Szalona cyganka

Prolog

Prolog

VIOLET

Bycie Cyganem z Portocale wiąże się z wieloma problemami. Istnieje cały kult poświęcony wymazaniu ostatnich z naszej linii krwi na rzecz jakiegoś bóstwa "Forsaken". To dopiero początek naszego pecha.

Fajnie być mną, co?

Nie osądzaj mnie za brak szczegółów. Ta sekta nie podaje wielu szczegółów, kiedy próbują cię zabić i takie tam. Może ich rodzice nie kochali ich wystarczająco i przez to stali się kłusownikami?

Większość Cyganów z Portocale fałszuje swoje śmierci w młodym wieku i nie wychodzi z ukrycia aż do dużo późniejszego okresu. Ja też jestem skąpy w tych szczegółach, bo mama zawsze mówiła, że powie mi, kiedy przyjdzie na to czas.

Trudno jest polegać na historiach, które słyszałam, ponieważ Cyganie są urodzonymi gawędziarzami i nigdy nie wiadomo, które z nich są faktem, a które fikcją.

Większość ludzi uważa, że to dlatego, że jesteśmy stale narażeni na kontakt z pół-nieumarłymi i musimy zmagać się z dzikimi historiami, które opowiadają zmarli. Tak na marginesie, to "martwi nie opowiadają bajek" jest totalną bzdurą. Duchy nigdy się nie zamykają i trudno uwierzyć w połowę tego, co mówią.

Nie zacząłem nawet widzieć duchów aż do tego ostatniego roku lub tak, ale mój poziom szaleństwa rośnie z każdym nowym, który pojawia się w moim życiu.

Jęczą więcej niż ja w tym tygodniu. Zazwyczaj nie jestem maruderem, ale dziś jest wyjątkiem. Dziś jest dzień, w którym patrzę, jak niosą trumnę mojej matki do sali widokowej, a ja ściskam program w dłoni trochę mocniej niż to konieczne.

"Ta laska w trumnie ma totalnie gorący klimat matki. Twoja, jak mniemam" - mówi duch jadący na trumnie mojej matki w momencie, gdy łamię zasadę numer jeden Cyganów: Nigdy nie nawiązuj kontaktu wzrokowego.

Jestem do bani w tej regule. Znowu, sprawa z duchami jest dla mnie nowa, więc zasługuję na przerwę.

Uśmiech wykrzywia usta czerwonej głowy, gdy ta schodzi z trumny i podchodzi do mnie. "Cóż... myślę, że powinniśmy porozmawiać, skoro wiem, że mnie widzisz. Powiedz mi, czy ten stanik sprawia, że moje cycki wyglądają nieproporcjonalnie?"

Kiedy nie odpowiadam na lekceważący duch, który jest ubrany tylko w swój skąpy stanik i majtki, i nie przestaje sondować swoich fantomowych piersi, przesuwa się tuż obok mnie. Skupiam się na trumnie, gdy podnoszą koniec, który ukazuje twarz mojej matki, i muszę opuścić się na krzesło, gdy moje kolana próbują się zachwiać.

Pojedyncza łza toczy się po moim policzku, gdy duch zajmuje miejsce obok mnie.

"Człowieku, jeśli jesteś jej córką, to z wiekiem musicie być coraz bardziej gorące. Bo ona jest o wiele gorętsza od ciebie. Jest też bardziej opalona... i jest martwa".

Martwi nie są wrażliwymi ludźmi, gdy już stracili swoje fizyczne oparcie w świecie bardziej wrażliwych żywych.

"Jesteś całkowicie uroczy, chociaż. Twoje usta są zdecydowanie fajną cechą w tobie. Pocałowałbym cię, gdybym mógł, tylko po to, żeby poczuć te usta, a ja nawet nie jestem szczególnie do dziewczyn."

"Czy masz coś przeciwko?" Syczę, dając jej boczne oko.

Kiedy się szczerzy, gniewam się na nią i spoglądam z powrotem na drzwi, zastanawiając się, czy ktoś - ktokolwiek - inny się pojawi. Nigdy nie spotkałam innego Cygana z Portocale, ale mama zawsze przysięgała, że mamy tam rodzinę.

Chciałabym, żeby jej duch powstał, żebym mogła zadać jej wszystkie naprawdę ważne pytania, które kłębią się w moich jelitach.

"Jak umarła?" pyta duch.

Ponieważ jestem tu z nią sam i czekam na pojawienie się ducha mojej matki, odpowiadam. "Nie było ostatecznej przyczyny śmierci".

"Och, to jest do bani," odpowiada ze stanowczym skinieniem głowy. "Jak długo była na dole?"

"Cztery dni."

"Cóż, przynajmniej szybko załatwili sprawy związane z pogrzebem".

"Za szybko," mruczę pod nosem.

"Więc... dlaczego wpatrujesz się w nią, jakbyś oczekiwał, że jej nos się poruszy? Czy nie widzisz, że ona nie żyje?"

"Czekam, aż jej duch się odłączy. To czasem trwa do pięciu dni. Nie bez powodu kiedyś przebudzenia trwały o wiele dłużej."

"W tym ciele nie ma ducha," mówi mi tak, jakbym powinna to już wiedzieć.

"Tak. Jest," stwierdzam stanowczo.

"Nie. Nie ma. Jestem duchem. Znamy te rzeczy."

Niepewne uczucie osiada w moim żołądku. Jeśli kult ją zdobył, nie byłby w stanie również uchwycić jej ducha. Czy to oznacza, że łowca duchów również ją ściga? Nie ma innego sposobu, żeby była gdziekolwiek indziej niż tutaj, teraz, w przeciwnym razie.

Powiedziałam jej, że widzę duchy. Ona wie, że ja też ją widzę.

Sprawdzam telefon, widząc, że mój ojciec zostawił wiadomość.

OJCIEC: Nie mogę wyjść stąd na tyle wcześnie, żeby zdążyć przed konduktem pogrzebowym. Przepraszam.

Zamiast odpowiedzieć, po prostu wrzucam telefon do torebki.

"Mam na imię Anna, przy okazji", mówi mi duch.

"Anna, jeśli zaczniesz mnie prześladować, będę cię solić przy każdej nadarzającej się okazji", ostrzegam ją, wzdychając i szczypiąc mostek mojego nosa.

"Czy masz teraz sól?" pyta.

"Nie."

"Dobrze wiedzieć", ona ćwierka, jak ona glansuje wokół inaczej cichy, pusty pokój.

"Twoja mama była popularna, co?"

Wzruszam ramionami, nie pozwalając, by kolejna łza spadła. Mama byłaby wkurzona, gdyby wiedziała, że płaczę teraz przed jej trumną.

"Kiedy jesteś Cyganem z Portocale, trudno jest utrzymać przyjaciół", odpowiadam nieobecnie.

"Dlaczego?" muska Anna.

Moje oczy odcinają się od ciała mojej matki, gdy wzdycham. "Ponieważ nigdy nie wiemy, kto chce naszej śmierci".

"Mam nadzieję, że nie myślisz, że to czyni cię interesującym," woła do moich pleców, gdy stoję. "Poczekaj tylko, aż powiem ci o tym, jaka jestem niesamowita. Nigdy nie pozwolisz mi odejść."




Rozdział 1 (1)

Rozdział 1

VIOLET

Odrywając przykrycie od kanapy, rozglądam się dookoła i zaczynam zamiatać pióropusze kurzu. Wystarczy mniej niż trzy miesiące, by cały dom pozbawiony życia pokrył się kurzem.

Na szczęście nie zauważyłam jeszcze żadnych szkodników. Prawdopodobnie miałbym ochotę spalić to miejsce, gdyby coś z futrem lub łuskami przeleciało mi teraz przez stopę. Ten dzień jest wystarczająco gówniany.

"Mogłabyś całkowicie zapłacić komuś za zrobienie tego", mówi Anna, podążając za mną przez dom.

"Całkowicie nie mogłem", przypominam jej nieobecnie, podnosząc zdjęcie mojej matki i mnie, przeciągając palcem przez kurz, który przenosi się na nasze twarze, odsłaniając ukryte uśmiechy.

Oczy mamy zawsze kryły w sobie uduchowione tajemnice. Mówiła, że to cecha Portocale. Ale moje oczy nigdy nie wydają się kryć uduchowionych sekretów, więc zaczynam myśleć, że spojrzenie musi pomijać jedno pokolenie.

Oczyszczając gardło, odłożyłem zdjęcie.

"Mogłabyś być bogata. Z takim krągłym ciałem byłabym bogata" - stwierdza szczerze Anna, wciąż podążając za mną, gdy przesuwam trzy drzwi po tej stronie schodów.

"Chyba urodziłam się w złej epoce" - stwierdzam z roztargnieniem.

Więcej rzeczy jest przykrytych. Więcej zniechęcających warstw kurzu pozostało do pokonania.

"Zajmie mi miesiące, aby doprowadzić ten dom do porządku" - jęczę.

Anna bezradnie odpowiada: "Albo możesz użyć swojego tyłka i wzbogacić się", kiedy kontynuuję zrywanie wielu pokryć. "Jeszcze lepiej, użyj swojej cygańskiej magii!".

"To nie tak działa cygańska magia".

"Ok, więc jak działa cygańska magia?", woła.

"Nie jestem do końca pewien, ale wiem, że nie pozwala ci ominąć pracy fizycznej," mówię, gdy przechodzę do innego pokoju, który ma chore uczucie ściekające w górę mojego kręgosłupa.

"Myślę, że kiedyś byłam Cyganką", mówi z westchnieniem. "Podróżując po drogach, kusząc męskich podróżników rozpustą, gdy moi cieniści bracia czyścili ich kieszenie. Nie wiedziałam, że wyznaczam trend w modzie, który zapłonie w dwudziestym pierwszym wieku" - mówi z tęsknym westchnieniem.

"To jest właśnie ta zromanizowana wersja", mówię jej nieobecnie. "Nie jesteś jednak Cyganką, jeśli uważasz, że to prawda".

"Cóż, uznaj mnie za honorowego Cygana i powiedz mi prawdę" - mówi, gdy podnoszę z ziemi kilka upadłych książek i umieszczam je wewnątrz dolnej szafki przede mną.

"Słowo Cygan jest rzeczywiście używane jako rasowa obelga w większości krajów jeszcze do dziś. Mam szczęście żyć w czasie i miejscu, gdzie kultura cygańska jest doceniana, a nawet obejmowana przez wielu gadjo."

"Gadjo?"

"Nie-Cyganów," stwierdzam lekceważąco. "Może być obraźliwym określeniem, w zależności od tonu," dodaję.

Ona wyskakuje głową z szafki curio nagle, a ja jęczę pracując wokół niej, jak ona udaje, że próbuje znaleźć wygodne miejsce do siedzenia.

"W każdym razie, Cyganie przeżyli prześladowania religijne, niesprowokowaną przemoc, nieskrywane uprzedzenia i niepokorne masakry, które rzadko dostają więcej niż wzmiankę w podręcznikach historii. A w niektórych częściach świata wciąż borykają się ze wszystkimi tymi samymi barbarzyńskimi problemami."

"Bummer," stwierdza. "Ktoś kiedykolwiek powiedział ci, że nie powinieneś szczać na tęcze? Czy nadal jesteś cranky z powodu problemów z martwą mamą?".

Nie jestem pewien, dlaczego próbuję jej powiedzieć o różnych rzeczach.

"Jak wygląda miasto?" pytam ją, podnosząc poduszkę na kanapie w gabinecie mamy.

Ten pokój jak dotąd boli najbardziej. Ma w sobie tak wiele z niej.

"Dużo duchów jest tam na zewnątrz. Wygląda na to, że miasto jest ich pełne" - odpowiada sucho.

Coraz trudniej zorientować się, kiedy mówi prawdę.

"Świetnie", stwierdzam, zamiast wypytywać ją, czy mówi prawdę.

Nie, nie jestem jakąś wyjątkową osobą, bo widzę duchy. To cygańska rzecz. Czasami możesz zobaczyć przebłyski przyszłości, a czasami widzisz pozostałości z przeszłości.

"Och, i jest kilka głównych gorących kobiet w mieście, więc jest kilka korzyści. Mogę obserwować cię jak ten jeden raz, kiedy najechaliśmy dom bractwa i zacząłeś tę orgię," Anna kontynuuje.

Obejmuję dłonią twarz, jęcząc wewnętrznie. "Nie zaczęłam orgii. Nigdy nawet nie byłam w domu bractwa. A ty z każdą sekundą stajesz się coraz bardziej niedorzeczna", pstrykam, zanim odwracam się i wydmuchuję długi oddech.

Ciągle przypominam sobie, żeby być dla niej cierpliwym, bo nic nie poradzi na kłamstwa i rozproszony sposób działania jej umysłu. Ale moja cierpliwość dziś słabnie.

"Czy kiedykolwiek rozpoczęłaś orgię inną niż ten jeden raz?" pyta, klikając językiem, całkowicie rozwścieczając mnie, gdy nagle pojawia się przede mną.

Nienawidzę, kiedy to robi.

Wyrównuję ją z zimnym spojrzeniem. "Nigdy nie zacząłem i nigdy nie zacznę orgii!" krzyczę. Trochę za głośno.

Zwłaszcza, że moje oczy zamykają się na mistycznych, niebieskich okularach mężczyzny, kiedy moje spojrzenie przesuwa się po nieco niższej głowie Anny.

Odwraca się, jej oczy robią się okrągłe, gdy podchodzi bliżej. "Hubba Hubba", szepcze.

Nienawidzę jej teraz tak mocno, że mam ochotę ją posolić.

Mężczyzna z blond włosami i początkami celowej brody szczerzy się do mnie, gdy wygina brew z nieskazitelną protekcjonalnością.

"Cóż, to chyba pierwszy raz, kiedy ktoś tak na mnie nakrzyczał, zanim jeszcze się przedstawiliśmy", ciągnie, pozwalając swoim oczom przeczesać mnie, zanim znów spotkają się z moimi.

Jego garnitur i krawat nie jest zazwyczaj moją cechą, ale nie sądzę, że kiedykolwiek widziałem mężczyznę noszącego garnitur w taki sposób, w jaki on to robi. Anna zaczyna mnie wachlować, co na szczęście usuwa prąd elektryczny w powietrzu.

Powinienem chyba rozejrzeć się za odkażaniem domu na pozostałości magii, zanim zrobię coś głupiego... jak zaatakowanie mężczyzny za nieprzyzwoite kuszenie w garniturze, kiedy jestem jeszcze emocjonalnie wrażliwy.

"Powiedz mu, że spędziłam lata trzydzieste jako prostytutka gangstera, więc nauczyłam się kilku rzeczy. Powiedz mu teraz" - mówi nieco rozmarzona Anna.

Udając, że nie widzę napalonej zjawy u mojego boku, ponieważ nie może jej zobaczyć, a ja już wyglądam na obłąkaną, staram się to odegrać. "Uważam, że najlepiej zostawić jak najbardziej pamiętne pierwsze wrażenie, bez względu na to, jak oburzające może się wydawać wspomnienie".




Rozdział 1 (2)

Jego grymas tylko rośnie.

"Więc kolejny Cygan z Portocale jest w mieście?", musuje, biorąc krok bliżej i perching na oparcie na ścianie, jak jego ręce krzyżują się nad jego naprawdę imponującą klatką piersiową.

"Powiedz mu rzecz o prostytutce", mówi Anna, jakby wciąż była w pożądliwym transie.

"Jestem właściwie siostrzenicą Marty przez małżeństwo, więc nie ma we mnie cygańskiej krwi", kłamię łatwo, o dziwo powodując, że obie jego brwi odbijają się w górę w zamieszaniu. "Jestem Violet Carmine," dodaję ciasno.

Prostuje się i reguluje swój krawat, jego mimika twarzy zamyka się, jakby na moich oczach zmieniał się w zupełnie innego człowieka.

"Chyba się tego nie spodziewał", zauważa retorycznie Anna.

"Violet Carmine?" pyta, jakby trudno mu było w to uwierzyć, jego oczy zwężają się w podejrzliwości.

"Tak," stwierdzam wojowniczo, zastanawiając się, dlaczego on zdaje się wierzyć inaczej.

Mężczyzna przede mną odwraca moją uwagę od cichych obaw, kiedy przejeżdża dłonią po karku, uśmiechając się mocno. "Jestem Vancetto Valhinseng. Głowa Domu Valhinseng," mówi mi, jego oczy spotykają moje oczekiwanie.

"Valhinseng...o! Jesteś jednym z klientów mojej ciotki", mówię z oddechem ulgi. Mama nie zbierałaby wrogów jako klientów do przekazania na mnie. "Przejmuję interes, więc zacznę wysyłać twoje zapasy w ciągu jakiegoś tygodnia, chyba że już poczyniłaś inne ustalenia".

Kręci głową, jego oczy studiują mnie jeszcze bardziej intesywnie. "Moje obecne ustalenia były tymczasowe i o wiele mniej wystarczające niż twoja ciotka była w stanie. Nosisz w sobie cygański dar?"

Bardzo niewielu ludzi nawet wierzy w cygańską magię - lub jakąkolwiek magię, na ten temat - już. Shadow Hills jest jednym z niewielu wyjątków. To miasteczko turystyczne dla wierzących, ciekawskich, lub weekendowych naprawiaczy.

"Nie. Nie jestem z cygańskiej krwi, ale mam przepisy i cygańskiego przyjaciela, który pomaga mi w bardziej majestatycznej stronie rzeczy," stwierdzam ogólnikowo, używając moich przećwiczonych linii jak wytrawny kłamca, którym każdy utalentowany Cygan powinien być w tych dniach.

Jego usta niemalże wykrzywiają się w rozbawieniu, ale jego oczy nie są już figlarne. Są pełne strzeżonej intrygi i ostrożnej ciekawości.

Oczy, na wypadek gdybyś się zastanawiał, są odpowiedzią na myśli w czyimś umyśle. Choć nigdy nie jest łatwo je dokładnie odczytać. To wszystko jest tylko domysłem, opartym na kontekście i obserwowalnych informacjach dotyczących otoczenia.

Nie jestem w tym ekspertem...

Kiedy on po prostu kontynuuje gapienie się, jakby oczekiwał więcej, dodaję: "Być może będziesz musiał użyć trochę więcej moich produktów rekreacyjnych, aby to było tak silne jak ciocia Marta, ale to będzie bliżej niż cokolwiek innego, co możesz znaleźć."

"Jesteś tak cygański dealer narkotyków, ty sassy mały fiend," Anna szydzi, powodując mnie do wewnątrz jęk.

Vancetto szoruje dłonią po szczęce, oczy ma zamknięte, jakby zagubił się w myślach, gdy przypuszczalnie próbuje mnie zdemaskować. To denerwujące, bo mam wrażenie, że on myśli, że coś ukrywam.

Nie lubię, gdy ludzie zdają się widzieć mnie na wylot.

"Czy przejmiesz również jej średnich klientów?" zastanawia się, prawie jakby podążał za moim tokiem myślenia i zdecydował się mnie zwabić.

"Obawiam się, że nie. Praca w medium jest bardziej zaawansowana i niesamowicie niebezpieczna bez odpowiedniego szkolenia lub przynajmniej cygańskiej krwi", odpowiadam, uśmiechając się mocno, gdy po raz kolejny powtarzam swoje kłamstwo i zostawiam to tak.

Dostaję od niego wibrację, która sprawia, że włosy na karku podnoszą się, nawet jeśli reszta mojego ciała wydaje się być skłonna docenić sam jego widok.

On kiwa głową, jakby to było do przyjęcia i klaszcze w dłonie. "Cóż, w takim razie, pani Portocale, nie pozwól mi powstrzymać cię przed ustawieniem się. Jeśli znajdzie się pani w potrzebie pomocy, z przyjemnością pozwolę pani wybrać kilka moich pokojówek, które pomogą pani na miejscu."

"Mam na imię Carmine. I oferujesz mi, że pozwolisz mi wybrać kilku swoich pracowników, jakby byli własnością, panie Valhinseng?" pytam nieco gorzko, uśmiechając się nieco mniej przyjaźnie.

Od seksownego do douche w mniej niż dziesięć minut. Nie jest to nowy rekord, ale zdecydowanie blisko. Umawiałem się z tymi, którzy pstrykają palcami i biadolą o temperaturze swojej zupy, kiedy ja jestem po prostu szczęśliwy, że nie wypala mi języka prosto z mikrofalówki.

"Moje majtki są wciąż mokre. Nie obchodzi mnie, że jest nieapologetycznym bogatym kutasem" - stwierdza poważnie Anna.

Naprawdę nienawidzę jej tak bardzo, jak ją kocham.

Jego usta znów drgają. "Płacę im hojnie. Jestem pewna, że nie mieliby nic przeciwko".

"Mam to", mówię mu, przypominając sobie, że znam jego nazwisko, bo był wydającym duże pieniądze klientem mojej matki.

Wątpliwy czy nie, samo jego konto opłaci rachunki i większość moich wydatków na życie.

"Bardzo dobrze. Ale jeśli zmienisz zdanie, masz mój numer i adres. Nie krępuj się korzystać z żadnego z nich", stwierdza, sardoniczny grymas na krótko pojawia się na jego ustach.

"Dam ci znać, kiedy twoje zamówienie będzie gotowe," mówię mu lekceważąco.

Jego grymas rozciąga się, jakby spodziewał się tej odpowiedzi. "Przez chwilę, Violet Carmine, myślę, że prawie mnie polubiłaś. To bardzo nowatorskie."

Odwraca się i odchodzi, pozostawiając tę dziwną uwagę w powietrzu.

"Mam wrażenie, że powinnaś się obrazić, ale nie jestem pewna dlaczego", stwierdza Anna z namysłem. "A może to był komplement?".

Czekam, aż usłyszę, że drzwi wejściowe się zamykają, zanim powiem: "Nienawidzę cię".

"Nie powiedziałaś mu, że byłam prostytutką gangstera w latach trzydziestych," mówi oskarżycielsko, zwracając na mnie zirytowane spojrzenie. "To ja cię nienawidzę".

Wracam do zapomnianego face-palming. "Bo byłaś piosenkarką lounge w latach trzydziestych. Już to przerabialiśmy. Nie byłeś nigdy astronautą, ani prostytutką, ani nie zabiłeś Hitlera, bo Hitler nawet nie umarł w latach trzydziestych!".

"Albo tak chcą, żebyś myślał" - stwierdza ściszonym, konspiracyjnym tonem, wskazując na mnie palcem.

"Dlaczego karmię twoje złudzenia? Mam cię ignorować, chyba że mówisz prawdę," mruczę, gdy odwracam się i zaczynam schodzić po schodach.

"Niegrzeczny!"

"Nie, to się nazywa terapia. Żaden duch nie wraca z tej fazy, ale jestem zdeterminowany, abyś był pierwszym," wołam przez ramię. "Krok pierwszy to uzyskanie skupienia na tym, co naprawdę się dzieje".

Z jakiegokolwiek powodu, tak się składa, że lubię ładną rudowłosą, która zmarła w swoim najlepszym okresie, kiedy jej chłopak stał się zazdrosny i zastrzelił ją w sypialni po przyłapaniu jej z innym mężczyzną.

Utknęła w pułapce duchów, nie mogąc ruszyć dalej.

I niestety, jest najbliższą prawdziwą przyjaciółką, jaką kiedykolwiek miałam.

Najważniejsza zasada mojej matki? Nigdy nie przepadaj za zmarłymi. Czeka ich jeszcze gorsza śmierć.




Rozdział 2 (1)

Rozdział 2

VANCE

"Van Helsing naprawdę wchodzi na moją ziemię" - mówi Emit, gdy wchodzę na jego patio.

Jest nagi pod szatą, której nie zdążył zawiązać. Niektóre rzeczy nigdy się nie zmieniają, niezależnie od tego, ile wieków upłynęło.

"Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego uważasz, że twój kutas jest naprawdę wart pokazania", ciągnę, wbijając ręce w kieszeń, gdy opieram się o bok jego domu.

On daje mi krzywy, uśmiechnięty grymas, jak on pije z kieliszka wina.

"To zawsze zastanawiało mnie, dlaczego musisz patrzeć na mojego koguta przed moimi oczami," odpala.

Prawie zapomniałem, dlaczego nienawidzę rozmawiać z kundlem. Jedyną osobą, która patrzy na jego kutasa jest on sam. Prawdę mówiąc, to właśnie tam są teraz jego oczy, gdy szczerzy się do niego.

Neandertalczyk.

"Dlaczego, do cholery, poprosiłeś o rozmowę ze mną? Raczej wolę nasz układ trzymania się w naszych własnych zakątkach miasta," mówi poważniej, oczy w końcu podnosząc.

"Violet Carmine jest w mieście", mówię mu, obserwując jego reakcję, czy już ją odwiedził.

"Siostrzenica Marty? I co? Wiedzieliśmy, że przyjeżdża, żeby przejąć sklep ciotki" - mówi, patrząc na mnie jak na idiotkę.

Zdecydowanie nie poszła się z nią zobaczyć.

"Ona ma krew Portocale."

Wygląda na zaskoczonego, marszcząc czoło. "Ok. Większość Cyganów Portocale używa fałszywych nazwisk, więc to nie jest szok. Ale kolejny Portocale przybywa, by zamieszkać w Shadow Hills? Czy ten również jest skłonny nas zaopatrzyć?".

"Rzeczywiście. Powiedziała, że wkrótce będzie miała zamówienia w toku".

"Marta była wyjątkową Portocale. Nienawidziła nas, ale nie miała nic przeciwko braniu naszych pieniędzy i dawaniu nam rzeczy, których potrzebujemy. Tak niezwykłe, jak to wszystko, nie widzę, jak ten drugi jest tak wyjątkowy, aby uzasadnić rozmowę twarzą w twarz," stwierdza roztargniony, jak on flicks przez jego telefon. "Wszyscy aktywnie unikaliśmy Marty po obserwacji jej przez krótki dzień lub tak."

"Ten nowy mały Portocale nie miał pojęcia, kim jestem," mówię mu, czekając na jego powolne koła, aby zacząć się obracać i dogonić.

Martwię się, że dym jest o pióropuszu z jego uszu, kiedy nadal wpatruje się we mnie, jakby potrzebował więcej informacji i jest przepracowany ten psi mózg jego.

"Kłamie mi w sprawie swojego nazwiska... i w sprawie swojego cygańskiego dziedzictwa. Jednak z pewnością nie kłamie w kwestii tego, że mnie nie zna. Podałem jej swoje imię, a ona nigdy nie mrugnęła okiem. Gdybym nie popełnił drobnego błędu w sformułowaniu, dotyczącego manier z tej epoki, być może pozostałaby miła", wyjaśniam.

Nadal wygląda na zdezorientowanego.

Pieprzony idiota...

"Brzmi to tak, jakbyś próbował mi powiedzieć, że Portocale spotkała cię i nadal pozuje na nie-Portocale i nie ma pojęcia, kim jesteś, ale to nie ma sensu, chyba że nie ma pojęcia, kim jesteś...".

"Naprawdę przesadnie komplikujesz sprawy" - informuję go dyżurnie.

"Kimkolwiek jest, Marta zostawiła jej wszystko, a Marta na pewno wiedziała, kim jesteś. Każdy Portocale tak ma. Jak długo żyjemy?" pyta, brzmiąc na szczerze zdumionego.

"Liczenie stało się trochę przygnębiające, więc przestałam próbować ze względu na moje zdrowie", mówię żartobliwym tonem i przewracam oczami. "Po prostu nie da się liczyć tak wysoko".

warczy, a ja obdarzam go niezrażonym spojrzeniem.

"Chodzi o to, że nie ma czegoś takiego jak Portocale, który cię nie zna".

"Albo ciebie," zaznaczam, ponieważ on sprawia, że brzmi to tak, jakbym był w tym sam.

Daje mi znudzony wyraz przed popijaniem więcej swojego wina.

"Czy ona gra cię przypadkiem?" pyta, gdy siada z powrotem.

"Nie jestem pewien, jaki byłby tego cel. Z pewnością nie stanowimy zagrożenia dla Cyganów z Portocale - już nie. Z Martą martwą, jej fałszywa siostrzenica-by-małżeństwo właśnie prawdopodobnie stał się czyimś nowym głównym celem, jeśli nawet wiedzą, że istnieje."

"Jesteś pewien, że ona jest Portocale?" pyta poważnie, a ja przytakuję w odpowiedzi. "Marta miała córkę, która zmarła kilka lat temu. January Portocale. Czy to ona?"

Uśmiecham się. "January Violet Carmine-Marta to nazwisko byłego męża," mówię mu. "Nie zawracała sobie głowy zbytnią kreatywnością, co oznacza, że jej sfingowana śmierć musiała być naprawdę przekonująca".

"Niektóre szczegóły mówiły, że była krwawa i krwawa, ale nigdy nie dostałem konkretów. Ktoś próbował to zatuszować, a ja skłaniam się ku temu, że to ci, którzy stoją za jej śmiercią, w przeciwieństwie do Marty, jeśli tak jest," kontynuuje.

"Podrzuciłbym ci smakołyk, gdybym miał", mówię z grubą protekcjonalnością, gdy on na mnie warczy. Przewracając oczami, dodaję: "Tak, ktoś myślał, że krył swoje tyłki, ale Marta była cholernie potężna. Mogła z łatwością manipulować umysłami, lub ewentualnie kazać Damienowi to zrobić jako zapłatę za jego dług życiowy."

Parsknął zza mnie. "Ten dług nigdy nie zostanie spłacony. Cyganie z Portocale za bardzo kochają naszą karę".

Wzruszam ramionami.

"Jeśli to jest jej córka, to dlaczego nie zaszczepiła tej samej tradycyjnej nienawiści?" zaznaczam, powodując jego szczerzenie się. "Widzisz, Wolf? Możliwe, że Damien spłacił jej matce dług życia, choć nigdy nie podzieliłby się z nami tą informacją."

Nawet jeśli szansa, że Marta byłaby w stanie to zrobić jest mniejsza niż to, co można by uznać za minimalne... to wciąż jest to coś, czym Damien mógłby zostać przekonany.

Siedzi z powrotem, wydając się zagubionym w myślach. Tym razem wydaje mi się, że wyczuwam palenie jego mózgu.

"Jest jednak coś jeszcze, co jest kolejnym powodem, dla którego tu jestem", mówię mu bezczynnie.

Odkłada swoją szklankę i pochyla się do przodu, w końcu zasłaniając się...nieco.

"Słucham, ale nie jestem znany ze swojej cierpliwości, więc zachowaj swoje typowe, teatralne pauzy dla Damiena," mówi z przekąsem.

Uśmiecham się. "Ma ducha, który się przy niej kręci. Też raczej atrakcyjny", mówię mu.

On wygina łukiem brwi. "Ciesz się, że masz boner dla martwej laski, ale myślałem, że jest ważny-".

Jego oczy rozszerzają się, jakby w końcu to zrozumiał, będąc powolnym, głupim facetem, którym jest.

Postanawiam wyprostować sprawę, podczas gdy on kończy składać oczywistości. "Nie jestem tak łatwy do uzyskania erekcji; ładny duch nie zrobił tego dla mnie. Ciężko jest mi zaimponować w dzisiejszych czasach," mówię, zbierając kawałek kłaczków z jednej z moich klap. "Ale musiała umrzeć w bieliźnie. Straszne marnotrawstwo. Mogłem ją spotkać w jej czasie-".




Rozdział 2 (2)

"Przestańcie mówić o duchu. Ta Violet nie może być Portocale. Wyssałaby życie prosto z tego ducha".

"Jej zwierzęcy duch osiągnął fazę patologicznego kłamcy, a mimo to ma się doskonale, zamiast kupy soli. Żaden duch tak daleko posunięty w ostatecznym rozkładzie nie mógłby przebywać w obecności Portocale przez tak długi czas, a wygląda na to, że raczej się znają," kontynuuję.

"W takim razie ona nie jest Portocale," mówi ponownie. "Po prostu nie chcesz przyznać, że się mylisz, jak zwykle".

"Znam doskonale zapach krwi Portocale. Nie jesteś jedynym, który ma tę szczególną klątwę," kontynuuję.

"Boli mnie głowa," mówi na jęk, pochylając się do przodu, by pomasować skronie.

"Nie trzeba wiele, prawda, kundlu?"

Kiedy daje mi zdziczałe warczenie, szczerzę się i odpycham od domu.

"To ja będę prawdziwym testem. Znienawidzi mnie gorzej niż nawet ciebie," mówi, gdy wyciąga ręce nad głową. "Zrobię swój własny test wykrywania kłamstw, jednocześnie upewniając się, że nie jesteś po prostu pełen gówna, którym prawdopodobnie jesteś".

"Baw się z tym dobrze. Kiedy zdasz sobie sprawę, że jest anomalią przez bycie nieporadnym Portocale, nie wpuszczaj jej w tajemnicę po prostu," wskazuję mu, ponieważ możliwe jest, że jest na tyle głupi, aby otworzyć usta.

"Jakbym był taki głupi," warczy, prawie skłaniając mnie do poślizgu i grymasić zbyt wiele, jak odwracam się, aby odejść.

"Uważaj na swoje maniery, skoro ona jest takim lepem", wołam przez ramię. "Ale pamiętaj, że ona wciąż jest Portocale, nawet jeśli nie wie, co to znaczy".

"Co to do cholery za pieprzenie?" chwyta się za moje plecy.

Kontynuuję szczerzenie się, gdy się odwracam, decydując się nie dać mu prawdziwego ostrzeżenia. Violet Portocale ma całą subtelną urodę Portocale bez portocalowej goryczy spienionej z jej bardzo intrygujących ust. Jest w niej pewna bezbronność, której nie musiałem widzieć w oczach Portocale od zbyt wielu stuleci, by ją zliczyć, i jest ona niepokojąco rozpraszająca.

Emit powinna być tym równie zaskoczona jak ja.

"Ona nie wie, że możemy zobaczyć jej ducha. Powodzenia w utrzymaniu prostej twarzy," to co mówię zamiast tego.

"Gówno prawda. Ona udaje, albo ty ciągniesz mnie za kutasa", mówi do moich pleców, kiedy odwracam się i odchodzę, zostawiając go, by myślał, co chce.

To będzie miało więcej humorystycznego uroku, kiedy sam zobaczy.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Szalona cyganka"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści