąż masz na sobie te brudne ubrania - zauważył chłodno, gdy dotarliśmy na górę. "Dałem ci pieniądze na ich wymianę. Dlaczego z nich nie skorzystałaś?

W odpowiedzi zmarszczyłem brwi.

"Może i jestem zwykłym człowiekiem, ale nie przyjmę pieniędzy od niegrzecznych i aroganckich osób, które rzucają we mnie gotówką, jakbym był jakimś żebrakiem na ulicy".

Augustus cmoknął z dezaprobatą w język i przyglądał mi się przez chwilę, po czym zwrócił się do stojącej nieopodal kobiety. Wyglądała na nieco starszą ode mnie i miała na sobie zwykły czarny uniform. Mruknął coś do niej, czego nie udało mi się wyłapać, a ona skinęła głową, wyciągając rękę z uśmiechem.

"Tędy proszę - powiedziała, a Augustus zniknął w głównym pomieszczeniu baru. Rzuciłam mu ostatnie spojrzenie przez ramię, zanim kobieta poprowadziła mnie na górę do prywatnego pokoju. Gdy otworzyła drzwi i ujawniła ich zawartość, moje oczy rozszerzyły się. Pokój był wypełniony stojakami z luksusową odzieżą, butami i akcesoriami.

"Co to wszystko jest?" zapytałam, odwracając się do kobiety.

"Staramy się zapewnić naszym klientom to, co najlepsze - odpowiedziała z uśmiechem. "Ten pokój jest przeznaczony wyłącznie dla naszych gości płci żeńskiej, aby mogli się odświeżyć, poprawić makijaż, a nawet zmienić strój w przypadku awarii garderoby. Nie jest naszą zwykłą praktyką pozwalanie... ludziom na korzystanie z naszych udogodnień, ale ponieważ pan Barnes jest właścicielem większości udziałów w tym klubie, możesz nosić, co tylko chcesz. Nie spiesz się."

Zanim zdążyłem wypowiedzieć kolejne słowo, kobieta zamknęła drzwi, zostawiając mnie samego.

Spojrzałam na pokój wypełniony drogimi ubraniami i wykwintną biżuterią ze zdziwionym wyrazem twarzy. Czy Augustus Barnes nie był tak arogancki i okrutny, jak początkowo myślałam? Czy rzeczywiście żałował naszego spotkania na ulicy i chciał to naprawić? A może to wszystko było częścią jakiejś pokręconej gry?

Niemniej jednak, nie mogłam długo rozwodzić się nad tymi myślami. Wcześniej odkryłam mojego chłopaka z jego kochanką, a ten nieoczekiwany obrót wydarzeń wydawał się być przepustką do uratowania nocy.

W końcu wyszłam z pokoju ubrana w prostą czarną sukienkę, która z wdziękiem opadała mi do kostek. Była wykonana z miękkiego jedwabiu, ozdobiona delikatnymi ramiączkami i głębokim dekoltem. Wybrałam też parę czarnych szpilek na koturnie i kopertówkę.Gdy schodziłam po schodach z kobietą, moje serce przyspieszyło, gdy zauważyłam Augustusa patrzącego na mnie znad swojego stolika. Jego spojrzenie zatrzymało się na mnie przez coś, co wydawało się wiecznością, zanim wrócił do rozmowy z innym Evansem siedzącym obok niego.

"Aby zadośćuczynić za wcześniejszy incydent na ulicy, pan Barnes łaskawie zaoferował pokrycie wszystkich kosztów wieczoru - poinformowała mnie kobieta. "Obejmuje to wszelkie napoje, jedzenie i oczywiście ubrania. Zapraszam do zajęcia miejsca przy barze".

Spojrzałam w dół na swoją sukienkę, czując, jak na moje policzki wkrada się rumieniec. To było dalekie od mojego zwykłego stroju, a teraz to było moje? Spojrzałam w górę, by wyrazić wdzięczność kobiecie, ale ona już zniknęła.

Biorąc głęboki oddech, weszłam do głównej części baru i usiadłam na jednym ze stołków barowych.

"Co podać do picia? - zapytał barman.

"Poproszę gin z tonikiem - odpowiedziałam, nerwowo bawiąc się zapięciem torebki, obserwując innych klientów pochłoniętych rozmowami, z drinkami w ręku. Kobieta w efektownej czerwonej sukni grała delikatną melodię na pianinie na małej scenie.

Kilka chwil później barman wrócił z moim drinkiem. Podziękowałam i zakręciłam płynem w szklance, starając się wtopić w otoczenie i nie zwracać na siebie zbytniej uwagi.

Nagle obok mnie odezwał się męski głos, powodując, że podskoczyłam. Odwróciłam się i zobaczyłam Evansa w średnim wieku w garniturze, opierającego się o bar z drinkiem w dłoni. Miał włosy w kolorze soli i pieprzu, lekko krępą budowę i cuchnął whisky.

"Co taka piękna dziewczyna jak ty robi siedząc zupełnie sama? - zapytał, a jego słowa były niewyraźne. Zaśmiałam się niezręcznie, mając nadzieję, że zrozumie aluzję i zostawi mnie w spokoju. Ale on nie odpuszczał. Pomimo uprzejmości Augustusa Barnesa, który pomógł mi dostać się do baru i pokrył koszty, nie miałam ochoty na rozmowę. Nie po odkryciu niewierności mojego chłopaka.

"Pozwól, że postawię ci kolejnego drinka - powiedział mężczyzna, podchodząc bliżej. "Coś lepszego niż gin z tonikiem. Mam mnóstwo pieniędzy, jestem beta i w ogóle. Możesz mieć cokolwiek zechcesz..."

"Nie mam nic przeciwko - odparłam ze słabym uśmiechem, wyraźnie zniesmaczona wzmianką o byciu "beta". "W każdym razie dzięki.

"Nonsens - odparł, albo nieświadomy, albo nie przejmując się moim brakiem zainteresowania, gdy zajął miejsce obok mnie, naruszając moją przestrzeń osobistą. "Jestem Miles, tak przy okazji. Miles Schaffer. Wyciągnął rękę, bym ją uścisnął, a gdy się zgodziłem, jego dłoń była wilgotna.

"Valentina - mruknęłam, szybko cofając dłoń.

"Ciekawe imię - zauważył. "Wiesz, jestem betą...

Mój umysł stał się pusty, gdy Miles paplał o swoim bogactwie, rodowodzie i wielu domach wakacyjnych. Starałam się zachowywać uprzejmie, ale w końcu nie mogłam już tego znieść.

"Muszę skorzystać z toalety - wtrąciłam nagle, przerywając mu w połowie zdania. Zmarszczył brwi, wyraźnie zirytowany, że mu przerwałam, ale nie obchodziło mnie to. Bez słowa udałam się do łazienki i zamknęłam za sobą drzwi, łapiąc chwilę oddechu.Zostałam w środku przez kilka minut, ochlapując twarz zimną wodą i sprawdzając telefon, upewniając się, że Milesowi znudziło się czekanie na mnie przy barze. Kiedy poczułam się gotowa, wyszłam z łazienki i wróciłam na swoje miejsce. Na szczęście Milesa nie było nigdzie w zasięgu wzroku. Odetchnęłam z ulgą, gdy usiadłam z powrotem na stołku barowym, ale zastąpiła ją irytacja, gdy barman podszedł do mnie, trzymając czerwonego drinka w szklance koktajlowej. Poinformował mnie, że Miles za niego zapłacił.

Z westchnieniem podniosłam szklankę i zerknęłam przez ramię. Miles siedział przy stoliku w rogu i uważnie mi się przyglądał. Nie chcąc wywoływać sceny, podniosłam szklankę i wypowiedziałam ciche "Dziękuję", po czym odwróciłam się i wzięłam łyk.

Kilka minut później, gdy zaczęło mi się kręcić w głowie, a pomieszczenie wokół mnie zamazało się, zdałam sobie sprawę, że przyjęcie drinka od nieznajomego przy barze było okropnym pomysłem. Ale było już za późno. Z trudem podniosłam się ze stołka i wpadłam na ciało innego Evansa.

"Whoa there" - powiedział głos Milesa, gdy jego ramiona owinęły się wokół mnie. "Wygląda na to, że muszę zabrać cię do domu.

Moje serce przyspieszyło, gdy Miles zaczął mnie odprowadzać, a mój osłabiony stan uniemożliwił mi odmowę. Właśnie wtedy, gdy mój wzrok całkowicie się rozmył, poczułam inną dłoń na ramieniu - chłodny dotyk, w przeciwieństwie do spoconej dłoni Milesa.

"Dokąd ją zabierasz? Głos Augustusa, niski i niemal warczący, domagał się.

"Zabieram ją do domu - jąkał się Miles. "Za dużo wypiła. Jesteśmy starymi przyjaciółmi.

"Czyżby? Augustus pochylił się i spojrzał na mnie. Jego szare oczy spotkały się z moimi i jedyne, co mogłam zrobić, to potrząsnąć głową.

Nie byłam pewna, co wydarzyło się później, ale następną rzeczą, jaką wiedziałam, było to, że znalazłam się w ciepłym uścisku Augustusa Barnesa na tylnym siedzeniu samochodu.

"Gdzie mieszkasz?" - zapytał.

Próbowałam odpowiedzieć, ale przerwał mi, gdy moje niewyraźne słowa stały się niezrozumiałe. "W takim razie zawiozę cię do hotelu".

W moim półprzytomnym stanie, uczucie ramion Augustusa wokół mnie przyprawiało mnie o dreszcze.

"Zostań - wymamrotałam, wtulając się w jego szyję. Augustus cofnął się, mrucząc coś o moim stanie umysłu, ale było coś w zapachu jego wody kolońskiej, co sprawiło, że uparłam się...

Wkrótce poczułam, jak Augustus Barnes, bogaty i przystojny dyrektor generalny WereCorp, poddaje się mojemu dotykowi.


Rozdział 3

Valentina obudziła się w ciepłych objęciach promieni słonecznych i delikatnej pieszczoty letniej bryzy przepływającej przez otwarte francuskie drzwi. Gdy powoli otworzyła oczy, dźwięki tętniącej życiem ulicy wypełniły jej uszy, a pulsujący ból w głowie przypomniał jej, że nie jest we własnym łóżku.

Z jękiem Valentina podparła się na łokciach, obserwując otoczenie, a wspomnienia z poprzedniej nocy zalały jej umysł. Bar, jedwabista czarna sukienka, którą miała na sobie, gin z tonikiem i niechciane zaloty ze strony mężczyzny w średnim wieku o imieniu Evans - wszystko to powróciło.

Ale były też inne wspomnienia, które sprawiły, że się zarumieniła, gdy przypomniała sobie pasję i pożądanie, które ją pochłonęły. Wspomnienia jazdy samochodem z przystojnym mężczyzną o imieniu Evans, ich usta złączone w namiętnym uścisku i jazda windą do ekstrawaganckiego pokoju hotelowego, który zarezerwował. Dotyk jego rąk na jej ciele, sposób, w jaki poruszali się razem z elektrycznym połączeniem i księżycowa noc, którą spędzili zagubieni w swoich objęciach.

Rzeczywistość uderzyła Valentinę jak cios w brzuch, gdy odwróciła głowę, by spojrzeć na śpiącą postać obok niej. To nie był zwykły Evans, to był Augustus Barnes, nowy szef jej zdradzającego byłego chłopaka.

Jej serce zatonęło, gdy po cichu wstała z łóżka, szukając rozrzuconych ubrań. Gdy tylko znalazła majtki, głos przerwał jej myśli.

"Ahem."

Valentina obróciła się i zobaczyła Augusta siedzącego z zimnymi, szarymi oczami wpatrzonymi w nią. Bez słowa podniósł się z łóżka, odsłaniając nagie ciało i sięgnął po leżące na podłodze spodnie. Valentina pośpiesznie założyła bieliznę, podczas gdy on wcisnął się w bokserki, a następnie obserwowała, jak wyjmuje portfel ze spodni.

"Masz - powiedział, jego głos zabarwiony był mrokiem, wręczając jej gruby zwitek gotówki. "Weź to, ale pamiętaj, że to była jednorazowa sprawa.

Valentina cofnęła się o krok, a jej początkowa nieśmiałość zmieniła się w złość i urazę.

"Myślisz, że jestem prostytutką? - warknęła.

Augustus wzruszył nonszalancko ramionami, rzucając pieniądze pod jej stopy. "Nie ma znaczenia, czy jesteś, czy nie - odpowiedział chłodno, odwracając się, by założyć koszulę. "Nikt nie sypia ze mną, nie oczekując czegoś w zamian. Twoja powściągliwa fasada szybko zniknęła, gdy cię ubrałem i zapłaciłem za drinki. Po prostu weź pieniądze i odejdź.

Marszcząc brwi, Valentina zmrużyła oczy. "Nigdy nie chciałam twoich pieniędzy - odparła, jej głos drżał ze złości, gdy podniosła sukienkę z podłogi i pospiesznie ją założyła. Nie miała pojęcia, co stało się z jej poplamionym strojem i czy w ogóle miało to znaczenie w tym momencie.

"Przy okazji - mruknął Augustus, zapinając guziki koszuli, odwrócony do niej plecami - powinnaś nauczyć się nie przyjmować drinków od nieznajomych. Masz szczęście, że uratowałem cię przed tym facetem. Następnym razem zachowaj zdrowy rozsądek.

Valentina zatrzymała się, zaciskając zęby, zanim w końcu odpowiedziała.

"Jesteś tak bezduszna, jak mówią.

Augustus milczał, a Valentina nie miała zamiaru czekać na odpowiedź. Z ociąganiem chwyciła swoje szpilki z poprzedniej nocy i boso ruszyła w stronę drzwi. Zanim wyszła, nie mogła powstrzymać się od ostatniego kopniaka."Nie da się wykupić od wyrzutów sumienia - warknęła, po czym zatrzasnęła za sobą drzwi.

...

Wracając do swojego mieszkania, Valentina zrzuciła sukienkę i szpilki, rzucając je niedbale w kąt, gdy ogarnęła ją złość zarówno na Brandona, jak i Augustusa. Marszcząc brwi i mamrocząc do siebie, podeszła do lodówki w samej bieliźnie, chwytając karton mleka i nalewając sobie miskę płatków. Nie było tego wiele, ale to było wszystko, co miała, a myśl o przyjęciu pieniędzy od Augustusa Barnesa po ich spotkaniu pozostawiła gorzki smak w jej ustach.

Gdy miała wziąć pierwszy kęs, jej telefon zaczął dzwonić. Przewracając oczami, spodziewając się, że to Brandon błagający, by wróciła, zmrużyła oczy, gdy zobaczyła nieznany numer.

"Halo?" odpowiedziała ostrożnie, mieszając płatki łyżką, na wpół spodziewając się spamu po drugiej stronie.

"Dzień dobry. Czy to Valentina Fowler?" zapytał głos na drugim końcu.

"Tak - odpowiedziała Valentina.

"Tu Nancy Grace z agencji Au Pair".

Oczy Valentiny rozszerzyły się, a jej łyżka wpadła do mleka, zapomniana. Od miesięcy desperacko szukała pracy niani za pośrednictwem agencji Au Pair, ale jak dotąd bez powodzenia. Prawie całkowicie straciła nadzieję.

"Mamy dla ciebie zadanie", powiedziała Nancy wesołym tonem. "To praca w pełnym wymiarze godzin z samotnym ojcem alfa. Czy mogłabyś zadzwonić do domu jeszcze dziś, aby spotkać się z rodziną i przeprowadzić rozmowę kwalifikacyjną?".

"Tak - jąkała się Valentina, z trudem powstrzymując podekscytowanie. "Z przyjemnością.

"Świetnie - odpowiedziała Nancy. "Oczekują cię dziś o drugiej. Wyślę ci adres SMS-em, gdy tylko zakończymy rozmowę".

"Dziękuję bardzo - powiedziała Valentina z wdzięcznością.

"Nie ma za co. Valentina, powinnaś wiedzieć, że nie będziesz jedyną kandydatką na to stanowisko. Radzę zrobić dobre pierwsze wrażenie; to jedyna taka okazja w życiu, a wynagrodzenie jest niezrównane".

Serce Valentiny zamarło na słowa Nancy i otworzyła usta, by zapytać o rodzinę, ale zanim zdążyła to zrobić, Nancy rozłączyła się, pozostawiając ją w oszołomionej ciszy.

Marszcząc brwi z powodu nagłego zakończenia rozmowy, Valentina odłożyła telefon i spojrzała na niego, gdy na ekranie pojawiły się dane adresowe.

Jaka rodzina zaoferowałaby tak niesamowitą pensję dla niani?


Rozdział 4

Przybywając do domu kilka godzin później, upewniłem się, że ubrałem się tak, by zrobić wrażenie. Pospiesznie kupiłem nowy strój, składający się z eleganckiej koszuli zapinanej na guziki, dopasowanych spodni i mokasynów, korzystając z mojej awaryjnej karty kredytowej. Kiedy podjechałem do wielkiego Evanssion położonego w górach, poczułem ulgę, że poświęciłem czas na zakup nowych ubrań. Spoglądając na kolejkę kobiet zgromadzonych przy drzwiach, zauważyłem ich smutne i pokonane miny. Jedna młoda dziewczyna, ze łzami spływającymi po policzkach, kurczowo ściskała pomięty życiorys. Zastanawiałam się, czy pracodawca był naprawdę tak okropny, że doprowadził te kobiety do płaczu podczas rozmowy kwalifikacyjnej.

Czując, że serce mi wali, zaparkowałem samochód i dołączyłem do kolejki z moim CV w ręku. Widok oszałamiająco pięknego wnętrza domu zaparł mi dech w piersiach. Ciemna boazeria w stylu Tudorów zdobiła ściany, a skrzypiące drewniane podłogi dodawały uroku. W przedsionku stały masywne podwójne schody, na które kobiety wchodziły z podekscytowaniem i pewnością siebie, by po rozmowie kwalifikacyjnej zejść z nich pokonane.

Srogo wyglądająca kobieta z siwymi włosami związanymi w ciasny kok stała przede mną, trzymając schowek. Miała na sobie ciemnoniebieską sukienkę z wysokim kołnierzem i świeżo wyprasowany szary fartuch. Jej cienkie usta zacisnęły się w prostą linię, sprawiając, że byłem zdenerwowany. "Nazwisko?" zapytała głosem woEvansa.

"Valentina Fowler - odpowiedziałam, mój głos lekko się załamał pod presją.

Mamrocząc coś do siebie, kobieta zaznaczyła na tablicy moje nazwisko. Wyglądając na nieco zniesmaczoną, zapytała: "Ty jesteś HuEvans?".

Przytaknąłem, czując jak ogarnia mnie fala niepokoju. "Bardzo dobrze. Usiądź - poleciła, gestem wskazując miejsce, gdzie siedziały inne kobiety.

Gdy znalazłam miejsce w pluszowym fotelu w rogu, zastanawiałam się nad potencjalnymi odpowiedziami na rozmowę kwalifikacyjną. Czas mijał powoli, a pokój ucichł, gdy starsza kobieta zbiegła po schodach w histerii. Opisała małego potwora, najokrutniejsze dziecko, jakie kiedykolwiek spotkała w swojej karierze guwernantki. Kilka kobiet zdecydowało się odejść, ale ja byłam zdecydowana zaryzykować. Dzieci w sierocińcu, w którym byłam wolontariuszką, zawsze znajdowały we mnie pocieszenie, nawet te trudne. Wierzyłam, że i w tym dziecku znajdę dobrą stronę.

Mijały godziny, a zmęczenie po mojej poprzedniej nocy z panem Augustusem Barnesem zaczęło zbierać swoje żniwo. Zasypiając w fotelu, zostałam nagle obudzona przez srogiego pana Evansa, wołającego moje imię. Zaskoczona usiadłam i otarłam odrobinę śliny z kącika ust. Poczekalnia była pusta.

"Idź do domu - powiedział surowo woEvans, gestem wskazując na drzwi.

Ogarnęła mnie dezorientacja, gdy gorączkowo trzymałam się swojego życiorysu. "Ale... Nie miałam rozmowy kwalifikacyjnej" - błagałam. "Przepraszam, że zasnęłam, ale minęły już godziny...".

"Nora nie chce widzieć więcej kandydatów - przerwała. "Zwłaszcza takich młodych, ładnych dziewczyn jak ty.

Serce zapadło mi się w żołądku i potrząsnęłam gwałtownie głową. "Nie - błagałam z desperacją w głosie. "Proszę, pozwól mi ją zobaczyć. Obiecuję, że nie pożałujesz, jeśli tylko dasz mi szansę.WoEvans wpatrywała się we mnie przez całą wieczność, po czym westchnęła. "W porządku - powiedziała, odwracając się i zaczynając wchodzić po schodach. "Ale nie mów, że cię nie ostrzegałam.

Podekscytowanie przepłynęło przeze mnie, gdy podążałam za woEvans po schodach. Poprowadziła mnie szerokim korytarzem wyłożonym ozdobnymi drewnianymi drzwiami, aż dotarłyśmy do tych na końcu. Otworzyła je i bez słowa wpuściła mnie do środka.

"Mówiłam ci, że jestem zmęczona - warknął niski głos zza fotela z wysokim oparciem, stojącego naprzeciw pustego kominka. "Nie chcę widzieć nikogo więcej!

"Cóż, chciałabym cię zobaczyć - powiedziałam cicho, robiąc krok w stronę krzesła.

Mała dziewczynka o blond włosach wyjrzała zza krzesła i spojrzała na mnie, oceniając mnie w milczeniu. Nagle jej gniew zawrzał i poderwała się z krzesła, pędząc w moją stronę. Jej twarz wykrzywiła się w gniewnym warknięciu, a kły wilkołaka zostały obnażone. Dwoje szpiczastych małych uszu wystawało z jej potarganych blond włosów, agresywnie drgając do tyłu.

Stojąc na swoim miejscu, spojrzałem w dół na wściekłe dziecko, ignorując jej przejawy agresji. "Dlaczego nie uciekasz jak reszta? - krzyknęła, jej głos osiągnął wysoki pisk.

Przykucnąłem, by napotkać jej spojrzenie i zauważyłem, że włosy opadają jej na oczy. Powoli wyciągnąłem rękę, by je odgarnąć. Wzdrygnęła się i warknęła, ale pozwoliła mi to zrobić, gdy nalegałem, odsłaniając błyszczące niebieskie oczy.

"Jesteś bardzo ładna - powiedziałem cicho, obserwując, jak jej uszy się podnoszą, a usta powoli zamykają. "Jak masz na imię?

Zatrzymując się, wpatrywała się w podłogę, zanim odpowiedziała, a jej twarz wciąż była skierowana w dół. "Nora.

"Miło mi cię poznać, Nora - powiedziałem łagodnie. "Nazywam się Valentina. Czy mogę zapytać, dlaczego chcesz mnie odstraszyć?

"Mój tata jest przystojnym i bogatym Evansem - wyszeptała. "Wszystkie młode i ładne dziewczyny, takie jak ty, chcą dla niego pracować, by móc za niego wyjść i zgarnąć jego pieniądze. Nikt nie chce tu być dla mnie. Powiedziałam pani Persefonie, że nie chcę widzieć nikogo innego, ale zamiast tego przyprowadziła ciebie.

Łzy zakręciły mi się w oczach, gdy przerwałam, głęboko poruszona słowami Nory. "Wiesz - powiedziałam cicho, wyciągając dłoń do góry - byłam sierotą, gdy byłam w twoim wieku. Rozumiem, jak to jest nie czuć się potrzebnym.

"Naprawdę?" zapytała Nora, z zachwytem w oczach, patrząc na mnie. "Nie jesteś tu, żeby ukraść mi tatę?"

Potrząsając głową, stłumiłem śmiech z absurdu, że bogaty wilkołak alfa interesuje się mną, HuEvansem. "Nie - powiedziałam łagodnie. "Jestem tu dla ciebie.

Oboje z Norą odwróciliśmy się w stronę drzwi, gdy te się otworzyły. Zerknąłem przez ramię i zobaczyłem stojącego w progu WoEvansa. "Pora spać, Nora - powiedziała, zaciskając dłonie przed sobą.

"Ja chcę ten - powiedziała wesoło Nora, przeskakując obok mnie i wychodząc przez drzwi, jakby jej wcześniejsza groźba odgryzienia mi twarzy nie miała miejsca.

Persefona, stara woEvans, rzuciła mi niedowierzające spojrzenie, a jej oczy zwęziły się, gdy mnie oceniała. "Hmph - mruknęła pod nosem, gdy Nora zniknęła z pola widzenia. "Co takiego zrobiłeś, że wybrała właśnie ciebie?".Wzruszyłem ramionami. "Znalezienie wspólnej płaszczyzny to potężna rzecz - odpowiedziałem, wychodząc za Persefoną z pokoju.

Gdy zeszliśmy po schodach, Persefona otworzyła frontowe drzwi, by mnie wypuścić. "Mamy twój adres w aktach, a samochód będzie czekał na ciebie z samego rana, aby zabrać cię do podpisania umowy i rozpoczęcia pierwszego dnia. Bądź gotowa punktualnie o szóstej i ani chwili później".

Uśmiechając się, skinęłam głową i minęłam Persefonę, czując lekkość w ciele pomimo jej uprzejmej postawy. Zanim jednak odeszłam, odwróciłam się do niej. "Przy okazji," zapytałem, "jak ma na imię ojciec?"

Persefona zacisnęła usta i rzuciła mi zimne spojrzenie. "Szczegóły poznasz po podpisaniu umowy - odpowiedziała, szybko zamykając mi drzwi przed nosem i zostawiając mnie samego na progu.


Rozdział 5

Valentina

Następnego ranka obudziłem się o 4:30, nieco wcześniej niż było to konieczne. Nie chciałam ryzykować z tą pracą. Następną godzinę spędziłam pod prysznicem, szorując się na surowo i upewniając się, że każdy włos jest na swoim miejscu. Dziś był pierwszy dzień pracy, która zmieniła moje życie i musiałem być idealny.

Przez ostatnie pół godziny chodziłam tam i z powrotem, wpatrując się w okno i starając się nie obgryzać paznokci. Z niepokojem czekałam na samochód, o którym wspomniała Persefona. Punktualnie o 5:59 czarny samochód podjechał pod dom, a ja praktycznie wyleciałam z mieszkania, by otworzyć drzwi samochodu punktualnie o 6:00.

"Hmph - powiedziała Persefona, sprawdzając zegarek, gdy wsiadałam na tylne siedzenie. "Punktualnie o szóstej. Trochę brakuje mi tchu, ale przynajmniej już jesteś.

"Przepraszam - odpowiedziałam, zakładając kosmyk włosów za ucho i zapinając pasy. "To zła okolica, więc nie chciałam czekać na zewnątrz.

Persefona nie odpowiedziała. Kierowca odjechał od krawężnika i rozpoczęliśmy naszą podróż.

"Najpierw zatrzymamy się, by podpisać umowę z prawnikiem - powiedziała Persefona, a jej głos był płaski, gdy patrzyła przez okno z nutą obrzydzenia na twarzy. "Następnie oprowadzimy cię po apartamencie, w którym spędzisz większość czasu. Zakładam, że nie będziesz musiała wracać do starego domu, by zabrać swoje rzeczy?

Pomyślałem o moim mieszkaniu i jego zawartości.

"Cóż, mam tam trochę ubrań i rzeczy...".

"Twój pracodawca zapewni ci wszystko, czego potrzebujesz: ubrania, przybory toaletowe, książki i cokolwiek innego. O ile nie masz sentymentalnych rzeczy, które musisz odzyskać, nie radziłbym marnować czasu i energii na taką przeprowadzkę".

Przytaknęłam, ściskając mały srebrny medalion na szyi. Ten medalion był jedyną sentymentalną rzeczą, jaką posiadałam, zawsze wiszącą blisko mojego serca. Wszystko inne w tym mieszkaniu mogło spłonąć, nie obchodziło mnie to.

"Bardzo dobrze - powiedziała Persefona.

Resztę jazdy samochodem wypełniła cisza. Persefona siedziała naprzeciwko mnie w luksusowym samochodzie, ani razu nie odwracając się w moją stronę. Nie przeszkadzało mi to. Dorastanie jako człowiek w świecie zdominowanym przez wilkołaki przygotowało mnie na takie traktowanie. Były wilkołaki, które uważały ludzi za równych sobie, ale były też takie, które uważały nas za gorszą rasę. Persefona była prawdopodobnie jedną z nich.

W końcu samochód zatrzymał się przed kamienicą z dużymi wykuszowymi oknami. Nad drzwiami widniał napis: "Milo Cox, Esq." Persephone bez słowa wysiadła z samochodu i skierowała się w stronę drzwi. Poszedłem w jej ślady, stając za nią, gdy pukała do drzwi mosiężną kołatką.

Kilka chwil później drzwi otworzyły się, ukazując młodą kobietę. Biuro pachniało mahoniem i paloną kawą, tworząc niepokojącą atmosferę. Ani Persefona, ani kobieta nie odezwały się. Po prostu zamknęła za nami drzwi i gestem wskazała na wpół otwarte drzwi na końcu krótkiego korytarza. Weszliśmy do środka, gdzie zastaliśmy starszego mężczyznę siedzącego za masywnym drewnianym biurkiem.Szybko zasnął.

Persefona głośno odchrząknęła i zajęła miejsce naprzeciwko niego. Kiedy wciąż się nie budził, kopnęła go pod biurko.

"Obudź się, Milo!"

"Co? Och! - krzyknął staruszek, wybudzony ze snu. Stłumiłem śmiech, gdy stanąłem w drzwiach, ale szybko ucichł, gdy Persefona odwróciła się i kazała mi usiąść.

"Racja - powiedział Milo, zakładając okulary drżącymi dłońmi. Otworzył szufladę i wyciągnął stos dokumentów. "Zobaczmy..."

Zegar z kukułką na ścianie tykał zsynchronizowany z moim przyspieszonym biciem serca, doprowadzając mnie na skraj szaleństwa. Dźwięk wypełniał moje uszy, gdy starszy prawnik oblizywał palce i przeglądał dokumenty. W końcu, po czymś, co wydawało się wiecznością i zdawkowym "ahem" ze strony Persefony, wręczył mi papiery i długopis.

"Musisz tylko podpisać tę podstawową umowę i NDA" - powiedział.

Pochyliłem się do przodu, skanując umowę. Moje brwi uniosły się, gdy zauważyłam kilka interesujących klauzul: jedną zabraniającą jakiegokolwiek romantycznego zaangażowania z moim pracodawcą i drugą zabraniającą zajścia w ciążę bez pozwolenia.

"Um... Po co są te klauzule?" zapytałam, wskazując je. Milo spojrzał na nie i machnął lekceważąco ręką.

"Wszystko bardzo standardowe."

"Ale ja..."

"Po prostu podpisz umowę - warknęła Persefona pod nosem. "Chyba, że planujesz złamać te klauzule..."

"Nie, nie - odpowiedziałam szybko, składając swój podpis na wykropkowanej linii i podsuwając umowę Milo. "Nigdy bym tego nie zrobił. Byłem po prostu ciekawy.

Persefona wydała z siebie kolejne "Hmph" i wstała, wygładzając spódnicę.

"Cóż, załatwione - powiedziała, kiwając grzecznie głową Milo, który już wyglądał na wyczerpanego naszą krótką interakcją. "Chodźmy, Valentina.

...

Kilka minut później dotarliśmy do miejsca, w którym miałam pracować i mieszkać. Różnił się od rezydencji w stylu Tudorów, którą odwiedziłam dzień wcześniej, ale był równie okazały i piękny. Persefona i ja weszliśmy do marmurowego holu i wjechaliśmy windą na kilka pięter. Gdy wyszliśmy na zewnątrz, znaleźliśmy się w oszałamiającym przedpokoju z parkietem z drewna wiśniowego i dużymi, łukowatymi oknami przypominającymi luksusowy paryski apartament.

Nora czekała na nas. Wyglądała na znacznie bardziej poukładaną i mniej szaloną niż poprzedniej nocy, ubrana w prostą niebieską sukienkę z falbanami i kokardą we włosach.

Ku naszemu zaskoczeniu, Nora objęła mnie mocno, a potem wzięła za rękę, prowadząc mnie z dala od Persefony. Oprowadziła mnie po ogromnym mieszkaniu, które ze względu na swoje rozmiary zajęło ponad godzinę. Pod koniec byłam kompletnie wyczerpana. Sama sypialnia Nory była większa niż moje stare mieszkanie.

W końcu, po przedstawieniu mnie bliźniaczym pokojówkom, Lily i Amy, Nora zaprowadziła mnie do mojego pokoju.

"To jest twój pokój! wykrzyknęła Nora, pchając zestaw dużych podwójnych drzwi swoimi drobnymi dłońmi. Zaniemówiłam na widok przestronnego i pięknego pokoju, wraz z małym balkonem z widokiem na miasto poniżej."To jest... moje?" zapytałem, nie mogąc uwierzyć własnym oczom.

"Nora odpowiedziała, wspinając się na łóżko i podskakując. "Chodź poczuć łóżko!"

Uśmiechając się, podszedłem i usiadłem obok Nory.

"Wow, jest takie sprężyste - powiedziałem, powodując, że Nora zachichotała i przewróciła się na plecy z wyciągniętymi ramionami. Korzystając z ciszy i prywatności, postanowiłem lepiej poznać Norę i zebrać trochę informacji o jej tajemniczym ojcu, aby upewnić się, że nie jest on zupełnie obcy.

"Czy możesz mi powiedzieć coś o swoich rodzicach? zapytałem. "Czy masz mamę?"

Nora potrząsnęła głową, wciąż leżąc na plecach i wpatrując się w sufit. "Nie. Nigdy jej nie poznałam. Umarła, gdy się urodziłam.

"Och - odpowiedziałem, mój głos się załamał. "Przepraszam.

Nora usiadła i wzruszyła ramionami, zeskakując z łóżka, by pobawić się ozdobnymi gałkami szuflad na komodzie. "W porządku. Jestem szczęśliwa tylko z tatą. Zawsze jest dla mnie miły... Chciałabym tylko, żeby spędzał ze mną więcej czasu.

Wstałem i podszedłem do Nory. Odwróciła się i spojrzała na mnie, a jej niebieskie oczy były tak żywe jak poprzedniej nocy. "Jestem pewna, że on też chciałby spędzać z tobą więcej czasu - powiedziałam.

...

Tego wieczoru, po spędzeniu całego dnia na wspólnych grach, Nora i ja usiadłyśmy na podłodze w salonie, podczas gdy Amy i Lily przygotowywały kolację. Patrzyłem, jak Nora rysuje obrazek kredkami, pomagając jej z częściami, które z trudem rozgryzała. Nagle usłyszałem, jak otwierają się drzwi wejściowe.

Nora podniosła głowę i upuściła kredki, pędząc do przedpokoju.

"Tatusiu!" krzyknęła. Wziąłem głęboki oddech, wygładziłem koszulę i szybko poprawiłem włosy, przygotowując się na pierwsze spotkanie z moim pracodawcą.

"Hej, księżniczko. Miałaś dobry dzień?"

Moje oczy rozszerzyły się, gdy rozpoznałam jego głos. Wyglądało na to, że znałam już tego bogatego, przystojnego ojca, o którym tyle słyszałam.


Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Niania dla serca miliardera"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈