Ciąża z genialnymi bliźniakami Alfy

#Rozdział 1

"Muszę cię teraz posmakować, Evelyn. Głos Marka jest gęsty od pożądania. "Podnieś tu swój tyłek. Mark jest rozciągnięty na moim łóżku, sześć stóp pięć cali opalonego, krzepkiego likantropa przykutego kajdankami do wezgłowia. Na razie jest cały mój.

"Rozkuj mnie - mówi. "Muszę cię zerżnąć. Teraz." Całuję go powoli i przesuwam rękę do miski na stoliku nocnym, gdzie trzymam klucz, ale moje palce ślizgają się po pustej porcelanie. Odsuwam się od Marka zdezorientowana.

"Ruszyłeś klucz, Mark? Zniknął."

Z korytarza dobiega stłumiony odgłos chichotu. Mamy naszą odpowiedź. "Chłopcy - wołam, spoglądając na drzwi. "Jesteście winni Markowi przeprosiny". Drzwi otwierają się i dwie pary zuchwałych oczu wyglądają zza rogu.

Ian, nieco odważniejszy niż jego bliźniak Alvin, śmieje się i popycha drzwi. "Jeśli nie może się wydostać o własnych siłach", mówi, wbiegając do pokoju, "to zasługuje na to, by pozostać w zamknięciu!". Jego oczy błyszczą, gdy wskakuje na łóżko.

"Wiemy, że to ulubiona gra mamy, więc dodaliśmy do niej niespodziankę!" Uśmiecha się zawadiacko, gdy zaczyna podskakiwać. "Nie ma zabawy, jeśli nie ma wyzwania".

Alvin delikatnie wchodzi na palcach do pokoju, charakterystycznie ostrożny i nieśmiały. "Nie zrobimy tego ponownie - mówi, podchodząc do szczytu łóżka i zręcznie odblokowując kajdanki wygiętym spinaczem do papieru.

"Schowaliśmy klucz!" mówi Ian, podskakując wyżej. "Nie pamiętamy, gdzie go położyliśmy! Ale i tak go nie potrzebujemy".

Zmrużyłam oczy na moich chłopców - nie wychowałam ich na niegrzecznych. Wyciągam rękę, by złapać Iana za talię i przyciągnąć go do siebie w uścisku.

"Dość skakania - mówię, składając pocałunek dokładnie na jego nosie. "Za wcześnie na to i nie wypiłam jeszcze kawy. Poza tym Mark czeka na przeprosiny.

"Przepraszam, Mark! Chłopcy powtarzają chórem, głos Iana jest jasny i nieszczery, a Alvina miękki i szczery.

"Um... Słyszę, jak Mark mówi z dołu, jego głos jest niezwykle nieśmiały. Spoglądam w dół i jestem zaskoczona widząc, że jest jasnoczerwony. "Czy mogę... - mruczy - dostać moje spodnie?

Śmieję się delikatnie i sięgam do przodu, by pieścić jego twarz, ciesząc się uczuciem szorstkiego zarostu na mojej dłoni. "Nie musisz być pruderyjny, Mark, to nic, czego wcześniej nie widzieli. Nie wstydzimy się ciał w tym domu".

"Tak!" powiedział Ian, uśmiechając się do niego. "To naturalne! Hej, jesteś naszym tatą?" Alvin ożywił się na to pytanie i zwrócił szerokie, pełne nadziei oczy w stronę Marka.

Śmieję się z nich obu i daję Ianowi kuksańca. "Dobra, teraz naprawdę sprawiasz, że czuje się niekomfortowo. Wiesz, że on nie jest twoim tatą - mężczyzna, który cię spłodził, jest daleko, daleko stąd i nie pojawi się w najbliższym czasie. Wujek Mark jest tylko przyjacielem mamy - mówię, uśmiechając się. "Czasami u nas nocuje.

Są bardzo ciekawe tożsamości swojego ojca, a ja nie mam nic przeciwko. To tylko dzieci. Ale w żadnym wypadku nie zdradzę im tego sekretu.

"Idźcie, dzieci, przygotujcie się do szkoły, a ja zrobię wam śniadanie - mówię, gładząc ich po włosach i popychając w stronę drzwi. Mark pociera nadgarstki i patrzy jak odchodzą.

"Masz... wyjątkowy sposób radzenia sobie z rzeczami w tym domu - mówi. Nie traktuję tego jako krytyki."To prawda - wzruszyłem ramionami. "Ale nie ma powodu, by dorastali z przestarzałymi, staromodnymi poglądami na temat seksu i związków. Jestem niezależną kobietą - powiedziałam, pochylając ciało do przodu i rozciągając się na jego długość. "I nie zamierzam się tego wstydzić, zwłaszcza przed moimi chłopcami.

Przesuwam dłonią w dół po skosie Marka, a potem niżej, czując, jak twardnieje przy mnie. "Teraz - mruczę, owijając dłoń wokół jego grubego kutasa. "Wciąż mam czas, zanim chłopcy pójdą do szkoły. Gdzie byliśmy?

"Praca domowa odrobiona?" mówię.

"Tak!" chóralnie odpowiadają bliźniaki. "Mamy dobre wieści, mamo - mówi Alvin, uśmiechając się do mnie. Unoszę brwi, zachęcając go do powiedzenia czegoś więcej.

"Weźmiemy udział w konkursie quizowym! Ian płynnie podejmuje rozmowę, co robi odkąd bliźniaki nauczyły się mówić. Alvin i Ian są tacy różni, myślę, patrząc na nich, gdy wkładam ich miski do zlewu. Ale czasami wydają się być dwiema połówkami jednej osoby, zdolnymi do mówienia sobie nawzajem.

"Naprawdę?" pytam, "konkurs quizowy? Jak udało ci się wziąć w nim udział?"

"Zaprosili nas", mówi Alvin, odchodząc od stołu i starannie odsuwając krzesło. "Po tym, jak graliśmy tak dużo na stronie quizu i poszło nam tak dobrze". Lekko wzrusza ramionami. "Zawsze znamy wszystkie odpowiedzi".

Marszczę brwi i opieram się o ladę. "Strona z quizami? Kiedy to zrobiłeś?"

"W szkole - mówi Ian, zbierając swoje żołnierzyki i wkładając je - wciąż mokre - do kieszeni. "Nudzimy się w przedszkolu i nauczyciel pozwala nam korzystać z komputera. Samodzielnie znaleźliśmy stronę z quizem, udzieliliśmy wszystkich poprawnych odpowiedzi i chcą, żebyśmy wzięli udział w konkursie!".

Kiwam głową i uśmiecham się do chłopców, notując w pamięci, by porozmawiać z ich nauczycielem o tym, jak spędzają czas w klasie. "Okej" - mówię - "Przyjrzę się szczegółom i zobaczymy. W międzyczasie!" Klaszczę dwa razy w dłonie. "Bierzcie plecaki! Czas iść!"

"Mamo", mówi cicho Alvin. "Myślisz, że tata zobaczy nas w konkursie quizowym?".

Jestem zaskoczona tym pytaniem i spoglądam w jego duże brązowe oczy. Przesuwam dłonią po jego włosach i ujmuję jego policzek w dłoń. "Dlaczego pytasz, Alvin? Skąd te wszystkie dzisiejsze pytania o tatę?"

Wzrusza ramionami i odwraca wzrok; mogę powiedzieć, że jest trochę rozczarowany. Ian nagle pojawia się obok nas obojga, chociaż nie zauważyłam, żeby słuchał lub patrzył za siebie. "Chcemy, żeby był z nas dumny" - mówi Ian, uśmiechając się szeroko i odsłaniając lukę po utracie przedniego zęba w zeszłym tygodniu.

"Nie martwcie się o to, chłopcy" - mówię. "Jestem z was wystarczająco dumny jak na dwoje rodziców. Tysiąc rodziców!" Marszczę na nich nos, a w oddali słychać cichy dzwonek szkolny.

"O nie! mówi Alvin, szczerze zaniepokojony. "Spóźnimy się!"

Spacer do domu po odwiezieniu chłopców do szkoły to jedyny czas, jaki mam w ciągu dnia. Potem to już tylko praca, praca, praca. Idąc, wyciągam telefon z tylnej kieszeni i otwieram moją ulubioną aplikację, CelebGoss.Niestety, pierwszą rzeczą, która wyskakuje na stronie, nie jest anonimowy, mdły celebryta aresztowany za jazdę pod wpływem alkoholu. Zamiast tego jest to Victor.

Victora i Amelia, znowu razem, goręcej niż kiedykolwiek, czytamy w nagłówku, po którym następują dziesiątki zdjęć naszego przyszłego Króla Alfa i jego supermodelki wylegujących się na plaży, ona popija koktajle, on obmacuje jej tyłek.

Czuję, że moje policzki robią się czerwone i chowam telefon do kieszeni. "Nie jestem zainteresowana - mruczę. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuję, są zdjęcia Victora i jego partnerki w kolejnym rozdziale ich toksycznego związku.

Jakie są szanse, że dzisiaj, ze wszystkich dni, moi synowie dwa razy pytają o swojego ojca, a potem jego zdjęcie jest pierwszą rzeczą, którą widzę po otwarciu telefonu? Czy wszechświat próbuje mi coś powiedzieć?

Odsuwam od siebie tę niespokojną myśl i pędzę do domu. Dawno temu obiecałam sobie, że Victor nigdy nie dowie się o naszych dzieciach. To sekret, który zamierzam zabrać do grobu.


#Rozdział 2

Sześć lat temu

Byłam córką Alfy, chronioną i pieszczoną, i właśnie wczoraj wyszłam za mąż za mojego przyjaciela z dzieciństwa. Joyce zawsze był dla mnie słodki, więc myślałam, że będzie dobrym mężem. Nie wiedziałam, że miał okrutną passę, która miała zniszczyć cały mój świat. Tuż po naszym ślubie.

"Wiesz, Evelyn - powiedział, przerywając mi i podchodząc krok bliżej, tak że patrzył na mnie z góry. "Naprawdę myślałem, że dziewczyna taka jak ty - no wiesz, ładna dziewczyna, szlachetna dziewczyna - będzie szkolona, by zadowolić swojego męża. Jestem taki... rozczarowany. Odkryłem, że tak nie jest.

Moje oczy natychmiast wypełniają się łzami. "Joyce - szepczę - Co ja zrobiłam?

Zbliża się do mnie tak, że czuję whisky w jego oddechu. "Pieprzenie ciebie - szepcze - jest jak pieprzenie martwej ryby. Po prostu tam leżysz - zaciska zęby - jak kawałek mięsa. Chciałem mieć żonę, która zaspokoi moje potrzeby, a teraz jestem przywiązany do ciebie, ty żałosny, jęczący szczeniaku, na zawsze".

Joyce odwraca się ode mnie i podchodzi do okna, kręcąc głową. "Co za strata. Jestem zszokowana i upokorzona. Stoję na środku pokoju, ubrana tylko w moje koronkowe stringi i szpilki, drżąc, gdy łzy spływają mi po twarzy.

"Mieliśmy tylko jedną noc - szepczę. Czy powinnam była wiedzieć, co robić? Tak bardzo się bałam - prowadziłam tak osłonięte życie i oczywiście przyszłam do mojego ślubnego łóżka jako dziewica, aby uhonorować mojego męża.

Joyce śmieje się i nie patrzy na mnie. "Raz wystarczy".

"Mogę", mruczę, "mogę... wyzdrowieć...".

Joyce odwraca się do mnie, warcząc. Nagle staje przede mną, owijając dłoń wokół mojego gardła, popychając mnie do tyłu, aż moje plecy uderzają o ścianę. "Nie możesz wyzdrowieć - wypluwa z siebie - bo nie masz tego w sobie.

"Jesteś pierdolonym wilkiem, Evelyn - jego zęby są teraz w pełni obnażone. "Wilkiem, a pieprzysz się jak królik. Myślałem, że obudzę to w tobie, kiedy zabrałem cię do łóżka, ale byłaś... żałosna." Wyrzuca z siebie ostatnie słowo. Czuję, jak jego ślina spływa mi po policzku.

"Nie jesteś żoną Alfy - mówi, puszczając mnie i odchodząc. Padam na kolana, szlochając i dysząc. Zawsze wiedziałam, że Joyce jest potężny i dumny, ale nigdy nie widziałam w nim okrucieństwa.

"Joyce - wołam zdesperowana. "Joyce, przepraszam - nie wiedziałam! Zrobię wszystko, co zechcesz - nauczę się, mogę się zmienić!"

"Zmienić?!" Joyce wściekle chwyta mnie za włosy i stawia na nogi. "Nie możesz zmienić tego, kim jesteś, ty jebana dziwko omega". Ciągnie mnie przez pokój i wrzuca do szafy, gdzie upadam na ziemię.

Zatrzaskuje drzwi i nagle ogarnia mnie ciemność, a jedyne światło pochodzi ze szczeliny między dwoma francuskimi drzwiami. Słyszę kliknięcie zamka szafy.

"Chcesz się uczyć, Evelyn? Słyszę słabo słowa Joyce'a, który stoi teraz po drugiej stronie pokoju, przy drzwiach do naszego apartamentu. "Więc patrz, jak prawdziwa kobieta zadowala Alfę. A jeśli narobisz pieprzonego hałasu - słyszę skrzypienie drzwi apartamentu, gdy zaczyna je otwierać - wypatroszę cię jak zdobycz, którą jesteś.

Dobiegam do drzwi i przykładam oko do szpary. Słyszę śmiech - kobiecy śmiech! - i odgłos kroków. W zasięgu mojego wzroku pojawiają się dwie postacie - Joyce i ktoś jeszcze w jedwabistym różowym szyfonie.Joyce warczy i odciąga głowę kobiety do tyłu, odsłaniając jej gardło. Przejeżdża ostrymi zębami wzdłuż jej szyi, a ona śmieje się, przesuwając dłońmi po klatce piersiowej mojego męża, brzuchu, niżej - aż do...

Sapię i zakrywam usta dłońmi. Jej dłoń wsuwa się w spodnie Joyce'a i jęczy. On warczy i całuje ją nagle w usta, mocno i powoli.

Odsuwa się i przeczesuje dłońmi jego włosy, wielbiąc go. "Istnieję tylko po to, by cię zadowolić, mistrzu - mówi, opadając na kolana i sięgając, by odpiąć jego pasek. Joyce cofa się o krok, tak że opiera się o podnóżek naszego łóżka, a ja w końcu widzę twarz mojego zdrajcy.

Emmy, mojej własnej siostry, która stała wczoraj obok mnie na moim ślubie. Opadam z powrotem na szafę, nie mogąc dalej na to patrzeć, i płaczę, aż wysychają mi oczy.

Minuty lub godziny później - naprawdę nie jestem pewien - ocieram łzy z twarzy dłońmi, próbując poskładać swój świat z powrotem. Czy to był koszmar? Musiał być, z wyjątkiem tego, że... to wykraczało poza wszystko, co mój umysł mógł stworzyć, nawet w najczarniejszym śnie.

Moje serce jest całkowicie zdruzgotane. Moja siostra na kolanach... mój mąż... dzień po moim ślubie...

Powoli coś się we mnie budzi i czuję ciepło rozchodzące się po mojej klatce piersiowej i żyłach. Wściekłość, gniew, moc. Zostałam zawstydzona i zdradzona - ale do cholery, jestem córką mojego ojca. Nie dam się tak upokorzyć.

Moje usta odrywają się od zębów, gdy odkrywam, że to, czego chcę, to nie powrót mojego męża, ale zemsta.

Mój mąż alfa chciał mnie nauczyć, jak go zadowolić, ale tak naprawdę obudził we mnie coś potężniejszego: moją własną naturę alfy. Spała we mnie, ale teraz się obudziła i jest głodna zemsty.

Podnoszę się na nogi i szperam w ciemnej szafie, zatrzymując się, gdy moje dłonie dotykają jedwabiu. Ściągam sukienkę z wieszaka i zakładam ją. Myślę, że sukienka to za dużo powiedziane, ponieważ koronka otula moje piersi, a jedwab opływa biodra.

To bardziej bielizna, którą zamierzałam założyć dziś wieczorem, kiedy Joyce i ja wróciłyśmy z imprezy Alpha. Dziś rano byłabym upokorzona, gdybym zobaczyła się w tym publicznie. Ale teraz wszystko się zmieniło.

Rozglądam się po podłodze, aż znajduję wsuwkę i wyginam ją do odpowiedniego kształtu, wsuwam do zamka i szybko przekręcam zapadki, aby się uwolnić. Uśmiecham się, wchodząc do pustego pokoju. Widzisz, Joyce? Mam pewne umiejętności, których nie spodziewałbyś się po córce szlachcica.

Wychodzę z pokoju i śmiało idę korytarzem, przyciągając spojrzenia, ale nie zwracam na nie uwagi. Szukam tylko jednej rzeczy.

Wchodzę do sali balowej. Służba właśnie wykańcza doroczne przyjęcie Alpha, które jest triumfem marmuru i złota. Ale nie po to przyszedłem.

Przeszukuję szeregi przybyłych gości, szukając... tam. Na szczycie schodów balkonowych Victor opiera się o balustradę, kręcąc Manhattanem w swojej szklance. Victor, następca tronu Alfy, który przewyższa Joyce'a pod każdym względem i jest od niego o dwa cale wyższy. Idealnie.Ruszam w jego stronę, nie odrywając wzroku od jego twarzy, poruszając się z gracją, o której przed dzisiejszym wieczorem nie miałam pojęcia. Gdy wchodzę po schodach, spogląda w górę raz, a potem dwa razy, a jego usta rozchylają się, gdy utrzymuję kontakt wzrokowy.

"Jak to się stało, że nigdy wcześniej cię nie spotkałem? Opiera się o balkon. Zamykam lukę między nami i delikatnie wyrywam mu z ręki do połowy pełną szklankę whisky.

"Byłam w pobliżu - mówię niskim i ochrypłym głosem.

"Myślałem, że znam wszystkich w moim królestwie - mówi, subtelnie wąchając powietrze między nami, próbując złapać mój zapach.

"Jeszcze nie w twoim królestwie - mówię z uśmiechem - i najwyraźniej nie w każdym. Biorę bezczelny łyk z jego szklanki. Pochylam się bliżej, odwracając twarz w jego stronę, obejmując go za szyję. Wiem, że teraz mnie czuje, czuje mój wyjątkowy zapach, a także moje pożądanie.

W jego piersi rozlega się warknięcie. "Kim jesteś - mówi, wstając i górując nade mną, zmniejszając dystans między nami tak, że zostaje tylko skrawek przestrzeni. "Kto jest twoim ojcem.

"Jestem singielką i urodziłam się jako alfa - mówię, utrzymując przestrzeń między nami, chociaż każdy instynkt podpowiada mi, że powinnam spanikować. "Nie martw się. Nie jestem tanim kawałkiem mięsa.

Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że przyniesie mi największą porażkę w moim życiu. I prezent - moje bliźniaki.


#Rozdział 3

"Chodź - mówię, odciągając Victora do ciemnej narożnej alkowy. "Zatańczmy."

W środku staję blisko Victora i zaczynam kołysać biodrami w rytm muzyki, którą właśnie zaczął grać DJ. Wpatruję się w twarz Victora, wdycham jego zapach, rozkoszując się zimowym powietrzem i sosną.

Zaczynając czuć muzykę, potrząsam głową tak, że moje włosy opadają kaskadą na moje nagie ramiona, ale Victor bierze mój podbródek w swoją dłoń i zmusza mnie do spojrzenia na niego. "Jak masz na imię - pyta.

"Evelyn Walsh - uśmiecham się i odwracam, przyciskając plecy do jego ciała, pozwalając mu mnie poczuć. Victor wydycha ostry oddech, a potem czuję, jak zaczyna się ze mną poruszać. Przesuwa dłonią po moim boku, a drugą owija wokół mojego brzucha, przyciskając mnie bliżej.

Gdy tańczymy, czuję, jak rodzi się we mnie coś nowego, wilk, który nigdy wcześniej nie miał powodu, by podnieść głowę. Ale teraz czuję, jak się rozpędza, jak dzika istota w końcu się uwalnia. Śmieję się i wyciągam ręce do góry, owijając je wokół szyi Victora.

Victor odwraca moją twarz i pożąda moich ust, tak jak tego chciałam, nie mogąc mu się oprzeć. Całuje mnie mocno, jego oddech uderza o moje wargi. "Kurwa - mówi, odrywając się. "Nie mogę tego zrobić."

"Nie, w porządku - mówię, zmniejszając dystans między nami. "Chcę tego. To może być tylko jedna noc.

"Jedna noc" - warczy, zaciskając zęby, a ja przejeżdżam dłonią w dół jego brzucha, tak jak widziałam to wcześniej u mojej siostry. Łapie mnie za rękę i rzuca mi ostrzegawcze spojrzenie, a ja uśmiecham się, wiedząc, że wygrałam.

"Chodźmy - mówi, ciągnąc mnie w stronę wejścia - i bądźmy dyskretni.  

Victor prowadzi mnie z powrotem do swojego pokoju, sprawdzając każdy kąt, by upewnić się, że nikt nas nie zauważy. Gdy tylko drzwi się zamykają, jest przy mnie, przesuwając dłońmi po moim ciele, w dół pleców, chwytając mnie za tyłek.

Poddaję się impulsom, które rządzą moim umysłem, każąc mi podejść bliżej, dotknąć więcej. Pośpiesznie podciągam sukienkę przez głowę, rzucam ją na ziemię i robię krok do przodu.

Ale Victor cofa się ode mnie i przez chwilę się waham. Potem widzę jego oczy, głodne, pożerające mnie, gdy stoję przed nim naga, z wyjątkiem stringów i wysokich obcasów. "Boże, Evelyn - mówi, a jego głos to niski pomruk.

"Evie - szepczę, lekko zdyszana. "Mów mi Evie.

Potem nic nas już nie powstrzyma. Zbliżamy się do siebie, Victor podnosi mnie, a ja owijam nogi wokół niego, całując go i przeczesując dłońmi jego włosy. Niesie mnie do okna sięgającego od podłogi do sufitu i przyciska mnie do niego - sapię, gdy zimne szkło dotyka mojej skóry.

Przysuwam się do okna, aż jestem niżej i czuję na sobie Victora, którego twardy kutas pulsuje. Ściągam mu koszulę przez głowę. "Jak ci się podoba?"

"Um - mówię, przygryzając wargę, nagle nieśmiała. "Nie... nie wiem."

"W takim razie ci pokażę - mówi, opuszczając mnie na podłogę. Przesuwam dłońmi po jego falujących mięśniach brzucha, a następnie zsuwam spodenki z jego ciała.

"Dobrze - mówię, patrząc na jego pełne, wspaniałe ciało i twardego, grubego kutasa. Czuję, jak robię się coraz bardziej śliska, gotowa.

 Victor odwraca mnie, mocno przyciskając się do mojego tyłka. Następnie kładzie dłoń między moimi łopatkami i delikatnie naciska. "Ręce przy oknie - mówi. Podporządkowuję się.

Victor zsuwa moje majtki i przesuwa stopę między moimi piętami, stukając o wnętrze moich butów, aby zażądać, bez słów, abym rozłożyła nogi. Robię to. Czuję, jak powoli przesuwa dłonią po wewnętrznej stronie mojego uda, wyżej, wyżej, aż...

Wdycham gwałtownie, czując, jak powoli przesuwa palcem po mojej mokrej skórze, bawiąc się mną. Jęczę, gdy dodaje kolejny palec, wsuwając się we mnie, a następnie zanurza się niżej, by dotknąć mnie na szczycie.

Jęczę teraz głośniej, moje kolana słabną. Victor odciąga rękę. "Więcej - jęczę, a następną rzeczą, którą czuję, jest coś twardszego, grubszego, napierającego na mój seks.

"Kurwa, Evie", mówi, wciskając się we mnie, "pieprzyć to, nie mogę się doczekać".

......

Godzinę później, "Boże", mówię po kilku minutach. "Gdybym wiedziała, że to takie uczucie... robiłabym to już dawno temu".

Victor obejmuje mój tyłek i śmieje się cicho. "Przygotuj się - mówi. "Zaraz zrobisz to ponownie".

Rano budzę się zaplątana w pościel. Zmrużyłam oczy i wstałam, rozglądając się dookoła. "Victor?

Nie ma odpowiedzi. Podnoszę się z łóżka i słyszę zgniatanie papieru. Odwracam się i podnoszę ją.

ZOSTAŃ TU, EVELYN.

WYPROSTUJĘ TO.

NIE WYCHODŹ Z POKOJU.

Mój żołądek opada i instynktownie sięgam po telefon, zanim zdaję sobie sprawę, że go tam nie ma. Gorączkowo chwytam pilota i włączam telewizor, by obejrzeć lokalne wiadomości. Czy doszło do jakiejś katastrofy?

Potem upuszczam pilota, przerażony, nagle stając w obliczu zdjęć siebie - mojej twarzy - rozbryzganych na ekranie.

"Te zdjęcia zostały zrobione zeszłej nocy", mówi dziennikarz, "na których przyszły alfa Victor Kensington bawi się z nieznaną dziwką. Obywatele są oburzeni, ponieważ jest to bezpośrednio sprzeczne z dobrze znanym stanowiskiem Kensingtona w sprawie wartości rodzinnych".

Sapię, gdy na ekranie przewija się więcej zdjęć. Zdjęcia mnie, zdjęcia mnie i Victora, zdjęcia mnie i Victora tańczących w czymś, co uważałam za naszą sekretną alkowę - idących korytarzem... znikających w tym pokoju.

I - o mój Boże - zdjęcia nas w tym pokoju, zrobione zza okna - o mój Boże, okno -...

Moje ręce przyciśnięte do szyby, z Victorem za mną...

Rzucam pilotem przez pokój i naciągam koce na głowę, chora na to, co zobaczyłam. Pieprzeni paparazzi - powinnam była wiedzieć. Oczywiście nigdy wcześniej nie miałam powodu, by nawet o nich myśleć - mój ojciec zapewniał mi bezpieczeństwo w domu, nikt nie przejmował się tym, co robię.

Telewizja zmienia dźwięk, a ja wyglądam spod koca. Na scenie ustawiono podium, przed którym zgromadzili się reporterzy. Na górze ekranu widnieje niebieskie pole z napisem "NA ŻYWO". Gdy patrzę, na scenę wchodzi postać - zbyt znajoma postać: zielonooki, dobrze umięśniony, spojrzenie, które mogłoby zatrzymać pociąg towarowy. Victor.

Zakrywam usta dłonią i pochylam się do przodu."Panie i panowie z prasy", zaczyna, pokazując wszystkim swój charakterystyczny uśmiech. "Dziękuję za udział w tej porannej konferencji prasowej, którą zwołałem, aby zapobiec plotkom".

W tłumie zaczynają migać żarówki. "Jak wiem, wielu z was jest świadomych", zaczyna się uśmiechać, "niektóre raczej... pikantne zdjęcia zostały opublikowane zeszłej nocy, bez mojej zgody.

"Chcę zacząć od rozwiania plotek, że był to nielegalny romans. Jako przyszły przywódca Alpha, traktuję swoje działania bardzo poważnie. Chociaż przez jakiś czas chciałem zachować nasz nowy związek w tajemnicy, prasa zmusiła mnie do tego. Spojrzał na nich.

"Kobieta na zdjęciach to nie tylko jednonocna przygoda, ale moja nowa dziewczyna - urodzona jako Alpha Evelyn Walsh, córka Johna Walsha, dyrektora spraw wewnętrznych naszego kraju".

Reporterzy szaleją, wykrzykując pytania. Victor zaczyna odpowiadać, ale nagle z tyłu sali rozlega się warknięcie.

Główna kamera telewizyjna obraca się i kieruje swoją uwagę na wilka z tyłu sali, stojącego z rozstawionymi łapami i obnażonymi zębami, gotowego zabić. Z mojego gardła wyrywa się krzyk. Joyce.

"Gówno prawda - warczy, jego klatka piersiowa faluje, a pazury zaczynają wysuwać się z opuszków palców. "Evelyn Walsh jest moją ŻONĄ! Joyce rzuca się w tłum, kierując się prosto na Victora. Reporterzy krzyczą i rozpraszają się, a następnie - transmisja zostaje przerwana na reklamy.

Dyszę i wpatruję się w ekran, niedowierzając. Tak, chciałam zemsty, ale to wymknęło się spod kontroli.

Po tym wszystko się rozpadło. Nie mogę powiedzieć, że żałuję zrujnowania życia Joyce, ale Victora... nigdy nie chciałam, żeby tak się stało. Jego reputacja została zrujnowana po tym, jak prasa odkryła, że kłamał na konferencji prasowej i spał z żoną innego alfy.

Joyce pozwała mnie za niewierność i oznaczyła jako łotra. Zostałem wydalony ze stada.

Po dwóch miesiącach samodzielnego radzenia sobie, otrzymałam jeszcze większą niespodziankę w postaci pozytywnego testu ciążowego wykonanego w łazience na stacji benzynowej.

W tym momencie świat się dla mnie zmienił. Zdecydowałam, że moje dziecko nie będzie cierpieć za moje błędy. Złożyłam podanie do mniejszej, bardziej postępowej uczelni i zapisałam się na studia magisterskie. Na początku nie było łatwo, próbując wychowywać bliźniaków i studiować na boku, ale byłam zdeterminowana.

Sześć lat później postrzegam wydarzenia tamtej nocy jako błogosławieństwo. Jestem teraz doradcą, który każdego dnia pomaga ludziom wzmocnić ich relacje. A co najlepsze, mam Iana i Alvina - moich bliźniaków, moje gwiazdy, moje światła w ciemności.

Nie wiedziałam, że moja przeszłość miała powrócić i zagrozić temu wszystkiemu.


#Rozdział 4

Macham na pożegnanie Melissie, mojej klientce, gdy przeciera oczy i idzie do samochodu. Nic jej nie będzie - ale co za wyczerpująca sesja.

Gdy odjeżdża, otwieram telefon i sprawdzam pocztę e-mail, ciesząc się, że jest tam potwierdzenie, którego szukałem. "Chłopcy!" wołam, "bierzcie buty!".

Moje dzieci krzątają się po salonie, po czym wysypują się na korytarz, a Ian podskakuje na jednej nodze, ściągając trampki. Alvin ostrożnie niesie swoje buty i siada, by zawiązać sznurówki. "Co się dzieje, mamo?"

Udaję zaskoczoną, drażniąc się z nimi. "Co, nie chcieliście iść na teleturniej?".

"Naprawdę, mamo?!" Twarz Iana rozjaśnia się i rzuca się na mnie w uścisku. "Naprawdę możemy iść?!"

Śmieję się i przytulam go, gdy dołącza do nas Alvin. "Cóż, zasłużyłeś na to, a mi przydałaby się przerwa od pracy. Skontaktowałem się z programem i wszystko jest prawdziwe - zasłużyłeś na swoje miejsce. Ponieważ jednak zakwalifikowaliście się razem, musicie grać jako jedność. Nie masz nic przeciwko temu?"

"Tak!" mówią razem, dwie pary jasnobrązowych oczu uśmiechają się do mnie.

"Dobra, do samochodu!" mówię, klepiąc ich pośladki, gdy przechodzą. Ruszamy.

"Alvin i Ian Ortega" - mówi recepcjonistka z szeroko otwartymi oczami. "To... to oni?"

Kiwam głową, kładąc rękę na ramieniu każdego z chłopców. "Tak - mówię. "Czy jest jakiś problem?"

"Nie - mówi, kręcąc głową z wyraźnym zaskoczeniem na twarzy. "Są tacy... młodzi. Wiesz - odrywa od nich wzrok i spogląda na mnie - większość uczestników tego programu to... dorośli. Lekarze. Prawnicy. Wykształceni ludzie".

"To nie pomyłka!" wtrącił się Alvin. "Zakwalifikowaliśmy się!" Wsuwa wydrukowany papier na biurko. Ian pokazuje recepcjonistce szczerbaty uśmiech.

"Cóż," powiedziała recepcjonistka, biorąc papier. "Myślę, że... wszystko jest w porządku!". Śmieje się: "Jesteście najmłodszymi uczestnikami, jakich kiedykolwiek mieliśmy! To będzie niezłe widowisko".

Recepcjonistka macha ręką na drzwi za kulisy i chłopcy ruszają w ich kierunku. Gdy zaczynam iść za nią, zatrzymuje mnie lekką ręką na ramieniu. "Wiesz, naprawdę masz szczęście", oddycha, "mając dwójkę takich dzieci, tak przystojnych, tak inteligentnych...".

Uśmiecham się do niej ciepło i delikatnie odsuwam rękę. "Dziękuję - mówię. "Wiem. Codziennie liczę swoje błogosławieństwa". Doganiam moich chłopców przy drzwiach i przytulam każdego z nich, składając pocałunek na czubku ich głów.

"Bądźcie grzeczni - powiedziałem. "Starajcie się, oczywiście, ale ogólnie musicie pamiętać o dobrej zabawie i grzeczności". Zwęziłam oczy, szczególnie na Iana. "Żadnych żartów.

"Dobrze, mamo - powiedział Alvin, uśmiechając się swoim najsłodszym uśmiechem.

"Chciałbym, żeby tata tu był - mówi Ian, patrząc na mnie trochę z tęsknotą. "Chcę, żeby był dumny".

Mój żołądek skręca się z poczucia winy, ale i tak się uśmiecham. "Rozmawialiśmy o tym, chłopcy. Wasz ojciec jest wspaniałym człowiekiem, ale jest bardzo zajęty - wykonuje wielką pracę i pomaga ludziom. Kocha was - mówię, mając w głębi duszy nadzieję, że to nie kłamstwo. "Po prostu musi być gdzie indziej. Ale jest tam, myśli o tobie i jest dumny".Chłopcy kiwają głowami na tę znajomą historię, a jeden z pracowników sceny woła zza kulis "Ortega?". Delikatnie popycham chłopców do przodu i patrzę, jak uciekają, by przygotować się do fryzury, makijażu czy czegokolwiek innego. Wzruszam ramionami i podchodzę do stolika dla rzemieślników, nalewając sobie filiżankę kawy.

Rywalizacja jest bardzo intensywna. Siadam na widowni z rękami złożonymi na kolanach i nogami podskakującymi z niecierpliwości. Staram się zachować gładki wyraz twarzy, aby chłopcy, którzy wyjrzą na widownię, znaleźli swoją matkę spokojną i pogodną. Co za kłamstwo.

"Czy odpowiedź....magnesium?" Alvin pyta drżącym głosem. Chłopcy stoją na scenie za podium. Ich odpowiedź pojawia się w tekście z przodu podium.

Duża przerwa, a potem... "Yessssssssss!" Spiker krzyczy entuzjastycznie, a tłum szaleje, w tym ja. Zrywam się na równe nogi, klaszcząc moim chłopcom i wykrzykując ich imiona.

"Udało się!" Spiker mówi: "Przechodzimy do rundy finałowej! Gratulacje, Ian i Alvin Ortega - macie szansę zostać mistrzami Quizzzzz Nation! Wracamy po przerwie reklamowej!"

Nad sceną zapala się czerwone światło, a asystenci w pośpiechu zamazują twarz prowadzącego makijażem, przenosząc Alvina i Iana na nowe podium, gdzie zmierzą się z poprzednim mistrzem, naukowcem z Los Angeles. Hojnie ściska dłonie chłopcom, którzy, co z przyjemnością zauważam, witają go grzecznie pomimo ich podekscytowania.

"Trzydzieści sekund", mówi spiker. Scenografowie się rozchodzą, a ja zajmuję swoje miejsce.

"Teraz, zanim przejdziemy do ostatniego poziomu, poświęćmy chwilę, aby poznać naszych najnowszych zawodników. Alvin i Ian - mówi spiker, opierając się swobodnie o podium. "Jesteście naszymi najmłodszymi zawodnikami w historii i, co zadziwiające, dotarliście do rundy finałowej za pierwszym podejściem. Czemu zawdzięczacie swoje niesamowite osiągnięcie?"

"Nasza mama jest naprawdę mądra" - mówi Ian, a tłum się śmieje. Rumienię się i uśmiecham.

Spiker uśmiecha się do nich, oczarowany. "A co zrobicie, jeśli wygracie Quiz Nation? Wydacie pieniądze na duże nagrody?"

"Znajdziemy naszego tatę!" mówi Ian, a tłum ucisza się niezręcznie. Wydycham powietrze i przyklejam uśmiech do twarzy. O co ostatnio chodzi z tym tatą?

"Tak - mówi Alvin. "Nasz tata jest bardzo zajęty, ale chcemy, żeby wiedział, że może być z nas dumny.

"Jestem pewien... że już jest z was bardzo dumny", mówi spiker, trochę sztywno, a następnie przechodzi do programu. "Zagrajmy w Quizzzzzzz Nation!"

Rywalizacja trwa, rozgrzewając się, gdy bliźniacy odpierają pytanie za pytaniem.

Za sceną stażystka podchodzi do sponsora tytularnego, niosąc trofeum w dłoni. "Um, sir?" mówi, nie ośmielając się szarpnąć go za rękaw, aby zwrócić jego uwagę.

"Co?" warczy mężczyzna, odwracając się, by skierować swoją gniewną uwagę na nią, zamiast na kobietę, z którą się kłóci.

"Um, już prawie czas na wręczenie trofeum?" szepcze stażystka.

Mężczyzna chwyta od niej trofeum, a ona odskakuje. Nie obchodzi go Quiz Nation, to tylko kolejne wystąpienie w mediach, aby pokazać swoim ludziom, że inwestuje w sztukę i kulturę. Nieważne."W tej chwili to po prostu nie wchodzi w grę - powiedziała Amelia, elegancko składając ręce na piersi. Odchyla się lekko do tyłu, niezrażona jego wściekłością. "Nie będę miała dziecka".

"Zdecydowanie, że wolisz odłożyć posiadanie dzieci na inny czas, to co innego" - warknął - "niż zajście w ciążę i zażywanie tabletek aborcyjnych, aby zabić moje dziecko. Zrobiłaś to?!" Jego twarz czerwienieje z wściekłości.

"Słuchaj, zostaw te głupie plotki na boku, Victor" - mówi, opanowana pod presją. "Faktem jest, że nie mam teraz ochoty na rodzinę. Moja kariera nabiera rozpędu - wiosną mam wystąpić na paryskim tygodniu mody. Nie zrezygnuję z tego, by urodzić dziecko".

Zwęziła na niego oczy. "Nigdy nie szanowałeś mojej kariery, moich marzeń. Nie istnieję tylko po to, by spełniać twoje żądania i rodzić twoje szczenięta. Ja też mam swoje życie, Victor - powiedziała, odwracając się z obrzydzeniem. "Nie gram w twoją grę".

Victor wstał, zaciskając zęby i pocierając czoło. Jego Beta podchodzi do niego i staje obok, milczący w czerni, ale jest tam, gdyby Victor go potrzebował.

"Może masz rację - powiedział Victor, pocierając brwi. "Może rzeczywiście powinniśmy pójść na terapię.

"To nie zaszkodzi - powiedział Beta ze stoickim spokojem. "W międzyczasie - wskazał na trofeum wciąż trzymane w dłoni Victora.

"Racja - powiedział Victor - ta głupia rzecz. Jak ten program się nazywa?"


#Rozdział 5

Rozlega się trzask i konfetti wypełnia powietrze. "Panie i panowie!" - krzyczy spiker - "po raz pierwszy w historii mamy remis w Quiz Nation!". Bliźniacy podskakują w powietrzu, krzycząc wśród hałasu, podczas gdy dwa podium zawodników wyświetlają tę samą ostateczną odpowiedź wypisaną na ich frontach.

Spiker przyciska palec do ucha, słuchając swojej maleńkiej słuchawki. "Powiedziano mi", mówi, "że zgodnie z podręcznikiem Quiz Nation, jesteśmy zobowiązani", przerywa, pozwalając tłumowi ochłonąć, "przyznać tytuł Quiz Nation powracającemu mistrzowi!".

Połowa tłumu wiwatuje, podczas gdy druga połowa buczy, wyraźnie kibicując Alvinowi i Ianowi. Buczę razem z nimi, rozczarowana moimi chłopakami.

"Zasady mówią, że w rzadkich przypadkach remisu wygrywa drużyna z mniejszą liczbą graczy! Ponieważ Alvin i Ian są parą, a Jim grał indywidualnie, to on jest naszym zwycięzcą! Cała ta wiedza pochodząca z jednego mózgu zamiast z dwóch jest po prostu bardziej imponującym wyczynem". Na twarzach chłopców maluje się rozczarowanie.

"Ale my tak ciężko pracowaliśmy!" krzyczy Ian. "I jesteśmy tacy młodzi -"

"Ale to nie wszystko!" - mówi spiker, przerywając mu. "W uznaniu ich wielkich osiągnięć, dziś Alvin i Ian Ortega otrzymują rzadką nagrodę People's Choice, aby uhonorować ich za zdobycie naszych serc! Gratulacje, chłopcy!"

Śmieję się, gdy chłopcy znów zaczynają skakać i wiwatować, a ich smutek łatwo znika. Chyba każde trofeum jest dla nich równie dobre.

Gdy chłopcy pędzą do przodu, by pomachać do publiczności, wymykam się z pokoju, mając nadzieję na przerwę na toaletę, zanim spotkam się z chłopakami za kulisami. Cała ta kawa była błędem.

Na scenie Alvin i Ian ściskają dłoń zwycięzcy i podchodzą, by odebrać nagrodę. Z lewego skrzydła sceny wychodzi wysoki mężczyzna, niosąc dwa trofea. Wręcza jedno z nich zwycięzcy, ściska mu dłoń i podchodzi, by porozmawiać z gospodarzem.

"Widzisz go?", mówi Ian. "Jest taki wysoki. Wygląda jak ja!"

"Wygląda jak my", poprawia Alvin, wpatrując się w mężczyznę z trofeum z szeroko otwartymi oczami. "Chciałbym, żeby to był nasz tata, zawsze tak go sobie wyobrażałem..."

Mężczyzna kończy rozmowę i odwraca się w stronę chłopców, gotowy do wręczenia im nagrody. Kiedy jednak ich widzi, zatrzymuje się, krew odpływa mu z twarzy. Instynktownie pochyla ramiona, jak drapieżnik, i zbliża się do chłopców, wąchając powietrze między nimi.

Chłopcy stoją nieruchomo, nie boją się, ale są ostrożni. Kiedy mężczyzna zaczyna ich wąchać, sapie, a trofeum wyślizguje mu się z palców na ziemię, rozpadając się na trzy części. Mężczyzna cofa się, spoglądając na nich, po czym odwraca się i rusza w stronę skrzydła. Chłopcy patrzą, jak odchodzi, nie przejmując się nawet utraconą nagrodą. W głębi serca wiedzą, co znaleźli.

Victor kroczy za sceną, łącząc się w myślach ze swoją Betą, żądając, by natychmiast przyszedł.

Chłopcy byli jego dziećmi - nie można było temu zaprzeczyć. Ale jak - gdzie -

Przeczesuje dłońmi włosy i zaciska zęby. Skąd oni się wzięli?! Jak mógł nie wiedzieć?!Jego Beta przybywa z szybkim salutem. "Chłopcy, którzy wygrali zawody - wypluł Victor, a Beta skinął głową - znajdźcie tego, kto ich tu przyprowadził. Przyprowadźcie ją do mnie, natychmiast".

"Tak jest. Beta zniknął w mgnieniu oka.

Z obszaru sceny rozległ się ruch i nagle Victor poczuł, jak wpadają na niego dwie małe istoty. Spoglądając w dół, widzi małego chłopca przyczepionego do każdej z jego nóg, ich ramiona owinięte wokół niego jak małe misie koala. Jeden chłopiec osuwa się nawet na ziemię, owijając nogi wokół kostki Victora, zdeterminowany, by nigdy go nie puścić.

"Miło cię poznać!" mówi, uśmiechając się do niego. "Czekaliśmy na to całe życie!"

"Wiemy, że byliście zajęci, rozumiemy" - mówi drugi, uśmiechając się do niego i odsłaniając brakujący przedni ząb.  

"Spełniło się nasze życzenie!" mówi drugi, jego oczy błyszczą z radości. "Ponieważ ciężko pracowaliśmy i wygraliśmy zawody! Życzyliśmy sobie naszego taty i dostaliśmy go!"

"To nasza nagroda!" powiedział drugi, chowając twarz w boku marynarki Victora i głęboko wąchając, ucząc się jego zapachu.

Przez chwilę Victor zamarł, nie wiedząc - po raz pierwszy w życiu - co dokładnie zrobić dalej. Ale potem czuje ciepło w żołądku, instynktowną potrzebę i kładzie dłoń na głowie każdego dziecka, pieszcząc je.

"Jeśli wygrałeś tatę, to ja wygrałem lepszą nagrodę", mówi cicho, "Czekałem całe życie, żeby cię poznać".

Victor wpatruje się w chłopców, czując się jednocześnie zachwycony i przytłoczony. Byli dla niego całkowitym zaskoczeniem - przystojni, energiczni, inteligentni i bardzo podobni do niego. Czuł ich zapach i widział to na ich twarzach - byli z jego ciała, nie miał wątpliwości.

Wydychając duży oddech, którego nie wiedział, że wstrzymuje, Victor potrząsnął głową na chłopców, podziwiając, że marzenie życia może się spełnić w tak nieprawdopodobny sposób. Tęsknił za dzieckiem - miał nadzieję, że będzie je miał z Amelią, jego ukochaną partnerką i przyszłą Luną. Ale ona odkładała go rok po roku, chcąc najpierw osiągnąć inne rzeczy.

Jego rodzina również zaczęła rzucać mu ukradkowe spojrzenia podczas świąt i robić aluzje na temat wnuków i spadkobierców. Również gazety zaczęły ukradkiem kpić z bezpłodności i szukać spadkobierców linii wśród alf stada. Wszystko to napełniło Victora niepokojem i wściekłością.

Ale oto nagle pojawiły się rozwiązania, które położyły temu wszystkiemu kres. I sprawiły, że jego nadzieje stały się rzeczywistością. Nawet dwóch chłopców - co za błogosławieństwo. Ale gdzie... kto...

Dźwięk gorączkowo stukających szpilek wypełnia pokój, gdy kobieta skręca za róg, z niepokojem w głosie wołając "Chłopcy!? Chłopcy!" Beta wychodzi zza rogu tuż za nią, starając się dotrzymać jej kroku.

Evelyn zatrzymuje się w połowie kroku, zamrożona, wpatrując się w obraz swoich chłopców owiniętych wokół nóg... z...

"Ty - szepcze Victor.

"O mój Boże - mówi Evelyn w tym samym momencie. "To ty.


Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Ciąża z genialnymi bliźniakami Alfy"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści