Sześciomiesięczny kontrakt małżeński

1. Axel (1)

------------------------

1

------------------------

========================

Axel

========================

"Osiedlasz się?" zapytałem brata, gdy wjechałem na lotnisko. Przynajmniej było to mniejsze, regionalne lotnisko, więc nie musiałem radzić sobie z ruchem w Sztokholmie.

"Przestań się martwić", Tage praktycznie warknął do telefonu, który wysłał dźwięk wibrujący przez głośniki mojego Rovera.

Lśniący czarny, czterodrzwiowy kawałek wykwintnej maszyny był pierwszym pieniądzem "just-because", który wydałem na siebie. Nigdy.

"Jestem twoim bratem. Moim zadaniem jest się martwić" - przypomniałem mu. To wszystko co robiłem, gdy chodziło o Tage. Martwiłem się. Jak do cholery mógłbym się nie martwić, kiedy był moim obowiązkiem odkąd skończyłem szesnaście lat?

"Normalni bracia upijają się nawzajem".

Normalni bracia nie tracili obojga rodziców w wypadkach samochodowych.

"Powiedz mi, że nie pijesz. Wiesz, że twój trener idzie..."

"Spokojnie, Axel. Nie piję. Tylko daję ci piekło. Odsypiałem jednak piekielny poranny trening."

"Nadal żałuję, że nie zapisałeś się na cały etat do Luleå." Podjechałem do bramy i opuściłem szybę. "Axel Nyström," powiedziałem strażnikowi.

"Tak jak ty, prawda?" Tage zadrwił.

"Nie miałem takiej możliwości, pamiętasz? Miałeś osiem lat. Co miałem zrobić, przeprowadzić się z tobą do mieszkania studenckiego?". Zerknąłem na zegar na desce rozdzielczej. Dziesięć po dziesiątej. Lukas miał wylądować za pięć minut.

"Jesteś na liście" - zauważył strażnik. "Hangar drugi." Skierował mnie przez bramę.

"Dziękuję", powiedziałem mu, a następnie podążyłem za jego wskazówkami, skręcając w prawo, aby dostać się do hangaru, przy którym zwykle parkował odrzutowiec Lukasa, gdy przylatywał ze Stanów.

"Spokojnie," westchnął Tage. "Trener powiedział, że poradzę sobie z kilkoma zajęciami. Poza tym, patrzę tylko na rok lub dwa tutaj. Potem może uda mi się przenieść do amerykańskiej szkoły. Stamtąd to cztery lata i edukacja w college'u, zanim dostanę draft do NHL."

Moje serce puchnie. "Teraz to byłoby coś, co z całego serca bym poparł. Jestem z ciebie cholernie dumna, Tage."

"Och, daj spokój, nie rób się taki wodnisty," droczył się Tage. "Gdzie jesteś, tak w ogóle?"

"Na lotnisku, żeby odebrać Lukasa". Zazwyczaj powiedziałbym mojemu pawowi najlepszego przyjaciela, żeby samemu jechać z lotniska, ale nigdy wcześniej nie poprosił mnie bezpośrednio o odebranie go.

"On jest w? Naprawdę? Myślałem, że jest głęboko w przygotowaniach do sezonu? Słyszałem, że ta nowa drużyna będzie szalona. Albo przynajmniej będzie, gdy już zamkną centrum - czekaj..."

"Nie idź tam." Potrząsnąłem głową, mimo że wiedziałem, że nie może mnie widzieć.

"Och, daj spokój! Wiesz, że właśnie dlatego on przychodzi. NHL dzwoni!" Tage whooped.

Zaparkowałem mojego Rovera obok hangaru, gdy odrzutowiec Lukasa dotknął ziemi. "Członek drużyny NHL zawsze dzwoni. Nie patrz tak daleko w to. A teraz odpocznij trochę. Masz nazwisko Nyström na koszulce, więc lepiej rób to z dumą".

"Dumny na tyle, że będę się na ciebie lał, gdy zacznie się sezon".

Uśmiechnąłem się, gdy odrzutowiec Lukasa kołował w naszą stronę. "Poszedłeś do złej drużyny, jeśli myślisz, że mnie załatwisz".

"Tak, tak. Wszystkie jabs na bok, baw się dobrze z Lukasem. Wyluzuj trochę, co? W końcu jesteś pustym gniazdkiem!".

"Do widzenia, Tage." Rozłączyłem się z moim młodszym bratem i wspiąłem się z Rovera, gdy moja komórka zadzwoniła ponownie, tym razem twarz Lukasa pojawiła się na ekranie. "Dlaczego do cholery dzwonisz do mnie z odległości stu metrów? Dosłownie gapię się na twój przeklęty odrzutowiec".

"Racja," powiedział powoli mój najlepszy przyjaciel. "Więc o tym..."

Oparłem się z powrotem o ciepłą maskę mojego samochodu. "O czym?"

"Baw się dobrze i powiedz tak!" Rozłączył się ze mną, gdy samolot zaparkował.

Spojrzałem w dół na mój telefon, mrugając kilka razy w kompletnym zamieszaniu. Bryza rozdarła się po mnie, a ja wepchnąłem telefon do tylnej kieszeni spodni, a następnie zabezpieczyłem włosy krawatem z kieszeni kurtki.

Moje okulary przeciwsłoneczne odcięły większość odblasków od porannego słońca, gdy drzwi otworzyły się do odrzutowca Lukasa, a potem obsługa opuściła jego schody. Facet był nie tylko wysoko opłacaną gwiazdą NHL, ale był też modelem pretty-boy, który teraz miał własną linię odzieżową i odrzutowiec, żeby z nią iść. Dobrze, że kochałem tego dupka jak brata, bo inaczej bezustannie wyśmiewałbym go za szyte na miarę ubrania. Och, kogo ja oszukałem, wciąż z niego szydziłem.

Ale miałem chytre podejrzenie, że nie było go w tym pieprzonym odrzutowcu.

Musiałem użyć każdego mięśnia na twarzy, żeby nie dopuścić do opadnięcia szczęki, kiedy weszła w drzwi.

Nie ma mowy. Miałem halucynacje. Musiało tak być.

Porównałem wizję idącą w moją stronę z moją pamięcią.

Długie na milę nogi zbudowane tak, by owinąć się wokół mnie? Sprawdzone.

Talia tak mała, że mogłabym ją niemal objąć ręką? Sprawdzone.

Krągłości przeznaczone do testowania i głaskania przez moje ręce? To też sprawdzone.

Ale szczuplejsza niż pamiętałem, co dało mi chwilę niepokoju, gdy jej szpilki dotarły do dolnej części schodów. Również bladsza.

Poprawiła kurtkę, którą zarzuciła na ramiona jak jakaś gwiazda filmowa retro, po czym przesunęła torebkę na łokieć i poszła w moją stronę, z determinacją w każdym kroku tego długiego, zgrabnego kroku.

Może to wszystko było snem, a może ta kobieta po prostu wyglądała jak...

Założyła swoje duże okulary przeciwsłoneczne na głowę, tuż przed tą kupą hebanowych włosów, które sprawiały, że moje przeklęte dłonie się pociły, i spojrzała na mnie wielkimi, brązowymi oczami, które rzuciłyby mnie na kolana, gdybym nie używała samochodu jako kuli.

"Langley Pierce", powiedziałam powoli, zsuwając własne okulary przeciwsłoneczne z nosa, żebym mogła ją zobaczyć bez filtra. W tej kobiecie nie było nic, co by go potrzebowało. Była prosta, klasyczna, wyrafinowana doskonałość.

"Dobra, więc możesz podpisać ten pieprzony kontrakt, czy co?"

Z ustami marynarza.

Uśmiechnąłem się, a ona szybko opuściła okulary przeciwsłoneczne, po czym złożyła ręce na piersi. "Ciebie też miło widzieć, Langley. Szkoda, że spodziewałam się Lukasa."




1. Axel (2)

Jej ładne różowe usta rozstąpiły się. "Przepraszam?"

"Ja. byłem. Spodziewałam się. Lukas. Wiem, że mój angielski nie jest idealny, ale myślałem, że to było całkiem jasne." Przechyliłem głowę, patrząc na nią z góry. Była pięknie wysoka, ale przy sześciu-sześciu, wciąż górowałem nad nią.

"Nie powiedział ci, że przyjdę?" Każde słowo wypowiadała z powolną, staranną deliberacją publicysty. Bo dokładnie tym była. Kobieta trzymała w reakcjach na życie, a od kilku miesięcy pracowała teraz dla najnowszej drużyny w NHL, Carolina Reapers.

"Nope." Potrząsnąłem głową.

Patrzyłam, jak mentalnie komponuje się w drobnych poprawkach jej rąk, delikatnym przesunięciu ciężaru ciała.

"Pani Pierce?" Pracownik przyniósł jej pojedynczą walizkę do przodu.

"Dziękuję bardzo, Michael. To był piękny lot." Uśmiechnęła się do gościa, a moje brwi ściągnęły się razem.

Gdzie do cholery był mój uśmiech?

"To zawsze przyjemność, pani Pierce. Po prostu daj nam znać, kiedy będziesz gotowa do powrotu, a my będziemy tutaj. No, w hotelu, ale rozumie pani, o co chodzi."

Podziękowała mu, a potem wpatrywała się we mnie, gdy odchodził.

"Nie masz pojęcia, dlaczego tu jestem, prawda?" zapytała z westchnieniem.

"Moje przypuszczenia byłyby takie, że ma to coś wspólnego z kontraktem na pieprzenie". Przeszedłem obok niej, aby chwycić jej walizkę.

"Nie powiedziałam tego!" trzasnęła.

"Brakowało mi tego twojego temperamentu", powiedziałem jej z uśmiechem, gdy szedłem z jej walizką na tył mojego Rovera i otworzyłem klapę bagażnika. Chwilę później miałem jej walizkę zabezpieczoną i bagażnik zamknięty.

"Ty naprawdę nie wiesz, prawda?" zapytała ponownie, tym razem łagodnie.

Wszystko w świecie Langley było uporządkowane, kontrolowane, właściwe i odmierzone. Coś takiego jak mały wybryk, który Lukas właśnie odegrał na nas obu, miało wysłać jej osobowość typu A w typ AAA.

"Nie mam", odpowiedziałem równie miękko. "Dlaczego nie wejdziesz?"

"Nawet nie wiesz, dokąd jadę. Nawet nie wiesz, dlaczego tu jestem." Otworzyła tylne drzwi Rovera i wrzuciła kurtkę, pozostawiając swoje rzeźbione ramiona nagie w jedwabnej bluzce bez rękawów na dopasowanych spodniach.

"Zostaw to tobie, żeby przelecieć pół świata i nadal wyglądać jak milion dolców".

Jej twarz szarpnęła się w kierunku mojej, ale okulary przesłoniły jej reakcję.

"Nie mam pojęcia, gdzie idziesz, ale zabiorę cię tam," kontynuowałem.

"Lukas powiedział, że mogę się u niego zatrzymać". Oblizała nerwowo wargi.

"Czy on?" zapytałem z uśmiechem.

"Dlaczego?"

"Ponieważ jestem w domu Lukasa, podczas gdy moje podłogi są odnawiane," powiedziałem jej ze śmiechem. To miało stać się interesujące naprawdę szybko.

Ona ssała jeden głęboki oddech, a następnie inny, przed rzucając jej głowę do tyłu. "Niech cię szlag, Lukas Vestergaard!" krzyknęła.

Boże, uwielbiałem to, kiedy traciła kontrolę.

Czterdzieści pięć minut później nałożyłem sobie porcję malin na talerz i jedną na talerz Langleya. Następnie zaniosłam oba talerze do jadalni, gdzie czekały już napoje, i usiadłam.

"Przepraszam!" Langley zawołała, gdy pospiesznie weszła do pokoju, pasma jej włosów wyślizgnęły się z węzła, łagodząc fryzurę. "Byłam zajęta krzyczeniem na Lukasa".

"Słyszałam," powiedziałam, wskazując na krzesło dostawione do mojego. "Usiądź i zjedz".

Zatrzymała się, koperta z manilą w dłoni. "Ugotowałeś? Dla mnie?" Omiotła naleśniki szerokimi oczami.

"Zrobiłam," przyznałam. "Teraz usiądź i zjedz. Potem możemy porozmawiać o tym, co umieściło cię w samolocie". Popchnąłem rękawy mojego termosu aż za łokcie, gdy siedziała, jej plecy ramrod straight.

"Dziękuję," powiedziała, przesuwając kopertę przed swoim talerzem i podnosząc swój widelec.

"Nie ma za co." Huh. Zgaduję, że mogliśmy być cywilni, nawet jeśli było to niezręczne jak cholera.

"Ohmygawdthesearegood," jęknęła po swoim pierwszym kęsie.

A teraz moje spodnie były za ciasne.

Nazywałem to efektem Langley: ona wchodziła, ja stawałem się twardy. Fakt życia.

"Więc powiedz mi, dlaczego tu jesteś", powiedziałem, zanim zrobiłem coś głupiego, jak sprawić, że naprawdę jęknęła.

"Oferta kontraktowa," powiedziała, szturchając folder w moim kierunku przed wzięciem kolejnego kęsa.

Oglądanie jej jedzenia było tam z najbardziej erotycznych rzeczy, które kiedykolwiek widziałem ... i widziałem wiele.

"Zostaw to tobie, żeby przelecieć pół świata i nadal wyglądać jak milion dolców".

Jej twarz szarpnęła się w kierunku mojej, ale okulary przesłoniły jej reakcję.

"Nie mam pojęcia, gdzie idziesz, ale zabiorę cię tam," kontynuowałem.

"Lukas powiedział, że mogę się u niego zatrzymać". Oblizała nerwowo wargi.

"Czy on?" zapytałem z uśmiechem.

"Dlaczego?"

"Ponieważ jestem w domu Lukasa, podczas gdy moje podłogi są odnawiane," powiedziałem jej ze śmiechem. To miało stać się interesujące naprawdę szybko.

Ona ssała jeden głęboki oddech, a następnie inny, przed rzucając jej głowę do tyłu. "Niech cię szlag, Lukas Vestergaard!" krzyknęła.

Boże, uwielbiałem to, kiedy traciła kontrolę.

Czterdzieści pięć minut później nałożyłem sobie porcję malin na talerz i jedną na talerz Langleya. Następnie zaniosłam oba talerze do jadalni, gdzie czekały już napoje, i usiadłam.

"Przepraszam!" Langley zawołała, gdy pospiesznie weszła do pokoju, pasma jej włosów wyślizgnęły się z węzła, łagodząc fryzurę. "Byłam zajęta krzyczeniem na Lukasa".

"Słyszałam," powiedziałam, wskazując na krzesło dostawione do mojego. "Usiądź i zjedz".

Zatrzymała się, koperta z manilą w dłoni. "Ugotowałeś? Dla mnie?" Omiotła naleśniki szerokimi oczami.

"Zrobiłam," przyznałam. "Teraz usiądź i zjedz. Potem możemy porozmawiać o tym, co umieściło cię w samolocie". Popchnąłem rękawy mojego termosu aż za łokcie, gdy siedziała, jej plecy ramrod straight.

"Dziękuję," powiedziała, przesuwając kopertę przed swoim talerzem i podnosząc swój widelec.

"Nie ma za co." Huh. Zgaduję, że mogliśmy być cywilni, nawet jeśli było to niezręczne jak cholera.

"Ohmygawdthesearegood," jęknęła po swoim pierwszym kęsie.

A teraz moje spodnie były za ciasne.

Nazywałem to efektem Langley: ona wchodziła, ja stawałem się twardy. Fakt życia.

"Więc powiedz mi, dlaczego tu jesteś", powiedziałem, zanim zrobiłem coś głupiego, jak sprawić, że naprawdę jęknęła.

"Oferta kontraktowa," powiedziała, szturchając folder w moim kierunku przed wzięciem kolejnego kęsa.

Oglądanie jej jedzenia było tam z najbardziej erotycznych rzeczy, które kiedykolwiek widziałem ... i widziałem wiele.



1. Axel (3)

"Wykonujesz wspaniałą pracę z tymi dziećmi" - przyznała.

"To jeden z powodów, dla których jestem tu szczęśliwa". Wrzuciłem swój sprzęt na tył samochodu, po czym wsiadłem za kierownicę, gdy Langley zajęła miejsce pasażera.

"Zrobiłam kilka badań," przyznała, gdy wjechaliśmy na drogę, kierując się do domu.

"I co ci to powiedziało?"

"Że dziesięć lat temu odrzuciłeś kontrakt o wartości dziesięciu milionów dolarów". Miała przewagę, patrząc prosto na mnie, podczas gdy ja trzymałem oczy na drodze.

"Przez badania masz na myśli, że rozmawiałeś z Lukasem". Zerknąłem w jej stronę wystarczająco długo, by zobaczyć, jak jej policzki zabarwiają się na różowo.

"Powiedział, że odrzuciłaś to, ponieważ wychowujesz swojego młodszego brata, Tage". Pozwoliła, aby to zawisło między nami, pozostawiając mi potwierdzenie lub zaprzeczenie.

Wolność była powodem, dla którego zdecydowałem się jej powiedzieć.

"Nasi rodzice zginęli w wypadku samochodowym, gdy miałam szesnaście lat i mieszkaliśmy z babcią, ale w zasadzie to ja byłam odpowiedzialna za Tage. Dwa lata później babcia też umarła i zostaliśmy tylko my dwaj - Tage i ja. Nie mogliśmy wychować ośmiolatka i grać w NHL. To nie było to, czego nasi rodzice chcieli dla niego, ani czego on potrzebował." Moje ręce chwyciły kierownicę tak mocno, że moje knykcie stały się białe.

Patrząc wstecz, to była jedyna decyzja, jaką mogłem podjąć, ale przeżywanie jej było jak rozdarcie mojej duszy na dwie części. Życie, którego pragnęłam i życie, które miałam mieć, nie były takie same.

"Ale teraz jest już dorosły, prawda?" zapytała delikatnie.

"Osiemnaście lat i gra w swojej własnej drużynie SHL na północy," zgodziłem się.

"Więc przyjdź grać dla Żniwiarzy. Nie muszę ci mówić, jaki jesteś dobry, ani jak bardzo potrzebujemy cię na pozycji centra".

"To dlatego, że McPherson i Miliarder zbudowali drużynę wokół wyjątkowych graczy, ale zapomnieli, że potrzebują podpory." Rzuciłem jej spojrzenie. "Czytam wiadomości, Langley".

"Więc chodź być naszym lynchpin," zastrzegła.

"Wiesz, dlaczego cię przysłali, prawda? Ty, Langley, publicystka. Nie właściciela, trenera czy agenta." zapytałem, skręcając na drogę, która prowadziła do Lukasa. Słońce błyszczało w Zatoce Botnickiej, sprawiając, że woda lśniła.

"Bo wiedzą, że mnie lubisz" - przyznała szeptem. "Nie rozmawiałbyś z nikim innym".

"Bo ja cię pragnę. Jak mogłeś pozwolić, żeby cię tak wykorzystali?".

Odwróciła wzrok, jej dłonie zacisnęły się w pięści na kolanach. "Bo chcę zachować swoją pracę. Jeśli skłonienie cię do podpisania tego kontraktu oznacza, że zachowam pracę, to w porządku. Polecę do Szwecji."

"I to są jedyne okoliczności, w których mogę być z tobą sam na sam? Siedziałbyś tu ze mną tylko wtedy, gdyby twoja praca była na linii?" Ire kapnęła w mój ton, a ja potrząsnąłem głową.

"Nie," wyszeptała. "Dobrze, tak. Jesteś..." Westchnęła.

"Jestem czym?" zakwestionowałem.

"Jesteś za bardzo...wszystkim. Za duża. Zbyt szybki. Zbyt gorący." Potrząsnęła palcem w moim kierunku. "Nawet nie graj, że nie wiesz, że jesteś wspaniały".

"Uznałem, że jesteś odporny na spojrzenia po pracy z Sharksami, a teraz ze Żniwiarzami". Zostawiła drużynę z Seattle i narzeczonego z Seattle.

"To niemożliwe, żeby być odpornym na kogoś twojego wzrostu, Axel. Zajmujesz całe powietrze w samochodzie". Złożyła ręce na piersi, a ja prawie roześmiałem się z tego, jak zirytowana wyglądała.

"Jak się mają sprawy z byłym narzeczonym?" prodded.

Powoli odwróciła głowę, żeby mnie olśnić, a ja dziękowałem Bogu, że byliśmy kilka minut drogi od Lukasa, bo mogłaby mnie naprawdę zabić. "On nie podlega dyskusji".

"W takim razie ten kontrakt też nie jest".

"Przepraszam? To sprawa osobista!" pstryknęła.

"A ty prosząc mnie o wykorzenienie całego mojego życia, żeby przenieść się do Stanów Zjednoczonych, nie jest?"

Jej zęby kliknęły, gdy zamknęła usta.

Tak bardzo jak kochała swoją pracę, nie pomagała jej ona w leczeniu. Była tu rok temu, kiedy ten dupek kazał jej wybierać między pracą a jego miłością, i słusznie wybrała siebie. Tyle, że nie do końca jej się to udało.

Była chudsza, bladsza i nieszczęśliwa. Światło w jej oczach przygasło, a nawet jej małym porywom temperamentu brakowało ognia, który miała w zeszłym roku. Potrzebowała kogoś, kto wypchnie ją z jej małej strefy komfortu w miejscu pracy.

"Podpisz kontrakt, Axel, i pozwól mi wrócić do domu".

"Nie." Bo żadna z tych opcji nie przemawiała do mnie, a jej też by nie pomogła.

* * *

Następnego dnia weszłam z treningu i zastałam Langley w pozycji psa z głową w dół. Aka, oto mój tyłek, czyż nie jest uroczy?

Miała naprawdę niesamowity tyłek. Do diabła, wszystko na tej kobiecie było idealne, od głowy po palce. Co mogło być takiego wspaniałego w pracy jej byłego, że chciał ją dla niej stracić? Kariery przychodziły i odchodziły. Miłość kobiety takiej jak Langley? To jest gówno, którego trzymało się w nocy, kiedy było się starym i marszczącym oczy.

"Jesteś w domu!" Wyskoczyła, by stanąć, jej kucyk kołyszący się za nią.

"Jestem", przyznałem, po czym udałem się do ultranowoczesnej kuchni Lukasa po najzimniejszą butelkę wody, jaką mogłem znaleźć. Byłem w połowie łyku, kiedy weszła, oparła ręce na blacie, a potem skoczyła tak, że usiadła na twardej granitowej powierzchni.

Jej sportowy stanik dokonał niemożliwego, podnosząc się i zakrzywiając wokół jej piersi. Czy te rzeczy nie miały jej spłaszczyć i sprawić, że mój kutas będzie wiotki?

Nie było żadnego wiotkiego kutasa w zasięgu wzroku, to było pewne.

Rozciągnęła się, przyciągając mój wzrok do stonowanych mięśni jej brzucha, delikatnie zarysowanych, ale nie przesadnie umięśnionych. Langley była miękka w każdym miejscu, które krzyczało, żeby ją dotknąć.

Musiałem trzymać swoje przeklęte ręce przy sobie.

"Więc umawiacie się już na randki?" zapytałem, podchodząc, by stanąć obok niej.

Podniosła zalotnie brew. "Wiesz, że to może być postrzegane jako molestowanie seksualne".

"To co masz na sobie jest molestowaniem seksualnym," mruknąłem.

Jej oczy zwęziły się lekko, ale skończyła je toczyć. "Nie, nie umawiam się na randki. Nie zamierzam się umawiać. Ever. Jedyna osoba, z którą się umawiam, to ja sama, bo wtedy, jeśli się zawiodę, będę dokładnie wiedziała, kogo winić."

Nasze oczy zablokowane, wysyłając mój puls skittering szybciej niż jakiekolwiek niebieskie wiercenia linii mogły mieć.




1. Axel (4)

"Myślisz, że to brzmi głupio, prawda?" zapytała, jej brązowe oczy tak blisko, że mogłam wyłowić w nich plamki złota.

"Myślę, że to brzmi samotnie".

Wessała swój oddech. "Samotny jest lepszy niż złamane serce".

"Kochany jest lepszy niż złamane serce. Wiesz, jak się wraca do kochania? Umawiasz się na randki."

"Cóż, zamierzam pominąć tę fazę w moim następnym związku. To jest męczące. Po prostu wskoczę w małżeństwo czy coś takiego. Poza tym, co byś wiedział o randkowaniu?" rzuciła wyzwanie.

"Umawiam się na wiele" - odpowiedziałem z grymasem, pochylając się do przodu na dłoni i wdzierając się w jej przestrzeń osobistą.

Jej oczy rozszerzyły się, jej źrenice rozbłysły w świadomości, której nie mogła ukryć, tak jak ten mały skok pulsu na jej szyi. Mogła grać, że jest odporna, ale nie była. Odchyliła się dalej ode mnie, tylko po to, by przynieść z powrotem tę przeklętą kopertę. "Więc wiesz, jak twoja pierwsza oferta była na dziesięć milionów?".

"Tak." Teraz odchyliłem się do tyłu, stawiając trochę dystansu między nami.

"Dodaj zero".

Moje brwi puckered. "Przepraszam?"

"To ośmioletni, stumilionowy kontrakt." Jej oczy zatańczyły, jakby wręczyła mi świętego Graala.

"Nie podpiszę go." Wziąłem moją butelkę z wodą i skierowałem się pod prysznic.

"Axel!"

Odwróciłem się, bo dźwięk mojego imienia na jej ustach brzmiał tak niesamowicie słodko.

"Załatwiłam ci piętnaście milionów dolarów premii za podpisanie umowy. Będziesz jednym z najwyżej opłacanych zawodników w całej lidze." Tym razem jej oczy trzymały połysk desperacji, której wręcz nienawidziłem.

"Pozwól mi to wyjaśnić, Langley. Mogę być jedyną osobą w całym twoim życiu, która ma w dupie pieniądze. Teraz zarabiam wystarczająco dużo, żeby być szczęśliwym. Mój brat jest tutaj. Moja drużyna jest tutaj. Mój obóz jest tutaj. Nie ma nic w tej kopercie, czego bym chciał".

"Dobrze, to czego chcesz?" zapytała, gdy wyszedłem z domu.

"Już ci powiedziałem!" Krzyknąłem z powrotem, jak udałem się do mojego pokoju. Niech się nad tym zastanowi przez chwilę.

* * *

Następnego dnia pływałem w basenie, który znajdował się obok domu Lukasa. Miałem już rano trening, potem jeździłem na łyżwach z dziećmi, a teraz aktywnie unikałem kontraktu czekającego na mnie w kuchni.

Jasne, to była tona pieniędzy. Ale kiedy ostatni raz pieniądze uczyniły kogoś naprawdę szczęśliwym? Moi rodzice byli szczęśliwi z prawie niczym. Wychowywałam Tage za skromną pensję, dopóki nie dostałam wyższej i radziliśmy sobie świetnie. Tak, podobał mi się mój nowy Rover, ale nie potrzebowałem go. Luksusowe rzeczy mnie nie interesowały.

To, czego chciałem, to Langley. Przyznanie się do tego nie przeszkadzało mi. Wiedza, że to się nigdy nie stanie? To mi przeszkadzało. Wyszedłaby z tego domu bez umowy, a ja widziałbym ją tylko wtedy, gdybym odwiedzał Lukasa. Nawet wtedy byłyby to przypadkowe spotkania na lodowisku, imprezie czy innym badziewiu.

Nie chodziło nawet o seks - nie żebym nie sprzedał duszy za noc, w której mógłbym położyć na niej swoje ręce. Noc, w której mógłbym pokazać jej, jakie to uczucie być z kimś, kto ją wielbi. Ktoś, kto wiedział dokładnie, jak sprawić, by jej ciało śpiewało, nie doprowadzając jej do płaczu następnego dnia.

Właściwie to była zaręczona z tym kutasem. Zgodziła się zostać jego żoną, spędzić z nim resztę życia. Ktoś, kto nie widział poza końcem własnej erekcji, by dostrzec niesamowitą, napędzaną kobietę, która go wybrała. Zamiast tego, odrzucił ją przez pracę.

Czekaj... czy ja robiłem to samo? Dotarłem do końca pasa i nabrałem powietrza, opierając przedramiona o chłodny kamień na brzegu basenu. Gdybym podpisał ten głupi kontrakt, wtedy mieszkałbym w Karolinie Południowej, na tyle blisko, żeby często ją widywać.

Ale wiedziałem do szpiku kości, że i tak nie dałaby mi szansy, gdybym tam zamieszkał. Nie zamierzała dać szansy nikomu, nie przy tym, jak mocno trzymała swoje serce w zamknięciu.

"Hej, Axel, szykowałam się, żeby zrobić jakiś obiad. Chcesz coś?"

Think of the Devil.

"Dziękuję, ale nie," odpowiedziałem, patrząc na zatokę.

"Dobrze się czujesz?" zapytała, obchodząc basen do miejsca, w którym stałem.

"Tak", skłamałem. Rzecz w tym, że Langley była tu przez trzy dni, że zdałem sobie sprawę, ile jeszcze dni chciałem. Dni, których ona nie zamierzała mi dać.

Zanurzyła gołą stopę w wodzie. "To miłe" - zauważyła, po czym usiadła na brzegu basenu, po kolana w wodzie, podczas gdy jej uda podniosły się miękkie i nagie do dżinsowych szortów.

Langley była wykwintna, gdy była ubrana do pracy. Miała klasę, wyrafinowanie i piękno. Ale w tej wersji podobała mi się bardziej. Miękka i dotykalna. W domu.

"Nie chce mi oddać kota" - szepnęła, chwytając się krawędzi basenu. "Dupek twierdzi, że ponieważ kupił Hufflepuff, jest jego."

Moje spojrzenie zatrzasnęło się na jej, tylko po to, by stwierdzić, że wpatrywała się w wodę. "Twój kot nazywa się Hufflepuff?"

"Nie rozumiesz, o co chodzi. I tak, kocham Harry'ego Pottera".

"Nigdy ich nie oglądałem." Wzruszyłem ramionami. "A ja wiem, o co chodzi. Proponujesz mi coś osobistego, więc zrobię to samo".

Jej oczy rozszerzyły się pod tymi grubymi rzęsami. "To się je czyta i tak, to jest dokładnie to, co robiłem. Boże, czy ty zawsze musisz mnie wyzywać? Nie możesz po prostu pozwolić mi czegoś wygrać?". Chlapnęła mi wodą w twarz.

Chwyciłem ją za kostki i wciągnąłem do środka.

"Axel!" Krzyknęła, gdy woda podniosła się tuż nad jej piersi. "Ty dupku!" Oparła się o ścianę.

Zamknąłem ją między ramionami, zostawiając jej więcej niż wystarczająco dużo miejsca, jeśli naprawdę chciała iść. "Ja osobiście lubię czytać Stephena Kinga, Deana Koontza, wszystko o rzeczach, które chodzą po nocy".

"Założę się, że lubisz bump in the night," mruknęła.

"Spójrz na mnie."

"Nie." Skrzyżowała ręce pod piersiami, ale były one pod wodą, co zabiło część zamierzonego efektu.

"Spójrz na mnie, Langley" - rozkazałem.

Powoli podniosła oczy, a ja nie przegapiłem sposobu, w jaki prześledzili linie mojego abs i klatki piersiowej, potem szyi, ust i wreszcie oczu. Dobrze, że między nami było dużo miejsca, bo inaczej poczułaby dokładnie, jak bardzo jej pragnę.




1. Axel (5)

"Co?" zapytała w końcu, czyste wyzwanie w jej oczach.

"Odpowiedz szczerze na to pytanie, a porozmawiamy o twoim kontrakcie".

"Naprawdę?" Jej brwi wystrzeliły w górę.

"Naprawdę. Nie będę działać na podstawie twojej odpowiedzi. Nie będę wywierać na ciebie presji. Nieważne co powiesz jest w porządku i nadal będziemy dyskutować o umowie, którą przyniosłeś. Dobrze?"

Przejechała językiem po dolnej wardze, a ja ledwo powstrzymałem swój jęk.

"Zadaj swoje pytanie", powiedziała.

"Czy kiedykolwiek, nawet przez najmniejszą sekundę, bez względu na to, jak bardzo jest to niestosowne, ponieważ pracujesz dla zespołu mojego najlepszego przyjaciela-".

"Wystarczająco dużo zastrzeżeń. Zadaj to."

"Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, jak by to było, gdybyś mnie pocałował?" Słowa wyszły niskie i szorstkie.

Jej oczy spadły do moich ust, a jej rozstały się.

"Obiecuję, że nie poruszę żadnego mięśnia. Nie próbuję dostać się do twoich spodni." To nie było pełne kłamstwo. Nie byłem. Jeszcze nie, w każdym razie. "Odpowiedź. Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, jak by to było, gdybyś mnie pocałował?" powtórzyłem.

Wojowała ze sobą, wewnętrzny konflikt widoczny w migotaniu jej oczu i sposobie, w jaki martwiła się zębami o tę dolną wargę. W końcu spotkała moje spojrzenie i utrzymała je. "Tak."

Cała moja postawa zmiękła w uldze. Była szczera. Święty. Cholera.

"Teraz umowa." Jej podbródek uniósł się w powietrze i tak mi dopomóż Bóg, straciłem dla niej kawałek serca właśnie wtedy.

"Podpiszę go pod jednym warunkiem." To było kurwa szalone, ale to był mój jedyny strzał.

"Nazwij to." Przytaknęła.

"Ożeń się ze mną na sześć miesięcy".

Jej szczęka opadła.

"Nie żartuję, Langley. Jeśli zgodzisz się poślubić mnie na sześć miesięcy, podpiszę twój przeklęty kontrakt. Przeprowadzę się do Południowej Karoliny i będę podporą dla twojego zespołu. Uratuję ci tyłek, gdy będzie chodziło o twoją pracę. I nie, tu nie chodzi o zdobycie kawałka dupy".

Jej usta zatrzasnęły się.

"Seks nie jest częścią tej umowy. Nie przehandluję twojego ciała za kontrakt. Nie jestem tego typu człowiekiem."

"Ale jesteś typem człowieka, który zawiesiłby całą moją karierę na tym, czy zgodzę się wyjść za ciebie? Czy masz pojęcie, jak niedorzecznie to brzmi? To znaczy?" Naparła na moją klatkę piersiową, a ja wycofałem się, dając jej przestrzeń.

"Tak, ale to jedyna rzecz, której chcę. Sześć miesięcy bycia twoim mężem". Sześć wspaniałych, pieprzonych miesięcy.

"Straciłeś swój cholerny rozum". Podniosła się na brzeg basenu. "Muszę się z tobą ożenić i nie mam nawet szansy na seks z tobą?" Potrząsnęła głową. "Nie miałam tego na myśli. Zapomnij, że to powiedziałem."

Uśmiechnąłem się. Nie mogłem nic na to poradzić. "Seks jest zależny od ciebie. Po prostu nie uwzględniałem go w ofercie." Bo ona nie potrzebowała seksu. Jeszcze nie, przynajmniej. Ta kobieta potrzebowała kogoś, kto postawi ją na pierwszym miejscu. Pokazać jej, że można mieć karierę, którą się kocha i mężczyznę, którego kocha równie mocno. Że nie będzie musiała wybierać, jeśli tylko zacznie od wyboru odpowiedniego mężczyzny.

"Dlaczego, do cholery, chciałbyś się ze mną ożenić na sześć miesięcy?" zażądała, krzyżując ręce nad swoją bardzo mokrą czarną koszulką.

"Bo to jedyny sposób, w jaki pozwolisz mi się z tobą umówić", odpowiedziałem szczerze. "A ja naprawdę chcę mieć szansę na randkę z tobą".

Jej usta otworzyły się i zamknęły kilka razy, ale w końcu potrząsnęła głową i odeszła ode mnie, mrucząc, że straciłem swój głupi umysł.

Patrzyłem jak odchodzi z uśmiechem na twarzy. Obie nasze karty były na stole, a wybór należał do niej - lub nie.

Stary, miałem nadzieję, że powiedziała tak.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Sześciomiesięczny kontrakt małżeński"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści