Bardziej niewiarygodnie pyszna niż czekolada

Prolog

==========

Prolog

==========

Leo

Wyeliminujmy jedną rzecz z drogi naprawdę szybko. Żal to strata czasu. Nie wierzę w to - nigdy nie miałem, nigdy nie będę. Staram się żyć bez tej bezużytecznej emocji.

Znasz te artykuły, w których dziennikarz pyta starszych ludzi, co zrobiliby inaczej, a oni wymieniają różne rzeczy - bądź lepszym przyjacielem, zadzwoń do mamy, powiedz kobiecie, że ją kochasz? Nie chcesz być tą osobą.

Jest prosty sposób, aby tego uniknąć.

Rób dobre rzeczy teraz.

Powiedz "tak" tej szalonej ofercie pracy, umów się z dziewczyną, która jest poza twoją ligą, wejdź na górę i pocałuj niebo.

Podziękujesz sobie później.

Ale druga strona tego rodzaju życia jest taka: potrzebujesz pewnych zasad. Kilka podstawowych wytycznych, których należy przestrzegać, aby poruszać się po wybojach.

Przez lata zebrałem swoje najlepsze wskazówki. Niektóre z nich pochodzą z doświadczenia, inne z wysłuchania innych.

Pozwólcie, że podzielę się moją ciężko zdobytą mądrością.

1. Jeśli musisz wąchać jedzenie w lodówce, aby zdecydować, czy możesz je zjeść, po prostu je wyrzuć. Jutro będziesz zadowolony, że to zrobiłeś.

2. Możesz powiedzieć wszystko, co musisz wiedzieć o człowieku, po tym, jak traktuje kelnera.

3. Odrzuć ten ostatni strzał tequili. Zaufaj mi w tej kwestii.

4. Jeśli twoja kobieta wysyła cię do sklepu, aby coś odebrać, zdobądź to coś, a nie inną wersję, którą uważasz za lepszą. Jej wersja jest zawsze właściwa.

5. Nie możesz włożyć stopy do ust, jeśli jest ona zamknięta.

6. Żaden koleś nigdy nie ma kłopotów podczas sprzątania kuchni.

7. Nie żyj, aby pracować; pracuj, aby żyć.

8. Jeśli mówisz prawdę, nie musisz niczego pamiętać.

9. Nie rób sobie tatuażu, który jest dłuższy niż twój kutas.

10. Mężczyźni nigdy nie powinni nosić czarnych dżinsów.

To jest moja lista i trzymam się jej. Te mantry dobrze mi służyły. Dzięki nim stałem się człowiekiem, którym jestem dzisiaj - odnoszącym sukcesy, mądrym i zadowolonym.

Jest jednak jeszcze jedna. Dodatek, jeśli chcesz. Post scriptum, którego potrzebujesz, aby osiągnąć dobrze przeżyte życie. To powinno być tak cholernie proste, że nikt nie popełnia tego błędu.

Zbierzcie się blisko.

Zapiszcie to.

Postępuj zgodnie z tym, co napisałem.

Bez względu na wszystko, nie zakochuj się w dziewczynie swojego najlepszego przyjaciela.

Szkoda, że dla mnie ten statek odpłynął dawno temu.




1. Leo (1)

----------

1

----------

==========

Leo

==========

Prawdziwi mężczyźni lubią czekoladę. I nie boją się tego pokazać.

Ja nie mam wstydu z powodu swojej miłości do tej substancji. Uwielbiam ją, kiedy jest ciemna, kiedy jest gorzka, kiedy jest półsłodka. Uwielbiam go polanego na lody, zrobionego w trufle, batony i kwadraty, wypełnionego orzechami, owocami lub likierem.

Ale jest jedna forma, której nie mogę znieść.

Fontanny czekoladowe.

Mówimy tu o najsurowszych z twardych ograniczeń, zwłaszcza w The Big Chocolate Show w sercu Manhattanu.

Kiedy kieruję się w dół korytarza w gorącej pogoni za kolejną wschodzącą gwiazdą, jestem zafiksowany na facecie w kabinie kilka stóp przed nami. Ma krzaczastą brodę i zgrabne dłonie, i przeciąga palcem wskazującym po strumieniu czekolady przed sobą.

Potem oblizuje ten palec.

Wyciera kropelki czekolady z brody.

I kontynuuje zlizywanie jej z palców.

Drżąc, odrywam wzrok od stoiska z Dobrym Palcem do Lizania. To gorsze niż pójście na najnowszą komedię Eda Helmsa z ładunkiem F-bomb i otrzymanie zapowiedzi filmu "bałwan ożył i wypatroszył mnie soplem". Nie chcę zwiastunów horrorów przed moimi dorosłymi komediami, ani nie chcę oglądać szamba czekolady, kiedy poluję na następnego wspaniałego czekoladnika.

Dopasowuję krawat w kolorze żurawiny i skręcam do budki Heavenly, podziwiając klasyczny układ, od prostych dębowych stołów po kamienne misy, w których czekoladki leżą zachęcająco ze srebrnymi szczypcami obok.

Tak, szczypce. Bo czekoladki powinno się rozdawać publicznie za pomocą szczypiec, a nie palców.

Z typowym dla siebie wesołym uśmiechem, nasza piegowata dyrektor marketingu macha do mnie ze swojego miejsca przy stole. Albo kobieta obsługująca stół, jak lubi mówić Ginny. Skanuje w lewo, potem w prawo. Wybrzeże jest czyste. Jest chwila przerwy w pracy kabiny. Zmniejsza głos do potajemnego szeptu. "Leo, zrabowałam dla ciebie trochę smakołyków".

"Ginny, jesteś genialna, a także dość podstępna".

"Przyjmuję to jako najwyższy komplement, zwłaszcza że kiedy byłam małą dziewczynką dorastającą w Sydney, miałam skryte marzenia, aby zostać złodziejką czekolady."

"Cieszę się, że spełniamy wszystkie twoje marzenia".

Podsuwa mi zielony ceramiczny talerz, po czym przyciska palec do ust, jej naszyjnik w kształcie serca dyndający niebezpiecznie blisko stołu. "Ale nie chcę, żeby ktokolwiek widział, jak smakujesz cudzą czekoladę. To sprawiłoby, że wyglądalibyśmy źle."

Strzelam jej spojrzenie. "To sprawiłoby, że wyglądalibyśmy, jakbyśmy byli na szalonym polowaniu na kolejną wschodzącą gwiazdę, z którą moglibyśmy współpracować". Jako osoba odpowiedzialna za rozwój biznesu, to właśnie moja rola na tym pokazie - znalezienie takiej osoby.

Odrzuciła moją odpowiedź. "No dalej. Baw się razem ze mną."

"Fine. Dobra. Osłaniaj mnie, Ginny. Wchodzę." Zerkam za siebie, jakbym sprawdzał, czy nie ma ognia snajpera.

"Wszystko jasne. Idź po to. Mam cię." Z przebiegłym ruchem backhand, ona włada szczypcami - niech Bóg ją błogosławi - i upuszcza małą truflę na moją dłoń. "To jest twój rodzaj czekolady."

"Powiedz. Jaki jest mój rodzaj?" Biorę czekoladę, w połowie oczekując, że powie "gorzka", skoro zna mnie wystarczająco dobrze.

Ale jej odpowiedź mnie zaskakuje.

"Korzenna."

Łukam brwi. "Czy to prawda?"

"Absolutnie. Mówisz jak jest, zupełnie jak pieprz".

Śmiejąc się, pytam: "Czy to właśnie robi pieprz?".

"Oczywiście. Wszystkie dobre papryczki dają to prosto do zrozumienia".

"W takim razie dam temu moją prawdziwą i szczerą ocenę, tak jakbyś podał mi Veritaserum".

"Uwielbiam, kiedy mówisz o Harrym Potterze".

"Zmusiłeś mnie tylko do ich czytania".

Jej szczęka opada. "Nie było żadnego zmuszania. To była miłość. To była tylko miłość, którą na tobie wymusiłem".

"I kilka tysięcy stron lektury też".

"Które uwielbiasz."

"Tak," przyznaję, ponieważ bitwy czarodziejów rockują, po czym wącham czekoladę. Łaskocze mój nos z małą nutą ognia. I pop go w moich ustach, ostry, pieprzny smak tangoing nad moim językiem. "To jest piekielny kopniak."

Ona pompuje jej pięść. "Wiedziałem, że jesteś przyprawą. Mam inne dla ciebie, aby spróbować też. Ale najpierw, czy znalazłeś naszą kolejną wschodzącą gwiazdę dla naszego wspaniałego szefa? Jest cholernie chętna, skoro pierwsze partnerstwo poszło tak dobrze."

"Nikt, kto mnie wystarczająco zachwycił swoimi rzemieślniczymi kreacjami. Do kogo należy ta pyszność?"

"Jeszcze ci nie mówię. Musisz najpierw spróbować innych." Chwyta kolejny mały kwadrat, umieszczając go w mojej dłoni. "Spróbuj teraz tego. Ale najpierw powąchaj go."

"Jakbym robił cokolwiek innego niż wąchał." Wciągam głęboki wdech, pozwalając mu wypełnić mój umysł ... najbardziej znajomym zapachem.

Ciemna czekolada. Odrobina wanilii. Odrobina kokosa.

I tak jak wtedy, myślę o niej.

Kobieta, która pachniała jak czekolada. Wyobrażam sobie, że smakowałaby też jak czekolada. Zastanawiałem się nad nią zdecydowanie zbyt często, jak na moje własne potrzeby.

Kiedy wspomnienie jej zapachu zalewa mój umysł, widzę jej twarz, jej kości policzkowe, jej niedopasowane oczy - jedno zielone, drugie niebieskie. Albo jak lubiła mówić, jedno zielone, drugie nie tak zielone.

Bezczelny uśmiech.

Była bystra, odważna i trochę szalona w dobrym tego słowa znaczeniu.

Przekonała cię do tańca na dachu, wspinania się na płot w Gramercy Park i zamawiania najgorętszego dania w menu, mimo że przez kilka dni nie czułeś smaku. Mówi, że żyje się tylko raz. A jeśli chodzi o czekoladę, jej ulubiona ocena brzmiała: "Jest tak dobra, że powinna być przestępstwem". Potem dodawała: "Ale dzięki Bogu, nie jest".

"Czy to jest tak dobre, że jest przestępstwem?"

Na dźwięk tego głosu, przykuwam uwagę.

Czy ja coś słyszę? Obracam się. Może widzę miraż.

Oto i ona. Sama kobieta, we własnej osobie.

"Nie żeby czekolada, która jest nielegalna, powstrzymała cię przed jej jedzeniem", mówię, ponieważ nie możesz powitać Lulu Diamond słowami "Cześć, jak się masz?" lub "Minęło tyle czasu". Lulu musi być witana in medias res, a potem po prostu musisz za nią nadążyć.




1. Leo (2)

Mój wzrok pada na nią, upajając się widokiem. Zawsze wyglądała, jakby przyjechała na jednorożcu w kolorach tęczy, podczas gdy fajerwerki spadały na nas wszystkich.

Dzisiaj nie jest inaczej.

Ubrała się w pomarańczową sukienkę i szafirowo-niebieskie szpilki, a jej loki od Sarah Jessiki Parker są upięte w kok. Kiedyś powiedziała nam, że mylono ją z aktorką, w czasach "Sex and The City".

Gestem wskazuje na czekoladki. "Nic mnie nie powstrzyma przed jedzeniem moich ulubionych smakołyków". Lulu zerka na Ginny, spotykając jej oczy, a następnie wskazując na mnie. "Również, przybiłaś to. Leo jest całkowicie przyprawą."

Ginny poklepuje się po plecach. "Knew it."

"Ale jest też kokosem, nie sądzisz?".

"Czyżby?" Ginny wskakuje od razu do środka, jakby chodziła do szkoły Lulu z zakresu Jak rozmawiać z nieznajomymi.

"Słyszałaś całą naszą rozmowę?" Wcinam się.

"To było albo słuchaj, albo zakryj oczy moimi rękami i krzycz boo!" mówi Lulu.

"Ale to brzmi dokładnie w twoim stylu".

"Masz mnie na tym punkcie." Lulu wyciąga rękę do Ginny. "Lulu Diamond. Uwielbiam twój naszyjnik i masz najlepsze włosy."

Ginny poklepuje swoje czerwone loki, jej uśmiech płonie, gdy Lulu robi to, co robi Lulu - sprawia, że czujesz się jak centrum pieprzonego świata.

"Ginny Perretti. I jesteś zatrudniona. Na wszystko i do wszystkiego."

Tak po prostu, Lulu zaprzyjaźnia się z każdym, kogo spotka. Kobieta, którą znam od tego feralnego dnia dziesięć lat temu, błyska uśmiechem na widok mojej przyjaciółki i koleżanki. "Doskonale. Będę tam jutro rano, punktualnie o dziewiątej".

Gdy grupa koneserów czekolady zmierza do stoiska Heavenly, Ginny trenuje na nich swoją uwagę. Lulu patrzy na mnie, po czym znów się uśmiecha. To najcieplejszy uśmiech, jaki kiedykolwiek widziałem, a wraz z nim jej śmiałość momentalnie się rozpływa. Zastępuje ją coś zupełnie innego - słodycz, czułość. Ona też ma to w sobie, w dziesiątkach. "Jak się masz, do cholery?"

W końcu możemy się przywitać jak normalni ludzie, kiedy porzucamy szczurzą gadkę.

"Ja..." Mój głos urywa się, gdy rozważam wszystkie sposoby odpowiedzi. Zajęty? Skupiony? Samotny? Ambitny? Zdeterminowany? Skopanie bezbożnego tyłka? Samotny? Uciekający od świata? "Wszystko gra".

"Miło mi to słyszeć." Ona rzuca okiem dookoła, badając nawy wystawy. "Nie spodziewałam się, że cię tu zobaczę. Nie przyszło mi to do głowy. To takie głupie. Czyż nie jest to głupie? Oczywiście, że byś tu była".

Śmiejąc się, drapię się po szczęce. "Ja też nie spodziewałem się, że tu będziesz. Może to też jest głupie."

"Myślałem, że wciąż jesteś w . Gdzie dokładnie byłeś przez ostatni rok lub tak?"

"W Ameryce Południowej. Myślałem, że jesteś w Kalifornii."

Potrzebowała uciec z Nowego Jorku, daleko, daleko, powiedziała mi ostatnim razem, gdy ją widziałem, prawie dwa lata temu, przez łzy i poplamione tuszem do rzęs policzki.

"Jestem tu teraz. Teraz mnie widzisz." Gestem wskazuje na swoją szczupłą ramę. Jest dziś seksowną marchewką.

"Wyglądasz ... świetnie." To niedopowiedzenie stulecia. Zawsze wyglądała fantastycznie, ale szczęście w jej oczach zostało przywrócone. Przynajmniej mam nadzieję, że tak jest.

Przez chwilę jej uśmiech znika, a w tym skrawku czasu widzę wszystkie sposoby, w jakie ostatnia dekada nie poszła tak, jak się spodziewała.

Jak każdy z nas się spodziewał.

Wymazuję przeszłość, wyrzucając z siebie żal. Pieprzyć żal. Wyciągam ręce do uścisku.

Ona przysuwa się bliżej, a ja na chwilę się napinam. Ale kiedy ona obejmuje mnie w zamian, nie czuję tego, co kiedyś.

Przysięgam, że nie.

Lata treningu się opłaciły.

Lulu Diamond, skończyłam z tobą.




2. Lulu (1)

----------

2

----------

==========

Lulu

==========

Gdyby Leo był czekoladą, z łatwością zsumowałabym składniki, które się na niego składają. Z odrobiną pieprzu i szczyptą przypraw, byłby mocną, pełną ciemną czekoladą, graniczącą z gorzką. Połączyłbyś go z bogatym czerwonym winem i delektowałbyś się nim przy kominku.

Pasuje, jak sądzę, do tego całego wysokiego, ciemnego i ponurego charakteru, który działa jak urok. Pasuje do niego, z jego prawie czarnymi włosami, które są jak u Henry'ego Cavilla, i linią szczęki, której z pewnością pożądałby aktor z najbardziej pożądaną linią szczęki. Jasna skóra Leo jest bardziej opalona niż kiedy widziałem go ostatnio. Druga strona równika musiała to zrobić.

Nie powinnam być zaskoczona, że wpadłam na niego tutaj. Ale i tak byłem, kiedy zauważyłem jego znajomą sylwetkę przy stoisku Heavenly. Nie sądziłem, że wrócił do kraju.

Pod pewnymi względami, nigdy nie byłem w stanie do końca zrozumieć, co sprawia, że Leo jest taki, jaki jest. Był zarówno otwartą księgą, jak i kompletną enigmą. Poza jedną rzeczą, która zawsze była prawdą - mężczyzna potrafi założyć garnitur. Gestem wskazuję na jego zestaw Toma Forda, bez marynarki, którą z pewnością schował za ladą. "Nie mogę uwierzyć, że jesteś w garniturze na pokazie czekolady".

"Czy byłoby lepiej, gdybym założył moje szorty safari?".

Zaciskam dłonie, uwielbiając ten obraz. "Proszę, powiedz mi, że posiadasz szorty safari".

"Oczywiście. Jak inaczej zapuściłbym się w głąb Ameryki Południowej, aby znaleźć najlepsze ziarna kakaowe?"

"Zawsze odkrywca", mówię, ponieważ jest to Leo do T - zawsze sprawdzając rzeczy, chcąc przetestować, spróbować. "Czy to było jak Romancing the Stone?"

Śmieje się, bogaty, głęboki dźwięk, który ogrzewa moje serce. "Dokładnie jak to. Wędrowałem do serca Amazonii, zip-lining przez las, aby odkryć czekoladę i rozwinąć kooperacje."

Uderzam go w ramię, jak stary przyjaciel, ponieważ to właśnie jesteśmy. Starzy przyjaciele przywiązani przez lata przez kogoś innego. Kogoś, kto był słońcem, a my jego księżycami.

Teraz Leo i ja jesteśmy nieuwiązani i nie wiem, jak będziemy orbitować bez naszej gwiazdy.

"To trochę zaskakujące, że znów cię widzę". Przyciskam opuszki palców do mojej czaszki i naśladuję wybuch. "Nie widziałem cię od..." I gulp. Nadal trudno to powiedzieć. Nie wiem, kiedy przestanie być trudne do powiedzenia.

"Tak. Minęło trochę czasu." On wydycha, jakby też musiał odetchnąć. "Jak było w Kalifornii?"

Może oboje odeszliśmy od tego wszystkiego, co się wydarzyło. Wiem, że ja musiałam. Więc wybrałem to, dawno temu. "San Francisco było wspaniałe. Dokładnie to, czego potrzebowałem. Pracowałem z Christopherem Elbow, coś jak artysta w rezydencji."

"Ale czekoladnik na rezydencji."

"Dokładnie. Zbudowałem tam swoją linię, podczas gdy ty byłeś w - gdzie dokładnie pojechałeś w Ameryce Południowej?"

"Brazylia, Chile, Argentyna, Peru."

Nie mogę się powstrzymać od uśmiechu. "Zawsze chciałeś zobaczyć te kraje".

On przytakuje, przeciąga ręką po włosach. "Spełnienie marzeń, jak to się mówi. To był świetny sposób na spędzenie roku. Głównie."

Chowam to "głównie" w moim umyśle, wiedząc, że wrócę do tego później, wiedząc, że oznacza to coś, czego nie mówi. "A teraz znowu jesteś tu, w Nowym Jorku?"

Wskazuje na stojącą za nim budkę. "Jestem z powrotem w biurach korporacji, pracuję nad nowymi umowami biz dev. Co cię sprowadza na to wybrzeże? Czy jesteś tu tylko na pokaz?"

Zaczynam odpowiadać, ale gdy słowa nabierają kształtu, zastanawiam się, dlaczego nie zwróciłem się do niego wcześniej. Może dlatego, że potrzebowałam świeżego startu w mieście, oderwanego od wszystkich mężczyzn z mojej przeszłości i od wszystkich sposobów, w jakie byli przywiązani.

To nie jest jedyny powód. Leo był stałym elementem mojego życia przez tak długi czas, ale teraz wreszcie znalazł kogoś, kto będzie stałym elementem w jego życiu. Amy, jego narzeczona, wydaje się urocza, z tego co mi powiedział. Ze wszystkich kobiet, które widziałam, próbujących zdobyć jego serce przez lata - a wiele z nich podeszło do talerza i wzięło zamach na tę szybką piłkę - ona wydawała się do tego najbardziej odpowiednia.

Ale to nie jest odpowiedź na jego pytanie, a jestem mu to winna. "Wróciłam na Manhattan miesiąc temu i znalazłam mieszkanie w Chelsea, wszystko po to, żebym mogła przenieść tu Lulu's i otworzyć mój drugi sklep. Jestem już cała wprowadzona, a ważne przedmioty są nawet odłożone. Buty, moje narzędzia do robienia czekolady i moja kolekcja antycznych książek kucharskich."

Whew. To była niezła wiadomość, którą mu przekazałem.

"Wow. Nie mogę uwierzyć, że jesteś w Nowym Jorku. Jest jak za starych czasów", mówi.

Ale tak naprawdę to nie są stare czasy. To nowe czasy, więc skupiam się na tym, co nowe - na tym, że w końcu robię postępy w moim biznesie. Teraz nic i nikt mnie nie powstrzymuje. "Otworzyłam swój nowy sklep w Village."

Wpatruje się we mnie ostro, jego oczy zwężają się, ciemny brąz w nich dziwnie lodowaty. Wzdycha, potrząsa głową. "Masz tyle kłopotów za to, że mi nie powiedziałeś".

Pękam, wdzięczna za rozładowanie napięcia. Szturcham go w klatkę piersiową. Jestem dotykaczem. To wina mojej mamy. Zostałam wychowana przez przytulankę. "To nie jest tak, że w ostatnim roku byłeś dokładnie dostępny. Za każdym razem, gdy sprawdzałem twoją stronę na Facebooku, zamieszczałeś zdjęcia z Machu Picchu lub Rio".

"Szpiegujesz mnie, Lulu?"

"Zawsze byłam ciekawa".

"I czego się dowiedziałaś?"

Zaparkowałam ręce na biodrach. "Że nie zamieszczałeś postów wystarczająco często, abym mógł zebrać jakiekolwiek wskazówki".

"I uwierz mi, cały dzień zajęło mi wysyłanie postów od czasu do czasu. Serwis internetowy był okropny."

"Biedny Leo. Zmagając się bez jego pierwszego świata szerokopasmowego."

"Byłoby to walka dla Ciebie też. Czekanie na Etsy, aby załadować do codziennego rytuału zakupów online zabiłoby cię."

"Hej, jestem pracowity. Robiłabym zakupy lokalnie".

"Dobrze wiedzieć, że miałabyś rozwiązanie zakupowego dylematu".

"Więc jaki jest twój plan tutaj na wystawie? Nie przypuszczam, że nadal pozyskujesz kakao."

Wskazuje głową w kierunku fontanny czekoladowej. "Poza próbą ustalenia, ile osób zanurzyło pod tym głowę i zlizało? Tak jak robi to teraz ta osoba?"




2. Lulu (2)

Jeszcze raz szarpię głową w kierunku fontanny i z pewnością jest to powtórka z urodzin dziecka mojej przyjaciółki, kiedy to gość honorowy strzelał czekoladą.

Co prawda, mnie też kusiło.

Gdybym miała swoją prywatną czekoladową fontannę, to absolutnie codziennie wypuszczałabym język do strumienia. Będę szczery - uwielbiam czekolady z wyższej półki, ale od czasu do czasu lubię się nachlać przy czekoladowej fontannie.

W tej chwili nieustraszony nastolatek w koszulce skatera - prawdopodobnie za namową kolegów - pije strumień czekolady. Ustawia się pod płynem, lekko obijając srebrne koryto.

"Mam wrażenie, że to może być sygnał do skedadrowania". Zerkam na zegarek. "Plus, muszę zrobić demo za piętnaście minut na scenie centralnej". A jednak nie chcę, żeby ten czas z Leo się skończył. "Ale chętnie nadrobię zaległości. Chcesz iść później na zajęcia z degustacji gorącej czekolady? Jest jeden o trzeciej trzydzieści. Słyszałam, że prowadzi je ten zapięty na ostatni guzik sommelier. Moglibyśmy zadawać szalone pytania i próbować go zaskoczyć. Nawet rzucać w niego zagadkami. Czasem jestem batonem, ale nie jestem z metalu. Czasem jestem chipem, ale nie jestem zrobiony z ziemniaka." Mówię za szybko. Jestem zdenerwowana. Zobaczenie Leo jest dziwniejsze niż myślałam, że będzie.

A raczej zobaczenie go samego jest tym, co mnie odrzuca.

"Odpowiedź brzmi: czekolada."

Tupię dramatycznie nogą.

"Dałeś mi łatwą. Niezależnie od tego, chciałbym pokonać sommeliera czekolady, a także usłyszeć, co robisz," mówi, jak facet w koszulce skatera hoots zwycięsko, wyrzuca ramiona w powietrze, a następnie zaczyna biec, jego kumple u boku. Tak, to na pewno było wyzwanie. Podchodzimy bliżej do Finger-Licking Good, żeby nie zostać stratowanym. Fontanna bulgocze głośniej. "Ale najpierw, jakie demo robisz?"

Uśmiecham się, dumna z moich wiadomości. "Poproszono mnie o pojawienie się na stoisku Jamesa Carsona".

Jego oczy rozszerzają się, migocząc ze zdumienia. "Wygrałeś tę nagrodę?"

"Tak."

"Cholera, Lulu. To niesamowite." Sięga po mnie, by wciągnąć mnie w kolejny uścisk być może.

Ale to nie uścisk jest następny.

Znikąd, ostry ból promieniuje w moim ramieniu, a milisekunda zajmuje mi zarejestrowanie, że ktoś wbił się w moją łopatkę, więc wpadam na czekoladową fontannę. Leo odsuwa mnie od siebie.

Ale moja pięta zahacza o dywan.

A potem o coś śliskiego.

I mokrym.

Obcasy to diabeł, a mój but zaczepia się, gdy świat się przechyla, a ja tracę równowagę, szamotanina wytrąca mnie z równowagi. Wszystko się wali, a ja spadam, najpierw tyłkiem, w kierunku podłogi.

Ale przed I slam moje plecy, moja czaszka, a na pewno moja kość ogonowa też, Leo jest tutaj jak Superman, nurkowanie po mnie, chwytając mnie i osłona mnie.

To wszystko dzieje się tak szybko, że ledwo mogę zarejestrować kolejność zdarzeń.

Następne co wiem, to że przetoczył mnie na swoją klatkę piersiową, a ja wpatruję się w niego. On patrzy na mnie w górę, ciężko oddychając.

Czekolada wsiąka w bok mojej sukienki, ponieważ wygląda na to, że fontanna się rozlała.

Ale nie to wyróżnia się najbardziej. Zauważam przede wszystkim, jak twarda jest klatka piersiowa Leo i jak silne są jego ramiona, trzymające mnie.

Nigdy nie doświadczyłam takiego uścisku.

Brązowe oczy nigdy nie patrzyły na mnie tak zawzięcie.

Przysięgam, to tak jakby zbroja, którą nosi, zniknęła na ułamek sekundy, gdy wpatruje się we mnie, przełykając gwałtownie, poryw oddechu przecinający jego usta.

Potem, w jednej chwili, dzikie, obce uczucie znika.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Bardziej niewiarygodnie pyszna niż czekolada"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści