Ostra miłość

1. Czerwiec (1)

==========

Czerwiec

==========

Cienkie jak papier ściany mojego wspólnego mieszkania nie dają mi schronienia przed rażącym hałasem pochodzącym od moich współlokatorów. W każdej chwili ktoś się kłóci, pieprzy albo gra w gry wideo. Ta chwila nie jest wyjątkiem. Wyciągam poduszkę spod głowy i przesuwam ją po twarzy, tłumiąc przesadny jęk.

"June, ciszej tam." Carter wali tym, co mogę tylko przypuszczać, że jest jego pięścią w skromną ścianę działową między nami.

Z nich wszystkich nienawidzę go najbardziej. Nie ma go nawet w naszej umowie najmu, ale bez dobrego powodu jest tu każdego pieprzonego dnia.

Tym złym powodem jest Heather, jego dziewczyna. Jedno z czterech imion podpisanych na kawałku papieru prawnie wiążącego nas z tym śmietnikiem.

Desperacja to jedyna wymówka, dlaczego tu jestem. I bez względu na to, co robię, wydaje się, że nie ma ucieczki od tej dziury i ludzi, którzy w niej mieszkają. Do diabła, nie mogę uciec nawet od siebie.

Nie stać mnie na wyjazd, a gdybym mógł, nie ma wielu innych opcji. Znalezienie właściciela, który wynajmie mieszkanie samotnemu dwudziestolatkowi z nieciekawą pracą jest prawie niemożliwe. Poza tym, nie jest tak, że w najbliższym czasie będę miał dużą sumę pieniędzy.

Tak więc, w przewidywalnej przyszłości, utknąłem tutaj, chyba że znajdę demona na rozdrożu, któremu sprzedam duszę za odrobinę spokoju i pieprzonej ciszy.

Odrzucam poduszkę na bok i ściągam nogi z krawędzi łóżka, dramatycznie trzaskając stopami o zimną, twardą podłogę, i szturmem ruszam w stronę drzwi. Rozchylam je szeroko i patrzę na swój cel.

On wzdryga się na moje nagłe pojawienie się.

"Jedna pieprzona godzina", mówię przez zgrzytanie zębów. "To wszystko, o co prosiłem. Nie możesz mi tego dać?"

Carter zerka na swój goły nadgarstek. "Sorry J, chłopcy grają mecz na żywo".

Bo najwyraźniej jego sesje gier są ważniejsze niż to, że uda mi się zasnąć przed ciągnięciem kolejnej nocnej zmiany w barze.

"Jesteś dupkiem."

Carter wzrusza ramionami i kontynuuje kciukowanie przycisków na swoim kontrolerze. "Nie mogę śledzić twojego harmonogramu. To nie moja wina, że masz dwie prace".

"Trzy", poprawiam go.

Jeśli mam jakiekolwiek szanse na zarobienie wystarczającej ilości gotówki, by wydostać się z tej nory, musiałem wziąć semestr przerwy od szkoły i skupić się na pracy, stąd dodatkowy występ, który podjąłem. Wciąż powtarzam sobie, że to tylko jeden pominięty semestr, ale w tempie, w jakim mi idzie, nie mam pojęcia, kiedy będę mógł wrócić na studia. Większość moich godzin czuwania poświęcam na różne przedsięwzięcia zarobkowe z odrobiną snu pomiędzy nimi. Ale przy zwiększonym obciążeniu pracą nie pamiętam, kiedy ostatnio udało mi się odpocząć.

Carter przenosi swoją uwagę z płaskiego ekranu na mnie. "Och, wciąż tu jesteś." Przesuwa swoje spojrzenie w górę i w dół mojego ciała. "Słuchaj, jeśli chcesz, żebym dał ci coś do marudzenia..."

Ucinam go. "Jedz gówno i umieraj". Odwracając się na pięcie, wracam do swojego pokoju i zatrzaskuję za sobą drzwi, życząc jak diabli, żeby to zagrzechotało telewizorem z pieprzonej ściany.

On mamrocze kilka słów, ale ja je wyciszam, nie pozwalając mu na kolejną sekundę mojego czasu.

Nigdy nie zrozumiem, co Heather w nim widzi. To męski dzieciak, który siedzi i gra w gry wideo, a ona czeka na niego z założonymi rękami. Nawet posunęła się do tego, że powiedziała mi, że jest złym skurwielem. Cała ta sytuacja nie ma sensu. Jest dorosłą kobietą i to, kogo zdecyduje się trzymać przy sobie, zależy od niej, ale z każdym mijającym dniem, staje się to coraz bardziej moim problemem.

Jedynym powodem, dla którego przychodzę do tego miejsca jest sen i prysznic, więc równie dobrze mogę zrobić jedno, skoro nie mogę zrobić drugiego. Może jeśli mam szczęście, mogę zacząć moją zmianę wcześniej i zarobić kilka dodatkowych dolarów.

Przeglądam stos ubrań ułożonych na krześle w rogu mojego pokoju i robię test węchu, żeby upewnić się, że są czyste. Kiedy już udało mi się znaleźć przyzwoity strój, chwytam z komody mój pojemnik na prysznic. Moje odbicie wpatruje się we mnie i zastanawiam się, ile czasu minęło, odkąd umyłam swoje czarne jak smoła włosy.

Czy to było wczoraj? A może przedwczoraj? Każdy dzień zlewa się z kolejnym.

Przejeżdżam palcami po skórze głowy, by odkryć, że nie wydaje się ona aż tak tłusta. Z odrobiną suchego szamponu, będę jak nowy. To i tak tylko moja zmiana w barze. Ci faceci są zbyt pijani, żeby oderwać wzrok od moich cycków na tyle długo, żeby zauważyć moje włosy.

Co przypomina mi, że jeśli chcę dziś dostać napiwek, muszę zamienić koszulę na coś bardziej odkrywczego. Nie jest to najszlachetniejsza ze ścieżek kariery, ale płaci rachunki, a w tej chwili tylko to się liczy.

Po szybkim prysznicu, nałożeniu szczypty różu i tuszu do rzęs, i wystarczającej ilości eyelinera, żebym wyglądała groźniej niż w rzeczywistości, wsuwam moje seksowne, ale praktyczne buty bojowe.

Przechodzę przez pokój wspólny, ignorując wytrzeszczone oczy przerażającego chłopaka mojej współlokatorki i wychodzę przez drzwi frontowe, nie zawracając sobie głowy mówieniem komukolwiek, dokąd idę. I tak nikogo to nie obchodzi.

W pewnym momencie, co wydaje się być wieki temu, wszyscy byliśmy przyjaciółmi. Licealistami, którzy nie mogli się doczekać, aż skończymy szkołę, zdobędziemy własne mieszkanie i będziemy razem studiować. Ale od tamtej pory, wszyscy oddaliliśmy się od siebie. Drastycznie. Czy to przez alkohol, narkotyki, czy złe wybory, nikt z nas nie ma już ze sobą nic wspólnego i poza okazjonalnymi opłatami za czynsz, czy wymuszonymi rozmowami w cztery oczy, tak naprawdę nie rozmawiamy.

Jeśli mam być szczery, nie przeszkadza mi to ani trochę. To nie są moi ludzie. To po prostu ludzie, z którymi obecnie mieszkam. Mam innych przyjaciół tu i tam - Cora jest jedyną osobą, która nie denerwuje mnie jak cholera - ale zazwyczaj spędzam większość mojego czasu poza pracą i szkołą albo samotnie, albo zaspokajając moją potrzebę fizycznego kontaktu z nieznajomym. Wszystko to jest całkowicie w porządku. Pasuje mi to. I nauczyłem się, że jeśli jesteś tym, który robi odejście, nie możesz być pozostawiony. Nie żebym kiedykolwiek czuła potrzebę zostania. Nikt nigdy nie przykuł mojej uwagi na tyle długo, żebym mogła to nawet rozważyć.




1. Czerwiec (2)

Przechodzę kilka przecznic do gównianego baru, w którym ostatnio pracuję większość wieczorów. Jest zniszczony, a zarobki są do bani, ale od czasu do czasu przychodzi ktoś z wyższych sfer i sprawia, że jestem wart napiwków. Wchodząc do wypełnionego dymem lokalu, przeszukuję klientów, zauważając kilku stałych bywalców i nowe twarze, które zaśmiecają to miejsce.

"Jesteś wcześnie", mówi Jack ze swojego miejsca za barem. Przestał liczyć kasę i wyciągnął szyję, aby spojrzeć na zegar znajdujący się przy półce z alkoholem.

Przygryzam wargę i przechylam głowę w mojej słabej próbie udawania słodkości. "Pomyślałem, że przydałaby ci się pomoc?".

"Mógłbym dać ci coś do zrobienia", niechlujnie pijany mężczyzna slurs z jego miejsca przy barze.

Jack ignoruje go, przewracając oczami na mnie. "Racja." Wzdycha i kiwa głową na drinka, którego Sarah właśnie postawiła obok niego, kiedy wszedłem. "Narożna budka."

"Dzięki, Jack." Wypuszczam oddech i chwytam szklankę z lady, natychmiast zauważając aromat burbona z najwyższej półki w moim uścisku, co oznacza tylko jedno.

Osiadam wzrokiem na osobie, do której należy. Ten sam facet, który przez ostatnie kilka tygodni spędził tu niezliczone godziny. Pijąc te same drogie trunki. Zawsze sam. Nie rozmawiając z nikim. Po prostu brodzi w swojej własnej małej strefie, nie przejmując się otaczającym go światem.

Podchodzę, biorąc pod uwagę jego szerokie ramiona i wyprasowany czarny garnitur, marynarkę złożoną starannie i spoczywającą na stole. Ma rozpięte mankiety, rękawy to najbardziej chaotyczna rzecz w jego życiu. Jego słone i pieprzowe włosy są starannie zaczesane do tyłu, z długimi na górze, ale krótkimi po bokach. Jego niechlujna, ale zadbana broda pasuje do niego idealnie.

Jest znacznie starszy ode mnie, ale nie da się zaprzeczyć, że cieszy oko.

Mężczyzna odcedza to, co zostało z jego ciemno-miodowego drinka i podaje mi go, abym zastąpił go świeżym. Staram się nie patrzeć na jego usta, kiedy zlizuje z nich resztki płynu.

"Czy mogę podać ci coś jeszcze?" Wiem cholernie dobrze, żeby nie nawiązywać z nim small talk.

Przychodzi tu już na tyle długo, że zdałem sobie sprawę, że jest o wiele inny niż reszta ludzi, którzy odwiedzają to miejsce. On się nie opierdala. Nie traktuje mnie tak, jak każdy inny dupek w tym barze. Jego wzrok nie wisi na moich cyckach, a ja nie czuję jego spojrzenia, kiedy odchodzę. On jest po prostu...nim. Współistniejemy. Ja robię swoje, on płaci swój rachunek, zawsze zostawiając więcej, niż na to zasługuję. I to wszystko. Cieszę się jego obecnością, bo to nic w porównaniu z tym, z czym mam do czynienia na co dzień.

Może powinnam się za to obrazić, bo przecież wystawiam swoje ciało na pokaz za dodatkową kasę, ale nie robię tego. Nie z nim. On przychodzi tu, żeby uciec i na to mu pozwalam.

Sarah powiedziała mi kilka dni temu, że jestem jego ulubienicą, ale roześmiałam się i powiedziałam, że postradała zmysły. On prawie się do mnie nie odzywa. Według niej, to jakoś dużo więcej uwagi niż poświęca każdemu innemu, kto mu służył.

"Możesz mi coś podać, kochanie" - woła zza pleców pijany facet.

Ignoruję go i skupiam się na ciemnym i tajemniczym starszym mężczyźnie przede mną, zwracając baczną uwagę na sposób, w jaki jego szczęka napięła się lekko, gdy facet się odezwał.

Tajemniczy mężczyzna powoli przechyla głowę w moją stronę, jego ciemnobrązowe oczy przeszywają mnie na wylot. "To będzie wszystko. Dziękuję." Jego spojrzenie nie słabnie, nie zsuwa się w dół mojego ciała, a jednak pozostaje bezpośrednio na moim.

To powinna być ta część, w której czuję się onieśmielona, zrywam kontakt wzrokowy, cokolwiek innego niż dopasowanie się do intensywności jego spojrzenia. Ale nie robię tego. Pozwalam fali adrenaliny przepłynąć przeze mnie i rozkoszować się jej błogą dekadencją.

To on pierwszy odwraca wzrok, skupiając się na pustym miejscu naprzeciwko.

Ukrywam uśmiech, który chce się wkradać na moją twarz i kieruję się w stronę Jacka, aby sprawdzić, czy jest coś jeszcze, czego ode mnie oczekuje, zanim zajmę swoje zwykłe stanowisko za barem.

Głośna grupa chłopaków w wieku studenckim wchodzi i kradnie uwagę wszystkich.

"Będę musiał zobaczyć kilka dowodów tożsamości", Jack wypluwa sekundę, gdy są wystarczająco blisko.

Chłopaki śmieją się, klepiąc się nawzajem i czyniąc proste zadanie znacznie bardziej wyciągniętym i dramatycznym niż musi być. Dwaj z nich upuszczają portfele, wybuchają śmiechem i walą się głowami, gdy obaj sięgają w dół w tym samym czasie.

Trudno powiedzieć, czy wszyscy są pijani, czy po prostu naprawdę kurewsko głupi.

Wypuszczam westchnienie, czekając na to, aż rozpoczną przedstawienie.

"To dwudziesta pierwsza mojego kumpla", mówi nam jeden z chłopaków. Chwyta solenizanta za ramię i potrząsa nim. "Runda strzałów do baru na mój koszt."

To wydaje się przesuwać wszystkich z bycia zirytowanymi do zaintrygowanych przez nowych przybyszów. Wszyscy kochają darmowy alkohol. Cóż, wszyscy oprócz wiesz kogo.

Pan wysoki-czarny-przystojny nie daje tyle, co uderzenie zainteresowania ich drogą. W tym czasie większość pozostałych klientów tłoczy się wokół i czeka na swoją kolejkę.

Wślizguję się za bar, starając się jak najlepiej pomóc Jackowi i Sarze w utrzymaniu porządku w nowo wprowadzonym chaosie wybuchającym wokół nas. Liczę pojawiające się głowy, sięgając pod nie i wyciągając kieliszki do każdego z nich.

"Gotówka czy karta?" Jack pyta faceta stojącego przed nim.

Koleś wyciąga portfel i błyska kilkoma stuzłotowymi banknotami. "Jestem na to dobry, nie martw się".

Napięcie w ramionach Jacka rozluźnia się i schodzi z drogi, by pozwolić mi i Sarze zrobić swoje.

Wyciągam strzał w kierunku obleśnego pijaka, który nazwał mnie słodkim.

W jakiś sposób, prawdopodobnie dzięki płynnej odwadze, ma czelność złapać mnie za rękę i przytrzymać ją w miejscu. Zmusza mnie do spojrzenia na niego, jego oczy są czerwone i szkliste. "Zrób jedną ze mną".

"Spasuję. Nie piję w pracy." To wszystko, co mogę zrobić, aby nie pokładać go tu i teraz. Ale nie mogę sobie pozwolić na zwolnienie za uderzenie klienta.

Jeden z dzikich, młodszych chłopaków łapie za ramiona pijanego kolesia, kradnąc jego uwagę ode mnie, w wyniku czego rozluźnia swój uścisk na tyle, że mogę się od niego odciągnąć.




1. Czerwiec (3)

"Chodź człowieku, dołącz do nas" - mówi solenizant.

Pijany facet patrzy na mnie, ale decyduje się na zabawę, prawdopodobnie zdając sobie sprawę, że nie jestem warta zachodu.

Dostrzegam, że jeden z członków grupy zbliża się do samotnika - tajemniczego mężczyzny, a sekundę później podnosi ręce i wycofuje się, jakby faktycznie się go bał. Uśmiecham się na myśl o nieskończonych możliwościach tego, co mogło zostać powiedziane.

Jack pochyla się i szepcze mi do ucha. "Hej, kiedy się uspokoją, możesz obsłużyć damską toaletę? W maszynie skończyły się wtyczki."

Potrząsam głową i trącam go delikatnie łokciem. "Tampony, Jack, one się nazywają tampony".

Po kilku hałaśliwych minutach świętowania, wszyscy pływają z powrotem do swoich odpowiednich kabin i stołów, a faceci znajdują własny kąt.

Ja szybko pomagam Sarze posprzątać gigantyczny bałagan, który powstał w wyniku rozlania alkoholu po całym blacie. Kiedy już jestem pewien, że ma wszystko pod kontrolą, wyskakuję z boku i kieruję się w stronę szafy.

Zbyt długo błądzę wzrokiem, by znaleźć pudełko z korkami, schowane na najwyższej półce, do której ledwo mogę sięgnąć. Stoję na palcach i używam przypadkowego ołówka, aby przeciągnąć rzecz bliżej dla mnie, aby chwycić.

"Pozwól, że to dla ciebie zrobię".

Moja skóra czołga się słysząc głos pijanego faceta, by poczuć jego oddech tak bardzo blisko tylnej części mojej szyi.

Głośność szafy grającej zostaje podkręcona, a mały tłum formuje się wokół prowizorycznego parkietu.

"Mam to." Zrywam je z gzymsu i zamykam drzwi. Oddalam się od niego, skręcając w słabo oświetlony korytarz, gdzie znajdują się łazienki, mając nadzieję, że po raz milionowy dostanie wskazówkę i zostawi mnie w spokoju.

Faceci tacy jak on są jednak trochę tępi i bez względu na to, ile wibracji "nie, dzięki" wysuniesz, oni, kurwa, nie dostaną.

Lekceważę jego słowa i idę prosto do damskiej toalety w desperackiej próbie ucieczki od niego.

Sekundę później wchodzi za mną do środka, przekręcając zamek i ustawiając swoje ciało w taki sposób, żeby zablokować wyjście.

"Słuchaj, jeśli potrzebowałaś tamponu, mogłaś po prostu zapytać". Próbuję uczynić lekkim sytuację, niepewny, w którym kierunku on zamierza wziąć rzeczy.

Robi krok do przodu, dając mi lepsze spojrzenie na jego budowę. Jest szeroki, ale w taki sposób, że za dużo chodzę na siłownię. Testosteron wywołany sterydami spływa z niego wraz z jego arogancją. "Zerżnąłbym cię podczas twojego okresu, kochanie."

"Um, nie, dzięki."

"Grant, możesz mi mówić Grant." Słowa leniwie wymykają się z jego języka.

"Grant." Otwieram pudełko i próbuję wrócić do swojej pracy. "Jestem za płynnością płci, ale nie jestem pewien, czy powinieneś być w damskiej toalecie".

Grant sięga i zatrzaskuje się na moim ramieniu, przyciągając mnie do siebie. "Jestem mężczyzną, kochanie." Szarpie mnie w kierunku jego pachwiny i próbuje umieścić moją rękę na nim.

"Zabieraj swoje pieprzone brudne ręce ode mnie". Szarpię rękę bezskutecznie.

Jego chwyt się zacieśnia i wwierca we mnie swoje zamglone spojrzenie. Smród wódy wylewa się z niego, gdy jego słowa mącą się razem. "Wiesz, że tego chcesz."

Przełykam i próbuję znaleźć wyjście z tej sytuacji.

Grant bierze swoją wolną rękę i przebiega palcami po moim udzie, śledząc pod obrębem mojej spódnicy. "Nie ubierałabyś się tak, gdybyś nie chciała".

Gdyby tylko wiedział, że ubieram się tak dla jego pieniędzy, a nie dla jego odpychającego kutasa.

Drzwi grzechoczą, następuje pukanie. Sarah musi przyjść, aby sprawdzić i zobaczyć, co zajmuje mi tak długo. Ale jej głos nie podąża, by zapytać, czy wszystko jest w porządku.

Grant podnosi rękę do mojej twarzy i podchodzi bliżej. "Taka porcelanowa skóra." Tropi moją dolną wargę. "I fukcjonalne usta".

To była prawdopodobnie najgorsza rzecz, o jakiej mogłam pomyśleć, ale w sekundzie, gdy zbliżył swoją cyfrę do mnie, wiedziałam, że muszę coś zrobić. I dlatego zatrzasnąłem swoją szczękę wokół jego palca i ugryzłem się tak mocno, jak tylko mogłem, używając mojej ręki, aby uderzyć go również w gardło.

W tym samym pieprzonym momencie drzwi do łazienki otwierają się z siłą, a z cienia wyłania się wysoki mężczyzna. Odwraca się w stronę mnie i Granta, jego oczy skupiają się na mnie tylko przez sekundę, zanim rusza do przodu, łapiąc Granta za kołnierz i oddalając się ode mnie.

Nie mówi ani słowa, po prostu rzuca Grantem przez pokój i w drzwi, zatrzaskując je z powrotem.

Stoję tam, zamrożony w miejscu, patrząc, jak ten całkowicie kryptyczny człowiek rzuca tym półgłówkiem jak szmacianką.

Grant jęczy. "Ach, daj spokój człowieku, podzielę się nią. Możemy robić to na zmianę." On przynosi się do jego stóp. "Jestem pewien, że jej cipka jest..."

Ale mój wybawca nie pozwala mu dokończyć. Zamiast tego, wsuwa swoją dużą rękę wokół gardła Granta, ciągnąc go ku sobie. Jego druga ręka tworzy pięść i w ciągu sekundy ląduje na głupiej, pieprzonej twarzy Granta.

W kółko i w kółko.

Tak wiele razy, że krew rykoszetuje przy każdym uderzeniu. Aż w końcu przestaje i pozwala wiotkiemu ciału Granta upaść na brudną podłogę łazienki.

Powoli odwraca się w moją stronę, czerwień pokrywająca jego twarz i w jakiś sposób sprawiająca, że wygląda seksowniej niż kiedykolwiek.

W końcu odsuwam się od ściany, uważając, żeby nie poruszać się zbyt szybko. Nie dlatego, że się boję, ale dlatego, że nie chcę go zaskoczyć.

Jego ciemne spojrzenie zwęża się, jakby próbował czytać w moich myślach, domyślać się, co, do kurwy nędzy, muszę sobie myśleć po tym, jak patrzył, jak pokonuje gówno tego nieznajomego, który próbował się na mnie narzucić.

Jedyne, czego jestem pewna, to to, że pragnę tego człowieka stojącego przede mną.

Od momentu, gdy postawił stopę w tym barze kilka tygodni temu.

Więc robię to, co robię za każdym razem, gdy widzę coś, czego chcę, biorę to.

I w przeciwieństwie do człowieka leżącego tutaj, pobitego bez sensu, zmuszam się tylko do chętnych uczestników. Spojrzenie w oczy tego tajemniczego człowieka mówi mi dokładnie to, co muszę wiedzieć.

Wypełniam lukę, sięgając w dół i biorąc jego rękę w swoją, studiując jego zakrwawione i spuchnięte knykcie, a następnie spoglądając w górę na jego surową twarz.

Powinnam się bać. Wiem, że powinnam. To jeden z tych momentów, kiedy jeleń wchodzi do jaskini lwa, ale bez względu na to, jak niebezpieczny i przerażający jest ten człowiek przede mną, czuję w jelitach, że nie zrobiłby mi krzywdy. Nie, chyba że ja bym tego chciała. I cholernie tego chcę.



1. Czerwiec (4)

Jego usta rozchylają się, jakby chciał coś powiedzieć, prawdopodobnie ostrzeżenie, żeby trzymać się z daleka, że tak jest bezpieczniej, ale nigdy nie byłam typem dziewczyny, która zbaczała z drogi przed małym niebezpieczeństwem, zwłaszcza gdy jest tak przystojny.

Zamiast pozwolić mu się z tego wykręcić, staję wyżej, sięgając mu do szyi i ściągając go w dół, by przycisnąć jego usta do moich, zupełnie nie zwracając uwagi na jego przesiąkniętą krwią twarz. W momencie, gdy nasze usta się stykają, jego determinacja całkowicie się rozpada, jego ciało wtapia się w moje, jakbyśmy wykonali ten taniec już milion razy.

Jego dłoń rozciąga się na moich plecach, przysuwając mnie bliżej do siebie, nasze języki ślizgają się gorączkowo o siebie, mówiąc mi, że on może potrzebować tego uwolnienia tak bardzo jak ja. Sekundę później owija swoje ramię wokół mojej talii, podnosząc mnie z ziemi i przyciągając do swojego ciała.

Oplatam nogi wokół jego silnego torsu i wodzę palcami po jego szyi i w jego niegdyś zadbanych włosach.

Jego ręce chwytają mój tyłek, który jest już praktycznie na zewnątrz, biorąc pod uwagę, że mam na sobie krótką spódniczkę.

Przyciska mnie do ściany, a ja korzystam z dodatkowego wsparcia, by sięgnąć w dół i przesunąć dłonią po jego rosnącej erekcji.

On tłumi jęk przeciwko moim ustom, odciągając się i oddychając ciężko. "Nie możemy."

Zacieśniam swój uchwyt wokół jego kutasa i wpatruję się w niego. Czerwona plama na jego policzkach tylko sprawia, że jego ciemne oczy są jeszcze ciemniejsze. "Czy chcesz?"

Jego szczęka zaciska się i wzdycha. "Tak."

"Wtedy mnie pieprzyć." Daję mu najmniejsze okno do wycofania się, ale on zaskakuje mnie, zmuszając swoje usta na moje i zachłannie mnie całując.

"Co z..."

Zanim może kontynuować, odcinam go swoimi ustami na jego ustach.

Kopię do mojej kieszeni, wyciągając poręczną prezerwatywę, którą trzymam w razie nagłych wypadków, takich jak ten. Nigdy nie wiadomo, kiedy będziesz chciał się ukorzyć, a zapuszczenie się nie jest czymś na mojej liście rzeczy do zrobienia.

Z jedną z jego rąk trzymających mnie w górze, pracujemy razem, aby rozpiąć jego spodnie i przełożyć je przez jego pulsującą erekcję. Uwalnia się, a ja prawie sapię z powodu jego wielkości, prawdopodobnie największego, z jakim kiedykolwiek byłam. Przesuwam rękę w dół po jego długości, okrążając go i rozsmarowując odrobinę precum z czubka. Och, co ja bym dała, żeby upaść na kolana i wziąć go do ust właśnie teraz, ale w tempie, w jakim się rozwijamy, przejście do interesów jest naszym głównym priorytetem.

Kontynuuje całowanie mnie, jakoś wielozadaniowy jak matka fucker jak bierze prezerwatywę, którą otwieram dla niego i zabezpiecza go w miejscu, a następnie przeciąga rękę do mojej talii i całkiem dosłownie zrywa moje majtki ze mnie i rzuca je na podłogę obok pobitego ciała.

Zatrzymuje się, jego ręka wokół jego koguta, przesuwając go w górę iw dół mojej mokrej i chętnej szczeliny. "Jesteś pewna?"

I to wszystko, co trzeba, panie i panowie. Trzy pieprzone słowa, aby potwierdzić zgodę. Jeśli ten brutalny jak kurwa człowiek może to zrobić, kiedy praktycznie błagam o bycie pieprzonym, każdy człowiek może.

Chwytam go i prowadzę w kierunku mojego wejścia.

Powstrzymuje mnie przed pójściem dalej. "Powiedz to." Jego spojrzenie zmienia się na poważne, jego głos jest nieco żwirowaty.

"Jestem pewien."

Najmniejsza nuta satysfakcji przetacza się po jego twarzy. "Dobra dziewczynka."

Niewiele wie, jestem najdalej od tego.

Pozycjonuje się, by wejść, najpierw powoli, wypełniając mnie z łatwością, aż jego długość całkowicie wypycha mnie do pełna. Wtedy kołysze biodrami i pcha mnie w górę i w dół na swoim wale. Moje cycki odbijają się, prawie uwalniając się od mojego odkrywczego topu.

Przyjemność i ból pochłaniają mnie na samą grubość jego otwarcia mnie w sposób, który nigdy nie czułem wcześniej. Kontynuuję jazdę na tym rollercoasterze, gdziekolwiek mnie zabierze.

Cofnął nas od ściany, a trochę rozczarowanie pada na mnie, bo martwię się, że to się skończy zbyt szybko. Umieszcza mój tyłek na zimnym blacie i opiera moje stopy na krawędziach, chwytając mnie w talii i ciągnąc w swoją stronę, kontynuując pchnięcie przez każdy kawałek tego.

Kiedy instynktownie poruszam nogami, on chrząka, chwytając obie moje kostki i rozkładając mnie szeroko.

Moja głowa odchyla się do tyłu, uderzając w lustro, moje oczy toczą się z kontrolą, jaką ma nade mną.

Obraca biodra w najlepszy sposób, uderzając w każdy nerw, jakby był profesjonalistą w pieprzeniu. To kiedy zwalnia i wysuwa się, że prawie tracę cały mój spokój.

"Kurwa, stary."

"Shh." Zastępuje swojego kutasa ręką, przesuwając trzy cyfry wzdłuż mojej szczeliny, a następnie wsuwając je do środka mnie. Klęcząc, przynosi swoją twarz do mojej cipki, ślizgając się językiem wokół mojej łechtaczki.

"Nie mów mi, że mam cisnąć." Podbijam stopę i delikatnie, ale stanowczo odsuwam go od siebie, zeskakując z lady i odwracając się, by stanąć przed lustrem. Zginam się w pasie, opierając łokcie przed sobą i wyginając tyłek w jego stronę. "Chodź."

Zwęża spojrzenie, niemal z niedowierzaniem na to, że odzyskałam tę kontrolę. Bierze swój przeceniony but i szturcha każdą z moich nóg na zewnątrz, opadając między nimi po raz kolejny, aby uzyskać smak mnie od tyłu. Toczy swój język od przodu, aż do tyłu, używając swoich rąk, aby rozepchnąć mnie z każdym calem, który przesuwa. Drażni mnie swoimi kciukami, obydwoma z każdej strony, pieszcząc i masując moją dziurkę.

Kołyszę moje ciało w jego kierunku, zdesperowany, aby poczuć go wypełnić mnie po raz kolejny.

On zobowiązuje, stojąc i nie szczędząc uprzejmości, gdy wsuwa we mnie swojego kutasa z siłą, która zrzuca mnie z łokci.

Rozkładam ręce na blacie, żeby się ustabilizować i obrócić dla niego.

Przebiega swoją dużą rękę wzdłuż mojego tyłka, w górę moich pleców, i do moich włosów, raking jego palce wzdłuż mojej skóry głowy i chwytając pięść moich włosów. Szarpie moją głowę do góry, ale w sposób, który jest prawie całą przyjemnością, bez bólu.

"Mocniej", mówię przez zaciśnięte zęby, czując, jak mój punkt kulminacyjny wzrasta z każdą pompą jego koguta.

Większość facetów, gdy słyszą słowo twardszy, myślą szybciej, ale nie, ten człowiek bez imienia wie dokładnie, co mam na myśli, kiedy zaczyna pchać głębiej i w innym tempie, wysyłając mnie spiralnie nad krawędzią i w zapomnienie.




1. Czerwiec (5)

"To jest to", jęczy, trzaskając we mnie i dmuchając swój własny ładunek w mój pulsujący otwór.

Moje ciało trzęsie się od szalonego pędu przyjemności, moja cipka zaciska się wokół jego pulsującego koguta, gdy nasze orgazmy wiją się razem. Leżę tam, na tle zimnej lady, dysząc i próbując złapać oddech. Zamykam oczy i rozkoszuje się czystą, pieprzoną błogością, wiedząc cholernie dobrze, że rzeczywistość jest o ustawieniu w.

Powoli wysuwa się ze mnie, a z tego co słyszę, zdejmuje prezerwatywę z fiuta i wrzuca ją do kosza na śmieci po mojej lewej stronie. Następnie słyszę jego suwak, ale potem coś, czego się nie spodziewam. Pochyla się za mną, by dmuchać chłodnym powietrzem na moje odsłonięte miejsce.

Nie mam odwagi otworzyć oczu, mając nadzieję, że uda mi się utrzymać ten sen jak najdłużej.

On nie przestaje mnie zaskakiwać, sięgając w górę i pocierając dłonią o moją łechtaczkę. Skubie zębami tylną część mojego uda, zostawiając językiem ślad aż do mojej szparki. Przyciska swoje usta do moich, ssąc, gryząc i drażniąc mnie po raz kolejny.

Wypuszczam jęk i wyginam się w jego kierunku, gotowa na wszystko, co chce mi dać.

Jak to możliwe, żeby być tak niesamowicie spełnionym, a jednocześnie chcieć jeszcze więcej?

Potrzebować więcej.

Wsuwa we mnie kilka cyfr, jednocześnie trzymając kolejną delikatnie kołyszącą się przy mojej łechtaczce, jego kciuk spoczywający w pobliżu mojej dupki. Nie tracąc czasu, zwiększa tempo, zwracając baczną uwagę na sposób, w jaki moje ciało reaguje na niego, zwiększając moją przyjemność, jakby potrafił czytać w moich pieprzonych myślach.

Jego broda opiera się o moją nogę, a on wydmuchuje na mnie więcej powietrza, po czym zanurza się z powrotem, by poczuć kolejny smak. "Teraz," to wszystko co mówi.

Sposób, w jaki wibracje jego głosu grzechoczą o mnie, i czysta władza, jaką ma nad moim ciałem, poddaję się jego pięknej męce, szczytując po raz drugi.

Przyciągam rękę do ust, by stłumić jęk, który grozi, że opuści moje usta i nadal drżę przed jego chwytem.

On stabilizuje swój uścisk, aż jest pewien, że skończyłam, i odsuwa się, stojąc i myjąc ręce w zlewie obok mnie.

Wtedy przypominam sobie, że jest pokryty krwią. Na szczęście zerżnął mnie czystą ręką.

"Jesteś ambidextrous?" pytam go.

Zakręca kran, chwyta ręcznik papierowy z uchwytu, suszy ręce i staje przede mną. "Co?"

Podchodzę bliżej, biorę od niego pół wilgotną rzecz i plamię krew z jego policzka. "Wiesz, czy możesz używać lewej i prawej strony -"

Ucina mnie. "Wiem, co to znaczy".

"Oh." Kontynuuję pomoc w czyszczeniu jego twarzy. To jest najmniej, co mogłem zrobić po mind-blowing podwójny orgazm.

Chwyta mnie za rękę, zatrzymując mnie w miejscu. Wpatruje się w moje oczy z tymi poważnie głębokimi, ciemnymi oczodołami swojego. "Mam to." Kiwa głową za mną, w kierunku drzwi. "Powinieneś wrócić do pracy".

Zerkam przez ramię na wiotkie ciało na podłodze. "Co z tym?"

"Zajmę się tym."

"Mogę pomóc."

"Zrobiłeś już wystarczająco dużo." Jego determinacja mięknie ledwo, a on przynosi swoją rękę do mojej twarzy, kciuki dolnej wargi miękko. Skanuje moje rysy, a ja zastanawiam się, co do cholery musi myśleć. Ale w jednej chwili twardnieje. "To nie może się powtórzyć".

Wkurzam się i uśmiecham. "Nie martw się. Nie jestem tego typu dziewczyną." Upuszczam zużyty ręcznik do kosza na śmieci i odwracam się na pięcie, w pełni gotowa zrobić to, co zawsze robię - nie przywiązywać się.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Ostra miłość"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści