Lady of Ravenwood

Rozdział 1 (1)

========================

1

========================

Zimno.

Tak zimno.

Każdy oddech wypływał jak nikły kłąb, duch, który pozostawał w sanktuarium, tylko po to, by wyparować w mroźnym powietrzu.

Selene naciągnęła swój wyściełany futrem płaszcz mocniej wokół ramion, gdy klęczała przed kapłanem wewnątrz świętych sal.

Matka klęczała po jej lewej stronie, z pochyloną głową, okryta ciemnym płaszczem. Amara, siostra Selene, klęczała po jej prawej stronie. Za nimi klęczało kilkunastu innych uczniów, wszyscy ubrani na czarno, z kapturami naciągniętymi na głowy. Żyrandole z kutego żelaza wisiały wzdłuż wyniosłego, rzeźbionego sufitu, a ich paleniska były puste. Blade, zimowe światło słoneczne padało na kamienną posadzkę z wysokich, wąskich okien po obu stronach sanktuarium.

Kapłan przemawiał w starym języku, gdy szedł przed uczniami. Jego ciemne szaty kołysały się po kamiennej podłodze, a jego buty wydawały ledwie słyszalny szept. Kadzidło unosiło się ze złotego palnika, który zwisał z jego spróchniałej dłoni.

Kolana Selene zdrętwiały, gdy wcisnęły się w kamienną posadzkę. Kadzidło wypełniło jej nozdrza, a słowa kapłana - umysł. Nie rozumiała starego języka, tylko kilka słów. Odkąd pamiętała, poranek każdego nowiu księżyca spędzano w sanktuarium i wznoszono modły do Mrocznej Pani.

Kapłan zatrzymał się przed Selene.

Zerknęła w górę i zamrugała.

Blade, wodniste, niebieskie oczy spoglądały na nią z zapadniętych gniazdek obwiedzionych cieniem. Jego głowę okrywał płaszcz ciemnych szat, ale tu i ówdzie sterczały kępki wełnistych, białych włosów. Jego nos był długi i cienki, a za nozdrza służyły tylko szczeliny.

Jego oczy rozszerzyły się, gdy wpatrywał się w nią w transie. Zaczął mówić żarliwie i zamachnął się kadzidłem przed Selene.

Ciepło popędziło przez jej żyły, wypalając chłód wewnątrz jej kości. Kątami oczu zerknęła na matkę, a potem na siostrę. Kapłan nigdy wcześniej tego nie robił.

Jej matka zerknęła z powrotem z najdelikatniejszą nutą zaskoczenia na twarzy. Amara wydawała się jeszcze bardziej zszokowana pod swoją skądinąd zimną okleiną.

Selene zerknęła z powrotem na kapłana. Ten nagle zatrzymał się i zesztywniał. Powoli pochylił się i położył palec na jej czole. Jego palec był jak sopel, a ona stłumiła chęć drżenia.

"Mroczna Pani będzie z tobą dzisiejszej nocy" - powiedział, po raz pierwszy mówiąc wprost. Następnie przesunął palcem po jej skórze w kształcie litery T. Uczucie przypominające lodowatą wodę rozeszło się od jego palca, przez jej twarz, a następnie w dół pleców. Selene tym razem zadrżała, a jej serce zagrzmiało wewnątrz piersi. Chciała wstać i uciec, ale strach trzymał ją w miejscu. Próbowała przełknąć, ale w ustach miała suchość.

Jego palec opuścił jej czoło, a oczy wróciły do swojej normalnej wodnistej postaci. Wyprostował się i zaczął ponownie intonować w starym języku, gdy odwrócił się i skierował z powrotem na platformę z przodu sanktuarium, zdając się nie pamiętać o swoim transie sprzed kilku chwil.

Selene zacisnęła palce razem. Wciąż czuła jego zimny palec przesuwający się po jej skórze, oznaczający ją jakimś niewidzialnym znakiem. Czy Matka wiedziała, co to oznacza? Wydawała się równie zaskoczona jak Selene nagłym gestem i słowami kapłana.

Co kapłan miał na myśli mówiąc, że Mroczna Pani będzie z nią dzisiejszej nocy?

W chwili, gdy kapłan zakończył benedykcję, Selene poderwała się na nogi. Amara również stanęła. Matka nadal klęczała z pochyloną głową. Przez chwilę Selene zastanawiała się, czy powinna poczekać, ale potem odwróciła się i wyszła. Gdyby Matka chciała porozmawiać, to by przyszła. Selene szła długim korytarzem i mijała innych uczniów, ignorując zakapturzone spojrzenia posyłane w jej stronę. Amara podążyła za nią w kierunku tylnej części sanktuarium. Zapach kadzidła nadal wisiał ciężko w powietrzu, wypełniając jej głowę swoją nadmiernie słodką wonią.

Obie siostry wyszły przez wysokie podwójne drzwi i weszły w korytarz, który prowadził w stronę głównych pomieszczeń zamku Rook.

Co kilka sekund Amara zerkała na nią spod kaptura, czekając, aż coś powie, ale Selene milczała. Na końcu korytarza, Amara złapała ją za ramię. "Czekaj!"

Selene zatrzymała się, jej usta przycisnęły się do siebie.

"Co się tam stało?"

Selene odwróciła się i stanęła przed siostrą.

Amara odciągnęła kaptur do tyłu, uwalniając kaskadę ciemnych kasztanowych włosów wzdłuż ramion. Choć bała się to pokazać, na jej skądinąd ponurej twarzy pojawiła się nutka ciekawości. "Czy myślisz ... czy myślisz, że odnosił się do obdarowywania?"

Gdyby słowa Amary miały fizyczną formę, byłby to ogień. Selene mogła poczuć żar zazdrości siostry i kłujący ból w jej pytaniu. Jeśli słowa kapłana wskazywały na to, że Selene ma zamiar poddać się obdarowaniu, to była to kolejna kłoda na szalejącym między nimi inferno.

"Nie wiem." Nawet te słowa trudno było sformułować. To było tak, jakby kapłan ją uciszył, a jej usta zapomniały, jak się mówi.

Twarz Amary zarumieniła się, a jej dłonie zacisnęły się. "Ja również będę miała swoją kolej. Ja również należę do Ravenwood. Zobaczysz." Obróciła się i pospieszyła w lewo, znikając za dalekim rogiem, zostawiając za sobą ślad chłodu.

Selene stała samotnie w pustym korytarzu, z zaciśniętym gardłem, jej spojrzenie zatrzymało się tam, gdzie zniknęła Amara. Zawsze miała nadzieję, że po osiągnięciu pełnoletności będą razem służyć w Domu Ravenwood jako siostry. Gdyby tylko kapłan naznaczył Amarę zamiast niej. Gdyby Amara otrzymała dar jako pierwsza, być może udałoby się jej pokonać dzielącą je przepaść.

Zamiast tego stał między nimi mur. Amara chciała więcej. Chciała władzy. Chciała prestiżu bycia wielką damą. Chciała tego, co miała Selene: praw pierworodnych.

Zamiast tego, Selene urodziła się jako pierwsza. I . . . Podniosła rękę i potarła ramię. Zaledwie kilka centymetrów dalej, pod jej płaszczem, znajdował się znak kruka na jej plecach. Żaden inny Ravenwood nie nosił tak wyraźnego znaku. Jej matka postrzegała go jako znak władzy. Dla Selene było to wieczne źródło konfliktu między nią a jej siostrą.




Rozdział 1 (2)

Za nią stłumiony dźwięk głosów i butów wskazywał, że uczniowie opuszczają sanktuarium.

Selene skręciła w prawo i skierowała się z powrotem w stronę zamku Rook. Nie miała ochoty być obiektem dociekliwych ocen zgromadzonych.

Im bardziej oddalała się od tych uświęconych sal, tym bardziej jej stopy czuły się jak ołów. Amara miała rację. Kryptyczne słowa kapłana były przepowiednią jej obdarowania. Ale nigdy w historii Ravenwood mroczny kapłan nie zrobił czegoś takiego. Dlaczego ona? Jej dar nadejdzie. Przychodził do każdej kobiety z Ravenwood od czasów Rabanny Ravenwood. To nie była niespodzianka. Więc dlaczego znak na jej czole? Dlaczego wypowiedź?

Co sprawiło, że jej obdarowanie różniło się od poprzednich kobiet Ravenwood?

Selene zadrżała i złożyła ręce na środku. Z każdą sekundą ogarniało ją uczucie niepokoju. Niewiele wiedziała o darze Domu Ravenwood, poza tym, że dotyczy on snów. Ale cokolwiek to było, dochód, który zapewniał, pomagał utrzymać ich ludzi w stanie wyżywienia i ubrania, gdy kopalnie wyschły.

To było dobre, prawda? Skąd więc ten nagły alarm?

Selene przycisnęła dwa palce do boku głowy. Być może chodziło o to, że nie tylko została specjalnie naznaczona, ale sama Mroczna Pani będzie nadzorować jej wejście w swoje dziedzictwo.

"Dlaczego ja?" wyszeptała. Jej słowa odbijały się echem po cichym korytarzu, odbijając się od kamiennych ścian. Żadna odpowiedź nie wróciła.

Wypuściła długi oddech i ruszyła dalej. W myślach czuła, że stoi na krawędzi klifu, za chwilę skoczy w mglistą pustkę poniżej. A jeśli nie skoczy, ktoś lub coś ją zepchnie. Bez względu na wszystko, nie było wyboru. Ona nigdy nie miała wyboru. Dzisiejszej nocy dar Ravenwood spłynie na nią. Dziś wieczorem odziedziczy swoje przeznaczenie.

Pierwsze szczypty bólu pojawiły się podczas kolacji. Selene nie ruszała się z miejsca, gdy słabe migotanie światła przeszywało jej wzrok niczym gwiazdy na nocnym niebie, a następnie kłuło ją po skórze głowy. Czekała, aż światła znikną, podczas gdy jej serce biło szybciej, a włosy na karku stanęły dęba. Przez mgłę światła obserwowała ojca, który podniósł swój puchar do ust. Jego srebrne włosy były zaczesane do tyłu, a broda jak zawsze idealnie przycięta.

Czy jako outsider z mniejszego domu Vivek, ojciec wiedział, skąd wziął się dar Ravenwood? Czy matka kiedykolwiek mu powiedziała? A może był to kolejny sekret trzymany przez kobiety z Ravenwood?

Światła minęły, a Selene podniosła drżące dłonie i oderwała kawałek chleba z półmiska obok. Czuła się jak żwir w ustach, gdy powoli przeżuwała.

Światło świec migotało z żyrandola powyżej, pozostawiając obwód starożytnego pokoju w cieniu. Matka siedziała na drugim końcu stołu, jej twarz przesłaniał złoty kandelabr ustawiony na środku. Amara siedziała naprzeciwko niej, od czasu do czasu zerkając w górę z zimnym spojrzeniem. Kapitan Stanton stał obok drzwi wraz z innym strażnikiem, a jego ciemne oczy zawsze były skierowane na rodzinę Ravenwoodów.

Rodzinne obiady nigdy nie były ciepłe ani jowialne, ale dzisiejsza kolacja sprawiała wrażenie jeszcze bardziej opresyjnej. Selene ponownie zerknęła na ojca. Czy on to zauważył?

Światła znów zaczęły migać w jej wizji, a po nich nastąpiło ukłucie bólu wzdłuż czoła. Czy to były znaki ostrzegawcze przed tym, co ma nastąpić? Ile czasu minie, zanim obdarowanie opanuje jej ciało?

Może powinna odejść teraz, zanim będzie gorzej.

Selene odłożyła na wpół zjedzony kawałek chleba na swój talerz. Jej zupa leżała nietknięta obok. "Ojcze, nie czuję się dobrze. Czy mogę zostać zwolniona?"

Ojciec odłożył swój puchar i spojrzał na nią. Zmarszczka pokryła jego twarz. "Selene, wyglądasz bardzo blado. Czy mam wezwać uzdrowiciela?"

Amara zerknęła w górę.

Selene przeczesała palcami wzdłuż jej skroni. "Nie, to po prostu ból głowy. Chciałabym się położyć."

Obdarzył ją ciekawskim spojrzeniem, po czym skinął głową. "Możesz iść."

Selene nie zadała sobie trudu, by spojrzeć na matkę. Jedyne, co chciała zrobić, to uciec do swojego pokoju, zanim kolejne zaklęcie weźmie górę-.

Wybuch światła rozprzestrzenił się w jej umyśle, a następnie intensywny ból w całej głowie. Prawie krzyknęła, ale zamiast tego zacisnęła zęby. Oddychała przez nos. "Proszę mi wybaczyć", mruknęła i wstała od długiego stołu.

Oczy Amary zwęziły się, a jej wargi obróciły w dół, gdy na jej twarzy pojawiło się rozpoznanie. Nie miała pojęcia, jak bardzo Selene chciała, żeby to była ona w tej chwili.

W oczach Selene pojawił się kolejny błysk, po którym nastąpiła światłowstręt. Musiała dotrzeć do swoich komnat, zanim nastąpi napaść.

Odwróciła się i skierowała do bocznych drzwi, mijając jednego ze służących niosącego drewnianą tacę z pieczonym mięsem. Zapach, zamiast ją kusić, przyprawił ją tylko o skurcz żołądka.

Na zewnątrz, w ciemnym korytarzu, migające światła w jej głowie zmieniły się w wirujące kolory. Selene potykała się w długim korytarzu z ręką umieszczoną wzdłuż kamiennej ściany dla orientacji. Migoczące świece po obu stronach zapewniały jej jedyne światło.

Spieszyła się w kierunku zachodniego skrzydła. Przy schodach zebrała swoją suknię i poleciała w górę, a potem w dół kolejnym zimnym korytarzem, aż dotarła do drzwi swojej komnaty. Szybko weszła do środka, gdy przez jej wzrok przemknęła kolejna seria świateł i kolorów, jak te małe, kolorowe ładunki wybuchowe, które House Vivek odpalał podczas obchodów Nowego Roku.

Gdy zamknęła drzwi, po prawej stronie skroni pojawiło się dziwne uczucie kłucia, a następnie mrowienie na plecach, w tym samym miejscu, w którym znajdował się jej znak.

Selene potknęła się w stronę łóżka i upadła na gruby materac z futra i pierza. Mrowienie na jej plecach zmieniło się w pieczenie. Zadygotała, gdy obróciła się i wpatrywała w ciężkie zasłony otaczające jej łóżko.

Oparzenie na plecach pogłębiło się, niczym ogień liżący jej skórę i pozostawiający za sobą linię spalonej, pulsującej tkanki. Pot spływał po bokach jej twarzy i zwilżał sukienkę i narzutę. Przyszła kolejna runda ognia, zawładnęła jej ciałem, aż przeszła. Głowa waliła jej tak intensywnymi pulsami, że aż krzyknęła.




Rozdział 1 (3)

Najmniejszy skrawek księżyca przesunął się po pobliskim oknie, gdy na zewnątrz zapadła noc. Światła i kolory w jej wizji zostały zastąpione przez cienie.

Kolejna konwulsja ogarnęła jej ramiona i umysł. Skuliła się na boku i oddychała przez ból. Jak długo to miało trwać? Próbowała sobie przypomnieć ostatnie miesiące treningu, ale jej myśli były jak ćmy tańczące wokół płomienia, nie chcące dać się złapać. Pamiętała tylko, że jej matka mówiła, że obdarowanie przyjdzie z intensywnością, ale nigdy nie wyobrażała sobie, że będzie się tak czuła.

Selene dryfowała i traciła przytomność, w jednej chwili całkowicie zanurzona w ciemności, w drugiej obserwując życie tych, którzy mieszkali w zamku Rook, rozwijające się poprzez stonowane kolory. Przez cały czas jej ciało płonęło, a niewidzialny szpikulec do lodu wbijał się w jej czaszkę.

Minuty wydawały się godzinami, a godziny dniami. Czasami czuła się, jakby szła przez głęboką mgłę, innym razem, jakby patrzyła zza okna w zimową noc. Obrazy wirowały w ten sam sposób, w jaki wyglądał dziedziniec, gdy tańczyła wokół wiosennego słupa w dniu Festiwalu Kwiatów.

Powoli obrazy zostały zastąpione przez najdelikatniejsze światło. Wraz z tym światłem, szalejący ból wewnątrz jej umysłu zaczął ustępować, a każdy mięsień w jej ciele rozluźnił się.

Usłyszała szept wewnątrz swojego umysłu. Miękki, a jednocześnie potężny. Cichy, a jednak jak krzyk dla wszystkich do usłyszenia.

Narodziła się marzycielka.

Potem to już było zrobione.

Selene nie wiedziała, jak długo leżała w łóżku. Otworzyła oczy, w połowie spodziewając się, że znów zobaczy wiry obrazów. Ale tylko ciężki baldachim łóżka przywitał jej wzrok. Obróciła głowę na poduszce i spojrzała w lewo. Promienie świtu wdzierały się przez okno na wschodnim krańcu jej sypialni.

Uczucie pieczenia i bólu zniknęło z jej ciała, uwalniając ją. Nie miała jednak ochoty się ruszyć. Zamiast tego zamknęła oczy. Nigdy więcej nie chciała się obudzić. Czuła się tak, jakby wszystko w niej przeszło przez piec i wyszło twarde jak stal. Jej umysł czuł się inaczej. Jej ciało czuło się inaczej.

Ona była inna.

"Czy ona się już obudziła?" powiedział niski altowy głos, niejasno podobny do głosu Matki.

"N-Nie jeszcze." Kolejny kobiecy głos. Wysoki i dyszący.

"To powiadom mnie, kiedy będzie. Chcę ją zobaczyć od razu".

"T-tak, m-moja pani."

Był ruch, a potem dźwięk zamykanych drzwi. Zmęczenie wciągnęło Selene z powrotem pod siebie, zanim zdążyła otworzyć oczy.

Pełne, jasne światło słoneczne wypełniło wizję Selene. Jęknęła i rozchyliła powieki. W pobliżu jej łóżka rozległo się małe skrzypnięcie i głośny łomot krzesła uderzającego o kamienną podłogę. Powoli odwróciła się i spojrzała.

Młoda kobieta, nie starsza niż szesnaście lat, potknęła się o swoje stopy. Czerwony rumieniec wypełnił jej skądinąd bladą twarz. "M-moja pani! Obudziłaś się!"

Selene wypuściła długi oddech i pozwoliła, by jej głowa zapadła się z powrotem w poduszkę. "Renata. Co ty tu robisz?"

Renata wykręciła ręce w nerwowym geście i zerknęła na drzwi za nią. "L-Lady Ravenwood zleciła mi zadanie pilnowania cię i t-to dać jej znać, kiedy się obudzisz".

"Rozumiem. Jak długo spałam?"

Renata zatrzymała ręce i wpatrywała się w Selene. Jej czarne włosy były zaczesane do tyłu w długi warkocz, a szara sukienka, którą miała na sobie, wisiała jak worek z burą tkaniną przez jej szczupłą ramę. "Trzy dni."

"Trzy dni?" Selene usiadła i natychmiast tego pożałowała, gdy gwiazdy wyskoczyły jej na oczy. Przez jedną chwilę obawiała się, że obdarowanie powróciło, ale branka zdarza się tylko raz w życiu, a jej dar był już odciśnięty w jej wnętrzu.

"Ja - muszę iść i dać znać Lady R-Ravenwood, że się obudziłaś."

Selene przywołała swój umysł. "Tak, idź, Renata. Jesteś zwolniona."

Służąca oddała jej mały ukłon i szybko wyszła.

Selene leżała w łóżku, futra podciągnięte przez jej dolną połowę, i wpatrywała się w okno. Odkąd pamiętała, matka wpajała jej odpowiedzialność, jaką będzie miała pewnego dnia za rodzinę Ravenwood, a także nieuchronny dar, który nadejdzie. Dar, który pozwoliłby jej wejść w sny innych. Ale żadnych innych szczegółów. Tylko wskazówki, że dom Ravenwood i naród górski zależą od tego daru. Tylko trening. Dzień w dzień.

Nie ufaj nikomu.

Możesz liczyć tylko na siebie.

Musisz być przygotowany na wszystko.

Nigdy już nie zostaniemy zmieceni z powierzchni ziemi.

Mantra jej matki, wypowiadana każdego ranka podczas treningu. Matka ciężko prowadziła ją i Amarę, ucząc ich sekretnej historii rodziny i szkoląc je w momencie, gdy tylko potrafiły podnieść miecz.

Pewnego dnia, kiedy będziesz miała swój dar, pomyślisz, że możesz polegać tylko na tym. Ale nie możesz. Musisz wiedzieć, jak się chronić. Zawsze. Bo nikt inny tego nie zrobi.

Ale nigdy nie ma powodu, dlaczego. Nigdy odpowiedzi na wszystkie pytania, które Selene chciała zadać. Nic, co złagodziłoby jarzmo, które ciążyło na niej od urodzenia.

"Pewnego dnia", mówiła jej matka. "Kiedy nadejdzie twoje obdarowanie, wyjawię ci dlaczego. Do tego czasu, trenuj. Trenuj ciężko."

"Cóż, matko. Jestem teraz twoim dziedzicem. I jestem gotowa na odpowiedzi," szepnęła Selene.

Niemal w odpowiedzi drzwi się rozbiły i jej matka wleciała, jakby niesiona na skrzydłach. Podeszła do łóżka i wpatrywała się w Selene. Selene wpatrywała się z powrotem. Jej matka wyglądała w każdym calu jak matriarcha domu Ravenwood. Miała gęste ciemne włosy kobiet z Ravenwood, wysokie kości policzkowe i pełne usta. Była wysoka, ale nie za wysoka, elegancka i szczupła od lat tajnego treningu. Potrafiła poruszyć zgromadzenie swoim gładkim altowym głosem i usidlić mężczyznę, by zrobił dla niej wszystko. Czasami Selene zastanawiała się, czy właśnie w ten sposób ojciec przyszedł się z nią ożenić.

Jej oczy zanurzyły się całkowicie w Selene i w tych ciemnych oczodołach pojawił się błysk. "Zostaw nas", powiedziała do Renaty, nie odwracając się, by zwrócić się do drżącej służącej.

Renacie nie trzeba było dwa razy powtarzać. Uciekła bez zwyczajowego ukłonu, drzwi zamknęły się za nią z hukiem.




Rozdział 1 (4)

Matka nie wydawała się tym przejmować. "Moja droga, droga córka", powiedziała, gdy przyciągnęła drewniane krzesło na bok łóżka. "Obawiałam się ... ale nie. Mroczna Pani uznała za stosowne pobłogosławić nasz dom kolejnym marzycielem." Wypuściła oddech. "W końcu."

Jej słowa poczuły się jak ciężkie kamienie umieszczone na piersi Selene. Znowu to było, to słowo. Marzyciel.

"Dziś wieczorem rozpoczniemy twój trening. Twoje obdarowanie nie mogło przyjść w lepszym momencie. Są rzeczy w ruchu, rzeczy, których nie mogę zrobić sama." Oczy jej matki na chwilę straciły ostrość. "Ale wszystko będzie znowu w porządku." Uśmiechnęła się i promieniała na Selene. "Będziesz chodzić we śnie. Przetestuj swój dar. Będę pewna, że przygotuję sługę, którego będziesz używać".

Sługę? Selene zamrugała i zacisnęła futra między palcami. Co miał wspólnego sługa z używaniem jej daru? Czy chodziłaby wewnątrz snu sługi?

"Jeśli twoje znamię jest jakąkolwiek wskazówką, twój dar jest potężny, Selene. Dar, którego potrzebujemy, jeśli Dom Ravenwood ma przetrwać. I przetrwamy. Nigdy więcej nie zawiedziemy. A ty tego dopilnujesz."

Selene odpowiedziała w sposób, w jaki została wychowana. "Tak, matko." Ale jej wnętrze zacisnęło się. Co dokładnie robiły w snach?

Jej matka zatrzymała się i przestudiowała ją. Światło słoneczne rzucało olśniewające światło na twarz matki, wyostrzając jej rysy tak, że Selene mogła niemal zobaczyć kruka w jej twarzy. "Nie ma miejsca na słabość. A ty nie jesteś słaba. Jesteś moją córką i dziedzicem Domu Ravenwood. Czy rozumiesz?"

Niewidzialna ręka zacisnęła się na gardle Selene, ale wciąż była w stanie wypchnąć z siebie rutynowe słowa. "Tak, matko."

"Dobrze. Będziesz tą, która podniesie dom Ravenwood z powrotem do jego dawnej chwały. Wierzę, że masz zdolność przewyższenia mnie. Może nawet samą Rabannę." Stała i docisnęła spódnicę. "Odeślę twoją służącą z powrotem do środka. Kontynuuj swój trening i inne obowiązki dzisiaj. A potem wieczorem rozpoczniemy twój prawdziwy trening."




Rozdział 2 (1)

========================

2

========================

My l-lady?" zawołał nieśmiały głos.

Selene zerknęła na drzwi, słowa matki wciąż odbijały się echem w jej umyśle. Dziś wieczorem rozpoczniemy twój prawdziwy trening.

"Tak, Renata, możesz wejść". Zrzuciła futra z nóg, gdy Renata weszła z kompletem ciemnych ubrań przewieszonych przez ramię.

"L-Lady R-Ravenwood wysłała mnie b-back." Głos Renaty był zdyszany, a ona sama drżała na wspomnienie imienia Matki. "Masz." Rzuciła ubranie, stając tak daleko od Selene, jak tylko mogła.

Selene westchnęła, gdy stanęła i wzięła ubranie. Bez względu na to, jak łagodnie obchodziła się ze służącą, Renata była nieśmiała jak zawsze. A autorytatywny sposób matki w kontaktach ze służącymi nie pomagał.

Przeszła przez pokój w stronę ekranów do przebierania w rogu. Obrazy z przeszłości domu Ravenwood, eleganckich dam i szarmanckich mężczyzn na koniach, były wyhaftowane na ekranach. Dawno temu dom Ravenwood był jednym z najbardziej znanych w siedmiu prowincjach. Teraz był tylko cieniem tego, czym był kiedyś. I tylko nieliczni wiedzieli, że wciąż zachowali swój dar.

Selene zdjęła poplamioną suknię i koszulkę i zawiesiła je nad ekranem. Potem zatrzymała się. Odwróciła się, odgarnęła ciemne włosy na bok i spojrzała w długie lustro pod ścianą. W jego odbiciu zobaczyła na plecach znamię o jasnoniebiesko-szarej barwie, rozpostarte od łopatki do łopatki niczym skrzydła wyrastające z kręgosłupa.

Prawie każda kobieta z Ravenwood nosiła takie znamię, choć takiego jak jej nie widziano od czasów jej przodka Rabanny. Matka wierzyła, że oznacza to, że jej dar będzie wyjątkowy. Selene nie była pewna, czy tego chce.

Przekręciła się, badając w lustrze znak pod każdym kątem. Nic się nie zmieniło, mimo bólu, jaki przeszła podczas obdarowywania. Wyglądało tak samo jak zawsze. Wypuściła westchnienie ulgi i pozwoliła włosom opaść z powrotem na miejsce. Być może matka się myliła.

Selene wsunęła się w świeżą haleczkę i bieliznę, po czym wciągnęła przez głowę ciemnoniebieską suknię i zacisnęła szarfę wokół talii. Kiedy wyszła zza parawanu, Renata przyciągnęła drewniane krzesło ze stołu do okna i czekała ze szczotką w ręku.

Selene usiadła bez słowa. Renata służyła jej już od roku, uciekinierka z ataku bandytów i cicha dziewczyna. Mimo nieśmiałego usposobienia i drobnej postury, była pracowita i umiała dochować tajemnicy, co było absolutem, gdy służyła Domowi Ravenwood.

Renata zaczęła czesać gęste, gładkie włosy Selene. Gdy skończyła, na czarnych pasmach pojawił się niebieski połysk. Zręcznymi rękami Renata zaplotła włosy w długi warkocz.

Selene spojrzała na Renatę w odbiciu okna. "Dziękuję, Renata."

Dziewczyna zarumieniła się, przywracając kolor do swoich bladych policzków, i pokiwała głową.

Pewnego dnia Selene wyciągnie tę nieśmiałą dziewczynę na wierzch.

Po wyjściu Renaty, Selene stanęła i oparła się o bok okna. Jasnoniebieskie niebo wisiało nad surowymi górami Magyr, które otaczały zamek Rook. Nie było żadnej drogi do zamku ani poza szerokim kamiennym mostem, który łączył zamek Rook z King's Highway, która biegła przez górski kraj. Przynajmniej to była jedyna droga, o której wiedziała większość ludzi.

Selene pochyliła się do przodu i spojrzała w dół. Poszarpane zęby skalne leżały setki stóp poniżej. Gdzieś pomiędzy tymi ząbkowanymi krawędziami znajdowały się niewidzialne ścieżki wewnątrz gór, jaskinie i kopalnie z dawnych czasów, teraz opuszczone. Tylko kobiety z Ravenwood znały te ścieżki i tajniki zamku Rook.

Przez chwilę wyobrażała sobie, jak wyglądałoby jej życie, gdyby udała się do jednej z jaskiń i opuściła to miejsce. Była jedna, która otwierała się na dalekiej północnej stronie Gór Magyr, w pobliżu jednej z wiosek w dolinie. Może udałaby się na zachód, w stronę kraju Lucerasów. Słyszała, że to kraina bujnych zielonych wzgórz i miast z pięknego alabastrowego kamienia. A może pójdzie na wschód i odwiedzi kraj swojego ojca, Dom Vivek, gdzie znajdowały się starożytne biblioteki, a ludzie poświęcali swoje życie wiedzy.

Selene zaśmiała się smutno do siebie. "Może sprężynę skrzydła z moich pleców i odlecę".

Zanurzyła głowę. Gdyby Matka znała jej myśli w tej chwili, o chęci ucieczki zamiast objęcia swojego dziedzictwa ... . Takie tchórzliwe myśli nie przystoją kobiecie z domu Ravenwood.

Kobiety z Ravenwood były silne. Były potężne. Selene dziedziczyła potęgę i dziedzictwo kobiet, które odeszły przed nią.

Jednak jedyne co czuła to ciężar swojego domu i ludzi, który osiadł na jej ramionach.

Selene wyszła z komnaty i udała się do sal treningowych pod zamkiem Rook, znajdujących się w dużej pieczarze, wykutej przez Rabannę, aby uczyć przyszłe pokolenia kobiet z Ravenwood. Tutaj trenowały, doskonaląc w tajemnicy swoje umiejętności fizyczne.

Selene podążała kamiennymi korytarzami w głąb zamku Rook, w milczeniu wyściełana przez służbę i innych członków rodziny, aż dotarła do jednego z pomieszczeń w południowym skrzydle. Domyślano się, że kobiety z Ravenwood spędzały poranki na robieniu zakupów w tej części zamku i tylko Hagatha, służąca jej matki, miała prawo im przeszkadzać. Tylko Hagatha wiedziała o tajnym przejściu obok fikcyjnego kominka i ukrytej sali treningowej poniżej.

Selene weszła do pomieszczenia i delikatnie zamknęła za sobą drzwi. Szerokie okna uświetniały wygodne i gustownie urządzone pomieszczenie. Wysokie drewniane krzesła z haftowanymi poduszkami ustawione były w półokręgu wokół kominka, uzupełnione koszami z kolorowymi szpulkami nici i kwadratami płótna do pracy z igłą. Ale w tym pokoju nigdy nie robiono prac ręcznych. Przez chwilę zastanawiała się, jak by to było robić rzeczy, na które poświęcają swój czas szlachcianki z innych domów. Nie, żeby interesowały ją same robótki, ale może normalność, jaką zdawały się mieć inne domy. Z drugiej strony, może miały swoje własne tajemnice.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Lady of Ravenwood"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści