Gorący Szkot

Prolog Bonnie

PROLOG

BONNIE

"Co ty tu robisz, do cholery?"

Przerażony wrzask wymyka się z moich ust.

Moje ramiona machają.

Moje nogi wyrzucają mnie na dobre dwie stopy w powietrze - przynajmniej takie mam wrażenie.

Kubek, który trzymałam, wyślizguje się z moich palców i rozbija się na ziemi, gdy para dzikich zielonych oczu spotyka się z moimi.

O Boże... tak to jest, gdy jest się o kilka sekund od śmierci.

Kilty McGrumpyshire.

Nie ma na sobie nic poza parą dżinsów rozpiętych w pasie i skomplikowanym tatuażem klanu MacGregor utkanym na prawej piersi i w dół ramienia, wygląda pozytywnie morderczo.

Widziałem już ten wygląd.

W końcu to Kilty McGrumpyshire. Jest znany z tego, że częściej się marszczy niż uśmiecha.

Ale to jest spojrzenie mordercy na najwyższym poziomie.

Jakby rzeczywiście mógł pociągnąć za spust i pozwolić, by jego szkocka furia spadła na mnie.

"Widzisz..."

"Nie okłamuj mnie, Bonnie".

Ten szkocki akcent mruczy mi w uszach, sprawia, że słabnę w kolanach, błaga mnie o rozerwanie koszuli i odsłonięcie mojego sterczącego biustu.

Oto moje piersi, ty męska bestio. Bierz je jak chcesz.

"Cóż... ?" naciska, składając ręce nad swoją nienagannie zbudowaną baryłką klatki piersiowej.

Czy on naprawdę oczekuje odpowiedzi?

Kiedy jest ledwo ubrany.

Włosy potargane.

Usta wilgotne...

Dobry Boże, sprawy wymknęły się spod kontroli. Nie mogę przetworzyć jednej myśli bez seksualizowania mężczyzny stojącego przede mną.

To wszystko jego wina.

Jak dziewczyna ma cokolwiek zrobić, kiedy gorący Szkot paraduje - no, nie do końca paraduje, raczej stąpa - tak, kiedy gorący Szkot paraduje ze zdjętą koszulą, pokazując swoje idealnie proporcjonalne proporcje sutków do peków?

To jest prawie niemożliwe.

Obwiniam go. Winię go za wszystko.

Cóż... Skoro bawimy się w obwinianie, to chciałbym też zrzucić trochę winy na moją najlepszą przyjaciółkę, Dakotę, która wpakowała mnie w ten bałagan.

Przenieśmy się do Szkocji.

Na sześć miesięcy.

Wyrwiemy cię z tej rutyny, w której żyjesz.

Znajdź radość w Highlands.

To sześciomiesięczne przedsięwzięcie nie zrobiło nic poza tym, że uświadomiło mi, jak ekstremalnie jestem napalony, ponieważ zamiast cieszyć się piękną kulturą tego kraju, wszystko, o czym mogę myśleć, to podnoszenie każdego kiltu, który przekracza moją ścieżkę i sprawdzanie bielizny.

Jestem Perwersyjnym Zboczeńcem.

I przez to mam kłopoty.

Głębokie kłopoty. Miałem tu być tylko przez sześć miesięcy. Miałam zapomnieć o brutalnym zerwaniu z moim byłym chłopakiem, zignorować fakt, że zostałam zwolniona po raz trzeci w ciągu trzech lat i przyznać, że mam przed sobą zerową przyszłość.

Zamiast tego . . .

Przywiązałam się do kozy o imieniu Fergus.

Emocjonalnie zainwestowana w miasto znane turystom z Kamienia Kastracyjnego, używanego przez Królową Węża.

I zakochałam się w mężczyźnie, który obecnie wpatruje się we mnie, czekając na moją odpowiedź.

Jeśli chcę uzyskać jakiekolwiek odpowiedzi, lepiej zacząć od samego początku.

Od momentu, w którym Dakota wręczyła mi swojego laptopa, żebym przejrzała pewien post.

Post, który zmieniłby moje życie na zawsze .




Rozdział pierwszy Bonnie (1)

ROZDZIAŁ JEDEN

BONNIE

Ciasto zjedzone dzisiaj: Jeden kawałek... ok. dwa... dobra, PIĘĆ, PIĘĆ DUŻYCH kawałków.

Zwolnienie z pracy: jedno, czyli w sumie trzy miejsca pracy w ciągu trzech lat. Co za genialnie straszne osiągnięcie.

Zawiadomienie o eksmisji: Jeden, i to nie dlatego, że nie płaciliśmy rachunków, ale dlatego, że zamieniliśmy pokój jednoosobowy na dwuosobowy... nielegalnie. Ups!

Dni od ostatniego orgazmu wywołanego przez mężczyznę: Sześćdziesiąt pięć, i to nawet nie był dobry orgazm, tylko drżenie zadowolenia. Uderzenie. Ledwie impuls przyjemności.

Status związku: Rzucony i boleśnie użalający się nad sobą. Dziękuję ci bardzo, Harry.

To, moi przyjaciele, jest status smutnej pani. Ciesz się.

"Jesteśmy skazani na zagładę", jęczę, zapadając się w aksamitnie miękkie poduszki naszej kanapy z przeceny. "Dlaczego musiałam zjeść całe ciasto? Ciasto sprawiłoby, że to wszystko byłoby teraz lepsze".

"Bo twoje życie jest w rozsypce".

Dakota Dalton.

Sroga kura domowa naszego wspólnego mieszkania z jedną sypialnią, najlepsza przyjaciółka odkąd skończyłam dziewięć lat i daje się przekonać do każdej odmiany ciasta, tak jak ja. Pracuje nad tym całym klimatem Meg Ryan circa Kate i Leopold z jej tępymi, długimi do ramion blond włosami i stylem "take-noprisoners".

Ona jest moim kamieniem.

Powód, dla którego nie leżę na podłodze w łazience i celowo nie robię sobie wirów w toalecie - oto obecny stan mojego zdrowia psychicznego.

"Jak możesz teraz przeglądać Facebooka, wiedząc, że za kilka tygodni będziemy bezdomni?"

"Alkohol", mówi Dakota, podnosząc różowy plastikowy kubek do ust i wysączając jego zawartość.

"To wszystko moja wina".

"Jak to jest twoja wina?" pyta Dakota, zatrzymując się przy zabawnym meme chorowitego SpongeBoba podającego jedzenie.

"Nie wysyłam na świat dobrych wibracji. To jest Bóg, który mnie bije." Trzymam pięść w powietrzu. "Będę lepszy, słyszysz? Nie będę już jadł całego ciasta. Dam Dakocie dwie trzecie każdego ciasta, które zrobię i wezmę marną jedną trzecią. To jest miłość. 'Podziel się z bliźnim' ... coś w tym stylu." Błagam, kontynuuję, "I... i naprawdę będę się starał. Wykorzystam ten mózg, którym mnie obdarzyłeś, aby naprawdę wykorzystać mój potencjał. Nie będę się już umawiać z takimi facetami jak Harry. Facetami, którzy chcą jednej i tylko jednej rzeczy: grzechu w sypialni." Pocieram skronie, mając nadzieję i modląc się, że jakikolwiek zippity zap z góry uderza mnie z pomysłem, jak nas wyciągnąć z tego bałaganu. "I planuję naprawdę wysłać mój życiorys. Nie jestem pewna, czy chcę robić za osobistą asystentkę. To nie jest tak wspaniałe, jak myślałam, że będzie - jedna osoba może tylko odebrać pranie chemiczne tyle razy, zanim straci rozum. Ale znajdę coś. W ten weekend... Wezmę udział w teście oceny kariery. Tak, doskonale. Zrobię test. Wielokrotny, właściwie. Wezmę pięć... nie, dziesięć. Dziesięć to dobra liczba. Lubisz liczbę dziesięć... Dziesięć przykazań i w ogóle." Uśmiecham się do wielkiego faceta. "Wezmę dziesięć testów oceny kariery, a następnie będę ubiegać się o pracę, która najlepiej pasuje do moich talentów. Zrobię coś z tego życia."

"Kiedy Anita miała dziecko?" pyta Dakota, zupełnie niepomna na moje błagania.

"Myślisz, że powinnam coś dodać?" szepczę z boku moich ust.

"Huh? Oh, uh ..." Ona stuka się w podbródek. "Może coś o Jego włosach".

"Nie wiem, jak wyglądają włosy Boga. A ty?"

"Uh ... białe i puszyste?"

Patrzę w górę w kierunku popękanego sufitu. "A twoje włosy są... wspaniałe. Czy używasz Herbal Essences?"

"Nie sądzę, że On potrzebuje prysznica", mówi Dakota, klikając na zdjęcie dziecka Anity, aby lepiej się przyjrzeć. "I On na pewno jak cholera nie używa Herbal Essences".

"Dlaczego do cholery nie?" pytam, siedząc i wpatrując się w przyjaciółkę.

"Ponieważ On jest Bogiem. Po co używać Herbal Essences, skoro stworzył Paula Mitchella?".

Ważny.

"Jak myślisz, jak On pachnie?"

"Błyskawicami i bawełną", odpowiada rozmarzona Dakota.

"On nie jest Zeusem."

"Mógłby -" Dakota siada. Jej plecy sztywnieją, jej usta opadają, jej oczy się rozszerzają.

Wykrywając, że coś ogromnego ma się wydarzyć, zaciskam ręce. "Czy On ... słyszał nas?"

Dakota potrząsa głową. "Nie, ale sprawdź to." Obraca laptopa w moją stronę, a moje oczy blokują się na wspólnym artykule od jej szalonej ciotki Wendy - wiecznego oversharera dziwnego gówna na mediach społecznościowych. Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, dlaczego złapałeś się na oglądaniu wideo starego kowboja uczącego cię, jak zrobić huevos rancheros na zardzewiałym metalowym blacie śmietnika? To przez ludzi takich jak ciocia Wendy.

Próbując zmusić mój pijany mózg do skupienia się, przeczytałem post na głos. "Pomoc poszukiwana. Szukam dwóch przyjaciół do prowadzenia małej miejskiej kawiarni w Corsekelly w Szkocji przez sześć miesięcy. Doświadczenie nie jest konieczne, wszystkie wydatki opłacone, w tym darmowe zakwaterowanie. Kandydaci muszą mieć wesołe usposobienie i pragnienie szkockich Highlands". Spoglądam na mojego najlepszego przyjaciela, brwi cocked. "Nie możesz być poważny".

"Mam pragnienie Highlands".

"Czy ty w ogóle wiesz, gdzie są Highlands?"

"W Szkocji."

"Gdzie w Szkocji?"

"W ... Highlands."

Tocząc oczy, popycham komputer z powrotem na jej kolana. "Jesteś pijany."

"Bonnie, czy nie pamiętasz wyników swoich badań genetycznych? Stwierdzono, że jesteś jedną szesnastą Szkota. Czy nie chcesz odwiedzić ziem swoich kochanych przodków?".

Wskazuję na nią zaciekle palcem. "Nie waż się rzucać mojego rodowodu na szalę w ten sposób. Wiesz, że uwielbiam genetycznie uzupełnione drzewo genealogiczne".

"Daj spokój, to idealna okazja".

"Dakota." Potrząsam nią. "Czy ty siebie słyszysz? Prosisz o ubieganie się o pracę w Szkocji".

Robi się poważna i mimo że jej oczy są zaszklone od tequili, patrzy w dół na swoje ręce. "Wiem, że minął rok, odkąd Isabella ze mną zerwała, ale trudno było ruszyć dalej".

Oh .

Pochylam się lekko, żeby uchwycić zrozpaczony wyraz twarzy mojej przyjaciółki. Może to naprawdę nie chodzi o mnie, ale... o nią.




Rozdział pierwszy Bonnie (2)

Isabella była pierwszą dziewczyną Dakoty.

Tak. PIERWSZA. DZIEWCZYNĄ.

Isabella była dziewczyną, która pomogła Dakocie w końcu zidentyfikować się z samą sobą.

A potem Isabella poszła i złamała Dakocie serce.

Pierwsza miłość jest wystarczająco trudna.

Ale pierwsza miłość, która przynosi świadomość, że jesteś gejem ... teraz, to jest zupełnie inny poziom.

"Mogę to zrozumieć." Sięgam po nią i daję jej rękę do ściskania. "Nie mogę sobie wyobrazić, jak to jest być zakochanym i stracić to."

"To było trudne." Zerka na ekran swojego komputera, przesuwa kursor na "Zastosuj" i klika na link.

"Uh, co robisz?" pytam, zaczynając panikować, że może faktycznie myśli o tym poważnie.

"Składam podanie".

"Dakota-"

"Czy to nie jest ekscytujące? Będziemy prowadzić kawiarnię w Szkocji!", mówi wpisując swoje nazwisko do aplikacji.

Wow, okej. Słyszałam o załamaniach nerwowych po poważnych rozstaniach, ale nigdy nie byłam świadkiem takiego na żywo.

Muszę postępować ostrożnie.

"Oh, sweetie." Wciągam ją w uścisk. "Masz urojenia. Może powinienem cię położyć i przynieść ci jakieś ciasto. Mogę złożyć zamówienie na DoorDash i mieć trochę słodkości do ciebie w dwadzieścia pięć do trzydziestu minut."

"Nie mam urojeń -"

"Ciii," szepczę jej do ucha, jednocześnie delikatnie popychając ją z powrotem na kanapę. "Ty biedna droga. Powinienem był dostrzec znaki. Utrata pracy naprawdę zmieniła mnie w ślepego przyjaciela, ale teraz cię widzę." Chwytam jej podbródek i zmuszam jej oczy do moich. "Widzę cię, Dakota." Klepię ją po ramieniu. "Teraz po prostu leżysz tutaj, podczas gdy ja zamówię tort, a my możemy spróbować wymyślić, jak sobie z tym wszystkim poradzić. Nie martw się - zachowamy ten kryzys psychiczny dla siebie."

"Nie mam kryzysu psychicznego."

"Och, kochanie." Wykrzywiam się. "To jest to, co wszyscy mówią, gdy przechodzą kryzys psychiczny".

Chwytając moje policzki, Dakota przynosi mnie cale od jej twarzy, tequila świeża na jej oddechu. "Nie mam kryzysu psychicznego. Jedziemy do Szkocji na sześć miesięcy, gdzie zajmiemy się kawiarnią w małym miasteczku o nazwie Corsekelly."

Ostrożnie, opuszczam jej ręce z mojej twarzy. "Szczerze mówiąc, myślę, że straciłaś rozum i trochę mnie przerażasz. Nie jestem pewna, co zrobić ... czy powinnam zadzwonić do twoich rodziców? To wygląda na moment 'czas zadzwonić do rodziców'".

Dakota ustawia swój komputer na stoliku do kawy i odwraca się w moją stronę, frustracja wyryta na jej twarzy. Najwyraźniej może wytrzeźwieć w jednej chwili, bo patrzy na mnie czystymi, poważnymi oczami. "Czas jest idealny dla nas obu. Nie masz pracy -"

"Dobrze zdaje sobie sprawę z mojego statusu bezrobotnego".

"Jesteśmy eksmitowani".

"Za co biorę pełną odpowiedzialność".

"I oboje potrzebujemy zmiany," mówi, jej głos rośnie teraz miękki. "Nie mogę myśleć o niczym lepszym niż ubijanie się do Szkocji na lato".

"Co z twoją pracą?"

"Wiesz, że mogę zrobić mój projekt graficzny pracy, gdy jesteśmy tam." Prawda. Po prostu wynajmuje miejsce pracy, więc nie utknęła w naszym wilgotnym mieszkaniu, próbując poczuć kreatywny przepływ, podczas gdy ona ręcznie rysuje ładne zdjęcia na swoim tablecie dla wielu influencerów mediów społecznościowych. Jest dobrze opłacana, jest samoukiem i może zabrać to wszędzie.

Gdybym tylko była taką artystką jak ona - wtedy wszystkie nasze problemy zostałyby rozwiązane i nie rozmawiałybyśmy o przeprowadzce na drugi koniec świata. Niestety, nigdy tak naprawdę nie odkryłam, w czym jestem dobra. Miałam nadzieję, że Los Angeles mi w tym pomoże, ale jedyne, czego mnie nauczyło, to to, że celebryci są szczegółowi w zamawianiu kawy.

Drapię się po boku głowy. "Ale ... nie wiemy nic o Szkocji".

"Nie wiedzieliśmy wiele o Los Angeles, a i tak się tu przeprowadziliśmy". Tak, i zobacz, gdzie mnie to zaprowadziło. W mojej głowie pojawiają się niezadowolone twarze moich rodziców. Nigdy nie zapomnę ich spojrzeń, kiedy powiedziałam im, że nie idę na studia, ale zamiast tego realizuję swoje marzenia w "branży biznesowej", mając nadzieję, że wypracuję sobie drogę do zostania planistką przyjęć lub "czegoś w tym stylu". Tak, użyłem tych słów.

"Uh, pojechaliśmy 15 z Hemet. Nie wzięliśmy samolotu do innego kraju", mówię. "Już zrobiłem duży ruch, a nie mam nic do pokazania."

Kiwa głową ze zrozumieniem, ale nie zmienia to jej długiego westchnienia, gdy jej ramiona się osuwają. Pokonana postawa, jeśli kiedykolwiek widziałem jeden. "Potrzebuję tego, Bonnie. Potrzebuję tej przygody, czegoś, co wyrwie mnie stąd, z dala od wspomnień. Wiem, że ucieczka nie jest odpowiedzią na moje problemy, ale potrzebuję po prostu szansy na oddychanie, przynajmniej."

Studiuję ją. Wrażliwość prześwieca przez twardą zbroję, którą nosi na co dzień. "Czy coś się stało?"

Jej zęby toczą się po dolnej wardze. "To był dzień, w którym zostałeś zwolniony. Wpadłem na Isabellę ... z jej nową dziewczyną."

"Co?" Praktycznie krzyczę. "I nie powiedziałeś mi?"

"Ponieważ zostałeś zwolniony. Potrzebowałeś mnie, więc trzymałem to w sobie, ale to mnie zżerało. Byli tacy szczęśliwi i..." Jej dolna warga drży, więc szybko wciągam ją w uścisk.

"Shhh, jest w porządku." Zaciskam oczy i powstrzymuję napływ przekleństw, którymi chcę nazwać Isabellę. Pocieram plecy Dakoty, moje oczy podróżują do otwartego laptopa. "Naprawdę chcesz jechać do Szkocji?" Pytam, wciąż w zaprzeczeniu, że to jest prawdziwe.

Dakota odciąga się i przeciera oczy. "Naprawdę tego potrzebuję, Bonnie, i myślę, że ty też. Wydostańmy cię z tej rutyny, w której żyjesz i znajdź radość w Highlands. To jest nasza szansa, aby zresetować, zrobić coś innego i po prostu żyć swobodnie przez kilka miesięcy."

"Więc jesteś martwy poważnie? Chcesz przenieść się do Szkocji na sześć miesięcy i prowadzić kawiarnię, mimo że nie wiemy nic o kawie."

Szturcha mnie figlarnie. "Znasz się na kawie - pobierałaś ją przez ostatnie trzy lata. Do tego nauczyłeś się obsługiwać ten jeden ekspres do kawy, kiedy pracowałeś dla Lisy. Do końca robiłaś wszystkie rodzaje napojów".

"A pomylenie się w zamówieniu kawy było wymówką, której użyła, żeby mnie zwolnić".

Tak, pomyliła się w zamówieniu kawy. To było co najmniej żenujące. Ale Daloria Day - ukochana Ameryka - szukała powodu, żeby mnie zwolnić. Nie dogadywaliśmy się.

Macha na mnie ręką. "Semantyka." Potrząsnęła moim ramieniem. "Daj spokój. Zakwaterowanie jest ustalone, pewność pracy przez sześć miesięcy i obietnica przygody. Powiedz, że wchodzisz w to."

Cholera, te wielkie niebieskie oczy wpatrują się we mnie.

Chcę to dla niej zrobić, ale ... z tyłu mojego umysłu jest centymetr strachu, który próbuje zająć miejsce.

Przeprowadziłem się do Los Angeles i nadal nie odnalazłem siebie.

A teraz mogę przenieść się do Szkocji... by odnaleźć siebie. Jak mogłoby to być inne? To tylko jeszcze jedno ryzyko, które prawdopodobnie się nie opłaci. Nie chciałam niczego więcej niż udowodnić, że moi rodzice się mylą i udowodnić, że pięć uniwersytetów, do których aplikowałam w ostatniej klasie liceum, również się myli. Chciałem im wszystkim pokazać, że jestem godny, że mam potencjał. Ale wszystko, co zrobiłam, to udowodnienie światu, że jestem zbędna.

Czy w Szkocji będzie tak samo?

Zerkam na Dakotę, gdy cicho wypowiada słowa: "Proszę".

Niech to szlag.

Niech to wszystko diabli wezmą.

Możemy nawet nie zostać wybrani - nie ma żadnej gwarancji.

Uśmiechając się, mówię: "Wchodzę w to".

I tak oto wylądowałem w Szkocji na sześć miesięcy. Zabawna historia, co?

Dzięki, że wpadłeś, Hope.

Co to jest?

*Leans in*

A co z gorącym Szkotem?

I kamieniem kastracyjnym?

I tym Fergusem?

Jeśli naprawdę chcecie wiedzieć, to chyba mogę opowiedzieć resztę historii. Ale przygotujcie swoje serca, bo to będzie piekielna przygoda.




Rozdział drugi Bonnie (1)

ROZDZIAŁ DRUGI

BONNIE

Ciasto zjedzone dzisiaj: Żadne, i szczerze mówiąc, nie sądzę, żebym była w stanie prawidłowo funkcjonować.

Przyjęte oferty pracy: Jedna, a ja nie mam do niej zbyt dużego doświadczenia.

Dni od ostatniego orgazmu wywołanego przez mężczyznę: Siedemdziesiąt, a dziś rano wytarłam pajęczynę z okolic mojej pani.

Obecne miejsce zamieszkania: Szkocja, najwyraźniej.

To jest to, co nazywają podejmowaniem decyzji pod wpływem kaprysu. Miejmy nadzieję, że nie ugryzie mnie to w tyłek.

"Nie ma mowy, żebym to prowadził", mówię, składając ręce na piersi. "To był twój wielki pomysł - ty go prowadzisz".

Otoczony przez kamienne budynki, które wyglądają jak wyrwane prosto z Mary Poppins, Dakota i ja stoimy przed naszym wynajętym samochodem, cztery duże torby u naszego boku i lina w ręku. Samochody pędzą tuż obok nas, wypełniając urocze, choć wąskie, ulice Inverness. W zasięgu wzroku nie ma ani jednego drzewa, tylko cement i kamień od ściany do ściany, ale spektakularna architektura sprawia, że moje usta są wodniste - i nigdy nie myślałem o architekturze, aż do tej chwili.

Ale nawet jeśli jesteśmy otoczeni wspaniałością, nie neguje to niebezpieczeństwa zaparkowanego tuż przed nami.

MINI Cooper.

Nasz środek transportu.

Mały, zielony MINI Cooper.

Taki drobny pojazd normalnie nie byłby problemem - są urocze - ale kiedy musisz wozić sześciomiesięczny bagaż dwieście mil w góry, to nie brzmi to "praktycznie".

Ale nie martwcie się. Wypożyczalnia zapewniła sznurek, aby zabezpieczyć nasze torby na szczycie dachu.

Aha, i na wypadek gdybyście nie wiedzieli, Szkoci jeżdżą również po drugiej stronie drogi... ...i po drugiej stronie samochodu.

"Proszę, Bonnie, ledwo trzymam się na nogach".

Moja piękna najlepsza przyjaciółka, która wpadła na ten genialny pomysł - podróż przez świat, by sprzedawać kawę nieznajomym - zapomniała o jednym drobnym szczególe: cierpi na straszną chorobę lokomocyjną. Spędziła cały nasz lot z głową w torbie, podczas gdy ja masowałem jej plecy i modliłem się do Jezusa, żeby nie zwymiotowała na moją nogę.

"Nie możemy zadzwonić po Ubera czy coś?" Pytam.

"Nie, to jest samochód, który Finella i Stuart dla nas zorganizowali. Poza tym nie sądzę, żeby Ubery wyjeżdżały do Corsekelly. Miasteczko jest naprawdę małe."

"Dakota, to jest samochód klauna". Wskazuję na niego. "I oczekujesz, że poprowadzę go przez kręte, wietrzne drogi z dwustoma kilogramami bagażu, jednocześnie nawigując po przeciwnej stronie drogi?".

"Nigdy nie cofasz się przed wyzwaniem". Próbuje się uśmiechnąć, ale jest to bolesne. "Spodziewają się nas za kilka godzin".

Wzdycham i przesuwam się po samochodzie. "Gościnną rzeczą byłoby odebranie nas." Składam tylne siedzenia i wrzucam walizkę do tyłu. Podnoszę inną walizkę i wrzucam tę również. Kiedy uświadamiam sobie, że to wszystko, co się zmieści, lekki pot zrywa się na karku. O cholera. Zwracam się do Dakoty. "Uh, więc teraz musimy użyć liny?"

Ona zerka w dół na gruby tkany kabel w jej dłoni. "Myślę ... może?"

"Dobra, nie obchodzi mnie to. Po prostu je załadujmy."

Razem podnosimy pierwszą walizkę na górę, a potem drugą. Jak, u licha, mamy zamiar...?

"Awright, lasses, dae yi'll potrzebują trochę hulp?" głęboki głos mówi z tyłu mnie.

Ehh . . . co?

Odwracam się, aby znaleźć wysokiego mężczyznę z jasnoczerwonymi włosami na czubku głowy i obramowującymi jego twarz od ucha do brody. Ma na sobie czarujący uśmiech i kuszący kilt. Co bym nie dał za dotyk wiatru Marilyn Monroe właśnie teraz.

"Umm . . . Przepraszam, nie do końca pana zrozumiałem."

"Och, y'er American. Dinna fash yirsel, y'er in guid hauns."

*Mruga*

*Mentalnie czyścimy uszy*

*Znowu mruga*

"Mówiłeś mi, że mówią tu po angielsku," syczę na Dakotę.

"They do." Wygląda tak samo sztywno jak ja.

Zatrzaskując linę z mojej ręki, facet z wypożyczalni porusza się po samochodzie jak ninja, spinając walizki i zabezpieczając je lepiej niż ja kiedykolwiek mógłbym. Gdybym ja to zrobiła, Dakota musiałaby spędzić swój pierwszy tydzień w Szkocji nago.

Otrzepując ręce, obejrzał swoją pracę, a następnie zwrócił się do nas. "To by było na tyle. Gdzie jesteście?"

O Boże, nie rozumiem nic z tego, co mówi. Chcę powiedzieć, że mówi po angielsku. Potrafię rozpoznać niektóre słowa. Są tam, a on zachowuje się tak, jakbyśmy powinni wiedzieć, co mówi, ale to się nie tłumaczy.

Pot wkrada się na moją szyję.

Kąciki moich ust spłaszczają się i krzywię się. "Przepraszam. Jestem trochę zmęczony podróżą. Uh, możesz to powtórzyć?"

On chuckles i roślin jego ręce na biodrach, jak on rocks powrotem na jego piętach. Przynajmniej jest wesołym człowiekiem. "Gdzie. Ya. Aff. Tae."

Aff tae.

Aff tae.

Off . . . tae.

OFF TO!

Dobry Boże.

"Dokąd jedziemy?" Prawie krzyczę, czując, że właśnie odpowiedziałem poprawnie na pytanie w Jeopardy!

Co to jest, "Nie rozumiem nic z tego co ten człowiek mówi," Alex.

"Aye." On przytakuje.

Ok, całkowicie wiem co oznacza "aye". Człowieku, teraz się rozkręcamy.

"Corsekelly," mówię.

"Och. Widzisz tego Boaby Stane'a?"

I to jest nasza passa.

"Boaby Stane?" Pytam.

"Aye, Boaby." Stuka w krocze, a potem rzuca się na nas miednicą. "Boaby."

"Boaby?"

"Aye."

Stukanie. Pchnięcie.

Boaby... Boaby... nie pamiętam.

"Ya know. Boaby." Stuk. Pchnięcie. "Boaby." Tap. Pchnięcie.

Drogi Jezu, co się dzieje?

Złapałem Dakotę za ramię. "On uderza w swoje krocze. Czy żąda zapłaty?"

"Boaby," mówi powoli, a potem drapie się w tył głowy. "Err, Amerykanie mówią 'penis'".

Boaby to penis?

Więc szuka cielesnej gotówki. Dobry Boże, to śmiałe.

Muszę nas wyciągnąć z tej sytuacji, i to szybko. "Tak, proszę pana. Jesteśmy świadomi, że masz penisa", mruknąłem. "Jestem pewien, że jest dość wytrzymały, biorąc pod uwagę twoją zdolność do przywiązania walizek do dachu, ale jeśli szukasz zapłaty, przykro mi powiedzieć, że oboje jesteśmy lesbijkami. Kochankami, tak naprawdę. To jest moja kochanka." Chwytam Dakotę jeszcze mocniej. "Byłybyśmy okropne w czymkolwiek, co cię interesuje. Fumbly ręce i straszna średnica ust."




Rozdział drugi Bonnie (2)

Wyciera ręką po twarzy. "Penis . . . Kamień", wymawia, starając się bardzo mocno.

No to macie, ludzie: on próbuje zakomunikować, że jest aktualnie w stanie erekcji.

Jego penis jest twardy jak kamień. To wcale nie czyni rzeczy niewygodnymi.

"Mój Boże", szepczę do Dakoty. "Oni są tutaj do przodu". Odwracając się z powrotem do niego, mówię: "Gratuluję erekcji, sir. Całkiem niezły wyczyn do osiągnięcia w środku miasta." Daję mu solidne uściśnięcie pięścią. Solidarność. "Kontynuuj dobrą pracę".

"Kamień kastracyjny". Dakota odezwał się . ... w końcu, pomimo tego, że jest skulony i zupełnie nieobecny, dzięki lotowi. "On nie jest boning out - on mówi o Kamieniu Kastracyjnym".

"Aye." Mrugnął do Dakoty.

Ok, teraz naprawdę się pogubiłam.

"Wyjaśnię w samochodzie." Prostuje się, ale nadal wygląda jakby mogła zwymiotować. "Dostaliśmy pracę w kawiarni w Corsekelly," wyjaśnia naszemu rycerzowi w wełnianym tartanie.

"To wy, dwie dziewczyny? Widziałem ogłoszenie, wiesz." On chichocze. "Potrzebujesz wskazówek?"

"Kierunki." Teraz to rozumiem.

"Może mógłbyś je zapisać?" pytam. Całkiem pewne, że nie powinno być problemu z angielskim na papierze.

"Jasne." Chichocze jeszcze trochę.

Sięgam do plecaka i podaję mu mój zeszyt i długopis.

Kiedy pisze, mówi: "Canny oan th' roads. Są tu słabe."

Wee-er. *Giggles*

Podaje mi papier. "Po prostu jedź A82 do A887. Podążaj za znakami do Loch Duich." Mruga. "Guid luck."

"Złapałeś to?" Pytam Dakotę.

"Mam nadzieję, że tak."

"To jest w gazecie." Prowadzi nas do samochodu i otwiera przed nami drzwi. Kiedy je zamyka, podaje nam końce liny. "Haud oan ticht." Jeszcze jedno mrugnięcie, a potem odjeżdża.

Jedną ręką ściskając linę, która związała walizki, a drugą trzymając wskazówki, spoglądam na Dakotę. "Uh, czy ta lina nie jest bezpieczna?"

Ona zerka na linę w swojej ręce, jak również. "Wygląda na to, że nie jest."

"Cóż, to powinno być zabawne."

"O mój Boże, samochody mnie uderzą!" Krzyczę, gdy jadę w dół drogi, jedna ręka na kierownicy, druga owinięta w śmiertelnym uścisku wokół naszej zaufanej liny.

"Zostań na swoim pasie, a oni nie będą." Jakim pasie? Ulice w Inverness są malutkie. Malowane linie są wyblakłe, niektóre są zygzakowate, a kamienne budynki są praktycznie na wierzchu nas, nie oferując żadnej widoczności.

Mogą być ładne, ale dobry Boże, nie robią nic, aby pomóc doświadczenie jazdy.

"Oni idą po mnie. Wiedzą, że nie należę tutaj".

"Po prostu skup się!" krzyczy Dakota, chwytając deskę rozdzielczą jedną ręką, linę drugą.

"Skupiam się!" Krzyczę z powrotem, gdy samochód przejeżdża obok nas z drugiej strony. "Zginiemy!"

"Co w świeżym piekle jest napisane?" Pytam, wywieszając głowę przez okno, gdy próbuję przeczytać znak uliczny. Wciąż tkwimy w mieście.

Wciąż będąc atakowanym przez nadjeżdżający ruch.

Nadal próbując dowiedzieć się, dlaczego nie ma drzew!

"Dla kogoś, kto martwi się, że zostanie uderzony, powinieneś być bardziej zaniepokojony utrzymaniem głowy w samochodzie", mówi Dakota, jej głos pełen strachu.

"Nie widzę - ta przednia szyba jest tak mała".

"Skręć w prawo. Google Maps mówi, żeby skręcić w prawo."

"Myślę, że muszę skręcić w lewo".

"Mówię ci, żebyś skręcił w prawo".

"A ja myślę, że się mylisz..."

"Przestań się na mnie gapić. Powiedziałem ci, że jest mi przykro", mówię, czując ciepło zszokowanego spojrzenia Dakoty.

"Czy teraz słuchasz?" Dakota pyta, wciąż blada od dziesięciu minut, które spędziliśmy na poboczu drogi, żeby mogła zwymiotować. Mój skręt w lewo spowodował dość przerażający zjazd, który przyniósł nam twarzą w twarz z nadjeżdżającym autobusem turystycznym.

"Słucham." Obdarzam ją czarującym uśmiechem.

"Zostań na tej drodze i nie skręcaj, chyba że ci powiem".

"Aye, aye, kapitanie," odpowiadam z uśmiechem, który nie robi nic, aby pomóc zielonemu odcieniowi w policzkach Dakoty.

Proszę, nie pozwól jej zwymiotować w samochodzie.

"UMIERAMY!" Krzyczę po raz chyba dziesiąty, gdy łączymy się w wewnętrzny krąg ronda.

"AHHH!" Dakota flails, trzymając się liny, gdy zakręcamy na dwóch kołach.

(Nie do końca, ale tak właśnie się czuje.)

"Matko Jezusa, w jakim piekielnym labiryncie jesteśmy?" Krzyczę przez okno, gdy inny samochód nas mija.

"Krążymy wokół diabelskiego strzyka" - marudzi Dakota. "To właśnie robimy".

"Jeździmy w Los Angeles, do kurwy nędzy. Możemy to zrobić."

"Lina się zsuwa!" woła Dakota.

"Na miłość boską, nie puszczaj. Trzymaj się mocno, Dakota. Możemy to zrobić." Na krzyk, włączam mój migacz i mam nadzieję na najlepsze.

Dziesięć minut później .

"Daj mi znać, kiedy będziesz gotowy", mówię, chwytając obie liny, podczas gdy Dakota heaves z boku samochodu. "Ronda zostały stworzone, aby zniszczyć serca turystów". Oszałamiam się na pochmurne, szare niebo. "Widzę cię, Szkocjo. Widzę twoje czarodziejskie sposoby".

"Więc ..." Przebijam się przez ciszę, która zapadła nad naszym samochodem, gdy spokojnie pokonujemy drogę krętymi, tylnymi drogami Szkocji. Sceneria stała się coraz bardziej zielona-znaleziono te drzewa-i zamiast kłopotliwych budynków do nawigacji przez, jesteśmy zachwyceni z tumbling góry z okazjonalnych owiec kropkowanie łąk. "To była zabawa."

"Dlaczego tak bardzo trąbiłeś?" Dakota pyta, słaby i najprawdopodobniej odwodniony.

"Czułem się, jakby to był mój jedyny mechanizm obronny".

"Nigdy wcześniej nie widziałam, żeby twoja szczęka tak się odczepiła". Wpatruje się pusto przez przednią szybę. "Przekleństwa, które wypowiedziałeś. Bardzo... kolorowe."

"Wygląda na to, że ronda wydobywają ze mnie kierowcę ciężarówki." Oczyszczam gardło, czując chrypkę od banshee-like krzyku, który zrobiłem, próbując przeciąć trzypasmową pułapkę śmierci.

"Nie sądzę, że kiedykolwiek będę w stanie odciąć się od tego, co się tam stało."

"To sprawiedliwe," mówię cicho. "Rozumiem. To była strona mnie, której chyba nikt nie spodziewał się zobaczyć, ja sam włącznie. Ale, do diabła, zrobiliśmy to. Bierzemy Szkocję za whisky i lochy".




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Gorący Szkot"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści