Policja proceduralna

Prolog

==========

Prolog

==========

Katie Hague wiedziała, że pływa. Nie wiedziała tylko dlaczego. Nie była silną pływaczką, choć w wakacje spędzała godziny w basenie, czasem nawet odważnie zanurzała się w morzu. Zawsze jednak pod okiem rodziców.

Miała trzynaście lat podczas ostatnich rodzinnych wakacji, wyjazd do Turcji z własnym wyżywieniem, nie żeby jej ojca nie było stać na bardziej egzotyczne miejsce. Turcja była wyborem Katie. Gobble-gobble, powtarzała w kółko aż do dnia wyjazdu, a potem przez cały lot, podczas którego jej mama dzielnie walczyła z chęcią uduszenia swojego jedynego dziecka. Jej ojciec uśmiechał się cicho.

Teraz, osiem lat po tych ostatnich wakacjach z całą trójką, Katie pływała sama. W miejscu, którego nie rozpoznała. Gdzieś, gdzie było czarno.

Ze stopami, które nie mogły dotknąć dna, ani niczego stałego, przez chwilę dreptała po wodzie, co zawsze było dla niej trudne. Nigdy nie wypływała poza swoją głębokość, nie bez ojca w pobliżu lub, ostatnio, chyba że był z nią Brian.

A gdzie do cholery był teraz Brian?

Kłócili się przed nocnym barem - nie głośno, tylko ostro. Była głodna, zaproponowała curry, ale Brian chciał kontynuować, "Jeszcze tylko jedno, kochanie, proszę?". Taksówka. Samotnie. To było ostatnie wspomnienie Katie, ostatnie, które sobie przypomniała, tu, teraz, w tym basenie.

Ruch przykuł jej uwagę. Coś w pobliżu. Nie widziała tego z powodu ciemności, ale przejmujący chłód ogarnął jej głowę i ramiona jak pod prąd płynący z głębszej wody.

Nie, to też nie było do końca trafne.

Całe jej ciało pod powierzchnią było zdrętwiałe, nieczułe, a teraz wszystko powyżej czuło chłód. Nie widziała tego zdarzenia, tego czegoś, ale wiedziała:

Cień padł na nią.

"Kto tam?"

Jej słowa powinny rozbrzmiewać po ścianach miejskiego basenu, albo prywatnego domu w środku kraju, ale ciemność zjadła jej głos od razu. Żadnego echa, żadnego dźwięku wracającego do niej.

To oznaczało, że nie było żadnych ścian.

Pływała na zewnątrz.

Ale nawet na zewnątrz były budynki, drzewa, skały. Stąpała po wodzie, na zewnątrz, bez niczego wokół. Żadnych świateł. Żadnych ludzi.

Dlaczego więc miała wrażenie, że nie jest absolutnie sama? Poza niewidzialnym cieniem nie miała powodów, by myśleć, że ktoś ją obserwuje, nie tutaj.

Cokolwiek "tutaj" właściwie oznaczało.

Żadnego światła...

Żadnych budynków...

Czy była na środku jeziora?

Oddech zgrzytał jej w gardle.

Nie, oczywiście, że nie. Byłoby światło. Zawsze jest światło. Najmroczniejsze z mroźnych brytyjskich wód wciąż czerpią światło księżyca i gwiazd; nawet gdy się ukrywają, ich światło wciąż przenika. Nie ma absolutnej ciemności.

Każdy oddech sprawiał teraz ból. Potrzebowała swojego inhalatora. Jej gardło puchło wewnątrz. Bezskutecznie kopała zdrętwiałymi nogami, a kiedy trzepotała rękami, nie pojawiały się żadne rozpryski.

Tak nie może być.

Samotna, pływająca, nieogarnięta, a teraz atak astmy.

W jej ustach zaklinował się jakiś przedmiot: twardy, plastikowy, mniejszy od pudełka zapałek.

Zakneblowała się. Próbowała go wypluć. Ale był za duży, utkwił między jej zębami.

Syczenie.

Potem światło.

Ukłucie, nie przed nią, ale wewnątrz jej głowy.

Jej ramiona stały się teraz zimne, jakby szybowała w górę, z... jeziora? Morza? Basenu?

To coś, wciąż tkwiące w jej ustach, wydało kolejny syk.

I Katie odetchnęła.

Przedmiot syczał po raz trzeci, a chłód rozprzestrzenił się na jej klatkę piersiową, plecy, w dół brzucha. Jej biodra. Światło wewnątrz niej rozszerzyło się, otulając ją zimnem. Chciała użyć ramion, by owinąć się wokół siebie dla ciepła, ale znalazła je zaklinowane za sobą.

Patrząc teraz w dół, walcząc o uwolnienie się, widziała uniesione uda, ubrania, które miała na sobie, gdy kłóciła się z Brianem, wciąż dziwnie suche. Zapach potu i wódy oraz słaby powiew dymu papierosowego ponaglał ją do rozebrania się i wzięcia prysznica, ale jej ręce pozostały mocno związane. Nie widziała za sobą, nie mogła się w ogóle obrócić.

Potem, jak rosnący reflektor, jej wizja poprawiła się: podłoga wyłożona białymi kafelkami, jej bose stopy skrępowane kajdankami, pończosznicze nogi przesuwające się w górę do małej spódniczki, która ledwo zakrywała jej bieliznę. Nie mogła zobaczyć poza klatką piersiową, poza potwierdzeniem, że jej ubranie pozostało nienaruszone.

Siedziała na twardym, drewnianym krześle.

"Witaj, Katie."

Głęboki głos przebił się przez światło reflektorów - spokojny, uprzejmy nawet.

"Proszę, przestań się szamotać, Katie, nie chcę cię skrzywdzić".

Od pływania w czerni do bycia przywiązanym do krzesła. Nic. Nic nie mogło tego wyjaśnić.

Spróbowała swojego głosu. "Kim jesteś?"

Mówienie sprawiało jej ból. Teraz również pulsowała jej głowa. Jak na kacu. Zaraz miała się rozchorować.

Wiadro przesunęło się na widok w świetle reflektora, przebłysk stopy, która szturchnęła go bliżej.

"Proszę, użyj tego, jeśli będziesz musiała wymiotować. Nie będę zły, jeśli nie trafisz. Tylko jeśli nie spróbujesz."

Stopa zerkająca z ciemności w aureolę światła Katie coś oznaczała. Wyraźny fakt, prawda, której naprawdę nie powinno być.

"Światło punktowe jest prawdziwe," powiedziała Katie na głos.

"Oczywiście, że jest prawdziwy," przyszedł głos mężczyzny. "Co za dziwna rzecz do powiedzenia".

"Dlaczego tu jestem?"

"Jesteś moją drugą osobą".

"Twoim ... czym?"

"Proszę, nie każ mi się powtarzać, Katie. To mnie denerwuje. Jesteś moją drugą osobą. To..."

Kolejny reflektor trzasnął do życia. Oświetlił dziewczynę oddaloną o pięć stóp, ubraną podobnie do Katie, jakby wybierała się do klubu, z długimi ciemnymi włosami jak Katie, mniej więcej w wieku Katie.

A potem wszystko ucichło: pływanie, światło, ciemność, ten zdezelowany głos z czerni dookoła. Ale najbardziej Katie przestraszyła się dziewczynka. Ta dziewczyna, przywiązana do krzesła, zakneblowana, z opaską na oczach, wyglądająca tak bardzo jak Katie, że mogły być siostrami.

"To jest twoja nowa współlokatorka," powiedział mężczyzna, teraz za Katie, ręce na jej ramionach, jego oddech na jej szyi. "Ona jest moją pierwszą. Ty będziesz moją drugą."

I, robiąc wszystko co w jej mocy, aby celować w wiadro, Katie wymiotowała. Była zadowolona, że wiele z tego chybiło.

"Hmm," powiedział mężczyzna. Potem pojawiły się kroki. Ramię błysnęło w świetle i rzuciło inhalator Katie na jej kolana. Kroki ustąpiły.

I oba światła zgasły, nie pozostawiając nic poza czernią jak smoła.




Rozdział 1 (1)

==========

Rozdział pierwszy

==========

W świecie Murphy'ego ciemność oznaczała spokój. Powietrze miało w sobie piękno, które przywodziło mu na myśl wizyty nad morzem w dzieciństwie, jak przejście przez niemal fizyczną barierę; w jednej chwili oddychał gęsto w mieście, w następnej otwierał drzwi samochodu i rozkoszował się rześkim, czystym powietrzem. Tutaj, z zamkniętymi oczami i miarowym oddechem, Murphy mógł prawie zrelaksować się i zapaść w głęboki, solidny sen.

"Murphy?"

Mógł wszystko, ale słyszał fale pęczniejące i łamiące się, miękki whoosh i crash, whoosh i crash. Piasek kopiący w praniu, kamyki raniące jego miękkie stopy, gdy przeskakiwał nad nimi.

"Sir?"

Słona woda w wietrzny dzień, chodzenie po glinianych klifach, wiatr ryczący mu w twarz.

"Detektyw inspektor."

Murphy otworzył oczy i odwrócił się do czysto ogolonego posterunkowego i wydech przez nos. "Zastanawiam się."

"Oczywiście, proszę pana. Ale nadkomisarz Rhapshaw jest..." Posterunkowy zadrżał, wciąż przemoczony w swoim mundurze, kocem owiniętym wokół niego, robiąc co w jego mocy, by wyglądać profesjonalnie.

"Synu", powiedział Murphy, "czy ja cię przerażam?".

"Sir?"

"Czy ja cię przerażam? Czy jestem zastraszającą obecnością?".

"Nie jestem pewien, jak na to odpowiedzieć, sir".

Murphy przestudiował twarz chłopca. Prawdopodobnie lubiany przez panie, płaski brzuch, silne ramiona. Miał nawet te twarde męskie cycki, które wydawały się tak pożądane w dworcowej szatni. Mężczyźni-kibice, naprawdę napinający się i pokazujący sobie nawzajem swoje nowe mięśnie, bryły, o których nigdy nie zdawali sobie sprawy, że je mają, dopóki ostatnia sesja na siłowni nie wyrwała ich z uśpienia. W ciągu ostatnich kilku lat słyszał, jak ożyło pewne słowo i wydawało się, że pasuje tutaj: homoerotyczny. Kiedyś było to "metroseksualne", kiedy facet dbał o siebie za pomocą prezerwatywy i balsamu do skóry, ale teraz zrobiło krok w kierunku normy, z mężczyznami wystawionymi na widok innych mężczyzn, bez odrobiny samoświadomości czy ironii. Tak, homoerotyczne było bardziej odpowiednie. Ale hej, każdy na swój sposób. Miękka skóra i niski poziom tkanki tłuszczowej nie czyniły z dzieciaka złej miedzi.

"Chodzi mi o to", powiedział Murphy, "kiedy mówisz do mnie, brzmisz tak, jakbyś oczekiwał, że będę na ciebie krzyczeć, albo dam ci klapsa".

"Sir?"

Ok, Murphy był teraz oficjalnie znudzony. "Gdzie jest szef?"

"Parkuje w pobliżu kordonu. Będzie za 10 minut."

"Byłeś pierwszy na miejscu zdarzenia?"

"Tak, sir. Przestrzegałem wszystkich zasad. Wszystkich."

"Złota gwiazdka dla ciebie. W rzeczywistości..." Murphy wręczył konstablowi monetę funtową. "Na końcu drogi jest kiosk. Kup sobie całą masę złotych gwiazdek".

Posterunkowy stał i patrzył na monetę w swojej dłoni. Zamknął wokół niej palce, włożył ją do mokrej kieszeni i spojrzał z powrotem na Murphy'ego, zdezorientowany.

Murphy zamknął oczy, ale szybko otworzył je ponownie, nie chcąc dać się wciągnąć z powrotem do swojego pokoju, wiedząc, że będzie musiał tu wrócić zbyt szybko.

Powiedział: "Ciało, panie posterunkowy. Proszę mi opowiedzieć o ciele".

Posterunkowy poprowadził Murphy'ego w dół rozmokłego, zielonego wzgórza na brzeg jeziora, gdzie funkcjonariusze miejsca zbrodni - SOCO - krzątali się w swoich białych, papierowych kombinezonach. Ich stopy zgrzytnęły i Murphy'emu rozluźniło się podłoże, a potem znów się uchwycił, podczas gdy prowadzący go dzieciak był stanowczy i pewny. Murphy postanowił, że on też będzie stanowczy i pewny i nie da się pokazać młodszemu przed SOCO. Murphy był zaskoczony, że posterunkowy mówił tak pewnie.

"Odpowiedziałem na wezwanie o potrójnej dziewiątce około godziny ósmej trzydzieści. Dzwoniący zgłosił utonięcie w Roundhay Park. Wjechałem do parku osiem minut później i pojechałem do miejsca, gdzie dzwoniący powiedział, że będzie czekał. Spotkałem pana Hudsona, który spacerował z psem, i wskazał na ciało, które unosiło się na wodzie.

"Jak się pan nazywa?" Murphy zapytał.

"Er, Duncan. Duncan Powel."

"Dobrze, konstablu Powel, nie jesteśmy w sądzie. Proszę mi opowiedzieć o ciele".

"Oh. Okay. Tutaj. Była martwa, kiedy do niej dotarłem ... posiniaczona, pocięta, jej paznokcie ..." Powel spojrzał na ziemię.

Zwłoki leżały na drewnianej palecie pod białą plandeką.

"Pomyślałem, że położenie jej tutaj będzie lepsze niż na ziemi" - powiedział Powel.

"Dobrze." Murphy skinął na mundur Powela. "Powiedziałeś, że przestrzegałeś każdej zasady".

"Tak, sir."

"Czy to obejmuje skok do zimnego jeziora, kiedy nie mogłeś wiedzieć, jakie niebezpieczeństwa czają się pod powierzchnią?".

"Sir?"

"Nie jesteś kompletnym retardem, Powel, więc zakładam, że przeczytałeś sekcję, która mówi, aby nie narażać się na niebezpieczeństwo, nawet gdy próbujesz komuś pomóc. Czy moje założenie jest poprawne?"

"Tak, sir, ale..."

"I tak zobaczyłeś kogoś twarzą w dół w jeziorze, wskoczyłeś bez myśli o własnym samopoczuciu i przeciągnąłeś tego kogoś z twarzą w dół z powrotem na brzeg w nadziei na reanimację? To mniej więcej to, co się stało, konstablu Powel?"

"Tak, ale kiedy zdałem sobie sprawę, że już dawno nie żyje, postępowałem zgodnie z procedurą..."

"Oddaj mi mojego funta." Murphy wyciągnął rękę, oczy wpatrzone w białą kartkę.

"Sir?"

"Mój funt. Oddaj go."

Powel umieścił funt w dłoni Murphy'ego, a Murphy trzymał go mocno. Schylił się do plandeki, podniósł ją nieco, a potem delikatnie opuścił. Był świadom stojącego nad nim Powela i wyobrażał sobie wystającą dolną wargę dzieciaka. Murphy czuł się z tego powodu trochę gównianie.

"Powel?"

"Sir, myślałem, że robię to, co należy. Gdyby ona żyła..."

Murphy stanął do pełnego wzrostu, tak że był całą głowę nad młodym konstablem. Schował funt z powrotem do kieszeni, położył rękę na wilgotnym ramieniu Powela i powiedział: "Nie mów nikomu, ale ... obiecaj, że nic nie powiesz?".

"Obiecaj, proszę pana".

"Zrobiłbym dokładnie to samo".

"Sir?"

"Mówię: dobra robota, Powel. Nieoficjalnie, zrobiłeś tu dobrą rzecz. Gdybym był pierwszy na miejscu zdarzenia, też bym poszedł popływać".

Grymas zamigotał krótko, ale Powel go stłumił. "Dziękuję, sir".

"Idź się przebrać."

Gdy Powel odszedł, Murphy stłumił w sobie iskierkę szacunku dla mężczyzny-dziecka i skierował swoje myśli na ciało u jego stóp. Ale coś innego miało sprawić, że dzień Murphy'ego jeszcze bardziej się pogorszy. Nadinspektor Rhapshaw wjechał na wzgórze, przywitany przez kierownika miejsca zbrodni, który poprosił starszego oficera o wpisanie się na listę, po czym podszedł do Murphy'ego i przedstawił protokoły tego, co z pewnością będzie poważnym śledztwem.



Rozdział 1 (2)

* * *

Zanim dotarł do niego szef Agencji ds. Poważnych Przestępstw w Yorkshire, Murphy ustalił, że ciało zostało prawdopodobnie pobite na śmierć i, choć nie miał żadnej wiedzy medycznej poza dwudziestoma latami słuchania ekspertów, oszacował, że ciało było w wodzie nie dłużej niż kilka godzin. Udało mu się też przejrzeć siniaki, skaleczenia i brud i zidentyfikować zwłoki jako Hayley Davenport.

"Murphy," powiedział Rhapshaw.

"Sir." Murphy wstał i przywitał oficera kurtuazyjnym uściskiem dłoni. Jak w przypadku większości ludzi, Murphy wynosił się znacznie wyżej niż Graham Rhapshaw, i jak w przypadku większości ludzi, Rhapshaw zrobił krok do tyłu, zanim poczuł się na tyle komfortowo, by się odezwać.

"Czy to dziewczyna Davenporta?"

"Wygląda na to, że tak."

Rhapshaw odwrócił się od zwłok i pacnął w stronę jeziora. Miał na sobie mundur, o którym kiedyś powiedział Murphy'emu, że dodaje mu powagi podczas rozmów z prasą i podwładnymi, i w związku z tym wpatrywał się w błotnistą ścieżkę, jakby ta w jakiś sposób go obrażała. "Dużo deszczu ostatniej nocy".

"SOCO pokrywają teren. Ale masz rację. Wątpię, by znaleźli wiele."

"A czy to jest podobne do dziewczyny Bradshaw?"

"Pippa."

"Hmm?"

"Pippa, sir. Nazywała się Pippa Bradshaw." Murphy zauważył kobietę wędrującą wzdłuż brzegu. Wyszła z lasu po drugiej stronie jeziora.

"Czy sugeruje pan, że jestem nieczuły, detektywie inspektorze?".

Kobieta była niska, blondynka, włosy spięte w kucyk. Prawdopodobnie w połowie do końca lat dwudziestych. Ubrana tak, jakby należała do biura. Z wyjątkiem różowych kaloszy w kolorze bubble-gum.

"Nie, proszę pana", powiedział Murphy. "To mój własny sposób myślenia o nich. Terminy imienne".

"Już kiedyś o tym rozmawialiśmy".

"I nie zapomniałem. Proszę się nie martwić. Nic mi nie jest."

Kobieta była teraz coraz bliżej. Murphy wymówił się od Rhapshawa i podszedł nad zasyfioną ziemię. "Halo? Panienko?"

Nie patrzyła w górę, pochłonięta długą trawą wzdłuż brzegu jeziora. Schyliła się i podniosła puszkę po coli, zerknęła do środka i wyrzuciła ją.

Gdy Murphy zbliżył się, zobaczył, że to ładna, mała rzecz; drobna, ocenił, że jej głowa sięgałaby mu do klatki piersiowej. Zawołał ponownie: "Proszę pani, przepraszam".

Tym razem spojrzała w górę. "O, cześć!" Przywitała się z nim jak ze starym przyjacielem, którego widok ją zaskoczył.

Murphy poprowadził ją na bok. "Panienko, nie jestem pewien jak przedostałaś się przez kordon, ale to jest miejsce zbrodni. Młoda kobieta została..."

"Zamordowana, tak, wiem." Uśmiechnęła się do niego pogodnie. "Jestem Alicja Friend."

"I?"

"I Graham poprosił mnie, żebym przyszła, zobaczyła, czy mogę pomóc. Fajnie, co?"

Murphy zrobił mentalny krok w tył. Urocza, blondi, zdawała się niemal brykać, mimo że stała w miejscu. "Graham?"

"Do usług." Znowu głos Rhapshawa. Kiedy Murphy się odwrócił, Rhapshaw powiedział: "Nękałeś DCI Streetera o więcej personelu, a on mnie. Dlatego też detektyw sierżant Alicia Friend jest teraz na przydziale z Agencji Poważnych Przestępstw. Była dla mnie cholernie dobrym gliną i pracowała jako analityk kryminalny w dowolnej liczbie wydziałów. Wygląda na to, że dobrze pasuje."

"Sir, jeśli przez 'analityka' rozumie pan 'psychika'..."

"Murphy, jak długo mnie znasz?"

"Dziesięć lat, z przerwami".

"I w ciągu tych dziesięciu lat, co dokładnie mogłeś zobaczyć, żeby choć przez jedną przelotną minutę pomyśleć, że zatrudniłbym medium?".

Murphy widział, o co mu chodzi. "Więc ona jest psychiatrą?"

Alicja wystąpiła do przodu. "Ja jestem psychologiem. Mój mózg jest jak jakiś mini-komputer, ale nie da się go wyłączyć i włączyć z powrotem. Jestem też policjantką z wrednym prawym sierpowym i całkiem przyzwoitym dorobkiem wszędzie tam, gdzie zaprowadziły mnie moje małe stopy."

Murphy wpatrywał się w nią przez chwilę.

Czy ona właśnie powiedziała "małe stopy"?

"DS Friend, dzięki za przybycie, ale nie mamy jeszcze nawet kryminalistyki".

"Nie szkodzi," powiedziała. "Mam już pewną teorię na temat twojego podejrzanego. Na początek, nie jest to zbytnio naciągane, aby zacząć używać ulubionej frazy hollywoodzkich pisarzy thrillerów: seryjny morderca."

Murphy potrząsnął głową. "Proszę pana, co to do cholery jest? Buffy Pogromczyni Wampirów wychodzi na spacer i jest pewna, że to seryjny morderca? Ten jej minikomputer trzeba odfajkować. Mamy dwa ciała. Podobny wygląd, podobny wiek, podobne zgony, ale to za mało na wzór. To ledwie zbieg okoliczności."

"Naprawdę?" powiedział Rhapshaw. "Czy mówisz, że ona się myli?"

"Nie definitywnie, nie. To znaczy, są znaki, że to był ten sam człowiek co Pippa, oczywiście, ale..."

Rhapshaw miał już odpowiedzieć, ale Alicia Friend wtrąciła się pierwsza: "Cóż, technicznie rzecz biorąc, seryjny morderca potrzebuje trzech zabójstw, ale z tego, co mówił mi Graham, wczoraj zaginęła trzecia dziewczyna w podobnych okolicznościach, co Pippa i Hayley. Zbliżony wygląd, dwadzieścia dwa lata, co oznacza, że jest jakieś pięć dni, zanim pojawi się trzecie ciało."

"Nadal nie wiemy..."

"Czy jest pan człowiekiem obstawiającym, DI Murphy?"

Do Rhapshawa - powiedział - "Sir, wiem, że prosiłem o dodatkowe stopy na ziemi, ale nie jestem pewien, czy to jest odpowiedź".

Rhapshaw wzruszył ramionami.

Alicja powiedziała: "Bo jeśli naprawdę lubisz hazard i chcesz rzucić jedną z tych małych kulek na koło ruletki - przy okazji, używam małej kulki jako metafory życia Katie Hague, a koła ruletki jako szansy na znalezienie jej żywej -".

"Rozumiem obraz."

"To dobrze, bo jeśli to jest to, co zamierzasz zrobić - nadzieję, że kryminalistycy odkryć odcisk palca lub znaleźć nazwisko i adres osoby, która pobił Hayley Davenport na śmierć ukryte o jej osobie - to bardzo wątpię, że Katie będzie to zrobić."

Murphy zwiększył świadomość swojego oddechu, chłodne powietrze przez nos było o wiele głośniejsze niż powinno. Wiał zimowy wietrzyk, szeleściły papierowe kombinezony SOCO, a wiatr gryzł go w kark. Alicia Friend zadrżała, ale jej oczy zatrzymały jego.

Rhapshaw powiedział: "Murphy, twoje biurko jest od teraz czyste. Raportując do nadinspektora Streetera, jest to twoja jedyna sprawa. Znajdź zaginioną dziewczynę i złap tego drania".

"Dobrze," powiedział Murphy. "Posłuchajmy teorii".

Rhapshaw uśmiechnął się satysfakcjonująco. "Daj mi znać, gdy medycy sądowi wejdą do akcji".

Podczas gdy główny inspektor zmagał się z powrotem na wzgórze, Alicia Friend opowiedziała Murphy'emu, co widziała do tej pory.




Rozdział 2 (1)

==========

Rozdział drugi

==========

Alicja nieustannie uważała się za głęboko rozczarowaną ludzką naturą. Heck, studiowała ją od lat. A biedny, zrzędliwy człowiek, któremu powierzono zadanie znalezienia tego, kto zabił Pippę i Hayley, zdawał się w ogóle nie lubić Alicii. Ale to było w porządku. Przejdzie mu. Zawsze tak było. Pięć faz to było to, czego zwykle potrzebował ten typ detektywa, żeby ją szanować, ale tutaj mieli mało czasu, więc musiała szybko się do niego przekonać. Gdy Murphy miał otrzymać cios w głowę od ponadprzeciętnego intelektu Alicji, jego reakcja miała zadecydować o tym, czy będzie ona skuteczną częścią jego zespołu, czy nie.

Kiedy szef wzniósł się poza zasięgiem słuchu, Alicia zwróciła się do jeziora. "Twój zabójca przyszedł w tamtą stronę". Wskazała na ciężki las po przeciwnej stronie. "Prawdopodobnie zaparkował na obwodnicy w jednym ze starych szlaków konnych i przeszedł tamtędy".

"Wow." Murphy stanął obok niej, potarł wąsy w sposób, który zdaniem Alicji wyglądał na obronny. Wkrótce dowiedziałaby się więcej. Powiedział: "Wymyśliłaś to, co? To, że za nami na wzgórzu był karnawał, nie weszło w twoją małą dedukcję?".

"Karnawał jest bez znaczenia. W lesie byłoby pełno narkomanów i szulerów, więc musiałby zejść po północy, kiedy jest spokojniej. Nawet wtedy, po co ryzykować, że przyjdzie tutaj? Te lasy są używane do różnych celów. On miał konkretny powód."

Uśmiechnęła się do niego. Waaaayy up at him. Odciągnął ramiona do tyłu, przez co wydawał się jeszcze wyższy. Podeszła do ciała, przywołując Murphy'ego, nie patrząc w jego stronę, uklękła na zatwierdzonej przez SOCO podkładce i podniosła prześcieradło na przesiąknięte brudem nagie ciało dziewczyny. "Ok, po pierwsze została pobita ze znacznie mniejszą furią niż Pippa. Jej obrażenia są mniej wyraziste. Znaczenie?"

"Robię to od ponad trzydziestu lat, DS Friend. Nie muszę być przesłuchiwany".

"Więc udowodnij to."

"Jeśli to ten sam facet... to znaczy, że tym razem jest bardziej ostrożny. Pierwszy był wściekły, zabił ją jednym ciosem. Kiedy zorientował się, że nie żyje, pobił ciało prawie nie do poznania. Tym razem dłużej. Wyciągnął wnioski z pierwszego razu. Z Hayley... bardziej mu się to podobało."

"Wow, robisz to od dłuższego czasu. Well done."

"Cóż, dziękuję."

"Ale spójrz, co jeszcze nam zostawił. Błoto."

"Medycyna sądowa potwierdzi, czy to błoto, czy nie," powiedział sarkastycznie Murphy. Kiedy Alicja nie powiedziała nic więcej, kucnął obok niej. "Co z tym błotem?"

"Jest wyjątkowe. To tonące błoto."

"Och. Nie zdawałem sobie sprawy, że to specjalne tonące błoto."

"Bear with me."

Wymieniła prześcieradło i bardzo podziękowała SOCO i ponownie przywołała Murphy'ego, aby poszedł za nią. Z kolejnym pocieraniem swoich wąsów, podniósł się do pełnego wzrostu i ruszył za nią. Westchnął, gdy szli.

"Jesteś zazdrosny?" zapytała.

"O?"

"Moje kalosze."

"Są różowe."

"Trzymam je w samochodzie przez cały czas. Powinnaś pomyśleć o zrobieniu tego samego".

"Będę miał to na uwadze."

Znów zapadła cisza, tylko chrzęst błota i lekki wietrzyk oraz westchnienie Murphy'ego po raz kolejny.

"Wiesz, gdzie idziemy?" zapytała Alicja.

"Zakładam, że zamierzasz pokazać mi magiczne błoto".

"To nie jest magia, głuptasie. To tonące błoto. Przynajmniej kiedyś było."

"Używane?"

"Tutaj."

Dotarli na północny kraniec jeziora, gdzie czuło się chłodniej niż z powrotem przy ciele. Ścieżka, która okrążała wodę, zataczała mały strumień przez kładkę, strumień zasilający jezioro w strużkę. Około 12 stóp od brzegu znajdowała się mini wyspa, z wiecznie zielonymi i liściastymi krzewami, rosnącymi obok siebie i jeden nad drugim. Stąd mogli dojrzeć przez nagie gałęzie miejsce, gdzie leżało ciało Hayley Davenport, ale latem byłoby tu jasno i gęsto od liści. Alicia rozłożyła ręce w geście ta-daaa w kierunku wody między brzegiem a wyspą.

Rozważała powiedzenie Ta-daaa, ale zadowoliła się "Et voila".

"To woda" - powiedział Murphy.

"Kiedy zwykłem podchodzić do Roundhay Park z moją mamą i naszymi psami, była to część wycieczki, w której mama powiedziałaby mi, żebym był wyjątkowo ostrożny. Zwłaszcza, że zwykle byłem na rowerze".

"Z powodu tonącego błota".

"Racja. Trochę je oczyścili, odkąd ja i mama oraz Bonker i Stonker się pojawiliśmy, ale jeśli dorastałeś w tych stronach, to wiesz o tonącym błocie. Że jeśli wpadłeś do niego i nie było nikogo z liną lub czymś, kto mógłby cię uratować, to zapadniesz się po głowę i będziesz dalej tonąć, a nigdy nie zostaniesz znaleziony."

"Bonker i Stonker?"

Alicja podskoczyła i przypięła Murphy'ego wokół ucha. "Proszę zwrócić uwagę, inspektorze". Wyglądał na tak zszokowanego, jakby go dźgnęła bydlęcym przedmiotem, ale kontynuowała. "Bonker i Stonker to doskonałe nazwy dla Springer Spanieli. Trochę się starzeją, tak jak moja mama, ale nadal są silne. Znowu, tak jak moja mama. A teraz, może zechcesz skomentować moją teorię".

"Uderzyłeś mnie".

"Zasłużyłeś na to. Proszę o komentarz."

"Dorastałeś w okolicy, słyszałeś historię o tonącym błocie i uważasz, że nasz zabójca usłyszał tę samą historię i porzucił tu ciało wierząc, że nigdy nie zostanie znalezione".

"Correctamundo!"

"Jesteś psychiczny."

Murphy zaczął stąpać z powrotem w kierunku ciała i Alicia musiała kłusować, żeby nadążyć.

"Och, daj spokój," powiedziała, idąc do tyłu przed nim. "Dlaczego jeszcze jest tak pokryta błotem?".

"Nie ma żadnego błota. Mówiłeś, że ją wyczyścili".

"Zsikała się wczoraj wieczorem. Pomyśl mocniej."

Murphy zatrzymał się. Rozpiął kurtkę i położył ręce na wąskich biodrach, odetchnął - trochę zbyt dramatycznie w opinii Alicji. Zamknął oczy. Kiedy je otworzył, Alicja mogła powiedzieć, że odniosła tam drobne zwycięstwo.

Powiedział: "Było błotniście, kiedy przyjechał. Wyrzucił ją przed deszczem, spodziewając się, że zatonie. Deszcz spęczniał strumień, który spęczniał jezioro, które... spławiło ciało".




Rozdział 2 (2)

"A błoto - już nie tonące błoto, ale hej - nadal jest całkiem grube."

"Dlatego tak bardzo się do niej przykleiło. Nawet jezioro nie oczyściłoby jej całkowicie."

Alicja poczuła się dobrze z tym, że widzi sens. Ale potem źle, tak źle, o martwej dziewczynie. "Założę się, że znajdziemy błoto we wszystkich jej otworach, we wszystkich ranach, w ustach ... morderca dorastał tu, w Leeds, wiedział o błocie, ale pewnie wyjechał, wrócił".

"Więzienie?"

"Albo naprawdę długie wakacje. Ale więzienie. Może jest więcej takich jak ten?"

Murphy miał wyciągniętą komórkę, w ręku, wybierał numer. Słuchał, aż ktoś odebrał. "Cleaver, przepraszam, wiem, że miałeś tylko kilka godzin snu, ale na twoją dzisiejszą zmianę potrzebuję, żebyś sprawdził zwolnionych warunkowo z ostatniego roku. Preferowane przestępstwa z użyciem przemocy. Mieszkańcy Leeds. I porównaj je z podobnymi wzorcami do naszych morderstw, wzorcami, które być może zatrzymały się na chwilę ... tak, kiedy nasi zwolnieni warunkowo zeszli. A Cleaver? Jeśli ty i detektyw Ball musicie dokupić cywilną drużynę, żeby pomóc w obliczeniach, zatwierdzę nadgodziny." Rozłączył się i zwrócił do Alicji. "Dobra, wchodzisz w to."

"Cool i gang." Alicja nie mogła się powstrzymać od uśmiechu. "Co teraz, szefie?"

Ponownie pogłaskał swoje wąsy, oczy wędrując w stronę jeziora. "Teraz jakiś funkcjonariusz musi poinformować rodziców Hayley, że ich córka nie żyje".

"Powinniśmy to zrobić?"

"Nie. Mamy trzecią zaginioną dziewczynę. Nie możemy tu zrobić nic więcej."

* * *

Alicja zostawiła swojego Forda Focus na głównym parkingu Roundhay Park. Gdy szli pod górę w tym kierunku, Murphy poinformował ją o zaginięciu Katie Hague.

Była ona w centrum miasta, w klubie ze swoim chłopakiem Brianem i grupą przyjaciół. Brian twierdził, że Katie i on kłócili się o to, czy zostać na dłużej, czy wypić więcej alkoholu - on chciał zrobić kilka zdjęć ze swoimi kumplami z klubu rugby - ale ona była głodna, uparta i domagała się curry. Więc powiedział, że dobrze, idź, i tak zrobiła.

1:30, 10 grudnia.

To był ostatni znacznik czasu na CCTV klubu nocnego, ostatni raz, kiedy ktokolwiek, a mianowicie portier o imieniu Duane, mógł ją pozytywnie zidentyfikować. A teraz, nieco ponad 30 godzin później - 11 grudnia - nadal była zaginiona.

Dlaczego Murphy był pewien, że to ten sam człowiek, który zabił Pippę i Hayley?

Z powodu okoliczności ich zaginięcia.

5 grudnia Hayley Davenport poszła na łyżwy z dwiema przyjaciółkami, owinięta w cztery warstwy, jaskrawoczerwony szalik i wełnianą czapkę. Był to wieczór na Millennium Square, gdzie Rada Miasta Leeds postawiła tymczasowe lodowisko obok niemieckiego targu, który pojawia się w każde Boże Narodzenie. Kiedy przyszła jej kolej na gorącą czekoladę, kazała przyjaciołom czekać przy straganie z wielobarwnymi mechanicznymi lalkami i zagłębiła się w zatłoczony rynek. Nie wróciła. Żaden z kramarzy z napojami jej nie widział. Jej ciało pojawiło się w North Leeds, dziś, 11-go, prawdopodobnie zabite wczoraj, lub co bardziej prawdopodobne - z Katie zabraną we wczesnych godzinach 10-go - dzień wcześniej.

Pięć dni w niewoli.

27 listopada - osiem dni przed zaginięciem Hayley - Pippa Bradshaw odwiedziła swój lokalny pub na przedmieściach Chapel Allerton, świętując odejście koleżanki z pracy. Stella, kierownik działu kadr w małej firmie PR, została zwolniona, ale była w dobrym nastroju, ponieważ zarezerwowała sześciomiesięczną podróż do Australii dzięki swojej wypłacie. Pippa była tak podekscytowana, że przyszła trzymając wielką wypchaną koalę i nosząc kapelusz z korka. Murphy dowiedział się, że planowała odbyć taką samą podróż po zakończeniu studiów. Jednak tej nocy Pippa - trochę pijana - wyskoczyła do toalety i już nie wróciła. Znaleziono ją martwą 3 grudnia, w płytkim grobie, w lesie na terenie Harewood House, miejsca piękności należącego do krewnego królowej, położonego między Leeds a Harrogate.

Sześć dni w niewoli.

Dwa dni później zabrał Hayley. Znaczenie:

* 27 Dec: Pippa wzięta.

* 3 grudnia: Pippa znaleziona; zmarła tego samego dnia.

* 5 Dec: Hayley wzięta.

* 9 Dec: Hayley zabita.

* 10 grudnia: Katie zaginęła... ten sam porywacz? Prawdopodobnie.

* 11 grudnia: Hayley odnaleziona... po ukryciu. Czy to coś znaczyło?

Na razie odłożyli to na półkę.

W Fordzie Focusie Alicji, Murphy powiedział: "Wszystkie są w wieku od dziewiętnastu do dwudziestu jeden lat, mają ciemne, długie do ramion włosy i są..." Trailed off.

"Co?" zapytała Alicja. "Co jeszcze?"

"Są piękne, sierżancie Friend. Mam na myśli oszałamiające. I nie chodzi mi o to, że są oszałamiające, ale o to, że mają w sobie coś ekstra... coś w rodzaju... 'sposobu', jak powiedziałaby moja matka. Siła osobowości."

Alicja pomyślała przez chwilę. "Jesteś pewien, że nie jesteś trochę zakochany w tych dziewczynach, Murphy?"

Zmarszczył się. "Próbuję powiedzieć, że każda z nich miała do zaoferowania więcej niż dobry wygląd. Że aby to dostrzec musiałby je obserwować. Prześladować je. Czekał na odpowiedni moment, żeby uderzyć i ... cóż ... resztę już znasz".

"Będę prowadzić," powiedziała. "Podrzucę cię później".

"Nie wiesz, gdzie jedziemy".

"Dom Katie, prawda?"

"Right. Jak...?"

"Wsiadaj," powiedziała Alicja. To nie miało być przyjemne.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Policja proceduralna"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści