Zniewolony książę Blackwood

1

Migoczące światło świec rzucało tańczące cienie wokół pokoju, słabe ślady radosnych uderzeń bębnów odbijały się echem w oddali.

Elena Fairchild z trudem otworzyła oczy, wpatrując się w ozdobne dekoracje komnaty ślubnej Wilhelma Moore'a. Nagle wyprostowała się - zupełnie jak w koszmarze - jej serce przyspieszyło, a zimny pot pokrył jej ciało. Spojrzała na zabytkowy dom z wahaniem, po czym zaciekle ugryzła się w nadgarstek, czując ostry ból, który wywołał łzy w jej oczach. To nie był sen, ona naprawdę... przeniosła się w czasie.

Pierwotnie panna młoda miała poślubić księcia Augusta Gideona Westwooda z Biura Prefekta Miasta Jinan, ale w połowie drogi została porwana przez króla Rolanda z Blackwind Hill i wrzucona do królestwa banitów, zmuszona do zostania zniewoloną narzeczoną Alarica Blackwooda.

Widziała już Wilhelma Blackwooda, przebiegłego księcia, z jego przebiegłymi spojrzeniami i złowieszczym uśmiechem, oraz Fergusa Blackwooda, którego brutalna postawa przypominała reinkarnację znanego gangstera. Nie trzeba było wiele wyobraźni, aby wiedzieć, że Alaric Blackwood będzie równie zły, jeśli nie gorszy.

"Dlaczego, u licha, obudziłam się w tym bałaganie?" - lamentowała. Gdzie była jej droga ucieczki? Musiała znaleźć sposób na ucieczkę. Gdy tylko jej stopy dotknęły ziemi, usłyszała śmiech strażników na zewnątrz: "Alaric Felix! Fergus Simon powiedział, że załatwi ci oszałamiającą narzeczoną i tak się stało. Plotki głoszą, że to przepiękna piękność, dziewczyna z Brightwood, z której na pewno będziesz zadowolony!".

Dziękuję za ten miły gest, Fergusie Simonie - odezwał się ciepły, lekko podchmielony głos. Wśród hałaśliwego śmiechu strażników wyróżniał się.

Ulotna chwila radości, Alaricu Blackwood; upewnij się, że dobrze się nią cieszysz. Ton ociekał rażącą sugestywnością.

Hałaśliwy śmiech wybuchł ponownie, a Elena poczuła, jak jej twarz traci kolor. Stado gapiących się wilków otoczyło ją i nie mogła przestać myśleć, że gdyby tylko uderzył piorun i uwolnił świat od tego szaleństwa. Ale zamiast tego została ponownie wrzucona w wir bólu i chaosu.

Gdy tylko zauważyła dźwięk przekręcanego klucza w zamku, Elenę ogarnęła panika. Rzuciła się z powrotem na łóżko i w chwili desperacji postanowiła udawać, że jest nieprzytomna. Dotarło do niej, że to nie był najlepszy pomysł. Może gdyby ukryła się pod łóżkiem, pomyśleliby, że księżniczka Augusta zniknęła, zostawiając jej możliwość wymknięcia się niezauważoną.

Było już jednak za późno - drzwi skrzypnęły, ukazując króla Rolanda wchodzącego do środka.

Okazje są często ulotne; chwytasz je albo znikają.

Jego kroki były delikatne, niemal bezgłośne, gdy się zbliżał. Czuła od niego silną woń alkoholu, przez co jej serce zaczęło nerwowo trzepotać. Chwyciła mocno jedwabny brzeg szaty Alarica Blackwooda, świadoma niepewności swojej sytuacji.

Sylas Ashford stał na skraju łóżka, przyglądając się nowemu jeńcowi, którego mu przyprowadzono. Jego ciemne oczy były jak głębokie baseny, nie zdradzając nic z jego myśli, ale jego umysł był burzą niepewności.
Właśnie wrócił z góry, gdy bracia z obozu banitów zaciągnęli go, by przebrał się na uroczystości, mówiąc mu, że zdobyli dla niego nową narzeczoną. Czy to był test? Czy ta kobieta była pionkiem Wilhelma Blackwooda posadzonym obok niego? Dlaczego w przeciwnym razie zarówno Wilhelm Blackwood, jak i Fergus Blackwood pozwoliliby na taką szaradę i wyjątkowo dostarczyliby mu pojmaną narzeczoną?

Osławione Blackwind Hill było domem dla ponad tysiąca banitów, prosperujących w trudnym terenie, polegających na swojej naturalnej obronie. Zastawiali zasadzki na podróżnych i terroryzowali miejscowych, stając się cierniem w boku Korony, która wcześniej próbowała oblegać wzgórze i wielokrotnie poniosła porażkę, tracąc przy tym niezliczoną liczbę ludzi. Otrzymał tajne rozkazy od króla Rolanda, aby przeniknąć w głąb góry, szukając sposobu na przełamanie uścisku bandy w regionie. Pomimo licznych sukcesów, Sylas pozostał ostrożny, ponieważ zawsze podejrzliwy Wilhelm Blackwood znajdował sposoby na sprawdzenie jego lojalności na każdym kroku.



2

Gdy ponownie spojrzała na nowego księcia Augusta, jego oczy były na wpół przymknięte. Chociaż jego cera była nieco blada, miał uderzającą twarz, z idealnie wygiętymi brwiami, delikatnym nosem i wiśniowymi ustami, które niezaprzeczalnie oznaczały, że jest przystojny.

Za drzwiami rozległ się cichy szelest, a Sylas Ashford nie mógł powstrzymać się od uśmiechu. Chcieli pokazu, a on był bardziej niż chętny do zabawy, zwłaszcza że ta kobieta wpadła mu w oko.

Elena Fairchild była w chaosie, rozdarta między udawaniem martwej a powstaniem do walki. Szanse były przeciwko niej - podjęcie walki z tymi mężczyznami prawdopodobnie doprowadziłoby do pobicia. Claribel znalazłaby się w takiej samej sytuacji.

Nagle rozległ się hałas i drzwi otworzyły się, ukazując mężczyznę emanującego silną, męską aurą. Elena nie mogła dłużej udawać nieprzytomnej. Szybkim, zwinnym ruchem odtoczyła się, wyciągając spinkę z włosów i celując nią w szyję mężczyzny jak bronią, odważyła się: "Nie zbliżaj się, bo pożałujesz!".

Jednak gdy spojrzała na mężczyznę przed sobą, jej umysł stał się pusty. Czy on naprawdę był taki przystojny?

Leżał bokiem, jedną rękę opierając wygodnie na krawędzi łóżka, a na jego ustach gościł figlarny uśmiech. Jego wąskie oczy były lekko przymrużone, prawdopodobnie pod wpływem wypitego alkoholu, błyszczące jak gwiazdy i urzekające swoim blaskiem. Jego idealnie wyrzeźbione usta wygięły się w kuszącym uśmiechu, który wyglądał prawie jak obraz idealnej śpiącej piękności.

Elena Fairchild przełknęła ciężko. Pomimo jej zwykłej pogardy dla zewnętrznych pozorów, dała się wciągnąć. Wyglądało na to, że jej przyjaciele mieli rację; wygląd był niezaprzeczalnie ważny. W swoich fantazjach na temat przyszłości wyobrażała sobie poślubienie przystojnego księcia, a oto była, konfrontując się z tym oszałamiającym łotrem właśnie wtedy, gdy jej życzenie wciąż pozostawało niespełnione.

Ta myśl ją oszołomiła. Czy to takie straszne, jeśli nie uda jej się uciec z tej sytuacji? Może poddanie się temu śmiesznie przystojnemu banicie wcale nie byłoby takim ciężarem.

Czekaj, czekaj, czekaj! Eleno, czy ty postradałaś zmysły? Nieważne jak przystojny on jest, to wciąż banita! Skarciła samą siebie, zaciskając mocniej spinkę i spoglądając wyzywająco na Sylasa. Wzmocniła się, rzucając aurę, która krzyczała, że wolałaby umrzeć niż się poddać.

Każdy błysk emocji w jej oczach nie umknął uwadze Sylasa Ashforda. Widział, jak jej początkowa determinacja zamienia się w niepewność, a potem znów twardnieje. Dla niego wyglądało to tak, jakby odgrywała przedstawienie. W końcu, gdyby była prawdziwą szlachcianką, stawiałaby cnotę ponad wszystko, a jednak wahała się. Czy mogła być zwykłą dziewczyną z ulicy?

Przystojny mężczyzna uniósł brew z uśmiechem: - Masz dość ognistego ducha - podoba mi się to.

Kogo to obchodzi? Puść mnie, albo mój ojciec doniesie na ciebie władzom. Wtedy wszyscy będziecie mieli kłopoty! Elena zagroziła, przyciskając spinkę jeszcze bliżej jego szyi, aż otarła się o jego skórę.
Zaśmiał się cicho, odrzucając jej groźbę. Raport? Myślisz, że to Blackwind Hill? Nawet gdyby dwór lorda był w to zamieszany, nie znaleźliby sposobu na sforsowanie tych murów. Radzę ci to przemyśleć, Luna. Dopóki wciąż jestem tobą zaintrygowany, najlepiej będzie, jeśli będziesz grzeczna. Jeśli nie, cóż, powiedzmy, że moi bracia z niecierpliwością czekają na taką ślicznotkę jak ty".

Jego swobodna groźba zawisła w powietrzu, naładowana utrzymującym się niebezpieczeństwem. Elena poczuła dreszcz przebiegający wzdłuż kręgosłupa. Macocha zawsze ostrzegała ją przed zgubieniem się w jaskini złodziei - gdy wpadniesz w ich ręce, ucieczka jest prawie niemożliwa. Myśl o byciu przekazywaną między mężczyznami jak jakaś nagroda przyprawiała ją o zgagę.



3

Elena Fairchild nie rzucała się w wir niebezpieczeństw, jak jej pierwowzór, książę August, ani nie szukała męczeńskiej śmierci, by zachować honor. Jako kobieta o nowoczesnej wrażliwości, jej priorytetem było przetrwanie. Musiała zminimalizować ryzyko, a w tym momencie jej najbardziej palącym było bycie osaczoną przez potężnego księcia.

Z wyćwiczoną niechęcią zwróciła się do króla Alarica: - Nie chodzi o to, że nie rozumiem powagi sytuacji, ale jestem córką Justusa z Domu, co oznacza, że muszę dbać o reputację. Rzucić się na ciebie bez zastanowienia? To dla mnie trudny wybór. Poza tym miałam dzień pełen zmartwień i właśnie natknęłam się na filar, wraz z moją królewską linią krwi. Jeśli chodzi o króla Rolanda, muszę przyznać, że on również nie jest w najlepszej formie. W tej chwili moi strażnicy są oszołomieni chaosem. Czy mógłbyś pozwolić mi odetchnąć?"

Bez względu na to, co się stanie, musiała przetrwać noc. Była pewna, że ojciec znajdzie sposób, by ją uratować.

Sylas Ashford zamrugał zaskoczony; nie spodziewał się, że wyrazi takie myśli. Czy tylko grała w długą grę, czy rzeczywiście próbowała rozładować napięcie?

"Mówisz, że wpadłaś na filar? Jesteś ranna? - odpowiedział, a w jego głos wkradła się nutka troski.

Elena zawahała się, po czym wskazała na miejsce w pobliżu czoła: - Widzisz to? Właśnie tam mam niezłego guza".

Kiedy pochyliła się bliżej, jej ciemne włosy opadły na ramię, ocierając się o niego jak cichy szept, wywołując nieoczekiwaną reakcję, która była zarówno czuła, jak i elektryzująca. Sylas nie mógł sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz kobieta dotykała go w ten sposób; minęło prawie sześć miesięcy, odkąd przybył do Blackwind Hill.

Sięgnął w górę, delikatnie dotykając jej czoła. Rzeczywiście, był tam bolesny obrzęk - prawda w jej słowach.

"Ow..." Elena sapnęła dramatycznie, wciągając gwałtownie powietrze, by wzmocnić swoją rolę zranionej damy.

W tym momencie instynktownie owinął ramię wokół jej ramion i przyciągnął ją bliżej. Gwałtowny ruch sprawił, że wpadła w jego uścisk i tak po prostu straciła swoje jedyne akcesorium ochronne - spinkę do włosów - wywołując ostry brzęk, gdy uderzyła o ziemię i roztrzaskała się.

Sylas pochylił się, elegancko muskając palcami jej zarumieniony policzek. Jego spojrzenie miało głębię i intensywność, jakby patrzył na coś cennego, a jego głos był niskim pomrukiem przeplatanym urokiem: - Nie musisz się martwić o strażników. Dziś wieczorem zadbam o twoje potrzeby.

Elena poczuła dreszcz przebiegający wzdłuż kręgosłupa. Stojący przed nią mężczyzna był niespodziewanie utalentowanym artystą, a to spojrzenie - tak żarliwe i intensywne - sprawiało wrażenie, jakby rozgrywał się romantyczny dramat. Gdyby Sylas urodził się w dzisiejszych czasach, mógłby bez trudu przyćmić wszystkie inne gwiazdy serca.

"To... to naprawdę nie jest w porządku. W końcu jesteś Alaric Blackwood... - jąkała się, uśmiechając się tak niezręcznie, że wyglądało to prawie jak grymas. Absurdem było myśleć, że są tu na równych prawach - służenie jej było zbyt surrealistyczne.


"Reginald jest bardziej niż szczęśliwy, mogąc się zobowiązać" - mrugnął, przysuwając się bliżej.

Elena nie mogła powstrzymać się od wdychania bogatego aromatu wina mieszającego się z kwiatowym zapachem jego stroju, kombinacji, która postawiła jej nerwy w stan wysokiej gotowości, każde włókno jej ciała napięło się w oczekiwaniu.

Zanim ich usta zdążyły się zbliżyć, nagle przyszła jej do głowy pewna myśl. "Czekaj, możesz... przepłukać usta? Nie znoszę zapachu alkoholu, przyprawia mnie o mdłości!" wykrzyknęła, wykorzystując swój niemal gorączkowy niepokój, by przywołać słowa, które mogłyby powstrzymać ją od niezręcznego okazywania uczuć.

Na twarzy Sylasa pojawił się wyraz irytacji, który mieszał się z zaskoczeniem. Żadna kobieta nigdy nie narzekała na jego odurzającą obecność.

Naprawdę tego chcesz? - zapytał z niedowierzaniem w głosie, a kąciki jego ust uniosły się lekko ku górze.

Ignorując wyzwanie w swoim głosie, ruszył w stronę wózka z napojami, podnosząc butelkę wina i biorąc przed nią odmierzony łyk, jakby chciał jej coś powiedzieć. Elena poczuła irytację i stłumiła chęć przewrócenia oczami.

Nie posłuchałby jej. Czyżby?

Z każdą chwilą napięcie w powietrzu zaostrzało się, splatając ich losy bliżej siebie, ale granica między pragnieniem a przyzwoitością stawała się coraz bardziej zamazana. Noc rozgrzewała się nieprzewidzianymi zwrotami akcji i żadne z nich nie było przygotowane na konsekwencje, które miały nastąpić.



4

Ognisty płyn spłynął jej do gardła, paląc, gdy trafił do pustego żołądka. Elena Fairchild poczuła przytłaczające uczucie - w końcu nic nie jadła, a brak pożywienia doprowadził jej żołądek do skurczów. Wiła się z niewygody, ale Sylas Ashford nie okazywał litości, zmuszając ją do picia raz za razem. Nie minęło wiele czasu, gdy wszystko wokół niej zawirowało, a jej zmysły zaczęły się przytępiać.

"Przestań... proszę, nie zmuszaj mnie więcej do picia... W obliczu człowieka takiego jak Sylas, znanego ze swojej bezlitosności, Elena poczuła łzy napływające do oczu, ale walczyła z nimi.

Zapach alkoholu unosił się między jej wargami, odurzając i przyprawiając o zawrót głowy. Dostrzegła jego burzliwe oczy, rumieniec na jego przystojnej twarzy i pełnię jego ust. Wszystko to emanowało dziwnym urokiem, który coś w niej poruszył. Ku jej przerażeniu, Sylas poczuł, jak zaciska mu się gardło; to, co zaczęło się jako gra karna, zamieniło się w osobistą udrękę.

Puść mnie. W jego głosie, niskim i żwirowym, słychać było złość i zażenowanie. Jak tak urzekająca kobieta mogła skończyć w jego szponach?

Na jego wybuch Elena szybko zwolniła uścisk, dąsając się w sposób, który sprawił, że wyglądała na bezbronną. Ranisz mnie - powiedziała z bólem w głosie.

Wiedziała, że jest w potrzasku i jedyne, co mogła zrobić, to błagać go, by był łagodniejszy, by naprawdę jej nie skrzywdził.

Zauważywszy jej przerażoną postawę, gniew Sylasa zaczął ustępować. Nie był człowiekiem pozbawionym litości, ale myśli o jej pochodzeniu niepokoiły go. Jeśli rzeczywiście była nagrodą odebraną królowi Alarykowi, tak delikatną pięknością, to czy powinien się cieszyć, gdy ona marnieje pod jego kciukiem? Zamiast tego została rzucona w jego ręce.

Sylas słynął z zimnego serca i brutalności. Czułość wobec damy nie pasowała do wizerunku mężczyzny takiego jak on, zwłaszcza gdy tak wiele oczu na zewnątrz czekało na ten spektakl.

Gdy obserwował jej zdesperowane spojrzenie, poczuł ogarniającą go falę irytacji. Czy naprawdę tak trudno było się z nim związać? W końcu niezliczone kobiety sprzedałyby swoje dusze za noc z nim, podczas gdy ona wyglądała tak, jakby czekała na nią tylko śmierć.

Ugh, co za wstrętny człowiek - pewnego dnia sprawi, że tego pożałuje, przysięgła, ciskając w niego najbardziej jadowitymi przekleństwami.

Ale był niezaprzeczalnie przystojny, zbyt przystojny; gdyby okoliczności były inne, mogłaby się do niego przyciągnąć. Gdyby mieli czas, może udałoby im się zbudować prawdziwą więź - pomimo jego złej reputacji, może mogłaby go polubić, tak jak kiedyś marzyła o poślubieniu Gideona Westwooda.

Jednak te marzenia wydawały się teraz odległe.

Jego ciekawość wzrosła, gdy zauważył jej reakcję - była mieszanką niewinności i cichego strachu, wykazując spokój pod presją, która była zupełnie nieoczekiwana. Większość ludzi krzyczałaby z udręki, gdyby zostali poddani takiemu traktowaniu, ale ona zdawała się przyjmować wszystko bez protestów.

Jaka była jej historia? Ale to było pytanie na inny raz; obecnie nie był w nastroju do zastanawiania się nad jej przeszłością.
"Podobam ci się?" - zapytał, uśmiechając się kącikami ust.

Lubisz? Sylas Ashford był nie do zniesienia! Elena pragnęła zetrzeć z jego twarzy arogancję.

Z tym uśmieszkiem wydawało mu się, że ją rozgryzł. Praktycznie słyszała, jak uśmiecha się z triumfem, wykorzystując jej słabości.

Elena była u kresu sił. Król Alaric nie miałby dla niej litości, zwłaszcza z Sylasem Ashfordem, który wymierzył jej karę.

Na zewnątrz banda banitów słuchała uważnie, szepcząc między sobą.

"Wow, Alaric jest niezły; udało mu się zmienić umierającą, czystą dziewczynę w urzekającą piękność..." skomentował jeden z mężczyzn, a pozostali przytaknęli, a na ich twarzach pojawił się podziw.

Cicho! Cicho... Fergus, drugi dowódca, ostrzegł, spoglądając na nadmiernie entuzjastycznych cupperów, zachęcając ich do skupienia się na swoim zadaniu.

Elena leżała potulnie w jego ramionach, a jego serce biło rytmicznie pod nią. To, co właśnie się wydarzyło, wydawało się koszmarem. W niecałą godzinę zmieniła się z dziewczyny w kobietę i to z mężczyzną, którego ledwo znała - mężczyzną, który był częścią świata pełnego banitów i niebezpieczeństw.

Jak to się stało, że jej życie wykoleiło się tak całkowicie? Pierwotnie miała poślubić Gideona Westwooda w ciągu zaledwie kilku dni, ale teraz jej szczęśliwy los zmienił się w coś ponurego. Kontakt był okrutny i bezduszny, rzucając ją w rolę zabawki dla tych przestępców. Jej szczęście się wyczerpało.

O czym ty myślisz? Sylas przerwał ciszę obok niej. Zamieszanie na zewnątrz ucichło.

Zakładał, że zasnęła, ale trzepotanie jej powiek - taniec nerwów i niepewności - zdradził ją.

Nic. Po prostu jestem zmęczona i boli mnie szyja, gdy tak leżę. Czy mogę się obrócić?" Elena zapytała z wahaniem; jego obecność sprawiała, że była ostrożna; obawiała się, że każdy niewłaściwy krok może go zdenerwować.

Cofnął rękę, podpierając się, a jego głęboko osadzone oczy przyglądały się jej uważnie. Jakie to ciekawe, że nie uroniła ani łzy.



5

Elena Fairchild nie płakała, bo nie mogła; po prostu nie miała energii, zwłaszcza po długim dniu bez jedzenia. Jej żołądek burczał głośno, wprawiając ją w zakłopotanie, gdy przyciskała czoło do pleców swojej macochy, Margaret. Głód skręcał jej wnętrze jak supeł.

W pokoju panowała niesamowita cisza, a jedynym hałasem było okazjonalne trzaskanie świec. Burczenie jej żołądka było boleśnie głośne w tej ciszy.

Elena instynktownie zakryła brzuch, a jej twarz zalała się rumieńcem wstydu. Ale wtedy przyszła jej do głowy pewna myśl: znosiła już o wiele gorsze rzeczy, więc czym był mały hałas jej żołądka? Gdyby tylko Margaret ją wyrzuciła - czy to byłoby takie złe? Wzięła głęboki oddech i oświadczyła: "Umieram z głodu".

Sylas Ashford, opierając się swobodnie o stół, rzucił jej uważne spojrzenie. Jego spojrzenie omiatało puste talerze, na których miały się odbywać uczty. Nie ma już nic do jedzenia, zajmiemy się tym jutro - powiedział chłodno.

Elena westchnęła i potarła brzuch. Myślisz, że moje burczenie w brzuchu nie pozwoli ci zasnąć?

Sylas zmarszczył brwi, zdezorientowany. Co ty sugerujesz?

Wskazała na długą kanapę po drugiej stronie pokoju, mebel, który nie wyglądał ani na łóżko, ani na kanapę. Może powinnam tam spać - zasugerowała.

Odwrócił się, owijając się kocem i szczeknął: "Po prostu śpij".

Zaraz - to było "tak" czy "nie"? Elena zgrzytnęła zębami, rozbawiona jego zrzędliwością. Dlaczego w ogóle rozważała dzielenie z nim łóżka? Czuła się bardziej przeklęta niż jakikolwiek bohater opery mydlanej, którą kiedykolwiek oglądała. Dorastając w domu Fairchildów, zawsze była otoczona jedzeniem, a w jej rodzinie byli tacy szefowie kuchni jak jej dziadek Alaric i słynny król Roland. Nigdy tak naprawdę nie znała głodu, aż do teraz. Jak mogła wytrzymać te powolne godziny tęsknoty?

Grrr, grrr...

Początkowo próbowała stłumić odgłosy z żołądka, przyciskając się mocniej do macochy, ale to było daremne. Wkrótce poddała się i opadła bez życia, czując się jak zdechła ryba.

Grrrr...

Cóż, przynajmniej zmieniła rytm, pomyślała zrzędliwie.

Grrr, grrr...

Dwa odgłosy stały się duetem, pasującym do siebie chórem zmartwień. Zaraz, to był jej żołądek! Nadstawiła uszu i prawie wybuchnęła śmiechem - żołądek Sylasa też warczał!

W jednej chwili jej nastrój się poprawił. Oboje musieli stawić czoła tej samej głodowej udręce - jakie to było sprawiedliwe?

Wtedy Sylas, zaskoczony jak wystrzelony z armaty, wyprostował się i spojrzał na Elenę. Kiedy zauważył uśmiech na jej twarzy, jego wyraz pociemniał, pogłębiając się niczym zbierające się chmury burzowe.

Jak śmiała się z niego śmiać? Gdyby nie jej nieustanny bulgot, jego żołądek w ogóle by nie hałasował! On również nie zjadł ani kęsa przez cały wieczór, spędzając noc topiąc się w winie, podczas gdy reszta cieszyła się ucztą.

Nie spodziewała się, że tak nagle się odwróci. Zaskoczona, nie zdołała ukryć uśmiechu i poczuła, jak jej policzki oblewają się rumieńcem. Może przyniosę nam coś do jedzenia?
Zadrwił, odrzucając na bok koc. Myślisz, że stać cię na więcej? Ubrał się pośpiesznie, a na jego twarzy pojawiła się mieszanka oburzenia i ciekawości.

Powiedz mi tylko, gdzie jest kuchnia, a sobie poradzę. Jeśli nic tam nie ma, mogę coś ugotować - zaproponowała z nadzieją.

Uniósł brew, a na jego twarzy malował się sceptycyzm. Twierdzisz, że pochodzisz z domu Fairchildów, a potrafisz gotować?

Elena wyprostowała plecy, z determinacją w głosie. To, że pochodzę z królewskiej rodziny kucharzy, nie oznacza, że nie mogę się czegoś nauczyć.

Z tymi słowami postanowiła udowodnić, że potrafi coś upichcić. Nie wiedziała, że przerwanie ciszy nocnej nie było tym, co sprawi, że ich świat stanie się chaotyczny; było to śmiałe przedsięwzięcie w kuchni, która widziała lepsze dni.



Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Zniewolony książę Blackwood"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈