Kameleon

Rozdział 1 (1)

Jameson

Nadmorska impreza, alkoholowa śpiączka, powtórka.

Wystarczyło pięć dni i siedem przedmeczowych latte, aby zdać sobie sprawę, że jest to praktykowana, ale niewypowiedziana mantra sezonu dla każdego bogatego dzieciaka tutaj w Corona Del Mar, który nie spędził lata za granicą.

Dzisiejszy dzień, będący dniem imprezy, oznacza, że jutrzejszy harmonogram jest już zaznaczony i będzie to pełen wrażeń dzień "nie rób nic, ale gnij przed wielkim telewizorem, karmiąc się tabletkami przeciwbólowymi i przysięgając, że nigdy więcej nie wypijesz". I nie zapominajmy o późnej nocy kolacji, która jest gwarantowana do naśladowania, który będzie więcej niż prawdopodobne, że kończy się ktoś krzyczy na swojego chłopaka za flirtowanie z kelnerką godziny. Biedne kelnerki.

A moi rodzice mówili, że życie będzie tu mniej przewidywalne.

Zastanawiam się, czy czują, jak ciężko jest mój eye roll z drugiego końca globu?

Bez względu na to, jak bardzo lubią udawać, że nie balansują na czubku tego strasznego wzgórza, o którym każda zła kartka urodzinowa informuje, że ma się dwadzieścia dziewięć lat, nie mają pojęcia, jak wygląda bycie na krawędzi osiemnastki.

Są pozbawieni wiedzy i szczerze mówiąc, podoba im się to. Jakby dominujący duet obrońców z Filano Law zawracał sobie głowę bezsensownymi sprawami, takimi jak niedoszli chłopcy i uzależnione od zaniku córki. Nie żebym uznawał któryś z tych problemów, ale czy dzwonią do mnie co noc, żeby upewnić się, że ich mandat jest dobrze wbity i odpowiednio nagłośniony? To jest twarde nie.

Nie jestem pewien, co jest gorsze, że nie sprawdzają, czy fakt, że są świadomi, że nie muszą.

Thou shall not disappoint thy parents; słowa równoważne z tępotą, jeśli zapytać moich rówieśników, ale nie podzielam ich sentymentu, a oni go nie przestrzegają.

Czy jestem dobra w wkurzaniu rodziców? Tak, ale tam, gdzie oni robią, co chcą i stawiają na przebaczenie później, ja na początku stąpam ostrożnie. Jak akrobata na napiętej linie, balansuję jak zawodowiec, nigdy nie pozwalając sobie na przewrócenie się na przerażającą linię "czy słyszałaś o córce Filano".

Moja siostra, z drugiej strony, skacze bez patrzenia, nie przejmując się bałaganem, który robi w drodze na dół.

Gdyby to zależało od moich rodziców, wydaliby ją za mąż za byłego prokuratora okręgowego w Neapolu, kiedy dowiedzieli się, że zadaje pytania, na które nie stać ich na znalezienie odpowiedzi, w myśl zasady "trzymaj swoich wrogów blisko" i tak dalej.

Ambitne, młode kobiety wychodzą za doświadczonych, starszych mężczyzn, brzmią mi w uszach słowa mojej matki.

Myślę, że przyjęła taką ideę po wkroczeniu do tego, co pod wieloma względami było męskim światem. Nie żeby to ją powstrzymało.

Jest panującą królową i królem swojego zawodu.

Moja siostra, oczywiście, nie mogła przełknąć pragnień mojej matki i wzięła sprawy w swoje ręce, sypiając zamiast tego z synem prokuratora. A potem mu o tym powiedziała. To było gówno, naprawa kosztowała ich fortunę, ale w końcu się udało.

Jeśli chodzi o mnie, to uważam, że umowa jest szczelna i może dlatego, że nie chcę tego, co robi moja siostra, ale nawet gdybym chciała, to nie miałoby to znaczenia.

Moja rodzina czegoś ode mnie wymaga i tak też otrzyma.

Czy są dupkami, dalekimi od długiego przytulania w obliczu dużej dawki nastoletniego "the sky is falling"? O, cholera tak, ale znowu... dominujący obrońcy. Są zbudowane, aby być trudne i wziąć nie gówno. Bardzo szanowani i pracowici. Spędzili całe moje życie budując to, co mamy, a wynik jest tuż przede mną - sto osiemdziesiąt stopni widoku na Pacyfik. Jestem pewien, że wypłata, którą moja matka otrzymała po samobójstwie mojego bio-taty, stanowiła miłą poduszkę, ale nikt nie odważy się powiedzieć tego głośno.

Niezależnie od tego, moim zadaniem jako Filano jest szanować, chronić i zabezpieczać przyszłość dla naszego nazwiska. Więc zrobię to, a bonusem jest to, że uniknę bałaganu, z którym ludzie borykają się po drodze.

To jest wygrana dla wszystkich.

"Klasyczny Jameson."

Zatrzaskuję się z moich myśli, odwracając się, aby oprzeć moje plecy o krawędź basenu infinity i zmierzyć się z moim przyjacielem.

"Czy w ogóle zdajesz sobie sprawę, jak na każdej imprezie udaje ci się znaleźć jedno miejsce, którego nikt nie zajmuje i twierdzisz, że jest twoje własne?" Uśmiecha się, oferując mi jeden z dwóch pełnych fletów szampana, które nosi. "I zawsze z pustymi rękami." Jej ton jest drażniący, a ona trzyma swój kieliszek, stukając jego brzegiem w mój. "A teraz pij. Jesteś oficjalnie dwie butelki za".

Biorę mały łyk, kręcąc się, gdy zbliża się do krawędzi i zerka na niekończącą się ciemność, którą zapewnia ocean przed nami.

"Dzięki Bogu za podgrzewacze basenowe, prawda?" Zanurza się niżej, aby bryza nie uderzała w jej mokrą skórę.

"Racja. Wyobraź sobie skurcz w pakiecie Jules byłby coraz serwowane właśnie o teraz bez niego."

Oboje ukradkiem zerkamy do odległego rogu basenu.

Jules i jej mężczyzna są schowane, udając, że nikt z nas nie zdaje sobie sprawy, że potajemnie szlifują pod kamiennym wodospadem, kiedy wszyscy znają prawdę.

Cali i ja patrzymy na siebie, a ona chichocze.

"Jaka parodia by to była". Ona toczy swoje oczy. "Mówiąc o parodii, dlaczego nie kapitalizujesz na otwartym miejscu na kolanach Gentry'ego?"

"Którego Gentry'ego miałbyś na myśli?" I glance jej sposób.

Cali odbija się w wodzie. "Powiedziałam Julesowi, że jego brat cię sprawdzał tamtej nocy! Więc, wylej." Jej twarz się świeci. "Ugryzłeś?"

Mój nos lekko się marszczy. "On jest trochę ekstra jak na mój gust".

"Tak, zabicie muzyki i zebranie wszystkich na siłowni dla wyzwania dead-lift w środku imprezy było dość narcystyczne z ich strony."

"Myślisz?"

Śmieje się. "Mimo to, najmłodszy Gentry nie byłby złym sposobem na spędzenie czasu. Daje ci kogoś, na kogo możesz spaść w przypadku szkolnych wydarzeń."

Zaciskam wargi, przechylając mój kieliszek w jej stronę, bawiąc się tym pomysłem. "Możesz mieć rację."

"Oczywiście, że mam rację." Odstawia drinka i patrzy na mnie wyczekująco. Nie wdycham mojego, tak jak ona, ale podążam za nią wychodząc z wody.

Zsuwamy nasze szaty na nasze ciała i wchodzimy do domu z basenem, aby mogła dostać swoją dolewkę, ale kiedy zbliżamy się do długiego stołu, jej chude palce zatrzaskują się na moim przedramieniu, ściskając.




Rozdział 1 (2)

"Jasna cholera, wrócili. I tutaj." Jej brwi się marszczą. "Kiedy się tu dostali?"

Obracam się, żeby spojrzeć, ale jej ręce strzelają w górę, łapiąc moją twarz i trzymając ją nieruchomo.

"Po prostu krzycz, że o nich rozmawiamy, dlaczego nie!" syczy.

Humor tugs at my lips as I pull her hands away. "Jak mam zaoferować odpowiedź, jeśli nie mogę zobaczyć, o kim mówisz?".

"Nie znasz ich. Nie było ich całe lato." Ona podświadomie zaczyna dostosowywać swoją postawę - trochę wyższa, trochę prostsza, bardziej inscenizowana niż prawdziwa.

"Może znam. Mieszkałam tu przez całą szkołę podstawową."

"A oni przeprowadzili się tu w siódmej klasie, a przynajmniej dwóch z nich. Drugi był tu chyba w szóstej, ale uczył się w domu czy coś." Macha ręką w powietrzu, uznając szczegóły za nieistotne.

Jej głos obniża się jeszcze bardziej. "Pamiętasz tych chłopaków, o których ci mówiłam, tych, którzy..." Kiedy się przestawiam, ucina swoje słowa z paniką. "Co ty robisz?"

I krok wokół długiego, wysokiego stołu tak, że jestem teraz naprzeciwko niej i w stanie zatrzasnąć moje oczy wokół pokoju, kiedy jestem dobry i gotowy, aby to zrobić.

Cali flicks jej oczy do sufitu.

"Mówiłeś?"

"Stealth, dziewczyna. Stealth." Ona popycha jej włosy przez ramię i kontynuuje. "Więc historia, którą ci opowiedziałam o chłopakach, którzy ukradli sejf rodziców Kena Garrettsa na imprezie z okazji zakończenia roku-"

"Powiedziałaś."

"Oni byli jedynymi, którzy pojawili się bez zaproszenia. Wszyscy inni, którzy tam byli, byli tam wcześniej, minus oni, a jeden nawet przeleciał dziewczynę Kena wcześniej w tym tygodniu." Ona łyka swój drink z sassem. "Ken trzymał jej żałosny tyłek, ale jednak. To się stało."

"To raczej nie jest motyw do podniesienia sejfu".

"Ugh." Cali ustawia swojego drinka obok niej. "Jesteś taką córką prawnika".

Przewracam oczami. "Jeśli martwisz się, że kradną, powiedz im, żeby kopali kamienie".

"A potem te kamienie kończą się przez bok basenu i nad pieprzonym klifem, na który wszyscy w nim idą".

Jej dramatyczny spat ma mnie szczypanie moje usta, jak nie śmiać się na nią.

Pochyla się do przodu, mówiąc niespodziewanie poważnym tonem. "Kwestia sejfu była ostatnią rzeczą, która się wydarzyła, nie jedyną. Z nimi zawsze coś jest. Oni są psychotyczni. Nieprzewidywalni. Ktoś zawsze ma przejebane, gdy są w pobliżu, w przenośni i, cóż, dosłownie." Bierze długi napój.

Odkrywam, że próbuję podejść bliżej, potrzeba pewnych przykładów nagle wysoka, ale zanim mogę zapytać, lub powstrzymać się, moje oczy zatrzaskują się nad jej ramieniem, lądując bezpośrednio na nieznanym widoku nie dziesięć stóp dalej.

Pomijając moje obowiązkowe wyczyny w stylu "zaczepiaj hołotę", ostatnie dwa i pół miesiąca spędziłem z tą samą grupą ludzi. Co kilka nocy, było solidne pięć do dziesięciu nowych osób, ale to jest w punkcie teraz, gdzie ci, którzy byli na lato wrócił, więc widziałem każdą twarz co najmniej dwa razy teraz.

Gdyby Cali nie zwróciła uwagi na pojawienie się nieznajomych, w końcu bym ich zauważyła i była w pełni świadoma, że to pierwsza impreza, którą uświetnili swoją obecnością.

I cholera, czyż łaska nie powinna być dawana.

Niech żyje trifecta kłopotów przed nami.

Zaczynam od tego na końcu i powoli - bardzo powoli - podążam wzdłuż pozostałych.

Gorąco, gorąco i tak. Jeszcze gorętsze.

Bez względu na to, jaki smak wybierzesz, jeden z nich trafi w twoje kubki smakowe dokładnie tak, jak trzeba. Prawdopodobnie pozostanie na twoim języku i będziesz chciał więcej.

Zastanawiam się, czy nie mają zbyt dużego zapotrzebowania na "więcej"?

"Przestaniesz się gapić?!" Cali ukrywa swoje usta przed swoją szklanką.

Moje spojrzenie pstryka do niej. "Dziewczyno, wyluzuj, oni nie zwracają na nas uwagi. Są inaczej zajęci."

"Zajęte przez kogo?" Jej oczy zwężają się, jej ciekawość i niecierpliwość są równie podbite.

Podnoszę ramię. "Chyba musisz poszukać, żeby wiedzieć na pewno."

Jej zmarszczka się zaciska i trzeba wysiłku, żeby się nie roześmiać. Cali kładzie łokieć na blacie, celowo szarpiąc i strącając serwetkę na podłogę, żeby miała pretekst do zerknięcia za siebie, jakby to nie był jej dom, a prawa nie do końca jej.

Prostuje się, ponownie ustawiając się przede mną z pełną smrodliwego wyrazu twarzą.

"Słaby gust musi być zaraźliwy" - mruczy pod nosem.

Jej irytacja nie ma nic wspólnego z nimi, a wszystko z dziewczynką, chyba ma na imię Sammie, która postawiła się przed nimi. Dwie noce temu siedzieliśmy z tyłu, podczas gdy mała Miss Thang wbiła swój język w gardło ex Cali.

"Nie wiem, ona jest trochę gorąca", droczę się, a Cali odwraca mnie. "Więc, kim są ci piękni imprezowicze?"

"Ransom Rossi, Arsen Agular i Beretta Keller, ale ładna to nie jest słowo, którego bym użyła".

Odwracamy się do Scotta Gentry'ego, który staje obok mnie, jego próba beztroskiego wyrażenia się pozbawiona jest finezji.

"A jakiego słowa byś użył?"

"Śmieci," mówi bez ogródek.

Mrużę oczy, przechylając głowę. "Jestem całkiem pewna, że jedna z nich ma na sobie jesienne Givenchy".

"Nie mówię o pieniądzach". On wzrusza ramionami. "Ale podczas gdy ty jesteś, oni nie pochodzą z tego. Te dupki szybko zmierzają donikąd. Ledwo zdają, nie mogli nawet zrobić ocen na tyle, żeby zostać w drużynie. Są przyszłymi przestępcami, jeden już spędził lato w poprawczaku. Kręcą się w kółko i udają, że nie chcą być tacy jak my, ale potem pojawiają się na naszych imprezach i pieprzą się z dziewczynami, z którymi nie mają nic wspólnego. Są zmarnowanym powietrzem wokół tego miejsca, robiąc kto wie co, aby pozwolić sobie na pozostanie w nim. Nie wiem dlaczego ktokolwiek marnuje z nimi swój czas."

"Może powinniśmy zapytać dziewczynę Kena?" żartuję.

Cali śmieje się, krztusząc się swoim drinkiem.

On przecina ją szybkim spojrzeniem. "Jak już mówiłem, pieprzą się z dziewczynami, z którymi nie mają co robić, grając w swoje głupie gry".

Trzymam wzrok na Scotcie.

Więc, nienawidzi tego, że nie zależy im na byciu w klubie fajnych dzieciaków. Odnotowane.

Przesuwam się, ustawiając się przed nim, a uśmiech podpowiada kącik jego ust. Odbiera mój ruch jako zaproszenie do przysunięcia się bliżej, jego pijane spojrzenie pada na rozcięcie mojej szaty, jakby planował je rozwikłać.




Rozdział 1 (3)

Jakby oczekiwał, że mu na to pozwolę.

Scott Gentry jest obrazem przywileju.

"Jakie gry?"

Jego brwi marszczą się lekko, ale wzrusza ramionami. "Ludzie nazywają to 'blackout'".

"Blackout?"

"Pojawiają się, wysiada prąd. Blackout," wyjaśnia, pół w rozmowie, pół perving na mnie, jego język bez skrępowania ślizgając się po jego wargach dla wszystkich, aby zobaczyć, a następnie jego oczy wrócić do mojego. "Sedno, światła gasną i gówno się dzieje, ale to nie jest za każdym razem. Czasami to nic więcej niż potrzeba bycia zapamiętanym przy wyjściu i dostają swoje małe piętnaście minut, gdzie mają znaczenie." Niezadowolenie kapie z jego przyciętego tonu. "Innym razem walczą, łapią dziewczynę, żeby spiknąć się -"

"Steal," Cali przerywa, pełne sass, i pops nadmiernie zdobione brwi.

I bug my eyes at her figlarnie.

"Jeden raz, moc nawet nie wrócił na." Jules podskakuje, wyrywając butelkę z uchwytu Cali. "Zamiast tego miejsce rozświetlił płomień".

"Płomień?"

Uśmiecha się. "Dosłownie podpalili nagrodę Bonsai rodziców Kay Kerr, a Kay nie mogła ich nawet szczuć, bo nie miała być w mieście, kiedy to się stało".

Mój język wślizguje się między zęby. "To jest wciągające."

"Yep. Teraz zapomnijmy o cieniach z tyłu. Quit babysitting your drink, we went easy with champagne tonight." Ona patrzy na mój flet. "A ty, moja droga, jesteś zdecydowanie zbyt trzeźwa".

"Wszystko, co wiem, to że jeśli wyciągną jakieś gówno dzisiaj, upewnij się, że moja trumna jest ametystowa i ozdobiona diamentami." Cali uzupełnia swojego drinka jeszcze raz. "Wszyscy wiemy, że moja mama zamorduje mi tyłek, jeśli zabraknie choćby szalika." Odrywa się od lady i kieruje się do jaskini, pozostawiając nam śmiech na jej koszt.

Rozmowa przenosi się na wydarzenia z ostatniego spotkania, a my poruszamy się wzdłuż grup. Kiedy wszyscy są już wystarczająco rozproszeni, odrywam się raz jeszcze, opuszczając się na pustą sofę w pobliżu otwartych drzwi, a mój znudzony umysł zaczyna grać w nieskończonej pętli, okrążając imprezę w poszukiwaniu jakiejś ekscytacji, która nie wiąże się z półnagą parą lub rozbitą butelką, która wyślizgnęła się z palców napalonej blondynki.

To miejsce jest dokładnie takie, jak je zapamiętałem. Ciasna społeczność, która patrzy z góry na wszystkich, którzy nie pasują do formy.

Obsesyjni ojcowie i agresywne matki, które w jednej sekundzie nakładają na swoje dzieci obowiązki i oczekiwania, a w drugiej udają, że nie istniejemy.

To nie jest coś, z czym mam do czynienia tylko ja i moja siostra, ale standard w społecznościach takich jak nasza.

Zakres tego zależy od pozycji twoich rodziców i tego, czego od ciebie wymagają.

Na przykład chłopcy Gentry mają być kalką swojego ojca. Najstarszy z nich jest już stażystą, a od Scotta oczekuje się, że pójdzie w jego ślady, pójdzie do ligi bluszczowej, i zrobi to, tak jak jego ojciec i dziadek - pokaźna dotacja rodziców tego dopilnuje. Zostanie przewodniczącym bractwa, będzie beztrosko płacił ludziom za zlecenia, a kiedy skończy, zajmie miejsce w firmie rodziców.

Cali będzie siedzieć jak kaczka i wybierać z miotu, wślizgując się w rolę społecznika, do której jej matka przyłożyła okruchy chleba.

Jules, nawet nie wiem. Jej mama chce, żeby poszła na studia, ale ona nienawidzi szkoły, nienawidzi wszystkiego, co mama chce, żeby robiła. Może po prostu nienawidzi swojej mamy?

Tak czy inaczej, nasze życie to seria kartek z Hallmarku, napisanych - i sprzedanych, jeśli chcę spojrzeć na moją sytuację jako na to, czym jest - przez kogoś innego, a jednak doskonale odgrywających naszą rzeczywistość, i to jest żałosne.

Wash, rinse, repeat.

Nudne, nudne, nudne.

I znowu, kolejny powód, dla którego nie mogę się doczekać, aż ten rok nadejdzie i odejdzie, bo dlaczego nie od razu przejść do tego, co nastąpi? Przynajmniej część scenerii będzie inna.

Ciężkie westchnienie opuszcza mnie i kontynuuję obserwację ludzi, a z każdym obiegiem sali zatrzymuję się nieco dłużej na trzech, którzy wyróżniają się ponad innymi.

Może to dlatego, że jako jedyni wciąż mają na sobie ubrania, podczas gdy wszyscy inni zakładają stroje kąpielowe. A może chodzi o to, że zwisają z długimi szyjkami butelek z piwem, z których jeszcze nie widziałem, żeby pili, zamiast wirować szkocką w szklance, która kosztuje więcej niż letnie pasemka, z połówkami palców w powietrzu.

Może to być twarde spojrzenie, które jeszcze nie opuściło tego z głębokim mahoniowym odcieniem, mocno przyciętą fryzurą, nawet jeśli jest skierowane w stronę jego drinka.

Może to być nawet czapka z tyłu u ciemnowłosego faceta, i fakt, że ciągle ją poprawia, pełny uśmiech na jego zalotnej twarzy, który spada w momencie, gdy odwraca wzrok od swoich przyjaciół.

Oczywiście nie można pominąć złowrogiego brązowego bruneta o budowie kości, który mógłby rywalizować z Coltonem Haynesem w jego najgorszym dniu, i tego, jak jego ostre spojrzenie nieustannie przemyka po kątach pokoju. Gdybym miała obstawiać, powiedziałabym, że niczego nie szuka, ale świadomość jest kluczowa, gdy pogłoski mają potencjał, by pogrzebać cię żywcem.

Ach, radości Orange County.

Grymas ciągnie się za moimi ustami na orzeźwiający widok przede mną.

Fala w bogatej małej przystani, jaką jest Corona Del Mar.

Żadnych szortów, które uderzają powyżej kolana, ani otwartych, przewiewnych bawełnianych koszul. Nie ma talii Loewe, slipów z jachtklubu ani połysku nadużywanego balsamu do opalania.

Nie, wszyscy trzej są ubrani na czarno, łącznie z butami, co nie daje wglądu w ich osobowości, zakładając, że nie są tak zatwardziali, jak sugeruje ich wyraz twarzy. I miałem rację, zauważyłem płaszcz Givenchy.

Jestem daleki od zaskoczenia, jak wiele dziewczyn grawituje w kierunku tych trzech, kilku chłopaków też, potrzeba pozostania z ich szczęśliwymi zakończeniami nocy ekstremalne, a nawet jak te "blackout" chłopcy zrobić ich drogę z jednej przestrzeni do następnej, inni podążają. Zabawne jednak, że choć pozostają w odległości kilku stóp od trio, nie podchodzą do nich.

Może mają nadzieję, że to do nich podejdą?

Mógłbym się prawie roześmiać.




Rozdział 1 (4)

Ci faceci muszą wiedzieć, że świecą tak jasno jak pukawka w wiejskim klubie, ale może właśnie tego chcą?

Cali mówi, że są szaleni, a jednak te dziewczyny praktycznie pieni się na ustach o ułamek sekundy uznania, ich szarpane ruchy i zaciśnięte usta opowiadają o tym, jak jeszcze nie otrzymały swojego życzenia.

Och, jak uprawnieni nienawidzą być ignorowani.

Śmieję się do siebie z hipokryzji tego wszystkiego. Jak ci w głębi tego świata, ci, którzy żyją dla niego, udają obrzydzenie, irytację lub rozdrażnienie. Odrzucają cały klimat "jesteśmy jedyni w pokoju", kiedy tak naprawdę każdy ich ruch jest dla dobra tych, na których mają nadzieję, że patrzą. To komiczny widok i rozgrywa się właśnie przede mną w tej sekundzie.

Odwieczna prawda za ich maskami, ta, której ojcowie w naszym świecie nienawidzą najbardziej, ale nie mogą jej zaprzeczyć.

Każda rozpieszczona mała bogata dziewczyna pragnie siebie psycho, przynajmniej czas lub dziesięć.

"Dziewczyno, na serio, musisz mieć życzenie śmierci."

Wzruszyłem ramionami, zwracając się do Jules. "Jestem znudzony, co innego jest do zrobienia, niż studiowanie nowych widoków zamiast tych samych, które widzieliśmy przez ostatni miesiąc?".

"Nuda jest tym, co cię kończy, dostałem to," żartuje, zajmując miejsce obok mnie. "Ty, mój przyjacielu, zostaniesz zamordowany we śnie".

Nie wie, że przez całą noc nie spojrzeli w moją stronę. Moja gra w Susie Stalker jest bezpieczna i zdrowa.

"I masz zamiar zajść w ciążę, jeśli nadal hopping na swoim mężczyzną w wodzie," I deflect, robi jak ona woli i przełączyć rozmowę tak, że to o niej.

Ona śmieje się w schłodzone powietrze nad nami. "Kochanie, jestem jak najbardziej za. Ten chłopak dostaje mnie w ciąży, będę ustawiony na całe życie. Poza tym, kocham go, więc win-win".

Potrząsam głową, wymuszając mały uśmiech, wiedząc, że jest śmiertelnie poważna. Jeśli nie zostaniesz uznany za członka Ligi Bluszczowej wcześnie, jesteś symbolem, który rodzina później spienięży. Tak jest w przypadku wielu z nas, dziewczyn z funduszem powierniczym. Minus miłość.

Miłość nie jest czymś, za czym ktokolwiek powinien gonić w naszym świecie.

Wygoda rodzi pewność siebie i zmniejsza dzienną dawkę. Miłość tworzy zazdrość, wątpliwości i niestabilność psychiczną.

Miłość zabija.

Nasza dwójka patrzy w górę, gdy Cali przechodzi, oficjalnie kołysząc się na nogach. "Jestem wygłodzona. Kto chce mi pomóc zamówić-"

Światła gasną.

"O cholera", syczy Cali.

Ludzie krzyczą w pijanym odrętwieniu, niektórzy piszczą i krzyczą.

Toczę oczy, moje palce opadają przeciwko drogiej skórze po moich bokach, tylko po to, by zostać z niej wyciągniętym sekundy później.

Marszczę się, jarzmując moje ramiona z powrotem.

"Jules, back-"

Coś zostaje spoliczkowane nad moimi ustami, gdy moje ręce są związane razem.

Co do diabła?

Miękka tkanina tworzy się na moim nosie, gdy moje oddechy przyspieszają.

Kopię, ale jestem boso. Próbuję krzyczeć, ale bezskutecznie, a potem zostaję uniesiony w powietrze, nie przez jeden zestaw rąk, ale kilka.

Szarpię i drapię mięśnie wzdłuż ramienia w zasięgu ręki, napinając się przy tym. Kiedy chłodny nocny wiatr szczypie moją skórę, ostrzegając mnie, że nie jestem już w domu, poruszam każdym centymetrem mojego ciała, próbując się uwolnić, ale wszystko, co dostaję, to mocniejszy chwyt na moich górnych udach. Moje mięśnie zaciskają się pod szorstką dłonią, a ciemny chichot unosi się nad moją klatką piersiową.

Zaciskam powieki, węzeł tworzący się w moim gardle, gdy moja szata Barocco zostaje wyrwana z moich ramion, pozostawiając mnie w niczym innym, jak tylko w kostiumie kąpielowym z trójkątnym topem i spodniami, za których noszenie przyzwoity rodzic zabiłby swoją córkę na imprezie - prezencie od mojej matki.

Wszystko, co mogę myśleć, to że zaraz zostanę zgwałcona, zamordowana lub porwana.

Powietrze wokół mnie staje się coraz chłodniejsze, mój puls rośnie, a ja jestem pięć sekund od wyznania wszystkich moich grzechów.

Nagle zostaję zrzucony na kupkę piasku, a niecałe dwie sekundy później fala grozi mi uniesieniem do morza.

Wciskam dłonie w gruby, miękki piasek i wlokę się na nogach, zanim woda ukradnie mi je spod nóg, wybiegam w górę i na zewnątrz tak daleko, jak tylko mogę, tylko po to, by się o coś potknąć, ponownie roztrzaskując się na piasku.

Moja klatka piersiowa wznosi się i opada gwałtownie, a ja czekam na atak.

Na ręce, które zwiążą się wokół mojej szyi lub bioder.

Na coś znacznie gorszego, z czego być może nigdy nie będę chciał się obudzić.

Ale nie dociera do mnie nic.

Szloch fal nocy odbija się echem wokół mnie, nie dając wraz z nim posmaku cudzej obecności.

Drżącymi palcami powoli sięgam w górę, a gdy już mam tkaninę w garści, szybko zrywam ją z głowy.

Mrugam kilka razy, żeby oczy się dostosowały, obracam ciało w wilgotnym piasku, żeby stwierdzić, że jestem zupełnie sama, nic poza nutą świateł w oddali. Panika słabnie, moje oczy kierują się na ręce, a ramiona opadają.

Krawat do włosów.

Krawat do włosów, rozciągnięty wokół moich nadgarstków.

Żałosne, Jameson.

Zaciskając zęby, ze złością zrywam taśmę z ust, zaskoczony, gdy i ona zsuwa się ładnie i łatwo, pozostawiając za sobą nieco tłustego osadu.

Z ciężkim spojrzeniem, obracam się, spoglądając w górę na morski klif, i co wiesz, prąd nagle włącza się w domu Cali, basen, po raz kolejny, oświetlony światłami LED, muzyka docierająca do moich uszu w najsłabszych tonach.

Warknięcie wymyka mi się, gdy owijam wokół siebie ramiona, nadmorska bryza zamraża mój pokryty słoną wodą tyłek i zaczynam wracać na wzgórze. Wiatr wieje trochę z każdym moim krokiem, a taśma, którą rzuciłem na bok, zwija się, pokrywając tył mojej kostki.

Odrzucam ją, zatrzymując się dopiero, gdy blask oceanu uderza w nią dokładnie.

Moja głowa lekko się przechyla i rzucam szybkie spojrzenie dookoła, zanim schylę się, by ją podnieść. Strzepuję nadmiar piasku i przyciągam go bliżej, mrużąc oczy na sflaczały kawałek gówna.

Na samym przodzie, napisane dużymi, pogrubionymi i oczywiście czerwonymi literami są dwa słowa, które prawdopodobnie nie powinny mnie rozśmieszać, ale jedno leci ze mnie, zanim zdążę je zatrzymać.

Z potrząsaniem głową, zgniatam ich małą notatkę miłosną w mojej dłoni i wrzucam ją do ogniska w drodze powrotnej do domu Cali.

W środku jest tak, jakby nic się nie stało i nikt nie zorientował się, że mnie nie ma. Piją, rozmawiają i śmieją się jak zwykle. I nie ma sensu robić sceny ani zwracać na siebie uwagi, wyzywając wszystkich na ich brak świadomości, więc tego nie robię.

Jestem tym debilem, który dał się wywlec z imprezy, znieść ze wzgórza i potknął się o pieprzoną kłodę, którą Cali i ja prawdopodobnie postawiliśmy tam wczoraj wieczorem.

Nalewam więc sobie tę kolejną kolejkę, której starałam się uniknąć i zbliżam słodki przysmak drinka do ust. Skanując pokój, jestem w pełni świadoma, że trójka, która wpadła późno, wyszła jako pierwsza.

Ze mną dyndającym z ich niebezpiecznych rąk.

Szydzę, patrząc, jak bąbelki walczą z drogą na szczyt mojej szklanki, a słowa, którymi ci faceci czuli potrzebę nakarmienia mnie, wysychają na moim języku.

To ironia losu, że podają mi końcówkę, która działa jak bumerang, zdolny do skierowania się w moją stronę tylko wtedy, gdy zainicjuje się z ich strony. Albo odwrotnie - "kto skoczył pierwszy" jest nieistotne, gdy dwie osoby kończą na dnie Pacyfiku. Liczy się tylko kluczowy fakt, który ich tam doprowadził. Oboje skoczyli.

Świadomość, że się gapię, oznacza jedno i tylko jedno.

Oni też się gapili.




Rozdział 2 (1)

Jules chichocze, gdy wspina się z samochodu Daxa, błyska mu tyłkiem przez otwarte okno, a potem robi sobie drogę w naszą stronę.

"Jesteście spóźnieni prawie godzinę". Cali gryzie słomkę tkwiącą między jej zębami.

"To się nazywa wytrzymałość, moja przyjaciółko". Jules podchodzi i razem obracamy się, kierując się w stronę restauracji. "Powinnaś spróbować znaleźć ci zabawkę, która ma jakieś".

"Proszę, nie mam czasu na to wszystko. Szybki do ciosu jest bardziej mój styl." Cali kręci brwiami, zatrzymując się przed drzwiami, zamiast sięgać po nie sama.

Niecałe trzy sekundy później otwierają się dla nas, witacz, którego zawsze pamiętam po jego idealnie przylizanych włosach, ujawnia się po drugiej stronie.

"Pani Marino." Mężczyzna uśmiecha się do Jules z małym ukłonem głowy. "Twój stolik został przygotowany na patio".

Wyciąga rękę, prowadząc nas obok grupy wciąż czekającej na miejsce.

"Dzięki, Korbin, Mimosas na początek?" Uśmiecha się.

"Już w drodze, panienko."

Ona dmuchnie mu pocałunek i kierujemy się do najlepszego miejsca w domu, tuż przy szybie, z widokiem na najwyższy szczyt klifu.

Jules i Cali wyciągają swoje telefony, pstrykając szybkie selfie dla mediów społecznościowych i stukając w dal, podczas gdy ja obserwuję fale, jak kręcą się nad skałami poniżej.

Dalej na zewnątrz dostrzegam kilku surferów, którzy torują sobie drogę wraz z przypływem. Prawdopodobnie byli tam szlifowanie od czwartej rano, a tu jesteśmy, ledwo żywy o ćwierć do dziesiątej jak banda bachorów.

Albo nastoletnich dziewczyn, jak sądzę.

Mówiąc o ledwie żywych...

Kelner przychodzi z dużym szklanym dzbanem, w którym bez wątpienia znajduje się ich najlepiej zaopatrzony szampan i świeżo wyciśnięty sok pomarańczowy.

Kiedy odstawia trzy kieliszki i przygotowuje się do ich napełnienia, ja odmawiam swojego.

"Panienko?" On marszczy się od mnie do Jules, zakładając, że zrobił coś złego.

"Przepraszam, ale czy zamiast tego mogę dostać gorące latte?".

"Oczywiście, panienko. Jaki smak by pani chciała?"

Popychając się z powrotem w moim siedzeniu, wzruszam ramionami. "Zaskocz mnie."

Waha się chwilę, jakby źle mnie usłyszał, ale kiedy przytakuję, kłania się, szybko znikając w środku restauracji.

Kiedy już zamówimy, nie minie więcej niż piętnaście minut i nasze jedzenie zostanie przyniesione.

"Więc, powinniśmy zaparkować na południowym końcu placu, zrobić naszą drogę w dół do drugiego końca, i mieć valet cart nas z powrotem do samochodu z naszych toreb?" Cali popycha ostatni bit białek jaj wokół jej talerza z widelcem.

"Ma sens dla mnie, idziemy na ubrania, a nie biżuterię i torebki."

"Mów za siebie." Jules szczerzy się. "Przydałaby mi się nowa para kolczyków".

Cali uśmiecha się, ale kręci głową. "Jameson ma rację, poza tym, jeśli chciałaś oglądać biżuterię, powinnaś była zaprosić Daxa, żeby poszedł z nami".

"Taka prawda." Jules uzupełnia swoją szklankę z chichotem.

Pod koniec śniadania mogę powiedzieć, że dzisiejszy dzień będzie cholernym maratonem. Te dziewczyny są napalone i gotowe na maksimum swoich kart, z dzisiejszym limitem i tak. Gdybym się do nich przyłączył, poszłyby po dolewkę za dolewką, a my byśmy wykopali mój samochód tutaj, czekając na serwis samochodowy Cali, aby przybyć i udać się z powrotem do jednego z naszych domów, nasza wycieczka na zakupy zapomniana na rzecz flirty "zabawy".

Kiedy już zapłaciliśmy i odchodzimy od stolika, kelner przynosi mi drugie latte na wynos i ruszamy, by dokonać kilku zniszczeń w South Coast Plaza.

Przyjazd zajmuje mniej niż piętnaście minut, a my wchodzimy do centrum w ciągu dwudziestu.

"Och, miałem zamiar zapytać o imprezę w środę". Jules wyciąga swój telefon, sprawdzając szminkę w aparacie. "Czy coś zginęło po tym, jak wysiadło zasilanie?".

Mój drink zamarza na moich ustach, gdy patrzę z Jules na Cali.

Uh, tak. Ja.

"Nie. Przeszukałem to dziecko wysoko i nisko, i wszystko wydawało się być na miejscu. Może 'niewinny do czasu udowodnienia winy' Miss Skeptic miał rację." Wycina grymas w moją stronę. "Może oni wcale nie są złodziejami", kpi ze mnie. "Po prostu psychole."

Wyśmiewam się, ale patrzę w drugą stronę, na wypadek gdyby pytające mrugnięcie okiem zostało rzucone w moją stronę.

Nie wie, że to żart z niej.

A może to na mnie, skoro to mnie wzięli.

"Dobra, pierwszy przystanek!" Jules biegnie przed siebie, wślizgując się przez otwarte drzwi Brunello Cucinelli.

Następne kilka godzin to plama czarnych kartek i balansowania torbą.

Naciskam mały przycisk pomocy na wewnętrznej stronie garderoby, która rywalizuje wielkością z moją własną w domu, a kobiecie zajmuje mniej niż minutę stukanie knykciami w grube, drewniane drzwi. Po poinformowaniu jej o dostosowaniu rozmiaru i zamianie, którą chciałabym mieć, ona szybko wraca ze wspomnianym elementem w ręku i przekazuje mi go.

"Ostatnia w tym kolorze, proszę pani". Uśmiecha się, jej policzki są zarumienione.

Nie pięć sekund po zamknięciu za mną drzwi dociera do mnie głos Cali.

"Dziewczyno, będziemy skandować nad butami!" Cali krzyczy z zewnątrz garderoby.

"Już prawie skończyłam, spotkajmy się tam!".

Ostrożnie uwalniając sukienkę z wieszaka, holuję głęboki szary, gruby numer z paskiem przez moje biodra i obracam moje ciało, trzymając głowę skierowaną na trzy panelowe lustra, aby sprawdzić, czy przytula się we wszystkich właściwych miejscach.

Jest ładna, dopasowana, ale mimo to, nawet w tym odcieniu, jest w niej coś, co nie do końca pasuje.

Rozpinam się i uwalniam ramiona z pasków.

"To nie jest ten."

Krzyczę, obracając się na głos intruza, ale jak już lustra ujawniły, nikogo tam nie ma.

I wtedy wielkie dłonie chwytają górną ramę, ciało wślizguje się między szczelinę, podczas gdy inne wślizguje się pod nią, podczas gdy ja pozostaję zamrożony w miejscu.

Ciemnowłosy, powolnym ruchem stóp, podchodzi bliżej.

Jesteśmy prawie nos w nos, a on przechyla głowę, powolny grymas formuje się na jego ustach, gdy dźwięk drzwi się zatrzaskuje i wchodzi trzeci i ostatni dupek z imprezy.

"Co ty do cholery robisz?" mówię, zmuszając moje oczy do pozostania na tym, który jest przede mną, ale pytanie dotyczy wszystkich trzech.

"Nie spotkaliśmy się." Uśmiech, który zauważyłem poprzedniej nocy, prześlizguje się po jego twarzy. "Jestem Beretta."




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Kameleon"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści