Rodzina w biegu

Prolog

==========

PROLOG

==========

W przyćmionym różowym świetle łazienki liceum dla dziewcząt rozebrałam zestaw do badania DNA. Szybko przeczytałam instrukcję, zanim straciłam nerwy.

Splunęłam do probówki. Wsunęłam ją do koperty. Na dnie plecaka znalazłam pęknięty długopis i starannie wydrukowałam adres e-mail, którego nie posiadałam, ale modliłam się, żeby był jeszcze dostępny.

Odmówiłam sobie myślenia. Wyszłam z łazienki i skierowałam się prosto na front szkoły, a potem do otworu w ogrodzeniu z siatki łańcuchowej. Każdego dnia mijałam pokrytą pyłkami niebieską skrzynkę pocztową tuż przy terenie szkoły.

Usłyszałam za sobą kaszel. Harrison Addison - królewna z Doliny Krzemowej, obok której siedziałam w klasie, ale z którą prawie nie rozmawiałam, do której inne dzieci nigdy nie odważyły się odezwać - trzymał w ręku identyczną paczkę. Sięgnął przede mną i chwycił za dźwignię skrzynki pocztowej. Otworzyła się ze skrzypnięciem.

Zerknąłem na Harrisona i rzuciłem mu pytające spojrzenie. Gestem podbródka dał do zrozumienia, że mam iść pierwsza. Wahałam się, niepewna, czy jest to ścieżka, którą powinnam podążać i czy doprowadzi mnie ona do prawdy, o której rodzice mówili, że nigdy jej nie poznam.




Rozdział pierwszy

==========

ROZDZIAŁ PIERWSZY

==========

Miesiąc wcześniej

Gdybym mógł wskazać moment, w którym wszystko się zmieniło, byłoby to tak proste jak to: biblioteka licealna w Illinois, przytulna, ja pracujący przy stoliku z moją grupą z targów naukowych.

Potem nadszedł czas, by odejść.

Biblioteka była zamykana, więc posprzątaliśmy nasze skrawki papieru i zostawiliśmy za sobą strąki stołów i krzeseł, zebraliśmy nasze płaszcze i wyszliśmy z ciepła pomarańczowo-brązowego pomieszczenia.

"Katie! Zapomniałaś o tym."

W sekundzie, gdy postawiłam stopę na zewnątrz biblioteki, moja partnerka z targów naukowych, Alina, podążyła za mną z formularzem rejestracyjnym w ręku. Pozwoliłam sobie zahipnotyzować się kolorem jej lakieru do paznokci. Tylko na chwilę. Błyszczący, elektryczny błękit. Gdy tylko spotkałam jej oczy, musiałam skłamać.

"Weź to!" ponaglała. "Ja i Ruthie jesteśmy w komplecie. Niedługo przegapisz termin, a my nie zrobimy tego bez ciebie". Ostatni komentarz był miły i wziął przewagę z jej zastraszającego tonu. Delikatnie wzięłam papier z jej ręki. Alina nie ufała już, że zarejestruję się przez internet. Wyglądało na to, że byłam ostatnią osobą w Lincoln West High School, która nie posiadała smartfona.

Pełna intensywności i obietnic - konkurs i przyszłość do wzięcia - Alina położyła obie swoje ręce mocno na moich ramionach. "Powtarzaj za mną: Będziemy awansować do stanu. Będziemy awansować do stanu."

Ruthie, nasz drugi partner, bokiem do Aliny w drzwiach. "We will advance to state!" she chimed in and affectionately nudged Alina with her shoulder. Wziąłem w ich szczęśliwe twarze i chciał w. "Daj spokój, Katie! Jesteś zbyt słodki. To w porządku, że chcesz wszystkich zmiażdżyć".

Może tym razem był jakiś sposób.

"Dzięki", powiedziałam i spojrzałam przez ramię, jakby było gdzieś, gdzie muszę być. Musiałam to przemyśleć. Może uda mi się sformułować jakiś argument, który przekona moich rodziców. Nikt nie wiedział, kim jestem. Nie musieli przyjeżdżać. To nie mogło być wyśledzone przez nich.

Wiedziałem, że przejdziemy dalej. To był problem.

"Widzimy się jutro o siódmej czterdzieści pięć? Musimy popracować nad tablicami prezentacyjnymi".

"Do zobaczenia" - zgodziłam się.

Gdy szłam miękko przez prawie pusty korytarz, starając się rozluźnić stukot moich tandetnych chodaków, zerknęłam na pytania w formularzu rejestracyjnym.

Powinnam być zadowolona, że pomogłam Alinie i Ruthie dojść tak daleko. To powinno wystarczyć. Na pewno projekt nie byłby tak dobry bez mojej pomocy. Wiedziałem, że to arogancka myśl, ale była prawdziwa. Kiedy przyjechałam w styczniu, przyczaiłam się na tyłach wystawy naukowej, gdzie dwanaście dzieciaków pracowało po szkole nad swoimi pracami. Nie mogłam się powstrzymać, kiedy usłyszałam, jak Alina wpadła na pomysł odsalania wody za pomocą światła UV. Gdybym nie wskoczył do akcji, Alina i Ruthie nadal byłyby zafiksowane na punkcie swoich akumulatorków.

Wyszłam przez podwójne drzwi na końcu głównego korytarza, gdzie po obu stronach stały szklane gabloty z trofeami, pełne stricte sportowych wyróżnień, tak podobne do pozostałych sześciu liceów, do których uczęszczałam przez ostatnie trzy lata. W Nebrasce przez 76 dni, 108 w Missouri, 91 w Iowa...

Na podjeździe w kształcie podkowy przed szkołą moja nauczycielka wychowania fizycznego żonglowała pojemnikiem Tupperware pod jedną ręką, jednocześnie wyławiając kluczyki do samochodu z torebki. "Pa, Katie!"

"Pa!" Powiedziałam, będąc pod wrażeniem, że zapamiętała moje imię. Dzięki temu poczułam się trochę jak w domu i jakbym może mogła być Katie. Buldog francuski przywiązany do stojaka na rowery warczał nisko w gardle, oburzony. Pochyliłam się, żeby podrapać się pod jego gładkimi, ciepłymi pachami.

Był maj i choć temperatura była rześka, słońce o piątej po południu wciąż było wysoko, podnosząc mnie na duchu. Stałam obok nowo zasadzonego drzewa, którego jasnoróżowe kwiaty wesoło przeciwstawiały się jego zgarbionej posturze, i wypatrywałam taty, który zwykle na mnie czekał. Wjeżdżał w półkole, ja wskakiwałam na siedzenie pasażera, a potem zaczynaliśmy długą jazdę do domu po wiejskich drogach, raz się rozluźniając i głośno śpiewając razem z popowymi piosenkami w radiu. To było dziwne, że mojego ojca jeszcze nie było. Miał wojskowe poczucie czasu.

Zamarłam. Miałem to znajome, rozpierające mnie poczucie, że nie jestem sam i jestem obserwowany.

Wtedy ich zobaczyłem.

Byli w innym samochodzie - srebrnej ciężarówce - zaparkowanym po drugiej stronie ulicy, gdzie nikt nie zauważyłby ich obserwując drzwi wejściowe do szkoły.

Wiedziałem, co to oznacza.

Szkoła za mną poruszyła się pod wodą.

Zwykle widziałem, że to nadchodzi. Miesiąc, tydzień, na pewno kilka dni wcześniej. Tego nie przeczuwałem w ogóle. Myślałam, że na pewno uda mi się dokończyć rok szkolny. Jeszcze trzy tygodnie z Aliną i Ruthie oraz naszym projektem.

Wiatr zawirował mi przed oczami włosami w kolorze miedzi. Założyłam je za ucho, spojrzałam w obie strony i ruszyłam w ich stronę, przemykając przez czteropasmową drogę. Wokół nas były płaskie przestrzenie, trawy falowały na wietrze. Połowa ciężarówki leżała na drodze, druga połowa zwisała do rowu. Wszystkie cztery okna były rozłożone. Wdychałem świeże powietrze Illinois i rzuciłem ostatnie spojrzenie na Lincoln West High. Buldog był jedynym obserwatorem.

Przy samochodzie spotkałam trzy pary oczu, mojej młodszej siostry szerokie jak spodki. Moje spoczęły na pięknych, szarych oczach mojej mamy. Były nawiedzone.

"Poppy," powiedziała. "Już czas."

To, że moja mama prowadziła samochód, powinno być ostrzeżeniem numer jeden, że sprawy uległy przesunięciu. W ciągu wszystkich moich siedemnastu lat ucieczki - a pamiętałam może trzynaście z nich - to był pierwszy raz. Po latach, kiedy nasza dobrze naoliwiona maszyna działała bez zarzutu, jakiś trybik się poluzował.

Zawahałem się przy otwartym oknie mojej mamy. "Co się stało?" zapytałem. "Czy ktoś cię rozpoznał?" Potrząsnąłem głową, subtelne "nie".

Moja mama pozostała cicho. Czekała cierpliwie, aż się opamiętam, jej oczy spokojnie trzymały moje, dopóki nie przypomniałam sobie: nie było innego wyboru poza wyjściem. Właśnie teraz.

Nie było sensu kłócić się, że w tym maleńkim wiejskim miasteczku nie da się zostać odkrytym. Moi rodzice nieustannie głosili, że prywatność to przeszłość; teraz prawie nie istniała. Żyliśmy na jej szybko erodujących marginesach. Czasy się zmieniły przez te osiemnaście lat, odkąd mój tata i ciężarna mama po raz pierwszy zaczęli uciekać. Teraz ukrywanie się było najtrudniejszą rzeczą na świecie.

Miałam ostatnią chwilę dla siebie, gdy przeszłam do pustego miejsca po drugiej stronie ciężarówki. Czułam się tak zażenowana, że byłam bliska łez. Aby się rozproszyć, zwróciłem uwagę na czerwone polne kwiaty, niektóre spłaszczone przez opony, inne pochylone w stronę słońca. Nagle miałam wrażenie, że już kiedyś tu byłam - poza samochodem, oddzielona od rodziny w środku. Deja vu.

Czułem się na tyle realnie, że przyspieszyłem swoje ruchy. Otworzyłem ciężkie drzwi i wślizgnąłem się na tylne siedzenie dziwnej ciężarówki. Powietrze w samochodzie było ciepłe i pachniało jak miód. Odprężyłem się, gdy tylko zamknąłem drzwi, zamykając się z moją rodziną. Wszystko było w porządku - nadal byliśmy razem. Nie zostaliśmy rozdzieleni.

Moja siostra trzymała pudełko krakersów grahamowych, a jeden policzek wyglądał na lepki. Czekałem, aż mój silny tata, zawsze nasz lider, przywita mnie.

"Tato?"

"Cześć, Poppy", powiedział, ale nie odwrócił się. Wpatrywał się w swoje okno. Wydawał się pochłonięty, głęboko zamyślony, gdy patrzył na pola.

Mama odwróciła się, żeby mnie widzieć. Wyglądała szykownie w swoich ubraniach w stylu vintage: spódnica do kostek, buty do kostek w stylu kowbojskim i cienki szary T-shirt pod fioletowym kardiganem, który opadał jej na biodra. Długie włosy opadały jej na plecy. Widok jej na zewnątrz zawsze mnie zaskakiwał, jakby była zjawą z jednego z moich snów. Nieczęsto przebywała na otwartej przestrzeni. Nawet teraz, gdy byliśmy zaparkowani, ustawiła się plecami do szkoły. Znowu stanęła przodem, ale bez słowa sięgnęła za siebie po moją rękę, po czym ścisnęła.

"Czy zostawiłaś coś w środku?". Mama przechyliła głowę w stronę budynku.

Może miała na myśli kurtkę lub butelkę z wodą albo zdjęcie mnie przypięte na ścianie. Ale pomyślałam o targach naukowych, Ruthie i Alinie i o tym, jak bardzo lubiłam z nimi pracować. Moja radość, gdy Alina powiedziała, że beze mnie nie dadzą rady.

"Nie," powiedziałam cicho. "Nic."




Rozdział drugi (1)

==========

ROZDZIAŁ DRUGI

==========

Ciężarówka pędziła autostradą ograniczoną akrami pól kukurydzy. Sprawdzałem za nami, ale przez wiele kilometrów nie widziałem żadnego innego samochodu.

Zgadywałem, że jesteśmy blisko bezpiecznego domu, w którym mieszkaliśmy przez ostatnie sześć miesięcy, gdzie sprawy nie wydawały się pilne. Przez lata zmartwienia moich rodziców zmieniały się i zmieniały - nigdy nie byłem pewien dlaczego. Ale w ciągu ostatnich sześciu miesięcy, zmalało, a ja się odprężyłem.

Jeśli wracaliśmy do domu, autostrada w końcu ustępowała miejsca szutrowym drogom. Skręcaliśmy w lewo i jechaliśmy przez kolejne pięć minut, mijając skrzynki pocztowe oznaczające inne odgałęzienia szutrowych dróg. Między domami i gospodarstwami było tak dużo przestrzeni, że nigdy nawet nie widzieliśmy sąsiadów.

W zwykły dzień mój tata zwolniłby samochód do zatrzymania na końcu naszego podjazdu, chrzęst żwiru rozbrzmiewałby pod oponami, a ja musiałabym wysiąść z samochodu, żeby otworzyć bramę; to było najgorsze w czasie deszczu i śniegu. Wczoraj, zanim pokazałem swój profil w małym aparacie fotograficznym dla mojej matki, trzymałem twarz w stronę słońca i przez sekundę się z nim obnosiłem. Kalejdoskop światła przesypał się przez moje powieki, a ja wypowiedziałem życzenie: Proszę, czy możemy zostać.

Lubiłam ten dom. Moja mama siadała przy okrągłym, wiejskim stole kuchennym ze swoimi zbyt drogimi farbami i pytała mnie o mój dzień i projekt naukowy. Mogłam sobie wyobrazić, jak bierze pędzel z miski z mętną, niebieskawą wodą i wyciska płyn z włosia, podczas gdy ja rozmawiałam z nią po szkole, opowiadając zabawne historie o moich nowych przyjaciołach. Dom był najbliższym miejscem, w którym moja siostra, Emma, i ja miałyśmy dom. Stałam przy kuchennym zlewie i gapiłam się przez okno na zmieniające się pola pod koniec jesieni, śnieżną zimę i niedawną wiosnę. Kto mógłby nas tu kiedykolwiek znaleźć? pomyślałem.

Właśnie dziś rano, kiedy wychodziłam do szkoły, mama radośnie malowała, głęboko skoncentrowana. Płótno było tak duże, a ona tak daleka od jego ukończenia, że odebrałam to jako pocieszający znak, że nigdzie nie jesteśmy blisko przeprowadzki. Teraz założyłam, że zniszczyli ten obraz, tak jak zawsze niszczyli jej prace przed wyjazdem.

"Następnym razem, czy mogę użyć mojego prawdziwego imienia?" zapytała Emma, przerywając ciszę.

Zanim moi rodzice zdążyli odpowiedzieć, wskoczyłem do środka. "Nie, nie ma używania prawdziwego imienia. Ever. Jakie są zasady rodzinne?"

Kiedy Emma nie odpowiedziała natychmiast, moja mama podniosła wzrok na lusterko wsteczne. Ciężarówka dryfowała tuż nad żółtą linią, na nadjeżdżający pas, gdy moja mama czekała na odpowiedź Emmy. Sprawdziłam dwukrotnie, czy pasy bezpieczeństwa mojej siostry są zapięte.

Emma westchnęła ciężko, zapadła się nisko w swoim fotelu i mówiła do dachu samochodu. "Po pierwsze: żadnego używania prawdziwego nazwiska". Emma dmuchnęła w górę w swoją grzywkę i rozchyliła nozdrza. "Dwa: zakaz przebywania w jednym miejscu zbyt długo. Trzy: jeśli coś jest dziwne, weź jedną rzecz i biegnij do miejsca spotkania".

"Dobrze" - mruknęła mama, prostując samochód. "Co jeszcze?" Snop złotego światła uderzył w jej ramię, gdzie przeciągnęła je przez tył zagłówka mojego ojca.

Emma miała dopiero osiem lat. Moja mama mówiła, że to niebezpieczny wiek. W wieku siedmiu lat Emma wierzyła w maszyny czasu. Ale w wieku ośmiu lat Emma zaczynała to rozumieć, jakby jej stopy były w pełni osadzone w rzeczywistości. Mogła pojąć, co teraz robimy, ale jednocześnie ośmiolatka nie była całkowicie wiarygodna.

Emma nie mogła sobie przypomnieć ostatecznych zasad, więc wtrąciłem: "Cztery: utrzymanie naszej rodziny razem jest wszystkim". Chciałam zakończyć tam, na radosnej nucie.

"Pięć." Mój tata podniósł policzek z dłoni i mówił wyraźnie do przedniej szyby. "Nie pytaj o przeszłość. Dla własnego bezpieczeństwa. To najmniejszy błąd, który nas dopadnie".

Zauważyłam, że powiedział, że złapie.

"Nigdy nie byłem Katem", powiedziałem, próbując rozjaśnić nastrój. Zapach ziemi i bydła wiał przez otwory wentylacyjne.

"No tak. Nie wybieram imion, babe" - powiedziała mama. Teraz, gdy byliśmy w obszarze z większą ilością samochodów, trzymała kierownicę w odpowiedniej pozycji dziewięć i trzy, jakby nie prowadziła od lat i była zdenerwowana.

Więc kto, do cholery, wybrał nasze imiona? Czekaliśmy w pokojach hotelowych, aż mój tata dostanie wiadomość, żeby odebrać paczkę z nową identyfikacją. Pewnego razu, kiedy tata myślał, że śpię w ciemnym, obskurnym pokoju motelowym, widziałem, jak wyjmuje z paczki cegłę z gotówką i papierami i wkłada je do metalowej skrytki.

"Dlaczego prowadzisz?" Emma zapytała moją mamę.

"Po prostu jestem" - odpowiedziała mama. Coś bardzo dziwnego się działo. Mój tata nadal wpatrywał się w okno, jakby kalkulował w głowie nasze opcje. Czy dzieliły nas chwile od bycia otoczonym?

W kabinie małej ciężarówki zapadła niezręczna cisza.

"Czy tym razem byli blisko?" wysondowałem ponownie, nie oczekując odpowiedzi. Przed kim się uchylaliśmy? Policji? FBI?

Moja mama odgarnęła kosmyk włosów z ChapSticku pokrywającego jej usta. Uparcie nie odpowiadała. Zawsze upierali się, że im mniej wiemy, tym lepiej, dla naszego bezpieczeństwa.

Nie znałam prawdziwej tożsamości moich rodziców. Ani co zrobili. Wyobrażałam sobie każdy możliwy scenariusz, nawet myślałam o tym, że zostałam porwana, że to nie byli moi prawdziwi rodzice. Ale byłem bardzo podobny do mojej mamy i wystarczająco podobny do mojego ojca. Do czego ciągle wracałem: Nie mogłem sobie wyobrazić, że mogliby kogoś skrzywdzić.

Mówili mi, że wiem, kim są, nie znałem tylko tych powierzchownych elementów: imion, rodzin, w których się urodzili, gdzie dorastali. I, według moich rodziców, nie musiałam. Te etykiety były identyfikacjami społeczeństwa, a tożsamości można było pozbyć się jak skóry węża, gdy przestały być przydatne. Jak prawdziwi radykalni myśliciele albo jak ludzie, którzy czytają dużo książek o buddyzmie, co oboje robili.

Pod pewnymi względami moi rodzice byli wolnymi duchami, ale w naszej rodzinie panował też surowy porządek. To pochodziło od mojego ojca, który zawsze był liderem w naszym zbiegłym stylu życia. Było więc niezwykle dziwne, że nie prowadził samochodu i że ledwo mówił.




Rozdział drugi (2)

Osiadłam z powrotem na siedzeniu, krawędź popękanego winylu łapiąc mój bladożółty sweter z Goodwill. Pociągnęłam za luźną nitkę, po czym zatrzymałam się i spróbowałam ją przepchnąć, żeby ukryć zatrzask. Musiałam zadbać o to, co miałam.

Mój tata wyprostował się i przycisnął knykcie do czoła, jakby bolała go głowa. Odwrócił się, żeby spojrzeć na mnie. "Potrzebuję twojego telefonu", powiedział. Myślałem, że zapomniał.

Dokopałam się do plecaka i znalazłam mój mały, czarny telefon z klapką. Była tam poczta głosowa od Ruthie.

"Czy mogę posłuchać tej ostatniej poczty głosowej?"

"Pops," powiedział do mnie, sięgając po niego.

Zawahałem się. Potem niechętnie go podałem.

Szybko usunął kartę SIM. Zamknąłem oczy, żeby nie musieć widzieć, jak pstryka ją na dwie części.

Aliny i Ruthie już nie było. Wpatrywałam się w pola kukurydzy i ignorowałam szczypanie w piersi.

Mój tata włożył telefon do schowka, po czym zatrzasnął go w rzadkim pokazie emocji. Nie był jednak zły na moją mamę, bo pozwolił jej wziąć jego rękę i czule pocałować jej grzbiet.

Ukradkiem studiowałam go przez kolejną minutę, próbując się zorientować, czy jest zły, czy przestraszony, czy po prostu zajęty kalkulowaniem naszego następnego ruchu. Obserwując go, zastanawiałam się, nie po raz pierwszy, czy mój tata miał jakiś rodzaj szkolenia wojskowego. Poza każdą pracą, jaką podjął, która płaciła mu pod stołem, spędził życie, zachowując się jak siły specjalne. Zawsze urządzał coś, co nazywaliśmy "dziurą taty" - pokój lub obszar, gdzie siedział przed ekranem swojego wiekowego laptopa i obserwował kamery monitoringu. Potrafił siedzieć tak nieruchomo przez wiele godzin, co nie było czymś, co mógłby zrobić zwykły człowiek. Wyobraziłem sobie, że był szkolony do wojny na pustyni, nie mogąc poruszyć mięśniem, ponieważ wróg widziałby ruch jego kamuflażu.

Wytężyłem wzrok, żeby zobaczyć, co znajduje się w skrzyni ciężarówki za mną. Walizki. Więc to wyjście nie było awaryjne.

Kiedy było awaryjne, mogliśmy wziąć jedną rzecz. Mój tata miał laptopa. Dla Emmy było to cokolwiek, co wzięliśmy dla niej. Do niedawna. Teraz mogła sama wybierać i zawsze było to jakieś wypchane zwierzę. W przeciwieństwie do mnie w jej wieku, nie miała żadnych lojalności. Nigdy nie była przywiązana do jednego.

Przedmiotem należącym do mojej matki był mały, oprawiony obraz kalifornijskiego krajobrazu - wielkości pocztówki. Był to obraz surowego wybrzeża i zachęcającego błękitu oceanu, a ja miałam na jego punkcie obsesję od najmłodszych lat. Podczas lodowatych zim i długich, szarych wiosen marzyłam o tym, żeby w nim zamieszkać.

Dla mnie to było dziecinne, ale moim przedmiotem był mój różowy kocyk. Miał teraz dziury w punktach, jeśli trzymało się go pod światło, a niektóre miejsca były tak cienkie, że przerażała mnie myśl, co się stanie, gdy materiał się przetrze. Kiedy było zimno i mieszkaliśmy w motelach lub mieszkaniach bez ogrzewania, obciągałam koc nad głową, żeby się ogrzać, ale w tych dniach starałam się być tak delikatna, jak tylko mogłam, kiedy się z nim obchodziłam. Moja mama żartowała, że kiedy byłam mała i się przewróciłam, chciałam mojego koca, zanim chciałam jej.

Moja mama zdjęła jedną rękę z kierownicy i nacisnęła na przyciski na nieznanym samochodowym zestawie stereo. "Czy pamiętałaś o moim kocu?" zapytałem. Rozdarłam zębami opakowanie po batoniku granola.

Zapadła martwa cisza.

Zerknęłam w górę.

Moi rodzice patrzyli na siebie.

Pochyliłam się do przodu, mój podbródek dotykając zimna winylowego siedzenia mojej matki. "Powiedz mi, że pamiętałeś o moim kocu".

"Przykro mi", powiedziała mama.

Usiadłam z powrotem. "Miałam go przez cały ten czas. Miałam go od urodzenia".

"Tak mi przykro, Poppy", powiedziała mama. Krótko ścisnęła oczy i wymamrotała Fuck.

"Czy możemy się cofnąć? Pobiegnę do domu. To zajmie tylko jedną sekundę. Proszę." Ale wiedziałem, że to daremne, nawet jak to powiedziałem. Dzieliły nas już godziny.

"Nie możemy", powiedziała w końcu moja mama. Mój tata oparł głowę o okno.

Pomyślałam o tym, że właściciel w końcu przyjdzie do opuszczonego domu, każe go wyczyścić, a mój koc zostanie wrzucony do dużego, czarnego worka na śmieci. Zamknęłam mocno oczy.

"To była moja jedyna rzecz" - wyszeptałam. Stwierdzenie to czuło się, jakby wypłynęło z głębokiej studni wewnątrz mnie.

"Co, kochanie?"

"Nieważne", powiedziałam.

Teraz był czas, aby zrobić to, co zawsze robiłam dla nich. Umieściłem mentalny obraz mojego koca w przegródce i zamknąłem panel.



Rozdział trzeci (1)

==========

ROZDZIAŁ TRZECI

==========

Podróżowaliśmy na zachód.

Mijały godziny, zanim moja mama w końcu powiedziała: "Dan, muszę się zatrzymać".

Zatrzymaliśmy się w dobrej wielkości Comfort Inn wzdłuż długiego odcinka nijakiej autostrady. Miałem nadzieję, że będziemy jechać na zachód, daleko na zachód, do krawędzi, do świata tego obrazu. Zawsze prosiłem o Kalifornię i zawsze byłem odstrzeliwany. Myślałem, że to dziwne, bo to taki duży stan. Tak wiele miejsc, w których można się wtopić.

Moja mama otworzyła drzwi swojego samochodu i przeciągnęła się, sięgając opuszkami palców do czarnego nieba. Dzisiejszej nocy byłem na nią wściekły i obserwowałem ją z usunięciem. Czasami szukałam w niej wskazówek, kim naprawdę jest. Albo kiedyś była. Balerina była jednym z domysłów. Była taka wysoka i elegancka.

"Chodźmy", powiedział mój tata. Nasza czteroosobowa rodzina przeszła przez cienie wielkiego amerykańskiego parkingu, a ja zastanawiałem się, jak ten teren wyglądał kiedyś, zanim został wybrukowany. Co kiedyś stało dokładnie w tym miejscu?

Mój tata zameldował nas, a kiedy znaleźliśmy się już w utylitarnym pokoju hotelowym, rozłożyliśmy nasze skromne rzeczy. Moja mama wsunęła znak prywatności na klamkę, a następnie zamknęła nas na klucz. Mój tata miał "go bag" i zabrał się do pracy zbierając nasze używane dowody osobiste.

"Chodź ze mną", moja mama gestem wskazała na moją siostrę. "Musisz wziąć kąpiel".

Emma spojrzała na nią wojowniczo.

"Idź!" powiedziałam, szturchając ją z łóżka. Nie byłam dziś w nastroju na tantrę. To ja zasługiwałam na jedną. Nie, że kiedykolwiek miałem. Nie, że kiedykolwiek miałbym.

Moja siostra zeskoczyła z królewskiego łóżka i poszła za mamą do łazienki jak mały więzień idący do swojej celi.

Kopnęłam buty, położyłam się z powrotem na łóżku i zarzuciłam nadgarstek na oczy.

"Poppy." Opuściłam rękę i przetoczyłam się, by stanąć twarzą w twarz z tatą, który siedział w fotelu przy biurku z prostym oparciem, z rękami złożonymi na kolanach. "Dobrze się spisałaś," powiedział.

Przytaknęłam w odpowiedzi i ponownie ścisnęłam oczy. Nie wiedziałem, czy miał na myśli, że wykonałem dobrą robotę, nie tracąc ducha o moim kocu lub posłuszeństwo, kiedy poprosili mnie, abym wsiadł do ciężarówki i opuścił miejsce, w którym mieszkaliśmy najdłużej do tej pory.

A może było mi dobrze, bo zamknęłam kolejny rozdział i po raz kolejny uchroniłam wszystkich przed poznaniem mnie.

Moja siostra wypchnęła się z łazienki. Jej oczy były całe czerwone, podobnie jak twarz. Moja mama kazała Emmie umyć włosy, a potem przeczesała plątaninę jej pięknych, jedwabistych, dziecięcych włosów. Można by pomyśleć, że Emma była torturowana.

"Nic ci nie jest?" szepnęłam i dotknęłam pasma jej mokrych włosów. Ona tylko potrząsnęła gniewnie głową i weszła pod kołdrę.

"Mogę wziąć prysznic?" Zawołałem do mojej mamy, która wieszała ręcznik Emmy.

"Jasne, ale czy mogę z tobą porozmawiać przez chwilę?".

Dołączyłem do mamy w małej łazience z felernymi drzwiami. Zamknęła je jednym ramieniem. Nasze oczy spotkały się w lustrze.

"Przepraszam", powiedziała. Położyła obie dłonie na moich policzkach i przytrzymała moją twarz, abym mogła spojrzeć w jej oczy. Przytaknęłam i poczułam, że gruda ściska mi gardło. "Wiem, że chciałaś zostać. Naprawdę polubiłeś Alinę i Ruthie. I przykro mi z powodu twojego blankietu. Zrobiłabym wszystko, żeby móc wrócić i je zdobyć". Złożyła ręce, chwytając boki swojego kardiganu. "To jest dużo, aby poprosić."

Moje serce ustąpiło przy jej przeprosinach. "Jest w porządku," powiedziałem. Przesunąłem się do przodu, aby przytulić ją mocno.

"Zostaliśmy razem tak długo".

"Zawsze będziemy razem," powiedziałem. Nie mogłem sobie wyobrazić bycia osobno od niej. To wydawało się ją rozweselać i czułem, jak jej uśmiech rozprzestrzenia się na moich włosach.

Kiedy skończyłam piętnaście lat, moi rodzice powiedzieli, że ich największym osiągnięciem było to, że prawie mnie wychowali. Powiedzieli to z ulgą, jakby przekroczyli wyimaginowaną linię mety. Ale nadal mieli Emmę.

Kiedy byłam tak mała, że tylko wstępnie rozumiałam naszą sytuację, zapytałam: "Mamusiu, jeśli pójdziesz do więzienia, to gdzie dostanę jedzenie?". Nie byłam pewna, ile miałam lat. Na tyle młody, że mój koc był przytulony do mojego policzka i byłem na jej kolanach. Moja mama miała na sobie opaloną zamszową spódnicę i wysokie buty. Jedna z jej nóg nerwowo podskakiwała w górę i w dół. Byliśmy w surowym holu z marmurowymi podłogami, czekając na mojego tatę, który miał odebrać naszą pocztę. Podsłuchałam, jak moi rodzice dyskutowali o tym, że ja i mama powinnyśmy trzymać się dalej, na wypadek gdyby policja złapała mojego tatę przy ścianie złotych skrzynek pocztowych. Byłam na tyle młoda, że wciąż mówili przy mnie swobodnie.

Najprawdopodobniej przypomniałem sobie ten moment z powodu reakcji mojej matki - jej przerażonych oczu. Jej źrenice robiły szalone rzeczy - rozszerzały się, a potem kurczyły. Z perspektywy czasu zastanawiałem się, czy zareagowała tak na myśl o zostawieniu mnie i pójściu do więzienia, czy dlatego, że zaskoczyłem ją tym, jak wiele wiedziałem.

Usunęła mnie ze swoich kolan, po czym pochyliła się przede mną, tak że byliśmy twarzą w twarz. "Tata i ja nigdzie się nie wybieramy".

Zamiast pocieszenia, z rozmowy dowiedziałem się, że nie ma nikogo innego. Nie wymieniła nikogo innego, kto mógłby się mną zaopiekować. Moi rodzice byli wszystkim, co miałem między mną a wielkim przerażającym światem.

Nagły zgrzyt knykci na drzwiach łazienki odciągnął mnie od wspomnień. Mama sięgnęła po mnie, żeby je otworzyć. Drzwi wypełnił mój tata. Stał boso na ciemnym shagowym dywanie.

"Identyfikatory są gotowe." Trzymał w górze swój telefon z klapką, żeby pokazać jej, gdzie usłyszał tę wiadomość. Wiedziałem, żeby nie zadawać pytań.

Później tej nocy w pokoju motelowym, podsłuchałem jak moi rodzice szeptali - kłócili się przez drzwi łazienki.

"Nie." To było słowo, które nieczęsto słyszałem, jak mój tata mówił do mamy. "Spojrzałem na to z każdej strony. To nie jest dobry plan. Nie możemy iść. To zawsze było niebezpieczne, ale teraz jest po prostu głupie".

"Musimy." W jej głosie była błagalna nuta. Odkąd odebrała mnie ze szkoły i przez cały czas jazdy, wydawała się lekko zmanierowana. Prawie podekscytowana.

"Nie myślisz prosto. Jesteś w szoku. Obie byłyśmy. Ale teraz przemyślałam to."

Cokolwiek to było, wiedziałem, że to zrozumie. Zazwyczaj widziałem ogień w oczach taty - spojrzenie "next-stop" - i rezygnację w oczach mamy, że musieliśmy iść dalej. Ale on zawsze szukał jej zgody przed jakimkolwiek większym ruchem, jakby czekał na nią, bo to ona subtelnie była prawdziwym szefem. Emocjonalnym szefem. On był operacją.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Rodzina w biegu"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści